16 lipca 1461 roku starosta rabszyński, Andrzej Tęczyński, zgłosił się do krakowskiego płatnerza Klemensa po odbiór zbroi, której renowację mu zlecił. Nie był zadowolony z wykonanej przez rzemieślnika pracy, więc zdecydował się zapłacić mu za nią jedynie 18 groszy, a więc jedną czwartą z umówionej wcześniej kwoty 2 złotych. Płatnerz zaprotestował, za co został spoliczkowany przez Andrzeja. Starosta udał się następnie na ratusz i złożył skargę na rzemieślnika. Klemensa aresztowano. Kiedy straż prowadziła go przez miasto, płatnerz publicznie zadrwił z Andrzeja mówiąc, że ten nie może go już pobić, gdyż posiada ochronę. Starosta rzucił się na Klemensa i - nie bacząc na obecność straży - pobił rzemieślnika. Rajcy miejscy udali się na skargę do królowej. Ta nakazała spokój i zagroziła karą 80 000 grzywien temu, kto naruszyłby jej nakaz. Skargę rozstrzygnąć miał po powrocie król Kazimierz Jagiellończyk, który przebywał wtedy poza miastem ze względu na trwającą wojnę trzynastoletnią. Jednak w mieście panowały niepokoje społeczne, tłum wyległ na ulicę. Niepomny ostrzeżeń i zagrożenia Andrzej Tęczyński wyszedł na ulicę i prowokacyjnie spacerował po mieście. Rozwścieczony tłum próbował go ująć. Starosta chciał schronić się w kościele franciszkanów, został jednak ujęty podczas próby dostania się do zakrystii. Tłum zabił Tęczyńskiego, jego zwłoki wywleczono na ulicę i zbezczeszczono – osmalono mu brodę i wąsy, zaciągnięto rynsztokiem na ratusz i pozostawiono tam na trzy dni.
Po powrocie króla, 6 grudnia 1461 roku odbył się sąd. Oskarżono mieszczaństwo i pospólstwo Krakowa, a także rajców miejskich. W imieniu oskarżonych występował szlachcic Jan Oraczowski. Oskarżycielami byli natomiast: brat Andrzeja Jan Tęczyński (domagał się zapłacenia przez miasto orzeczoną przez królową karę 80 000 grzywien), a także syn zabitego Jan na Rabsztynie Tęczyński (żądał kary śmierci dla oskarżonych). Wyrokiem sądu skazano na śmierć dziewięciu przedstawicieli Krakowa, a miasto obciążono grzywną. Egzekucja odbyła się 15 stycznia 1462 roku, ostatecznie zgładzono tylko sześciu mieszczan (ludzi niewinnych, niezaangażowanych w sprawę Tęczyńskiego). Natomiast z zasądzonej grzywny wypłacono jedynie 6 200 zł, ze względu na kłopoty materialne miasta[2].
Utwór wobec wydarzeń historycznych
Wiersz powstał najprawdopodobniej już po egzekucji rajców w 1462 roku i został napisany przez któregoś ze szlacheckich klientów rodu Tęczyńskich[3]. Anonimowy autor staje jednoznacznie po stronie starosty i już w pierwszym wersie (A jacy to źli ludzie mieszczanie krakowianie...) oskarża mieszczan. Nazywa ich również psami i chłopami, co było w tamtym czasie określeniem obraźliwym[4]. Sugeruje również, że rajcy miejscy od dawna knuli przeciwko Tęczyńskiemu, odnosi to szczególnie do rajców Greglara i Waltka, którzy zostali straceni zgodnie z wyrokiem sądu. Podkreślał również naruszenie świętego azylu kościelnego i brutalność mordu. Tęczyńskiego z kolei przedstawiał jako dzielnego i zasłużonego rycerza. Zawierał pierwiastki panegiryczne wobec krewnych zmarłego. Wiersz agitował więc przeciwko mieszczanom i nawoływał do osobistej zemsty[4].
Konstrukcja artystyczna
Słownictwo wiersza zawiera wiele wyrazów kolokwialnych i wulgaryzmów. Występują w nim liczne zdania wykrzyknikowe, służące podniesieniu emocjonalnej wartości wiersza. Utwór zawiera 26 wersów, głównie 13-, 14- i 15 sylabowych (były to formanty niezwykle rzadkie w polskiej poezji średniowiecznej[5]), ale z obecnością również wersów znacznie dłuższych i krótszych. Występują rymy wewnętrzne. Wiersz jest nieregularnie podzielony na strofy. Prawdopodobnie został zapisany z pamięci, a przeznaczony był do śpiewania pod jakąś popularną wówczas melodię[6].