BARBARA HERRNSTEIN SMITH- „PRZYGODNOŚĆ WARTOŚCI”
WYGNANIE WARTOŚCI
Autorka uznaje za zaskakujący fakt, że problem wartości i wartościowań przestał być obiektem poważnego zainteresowania. Jest dla niej jasne, że badania prowadzone nad tym zagadnieniem nie były na tyle szerokie, by mogły się równać ze wzmożoną uwagą jaką poświęcono wszelkim aspektom terminu interpretacja.
W ciągu ostatnich dekad powstało wiele teorii, ruchów i całych dyscyplin skoncentrowanych na krytyce interpretacyjnej( m.in. Nowa Krytyka, strukturalizm, krytyka psychoanalityczna, krytyka czytelniczego odbioru, estetyka odbioru, teoria aktów mowy, dekonstrukcjonizm, teoria komunikacji, semiotyka, hermeneutyka. Jednocześnie( pomijając pewną liczbę esejów teoretyków i krytyków) nikt nie przejmował się szczególnie problemami literackich wartości i wartościowania. Kwestie te jednak regularnie interesowały nawet tych, których badania innych tematów odznaczają się ścisłością i treściowością. Powodami tego rozproszenia uwagi jest to, że problemy interpretacji i znaczenia powiązane były z ogólniejszym zainteresowaniem językiem, a także fakt, że takie dyscypliny jak lingwistyka i filozofia języka bliższe są badaczom literatury niż odpowiednie dyscypliny( zwłaszcza ekonomia i socjologia) zajmujące się szerzej natura wartości i wartościujących zachowań. Inne powody są bardziej skomplikowane. Literackie studia w Ameryce( od czasu ich instytucjonalizacji jako dyscypliny akademickiej) kształtowane były przez dwie skonfliktowane i wzajemnie układające się tradycje intelektualne i ideologie- pozytywistyczną filologię i humanistyczną pedagogikę. Znaczy to, że gdy profesorowie literatury starali się oprzeć swą działalność na rygorze, obiektywności, poznawczym konkrecie i postępie związanym z nauka i dyscyplinami empirycznymi, jednocześnie próbowali zachować wierność dogłębnie konserwatywnej i dydaktycznej misji studiów humanistycznych, polegającej na tym, by czcić i zachowywać tradycyjnie uznane przedmioty kultury- w tym wypadku jej teksty kanoniczne- a także objaśniać i przekazywać tradycyjne wartości kulturalne rzekomo w nich zawarte. Jedna z konsekwencji lub przejawów tego konfliktu było ciągłe wypełnianie „teorii literatury” debatami właściwych metodach i celach akademickich studiów literackich, a w odniesieniu do tematu wartości, drastyczne ograniczenie ich zainteresowania literacką oceną do debat nad poznawczym statusem krytyki wartościującej i jej właściwym miejscem w obrębie dyscypliny.
Zgodnie z tradycyjną, empirycy styczna doktryna o zasadniczym rozziewie czy braku ciągłości między faktem a wartością(lub opisem a oceną, czy wiedzą a osądem), można było postrzegać pojawiające się w badaniach lit. rozróżnienie na „naukę” i „krytykę” jako sensowny podział zadań.
Badacz powinien traktować swą prace w sposób poważny i odpowiedzialny, pozostawiając sprawy oceny lit. „krytykom”. Mogło to jednak być odebrane jako nie zawodowa rzetelność a intelektualne lekceważenie.
Przypisanie określenia faktów badaczowi, a wartości krytykowi zależało od wątpliwej grupy założeń: a mianowicie, że wartość lit. jest rozpoznawalną właściwością tekstów i że krytyk, dzięki pewnym wrodzonym i nabytym zdolnościom( gust, wrażliwość itd., które można postrzegać jako odpowiedniki rzetelności i wiedzy badacza) był kimś szczególnie predysponowanym, by tę wartość wyróżnić.
Najbardziej wpływowy sposób lit. wartościowania, jaki wywodzi się z tego zbioru założeń praktykowany był szczególnie przez F.R. Leavisa w Anglii, a w Ameryce przez Yvora Wintersa. Podobne praktyki stawały się coraz częściej powodem do zażenowania, a praktyka wartościującej krytyki stała się bardziej defensywna.
W latach 30. i 40. niektórzy wybitnie filozofowie( m.in. A.J. Ayer i Rudolf Carnap) zaczęli dowodzić, że sądy oceniające nie są po prostu różne od empirycznie sprawdzalnych stwierdzeń faktu, lecz że są to puste pseudo- fakty, a w najlepszym razie perswazyjne i godne pochwały, a w najgorszym zaś po prostu wyrazy osobistych uczuć, w żadnym wypadku nie odbijające ani nie tworzące autentycznej wiedzy.
W pozytywizmie podobne argument wzmacniały wrażenie, że praca krytyka jest intelektualnie nieistotna działalnością, podczas gdy prawdziwa dyscyplina badań lit. ujawniała się w wysiłkach badacza, który starał się osiągać rygor i obiektywizm wolne od przypisywania wartości.
Rozwinięto różne strategie, aby zapewnić „krytyce” status intelektualny porównywalny z nauką empiryczną. Jedna z taktyk było przywoływanie humanistycznej misji studiów lit. i obracanie opozycji fakt- wartość przeciwko pretensjom badaczy do zajmowania centralnej pozycji w dyscyplinie.
Winters twierdził, że podczas gdy nauka była neutralna w dziedzinie wartości studia lit. miały swe moralne zobowiązania. Funkcję hist. badań i filologii określono jako pomocniczą: w szczególności „kładzenie fundamentów pod krytykę”., podczas gdy najważniejszym zadaniem była ocena literatury. Dla Wintersa znaczyło to deklarowanie co było dobrą, a co złą literaturą, a sam nie wahał się oceniać poetów wierszy, gatunków lit., form wersyfikacyjnych i całych stuleci. Uznawany był za geniusza jednoznaczności. Częstszą taktyką było obmyślanie formuły krytycznej aktywności likwidującej rozziew faktu i wartości, lub przynajmniej zbliżało je do siebie. W 1955 roku W.K. Wimsatt jr. W eseju „Eksplikacja jako krytyka” próbował wyrazić, jak wartościowanie można wplątać w typowo nowokrytyczną produkcję wymyślnych eksplikacji i analiz. Właściwa teoria krytyki, pisał Richards, musi być zdolna odpowiedzieć na takie pytania, jak: „Co nadaje doświadczeniu lektury jakiegoś wiersza jego wartość”? i „Dlaczego dana opinia o dziełach sztuki nie równie dobra jak każda inna”? Najodważniejszym ruchem stulecia było wezwanie Frye’a, by sama dyscyplina zdefiniowała się na nowo jako projekt, który w całości odrzuca wartościowanie. Podkreśla, że jeśli krytyka chce stać się „obszarem autentycznej wiedzy”, będzie musiała odrzucić te część, która nie miała „z nią organicznego związku”- czyli wartościowanie. Dla Frye’a sądy krytyków stanowiły nie tylko niekumulujące się usypiska subiektywnych ocen, lecz były tez nieistotne dla „prawdziwej krytyki”. Struktura krytyki nie może się tak łatwo uwolnić od historii smaku, ponieważ obie dziedziny implikują się nawzajem i łączą. W 1968 roku E.D. Hirsch stwierdził, że wartościująca ocena dzieła lit., odpowiednio skierowana ku samemu dziełu, ściśle powiązana z właściwą interpretacją jego obiektywnego znaczenia i racjonalnie uzasadniona w odniesieniu do konkretnych kryteriów, stanowi autentyczne twierdzenie i dlatego „kwalifikuje się jako obiektywna wiedza”.
Dominacja teorii, ruchów i podejść skupiających się na języku i interpretacji ma wyraźnie międzynarodowy charakter, a wersje konfliktu pozytywistów i humanistów kształtowały również badania literackie w Europie. Ale gdy w latach 20. I 30. Wschodnioeuropejscy teoretycy także próbowali przekształcić studia lit. w postępową, systematyczną naukę, problematyki wartości i wartościowania nie wykluczono z przedsięwzięcia. Badacze: Tymianow, Bachtin, Mukarowski.
Niedawne ruchy w kierunku otwarcia kwestii wartości i wartościowania w obrębie amerykańskiej akademii lit. pochodzą przede wszystkim od tych badaczy, którzy chcieli poddać jej kanony gramatycznym przewartościowaniom, głownie ze strony krytyki feministycznej.
Jednym z ważniejszych skutków niechęci wobec otwartych wartościowań jest zarzucenie możliwego uznania różnorodnych systemów wartości, a przez to ratyfikacja przez zaniechanie istniejących autorytetów wartościujących.
Frye: arcydzieła literatury stanowią materiał krytyki literackiej. Badanie podrzędnych dzieł sztuki pozostaje przypadkową i marginalną formą krytycznego doświadczenia.
Pytania o wartościowanie stawiane przez pretensje do wartości ze strony dzieł niekanonicznych( takich jak teksty współczesne, zwłaszcza wysoce innowacyjne, i ze strony takich kulturowo egzotycznych utworów, jak te z dziedziny literatury mówionej lub plemiennej, popularnej czy „etnicznej”). Dotyczy to również pytań stawianych przez osądy wartości lit. dokonywane przez lub w imieniu grupy, którą można by nazwać niekanonicznymi lub kulturowo egzotycznymi odbiorcami lit( np. ci, którzy nie są studentami, krytykami czy profesorami lit.).
Amerykańska teoria krytyczna sama usunęła się w niebyt. Nie była zdolna rozpoznać najistotniejszej cechy lit. wartości, jaką jest jej zmienność i różnorodność.
EKONOMIKA WARTOŚCI ESTETYCZNEJ I LITERACKIEJ
Wszelka wartość jest radykalnie przygodna, nie stanowiąc ani wewnętrznej właściwości przedmiotów, ani dowolnej projekcji przedmiotów, lecz raczej wytwór dynamiki systemu ekonomicznego.
Zarówno w teorii ekonomicznej, jak i estetycznej, oraz w nieformalnym dyskursie, rozróżniamy pomiędzy wartością przedmiotu( „wartością wymienną”) a innym typem wartości, który możemy nazwać jego użytecznością( „wartością praktyczną”), lub, szczególnie w odniesieniu do tak zwanych przedmiotów „nieużytkowych” jak dzieła sztuki czy literatury, jego „wartością samoistną”.
Wartość przedmiotu jest produktem ekonomii osobistej, na którą składają się potrzeby podmiotu, jego zainteresowania i zasoby- biologiczne, psychologiczne, materialne i wynikające z doświadczenia. Jak każda inna ekonomia, ta również jest płynnym i zmiennym systemem, gdyż nasze indywidualne potrzeby, zainteresowania i zasoby SA funkcjami naszych zmieniających się stanów, powiązane z otoczeniem, które nigdy nie jest absolutnie stałe.
Ponieważ nasze cele stale się przekształcają i zmieniają kierunek dzięki przedmiotom, które wytwarzamy w samym procesie ich stosowania, a także z powodu współzależności między ludzkimi potrzebami, produkcją technologiczną i praktykami kulturowymi, mamy do czynienia ze stałym procesem wzajemnej modyfikacji pomiędzy naszymi pragnieniami i naszym wszechświatem.
Postrzegając przedmiot lub dzieło sztuki w jakichś kategoriach domyślnie wyodrębniamy i podkreślamy pewne możliwe funkcje takiego przedmiotu i charakterystycznie odnosimy jego wartość do tego, w jakim stopniu wypełnia on te funkcje mniej lub bardziej skutecznie.
Tradycyjna- idealistyczna, humanistyczna, szlachetna tendencja, by izolować i chronić pewne aspekty życia i kultury, m.in. dzieła sztuki i literatury, przed ich rozpatrywaniem w kategoriach ekonomicznych doprowadziła do mistyfikacji natury ich wartości.
Języki estetyki i ekonomii maja skłonność do zbliżania.
„esencjonalna wartość” dzieła sztuki składa się z wszystkiego, od czego jest zazwyczaj odróżniana.
WIELORAKIE FORMY, FUNKCJE I KONTEKSTY ZACHOWAŃ WARTOŚCIUJĄCYCH
Dla reagującej jednostki istnieć znaczy wartościować. Zawsze oceniamy rzeczy w odniesieniu do całościowej ekonomii naszego osobistego wszechświata. Są to osądy dokonywane na nasz własny użytek.
Osądy należą do najbardziej podstawowych form społecznej komunikacji i prawdopodobnie do najprymitywniejszych korzyści społecznego współdziałania.
Każdy osąd jest „poznawczo treściwy” w tym sensie, że jest potencjalną informacją o czymś. Jednak prawdziwa waga tej informacji, a stąd wartość tego osądu dla nas będzie się różnic w zależności m.in. od stopnia, w jakim sami jesteśmy zainteresowani oceniającym przedmiotem, wierzymy, ze uznajemy za oczywiste te same przypuszczalne warunki, a także myślimy ze sami znajdujemy się w tej domyślnie zdefiniowanej grupie podmiotów. Albo wartość ta będzie zależeć od stopnia, w którym zainteresowani jesteśmy odczuciami oceniającego, z powodu naszego niezależnie motywowanego zainteresowania jego osobą.
Sądy wartościujące zależą od kontekstu i kształtują się przez relacje mówcy z jego lub jej słuchaczami, oraz przez strukturę interesów, która utrzymuje werbalną transakcje między nimi. W rezultacie nie ma czegoś takiego jak uczciwa ocena. Z tego też powodu zawsze będziemy interpretować sądy wartościujące w świetle innej wiedzy, jaką posiadamy o oceniającym.
Istnieje przekonanie, że dopóki nie stwierdzi się lub nie wykaże, że jakiś osąd ma wyższa wartość niż pozostałe, wszystkie sądy muszą być „równe” lub „równie wyższe”.
KULTUROWA RE-PRODUKCJA WARTOŚCI
Przedmioty, z którymi się stykamy, są nie tylko zawsze do jakiegoś stopnia z góry zinterpretowane i sklasyfikowane na nasz użytek przez nasze kultury i języki, ale także z góry ocenione, noszą ślady i oznaki ich wcześniejszych ocen i wartościowań.
Etykiety i nazwy kategorii, pod którymi stykamy się z przedmiotami nie tylko uwypuklają pewne ich możliwe funkcje, ale także działają jako znaki- jako kulturowo wzmocnione wyznaczniki ich bardziej lub mniej skutecznego wypełnienia owych funkcji.
Dzieła sztuki i lit. noszą ślady swej własnej wartościującej historii, oznaki wartości, które nabywają mocy dzięki różnym społecznym i kulturowym praktykom i pewnym wysoce wyspecjalizowanym i rozwiniętym instytucjom.
Początkowa ocena przez autora to nie tylko prefiguracja wszystkich następnych aktów wartościowania, których obiektem stanie się dzieło, ale także model i wzorzec powszechnej ogólnie działalności wartościującej.
Powtarzające się umieszczanie poszczególnego dzieła w literackich antologiach nie tylko promuje wartość, tak samo jak wielokrotne włączanie go w listy lektur, częste cytowanie itd. Wszystkie te działania maja skutek umieszczania dzieła w orbicie uwagi zbiorowości potencjalnych czytelników: przez ułatwia jej dostępu do zainteresowań tychże czytelników czynią one bardziej prawdopodobnym fakt, iż dzieło będzie nie tylko odbierane, lecz że będzie odbierane jako wartościowe.
Jeśli z jednej strony, w zmieniających się i nowo powstałych warunkach czasów, które nastąpią, funkcję, dla których tekst ceniony był uprzednio, nie są już pożądane lub jeśli we współzawodnictwie z porównywalnymi utworami tekst nie spełnia już swych pierwotnych funkcji szczególnie dobrze, będzie odpowiednio mniej troskliwie zachowywany, rzadziej cytowany i recytowany, a on sam przetrwa po prostu jako fizyczny zabytek. Może być potem specjalnie ceniony jako zabytek właśnie. Może być także „odkryty na nowo” w przyszłości jako „niesłusznie zapomniane arcydzieło”. Jeśli, z drugiej strony, w zmieniających się warunkach w dalszym ciągu spełnia jakieś pożądane funkcje szczególnie dobrze, nawet jeśli nie są to te same funkcje, dla których był początkowo ceniony będzie wciąż cytowany i recytowany, w dalszym ciągu widoczny i dostępny dla kolejnych pokoleń podmiotów w ten sposób reprodukowany kulturowo.
Potrzeby, interesy i cele kulturowo i na inne sposoby dominujących członków danej społeczności nie decydują wyłącznie i całkowicie o tym, jakie dzieła przetrwają.
Wartość utworu literackiego jest stale wytwarzana i odtwarzana w samych aktach ukrytych i jawnych wartościowań, które są często przywoływane jako „odbicie” tejże wartości, a więc i dowód na nią. To co zwykle bierzemy za odznakę wartości lit., jest w końcu jej źródłem.