Komunikacja społeczna – 13 marca 2013
Proszę państwa, witam na wykładzie. Dzisiaj będziemy się zajmować sprawami związanymi z językiem, komunikacją dotyczącą mowy, ja sobie jeszcze spróbuję podłączyć… Bardzo przepraszam za zamieszania z salą, są drobne problemy na siatce, z planem, i pani profesor,
i ja, myślałyśmy, że mamy zajęcia w sali obok, ale w takim razie z państwem będziemy się spotykać tutaj, w 320, niech tak zostanie.
Dzisiaj chciałabym, żebyśmy się zajęli językiem, komunikacją za pomocą mowy, to, co najpierw chciałabym zrobić – gdy mówimy o kontaktach społecznych, trzeba najpierw dokładnie omówić człowieka jako istotę społeczną. Potem zajmiemy się wynalazkiem mowy – oczywiście nie chodzi o to w tym sformułowaniu, że ktoś patrzył sobie przez okno któregoś dnia i pomyślał „okej, to zaczniemy mówić”, ale chodzi o to, jak rewolucyjne to było; potem mowa jako środek komunikowania, potem, na końcu, kompetencje – to moje ulubione słowo, uważam, ze należy je wprowadzić jak najwcześniej, tutaj, oczywiście, kompetencje językowe, ale też medialne.
Co to są za obrazki? Ten mniej znany, natomiast ten podpisany, bardzo znany?
[ Z sali: ] Remus i Romulus.
Kto przypomni historię Remusa i Romulusa?
[Z sali:] Zostawione w lesie bliźnięta, które znalazła i wykarmiła wilczyca, które dorosły potem i założyły Rzym.
No tak, w telegraficznym skrócie. Nas interesuje opiekowanie się dziećmi ludzkimi przez zwierzę. Druga ilustracja przedstawia tzw. zielone dzieci – nie wiadomo skąd w Anglii pojawiła się dwójka dzieci, które miały podobno zieloną skórę. Kolejna historia, Kaspra Hausera, to już postać historyczna. Wiedzą państwo coś o Hauserze?
[Z sali:] Chłopie, który wychował się w izolacji od społeczeństwa, potem wydostał się na świat i nie mógł się odnaleźć….
Czy on się nie mógł odnaleźć… Historia Kaspara Hausera jest o tyleż fascynująca, bo nieznana, jako postać literacka, został uwieczniony w naszej codzienności, jest jego pomnik
w jednym z niemieckich miast. Jak pan Krzysztof wspomniał, ta historia dotyczy chłopca, który wychowywał się be z ludzi, całe dzieciństwo spędził w niewielkiej celi, w której dało się jedynie usiąść, nie można było w niej stać, bez okna, był sam, nie miał kontaktu z innymi ludźmi – wśród teorii wyjaśniający, skąd się wziął, jest np. taka, że to potomek królewskiego rodu. Nie to jednak jest dla nas ciekawe, ciekawe jest to, jak funkcjonuje człowiek oderwany od kontaktu społecznego.
Żeby się rozwijać, czego potrzebujemy?
[Z sali:] Wzorca.
Innych ludzi, żeby ich obserwować, uczyć się. I w przypadku Hausera, tam jest wiele historii dotyczących momentu, kiedy już się wydostał, kiedy nauczono go języka, wspomina, że raz na kilka dni ktoś mu przyniósł jedzenie, że jego jedyną zabawką był konik. Kiedy stamtąd wyszedł, miał zdolności niepowytykane wśród ludzi – potrafił komunikować się z ze zwierzętami, ptaki siadały mu na ręce. Czuł przyrodę, co się będzie działo, w sposób niespotykany.
Te historie, mityczne i ta Hausera każą nam zastanowić się, kim jest człowiek – dochodzimy do wniosku, ze człowiek jest istotą społeczną, nie tylko dlatego, że zostaje w kontakcie
z innymi ludźmi, ale też dlatego, że go potrzebuje. Dlaczego – po to, żeby wyrażać myśli i je przekazywać. Kiedy tworzyły się społeczeństwa, jak się porozumiewali ludzie? Pierwsza sieć ogólnoludzka, która funkcjonowała pomiędzy ludźmi, na czym polegała? Wszyscy się znali, dzieli się tym, co mieli; żyli na wspólnym terytorium i tam się porozumiewali. W wyniku tego porozumiewania się tworzyli duchową wspólnotę, taką nadbudowę – wspólną kulturę, obyczaje – na terytorialnej przestrzeni. Tę nadbudowę tworzyli za pomocą języka, język był podstawą tworzenia duchowej wspólnoty pobudowanej na podstawie symboli. Język odgrywa kluczową rolę, gdybyśmy się nie komunikowali z pomocą mowy, rozwój cywilizacji nie byłby możliwy – on pozwala nie tylko przekazywać informację, kulturę, mowa pozwala tworzyć systemy wartości, znaków. Ludzie funkcjonujący w społeczeństwie potrzebują kontaktu z innymi, poszukują go. Ogrywa to istotą rolę w wychowaniu, ale przede wszystkim – socjalizacji, procesie nabywania wartości, norm, wzorów zachować. I socjalizacja trwa przez całe życie, przez całe życie dowiadujemy się, jak się zachowywać, przystosowywać.
[Ci państwo, którzy pisali najpierw wczoraj do mnie, a potem w nocy do pana dyrektora, maila z prośbą o egzamin komisyjny, to bardzo proszę, żeby się zgłosili. To nie jest żadna represja, ja muszę coś doprecyzować. Ci, którzy pisali do mnie, potem do pana dyrektora,
w tym liście, są nazwiska, ja to odtworzę., ale proszę, żebyście państwo przyszli.]
Wracamy. Człowiek jest istotą społeczną i nie tylko potrzebuje, poszukuje, ale jest w nim wyraźna potrzeba, wynikające nie tylko z chęci, ale konieczności przygotowania ludzi do życia w społeczeństwie, do życia w grupie. Jeśli państwo sobie prześledzą przekazy kulturowe, zauważycie, ze w wielu pojawia się wątek człowieka, który funkcjonuje poza społeczeństwem. Bardzo znany przykład pokazałam na slajdzie, co to za film?
[Z sali:] Cast away.
I o chodzi, dlaczego używam go jako przykładu? O co chodzi w tym filmie?
[Z sali:] Na poprzednich zajęciach mówiliśmy. Pan, który wylądował na bezludnej wyspie narysował sobie towarzysza na piłce.
Dlaczego?
[Z sali:]Musiał się dzielić myślami z kimś, więc opowiadał je tej piłce.
Tak, mamy taki imperatyw dzielenia się myślenia. Na najprostszym poziomie realizujemy go poprzez zachowania językowe.
Tu na slajdzie, to jest takie drzewko, chciałabym, żebyście sobie zapamiętali, wtedy zajmiemy się zachowaniami fonicznymi jak i niefonicznymi.
Dzisiaj chciałabym, żebyśmy się zajęli płaszczyzną językową. Jeśli mówimy o tej płaszczyźnie i roli języka w przekazywaniu sobie systemu kulturowego, musimy zacząć od wynalazku mowy i języka. Skąd taka dziwna nazwa, wynalazek? Proszę o tym nie myśleć, że jeden człowiek z drugim pomyśleli, „wymyślmy sobie system” – badacze do tej pory nie wiedzą, jak to wymyśliliśmy.
Tu na saljdzie, człowiek z Cro-Magon, który między 90 a 40 tys. lat temu zaczął się posługiwać mową. Był dość podobny do nas, był wysoki, gdyby sobie oglądacie film
o Neandertalczykach oni są niscy, a homo sapiens fossilis był wysoki, nawet w dzisiejszym rozumieniu, miał około 170-18o cm wzrostu, miał duży mózg, podobny do naszego. Pierwszy zaczął mówić, pierwszy zaczął rzeźbić figurki tzw. Wenus paleolitycznej, może nie kojarzycie z nazwy, ale na pewno widzieliście jej zdjęcia, to ta z obfitym biustem, bardzo wybitymi tymi cechami kobiecymi.
[Z sali:] Ona była jeszcze bardzo gruba.
Lepił też garnki i jako pierwszy zaczął posługiwać się mową artykułowaną. Jak wcześniejsi ludzie się porozumiewali, jego przodkowie?
[Z sali:] Tworzyli wspólnoty.
Tak, wspólnie żyli, polowali. Jak się komunikowali?
[Z sali:]Gestami, nieartykułowanymi dźwiękami.
[Z sali:] Rysunkiem?
Co było pierwsze, język czy rysunek? Język. Rysunek jest kolejny znakiem, co czytacie
u Mrozowskiego, Najpierw mamy język. Przed wynalezieniem języka porozumiewali się za pomocą nieartykułowanych dźwięków i gestu. Co się z tym wiąże? A no to, że ta komunikacja była związana z miejscem i wydarzeniem.
Zwierzaki się komunikują – ale to zawsze dotyczy tego czasu, w którym ta komunikacja ma miejsce, pies będzie prosił o jedzenie teraz, bo teraz jest głodny. Tak samo się komunikowali ludzie, jak zając biegł przez pole, to się porozumiewali, żeby go gonić, ale ten okrzyk, którym się porozumiewali był związany z tu i teraz.
I nagle pojawia się język – i następuje oderwanie aktu komunikacyjnego od tu i teraz. Możemy pójść na kawę i mówić o planach na następne wakacje i wspomnieniach
z poprzednich. Możemy się oderwać od czasu i miejsca, dlatego język to wynalazek – wynalazek rozumiany jako coś rewolucyjnego, możemy się przenosić, językowo
i komunikacyjnie, język staje się wehikułem, dzięki któremu możliwe jest rozłączenie aktu komunikacyjnego od tego, gdzie się znajdujemy, możemy tutaj, siedząc w tej sali, mówić
o wakacjach na Teneryfie. Nie jesteśmy związani z konkretnym miejscem
I jeżeli się przyjrzymy mowie i językowi jako jednemu z mediów, zauważmy, że język jest naturalnym środkiem komunikowania. Głośnia, wydychanie, zęby, usta, to wszystko, co się wykorzystuje, to nasza biologia. Cóż jeszcze – jest to środek bezpośredni, w takim tradycyjnym rozumieniu. Państwo zaraz powiedzą, że przez telefon tez się rozmawia, ale to ten telefon już jest medium. Natomiast językowy kontakt wymaga bliskości, zanim wymyślono papier etc., komunikowanie się wymagało bliskości, osoba musiała być na tyle blisko, żeby usłyszeć mówiącego. Ten wykład to też jest tradycyjny model – ja używam aparatu tradycyjnego, biologicznego, jesteśmy w pewnej bliskości fizycznej, państwo muszą być na tyle blisko, żeby mnie słyszeć, mowa jest środkiem spersonalizowanym, w 90% mowa jest do kogoś, rzadko mówimy w przestrzeń. Zauważycie państwo, że jeśli wszystko przebiega normalnie, ona jest natychmiastowe i wzajemne – ja mówię teraz, państwo słyszą teraz, jest ten element dekodowania, państwo dekodują ten przekaz przynajmniej tak, żebyście w ogólnych zarysach go rozumieli. Tutaj wrzuciłam zdjęcie mózgu, z obszarami wyróżnionymi, tego nie musicie pamiętać, chodzi tylko o to, żebyście wiedzieli, że dość spora część jest odpowiedzialna za mowę. Z tym się wiążę kilka rzeczy, możecie sięgnąć do książki „Mężczyzna, który pomylił żonę z kapeluszem” Oliviera Sacksa – Sacks to neurobiolog, który analizuje afazje, czyli ubytki w naszej korze mózgowej, które powodują, że ma się problemy z mówieniem, są np. ludzie, którzy wszystko rozumieją, ale nie są w stanie złożyć odpowiedzi. Są tacy, którzy potrafią świetnie mówić, ale nic nie rozumieją. Tutaj możecie, jeśli was to interesuje, możecie poczytać, w takiej popularnonaukowej pozycji, z licznymi przykładami, łącznie z tym tytułowym.
Cóż jeszcze – język to jest system symboli, co to jest symbol? Ci, którzy czytali Morozowskiego wiedzą, że symbol to znak lub słowo wykorzystywane do definiowania osoby, myśli, przedmiotu. Symbole mają charakter arbitralny, co to znaczy?
[Z sali:] Umowny.
Tak, to jest umowa, myśmy się umówili, że np. coś takiego, taki przedmiot, będziemy nazywać pilotem. Natomiast kiedy mówimy, że mamy przedmiot i abstrakcyjny symbol, musimy sobie zdefiniować związek, jaki miedzy nimi istnieje.
Tutaj mamy przykład na slajdzie – związek między elementem oznaczanym i oznaczającym. Oznaczany, to jest rower, który fizycznie stoi, oznaczający – to jest słowo. Fizycznie istniejący przedmiot, oznaczany. Natomiast jeśli się skupimy na warstwie semantycznej, to rysunek – też jest elementem oznaczającym, też to jest to symbol. Oznaczany – przedmiot, oznaczający – symbol.
I oczywiście na tych studiach będziecie się państwo zajmować językiem naturalnym, ale też językami sztucznymi. Może najpierw język naturalny – jest najbogatszym systemem semiotycznym, jakim dysponuje człowiek. Służy do przenoszenia informacji, jest to środek przekazywania, dziedziczenia zbiorowego, społecznego. Cały czas się zmienia, my go zmieniamy. Jeśli się państwo zastanowię, ile mamy słów np. na słowo samochód, to jakie nam przychodzą do głowy?
[Z sali:] Auto.
[Z sali:] Bryka.
[Z sali:] Pojazd.
A na przykład jeszcze fura, już mamy kilka określeń. Jakby były z nami osoby zainteresowane motoryzacją, to pewni byśmy doszli do 20, jak mielibyśmy wymienić kilka określeń na piwo, też pewnie do co najmniej 10. Ludzie sami z siebie ten system wzbogacają, dodają coś nowego. Jak w każdym języku, także naturalnym, mamy dwa elementy składowe – słownik i gramatykę. Słownik to lista znaków, przyjęta na gruncie systemu, i my ten słownik wzbogacamy, możemy tutaj na mocy naszej grupy społecznej, uznać, że wymyślimy nowe określenie na samochód i takiego używać. Słownik rozwija się, słownik to jest lista znaków prostych, których się dalej nie rozkłada.
Gramatyka – jest to lista reguł, która pozwala na łączenie elementów. Czy gramatyka się zmienia?
[Z sali:] Tak.
Tak, jak język, tak też gramatyka się zmienia. A jak wygląda sprawa z językami sztucznym? Mogą mi państwo podać kilka przykładów języków sztucznych?
[Z sali:] Esperanto.
[Z sali:] HTML
[Z sali:] Język haseł przedmiotowych.
Świetnie.
Jaka jest różnica, jak państwo sądzą, o co chodzi, co to są języki sztuczne?
[Z sali:] Stworzone w jakimś konkretnym celu.
Tworzone odgórnie, narzucone. Na podstawie języków naturalnych, są tworzone celowo, nie powstają w toku ewolucji, jak pan powiedział, tylko celowo. Siada ktoś i mówi, ze tworzy taki i taki język, to będzie znaczyć jedno, to będzie znaczyć drugie, tworzy symbole, przypisuje im znaczenia, śledzi zmiany. Zmiany w języku naturalnym dokonują się samowolnie, odrzutnie. A w języku haseł przedmiotowym?
[Z sali:] Odgórnie.
Tak, i muszą być wprowadzone do wykazu. A czy korzystając z języka naturalnego musimy gdzieś wprowadzać te zmiany? Nie, umawiamy się, że od dzisiaj będziemy określać samochód tak i tak, i będzie dobrze.
Język sztuczny będzie uboższy od naturalnego. Nie ma takiej możliwości, żeby jego słownictwo to było tak bogate jak języka naturalnego. Proszę państwa, czy życzą sobie państwo przerwę? Dalej? Dobrze.
Funkcje, jeżeli mówimy o języku sztucznym, naturalnym – sztuczny jest tworzony po coś,
a naturalny, jakie ma funkcje? Proszę się odwołać do wiedzy sprzed matury? Jakie język ma funkcje. Funkcja opisowa, do czego służy?
[Z sali:] Do opisania rzeczywistości.
Funkcja ekspresywna?
[Z sali:] Wyrażamy własnych myśli, uczuć.
Impresywna?
[Z sali:] Staramy się kogoś przekonać.
Wpłynąć na kogoś, mhm. Fatyczna?
[Z sali:] Podtrzymanie rozmowy.
Takimi zwrotami w stylu mhm, aha, no – to jest widoczne, jak rozmawiamy przez telefon, używamy tych zwrotów, a jak przestajemy, to osoba, z którą rozmawiamy, mówi „halo?”. Poetycka?
[Z sali:] Tworzyć w odbiorcy uczucie kontaktu z pięknem.
Tak, i potem metainformacyjna i metajęzykow. Funkcja metajęzykowa, co to za zjawisko?
[Z sali:] Język o języku.
Tak, to co ja teraz robię, to jest realizowanie funkcji metajęzykowej. A metainformacyjna? Jeżeli wiemy, że metajęzykowa to mówienie o języku, to czym jest metainformacyjna?
[Z sali:] Informacja o informacji?
Tak, i jeśli będziecie się zajmować językami sztucznymi, szczególnie językiem informacyjno-wyszukiwawczym, proszę pamiętać o dwóch rzeczach – to jest język sztuczny
i język informacyjno-wyszukiwawczy ma tylko tę jedną funkcję, metainformacyjną. Ma swoją gramatykę, słownik, wszystkie zmiany są rejestrowane, a jego jedyną funkcją jest metainformacja, w tym wypadku przekazywanie informacji o dokumentach.
Natomiast jak posługujemy się językiem, to nie tylko po coś, ale tez w jakiś sposób - w jaki sposób łączyć te elementy? Pierwsze to są reguły konstrukcji, które pozwalają przypisać elementy słownika do pewnych pojęć. Jeśli powiem fura, to korzystając z tych reguł, przyporządkowujecie je do pojęcia.
Są też reguły normatywne, które będą kierować reakcjami, na zasadzie jeżeli ktoś powie A – druga osoba odpowie to B, klasyczny przykład to dzień dobry – dzień dobry, do widzenia – do widzenia, jest założona reakcja w określony sposób.
Kolejna rzecz, kompetencje. Tak jak powiedziałam, chciałabym wprowadzić pojęcie kompetencji najwcześniej, jak możliwe, bo to bardzo ważny termin, przy mówieniu o języku, jak się nim posługujemy, to jest ten moment, żeby się tym pojęciem zając.
Czym w ogóle kompetencje są? Kompetencja, słowo, które oznacza świadomy, wyuczalny, satysfakcjonujący poziom umiejętności warunkujący sprawne działanie w jakiejś dziedzinie. Czyli jeśli państwo słyszą o kompetencjach kulturowych proszę nie myśleć, ze nigdy się tego państwo nie nauczą, to jest wyuczalne.
One mają dualny charakter, mówi się, że mają charakter relacyjny – relacja między umysłem a cywilizacją, kulturą, wrodzonym poziomem, a tym, co zostało stworzone wspólnie. Tworzą związek miedzy tym, co mamy w głowie. Charakter relatywny, ich poziom zależy od rozwoju społeczeństwa i kultury. Doskonale to widać, kiedy będziemy się zajmować kompetencjami medialnymi. Inne kompetencje medialne musiał mieć człowiek 30 lat temu, inne musi mieć teraz, żeby funkcjonować w środowisku.
Samo pojęcie kompetencji zostało użyte po raz pierwszy w 1965 roku na gruncie językoznawstwa, Chomsky napisał książkę, nie pamiętam tytułu – w której opisywał kompetencje jako wrodzoną zdolność do przyswojenia języka, odróżniał je od tzw. performancji – czyli wykorzystania języka w określonych sytuacjach.
Kiedy mówił o kompetencjach, zawsze miał na myśli pewne warunki idealne. Państwo wiedzą, że komunikacja nie przebiega w warunkach idealnych, albo bardzo się trzeba o to starać, że człowiek się przejęzyczy, coś źle odmieni, zawsze są przeszkody w procesie komunikacyjnym – hałas, druga osoba czegoś nie usłyszy; te idealne warunki są praktycznie niemożliwe do osiągnięcia. Chomsky się bardziej interesował kompetencjami niż performancjami, a my będziemy, kiedy mówimy o kompetencjach, bardziej będziemy mieć na myśli performancje – o państwa kompetencjach będzie świadczył np. dobór słów, innych słów używacie mówiąc ze mną na ten sam temat niż z kolegami z roku, inny jest ton głosu. To też umiejętność dostosowania się do określonych sytuacji, na przykład, jak idziecie na rozmowę rekrutacyjną.
Przychodzi nam do głowy pytanie, jakie jeszcze kompetencje istnieją? Wagony literatury naukowej powstały na ten temat, ja bym chciała powiedzieć o dwóch rodzajach kompetencji – informacyjnych i medialnych. Zastrzeżenie metodologiczne: o informacyjnych będziecie słyszeć bardzo dużo, między innymi u mnie, są coraz istotniejsze w funkcjonowaniu społeczeństwa. Kompetencje informacyjne to co innego niż kompetencje informatyczne –
i tego nie mylimy. Jest taka ohydna tendencja w różnych urzędach, które uważają, że de dwa pojęcia znaczą to samo. Kompetencje informatyczne to umiejętność korzystania ze sprzętu. Informacyjne – korzystanie z zasobów informacyjnych, tych elektronicznych jak i w innych źródłach. Oczywiście, żyjemy w czasach społeczeństwa informatycznego, zdajemy sobie sprawę, że dostęp do informacji jest zapośredniczony przez nowe technologie, musimy się umieć posługiwać sprzętem. Ale to nie jest to samo, i jak ktoś to pomyli, to zamorduję, w okrutny sposób.
Jest milion terminów, tyle, ile badaczy – od terminów sprawności, świadomości informacyjnej, jest taki termin, moim zdaniem najgłupszy termin świata, jak analfabetyzm informacyjny… Proszę się posługiwać albo terminem „kompetencja informacyjna” albo information literacy – to jest umiejętność czytania i pisania, wyrażania się za pomocą pisma. Pojęcie to jest szersze niż piśmienność, kompetencje informacyjne albo information literacy to zarówno pewien zasób wiadomości, jak i wiedza, to jest sprzężone z celowymi działaniami.
O co chodzi w kompetencjach informacyjnych – kompetencje informacyjne pozwalają nam na wyszukiwanie informacji, w pożądanej formie. Chodzi również o to, że pozwalają nam tworzyć bądź przetwarzać informację. Taka edukacja jest bardzo potrzebna, bo brakuje takiej aktywnej postawy wobec informacji – jeśli czegoś potrzebuję, to wiem, gdzie tego szukać albo wiem, gdzie się dowiedzieć.
Tych komponentów jest siedem, mogą zapamiętać państwo, że to proces, nie umiejętność dana raz na zawsze, cykl , podejście krytyczne, rozwiązywanie problemów. Jakie są komponenty – innowacyjność i adaptacyjność, gotowość do nauki nowych rzeczy, takie podejście, że „dobrze, coś nowego się pojawia, więc dam sobie radę”, świadomość organizacji i przepływu informacji w społeczeństwie – gdzie tę informację można znaleźć… Kompetencja to nie jest wybitny poziom, genialny, to jest poziom satysfakcjonujący, wystarczający.
Oczywiście, to co już wspomniałam – kompetencje technologiczne, informatyczne, umiejętność wykorzystania pewnych narzędzi, to że umiemy skorzystać z nowych technologii, ale też z katalogu.
Zmysł krytyczny – to, co wspominałam. Państwo będziecie trenowani w myśleniu, co stoi za tym przekazem, jaka intencja, jaki cel jest w przekazywaniu tego. Nie akceptowanie, przyswajanie wszystkiego, tylko krytyczne pojęcie. Pewna biegłość w posługiwaniu się źródłami i biegłość w kompetencjach wyszukiwawczych, sformułowanie zapytanie, wynalezienie i zaprezentowanie informacji tak, żeby było to atrakcyjne dla odbiorcy – inaczej będziemy mówić o recyclingu do emeryta, inaczej do gimnazjalisty, jeszcze inaczej do pięciolatka.
Mamy jeszcze kompetencje medialne, które przebiegają tak, że lokujemy je w dwóch obszarach – instrumentalne, odpowiednik kompetencji informatycznych, sprawne posługiwanie się mediami jako narzędziami uczenia się, komunikowana i pracy intelektualnej.
Są też kompetencje kulturowo-społeczne – przygotowanie do świadomego, krytycznego
i wartościującego odbioru zróżnicowanych komunikatów medialnych.
Widzicie, że kompetencje mają co najmniej dwa wymiary, pierwszy to instytucjonalny, umiemy się posługiwać instrumentami. Jako osoby, które skończyły szkołę średnią, wiecie, jak wygląda przygotowanie w aspekcie miękkim, kulturowo-społecznym?
[Z sali:] Media nie stanowią obiektu nauczania…
A jeśli już to szczątkowo. Jeśli zajrzycie do programu, to w preambule przeczytacie, że muszą być uwzględnione w procesie nauczani, że są bardzo ważne, ale jak się otwiera program to nic tam nie ma; są daty, nazwiska, ale jak korzystać z wyszukiwarek, jak korzystać z operatów logicznych, tego nikt państwu nie pokazał? Albo pokazał ktoś państwu bazę danych?
[Z sali:] Jak korzystać z operatorów logicznych, to może jeszcze przy okazji…
1 osoba na 30. Tego w szkole nie ma. Prowadzenie dobrej edukacji informacyjnej kształtuje dobrą postawę wobec mediów. I państwo musicie sobie zdawać sprawę, że współczesne społeczeństwo nie jest na to przygotowane.
Kompetencje medialne – zdolność krytycznego podejścia, krytycznego rozważania tych informacji medialnych, instynktownego stawiania pytania, o co chodzi, dlaczego tak jest, głos z tyłu, który musicie państwo słyszeć cały czas (i który wcale nie będzie świadczył
o schizofrenii).
Zdolność do przesiewania informacji, które do nas trafiają. I oczywiście, czwarta umiejętność obok czytania, pisania, liczenia – tak niektórzy badacze to ujmują, ze człowiek współcześnie musi posiadać tę kompetencję medialną, umieć refleksyjnie podchodzić do przekazu medialnego, żeby funkcjonować w społeczeństwie.
Dwa modele kompetencji informacyjnej… Jeden model jednak, Big6 Skills. O ile państwo się zainteresują edukacją medialną, informacyjną, może być nie tylko modelem, jeśli chodzi
o uczenie kogoś, ale jest też stosowany jako podstawa programów kształcenia. Pierwszy etap, mogą to kształtować państwo dwojako –zbierając materiały, iść po poszczególnych krokach, ale jeśli będziecie uczyć kogoś, też można traktować to jako mapę – pierwszy krok, zdefiniowanie zadania, moment uświadomienia sobie „czegoś nie wiem” – nie wiem, kiedy grają „Lincolna” w Kinotece, a chcę iść. No to muszę się dowiedzieć, o której będzie ten „Lincoln”. Zastanawiamy się, gdzie mogę znaleźć informację na ten temat. Natomiast jeśli sobie państwo w to miejsce podstawią bibliografię – to zaspokojenie potrzeby nie jest takie proste. Drugi krok, opracowanie strategii. W przypadku „Lincolna”, strona Kinoteki,
w przypadku bibliografii – BUW, Internet. Lokalizujmy źródło i wyszukujemy w nim informację, siadamy przy komputerze, wyjmujemy telefon, sprawdzamy, o której „Lincoln” jest. Musimy popracować z źródłem – w przypadku „Lincolna”, to mało pracy mamy, ale wyszukiwanie bibliografii, to jest praca a źródłem, coś przejrzymy, coś skserujemy, jakiś materiał dźwiękowy odtworzymy, wskutek pracy następuje uzyskanie pewnych inf. Dalej – dokonujemy syntezy informacji. Znowu, jeżeli to godzina seansu, to nie ma co porządkować, luka informacyjna jest na tyle mała, ale jeśli mamy większe zadanie informacyjne, które jest procesem, to tak. Mając całą listę materiałów do pracy licencjackiej, przeczytacie notatki, żółte karteczki, potem połowa się rozpełza – i trzeba to uporządkować; czasami fizycznie,
a czasami opracowanie, porządkując i prezentując informację, przedstawiacie wyniki pracy
w licencjacie, albo sms – „hej, Lincoln o 17:30”, to też jest zaprezentowanie informacji.
Na koniec trzeba ocenić proces, czyli jeśli zbieraliśmy materiały do licencjatu – to na koniec, okej, czy mam wszystko, tak jak oceniamy, czy wszystko wzięliśmy, kiedy pakujemy walizkę. Jak zbieracie informacje na jakiś temat – dobrze, czy to już wszystko, oceniamy wiedzę, dochodzimy do wniosku, że czegoś brakuje, coś jest nie tak, co wtedy? Od początku.
Jeśli dochodzimy do końca, jeśli przechodzicie przez proces i na jego końcu dochodzicie do wniosku, że to nie tak, cofamy się do momentu, w którym popełniliśmy błąd, może było złe pytanie. Podchodzimy refleksyjnie nie tylko do procesu wyszukiwania informacji, ale do cyklu, kontrolujemy jego jakość.
Na koniec, edukacja informacyjna nie pojawiała się wcześniej w państwa kształceniu, dlatego, żeby pokazać, że można to zrobić inaczej niż ja, ciekawiej dla uczniów, i jeśli będziecie trafiali do szkół, do pracy z dziećmi, możecie państwo wyręczać szkołę w kształtowaniu kompetencji informacyjnych, i tu jest model Big Six dla przedszkoli, i tutaj widzicie, na slajdzie, że mamy takiego śmiesznego robaczka, który sobie siedzi w jabłku
i robi rzeczy różne, i możemy opowiadać dzieciom, co ten robaczek robi, potem syntetyzuje informacje, i na koniec robaczek ocenia proces – jest bardzo zadowolony, daje sobie medal. To jest dobry sposób, żeby bez zanudzenia do tego 7-latka trafić. Tutaj następna adaptacja dla młodzieży, liceum, gimnazjum, czyli w okresie buntu, model, którym można się posłużyć – tatuaż, kolejne elementy wypisane na placach, ocena procesu, włączenie, synteza, korzystanie, zrozumienie, ewaluacja, czyli ocena. To jest taki model, który nie odstraszy zbudowanej 15-latki, coś takiego, z czym możemy uderzać do tej grupy wiekowej. Mówię
o tym, bo wszystkim się wydaje, że to nudne, a to może być fajne, możecie z takich modeli korzystać. Dziękuję.