Geneza „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego
W marcu 1940 roku Gustaw Herling-Grudziński został aresztowany przez NKWD podczas próby przedostania się przez granicę rosyjsko-litewską. Po kilkumiesięcznych przesłuchaniach i śledztwie oskarżono go o szpiegostwo na rzecz niemieckiego wywiadu. Miał o tym świadczyć pierwszy człon jego nazwiska, brzmiący jak niemieckie „Gerling” oraz buty oficerskie. Od czerwca do listopada 1940 roku przebywał kolejno w więzieniach w Witebsku, Leningradzie i Wołogdzie, skąd został przewieziony do obozu pracy w Jercewie, gdzie miał odbyć pięcioletni wyrok. W styczniu 1942 roku otrzymał wymuszone głodówką zwolnienie na podstawie amnestii Polaków, uwzględnionej w pakcie Sikorski-Majski.
Z doświadczeń i obserwacji cierpienia fizycznego i psychicznego, rozpaczy, nędzy i poniżenia, wyniesionych z pobytu w łagrze, narodził się „Inny świat” – książka, nad którą Grudziński pracował od lipca 1949 roku do lipca 1950, w Rugby i Londynie pod roboczym tytułem „Martwi za życia”. Pierwsze fragmenty utworu drukowane były w londyńskim tygodniku „Wiadomości”. Wydanie osobne ukazało się w języku angielskim w 1951 roku, w tłumaczeniu Andrzeja Ciołkosza. Powieść zyskała szybko uznanie czytelników oraz krytyki literackiej i przetłumaczono ją na wiele języków: szwedzki, niemiecki, włoski, hiszpański, japoński, chiński i arabski. Wydanie polskie ukazało się najpierw w Londynie, nakładem wydawnictwa „Gryf” w 1953 roku, a następnie w Paryżu w 1965 roku z podtytułem „Zapiski sowieckie”. W Polsce przez wiele lat „Inny świat” wydawany był w „drugim obiegu”, w niskich nakładach. Poza cenzurą ukazało się w 1980 roku, a wydanie oficjalne pojawiło się w 1989.
W rozmowie z Włodzimierzem Boleckim Heling-Grudziński wyjaśnił przyczyny powstania utworu: (…) jako dwudziestoletni chłopiec znalazłem się w samym środku totalitarnego wieku i w łagrze sowieckim uczyłem się, na czym polega w praktyce ta „nowa moralność”, którą postanowili wprowadzić w życie ideolodzy totalitaryzmu. Uczyłem się więc na własnej skórze, jakie są zasady, podstępy i zasadzki zastawiane przez totalitaryzm na człowieka – i jakie wynikają z niego zagrożenia dla naszego człowieczeństwa. Wyszedłem z łagru sowieckiego na tyle cały, że mogłem odnaleźć się w wolnym świecie i napisać tę książkę, ale wyszedłem tylko dlatego, że sprzyjały mi okoliczności wielkiej polityki. (…) Przed uwolnieniem znajdowałem się najdosłowniej w przededniu śmierci: leżałem z baraku zwanym Trupiarnią, byłem „dochodiagą”, czyli człowiekiem, który dochodzi już do kresu swego życia. W wieku dwudziestu lat nieczęsto zdarza się spojrzeć nie tylko śmierci w oczy, ale zajrzeć w jądro ciemności całego stulecia. Ja z taką świadomością wyszedłem z obozu, cały czas o wszystkim pamiętałem i od pierwszej chwili, gdy się znalazłem w wojsku generała Andersa, chciałem o tym napisać książkę. Zacząłem ją pisać w Anglii w 1949 roku i ukończyłem w roku następnym. To doświadczenie, które w niej przedstawiłem, ciąży nade mną do dzisiaj. Chciałbym, żeby ludzie młodzi, którzy mają tyle lat, ile ja miałem, gdy zetknąłem się w łagrze z „innym światem” komunizmu, zrozumieli to, o czym Hannah Arendt pisze w książce „Korzenie totalitaryzmu” – nie jesteśmy zabezpieczeni przed powtórzeniem się totalitarnych potworności.
Dla autora „Inny świat” miał głębsze znaczenie – Grudziński uważał dzieło za swój „zasadniczy argument na rzecz tezy, którą od dawna głosił, że wiek XX jest wiekiem przeklętym – wiekiem ideologii totalitaryzmu”, zgadzając się z krytykiem Paulo Milano, który określił utwór niemieckim terminem „Bildungstoman” – książki o inicjacji dwudziestoletniego człowieka w totalitaryzm XX wieku.
Historia obozu w Jercewie
Akcja „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego obejmuje pięć lat – rozpoczyna się w ostatnich dniach lata 1940 roku, a kończy w czerwcu 1945. Akcja właściwa trwa dwa lata, w czasie których główny bohater utworu, Gustaw, odbywa wyrok w sowieckim obozie pracy przymusowej. Epilog dzieła przenosi akcję do roku 1945. Fabuła obejmuje także lata trzydzieste XX wieku, do których odwołują się często losy bohaterów, przybliżone przez narratora.
Akcja „Innego świata” rozpoczyna się w więzieniu w Witebsku, gdzie Gustaw przebywa, oczekując na transport do obozu, a następnie w więzieniu w Leningradzie oraz w Wołogdzie, skąd zostaje przewieziony do Jercewa koło Archangielska. W rozdziale „Ural 1942” narrator wymienia szereg miejscowości, w których przebywał, podróżując przez Rosję w poszukiwaniu jednostki wojska polskiego: Buj, Swierdłowsko, Czelabińsk, Ługowoje. Wspomina również miejscowość Pahlevi w Persji, dokąd został ewakuowany z polską dywizją. Z kolei akcja epilogu rozgrywa się w Rzymie, w hotelu na rogu ulic Tritone i Corso Umberto.
Inny świat - znaczenie tytułu
Tytuł utworu Gustaw Herling-Grudziński zaczerpnął z książki Fiodora Dostojewskiego: „Zapiski z martwego domu”, którą czytał, przebywając w sowieckim obozie i która wywarła ogromny wpływ na jego przemyślenia o sytuacji, w której się znalazł. Lekturę dzieła określił jako zmartwychwstanie. Z „Zapisków z martwego domu” pochodzi również motto, którym Grudziński opatrzył swoją powieść, a które w pełni oddaje metaforyczny sens tytułu „Innego świata”:
To otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w nim życie jak nigdzie i ludzie niezwykli. Ten oto zapomniany zakątek zamierzam tu opisać.
Obóz pracy był dla pisarza takim właśnie „innym światem” – światem, w którym obowiązywał swoisty kodeks moralny, inna obyczajowość, inne zwyczaje niż w świecie ludzi wolnych. Był to świat, w którym każdy dzień był walką o przetrwanie, w którym należało skupiać się wyłącznie na sobie, walcząc jednocześnie o zachowanie w sobie choć odrobiny człowieczeństwa, by uchronić się od całkowitego upadku. „Innym światem” dla Grudzińskiego była także komunistyczna Rosja – kraj, w którym było „można zwątpić w człowieka i sens walki o to, aby mu było lepiej na ziemi”.
Sens epilogu Innego świata
Zakończenie „Innego świata” wzbudziło wiele sprzecznych opinii i kontrowersji wśród czytelników. Niektórzy zarzucali Grudzińskiemu, że epilog był zbyteczny, inni nie rozumieli jego postępowania – człowieka, który przeżył obóz i nie potrafił okazać zrozumienia innemu więźniowi sowieckiego reżimu. Przyczyny swojego postępowania pisarz wyjaśnił w rozmowie z Włodzimierzem Boleckim:
(…) krytyka zakończenia „Innego świata” jest jakąś potworną, niezrozumiałą dla mnie banalizacją. Przecież w tym zakończeniu pokazuję różnicę między niewolą a wolnością, o czym zresztą wcześniej piszę wprost. Jaśniej chyba tego powiedzieć już nie można. Reguły wolności są po prostu niż reguły niewoli, a ja w zakończeniu „Innego świata” opowiadam, że odmawiam przyjęcia reguł niewoli, gdy już jestem na wolności. Wykładając rzecz wprost: gdybym w łagrze dowiedział się, co zrobił ten więzień, i gdyby w łagrze poprosił mnie o słowo „rozumiem”, to być może wypowiedziałbym to słowo. Nie dlatego, żebym go zrozumiał i zaakceptował, lecz dlatego, że w tamtym miejscu, w tym innym świecie, po prostu „przełknąłbym” jego prośbę. Natomiast na wolności, gdzie żyłem już normalnymi ludzkimi uczuciami, miłością, przyjaźnią, gdzie świat opierał się na normalnych wartościach, na rozróżnianiu zła i dobra, kłamstwa i prawdy, nie mogłem wypowiedzieć słowa, o które mnie prosił. Po prostu nie byłem w stanie tego zrobić. Ale nie z niechęci, bo przecież lubiłem tego człowieka, a w więzieniu w Grodnie przyjaźniłem się z nim nawet bardzo serdecznie. Nie mogłem tego zrobić, ponieważ wydawało mi się to zdradą zasad świata, do którego powróciłem. Nie mogłem więc stosować się do zasad „innego świata”, skoro żyłem już w świecie wolnym. Moja postawa w zakończeniu tej książki jest po prostu obroną sensu świata wolnego.
Problematyka moralna „Innego świata”
Według teorii marksistów nie istnieją żadne absolutne normy moralne, a zachowanie człowieka jest uzależnione od warunków, w jakich żyje. To twierdzenie odzwierciedla utwór Gustawa Herlinga-Grudzińskiego „Inny świat”.
Obóz sowiecki został ukazany jako system, utrzymujący więźniów tuż poniżej granicy człowieczeństwa. Wszelkie zasady, dzięki którym ludzie funkcjonują w społeczeństwie na wolności, zostały tu całkowicie zredukowane do jednej, nadrzędnej wartości – przeżyć za wszelką cenę, nawet kosztem drugiego człowieka. Więźniowie, przyzwyczajeni do powszechności śmierci, stali się na nią obojętni. Życie w obozie podporządkowane zostało pracy i pragnieniu zaspokojenia głodu. Skazańcy zostali przedmiotowo przyporządkowani do jednego z trzech „kotłów”, a ich norma żywieniowa uzależniona była od wydajności całej brygady.
Pozbawione wszelkich zasad moralnych były rządy „urków”, którzy bez skrupułów dobijali więźniów i gwałcili kobiety. Współwięzień z czasem stawał się przedmiotem nienawiści, pogardy i obrzydzenia. Skazańcy nie potrafili odczuwać współczucia i litości dla słabszych, uważając, że obniżają normę brygady i jedzą „cudzy chleb”, nie pracując. W obozie następował całkowity rozpad stosunków międzyludzkich. Człowiek stawał się przede wszystkim towarem jako siła robocza i obiekt do zaspokojenia fizycznego pożądania. Kontakty między skazańcami ograniczały się głównie do pozyskiwania informacji, które później można było wykorzystać w donosach.
W skrajnych przypadkach normy moralne były redukowane do odruchów czysto biologicznych. Ludzie całkowicie tracili godność, aby choć na chwilę zaspokoić uczucie głodu – wydzierali jedzenie z rąk współtowarzyszy niedoli, żebrali o nie, grzebali w śmietnikach. Za kawałek chleba można było wszystko kupić i sprzedać. Pod tym względem obóz był „innym światem”, w którym obowiązywały całkowicie odmienne normy zachowania, a człowiek, godząc się na taki stan rzeczy, osiągał dno upodlenia. Nie było tu miejsca na miłość, przyjaźń, własną godność.
Do tych nieludzkich warunków trafiali również i tacy więźniowie, którzy podejmowali żmudną walkę o zachowanie resztek człowieczeństwa. Niektórzy wbrew wszystkiemu starali się podtrzymać związki rodzinne (Pamfiłow), szukali miłości (Marusia), zawierali przyjaźnie (Gustaw i Dimka). Inni usiłowali zachować w sobie odruch współczucia, dzielili się jedzeniem, szli za kogoś bliskiego na etap.
Sposobem na powstrzymanie ostatecznego upadku moralnego była wiara w Boga, modlitwa i symboliczne obcowanie ze sztuką podczas przedstawień. Szacunek budziły takie uczucia, jak wierność i szczera miłość. Rosjanie tęsknili za ojczyzną, z której zostali wyklęci, a Polacy podjęli walkę o swoje prawa. Obóz nie do końca odzierał z ludzkich uczuć, o czym świadczy reakcja Gustawa na prośbę dawnego towarzysza z więzienia. Po kilku latach wolności nie potrafił on znaleźć usprawiedliwienia dla donosiciela, który wybrał własne dobro, poświęcając życie innych współwięźniów.
Więźniowie przyjmowali różne postawy. Niektórzy osiągali dno człowieczeństwa, inni walczyli o zachowanie resztek człowieczeństwa za wszelką cenę. Dla nich świadomość, że podstawowe wartości moralne są kruche i łatwo je złamać, była szansą na ocalenie w sobie ważnych zasad. Ci, którzy poddali się upadkowi, odczuwali bolesną pustkę, odrazę i obcość wobec samego siebie. „Inny świat” ukazuje walkę człowieka o własne „ja” i próby ucieczki przed utratą godności.
Kategorie więźniów i układy w łagrze
W obozie w Jercewie między więźniami ukształtowała się swoista hierarchia. Mimo wspólnej niedoli, która powinna integrować ludzi, wytworzyły się pewne grupy więźniów, ułożone w specyficzny sposób w hierarchii. Wszyscy więźniowie uznawali ten podział. Grupy te to:
1.Polityczni (biełoruczki) – osoby skazane za przestępstwa polityczne, będące na najgorszej pozycji. Strażnicy stosowali w stosunku do nich najgorsze kary.
2.Bytownicy – przestępcy pospolici, znajdujący się w lepszej sytuacji niż „polityczni”
3.Urkowie – wielokrotni recydywiści, którzy sprawowali władzę w obozie. Wymierzali kary współwięźniom, mieli wiele przywilejów; do najbardziej znanych należało prawo „pierwszej nocy” z kobietami, które przyjechały dopiero do łagru. Urkowie organizowali też tzw. „nocne łowy” – nocne polowania na kobiety, podczas których były one przez nich gwałcone. Urkowie mieli też zwyczaj gry o cudze rzeczy innych więźniów, a nawet o ich życie.
4.Iteerowcy – więźniowie pracujący w administracji obozowej. Otrzymywali dodatkowe racje żywnościowe i mieli większe przywileje z racji na sprawowaną funkcję. Często donosili na innych więźniów
5.Nacmani – osobna grupa więźniów. Byli to Uzbecy, Turkmeni, Kirgizi, którzy bardzo tęsknili za swoimi krajami ojczystymi i zazwyczaj szybko umierali na kurzą ślepotę.
6.Kurzy ślepcy – osoby chore na tzw. kurzą ślepotę, chorobę, która z powodu braku witaminy A w organizmie powodowała utratę zdolności widzenia. Kurzy ślepcy byli traktowani jako prawie najgorsza grupa więźniów, ponieważ zawadzali innym – nie tylko gorzej pracowali, ale tamowali ruch. Często spotykali się z wrogością ze strony współwięźniów, nikt im nie pomagał.
7.Ludzie z „trupiarni” – trafiali tam chorzy na „pyłagrę”, szkorbut, chorzy psychicznie. Dzielili się na dwie grupę: słabosiłkę – ludzi, którzy mieli jeszcze szanse wrócić do pracy w obozie, dostawali dodatkową porcję żywności. Grupa „aktirowki” dostawała głodowe racje żywnościowe i była właściwie skazana na śmierć.
Praca
Obozy kargopolskie traktowano jak przedsiębiorstwa, które miały przynosić zyski. Zyski te osiągano jednak kosztem zdrowia i życia więźniów, którzy wyrabiali ponad 100 proc. normy. „W roku 1940 Jercewo było już dużym centrum kargopolskiego ośrodka przemysłu drzewnego” – wspomina Herling-Grudziński.
Więźniów traktowano jako najtańszą siłę roboczą, niewolników. Świadczy o tym np. to, jak badano ich przed podjęciem przez nich pracy. Grudziński tak to opisuje: “badanie lekarskie zaszczycał bowiem niekiedy swą obecnością naczelnik oddziału jercewskiego, Samsonow, i z uśmiechem zadowolenia dotykał bicepsów, ramion i pleców nowo przybyłych więźniów”. Ta scena do złudzenia przypomina scenę z handlu niewolnikami, traktowanie ciała więźniów jako towaru, który ma przynieść konkretne korzyści materialne.
Obóz w Jercewie był podobny do dobrze zorganizowanej fabryki. Obowiązywały tam normy produkcyjne, ściśle określony czas pracy, pracownicy byli podzieleni na brygady. Pełno było biurokracji, a najlepiej pracujących robotników (tzw. stachanowców) nagradzano umieszczeniem ich na specjalnej liście. Zależnie od efektywności pracy dany robotnik był przydzielany do któregoś z trzech kotłów. Powodowało to, że więźniowie starali się więcej pracować, żeby móc więcej jeść. Było to jednak złudne, bo normy były zawyżone. Trudno było wypracować 100% normy, a co dopiero mówić o 125% i więcej… Powodem tego były drobne oszustwa, których dopuszczali się więźniowie, aby zawyżyć normę.
Podstawowym zadaniem więźniów była praca przy wyrębie lasu. Więźniów, którzy oddawali się temu zajęciu, nazywano „lesorubami”. Innymi zajęciami były: praca w tartaku, przy budowie dróg, w stacji pomp, elektrowni, przy wyładowaniu żywności.
Wszyscy więźniowie pracowali po 12-13 godzin na dobę. Wstawali o 5.30. Najcięższa była praca „lesorubów”, którzy pracowali w głębokim lesie, oddalonym 6-7 km od obozu, przy 40-stopniowym mrozie.
Praca więźniów służyła jednak nie tylko wytwarzaniu konkretnych materiałów dla obozowego „przedsiębiorstwa”. Była także sposobem na wyniszczanie więźniów, fizyczne i psychiczne, na poniżanie ich, łamanie ich psychiki. Połączona z głodowymi racjami żywnościowymi była rodzajem tortur, których celem było otępienie człowieka, pozbawienie go godności, uczynienie go narzędziem wytwórczym.
Praca była także sposobem na stopniowe mordowanie więźniów. Określenie „przejść przez las” odpowiada używanemu w obozach hitlerowskich „przepuścić przez komin”. Więźniów niewygodnych, takich, których chciano się pozbyć, wysyłano do lasu na pewną śmierć.
Praca miała jednak dla więźniów także pozytywny wymiar – paradoksalnie stanowiła potwierdzenie istnienia. Człowiek, który pracował, mógł mieć jakiś cel życia w obozie. Ci, którzy w trupiarni byli w grupie aktirowki, dostawali głodowe racje żywnościowe i powoli zbliżali się do śmierci. Praca była więc w obozie szansą na przeżycie.
“Obozowe zmory” - głód, choroby, śmierć
“Głód, głód... Potworne uczucie zamieniające się w końcu w abstrakcyjną ideę, w majaki senne, podsycane coraz słabiej gorączką istnienia. Ciało przypomina przegrzaną maszynę, pracującą na zwiększonych obrotach i zmniejszonym paliwie, zwłaszcza gdy w okresach przesilenia zwiotczałe ręce i nogi upodabniają się do starganych pasów transmisyjnych”, “Nie ma takiej rzeczy, której by człowiek nie zrobił z głodu i z bólu” – pisze Grudziński. Dlaczego głód był dla więźniów tak dotkliwy?
Racje żywnościowe były w obozie katastrofalnie małe. Każdy więzień otrzymywał od 400 do 700 gramów chleba dziennie (zależnie od tego, do którego kotła zostali przydzieleni) i dwie łyżki zupy. Więźniowie próbowali zabić głód, pijąc wrzątek lub tzw. chwoję – wywar na igłach sosnowych, który pomagał na awitaminozę. Zazwyczaj więźniowie posiłek zjadali od razu.
Więźniowie próbowali na różne sposoby zdobywać jedzenie. Zazwyczaj po prostu kradli. Trudno było kraść od więźniów (zabraniały tego zresztą zasady ustanowione przez urków), jedyną więc okazją na dodatkowe zdobycie żywności były kradzieże z rozładowywanych wagonów. Chleb był swego rodzaju „walutą” – można było za niego kupić np. usługi wróżbity lub spowiedź od księdza.
Choroby były zjawiskiem powszechnym w obozie. Więźniowie zapadali na nie głównie z powodu niedożywienia. Nieuleczalnie chorzy trafiali do „trupiarni”, ale część z nich miała szczęście dostać się wcześniej do szpitala. Była to oaza szczęścia w okrutnym świecie obozowym. Trafiali tam chorzy z temperaturą powyżej 39 stopni. Dostawali leki na spadek gorączki, margarynę i cukier. Spali w czystej pościeli. Z powodu tych dobrych – jak na obóz – warunków w obozie często dochodziło do samookaleczeń.
Wszyscy więźniowie żyli w świadomości mogącej w każdej chwili nadejść śmierci. Grudziński opisuje, że w nocy w obozie słychać było krzyki więźniów – krzyki będące objawem lęku przed śmiercią, która mogła przyjść w każdej chwili. Śmierć w obozie była anonimowa, nie wiadomo było, co robiono ze zwłokami, więźniowie nie wiedzieli, czy ktokolwiek powiadamia o śmierci rodziny.
Głód, choroby i śmierć przedstawił Grudziński na kartach swojej powieści z niewyobrażalnym realizmem, bez upiększeń czy heroizacji bohaterów, którzy przeżyli te tak straszne chwile w obozie.
Mechanizmy ideologicznej tresury
W obozie w Jercewie więźniowie byli katowani zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Celem działań władz obozowych było zezwierzęcenie człowieka, uczynienie z niego marionetki, bezwolnej wobec systemu. Starano się, aby więźniowie zapomnieli o przeszłości i nie myśleli w ten sposób o przyszłości – aby nie myśleli o świecie poza obozem. Dążono do tego, aby rozbić wewnętrznie więźnia, aby pozbawić go jego tożsamości, człowieczeństwa – tak aby był on bezwolnym manekinem posłusznym władzy.
Sposoby działania systemu oparte na terrorze opisuje Grudziński w rozdziale „Ręka w ogniu”. Tortury fizyczne (bicie, katowanie) były tylko środkiem pomocniczym, dodatkiem do tortur psychicznych, których celem było złamanie człowieka. Podczas procesu wychodzono z założenia, że człowiek jest winny, przypisywano mu absurdalną winę i zmuszano do podpisania aktu oskarżenia. Mechanizmy ideologicznej tresury przedstawione przez Grudzińskiego w „Innym świecie” pokazują totalitarny cel zniewolenia umysłów ludzkich, wykreowania rasy niewolników bezspornie posłusznych władzy.
Ważne miejsca i instytucje obozu
Każdy człowiek żyje w świecie, którym rządzą zewnętrzne wobec niego siły, nad którymi nie ma panowania. Przypadek, historia czy też biologia są całkowicie niezależne. „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ukazuje różne postawy ludzi wobec naporu tych sił. Ich wpływ na życie oraz mechanizmy obronne, jakie człowiek wytwarza, aby przetrwać w trudnych dla niego warunkach.
Bohaterowie utworu Herlinga-Grudzińskiego przed aresztowaniami prowadzili normalne życie, mieli rodziny i marzenia. Realizowali się zawodowo, bronili własnych przekonań. Zderzenie z realiami śledztwa, fałszywymi oskarżeniami, bezpodstawnymi wyrokami, a wreszcie z życiem w obozie, sprawiło, że musieli odnaleźć się w warunkach, w których każdy dzień był walką o własne przetrwanie. O aresztowaniu mogło zadecydować dosłownie wszystko: pochodzenie, narodowość, wyznanie, poglądy polityczne, przeszłość, a nawet tak absurdalne sytuacje, jak strzelanie do portretu Stalina czy zbyt ekspresyjne odtwarzanie roli w filmie.
Władze sowieckie nie uznawały żadnych granic moralnych, a oskarżony, udręczony wielogodzinnymi przesłuchaniami, torturami psychicznymi i fizycznymi, podpisywał w końcu sfabrykowany akt oskarżenia. Potem czekał go transport do obozu i egzystencja w nieludzkich warunkach. Życie w obozie, w odizolowanej od normalnego świata zonie, zmieniało każdego.
Zamknięcie, wyczerpująca praca, nieustannie odczuwany głód, choroby, wynikające ze złej higieny i niedożywienia, wewnętrzny strach przed wszystkim i wszystkimi i wizja rychłej śmierci – to wszystko wywierało piętno na psychice więźniów. Ci, którzy dopiero co przekroczyli bramy obozu, starali się jeszcze zachować resztki godności i ludzkich uczuć. Początkowo pomagali współwięźniom, dzielili się jedzeniem, okazywali litość. Z czasem te uczucia zastępowała nienawiść i pogarda dla towarzyszy niedoli, troska wyłącznie o swój byt. Człowiek bowiem, sprowadzony do funkcji niewolnika, tracił wszystko – krewnych, poczucie własnej niezależności i wartości. Był wyrzutkiem, który musiał zostać poddany odpowiednim metodom wychowawczym, by na nowo stać się członkiem społeczności sowieckiej.
Więźniowie, aby przeżyć, byli zmuszeni do wytworzenia swoistych mechanizmów obronnych, które umożliwiały im przetrwanie w nowych warunkach. Najprostszym sposobem było przystosowanie się do sytuacji, w której się znaleźli. Tak, jak czynili to „urkowie”, wprowadzając własne rządy w zonie. Główną zasadą było zachowanie milczenia, bierności i akceptacja rzeczy, które budziłyby sprzeciw na wolności. Żaden więzień nie zaprotestował, kiedy bito Gorcewa, który dawniej pastwił się nad aresztowanymi podczas przesłuchań. Nikt nie sprzeciwiał się gwałtom na kobietach czy też samosądom.
Obóz rządził się własnymi, brutalnymi prawami, które należało bezwzględnie przyjmować. Kobiety, będące najłatwiejszym łupem, z czasem oddawały się prostytucji za kawałek chleba. Zachodziły w ciążę ze świadomością, że w kilka tygodni po porodzie władze odbiorą im dziecko, lecz odmienny stan zwalniał je na kilka miesięcy od pracy i umożliwiał odpoczynek. Ludzie donosili na swych współtowarzyszy i nie ufali sobie, ponieważ każdy mógł okazać się donosicielem. Powszechne również było przekupstwo. Lata, spędzone w obozie, niszczyły człowieka nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Ci, którzy zdołali się przystosować i przetrwać, po wyjściu na wolność nie potrafili odnaleźć się w normalnym świecie i najczęściej ponownie, tym razem dobrowolnie, zamykali się za drutami zony, pracując w obozie.
Innym mechanizmem obronnym była ucieczka, nie w sensie dosłownym, bo taka była niemożliwa, o czym świadczyła historia Rusto Korinena. Więźniowie uciekali od prawdy, wierząc, że ich aresztowanie okaże się wkrótce pomyłką systemu, która pewnego dnia zostanie naprawiona i będą mogli wrócić do dawnego życia. Uciekali od obozowej rzeczywistości, starając się zachować pozory moralnej egzystencji. Taką namiastką normalności dla katolików było symboliczne obchodzenie świąt Bożego Narodzenia. Skazańcy usiłowali również zachowywać przyzwyczajenia z życia na wolności. Ludzie wykształceni prowadzili dyskusje, grali w szachy. Chętnie uczestniczono w seansach filmowych i przedstawieniach. Niekiedy przestrzegali zasad, które obowiązywały w życiu na wolności, starając się zachowywać grzecznie i kulturalnie w baraku „chudożestwiennoj samodiejatelnosti”. Pozory normalności pozwalały więźniom przetrwać te trudne lata.
Jednostki najsłabsze poddawały się z czasem, uznając własną, w rzeczywistości nieistniejącą, winę. Do takich ludzi należał „zabójca Stalina”, który odbywał dziesięcioletni wyrok za strzelanie do portretu przywódcy narodu sowieckiego. Skierowany do pracy w lesie, załamał się psychicznie i fizycznie. W końcu uwierzył w to, że strzelał do samego Stalina i przyjął na swe barki zbrodnię, której nigdy nie popełnił. Przez długie lata pobytu w obozie starał się zrozumieć, za co został skazany.
Inni kończyli żywot w „trupiarni”, nie mając już sił, aby pracować i bezwolnie poddawali się okrutnemu losowi. Byli też tacy, którzy nie wytrzymywali głodu i popadali w obłęd. Poddanie się było również mechanizmem obronnym przed przytłaczającą rzeczywistością.
Gustaw Herling-Grudziński w „Innym świecie” przedstawił zarówno tych, którzy osiągnęli dno człowieczeństwa i tych, którzy do końca walczyli o jego zachowanie. Ukazał metody przeciwstawiania się obojętnemu i wrogiemu wobec ludzi świata. Jedyną obroną w tym niepoznawalnym świecie jest nieustanna walka o dochowanie wierności podstawowym wartościom moralnym nawet poświęcając swoje życie. Tylko ten, który potrafi zachować granice człowieczeństwa, jest w stanie przeżyć godnie nawet w najbardziej nieludzkich warunkach.
Łagrowa rzeczywistość w „Innym świecie” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego
Dzieło Gustawa Herlinga-Grudzińskiego opisuje życie w sowieckich obozach koncentracyjnych. Autor utworu, będący więźniem obozu w Jercewie, podjął próbę rekonstrukcji funkcjonowania łagru. „Inny świat”, napisany z perspektywy naocznego świadka i uczestnika wydarzeń, ze względu na podjętą tematykę można zaliczyć do najważniejszych dokumentów epoki.
Obóz sowiecki został ukazany jako przedsiębiorstwo gospodarcze, będące częścią produkcji państwa komunistycznego. Nastawiony był przede wszystkim na zysk, a podstawową zasadą było maksymalne eksploatowanie więźniów przy minimalnych racjach żywnościowych. Skazańcy musieli wyrabiać odpowiednie normy, co jednocześnie decydowało o przydzieleniu ich do określonego przepisami „kotła”. Obowiązał system brygadowy, w którym więźniowie kontrolowali się wzajemnie, by podnieść swoją wydajność. Praca, skrajnie wyczerpująca niedożywionych ludzi, doprowadzała do wyeliminowania jednostek najsłabszych, które kończyły swój żywot w „trupiarni”, żebrząc o jedzenie w kuchni i u współtowarzyszy. Więźniowie nie otrzymywali zapłaty, a praca służyła pokryciu kosztów utrzymania w obozie. Jedynym sposobem na zregenerowanie sił był pobyt w szpitalu, gdzie chorych „leczono” dodatkową porcją chleba i niewielkimi kawałkami margaryny.
Charakterystyczna była także obyczajowość obozowa. Wśród więźniów prym wiedli „urkowie” – skazańcy pospolici, po kilkukrotnej recydywie. Ich rządy obejmowały czas od zmierzchu do świtu. Dochodziło wówczas do samosądów, brutalnego dobijania więźniów i polowań na kobiety, które gwałcono. Funkcjonariusze obozowi traktowali skazańców zgodnie z zasadą kat-ofiara. Więźniowie nie mieli żadnych praw, a ich wyroki mogły zostać przedłużone bez podania konkretnych powodów.
Na porządku dziennym było donoszenie na współwięźniów, przekupstwo, a wśród kobiet – prostytucja. Skazańcy, odarci z wszelkich ludzkich uczuć, żyli wyłącznie pragnieniem zaspokojenia głodu. Praca, brud, zimno i choroby wyniszczały nawet najbardziej odporne organizmy. Ludzie zmuszeni byli do poszukiwania jedzenia na śmietnisku, popadali w obłęd głodowy. Niektórzy okaleczali własne ciała, aby na kilka dni trafić do szpitala, gdzie mogli odpocząć w czystych łóżkach. Obóz przyczyniał się do ostatecznego upadku moralnego człowieka, który nienawidził i gardził współtowarzyszami niedoli.
Obóz spełniał także rolę instytucji „wychowawczej”, której głównym zadaniem było całkowite przeobrażenie człowieka w osobę bezwolną wobec władzy i systemu. Więźniowie poddawani byli różnorakim torturom, przede wszystkim psychicznym. Żyli ze świadomością, że nikt z bliskich nie dowie się o ich śmierci ani miejscu pochówku. Spotkania z rodziną poprzedzały wieloletnie niekiedy starania, pisanie podań i listów. Bardzo często dochodziło do rozpadu więzi rodzinnych – ci, którzy żyli na wolności byli poniżani i pogardzani, ponieważ ich krewni odbywali wyroki.
Ważne wydarzenia w obozie, takie jak: widzenia z rodzinami, „wychodnoj dień”, seanse filmowe oraz przedstawienia, stawały się powodem udręki dla skazańców. Więźniowie nie mogli przekazywać żadnych informacji bliskim, najczęściej stawali twarzą w twarz z zupełnie już obcymi sobie osobami. Dzień odpoczynku zależał od wykonania odpowiedniej normy produkcyjnej, co wymuszało konieczność wydajniejszej pracy. Emitowane filmy wywoływały tęsknotę za wolnością i normalnym życiem.
Nieodłącznym elementem życia w obozie był strach – strach przed śmiercią, powolnym konaniem z głodu w „trupiarni” wśród obcych sobie ludzi. Strach przed zapomnieniem przez rodzinę, głodem i bólem. Więźniowie obawiali się współtowarzyszy, ponieważ każdy mógł okazać się donosicielem. Strach był doskonałą metodą na utrzymanie porządku i karności w obozie – zmieniał ludzi w bierną masę, podatną na rozkazy, zobojętniałą, niezdolną do buntu.
Równie dominującą sferą życia więźniów było zaspokojenie głodu. Jedzenie urastało do rangi bogactwa, stawało się środkiem płatniczym i warunkowało życie. Jedynie ten, kto potrafił choć częściowo zaspokoić głód, miał szansę na przetrwanie, gdyż dawało mu to siły do pracy. Jedzenie stawało się głównym celem skazańców, hierarchizowało ich na trzy „kotły”, co jednocześnie podwyższało lub obniżało ich wydajność. Ludzie, koncentrujący się wyłącznie na zdobywaniu pokarmu, egzystowali jedynie w sensie biologicznym, byli niczym zaszczute zwierzęta.
Także praca była elementem wychowawczym, traktowanym przez więźniów jako przymus, karę i obowiązek. Praca niszczyła godność człowieka, zabijała go w sensie fizycznym i psychicznym. Miała ponadto znaczenie w obozowej hierarchii społecznej – były zajęcia, o których marzyli skazańcy, jak praca przy rozładunku, ułatwiająca zdobywanie jedzenia. Praca ograniczała symboliczną wolność osobistą więźniów – musieli oni rytm swojego życia w niewoli podporządkowywać temu nadrzędnemu obowiązkowi.
Obóz sowiecki był elementem zniewolenia człowieka. Jego działanie i wpływ na skazańców opierało się na dwóch głównych celach: ekonomicznym i „wychowawczym”. Więźniowie stanowili tanią siłę roboczą dla państwa, byli maksymalnie wykorzystywali do niewolniczej pracy. Wyrok, odbywany w nieludzkich warunkach, przeobrażał ich w ludzi całkowicie akceptujących system, bezwolnych wobec poleceń władzy i nie potrafiących już normalnie funkcjonować na wolności. Obóz niszczył człowieka emocjonalnie i fizycznie.
Grudziński wobec “obozowej moralności”
Grudziński w całej swojej książce, opisując historie wybranych osób, podkreśla, że do rzeczywistości obozowej nie można przykładać „normalnych” norm moralnych. Pisze: “Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach. Uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich”. Rzeczywiście, gdyby spojrzeć na rzeczywistość obozową normami ogólnoludzkimi, to przedstawia się nam nieciekawy obraz: więźniowie zezwierzęceni, perfidni, gotowi zabić dla kawałka chleba, brutalni, nieliczący się z innymi.
Grudziński nie potępia jednak wszystkich więźniów. Przy każdej postaci próbuje zrozumieć jej indywidualną historię i motywacje. Stara się przy tym spełnić prośbę więźniów, którzy mówili: “Mów całą prawdę, jacyśmy byli, mów, do czego nas doprowadzono”. Pokazuje więc nie tylko przykłady upadku moralnego, ale także przykłady osób, które nie poddały się i w okrutnych warunkach obozowych zdołały ocalić swoje człowieczeństwo.
Przykładów takich znajdziemy w „Innym świecie” całkiem sporo. Grudziński pokazuje, że w tak strasznych warunkach możliwa jest prawdziwa miłość (Fidorowna i Jarosław R.), że niektórzy ludzie są gotowi oddać życie za innych (tu przykład samego autora), że obsługa szpitala miała serdeczny stosunek do chorych. Pokazuje więźniów, którzy szukają namiastki wolności – czy to w Domu Swidanij, czy to patrząc w fotografie swoich najbliższych (Kostylew). Przykładem heroicznej postawy są siostry zakonne – męczenniczki za wiarę.
Ciekawie na tym tle wygląda końcowa scena „Epilogu”. Grudziński nie usprawiedliwia współwięźnia, który przyszedł do niego oznajmiając, że zdradził swoich towarzyszy. Dlaczego? Dlatego że uważa, że w stosunku do człowieka żyjącego na wolności powinno się stosować inne normy moralne niż w stosunku do człowieka „złagrowanego”.
Temat moralności, poruszany w „Innym świecie”, stanowi polemikę Grudzińskiego z Tadeuszem Borowskim i jego „Pożegnaniem z Marią”. Grudziński chciał pokazać, że totalitaryzm nie musi powodować w ludziach rezygnacji z wszelkich wartości.
„Inny świat” – literatura piękna czy literatura faktu?
Według „Słownika terminów literackich” literatura faktu to współczesna literatura narracyjna o charakterze dokumentarnym, obejmująca gatunki z pogranicza literatury i dziennikarstwa. Składają się na nią także dzieła, które tworzone były bez specjalnego zamiaru literackiego, swoista literackość stanowi w nich wartość naddaną, by wymienić zapisy dokumentarne w formie dziennika, mającego utrwalać wydarzenia, plotki, obiegowe opinie, zbiory listów, które – zwykle po dokonaniu odpowiedniego wyboru – ułożyły się w całość o wyrazistych konturach, tak, że przypominają powieść, najróżniejszego typu relacje z doniosłych wydarzeń.
Z kolei literatura piękna to dział piśmiennictwa obejmujący utwory, w których dominuje funkcja estetyczna, w przeciwieństwie do typów wypowiedzi o charakterze informacyjnym, dydaktycznym, naukowym, publicystycznym. „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego łączy w sobie cechy zarówno literatury faktu, jak i literatury pięknej.
Do literatury faktu utwór przybliża podjęta, ówcześnie aktualna, problematyka polityczna, socjologiczna i psychologiczna. Autor opisuje wydarzenia z okresu poprzedzającego wybuch II wojny światowej do roku 1942, aresztowania i sytuację polityczną w Rosji oraz życie w sowieckim obozie i jego wpływ na psychikę więźniów. „Inny świat” cechuje brak fikcji literackiej – fabuła dzieła oparta została na autentycznych wydarzeniach, a bohaterami są autentyczni ludzie – współtowarzysze pisarza z okresu pobytu w obozie w Jercewie.
Powieść ma formę pamiętnika – narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, a narrator należy do świata przedstawionego, jest świadkiem bądź uczestnikiem zdarzeń, niekiedy przekazuje to, co zasłyszał od innych skazańców. Taki styl narracji jednocześnie ogranicza wiedzę narratora do tego, co sam przeżył i czego się dowiedział. Cechuje go także maksymalny obiektywizm, a emocje własne zostały przesunięte na dalszy plan lub całkowicie wyciszone. Kompozycja „Innego świata” podporządkowana została chronologii wydarzeń i biografii narratora, który relacjonuje głównie własne przeżycia i obserwacje.
Charakter literatury pięknej nadaje dziełu Herlinga-Grudzińskiego język – precyzyjny i metaforyczny, łączący w sobie cechy stylu „niskiego” i „wysokiego”. Dosadne słowa oraz elementy obozowego slangu służą do odzwierciedlenia brutalnej rzeczywistości.
Rzeczywistość uduchowioną oddają natomiast rozbudowane metafory, a także wyrażenia pełne patosu i elegancji. Styl języka narracji służy wyrażaniu doznań zmysłowych, emocji i refleksji narratora. Kompozycja utworu jest spięta klamrą, na którą składają się dwa spotkania Gustawa z tym samym człowiekiem: pierwsze – w więzieniu w Witebsku, następne – po trzech latach życia na wolności. Poszczególne rozdziały tworzą charakterystyczne mikronowelki – każdy skoncentrowany jest wokół jednego wydarzenia, które jednocześnie przybliża biografię przedstawianej postaci. Każdy rozdział posiada własną dramaturgię, z wyraźnie zaznaczonym punktem kulminacyjnym i pointą. Głównym elementem konstrukcyjnym fabuły „Innego świata” są wyraziste portrety bohaterów drugoplanowych, których dzieje przybliża narrator.
Dzieło Gustawa Herlinga-Grudzińskiego zostało uznane za najwybitniejsze osiągnięcie polskiej prozy XX wieku. Autor w mistrzowski sposób połączył w zwartą całość różne płaszczyzny postrzegania świata – psychologiczną, polityczną, socjologiczną, metafizyczną, filozoficzną i etyczną. Podjął również rozbudowaną problematykę moralną, w której na plan pierwszy wysuwa się postawa miłości do bliźniego. Natomiast ze względu na przestawione w utworze realia życia w sowieckim obozie pracy, „Inny świat” zaliczany jest do podstawowych dokumentów epoki i literatury faktu.
„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i „Opowiadania” Tadeusza Borowskiego – dwa różne spojrzenia na świat obozów koncentracyjnych
Literatura XX wieku musiała zmierzyć się z problemem obozów koncentracyjnych i II wojny światowej. Wielu twórców epoki starało się zrozumieć, opisać i wyjaśnić, jak doszło do tego, że „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Także Tadeusz Borowski i Gustaw Herling-Grudziński podjęli taką próbę – każdy inaczej i z innymi wnioskami końcowymi.
Wspólną cechą „Opowiadań” Borowskiego i „Innego świata” Herlinga-Grudzińskiego jest fabuła, oparta na własnych doświadczeniach pisarzy. Obaj byli więźniami obozów – Borowski w Auschwitz, a Grudziński – w Jercewie. Obaj, przedstawiając realia obozowego życia, skupili się na maksymalnym obiektywizmie i eliminowaniu własnych emocji. Ukazali typowe dla obozów sytuacje: wyniszczającą psychicznie i fizycznie pracę, wszechobecny głód, obojętność człowieka w obliczu śmierci, bezwzględną likwidację najsłabszych jednostek poprzez selekcję oraz łamanie osobowości więźniów.
Różnice w ukazywaniu obozowej rzeczywistości ujawniają się na płaszczyźnie narracji, kreacji bohaterów, języka i świata przedstawionego. Zarówno w „Opowiadaniach”, jak i w „Innym świecie”, narrator jest jednocześnie uczestnikiem i świadkiem przedstawianych zdarzeń, obserwującym życie w obozie od wewnątrz. Narrator Borowskiego skupia się przede wszystkim na opisie całości – wyłącznie tego, co zewnętrzne. Nie sugeruje żadnych wniosków i nie przybliża swojego życia emocjonalnego. Narrator Herlinga-Grudzińskiego nie ukrywa własnych przemyśleń, mówiąc o nich w sposób obiektywny. Komentuje także pewne sytuacje i zjawiska.
Kreacja bohaterów „Opowiadań” opiera się głównie na behawioryzmie i antypsychologizmie – Borowski nie ukazuje ich wewnętrznego życia, zachowując dystans wobec ich emocji. Jego bohaterowie zostali zredukowani do swej biologiczności i kierują się podstawowymi odruchami, są zlagrowani. Grudziński natomiast skupił się na indywidualizacji postaci, analizując ich psychikę, motywy, jakimi się kierują. W każdym ze swych bohaterów próbuje odnaleźć resztki człowieczeństwa, które tak trudno było zachować w brutalnych i nieludzkich warunkach. Obaj pisarze stworzyli nieschematyczne postacie, udowadniając, że w sytuacji ekstremalnej, za jaką można było uznać funkcjonowanie człowieka za drutami obozu, oprawcą może okazać się każdy, nawet współtowarzysz niedoli.
W sferze językowej Tadeusz Borowski posługuje się wyrażeniami z życia codziennego oraz zwrotami charakterystycznymi dla słownictwa lagrowego. Specyficzna jest także obozowa ironia, nasycona czarnym humorem. Narrator „Opowiadań” ukazuje całość rzeczywistości życia w obozie, lecz nie podejmuje próby wyjaśnienia takiego stanu rzeczy. Grudziński w toku narracji „Innego świata” również posługuje się wyrazami z obozowego slangu, łącząc je z rozbudowanymi metaforami. Ukazuje wyrazisty kontrast między zewnętrzną, brutalną fizjologią a życiem wewnętrznym bohaterów. Ta technika umożliwiła mu umieszczenie biologicznej rzeczywistości obozu w planie metafizycznym.
Także wnioski końcowe różnią się u obu twórców. Tadeusz Borowski w „Opowiadaniach” starał się udowodnić, iż rzeczywistość obozową można uznać za poznawalną, choć trudną do zrozumienia. Według niego obozy były naturalną konsekwencją europejskiej cywilizacji, a prawdy o tym nie należało zatajać. „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ukazywał obóz jako produkt niedemokratycznego systemu politycznego. W tych skrajnych, sztucznie stworzonych dla więźniów, warunkach ujawniała się złożona prawda o człowieku, świadcząca jednocześnie o jego moralnym upadku i zarazem wielkości, uwidaczniającej się w walce o zachowanie resztek człowieczeństwa.
„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jako opis państwa totalitarnego
Obóz pracy, opisany w „Innym świecie” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, był częścią państwa totalitarnego i jednocześnie odzwierciedlał zasady, według których taki ustrój funkcjonował.
1.Państwo totalitarne kontrolowało życie obywateli:
a)W obozie obowiązywały plany produkcyjne, a więźniowie musieli wyrabiać określone normy.
b)Od wyrobionych planów i norm uzależnione były różne przywileje więźniów – między innymi lepsze jedzenie i „wychodnoj dień”.
c)Jednostki niezdolne do pracy skazywane były na powolną śmierć głodową wTrupiarni.
d)Obowiązywał system brygadowy, co miało podnosić wydajność wszystkich osób w grupie, a więźniowie kontrolowali wzajemnie swoją pracę.
e)Wszelkie wyrobione normy podlegały rozbudowanemu systemowi biurokracji.
f)Więźniowie byli maksymalnie eksploatowani, a praca stawała się dla nich przymusem i sposobem zniewolenia.
g)Skazańcy nie otrzymywali godziwej zapłaty, a zarobione pieniądze były nieadekwatne do ponoszonego wysiłku.
h)Istniała rozbudowana lista przestępstw gospodarczych..
2.Państwo totalitarne kontrolowało życie polityczne obywateli:
a)Istniała tylko jedna partia, która miała nieograniczoną władzę, bez żadnych instytucji kontroli nad nią.
b)Lista przestępstw politycznych była rozbudowana.
c)Poglądy obywateli musiały być zgodne z jedynym, właściwym i oficjalnym nurtem ideologicznym państwa.
d)Obóz był „ośrodkiem wychowawczym”, który odpowiednio kształtował światopogląd więźniów poprzez propagandę.
3.Państwo kontrolowało życie osobiste obywateli:
a)Obozy przyczyniały się do rozpadu związków rodzinnych, ograniczano widzenia oraz kontakty listowne.
b)Cała rodzina ponosiła odpowiedzialność za popełnione przez jednego z jej członków przestępstwo, inni ludzie gardzili tymi, którzy pozostali na wolności, a NKWD prześladowało ich.
c)System donosów w obozie niszczył wszelką zażyłość między więźniami, którzy nie ufali sobie, ponieważ każdy mógł okazać się donosicielem.
4.Państwo sprawowało kontrolę nad życiem intelektualnym obywateli:
a)W obozie istniał indeks tekstów zakazanych.
b)Więźniowie mieli dostęp do ocenzurowanych książek, które wydawane były im zgodnie z przepisami.
5.Państwo kontrolowało tożsamość religijną obywateli – katolicy w obozie nie mieli prawa do obchodzenia świąt.
6.Państwo było ponad prawem:
a)Więźniowie otrzymywali wyroki na podstawie fałszywych dowodów i fałszywych oskarżeń, w każdej chwili mogli mieć przedłużoną karę.
b)NKWD nie podlegało żadnej kontroli.
c)Więźniowie polityczni byli traktowani jako wrogowie systemu i traktowano ich gorzej niż więźniów kryminalnych.
Obóz pracy przymusowej w Związku Sowieckim można określić jako miniaturę państwa komunistycznego, którego celem było całkowite podporządkowanie więźniów władzy.