Każdy naleśnik zwykłym sposobem przyrządzony pokryj konfiturami, zwijaj go, układaj w rądel, na spód którego wléj masła, całych jaj pięć, mleka pół kwarty, cukru skórek cytrynowych lub wanilii (razem wszystko wymieszane i ubite); wstaw następnie w piec, a gdy gotowe będzie przyglazeruj.
Przepis pochodzi z książki Poradnik kucharski złożony z 485 przepisów przyprawiania potraw, marynat, soków, ciast, konserw i tym podobnych , widnieje pod tytułem Naleśniki z konfiturami.
Ten przepis to absolutna rewelacja, hit sezonu! Po prostu musicie je sobie zrobić! To są niby zwykłe naleśniki z dżemem, ale są tak dalekie od bycia zwykłym daniem jak tylko możliwe! Naleśniki pęcznieją w piekarniku nasiąkając płynami, więc same w sobie po prostu rozpływają się w ustach, na wierzchu tworzy się przypieczona, chrupiąca skorupka, a mleko i jajka w przestrzeniach między naleśnikowych zamieniają się w smaczny serniczek. O cudownym aromacie wanilii już nie wspominając!
Jaka szkoda, że dopiero teraz je odkryłam! Ze wszystkich przepisów, które Wam pokazałam w ramach zabawy
(którą przygotowali Irena i Andrzej, a której patronuje jej serwis Z Pierwszego Tłoczenia)
ten jest najbardziej godny polecenia. Poprzednie dania mogą trafić w Wasz gust lub nie, ale w tym na pewno się zakochacie. Tak proste i tak pyszne, wprost niebywałe!
Ilość naleśników, które zrobiłam, na pewno była mniejsza niż zamierzona w przepisie, dlatego zmieniłam proporcje. Na osiem bardzo dużych naleśników (w sam raz do tartowej formy) użyłam: solidną łychę masła, dwa jajka, łychę brązowego cukru i nieco ponad pół szklanki mleka. Naleśniki zwinęłam z dżemem śliwkowym (tym), do płynów dodałam wanilii (ale ze skórką cytrynową będą następne). Naleśniki trochę w tym płynie pływały i przez chwilę miałam obawę, że to nie morze wyjść, ale się udało. Piekłam w 180° z nawiewem, po przypieczeniu wyciągnęłam, ale nie glazurowałam.