Temat : „Jestem niewinny.” – czy profesor Sonnenbruch miał rację?
Profesor Sonnenbruch miał sobie wiele do zarzucenia. Nie był w pełni uczciwym człowiekiem. W każdym z nas jest coś dobrego, w nim też było, ale bał się używać dobrej strony swojej osobowości. Strach przed śmiercią przysłaniał mu wzgląd na naprawdę.
Po pierwsze Sonnenbruch uważał swojego syna za porażkę. Powtarzał, że Willi jest zbyt fanatyczny, cyniczny i okrutny. Niby był przeciwny faszyzmowi, ale nigdy nie powiedział swojemu dziecku co sądzi o jego postępowaniu. Możemy tylko się domyślać, że prawdopodobnie bał się reakcji Williego. Sam potomek również nie przepadał za ojcem, nie miał do niego szacunku i uważał go za tchórza. Miał w tym sensie prawdę ponieważ jak już wcześniej pisałam profesor bał się publicznie pokazywać swoje stanowisko w sprawie mordowania ludzi za ich pochodzenie. Nie był dobrym ojcem. Sam fakt, że rodzic boi się dziecka jest niepokojący. To na kogo wyrósł Willi to jego wina. Widocznie zbyt mało czasu poświęcał synowi gdy ten był dzieckiem.
Sonnenbruch mógł pomóc Joachimowi, nie zrobił tego ze względu na pożerający go strach przed wyjawieniem prawdy, że mógłby pomóc antyfaszyście. Mężczyzna stworzył swoją własną rzeczywistość w, której za każdym razem skrywał się niczym w skorupie. Nie dopuszczał do siebie myśli, że może mieć jakikolwiek wpływ na zło, które szerzy się wokół niego. Nie próbował pomóc ludziom, wstydził się bycia Niemcem, a jednak nie robił nic, aby być z siebie dumny jako z dobrego człowieka.
Profesor jako osoba uczona powinna interesować się tym co stanie się z jego wynalazkami. Sonnenbruch nie chciał wiedzieć co się z nimi dzieje. Wiedział, że są one wykorzystywane do mordowania ludzi – jednak udawał, że wcale tak nie jest. Przy rozmowie z Joachimem widać jaki ma stosunek do tego w jaki sposób wykorzystywane są jego prace. Jest obojętny na los swoich nauk. Robi swoje i jest mu z tym dobrze. „(…)to nie moja rzecz.” , „(…)…jeżeli nawet tak jest…”
Ponad to uważał się on za Niemca dobrego „gatunku”. „(…)Niemcy takiego jak ja gatunku…”. W tym stwierdzeniu widać, że mimo iż wypierał się tego uznaje hierarchię i wyższości jednych nad drugimi ze względu na urodzenie. Pokazuje to jego arogancję i „wyższość” nad innymi.
Jak napisałam na początku Sonnenbruch miał sobie wiele do zarzucenia jednak nie chciał się do tego przyznać. Bał się tego co robi – strach jednak nie usprawiedliwia jego czynów. Profesor powinien zaakceptować to kim jest, kim się stał. Wyjść ze skorupy i zmienić się, pokonać strach. Nie robił nic dobrego.