Spotkanie z wężem

Spotkanie z wężem

— Aaaaaa! — Pięcioletni Harry Potter biegł po korytarzach Hogwartu, piszcząc niczym blaszany gwizdek, a tuż za nim, ociężale sapiąc podążał Hagrid. 
— Chodź tu, Harry! — Zdołał jedynie wysapać półolbrzym. — Natychmiast!
Zaniepokojony szalonymi krzykami swojego chrześniaka, Syriusz Black wyjrzał zza rogu, skąd dochodziły szalone dźwięki. Widząc pędzące dziecko i biegnącego za nim Hagrida, zatrzymał się i wyciągnął przed siebie asekuracyjnie różdżkę. 
— Nie! Stój! — jęknął, zdając sobie sprawę, że kolizja jest nieunikniona.
Harry, równie spostrzegawczy, jak jego ojciec chrzestny, ale znacznie mniejszy i bardziej zwinny, prześliznął się między nogami Syriusza. Dokonał tego na ułamek sekundy wcześniej, nim Hagrid uderzył w mniejszego człowieka, powodując, że ten wyleciał w powietrze.
— Co, w imię Merlina, się tutaj wyprawia? — Ciężka ręka spadła na ramię Harry’ego i podniosła go do góry, w tej samej chwili, gdy zewsząd zaczęli schodzić się hogwartczycy. 
— Wujku Severusie! — Harry mocno złapał się za nogę drugiego ojca chrzestnego. — Ratuj mnie!
— Przed Hagridem? — zapytał Severus z niedowierzaniem.
— Uh huh! — Harry skinął energicznie. — Chce mi zabrać Irvinga!
Snape zerknął na miejsce, gdzie Hagrid jęczał na podłodze, trzymając się za brzuch, w który Black uderzył głową. Z kolei Syriusz próbował stanąć na nogi, ale nie mogąc na niczym skupić wzroku, wciąż tylko upadał do tyłu. Dumbledore, Sprout oraz tłum studentów starali się mu pomóc. Gdy okazało się, że pomału zażegnują kryzys, Snape z powrotem skierował swoją uwagę na stojące przed nim ciemnowłose dziecko.
— A kim jest Irving? — zapytał surowo Snape, schylając się, by móc spojrzeć Harry’emu w oczy. 
— Moim nowym przyjacielem! — Harry radośnie pomachał prawą ręką. — Powiedz cześć, Irving — nakazał w wężomowie. 
Snape odskoczył z przerażeniem, gdy Śmiertelna Żmija syknęła zaledwie kilka centymetrów przed jego twarzą. Czarnozielony wąż był najbardziej jadowitym stworzeniem, jakie istniało. Antidotum na jej jad było nieznane, a nawet niewielka ilość wydzielanej przez nią trucizny była śmiertelna.
— Natychmiast ją odłóż! — wykrzyknął gorączkowo.
— Ale mógłby się zgubić, wujku Severusie. — Skonsternowany Harry zmarszczył brwi.— Chcesz zejść, Irving?
— Nie, dziękuję. Tu jest za wiele “Wielkich Stóp”. Poza tym, w tej chwili nie jestem głodny.
— Mówi, że nie chce zejść, wujku Severusie — przetłumaczył grzecznie Harry. 
— On co? Rozumiesz go? — wydyszał Snape. Zobaczenie jak jego chrześniak opiekuje się takich zabójczym stworem było już wystarczająco przerażające, ale uświadomienie sobie chwilę później, że chłopiec był jedynym znanym wężoustym, było czymś, bez czego Severus mógłby żyć. 
— Uh huh. A ty nie? — zapytał niewinnie Harry.
Snape zmusił się do nieodpowiedzenia natychmiastowo i radzenia sobie najpierw z bezpośrednimi obawami, które zaczęły go dręczyć.
— Nie, ja… zaczekaj. Czy Irving czasem nie należy do Hagrida? — zażądał Severus wściekle, pewny odpowiedzi. Kto oprócz tego tępaka mógłby trzymać tak niebezpieczne stworzenie na terenie szkoły?
W oczach Harry’ego malowała się wina. 
— Um. Może. — Widząc wyraz twarzy chrzestnego, Harry szybko dodał: — Ale Irving chciał się przejść, wujku Severusie. Tak mi powiedział!
— A czy poprosiłeś o pozwolenie Hagrida? — zażądał Severus, składając ręce w geście wzburzenia.
— Mmmm. — Harry zastanawiał się, czy mógł się wymigać kłamstwem. Obejrzał się przez ramię. Hagrid nadal jęczał, choć sześciu uczniom udało się go postawić do pionu. Ale Harry zorientował się, że olbrzym zbyt szybko będzie w stanie odpowiedzieć na pytania wujka Severusa. Wujek Syriusz nadal radośnie mruczał o „ładnych, ćwierkających ptaszkach”, więc pewnie nie będzie chwilowo świadomy tego, co się dzieje, ale Harry niechętnie postanowił, że lepiej będzie się przyznać. Chociaż bardzo prawdopodobne było, że Hagrid będzie próbował chronić go przed karą, leśniczy był niezmiernie prawdomówny, a ponadto był beznadziejny w niewyjawieniu wszystkiego, co wiedział, więc Harry szybko nauczył się, że Hagrid nie nadaje się na współspiskowca. 
— Nie — przyznał ze smutkiem.
— Czy dlatego ścigał cię po korytarzach? Żeby zabrać Irvinga, zanim ktoś został ranny?
— Tak — powiedział cicho Harry, wpatrując się w chrzestnego przez grzywkę. Widział, że wujek Severus był już bardzo zły. 
Wujek po prostu nienawidził, gdy Harry zrobił coś niebezpiecznego, ale wujek Severus był - w opinii Harry’ego – straszliwym nudziarzem, jeżeli chodziło o określenie „niebezpieczeństwo”. Dla wujka absolutnie każda zabawa była niebezpieczna: latanie na miotle, karmienie Wielkiej Ośmiornicy, granie w quidditcha z dużymi chłopcami, rozmawianie ze Śmiertelną Żmiją... Jedyną osobą bardziej nieracjonalną w tej kwestii, niż wujek Severus była... O, nie! Nana będzie naprawdę wściekła!
Nagle Harry zaczął się nieporównanie bardziej obawiać następstw swojego zachowania.
— Dlatego właśnie krzyczałeś, niczym banshee? — Severus rzucił chłopcu słynne gniewne spojrzenie, które doprowadzało pierwszaków do łez.
Z oczyma skierowanymi na ziemię, Harry wzruszył jednym ramieniem. 
— To było zabawne — wymamrotał. — Pomyślałem, że to jak gra.
— Ach, Severusie, widzę, że złapałeś młodego urwisa. — Podszedł do nich Dumbledore. — O ile dobrze zrozumiałem Hagrida, to sądzę, że Harry może mieć ze sobą przyjaciela — powiedział delikatnie.
— To stworzenie jest owinięte wokół jego nadgarstka, Albusie — powiedział lodowato Snape. — Ufam, że masz coś, w czym można bezpiecznie przetransportować tego węża?
— Pa, pa, Irving. Chyba musisz iść do domu — westchnął zasmucony Harry. — Dziękuję, że się ze mną bawiłeś.
— Żegnaj, mały mówco. Wkrótce znów porozmawiamy. — Irving usłużnie prześlizgnął się do szklanego pojemnika, który wyczarował Albus. 
— Ufam, że rozmawiał pan z Hagridem o mądrości posiadania takiego stwora w Hogwarcie? — zapytał jadowicie Snape. Dumbledore nie odpowiedział - był zbyt zajęty, przyglądaniem się Harry’emu.
— Dyrektorze? Dyrektorze? Albus! — To w końcu przykuło uwagę Dumbledore’a, który na powrót skupił się na Snape’ie.
— Och, e…, tak, Severusie. Bardzo niebezpieczny. Tak… Czy to… Czy Harry właśnie mówił...
— Mniemam, że tak — powiedział od niechcenia Snape. — Czyżbyś nie wiedział, że Harry jest wężousty? Wybacz, że nie wspomniałem o tym wcześniej. — Wyraz twarzy Dumbledore’a był wart każdego siwego włosa, który bachor spowodował, podstawiając mu węża praktycznie pod nos. — Zostawimy cię teraz, abyś mógł tutaj zadbać o porządek.
— Och. Tak. Oczywiście. — Rzucając ostatnie spojrzenie na Harry’ego, dyrektor odwrócił się do miejsca, gdzie Hagrid już tylko jęczał, masując się w uderzony żołądek. 
— A co do ciebie, ty mały, nędzny, łajdaku — warknął Snape, zwracając się do swojego chrześniaka. Znajdujący się w pobliżu studenci zaskoczeni doborem słownictwa przez Snape’a spojrzeli wzburzeni na profesora, ale Harry był zupełnie niewzruszony.
— Psykro mi, wujku Sevelusie — zaseplenił, próbując przybrać minę słodkiego szczeniaczka. — Nie chciałem być niegrzeczny.
— Jesteś haniebnym bachorem. Spójrz na chaos, który spowodowałeś!— Severus machnął ręką w kierunku miejsca, gdzie Syriusz nadal zataczał się jakby ktoś uderzył go zaklęciem galaretowatych nóżek. Wciąż był jeszcze oszołomiony i gaworzył o „lśniących gwiazdkach”. Severus poczuł jak na jego twarz wypływa szeroki uśmiech, więc postanowił bezwzględnie zwalczyć swoją wesołość. On i Black byli teraz w nieporównywalnie lepszych stosunkach, niż w ich czasach szkolnych, ale widok chwiejącego się Syriusza i jego błędnego wzroku wciąż był świetną zabawą. Nagle poczuł, że nie jest już tak bardzo zirytowany na chrześniaka. — Czy wiedziałeś, że Hagrid uderzy w wujka Syriusza? — szepnął do Harry’ego, pochylając się blisko chłopca.
— Ta-ak — przyznał Harry z wahaniem. Wiedział, że jeśli role by się odwróciły, to wujek Syriusz tarzałby się po podłodze ze śmiechu, nie myśląc w ogóle o karach. Harry wiedział, że nawet, jeśli wujek Severus myślał, że to zabawne, to nie miał najmniejszego zamiaru się do tego przyznać. Albo zapomnieć, że całą sytuację powodowało niegrzeczne zachowanie Harry’ego.
Wtedy w oddali Harry usłyszał charakterystyczny odgłos „stuk, stuk”, wydawany przez bardzo dobrze znana parę butów, których właścicielka energicznie maszerowała w dół korytarza. Uch, och! Musiał zrobić coś strasznie szybko, albo będzie miał do czynienia z Naną. 
— Cóż… — powiedział wujek Severus, wodząc szczęśliwym wzrokiem, jak dwaj Krukoni pomagali Syriuszowi dostać się do ambulatorium. — Sądzę, że ponieważ nie chciałeś być niegrzeczny...
— Ale byłem! — powiedział żarliwie Harry. — Baldzo niegrzeczny! 
Ze wszystkich czasów wujek Severus akurat musiał wybrać ten, żeby porzucić swoje złośliwe zachowanie nietoperza z lochów!
— No cóż…
— Chciałem ci włożyć Irvinga do łóżka — wypalił Harry. — Pomyślałem, że będzie zabawnie zobaczyć, jak krzyczysz. I miałem zamiar udawać, że myślałem, że go chcesz, bo jesteś Slythelin, a on lubił węże.
No! Teraz wujek Severus nie wyglądał na szczęśliwego. 
— Co chciałeś zrobić? — zażądał. — Ty mały diable!
Wymamrotał szybko urok, a następnie obrócił Harry’ego wokół i wymierzył mu klapsa w tyłek. Echo uderzenia rozległo się na całym korytarzu na kształt wystrzału. Oglądający całą scenkę studenci dyszeli i sapali z przerażenia, patrząc na surowe traktowanie biednego Harry’ego przez złego profesora.
— Owwwwww! — wrzasnął Harry, mrużąc twarz. Jego ręce automatycznie zakryły pośladki, chroniąc je przed dalszymi, brutalnych atakami. Wujek Severus nawet nie przerwał. Odsunął ręce Harry’ego na bok i uderzył go ponownie w pupę. 
— Nie porywaj jadowitych węży, młody człowieku! — skarcił. — I nie waż się umieszczać ich w czyichś łóżkach! — Uderzył Harry’ego po raz trzeci, dzięki czemu studenci, aż podskakiwali na odgłos przerażającego walnięcia ręką w tyłek nieszczęsnego chrześniaka srogiego profesora.
Do tej pory większość obserwujących całą sytuację uczniów była zielona z przerażenia. Po tak strasznym laniu, biedny Harry nie będzie w stanie w najbliższym czasie siedzieć, a Snape przecież naprawdę go lubił. Co zły nietoperz zrobi im, jeśli kiedykolwiek byliby na tyle głupi, by się źle zachowywać na lekcjach eliksirów? 
Harry wybuchnął głośnym płaczem dokładnie w chwili, gdy Nana się do nich zbliżyła. 
— Na Merlina, co tu stało? Widziałam tylko, że Poppy zajmuje się Syriuszem, a cała szósty rok Puchonów jest zajęty pomaganiem Hagridowi dostać się z powrotem do jego domku. Albus z kolei wędruje po szkole z wężem w pojemniku. Zakładam, że Harry ma coś wspólnego z tym wszystkim? — zapytała spokojnie profesor McGonagall, przypatrując się uważnie groźnemu profesorowi eliksirów i jego szlochającemu podopiecznemu.
— Wujek Sevelus mnie zbił — jęknął żałośnie Harry, chcąc podkreślić „najważniejszy” fakt, zanim którykolwiek z jego grzechów wyszedłby na jaw. Nie zamierzał wspomnieć, że klapsy w ogóle go nie zabolały. 
— A on zasłużył na każdego otrzymanego klapsa — bronił się Snape. 
Severus wyrzucał sobie, że sprawił Harry’emu lanie w miejscu publicznym, w dodatku mocne! Oczywiście błędnie wyliczył siłę uderzenia. Harry był po prostu trochę złośliwy, nie było powodu, aby być dla niego tak surowym.
— Tak — stwierdziła oschle Minerwa. — Słyszałam je aż na korytarzu.
Ledwo ustrzegła się przed przewracaniem oczyma. Naprawdę, jeśli Severus chciał ukryć fakt, że ledwo dotknął chłopca, ukrywając sie za czarem potęgującym hałas, to w porządku, ale potrzebował nauczyć się utrzymywać dźwięk na wiarygodnym poziomie. Nawet studenci, którzy bezgranicznie byli w stanie zaakceptować osobowość Snape’a, godną tytułu złego Nietoperza, zaczną coś podejrzewać, jeśli za każdym razem, gdy wymierza Harry’emu klapsa powoduje to drżenie okien.
Harry spojrzał nerwowo na swoją Nanę. 
Nabrała się? Jeśli pomyślała, że wujek Severus ukarał go wystarczająco, to wtedy ona już nie będzie musiała, ale jeśli nie... 
Harry nie miał żadnych złudzeń, co do tego, które z nich jest bardziej surowe w wymierzaniu dyscypliny. Co więcej, nie tylko klapsy od Nany piekły DUŻO gorzej, niż te wymierzane przez wujka Severusa, ale Nana potrafiła także wymyśleć naprawdę STRASZNE kary, jak zakaz latania lub konieczność pomocy panu Filchowi w sprzątaniu zamku.
W bardzo rzadkich przypadkach, gdy wujek Severus rzeczywiście zlał go wystarczająco mocno, aby to poczuł, a nie tylko delikatnie musnął pupę Harry’ego wspomógłszy się głośnym i przerażającym dźwiękiem, nieprzyjemne pieczenie znikało w ciągu kilku chwil. Jeszcze lepsze było to, że kary wujka Severusa zazwyczaj obracały się wokół konieczności spędzenia przez Harry’ego czasu z nim w lochach, warząc eliksiry. Wujek Severus nie zdawał sobie sprawy, że Harry lubił przyrządzać eliksiry. Ale Harry nie zamierzał mówić, że to była dość nieefektywna kara.
— Jestem pewna, że wyłuszczyłeś Harry’emu, jak niepoprawne było jego zachowanie — powiedziała Minerva, rzucając Harry’emu ostrzegawcze spojrzenie. — Tak jak jestem pewna, że Harry nauczył się tej lekcji?
— Tak, Nana! — obiecał Harry, trzymając się za nogę wujka Severusa dla ochrony. — Nigdy już nie zrobię tak, żeby Haglid udezył w wujka Syliusza; nigdy nie wezmę bez pozwolenia żadnego zwierzęcia Haglida i nigdy, przenigdy nie umieszczę niczego w łóżku wujka Sevelusa — zapewnił ją.
Ten ostatni punkt na nowo wzniecił gniew Snape’a. Ponownie trzasnął Harry’ego w siedzenie. 
— I będziesz poprawnie wymawiał nazwę mojego Domu. Twoje seplenienie jest irytująco sztuczne.
Harry wypuścił obowiązkowy skowyt dla gapiów, jednocześnie mocniej łapiąc nogę Severusa.
— I… i będę wymawiał „Slytherin” poprawnie — dodał szybko, rzucając swojemu ojcu chrzestnemu spojrzenie pełne wyrzutu, jednocześnie dotykając pupę wolną ręką. Ten klaps w rzeczywistości trochę zapiekł. Harry zapomniał jak drażliwy jest jego chrzestny na punkcie swojego domu.
— Skoro nie mówisz „Gliffindor”, to nie widzę powodu, dla którego musimy maglować ten temat w stosunku do Slytherinu! — rzucił Severus, a uczniowie głośno westchnęli na ten ostatni przykład nieuzasadnionego traktowania chłopca przez profesora Snape’a.
Harry podszedł zarówno do nagany, jak i jego piekącej pupy, filozoficznie – dowiedział się, że musi jeszcze popracować nad seplenieniem, żeby nie było tak oczywiste. Rzucił okiem na Nanę i zobaczył wesołe iskierki w jej oczach. Nana doskonale wiedziała, że nie będzie źle wymawiał imienia jej domu!
— Dobrze, zostawiam Harry’ego pod twoją opieką, Severusie — powiedziała Nana, spoglądając na obu czule. Harry odetchnął z ulgą. Pośladki już go nie piekły i wcale nie pragnął, żeby Nana ponownie wywołała to uczucie. — Zachowuj się, skarbie — upomniała, pochylając się, aby go pocałować. — Staraj się trzymać z dala od kłopotów, przynajmniej do kolacji.
— Tak, Nana — odparł posłusznie Harry, po czym odsunął się od zirytowanego Severusa.
— W taki właśnie sposób twoja Nana pozostawia wszelkie nieprzyjemne zadania mnie — mruknął ponuro, ciągnąc Harry’ego korytarzami. — Cóż, to oczywiste, że ja mogę być tym wrednym, który wymierza klapsy i wymyśla kary, w chwili, gdy ona czyta ci przed snem, a Albus psuje zęby swoimi cytrynowymi dropsami. A Syriusz jest nikim innym jak kumplem do zabawy. Ale nie, to ja muszę być dorosły i sprawiać, że mnie nienawidzisz.
Harry spojrzał na niego zszokowany.
— Nie nienawidzę cię, wujku Sevelusie! — wykrzyknął.
Snape spojrzał na niego, autentycznie zaskoczony.
— Oczywiście, że mnie nienawidzisz. Właśnie sprawiłem ci lanie.
— Ale to nie… — Harry zatkał usta dłonią. Prawie powiedział chrzestnemu, że klapsy nie bolały! Jak głupie by to było?
— Co to nie? — zapytał skonsternowany Severus. 
— To… yyy… nie nienawidzę cię — powiedział Harry, myśląc szybko. — Wiem, że byłem bal… eee… bardzo… niegrzeczny, a ty sprawiłeś mi lanie, żebym wiedział, że nie wolno tak zrobić ponownie.
No. Kupił to wujek? Spojrzał na swojego chrzestnego i zobaczył, że Snape zaciska mocno usta starając się nie okazywać jakichkolwiek emocji. Taak.
— Wiem, że karzesz mnie, bo mnie kochasz, wujku Severusie. Ja też cię kocham. — Harry położył dłoń na ramieniu Snape’a i obdarzył go wzrokiem pełnym czułości. 
Snape walczył ze łzami. Co takiego zrobił, by zasłużyć na takiego chrześniaka? Ale kto mógł przewidzieć, że osobowość Lily będzie w stanie pokonać geny tego idioty Pottera? Naprawdę, łatwo było zapomnieć, że Harry był dzieckiem Jamesa, jako, że nie miał nic z aroganckiej i konfliktogennej natury ojca. Przeciwnie, Harry był małym, miłym, mądrym chłopcem, którego inteligencja i ciekawość czasem prowadziły do robienia rzeczy, które mogły być niegrzeczne. Dzięki długiej praktyce Snape zachował pokerową twarz, lecz wewnątrz postanowił, że sprawi Harry’emu nową miotłę, której chrześniak, tak bardzo pragnął. Minerva podkreślała, że jest jeszcze zbyt młody, ale jeśli przekabaci Syriusza na swoją stronę - który w końcu, byłby tym, który kupi nową zabawkę Harry’emu - to może tylko spowodować, że znajdą z Blackiem kolejną wspólną płaszczyznę porozumienia.
Harry westchnął z zadowoleniem. Teraz Wujek Severus nie był już smutny i Harry wiedział, że wkrótce wypowie sakramentalne „cóż, to nie zmienia faktu…”.
Snape odchrząknął. 
— Cóż… to nie zmienia faktu, że nadal muszę cię ukarać za twoje dzisiejsze wyczyny. 
Zaprowadził chrześniaka do swoich kwater, gdzie Harry od razu szczęśliwie rzucił się na kanapę. 
— Dobrze — zgodził się uprzejmie. Na zdziwione spojrzenie Snape’a, Harry szybko się poprawił: — To znaczy, nieee! Już mnie zbiłeś, wujku Sevelusie. Koniec kar!
— Nic z tego, młody człowieku — poinformował go bezdusznie Severus, zastanawiając się jednocześnie, czy powinien dostać jakąś maść na siniaki na pośladki Harry’ego. — Możesz zacząć od pisania przeprosin do Hagrida i Syriusza. Możesz również namalować im ładną laurkę z życzeniami powrotu do zdrowia.
— Dobrze — przytaknął Harry wesoło. Lubił rysować.
— I nie możesz odwiedzić Hagrida bez Nany, mnie lub wujka Syriusza. 
Hej! To nie było już tak fajne.
— Ale wujku Sevelusie — zaprotestował Harry. — Haglid uwielbia moje wizyty! A ja uwielbiam go odwiedzać!
— A dziś okazało się, że ten wielki głupek trzyma stworzenia, które są zbyt niebezpieczne do zabawy dla małych chłopców — odparł niewzruszony jego ojciec chrzestny. — Nie wiem, o czym on myślał, pokazując ci Śmiertelną Żmiję!
— Um… — Harry w poczuciu winy zaczął wiercić butem po dywanie.
Snape nie byłby nauczycielem bez uczenia się kilka rzeczy o mimice dzieci. 
— Harry! To znaczy, że nie pokazał ci go? — Harry potrząsnął głową, nie patrząc na Severusa. — Jak go zauważyłeś?
— Ja… Trochę się rozglądałem po chacie Haglida, gdy on robił herbatę i ciasteczka. — Harry postanowił wrócić do seplenienia, mając nadzieję, że chrzestny się na to nabierze i nie będzie uważnie słuchał reszty tego, co ma do powiedzenia. — I zobaczyłem klatkę pod łóżkiem, stała za kilkoma skrzynkami i… 
— I w rzeczywistości miała wszystko oprócz z napisu „Harry, NIE dotykaj tego”, tak? — zażądał wściekle Snape.
— Tak, wujku Sevelusie — zgodził się smętnie Harry, zwieszając głowę. Nie byłby zaskoczony, gdyby dostał kolejnego klapsa - nawet takiego, który naprawdę by zabolał - ale zamiast tego Snape usiadł ciężko na krześle i tylko mu się przyglądał. 
To było coś, co zrobiłaby Nana, pomyślał zakłopotany Harry.
— Nie jesteś zły? — spytał, gdy minęło kilka kolejnych minut, a wujek Severus jeszcze nie zaczął krzyczeć.
— Nie, Harry — odpowiedział Snape, pozbawionym charakterystycznego sarkazmu głosem. — Jestem zbyt zaniepokojony, by być zły.
Oczy Harry’ego rozszerzyły się. To było bezprecedensowe. Wujek Severus zawsze był zły, a przynajmniej zawsze udawał, że jest. To Nana nigdy się nie wściekała - po prostu stawała się bardzo surowa, aż jej oczy błyszczały i to był sygnał dla Harry’ego, żeby zacząć błagać o przebaczenie. 
— Dlaczego jesteś tak zaniepokojony? — spytał z niepokojem, wspinając się na kolana Severusa i spoglądając w jego twarz, jakby chciał tam znaleźć odpowiedź.
— Bo właśnie uświadomiłem sobie, że jesteś jeszcze bardzo małym chłopcem — odpowiedział z westchnieniem Snape. — Twoja Nana i ja jesteśmy tak przyzwyczajeni do przebywania ze starszymi dziećmi, że myślę, iż zapomnieliśmy, że wciąż jesteś tak młody. Nie możesz zrozumieć konsekwencji swoich działań. Jeśli jeden z uczniów zrobiłby coś tak głupiego, jak splądrowanie domu Hagrida w poszukiwaniu niebezpiecznych stworzeń, to wiedziałbym, że było to umyślne nieposłuszeństwo. Ale ty, Harry, po prostu nie rozumiesz, co mogło się dzisiaj stać. 
Harry poczuł, jak wielki ciężar winy zaczyna ściskać go w piersiach. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz uczynił coś, co tak bardzo zdenerwowałoby wujka Severusa. Och, pewnie, że regularnie zmuszał chrzestnego do krzyków i wysnuwania straszliwych zagrożeń, ale Harry wiedział, że to wszystko było tylko wielką grą. Teraz to nie była gra. Wujek Severus był bardzo, bardzo przestraszony i smutny i to wszystko była wina Harry’ego.
Położył swoje rączki po obu stronach twarzy Snape’a i patrzył na niego z niepokojem. 
— Nie smuć się, wujku — rozkazał drżącym głosem. — Przykro mi. Nie chciałem.
Jego przeprosiny nie rozjaśniły zmartwionego oblicza chrzestnego. 
— Wiem, Harry. To nie twoja wina. Masz tylko pięć lat. Nie powinniśmy pozwolić ci przebywać tyle czasu bez nadzoru. Jesteś zbyt młody, by odpowiednio o siebie zadbać.
— Nie, nie jestem — argumentował Harry, czując zbierające się łzy. Wiedział, jak dumni są z niego jego opiekunowie - zawsze mu powtarzali, jak dojrzale się zachowuje (przez większość czasu). A teraz wujek Severus powiedział, że się mylili, że dzisiejsze zachowanie Harry’ego wcale nie było dojrzałe. Nagle Harry pragnął nigdy nie grać w polowanie w chatce Hagrida, bez wiedzy i zgody olbrzyma. — Mogę to zrobić, wujku Severusie. Nie mów tak.
— Harry, masz jakiś pomysł, co mogło się dzisiaj stać? Co byś zrobił, gdybyś nie mógł mówić do węża? Co by się stało, gdyby tak cię przestraszył, że zanim byś cokolwiek powiedział ukąsiłby cię? Co jeśli znalazłbyś inne stworzenie, z którym nie mógłbyś rozmawiać? 
Harry pociągnął nosem nędznie. Wujek Severus był naprawdę zaniepokojony – widocznie musiał zrobić coś przeokropnego.
— Nie wiedziałem, że było tak źle — skamlał. — Nie miałem nic złego na myśli.
— Harry. — Severus mocno go objął. — Mogłeś umrzeć. Ty nawet nie rozumiesz, co to znaczy. Myślisz, że dostanie lania jest najgorszą rzeczą w całym wszechświecie. Nie rozumiesz konsekwencji swoich czynów.
— Ale lanie jest złe — argumentował Harry, płacząc. — To… to boli. — Cóż, przynajmniej klapsy Nany bolą, pomyślał cicho. — I płaczę, a ty i Nana zawsze mówicie, że dajecie mi klapsy tylko wtedy, gdy byłem bardzo niegrzeczny, bo to taka zła kara.
— Och, Harry — westchnął Severus. — Jesteś tylko małym chłopcem. Nie możesz zrozumieć, że niektóre rzeczy są dużo gorsze, niż klapsy. Jak umieranie lub bycie tak chorym, że chce się umrzeć lub ktoś inny, kto czuje w ten sposób. Jak sądzisz – jak czuł się Hagrid, kiedy zdał sobie sprawę, że zabrałeś mu węża? Tak niebezpiecznego węża? 
Harry czknął przez łzy.
— Myślę, że był przerażony. I zły.
— Prawdopodobnie bardziej przestraszony, niż zły. W końcu Hagrid bardzo cię kocha. Jak myślisz, dlaczego się bał?
Harry nie mógł spojrzeć na swojego ojca chrzestnego. Tak bardzo się wstydził tego, co zrobił. Ukradł. I to Hagridowi, który zawsze był dla niego tak miły. Był złym chłopcem! 
— Myślę, że bał się, bo nie wiedział, co się może zdarzyć.
— To prawda. A dlaczego ukrył węża? 
— Bo Irving jest niebezpieczny?
— Tak. A jak myślisz, dlaczego przestraszył się, gdy zdał sobie sprawę, że go zabrałeś?
— To Irving mógł mnie skrzywdzić? Ale on nie chciał, wujku Sevelusie! On jest moim przyjacielem!
— Ale czy Hagrid o tym wiedział? Czy zaczekałeś i wyjaśniłeś mu to?
— Nie... nie… — wyszlochał Harry, wtulając się mocniej w klatkę piersiową Snape’a. — Przepraszam!
— A co jeśli ten wąż…— Snape nie mógł się zmusić do wypowiedzenia „śmiertelnej” nazwy — …Irving… Uwolnił się i zraniłby ucznia, kogoś, kto nie mógłby z nim porozmawiać, tak jak ty. Jak Hagrid by się wtedy czuł wiedząc, że jest odpowiedzialny za czyjeś zranienie? Jak ty byś się czuł? 
Harry zaczął niespójnie skamleć. Teraz zrozumiał, dlaczego wujek Severus był tak zdenerwowany.
— Przepraszam, przykro mi — płakał.
Snape westchnął i przytulił chłopca. Merlinie, jak dobrze. 
— Wiem, Harry, ale widzisz, jesteś jeszcze zbyt młody, by zrozumieć konsekwencje swoich czynów, a do czasu, aż będziesz mógł to zrobić, nie możesz chodzić, gdzie ci się żywnie podoba, bo są miejsca, które mogą być niebezpieczne. A taka jest właśnie chatka Hagrida. Dopóki nie jesteś starszy, możesz tam iść tylko z Naną lub ze mną. 
Harry nadal chciał się kłócić, ale wiedział, że jego ojciec chrzestny ma rację. Nie myślał o tych wszystkich rzeczach. Po prostu pomyślałam, że miło byłoby pokazać Irvinga w zamku, a potem, gdy Hagrid zaczął za nim biec, pomyślał, że zabawnie będzie udawać, że bawią się w prawdziwy pościg. Teraz jednak zrozumiał, jak bardzo zaniepokojony musiał być Hagrid i wuj Syriusz też, kiedy wyleciał za rogu przestraszony, że Harry naprawdę krzyczy wzywając pomocy. Jak głupim chłopcem był! Był nawet głupszy, niż ten pierwszoroczny, który podszedł zbyt blisko do Bijącej Wierzby i o mało się nie zabił na śmierć. Jak jego Nana i wujkowie mają mu znowu teraz zaufać? Objął Snape’a mocniej i płakał i płakał.
Minęło kilka minut nim burza łez Harry’ego się zmniejszyła. Chłopczyk następnie zwinął się w kłębek w ramionach Severusa. W końcu zadał pytanie, które zaczęło go niepokoić, gdy tylko uświadomił sobie pełen zakres swojego złego zachowania. 
— Czy… czy dasz mi jeszcze klapsy? — czknął Harry, dociskając twarz do piersi ojca chrzestnego. Czekał nerwowo. Coś mu mówiło, że jeśli kiedykolwiek wujek Severus zamierzał sprawić mu prawdziwe lanie, to byłoby to teraz.
Snape skrył uśmiech. 
— Przypuszczam, że powinienem — zgodził się surowo. — Ale moja ręka już boli od tych mocnych klapsów, jakie ci już wcześniej wymierzyłem. Więc po prostu muszę wymyślić inną karę.
Harry się uspokoił. 
Dobrze…, tak dziwnie, jak wujek Severus czasem działał - na wiele sposobów podobnie, jak Nana! - wciąż całkowicie się nie zmienił. 
— Tak, wujku Sevelusie — powiedział posłusznie, siedząc i wycierając twarz.
Severus ponownie westchnął i wyjął chusteczkę. Otarł łzy chrześniaka, a następnie kazał Harry’emu wydmuchać nos.
— A teraz — zaczął. — Żadnego deseru przez tydz… — Snape zobaczył przerażoną minę Harry’ego i zmienił zdanie — ... przez dwa dni i zaczniesz wcześniej chodzić spać, aż do przyszłego tygodnia. Jeśli nie możesz zachowywać się jak duży chłopiec, nie będziesz miał przywilejów mu należnych, straszny bachorze. — Harry skinął głową. 
Nie podobała mu się perspektywa wcześniejszego chodzenia spać, ale jeśli mógłby namówić jednego z ojców chrzestnych, aby położyli go do łóżka, to istniało duże prawdopodobieństwo, że wykorzystają ten dodatkowy czas na więcej bajek i historii. 
— I będę rozmawiać z Naną. — Oczy Harry’ego rozszerzyły się ze strachu. — O potrzebie, zapewnienia ci większego nadzoru.
Och. Harry ponownie się zrelaksował. Nie podobała mu się ta myśl, ale nie mógł tak naprawdę narzekać. Więcej czasu i uwagi ze strony dorosłych wcale nie było straszne, wręcz odwrotnie - kochał to. 
— A teraz… — powiedział surowo wujek Severus podnosząc Harry’ego do pozycji bardziej pionowej. — Od jak dawna rozmawiasz z wężami?
— Nie wiem. Długo — odpowiedział natychmiast Harry. Teraz, gdy najgorsze kary zostały określone - a które wcale nie były tak bardzo złe - był spokojny i poczuł się znacznie lepiej, bo wujek Severus nadal go kochał, mimo że było bardzo, bardzo niegrzeczny, a nawet zły. Nie wiedział dlaczego, wujek Severus chciał się dowiedzieć o jego rozmowie z Irvingiem, ale był szczęśliwy, aby mówić o tym z ojcem chrzestnym. 
— Dlaczego nikomu nie powiedziałeś, że możesz rozmawiać z wężami? — zażądał Severus, na nowo podziwiając idiotyzm dzieci. Harry mógł godzinami bełkotać o bezsensownej rozmowie z Krwawym Baronem, ale z niewytłumaczalnego powodu milczał o czymś tak ważnym, jak bycie wężoustym.
— Powiedziałem! — zaprotestował Harry. — Powiedziałem… powiedziałem Nanie, że znalazłem nowego przyjaciela o imieniu Jimmy i stwierdziła, że powinienem go zaprosić na herbatę. Tak zrobiłem, ale Jimmy oznajmił mi, że węże nie lubią herbaty. I mówiłem ci o Mavis – zapytałeś, w którym jest Domu, a kiedy powiedziałem ci, że nie jest z żadnego domu, tylko mieszka w ogrodzie, powiedziałeś mi, że mam się nie bawić z gnomami, bo mogą mnie ugryźć! Próbowałem ci powiedzieć, że była wężem, a nie gnomem, ale gotowałeś eliksiry i kazałeś mi się spokojnie bawić. Poza tym powiedziałem Nanie i wujkowi Syriuszowi o moim przyjacielu Janey, który mieszkał w lesie, a oni powiedzieli, że mam bardzo dobrą wyobraźnię i....
— Dość — przerwał Snape. — I mówi się „warzyłeś eliksiry” a nie „gotowałeś”. 
Znalazł rozwiązanie zagadki – zarówno on, jak i inne osoby dorosłe założyły, że Harry mówił o studentach i wyimaginowanych przyjaciołach. 
Prawdziwa niespodzianka, naprawdę. Spojrzał na Harry'ego. 
— Kto słyszał żeby nazwać węże: Jimmy, Janey i Mavis?
Harry się wykrzywił do niego. 
— To ładne imiona! Wężom się podobały!
— Nie wierzę, że mamusie i tatusiowie węży nazwaliby swoje dzieci Mavis i Jimmy —zadrwił Severus. 
Harry zmierzył go wyniosłym wzrokiem, które Severus bez trudu rozpoznał jako swoje charakterystyczne spojrzenie, tak często rzucane w klasie eliksirów klasie. 
— Wujku Sevelusie — powiedział surowo. — Węże nie mają mamusi i tatusiów. Wykluwają się z jajek, to znaczy z jaj, ale czasami dochodzi do paltenogenezy i jeśli potomstwo…. to znaczy, jeśli urodzą żywe potomstwo… Jednak istnieją przypadki, gdy młode się wykluwają, i przebywają w gnieździe, aż są w pełni dorosłe i niezależne...
Podrażniony Severus ścisnął nos. Dobrze się stało, że Harry nie będzie więcej spędzać tyle czasu z Hagridem. Słuchać wykładu pięciolatka na temat historii naturalnej było bardzo irytujące. Zwłaszcza, gdy pięciolatek znał więcej terminów technicznych, niż przeciętny dorosły.
— Wystarczy — rozkazał stanowczo. — Masz nie zbliżać się do węży w taki nieodpowiedzialny sposób. Czy nie uczyliśmy cię, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi?
Harry skinął głową. 
— Ale nigdy nie mówiliście nic o wężach, tylko o ludziach! — zaprotestował z oburzeniem.
Snape spojrzał na niego. 
— Mówienie to mówienie, prawda?
— Myślę, że tak — posępnie Harry. 
Ha! triumfował Severus. 
Nie często udawało mu się wygrać bitwę na słowa z małym mądralą. Harry zdecydowanie odziedziczył łatwość wypowiadania się Jamesa wraz z refleksem Lily. 
— Dlatego masz być tak samo ostrożny, mówiąc z dziwnymi wężami, jak i z obcymi ludźmi.
— Ale węże są milsze niż ludzie — sprzeciwił się Harry. 
Severus nie wątpił w to, ani przez chwilę.
— Mimo to… — dokończył surowo. — Należy zachować ostrożność i uprzejmość. Chcesz, żeby ktoś cię złapał i uniósł w górę? — Ku uciesze Harry'ego Severus wprowadził słowa w czyn. — A potem cię porwał? — kontynuował, wywracając Harry’ego do góry nogami, przerzucając przez ramię i kierując się w stronę pokoju dziecka.
Harry zachichotał radośnie. To zwykle wujek Syriusz był tym, który lubował się w takich szalonych zabawach, a nie wujek Severus, więc ta krótka walka była tym bardziej szczególna, ze względu na jej rzadkość. 
Severus delikatnie połaskotał dziecko. 
— Jak ci się to podoba? Co?
— Aaaa! — wrzeszczał Harry tak długo, jak chłodne palce wujka Severusa łaskotały go po brzuszku. — Pomocy! Pomocy! Jestem biednym, małym wężem! Pomocy!
Wujek Severus rzucił go delikatnie na łóżko. 
— Dobrze, ty mały, niegrzeczny wężu — powiedział, powstrzymując na chwilę łaskotki, by napawać się przydomkiem. Minerwa dostałaby zawału, gdyby usłyszała, jak nazywa Harry’ego. Zarówno ona, jak i Black byli niewiarygodnie pewni, że Harry trafi do Gryffindoru. — Zacznij przygotowywać karty dla Hagrida i Syriusza. Pomogę ci później napisać przeprosiny. I lepiej żeby były gotowe, gdy skończę warzyć lub nie dostaniesz dzisiaj deseru!
Harry prawie wykazał, że już stracił przywilej, jakim jest deser, ale szybko zrezygnował z tej myśli. Skoro jego ojciec chrzestny już nie pamiętał, to dlaczego Harry miał mu o tym przypominać? 
— Tak, wujku Sevelusie — odpowiedział posłusznie, wyskakując z łóżka i sięgając po zestaw kredek. — Pomożesz mi i rzucisz zaklęcie, tak żeby obrazki się poruszały?
— Być może. Jeśli będę miał czas — prychnął Snape. W końcu nie mógł pozwolić łobuziakowi dostać wszystkiego tak łatwo.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Spotkanie z rodzicami II
Spotkanie w Bullerbyn
Spotkanie z lekarzami
Organizacja spotkan biznesowych
Kiedy e mail Kiedy telefon Kiedy spotkanie
Dziś wolałabym siebie nie spotkać Muller Herta
Bliskie spotkania UFO z samolotami, =- CZYTADLA -=, UFOpedia
Spotkanie 3 Dziecko Maryi nie krzywdzi innych, Spotkania Dzieci Maryi, Dzieci klas I-III
TERAPIA sygmatyzmu szumiące - spotkanie III, LOGOPEDIA, Wady wymowy, Sygmatyzm, Sygmatyzm terapia
sak pokuty, KATECHEZA DLA DZIECI, Konspekty spotkań, katechezy
Spotkanie 15, 3 Tydzień Biblijny, Prezentacje, UNIWERSYTET BIBLIJNY, II. ROK DRUGI, I. Rok szkolny 2
Jak slimak spotkal Wiosne
Scenariusz spotkania jesiennego pt, scenariusze
Spotkanie przy stole (II) antr, 002 - KATECHEZA W GIMNAZJUM, Praktyki - Gim w Mrzeżynie
SPOTKANIA Z POLICJANTEM, AWANS ZAWODOWY(1)
„PRZYJACIEL Z RAJU, Scenariusze spotkań ze św. Mikołajem
Pierwsze spotkanie z rodzicami, Przewodniki metodyczne przedszkole
Spotkanie z policjantem Scenariusz zajęć

więcej podobnych podstron