Stanisław Stabro
GUSTAW HERLING GRUDZIŃSKI - INNY ŚWIAT. FKNOMKNOLOGIA CIERPIENIA
BYŁEM CHORY NA TRSKNOTĘ ZA CZYMŚ NIEOKREŚLONYM'1
l
W historii ludzkości poszczególne epoki mają swoje nazwy. Nasz kończący się wiek XX zostanie kiedyś nazwany przez historyków wiekiem totalitarnej hańby1, W cóż bowiem obrócił on dziedzictwo osiemnastowiecznego racjonalizmu i dziewiętnastowiecznej idei postępu? W globalne rzezie dwóch wojen światowych, w wynalazki w rodzaju obozów koncentracyjnych na Połówkach, Wyspach Liparyjskich i w Oświęcimiu, wobec których przeżycia więźniów carskiej katorgi opisane przez Fiodora Dostojewskiego w Zapiskach c domu umarłych mogą się wydawać człowiekowi naszej ery sielanką. To okres, w którym spadkobiercy pułkownika Beckendorfa, jednego z „ojców Chrzestnych" carskiej Ochrany i prototypu współczesnej policji politycznej, zdobyli w szeregach NKWD, Gestapo i innych tego rodzaju instytucji niekwestionowany „rząd dusz". W wieku XX wprowadzono na masową skalę państwowy terroryzm łamiąc i depcząc prawa jednostki. Obóz koncentracyjni \ jako fakt polityczny i sposób rozprawy z rzeczywistymi oraz urojonymi przeciwnikami stał się w ten sposób tylko jednym z elementów naszej epoki, |0j kultury, literatury, niezależnie od tego, czy funkcjonował w systemie Brunatnego czy czerwonego faszyzmu. Ideologia polityczna bowiem schodzili w takich wypadkach zawsze na drugi plan. W świadomości speców od zabijania, oficerów Einsatzgnippen i grup specjalnych NKWD, na plan pierwszy wysuwały się kwestie „techniczne". Z pozoru różniące się pomiędzy sobą totalitarne ideologie wyznaczyły sobie bowiem miejsce spotkań w komorze gazowej Treblinki, Babim Jarze Kijowa, na archipelagu „Gułag". W oczach „urzędników zbrodni", jak pisze Hannah Arendt, snując rozważania o Adolfie Eichmannie2, problemy polityki miały ściśle pragmatyczny wymiar, dotyczący jedynie organizacji depersonalizowanego ludobójstwa.
2.
Literatura XX wieku musiała, siłą rzeczy, podjąć tę problematykę. Inny świat Gustawa Herlinga - Grudzińskiego (wydany najpierw z przedmową Bernarda Russela, trzykrotnie po angielsku w latach 1951 - 1952 w Londynie i Nowym Jorku, a następnie pierwszy raz po polsku w 1953 roku, także w Londynie), wpisuje się w określony sposób w istniejącą już w tej dziedzinie tradycję problemową i artystyczną. Gdyby posłużyć się przez moment terminologią byż może przedwanioną w oczach obecnych dekonstrukcjonistów, to w diachronicznym i synchronicznym układzie pozostają co najmniej trzy punkty odniesienia. Pierwszy z nich tkwi w tradycji starszej i wyznacza go Dziennik roku zagłady Daniela Defoe z 1772 roku, a następnie bardzo ważne w kontekście interpretacji książki Herlinga-Grudzińskiego Wspomnienia z domu umarłych Fiodora Dostojewskiego. których pierwsze fragmenty ukazały się w Rosji w 1860 roku oraz również XIX-wieczna relacja Antoniego Czechowa z jego pobytu na Sachalinie wśród zesłańców. Drugi punkt to tradycja współczesna, czyli przede wszystkim Archipelag Gułag Aleksandra Sołżenicyna i, w szerszym kontekście, literatura „łagrowa" z Opowiadaniami kołymskimi Warłama Szałamowa na czele. W takim ujęciu dalszymi elementami sytuacji, w której na polskim gruncie odbywa się recepcja i interpretacja Innego świata, byłyby książki na przykład Józefa Czapskiego: Wspomnienia starobielskie (1946), Na nieludzkiej ziemi (1949), Beaty Obertyńskiej W domu niewoli, pisarstwo Aleksandra Weissberga-Cybulskiego i szeroko pojęta literatura tematu katyńskiego ze świadectwem Stanisława Swianiewicza W cieniu Katynia w pierwszym rzędzie. Trzeci punkt odniesienia to polska literatura dotycząca niemieckich obozów koncentracyjnych, ale interpretowana nie tylko w wąskich kategoriach ,,świadectwa", lecz refleksji nad istotą XX-wiecznego totalitaryzmu. Dziełem najczęściej (chociaż nie do końca zasadnie) porównywanym przy takiej okazji z Innym światem są opowiadania obozowe Tadeusza Borowskiego. Dopiero w takim szerszym kontekście należy interpretować dzieło Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Nie tylko jako książkę, która do pewnego stopnia jest mimowolną odpowiedzią na diagnozę, jaką człowiekowi i kulturze europejskiej wystawił autor U nas w Auschwitzu.. Nie tylko jako - bardzo ważny skądinąd - martyrologiczny zapis, konkurujący z wizją cierpień narodu pod okupacją niemiecką utrwaloną już w literaturze, a zatem zapis dopełniający obraz zbiorowego doświadczenia3. Relacja autora Żywych i umarłych, będąca, między innymi, rezultatem uwięzienia Herlinga-Grudzińskiego w latach 1940-1942 w łagrze w Jercewie pod Archangielskiem. wpisuje się w wielowątkową i sięgającą w głąb tradycji refleksją kulturową i filozoficzną dotycząca korzeni oraz współczesności totalitaryzmu. W wielu momentach głębia oraz spostrzegawczość zawrtej w Innym świecie analizy przewyższają wymowę wielu głośnych dzieł, takich jak na przykład wspomniany już Archipelag Gułag Aleksandrz Sołżenicyna.
3.
Na marginesie warto się także zastanowić nad kilkoma kwestiami geologicznymi związanymi z interpretacją książki. Czym jest Inny świat, powieścią, szeregiem mikroopowiadań ściśle ze sobą połączonych, zbeletryzowanym pamiętnikiem, utworem z pogranicza literatury faktu?
Wiele pisano o uderzających wręcz zbieżnościach Innego świata ze Wspomnieniami z domu umarłych Dostojewskiego. przeradzających się na określonym poziomie w zamierzoną przez autora intertekstualną grę, będącą ważnym elementem kompozycji dzieła Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Obydwa teksty łączy ta sama, generalna zasada konstrukcyjna; podział na dwie części oraz na prawie identyczną liczbę rozdziałów. Dwadzieścia dwa u Dostojewskiego, dwadzieścia trzy z dodanym Epilogiem u Herlinga-Grudzińskiego. Identyczne są ramy kompozycyjne, technika budowania narracji polegająca na kreśleniu sylwetek współwięźniów, plan kulminacyjnych rozdziałów. Istnieją uderzające wręcz szczegółowe zbieżności wątków. Na przykład rozdziałowi Dostojewskiego pt.: Nowe znajomości - Pietrow, odpowiada u Grudzińskiego także siódmy z kolei rozdział pt.: D rei Kameraden. Fragmentowi Desperaci - Łuczka Dostojewskiego - Ręka w ogniu czyli historia Kostylewa. W obydwu tekstach pojawiają się identyczne w ostatecznej wymowie motywy więziennego szpitala czy przedstawienia teatralnego, w którym role aktorów i widzów grają sami katorżnicy, świąt Bożego Narodzenia, dnia wolnego od pracy i nieudanej w obydwu przypadkach - i u Dostojewskiego, i u Herlinga — ucieczki więźniów.
Także sam tytuł Inny świat jest, jak świadczy o tym fragment motta, zapożyczeniem z Dostojewskiego: ,,Tu otwierał się inny, odrębny świat do niczego niepodobny; tu panowały inne odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy". Narrator, pełniący zresztą w obydwu tekstach podobne funkcje, kilkakrotnie w różnych sytuacjach ujawnia fascynację Zapiskami z martwego domu, bo pod takim tytułem tekst Dostojewskiego odgrywa ogromną rolę jako komponent akcji i element „świata przedstawionego" utworu polskiego pisarza. Po raz pierwszy pojawia się on jako składnik narracji już na s. 42, w rozdziale Nocne łowy:
„Siostra Tamara ofiarowała mi na pożegnanie trzy książki - obok Zapisków ć martwego domu jedyne, jakie próbowałem potem czytać: w obozie w dni wolne od pracy: Woprosy leninizm Stalina, Soczinienija Gribojedowa i Folkłor Riespubliki Komi4”
Następnie w rozdziale Praca pełni funkcję odautorskiej refleksji:
„Jak gdybym tu słyszał Dostojewskiego: „Cały sens słowa aresztant oznacza człowieka bez woli; a wydając pieniądze działa on już z własnej woli". Różnica była tylko jedna: nic mieliśmy pieniędzy, ale mieliśmy za to resztki sił do pracy i płaciliśmy nimi za zachowanie najskromniejszych pozorów człowieczeństwa równie szczodrze, jak katorżnicy carscy swoimi kopiejkami.” (s, 64)
Najważniejszy jest jednak rozdział Zapiski z. martwego domu, w którym Herling-Grudziński nie tylko „mówi" Dostojewskim wkładając w usta narratora refleksje odnoszące się bezpośrednio do tekstu rosyjskiego pisarza, nie tylko kreśli postać Natalii Lwowny, jednej z bohaterek Innego świata, w której obozowym życiu arcydzieło Dostojewskiego odegrało zasadniczą rolę, ale w mowie odautorskiej przesyła nam ważny sygnał
„Minęły dwa miesiące, w czasie których przeczytałem dwukrotnie Zapiski z martwego domu. a Natalię Lwowną widywałem tylko z daleka w zonie i pozdrawiałem ją zawsze przyjaznym ruchem ręki.” (s. 212)
Tak więc na poziomie dominanty kompozycyjnej i ukształtowania „świata przedstawionego" Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest dwudziestowieczną repliką tekstu Dostojewskiego, ze wszystkimi interpretacyjnymi konsekwencjami stąd wynikającymi. Wspomnienia z domu umarłych są powieścią. Chociażby ze względu na obecność w niej bardzo popularnego w XIX wieku chwytu narracyjnego. Otóż to narrator odczytuje w dosłownym i przenośnym sensie pośmiertne zapiski pozostałe po bohaterze, więźniu dziesięcioletniej katorgi Aleksandrze Pietrowiczu Gorianczykowie. U Herlinga-Grudzińskiego ten chwyt odpada. Zamiast wstępu, który u Dostojewskiego .jest ekspozycją akcji, w Innym świecie mamy zupełnie współczesne słowo Od Autora. Dalej jest już podobnie, pojawia się bowiem wyraźnie zarysowany narrator, a pierwszy rozdział: Witebsk-Leningrad-Wołogda, poświęcony kolejnym więzieniom i przybyciu bohatera do obozu w Jercewie, jest odpowiednikiem Domu umarłych, pierwszego rozdziału tekstu Dostojewskiego. W dziele rosyjskiego klasyka narrator i bohater są rozdzieleni, w książce naszego autora są tożsami.
Jednakże zawahałbym się przed jednoznacznym określeniem Innego świata jako powieści, jak to się często dzieje w potocznej krytyce literackiej. Kategoria fikcji została zredukowana do minimum. Autor usunął tu nawet bohatera pośredniczącego pomiędzy narratorem a ,,światem przedstawionym", który w przypadku Borowskiego pozwalał mówić o opowiadaniach obozowych. Największym bowiem paradoksem Innego świata jest fakt, że z tradycyjnego decorum dziewiętnastowiecznej epiki pozostał narrator, lecz z narracji zniknęła fikcja. Decydującym kryterium okazał się sposób mówienia o obozowej rzeczywistości i umiejętność uogólnienia konkretu na wielu piętrach szczegółowej refleksji. Wydaje mi się, że książka ta jest dziełem z pogranicza tradycyjnej powieści i literatury faktu, ale bardzo specyficznie rozumianej. Jest to literatura pragnąca dać świadectwo („literatura świadectwa") nowym doświadczeniom wieku i poszukująca wciąż nowych środków wyrazu; razem ze swoją amorficznością, fragmentarycznością i eseistycznym tokiem, czym charakteryzuje się zresztą całość dzieła Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
4.
Bohaterowie Innego świata, podobnie jak inne postaci z kręgu literatury obozowej, nie potrafią uwolnić się od „syndromu koncentracyjnego", czyli specyficznego spojrzenia nie tylko na obozową rzeczywistość. Pojęcie to, podobnie jak kategoria „rzeczywistości koncentracyjnej", sformułowane zostało, jak pamiętamy, przez Andrzeja Wernera w jego głośnej książce o prozie Tadeusza Borowskiego5. W największym skrócie oznaczały one sytuację, w której obóz stawał się miniaturą państwa zorganizowanego według totalitarnego projektu i więzień zaczynał postrzegać także i pozą obozową rzeczywistość wyłącznie w ten sposób. Stawał się w konsekwencji paradoksalnym niewolnikiem przemocy, a nie tylko jej ofiarą fizyczną. Sam, z własnej woli zaczynał rozumować wszczepionymi mu kategoriami terroru. Herling-Grudziński nadał w swej relacji owemu „syndromowi koncentracyjnemu" dodatkowe znaczenie. Staje się on rodzajem projekcji ontologicznej, symbolem życia w upodleniu, od którego nie można się uwolnić, lecz w tej sytuacji, pozornie bez wyjścia, należy go fatalistycznie zaakceptować. Obóz bowiem to nie tylko strzeżona żona łagru. Obóz to uwewnętrzniona przez bohaterów i zinternalizowana jako „antywartość" - przemoc:
„Od obozu nie można uciec, przyjaciele - mówił bohater nieudanej ucieczki Fin Rusto Karinen. - Nie dla nas wolność. My przykuci do obozu na całe życie, chociaż nie nosimy łańcuchów. Możemy próbować, błądzić, ale w końcu wracamy. Taki los.
Przeklęty los.”
(s. 172)
„Syndrom koncentracyjny" staje się w takiej sytuacji znakiem doświadczeń człowieka XX wieku, a nie tylko domeną przeżyć więźnia kargopolskiego obozu. Jednym z kapitalnych walorów tekstu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest rezygnacja z wyłącznie martyrologicznego aspektu opisywanych wydarzeń, poszukiwanie filozoficznego i moralnego uogólnienia tych doświadczeń, które w innej perspektywie wydawały się wyjątkowe i incydentalne. Jest to szczególnie widoczne w opisie stosunku więźniów do ich własnej męki, do zadawanego im, przez bądź co bądź ojczyznę w wypadku rdzennych Rosjan, cierpienia. Otóż wbrew popularnym schematom, niewolnik może przywiązać się do swojej niewoli, może wielbić na swój sposób tego, który wolność mu odebrał. To jakby wyższy stopień autorytarnej osobowości. W jednym z najświetniejszych rozdziałów Innego świata, w Zapiskach z martwego domu, w którym opisane zostało amatorskie przedstawienie (rodzaj tragicznej psychodramy odgrywanej przez samych więźniów pod okiem strażników), znajdujemy wyraz niechcianej, zniewalającej i hipnotycznej mocy jakby dobrowolnie w końcu przyjmowanego cierpienia:
„I choć śpiewane z takim przejęciem słowa miały w obozie wymowę przekleństwa rzuconego przez, przykutych do galer niewolników „russkoj ziemli", brzmiała w nich jednocześnie nostalgia... Nostalgia za ziemią męki, głodu, śmierci i upokorzeń, za ziemią wiecznego strachu, twardych jak kamień serc i wypalonych płaczem oczu, za jałową ziemią pustynną, prażoną bezlitośnie przez gorące tchnienie szatana...”
Inny świat w zupełnie odmienny sposób traktuje tradycyjną już relację kata i ofiary. We wzorcu, który naszej podświadomości narzucił Borowski, był to mimo wszystko demoniczny behawioryzm. Gustaw Herling-Grudziński zbliżając się o wiele bardziej do prawdy o człowieku, konsekwentnie deheroizuje ów układ i samego bohatera. W jego książce świat cały przesycony jest cierpieniem, zawarte jest ono nawet w opisach przyrody, stanowi jakby przedustawny element rzeczywistości. Od świadomości nędzy natury ludzkiej i egzystencjalnego poniżenia nie są wolni bardzo często ani kat. ani tym bardziej ofiara:
„Wyszliśmy na korytarz, prosto w tłum spoconych i parujących jeszcze od snu ciał. które przykucnęły bojaźliwie pod ścianami jak strzępy ludzkiej nędzy w ścieku kanałowym.”
Co więcej, w takim świecie role są wymienne. I okrutnej męki przedśmiertnej zazna również Gorcew, dawny „sliedowatier (oficer śledczy) charkowskiego więzienia, strącony z piedestału władzy w bezimienny tłum zeków, którzy rozpoznawszy go dokonują na nim samosądu.
Ów motyw deheroizacji jest tutaj nie tylko elementem strategii literackiej przyjętej przez pisarza. Ingeruje nie tylko w ,,świat przedstawiony'7 utworu i relacje pomiędzy bohaterami, ale służy demitologizacji postaw, których legenda trwale zakorzeniła się w tradycji literackiej i w historycznym przesłaniu:
„Śledztwo w mojej sprawie skończyło się już dawniej, w więzieniu grodzieńskim; nie zachowałem się na nim wzorowo, o nie! [...] Odpowiadałem na pytania krótko i wprost, nie czekając aż rozgorączkowana wyobraźnia heroiczna podsunie mi na schodach, w drodze powrotnej do celi, dumne wersety z katechizmu męczeństwa polskiego.”
(s. 13)
Degradacja podmiotu łączy się z degradacją określonych wartości, jakby dopiero po dosięgnięciu samego dna miały odzyskać swój blask. Jakby w bezwzględnym świetle egzystencjalnej „sytuacji granicznej" miały się oczyścić z przypadkowych i zniekształcających je naleciałości. Sytuacja terroru stawała się w ten sposób dla nich kryterium granicznym. Tylko tak należy rozumieć tę lekcję, jeżeli nie chce się być posądzonym o nihilizm.
Oprócz cierpienia psychicznego i moralnego, które w końcu w świadomości więźnia zawsze mogło stać się przedmiotem sublimacji religijnej lub jej podobnej, istniała także męka fizyczna, której konsekwencje dotyczyły jednakże sfery moralności oraz pojęcia samego społeczeństwa. W tej męce narrator, któremu obce jest naiwne moralizowanie, solidaryzuje się z ze karni przywiedzionymi do ostateczności:
„Głód, głód ... Potworne uczucie, zamieniające się w końcu w abstrakcyjną ideę [...] Jaka jest granica jego działania, poza którą chyląca się do upadku godność ludzka odzyskuje na nowo swą zachwianą równowagę? Nie ma żadnej. [...] Jeżeli istnieje Bóg, niech karze bezlitośnie tych którzy łamią ludzi głodem.”
(s, 181-182)
Sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie Innego świata, nakazuje im bowiem uchylenie się od wszelkich zwerbalizowanych norm moralnych, świeckich i religijnych. Jest to doskonale widoczne także w opisie obozowej prostytucji kobiet, która była po prostu sposobem na przeżycie. Jej łagrowe normy byłyby absolutnie nie do pomyślenia poza obozem. Ale stosunek narratora do wszystkich upadających pod ciężarem niezawinionych przez siebie grzechów współtowarzyszy niedoli, walczących do końca o przetrwanie, jest nacechowany autentycznym współczuciem i prawdziwą caritas. ,,Świat przedstawiony” książki przeniknięty jest do głębi niezafałszowanym miłosierdziem i wyrozumiałością dla błędów natury ludzkiej. Nawet o oprawcach mówi się tu bez nienawiści, a o współwięźniach z ewangeliczną miłością, chociaż stosunek narratora do Boga jest nader sceptyczny, świadomie bowiem ukorzy się przed nim tylko raz, wstrząśnięty męką za wiarę trzech rozstrzelanych sióstr zakonnych.
Dlatego w sporze o postawy Herling-Grudziński jest zawsze po stronie ofiar, co podkreśla jeszcze swoisty „miserabilizm" autora. Nie istnieje bowiem według niego żadna sankcja ani ludzka, ani boska, która dopuszczałaby zasadność cierpienia, gwałtu i przemocy, która w programowym poniżeniu osoby ludzkiej widziałaby wyższy szczebel jej rozwoju. W myśleniu autora innego świata nie ma miejsca na żaden relatywizm, jak to miało miejsce w przypadku opowiadań obozowych Tadeusza Borowskiego. Zło zawsze pozostanie złem. I nie można zacierać jego ostrości, pomniejszać go poprzez wskazywanie na zwrotne relacje pomiędzy katem i ofiarą. Po przyjęciu takiego założenia nie dziwi już werbalne odrzucenie przez narratora metafizycznej sankcji cierpień więźniów w obozie ani manifestowanie przez niego przekonania, że obóz jest zaiste „innym światem", miejscem szczególnych doświadczeń nieporównywalnym z żadną normalną rzeczywistością, w tym także moralną:
„Osobiście nie należę ani do ludzi, którym potworne przeżycia wojenne kazały złożyć akces do „nowej moralności1', ani do ludzi, którzy widzą w nich jeden więcej dowód tego, jak kruchą istotą jest człowiek we władzy Szatana. Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich - tak jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem.”
(s. 176)
5.
Udręka życia obozowego miała wymiar nic tylko fizyczny. Więźnia starano się pozbawić przede wszystkim nadziei, bowiem wtrącenie go w stan rozpaczy było najlepszym sposobem na złamanie woli oporu. Paradoksem jest przy tym znane wielu zekom z autopsji poczucie więziennej wolności, Role zostały ostatecznie rozdane, nie pozostało już nic z. dawnych realiów wolnego świata, w którym można się było samozakłamywać, grać przed innymi... Teraz przeżycie stało się kwestią ,,prawdy, która was wyzwoli” jak powiada ,,Pismo".
Dlatego najbardziej świadomi bohaterowie Innego świata, nie werbalizując celów swojego działania i jakby nie zdając sobie sprawy z jego głębszego -religijnego według niektórych interpretatorów dzieła Herlinga-Grudzińskie-go6 sensu, instynktownie walczą nie tylko o swoje fizyczne przetrwanie, lecz o utrzymanie przy życiu trzech ewangelicznych skądinąd cnót: Wiary, Nadziei, Miłości. To przede wszystkim Ukrainka z Nocnych Łowów, ofiara zbiorowego gwałtu, która przez późniejsze uczucie do gwałciciela pokona nieludzki sens swojego poniżenia. To ,,zabójca" Stalina, który tuż przed śmiercią weźmie na swoje sumienie nie popełnioną zbrodnię, aby uratować godność i sens kończącego się życia. To Jewgienija Fiodorowna, której zmartwychwstaniem stanie się śmierć przy porodzie dziecka, będącego owocem prawdziwej miłości. Miłości — wyzwania losu - która wyzwoliła ją od poprzedniej uczuciowej zależności, wymuszonej na niej przez obozowego lekarza. To Natalia Lwowna potwierdzająca w akcie nieudanego samobójstwa, podjętego przeciwko pesymistycznemu sensowi Zapisków z martwego domu Dostojewskiego, fundamentalną wartość osoby ludzkiej nawet w obozie. To trzy zakonnice, będące w tej perspektywie do pewnego stopnia wyjątkiem, rozstrzelane za wiarę. Przede wszystkim Michał Aleksiejewicz Kostylew. niewątpliwie najwspanialsza postać Innego świata, którego historia życia i śmierci jest według mnie kluczem interpretacyjnym do książki Herlinga-Grudzińskiego. W świadomości ich wszystkich dobrowolnie przyjęte cierpienie zwycięża obozową mękę i zadany im gwałt.
„Nie przekonano ich, nie nawrócono - podkreśla narrator - niszczono jako ludzi, wypalono w nich gorącym żelazem wszystkie uczucia ludzkie! Wszystkie - z wyjątkiem jednego. Jest już za późno żeby doskoczyć do drzwi z okrzykiem: „Ja chcę do sędziego śledczego, jestem niewinny", ale jest jeszcze dość wcześnie, aby w miejsce pokonanej litości: rozdmuchać w stygnącym popiele własnego życia wysoki płomień z ostatniej iskierki człowieczeństwa - z dobrowolnego i prawie sztucznego męczeństwa.”
(s. 96)
Ten akt dobrowolnego męczeństwa jest ostatnim aktem ich wewnętrznej wolności, który pokona cierpienie I śmierć, wyzwoli z obozowej męki.
„Dziś zapragnął się przyznać - mówi narrator o „zabójcy” Stalina - zapragnął się zemścić w okrutnym i niezrozumiałym wyroku lasu, który mu przedłożono do podpisu siedem lat temu. Broniąc się przed nieznaną przyszłością, szamocząc się w sidłach teraźniejszości, ratyfikował nałożoną nań przeszłość. Aby choć na chwilę przed skonem uratować jeszcze poczucie realności i wartości swego gasnącego istnienia.”
(s. 79)
Wszyscy ci bohaterowie ze zróżnicowanych i nic do końca przez samych siebie zrozumianych pobudek dają świadectwo prawdzie. Motywacje trzech sióstr rozstrzelanych ,,za wiarę", świadome podjęcie głodówki przez narratora w imię wydostania się na wolność, historia równie świadomego dorastania do wewnętrznej wolności Kostylewa — to wyjątki. Reszta bohaterów działa instynktownie, w podstawowym odruchu ratowania, czasem na własnym przykładzie rudymentarnych wartości. Nie mają przy tym w sobie nic z programowej wielkości, są klasycznymi anty bohaterami. Dotyczy to także oprawców. „To jest obóz [...] a nie sientimientalnyj roman" (s. 115) - mówi krótko do narratora, ofiarującego siebie na miejsce Kostylewa do transportu na Kołymę, komendant obozu. Cóż za szydercza replika Losu człowieka i patetycznych scen związanych z legendą ojca Maksymiliana Kolbego. Oto „banalność zła" w całej okazałości. Jakiej miary musiał być ów akt wewnętrznej wolności wyzwalający człowieka z takiej niewoli, w której dobru i złu odebrano ich całą przyrodzoną wielkość! O tę autentyczną wielkość dobra i zła, od której zależy przecież sens ich ofiary, walczą bohaterowie Herlinga-Grudzińskiego, chociaż łączyły się z tym niebezpieczeństwa innego rodzaju.
„Nie wiedziałem jeszcze - zauważa narrator, komentując swoją lekturę Zapisków z martwego domu że jedyną rzeczą, przed którą należy się w więzieniu bronić bardziej uporczywie niż przed głodem i śmiercią fizyczną, jest stan pełnej świadomości.”
(s. 213)
To za taki właśnie stan pełnej świadomości Natalia Lwowna zapłaci próbą samobójstwa. Życie, jego wyzwalająca prawda okażą się silniejsze niż mechanizmy obronne świadomości:
„Jest zawsze miejsce na nadzieję, gdy życie okazuje się czymś tak beznadziejnym, że staje się nagle naszą wyłączną własnością... - mówi bohaterka tego fragmentu rozważań. - Gdy nie widać już znikąd ratunku, najmniejszej szczeliny w otaczającym nas murze, gdy nie można podnieść ręki na los właśnie dlatego, że jest losem. pozostaje jeszcze jedno - obrócić ją przeciwko samemu sobie. Och [... ] jaka pociecha tkwi w odkryciu, że ostatecznie należy się tylko do samego siebie - przynajmniej w wyborze rodzaju i czasu śmierci.”
(s. 215-216)
Dla Natalii Lwowny cierpienie ma głębszy, ontologiczny sens i przedstawia nieoczekiwaną, historyczną ciągłość. Zwierzając się narratorowi powiada dalej:
„Teraz kiedy wiem, że cała Rosja była zawsze i jest po dziś dzień martwym domem, że zatrzymał się czas pomiędzy katorgą Dostojewskiego a naszymi własnymi mękami - jestem wolna, zupełnie wolna! Umarliśmy już dawno a tylko nie chcemy się do tego przyznać. Niech Pan pomyśli: tracę nadzieję, gdy odżywa we mnie pragnienie życia; odzyskuję ją na nowo, gdy odczuwam w sobie pragnienie śmierci.”
(s. 216)
Gustaw Herling-Grudziński w Innym świecie wywodzi bowiem doświadczenie swoich bohaterów z archetypicznie odczytywanego przezeń dzieła Dostojewskiego, widząc w tekście Zapisków z domu umarłych prawzór cierpienia. To znaczy osadza przeżycia obozowe narratora oraz cały „świat przedstawiony" swojego utworu w znacznie szerszym kontekście niż tylko „opis sowieckich łagrów", jak pragnie tego mniej ambitna krytyka literacka. Duchowa łączność Herlinga-Grudzińskiego z Dostojewskim i związki pomiędzy pisarzami stąd wynikające, widoczne na przykład na kartach Dziennika pisanego nocą, są same w sobie niezwykle atrakcyjnym tematem, na którego rozwinięcie brak tu niestety miejsca. Pomiędzy przeżyciami z katorgi bohaterów Dostojewskiego i lagrowymi przeżyciami bohaterów Gustawa Herlinga-Grudzińskiego istnieje zaskakująca czytelnika psychologiczna ciągłość. łączność oraz ich kontynuacja w dwudziestowiecznej rzeczywistości. Tym bardziej, że niektóre postawy postaci z Innego świata, jak dzieje się to w przypadku Natalii Lwowny, bywają marginalnie zabarwione charakterystyczną dla prawosławia specyficzną koncepcją cierpienia jako wartości nadrzędnej.
6.
Inny świat jest traktatem o cierpieniu, ale czy właśnie dlatego powinniśmy go analizować wyłącznie w kategoriach metafizycznych, religijnych? Czy tylko w sferze sacrum szukać należy wartości, za którymi opowiadają się bohaterowie Herlinga-Grudzińskiego? Czy tego rodzaju motywacje mogą pozostawać jedynym uzasadnieniem ich postępowania?
„Więzień wybierając cierpienie - pisze Ryszard Kazimierz Przybylski - przestawał być niewolnikiem, wyłamywał się z praw rządzących obozem. Ta ekstremalna forma wolności była możliwa, podkreślmy raz jeszcze, dzięki wierze w wartości absolutne7.”
Wypowiedź ta bliska jest sformułowaniom Zdzisława Kudelskiego:
„Podobnie jak przykuwające uwagę obsesyjne wręcz powroty do obrazów o męce Chrystusa. Może i one, autorowi Drugiego przyjścia przywodzą na myśl słowa o sakralności cierpienia każdego, najbardziej sponiewieranego człowieka? Całe widzenie rzeczywistości jest u Grudzińskiego metafizyczne. Z pokorą przystaje przed tym co nienazwane i wymyka się poznaniu. Świadom jest, że człowieczy los ma swój wymiarr transcendentny [...] Właśnie człowiek stanowi centrum metafizyki Herlinga, cierpiący i tragiczny wobec własnej skończoności, a jednocześnie zdolny do wzniesienia się ponad swą ograniczoność i instynkt samozachowawczy, zanurzony w odwiecznym porządku kultury, szukający Absolutu8.”
A charakteryzując Dziennik pisany nocą, ten sam krytyk dodawał:
„Religijność Grudzińskiego [...] polega właśnie na przeświadczeniu, że żaden nowoczesny despotyzm nie może całkowicie zetrzeć na miał „twardego jądra" w człowieku9.”
Za nieredukowalnością pojęcia Absolutu wyłącznie do wersji sakralnej w kontekście interpretacji Innego świata, oprócz dowodów zawartych w samym tekście utworu, przemawia także istnienie niemożliwego do ostatecznego rozstrzygnięcia sporu o to, czy Gustaw Herling-Grudziński jako pisarz to homo religiosus czy homo christianis. Całość dzieła autora Drugiego przyjścia cechuje pod tym względem daleko idąca ambiwalencja, nie mówiąc już o jego nieufności w stosunku do Kościoła zinstytucjonalizowanego. Dlatego o wiele bliższy istoty zagadnienia jest według mnie Ryszard K. Przybylski, podkreślający bez szczegółowych specyfikacji, że
„jeśli poprzestać tylko na mówieniu prawdy, wtedy trzeba być przekonanym, że istnieją wartości stałe, niezmienne i transcendentne, że w nich człowiek może znaleźć oparcie. Owszem, są one zagrożone, więcej nawet, spychane na margines życia, ale wciąż jeszcze obecne10.”
To bardzo ważna uwaga w kontekście interpretacji Innego świata, podobnie jak inne spostrzeżenie tego samego krytyka:
„Autor Innego świata zwraca się jednak do żywych, do wierzących w uniwersalia z ostrzeżeniem, że pojęcie obozu jest rzeczą względną a cierpienie stałym atrybutem kondycji człowieka11.”
Uwagi Ryszarda K. Przybylskiego wydają się tutaj o tyle istotne, że sugerują, iż powyższe problemy można także rozpatrywać w kategoriach fenomenologii. Władysław Tatarkiewicz charakteryzując etykę fenomenologiczną napisał, że w jej praktyce wartości poznajemy bezpośrednio, intuicyjnie, że nie potrzeba indukcji, by wiedzieć, że sprawiedliwość i piękno są wartościami i że przysługuje im byt obiektywny. Według Maxa Schelera wartości są równie niezależne od podmiotu jak rzeczy realne i jak prawdy matematyczne. Nie są podmiotowymi reakcjami, lecz właściwościami rzeczywistego świata12. Taką wartością i zarazem „właściwością rzeczywistego świata" jest obok sprawiedliwości i piękna - także cierpienie. W bardzo ważnym, w kontekście poruszanej tu problematyki, eseju O sensie cierpienia niemiecki filozof wiedziony aprioryzmem emocjonalnym napisał:
„O ile więc w bólu i cierpieniu czyste wrażenie i stan oznacza fakt oraz nieunikniony los wszystkiego, co żyje, to przecież ponad tą ślepą faktycznością istnieje sfera sensu i sfera wolności, do której nawiązują wielkie koncepcje zbawienia13.”
„[...] każda technika cierpienia zawsze sięga swymi korzeniami cło jakiejś etyki cierpienia oraz do jakiegoś metafizycznego lub religijnego tłumaczenia cierpienia14.”
Historia Michała Aleksiejewicza Kostylewa dowodzi, że akt wyboru cierpienia jest wartością samą w sobie i ostatecznie prowadzi do wyzwolenia.
7.
Tę „powieść w powieści", w której narrator traci część zwyczajowego dystansu zachowywanego wobec bohaterów, można odczytać co najmniej na dwa sposoby. Pełni ona poza tym w ideologii „świata przedstawionego" dzieła Herlinga-Grudzińskiego kluczową zgoła rolę, a i na planie czysto kompozycyjnym jest obok Nocnych łowów, Zapisków' z martwego domu \ Męki za wiarę jednym z kulminacyjnych punktów narracji. Pierwszy ze sposobów odczytania tragedii Kostylewa to interpretacja jej jako dziejów stopniowego wyzwalania się jednostki spod władzy totalitarnego państwa. przykład spowiedzi niewolnika, który zrzucił jarzmo, wyzwolił się z kategorii myślenia narzucanych mu przez Lewiatana. Drugi, ciekawszy wątek zawarty w relacji współczesnego Scevoli, to historia jego dorastania do wolności i do uwolnienia się od przyrodzonej nędzy kondycji ludzkiej, niezależnej od epoki i ustroju. W biografii bohatera jercewskiego obozu te dwa dążenia splotły się ze sobą i w tym momencie dopiero dopełnia się miara greckiej tragedii. W punkcie wyjścia biografia Kostylewa nie różniła się bowiem niczym od innych Był najpierw członkiem Komsomołu, następnie Partii. Komunizm, nie bez udziału wychowania domowego, wchłonął jako rodzaj religii. Z propagandy partyjnej dowiedział się, że prawdziwe cierpienie istnieje na Zachodzie, zapalił się więc do myśli o rewolucji światowej, wielbił bohaterów międzynarodowego proletariatu. Niespodziewany przełom nastąpił kiedy Kostylew nauczywszy się języka francuskiego odkrył w oryginale inny świat Balzaca. Stendhala, Flauberta, Musseta. Czyż mógł przypuszczać, że „choroba na tęsknotę za czymś nieokreślonym" zaprowadzi go najpierw do szeregu więzień a później do obozu? Tym czymś nieokreślonym, czego Kostylew nie umiał wysłowić, było pragnienie wolności, chęć dotarcia do świata wartości transcendentnych, istniejących poza sferą oficjalnej propagandy i poza granicami upadlającego życia, które zostało mu narzucone w rzeczywistości wszechmocnego Państwa. Jego dramat był tym większy, że po okrutnym śledztwie dał się oszukać „sliedowatielom" i zwątpił w dopiero co odnalezioną prawdę. Po załamujących go przeżyciach głodu i tortury fizycznej w obozie
„byłby stoczył się jeszcze niżej -jak relacjonuje to świadek narrator - gdyby przypadek nie podsunął mu jednej z książek, którą czytał niegdyś na wolności we Władywostoku. Kostylew odczytał ją na nowo, płacząc jak dziecko, które odnalazło w ciemności rękę matki Tak oto po raz drugi zrozumiał, że go oszukano.”
(s. 109)
„Prawda która was wyzwoli" zawarta jest także w ,,innym świecie sztuki" - oto morał jaki można wyczytać z historii Kostylewa. Parę zniszczonych francuskich książek i świat jaki otworzyły przed Kostylewem staje się w niej symbolem drogi do wewnętrznej wolności, a ustawiczne samookaleczanie się i końcowe samobójstwo bohatera -jej ostatecznym potwierdzeniem. ,,Tęsknota za czymś nieokreślonym", jak i zdolność do cierpienia są według Herlinga - Grudzińskiego fundamentem człowieczeństwa. Kostylew umrze bowiem nie z imieniem Boga na ustach, ale za prawo do tej tęsknoty przyrodzonej każdemu człowiekowi. Sam zada sobie śmierć w proteście przeciwko odbieraniu gatunkowi ludzkiemu, nie tylko zresztą poprzez przemoc fizyczną, praw do innego życia.
Sama sztuka staje się także w ten sposób symbolem rudymentarnej wolności:
„Było dla mnie do końca naszej znajomości zagadką, której mi nigdy me chciał wyjaśnić, skąd wydobywa w obozie takie ilości książek. W każdym razie Kostylew czytał po całych dniach, czytał w nocy, usadowiwszy się na górnej pryczy obok żarówki, czytał nawet w ambulatorium czekając na swoją kolejkę.:
(s. 112 - 113)
Ten fakt lektury (poprzez pryzmat artystycznej fikcji) jest jednym z najbardziej znaczących sensów w książce Herlinga-Grudziriskiego. Nawet na dnie swojego upodlenia więźniowie postrzegali sztukę jako odblask owych „wiecznych idei" platońskich regulujących zawiłe ścieżki ludzkiego bytu i tkwiących gdzieś wysoko nad nimi, na rozgwieżdżonym nad obozem niebie „Co tam kino - mówili więźniowie - daliby lepiej dolewkę zupy, albo sto gramów chleba więcej". W gruncie rzeczy jednak te słowa nie odpowiadały prawdzie. Kino było czymś więcej niż chlebem i jeśli więźniowie wyrażali się o nim pogardliwie, to tylko dlatego, że wierzyli w spełnienie się jedynie takich pragnień, do których na pozór nie przywiązuje się żadnej wagi (s. 201). Sztuka poza swą funkcją terapeutyczną była symbolem piękna oraz czynnikiem przywracającym „strzępom ludzkiej nędzy w kanale ściekowym" świadomość istnienia. Nie przypadkiem Natalia Lwowna spróbuje popełnić samobójstwo po głęboko przeżytym wraz z innymi przedstawieniu teatralnym. Dzięki sztuce można było oddzielić się od „rzeczywistości koncentracyjnej", zanegować jej istnienie oraz przede wszystkim — zrozumieć swój los i sens nieodłącznego cierpienia. Jest to szczególnie widoczne w archetypicznym, jak już wspomniałem, odczytaniu przez narratora dzieła Dostojewskiego:
„Nie to w Dostojewskim było wstrząsające, że potrafił opisać nieludzkie cierpienia tak, jak gdyby stanowiły tylko naturalną część ludzkiego losu. ale to [...], że nie było nigdy najkrótszej nawet przerwy pomiędzy jego a naszym losem. [... ] Na kamiennych. ociekających wodą i połyskujących w ciemnościach ścianach podziemnego labiryntu, przez który niosła mnie czarna fala Zapisków z martwego domu widziałem natomiast w nieprzytomnej i rozgorączkowanej wyobraźni długie szeregi nazwisk tych, co tu byli przed nami i zdążyli wyryć w skale ślad swojego istnienia, zanim zalał ich i pochłonął z ledwo dostrzegalnym bulgotem wieczny mrok.”
(s. 212 - 213)
Estetyzm ten podniesiony przez autora i narratora do rangi aktu wiary był nie tylko figurą retoryczną, ale wyrażał specyficzną filozofię zawartą na kartach książki Herlinga - Grudzińskiego. „W Innym świecie ład moralny nie zawsze zwycięża, jest tylko ukazane jego pragnienie, lub pozostawiona po jego zniknięciu piekielna pustka” - pisał Wojciech Karpiński15. W takim świecie sztuka wyrażająca akt wewnętrznej wolności staje się odpowiednikiem owego moralnego ładu na płaszczyźnie ontologicznej i rodzajem nowej epistemologii.
8.
W interpretacjach zawężających ostateczną wymowę Innego światu główny nacisk kładzie się na jego relacyjny w stosunku do rzeczywistości obozowej charakter. Książka Herlinga-Grudzińskiego w takim aspekcie to relacja lub powieść dotycząca realiów rosyjskich łagrów, uzupełnienie obrazu narodowej martyrologii. Na wyższym, niż wyłącznie werystyczne, piętrze interpretacji porównuje się dzieło Herlinga-Grudzińskiego z opowiadaniami obozowymi Tadeusza Borowskiego, często mechanicznie i niesłusznie, bo przecież te dwie koncepcje kryzysu europejskiej kultury i istoty totalitarnego zła różnią się zasadniczo. Komentując opowiadania obozowe autora Kamiennego świata Herling-Grudziński zanotował w swoim Dzienniku charakterystyczne uwagi:
„O rzeczach nieludzkich mówi się w Pożegnaniu z Marią tak, jak gdyby były najzupełniej normalne, naturalne i ludzkie. Przez całkowite usunięcie analizy motywów postępowania ludzkiego i własnego komentarza autorskiego, Borowskiemu udało się pozbawić człowieka człowieczeństwa i dojrzeć w nim mechanizm czystych odruchów biologicznych. [...] Ale złudzeniem jest pogląd, że pisarz może osiągnąć taki stopień „rzeczowości", na którym zatraca już wszelki stosunek do opisywanych rzeczy. „Nie mieć żadnego stosunku", wykształcić w sobie według recepty Jungera „daltonizm wobec ludzkich wartości" znaczy stanąć otwarcie i niejako „programowo" na ruchomym piasku nihilizmu. [...] I powstaje pytanie, w jakiej mierze ten obraz człowieka obozowego stał się z biegiem czasu obrazem człowieka w ogóle, czyniąc z zasad życia w obrębie odrutowanej żony dekalog praw rządzących również światem poza drutami. Granica między stanem wyjątkowym i jego „uogólnieniem filozoficznym" jest tu bardzo niewyraźna, łatwa do przekroczenia16.”
Do opisu Innego świata nie przystaje już tak nośna do niedawna retoryka spod znaku martyrologicznych ujęć ,,rzeczywistości koncentracyjnej" itd.
Inny świat jest przede wszystkim traktatem o cierpieniu jako integralnym składniku ludzkiego losu. Obóz koncentracyjny w sowieckiej wersji jest tu tylko uszczegółowieniem tego egzystencjalnego prawa. Ale według autora i narratora lej jednej z najważniejszych książek drugiej połowy XX wieku, będącej głęboką analizą totalitarnego zła, w takim samym stopniu jak cierpienie, atrybutem kondycji człowieka jest jego zdolność do aktu wewnętrznej wolności, do „choroby na tęsknotę za czymś nieokreślonym1'. Kolejnymi stopniami do tego ,,innego świata" wewnętrznej wolności i wartości transcendentnych jest dobrowolnie przyjęte i przeżyte cierpienie, otwierające jednostkę na inne wartości. Sztuka, która zapisuje ów akt wewnętrznego wyboru oraz dosłowna, fizyczna męka bohaterów pojęta tu zawsze jako na poły świecka, na poły sakralna prefiguracja Golgoty.
W takim ujęciu obóz jest nie tylko symbolem politycznej represji, ale staje się znakiem sytuacji egzystencjalnej jednostki, poddanej szczególnemu doświadczeniu totalitaryzmów XX wieku i do końca broniącej swojej suwerenności.
PRZYPISY
1. H. Arendt, The Origins of Totalitarianism, New York 1951.
2. H. Arendt, Eichmann w Jerozolimie, Kraków 1987,
3. Dokładne informacje o genezie Innego świata zawiera Szkic do biogramu Z. Kudelskiego, w: tegoż, Pielgrzym Świętokrzyski. Szkice o Herlingu-Grudzińskim, Lublin 1991, s. 20-21.
4. G. Herling-Grudziński, Inny świat, Warszawa 1989, s. 42. Wszystkie inne cytaty z tego samego wydania.
5. A. Werner, Zwyczajna apokalipsa. Tadeusz Borowski i jego wizja świata obozów, Warszawa 1971.
6. Zob. W. Karpiński, Proza Herlinga-Grudzuiskiego. „Tygodnik Powszechny” 1981, nr 29; R. K. Przybylski, W perspektywie cierpienia, „W Drodze" 1983, z. 1 - 2 Z. Kudelski, Pod wzrokiem Meduzy, wobec Tajemnicy..., „Przegląd Powszechny 1987, nr 1.
7. R. K. Przybylski, W perspektywie cierpienia, op. cit., s. 181.
8. Z. Kudelski, Pielgrzym Świętokrzyski, op. cit.. s. 18.
9. Tamże, s. 17.
10. R. K. Przybylski, W perspektywie cierpienia, op. cit., s 180.
11. Tamże, s. 181.
12. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, Warszawa 1970, t. 3, s. 221
13. M. Scheler, O sensie cierpienia, „Znak” 1986, nr 12 - 13, s. 5
14. Tamże, s. 22
15. W. Karpiński, Proza Herlinga - Grudzińskiego, op. cit., s. 4
16. G. Herling - Grudziński, Dziennik pisany nocą 1973 - 1979, Warszawa 1990, s. 140 - 141
12