Charles Louis de Secondat de Montesquieu (1689-1755)
O duchu praw
Przedmowa
Dostrzega, że wszystko wypływa ze wszystkiego. Wysnuwa wszystko z natury rzeczy, wszystko ma swoją przyczynę.
Księga pierwsza: O prawach w ogólności.
O prawach w ich stosunku do rozmaitych istot
Prawa to konieczne stosunki wypływające z natury rzeczy. Wszystkie istoty mają swoje prawa w tym ujęciu: człowiek, zwierze, bóstwo, rzeczy itp. Nie ma ślepej fatalności, bo jak ona może wydać rozumne istoty. Zatem jest jakiś prarozum. Bóg dał prawa, stworzył świat, działa według nich i zna je. Prawa są stałe, bo jakby nie były to świat by się rozpadł. Krytykuje też ateistów. Każda rozmaitość to jednostajność, każda zmiana to trwanie, to ustalony i niewzruszony związek. Ale nawet jak nie było praw to one były, ustanawiały stosunki międzyludzkie. Stosunki słuszności są przed ustanowionym prawem. Bo prawa te były zawsze ktoś zrobił przysługę czujemy wdzięczność, ktoś nas zranił dążymy do odpłacenia się itd.
Ale tak być nie może, bo istoty myślące ograniczone są przez swą naturę, a tym samym podległe błędom, a poza tym działają z własnej woli. Nie trzymają się zatem pierwotnych praw, ani tych które same ustanowią. Człowiek jako istota fizyczna podlega niezmienionym prawom, ale ma rozum i gwałci je ciągle, nawet te swoje, te od Boga. Musi sam sobą kierować, ale jest istotą ograniczoną, zdaną na niewiedzę i błąd, podlega też namiętnościom jako istota czująca i może ona zapomnieć o Bogu itp. Zatem stworzono przez filozofów prawa moralne, ale w społeczeństwie mógł zapomnieć o tych drugich, więc prawodawcy dali prawo państwowe i cywilne.
O prawach natury
Przed wszystkimi prawami są prawa natury, płynące z naszej istoty. Podlegał im człowiek w stanie natury. Pokój to pierwsze naturalne prawo, każdy czuje się niższy w tym stanie, bo równy drugiemu. Krytykuje Hobbesa – to za proste rozumowanie. Drugie prawo to poszukiwanie środków do pożywienia. Lęk skłania do ucieczki, ale wzajemny lęk skłania do zbliżania się, wiedzie ku temu przyjemność obcowania z innym człowiekiem. Prośba wyrażana sobie nawzajem to trzecie prawo. A pragnienie życia w społeczności to czwarte prawo.
O prawach stanowionych
Ludzie są w społeczności, tracą poczucie własnej niemocy, równość między nimi ustaje, zaczyna się stan wojenny. Każda społeczność dochodzi do własnego poczucia siły to rodzi stan wojenny między narodami. Prawo rozumu ludzkiego i prawo cywilne i polityczne w którym objawia się ten rozum są w stanie wojny obecne. Trzeba, aby odpowiadały naturze i zasadzie rządu istniejącego lub mającego powstać; czy to że go tworzą – jako prawa polityczne – czy że utrzymują – jako prawa cywilne. Prawa powinny być dostrojone do fizycznych warunków kraju, do położenia, klimatu, gruntu, mieć związki między sobą czyli ze swym pochodzeniem, winny też naginać do stopnia wolności jaką dany ustrój może znieść, do religii itd. I tym się Monteskiusz zajmuje, rozpatrzy te stosunki, ducha praw.
Księga druga: O prawach wypływających wprost z natury rządu
O naturze trzech rozmaitych rządów
Są trzy rodzaje rządów:
Republikański (cały lud lub część posiada najwyższą władzę)
Monarchiczny (włada tylko jeden, ale na podstawie praw stałych i wiadomych)
Despotyczny (włada jeden człowiek bez praw i bez prawideł, poddaje wszystko swojej woli i zachęceniu)
O rządzie republikańskim i prawach właściwych demokracji
Władzę ma lud – demokracja, władzę ma część ludu – arystokracja. W demokracji lud to i poddany i monarcha. Monarchą przez swe głosy, wolę, musi być ustalona liczba w zgromadzeniu obywateli do głosowania, lud ma wykonywać swoje zadania poprzez urzędników, lud sam mianować ma swoich ministrów (urzędników). Lud dzieli się na klasy – głosujący, sposób oddawania głosu. Wybór losem zgodny z naturą demokracji, wybór przez głosowanie – arystokracji. Losowanie nikogo nie uraża, ale jest to sposób ułomny, toteż ograniczany.
O prawach w ich stosunku do natury rządu monarchicznego
W monarchii potrzebne są władze pośredniczące, to przez nie płynie władza i jest to szlachta. Bez monarchy nie ma szlachty i na odwrót. Nie wolno usuwać sądów to sprowadza despotyzm. Monteskiusz chce określenia granic jurysdykcji duchowieństwa. Duchowieństwo w monarchii jest pożądane – hamuje despotyzm, w republice jest niepotrzebne. W monarchii muszą być piastuni praw, a to tylko ciała polityczne, które obwieszczają prawa, skoro je utworzono, a przypominają je skoro idą w niepamięć. Musi być ciało które prawo z pyłu wydobywa, bo szlachta może być nieopatrzna, nienauczona itp.
Księga trzecia: O zasadach trzech postaci rządu
Różnica między naturą rządu a jego zasadą
Między naturą rządu, a jego zasadą zachodzi ta różnica, że naturą jego jest to, co go stworzyło takim; zasadą zaś to, co mu każe działać. Jedno to jego swoista budowa, drugie to namiętności ludzkie, które nim poruszają.
O zasadzie rozmaitych rządów
Wspomnienie wcześniejszych zasad ustroju.
O zasadzie demokracji
W państwie ludowym potrzeba cnoty. Więcej cnoty potrzeba w demokracji, bo czujemy że nas to prawo też obowiązuje, a w monarchii mniej bo to my owe prawo ustalamy. W demokracji ciężko naprawić błąd jak się pomyli, a w monarchii wystarczy zmienić doradców. Bez cnót każdy obywatel jest jak niewolnik zbiegły z domu pana, chce być wolny wobec praw – nie przestrzega ich. To co było zasadą staje się surowością, prawidło staje się spętaniem, szacunek zmienia się w lęk, oszczędność w chciwość, a w ostateczności republika staje się łupem, a jej siła to swawola wszystkich, a nie potęga obywatelska.
Iż cnota nie jest zasadą rządu monarchicznego
W monarchiach polityka wykonywana jest z jak najmniejszym udziałem cnoty. Prawa zastępują miejsce wszystkich cnót. W monarchii zbrodnie publiczne są bardziej prywatne, bo grożą poszczególnym fortunom niż samemu państwu, w republice zbrodnie prywatne są bardziej publiczne, bo większą przynoszą szkodę ustrojowi państwa niż osobom postronnym. Jest możliwe, ale bardzo ciężko jest, aby w monarchii lud był cnotliwy. Dworacy są chciwi, nie lubią prawdy, zdradzają, przewrotni są, słabi itp.
W jaki sposób zastępuje się cnotę w ustroju monarchicznym
Zastępuje ją honor. Czyli przesąd każdej osoby i każdego stanu, zajmuje miejsce cnoty politycznej. Może być tak samo dobry w skutkach jak cnota. Aby być zacnym należy nie tylko kochać siebie, ale i państwo przede wszystkim.
O zasadzie monarchii
Naturą honoru jest iż żąda on wyróżnień i odznaczeń. Ambicja zgubna jest w republice, ale nie w monarchii, bo w monarchii można ją w każdej chwili zdławić. Honor porusza wszystkie cząstki ustroju państwowego, spaja je siłą swego działania, dzięki niemu każdy dąży do dobra powszechnego mniemając, iż goni jedynie za własnym interesem. Fałszywy honor to taki, który spełnia wszystkie sprawy państwa
9. O zasadzie rządu despotycznego
W monarchii potrzeba honoru, w republice cnoty, w ustroju despotycznym lęku (cnota niepotrzebna, honor niebezpieczny). Ludzie zdolni są cenić siebie wysoko, coś ich musi hamować i jest to lęk.
10. Różnica między posłuchem w rządzie umiarkowanym a rządzie despotycznym
W despotycznym ustroju musi być bezwzględny posłuch. Ślepo człowiek musi być posłuszny, nie ma półśrodków. Władca to ktoś więcej niż człowiek, czasem powstrzymać posłuch może religia, jak w Persji.
11. Uwagi nad tym wszystkim
To, co opisał wyżej to nie zawsze tak jest, to tylko teoria.
Księga jedenasta: O prawach tworzących wolność polityczną w jej związku z ustrojem państwa
Co to jest wolność
Wolność to nie znaczy robić co się chce, wolność to znaczy robić to czego się powinno chcieć, a nie być zmuszonym czynić to, czego się nie powinno chcieć. Wolność to zdolność czynienia wszystkiego tego, na co ustawy pozwalają, gdyby zaś jeden obywatel mógł czynić, to czego one zabraniają, nie byłoby już wolności, bo inni posiadaliby z natury rzeczy tę samą możność.
Dalszy ciąg tegoż przedmiotu
Wolność jest tylko w rządach umiarkowanych. Wszystko potrzebuje granic, nawet cnota, bo człowiek zawsze dąży by mieć więcej i więcej. Ustrój powinien być taki, by nikt nie był zmuszony do czynienia rzeczy, których prawo nie nakazuje, i do zaniechania tych, których prawo dozwala.
O celu rozmaitych ustrojów państwowych
Cel każdego państwa to samo zachowanie. Monteskiusz krytykuje tu Polskę, mówiąc, że u nas jest niezawisłość każdego obywatela toteż ucisk wszystkich. I mówi o ustroju gdzie jest wolność polityczna…
O ustroju Anglii
W każdym państwie są trzy rodzaje władzy: prawodawcza (władca stanowi prawa na jakiś czas albo na zawsze i poprawia je albo usuwa te, które istnieją), wykonawcza rzeczy należących do prawa narodów (wydaje się wojnę lub pokój, wysyła lub przyjmuje poselstwa, umacnia bezpieczeństwo, uprzedza najazdy) i wykonawcza należących do prawa cywilnego (sądzi się lub karze za spory poddanych, to władza sądowa inaczej).
Wolność polityczna obywatela – spokój ducha pochodzący z przeświadczenia o własnym bezpieczeństwie. Aby istniała potrzeba rządu, przy którym żaden obywatel nie potrzebował się lękać drugiego obywatela. Jeśli władza wykonawcza i prawodawcza jest zespolona to jest źle, mogą być tyrańskie prawa. Musi być i sądownicza oddzielona, bo gdyby nie była to nad życiem i wolnością obywateli byłaby dowolność, sędzia byłby prawodawcą, mógłby stać się ciemiężycielem. Wszystko stracone jak trzy władze są w gestii jednego człowieka.
Władza sądowa winna być powierzona stałemu senatorowi, ale wykonywana przez osoby powołane z ludu, w pewnych okresach roku, w sposób przepisany prawem, aby tworzyć trybunał trwający dopóty, dopóki tego konieczność wymaga. I władza sądowa nie jest przywiązana do żadnego stanu ani do zawodu i jest niezależna. Lęk ma budzić urząd, a nie urzędnicy. Zbrodniarz nawet niech sędziów sobie wybiera lub usuwa, żeby nie było stronniczości.
Dwie inne władze mogą być stałe, bo nie grożą prywatnej jednostce. Wyroki powinny być stałe, muszą być niezmienne, wówczas wiadomo co za nie grozi w momencie popełnienia przestępstwa. Można więzić, ale od razu dać oskarżenie.
Lud ma władzę prawodawczą, pełni ją za pomocą przedstawicieli. I wybierać z każdej miejscowości przedstawiciela, a nie z ogólnego narodu, bo im bliżej ludzi tym lepiej zna się ich problemy. Przedstawiciele dobrze roztrząsają sprawy. Przedstawicielstwo jest po to, aby stanowić, badać i sprawdzać czy prawo jest dobrze wykonywane.
Wiadomo są bogaci ludzie i nie mogą być na równi z ludem, bo wtedy nie mają czego bronić. Toteż muszą utworzyć ciało, które by miało prawo wstrzymywać dążenia ludu, tak jak lud ma prawo czynić wobec ich dążeń. Toteż władza prawodawcza należeć będzie do szlachty i zgromadzenia wybranego przez lud, każde z tych ciał będzie miało swoje oddzielne zgromadzenia i narady oraz osobne poglądy i interesy.
Szlachta ma regulować i umiarkować inne władze. Musi być ona dziedziczna. Ale może mieć moc tylko przeszkadzania, a nie ustanawiania, bo może spaczyć swoje prawa szlachta. Moc stanowienia to prawo nakazywania samemu lub też poprawiania tego, co postanowił ktoś inny. Zdolność przeszkadzania to prawo zniesienia postanowień powziętych przez kogoś innego, co było przywilejem trybunów rzymskich.
Władza wykonawcza jest w rękach monarchy. Bo wymaga ona szybkiego działania, a jedna osoba szybciej działa niż wiele. Władza wykonawcza może powściągać zakusy ciała prawodawczego. Ale władza prawodawcza nie ma potrzeby żeby wstrzymywała władzę wykonawczą, bo ona jest z natury i tyczy się rzeczy chwilowych de facto. A jak nie ma prawa powściągania to ma prawo badania w jaki sposób władza wykonawcza wykonuje jej prawa.
Władza sądownicza niby oddzielona, ale są wyjątki. Możni zawsze są obiektem zawiści i jakby ich lud sądził to byłoby to stronnicze toteż muszą mieć inne niż lud trybunały, trybunały składające się ze szlachty. Jak prawo brzmi za ostro to miarkować je i interpretować łagodniej. Jak jest zbrodnia taka, że władza sądownicza nie chce osądzać to wtedy dla ocalenia godności ludu i bezpieczeństwa jednostek trzeba, aby część ludowa ciała prawodawczego oskarżała przed jego częścią szlachecką, które nie ma ani tych samych interesów co ona, ani tych samych namiętności. Rząd jest jednocześnie sędzią i oskarżycielem.
Oto zasadnicza podstawa rządu. Ciało prawodawcze składa się w nim z dwóch części, jedna będzie trzymała w szrankach drugą przez obopólną zdolność przeszkadzania, obie będą związane przez władzę wykonawczą, którą znów pętać będzie władza prawodawcza. Te trzy władze winny być spokojne i bezczynne, ale różnie to bywa i muszą iść naprzód i żyć zgodnie.
Każde państwo zginie, zginie kiedy władza prawodawcza okaże się bardziej skażona od wykonawczej. Monteskiusz postuluje bycie w środku niż na krańcach, jest umiarkowany, potępia skrajności.
O monarchiach, które znamy
Mierzą one ku chwale obywateli, państwa i monarchy. Z owej chwały wynika duch wolności. I są trzy władze mniej więcej blisko siebie, jak się oddalają to despotyzm, jak się zbliżają to wolność polityczna.
Księga 14: O prawach w ich związku z naturą klimatu
Myśl ogólna
Prawa powinny stosować się do różnic namiętności i do różnic charakterów, jeśli charakter ducha i namiętności są bardzo od siebie różne w różnych klimatach.
10 . O prawach będących w związku z trzeźwością narodów
Monteskiusz mówi, że tam gdzie jest gorąco to się pocimy i krew nam się ulatnia, potrzeba aby nam coś krew ścięło i uzupełniło płyny i jest to woda, tak jak u Arabów gorąco to nie ma picia wina itp. a jak jest zimno to mniej się pocimy i krew jest w nas, i można wtedy pić wino bez obawy, aby krew się ścięła i ciało posiada pełno wilgoci i wino je popędza. Toteż tam gdzie zimno wolno pić wino itp.
Naturalne jest zatem – stwierdza Monteskiusz – gdzie wino jest przeciwne klimatowi, a tym samym zdrowi, aby jego nadużycie było surowiej karane niż w kraju, gdzie pijaństwo ma mało złych następstw dla jednostki, gdzie ma ich mało dla społeczeństwa, gdzie nie doprowadza ludzi do szału jeno do otępienia. Toteż prawa które karały pijanego człowieka za występek jaki popełnił i za pijaństwo odnosiły się jedynie do opilstwa osoby, a nie do opilstwa narodu. Niemiec pije ze zwyczaju, Hiszpan z ochoty.
Rozmaite klimaty tworzą rozmaite sposoby życia, a te stworzyły rozmaity rodzaje praw. Trzeba pewnych praw w narodzie, gdzie ludzie dużo stykają się z sobą, znowuż innych u ludu, gdzie niewiele się z sobą obcuje.
Księga 18: O prawach w ich stosunku do natury ziemi
Jak natura gruntu wpływa na prawa
Żyzność ziemi wprowadza zwisłość. Masz dobrą ziemię, boisz się o nią. Jedynowładztwo częściej jest w krajach żyznych, a rząd wielu w krajach nieurodzajnych, forma odszkodowania to jest. Myśl Plutarcha (na górze s. 24).
Księga 19: O prawach w ich związku z zasadami tworzącymi ogólnego ducha, obyczaje i zwyczaje narodu
27. Jak prawa mogą przyczynić się do kształtowania obyczajów, zwyczajów i charakteru narodu
Zwyczaje ludu ujarzmionego są częścią jego niewoli, zwyczaje ludu wolnego częścią jego wolności.
Władza wykonawcza ma urzędy – daje ci wszystko jesteś za nią, nic ci nie daje – jesteś przeciwko, władza prawodawcza pomaga tobie jesteś za nią, nie pomaga przeciwko i ciągle jest walka stronnictw. Stronnictwa składają się z ludzi, jedna grupa góruje nad drugą – to koniec wolności. Nie było by przyjaźni i nienawiści, bo każdy obywatel jest wolni i ma interes, jedno stronnictwo go spełnia idzie do niego, a jak przestaje spełniać idzie do innego. Monarcha też by musiał łaską obarczać tych co im nie ufa a pogardą tych co mu pomagali w zależności jak lud by postępował. Ciało prawodawcze musi pozbawiać lud podejrzeń i uspokajać jego wzburzenie.
Ale gdyby ktoś z zewnątrz atakował, drobne interesy idą w zapomnienie i każdy jednoczy się przy władzy wykonawczej. To samo z rewolucjami, rewolucje zrodzone z wolności są jedynie potwierdzeniem wolności. Naród wolny może mieć oswobodziciela; naród ujarzmiony może mieć tylko innego ciemiężcę.
Monteskiusz jest za swobodą wypowiedzi i pisma. Naród gotowy do poświęceń jest dobry. Opowiada się za tolerancją religijną. Jest przeciwko narzucaniu religii siłą. (co do ateistów s. 26 na dole). Duchowieństwo mogłoby za pomocą pióra mówić o Najwyższym. Każdy zajęty interesami – nie ma miejsca na próżniactwo. Odróżniać się należy nie grzecznością ale formą obyczajów od barbarzyńców.
Pierre Manent
Rozdział V
Monteskiusz i rozdział władz
Polityczne zamiary u Monteskiusza są takie same jak u Locke’a czy Hobbes’a, zaś środki jakie wybiera się do ich realizacji – radykalnie odmienne.
Polityczna intencja jest ta sama: celem instytucji politycznych jest zapewnienie bezpieczeństwa dla osób i dla dóbr. Im większa jest gwarancja owego bezpieczeństwa tym bardziej instytucja zasługuje na poparcie. Mimo to potrzeba bezpieczeństwa i ochrony życia jednostki nie stanowi już, ściśle mówiąc, podstawy politycznej legitymizacji, absolutnej i niepodważalnej: podczas gdy Hobbes i Locke mówili językiem absolutnych praw. Monteskiusz inaczej: odtwarza na nowych podstawach elastyczność języka starożytnego, porównawczego, języka „bardziej” i „mniej”. Np. Locke ostro krytykował monarchię absolutną, że to gorszy ustrój niż stan natury, a Monteskiusz na chłodno rozważa i interpretuje ten ustrój. Liberalizm Monteskiusza nie jest agresywny i ostry jak liberalizm Locke’a. Monteskiusz to liberał nie tylko w swoich zasadach, lecz także w nastroju i tonie, oparł wolność na innych podstawach i dlatego opuścił język lockowski.
Teoria suwerenności to i wybawienie i nieszczęście. Wybawienie bo była neutralna, ponad wszystkimi ludźmi, skłaniała do ustanowienia ładu i porządku; nieszczęście bo tworząc władzę dla pokoju, tworzymy wojnę dla jej poddanych. Locke mówił, że zgromadzenie jest reprezentantem ludu, jeśli będzie zbyt absolutystyczne to wówczas lud ma prawo do buntu. U Monteskiusza będzie liberalny projekt, bez anarchii i bez absolutnej suwerenności jak i bez owego ryzykownego lekarstwa jakim jest bunt.
Dlaczego Locke nie podzielił władz na trzy części jak Monteskiusz? Ponieważ mniej więcej równe rozdzielenie władzy między legislatywę i egzekutywę nie mogło pojawić się jako koncepcja tak długo, jak długo uważano, iż suwerenność przysługuje królowi, a tak właśnie było w epoce gdy Locke pisał swoje dzieła: jeśli król jest suwerenem dysponuje on z konieczności dwiema władzami lub przynajmniej posiadając egzekutywę posiada również bezpośredni udział we władzy ustawodawczej.
Liberalny projekt zatem wymagał w pierwszym rzędzie odrzucenia idei królewskiej suwerenności. Jednej suwerenności absolutnej można było przeciwstawiać tylko inną suwerenność absolutną, suwerenności króla suwerenność ludu. Suwerenność ludu, będąc absolutna, nie jest zasadniczo bardziej podatna na rozdział władz niż suwerenność króla, jednakże ponieważ suwerenny lud nie może rządzić bezpośrednio a zgromadzenie przedstawicieli również nie nadaje się do rządzenia, ustrój oparty na suwerenności ludu potrzebuje w praktyce innej władzy niż suwerena.
Koncepcja Monteskiusza zależała od interpretacji pewnego politycznego doświadczenia angielskiego (Chwalebna rewolucja) i na podstawie tego Monteskiusz wyciągał refleksje. Monteskiusz „zapomniał” o zasadzie legitymizacji, a ona uczyniła możliwym rozdział władz, i teraz zwróci się przeciwko niemu. Legitymizacja demokratyczna, warunek instytucji liberalnych w ramach angielskiej monarchii będzie mogła w innych okolicznościach stać się tych instytucji wrogiem. Myśl Monteskiusza stanowi zatem wyraz wspaniałego momentu – który już nie powróci – w historii liberalizmu, kiedy to można było zapomnieć o kwestii legitymizacji, tego wspaniałego momentu wolności, jaki zaistniał między aktywną suwerennością królów, która znajdzie swój kres w rewolucji angielskiej, oraz aktywną suwerennością ludu, która rozpocznie się po rewolucji francuskiej.
Dostrzegając w przeciwieństwie między władzą, a wolnością centralny aspekt problemu politycznego Monteskiusz utrwalił to, co można by nazwać ostatecznym językiem liberalizmu. Odwrócił on punkt widzenia Locke’a, aby lepiej zrealizować jego zamiary. Zamiast wyjść od praw, które tworzą podstawę wolności rozpoczął on od władzy, która im zagraża; zamiast pytać o źródła władzy, zadał pytanie o jej skutki. Mówi o władzy jako rzeczy, którą da się oddzielić od źródła i od celu. Zebrał wszystkie intelektualne możliwości ludzkie to hasła „władzy” – wszystkie te zachowania ludzkie, dzięki którym człowiek wpływa na innych ludzi.
Monteskiusz krytykuje Hobbesa, który postulował że każdy ma „żądzę władzy”, Francuz mówi, że władza to na tyle skomplikowane hasło, że nie da się go sprowadzić tylko do jednej pobudki. Uważał, że pragnienie władzy nie jest ze swojej istoty wpisane w ludzką naturę; można powiedzieć, że rodzi się ono w człowieku lub przynajmniej rodzi się w nim w formie przesadnej i niebezpiecznej tylko wtedy, kiedy jednostka zajmuje taką pozycję społeczną czy polityczną, która sama z siebie daje jej pewną władzę, rodzi się ono zatem tylko dzięki instytucji. Dlatego stosowne rozwiązanie instytucjonalne pozwoli uniknąć nadużyć władzy. W jaki sposób? Monteskiusz odpowiada: „Aby nie można było nadużywać władzy, trzeba, aby poprzez odpowiednie zorganizowanie tych spraw jedna władza powściągała inną”. Należy rozdzielić ludzką władzę – wtedy jedna władza będzie przeciwko innej i zneutralizuje się żądzę władzy, o której wspominał Hobbes. Monteskiusz sądził, iż da się pogodzić pragnienia człowieka z wymogami wspólnoty politycznej za pomocą odpowiedniego „dostrojenia władzy i wolności”: „rozdziału władz”.
Podział władzy wg Monteskiusza:
Należy pamiętać, że faktycznie Monteskiusz rozpatruje tylko dwie władze, legislatywę i egzekutywę. Rozróżnienie czyni na trzy władze: dodaje sądowniczą. Jednakże sądownictwo ma realny wpływ polityczny tylko w ustrojach, w których dwie pierwsze władze są zmieszane. Despotyzm jest tam, gdzie są trzy władze na jednej głowie, tam gdzie są dwie na jednej to trzecia jest dla poddanych. Monteskiusz w Anglii widzi, że „moc sądzenia” jest w rękach ludu, i władza sądownicza przez to nie jest do niczego przypisana ani do zawodu, ani do stanu, staje się niewidzialna i żadna. Nie ma sędziów przed oczyma, lęk budzi urząd, ale nie urzędnicy.
Monteskiusz zaczyna od podporządkowania egzekutywy „wykonawstwo owej woli powszechnej” legislatywie „powszechna wola państwa”. Lud jako całość ma mieć władzę prawodawczą. Monteskiusz nacisk kładzie gdzie indziej jednak, Locke mówił o wierności przedstawicieli wobec zaufania jakie im powierzono, Monteskiusz tego nie neguje, ale skupia się na tym, co odróżnia ciało przedstawicielskie od ludu. Podstawową zaletą przedstawicielstwa jest powstrzymywanie ludu od podjęcia „zdecydowanych kroków”, do których „lud jest całkowicie niezdolny”. Według Monteskiusza lud ma prawo i zdolność wybierania swoich przedstawicieli, ale pozbawiony jest umiejętności obradowania: zadanie to winien pozostawić przedstawicielom. Następuje zmiana od Locke’a do Monteskiusza jak od źródła władzy do jej sprawowania i funkcjonowania – tym się interesuje.
Władza wykonawcza: „powinna ona spoczywać w rękach monarchy”, bo tą częścią rządu administruje lepiej, z technicznego punktu widzenia, pojedyncza osoba niż większa grupa: zasada legitymizacji takiego monarchy i źródło jego władzy pozostają w cieniu. Zainteresowanie skierowane jest niewątpliwie na inne rzeczy. Według Monteskiusza zagrożenie dla wolności pochodzi ze strony ciała ustawodawczego. Władza wykonawcza winna powstrzymywać zakusy ciała prawodawczego, jak tego nie robi to despotyzm: skoro będzie mogło nadać sobie wszelką możliwą władzę, unicestwi inne władze. Ale władza prawodawcza nie musi mieć prawa powstrzymywania władzy wykonawczej, bo wykonywanie ma swoje granice, zazwyczaj jest chwilowe, a jak jest chwilowe to nie ograniczać jej. Legislatywa nie może osądzać wykonawców, wykonawcy są nijako „święci”. Wreszcie w sprawach ustawodawczych monarcha powinien być uprawniony – nie do ustanawiania praw, oczywiście – ale w każdym razie do „przeszkadzania”.
Monteskiusz dostrzega bardzo wyraźnie, iż w ustroju opartym na przedstawicielstwie to właśnie ciało ustawodawcze, posiadające tytuł prawowitego przedstawicielstwa, wykazuje naturalną skłonność do nadużywania władzy, a poniekąd do jej zwiększania, i dlatego należy przedsięwziąć środki dla zapewnienia egzekutywie wystarczającej siły. Wszystkie mechanizmy konstytucyjne mają na celu w odniesieniu do dwóch władz, ustanowienie przybliżonej między nimi równości pod względem siły i zdolności, bowiem inaczej na mocy zasady legitymizacyjnej takiego ustroju – zasady, którą Monteskiusz sam przypomina na początku rozdziału – egzekutywa zostałaby całkowicie podporządkowana legislatywie. A czy dwie różne władze naprzeciw siebie to nie będzie pobudka do wojen – wg Hobbesa z pewnością tak, ale Monteskiusz uważa inaczej, bo dwie władze wiedzą, że muszą iść naprzód, a wówczas będą żyły zgodnie. Absolutyści powiedzą: dobrze, ale w końcu ktoś musi zdecydować jedna osoba to być musi, Monteskiusz mówi, że wcale nie dwie władze decydują na podstawie porozumienia, suwerenem w ustroju Monteskiusza nie jest egzekutywa, nie jest legislatywa, jest konieczność: większości decyzji – w takiej formie w jakiej zostały podjęte – nie chciałaby żadna z dwóch władz. Monteskiusz mówi o „cudownym bilansie” powstającym w ten sposób „wbrew woli gmin, parów i króla”.
Dobrze, ale czy jak dwie władze muszą dojść do porozumienia, a jak porozumienie będzie wymierzone przeciwko obywatelom? Ale Monteskiusz mówi, że kompromis dokonuje się na korzyść wolności obywateli. Monteskiusz wprowadza pojęcie: stronnictwa.
Każda władza przeciwstawiona innej władzy, która mniej-więcej ma taką samą siłę jak ona, potrzebuje swoich zwolenników. Społeczeństwo podzieli się na zwolenników jednej i drugiej władzy. Obywatele będą chcieli być reprezentowani przed jedną lub drugą władzę. No i żeby obywatele mieli wpływ i by osiągać swe cele potrzebować będą pośredników władzy. Nie ma tutaj efektu bezpośredniego czy natychmiastowego, bo da się ją zrealizować wyłącznie poprzez pośrednika władzy utrzymywanej w szachu przez inną władzę. Bo społeczeństwo jest reprezentowane przez władzę podzieloną, obywatele nie będą mieli siły, by sobie nawzajem wyrządzać krzywdy.
Czy jest możliwość dyktatury większości? Nie, bo jeśli jedna władza bierze górę, obywatele ruszają na pomoc tej drugiej. Będąc zwolennikiem jednej władzy jestem tym samym członkiem społeczeństwa. Obywatele chcą, aby władza służyła ich interesom oraz aby nie ciążyła na społeczeństwie, oraz że władza, którą popierają jest ich i może ich nie rozumieć i może ich zdradzić i właśnie ta gra między dwoma interesami i dwoma odczuciami stanowi gwarancję iż obywatele pospieszą spontanicznie na pomoc władzy, która stanie się zbyt słaba.
Taki ustrój rodzi podwójną niemoc: podział władzy czyni obywateli właściwie niezdolnych do silnego oddziaływania na siebie oraz, w sensie odwrotnym, obywatele którzy przechodzą dobrowolnie z jednego stronnictwa do drugiego łatwo pozbawiają władzę mocy. Bezsilność obywateli i bezsilność władzy wzajemnie się warunkują. To Monteskiusz nazywa wolnością. Obywatel powinien robić co chce tzn. skierować swoje pragnienia i działania ku dziedzinom obcym polityce czy władzy, ku dziedzinom, gdzie w ścisłym sensie nie sprawuje się władzy nad innymi ludźmi. Czyli ma pisać książki i zarabiać pieniądze, czyli kultura i gospodarka, wyzwalają podwójną niemoc wobec obywatela i wobec władzy.
Wolność pojawia się poprzez neutralizację polityki, ale nie należy mówić, iż jest to wolność apolityczna: podlega ona bardzo ścisłemu uwarunkowaniu przez organizację polityczną, która to organizacja neutralizuje władzę za pomocą władzy. Według Monteskiusza wolność to prawo czynienia tego wszystkiego, na co pozwalają ustawy. To jest bycie niezależnym w wolnym ustroju, ale podleganie prawom, prawa zazwyczaj w wolnym ustroju dają przyzwolenia obywatelom na wiele, rozszerza się strefę niezależności.
Sprawdźmy to: każdy obywatel chce aby władza mu dała jak najwięcej wolności, ile tylko może nawet kosztem innych ludzi. Ale władza musi wiedzieć, że jest inna władza, która wyraża roszczenia drugiej strony, czyli połowy ludności. Czym zatem jest prawo? Ma ono stanowić kompromis ustalony pomiędzy dwiema władzami i dwoma stronnictwami; ma ono dokonać maksymalizacji korzyści jednych i drugich przy założeniu że każdy otrzyma mniej niż chciałby. Prawo ma zabraniać każdej jednostce narzucania swojej woli innym, a tym samym zabrania ono wszystkim innym narzucania własnej woli; powstrzymując jednostkę od czynienia tego, czego ona chce, jeśli jej pragnieniem jest narzucanie woli innej jednostce, ogranicza ono niezależność; jednakże dając tej jednostce gwarancję iż będzie mogła robić to co chce, jeśli nie pociąga to za sobą władzy nad inną jednostką, chroni ono jej niezależność. Prawo posiada władzę tylko w tym celu, aby nie dopuścić do powstania władzy jednego obywatela nad innym obywatelem. W ten sposób w wolnym ustroju, takim jak go ujął Monteskiusz, dwa stwierdzenia – „korzystanie ze swojej niezależności według własnego upodobania” oraz „prawo do czynienia wszystkiego na co pozwalają prawa” – stają się stopniowo tożsame. Po prostu wolne społeczeństwo oparte na rozdziale władz stanowi udoskonalone prawo natury, bo już obywatele oddalają się od siebie, ale nie ma poczucia strachu. Korzysta się z korzyści stanu natury, a przy tym nie obawia się wojen i nie ma strachu.
Ważne są relacje na linii społeczeństwo-dwie władze przedstawicielskie. Np. opozycja naciska na władzę rządzącą i sprawia aby ona korzystała ze swojej władzy w sposób umiarkowany. Chodzi o oddzielenie woli od tego co jest jej przedmiotem, lub inaczej, o powstrzymanie każdego od tego, by mógł robić to, od pragnienia czego on sam nie może się powstrzymać. Lud nie może robić tego czego chce może on jedynie wybrać swoich przedstawicieli mając nadzieję a zarazem nie wierząc w to że będą oni robić to czego on chce przedstawiciele nie mogą robić tego czego pragną ale powinni uwzględnić to co chce robić egzekutywa z kolei egzekutywa nie może robić tego czego chce lecz winna uwzględnić to co chce robić legislatywa. Lewiatan Hobbesa zostaje zastąpiony mechanizmem podejmowania decyzji, który tę suwerenność czyni bezużyteczną.
Kompromis dla Monteskiusza nie tylko nie jest czymś co suwerenność obrad wybiera, ale on sam jest suwerenem decyzji, bo to co zostaje zdecydowane stanowi wypadkową na którą składa Siudo czego chce jedna z władz oraz to, czego chce druga z nich. Jest spór, łatwiej znaleźć negatywne aspekty, że ja tego nie chcę i ty tego nie chcesz niech ktoś inny to robi. Reprezentacja społeczeństwa przez jedną władzę podzieloną daje w efekcie to, że obywatele są coraz mniej rządzeni, czyli że są coraz bardziej wolni, zgodnie z tym sensem słowa wolność jaki podaje Monteskiusz być wolnym to w mniejszym stopniu robić to, czego się chce, a w większym móc nie robić tego, czego inni od nas wymagają lub inaczej: czynić to, co chcę w takim stopniu w jakim owo działanie nie pociąga za sobą ograniczenia innego człowieka.
Liberalizm w pełni ukonstytuował się za Monteskiusza, opiera się na koncepcji przedstawicielstwa (jedyną prawomocną władzą jest władza przedstawicielska czyli taka która wywodzi się ze zgody tego, który władzy jest poddany, stale wzrasta siła Państwa nad społeczeństwem). Jesteśmy coraz bardziej rządzeni wyłącznie przez państwo, które rządzi nami coraz mniej. Dzięki tej koncepcji wychodzimy ze stanu natury. Linia podziału między człowiekiem naturalnym, a obywatelem przebiega wewnątrz każdego z nas.
Filipowicz:
Prawa – wg Monteskiusza – to konieczne stosunki wypływające z natury rzeczy. Nie ma żadnej ślepej fatalności, bo są istoty rozumne, jest więc jakiś prarozum, wszystko ma swój racjonalny początek. Nie ma żadnej ogólnej reguły tożsamości, bo wiele rzeczy kształtuje ludzie jak np. religia, klimat itp. i taki kontekst powinien znaleźć swe odbicie w systemie norm prawnych obowiązujących daną społeczność. Odszedł od metafizyki w stronę relatywizmu. Uważał, że wszystkie ludy mają prawo narodów.
Co do ustroju to myślał jak działają „sprężyny” władzy, nie chciał nowego ustroju stworzyć. Mówił wiele dobrego o monarchii. Monteskiusz mówi o „zasadzie i naturze rządów” chodzi o to, że między naturą rządu a jego zasadą zachodzi ta różnica, że naturą jego jest to, co go stworzyło takim; zasadą zaś to co mu każe działać. Jedno to jego swoista budowa drugie to namiętności ludzkie, które nim poruszają.
W despotyzmie jeden człowiek rządzi, ma lepsze zmysły od innych staje się leniwy, nieukiem i rozkosznikiem. Despotyzm to ucisk, bo część władzy tworzy własne reguły.
Warunki monarchii: rządzi król na podstawie praw, jest stan pośredniczących.
Antoine Condorcet (1743 – 1794)
Jean Antoine Nicolas Caritat markiz de Condorcet (ur. 17 września 1743 w Ribemont, zm. 29 marca 1794 w Bourg-la-Reine) – francuski filozof-racjonalista, matematyk, ekonomista i polityk. Jako jeden z pierwszych w historii głosił liberalizm w ekonomii, powszechną i bezpłatną edukację, konstytucjonalizm i równouprawnienie kobiet i ludzi wszystkich ras.
Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje
Człowiek ma zdolności percepcji, rozwija się ona poprzez oddziaływania rzeczy zewnętrznych, a ich stałość od człowieka jest niezależna. Metafizyka to obserwowanie i poznawanie faktów występujących powszechnie oraz stałe prawa jakie się zauważa w rozwoju tych władz, czyli tylko to, w czym są one jednakowe u wszystkich osobników rodzaju ludzkiego. Postęp ducha ludzkiego objawi nam się jak z pokolenia na pokolenie będziemy rozważać rozwój. Obserwując przeszłość będziemy w stanie przewidzieć przyszłość. To chce Condorcet pokazać, że człowiek nie ma granic, że ciągle się rozwija i ma nieograniczone możliwości rozwoju, a jego granicą jest tylko naturalny kres globu jaki zaplanowała natura. Postęp zawsze idzie naprzód, czy to wolniej czy szybciej, ale zawsze do przodu.
Nadzieje co do przyszłości rodzaju ludzkiego sprowadzają Siudo trzech punktów:
Obaleniu nierówności między narodami
Większa równość w obrębie tego samego ludu
Rzeczywiste udoskonalenie się człowieka
Condorcet czeka na czas kiedy wszyscy ludzie będą na tyle światli, aby zachować rozum wolny od przesądów i ażeby kierować się nim w zwykłych życiowych sprawach, ażeby w pełni poznać swoje prawa i korzystać z nich zgodnie ze swym przekonaniem i sumieniem.
Jak rozwój będzie postępował wśród nowych ludów? Szybciej bo wszystko od nas odziedziczą nie muszą już nad tym myśleć nad czym my się głowiliśmy. Musimy korzystać z siły rozumu – postuluje Condorcet. Przygląda się on państwom, gdzie prawa są, inne w teorii a inne w praktyce. I te różnice są przyczyną upadku.
Różnice te mają trzy podstawowe przyczyny:
Niejednakowe bogactwo
Niejednakowe położenie ludzi, z których jedni mają zapewnione środki utrzymania i mogą przekazywać je swojej rodzinie, inni zaś posiadają je w zależności od tego, jak długo żyją czy raczej jak długo są zdolni do pracy
Niejednakowe wykształcenie
Nierówności te będą się stale zmniejszać, ale nigdy nie znikną całkowicie. Co do wykształcenia to ma być niwelowane w ten sposób, że wykluczy się wszelka zależność czy to przymusowa czy dobrowolna. Po prostu metody nauczania odpowiednie pozwolą uwolnić się od szarlatanów i oszustów. Jak ludzie będą się mogli ze sobą porozumieć na poziomie to już będzie równość realna, nie ma znaczenia, że będzie różnica w wykształceniu, ale będą mogli się porozumieć, to wystarczy. Język i myśli wspólne to jest klucz do równości.
Sztuka społecznego współżycia osiągnie swój cel czyli zapewni wszystkim możność korzystania ze wspólnych praw, do czego powołała ich natura. Równość wzrasta to i postęp ludzkości. Wszystko się będzie udoskonalać, metody nauki, to i pracy, to i sztuk i szybciej i łatwiej będzie się wytwarzało rzeczy, nie będzie ciężkiej pracy, ciągły postęp, progresywizm. Nasza moralność też będzie wzrastać, będziemy działać na korzyść innych, a tym samym na własną też. Każdy będzie miał te same zasady sprawiedliwości, polityka i moralność będą wpływały na nas, dzięki rozwojowi instytucji publicznych i praw (to skutek postępu nauki) interes każdego człowieka utożsami się z dobrem ogółu. Dobrobyt skłaniać będzie do humanitaryzmu.
Wartość moralna człowieka, będąca koniecznym wynikiem jego organizacji, może doskonalić się w nieskończoność, podobnie jak wszystkie inne jego zdolności i że natura skuła nierozerwalnym łańcuchem prawdę, szczęście i cnotę – tak uważa Condorcet.
Filipowicz:
Popierał Condorcet ideę postępu. Kluczem jego koncepcji jest kumulatywna teoria poznania. Kumulacja wrażeń – oto podstawa naszej wiedzy. Czerpie on Cadillaca, który wyjaśniają naturę poznania, odwoływał się do posągu, obdarzonego jedynie zdolnością reakcji na bodźce. Kumulacja doznań umożliwia sukcesywny rozwój zdolności poznawczych posągu. Z czasem potrafi już zapamiętywać, czuć się odrębnym, potem nabiera tożsamości i kształtu, poszerza zakres swojego poznania. To, co już wiemy to podstawa, na której nieustannie budujemy, wznosząc coraz doskonalsze konstrukcje. Więcej oznacza lepiej – kumulacja wiedzy, rozumiemy coraz więcej i coraz więcej jesteśmy w stanie uczynić.
Społeczeństwo uczy się w ten sam sposób. Kumulacja wiedzy -> system idei -> idee wchodzą w związki wzajemne. Obserwując historię – mówi Condorcet – widzimy obraz postępu ducha ludzkiego. Rezultat osiągnięty w danym momencie zależy od tego, co zostało osiągnięte przedtem i wywiera wpływ na to, co będzie osiągnięte potem – tłumaczy. Dzieje są całością, szczególne epoki to ogniwa tego samego łańcucha. Ogólny obraz powinien więc pokazywać, „jaki wpływ wywiera każdy moment na moment po nim następujący”.
Wraz z rozwojem wiedzy rośnie rola racjonalnego samookreślenia. Moment kluczowy: rozum uświadamia sobie, że historia jest procesem, na który człowiek może mieć wpływ. I od tego czasu możemy przewidzieć i mieć wpływ na przyszłość. Od tej pory przypadek, strach itp. nie mogą mieć kluczowej roli. To stulecia przygotowywały taką zmianę, ale ostatecznie Oświecenie postawiło kropkę nad i. Oświecenie to Wiek Świateł, rozumu, zaspokajania potrzeb poprzez wiedzę, upadek przesądów, wiek XVIII potrafi zatroszczyć się o ludzkie szczęście.
„U podstaw wszelkich błędów polityki i moralności – twierdził Condorcet – leżą błędy filozoficzne” – iście to sokratejskie, ale i to dawało optymizm w poglądach Condorceta. Wiedza rodzi dobro, zatem rozwój poznania – usunięcie przesądów, wykorzenienie ignorancji – oznaczać musi integralną zmianę na lepsze. Systemy wiedzy znajdują swoje odzwierciedlenie w strukturach społecznych i politycznych – sądził Condorcet. Wiek XVIII to kształtowanie się nowego ładu, nie ma podziału na tych co mogą wiedzieć, i tych co nie mogą, tych co mogą kłamać i tych co nie mogą – skończono z tym. Charakteryzując własne stulecie Condorcet mówi o „zapewnieniu i przyspieszeniu dalszego postępu”. Losy ludzkości są przesądzone, gdyż „Natura skuła nierozerwalnym łańcuchem prawdę, szczęście i cnotę”.