brat Tadeusz Ruciński
Słowa...słowa...słowa....
Mówił jej : „Jesteś mała jak
Kropla światła w studni na dnie,
A wielka tak, jak najdalsza z gwiazd
W kącie nieba, gdy przychodzi zmierzch...”
Mówił też: „Twój najkrótszy list
Czytać mogę przez całą noc
I tulić go tak, jak tuliłem liść,
Który złowił na wietrze twój włos...”
Mówił: „Żyj, jak słoneczny blask
Chwytany na oknie przez kwiat,
Co widzi go nawet ślepca wzrok,
Czuje uśmiech dziecka przez sen...”
Mówił jej: „Już nie odchodź - bądź!
Kto dał palec, niech da też i dłoń...”
I czuła się jak, przy gnieździe swym ptak,
Co przed lękiem znalazł już schron.
Mówił też...Zapomniała już...
Tyle było przecież tych słów,
Tańczących jak w świetle witraży kurz,
Jak motyle wokół jej snów.
Mówi mi: „Nie chcę teraz słów...
Żółkną liście i lecą na wiatr...
Gdy ktoś mi liściem zaszumi gdzieś znów -
Wrzucę w ogień i sprawdzę, co wart...”