Uczestnictwo

Wiele jest dobrych źródeł dotyczących wspólnot, zwłaszcza świadectw o ich życiu i działalności, ale dla naszego problemu najbardziej cennym, pouczającym i mobilizującym do czynu jest praca księdza kardynał Karola Wojtyły „Osoba i czyn” (PTT, Kraków 1985, wyd. II). Przedstawiony w niej został sens wspólnoty w świetle antropologii chrześcijańskiej, a więc w najbardziej właściwy dla nas sposób. To wspaniałe studium osoby, która ujawnia siebie w czynie, będąc wspólnie z innymi, uważam za podstawowy drogowskaz do właściwego pojmowania wspólnoty w naszym Stowarzyszeniu, zwłaszcza w odniesieniu do już przyjętych (wyżej podane) deklaratywnie ustaleń. Pokrótce przytoczę najbardziej istotne pojęcia, zasady i kryteria prawdziwej wspólnoty ludzkiej i chrześcijańskiej, bo o takiej i my marzymy. Wspólnota powstaje jako sposób uczestnictwa osoby ludzkiej, poprzez które to uczestnictwo „może ona bytować i działać (wspólnie z innymi), spełniając przez to siebie”. To uczestnictwo będące właściwością osoby ludzkiej stanowi istotny, konstytutywny rys każdej prawdziwej wspólnoty. Wspólnota jest dla człowieka, a nie człowiek dla wspólnoty. Jednak osoba i wspólnota „niejako przylegają do siebie”, nie mogą w zdrowej wspólnocie być wrogimi sobie. Ta relacja osoba–wspólnota ma bardzo ważną cechę na gruncie chrześcijańskim: właściwym podmiotem bytowania i działania wspólnoty „jest zawsze człowiek-osoba”

To bardzo ważna cecha i zasada egzystowania wspólnoty, bowiem gdy konkretni ludzie stanowiący wspólnotę nie są wolnymi podmiotami jej bytowania i działania, to wspólnota w rzeczywistości (mimo właściwych haseł i deklaracji) nie uznaje człowieka jako osoby, czyniąc go jedynie funkcjonariuszem swoich celów, narzędziem czyjegoś zysku, przedmiotem manipulacji – trudno wówczas mówić o autentycznej ludzkiej i chrześcijańskiej wspólnocie. Co najwyżej mamy do czynienia z jakąś organizacją, stowarzyszeniem czy partią, dla których pojęcie uczestnictwa jest czymś absurdalnym, bo chodzi im tylko o posłuszne członkostwo, składki i inne sprawy. Kardynał Wojtyła jasno stwierdza, że „można wspólnie z innymi działać, ale pozostawać poza tą wspólnotą, o jakiej stanowi uczestnictwo”. Bycie członkiem wspólnoty na zasadzie formalnej do niej przynależności nie stanowi o właściwej relacji osoba– wspólnota, nie gwarantuje podmiotowości człowieka we wspólnocie, spełniania siebie wspólnie z innymi ani też udziału w tworzeniu dobra wspólnego, czyli także osobistego. Działanie i bytowanie wspólnie z innymi nie oznacza samo w sobie współdziałania – zachodzi wtedy „wspólnota przedmiotowa bez podmiotowej”.

Tam, gdzie nie ma prawdziwego uczestnictwa w dobru wspólnym całej wspólnoty i każdego jej członka, na ogół łamie się wolną wolę uczestniczenia w bytowaniu i działaniu wspólnoty. Autor Osoby i czynu pisze: „im mocniejsza, bardziej świadoma i prawdziwa jest podstawa uczestnictwa, tym większe jest zapotrzebowanie na uczestnictwo, na podmiotowość”!

Tu warto przytoczyć pojmowanie czynu, którym posługuje się Kardynał: „Czynem nazywamy wyłącznie świadome działanie człowieka. (…) Rzeczownik „czyn” łączy się z czasownikiem „czynić”, „działać”. Czyn to tyle, co działanie właściwe człowiekowi jako osobie”. Warto też zauważyć, że takie pojęcia, jak actus humanus, actus voluntarius czy actus personae oddają dalszą charakterystykę czynu, ale to tu pomijam, by nie zaciemniać ogólnego obrazu. W każdym razie człowiek jako ktoś działający we wspólnocie chce być „kimś”, a nie „czymś”. Wspólnota, która tego podstawowego faktu ludzkiego nie chce uznać, staje się czymś na kształt struktury totalitarnej, która swoim szeregowym członkom daje tylko jeden „przywilej personalny”: „milcz, gdy do nas mówisz”. A to już jest śmierć jakiejkolwiek wspólnoty! Autor Osoby i czynu wskazuje na dwa zagrożenia dla wspólnoty: postawa konformizmu i postawa uniku. Konformizm oznacza „brak zasadniczej solidarności”, a równocześnie „unikanie sprzeciwu”. To swojego rodzaju spryt, ale zarazem tchórzostwo. Jak to zakłamuje wspólnotę, nie muszę tu opisywać, bo znamy to pewnie także ze wspólnot naszego życia prywatnego. Postawa uniku idzie jeszcze dalej: to już nieobecność we wspólnocie, jakaś postawa zastępcza dla człowieka, który nie potrafi być solidarny, ani nie wierzy w możliwość i skuteczność sprzeciwu. Postawa taka bywa owocem egoizmu, ale może częściej jest wyrazem lęku przed wspólnotą, przed jej złymi statutami, przed dostaniem się w prawidła etosu strachu rządzącego wspólnotą. Jeżeli takie postawy stają się we wspólnocie normą, to znak, że taka struktura straciła „duszę wspólnotowości”, stając się dla swoich członków obcą i wrogą, a jedyną uczciwą postawą jest jej opuszczenie – inaczej żyje się w kłamstwie. A kłamstwo to królestwo szatana.

„Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności” – głosi tekst Karola Wojtyły, zawarty w książce „Osoba i czyn”, wydanej w 1969 roku.

Solidarność jest podstawową wartością i przejawem obecności człowieka we wspólnocie ludzkiej, w społeczeństwie. Co więcej: jest warunkiem niezbędnym autentycznego bycia człowieka w tej specyficznej siatce relacji, jaką stanowi społeczność. W tym znaczeniu osoba niesolidarna nie należy w pełni do wspólnoty ludzkiej, nie uczestniczy w niej. Uczestniczyć bowiem to być żywym członkiem wspólnoty.

Na bycie solidarnym składają się dwie postawy.

Pierwsza to właśnie postawa s o l i d a r n o ś c i, druga – s p r z e c i w u. Dwie autentyczne postawy, na których, jak na fundamencie, wspiera się prawdziwa wspólnota ludzi. Obydwie te postawy są głęboko zakorzenione w moralności społecznej. Solidarność i jak cień idący za nią sprzeciw. Awers i rewers tej samej postawy – postawy człowieka uczestniczącego w sposób autentyczny we wspólnocie. Musi on być w każdej chwili gotów – jako obywatel, pracownik czy mieszkaniec osiedla – do stanięcia solidarnie po czyjejś stronie lub zaprotestowania w obronie kogoś albo czegoś.

Mowa tu o stronie potencjalnej raczej niż aktualnej życia społecznego. Chodzi o gotowość działania.

Mówi tekst „Osoby i czynu”: Solidarność jest to „stała gotowość do przyjmowania i realizowania takiej części (dobra wspólnego), jaka każdemu przypada w udziale z tej racji, że jest członkiem określonej wspólnoty (...oraz) gotowość dopełniania tym czynem, który spełniam, tego, co wypełniają inni we wspólnocie”.

Samą postawę solidarną cechują więc również podwójna gotowość. Pierwszą można by nazwać gotowością sprawiedliwości. Każda jednostka solidarna partycypuje w dobrach wspólnoty na tyle, na ile jej się one należą. Z drugiej strony, realizuje taką część czy taką ilość wartości społecznych, do jakich predestynuje ją miejsce zajmowane we wspólnocie. Ten rodzaj gotowości wiąże się z czystością moralną człowieka wspólnoty. Nie może być nazwany solidarnym ktoś bogacący się kosztem społeczności; nie może także być tak nazwany ktoś, kto wykracza poza swoją rolę pełnioną we wspólnocie i rozszerza zakres swej roli drogą manipulacji lub zabiegów uzurpatorskich.

Druga gotowość jest postawą współdziałania. W jej realizacji przejawia się zaufanie względem tych, z którymi jestem solidarny. Codzienność tej gotowości to rzetelne spełnianie obowiązków, wykonywanie swojej „działki” w poczuciu, iż praca ta przyczynia się do nadawania sensu całej wspólnocie. Ale oprócz codziennych obowiązków, gotowość współdziałania w ramach postawy solidarności zakłada element poświęcenia. Dzieje się tak w chwilach kryzysu, w okresach konfliktu wartości osobistych z wartościami społecznymi. Do okresów takich należą m.in. te, gdy trzeba wyrzec się spokoju lub dóbr materialnych i konsumpcyjnych dla przyszłej pomyślności społeczeństwa. (Oto szczególnie aktualny dziś rys postawy solidarności.)

„Ludzie, którzy się sprzeciwiają, nie chcą odchodzić od wspólnoty”, głosi omawiany tekst. Ich czyn, będący w swej istocie gestem protestu, jest wyrazem poszukiwania uczestnictwa autentycznego. Jest dążeniem do tego, aby ludzie „mogli lepiej, pełniej i skuteczniej uczestniczyć we wspólnocie”.

Sprzeciw jako protest i poszukiwanie. Można i należy powołać się tutaj na Polskie Miesiące, które w rzeczy samej były miesiącami sprzeciwu. Ludzie sprzeciwiający się w Czerwcu, Październiku, Marcu, Grudniu, Sierpniu i w czasie stanu wojennego nie występowali przeciwko społeczeństwu polskiemu, lecz w jego imieniu. Postawa sprzeciwu łączyła się z solidarnością.

Sprzeciw partykularny, protest niekonstruktywny to taki, który nie pamięta o solidarności. Chodzi w nim nie o dobro wspólne, lecz o dobro jednych na niekorzyść innych. Takim sprzeciwem kieruje niezrozumienie, egoizm lub desperacja.

Dwie postawy autentyczne mają swoje antytezy w życiu społecznym. Jesteśmy skłonni twierdzić, że to one właśnie dominują w naszej codzienności. Są to: postawa k o n f o r- m i z m u oraz postawa u n i k u. Postawy antysolidarne.

Konformizm jako swoją zasadę wyznaje dostosowanie się do aktualnej sytuacji, hierarchii wartości preferowanej w danym układzie sił w społeczeństwie. „Urządzić się” – oto credo konformistyczne wszechczasów, przy czym tylko w najprymitywniejszym sensie hasło to afirmuje wartości materialne i wygodę życia. W istocie rzeczy konformizm to nie samochód i obszerne mieszkanie. To raczej pewien komfort psychiczny. Luksus braku odwagi. Urządzić się psychicznie to unikać sprzeciwu. Nie wychylać się. Dostosować własne poglądy do tych, które przeważają. Jest to groźna postawa, drzemie w niej sprzeczność zabójcza dla wspólnoty, czy to będzie związek zawodowy, wspólnota katolicka, czy po prostu społeczeństwo Polaków.

Unik polega na wycofaniu się. Postawa społeczna ślimaka chowającego się do swojego domku. Postawa kogoś, kto „nie wie, o co tu chodzi”, kto w chwili największych przełomów stwierdza, że on „tu tylko sprząta”. Z konformistą można walczyć, zdemaskować go, gardzić nim lub go nawracać. Człowiek reprezentujący postawę uniku jest przezroczysty i nienamacalny moralnie. Walka z nim przypomina walkę z cieniem. Bezsilność, jaką odczuwa się tocząc z nim dyskusję, można porównać do mitręgi zatrzymania wody w zaciśniętej dłoni. Przecieka między palcami.
Częstość postawy uniku jest w społeczeństwie wprost proporcjonalna do świadomości obywateli. Epidemia tej postawy szerzy się w naszym kraju w okresach szczególnego kryzysu, gdy zmęczenie i zdenerwowanie, podsycane przez niektóre środki przekazu, powodują w części społeczeństwa „chorobę PRL” – odruch wycofania się. Zanika instynkt społeczny i obywatelski, znużenie nakazuje kryć się w skorupy prywatności, trosk osobistych; często schronienia użycza rozrywka. Znamy to przecież na co dzień, zwłaszcza przy okazji wyborów. Różne z pewnością są motywacje absencji przy urnach do głosowania, jednak wszyscy ci, którzy zostają w domu, stanowią „krainę uniku”.

Cztery postawy człowieka w społeczeństwie. Od ich proporcji w życiu wspólnoty zależy jej spójność i trwałość.

Taki właśnie tytuł „uczestnictwo” nieprzypadkowo nosi trzecia część poematu „Kamieniołom” i taka jest przewodnia myśl dzieła księdza Wojtyły „Osoba i czyn”, gdzie mianem uczestnictwa określa się sytuację, gdy człowiek „bytuje i działa wspólnie z innymi ludźmi”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Uczestnicy s mn
Teoria uczestnictwa w kulturze - opracowanie II, Kulturoznawstwo UAM, Teoria uczestnictwa w kulturze
Uczestnictwo w życiu społecznym - nieużywany, KONSPEKTY KSM
Oświadczenie uczestnictwa członka OSP w akcjach ratowniczo-gaśniczych- Załączniknr. 3
REJSTR UCZESTNIKÓW SZKOLENIA WSTĘPNEGO OKRESOWEGO
Lista uczestników konkursu
II Obowiazki i uprawnienia stron uczestniczacych w procesie pracy
7 Uczestnicy stosunków międzynarodowych, ich atrybuty, pozycja w systemie miedzynarodowym i odgrywan
Materialy dla uczestnikow K id Nieznany
13 Juszczak Bezpieczenstwo niechronionych uczestnikow ruchu
osoba niepełnosprawna pełnym uczestnikiem zycia domowego
podanie uczestniko o przyjęcie do WTZ, Turystyka i Rekreacja, niepełnosprawni, wtz
Uczestnicy procesu budowlanego i ich obowiązki
rynek nieruchomości i jego uczestnicy?chy itp
Pytania dla uczestników quizu z okazji Dnia Kobiet
Walka kobiet o dostep do sportu i uczestnictwa w igrzyskach
Warunki uczestnictwa 5
Socjologia zbiorowej przemocy II UCZESTNICY OCENY
Zeszyt uczestnika Zielonej Szkoły

więcej podobnych podstron