1050

20/09/2014 Urzędnicy zaplanowali - jak to oni potrafią najlepiej- że w roku 2015 liczba ofiar śmiertelnych na drogach w wypadkach samochodowych wyniesie uwaga!- 2935 osób(!!!), a w roku 2017 zmniejszy się do 2567, mimo nasilającego się ruchu drogowego. To bardzo ciekawy pomysł poznawczy oparty o utopię. Ale ktoś za to planowanie wziął pieniądze. Ciekawe jaką zastosował metodologię, że mu tak wyszło? Najpewniej urzędnicy rzucali jakieś przedmioty na stół, żeby ustalić chociaż ostatnią cyfrę ustaloną w szeregu cyfr określających liczbę wypadków. Bo dlaczego urzędnicy, którzy funkcjonują w oparciu o ustawę, nie ustalili liczby wypadków na 2939 osób? No i liczba urzędników, którzy mieliby zginąć w roku 2015 w wypadkach- też nie jest ustalona. Można byłoby w ogóle wziąć się dokładniej i precyzyjniej za ustalanie śmiertelnych ofiar w wypadkach samochodowych w poszczególnych grupach tzw. społecznych. Ilu ma zginąć piekarzy, ilu szewców, ilu informatyków, ilu fryzjerów? Można byłoby prowadzić dokładne statystyki śmierci- jako niepowetowane straty dla gospodarki i dla Polski. Oczywiście najbardziej cenni byliby w tych statystykach- urzędnicy- to jasne i oczywiste- przynajmniej w demokratycznym państwie prawnym opartym o idę socjalizmu. Ciekawe ile pieniędzy stoi za tego rodzaju planowaniem kiedyś- w poprzednim socjalizmie była nawet w tej sprawie szkoła wyższa, która nazywała się SGPiS- Szkoła Główna Planowania i Statystki- nie wiem czy nadal nie ma, ale za to jest inna- która ją zastąpiła i nazywa się Szkoła Główna Handlowa. Nie wiem też, czy po tzw. przemianach zmieniono w niej program, czy wszystko idzie starym trybem. W każdym razie tytułów naukowych opartych o statystykę- nie poodbierano- tak jak w Albanii. Prawdopodobnie wszystko pozostało po staremu- zmieniono jedynie nazwę „ uczelni”. I tak jest dobrze, chociaż mogłoby być lepiej. Gdyby powołano kolejną uczelnię uczącą za państwowe pieniądze- niczego. Nie pamiętam czy zmieniający się rektorzy uczelni pobierali tzw. odprawy, tak jak w dzisiejszych socjalistycznych rządach demokratycznych. Właśnie zmienił się rząd- ale wszystko będzie szło po staremu, mimo nowego otwarcia, bo pozamieniali się jedynie miejscami- nie wszyscy zresztą co trzeba uczciwie powiedzieć- no i pobrali odprawy. Tak przynajmniej twierdzi poseł Wipler, a pan Andrzej Biernat- gość państwowego radia powiedział, że dokładnie nie wie czy będą takie odprawy- czy też nie.(???) Zgodnie z prawem uczestnikom rządu się takie odprawy należą. Ale bardzo ciekawe, że uczestnik socjalistycznego rządu nie wie nawet czy dostanie odprawę- bo on akurat ponownie został powołany na operetkowe stanowisko niepotrzebnego ministerstwa. Nie dość, że sportu to jeszcze rekreacji. Zresztą nie każdy ma to szczęście, że rodzi się w miejscowości Urzędowo i zostaje urzędnikiem, wcześniej był państwowym funkcjonariuszem uczącym dzieci- chyba wychowania fizycznego, bo w miejscowości w której nauczał przyczynił się do wybudowania za państwowe pieniądze Centrum Sportu i Rekreacji. Było to w Konstantynowie Łódzkim. Teraz mieszkańcy muszą to ustrojstwo utrzymywać. Takiego konia trojańskiego zostawił minister Andrzej Biernat w Konstantynowie Łódzkim. Człowiek z Urzędowa na urzędzie ministra sportu i do tego rekreacji nie wie czy będą dopłaty dla ministrów, którzy odchodzą z rządu, a potem do niego wracają na to samo stanowisko, czy nie. Czyżby znowu” rząd rżnął głupa”? Ale powiedział, że jest pewien na 99%, ale nie zrozumiałem, czy że będą, czy że nie będą. Ważne, że na 99% nauczyciel z Urzędowa jest pewien lub nie-, że będą lub nie będą dopłaty- to znaczy odprawy. A jakby ich tak wszystkich odprawić? Dać im te odprawy, ale żeby więcej nie wracali na niepotrzebne nikomu stanowiska. I wysłać ich wszystkich na jakąś bezludną wyspę. Od tego momentu oczywiście wyspa stałaby się ludna. Ale trudno. Byłaby jedna bezludna wyspa mniej. Ile ONI przeleją tej wody z pustego w próżne przez te lata. I ile pozamieniają miejsc w rządzie, żeby nam było lepiej i im oczywiście – też. Najbardziej im. Pan Grzegorz Schetyna został ministrem spraw zagranicznych(???) Czy to nie piękne? A on się na tym zna? Bo kucharka na państwie się na pewno zna- jak najbardziej. Tak przynajmniej twierdził Ulijanow- pseudonim Lenin. Zawsze się zastanawiam czy Ulijanow pisze się przez”i” i „j”. czy tylko przez „j. A to wszystko dlatego, że pan prezydent Bronisław Maria Komorowski wpisał się kiedyś do księgi kondolencyjnej Japonii ze słowami” bul” i nadzieji”. I od tej pory nie wiem dokładnie jak się pisze Ulijanow. A może „ nadziej” pisze się” nadziei”? Cholera jasna z ta ortografią. W każdym razie będziemy mieli nowego ministra spraw zagranicznych, polata sobie po świecie, pogada o tym i owym, porautuje- bo przecież chyba nie ma pojęcia w ogóle o polityce zagranicznej. No bo skąd? Był przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych, ale czy to wystarczy? Co prawda nie zna języka- będzie mógł się posługiwać językiem migowym, ale czy zna język migowy? Może brać ze sobą kilku tłumaczy, ale co to za robota targać ze sobą tragarzy- pardon- tłumaczy. Co prawda Radio Eska zbudował- to trzeba mu przyznać. Ale co innego budować Radio Eska jako propagandę, a co innego mówić w obcym języku o sprawach państwa, które już co prawda jest częścią innego państwa, ale jednak… Wydaje mi się, że katechetka w rządzie i twórca Radia Eska na stanowisku ministra spraw zagranicznych- to będzie służyć Donaldowi Tuskowi. Poośmieszają się szybko i Donald Tusk pozbędzie się swojego przeciwnika w łonie Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej. Będzie ubaw przez cały rok, aż do wyborów parlamentarnych, aż Dyzmowie polityczni się wymienią. Przyjdą inni- w końcu Dyzmów ci u nas dostatek. Mamy wielki rezerwuar Dyzmów- gdzie okiem nie sięgnąć. I jak takie państwo może się ostać? Operetka jest dobra w operetce, a teatr- w teatrze- ale nie w życiu. A my mamy teatr i operetkę w jednym- i do tego w życiu. Takiego operetkowego kabaretu chyba nie ma w żadnym kraju na świecie. Lenin zza grobu zaciera ręce, że jego kucharkowa idea zyskała takie poparcie, szczególnie w Polsce. Co jeden Dyzma- to lepszy. Jak już pan Lech Wałęsa został prezydentem- to już poszło z górki, Teraz może każdy- być prezydentem , premierem, ministrem… Demokracja zniesie wszystko! To jest najwspanialszy ustrój na świecie., Śmieszny do granic nieprzyzwoitości. I będzie jeszcze śmieszniejszy, chyba, że.. Ci co robią śmiech- są na górze! A ci co naprawdę rządzą- pozostają z tyłu. I właśnie chyba tak jest. Miłej zabawy! WJR

Koniec historii, początek histerii

1. Premier Tusk decydując się na objęcie brukselskiej funkcji, namaścił na swoją następczynię w rządzie i w partii marszałek Ewę Kopacz, osobę bezwzględnie mu podporządkowaną z nadzieją, że pozwoli mu to utrzymać wpływy w Polsce. Musiał zdawać sobie sprawę, że na szefa rządu proponuje osobę, która nie sprawdziła się nawet na stanowisku ministra zdrowia (przecież jej przeniesienie z rządu do Sejmu w 2011 roku, dobitnie o tym świadczyło) więc ta funkcja przerasta ją na pewno ale mimo tego, zdecydował się na takie posunięcie. Znane musiały być mu historie, opisywane ostatnio przez niezależne tygodniki, że minister Kopacz wprowadziła do praktyki resortu zdrowia, nowy rodzaj zarządzania, zarządzanie przez histerię. Gdy w poniedziałek rano pojawiała się w resorcie i na zebraniu jego kierownictwa okazywało się, że nie ma postępów w pracach poszczególnych departamentów, rzucała się na fotel, krzyczała, spazmowała, a najodważniejsze z dyrektorek rzucały się, żeby ją ratować. Tego rodzaju zachowania zdarzały się co jakiś czas i do tego stopnia wystraszyły pracowników resortu, że losowali, który z nich pójdzie do szefowej z jakąś niepomyślną informacją, związaną z ochroną zdrowia. Podobne losowania wśród pracowników, odbywały się także w Sejmie, zawsze wtedy kiedy marszałek Kopacz, nie najlepiej wychodziło sprawowanie obowiązków związanych z pracami Parlamentu.

2. Mimo tego, że premier Tusk o tym wszystkim wiedział, a sytuacja za naszą wschodnią granicą jest dramatyczna jak nigdy dotąd, zdecydował się nakłonić zarząd Platformy do zaproponowania prezydentowi Komorowskiemu, takiej właśnie kandydatki na swojego następcę. Otoczenie prezydenta Komorowskiego w lot jednak zrozumiało, że ma przed sobą na tyle słabą kandydaturę, że będzie można na niej wymusić różne koncesje i uzyskać spore wpływy w przyszłej Radzie Ministrów. Stąd aż 3-krotne spotkania prezydenta Komorowskiego z przyszłą panią premier i wymuszanie na niej kolejnych ustępstw. Najłatwiej było uzyskać stanowisko wicepremiera dla swojego człowieka czyli ministra Siemoniaka, znacznie trudniej pozbawić stanowiska ministra Sikorskiego ale i to się udało. Na ostatnim etapie udało się umieścić w rządzie nawet posłów Schetynę i Halickiego, którzy jeszcze niedawno, byli bliscy wypchnięcia z Platformy. Dzięki tym posunięciom, prezydentowi Komorowskiemu, udało się uzyskać duże wpływy w nowej Radzie Ministrów ale w ten sposób także i on bierze na siebie pełną odpowiedzialność za jego przyszłe „sukcesy”.

3. A że czekają nas one niechybnie, dowiodła dobitnie wczorajsza konferencja pani premier Kopacz na dziedzińcu Politechniki Warszawskiej, podczas której zaprezentowani zostali kandydaci na ministrów. Mimo tego, ze dopuszczono tylko trzy pytania i były one zadane przez zaprzyjaźnionych dziennikarzy, premier Kopacz odpowiadając na nie, uzmysłowiła chyba wszystkim, że kompletnie nie ma pojęcia o polityce zagranicznej. Z piątki nowych ministrów najbardziej rzucają się w oczy słabości dwóch pań, bliskich koleżanek premier Kopacz: nowej szefowej MSW Teresy Piotrowskiej, która przez kilka kadencji w Sejmie niczym specjalnym się nie wyróżniła i nowej minister infrastruktury i rozwoju Marii Wasiak, sprawdzającej się ponoć przez kilka lat w zarządzie PKP tyle tylko, że akurat nie sprawdzał się on wykorzystywaniu przyznanych kolei środków unijnych do tego stopnia, że duża część z nich, Polska będzie musiała zwrócić do Brukseli. Poważne mankamenty ma kandydatura posła Schetyny na ministra sprawa zagranicznych (będzie się musiał parę miesięcy uczyć), pozostanie w rządzie ministra Arłukowicza (najgorszego ministra w rządzie Tuska), zostało zaaranżowane przez panią premier chyba tylko po to aby miała kogo co posiedzenie strofować, ciężkie grzechy na sumieniu w związku z zablokowaniem odszkodowań dla rolników z tytułu rosyjskiego embarga, ma minister Sawicki. Kończy się historia premiera Tuska, z takim składem ministerialnym, niechybnie zacznie się histeria.

Kuźmiuk

Niewinność ministra Siemoniaka Ach, ostatnie doniesienia, to po prostu miód na moje serce! Jakże inaczej, kiedy to jeszcze nie przebrzmiały echa raportu Najwyższej Izby Kontroli, że w naszym nieszczęśliwym kraju nikt nie kontroluje służb specjalnych, a tu z Kijowa nadeszły zdjęcia czołgu z opisem wskazującym, że oto „polska broń” jest już na Ukrainie? Zwracam na to uwagę dlatego, że już wcześniej ukraiński minister obrony podał wiadomość o dostawach broni z Polski na Ukrainę, ale minister obrony narodowej w rządzie premiera Tuska, pan Tomasz Siemoniak, natychmiast tę wiadomość zdementował. Wprawdzie wiadomo nie od dzisiaj, że pierwszą ofiarą każdej wojny i jest prawda, ale wydaje mi się, iż dementi pana ministra Siemoniaka powinniśmy jednak oceniać w całkiem innych kategoriach. I to nawet nie dlatego, że Polska oficjalnie nie prowadzi przecież z nikim żadnej wojny. W naszym nieszczęśliwym kraju mamy do czynienia tylko z histerią wojenną, rozpętywaną przez Umiłowanych Przywódców i ich medialnych klakierów na polecenie gwałtownie reaktywowanego Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego. Celem tej histerii nie jest jednak zrobienie komukolwiek - na przykład zimnemu ruskiemu czekiście Putinowi - czegoś złego, bo nasi Umiłowani Przywódcy nikomu nic złego zrobić nie są w stanie z powodu powszechnie znanej bezsilności, zaś histeria wojenna służy wyłącznie celom polityki wewnętrznej. Ponieważ Umiłowani Przywódcy nie mają pojęcia, co zrobić, dajmy na to, z bezrobociem, czy długiem publicznym, więc wolą uciekać w wojenną histerię, złorzeczyć złemu Putinowi w nadziei, że dzięki temu utrwalą w opinii publicznej wizerunek niezłomnych dzierżawców monopolu na patriotyzm. Utrzymaniu dzierżawy tego monopolu sprzyja oskarżanie rzeczywistych, a nawet potencjalnych przeciwników o agenturalność. Ma to dowodzić wzmożonej czujności, ale również, a może przede wszystkim - wychodzić naprzeciw potrzebie blokowania każdej politycznej alternatywy dla establishmentu wykreowanego jeszcze przez generała Kiszczaka i strzeżonego przez jego następców. Zatem Polska nie prowadzi z nikim żadnej wojny, a w tej sytuacji ewentualne kłamstwa pana ministra Siemoniaka w sprawie wysyłki broni z Polski na Ukrainę, nie byłyby usprawiedliwione. Oczywiście można też dopuścić myśl, że kłamał ukraiński minister obrony. W jego przypadku mogłoby to być już usprawiedliwione okolicznościami, ponieważ Ukraina prowadzi wojnę, wprawdzie tylko „hybrydową” niemniej jednak. Niestety publikacja fotografii czołgu z Polski na ulicach Kijowa potwierdza prawdomówność ukraińskiego ministra. W tej sytuacji najgorsze podejrzenia kierują się niestety w stronę pana ministra Siemoniaka. To znaczy - kierowałyby się, gdyby nie moja ulubiona teoria spiskowa. Dzięki niej bowiem można znaleźć wyjście trzecie - że mianowicie nikt tu nie skłamał, że każdy mówił prawdę i nawet zdjęcie czołgu z Polski na ulicach Kijowa niczego tu nie zmienia. Bo według mojej ulubionej teorii spiskowej, zarówno premier, jak i ministrowie, są tylko posiadaczami zewnętrznych znamion władzy w postaci gabinetów, sekretarek i limuzyn, ale to tylko taka atrapa, rodzaj dekoracji, za zasłoną której nasz nieszczęśliwy kraj okupują bezpieczniackie watahy, wysługujące się państwom poważnym. Te - jak potwierdził to w całej rozciągłości raport NIK - nie są kontrolowane przez żaden konstytucyjny organ, więc robią co chcą i nawet nie przychodzi im do głowy nie tylko, by pytać jakiegoś ministra o zgodę, ale nawet - by go o czymkolwiek informować. Jeśli zatem któraś z bezpieczniackich watah - a najbardziej podejrzana jest tu soldateska - postanowiła skorzystać z okazji, spuścić trochę broni na Ukrainę i odłożyć do szwajcarskich banków trochę szmalcu na czarną godzinę, to pan minister Siemoniak wcale nie musiał o tym wiedzieć i swoje dementi mógł wypowiadać z czystym sumieniem. To, że nie jest kłamczuchem, nawet dobrze o nim świadczy, więc jest prawdopodobne, że zostanie ministrem obrony narodowej również w rządzie pani premierzycy Ewy nomen omen Kopacz - bo cóż nagradzać w tych zepsutych czasach, jeśli nie prawdomówność i niewinność? Stanisław Michalkiewicz

21/09/2014 Poszukujesz prawdy- rozejrzyj się wokół! „Rząd ma być merytoryczny, pełen silnych osobowości”- powiedziała pani Ewa Kopacz- jak to pisze propaganda-”premier z Radomia”. Równie dobrze propaganda mogłaby pisać”premier z Szydłowca”, aylbo jeszcze prawdziwiej ”premier ze Skarszewa”. No i co z tego- skąd kto jest? Zbyszko był z Bogdańca, a Jurand ze Spychowa, a Jan z Czarnolasu. Ale nie nobilitujmy. Każdy gdzieś się rodzi i gdzieś umiera. Ważne co robił za życia i w jakiej sprawie. Doktor Ewa zaczynała swoją karierę polityczną w formacji politycznej, która nazywała się Unia Wolności. W orwellowskim państwie demokratycznym słowa mają inne znaczenie- niż normalnie. Słowo” wolność” nie oznacza tak naprawdę wolności- ale niewolę. Jaką ustawę wolnościową uchwaliła Unia Wolności, używająca słowa” wolność”? Ja sobie nie przypominam, może coś przegapiłem. Od czasów pana Wilczka, to jest od roku 1988, ustawy nie mają charakteru wolnościowego, ale charakter niewolniczy. Co jedna to bardziej niewolnicza. Rośnie niewola ludzi zwanych w demokracji „obywatelami” w miarę uchwalanych demokratycznie ustaw. I doktor Ewa ma w tym swój udział -nie do przecenienia. Potem przystąpiła do Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej jako entuzjastka europejskiego kołchozu. Zapędzała miliony Polaków do tego biurokratycznego wariactwa, stręcząc Polskę Unii Europejskiej, czyli politycznemu projektowi niemiecko- francuskiemu, w którym Niemcy realizują swój plan dominacji w Europie, bez pominięcia Europy Środkowowschodniej, w ramach dawnego planu Mitteleuropy, czyli stworzenia z Polski zaplecza dla gospodarki niemieckiej . Polska miałaby być wasalna wobec Niemiec, a w przyszłości zmarginalizowana i wynarodowiona. Nie ma być przemysłu ciężkiego na terenie Europy Środkowo- Wschodniej. No i to dzieje się na naszych oczach. Platforma Obywatelska Unii Europejskiej spełnia jak najbardziej w Polsce rolę Stronnictwa Pruskiego realizującego interesy niemieckie wbrew interesom Polski. Co widać gołym okiem. Skoro nasz premier Donald Tusk jest dobrym przyjacielem pani Angeli Merkel? To z dobrej przyjaźni zawiązują się dobre interesy dla strony stręczącej udawaną przyjaźń. Tym bardziej, że Niemcy są potęgą europejską, mającą swoje własne interesy- przynajmniej od roku 1871- od czasów zjednoczenia Niemiec. Powstało w Europie państwo agresywne, które wywoływało wojny. Sprzymierzanie się z tym państwem jest politycznym błędem, które robi Platforma Obywatelska Unii Europejskiej .Zamiast budować suwerenny kraj oparty o ideę bogacenia się ludzi, oddała nas w pacht Niemcom. Pani Ewa Kopacz jest w tej grupie i robi zawrotną karierę. Zgodnie z zasadą, że im gorzej dla naszego kraju a lepiej dla obcych- tym większa nagroda potem. Pan Donald Tusk już nagrodę dostał, tyle złego zrobił Polakom i Polsce. Został szefem Rady Europejskiej. Tak jak przed nim „ wielcy Polacy”- Lewandowski czy Buzek. Powtarzam kolejny raz: albo się służy Polsce, albo obcym. Tertium non datur. Platforma Obywatelska Unii Wolności Europejskiej jest osadzona w Polsce przeciw Polsce. Żeby w Polsce mogło coś drgnąć w przeciwną stronę- Platforma Obywatelska musi zostać pozbawiona władzy. Sytuacja polityczna rozwija się ciekawie w Polsce .My – jako Nowa Prawica- stoimy na przeciw tych wszystkich demokratycznych band, które okupują Polskę i doją Polaków. Budują koszmarny system zniewalania człowieka, wikłają go w konstruowaną rzeczywistość opartą o regulacje ustawowe. Ten system należy rozwalić, żeby Polacy odzyskali wolność. Czy nam się uda? Jak na straży tego ustroju stoją służby specjalne, które nad sobą nie mają żadnej kontroli. Bo kto miałby kontrolować kolejną kontrolę? Tak stwierdził ostatnio NIK. Że nie mają nad sobą kontroli. W Radomiu , w piątek, gazeta codzienna Echo Dnia opublikowała sondaż. Z naszego punktu widzenia ciekawy o tyle, że nasz kandydat na prezydenta Radomia, pan Robert Dębicki- zajmuje na startujących siedmiu kandydatów- drugie miejsce. Bardzo to dobre miejsce, bo na pierwszym miejscu jest kandydat Prawa i Sprawiedliwości- obecny prezydent, który zadłuża miasto, obsadza swoimi co tylko się da, wydaje jakieś kolorowe propagandowe pisma za ciężkie pieniądze a przed wyborami- zafundował mieszkańcom- zamiast rzecz prywatyzować- sześć nowych autobusów po 1 milion złotych każdy. 80% zapłaciła Unia z naszej składki, a Radomiowi przybyło dodatkowo długów. Teraz trzeba te autobusy utrzymywać, bo przecież same na siebie nie zarobią- jak to w socjalizmie. Gra robi się ciekawa, bo brakuje nam 10 procent, żeby przeskoczyć Prawo i Sprawiedliwość. Już cała Polska wie, co dzieje się w Radomiu. To znaczy ci, którzy są zainteresowani. Atmosfera robi się ciekawa, teraz trzeba wyzwać na pojedynek samego prezydenta- sam na sam- dyskutując o sytuacji Radomia. Jak wystosujemy zaproszenie do pojedynku zobaczymy czy go przyjmie? I przy okazji należałoby zmarginalizować pozostałych kandydatów. Żeby utwierdzić wyborców w przekonaniu, że pojedynek będzie się odbywał pomiędzy panem Robertem Dębickim, a obecnie urzędującym prezydentem. No i realizować zasadę, że najlepszą obroną jest atak. Konferencje prasowe dla dziennikarzy robimy prawie każdego tygodnia, żeby zaistnieć w mediach regionalnych i żeby przedstawić mieszkańcom Radomia program Nowej Prawicy. Zrównoważyć budżet, zlikwidować straż miejską, strefę płatnego parkowania, zmniejszyć” zatrudnienie” w urzędzie, sprywatyzować spółki miejskie pełne biurokracji, obniżyć podatek od nieruchomości. Pozwolić Radomianom działać i im nie przeszkadzać. Bo to jest istota programu Kongresu Nowej Prawicy. Żeby się miasto rozwijało- potrzebny jest impuls wolności dany mieszkańcom od Kongresu Nowej Prawicy. Tyle ile można zrobić w gminie, na tyle na ile pozwalają ustawy. Oficjalnie mówi się o 430 milionach długu miasta, ale w dziesięciu spółkach miejskich poukrywane jest drugie tyle. Radom na długach stoi, tak jak inne miasta, które dały się złapać w pułapkę funduszy unijnych. A mówiłem publicznie kilka lat temu, że te europejskie fundusze to pułapka dla naiwnych, którzy trochę dostaną z Unii, jak najpierw zapłacimy składkę, a potem dopożyczą resztę w bankach. To jest bardzo chytrze poukrywane. Żeby zadłużać i ciągnąć pożytki dzięki naiwności pożyczających. Darmowy ser zawsze znajduje się w pułapce na myszy- to przecież jasne jak Słońce. W sprawie prawdy , wystarczy rozejrzeć się wokół. WJR

Na odchodne Bieńkowska rekomenduje elektroniczne opłaty

1. Wicepremier i minister Infrastruktury i Rozwoju Elżbieta Bieńkowska, tuż przed zakończeniem swojej pracy w Polsce na specjalnie zwołanej konferencji prasowej rekomendowała swojej następczyni wprowadzenie elektronicznego systemu poboru opłat za przejazd autostradami samochodów osobowych. Przypomnijmy tylko, że urzędnicy GDDKiA i resortu infrastruktury i rozwoju zerwali się w te wakacje do pracy nad nowym systemem poboru opłat w związku z kilometrowymi kolejkami jakie pojawiły się przez punktami poboru opłat na autostradach i w konsekwencji postępującą wizerunkową klęską rządu. Sam premier Tusk na początku sierpnia, pośpiesznie zdecydował o zwolnieniu z opłat za przejazd autostradą A-1, ponieważ z błyskawicznie przeprowadzonych badań opinii publicznej, dotyczących korków na autostradach wyszło, że może to kosztować Platformę utratę kilku kolejnych punktów poparcia w sondażach i stąd ogłoszenie takiej decyzji (kosztowała ona nas wszystkich około 20 mln zł, bo tyle trzeba będzie przekazać z budżetu państwa na Fundusz Drogowy). Z niejasnych jednak powodów uwolnieni od stania w kilometrowych kolejkach na punktach poboru opłat, zostali tylko kierowcy samochodów jadących nad morze i znad morza (A-1), podczas gdy ci na autostradach A-4 i A-2 w dalszym ciągu stali w kolejkach godzinami i jeszcze za to stanie, słono płacili (mamy najwyższe w Europie opłaty za przejazd autostradami). A przecież wielogodzinne kolejki, miały miejsce wręcz regularnie na autostradzie A-4 pod Wrocławiem i Gliwicami, a także na autostradzie A-2 pod Poznaniem i Świeckiem.

2. Rządzący próbowali udawać, że korki na autostradach, zaczęły się w miesiącach wakacyjnych i ich reakcja na nie jest wręcz błyskawiczna ale przecież doskonale wiadomo, że ten problem narastał od 3 lat i pokazuje, że GDDKiA nie dała sobie kompletnie rady z zarządzaniem ruchem na płatnych odcinkach tych dróg. Każdy wakacyjny weekend (ale kolejki były i wcześniej), zaczynał się od medialnych informacji o długości kolejek przed „bramkami”, na których albo pobiera się bilety aby później przy zjeździe za autostrady zapłacić za przejechany odcinek albo też uiszcza się opłaty.

Ponieważ natężenie ruchu w tym okresie, sięgało kilkudziesięciu tysięcy pojazdów na dobę, a pobór biletu albo jego opłacenie w zależności od tempa przeprowadzenia tych czynności, wynosi od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu sekund na jeden samochód, przed bramkami tworzyły się wielokilometrowe kolejki w których rekordziści stali nawet 2 godziny (tak było na przykład regularnie na bramkach pod Wrocławiem na autostradzie A-4). Przypomnijmy tylko, że wicepremier Bieńkowska, która miała wyjątkowe szczęście do wygłaszania bon motów, rozsierdzających Polaków do białości (zimą o zamarzających i spóźniających się pociągach – „sorry taki mamy klimat”), wtedy wypaliła: „wszędzie w Europie gdzie są bramki, są korki, wczoraj sprawdzałam”.

3. Teraz po kilku latach budowania na oddawanych odcinkach autostrad, całej infrastruktury „bramkowej” do poboru opłat (wydano na takie punkty poboru do tej pory około 1,5 mld zł), trzeba będzie to wszystko wyburzyć i wydać na zbudowanie nowego, tego elektronicznego systemu, kolejne pieniądze (szacuje się że około1 mld zł). Każdy samochód korzystający z płatnych autostrad i dróg szybkiego ruchu, będzie musiał być wyposażony w specjalne urządzenie rejestrujące (tzw. OBU), najprawdopodobniej bezpłatne, a według szacunków resortu, cena pobierana za przejazd wynosiłaby około 10 groszy za kilometr. Tyle tylko, że nie bardzo wiadomo w jaki sposób doprowadzić do wprowadzenia opłat o identycznej wysokości także na 3 odcinkach autostrad, których koncesjonariuszami są prywatne podmioty (na autostradzie A-2 spółka Autostrada Wielkopolska, na autostradzie A-4 spółka Stalexport i na autostradzie A-1, spółka GTC), ponieważ obecnie wynoszą one od 20 do 30 gorszy za kilometr, a ich wysokość jest wpisana do wieloletnich umów kredytowych jakie zawarły te podmioty z kredytującymi ich inwestycje drogowe, bankami. Minister Bieńkowska na odchodne powiedziała, że ona wprowadziłaby system elektroniczny od 2016 roku, natomiast nie chce wyznaczać terminów swojej następczyni więc wygląda na to, że polscy kierowcy jeszcze przez parę następnych lat, postoją w kolejkach na autostradowych bramkach. Kuxmiuk

Dryfujemy w płynności „Poglądy, charakter, postawa, zjawiskiem są dosyć rzadkim. Więcej się da wytłumaczyć zwyczajnym losu przypadkiem. Grosz dzisiaj jest w MSZ-cie, a Rubel jest u Andersa, bo tak się akurat złożyło, choć mogło być vice versa” - pisał poeta. Od tamtych czasów zaszły wielkie zmiany; zainstalowano w Polsce komunę, która - jak powiadają - „upadła”, no i teraz mamy III Rzeczpospolitą, co to buduje Autostrady Wolności z Berlina do Warszawy, a potem jeszcze dalej i dalej na wschód - ale wszystkie te zmiany nie są znowu aż tak wielkie, żeby zacytowany wierszyk stracił na aktualności. W dalszym ciągu poglądy, charakter i postawa zjawiskiem są dosyć rzadkim - o czym świadczy choćby przypadek posła Antoniego Mężydły, który przechodząc z Prawa i Sprawiedliwości do Platformy Obywatelskiej oświadczył, że wcale nie musiał zmieniać poglądów. A kiedy taka konieczność na pewno nie zachodzi? A wtedy, gdy na wszelki wypadek nie ma się poglądów. Wtedy niczego zmieniać nie tylko nie trzeba, ale nawet nie można. Dlatego współcześni Umiłowani Przywódcy są tak do siebie podobni, że nawet gdyby któryś się przeziębił i został zastąpiony przez innego, niechby i z przeciwnej politycznej opcji, to nikt, albo prawie nikt nie zauważyłby różnicy. Owszem, zdarzają się wyjątki, jak np. były czeski prezydent Wacław Klaus, który nie tylko miał poglądy, ale nawet je głosił - ale to jest wyjątek potwierdzający regułę. Temu ujednoliceniu sprzyja tresura, której przykład dał ostatnio Parlament Europejski. Przewodniczący tego Parlamentu Martin Schulz właśnie ukarał posła Janusza Korwin-Mikke odebraniem 10 diet poselskich, czyli ok. 3000 euro za użycie w przemówieniu słowa „Murzyn”, przetłumaczonego następnie na „negr”, czyli „czarnuch”, który pan Schulz uznał za rasistowskie. Z tą tresurę zetknąłem się w Nowym Jorku; akurat kiedy tam byłem, telewizja przekazała komunikat, że „słowo na n” zostało zakazane. Chodziło oczywiście o nieszczęsnego „czarnucha” - ale sęk w tym, że ten zakaz respektują tylko biali, podczas gdy Murzyni bez ceregieli zwracają się do siebie per: „ty czarnuchu”. Przypomina mi to sytuację sprzed lat, kiedy byłem jeszcze zapraszany do państwowej telewizji. W pokoiku oczekiwaliśmy na wejście do studia w gronie następującym: Krzysztof Wolicki, Czesław Bielecki, prof. Marcin Król i ja. Krzysztof Wolicki rozmawiał z Czesławem Bieleckim, który w pewnym momencie powiedział do niego bardzo głośno: „ty Żydłaku!” - a trzeba wiedzieć, że zarówno nieżyjący już Krzysztof Wolicki, jak i Czesław Bielecki, to Żydzi. Słysząc ten okrzyk, prof. Król wyraził żal, że jemu tak odezwać się nie wolno, na co Czesław Bielecki odparł, że jakieś przywileje muszą być. Wiersz głoszący, że poglądy, charakter postawa... i tak dalej idealnie pasuje do oczekiwanej w naszym nieszczęśliwym kraju zmiany rządu. Pani premierzyca Ewa nomen omen Kopacz właśnie przedstawiła skład rządu prezydentowi Komorowskiemu, a 19 września poznają go również obywatele. Formalnie jest to więc tajemnica, ale z przecieków wynika, że ze stanowiskiem ma pożegnać się minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, w którego podsłuchanej propozycji niezależna prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa, Marek Biernacki, które na stanowisku ministra sprawiedliwości ma zastąpić Cezary Grabarczyk, no i wreszcie - Radosław Sikorski, który otrzyma kopniaka w górę na stanowisko marszałka Sejmu, a po nim resort spraw zagranicznych ma objąć - i to jest najciekawsza wiadomość - Grzegorz Schetyna. Początkowo na to stanowisko był wysuwany Jacek „Vincent” Rostowski, ale sprzeciwić się temu miał sam prezydent Komorowski, jakoby pod pretekstem, iż panu Rostowskiemu brakuje niezbędnego doświadczenia. Uważam, że można to spokojnie włożyć między bajki i że prawdziwą przyczyną powrotu Grzegorza Schetyny do rządu i to na prestiżowe stanowisko ministra spraw zagranicznych jest - po pierwsze - pragnienie zapobieżenia rozpadowi w Platformie Obywatelskiej na rok przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi, a po drugie - ponownym dojściem do głosu tej bezpieczniackiej watahy, która wcześniej pilotowała Grzegorza Schetynę. O ile bowiem panią Ewę Kopacz na stanowisko premierzycy przywiodła ta sama ręka, co wcześniej D onalda Tuska, o tyle Grzegorza Schetynę, którego premier Tusk bezlitośnie szykanował, podobnie jak schetyniątka, musiała prowadzić ręka inna. Teraz jednak, kiedy Nasza Złota Pani podała Donaldowi Tuskowi pomocną dłoń, a w naszym nieszczęśliwym kraju gwałtownie reaktywuje się Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, próbujące odwojował od Stronnictwa Pruskiego i Stronnictwa Ruskiego wpływy utracone na skutek „resetu” dokonanego 17 września 2009 roku przez prezydenta Obamę, pewne przesilenia musiały dokonać się również w środowisku naszych bezpieczniackich okupantów, co siłą rzeczy musi przekładać się na postępowanie, a nawet skład personalny konstytucyjnych organów państwa. Nie tylko zresztą konstytucyjnych organów. Oto właśnie okazało się, że ze wszystkich stanowisk, a nawet z prowadzenia autorskiego programu w telewizji Republika zrezygnował Bronisław Wildstein, a nowym szefem tej telewizji został pan red. Tomasz Terlikowski, dotychczas kierujący portalem „Fronda” w której realizując obowiązek wzmożonej czujności co i rusz wykrywa ruskich agentów - między innymi mnie. Wyniesienie pana red. Terlikowskiego do nowej godności, chociaż zaskakujące, było jednak zwiastowane przez znaki, z których na największą uwagę zasługuje jego uczestnictwo w programie Kuby Wojewódzkiego. Kuba Wojewódzki cieszy się w warszawskim demi-mondzie reputacją testera, co to z rozmaitych Kopciuszków potrafi wystrugać telewizyjne, a nawet filmowe gwiazdy. Dotychczas chodziło o panienki płci żeńskiej, ale widocznie postęp w środowiskach telewizyjnych poszedł znacznie dalej niż w innych, płeć przestała być cechą ostrą, toteż wreszcie musiało dojść do tego, do czego w końcu doszło i u Kuby Wojewódzkiego pojawił się pan red. Tomasz Terlikowski. Może nie zasługiwałoby to na specjalną uwagę, gdyby nie deklaracja, jaką przy tej okazji pan red. Terlikowski wygłosił. Powiedział mianowicie, że „duchowo” jest „semitą”. Żeby nieco złagodzić wymowę tej deklaracji, mającej charakter niemal wyznania wiary, a z pewnością - deklaracji ideowo-politycznej, powoływał się na papieża Piusa XI, który podobno też tak mówił. Tak czy owak, prawie natychmiast po złożeniu tej deklaracji doszło do obsadzenia pana red. Terlikowskiego na stanowisku szefa telewizji Republika. Widać tu jak na dłoni, że Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie rzeczywiście posuwa się do przodu niczym tornado, tylko pragnie uniknąć zbytniej ostentacji i tym właśnie tłumaczę sobie tajemniczą rezygnację Bronisława Wildsteina. O TV Republika wprawdzie mówią, że finansowo robi bokami, ale na pensje dla personelu pewnie jeszcze przez jakiś czas starczy. Daj tedy Boże każdemu, chociaż każdemu nawet i Pan Bóg w takiej obfitości dać nie może, bo przecież nie każdemu przyjdzie do głowy, by - jak tylko zajdzie taka potrzeba - zostać „semitą”, na razie niechby tylko „duchowo”. Jestem jednak pewien, że pan red. Terlikowski nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i w swoim semityzmie będzie doskonalił się nie tylko w sferze ducha, dzięki czemu na odcinku stręczenia „judeochrześcijaństwa” naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu, będzie mógł wspiąć się na same szczyty, niczym za sprawą Naszej Złotej Pani były premier Donald Tusk.

Stanisław Michalkiewicz

Po Kopacz podobno Tusk postawi na Ferdka Kiepskiego Jarosław Kaczyński „ Ten rząd był głęboko chory, ale mamy dzisiaj nowy rząd. Trzeba powiedzieć, że potwierdza się to, co wielu mądrych ludzi mówi: gorzej może być zawsze… Ta inauguracja na Politechnice Warszawskiej, pomijając jej elementy kabaretowe, jest groźna. Wymienię dwa powody: Po pierwsze – to ostentacyjne odrzucenie zasady merytorycznej przy doborze kadr. A po drugie – jeśli ktoś zna tych ludzi i wie, jak zachowywali się w Sejmie, to widać wyraźnie, o co tutaj chodzi. Chodzi o wywołanie awantury – ta władza ma tylko szansę, jeśli będzie awantura. I ta władza chce awantury. Chcę powiedzieć – PiS nie chce awantury i nie da się do awantury wciągnąć. Będziemy pracowali nad naszym programem, o którym dużo dziś mówiono. Będziemy pracować nad jego doskonaleniem i będziemy pilnować, by po – daj, Boże – przejęciu władzy, te idee służby były realizowane. Byśmy pokazywali w praktyce, że Polską można rządzić inaczej, że może być pro publico bono!....(źródło )
Kto by się spodziewał, że tym, który opowie o niestabilności emocjonalnej nowej pani premier będzie… Donald Tusk. „Fakty TVN” nagrały wypowiedź premiera, który po otwarciu teatru szekspirowskiego w Gdańsku uciął krótką pogawędkę z minister kultury  Małgorzatą  Omilanowską. Tusk relacjonował Omilanowskiej reakcję Kopacz po tym, jak przedstawiła rząd - gdzie nie zabrakło wpadek, nerwów, dziwnych słów o Ukrainie itd.: Rozmawiałem z nią później, siedziała załamana. Ale absolutnie załamana — przyznał były już premier. Omilanowska potwierdziła słowa Tuska:Ja ją pocieszałam, że to bardzo dobrze, bo przynajmniej prasa będzie miała powód, żeby powiedzieć o ministrze kultury…— mówiła, nawiązując do pomyłki Kopacz, która pomieszała resorty kultury i nauki i szkolnictwa wyższego. „...(źródło )
„Ewa Kopacz mówiąc o ewentualnej sprzedaży broni uciekła się do mało zrozumiałej analogii.Wie Pan, jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co bym zrobiła, gdyby na ulicy pokazał się człowiek wymachujący ostrym narzędziem, albo trzymający w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl, tam za moimi plecami jest mójdom  i moje dzieci. Więc wpadam do domu, zamykam się i opiekuje się moimi dziećmi— snuła swoją opowieść Ewa Kopacz.Następnie dodała, prezentując postawę czysto seksistowską:Co w takiej sytuacji zrobiłby mężczyzna? Pewnie pomyślałby: nie mam nawet porządnego kija w ręku, ale jak to? Ja nie stanę i nie będę się tu z nim tłukł, tylko dlatego, że on się tu odważył przyjść i grozić mojej rodzinie”...(źródło )
„Amerykański dziennik podkreśla problemy interpretacyjne spowodowane zagadkową metaforyką Kopacz. NYT przewiduje, że słowa „Polska będzie postępowała jak rozsądna polska kobieta” mogą oznaczać mniej działań „jednostronnych, a więcej w ramach Unii Europejskiej”. A to w imię „bezpieczeństwa domu  i dzieci, które jest najważniejsze” – gazeta cytuje Kopacz. Niektórzy być może usłyszeli w tym echa wypowiedzi Angeli Merkel, która wyjaśniła, że niemiecki rząd powinien dbać o gospodarke jak skrzętna gospodyni o swój dom jednak dla innych była to po prostu nieskładna wypowiedź przyszłego premiera '…..(źródło )
„Dwa największe opiniotwórcze dzienniki niemieckie komentują skład nowego rządu RP skupiając się na sylwetce przyszłej premier Ewie Kopacz oraz zmianach w resorcie polskiej dyplomacji. „Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) zamieszcza artykuł pod tytułem „W rękach rozsądnej kobiety". Na wstępie gazeta szczegółowo opisuje odpowiedź, jakiej „nowa pani premier" udzieliła po prezentacji gabinetu rządowego, kiedy dziennikarz zapytał ją o sprzedaż broni Ukrainie. Ewa Kopacz uciekła się „najpierw do analogii z życia prywatnego", zaznaczając, że „Polska powinna się zachowywać jak rozsądna kobieta", pisze dziennik. Przyszła premier zapewniała, iż Polska, jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy, nie będzie działać na własną rękę, lecz wspólnie z rodziną europejską. „W tych słowach zauważa się zarówno ciągłość jak i pewne novum", zaznacza gazeta przypominając, że w liberalno-konserwatywnej PO zawsze obowiązywała zasada, iż w kwestiach dotyczących Rosji działa się ręka w rękę z UE. Lecz z drugiej strony, pisze FAZ, „polska polityka zagraniczna za czasów energicznego ministra Radosława Sikorskiego ostatnio tę rolę postrzegała inaczej" sądząc, że „w kwestiach Rosji trzeba maszerować na czele UE". Frankfurcki dziennik tłumaczy, że to "umiejscowienie się na czele" ma swoje źródło „w mitach na temat lekkiej kawalerii"....” .(źródło )

„Kancelaria Prezydenta zaczęła mocniej pociągać za sznurki, a jej wpływ na utworzenie rządu Kopacz jest niewątpliwy...Człowiek, któremu Ewa Kopacz powierzyła Ministerstwo Spraw Zagranicznych pasuje do tego schematu".Grzegorz Szetyna jest w Polsce znaczącą postacią, zauważa frankfurcki dziennik. Lecz, pomimo, iż sprawował ostatnio urząd szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, nigdy nie wyrażał znaczących poglądów o polityce zagranicznej. Jest on też mistrzem w tworzeniu własnej formacji w PO, zauważa FAZ, ale także czeka, aż jego wrogowie popełnią błędy i nigdy nie był skłonny do zobowiązań w jednej sprawie"......”to Komorowski formował rząd? Schetyna jako przykład „współpracy z prezydentem - W sytuacji, gdy wojska Władimira Putina zbliżają się do Polski, rząd który zostawił po sobie pan Tusk jest rządem opcji rosyjskiej – taka jest prawda o tym rządzie. Chciałbym, żeby było inaczej, żeby okazało się, że pani minister Piotrowska jest silną kobietą, która ogarnie służby specjalne, wyrzuci wszystkich tych ludzi, którzy działali na rzecz Rosji, doprowadzi do wyjaśnienia afery taśmowej – najlepiej w ciągu najbliższego czasu. Przecież ten materiał zapewne jest już przygotowany do wyjaśnienia sprawy związanej z nielegalnym, czy też legalnym, ale w każdym razie nagrywaniem kilkudziesięciu najwyższych urzędników państwowych. Obiecywano nam przecież, że to będzie opublikowane dwa miesiące temu, miesiąc temu, pojutrze… Tymczasem odszedł minister Sienkiewicz i zapowiedział, że nic co zostało zebrane nie zostanie przedstawione opinii publicznej. I mówi to teraz kiedy odszedł z urzędu. Jeszcze tydzień temu zapowiadał, że raport będzie opublikowany. To jest rząd kłamstwa, oszustwa, wprowadzania w błąd opinii publicznej – powiedział Antoni Macierewicz. „....(źródło )
„Paweł Piskorski 
w rozmowie z Elizą Olczyk. „....”To nie jest tylko kwestia lidera. Nie wiadomo, w jakim stanie PO przetrwa europejską przygodę Tuska i czy będzie zdolna do wygrywania wyborów. Już można odnieść wrażenie, że partia pogrąża się w chaosie. Od zawsze wiedzieliśmy, że jeżeli zabraknie Tuska, to Platforma będzie miała kłopot, bo szef rządu zabił wszystkich naturalnych liderów. Ewa Kopacz nie jest takim liderem, bo nigdy nie wywalczyła sobie żadnej samodzielnej pozycji. Awans zawdzięcza Donaldowi. Nawet będąc szefową PO na Mazowszu, nie zaskarbiła sobie ani lojalności, ani posłuszeństwa lokalnych działaczy. To dlatego teraz dochodzi do kakofonii przekazu, walk frakcyjnych, ustawiania się pomniejszych liderów w nowej sytuacji.”.....”To jednak dosyć ryzykowne posunięcie. W Rybniku osierocony przez PO elektorat został w domach podczas wyborów uzupełniających do Senatu i partia Tuska przegrała. Wygrało PiS. Ale nie tak wysoko, by dawało to nadzieję na samodzielne rządy PiS po przeszłorocznych wyborach parlamentarnych. A o to idzie gra. Jeżeli PiS nie będzie zdolne do samodzielnych rządów, to nie będzie rządziło w ogóle, bo w Sejmie powstanie koalicja kordonowa, czyli wszyscy przeciwko PiS. Jej zaczątki już widać. SLD chce jak najszybciej dołączyć do rządu. Charakterystyczne, że politycy tej partii są najbardziej ze wszystkich ugrupowań zachwyceni nową panią premier, choć jej socjalny wizerunek może być dla SLD śmiertelnym ciosem. Notabene w Senacie partia Jarosława Kaczyńskiego może zdobyć większość i wtedy rządy koalicji kordonowej będą znacznie utrudnione.”....”Czy Ewa Kopacz nie będzie miała problemów w partii, gdyby zechciała zawiązać koalicję z SLD? Konserwatyści z PO twierdzą, że nigdy się na to nie zgodzą. Decyzja zapadnie w przyszłym Sejmie, a wtedy się zgodzą. A teraz każdy będzie walczył o własną pozycję. Już wiadomo, że przyszły klub PO może być o 30, a nawet o 
50 proc. mniejszy od obecnego. Politycy PO będą więc ostro konkurowali między sobą”......(źródło )
Jarosław Gowin „Konstytucję trzeba koniecznie zmienić. Dziś prezydent i premier są skazani na wzajemny klincz. To można rozwiązać albo modelem kanclerskim, albo prezydenckim. Polacy nie zgodziliby się na ograniczenie roli prezydenta, a więc ustrój prezydencki.Prezes PiS chce superpremiera, który „miałby prawo wydawać ministrom wiążące polecenia w sprawach ważnych dla realizacji polityki państwa” oraz „mógłby uchylać ich akty generalne”.- Tu nie ma sprzeczności. Kaczyński chce wzmocnić premiera wewnątrz rządu. Ale PiS od zawsze opowiadał się za ustrojem prezydenckim.Czyli wzmocniłby pan prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Zmian ustrojowych nie pisze się pod konkretne osoby, a Bronisław Komorowski nie będzie prezydentem dożywotnio.”...(źródło )
System prezydencki (prezydencjalizm) – system polityczny w demokracji charakteryzujący się rygorystycznym podziałem (separacją) władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz połączeniem funkcji prezydenta i szefa rządu. W myśl tych zasad prezydentowi (jako organowi władzy wykonawczej) przysługuje pełnia władzy wykonawczej oraz zwolnienie z odpowiedzialności przed parlamentem – pozbawiony zostaje jednak możliwości ustawodawczych. „..”USA
Prezydent jest odpowiedzialny tylko przed Narodem i Konstytucją, nie ponosi natomiast odpowiedzialności politycznej. Niemniej jednak Kongres może zastosować tzw. impeachment – uchylenie władzy prezydenta w wypadku złamania przez niego prawa. Prezydent Stanów Zjednoczonych dysponuje dużym zakresem władzy, jednak jest ona do pewnego stopnia "hamowana" przez amerykańską legislatywę. Prezydent Stanów Zjednoczonych pełni funkcję zwierzchnika sił zbrojnych, ale Kongres – decyduje o wypowiedzeniu wojny, budżecie na nią przeznaczonym oraz o zawarciu pokoju. Prezydent powołuje przedstawicieli dyplomatycznych i najwyższych urzędników państwowych, jednak Senat zatwierdza kandydatury większością 2/3 głosów. Prezydent ma prawo weta, które może być jednak odrzucone większością 2/3 głosów obu izb Kongresu. Jego specyficznym uprawnieniem teoretycznie wzmacniającym pozycję jest weto kieszonkowe. II RzeczpospolitaWedług konstytucji z 23 kwietnia 1935 roku Prezydent był "czynnikiem nadrzędnym w Państwie", który za swe akty urzędowe nie odpowiadał przed nikim. Zakres jego władzy był ogromny: mianował Prezesa Rady Ministrów oraz (na jego wniosek) Ministrów, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, zwoływał i rozwiązywał Sejm i Senat, powoływał sędziów Trybunału Stanu i 1/3 senatorów, zawierał i ratyfikował umowy międzynarodowe. Był ponadto Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych – mianował i zwalniał Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, a także decydował o wojnie i pokoju. Przysługiwało mu prawo łaski. Jego akty urzędowe które nie należały do prezydenckich prerogatyw wymagały kontrasygnaty Premiera i odpowiedniego Ministra. Kadencja Prezydenta miała trwać 7 lat. Wybierany był przez Zgromadzenie Elektorów – chyba, że przed końcem kadencji wskazał własnego kandydata na swojego następcę. W takiej sytuacji Prezydenta wybierał Naród spośród dwóch osób – jednej wskazanej przez Zgromadzenie Elektorów i jednej wskazanej przez ustępującego Prezydenta. Cechy systemu prezydenckiego prezydent jest wybierany w głosowaniu powszechnym;
kadencja prezydenta jest określona w czasie (najczęściej jest ona czteroletnia – jak np. w USA czy Brazylii, choć np. w Meksyku trwa sześć lat); ministrowie wchodzący w skład rządu odpowiadają jedynie przed prezydentem; istnieje jeden ośrodek władzy wykonawczej; akty wydawane przez prezydenta nie wymagają kontrasygnaty; prezydent nie jest odpowiedzialny politycznie, ale w przypadku złamania konstytucji lub prawa może zostać odwołany (przez parlament lub naród w referendum); prezydent ma możliwość wydawania dekretów z mocą ustawy w sytuacjach nadzwyczajnych (np. okres wojny). „..( źródło )
System parlamentarno-gabinetowy – system polityczny, w którym rząd z premierem na czele jest powołany przez parlament we współpracy z głową państwa, a odpowiedzialność polityczną ponosi przed parlamentem (wotum nieufności, wotum zaufania). Władza wykonawcza, czyli egzekutywa, ma też prawo wystąpić do głowy państwa z wnioskiem o rozwiązanie parlamentu. Rząd jest powoływany spośród przedstawicieli narodu mających większość w parlamencie. Głowa państwa nie ponosi odpowiedzialności politycznej przed parlamentem, ponoszą ją natomiast członkowie rządu kontrasygnujący jej akty urzędowe. System rządów wykształcony w praktyce angielskiej XVIII-XIX w. Rozpowszechniony obecnie we Włoszech, w Hiszpanii, w Danii, Szwecji, Norwegii oraz w krajach Beneluksu i byłego bloku wschodniego (m.in. w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech oraz w krajach bałtyckich). Współcześnie występuje tendencja uniezależniania się rządu od parlamentu. Jego odmianą jest tzw. system kanclerski (Niemcy) lub system gabinetowo-parlamentarny występujący w Wielkiej Brytanii. Głowa państwa ma przede wszystkim za zadanie reprezentować państwo, a wszystkie akty przez nią wydane muszą zawierać odpowiedni zapisek do konstytucji. Podstawowe cechy współczesnych systemów parlamentarno-gabinetowych parlament (a przynajmniej jego izba niższa, gdy jest on dwuizbowy) jest wybierany w wyborach powszechnych układ sił w parlamencie (lub podjęte w nim uzgodnienia gdy żadna z partii nie posiada większości) przesądza o powołaniu premiera i powołaniu rządu rząd ponosi odpowiedzialność polityczną przed parlamentem, który może wyrazić wotum nieufności, oznaczające ustąpienie co najmniej jednego ministra, najczęściej zaś całego gabinetu rząd ma wpływ na rozwiązanie parlamentu (czasem jednej jego izby gdy jest dwuizbowy) przed upływem kadencji, co powoduje konieczność rozpisania przedterminowych wyborów między parlamentem a rządem istnieje system powiązań organizacyjnych, funkcjonalnych i personalnych (ministrowie mogą być i często są deputowanymi) co oznacza brak separacji władzy ustawodawczej i wykonawczej
głowa państwa (w postaci prezydenta lub monarchy) nie kreuje polityki wewnętrznej, ani zagranicznej, spełnia jedynie funkcje reprezentacyjne i ceremonialne, a także wobec woli większości parlamentarnej – powołuje premiera, zarządza wybory przedterminowe. '..(źródło )
Mój komentarz Anegdota Tusk po kilku winach rozmawia z Ostachowiczem o tym, kogo by tu zrobić premierem po odejściu Tuska do Brukseli. Tak żeby ludzie ogłupieli z zachwytu . Zdrowo podchmielony Ostachowicz w pewnym momencie poderwał się z fotela .Wiem krzyczy . Zróbmy premierem Polski Myszkę Miki . Wszyscy je lubią . Ludzie mając takiego premiera łykną bez zmrużenie oka każde draństwo, złodziejstwo , kłamstwo , bandytyzm ze strony rządu . Tusk aż podskoczył z zachwytu . Podniósł kieliszek rozanielony - Takiego premiera Polska właśnie potrzebuje . Szykuj expose dla Myszki Miki Rozradowani wypili . W pewnym momencie Ostachowicz gwałtownie usiadł i postawił kieliszek na stole.
- Donek . To niemożliwe .Nie zrobimy Miszki Mike premierem Polski
- Dlaczego ? - zapytał się Tusk -To idealny kandydat . Ogłupi do końca tych Polaków
- Nie zrobimy Myszki Miki premierem , bo ….......nie mamy do niej praw autorskich .
- I co teraz zrobimy? – zapytał się kompletnie załamany Tusk
- To nie problem . W końcu premierem Polski może być byle kto , nawet taka Kopacz
Tusk popatrzył na Ostachowicza - Kopacz mówisz ….........
To nie żart .W Polsce premierem może być każdy . Buzek ,Suchocka , Marcinkiewicz . Teraz Kopacz . Premierów Polski wyciąga się jak króliki z kapelusza . Niestety Polacy przywykli do tego ,że miernoty znikąd robi się premierem . Dziś Kopacz, a jutro kto wie …. Ferdek Kiepski . Urząd premiera należy zlikwidować ,a cała władze wykonawcza przekazać urzędowi prezydenta. Kluczowym problemem , źródłem  niestabilności polskiej sceny politycznej z jej  wodzowsko oligarchiczną formuła oraz postępującym psuciem, uwiądem  demokracji jest postkomunistyczna konstytucja. Jednym z jej elementów  jest wprowadzenie niefunkcjonalnego ,oligarchicznego modelu rządów parlamentarno gabinetowych . Już samo to sformułowanie , ta formuła jest potworkiem uwłaczającym zdrowemu rozsądkowi , idei demokracji, idei kontroli władzy przez społeczeństwo. Zaprzeczająca monteskiuszowskiej idei rozdziału władz, ich wzajemnej niezależności. Premier , jako wódz w swojej partii  decyduje o składzie Sejmu poprzez delegowanie do niego , na biorące miejsca na liście ludzi sobie posłusznych i dyspozycyjnych .Następnie ci mianowani przez niego wybierają go na oligarchiczny urząd  premiera.  Już jako premier tworzy ustawy,  które przesyła do Sejmu , w którym są juz mianowani przez niego posłowie. Dyspozycyjni , wierni , chociaż bierni uchwalą w obawie o miejscy w Sejmie wszystko co im  się podsunie do uchwalenia. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć , że uchwaliliby nawet mianowani konia na senatora. Są już w końcu historyczne precedensy  na które posłowie na Sejm mogliby się powołać , na sytuacje w której  słaba władza ustawodawcza to zrobiła. Następnie premier podlega kontroli dyspozycyjnych wobec siebie posłów , co czyni funkcje kontrolną Sejmu czysto iluzoryczną.  Pokazała to ostatni sytuacja, a której interes państwa była zagrożony w stopniu najwyższym . Chodzi o kupowanie prawa Rzeczpospolitej, kupowanie treści ustaw. W tej sytuacji  wymagającej  szczegółowego i wnikliwego śledztwa , proces kontrolny został powierzony Sejmowej komisje śledczej , do której kontrolowany premier ….desygnował zależnych od siebie ludzi. Urąga to nie tylko zdrowemu rozsądkowi , ale również zagraża bezpieczeństwu państwa, ponieważ Sejm utracił faktyczne funkcje kontrolne w stosunku do władzy wykonawczej Nawet w obliczy jawnej przestępczej działalności rządu Sejm jest wobec niego bezsilny.  Paradoksem jest że Trybunał Stanu , który ma sądzić np. premiera jest powoływany z wyjątkiem jego przewodniczącego przez zależnych od potencjalnego oskarżonego posłów . Innym kluczowym dla demokracji i jej funkcjonowania jest problem bardzo często niejasnego , zakulisowego , wyłaniania władzy  wykonawczej, czyli wybór osoby premiera. Urząd i osoba premiera nie tylko nie ma legitymacji demokratycznej ,ale bardzo często urząd ten w wyników targów politycznych i zakulisowych gier uzyskują ku zaskoczeniu wyborców różne dziwne osoby . Marcinkiewicz, Buzek itp.   Najlepszym ,a właściwie jedyny demokratycznym  rozwiązaniem jest ustrój  prezydencki. Władza wykonawcza ma silną legitymację demokratyczną. Jest wyłaniana bezpośrednio przez społeczeństwo Dzięki rozdziałowi władzy wykonawczej i ustawodawczej wzmacnia się rolę kontrolną tej  ostatniej  w stosunku do władzy wykonawczej.  Istotna kwestią jest jakość władzy wykonawczej. To społeczeństwo dokonuje  weryfikacji programu i cech osobowych przyszłego prezydenta Marek Mojsiewicz

22/09/2014 „Państwo, które żyje na kredyt, nie będzie dla obywateli godne zaufania. Deficyt budżetu oznacza stały wzrost długu publicznego i wysokie koszty spłaty odsetek od tego długu(…)Żeby zbudować w tej dziedzinie zaufanie społeczne, także zaufanie ludzi do własnego państwa, potrzebne jest ograniczenie wzrostu długu publicznego. Dług publiczny nie może narastać w takim tempie jak do tej pory. W ciągu kilku lat budżet należy doprowadzić do stanu bliskiego równowagi. Tylko w ten sposób możemy trwale odsunąć groźbę ponownego wzrostu podatków i nagłych cięć wydatków socjalnych czy płac w sektorze publicznym”. Zgadnijcie Państwo kto to powiedział? Na pewno nie pan Janusz Korwin -Mikke? Na pewno nie pan Ludwig von Mises? Na pewno nie Fryderyk von Hayek? Ani nie pan Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha czy pan Andrzej Sadowski? To jest stwierdzenie jak najbardziej liberalne, którego nie powstydziłby się sam profesor Hoppe. To zdanie wypowiedział w roku 2007 w dniu 23 listopada w swoim expose- pan premier Donald Tusk(?????????????????!~!!!!!!) Ale jak najbardziej potrzebne jest ograniczenie wzrostu długu publicznego, skoro w expose pan premier o tym był przekonany, to dlaczego przez siedem lat tego długu publicznego nie ograniczał? No właśnie – dlaczego? Zadajmy sobie pytanie: w czyim interesie jest istnienie w państwie długu publicznego, czy zadłużonego państwa- obecnie demokratycznego i prawnego? Moim zdaniem głównie w interesie banków i biurokracji miejscowej- być może też zagranicznej. Zależy kto na czym siedzi i co chce. Im większy dług, tym większe odsetki od długu trzeba spłacać. Tym więcej zarobią banki i różne międzynarodowe instytucje, które pieniądze pożyczają. Trzeba mieć odwagę, żeby tych różnych cwaniaków oderwać od cycka. A na ile pan Donald Tusk jako premier zadłużył, nas Polaków? A kto to dokładnie wie? Na liczniku Balcerowicza jest coś około 1 biliona złotych. Ale to nie wszystko. Są długi w ZUS- dochodzące do trzech bilionów złotych. Są długi w Krajowym Funduszu Drogowym- 2 może 2,5 biliona złotych. Są długi indywidualne firm, są długi indywidualne „obywateli”, wobec państwa, wobec kontrahentów, są długi rodzinne. Oczywiście nie wszyscy są zadłużeni- nie wiem ilu”obywateli” nie jest zadłużonych. Ale nawet gdy nie są zadłużeni- to są zadłużeni. Bo państwo jest zadłużone na sześć może siedem bilionów złotych. Pan Paweł Kukiz, znany piosenkarz i twórca muzyki, powiedział wczoraj, że ten nowy rząd to” farsa”(???). Farsa? Niemożliwe? Platforma Obywatelska Unii Europejskiej- to nie farsa. To kabaret. Jajcarze nie z tej Ziemi- jak to się mówi, jakby była we wszechświecie inna Ziemia, inna Polska i inna Platforma Obywatelska Unii Europejskiej. Pan Paweł Kukiz- będzie startował do Rady Miejskiej we Wrocławiu z Komitetu Bezpartyjni Samorządowcy. Każdy może lepiej lub gorzej. Tym bardziej, że komitet ten składa się głównie z byłych współpracowników pana Rafała Dutkiewicza- prezydenta Wrocławia. Pan Rafał kiedyś startował z Unii Demokratycznej, z Kongresu Liberalno- Demokratycznego. Udaje , że dystansuje się od Platformy Obywatelskiej. Na prezydenta popierała go, i Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. Nie mam aktualnych danych zadłużenia Wrocławia, ale sprawa idzie w miliardy złotych. Zresztą tak jak w prawie wszystkich gminach i miastach. Pan Paweł Kukiz startuje do Rady Miasta Wrocławia z Bezpartyjnych Samorządowców, którzy byli współpracownikami pana Rafała Dutkiewicza. Wygląda na to, że zostali odciągnięci od żłobu Wrocławia przez pana Rafała, a teraz znowu chcą władzy. Zawsze przy tym korycie, teraz razem z Pawłem Kukizem. Nie twierdzę, że pan Paweł pcha się do koryta, ale umożliwi innym- dotarcie do koryta dla samego koryta. Kiedyś popierał pana Lecha Wałęsę- popierał też Platformę Obywatelską Unii Europejskiej, był nawet w komitecie honorowym poparcia razem z innymi. To polski patriota, ale jakoś tak szarpie się od jednych do drugich. Teraz będzie z tymi, których pozbył się pan Rafał Dutkiewicz. Potem się zrazi- i tak w kółko. Życia mu nie starczy żeby wprowadzić te okręgi jednomandatowe. Z byłymi współpracownikami pana Rafała Dutkiewicza. Oczywiście pan Paweł jest uczciwym człowiekiem, nie żyje na kredyt, tak jak biurokracja państwowa, żyje z własnej pracy muzycznej i pomaga innym. Rozmawiałem z nim raz w życiu, zaproszony do domu na Mokotowie, gdzie pan Paweł Kukiz organizował ekipę do zbierania podpisów pod wprowadzeniem okręgów jednomandatowych. UPR próbowała wprowadzić okręgi jednomandatowe jeszcze w roku 1992 będąc w Sejmie, ale inni nie pozwolili. Rządząca Polską klasa pasożytnicza nie ma zamiaru wprowadzać żadnych okręgów jednomandatowych, bo tak jest im dobrze i lepiej być nie może. W systemie proporcjonalnym decyduje szef partii kto ma zasiadać obok niego. I to jest taki system. A na co im rozbijanie systemu, żeby do Sejmu powchodzili obcy, którzy powchodziliby – być może- w systemie jednomandatowym?

Wszystkie te rządy to jedna wielka farsa i naigrywanie się z milionów ludzi. I to przecież nie od dzisiaj. Pełno tych niepotrzebnych ministerstw, w których zasiadają niepotrzebni urzędnicy i wydają niepotrzebnie nasze pieniądze. I powodując, że państwo socjalistyczne jest w ciągłym kredycie, a jak niektórzy twierdzą- każdy „obywatel”: ma już na grzbiecie po 80 000 złotych długu(!!!) Tak rządzone jest państwo! Którego losy są policzone. Bo ile może przetrwać państwo rządzone przez jego wrogów? Jeden z jego ostatnich wrogów wybył na tłustą posadę w Brukseli.. Tam odczeka, pobierze i się wzbogaci- a potem powróci do Polski- nadal działając przeciwko niej. Czy nasze państwo musi być w ciągłym stanie niepewności i zadłużenia? Widocznie tak nam jest pisane… WJR

NBP nie zostawia suchej nitki na rządowym MdM-ie

1. Kilka dni temu Narodowy Bank Polski (NBP) opublikował raport, bardzo krytycznie oceniający funkcjonowanie rządowego programu wsparcia zakupu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi, funkcjonującego od 1 stycznia tego roku pod nazwą Mieszkanie dla Młodych (MdM). W raporcie wręcz wyeksponowano, że MdM wspiera deweloperów, a nie realizuje celów społecznych przede wszystkim dlatego, że wykluczono możliwość zakupu w ramach tego programu, mieszkań na rynku wtórnym, co uniemożliwia młodym ludziom zakupu tańszych lokali. NBP krytykuje także brak kryterium dochodowego w programie, co powoduje, że jest on nakierowany na zamożniejszą część społeczeństwa, nie spełnia więc stawianego przed nim celu socjalnego. Wreszcie ponieważ deweloperzy nie budują mieszkań w mniejszych miejscowościach, tylko młodzi ludzie w dużych miastach, mają możliwość starania się o wsparcie zakupu mieszkań ze środków publicznych.

2. Byłem jeszcze wtedy w polskim Sejmie kiedy rządząca koalicja Platformy i PSL-u likwidowała wprowadzony jeszcze przez rząd Prawa i Sprawiedliwości program mieszkaniowy „Rodzina na swoim” i wprowadzała własny MdM. Ten miał być zdecydowanie lepszy od swojego poprzednika, miał dotyczyć tylko nowych mieszkań i miał wspierać głównie młode rodziny z dziećmi. Okazuje się, że do tej pory przez blisko 9 miesięcy, skorzystało z niego zaledwie około 10 tys. rodzin, a z przewidzianej w budżecie na ten program kwoty 600 mln zł wykorzystano zaledwie niewiele ponad 200 mln zł. Co więcej jak wynika z kolei z danych Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), który zarządza programem, z rządowego wsparcia skorzystały głównie osoby i rodziny bezdzietne, mimo tego że w odniesieniu do tych rodzin wsparcie wynosi 10% wartości mieszkania, a w przypadku rodzin z dziećmi 15% (można uzyskać jeszcze 5% dopłaty jeżeli w ciągu 5 lat od nabycia mieszkania w tej rodzinie przyjdzie na świat 3 lub kolejne dziecko).

3. Przypomnijmy tylko, że wprowadzony w 2007 roku przez Prawo i Sprawiedliwość program „Rodzina na swoim”, najogólniej polegał na dofinansowaniu odsetek od kredytów na cele mieszkaniowe przez pierwsze 8 lat ich spłacania. Dotyczyło to zarówno mieszkań kupowanych na rynku pierwotnym jak i wtórnym jednak przy pewnych ograniczeniach dotyczących metrażu takich mieszkań jak i przeciętnej ceny metra kwadratowego mieszkania. Przez pierwsze lata po jego wprowadzeniu nie cieszył się on specjalnym zainteresowaniem, ponieważ atrakcyjna alternatywą były nisko oprocentowane kredyty we franku szwajcarskim bez żadnych biurokratycznych ograniczeń. Jednak kryzys finansowy, a w konsekwencji gospodarczy, uzmysłowił czarno na białym kredytobiorcom ryzyko kursowe związane z kredytami walutowymi, dodatkowo doprowadził do spadku cen mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym, a tym samym coraz więcej mieszkań spełniało warunki cenowe programu. Kredyty w ramach programu „Rodzina na swoim”, stały się do tego stopnia popularne, że w szczytowym roku 2011 udzielono ich około 60 tysięcy, a przez cały okres obowiązywania programu blisko 200 tysięcy.

4. Trzeba mieć nadzieję, że skoro rządząca koalicja Platformy i PSL-u, nie reagowała na krytykę posłów Prawa i Sprawiedliwości (podnosiliśmy wszystkie kwestie, które teraz znalazły się w raporcie NBP), wtedy kiedy MdM był uchwalany, to być może jednak zareaguje na zastrzeżenia zawarte w raporcie NBP. Jedno z nich to zarzut wręcz o charakterze prokuratorskim, bo skoro z pieniędzy publicznych, rząd wspiera prywatne firmy developerskie, to sprawą z urzędu powinna się zająć niezależna przecież od rządu, prokuratura. Kuźmiuk

Żyj i zdychaj dla lichwiarzy i oligarchów Rafał Woś „....”Polska krajem prekariuszy . Bez perspektyw życiowych , bez przyszłości „.....”Prekariusze są zatrudnieni w przemyśle i na wyższych uczelniach. To pracownicy sieci handlowych i artyści. Ta grupa jest większa, niż nam się zdaje. „...”waża Jarosław Urbański socjolog, członek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza. „...”W Polsce sytuacja pracowników stale się pogarsza. Jesteśmy świadkami destabilizacji stosunków pracy, dyktatury elastyczności oraz pauperyzacji wielu grup zawodowych. Efekt jest taki, że lawinowo rośnie nam rzesza osób zatrudnionych na warunkach niepewnych. Czyli tzw. prekariat.To pojęcie pojawiło się w czasie obecnego kryzysu. Wprowadził je do dyskusji brytyjski ekonomista Guy Standing.Ekonomiści i socjologowie – i to na długo przed Standingiem – starali się nadążyć za rzeczywistością i opisać te wszystkie negatywne zjawiska społeczne wyrosłe na gruncie ekonomicznym. Pisali więc o „pracujących ubogich”, „pracownikach sezonowych”, „emigrantach” itd. W Polsce zaczęło się mówić o „umowach śmieciowych”. Samo pojęcie prekariatu pojawiło się przed Standingiem, obejmując z czasem coraz większe grupy pracowników. Wreszcie Standing w 2011 r. nazwał to zbiorczo „prekariatem”......”Wie pan, że na niektórych wyższych uczelniach montuje się karty zegarowe czy wprowadza inne metody rejestrowania i kontroli czasu pracy? Tak jak kiedyś w fabrykach Forda. Pracownik jest w ten sposób rozliczany z czasu, jaki spędził w pracy. Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia. „...”Na wyższych uczelniach właśnie – i to publicznych – wymyślono coraz bardziej rozpowszechniony sposób obchodzenia kodeksu pracy. Czyli wykorzystywanie darmowej lub półdarmowej pracy doktorantów, którzy prowadzą zajęcia, warsztaty i organizują badania. A więc de facto pracują. Ale uczelnia twierdzi (zgodnie z prawem), że to są studenci, a więc nie muszą podlegać kodeksowi pracy, który zabrania świadczenia pracy za darmo. Efekt jest taki, że to właśnie uniwersytet przyjmuje wzorce fordystowskie. I to z bardzo wczesnej fazy drapieżnego kapitalizmu. To nie jest tylko problem doktorantów. Prekaryzacja ich pracy tworzy presję na trwałe formy zatrudnienia, które zamiast normalnością stają się luksusem, za który pracownik ma być wdzięczny. „....”Outsourcing jest jednym z głównych narzędzi restrukturyzacji. Instrumentem, który pozwala zbijać koszty, dzielić pracowników na naszych i zewnętrznych. A w razie czego łatwo umyć ręce. Bo przecież to nie jest nasza pracownica. To jest osoba z firmy zewnętrznej. Często sama jest „firmą”. Każdy wie, że to fikcja, ale dzięki takiemu rozwiązaniu płaci jej się połowę albo jedną trzecią tego, co dotychczas. To narzędzia, które niegdyś – ze względów prestiżowych – nie miałyby w takim miejscu jak uniwersytet żadnej racji bytu. A dziś to przechodzi. Bo daliśmy sobie wmówić, że uczelnia to jest fabryka, która musi być zarządzana dynamicznie przez menedżera. Popularność takiego podejścia polega na tym, że jest ono zazwyczaj realizowane pod płaszczykiem bardzo pięknych idei. Na przykład budowy społeczeństwa obywatelskiego. „...”Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna. W jej ramach działa dziś ok. 200 przedsiębiorstw z całego świata: Toyota, IBM, Whirlpool, Colgate czy Elektrolux. „..”Volkswagen, MAN, Solaris czy producenta opon Bridgestone. „...”nowy przemysł oferuje pracę dużo gorszej jakości. Dużo mniej pewną i bardziej sprekaryzowaną. To jest zresztą jedna z tajemnic ekonomicznej wyższości nowego przemysłu nad starym. Konkurencja między nimi nie była możliwa wcale nie z powodu (a w każdym razie nie tylko) przewagi technologicznej. Tylko dlatego, że nowy poznański przemysł motoryzacyjny do perfekcji opanował technikę pozyskiwania taniej pracy, np. wykorzystał duże bezrobocie na obrzeżach województwa wielkopolskiego i gotowość polityków do wprowadzania zmian instytucjonalnych na rynku pracy. A stary przemysł nie mógł sobie na to pozwolić, bo musiał dotrzymać umowy ze swoimi dotychczasowymi pracownikami i całą załogą. Dobrym przykładem była krótkotrwała próba konkurowania przez Cegielskiego i Solarisa w produkcji pojazdów szynowych. Zakończona zdecydowanym zwycięstwem nowego nad starym. Dla właścicieli to był może i sukces, ale dla poznańskiego rynku pracy już niekoniecznie„..”Firmy takie jak VW, Bridgestone czy producent przetworów rybnych Lisner celowo sięgają po zasoby taniej pracy w dotkniętych bezrobociem rejonach Wielkopolski. Są gotowi nawet sami zorganizować transport ludzi z podpoznańskiej prowincji. To przepis na pracownika taniego i niezorganizowanego, często bez doświadczenia. Z drugiej strony następuje proletaryzacja polskiej wsi. Zjawisko dojeżdżania do pracy w mieście narasta, ale GUS bada to dopiero od kilku lat. Na dodatek pracowników werbuje się często poprzez agencje pracy tymczasowej. W 2011 r. w takich agencjach zarejestrowanych było ok. 1,8 mln ludzi. W praktyce są to takie współczesne giełdy pracy, których racją istnienia jest obniżenie kosztu siły roboczej do najniższego z możliwych i maksymalne zwiększenie jej elastyczności. Również dzięki strategii wymuszania konkurencji między pracownikami. „...”Idźmy dalej w przeglądzie polskich odmian prekariatu.Inną ciekawą grupą są polscy mikroprzedsiębiorcy. A właściwie ich pierwszy rzut z początku lat 90. Chodzi mi głównie o handlarzy. Nie tylko tych sprzedających ze szczęk i leżanek, ale też sklepikarzy oraz drobnych rzemieślników. Oni mieli być przykładem, że w warunkach wolnorynkowego kapitalizmu każdy może zaliczyć spektakularny sukces. Jednak dość szybko ta grupa przestała się dobrze zapowiadać. Przebili się nieliczni, a reszta została zdegradowana, zasilając na powrót szeregi prekariatu.Dlaczego tak się stało?Nie wytrzymali konkurencji dużych graczy na tym rynku. A zwłaszcza ekspansji kapitału zagranicznego związanego z liberalizacją polskiej gospodarki i wejściem do Unii Europejskiej. A konkretnie z pojawieniem się w Polsce hipermarketów i centrów handlowych. Jeszcze w 1995 r. super- i hipermarkety oraz galerie handlowe zajmowały w Polsce 4 proc. powierzchni handlowej. Dziś jest to ok. 25 proc. W 2008 r. na sklepy wielkopowierzchniowe przypadało ok. 1/3 obrotów detalicznego handlu żywnością. Najgorsze jest jednak to, że władze lokalne często ten proces jeszcze przyspieszały.”..”Jak? Gdzie?Zazwyczaj pod hasłem „ucywilizowania handlu detalicznego” stawały w praktyce po stronie interesu korporacyjnego. Sam opisywałem jedno z pierwszych takich starć, do którego doszło w Lesznie w 2000 r., gdy władze zdecydowały się na likwidację targowiska, stawiając w jego miejscu supermarket Ahold. Dużo głośniejsze – ale bardzo podobne – były starcia z policją towarzyszące likwidacji hal KDT pod Pałacem Kultury w Warszawie w 2009 r. Nieco wcześniej dysponujący publicznymi pieniędzmi Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju zdecydował się finansowo wesprzeć rozbudowę placówek sieci Kaufland w małych miejscowościach, choć Państwowa Inspekcja Pracy informowała o licznych przykładach łamania praw pracowniczych przez tę firmę. Takich przykładów jest całe mnóstwo.”...”A ci mikroprzedsiębiorcy? Co się z nimi właściwie stało?To zaskakujące, ale przez te 25 lat transformacji nikt się tym dokładniej nie zainteresował. Nie ma na ten temat badań ani dokładnych statystyk. Co jest dość częste w przypadku prekariatu, na którego badanie nie ma grantów ani społecznego zapotrzebowania.Nie rozpłynęli się chyba w powietrzu?Na podstawie szczątkowych danych można domniemywać, że zakończyli przygodę z przedsiębiorczością i zasilili szeregi klas pracujących. Często podejmując zatrudnienie w szeroko rozumianym sektorze handlu i usług. Wiązało się to dla nich z podwójną deklasacją. Bo raz, że degradacja zawsze jest bolesna. A dwa, że jeśli wrócili do pracy w handlu, to trafili już do innego – gorszego – świata.”...”A państwo? Co powinno zrobić?Nie chcę ustawiać się w roli nieproszonego doradcy rządu. Zwłaszcza że swoją rolę dostrzegam gdzie indziej. Chciałbym, żeby o patologiach polskiego rynku pracy zaczęło się w ogóle mówić i je badać. Bo w tej chwili jest tak, że z wielu z nich większość Polaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy.Polskie uczelnie, niegdyś ostoja etosu inteligenckiego, to dziś zwyczajne fabryki. W niektórych montuje się karty zegarowe czy wprowadza inne metody rejestrowania i kontroli czasu pracy. Tak jak kiedyś w zakładach Forda”....(źródło )
„Krzysztof Świątek „W Polsce rośnie liczba osób, które pracują, a i tak są „klientami” pomocy społecznej, czyli korzystają ze świadczeń pomocowych. – W Europie pracujący nie należeli do niedawna do ludzi ubogich. Rozpowszechnienie różnych form zatrudnienia o charakterze doraźnym powoduje, że rośnie liczba osób, która formalnie ma pracę, ale tak nisko wynagradzaną, że spycha je to na margines biedy – podkreśla prof. Bugaj. – „.....”Liczba biednych pracujących wynosi ok. 2 mln. Najwięcej jest takich, którzy już założyli własne rodziny. „.....” Zarobki biednych pracujących nie pozwalają im na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a dochody na osobę w rodzinie wynoszą tyle co minimum egzystencji. „...( więcej
Bezrobocie w Wielkiej Brytani spadło o 6,2 proc.Oznacza to, że prawie 150 tys. mieszkańców wysp znalazło miedzy majem, a lipcem zatrudnienie. Co więcej, średnie zarobki z tego okresu wyniosły o 0,7 proc. więcej w stosunku do poprzedniego roku.Brytyjskie Biuro Statystyk poinformowało, że w ciągu całego roku 468 tys. osób podjęło zatrudnienie. To najlepszy wynik od roku 1988. - Obecny stan zatrudnienia zbliża nas do realizacji planu pełnego zatrudnienia. Jest jednak jeszcze wiele do zrobienia. - powiedział Sekretarz George Osborne.Równocześnie jednak zanotowano, że coraz częściej wartość wynagrodzeń spada poniżej kosztów utrzymania. „..(więcej )
Tomasz Deptuła „ Sondaż Fed: 40 proc. Amerykanów wciąż żyje od wypłaty do wypłaty”...”Tylko 40 proc. badanych ma dysponuje funduszem na czarną godzinę, który pozwoliłby na pokrycie wszystkich wydatków domowych przez okres co najmniej trzech miesięcy. „....”Według Fed co ósma amerykańska rodzina nie dopina domowego budżetu. Kłopoty finansowe gospodarstw domowych to najczęściej problemy z otrzymaniem kredytu, długami zaciągniętymi na edukację lub z przejściem na emeryturę. Co trzeci badany przyznaje, że w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie spotkał się z odmową przyznania kredytu lub suma udzielonej mu pożyczki była niższa od oczekiwanej. Aż 24 proc. gospodarstw domowych obciążonych jest długiem zaciągniętym na edukację. Jego średnia wysokość wynosi 27,8 tys. dolarów, co jest dla domowych budżetów poważnym obciążeniem. Nic więc dziwnego, że co piąta rodzina spłacająca pożyczki studenckie nie reguluje wszystkich spłat w terminie. „....”Aż 31 procent osób w wieku przedemerytalnym przyznaje, że nie ma żadnych oszczędności na starość i nie uczestniczy w żadnym planie emerytalnym poza państwowym systemem Social Security, gwarantującym bardzo skromne świadczenia. W grupie 55-64 latków odsetek ten wynosi 19 proc., co oznacza, że osoby te będą musiały się liczyć z poważnym obniżeniem stopy życiowej po przejściu na emeryturę. „ ...(więcej )
Michalkiewicz „W 1995 roku Centrum Adama Smitha obliczyło, że państwo polskie konfiskuje rodzinie pracowników najemnych 83 procent dochodu – jeśli brać pod uwagę tylko to, do czego ci ludzie są zmuszeni przez prawo. Wynika z tego, że rzeczywiste podatki są znacznie wyższe, niż podają statystyki, bo statystyki nie uwzględniają na przykład przymusowych „składek” ubezpieczeniowych, sięgających przecież połowy dochodu. W ten sposób ludzie, formalnie pozostając właścicielami, zostają wyzuci z własności nie tylko wskutek konfiskaty przytłaczającej większości płynących z niej dochodów, ale również poprzez mnożenie regulacji, „ „...(więcej)
Zbyszek „Gdyby z podobną tezą: "Ameryka jest oligarchią" wystąpiła agencja RIA-Novosti, albo Russia Today. Gdyby z taką tezą wystąpił kolejny bloger poszukujący spiskowych wyjaśnień polityki, można by ją śmiało zlekceważyć. USA ma mają wielu zaprzysiężonych wrogów, którzy obrzucą to państwo błotem.Gdy teza ta jednak pada w czasopiśmie The Washington Times, a jest konsekwencją pracy dwóch amerykańskich profesorów z uniwersytetów Princeton i Northwestern, to wygląda ona już nie na tezę, ale informację o aktualnym ustroju USA. "Kto rządzi? Kto naprawdę ma władzę? Do jakiego stopnia większość obywateli USA jest suwerenem, półsuwerenem czy też jest głównie bezsilna?" - stawiają pytanie Gilens i Page, odwołując się do prac naukowych dotyczących amerykańskiego życia politycznego.W swojej pracy naukowej autorzy postanowili sprawdzić, która z grup wskazywanych przez ich poprzedników, faktycznie rządzi Stanami Zjednoczonymi: większość obywateli, grupa najbogatszych, ogólne grupy interesów, czy też grupy interesów tworzone przez korporacje.Do swojej pracy wybrali 1779 przypadków rozstrzygnięć politycznych na szczeblu federalnym, które zapadały pomiędzy 1981 a 2002 rokiem. Do jakich wniosków doszli? "Podczas gdy preferencje elit ekonomicznych i zorganizowanych grup interesu wpływają na rozstrzygnięcia polityczne, preferencje przeciętnych Amerykanów wydają się mieć na nie wpływ minimalny, bliski zeru. Preferencje elit ekonomicznych mają daleko bardziej niezależny wpływ na zmiany polityczne niż preferencje zwykłych ludzi. Nie znaczy to, że przeciętni obywatele zawsze przegrywają. Często zapadają rozstrzygnięcia zgodne z ich preferencjami, ale tylko dlatego, że te właśnie rozstrzygnięcia popiera elita finansowa. Co wyniki naszej pracy mówią o demokracji w Ameryce? (...) Wskazują one, że w USA większość - nie rządzi, przynajmniej w sensie wpływania na polityczne decyzje i rozstrzygnięcia. Kiedy większość obywateli nie zgadza się z elitą ekonomiczną i/lub grupami interesów, zazwyczaj przegrywa. Co więcej, z powodu wbudowanej w amerykańską politykę tendencji do utrzymywania status quo, nawet spore mniejszości preferujące jakieś rozwiązania polityczne, nie osiągają swoich celów. Na przekór, poważnie wyglądającym empirycznym danym, wspierającym wcześniejsze teorie rządów większości, nasze analizy sugerują, że większość Amerykanów ma mały wpływ na politykę przyjmowaną i prowadzoną przez rząd. (...) Wierzymy, że jeśli kierunki polityki są dominowane przez potężne organizacje biznesowe oraz małą liczbę bogatych obywateli, to aspiracje Ameryki do bycia demokratycznym społeczeństwem są poważnie zagrożone"....( więcej )

„Chiński sąd nałożył na producenta leków GlaxoSmithKline dotkliwą karę za korumpowanie lokalnych lekarzy i władz szpitalnych. Brytyjska firma ma zapłacić 492 mln dolarów, a kilku wysoko postawionych pracowników skazano na kary więzienia.”....”W reakcji na werdykt centrala firmy w Wielkiej Brytanii odcięła się od praktyk chińskiego oddziału, nazywając je "jawnym naruszeniem standardów postępowania koncernu i procedur działania."Wyciągnięcie wniosków z tego postępowania jest bardzo ważne, jednak czujemy się rozczarowani tą sprawą. Wyciągniemy z niej wnioski na przyszłość" - napisał koncern w oświadczeniu na swojej stronie internetowej.”...”Wcześniej w maju br. policja informowała, że Reilly był oskarżony o kierowanie "dużą siatką łapówkarską". Stojący na czele chińskiego oddziału koncernu miał nakazywać podwładnym korumpować przedstawicieli chińskiej służby zdrowia, aby ci kupowali produkty GlaxoSmithKline. „...(źródło )
Michał Wołangiewicz – stały współpracownik redakcji Instytutu Misesa, szef działu gospodarczego oficjalnego magazynu Uniwersytetu Wrocławskiego, „Uniwersal.info” „....”Chińska bańka prędko nie pęknie „...”Podwójny gospodarczy oksymoron– Taki scenariusz snują ludzie, którzy patrzą na Chiny przez pryzmat innych rynków, które znają, zapominając o tym, że to jest zupełnie inne środowisko inwestycyjne – słusznie mówi Mark Tobius, prezes Templeton Emerging Markets Group w wywiadzie dla „Bloomberg Businessweek”. Trzeba bowiem zdać sobie sprawę, że chińską gospodarkę trudno nazwać „rynkową”.Większość środków produkcji w ChRL jest wszak choćby w części własnością państwa. – Należy [także] pamiętać, że chiński rząd kontroluje największe banki, ma także własne firmy inwestycyjne.”....”Biorąc natomiast pod uwagę ogólną definicję sektora prywatnego, udział prywatnych inwestycyjnych środków trwałych w roku 2005 wynosił ledwie ok. 34 proc. (dla porównania w roku 1983 r. w Indiach było to ok. 58 proc.), a liczby te nie straciły jak dotąd na aktualności.Jednocześnie w Państwie Środka nigdy, co szczególnie ciekawe, nie było tak naprawdę centralnego planowania. Decyzje gospodarcze podejmuje się na poziomie samorządów, podobnie jak za czasów Mao.Najlepszym określeniem chińskiego modelu gospodarczego będzie zatem podwójny oksymoron, którym posługuje się Mark DeWeaver, który zarządza funduszem rynków wschodzących Quantrarian Asia Hedge, a w latach 1985-1994 mieszkał w Chinach, gdzie m.in. studiował na uniwersytecie Sun Yatsen w Guangzhou — kapitalizm z ograniczoną własnością prywatną oraz socjalizm z ograniczonym planowaniem.”....(źródło )
Ważne 2012 rok The Economist „Według ostatnich danych, Chińczycy posiadają największe na świecie indywidualne oszczędności. Każdy obywatel tego kraju przeciętnie oszczędza 52 proc. swoich dochodów, podczas gdy średnia światowa jest poniżej 20 proc. Chińczycy oszczędzają przede wszystkim na mieszkanie. „. ...(więcej )
Chińczycy dzięki wolnemu rynkowi w Chinach idą na emeryturę w wieku 60 lat a Chinki w wieku 50 – 55 lat ) „...(więcej )
Mój komentarz W USA, Europie , Polsce, Rosji, Japonii mamy do czynienia z w pełni rozwiniętym systemem oligarchicznym z cała patologia temu towarzyszącą . Bieda , zdychanie ludności, depopulacja , koncentracja całej praktycznie własności tym koncernów, banków , w rękach lichwiarstwa i oligarchii . Zadłużenie setek milionów ludzie w bankach należących do oligarchów lichwiarskich , czyli sprowadzenie ich do roli chłopstwa pańszczyźnianego . System i klasa oligarchów są tak skrajnie zdegenerowane ,że doprowadzili do sytuacji w której niszczą podstawy własnej egzystencji . Wyniszczają całe populację , które kontrolują . Aby państwu zilustrować poziom dyskusji w Polsce i nie tylko dotyczącej systemu ekonomicznego proszę wyobrazić sobie czasy gospodarki pańszczyźniano folwarcznej . Jest źle, system się załamał Najwybitniejsi ekonomiści i politycy prześcigają się w pomysłach jak z tego wyjść . Jeden proponuje aby zwiększyć ilość dni pańszczyzny z pięciu do sześciu, drugi proponuje aby nawet starcy 66 letni byli zmuszeni do pracy na polu pana , inny proponuje , aby starsze kobiety zajmowały się dziećmi młodszych chłopek pańszczyźnianych , aby te też można było zagnać do pracy. Pan daje jedzenie starym i chorym , więc niejaki Żytniak kierownik Orkiestry Wielkanocnej proponuje , aby ich na ich życzenie zabijać . Jakiś polityk mówi że widzi tutaj jawną niesprawiedliwość i proponuje, aby pan obłożył nowym podatkiem bogatszych chłopów , a zrabowane mienie rozdał biedniejszym , bo według niego w systemie folwarczno pańszczyźniany wystąpiły nieprawidłowości zwane rozwarstwieniem majątkowym .Pewnego dnia wraca z zagranicy Jaś Wędrowniczek i mówi . Weźmy za pysk pana naszego , skończmy z pańszczyzna i zlikwidujmy folwark . To co wypracujemy nam się należy . Starych i schorowanych maja utrzymywać ich rodziny Wstaje wtedy Corwinus Wszechrozumny i rzecze . Jesteśmy za obaleniem systemu folwarczno pańszczyźnianego , ale, ale pan nasz ma całą naszą ziemie ,a wszyscy jesteśmy u niego zadłużeni a święte prawo własności mówi , że nie możemy mu nic zabrać , ani długów anulować i macie harować na niego dalej Chiny to nie jest żaden kraj cudownych ludzi. Po prostu państwo nie pozwoliło tam do powstania warstwy lichwiarzy , tak proszę państwa , nie ma tam ani jednej rodziny lichwiarskiej a oligarchów posiadających koncerny trzyma krótko za pysk ., co pokazała sprawa skorumpowanego koncernu angielskiego i powsadzaniu jego dyrektorów do więzień Polacy nie będą wolnymi ludźmi dopóki nie zlikwiduje się dla zwykłych Polaków , dla małych i średnich firm podatku dochodowego , VAT u i przymusowych ubezpieczeń społecznych a w zamian za to nie opodatkuje się koncernów i nie wprowadzi nieinwazyjnego podatku transakcyjnego . Nie mówiąc już oczywiście o przejęciu przez kontroli nad bankiem centralnym i kreacją pieniądza przez państwo Marek Mojsiewicz

P.Piotr Lisiewicz, znany głównie z podawania się za niezbyt świętej pamięci Włodzimierza Iljicza Uljanowa (ps.”Lenin”), urządził kolejny happening. Napisał w „Gazecie Polskiej” jajcarski tekst o mnie – p/t: „Korwin-Mikke, czyli nowy Wazelin Wazelinowicz”.
( http://niezalezna.pl/59588-korwin-mikke-czyli-nowy-wazelin-wazelinowicz )
Warto to przeczytać – nie tylko dla pośmiania się. Bo tego typu teksty powstają masowo. Cóż: zadarłem z żydo-komuną, to muszę się nauczyć z tym żyć... I całkiem nieźle sobie żyję. Teza p.Lisiewicza – jeśli w ogóle można mówić o jakiejś poważnej tezie tego tekstu – jest taka:
Przesłanka I: „Otóż III RP nie jest niepodległym państwem polskim, lecz czymś w rodzaju XIX-wiecznego Królestwa Polskiego. Brak rozbicia komunistycznej agentury spowodował, że Rosja panuje nad owym strategicznym dla siebie obszarem”.
Przesłanka II: Korwin-Mikke robi, co może, by obalić III Rzeczpospolitą.
Panalisiewiczowski wniosek: „Korwin-Mikke jest rosyjskim agentem”. Dalsze „wnioskowania”: „Ostatecznie jednak [pro-rosyjskie media] postawiły na Korwina, który zaczął być pokazywany w masowo oglądanych programach”. Zdumiewające: od 8 lat ani razu (poza okresem wyborów) nie pokazano mnie w TVP 1, TVP 2, TVN, PolSatcie – prawie nigdy w TVP INFO i TVN24; p.Lisiewicz żyje chyba w jakimś innym kraju, w którym mnie masowo pokazują. Z chęcią do niego pojadę. Reszta wywodów p.Lisiewicza jest równie poważna. Wali mnie po łbie jakąś broszurą jakiegoś faceta z XIX wieku (o którym nawet ja nie słyszałem...), przypomina, że byłem na przyjęciu w ambasadzie Federacji Rosyjskiej (byłem; gdybym był agentem na pewno bym się nie demaskował...), a także przypomina artykuł w moim własnym „Najwyższym CZAS!”ie p/t „Bal u Gawriłowa”. Niestety nie pamiętam ani balu, ani p.Gawriłowa, ani tego artykułu – ale gdyby p.Lisiewicz przez chwilę pomyślał, to by zrozumiał, że nie publikowałbym we własnym tygodniku czegoś dla mnie niekorzystnego. Przy okazji polecam dowcip o Stirlitzu (tak, znam rosyjski i przejrzałem większość dowcipów o Stirlitzu – jest ich w Sieci ok.4800). Chodzi mi o ten:
„Stirlitz usiadł i pomyślał chwilę. Spodobało mu się. Pomyślał po raz drugi”. A teraz poważnie: bo, jak powiedział śp.Roman Dmowski, pełno jest Polaków bardziej nienawidzących Rosji, niż kochających Polskę – i w d***kracji trzeba, niestety, i z takimi „patriotami” się liczyć. Więc kolejny przykład: Ukraina. Było sobie takie państwo, balansujące w miarę udolnie między Wschodem i Zachodem, wysysane przez oligarchów, z p.Wiktorem Janukowyczem na czele. I oto Polacy (i nie tylko) na zgodną komendę z Brukseli i Waszyngtonu, zaczęli to państwo podgryzać – aż wreszcie doprowadzili do załamania się reżymu. Kto na tym skorzystał: Rosjanie, którzy zajęli Krym (i bardzo słusznie), doprowadzili do oderwania się Doniecka i Ługańska (przypominam, że byłem temu przeciwny) i mogą (nie daj Boże!) doprowadzić do rozpadu Ukrainy. Gdyby p.Lisiewicz pomyślał po raz drugi, to by zrozumiał, że i ci wydający polecenia w Brukseli i Waszyngtonie, i ci wykonujący je w Polsce – to agenci Kremla. I On to zresztą wie – bo przecież sam napisał: „III RP nie jest niepodległym państwem polskim,(...) Rosja panuje nad owym strategicznym dla siebie obszarem”. Tylko nie pomyślał po raz drugi – i nie wyciągnął z tego wniosku, że obalenie p.Janukowycza zostało dokonane na polecenie moskiewskich szachistów. Ci, co Go obalali, to są prawdziwi agenci. Albo idioci, dający sobą manipulować rosyjskim agentom. Tak czy owak: proszę pamiętać, że byłem przeciwko obalaniu p.Janukowycza – a więc i przeciwko wzbogaceniu się Rosji o Krym i Donbas. Trzeci przykład: z całą mocą potępiam tych, co wywołali Powstanie Listopadowe, a jeszcze mocniej tych, co wywołali całkowicie kretyńskie powstanie styczniowe. P.Lisiewicz słusznie przypomina, że w wyniku tych powstań Polska utraciła niepodległość, potem i autonomię – i nastąpiła fala rusyfikacji. Gdyby pomyślał po raz drugi, to by doszedł do wniosku, że ten, co jest przeciwny tym powstaniom, chciałby zapobiec rusyfikacji, utracie autonomii i niepodległości. Zgadza się? I teraz dam p.Lisiewiczowi kolejny powód do wrzasku, że jestem ruskim agentem. Otóż gdy warchoły z Korpusu Kadetów wzywały oficerów do objęcia dowództwa Powstania, siedmiu odważnych żołnierzy (generałowie: Ignacy Blumer, Maurycy Hauke, Józef Nowicki, Stanisław Potocki, Tomasz Siemiątkowski, Stanisław Trębicki - i pułkownik Filip Meciszewski), zdających sobie sprawę, czym to powstanie się zakończy, odmówiło. I zostali przez tych morderców zastrzeleni!!!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_oficerów-lojalistów_poległych_w_Noc_Listopadową
Oczywiście w oczach tych Polaków, co to bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę, tych Siedmiu Wspaniałych to „zdrajcy” - a śp.Piotr kretyn Wysocki to „patriota”. Tfu! Więc, p.Lisiewicz, przyznaję się Panu bez bicia, że gdybym rządził w Polsce, to bym postawiony ku Ich czci pomnik odtworzył. Pan powie, że dlatego, że chciałbym podlizać się Rosjanom – a ja, że należy cenić mądrość polityczną, odwagę i nieugiętość pod lufą pistoletu, oraz wierność przysiędze. Wszystko jedno, komu złożonej – cesarzowi Rosji, czy kacykowi Bambuko. Bo ja nie uznaję relatywizmu moralnego. Proponuję na koniec p.Lisiewiczowi, by dalej pisał hecne historyjki „Zyzio na koniu hyzio” i udawał Lenina. A jeśli chce napisać coś poważnego, niech da to potem do przeczytania komuś logicznie myślącemu. I zastosuje się do jego wskazówek. Co jakiś czas ludzi ogarnia szaleństwo – i zamiast wierzyć w siebie zaczynają wierzyć, że Lud wyposażony w Zbiorową Mądrość ułoży im życie lepiej, niż oni sami. W porównaniu z takimi ludźmi p.Tomasz Lis, który na spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Warszawskiego wyrzekł pamiętne słowa: „WYZBĄDŹCIE SIĘ ZŁUDZEŃ, ŻE LUDZIE SĄ TAK GŁUPI, JAK WAM SIĘ WYDAJE: SĄ O WIELE GŁUPSI!” - jawi się jako mędrzec. Co, oczywiście, nie przeszkadza p.Lisowi wychwalać d***kracji. Bo gdy rządzą głupcy, to p.Lis i inni mający w łapskach telewizję, mogą robić z ludźmi co chcą - i kraść ile wlezie. Śp.Hieronim Franciszek Konarski herbu Gryf, pijar lepiej znany pod zakonnym imieniem o.Stanisław od świętego Wawrzyńca – napisał w 1760 roku czterotomowe dzieło „O skutecznym rad sposobie” - gdzie wychwalał zalety d***kracji. Wychwalał je tak: „Wprawdzie raz przegłosują ciebie – ale za to dwa razy ty z innymi przegłosujesz onych”. I tak rzeczywiście jest – co ilustruje obrazek. Gdyby w Polsce rzeczywiście panowała d***kracja, to większością głosów wszystkim zakneblowano by usta. Może Kościół Rzymsko-katolicki miałby swobodę wypowiedzi – ale i za to bym nie ręczył... Dziś ta pseudo-d***kracja dochodzi do swoich ostatnich dni. Produkuje takie oto kwiatki:

"Demokracja wymaga „demokratycznych pracowników”, dla których demokracja nie jest jedynie czymś odgórnie narzuconym, na przykład wpisanym do programu nauczania, ale oznacza osobiste zaangażowanie na rzecz demokratycznego projektu, który za wartość uznaje współistnienie i rozkwit różnych sposobów życia i perspektyw".

(https://pl-pl.facebook.com/WroclawskaEdukacjaDemokratyczna

Autorem tego bełkotu („demokracja” występuje cztery razy w jednym zdaniu!!) jest niejaki Piotr Moss. Oczywiście „demokratyczny projekt” za jedyny możliwy uznaje „d***kratyczny” sposób życia. Pozostałe bezwzględnie tępi. Nawet tu przekonany jestem, że większość Czytelników najchętniej zakazałaby mi tłumaczenia imion i kazała pisać, „jak wszyscy”: „Peter Moss”. Tępienie odmienności nie wymaga od NICH wielkiego wysiłku. Dla d***kratów jest w Piekle przeznaczony największy kocioł. Diabły w ogóle nie muszą go z widłami w łapach pilnować – bo jak ktoś próbuje wyleźć, to inni sami go za nogi z powrotem wciągają. Co dobrze opisywał już śp.Fryderyk Nietzsche...

Unijna anty-cywilizacja jest odwrotnością europejskiej Na prawie każdym spotkaniu mówię prostą, a przerażającą prawdę. Prawda zaś jest taka, że moja cywilizacja – mam na myśli cywilizację europejską z okresu +/- Napoleona – rządziła światem. Kolonizowała cały świat, bo miała zdrowe zasady. Dziś, po latach d***kracji, zasady zmieniły się na odwrotne: to, co w Europie było dobre, w Unii jest złe – i odwrotnie. A skoro unijna anty-cywilizacja jest odwrotnością europejskiej – to musi ona być jedną z najgorszych. I dlatego wszyscy: Arabowie, Chińczycy itd. obecnie nas kolonizują. I jeśli sami nie przywrócimy normalności, tj. nie obalimy d***kracji – to normalność przywrócą oni.

Powtarzam: jeśli Europę podbiją mahometanie, wróci kara śmierci, zniknie koedukacja w szkołach (bardzo ważny, wbrew pozorom, czynnik upadku cywilizacji!!), zniknie VAT, podatek od kupna-sprzedaży, podatek dochodowy... Znikną „Parady Miłości i Równości”, znikną gdzieś (tfu!) „geje”. Nie, nikt ich nie wymorduje: Koran każe, zgodnie z Pismem Świętym, samcołożników karać śmiercią... ale pod warunkiem, że jest dwóch świadków. Więc homosie będą sobie spokojnie żyć – pamiętając tylko o zasłanianiu okien. Wróci normalność. Przypominam, że to wszystko było przecież było w mojej Europie. W unijnej jest oczywiście odwrotnie. Więc albo my to zrobimy sami – albo przyjdą Arabowie. I ich cywilizacja: o Niebo lepsza od unijnej, ale znacznie gorsza od europejskiej (gdzie np. kobietom nie kazano zakrywać włosów...) W USA do dziś niektórzy wierzą, że trzeba dać Arabom stypendia na uniwersytety – to wrócą do siebie i będą głosić pochwałę amerykańskiego stylu życia. Tak by było, gdyby była to cywilizacja amerykańska, ta z XIX wieku. Dziś panuje tam anty-cywilizacja – więc oni wracają do siebie, ale z mocnym postanowieniem:
NIGDY TEGO U NAS NIE BĘDZIE! I niektórzy desperacko próbują pomóc nam wrócić do cywilizacji. Dokładnie tak samo, jak my w XIX wieku próbowaliśmy siłą zbrojną wprowadzić cywilizację wśród Indian, Murzynów itd. W dobrej wierze!http://wmeritum.pl/udaremniono-atak-komisje-europejska/
Doskonała ilustracja. Oni ryzykują życiem, by nas wprowadzić do cywilizacji. Podobnie, jak robili to np.konkwistadorzy Pizarra... JKM

Czy konstytucja RP chroni własność Najtrudniejsze bywają odpowiedzi na proste pytania, na przykład - czy konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej chroni własność. Trudność nie polega na tym, że, dajmy na to, nie ma w konstytucji postanowień dotyczących ochrony własności - bo są i to nawet całkiem sporo - ani nawet na tym, że pozycja konstytucji w systemie źródeł prawa obowiązującego w III RP wcale nie jest taka oczywista, jakby mogło się z pozoru wydawać. Wprawdzie Trybunał Konstytucyjny z namaszczeniem orzekł, że konstytucja ma pierwszeństwo przez prawami Unii Europejskiej, ale cóż z tego, skoro Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, którego orzeczenia w myśl traktatu lizbońskiego mają dla państw członkowskich UE charakter źródeł prawa, 15 lipca 1964 roku w sprawie Flaminio Costa vs E.N.E.L. sformułował zasadę pierwszeństwa prawa wspólnotowego, według której „żaden późniejszy akt jednostronny nie może mieć mocy wyższej od uregulowań wspólnotowych” - bez względu na rangę tego „aktu”, a więc również wtedy, gdy jest to konstytucja. Pewnie właśnie dlatego pani Małgorzata Jungnikiel, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, podczas sympozjonu na Uniwersytecie Warszawskim poświęconym m.in. prawno-ustrojowym aspektom ewentualnego wejścia Polski do unii walutowej oświadczyła, że sądy w Polsce będą stosowały prawo UE nawet w sytuacji jego sprzeczności z konstytucją. Ale przecież nawet w sytuacji, gdy konstytucja jest aktem pozbawionym znaczenia prawnego, można spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy chroni ona własność, czy nie. Trudność polega przede wszystkim na chaosie semantycznym, który sama konstytucja wprowadza, a w następstwie którego udzielenie jasnej odpowiedzi nawet na tak proste pytanie, może okazać się trudniejsze, niż myślimy. Konstytucja III Rzeczypospolitej była tworzona przez tak zwaną „bandę czworga”, w skład której wchodziły ugrupowania zdecydowanie lewicowe, jak Unia Pracy, dowodzona przez „prawdziwego socjalistę” Ryszarda Bugaja, farbowane na czerwono lisy z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, skupiającego dawnych PRL-owskich nomenklaturowców, Polskie Stronnictwo Ludowe, którego działacze serca mają, jak się należy, po lewej stronie, no i Unia Wolności - wówczas dowodzona przez Leszka Balcerowicza, wprawdzie uchodzącego za „liberała”, ale otoczonego przez socjaldemokratów w rodzaju Jacka Kuronia i Bronisława Geremka. Taki skład redakcji sprawił, że konstytucja z 1997 roku przypomina wielbłąda, który jak wiadomo, jest koniem zaprojektowanym przez komisję. Znakomicie ilustruje to art. 2 konstytucji głoszący, iż „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.” Zawarcie aż tylu sprzeczności w jednym zdaniu to duża sztuka, ale czegóż to się nie robi dla Polski? Według tego artykułu Rzeczpospolita Polska jest państwem demokratycznym, to znaczy takim, w którym kwestie sporne rozstrzyga się przez przyznanie racji arytmetycznej większości oraz takim, w którym rekrutacja aparatu władzy następuje w wyniku powszechnego głosowania. Państwo w którym kwestie sporne rozstrzygane są przez każdorazowe przyznawanie racji arytmetycznej większości, nie może być „państwem prawnym” - bo w państwie prawnym respektowane są zasady prawa wywodzące się z prawa naturalnego - bez względu na to, co na ten temat mniema arytmetyczna większość. A tu jeszcze dochodzi nieszczęsna „sprawiedliwość społeczna”, której „zasady” Rzeczpospolita Polska ma „urzeczywistniać”. Opatrzenie rzeczownika „sprawiedliwość” przymiotnikiem „społeczna” oznacza, że mamy do czynienia z jakimś szczególnym rodzajem sprawiedliwości, różniącym się istotnie od sprawiedliwości zwyczajnej. Sprawiedliwość zwyczajną zdefiniował przed blisko dwoma tysiącami lat rzymski prawnik Ulpian Domicjusz. Twierdził on, że „iustitia est firma et perpetua voluntas suum cuique tribuendi” - co się wykłada, że sprawiedliwość jest to niezłomna i stała wola oddawania każdemu, co mu się należy, co dodatkowo potwierdził w trzech, jako że „omne trinum perfectum”, czyli wszystko co potrójne, jest doskonałe - „zasadach prawa”: honeste vivere, alterum non laedere, suum cuique tribuere (uczciwie żyć, drugiego nie krzywdzić, każdemu należne oddawać). Gdyby zatem sprawiedliwość społeczna była sposobem postępowania zalecanym przez Ulpiana Domicjusza, byłaby po prostu zwyczajną sprawiedliwością i nie byłoby konieczności opatrywania jej zagadkowym przymiotnikiem „społeczna”. Tak jednak nie jest, więc sprawiedliwość społeczna musi różnić się czymś istotnym od sprawiedliwości zwyczajnej - na przykład, żeby nikomu niczego nie oddawać, a jeśli już koniecznie trzeba - to oddawać nie to, co „należne”, ale, dajmy na to, tylko to, co nam zbywa. Krótko mówiąc, przymiotnik „społeczna” sprawia, iż mamy do czynienia z jakimś rodzajem niesprawiedliwości, a skoro tak, to utrzymywanie, jakoby III Rzeczpospolita była „państwem prawnym” jest absolutnie nieuprawnione. Artykuł 2 konstytucji jest rodzajem grzechu pierworodnego, którego skutki rozciągają się na kolejne jej postanowienia - również, a może nawet przede wszystkim, dotyczące kwestii własnościowych. Art. 20 konstytucji stwierdza, że podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej stanowi „społeczna gospodarka rynkowa”, która jest oparta na „wolności działalności gospodarczej”, na „własności prywatnej”, ale również - na „solidarności”, a także - na „dialogu i współpracy partnerów społecznych”. Jak bowiem może wyglądać „wolność działalności gospodarczej”, która teoretycznie powinna przysługiwać podmiotowi działającemu, na przykład - prywatnemu właścicielowi, skoro jest on zmuszony do prowadzenia „dialogu” z tajemniczymi „partnerami społecznymi”, którzy mogą domagać się od niego „solidarności”? Jeśli „partnerzy społeczni” są na podstawie art. 20 konstytucji uprawnieni do wiecowania nad decyzjami podmiotu rzekomo korzystającego z „wolności gospodarczej”, albo nad decyzjami właściciela odnoszącymi się do przedmiotu własności, to zarówno wolność, jak i własność są iluzoryczne, zaś solenne gwarancje stanowić mogą tylko rodzaj dekoracji, za osłoną której kontynuowany jest stary, poczciwy komunizm. Zwróćmy bowiem uwagę na treść prawa własności. Klasyczna definicja własności głosi, że jest to „plena in re potestas”, czyli pełne władztwo nad rzeczą, które przysługuje właścicielowi z wyłączeniem innych osób - czyli również tajemniczych „partnerów społecznych”. Jeśli to władztwo nie jest pełne - a w sytuacji, gdy właściciel zmuszony jest do „dialogu”, to znaczy - do uzgadniania swoich decyzji odnoszących się do przedmiotu własności - z „partnerami społecznymi”, to o żadnym „pełnym” władztwie nie może być mowy, trudno w ogóle mówić o istnieniu własności prywatnej. Najwyraźniej pod nazwą „własności prywatnej” konstytucja ukrywa jakieś innego rodzaju uprawnienie. Warto zwrócić uwagę, iż art. 20 nie stawia żadnych granic ani „solidarności” - cokolwiek by to miało znaczyć - ani „dialogowi”, ani wreszcie - „współpracy” z „partnerami społecznymi”. Skoro tak, to nie można wykluczyć sytuacji, w których „partnerzy społeczni” właściciela wciągniętego w „dialog” zwyczajnie przegadają, to znaczy - zmuszą do postępowania wbrew własnej woli. Pośrednio wskazuje na taka możliwość art. 21 konstytucji. W ustępie 1 stwierdza on, że Rzeczpospolita Polska „chroni” własność i prawo dziedziczenia. Zwróćmy uwagę, że konstytucja nie używa określenia „gwarantuje”, a tylko, że „chroni”. Gwarancja jest sformułowaniem znacznie silniejszym od „ochrony”, bo gwarancja implikuje skuteczność, natomiast nie ma żadnej pewności, czy deklarowana w konstytucji „ochrona” własności i prawa dziedziczenia okaże się skuteczna tym bardziej, że granice tej ochrony nie są wcale sprecyzowane. Przeciwnie - ustęp 2 art. 21 konstytucji dopuszcza wywłaszczenie, to znaczy - pozbawienie właściciela własności przez władzę publiczną - stawiając jedynie nieostry warunek by wywłaszczenie zostało dokonane „na cele publiczne” i za „słusznym” odszkodowaniem”. Nawet nie wiadomo, kto może, albo będzie mógł dokonać wywłaszczenia i czy np. wywłaszczenie dokonane na rzecz spółki budującej płatną autostradę jest wywłaszczeniem na cele publiczne, czy już nie. Wreszcie warto podnieść, że wyposażenie władzy wykonawczej w prawo decydowania o wywłaszczeniu stanowi jaskrawe naruszenia zasady nemo iudex in causa sua, to znaczy - że nikt nie powinien być sędzią we własnej sprawie. Dlatego w moim autorskim projekcie konstytucji zapisałem w art. 5 ust. 4, że pozbawienie albo ograniczenie własności może nastąpić wyłącznie na podstawie lub w wykonaniu orzeczenia sądu, w związku z popełnieniem przez właściciela czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę lub niewykonaniem zobowiązania umownego, albo wynikającego z ustawy. Przy takiej regulacji „wywłaszczenie” w rozumieniu art. 21 konstytucji RP byłoby w ogóle niedopuszczalne. Władza publiczna musiałaby z właścicielem negocjować i ewentualnie przejąć jego własność na podstawie umowy, która gwarantowałaby, iż odszkodowanie będzie „słuszne”. Utrzymanie przez konstytucję „wywłaszczenia” dokonywanego w trybie administracyjnym oznacza przyzwolenie na rabunek własności, z lekka tylko maskowany pozorami legalności. Dlatego art. 21 konstytucji RP wyraźnie koliduje z art. 64 ust. 1, który stanowi, że „każdy” ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia. Jeśli autorom konstytucji chodziło o to, że „każdy” ma prawo do nabywania własności, to regulacje niższego rzędu pozostają z tym stwierdzeniem w sprzeczności, bo na przykład cudzoziemcy w zakresie nabywania własności nieruchomości są poddani ograniczeniom. Jeśli ustawodawca chciałby te ograniczenia utrzymać, to powinien w konstytucji zapisać, że nie „każdy”, a tylko „obywatele polscy”. Podobnie regulacje niższego rzędu pozostają w sprzeczności z postanowieniami ust. 2 artykułu 64. Głosi on, że własność i inne prawa majątkowe podlegają równej dla wszystkich ochronie prawnej. Z uwagi na istnienie możliwości wywłaszczenia trzeba by dodać, że owszem - własność podlega równej dla wszystkich ochronie - chyba, że prywatny charakter własności koliduje z interesem publicznym - cokolwiek byśmy pod tym określeniem rozumieli - bo wtedy ochronie nie podlega. Wreszcie ust. 3 artykułu 64 konstytucji, który stanowi, że własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności. Warto zwrócić uwagę, że konstytucja nie ogranicza swobody wydawania ustaw ograniczających własność. Sejm może ograniczać własność pod dowolnym pretekstem, na przykład - sprawiedliwości społecznej, czy poszukiwania dochodów budżetowych. W rezultacie ograniczenie własności polegające na powiększeniu rozmiarów konfiskaty dochodu poprzez zwiększenie progresji podatkowej, mimo istnienia tego przepisu uchodzi za całkowicie legalne, chociaż jak najbardziej „narusza istotę prawa własności”. Przypomnę, że istotną cechą prawa własności jest „pełne władztwo nad rzeczą”, które przysługuje właścicielowi z wyłączeniem innych osób. Zatem prawo własności obejmuje uprawnienie właściciela do używania rzeczy oraz jej nadużywania, a więc na przykład - zniszczenia. Tymczasem pod pretekstem ochrony naturalnego środowiska właściciel musi ubiegać się o zgodę organu władzy publicznej na przykład na ścięcie na własnej posesji drzewa, które nawet sam zasadził. Odstąpienie od tej procedury grozi właścicielowi surowymi karami, chociaż art. 8 konstytucji stanowi, że jej przepisy stosuje się bezpośrednio, chyba, że ona sama stanowi inaczej. Niechby jednak właściciel drzewa spróbował powoływać się na art. 64 ust. 3 - że wymaganie zgody urzędu na ścięcie drzewa narusza istotę prawa własności - to gmina pokazałaby mu „ruski miesiąc”, a niezawisłe sądy prześcigałyby się w karaniu zuchwalca. Widzimy zatem, że konstytucja RP z 1997 roku raczej markuje ochronę własności niż rzeczywiście ją chroni - ale taką właśnie rolę do odegrania przeznaczyli jej Ojcowie Założyciele III Rzeczypospolitej, to znaczy - pan generał Czesław Kiszczak z gronem osób obdarzonych szczególnym jego zaufaniem - gdyż w perspektywie chodziło o przekształcenie tej formy państwowości polskiej w organizacje przestępczą o charakterze zbrojnym - co zresztą w znacznym stopniu się udało. Stanisław Michalkiewicz

23/09/2014 „Platforma przeprowadziła najwyższą chyba w historii świata podwyżkę podatku, bo my składki na ZUS traktujemy jako podatek. Jak PO dochodziła do władzy w 2007 roku, to podatek na ZUS wynosił 717 złotych. W przyszłym roku trzeba będzie zapłacić około 1100 złotych. Jest to wzrost o 45%”- wylicza pan Cezary Kazimierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. I na pewno słuszna jego Rajca- pardon- racja. Przecież o rosnącym podatku ZUS mówimy od lat, a każda władza jest głucha na argumenty- i sprawy nadal idą w tym samym kierunku. Ciągle podatek ZUS rośnie i rosną dopłaty z budżetu państwa idące w miliardy. Katastrofa zbliża się nieuchronnie, a sterujący statkiem jakby nie zauważali co się dzieje za burtą. Cała naprzód! Burty rwie jak na Tytaniku- a ONI- cała naprzód. Już woda się wlewa do maszynowi- a ONI- cała naprzód. Już woda zalewa pokład- a ONI- cała naprzód. Więcej wydatków! Woda już pojawia się na mostku kapitańskim- a ONI-więcej wydatków. Statek prowadzi jakiś komplety niespełna rozumu, a pasażerowie mogą sobie pogłosować i wybrać innego- równie nierozumnego- jak to w demokracji. Więcej demagogii i więcej wody! Poprzedni kapitan w dniu 23 listopada 2007 roku w swoim propagandowym wystąpieniu mówił:” Będziemy wspierać przedsiębiorców. Wreszcie zmienimy prawo- i to jest twarda zapowiedź- które ludziom, przedsiębiorcom nie pomaga, a utrudnia działalność gospodarczą .NACZELNĄ ZASADĄ POLITYKI FINANSOWEJ MOJEGO RZĄDU BĘDZIE W ZWIĄZKU Z TYM STOPNIOWE OBNIŻANIE PODATKÓW I INNYCH DANIN PUBLICZNYCH. Dotyczy to i musi to dotyczyć wszystkich: i tych mniej zamożnych, i tych bogatszych. Wszyscy maja prawo do tego, aby państwo przyjęło wreszcie kierunek na obniżanie podatków i danin publicznych. Będziemy prowadzili tę politykę rozważnie, to musi być rozważny marsz, ale chcę, aby był to marsz zawsze w jednym kierunku, zawsze w kierunku rezygnacji z nadmiernych, często zbędnych danin publicznych, jakie obywatel płaci na rzecz administracji”(????!!!!!) Czy chce się jeszcze Państwu boki ze śmiechu zrywać? Bo mnie już nie! Żeby” marsz był zawsze w jednym kierunku”. No i jest! W odwrotnym niż premier mówił… Biurokracja się utrwala, podatki rosną, przepisów przybywa- ludziom się żyje gorzej. A premier sobie bimbał przez siedem lat- teraz uciekł na tłustą posadę. Jemu będzie dobrze, a nam? Zostawił Polskę w wielkim bagnie, nie tylko finansowym, ale moralnym.” Jak żyć”- panie były premierze. Bo o Pana się nie martwimy- Pan sobie poradzi. Tak jak poradził sobie Pan z Polską in minus. Pani Merkel jest chyba zadowolona. Mieć takiego zucha na swoim łańcuchu? Będzie stopniowe obniżanie podatków- jak najbardziej- ale chyba na tamtym świecie bez podatków. Bo pewne są na Ziemi jedynie dwie rzeczy: śmierć i podatki. Nawet pan premier Donald Tusk jest niepewny? On też jest śmiertelny. I na niego przyjdzie czas. Mam przed sobą zdjęcie pana Donalda Tuska i jakiegoś faceta- jego ojca czy dziadka. Tamten jest w niemieckim mundurze. Ale jakoś bardzo podobni do siebie. Czy to przypadek z tym premierostwem? Czy może daleka strategia przygotowania człowieka do rządzenia Polską? Na jej zgubę? Teraz „ dzieło” będzie kontynuowała pani Ewa Kopacz. Niechby ktoś sprawdził autentyczność tego zdjęcia… „Będziemy wspierać przedsiębiorców”(???) Prawda jak wspierają, że ci już ledwo oddychają. Duszą się od nadmiaru tego wspierania. Niektórzy padają jak muchy- na ich miejsce przychodzą nowi- dotowani przez socjalistyczne państwo prawa. Dopóki są dotowani i ograbiani inni przedsiębiorcy, żeby tamci mogli funkcjonować- to prowizorka się trzyma. Ale jak długo? Poprzedni socjalizm trzymał się ponad czterdzieści parę lat. Ten – dzięki ustawie Wilczka- trzyma się już dwadzieścia pięć lat. Ile jeszcze będzie się trzymał i ile ludzi skrzywdzi- wynagradzając biurokrację- , która ten wredny ustrój tworzy. Oczywiście w tym systemie głupoty przymusowych ubezpieczeń, podatek ZUS będzie rósł, bo nie ma innego wyjścia. Płacących na ten nonsens ubywa, a pobierających przybywa. I tak w końcu musi pokazać się zupełne dno, bo obecne dno już jest widoczne gołym okiem. Co jakiś czas słyszę inną cyfrę dopłat do tego nonsensu- a to 40 miliardów złotych, a to pięćdziesiąt. Na pewno jeszcze nie ma stu. A jak będzie? Wytrzymamy? Polacy mają jeszcze wiele dóbr, które państwo socjalistyczne może im odebrać. Są jeszcze domy, są mieszkania, są oszczędności opodatkowane podatkiem profesora Belki. Trzeba grabić zagrabione- jak twierdził towarzysz Lenin. W końcu prywatna własność wyrosła z grabieży. Jeden drugiego ograbiał, aż wyrosła prywatna własność. Już dawno nie jest święta- państwo robi z nią co uważa. No jeszcze nie próbuje zabrać wszystkiego tak jak na Cyprze. Ale rok po kroku- wielką grabież leninowską należy zacząć od małego kroku i powoli- w określonym kierunku. Tak, żeby w przyszłości odebrać wszystko. Prywatna własność musi przestać istnieć jako przyczyna nierówności i wszelkiego zła. Wtedy zapanuje szczęśliwość powszechna bez prywatnej własności. Nie będzie własności w ogóle. Ludzie powrócą na drzewa już nie jako obywatele przywiązani do państwa, ale małpy, które nie mają obywatelstwa. I będzie można gotować z nich zupę, tak jak pokazuje w swoich reportażach pan Wojciech Cejrowski. Najgorzej, że nie zostaną ukarani wszelkiego rodzaju socjaliści, którzy przewracają wszystko do góry nogami. Bo jak mówi pan JKM- socjalista to brakujące ogniwo pomiędzy małpą a człowiekiem, nieprawdaż? Prawdaż oczywiście! WJR

Tusk zakodował całe mistrzostwa, Komorowski odkodował finał

1. W ostatnią niedzielę, Polska została mistrzem świata w siatkówce mężczyzn po dramatycznym meczu z Brazylią, który ku uciesze tysięcy kibiców, został jednak pokazany w otwartej telewizji Polsat. W piątek nieliczne media poinformowały, że tego dnia rano w Belwederze doszło do spotkania prezydenta Bronisława Komorowskiego i Zygmunta Solorza właściciela telewizji Polsat, a rozmowa była poświęcona odkodowaniu finału mistrzostw świata w siatkówce.

Właściciel Polsatu wyszedł naprzeciw oczekiwaniom prezydenta Komorowskiego i zgodził się na odkodowanie finału pod warunkiem jednak, że reprezentacja Polski wygra półfinał z Niemcami w sobotę i dostanie się do niedzielnego finału (tak przy okazji to ciekawe co obiecał za ten „gest” Solorzowi, prezydent Komorowski). Tego dnia wieczorem w mediach już wręcz zaroiło się od informacji, że prezydent Komorowski „odkodował” finał mistrzostw świata, a internauci w licznych „memach” prześcigali się w pomysłach co jeszcze przy udziale prezydenta, powinno być odkodowane w różnych telewizjach.

2. Nie piszę o tym wszystkim, żeby żartować z prezydenta Komorowskiego ale po to aby pokazać jak po 7 latach rządzenia specjalistów od „haratania w gałę” wygląda Polska, która z jednej strony wykłada pieniądze publiczne na organizację mistrzostw świata, a z drugiej nie jest w stanie zagwarantować pokazania tej imprezy w otwartej telewizji. Ta batalia o odkodowanie chociaż finału tej imprezy, każe jednak przypomnieć o działaniach rządzących w Polsce w tym w szczególności premiera Tuska, które doprowadziły do zakodowania wszystkich transmisji z tych mistrzostw (poza otwarciem imprezy i meczem inauguracyjnym na Stadionie Narodowym w Warszawie). Sensacyjne informacje na ten temat pojawiły się blisko 2 tygodnie temu w niezależnych mediach (między innymi na portalu Niezlaezna.pl). Wywiadu na ten temat udzielił prezes Polsatu Sport Marian Kmita, który opowiedział, że blisko przez 2 lata szukano sponsorów mistrzostw świata w Polsce, zarówno wśród firm prywatnych jak i w spółkach Skarbu Państwa. Kiedy w styczniu tego roku była już przygotowana umowa sponsorska, która pozwoliłaby między innymi na nadawanie meczów Polaków na antenie otwartej, spółki nagle się wycofały. Prezes Kmita twierdzi, że rozmawiał na ten temat ostatnio z politykami z różnych frakcji Platformy (pro i antytuskowych) i wszyscy potwierdzili, że zablokowanie zaangażowania spółek skarbu państwa w to przedsięwzięcie, było jednoosobową decyzją premiera Tuska. Nie pomogły nawet życzliwość i zaangażowanie ministra sportu Andrzeja Biernata i ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego.

3. Taka determinacja premiera Tuska miała wynikać zdaniem prezesa Kmity z chęci „utarcia nosa” Grzegorzowi Schetynie, który jest bliski znajomym Zygmunta Solorza i wcześniej uzgodnił z nim wsparcie spółek skarbu państwa dla tej imprezy. Zablokowanie finansowania mistrzostw świata w siatkówce przez spółkę Orlen potwierdził także jej prezes Jacek Krawiec w podsłuchanej rozmowie z ministrem i jednocześnie rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem. Rozmowa odbyła się w lutym tego roku w słynnej restauracji „Sowa i przyjaciele”. Krawiec mówił wtedy do Grasia tak „zablokowałem to, a jak będzie potrzeba, żeby wzmocnić imprezę, żeby była godna, to my damy kasę na imprezę”.

4. Mimo tego, że te informacje były w ostatnich dniach wielokrotnie powtarzane w mediach, nikt z Kancelarii Premiera nawet nie próbował ich prostować albo im zaprzeczać. Znamienne było także wygwizdanie premiera Tuska, a wtedy już przewodniczącego Rady Europejskiej, który świeżo po tym wyborze, udał się na mecz Polska – USA do hali sportowej w Łodzi. Było ono jak się wydaje między innymi rezultatem niezadowolenia kibiców, którzy dowiedzieli się z mediów o przyczynach zakodowania meczów polskiej reprezentacji. Premier Tusk odchodzi już z polskiej polityki ale jeżeli miałoby się okazać, że chcąc zemścić na swoim do niedawna koledze partyjnym, potrafi uderzyć w setki tysięcy kibiców siatkówki w Polsce, to ci kibice nie powinni mu już pozwolić na powrót do niej. Kuźmiuk

Koteria Żółtka zaczyna poniewierać Korwinem Mikke „Przyszłość Kongresu Nowej Prawicy stanęła pod znakiem zapytania z powodu konfliktu we władzach - ustaliła "Rz"„Z powodów formalnych nie dojdzie do konwentu 4–5 października. Otrzymałem podpisany wniosek o zwołanie go na 11–12 października" – napisał ostatnio na stronie Kongresu Nowej Prawicy jej prezes Janusz Korwin-Mikke. Za tym komunikatem kryje się potężny konflikt, który targa partią.Jak ustaliła „Rz", Korwin-Mikkke skłócił się z kilkoma prominentnymi politykami ze swojego otoczenia. Wśród nich są trzej pozostali europosłowie oraz wiceprezesi partii: Stanisław Żółtek, Artur Dziambor, Jacek Wilk i Piotr Najzer.”...”Walka o władzę rozpoczęła się po największym sukcesie ugrupowania, gdy w maju po raz pierwszy przekroczyło próg wyborczy. Do tej pory największe wpływy miało środowisko Żółtka, które mogło wetować decyzje prezesa. To ono sprzeciwiło się np. jego pomysłom, by najlepsze miejsca na listach do europarlamentu oddać osobom z zewnątrz: Przemysławowi Wiplerowi i Markowi Migalskiemu (ostatecznie nie weszli na listy partii).W ostatnim czasie spór dotyczył przyjęcia do KNP byłego posła PiS Jarosława Jagiełły. Żółtek i kilku prominentnych działaczy otwarcie skrytykowało w mediach decyzję Korwin-Mikkego. – Przyjął go bez żadnej konsultacji – mówi Artur Dziambor. W końcu Jagiełło odszedł.Wpływy środowiska Żółtka mogłyby zmaleć na partyjnym konwencie, który wybierze nowy zarząd. Prawo głosu ma ok. 400 działaczy, ponad dwa razy więcej niż wcześniej (partia przyciągnęła ostatnio wielu nowych członków). Szare eminencje mogłyby stracić władzę. I doszło do awantury.Grupa, która teraz dominuje w partii, doprowadziła do odwołania zjazdu. – Był zwołany w pośpiechu niezgodnie ze statutem. Prezes ma więcej pasji socjotechnicznej niż formalnej – tłumaczy „Rz" europoseł Michał Marusik.”....”To wariant już przećwiczony. Kongres Nowej Prawicy powstał, gdy Korwin-Mikke został zmarginalizowany w swojej poprzedniej partii – Unii Polityki Realnej. Wtedy odeszła z nim grupa działaczy, w tym obecni europosłowie. Ale ich relacje zaczęły się psuć w Brukseli.– Nie podoba im się pomysł lidera, by w przyszłym roku przenieśli się do polskiego Sejmu – tłumaczy osoba znająca kulisy tarć. – Ja i co najmniej dwóch kolegów chcemy wrócić – mówi Korwin-Mikke, ale nie zdradza, kto jest przeciwny. Nowe władze działacze wybiorą w październiku. Przeciwnicy Korwin-Mikkego na poparcie większości liczyć nie mogą. Ale statut zostawia dla nich furtkę. Połowę zarządu wybiera nieformalne ciało kilkunastu osób, założycieli ugrupowania. Tyle że tam również notowania europosłów zaczęły spadać.”...(źródło )
Janusz Korwin-Mikke ściągnął na siebie krytykę, przyjmując do partii byłego posła PiS Jarosława Jagiełłę. – Rzeczywiście pojawia się pytanie, czy to słuszna droga. Ja bym deklaracji pana Jagiełły nie podpisał – mówi w "Bez autoryzacji" Stanisław Żółtek, poseł do Parlamentu Europejskiego z list KNP. „...”Stajecie się platformą ratunkową dla sierot po PiS.Dlaczego tak pan uważa? Najpierw przyjęliście Przemysława Wiplera, wybranego z listy PiS, teraz Jarosława Jagiełło, także byłego polityka tej partii. A im bliżej wyborów, tym takich transferów będzie więcej. Z tego co wiem, pan Jagiełło jeszcze nie jest członkiem KNP, bo nikt nie podpisał jeszcze jego deklaracji członkowskiej. Musi to zrobić albo członek zarządu partii, albo członek zarządu oddziału.Poseł Wipler i prezes Korwin-Mikke na Facebooku pisali, że Jagiełło jest już członkiem.Być może, to niczego nie zmienia. Pytanie, co to znaczy „platforma dla posłów PiS-u”? Jeden zapisał się do nas już dawno, jeszcze zanim odnieśliśmy sukces, a poza tym przez lata był w Unii Polityki Realnej. Nie wiem, czy w tym jest coś złego.Z kolei poseł Jagiełło, co widać po jego głosowaniach, nie podziela programu KNP. To zaczyna wyglądać jak zbieranina ludzi, których łączy tylko to, że po najbliższych wyborach chcą dorwać się do władzy. Nie sądzę, żeby się dorwali do władzy, bo nie będą wystawieni z pierwszych miejsc. Taka jest decyzja władz partii. Każdy może się zapisać, także posłowie. Proszę pamiętać, że podpisując deklarację członkowską pospisują też program partii i zobowiązuje się go głosić. Może mają nadzieję, że coś z tego będą mieli, pewnie też pan Jagiełło, ale nie sądzę, żeby tak było, nie dostaną miejsc biorących. „..”Rzeczywiście pojawia się pytanie, czy to słuszna droga. Ja bym deklaracji pana Jagiełły nie podpisał. Gdyby pokazał, że przez jakiś czas głosuje zgodnie z naszym programem, głosi go, to może zmieniłbym zdanie. Ale dzisiaj nie przyjąłbym go do partii. Ale o to, co robi Korwin musi pan pytać jego „...(więcej )
Stanisław Żółtek „ Z kolei poseł Jagiełło, co widać po jego głosowaniach, nie podziela programu KNP. To zaczyna wyglądać jak zbieranina ludzi, których łączy tylko to, że po najbliższych wyborach chcą dorwać się do władzy. Nie sądzę, żeby się dorwali do władzy, bo nie będą wystawieni z pierwszych miejsc. Taka jest decyzja władz partii. Każdy może się zapisać, także posłowie” Janusz Korwin Mikke „ W obronie byłego posła KNP „....”Oto jakiś Pan Anonim napisał w komentarzu na jakimś blogu, że nie dopuści, by takie „odrzuty” jak WCzc. Jarosław Jagiełło miały coś do powiedzenia w partii. I oto inny – Wybitny – Członek KNP na swoim blogu tę anonimową wypowiedź cytuje, nadając jej niejako realność. „...”A co do WCzc. Jarosława Jagiełły: przyjrzałem się bliżej jego działalności, jestem nią zbudowany i bardzo się cieszę, że człowiek ten – który zrezygnował z szefowania łódzkiemu PiS-owi, a potem w Sejmie głosował na ogół PiS-owi na złość – zasilił nasze szeregi. „....”P. Jagiełło nie wytrzymał nacisków i pomawiania go o niestworzone rzeczy – i wystąpił z Kongresu Nowej Prawicy. Odebrałem to bardzo boleśnie. Dużo wysiłku włożyłem, by prostować niesłuszne opinie o tym człowieku. Nawet po jego odejściu jakaś łódzka gazeta napisała, że odszedł, bo dowiedział się, że ja nie umieszczę go na pierwszym ani na drugim miejscu na liście wyborczej. Tymczasem nic takiego oczywiście nie ogłaszałem – bo p. Jagiełło wiedział o tym od samego początku. A gdyby chciał robić karierę, to nie występowałby z PiS-u lub wstąpiłby do PO… Traktowano go obrzydliwie. Zakładałem, że jako polityk ma twardą skórę. Jednak głupota ludzka jest nieprawdopodobna. KNP-owcy bali się, że wystartuje i wejdzie do Sejmu. Nie będzie na pierwszych miejscach? To może nas przeskoczyć! Przecież wszedł z listy PiS-u z trzynastego miejsca! Pomijając zawiść – jest to kretynizm. Powiedzmy, że lista KNP zdobyła np. 15 tys. głosów, z czego „Jedynka” miałaby 12 tysięcy. A teraz załóżmy, że znalazłby się na niej p. Jagiełło, na trzynastym miejscu (na którym ktoś uciągnął 200 głosów), zebrał tych własnych głosów 13 tys. i przeskoczył „Jedynkę”……to wtedy z wynikiem 27.800 lista KNP dostałaby dwa, a może nawet i trzy miejsca! W liście do mnie p. Jagiełło napisał: „Moja decyzja podyktowana jest świadomością, że do skutecznego pełnienia służby publicznej potrzebne jest zaufanie, którego w KNP nie ma. Materializuje się po raz kolejny pogląd, iż warunkiem porozumienia i współpracy nie jest wspólnota idei i systemów wartości, ale politycznych wyborów i życiorysów”.No właśnie – a ja z tym cały czas walczę… Straciliśmy wspaniałego człowieka – i niech to będzie nauczka na przyszłość. Cześć ludzi opluskwiających p.Jagiełłę to niewątpliwie agenci innych partyj, część to zawistnicy, część – ludzie pełni dobrej woli, dbający o czystość szeregów, ale po prostu nierozsądni… Jedno jest pewne: „wtyki” cieszą się z roboty, jaką zrobiły. „...(źródło )
Piotr Lisiewicz „ Gdy widzimy ideowych młodych ludzi w koszulkach „Bóg, Honor, Ojczyzna”, którzy zapalają znicze dla powstańców warszawskich i Żołnierzy Wyklętych, a potem głosują na Korwina-Mikke, to mamy do czynienia z komedią pomyłek. Tradycja „polityki realnej”, do której odwołuje się Korwin, była skrajnie prorosyjska i zakładała rezygnację z niepodległości. Zwalczali ją zarówno Piłsudski, jak i Dmowski „...”Otóż Korwin wcale nie „przegina” i nie opowiada, co mu ślina na język przyniesie. Każdy z cytowanych poglądów na historię i bieżące wydarzenia jest częścią tradycji politycznej, do której się jawnie odwołuje. Powstała w 1987 r. Unia Polityki Realnej (początkowo pod nazwą Ruch Polityki Realnej) uznała się za kontynuację tradycji Stronnictwa Polityki Realnej z lat 1905–1923, które wyrosło z tradycji obozu ugodowców, tzw. realistów petersburskich i warszawskich, działających od czasu klęski Powstania Styczniowego.Pisał o tym Rafał Ziemkiewicz – notabene były rzecznik UPR – w 2011 r. w „Rz”. Stwierdził, że nie rozumie, „dlaczego i po co” Korwin odwołał się w 1987 r. do owej skompromitowanej tradycji. Jak oceniał, ów realizm „polegał na demonstracyjnym podlizywaniu się carowi, słaniu mu wiernopoddańczych adresów i stawianiu pomników „...”Powstanie obozu polskich ugodowców było skutkiem przegranej Powstania Styczniowego. Zginęły w nim dziesiątki tysięcy powstańców, 38 tys. zostało skazanych na zsyłkę, 10 tys. wyemigrowało. „...”Realistów jednoczyło przekonanie o niemożliwości odzyskania niepodległości, a w rezultacie – poszukiwanie dróg rozwoju narodu w związku państwowym z Rosją. „...”Włodzimierz Spasowicz poznał w 1952 r. Rosjanina, prof. Konstantego Kawelina, deklarującego sympatię dla Polaków. Kawelin za niezbędne uważał polsko-rosyjskie pojednanie, oparte na następujących zasadach: „Nie możemy żadną miarą się rozgraniczyć. Czyliż nie lepiej byłoby szczerze i bez restrykcyj się pogodzić, wyrzec się wszelkich powstań, zdecydować się działać całkiem legalnie i wyrobić sobie szerokie prawo obywatelstwa dla waszego języka, waszej religii i kultury?”.Według Spasowicza, „do unormowania sytuacji Polaków w Rosji” niezbędna była „działalność prężnego prorosyjskiego stronnictwa politycznego”. U Spasowicza odnajdujemy szereg idei głoszonych obecnie przez Korwina. Mamy więc „politykę interesów” zamiast „polityki uczuć”, monarchizm poparty stwierdzeniem, iż „trzeba połączyć uczucia patriotyczne z lojalnością wobec monarchy” i Rosję w roli „głównego przedstawiciela i piastuna” idei słowiańskiej. „...”Przełomowym momentem w działalności ugodowców była zgoda Rosji na wydawanie przez nich pisma „Kraj”. Zaczęło ono wychodzić w 1882 r. w Petersburgu. „...”Na łamach „Kraju” prowadzone były kampanie prasowe przeciwko manifestacjom patriotycznym i żałobie narodowej w związku z 100. rocznicą Konstytucji 3 maja i rozbiorów. „Kraj” nazywał je „sztucznym budzeniem ducha”, a organizatorów „poszukiwaczami przygód” niemającymi poparcia w społeczeństwie. „...”W tym tonie pismo potępiało również próby zorganizowania uroczystości ku czci Kilińskiego w 1894 r. W piśmie do Głównego Zarządu Prasy Piltz chwalił się, że ugodowcy sparaliżowali te obchody.Co uzyskali dzięki takiej taktyce realiści? Najlepiej pokazują to słowa cara Aleksandra III po zorganizowanym dla niego pokazie folkloru polskiego w Skierniewicach: „Jaka szkoda, że ten naród musi zginąć”. ...”Natomiast w 1898 r. działaczom PPS udało się wykraść tzw. Memoriał Aleksandra Imeretyńskiego, carskiego namiestnika w Warszawie, w którym relacjonował on carowi założenia swojej polityki pozornych ustępstw, mających doprowadzić de facto do… wzrostu tempa rusyfikacji Polaków.Wśród Polaków wybuchła wściekłość na realistów. „Lojalista okazywał się więc nieudacznikiem, który nawołuje do pogodzenia się z zaborcą, niczego w zamian nie oferując” – pisze Agnieszka Kidzińska w książce „Stronnictwo Polityki Realnej. 1905–1923”.Nie mniej ostro niż PPS atakowała realistów endecja. Na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego” endecy pisali, że realiści dążą do wynarodowienia Polaków, a „Kraj” jest organem polityki rosyjskiej, pobierającym od rządu subwencje pieniężne.W odpowiedzi w 1902 r. Piltz wydał broszurę „Nasze stronnictwa skrajne”, w której zaatakował zarówno PPS, jak i Narodową Demokrację, nazywaną przez niego „niebezpieczeństwem wszechpolskim”....”Gdy w 1904 r. wybuchła wojna Rosji z Japonią, zarówno Piłsudski, jak i Dmowski pojechali do Tokio, by oferować Japończykom współpracę. W PPS myślano o zorganizowaniu powstania zbrojnego. Liga Narodowa wyrażała radość z powodu klęsk rosyjskich, lecz wzywała do zachowania polskich sił na stosowny moment, którym może być przesilenie polityczne w Rosji.Realiści tymczasem przekazali carowi wyrazy uczuć wiernopoddańczych, a w warszawskiej katedrze związany z nimi arcybiskup Wincenty Popiel odprawił mszę za pomyślność rosyjskiego oręża. Ugodowcy potępili też rewolucję 1905 r. i towarzyszące jej w Polsce strajki. „...”Gdy po 1905 r. pojawiła się możliwość tworzenia legalnych partii politycznych reprezentowanych w Dumie, Stronnictwo Polityki Realnej zaczęło działać w sposób formalny. Ogłosiło się ono – podobnie jak w przyszłości UPR – partią konserwatywno-liberalną. „...”Gdyby III RP była niepodległą Polską, to po 1989 r., cytując autorkę pracy o dawnych „realistach”, kontynuacja owej ideologii „nie miałaby racji bytu”. Dodajmy, że Korwin nie przyciąga też dzięki niej zwolenników. Członkowie jego partii z reguły nie mają pojęcia o owej tradycji.Dlaczego więc Korwin mówi rzeczy niepopularne nawet wśród własnego elektoratu, a wpisujące się w polityczną tradycję „realistów”? Wielu przypisuje to ekscentryzmowi polityka. Widzi w nim sympatycznego człowieka, barwną postać, pozytywnie odróżniającą się od zastępów nudnych jak flaki z olejem polityków.Kanalia zamiast sympatycznego oryginałaTak można było myśleć o Korwinie do 10 kwietnia 2010 r., gdy sympatyczny ekscentryk okazał się kanalią. Wypowiedzi krytykujące Tuska za zbyt antyrosyjską postawę, słowa o „urojeniach paranoidalnych” Antoniego Macierewicza czy o zwolennikach tezy o zamachu: „czasem tylko zastanawiam się, czy sowieckie psychuszki nie były dobrym wynalazkiem” – odsłoniły prawdziwe oblicze owego polityka.Podobne deklaracje Korwin zaczął wygłaszać przy okazji rosyjskiej napaści na Ukrainę. Gdy Putin stwierdził, że na Majdanie działali „terroryści szkoleni w Polsce”, potwierdził, że to prawda i wie nawet, który polski polityk ich szkolił.Padły też słowa, iż Putin „byłby świetnym prezydentem Polski”, o Majdanie zaś, że „pomoc tym ludziom jest czymś antypolskim i pan Kaczyński stanie za to przed Trybunałem Stanu”. W wywiadzie dla rosyjskiej agencji Ria Nowosti Korwin nazwał zajęcie przez Rosję Krymu czymś „zupełnie naturalnym”.Rzecz jasna, po tym wszystkim wielu Polaków nabrało przekonania, że Korwin jest „ruskim agentem”. Zapewne wśród obozu polskich ugodowców z XIX. w. nie brakowało agentów. Ale byli też – jak wskazywał Piłsudski – karierowicze. A nawet skrajni ideowcy, gotowi głosić „racjonalną” ideę, by uchronić rodaków przed zagładą. Mimo narażania się na to, że owi rodacy nazwą ich zdrajcami. „...”No więc Korwin, człowiek inteligentny, zdaje sobie sprawę, kto realnie w III RP rozdaje karty. Na scenie politycznej istnieje ten, o kim mówią media, którymi rządzą panowie z dawnych komunistycznych służb.Ponieważ na rosyjskiej szachownicy jest miejsce dla zapomnianej tradycji „realizmu”, postanawia je zagospodarować, w porozumieniu z Rosją. Jakie poszlaki wskazują na słuszność tej hipotezy? Przede wszystkim jawne rosyjskie kontakty Korwina. O tym, że był on na bankiecie w ambasadzie rosyjskiej po aneksji Krymu, informowały media. Ale te kontakty nie są nowością. W latach 90. jedna z czołówek tygodnika „Najwyższy Czas” zatytułowana była bodaj „Bal u Gawriłowa”. Siergiej Gawriłow, z którym balował Korwin, to rosyjski biznesmen wydalony z Polski, mający bliskie związki z sowieckimi służbami.”...”zy Korwin jest elementem rosyjskiej rozpiski, traktowanym niezbyt poważnie, niemniej trzymanym w odwodzie, w przechowalni i na wszelki wypadek promowanym w popkulturze III RP? Wybory do PE, które odbyły się cztery miesiące temu, potwierdzałyby ten scenariusz.Oto w Polsce zaczęły narastać nastroje radykalne, mogące zagrozić establishmentowi. Nie ma wątpliwości, że metodą mediów na zatrzymanie zagrożenia stało się eksponowanie sił prawicowych w formie i prorosyjskich w treści. Stąd wzięli się w nich Mariusz Max Kolonko czy Donatan. Niewątpliwie w pewnym momencie owe media w roli „czarnego charakteru” obsadziły Ruch Narodowy, o prorosyjskości liderów którego szeroko pisaliśmy. Ostatecznie jednak postawiły na Korwina, który zaczął być pokazywany w masowo oglądanych programach.Dlaczego postawiono na Korwina, a nie na narodowców? Czy zdecydowała tylko rozpoznawalność ekscentryka? Korwin z punktu widzenia Rosji jest bardziej sprawdzony, od lat 80. reprezentuje promoskiewskie stanowisko. A Ruch Narodowy, mimo prorosyjskiej postawy liderów, jawi się jako niepewny, bo ponad 90 proc. młodych członków i zwolenników owego ugrupowania jest szczerymi patriotami „...(źródło )
Mój komentarz Wart zwrócić uwagę na video w którym w Brukseli Korwin Mikke siedząc obok pozostałych trzech europosłów z KPN robi dobrą minę do złej gry . Pewna siebie klika , która niczym Schetyna za swoich najlepszych dni mozolnie ustawiła swoich ludzi w centralnych organach władzy , teraz kontroluje KNP i poniewiera Korwinem Mikke. A tymczasem Korwin Mike parę dni wcześniej żałośnie skomlał nad zaszczuciem Jagiełły przez „nieznnych sprawców” z jego partii . Bał się ich wymienić z nazwiska . Trochę mi żal Korwin Mikke. Siedemdziesięcio dwu letni starzec pomiatany przez ludzi , którzy bez niego są niczym . Na konferencji w Brukseli sponiewierany Korwin Mikke ani nie zająknął się o Jagielle, Wiplerze i Migalskim , tylko nerwowo się śmiał. Jest to chichot historii , bo Korwin Mikke nic nie nauczyły poprzednie rozpady i pucze przeciwko niemu . Polsce brakuje nowoczesnej partii konserwatywno – wolnościowej , czyli takiej, której program po zrealizowaniu zapewniłby ludziom wolność gospodarczą , zagwarantowałby im prawo do ochrony chrześcijańskich praw człowieka stojących na gruncie nauki Jana Pawła II . Program Korwina Mike i KNP tego w sobie nie zawiera , jest programem w dużej części lewackim jak postulat zakazu katolikom prawa do głoszenia swoich zasad w przestrzeni publicznej , czy propagowanie prze Korwina Mikke doktryny prawnej , będącej fundamentem socjalistycznych Niemiec Hitlera , czyli pozytywizmu prawnego Kelsena Młodzi idowi członkowie KNP nie dostrzegają tych niuansów, które czynią z pozoru dobry wolnościowy program zwykłym pasożytem , który pożera od środka najlepszych młodych ideowych Polaków, aby w efekcie służyli lichwiarstwu, oligarchom , Rosji de facto niszczeniu państwa polskiego Zabawne jest słuchać jak niezorientowany w niuansach programowych Korwina Mikke młody, ideowy członek partii KNP głosi że jego partia stoi na gruncie wartości chrześcijańskich w sytuacji kiedy Korwin Mikke wyraźnie mówi ,że jest deistą i że wyrzuci kościół katolicki z życia publicznego Marek Mojsiewicz

24/09/2014 Fundacja Rzecznik Praw Rodziców złożyła w Sejmie projekt ustawy”Rodzice chcą mieć wybór” składający w ręce rodziców decyzję o wysłaniu dziecka do szkoły w wieku 6 czy 7 lat. Rodzice też chcą mieć wpływ na kształt programów nauczania w szkołach i przedszkolach. Proszę zwrócić uwagę na pewną rzecz: żeby móc domagać się od biurokratycznego państwa socjalistycznego oczywistej normalności, że rodzice decydują o swoich dzieciach, trzeba się natrudzić poprzez Fundację albo zaprzyjaźnionych posłów, żeby lobbowali za oczywistą normalnością. Socjalistyczne państwo biurokratyczne zawłaszcza wolność „obywateli” w stopniu nieprawdopodobnym, jako państwo pomyślane pierwotnie jako dobro wspólne, a z czasem stało się największą organizacją przestępczą- często o charakterze zbrojnym- mając na swoich usługach policję, wojsko, prokuraturę i sądy, a ubezwłasnowolniony”obywatel” musi się trudzić, żeby swoje prawo naturalne do wolności odzyskać.”Obywatel” stoi naprzeciwko państwu, które miało być dobrem wspólnym, a jest państwową tyranią biurokratyczną. Wolny kiedyś człowiek musi z tą tyranią walczyć. Państwo demokratyczne i prawne obróciło się przeciw niemu samemu. Mnie ciekawi, kto nadaje określony kierunek w demokratycznym państwie prawnym, żeby to państwo systematycznie odbierało „obywatelom” wolność? Bo niezależnie od ekipy rządzącej Polską- wolności coraz bardziej na lekarstwo. Państwo demokratyczne coraz bardziej policyjne, coraz bardziej biurokratyczne, coraz bardziej niewydolne. Im więcej praw w państwie- szczególnie demokratycznym, które cierpi na nadmiar prawa- tym państwo bardziej niesprawne. I dlatego ktoś anonimowy dba o to, żeby państwo było coraz bardziej niepełnosprawne. Górnicy ze związków zawodowych węgla, koczują obecnie na granicy z Obwodem Kaliningradzkim i domagają się zaprzestania haniebnego sprowadzania tańszego węgla z Rosji, bo polski węgiel jest droższy od rosyjskiego. Jest droższy bo jego wydobycie jest droższe, plus pasożytujące spółki i państwowe marnotrawstwo. Podobno blokując przejście graniczne nie naruszają na razie prawa(???) Jak można nie naruszać prawa blokując przejście graniczne? Widocznie można- skoro się blokuje rosyjski węgiel. Bo wygląda na to, że jest to sprawa jak najbardziej polityczna. Bo co innego gdyby się blokowało węgiel sprowadzany z Republiki Południowej Afryki. Też jest tańszy, ale Republika Południowej Afryki nie jest na razie naszym wrogiem. Bo wroga obecnie określa nie Polska ,ale Unia Europejska i Ludowa Republika Stanów Zjednoczonych. I Federacja Rosyjska to jest obecnie nasz wróg. Jak ona jest wroga, to oczywiście węgiel też jest wrogi, a do tego tańszy- to jest podwójnie wrogi. I jeszcze te represje rosyjskie nałożone na biedną i grzeczną Polskę, która tylko realizuje obce interesy- wbrew polskiej racji stanu. Bo tańszy węgiel to oczywiście lepiej dla” obywateli” III Rzeczpospolitej- więcej pieniędzy im zostanie na inne rzeczy- równie potrzebne jak węgiel. Polityczni związkowcy pojechali, żeby wpisać się w rządową tendencję drażniena Rosji za wszelką cenę- bo przecież dywersanci z Niemiec nie będą tego robili, tym bardziej oficjalnie dywersanci z Francji, Zjednoczonego Królestwa, Belgii, Hiszpanii, Finlandii- i innych krajów Wielkiej Rodziny Krajów Socjalistycznych. Znaleźli sobie dywersantów w Polsce, którzy ośmieszają Polskę na arenie międzynarodowej i przyczyniają się do pogarszania wszelkich stosunków z Federacją Rosyjską, zamiast budować silne państwo silne bogactwem mieszkańców, którzy w nim mieszkają. Silna gospodarka kapitalistyczna dająca bogactwo ludziom- to jest najlepsza gwarancja naszego bezpieczeństwa. I do tego prawo do posiadania broni, przeszkolona młodzież, uprawiająca strzelanie i wszelkie inne zajęcia związane z wojskowością. Nie wiem czy pan Maciej Maleńczuk zgadza się za mną, wyjątkowo dużo go w mediach głównego nurtu ściekowego, śpiewa różne piękne piosenki, a pan Nowak, który zajmuje się ściganiem różnego rodzaju sekt podał go do sądu, za to że pan Maleńczuk nazwał Polaków „faszystami”. Mnie osobiście dziwi, że piosenkarz Maleńczuk rządzących nami faszystów nie nazywa faszystami. Ale samych Polaków, którzy na ogół są ofiarami rządów wszelkiego rodzaju faszystów spod znaku sierpa i młota- nazywa faszystami. I do tego umiejętnie łączy bycie satanistą z chrześcijaństwem. Bardzo dobry pomysł. Udaje się łączyć komunistę z chrześcijaństwem, socjalistę z chrześcijaństwem- to dlaczego nie połączyć satanizmu z chrześcijaństwem? Można też połączyć chrześcijaństwo z alkoholizmem, z pornografią, z przemocą wobec kobiet, z narkomanią. Dlaczego nie? Wszystko da się połączyć- jak wystawi się odpowiedniego celebrytę i da się mu możliwość wpływania ma masy- tak jak pani Monika Olejnik w swojej”Kropce nad i”. Niech łączy satanizm z chrześcijaństwem. Bo mówi, że jego rodzina jest chrześcijańska, ale on pozostaje satanistą. Jak oni tam żyją w takiej rodzinie? Czy może jak pies z kotem? Mógłby śpiewać razem z Dodą i Nergalem. Tworzyliby wspaniałe satanistyczne trio. Nie ma chyba na naszej scenie muzycznej jeszcze takiego tria. Powinno być- jak najbardziej- i do tego dotowane przez socjalistyczne państwo prawne. Powinny też powstać tria: homoseksualne, wrogów przemocy wobec kobiet, trio równouprawnienia oraz trio dotowanego węgla. Żeby górnicy polityczni nie musieli pilnować na granicy wpływu tańszego węgla do Polski. Ile problemów byłoby rozwiązanych? Nareszcie zapanowałby jakiś porządek. A pan Maciej Maleńczuk mógłby zostać patronem tego wszystkiego. Niech mu Będzie na zdrowie. Szczególnie za łączenie satanizmu z chrześcijaństwem .Ciekawe, kto go nakręca?

Bo przecież chyba nie sam… I Czesław też robi wielką karierę…??? I też śpiewa ładne piosenki. A sex najlepiej uprawiać w Kościele, nieprawdaż? No cóż… Nie ma przypadków- są tylko znaki! WJR

Medialne „występy” premier Kopacz, wywołały panikę w jej otoczeniu

1. Premier Ewa Kopacz od ostatniego poniedziałku, po zaprzysiężeniu składu jej rządu w Pałacu Prezydenckim przez Bronisława Komorowskiego, została kompletnie odcięta od dziennikarzy. Wprawdzie kamery telewizyjne pokazują jej kolejne spotkania, ale dziennikarze nie mają możliwości zadawania pytań, ba nawet 1 października kiedy wygłosi w Sejmie swoje expose dla mediów ma wygłosić tylko oświadczenie także bez możliwości zadawania pytań. Zamienne pod tym względem było poniedziałkowe spotkanie premier Kopacz ze złotą drużyną siatkarzy, pozwolono tylko na zrobienie kilku ujęć obecnym przed Kancelarią telewizjom, a później kamery zostały wyproszone i przyjęcie odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Do tej pory premierzy (a w szczególności premier Tusk) jeżeli już przyjmowali sportowców po ich zwycięstwach to robili to w świetle jupiterów, chcieli chociaż przez kilkadziesiąt minut ugrzać się w ich blasku, otoczenie medialne premier Kopacz nawet z tego zrezygnowało.

2. Panikę wywołał „występ” premier Kopacz w ostatni piątek na dziedzińcu Politechniki Warszawskiej, kiedy dokonała prezentacji kandydatów na ministrów w swoim rządzie ale także odpowiedziała na 3 pytania „zaprzyjaźnionych” dziennikarzy dotyczące polityki zagranicznej. Odpowiedzi na pytania dotyczące sprzedaży przez Polskę broni Ukrainie, udziałowi naszego kraju w koalicji z USA przeciwko Państwu Islamskiemu i referendum niepodległościowego w Szkocji, były tak infantylne i niemerytoryczne, że nawet zaprzyjaźnieni z rządem dziennikarze „twittowali”, że Igor Ostachowicz powinien szefowej rządu odciąć kabel od mikrofonu. Tyle tylko, że przy premier Kopacz nie ma już głównego doradcy medialnego premiera Tuska Igora Ostachowicza, natomiast okazuje się, że nową szefową rządu nawet do tej kompromitującej konferencji na Politechnice Warszawskiej, przygotowywało aż 8 osób. W tym gronie znaleźli się: znany doradca od marketingu politycznego Eryk Mistewicz, pierwsza rzeczniczka rządu Tuska Agnieszka Liszka, były dziennikarz Gazety Wyborczej Konrad Niklewicz, a nawet byli ministrowie Sławomir Nowak i Bartłomiej Sienkiewicz. Mogliśmy zobaczyć na ekranach naszych telewizorów, że i to grono „fachowców” od mediów, nie dało rady i pierwsza konferencja prasowa nowej pani premier, okazała się katastrofą.

3. Wszystkiemu winien jest premier Tusk, który decydując się na objęcie brukselskiej funkcji, namaścił na swoją następczynię w rządzie i w partii marszałek Ewę Kopacz, osobę bezwzględnie mu podporządkowaną z nadzieją, że pozwoli mu to utrzymać wpływy w Polsce. A przecież musiał zdawać sobie sprawę, że na szefa rządu proponuje osobę, która nie sprawdziła się nawet na stanowisku ministra zdrowia (przecież jej przeniesienie z rządu do Sejmu w 2011 roku, dobitnie o tym świadczyło) więc ta funkcja przerasta ją na pewno ale mimo tego, zdecydował się na takie posunięcie. Znane musiały mu być także historie, opisywane ostatnio przez niezależne tygodniki, że minister Kopacz wprowadziła do praktyki resortu zdrowia, nowy rodzaj zarządzania, zarządzanie przez histerię. Gdy w poniedziałek rano pojawiała się w resorcie i na zebraniu jego kierownictwa okazywało się, że nie ma postępów w pracach poszczególnych departamentów, rzucała się na fotel, krzyczała, spazmowała, a najodważniejsze z dyrektorek rzucały się, żeby ją ratować. Tego rodzaju zachowania zdarzały się co jakiś czas i do tego stopnia wystraszyły pracowników resortu, że losowali, który z nich pójdzie do szefowej z jakąś niepomyślną informacją, związaną z ochroną zdrowia. Podobne losowania wśród pracowników, odbywały się także w Sejmie, zawsze wtedy kiedy marszałek Kopacz, nie najlepiej wychodziło sprawowanie obowiązków związanych z pracami Parlamentu.

4. Doradcy medialni doszli do wniosku, że na razie pani premier, będzie wygłaszała publicznie tylko oświadczenia, bez możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy, a jednocześnie będą trwały jej intensywne szkolenia medialne. Taka sytuacja jak dowiadują się niektóre media, może trwać przez najbliższy miesiąc ale jeżeli posłanka od blisko 13 lat, a po drodze przez 4 lata minister zdrowia i przez 3 lata marszałek Sejmu, nie jest w stanie sobie poradzić z odpowiedziami na proste przecież pytania i to po intensywnym szkoleniu, to pojawia się poważna wątpliwość „czy z tej mąki będzie chleb?” Kuźmiuk

Porozmawiajmy o pieniądzach Wprawdzie letnie kanikuły (pewien Czytelnik zwrócił mi uwagę, że „letnie kanikuły” to masło maślane, bo Słońce w gwiazdozbiorze Psa występuje tylko w lecie. I słuszna jego racja, ale „letnie kanikuły” to cytat z podręcznika języka rosyjskiego, z którego uczyłem się za pierwszej komuny) - więc wprawdzie letnie kanikuły zakończyły się 23 sierpnia, ale nasz nieszczęśliwy kraj zamarł w oczekiwaniu na ogłoszenie składu rządu pani premierzycy Ewy Kopacz. Pani premierzyca powiedziała, że to już niedługo. Pewnie tak jest rzeczywiście, bo przecież bezpieczniackie watahy, które desygnują ministrów do rządu, by w charakterze legatów pilnowały interesów macierzystej watahy, też nie mogą się wałkonić tym bardziej, że i Nasza Złota Pani, która panu prezydentowi Komorowskiemu właśnie taktownie dała szansę wytłumaczenia się ze swego postępowania na forum Bundestagu, mogłaby się zniecierpliwić, od czego podziały na tubylczej politycznej scenie mogłyby pogłębić się jeszcze bardziej. Zatem kiedy nasz nieszczęśliwy kraj zamarł w oczekiwaniu, a przynajmniej takie wrażenie można odnieść z niezależnych mediów głównego nurtu, możemy wykorzystać czas darowany na porozmawianie o pieniądzach. Właśnie pani Marta Szulawiak, która, jeśli można tak powiedzieć, z niejednego komina wygartywała i nawet próbowała - jak przedstawiały to niezależne media głównego nurtu - „wkroczyć do świata polityki”, puściła farbę na temat zarobków prostytutek, zwłaszcza tych luksusowych. Pani Szulawiak twierdzi, że zarabiają od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych za noc, a więc nawet więcej, niż Donald Tusk zarobi za noc jako przewodniczący Rady Europejskiej. Kiedy przeliczymy kwotę jego rocznego uposażenia na tym stanowisku na każdą noc, to wychodzi niewiele ponad 4 tysiące złotych, a więc mniej więcej tyle, ile zarabia luksusowa prostytutka, ale początkująca. Prostytutka już wytresowana, zarabia za noc kilkakrotnie więcej, ale to zrozumiałe, bo pani Szulawiak utrzymuje, że ekskluzywne prostytutki muszą być „inteligentne, urocze, znać kilka języków, a niektóre doskonale grać w szachy”. Wydaje mi się, że taka wysoka ocena umiejętności gry w szachy jest skutkiem specyficznych gustów ruskich szachistów. Wprawdzie szachy uchodzą za dyscyplinę sportową, ale czyż zboczenia płciowe nie mogą przybierać postaci różnych dyscyplin sportowych? Stanisław Lem w książce „Doskonała próżnia”, składającej się z recenzji z nieistniejących książek, przedstawia opowieść, jak to ludzkość stanęła na krawędzi zagłady za sprawą pewnej firmy współpracującej z Pentagonem. W celu powstrzymania eksplozji demograficznej w Trzecim Świecie wyprodukowała ona sporą ilość preparatu znoszącego wszystkie przyjemne doznania towarzyszące aktowi seksualnemu. On sam był wprawdzie możliwy, ale wyłącznie jako rodzaj ciężkiej pracy. I kiedy czy to na skutek sabotażu, czy też wypadku, fabryka wyleciała w powietrze, preparat przedostał się do atmosfery, w następstwie czego ludzkość zupełnie straciła zainteresowanie seksem. Gatunkowi ludzkiemu zajrzało w oczy widmo zagłady i tylko wyjątkowo karny naród japoński, zacisnąwszy zęby... i tak dalej. Sytuację na odcinku demograficznym jakoś opanowano, ale ogromne spustoszenia dokonały się w dziedzinie kultury, która sferę seksualną postawiła w centrum swego zainteresowania, co dzisiaj jest jeszcze bardziej widoczne, niż w latach 60-tych ubiegłego wieku. Nawiasem mówiąc, wzbudza to odruchy sprzeciwu nawet w zdawałoby się zblazowanym środowisku aktorskim, czemu dał wyraz pan Andrzej Grabowski, dając do zrozumienia, że aktorzy w teatrach muszą się rozbierać na scenie bez żadnej wyraźnej przyczyny. Jak tak dalej pójdzie, to będą po prostu się rżnąć, co znacznie uprości pracę dramaturgów. Więc kiedy takie spustoszenia pojawiły się w kulturze, powstałą w ten sposób próżnię wypełniła gastronomia. Wkrótce pojawiły się zboczenia i na przykład jedzenie gruszek na klęczkach uchodziło za wyjątkowo nieprzyzwoite. Pojawili się wszelako zboczeńcy-klęczyciele, którzy podjęli walkę o tolerancję i tak dalej. Skoro mogli pojawić się klęczyciele, to dlaczego nie szachiści, gotowi zapłacić wyszkolonej w królewskiej grze prostytutce nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych za noc? Ciekawe, czy kiedy klient dostanie mata, stawka jest wyższa, czy niższa - bo w końcu prostytutka, nawet luksusowa, nie powinna dołować klienta, tylko dostarczać mu przeżyć w postaci przyjemności. Jeśli wtedy wierzyć pani Szulawiak, to elitę naszego nieszczęśliwego kraju stanowią „ekskluzywne” prostytutki. W porównaniu z nimi nawet pan Donald Tusk czy pani premierzyca Ewa Kopacz nie prezentuje się na poziomie. Pomińmy sprawę inteligencji, bo to rzecz trudno wymierna, chociaż - powiedzmy sobie szczerze - czy Donald Tusk, albo pani Ewa Kopacz potrafi grać w szachy? Mam poważne wątpliwości, bo Donald Tusk, nawet jak był premierem, to „haratał w gałę”, czyli w futbol, który jest rozrywką raczej plebejską i nie wymaga specjalnego wysiłku intelektualnego, chociaż niektórzy się z tego doktoryzują, a nawet habilitują. Dzisiaj jednak habilitują się nawet z gotowania na gazie, więc to nie jest żaden liść do wieńca sławy. Natomiast jeśli porównamy urok Donalda Tuska, czy pani premierzycy Ewy Kopacz z opisem uroku ekskluzywnych prostytutek autorstwa pani Szulawiak, to różnicę widać gołym okiem. A jeśli dodamy do tego znajomość języków, która w przypadku Donalda Tuska przedstawia nieco do życzenia, to różnica w wynagrodzeniu przestaje nas dziwić. Dopiero na tym tle lepiej rozumiemy konstytucyjny zapis, że Rzeczpospolita Polska „urzeczywistnia zasady sprawiedliwości społecznej”. Biorąc pod uwagę tę konstytucyjną zasadę, uposażenie premiera rządu Rzeczypospolitej, który za noc dostaje najwyżej około 500 złotych, jest skalkulowane prawidłowo. Stanisław Michalkiewicz

Pierwszy cel .Polska musi stać się Imperium Jacek Bartosiak „ Pierwszy cel , żeby Polska była imperium „.....”Amerykanie postrzegają geografię świata w zupełnie inny sposób niż my. Dla nich jest Euroazja i wokół niej same wyspy. I Ameryka jest najsilniejszą wyspą. Amerykanie nie mogą dopuścić do tego, aby jakikolwiek podmiot zdominował Euroazję, bo to spowoduje, że ten podmiot może rzucić wyzwanie USA. W celu kontrolowania Euroazji, Amerykanie mieli taktykę kontrolowania Rimlandu czyli państw które są uzależnione od handlu morskiego. Dla takich krajów zablokowanie portów powoduje, że muszą się podporządkować. Te państwa są bardzo podatne na presję USA. W głębi lądu Euroazji jest Heartland, na który nie da się tak wpłynąć. To jest głównie Rosja. Polska i Ukraina są na korytarzu między Rimlandem, a Heartlandem. W związku z tym wszystkie wojny i napięcia o równowagę sił odbywają się na tym obszarze „...”Amerykanie odchodzą na Pacyfik w związku z zagrożeniem chińskim. Nigdy wcześniej w historii świata nie było tak, aby bez wojny pretendent wyprzedzał hegemona. A teraz ten pretendent - czyli Chiny - jest ogromną potęgą i do tego, w przeciwieństwie do ZSRS, jest wpięty w handel międzynarodowy „...”Jak byłem za kulisami szczytu NATO w Walii, to widziałem formuły, za pomocą których oceniano siłę państw. I one pokazują, że  Niemcy to siła 2, Rosja - 3, USA - 12, a Chiny – 20. Chiny modernizują swoje siły zbrojne i stając się silniejsi od USA w wielu obszarach, wydają mniej niż 1% PKB na obronę. Najmniej od  czasu gdy Mao objął władzę. Mówi się, że gospodarka może wytrzymać do 5% nakładów na te cele, więc Chińczycy mają jeszcze ogromne rezerwy „...”W USA i Zachodniej Europie Ukraina jest postrzegana jako upadłe państwo. Amerykanie widzą w tym konflikcie szansę na wynegocjowanie z Rosją mniejszego udziału w zarządzaniu światowym, ale to jest negocjacja. W tym tkwi ogromne niebezpieczeństwo dla Polski. Amerykanie nie widzą w Rosji zagrożenia dla systemu sygnowanego przez USA. Rosjanie są za słabi. I wtedy USA lubią przerzucić ciężar spraw na sojuszników w regionie „...”Od kiedy Niemcy przestały być strategicznie podporządkowane USA, co ma miejsce od mniej więcej okresu II wojny w Iraku, nie potrzebują już wojsk amerykańskich dla zapewnienia bezpieczeństwa, kapitału amerykańskiego dla rozwoju, przestały potrzebować amerykańskich technologii i nie potrzebują rynku amerykańskiego dla zbytu swoich produktów. Za to zaczęły poszukiwać innych rynków na peryferiach Europy, a przede wszystkim nowych gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej, które poprzez przystąpienie do Unii Europejskiej stały się w dużej mierze podporządkowane gospodarce niemieckiej. Niemcy zaczęły mieć inne interesy niż sojusz atlantycki, choć jeszcze tego nie wypowiadają wprost. Pewnego dnia UE jednak nie przetrwa. Filarem Unii musi być równowaga między Francją a Niemcami, ale w związku z kryzysem euro teatr się skończył i wszystko zależy od Niemiec. Jak Niemcy się zorientują, że nie ma czego ratować, to porzucą to i będzie wtedy parcie w kierunku Heartlandu. Dlatego Niemcy nie chcą wojny na Ukrainie. Nie chcą obecności Amerykanów w regionie. Nie chcą, by między nimi a Rosją pojawili się nowi gracze „..”Chiny wnikliwie analizowały to, jak dokonano aneksji Krymu i jaka była reakcja Zachodu. Nie wprowadzono wówczas żadnych realnych sankcji na ekonomicznego karła, jakim jest Rosja. To zastanawiam się, jak wprowadzono by sankcje na takiego kolosa jak Chiny „...”Rosja będzie kluczowym zasobem dla USA w rywalizacji z Chinami. Bez Rosji nie da się zablokować Chin. Rosjanie o tym wiedzą i negocjują swoją  pozycję „...”Co jest bardziej demokratyczne w szerokim rozumieniu tego słowa? System, w którym politycy muszą dobrze wypaść w telewizji, bo media pokażą ich tak albo inaczej, czy taki, gdzie jest kryterium, że ten polityk musiał się sprawdzić np. w gminie zbudować tamę, a potem go pociągnęli w górę, bo zbudował dwie elektrownie? Co bardziej realizuje interesy społeczeństwa? To jest pytanie, które otwarcie zadają analitycy na Zachodzie, bo klasa polityczna chińska po prostu lepiej zarządza „....”Polska ma zbieżne interesy z USA, ale do pewnego momentu. W interesie amerykańskim jest polska niepodległość status quo czyli Polska na tyle niepodległa, żebyśmy nie weszli np. do Niemiec. W ich interesie nie jest za to wspomożenie nas w wybiciu się na prawdziwą niepodległość, taką jak z I Rzeczypospolitej, dlatego, że Polska jest państwem potencjalnie rewizjonistycznym. Nie jest w stanie przetrwać między Niemcami a Rosją bez wsparcia zewnętrznego gracza. Podmiotowe elity zawsze starałyby się wydobyć z tej sytuacji poprzez stanie się silniejszym od jednego z tych graczy. Od Niemiec nie jesteśmy w stanie stać się silniejsi, ale od Rosji tak. Po I wojnie światowej pokonaliśmy Rosję i byliśmy w stanie wybić się na własną niepodległość, zdobytą we wspaniałej koniunkturze międzynarodowej, ale własną, a nie taką jak po 1989 roku - w statusie „junior partnera”, który biegnie, aby go przytulili i musi się dostosować do norm zachodnich „...”Rosja może się rozpaść i Amerykanom to nie pasuje z 3 powodów. Nie wiadomo bowiem, co się wówczas dzieje z bronią atomową, co się dzieje z Azją Centralną i Arktyką oraz nie będzie wspólnego balansowania przeciwko Chinom. Rosja wie, że zbliża się przewartościowanie sił geopolitycznych i że trzeba mieć silną armię. Liczy, że powtórzy się manewr z 1939 roku, gdy ZSRS był państwem słabym, o zniszczonych więziach społecznych, ale skończył jako mocarstwo. Kwestia ukraińska jest poligonem dla Rosji. To może być zapowiedź trzęsienia ziemi w związku ze wzrostem potęgi Chin. To może być coś w rodzaju kwestii remilitaryzacji Nadrenii przed II wojną światową „...”My musimy przyjąć gradację celów. Pierwszy jest taki, żeby Polska była imperium. Drugi to niepodległość. Czy jesteśmy w stanie ją utrzymać? Tak długo, jak Amerykanie będą ją gwarantować, a oni schodzą na Pacyfik. Gwarantowali granice Ukrainie i co z tego wyszło? Gospodarczo ich prawie w ogóle nie ma w Polsce. Politycy amerykańscy zdają sobie z tego sprawę”...(źródło )
Romuald Szeremietiew „Od pewnego czasu w gronach analityków i znawców polityki międzynarodowej pojawiają się głosy, że Europa znowu może być miejscem sprzecznych interesów prowadzących do konfliktów, podobnych do tych z przeszłości. Wydaje się, ze w interesie odpowiedzialnego kształtowania relacji między narodami leży, aby Europa Środkowa także z racji takich obaw stała się mocnym ogniwem spajającym europejski system. Dlatego też  Rzeczpospolita, jako związek Polaków, Białorusinów i Ukraińców powinna wrócić na polityczną mapę świata.Taką potrzebę powinniśmy uświadamiać odwołując się do doświadczeń z przeszłości.Amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie” przedstawił europejskie terytoria, na których w pierwszej połowie XX wieku dochodziło do największych zorganizowanych mordów ludności cywilnej. Na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi reżimy Stalina i Hitlera wymordowały co najmniej 14 milionów ludzi. W książce znajduje się mapka „skrwawionych ziem”. Zarysowany na niej obszar w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej.  Bez wątpienia to jej brak umożliwił ludobójstwo ludności białoruskiej, estońskiej, litewskiej, łotewskiej, polskiej, ukraińskiej, żydowskiej. Zarówno Stalin jak i Hitler mordowali narody Rzeczypospolitej. Rzeczypospolitą trzeba odbudować także przez pamięć dla tych ofiar.” …..(więcej)

Macierewicz „Lech Kaczyński, mimo problemów, z jakimi musiał się borykać, był samodzielnym politykiem i skutecznie bronił suwerenności państwa. I dlatego uważam, że był najwybitniejszym polskim prezydentem. „....”Moim zdaniem Lech Kaczyński był najwybitniejszym prezydentem w dziejach Polski. Największym sukcesem jego prezydentury było zbudowanie sojuszu państw i narodów Europy Środkowej. Wcześniej ideę porozumienia państw położonych między Rosją a Niemcami propagował Józef Piłsudski – uniemożliwiła wówczas jej realizację słabość Polski i sytuacja geopolityczna. Te okoliczności zmusiły nas do zawarcia traktatu ryskiego po wojnie polsko-bolszewickiej. Oznaczało to rezygnację z programu budowy szerokiego porozumienia Europy Środkowej. W latach 40. wrócił do tego pomysłu, choć w innym zakresie, Władysław Sikorski. Dziś jest oczywiste, że budowa sojuszu w Europie Środkowej to nasza racja stanu. Prezydent Lech Kaczyński ideę przekształcił w realny projekt polityczny. Dzięki sprzyjającym warunkom gospodarczo-politycznym udało się to przeprowadzić w ciągu czterech lat, a więc błyskawicznie. Z tej koncepcji dzisiaj pozostały tylko drzazgi, ale mam nadzieję, że dzięki solidnym fundamentom narodowym, kiedy zmieni się władza w Polsce, będzie można do niej powrócić. Sojusz środkowoeuropejski w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi jest fundamentem polskiej racji stanu. Podobnie jak od ponad 300 lat podstawą racji stanu Wielkiej Brytanii jest utrzymanie równowagi sił w Europie i niedopuszczenie do powstania tam państwa hegemona, a racją stanu Rosji imperialnej jest sojusz z Niemcami. „...(więcej )
Grzegorz Braun”Dla nas wszystkich – Polaków i Ukraińców, Litwinów i Rumunów, dla wszystkich mieszkańców międzymorza bałtycko-adriatycko-czarnomorskiego – przewidziany jest jeden wspólny scenariusz: kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym. „...” Dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzroku „Ciarki mnie przechodzą, kiedy naraz wszyscy zaczynają mówić jednym głosem - i media zależne od Adama Michnika, i media zależne od Adama Lipińskiego; kiedy nagle na podobną nutę zaczynają grać sprawozdawcy i komentatorzy Torunia, i Wiertniczej, a lider opozycji oklaskuje premiera – i odwrotnie – a wszystko to w ramach zjednoczonego frontu anty-putinowskiego. Funkcjonariusz zbrodniczej organizacji Włodzimierz Putin nie jest bohaterem mojego romansu – co, jakby się kto pytał, jasno wynika z moich filmów (np. „Defilada zwycięzców”, „Marsz wyzwolicieli”, „Transformacja – od Lenina do Putina”). Ale dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzrok „...” Kto przekonuje dziś Polaków, że tylko Rosja zagraża wolności narodów w naszej części świata – ten jest albo nie dość bystry, albo nie dość szczery. Warto dostrzegać aktywną rolę i interesy także innych imperiów – np. niemieckiego, które wszak od stu lat usiłuje w kolejnych podejściach realizować koncepcję „gospodarki wielkiego obszaru” w Mitteleuropie. Pilne geostrategiczne interesy imperium amerykańskiego splatają się tu również z tradycyjnymi aspiracjami „mocarstwa anonimowego”, którego agendy działają pod różnymi szyldami, np. Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ten ostatni jest wszak w nieustannej potrzebie poszerzania swych terenów łowieckich, a raczej pasterskich – bo chodzi przecież o nowe stada owiec, które można będzie strzyc do gołej skóry. „....”Jedyna rada na to: starać się nie zapominać, skąd komu tutaj nogi wyrastają, kto kim był i co wygadywał na poprzednim etapie. Warto np. sprawdzić, kto w ramach spotkań tzw. Klubu Wałdajskiego bywał na daczy Putina [m.in. Adam Michnik]. Warto odświeżyć pamięć propagandy „pojednania” zaraz po zamachu smoleńskim i w dniach wizyty patriarchy Cyryla [TW KGB „Michajłow”]. Nie powtarzajmy starych błędów – takich jak te, które popełniały polskie rządy w Londynie od lata 1941 godząc się pod wpływem nacisków naszych aliantów na uproszczoną narrację, w której jedynym wrogiem cywilizowanego świata jest Hitler. Pewnie, że był – ale nie tylko on przecież. Zresztą nie przypuszczam, by niesnaski na linii Waszyngton-Moskwa miały potrwać dłużej. Amerykanie potrzebują przecież rosyjskiego zaangażowania po swojej stronie w przyszłej wojnie z Chinami. Przypuszczam więc, że Ukraina, to tylko sposób na zajęcie dogodniejszej pozycji negocjacyjnej. W przypuszczeniu tym umacnia mnie np. „Zbig” Brzeziński publicznie wyrażający rozczarowanie, że Ukraińcy za słabo się biją – podczas gdy w Waszyngtonie nikt nie ukrywa, że żadnego realnego zaangażowania w ten konflikt się nie przewiduje. „....”Może więc istotnie zależy niektórym na tym, by Rosjan zmiękczyć, by np. wymienić tego Putina (na jakiegoś innego „Putina”) – ale tak, czy inaczej nowa Jałta nastąpi szybciej, niż się spodziewają koleżanki i koledzy z „Gazety Polskiej”. …..”Do Polski przybyli nowi „goście” - spadochroniarze armii Stanów Zjednoczonych. Jak Pan odczytuje ich „wizytę”?Jeszcze kilkanaście lat temu ucieszyłbym się pewnie jak dziecko. Ale dziś, po tym jak Biały Dom zdążył nas znów kilkakrotnie „wykorzystać i porzucić” – uwikłać nas na własny koszt w misje żandarmeryjne, po to, by ostatecznie w ramach „resetu” podać Moskalom i Prusakom na tacy – trudno o bezkrytyczny entuzjazm. Można oczywiście przyjąwszy za dobrą monetę deklaracje prezydentów liczyć na to, że to trwały zwrot w polityce amerykańskiej – i że dzięki temu będziemy mogli podnieść naszą armię na wyższy poziom. Ja jednak nie znajduję powodów, by z góry kategorycznie odrzucać hipotezę, że rzeczywiste cele obecności amerykańskiej w naszym rejonie na kolejnym etapie mogą okazać się nie całkiem tożsame z celami dziś deklarowanymi – że za parę lat okaże się, że Imperium Amerykańskie stoi tu na straży jakiejś całkiem innej, nie polskiej racji stanu. „...”W tej sytuacji dobrze byłoby mieć w Warszawie polski rząd, który nie sprzeda nas po raz kolejny „za garść dolarów” w jakichś Kiejkutach „...”Jest kilka czynników, które mogą ten scenariusz zmienić. Po pierwsze – w najgłębszym sensie i w najszerszym planie dziejowym – takim czynnikiem jest i będzie Tradycja katolicka. Jedynie trwanie przy Niej może przybliżyć realizację „dyrektywy fatimskiej”, tj. dokonanie się koniecznego dla uratowania świata nawrócenia Rosji. „. „...(więcej )

Friedman „Aby zacząć myśleć o polskiej strategii, musimy pamiętać, że w XVII wieku Polska, w unii z Litwą, była jednym z głównym mocarstw europejskich „....(więcej )
Friedman „ Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze. „.....” Może Polska powinna więc zbudować regionalny sojusz w Europie Centralnej? „...”To międzywojenna idea Józefa Piłsudskiego. Sojusz ze Słowacją, Węgrami, Rumunią i Bułgarią może zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Piłsudski rozumiał, że Polska jako lider Europy Środkowej jest w stanie taki sojusz skonstruować „....(więcej )
Piotr Zychowicz napisał w Rzeczpospolitej „Rok 1920” Przegrane zwycięstwo” Oto parę fragmentów „Rok 1920 był momentem zwrotnym w dziejach Polaków. To właśnie wtedy, mimo militarnego zwycięstwa, ostatecznie umarła idea Polski wielkiej, która rozciąga się na szerokich połaciach Europy Wschodniej, swymi granicami sięgającej niemal po mury Kremla i po stepy Zaporoża, której obywatele mówili dziesiątkami języków i wznosili modły w kościołach, cerkwiach, synagogach, zborach i meczetach. ”...” To właśnie w Rydze Polska ostatecznie wyparła się idei jagiellońskiej – porozumienia narodów znajdujących się między Niemcami a Rosją. Jedynej koncepcji, która może zapewnić Polsce, że będzie liczącym się graczem, a nie średnim państwem, z wynikającymi z historii ambicjami, ale bez potencjału, by je zrealizować. „…„W 1920 roku zaczęła się Polska nacjonalistyczna, ograniczona w istocie do potencjału tylko jednego z tworzących ją niegdyś narodów.Czymże jest bowiem te 25 – 35 milionów Polaków, gdy z jednej strony ma się Niemcy, a z drugiej Rosję.”…” Zgodnie z tą ostatnią (zrealizowaną w Rydze) Polska miała być państwem opartym na plemiennej wspólnocie krwi, nie zaś wielonarodową Rzecząpospolitą. Jak obrazowo postulował Roman Dmowski w 1919 roku, „skróćmy tę Polskę trochę”....(więcej )
Friedman „”Polska strategia narodowa obraca się wokół jednej, egzystencjalnej kwestii: jak zachować tożsamość narodową i niepodległość „....”Dla niektórych krajów geopolityka jest kwestią marginalną. Dla Polski stanowi o istocie jej egzystencji. „...”Dziś wiara w Unię Europejską i NATO, zamiast uznania, że państwa muszą w ostatecznym rozrachunku same zadbać o swoje narodowe bezpieczeństwo, to kwestia, z którą Polska musi się zmierzyć. ”Wyciągając wnioski ze swojej historii Polska wie, że musi zachować niezależność i uniknąć obcej okupacji – kwestia ta przesłania wszystkie inne „....”Idealnym rozwiązaniem tego fundamentalnego problemu wobec którego stoi Polska, granicząc z potężnymi Niemcami i Rosją, jest stanie się buforem, z którym Berlin i Moskwa się liczą „....(więcej )
Lech Kaczyński „Jaka to koncepcja? Federacyjna?”.....”większość z tych krajów znajduje się na terenie dawnej Rzeczypospolitej.”.....”To Rosjanie się tego boją.Przez swoich przyjaciół w Unii Europejskiej pytali mnie, czy przypadkiem nie chcę odbudowywać takiego wielonarodowego tworu.” ….

http://naszeblogi.pl/38067-wywiad-lecha-kaczynskiego-o-odbudowie-i-rzeczpospolitej
Staniłko „Po trzecie wreszcie, polityka Lecha Kaczyńskiego zmierzała do politycznego zintegrowania krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Działania prezydenta nie przyniosły spodziewanych szybkich skutków, bo też tego typu wysiłki rzadko kończą się szybkim powodzeniem, jednak w oczach rosyjskich strategów i elit politycznych ich logika była całkowicie jasna i niebywale szkodliwa dla rosyjskich zamierzeń.Prezydent Kaczyński dążył bowiem do zbudowania trwałej koalicji Polski – jako lidera Europy Środkowej– nie tylko z krajami tzw. nowej Europy, ale również z krajami tzw. BUMAGI, czyli Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii.Ta strategia zbudowana była na tradycyjnym polskim myśleniu geopolitycznym, którego korzenie sięgają czasów jagiellońskich „...(więcej)
Arkady Rzegocki „Polska to nadzieja dla wszystkich małych krajów" -  prezydenta Estonii, Toomas Hendrik Ilves wezwał  ostatnio Polskę do odegrania większej roli w UE i NATO, do wzięcia na siebie roli przywódczej w regionie. „....”Polacy są jedynym dużym narodem, który miał te same doświadczenia historyczne co inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Lepiej widzą  zagrożenia, powinni więc wziąć na siebie odpowiedzialność za cały region leżący od stuleci miedzy „młotem (czasem sierpem) a kowadłem". „.....”Fakt, że znacząca część Polaków nie uznaje III RP za własne państwo wskazuje na istnienie jakiegoś ważnego mankamentu, istotnego braku. „....”Skąd ten – nazwijmy rzecz wprost – krzyk rozpaczy przywódcy Estonii?  Ilves nie ukrywa, że jego wystąpienie miało ośmielić (dosłownie) polskie elity i społeczeństwo do prowadzenia bardziej ambitnej polityki. „.....”Dla „Frondy" prezydent Węgier Viktor Orbán stwierdził: „Kiedy w lewicowej prasie węgierskiej czytam krytyki pod adresem Polski, że ma aspiracje, by na nowo stać się regionalną potęgą Europy Środkowej, to wtedy głośno mówię do siebie: No wreszcie!". …...”Od lat 90. wyrażane były podobne oczekiwania kierowane przez m.in. pełniących najwyższe stanowiska Węgrów, Rumunów, Chorwatów czy Słowaków. „... (więcej )
Rosyjski biznesmen i krytyk Kremla Michaił Chodorkowski zapowiedział we wtorek w berlinie , że za pomocą reaktywowanego przez niego ruchu społecznego Otwarta Rosja chce zmobilizować tę część rosyjskiego społeczeństwa, która wyznaje  wartości europejskie. „...(źródło )
Gajowy Marucha „Eurosodoma legalizuje kazirodztwo „....”Eurosodoma legalizuje kazirodztwo (TVC – rosyjska telewizja federalna). Nie wierzycie własnym uszom? I ja nie wierzę… Ale to prawda! „...”Ludzie będą za to karani. Kara będzie straszna. To jest nieuniknione jak wschód słońca. Coś podobnego już w historii miało miejsce. I to nie raz… Po pierwsze-prawda o prześladowaniach kobiet i mężczyzn w Eurosodomie (Unii Europejskiej). W Europie rozpoczęła się debata nad zalegalizowaniem kazirodztwa. Transkrypt wolnego przekładu poniższego video.A przecież wkrótce, tak to wygląda, trzeba będzie bronić się nie tylko przed propagandą sodomii ponieważ, po cichutku i niezauważalnie, rozpoczęło się w Europie omawianie projektu prawa legalizującego kazirodztwo czyli stosunki seksualne pomiędzy matką a synem, ojcem i córką a także pomiędzy braćmi i siostrami i pomiędzy wszystkimi krewnymi. Legalizującego to, co we wszystkich świętych księgach wszystkich religii (za wyjątkiem judaizmu – tłum.), we wszystkich kodeksach moralnych wszystkich cywilizacji (za wyjątkiem żydowskiej – tłum.) uważa się za najgorszą zbrodnię, która prowadzi do zwyrodnienia, degeneracji i wymarcia gatunku.Teraz niektórzy politycy Europy, w pierwszej kolejności Skandynawii, nazywają kazirodztwo standardem (normą) genderową, przy czym, na podobieństwo homofobii, proponują wprowadzenie takiego pojęcia jak „incestofobia” (niechęć w stosunku do kazirodztwa – tłum.), która będzie karalna. Główni „bojownicy” za tę ideę to neoliberałowie i aktywiści ruchu sodomskiego, liczni deputowani lokalnych parlamentów, którzy przepychają swoje pomysły wszelkimi możliwymi metodami.Szwedzkie i duńskie gazety publikują artykuły na ten temat, bynajmniej nie w krytycznym tonie, a w Norwegii i na Islandii kazirodztwo jest już, w rzeczywistości, zalegalizowane. W Norwegii incestofobów rejestruje się w specjalnie stworzonych ośrodkach, przy czym z 10 spraw dotyczących oskarżenia o incest, które wpływają na policję, 8 z nich nigdy nie jest rozpatrywanych. Liczni ludzie, którzy są sądzeni za kazirodztwo, otrzymują wyroki uniewinniające a ofiary kazirodztwa są leczone jako cierpiące na urojenia.Właśnie tam, w Norwegii, szczególną popularnością cieszył się film zatytułowany „Ja śpię ze swoją siostrą”. Debaty na temat kazirodztwa miały miejsce w parlamencie Szwajcarii. Tam, nawiasem mówiąc, był już stworzony precedens. W 2010 roku rozgorzał skandal na skalę krajową po tym jak z nowego Kodeksu Karnego w cudowny sposób zniknął artykuł orzekający karę za kazirodztwo ale już po gwałtownym wzburzeniu społeczeństwa tenże artykuł wprowadzono do Kodeksu Karnego z powrotem, prawdopodobnie nie na długo.”...”Rysuje się straszliwy obraz. Z ludźmi z którymi, w zasadzie, nie ma o czym i nie ma po co rozmawiać, część europejskiego establishmentu gotowa jest do poszukiwania wspólnego języka. Na początku legalizują „małżeństwa” sodomskie, następnie legalizują adopcję dzieci przez te „małżeństwa” sodomskie” i wychowywanie dzieci w surowo określonym schemacie, zresztą podobne wychowanie jest już realizowane, i to nie tylko w „rodzinach” sodomickich. W jednej tylko Norwegii 19 tysięcy niepaństwowych stowarzyszeń wyjaśnia dzieciom, że pojęcia „mężczyzna” i „kobieta” są ciemnymi przesądam „...”Według danych oficjalnych, w 2011 roku, niemiecki Jugendamt odebrał tradycyjnym, normalnym rodzinom, i przekazał „rodzinom sodomickim”, 38500 (trzydzieści osiem tysięcy pięćset) dzieci, w tym także rosyjskich. Jugendamt to jedna z najbardziej złowrogich służb świata z którą boi się zadzierać nawet niemiecka policja kryminalna. „...(źródło )
Jarosław Kaczyński „Nie możemy powiedzieć, że nastąpiło związanie polskiego porządku prawnego z chrześcijaństwem, z katolicyzmem. Ta konstytucja nie zaczyna się, jak powinna się zaczynać: w imię Boga wszechmogącego - podkreślił oklaskiwany prezes PiS. „....”sukces Kościoła podważałby postkomunistyczny porządek społeczny. „....”dawnego systemu broni m.in. "dawny społeczny zasób o tradycjach antyklerykalnych" uzupełniony przez "bardzo daleko idące wsparcie zewnętrzne". Jak wyjaśnił, chodzi o "zasób europejski", czyli Unię Europejską, a także organizacje związane z Narodami Zjednoczonymi. „....”w dyskusji nad nową organizacją państwa po 1989 r. elity odrzuciły m.in. koncepcję Jana Pawła II, który w 91 r. sformułował propozycję odwołującą się do dekalogu, ale też uniwersalizującą polski katolicyzm i polską katolicką tożsamość. Elity te, jak mówił Kaczyński, w dużej części ukształtowane były przez komunizm, w innej - wywodziły się z akcji dysydenckich wobec komunizmu, w jeszcze innej były związane z agenturą, a w ostatniej - były związane z "liberalizmem integralnym", czerpiącym m.in. z permisywizmu obyczajowego. „ ….(więcej)
Jarosław Kaczyński „ Jednostka jest wolna, ale żyje we wspólnotach, różnych wspólnotach - jesteśmy głęboko przekonani, że dwie z tych wspólnot są najważniejsze. To rodzina oparta o monogamiczny związek mężczyzny i kobiety, o małżeństwo i to jest naród.Jeśli spojrzymy na nasze dzieje, na dzieje naszego narodu, na ten system wartości, który w trakcie tych dziejów powstał, umocnił się, na nasze przywiązanie do wolności, równości i sprawiedliwości, to z łatwością ujrzymy zbieżność tego programu i sposobu myślenia z tym, co niesie chrześcijaństwo. „...”.”Żadne poprawności nie mogą ograniczać wolności słowa i badań naukowych. Tu granicą jest bariera życia. To nasza historyczna misja - musimy być państwem wolności. A z wolnością dzisiaj w różnych krajach coraz gorzej.... My pozostaniemy tą wyspą. Pod władzą PiS będziemy wyspą wolności „.....”To odblokowanie małych i średnich przedsiębiorstw; tej ogromnej energii, która tkwi w polskiej przedsiębiorczości. Pośrednie rezerwy to także właściwy nadzór nad przedsiębiorstwami, dyplomacja ekonomiczna, udomowienie banków. Czemu to ma służyć? Otóż wsparciu i odbudowie polskiej gospodarki. To są proszę państwa główne kierunki, ale jaki będzie tego skutek? Ten skutek ma nazwę - to jest reindustrializacja Polski. Bez niej nie uzyskamy sukcesu. Kiedy mówimy o industrializacji w przemyśle, to muszę podkreślić, że wśród naszych celów jest polska wieś. „....”Problemem jest także brak zasobów - problemem są monopole, dzięki którym środki docierają tylko do niektórych środowisk „....(więcej )
Kaczyński „ Czy nadal powinno się wymuszać poprawność polityczną, która de facto znosi dotychczasowe systemy wartości i niszczy tożsamości, zmienia społeczeństwo w manipulowaną bez trudu masę? .....”odrzucić hedonistyczną koncepcję życia człowieka sprowadzającą go do roli konsumenta”.. (więcej )
Kaczyński nie po raz pierwszy wypowiedział się przeciwko politycznej poprawności . „ Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że największym zagrożeniem dla wolności jest poprawność polityczna. Dodał też, że bez wolnych mediów i pluralizmu nie ma demokracji. Aby bronić naszej wolności należy mówić stanowcze nie tym, którzy zamykają usta ludziom o odmiennych poglądach, dodaje. „...(więcej)
Ważne Jacek Bartosiak„ W interesie amerykańskim jest polska niepodległość status quo czyli Polska na tyle niepodległa, żebyśmy nie weszli np. do Niemiec” „Pod tym względem panuje zgoda wśród przedstawicieli zachodnich wywiadów. Turcja uruchomiła niedawno cywilny program atomowy i pod tą przykrywką, tak jak zrobił to Iran, zamierza  pracować nad rozwinięciem wojskowej technologii jądrowej „..”pisze „Die Welt”. W 2011 r. władze w Ankarze postanowiły wprowadzić energetykę jądrową, której dotąd Turcja nie miała. Powstaną trzy duże elektrownie atomowe, rozmieszczone w strategicznym trójkącie: „..”Turcja nie chce oddać zużytych prętów paliwowych, bo planuje budowę plutonowej bomby jądrowej. Zużyte pręty paliwowe zawierają 90 proc. odpadów oraz 9 proc. zanieczyszczonego uranu i 1 proc. zanieczyszczonego plutonu. W ciągu mniej niż pól roku da się zbudować instalację, za pomocą której można wyizolować z prętów radioaktywny materiał „....(źródło )
Mój komentarz Ameryka nie przetrwa bez podporządkowania sobie Rosji i użyciu jej do wojny z Chinami .Bo dla USA najbezpieczniej byłoby wszcząć wojnę atomową z Chinami nie bezpośrednio, ale rękami posłusznego wasala . Rosja byłaby na pewno zniszczona , ale być może Chiny też Unia Europejska wcześniej , czy później się rozpadnie i Polska musi się na ten moment dobrze przygotować . Gwałtownie przyspieszyć program budowy elektrowni jądrowych i program budowy arsenału jądrowego . Zdelegalizować w Polsce całości religię polityczna jaką jest polityczna poprawność wraz z gender , a próbujących wprowadzić ją jako religię państwową należy tak jak w Rosji wsadzać do wiezień jako niebezpiecznych dywersantów . Zlikwidować dla Polaków i małych i średnich firm podatek dochodowy , VAT i przymusowe ubezpieczenia . Wprowadzić system prezydencki , jedną dziesięcioletnią kadencję prezydencka i minimalny wiek kandydata 55 lat . Opodatkować koncerny, a oligarchów poddać politycznej kontroli . Podporządkować bank centralny władzy wykonawczej . Przejąć monopole przez państwo . Ustanowić filozofię i etykę Jana Pawła II jako fundament aksjologiczny państwa . Drakońskie prawa wzmacniające prawa dzieci dożycia w rodzinie razem ze swoimi biologicznymi rodzicami czyli położenie przez państwo szczególnego nacisku na trwałość i stabilność instytucji rodziny I co ważne większość z tych postulatów są postulatami Jarosława Kaczyńskiego . Problem jest z tym , czy jego otoczenie utożsamia się z nimi , bo z pewnością nie popiera ich istniejące i coraz silniejsze lobby rozwodników w PIS .
Marek Mojsiewicz

25/09/2014 Znowu ustawa Weszła w życie nowelizacja ustawy o wspieraniu rodziny w systemie pieczy zastępczej. Kandydaci na rodziców zastępczych będą przechodzić obowiązkowe badania psychologiczne. Będzie też powiększony nadzór samorządów nad rodzicami zastępczymi. Znaczy się będzie więcej Orwella. Samorządów- znaczy- biurokracji. Jeszcze więcej kontroli. Wspieranie rodziny oznacza większe klejenie się biurokracji do” obywateli”.Biurokracja powinna bezpośrednio zastąpić rodzinę zastępczą. Najlepiej dzieci wychowa biurokracja – to jasne! Przynajmniej w socjalizmie. Obowiązkowe badania psychologiczne? Czy to rozwiąże problem dzieci wychowywanych w rodzinach zastępczych dotowanych przez biurokratyczne państwo? Oczywiście, że badania nie rozwiążą. Bo gdyby kluczem do rozwiązania wszelkich problemów były badania psychologiczne to wystarczyłoby zrobić takie badania wszystkim- i po wszelkich problemach. Należałoby zacząć od robienia badań psychologicznych rządzącym, bo na oko widać, że coś z nimi nie w porządku. Zrobili z państwa kompletny kabaret, w państwie trwa festiwal wielkiego marnotrawstwa, upadają firmy- znowu zwiększyła się liczba opuszczających nasz piękny kraj. Wygląda na to, że Polska już coraz gwałtowniej chyli się ku upadkowi. Dzięki rządom socjalistów Okrągłostołowych nasz los jest marny. Rosnący ZUS plus biurokracja- równa się upadek. Parlamentarzyści demokratyczni bawią się w najlepsze. Jeżdżą po świecie za nasze pieniądze skonfiskowane nam pod przymusem. Jest niezły ubaw, bo w demokratycznym Sejmie jest prawie 100 grup tzw .bilateralnych, czyli zespołów, w których polscy posłowie współpracują z danym państwem na świecie. Gdy się jest w takiej grupie, można sobie pojeździć po świecie na rachunek podatników. Zawsze to jakieś oderwanie od nudnej pracy parlamentarnej polegającej na uchwalaniu ustaw przeciw nam. Zawsze to jedna ustawa więcej- jedna szpila wbita w nasze ciało. I nie jest to akupunktura, ale zwykła głupota, której celem jest jeszcze większe zasupłanie naszego życia. Na przykład w grupie polsko- filipińskiej jest pan wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich, który jak mówi, to odnosi się wrażenie, że na pewno ma rację. We wszystkim! Taki ma sposób mówienia- bardzo przekonujący, być może nabył go gdy jeszcze był ministrantem i był bliżej Boga- obecnie oddalił się od Boga, ale przekonywujący sposób mówienia zachował. Był także w Wietnamie. Sam sposób mówienia wprawia mnie nieraz w nieopisaną rozkosz. Temu człowiekowi można zaufać. Można od niego nawet kupić używany samochód. I nie trzeba sprawdzać po przywitaniu z nim, czy się ma wszystkie palce. Żaden palec nie zginie- taki to facet. Tylko tyle , że z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To jest jedyny mankament. Co Pan wicemarszałek robił na Filipinach i w Wietnamie? Zawsze to przejechać się to fajna rzecz. Z kolei pan Adam Szejnfeld z Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej udał się do Meksyku. Na jego wycieczkę poszło z naszych podatków 27 000 złotych(???) Oczywiście nie jest to wiele zważywszy, że taka pani minister Maria Wasiak z Radomia otrzyma odprawę z upadającego i zadłużonego PKP- 500 000 złotych. Dobre i to na otarcie łez. Zawsze takie kieszonkowe w wysokości pół miliona złotych się przyda, tym bardziej, że może za rok, jak będzie zmiana rządu znowu się weźmie odprawę. Zawsze się dziwię, że skoro według demokratycznego prawa można brać takie kieszonkowe odprawy, to należałoby robić karuzelę zmian stanowisk co jakiś czas, przyspieszyć obroty karuzeli. Tym bardziej, że w tej karuzeli nikt się specjalnie na niczym nie zna, ale kasę wziąć się każdy zna. Im bardziej pogrążone w długach państwowe PKP- tym powinny być większe odprawy. Co tam pół miliona- milion to naten tychmiast. Ile tam spółek biurokratycznych, ile marnotrawstwa, ile rządowych dotacji? Ile związków zawodowych rujnujących firmę? A pani Maria Wasiak bierze odprawę- rozumiem,że przy okazji za dobrą pracę. Zresztą zgodnie z demokratycznym prawem i demokratycznym ustawami. Wszystko jest w najlepszym porządku demokratycznym, a ten przecież nie musi być zgodny z porządkiem moralnym. Demokracja nie potrzebuje moralności do swojego funkcjonowania., Wystarczy, że jest! Pani Maria Wasiak jest dobrą przyjaciółką pani Ewy Kopacz, znają się jeszcze z przynależności do Unii Wolności- Oddziału Radomskiego. Na początku lat dziewięćdziesiątych- może w roku 1997- miałem przyjemność kontaktować się z panią Wasiak, przy tworzeniu list do Rady Miejskiej. Był taki epizod w moim życiu- jako członek Unii Polityki Realnej. Pani Maria Wasiak była dobrą znajomą pana ministra od transportu, tego co to z tą torba na ramieniu podróżował z Warszawy do Krakowa- podróżował propagandowo. Nazywał się Syryjczyk. W Unii Wolności robił za” konserwatystę”. Stan kolei jaki był- taki jest nadal- tylko są większe długi. Nikt się tan na niczym specjalnie nie zna- ale posady trzyma. Kolej nadal jest państwowa, ale żerują na jej państwowości spółki, które ciągną różnego rodzaju profity. Kolej tradycyjnie jest żerowiskiem i zapleczem dla różnego rodzaju politycznych urwisów. I tak rujnują ten kraj, obskubują ze wszystkich stron, jak tylko się da, i z drugiej strony również. Uchwalają i przepychają różne korzystne dla nich sprawy, które dla nich są korzystne- a dla innych – nie. Jak to w życiu w socjalizmie. Na ogół sprawy są niekorzystne dla podatników, a korzystne dla tych, którzy organizują napady dla podatników. Bandyci zawsze mają przewagę jako zorganizowana grupa przestępcza,”obywatele” nie są zorganizowani i pozostając w rozproszeniu- padają ofiarami zorganizowanych demokratycznie gangów. Organizatorzy tych grup przestępczych są dobrze poinformowani i umiejętnie wnikliwie przygotowani., Wiedzą jak pieniądze wyciągnąć? I jak do tej pory- przez dwadzieścia pięć lat- nawyciągali miliardów, że ho,. ho.. Zwiększony nadzór nad rodzinami zastępczymi oczywiście oznacza więcej biurokracji zastępczej, no i przestępczej… w państwie socjalno-biurokratycznym, które jest największą organizacją przestępczą nieznaną w historii ludzkości. I na razie tak pozostanie. WJR

Rząd Kopacz zaakceptował budżet po Tusku z 50 miliardowym deficytem

1. Premier Tusk ewakuował się pośpiesznie do Brukseli, a poważne problemy gospodarcze, finansowe, społeczne, zostawił do załatwienia swej koleżance partyjnej, a obecnie już premier Ewie Kopacz. Na dwa dni przed wyborem na przewodniczącego Rady Europejskiej kiedy już wiedział, że nikt tej nominacji nie będzie się sprzeciwiał (jako ostatni sprzeciw wycofał premier W. Brytanii David Cameron po deklaracji Tuska, że będzie sprzyjał postulatom Brytyjczyków na forum Rady w tym redukcji pomocy socjalnej dla imigrantów), w Sejmie wygłosił siódme już z kolei expose, w którym obdarował w 2015 roku podwyżką w wysokości co najmniej 36 zł emerytów, a z kolei rodziny wielodzietne zwiększonymi ulgami na dzieci. Dodatkowe wydatki tylko z tego tytułu mają sięgnąć około 4-5 mld zł ale premier Tusk wtedy już był myślami w Brukseli i niespecjalnie się przejmował jak te obiecanki jego następca sfinansuje.

2. Wczoraj rząd Ewy Kopacz zaakceptował bez poprawek pozostawiony mu przez premiera Tuska, projekt budżetu na 2015 rok z ogromnym deficyt sięgającym blisko 50 mld zł i to przy bardzo optymistycznych założeniach dotyczących podstawowych wskaźników makroekonomicznych. Jeszcze podczas wspomnianego wystąpienia w Sejmie, premier Tusk mówił o finansowaniu dodatkowej waloryzacji emerytur i rent oraz zwiększenia ulg podatkowych dla rodzin wychowujących dzieci z jakiejś wypracowanej mitycznej nadwyżki, teraz okazuje się, że w budżecie nie ma nie tylko nadwyżki, ale planuje się deficyt jeden z najwyższych w ostatnich latach.

3. Co więcej dochody i wydatki budżetowe zostały zaplanowane w oparciu o następujące wskaźniki makroekonomiczne, wzrost PKB 3,4%, inflacja 1,2%, nominalny wzrost wynagrodzeń w gospodarce 4,3%, wzrost zatrudnienia w gospodarce 0,8%, wzrost spożycia prywatnego 3%, wzrost spożycia publicznego 2,2% w ujęciu realnym. O ile wskaźnik inflacji na poziomie niewiele wyższym niż 1% w sytuacji prawdopodobnej deflacji w całym II półroczu tego roku jest bardzo prawdopodobny, to w żadnym razie realnym nie jest prognozowanie wzrostu gospodarczego na poziomie blisko 3,5% PKB. Już w tym roku wzrost PKB, który miał wynieść 3,3% ale skutki rosyjskiego embarga, a przede wszystkim wyraźnego spowolnienia w gospodarce niemieckiej, spowodują, że najprawdopodobniej nie będzie on wyższy niż 3%.

4. Planowanie dochodów budżetowych w oparciu o zawyżone wskaźniki wzrostu gospodarczego, a także wyraźnego wzrostu spożycia prywatnego i publicznego jest zabiegiem skutecznym ale tylko na papierze i nic dobrego nie wróży.

W tej sytuacji zaplanowanie dochodów budżetowych w wysokości ponad 297,2 mld zł i wydatków budżetowych powyżej 343, 3 mld zł, a więc deficytu powyżej 46 mld zł, wygląda na pociągniecie typowo wyborcze. Deficyt na tak wysokim poziomie jest tym bardziej niezrozumiały w sytuacji kiedy zmniejszenie długu publicznego o 150 mld zł (na skutek przejęcia środków z OFE), obniżyło wyraźnie koszty obsługi części krajowej długu publicznego, a z kolei wprowadzenie tzw. suwaka w odniesieniu do środków z OFE, daje możliwość wyraźnego obniżenia dotacji budżetowej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zarządzanego przez ZUS.

5. Tusk więc na odchodne zostawił swojej koleżance budżet na 2015 rok z nierealistycznym poziomem dochodów i wynoszącym blisko 50 mld zł deficytem, który w praktyce może być jeszcze wyższy jeżeli wojna za naszą wschodnią granicą będzie się przedłużać, a gospodarki wiodących krajów unijnych wejdą w kolejną fazę spowolnienia. Premier Kopacz wraz z nowym rządem ten nierealistyczny projekt pośpiesznie zaakceptowali, bo polityka oszukiwania społeczeństwa, ma być przecież, przez tę ekipę kontynuowana. Rozpoczynająca się kampania do wyborów samorządowych i spadające notowania Platformy i PSL, wymagają przecież aby potencjalnym wyborcom przynajmniej na papierze zaproponować dodatkowe pieniądze z nadzieją, że po raz kolejny dadzą się zwieść i zagłosują na dotychczas rządzących. Kuźmiuk

Pierwszy cel .Polska musi stać się Imperium Jacek Bartosiak „ Pierwszy cel , żeby Polska była imperium „.....”Amerykanie postrzegają geografię świata w zupełnie inny sposób niż my. Dla nich jest Euroazja i wokół niej same wyspy. I Ameryka jest najsilniejszą wyspą. Amerykanie nie mogą dopuścić do tego, aby jakikolwiek podmiot zdominował Euroazję, bo to spowoduje, że ten podmiot może rzucić wyzwanie USA. W celu kontrolowania Euroazji, Amerykanie mieli taktykę kontrolowania Rimlandu czyli państw które są uzależnione od handlu morskiego. Dla takich krajów zablokowanie portów powoduje, że muszą się podporządkować. Te państwa są bardzo podatne na presję USA. W głębi lądu Euroazji jest Heartland, na który nie da się tak wpłynąć. To jest głównie Rosja. Polska i Ukraina są na korytarzu między Rimlandem, a Heartlandem. W związku z tym wszystkie wojny i napięcia o równowagę sił odbywają się na tym obszarze „...”Amerykanie odchodzą na Pacyfik w związku z zagrożeniem chińskim. Nigdy wcześniej w historii świata nie było tak, aby bez wojny pretendent wyprzedzał hegemona. A teraz ten pretendent - czyli Chiny - jest ogromną potęgą i do tego, w przeciwieństwie do ZSRS, jest wpięty w handel międzynarodowy „...”Jak byłem za kulisami szczytu NATO w Walii, to widziałem formuły, za pomocą których oceniano siłę państw. I one pokazują, że  Niemcy to siła 2, Rosja - 3, USA - 12, a Chiny – 20. Chiny modernizują swoje siły zbrojne i stając się silniejsi od USA w wielu obszarach, wydają mniej niż 1% PKB na obronę. Najmniej od  czasu gdy Mao objął władzę. Mówi się, że gospodarka może wytrzymać do 5% nakładów na te cele, więc Chińczycy mają jeszcze ogromne rezerwy „...”W USA i Zachodniej Europie Ukraina jest postrzegana jako upadłe państwo. Amerykanie widzą w tym konflikcie szansę na wynegocjowanie z Rosją mniejszego udziału w zarządzaniu światowym, ale to jest negocjacja. W tym tkwi ogromne niebezpieczeństwo dla Polski. Amerykanie nie widzą w Rosji zagrożenia dla systemu sygnowanego przez USA. Rosjanie są za słabi. I wtedy USA lubią przerzucić ciężar spraw na sojuszników w regionie „...”Od kiedy Niemcy przestały być strategicznie podporządkowane USA, co ma miejsce od mniej więcej okresu II wojny w Iraku, nie potrzebują już wojsk amerykańskich dla zapewnienia bezpieczeństwa, kapitału amerykańskiego dla rozwoju, przestały potrzebować amerykańskich technologii i nie potrzebują rynku amerykańskiego dla zbytu swoich produktów. Za to zaczęły poszukiwać innych rynków na peryferiach Europy, a przede wszystkim nowych gospodarek Europy Środkowo-Wschodniej, które poprzez przystąpienie do Unii Europejskiej stały się w dużej mierze podporządkowane gospodarce niemieckiej. Niemcy zaczęły mieć inne interesy niż sojusz atlantycki, choć jeszcze tego nie wypowiadają wprost. Pewnego dnia UE jednak nie przetrwa. Filarem Unii musi być równowaga między Francją a Niemcami, ale w związku z kryzysem euro teatr się skończył i wszystko zależy od Niemiec. Jak Niemcy się zorientują, że nie ma czego ratować, to porzucą to i będzie wtedy parcie w kierunku Heartlandu. Dlatego Niemcy nie chcą wojny na Ukrainie. Nie chcą obecności Amerykanów w regionie. Nie chcą, by między nimi a Rosją pojawili się nowi gracze „..”Chiny wnikliwie analizowały to, jak dokonano aneksji Krymu i jaka była reakcja Zachodu. Nie wprowadzono wówczas żadnych realnych sankcji na ekonomicznego karła, jakim jest Rosja. To zastanawiam się, jak wprowadzono by sankcje na takiego kolosa jak Chiny „...”Rosja będzie kluczowym zasobem dla USA w rywalizacji z Chinami. Bez Rosji nie da się zablokować Chin. Rosjanie o tym wiedzą i negocjują swoją  pozycję „...”Co jest bardziej demokratyczne w szerokim rozumieniu tego słowa? System, w którym politycy muszą dobrze wypaść w telewizji, bo media pokażą ich tak albo inaczej, czy taki, gdzie jest kryterium, że ten polityk musiał się sprawdzić np. w gminie zbudować tamę, a potem go pociągnęli w górę, bo zbudował dwie elektrownie? Co bardziej realizuje interesy społeczeństwa? To jest pytanie, które otwarcie zadają analitycy na Zachodzie, bo klasa polityczna chińska po prostu lepiej zarządza „....”Polska ma zbieżne interesy z USA, ale do pewnego momentu. W interesie amerykańskim jest polska niepodległość status quo czyli Polska na tyle niepodległa, żebyśmy nie weszli np. do Niemiec. W ich interesie nie jest za to wspomożenie nas w wybiciu się na prawdziwą niepodległość, taką jak z I Rzeczypospolitej, dlatego, że Polska jest państwem potencjalnie rewizjonistycznym. Nie jest w stanie przetrwać między Niemcami a Rosją bez wsparcia zewnętrznego gracza. Podmiotowe elity zawsze starałyby się wydobyć z tej sytuacji poprzez stanie się silniejszym od jednego z tych graczy. Od Niemiec nie jesteśmy w stanie stać się silniejsi, ale od Rosji tak. Po I wojnie światowej pokonaliśmy Rosję i byliśmy w stanie wybić się na własną niepodległość, zdobytą we wspaniałej koniunkturze międzynarodowej, ale własną, a nie taką jak po 1989 roku - w statusie „junior partnera”, który biegnie, aby go przytulili i musi się dostosować do norm zachodnich „...”Rosja może się rozpaść i Amerykanom to nie pasuje z 3 powodów. Nie wiadomo bowiem, co się wówczas dzieje z bronią atomową, co się dzieje z Azją Centralną i Arktyką oraz nie będzie wspólnego balansowania przeciwko Chinom. Rosja wie, że zbliża się przewartościowanie sił geopolitycznych i że trzeba mieć silną armię. Liczy, że powtórzy się manewr z 1939 roku, gdy ZSRS był państwem słabym, o zniszczonych więziach społecznych, ale skończył jako mocarstwo. Kwestia ukraińska jest poligonem dla Rosji. To może być zapowiedź trzęsienia ziemi w związku ze wzrostem potęgi Chin. To może być coś w rodzaju kwestii remilitaryzacji Nadrenii przed II wojną światową „...”My musimy przyjąć gradację celów. Pierwszy jest taki, żeby Polska była imperium. Drugi to niepodległość. Czy jesteśmy w stanie ją utrzymać? Tak długo, jak Amerykanie będą ją gwarantować, a oni schodzą na Pacyfik. Gwarantowali granice Ukrainie i co z tego wyszło? Gospodarczo ich prawie w ogóle nie ma w Polsce. Politycy amerykańscy zdają sobie z tego sprawę”...(źródło )
Romuald Szeremietiew „Od pewnego czasu w gronach analityków i znawców polityki międzynarodowej pojawiają się głosy, że Europa znowu może być miejscem sprzecznych interesów prowadzących do konfliktów, podobnych do tych z przeszłości. Wydaje się, ze w interesie odpowiedzialnego kształtowania relacji między narodami leży, aby Europa Środkowa także z racji takich obaw stała się mocnym ogniwem spajającym europejski system. Dlatego też  Rzeczpospolita, jako związek Polaków, Białorusinów i Ukraińców powinna wrócić na polityczną mapę świata.Taką potrzebę powinniśmy uświadamiać odwołując się do doświadczeń z przeszłości.Amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie” przedstawił europejskie terytoria, na których w pierwszej połowie XX wieku dochodziło do największych zorganizowanych mordów ludności cywilnej. Na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi reżimy Stalina i Hitlera wymordowały co najmniej 14 milionów ludzi. W książce znajduje się mapka „skrwawionych ziem”. Zarysowany na niej obszar w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej.  Bez wątpienia to jej brak umożliwił ludobójstwo ludności białoruskiej, estońskiej, litewskiej, łotewskiej, polskiej, ukraińskiej, żydowskiej. Zarówno Stalin jak i Hitler mordowali narody Rzeczypospolitej. Rzeczypospolitą trzeba odbudować także przez pamięć dla tych ofiar.” …..(więcej)
Macierewicz „Lech Kaczyński, mimo problemów, z jakimi musiał się borykać, był samodzielnym politykiem i skutecznie bronił suwerenności państwa. I dlatego uważam, że był najwybitniejszym polskim prezydentem. „....”Moim zdaniem Lech Kaczyński był najwybitniejszym prezydentem w dziejach Polski. Największym sukcesem jego prezydentury było zbudowanie sojuszu państw i narodów Europy Środkowej. Wcześniej ideę porozumienia państw położonych między Rosją a Niemcami propagował Józef Piłsudski – uniemożliwiła wówczas jej realizację słabość Polski i sytuacja geopolityczna. Te okoliczności zmusiły nas do zawarcia traktatu ryskiego po wojnie polsko-bolszewickiej. Oznaczało to rezygnację z programu budowy szerokiego porozumienia Europy Środkowej. W latach 40. wrócił do tego pomysłu, choć w innym zakresie, Władysław Sikorski. Dziś jest oczywiste, że budowa sojuszu w Europie Środkowej to nasza racja stanu. Prezydent Lech Kaczyński ideę przekształcił w realny projekt polityczny. Dzięki sprzyjającym warunkom gospodarczo-politycznym udało się to przeprowadzić w ciągu czterech lat, a więc błyskawicznie. Z tej koncepcji dzisiaj pozostały tylko drzazgi, ale mam nadzieję, że dzięki solidnym fundamentom narodowym, kiedy zmieni się władza w Polsce, będzie można do niej powrócić. Sojusz środkowoeuropejski w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi jest fundamentem polskiej racji stanu. Podobnie jak od ponad 300 lat podstawą racji stanu Wielkiej Brytanii jest utrzymanie równowagi sił w Europie i niedopuszczenie do powstania tam państwa hegemona, a racją stanu Rosji imperialnej jest sojusz z Niemcami. „...(więcej )
Grzegorz Braun”Dla nas wszystkich – Polaków i Ukraińców, Litwinów i Rumunów, dla wszystkich mieszkańców międzymorza bałtycko-adriatycko-czarnomorskiego – przewidziany jest jeden wspólny scenariusz: kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym. „...” Dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzroku „Ciarki mnie przechodzą, kiedy naraz wszyscy zaczynają mówić jednym głosem - i media zależne od Adama Michnika, i media zależne od Adama Lipińskiego; kiedy nagle na podobną nutę zaczynają grać sprawozdawcy i komentatorzy Torunia, i Wiertniczej, a lider opozycji oklaskuje premiera – i odwrotnie – a wszystko to w ramach zjednoczonego frontu anty-putinowskiego. Funkcjonariusz zbrodniczej organizacji Włodzimierz Putin nie jest bohaterem mojego romansu – co, jakby się kto pytał, jasno wynika z moich filmów (np. „Defilada zwycięzców”, „Marsz wyzwolicieli”, „Transformacja – od Lenina do Putina”). Ale dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzrok „...” Kto przekonuje dziś Polaków, że tylko Rosja zagraża wolności narodów w naszej części świata – ten jest albo nie dość bystry, albo nie dość szczery. Warto dostrzegać aktywną rolę i interesy także innych imperiów – np. niemieckiego, które wszak od stu lat usiłuje w kolejnych podejściach realizować koncepcję „gospodarki wielkiego obszaru” w Mitteleuropie. Pilne geostrategiczne interesy imperium amerykańskiego splatają się tu również z tradycyjnymi aspiracjami „mocarstwa anonimowego”, którego agendy działają pod różnymi szyldami, np. Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ten ostatni jest wszak w nieustannej potrzebie poszerzania swych terenów łowieckich, a raczej pasterskich – bo chodzi przecież o nowe stada owiec, które można będzie strzyc do gołej skóry. „....”Jedyna rada na to: starać się nie zapominać, skąd komu tutaj nogi wyrastają, kto kim był i co wygadywał na poprzednim etapie. Warto np. sprawdzić, kto w ramach spotkań tzw. Klubu Wałdajskiego bywał na daczy Putina [m.in. Adam Michnik]. Warto odświeżyć pamięć propagandy „pojednania” zaraz po zamachu smoleńskim i w dniach wizyty patriarchy Cyryla [TW KGB „Michajłow”]. Nie powtarzajmy starych błędów – takich jak te, które popełniały polskie rządy w Londynie od lata 1941 godząc się pod wpływem nacisków naszych aliantów na uproszczoną narrację, w której jedynym wrogiem cywilizowanego świata jest Hitler. Pewnie, że był – ale nie tylko on przecież. Zresztą nie przypuszczam, by niesnaski na linii Waszyngton-Moskwa miały potrwać dłużej. Amerykanie potrzebują przecież rosyjskiego zaangażowania po swojej stronie w przyszłej wojnie z Chinami. Przypuszczam więc, że Ukraina, to tylko sposób na zajęcie dogodniejszej pozycji negocjacyjnej. W przypuszczeniu tym umacnia mnie np. „Zbig” Brzeziński publicznie wyrażający rozczarowanie, że Ukraińcy za słabo się biją – podczas gdy w Waszyngtonie nikt nie ukrywa, że żadnego realnego zaangażowania w ten konflikt się nie przewiduje. „....”Może więc istotnie zależy niektórym na tym, by Rosjan zmiękczyć, by np. wymienić tego Putina (na jakiegoś innego „Putina”) – ale tak, czy inaczej nowa Jałta nastąpi szybciej, niż się spodziewają koleżanki i koledzy z „Gazety Polskiej”. …..”Do Polski przybyli nowi „goście” - spadochroniarze armii Stanów Zjednoczonych. Jak Pan odczytuje ich „wizytę”?Jeszcze kilkanaście lat temu ucieszyłbym się pewnie jak dziecko. Ale dziś, po tym jak Biały Dom zdążył nas znów kilkakrotnie „wykorzystać i porzucić” – uwikłać nas na własny koszt w misje żandarmeryjne, po to, by ostatecznie w ramach „resetu” podać Moskalom i Prusakom na tacy – trudno o bezkrytyczny entuzjazm. Można oczywiście przyjąwszy za dobrą monetę deklaracje prezydentów liczyć na to, że to trwały zwrot w polityce amerykańskiej – i że dzięki temu będziemy mogli podnieść naszą armię na wyższy poziom. Ja jednak nie znajduję powodów, by z góry kategorycznie odrzucać hipotezę, że rzeczywiste cele obecności amerykańskiej w naszym rejonie na kolejnym etapie mogą okazać się nie całkiem tożsame z celami dziś deklarowanymi – że za parę lat okaże się, że Imperium Amerykańskie stoi tu na straży jakiejś całkiem innej, nie polskiej racji stanu. „...”W tej sytuacji dobrze byłoby mieć w Warszawie polski rząd, który nie sprzeda nas po raz kolejny „za garść dolarów” w jakichś Kiejkutach „...”Jest kilka czynników, które mogą ten scenariusz zmienić. Po pierwsze – w najgłębszym sensie i w najszerszym planie dziejowym – takim czynnikiem jest i będzie Tradycja katolicka. Jedynie trwanie przy Niej może przybliżyć realizację „dyrektywy fatimskiej”, tj. dokonanie się koniecznego dla uratowania świata nawrócenia Rosji. „. „...(więcej )
Friedman „Aby zacząć myśleć o polskiej strategii, musimy pamiętać, że w XVII wieku Polska, w unii z Litwą, była jednym z głównym mocarstw europejskich „....(więcej )
Friedman „ Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze. „.....” Może Polska powinna więc zbudować regionalny sojusz w Europie Centralnej? „...”To międzywojenna idea Józefa Piłsudskiego. Sojusz ze Słowacją, Węgrami, Rumunią i Bułgarią może zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Piłsudski rozumiał, że Polska jako lider Europy Środkowej jest w stanie taki sojusz skonstruować „....(więcej )
Piotr Zychowicz napisał w Rzeczpospolitej „Rok 1920” Przegrane zwycięstwo” Oto parę fragmentów „Rok 1920 był momentem zwrotnym w dziejach Polaków. To właśnie wtedy, mimo militarnego zwycięstwa, ostatecznie umarła idea Polski wielkiej, która rozciąga się na szerokich połaciach Europy Wschodniej, swymi granicami sięgającej niemal po mury Kremla i po stepy Zaporoża, której obywatele mówili dziesiątkami języków i wznosili modły w kościołach, cerkwiach, synagogach, zborach i meczetach. ”...” To właśnie w Rydze Polska ostatecznie wyparła się idei jagiellońskiej – porozumienia narodów znajdujących się między Niemcami a Rosją. Jedynej koncepcji, która może zapewnić Polsce, że będzie liczącym się graczem, a nie średnim państwem, z wynikającymi z historii ambicjami, ale bez potencjału, by je zrealizować. „…„W 1920 roku zaczęła się Polska nacjonalistyczna, ograniczona w istocie do potencjału tylko jednego z tworzących ją niegdyś narodów.Czymże jest bowiem te 25 – 35 milionów Polaków, gdy z jednej strony ma się Niemcy, a z drugiej Rosję.”…” Zgodnie z tą ostatnią (zrealizowaną w Rydze) Polska miała być państwem opartym na plemiennej wspólnocie krwi, nie zaś wielonarodową Rzecząpospolitą. Jak obrazowo postulował Roman Dmowski w 1919 roku, „skróćmy tę Polskę trochę”....(więcej )
Friedman „”Polska strategia narodowa obraca się wokół jednej, egzystencjalnej kwestii: jak zachować tożsamość narodową i niepodległość „....”Dla niektórych krajów geopolityka jest kwestią marginalną. Dla Polski stanowi o istocie jej egzystencji. „...”Dziś wiara w Unię Europejską i NATO, zamiast uznania, że państwa muszą w ostatecznym rozrachunku same zadbać o swoje narodowe bezpieczeństwo, to kwestia, z którą Polska musi się zmierzyć. ”Wyciągając wnioski ze swojej historii Polska wie, że musi zachować niezależność i uniknąć obcej okupacji – kwestia ta przesłania wszystkie inne „....”Idealnym rozwiązaniem tego fundamentalnego problemu wobec którego stoi Polska, granicząc z potężnymi Niemcami i Rosją, jest stanie się buforem, z którym Berlin i Moskwa się liczą „....(więcej )
Lech Kaczyński „Jaka to koncepcja? Federacyjna?”.....”większość z tych krajów znajduje się na terenie dawnej Rzeczypospolitej.”.....”To Rosjanie się tego boją.Przez swoich przyjaciół w Unii Europejskiej pytali mnie, czy przypadkiem nie chcę odbudowywać takiego wielonarodowego tworu.” ….

http://naszeblogi.pl/38067-wywiad-lecha-kaczynskiego-o-odbudowie-i-rzeczpospolitej
Staniłko „Po trzecie wreszcie, polityka Lecha Kaczyńskiego zmierzała do politycznego zintegrowania krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Działania prezydenta nie przyniosły spodziewanych szybkich skutków, bo też tego typu wysiłki rzadko kończą się szybkim powodzeniem, jednak w oczach rosyjskich strategów i elit politycznych ich logika była całkowicie jasna i niebywale szkodliwa dla rosyjskich zamierzeń.Prezydent Kaczyński dążył bowiem do zbudowania trwałej koalicji Polski – jako lidera Europy Środkowej– nie tylko z krajami tzw. nowej Europy, ale również z krajami tzw. BUMAGI, czyli Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii.Ta strategia zbudowana była na tradycyjnym polskim myśleniu geopolitycznym, którego korzenie sięgają czasów jagiellońskich „...(więcej)
Arkady Rzegocki „Polska to nadzieja dla wszystkich małych krajów" -  prezydenta Estonii, Toomas Hendrik Ilves wezwał  ostatnio Polskę do odegrania większej roli w UE i NATO, do wzięcia na siebie roli przywódczej w regionie. „....”Polacy są jedynym dużym narodem, który miał te same doświadczenia historyczne co inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Lepiej widzą  zagrożenia, powinni więc wziąć na siebie odpowiedzialność za cały region leżący od stuleci miedzy „młotem (czasem sierpem) a kowadłem". „.....”Fakt, że znacząca część Polaków nie uznaje III RP za własne państwo wskazuje na istnienie jakiegoś ważnego mankamentu, istotnego braku. „....”Skąd ten – nazwijmy rzecz wprost – krzyk rozpaczy przywódcy Estonii?  Ilves nie ukrywa, że jego wystąpienie miało ośmielić (dosłownie) polskie elity i społeczeństwo do prowadzenia bardziej ambitnej polityki. „.....”Dla „Frondy" prezydent Węgier Viktor Orbán stwierdził: „Kiedy w lewicowej prasie węgierskiej czytam krytyki pod adresem Polski, że ma aspiracje, by na nowo stać się regionalną potęgą Europy Środkowej, to wtedy głośno mówię do siebie: No wreszcie!". …...”Od lat 90. wyrażane były podobne oczekiwania kierowane przez m.in. pełniących najwyższe stanowiska Węgrów, Rumunów, Chorwatów czy Słowaków. „... (więcej )
Rosyjski biznesmen i krytyk Kremla Michaił Chodorkowski zapowiedział we wtorek w berlinie , że za pomocą reaktywowanego przez niego ruchu społecznego Otwarta Rosja chce zmobilizować tę część rosyjskiego społeczeństwa, która wyznaje  wartości europejskie. „...(źródło )
Gajowy Marucha „Eurosodoma legalizuje kazirodztwo „....”Eurosodoma legalizuje kazirodztwo (TVC – rosyjska telewizja federalna). Nie wierzycie własnym uszom? I ja nie wierzę… Ale to prawda! „...”Ludzie będą za to karani. Kara będzie straszna. To jest nieuniknione jak wschód słońca. Coś podobnego już w historii miało miejsce. I to nie raz… Po pierwsze-prawda o prześladowaniach kobiet i mężczyzn w Eurosodomie (Unii Europejskiej). W Europie rozpoczęła się debata nad zalegalizowaniem kazirodztwa. Transkrypt wolnego przekładu poniższego video.A przecież wkrótce, tak to wygląda, trzeba będzie bronić się nie tylko przed propagandą sodomii ponieważ, po cichutku i niezauważalnie, rozpoczęło się w Europie omawianie projektu prawa legalizującego kazirodztwo czyli stosunki seksualne pomiędzy matką a synem, ojcem i córką a także pomiędzy braćmi i siostrami i pomiędzy wszystkimi krewnymi. Legalizującego to, co we wszystkich świętych księgach wszystkich religii (za wyjątkiem judaizmu – tłum.), we wszystkich kodeksach moralnych wszystkich cywilizacji (za wyjątkiem żydowskiej – tłum.) uważa się za najgorszą zbrodnię, która prowadzi do zwyrodnienia, degeneracji i wymarcia gatunku.Teraz niektórzy politycy Europy, w pierwszej kolejności Skandynawii, nazywają kazirodztwo standardem (normą) genderową, przy czym, na podobieństwo homofobii, proponują wprowadzenie takiego pojęcia jak „incestofobia” (niechęć w stosunku do kazirodztwa – tłum.), która będzie karalna. Główni „bojownicy” za tę ideę to neoliberałowie i aktywiści ruchu sodomskiego, liczni deputowani lokalnych parlamentów, którzy przepychają swoje pomysły wszelkimi możliwymi metodami.Szwedzkie i duńskie gazety publikują artykuły na ten temat, bynajmniej nie w krytycznym tonie, a w Norwegii i na Islandii kazirodztwo jest już, w rzeczywistości, zalegalizowane. W Norwegii incestofobów rejestruje się w specjalnie stworzonych ośrodkach, przy czym z 10 spraw dotyczących oskarżenia o incest, które wpływają na policję, 8 z nich nigdy nie jest rozpatrywanych. Liczni ludzie, którzy są sądzeni za kazirodztwo, otrzymują wyroki uniewinniające a ofiary kazirodztwa są leczone jako cierpiące na urojenia.Właśnie tam, w Norwegii, szczególną popularnością cieszył się film zatytułowany „Ja śpię ze swoją siostrą”. Debaty na temat kazirodztwa miały miejsce w parlamencie Szwajcarii. Tam, nawiasem mówiąc, był już stworzony precedens. W 2010 roku rozgorzał skandal na skalę krajową po tym jak z nowego Kodeksu Karnego w cudowny sposób zniknął artykuł orzekający karę za kazirodztwo ale już po gwałtownym wzburzeniu społeczeństwa tenże artykuł wprowadzono do Kodeksu Karnego z powrotem, prawdopodobnie nie na długo.”...”Rysuje się straszliwy obraz. Z ludźmi z którymi, w zasadzie, nie ma o czym i nie ma po co rozmawiać, część europejskiego establishmentu gotowa jest do poszukiwania wspólnego języka. Na początku legalizują „małżeństwa” sodomskie, następnie legalizują adopcję dzieci przez te „małżeństwa” sodomskie” i wychowywanie dzieci w surowo określonym schemacie, zresztą podobne wychowanie jest już realizowane, i to nie tylko w „rodzinach” sodomickich. W jednej tylko Norwegii 19 tysięcy niepaństwowych stowarzyszeń wyjaśnia dzieciom, że pojęcia „mężczyzna” i „kobieta” są ciemnymi przesądam „...”Według danych oficjalnych, w 2011 roku, niemiecki Jugendamt odebrał tradycyjnym, normalnym rodzinom, i przekazał „rodzinom sodomickim”, 38500 (trzydzieści osiem tysięcy pięćset) dzieci, w tym także rosyjskich. Jugendamt to jedna z najbardziej złowrogich służb świata z którą boi się zadzierać nawet niemiecka policja kryminalna. „...(źródło )
Jarosław Kaczyński „Nie możemy powiedzieć, że nastąpiło związanie polskiego porządku prawnego z chrześcijaństwem, z katolicyzmem. Ta konstytucja nie zaczyna się, jak powinna się zaczynać: w imię Boga wszechmogącego - podkreślił oklaskiwany prezes PiS. „....”sukces Kościoła podważałby postkomunistyczny porządek społeczny. „....”dawnego systemu broni m.in. "dawny społeczny zasób o tradycjach antyklerykalnych" uzupełniony przez "bardzo daleko idące wsparcie zewnętrzne". Jak wyjaśnił, chodzi o "zasób europejski", czyli Unię Europejską, a także organizacje związane z Narodami Zjednoczonymi. „....”w dyskusji nad nową organizacją państwa po 1989 r. elity odrzuciły m.in. koncepcję Jana Pawła II, który w 91 r. sformułował propozycję odwołującą się do dekalogu, ale też uniwersalizującą polski katolicyzm i polską katolicką tożsamość. Elity te, jak mówił Kaczyński, w dużej części ukształtowane były przez komunizm, w innej - wywodziły się z akcji dysydenckich wobec komunizmu, w jeszcze innej były związane z agenturą, a w ostatniej - były związane z "liberalizmem integralnym", czerpiącym m.in. z permisywizmu obyczajowego. „ ….(więcej)
Jarosław Kaczyński „ Jednostka jest wolna, ale żyje we wspólnotach, różnych wspólnotach - jesteśmy głęboko przekonani, że dwie z tych wspólnot są najważniejsze. To rodzina oparta o monogamiczny związek mężczyzny i kobiety, o małżeństwo i to jest naród.Jeśli spojrzymy na nasze dzieje, na dzieje naszego narodu, na ten system wartości, który w trakcie tych dziejów powstał, umocnił się, na nasze przywiązanie do wolności, równości i sprawiedliwości, to z łatwością ujrzymy zbieżność tego programu i sposobu myślenia z tym, co niesie chrześcijaństwo. „...”.”Żadne poprawności nie mogą ograniczać wolności słowa i badań naukowych. Tu granicą jest bariera życia. To nasza historyczna misja - musimy być państwem wolności. A z wolnością dzisiaj w różnych krajach coraz gorzej.... My pozostaniemy tą wyspą. Pod władzą PiS będziemy wyspą wolności „.....”To odblokowanie małych i średnich przedsiębiorstw; tej ogromnej energii, która tkwi w polskiej przedsiębiorczości. Pośrednie rezerwy to także właściwy nadzór nad przedsiębiorstwami, dyplomacja ekonomiczna, udomowienie banków. Czemu to ma służyć? Otóż wsparciu i odbudowie polskiej gospodarki. To są proszę państwa główne kierunki, ale jaki będzie tego skutek? Ten skutek ma nazwę - to jest reindustrializacja Polski. Bez niej nie uzyskamy sukcesu. Kiedy mówimy o industrializacji w przemyśle, to muszę podkreślić, że wśród naszych celów jest polska wieś. „....”Problemem jest także brak zasobów - problemem są monopole, dzięki którym środki docierają tylko do niektórych środowisk „....(więcej )
Kaczyński „ Czy nadal powinno się wymuszać poprawność polityczną, która de facto znosi dotychczasowe systemy wartości i niszczy tożsamości, zmienia społeczeństwo w manipulowaną bez trudu masę? .....”odrzucić hedonistyczną koncepcję życia człowieka sprowadzającą go do roli konsumenta”.. (więcej )
Kaczyński nie po raz pierwszy wypowiedział się przeciwko politycznej poprawności . „ Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że największym zagrożeniem dla wolności jest poprawność polityczna. Dodał też, że bez wolnych mediów i pluralizmu nie ma demokracji. Aby bronić naszej wolności należy mówić stanowcze nie tym, którzy zamykają usta ludziom o odmiennych poglądach, dodaje. „...(więcej)
Ważne Jacek Bartosiak„ W interesie amerykańskim jest polska niepodległość status quo czyli Polska na tyle niepodległa, żebyśmy nie weszli np. do Niemiec” „Pod tym względem panuje zgoda wśród przedstawicieli zachodnich wywiadów. Turcja uruchomiła niedawno cywilny program atomowy i pod tą przykrywką, tak jak zrobił to Iran, zamierza  pracować nad rozwinięciem wojskowej technologii jądrowej „..”pisze „Die Welt”. W 2011 r. władze w Ankarze postanowiły wprowadzić energetykę jądrową, której dotąd Turcja nie miała. Powstaną trzy duże elektrownie atomowe, rozmieszczone w strategicznym trójkącie: „..”Turcja nie chce oddać zużytych prętów paliwowych, bo planuje budowę plutonowej bomby jądrowej. Zużyte pręty paliwowe zawierają 90 proc. odpadów oraz 9 proc. zanieczyszczonego uranu i 1 proc. zanieczyszczonego plutonu. W ciągu mniej niż pól roku da się zbudować instalację, za pomocą której można wyizolować z prętów radioaktywny materiał „....(źródło )
Mój komentarz Ameryka nie przetrwa bez podporządkowania sobie Rosji i użyciu jej do wojny z Chinami .Bo dla USA najbezpieczniej byłoby wszcząć wojnę atomową z Chinami nie bezpośrednio, ale rękami posłusznego wasala . Rosja byłaby na pewno zniszczona , ale być może Chiny też Unia Europejska wcześniej , czy później się rozpadnie i Polska musi się na ten moment dobrze przygotować . Gwałtownie przyspieszyć program budowy elektrowni jądrowych i program budowy arsenału jądrowego . Zdelegalizować w Polsce całości religię polityczna jaką jest polityczna poprawność wraz z gender , a próbujących wprowadzić ją jako religię państwową należy tak jak w Rosji wsadzać do wiezień jako niebezpiecznych dywersantów . Zlikwidować dla Polaków i małych i średnich firm podatek dochodowy , VAT i przymusowe ubezpieczenia . Wprowadzić system prezydencki , jedną dziesięcioletnią kadencję prezydencka i minimalny wiek kandydata 55 lat . Opodatkować koncerny, a oligarchów poddać politycznej kontroli . Podporządkować bank centralny władzy wykonawczej . Przejąć monopole przez państwo . Ustanowić filozofię i etykę Jana Pawła II jako fundament aksjologiczny państwa . Drakońskie prawa wzmacniające prawa dzieci dożycia w rodzinie razem ze swoimi biologicznymi rodzicami czyli położenie przez państwo szczególnego nacisku na trwałość i stabilność instytucji rodziny I co ważne większość z tych postulatów są postulatami Jarosława Kaczyńskiego . Problem jest z tym , czy jego otoczenie utożsamia się z nimi , bo z pewnością nie popiera ich istniejące i coraz silniejsze lobby rozwodników w PIS .
Marek Mojsiewicz

26/09/2014 „Prawdziwy mężczyzna w obcym łóżku czuje się jak nowo narodzony”- usłyszałem w jakimś propagandowym serialu telewizji państwowej. Bo w tych upaństwowionych serialach głównie propaganda A chodziło o inne łóżko, i o inną kobietę. Przyznam się Państwu, że nie wiedziałem, że właśnie tak jest. Że tylko w obcym łóżku mężczyzna czuje się jak nowo narodzony. A z tym nowym narodzeniem – to też jakaś ściema. Człowiek rodzi się tylko raz. I ma jedną duszę. Propaganda sugeruje, że prawdziwy mężczyzna to taki, który sypia z kim popadnie, i w łóżku- jakie mu się przytrafia. Taką amoralność serwuje swoim widzom państwowa telewizja opłacana z przymusowego abonamentu, czyli podatku od posiadania telewizora. Dlatego lepiej państwowej propagandy nie oglądać, bo człowiek sam sobie szkodzi. Tak jak słucha pana Lecha Wałęsę. Też sobie szkodzi. To już pan Leszek Miller , jako rasowy lewicowiec- nie posuwa się tak daleko. On tylko twierdzi, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy. Może to w jego przypadku i podczas zabawy z żoną, ale w innych przypadkach może być tak, że go się poznaje po tym jak zaczyna. W ogóle mężczyznę poznaje się po czymś zupełnie innym, ani nie po tym jak zaczyna, ani nie po tym- jak kończy. Poznaje się go głównie po zachowaniu w swoim życiu. Czy jest pracowity, dba o rodzinę, ma honor i zasady, dotrzymuje słowa, reguluje swoje rachunki itp. I nie ma tu nic do rzeczy jak zaczyna, albo jak kończy. Każdy ma swoją technikę i swoje przyzwyczajenia. I niech każdemu będzie na zdrowie. A pan Leszek Miller niech odpowiada wyłącznie za siebie. Co innego pan prezydent Bronisław Maria Komorowski z Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej, obecnie bezpartyjny. On chce reformy Organizacji Narodów Zjednoczonych, tej potwornej biurokracji, która tam przesiaduje. Przed laty państwowa telewizja pokazywała film pt.”Smutek ONZ”. Proszę gdzieś poszukać sobie tego filmu, zobaczycie Państwo, jakie wielkie marnotrawstwo uprawia ta biurokratyczna hydra. Moim zdaniem jest to swojego rodzaju rząd globalny, przynajmniej fundament rządu globalnego. Straszna biurokratyczna ośmiornica próbująca opleść cały świat. I pan prezydent chce ją zreformować. Jako socjalista ma pomysł, ale taki, żeby niczego nie zmieniać naprawdę tylko żeby robić reformy. Pominąwszy już fakt, czy ktoś w ONZ będzie słuchał pana Bronisława Marii Komorowskiego, żeby takie reformy robił? A jakie to reformy proponuje pan Bronisław Maria Komorowski na Forum ONZ? Ano chce zwiększyć reprezentatywność, żeby przy pomocy zwiększonej reprezentatywności zwiększyć skuteczność? Ano komu w historii się udało,żeby poprzez poszerzenie gremiów decyzyjnych zwiększyć skuteczność działania? To jakiś chory pomysł! Po co pan prezydent tam pojechał? Chyba, że chce przyspieszyć agonię tego biurokratycznego tworu opartego o wpływy biurokracji na całym świecie. Oczywiście nie wiem dokładnie o jaką reprezentatywność chodzi panu prezydentowi Komorowskiemu dwojga imion. Czy Papuasi też będą reprezentowani w ONZ i setki plemion zamieszkujących obok Amazonki? Trzeba będzie ich jakoś zorganizować w parlament, w rady dżungli. Trzeba będzie podzielić cały region Amazonii na okręgi wyborcze, żeby mieszkańcy mogli sobie wybrać swoich przedstawicieli. Nie są jeszcze obywatelami dżungli, ale zawsze mogą być. Trzeba im tylko nadać obywatelstwo. Ale jak ich wszystkich wyłapać i nadać im obywatelstwo, wypalając im to obywatelstwo na ręku rozpalonym żelazem? To też da się zrobić. W końcu można posłać marines w celu przywrócenia obywatelskiej normalności w obywatelskiej dżungli. Tylko czy obywatelscy marines przetrwają w warunkach dżungli. Skuteczność jest tym większa, im większa jest indywidualna odpowiedzialność. Przy poszerzaniu reprezentatywności, odpowiedzialność się rozmywa i nikt nie jest odpowiedzialny za tych, którzy poszerzyli reprezentatywność. Jest większy reprezentacyjny tłum- i pół biedy jak jest stosowana w takich gremiach zasada powszechnej zgody – to cała bieda pojawia się jak pojawia się demokracja większościowa jako sposób podejmowania decyzji. I wtedy dopiero robi się burdel z serdlem, bo większość decyduje o pozostałych uczestnikach poszerzania reprezentacji. I nigdy nie ma winnego poszerzania reprezentacji, nie mówiąc o odpowiedzialności. I tak socjaliści wprowadzają nonsens demokracji na szczyt świata. Zgodnie z zasadą zapisaną w Ustawie Rządowej z 3 Maja 1791 roku, że „ wszystko i wszędzie większością decydowane być powinno”. Ustawę rządową pisała polska masoneria powiązana z francuską. I teraz jawi się pytanie: jak to jest, że polska masoneria pisała ustawę rządową, a ona ma obowiązywać na całym świecie w przyszłości? To znaczy, że macki polskiej masonerii sięgają hen, hen wysoko? Albo macki francuskiej masonerii lub innej? Na 56 osób zakładających na nowym kontynencie nowe państwo- 53 było masonami .(!!!) Wszędzie ten cyrkiel i inne elementy masonerii. W bogu pokładają nadzieję, ale w bogu jako architekcie świata. Prawdziwy Bóg nie jest architektem świata. Dale ludziom rozum i wolną wolę. Masoneria samodzielnie chce konstruować świat według własnego widzi mi się. Trzeba przyznać, że są konsekwentni. Tak jak Syzyf. Ciągle pchają ten kamień pod górę. Czasami mają niepowodzenia- ale biorą oddech i nadal w tym samym kierunku. W kierunku zniewalania człowieka i zmiany jego świadomości. Żeby w przyszłości wszyscy byli podporządkowani określonej świadomości, myśleli jednakowo- z małymi różnicami. W końcu wszyscy mamy być braćmi.. Tylko czy naprawdę to wszystko się uda? Strach pomyśleć WJR

Tusk zostawia po sobie chaos

1. Po wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej i po namaszczeniu przez niego na swoją następczynię bezwzględnie wobec niego lojalnej marszałek Ewy Kopacz, wydawało się że wszystko w partii i w rządzie, będzie miał on nadal pod kontrolą. Ale kolejne dni przynoszą coraz to większe niespodzianki i mimo tego, że jeszcze parę dni temu na wyjazdowym posiedzeniu klubu Platformy, posłowie i senatorowie tej partii, śpiewali byłemu premierowi „sto lat”, a komplementom pod jego adresem i nowej pani premier nie było końca, za kulisami odbywały się jednak karczemne awantury.

2. Tusk ma pretensje do Kopacz, że ta zdecydowała się wziąć do rządu jego wroga numer jeden – Grzegorza Schetynę, a także blisko z nim współpracującego Andrzeja Halickiego. Powołanie do rządu Grzegorza Schetyny odbyło się wbrew woli Tuska, o czym świadczy fakt ,że na parę godzin przed ogłoszeniem składu rządu, do premier Kopacz zgłosił się Jan Krzysztof Bielecki i intensywnie ją przekonywał, że to on powinien być ministrem spraw zagranicznych, choć wcześniej wielokrotnie wyrażał brak zainteresowania jakimikolwiek stanowiskami w nowej ekipie rządowej. Grzegorzowi Schetynie premier Kopacz wprawdzie powierzyła politykę zagraniczną, w której zapewne nie czuje się najmocniej ale już pierwsze dni i zapowiedz błyskawicznych wizyt w Paryżu i w Berlinie pokazują, że do tej pory zesłany do tzw. pieczary człowiek, nabiera wiatru w żagle nie tylko w rządzie ale i w partii. W tym drugim obszarze na pewno wesprze go bardzo silnie Halicki, który wprawdzie średnio orientuje się w cyfryzacji ale za to nadzór nad wojewodami i wicewojewodami (wnioski o ich odwoływanie i powoływanie), pozwoli mu na bardzo szybką odbudowę frakcji Schetyny w Platformie. A to zapewne pozwoli tej frakcji na przejęcie pełni władzy w Platformie przy okazji najbliższych wyborów w tej partii i odetnie Donalda Tuska od jakiegokolwiek na nią wpływu.

3. Z kolei premier Kopacz zaatakowała Donalda Tuska, za to, że całkiem świadomie ujawnił do kamery TVN 24 szczegóły ich rozmowy po słynnej prezentacji ministrów na dziedzińcu Politechniki Warszawskiej. Tusk niby przypadkiem, mówił do idącej z nim minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej, że po tym „występie”, premier Ewa Kopacz była kompletnie załamana i długo nie udawało mu się jej wyprowadzić z takiego stanu. W rezultacie tej awantury, odwołana została zapięta już na ostatni guzik, konwencja Platformy, która była zaplanowana na czwartek i miała otwierać kampanię tej partii do wyborów samorządowych.

4. Wojny partyjne może nie powinny nas specjalnie zajmować ale ta dotyczy przecież partii rządzącej i ma bezpośredni wpływ na funkcjonowanie nowej pani premier i kierowanej przez nią Rady Ministrów. Już po pierwszych dniach kierowania przez nią rządem i partią, wyraźnie widać, że obydwie funkcje ją przerastają. Wprawdzie po wpadce na Politechnice Warszawskiej, nowa premier ponoć na miesiąc została odcięta przez swoje otoczenie medialne od dziennikarzy (nie mają możliwości zadawania jej pytań) ale co i rusz do opinii publicznej docierają sygnały, że na obydwu polach wyraźnie sobie nie radzi. Ten chaos będzie się niestety pogłębiał, bo do tych awantur w partii i rządzie już dochodzą realne problemy związane z rządzeniem jak choćby nasilający się protest górników, czy coraz bardziej agresywne zachowania Rosji już nie tylko na Ukrainie ale także wobec państwa nadbałtyckich. Kuźmiuk

Teoria Lorenza w praktyce Konrad Lorenz (nawiasem mówiąc, jeden z Czytelników wytknął mi, że powołuję się na Konrada Lorenza, który nie tylko był „nazistą”, ale w dodatku maczał palce w prowadzonych w Wartegau badaniach nad przydatnością rasową Polaków do zniemczenia, w następstwie których osobników „odrzuconych” deportowano do Generalnej Guberni, albo od razu do kacetów. Wszystko to być może tym bardziej, że Konrad Lorenz na pewno był współautorem pracy zatytułowanej „Volkstum, Gesinnung und Charakter. Berichte uber psychologische Untersuchungen an Posener deutsch-polnischen Mischlingen und Polen” (Narodowość, przekonania i charakter. Sprawozdania o badaniach psychologicznych poznańskich niemiecko-polskich bastardów i Polaków) – więc Konrad Lorenz twierdził, groźne drapieżniki stosunkowo rzadko mordują się w walkach, w odróżnieniu od zwierząt nie wyposażonych przez naturę w żadną groźną broń. W odróżnieniu od wilków, które walczą w zasadzie tylko w celu ustanowienia hierarchii w stadzie, takie na przykład synogarlice mordują się nawzajem bardzo często. Wspomniany Czytelnik, który zresztą od lat zaszczyca mnie korespondencją twierdził ponadto, że gdyby Lorenz, zamiast nad naszym, mniej wartościowym, prowadził swoje badania nad reprezentantami innego narodu, to nie dostałby nigdy żadnego Nobla, tylko zwyczajnie – czapę, albo stryczek. Coś rzeczywiście musi być na rzeczy, bo dzisiaj naukowcy nie tylko nie ośmielają się prowadzić żadnych badań nad ludzkimi rasami, ale nawet od samego zagadnienia rasowego trzymają się z daleka. Być może właśnie dlatego przodujący charakter, dajmy na to, narodu żydowskiego nie jest przez nikogo kwestionowany, bo brak po temu naukowych podstaw, podczas gdy w takim na przykład Talmudzie jest mnóstwo twierdzeń wskazujących nie tylko na rasową wyższość narodu żydowskiego, ale nawet trafiają się tam opinie, iż tylko on tak naprawdę zalicza się do rodzaju ludzkiego. A nie ulega wątpliwości (nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania…), że Talmud jest dziełem naukowym. Czyż w przeciwnym razie tylu mężczyzn całymi latami by go studiowało? Ale dociekliwy Czytelnik wraził też opinię, że ten cały Konrad Lorenz może i znał się na gęgaczach, ale o drapieżnikach nie miał zielonego pojęcia. Tutaj muszę już zaoponować, bo jakże Lorenz nie mógł mieć zielonego pojęcia o drapieżnikach, kiedy jego teoria właśnie potwierdza się na przykładzie Umiłowanych Przywódców naszego nieszczęśliwego kraju? Oto pan prezydent Bronisław Komorowski pojechał do Berlina, gdzie Nasza Złota Pani taktownie pozwoliła mu na wygłoszenie przemówienia w Budenstagu, co – przynajmniej według opinii Władysława Bartoszewskiego, którego niemieckie MSZ dlaczegoś przestało tytułować „profesorem” – jest dlań rodzajem nobilitacji, pasowaniem na prawdziwego polityka. Klakierzy w niezależnych mediach głównego nurtu podkreślali z naciskiem, że pan prezydent Komorowski był pierwszym od początku świata polskim prezydentem, który dostąpił tego zaszczytu. Z pozoru to jest wielki sukces, porównywalny nawet z finansowym awansem Donalda Tuska, który z brukselskiej trafiki będzie ciągnął siedem razy większą forsę, niż z Rzeczypospolitej, ale po bliższym przyjrzeniu się temu komplementowi, niepodobna pozbyć się wrażenia pewnej dwuznaczności. To tak, jak tytuł „geniusza karpackiego”, jakim jeszcze za komuny pochlebcy obdarzyli rumuńskiego tyrana Mikołaja Ceaucescu. Niby „geniusz”, ale co z tego, kiedy tylko „karpacki”, a więc jakiś taki prowincjonalny, żeby nie powiedzieć – parafiański. Nie chodzi jednak o to, by dokonywać tu krytycznej egzegezy propagandy sukcesu uprawianej przez współpracowników pana prezydenta Komorowskiego, którzy z pomocą zblatowanych oficerów prowadzących, muszą podkręcać funkcjonariuszy poprzebieranych za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu, tylko o merytoryczną stronę przemówienia pana prezydenta. Wezwał on tam do jakiejś bliżej nieokreślonej krucjaty przeciwko Rosji, przedstawiając na koniec wizję „Autostrady Wolności”, która z Berlina dociera nie tylko do Warszawy, ale biegnie na wschód coraz dalej i dalej. Jestem przekonany, że w niejednym słuchaczu przemówienia pana prezydenta Komorowskiego odżyło wspomnienie słynnego budowniczego autostrad, niejeden się rozmarzył, ale kierowany słynnym niemieckim poczuciem realizmu, rychło powrócił do rzeczywistości, której ramy wyznacza strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, nakreślone jeszcze przez „żelaznego kanclerza”. Ten „żelazny kanclerz” wypromował Prusy na politycznego kierownika Cesarstwa Niemieckiego, które w porozumieniu z Rosją mogłoby kierować Europą, gdyby nie narwany Wilhelm II, po którym odgrywać się chciał wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler. Zatem jeśli nawet któryś słuchacz się tam i rozmarzył, to po powrocie do rzeczywistości twardo powiedział sobie: „point de reveries!” A dlaczego? Znakomicie wyjaśnia tę kwestię anegdotka o bacy, którego za komuny agitator namawiał do kołchozu. – Oddalibyście baco ko kołchozu konia? – Oddołbym. – A krowę? – I krowę oddołbym. – No a owiecki? – Ni, owiecek nie dom! – Jakże to baco – dziwuje się agitator – oddalibyście do kołchozu konia, oddalibyście krowę, a owiecek nie oddalibyście? Dlaczego? – Bo mom! Niemcy, podobnie jak Ameryka, ewentualnie mogłyby taką krucjatę przeciwko Rosji poprowadzić, chociaż diabli wiedzą, jak by się tam ona skończyła – i dlatego zachowują się powściągliwie, nawet jeśli chodzi o retorykę. Tymczasem nasz nieszczęśliwy kraj, któremu na nosie gra nawet potężne państwo litewskie, nie ma żadnych hamulców i rozkręca wojenną propagandę na czternaście fajerek. Czyż nie jest to znakomita ilustracja tezy Konrada Lorenza, że zwierzęta nie wyposażone przez naturę w żadną groźną broń, mordują się nawzajem znacznie częściej, niż drapieżniki? Być może, że fundamenty teorii Lorenza nie są trafne, ale cóż z tego, kiedy właśnie mamy spektakularny przykład, że ta teoria sprawdza się w praktyce? Pan dr Jan Pokrywka objaśniał mi kiedyś zasady akupunktury, podkreślając, że chociaż pierwotna teoria, na której ta metoda się opiera, jest z pewnością fałszywa, to jednak rezultaty terapeutyczne są zdumiewające. A cóż my dzisiaj, kiedy naukowcy jak ognia unikają badań nad ludzkimi rasami, a prawdy naukowe ustala się przez głosowanie, możemy powiedzieć o jakości badań Konrada Lorenza? I na koniec rewelacja pokazująca, że przygotowania do stworzenia Żywej Cerkwi wchodzą w decydującą fazę nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale w skali globalnej. Oto polityk, którego Kataw Zar nazywa „oszustem pokojowym”, czyli były prezydent Izraela Szymon Peres, właśnie zaproponował papieżowi Franciszkowi utworzenie Organizacji Religii Zjednoczonych, która podjęłaby walkę z terroryzmem – oczywiście na odcinku religijnym. Najwyraźniej pojawienie się islamskiego kalifatu, który rozszerza swoje panowanie z szybkością płomienia, musiało zrobić wrażenie również na starszych i mądrzejszych. Nie wiemy, co papież Franciszek mu odpowiedział; wiemy tylko, że „nie podjął żadnego osobistego zobowiązania”. Dobre i to, chociaż z drugiej strony ciekawe co będzie, jeśli Stolica Apostolska do tego religijnego kibucu się nie przyłączy? Nie można wykluczyć, że wówczas „święta wojna” skieruje swoje ostrze przeciwko chrześcijaństwu, zwłaszcza gdyby bezcenny Izrael poszedł w szpicy kalifatu. Stanisław Michalkiewicz

Egzekucja przez awans Pisać dziś o kolejnych posunięciach wykorzystanej i porzuconej przez Donalda Tuska PO to jak pastwić się nad niepełnosprawnym. Pani premier, wyciągnięta przez Tuska za uszy wysoko ponad poziom swych kompetencji, byłaby w wystarczająco trudnej sytuacji, gdyby poprzednik szczerze i uczciwie starał się jej pomóc, a przynajmniej nie szkodzić. Frakcyjna rozpierducha w partii, kontrast między stanem państwa a obiecankami, którymi sypał premier w momencie, kiedy już wiedział, że jedzie do Brukseli, a nikt inny jeszcze nie wiedział, konieczność ułożenia rządowego puzzle’a i okiełzania dzikiego pędu sitw do „ustawiania” się w nowym układzie – samo to już przerasta możliwości Ewy Kopacz. A tu jeszcze Donald Tusk za wieloletnią wierność, aż przysłowiową w Partii, odpłacił jej bardziej niż podle, wbijając kolejne noże w plecy. Najpierw "przypadkiem" powiedzianym zdaniem o "załamanej, kompletnie załamanej" premier rozpirzył w drebiezgi jej wizerunek, cały pijar "polskiej żelaznej damy", który jej pracowicie kręcili funkcjonariusze agit propu. A potem wykonał numer z Ostachowiczem. Bo, powiedzmy, z odprawą dla pani Wasiak to może wpadka, której można było nie przewidzieć. Sprawa wynikła z dawno podpisanych kontraktów, o których zapewne pani premier podejmując decyzję o nominacji nawet nie pomyślała. Ośmieszanie się mianowaniem niekompetentnej szefowej MSW po to, by odebrać jej nadzór nad służbami i przekazać szefowi premierowskiej kancelarii, kompromitująca rząd kandydatura prof. Płatek do resortu sprawiedliwości... No, powiedzmy, samo wyszło. Ale numer z Ostachowiczem przypadkiem być nie mógł i nie był. Przecież Orlen mógł go równie dobrze zatrudnić na stanowisku dyrektora ds. public relations z pensją taką samą albo i większą - i nie byłoby krzyku. Przecież, skoro musiał być w zarządzie, można było z tą sprawą poczekać na po exposee. No i w ogóle, jak celnie - acz niecnie - zauważył jeden z posłów PO, skandal nie w nominacji, ale w tym, że od razu wyszła na jaw. Kto mógł o niej sypnąć dziennikarzom? Czy nie ktoś z otoczenia Tego, Który Mógł skutecznie nacisnąć na ministra Karpińskiego, żeby tę drobną usługę oddał jego zasłużonemu słudze? Który to sługa też przy okazji, patrzcie państwo, został na odchodne nieźle wyłachany i już powitawszy się z gąską, musi ją oddać. W polityce nie ma wdzięczności! Tak samo nie mógł być żadną wpadką numer z "kompletnie załamaną". Tusk jest za starym wróblem, żeby rozpuszczać język, gdy w promieniu kilometra są urządzenia nagrywające. Zresztą na nagraniu widać wyraźnie, że kamerę dostrzega i łypie w jej kierunku okiem. Ale po co miałby Tusk to robić - zapyta ktoś. Po co miałby niszczyć Platformę? Na to pytanie odpowiedział już politolog Marek Migalski. Jeśli założyć, że Tusk nie chce być po kadencji emerytem, nawet z emeryturą 60 tysięcy miesięcznie (a jak tak zakładam: ten człowiek upaja się władzą, władza stanowi jego sens życia i narkotyk, a w Brukseli sobie, owszem, pożyje, ale narządzić się nie narządzi) - to jak najbardziej jest w jego interesie, żeby po jego odejściu wszystko się zawaliło. Jak to napisałem parę miesięcy temu: po mnie (po Nim znaczy) choćby PiS! A nawet lepiej - po mnie (Nim) właśnie PiS. Choćby nagle prezes Kaczyński i podwładni doznali jakiegoś oświecenia i ze trzy razy zmądrzeli, i stworzyli dobry rząd, przez kilka lat obciążani będą winą za nieuchronnie nadchodzące klęski. A choćby i nie było klęsk - przez kilka lat będą obrzydzani przez wszystkie media, krajowe i europejskie, zniesławiani, ośmieszani i wyszydzani, cokolwiek by robili. Kaczyński to nie Orban, żeby oczarować, porwać i mieć za sobą prawie całe społeczeństwo. Zbyt ugruntowana jest niechęć i pogarda dla niego, i ewentualne jego dojście do władzy tego nie zmieni. Pamiętamy to przecież sprzed roku 2007 ­- ten nieustający wrzask, że obciach, "borubar" i reklamówka z kanapkami, zagrożenie, nadużycia i naciski, zbrodnie, faszyzm i tak dalej. (Nawiasem: przy okazji zmiany rządu "zresetował się" cały cyrk ze stawianiem Kaczyńskiego i Ziobry za rzekome zbrodnie PiS przed Trybunał Stanu - oczywiście mądrzy ludzie z góry wiedzieli, że to tylko lipa). A Donald będzie z Brukseli robił wszystko, żeby Polsce zaszkodzić i za każdym razem zwalić winę na Kaczyńskiego. No, wyobraźmy sobie, że PO bierze się w garść, ktoś - a tym ktosiem może być na dziś tylko Schetyna, albo Komorowski - zaczyna panować nad sytuacją i albo nie dopuszcza PiS do władzy, albo tworzy przeciwko niemu sensowną, sprawną opozycję. Że partia krzepnie jako struktura, nie zarządza się nią już poprzez bandę dworaków sterowanych zmarszczeniem brwi, ale cywilizuje się, wytwarza procedury, jakąś kulturę polityczną. I po dwóch albo pięciu latach wraca Tusk do takiej sytuacji. Musi tu znowu walczyć o przywództwo, musi się z kimś liczyć, zawierać kompromisy... A jeśli Polska popadnie w totalny polityczny chaos, bezład i niemożność? Wtedy Tusk sobie nadjeżdża na białym koniu, jako były prezydent Europy, z albumem pełnym zdjęć, na których "szejhenduje" i jest oklepywany po plecach przez największych współczesnego świata. A tu - nic, zgliszcza i nieustająca awantura. Kto mu wtedy podskoczy? Propagandyści PO (którzy skądinąd fajnie zostali na lodzie - wczoraj mówili, że Ostachowicz w Orlenie to super, dziś będą musieli wręcz przeciwnie) i jej politycy zawsze cieszyli się, że ich wódz jest tak bezwzględny, wyprany z wszelkich skrupułów i litości, nawet jak pokazał po tragedii w Smoleńsku, dla martwych. Cieszyli się, bo uważali, że tę gangsterską naturę objawia Tusk tylko wobec wrogów - wobec nich, posłusznych i oddanych, będzie inny. Tymczasem facet przypomina mojego powieściowego Żywinę: każdy jest dla niego do rozwalenie, tylko niektórym chwilowo odracza egzekucję. Oni też. Bo dla Onego liczy się tylko On. Zatkało, co? Cóż, polityka nie jest dla frajerów. Nie umiem w sobie skrzesać sympatii do pani Kopacz, ale, przyznaję, mimo wszystko zaczyna mi jej być żal. Rafał Ziemkiewicz

Stanisław Michalkiewicz: Grajkowie w karnych szeregach Gdyby postawić celebrytów w jednym szeregu, trudno byłoby zauważyć jakąś między tymi oryginałami różnicę… Celebryci, zwłaszcza mający reputację awangardowych, pragną uchodzić za oryginałów, jakich świat nie widział. Niestety przyzwyczajenie do życia stadnego, które w ich przypadku zeszło już do poziomu instynktów, sprawia, że o żadnej oryginalności nie może tu być mowy, że to tylko pozerstwo, bo tak naprawdę to uprawiają konformizm, o jakim nie śniło się nawet komsomolcom za Stalina. Noszą takie same blerezy, takie same T-shirty, podobne skórzane kurtki i tzw. pieszczochy, ćpają te same narkotyki, finansują te same agencje „towarzyskie”. Gdyby postawić ich wszystkich w jednym szeregu, trudno byłoby zauważyć jakąś między tymi oryginałami różnicę, zwłaszcza gdyby zaczęli mówić. Bo bagaż intelektualny mają też podobny. Zdecydowana większość z nich to półinteligenci, inteligentni wprawdzie i spostrzegawczy, przynajmniej na tyle, by zdawać sobie sprawę z własnych umysłowych niedostatków. Nie byłoby może w tym nic złego, gdyby nie to, że zamiast się podciągnąć, tacy półinteligenci za wszelką cenę pragną swoje mankamenty umysłowe ukryć, a najlepszym na to sposobem jest śpiewanie w chórze pod dyrekcją pana redaktora Adama Michnika, który w naszym nieszczęśliwym kraju pełni obecnie obowiązki Józefa Stalina. Gdyby tak się, nie daj Boże, przeziębił, to tragedia – środowisko celebrytów w ogóle nie wiedziałoby, co myśli. Jednym z takich celebrytów jest pan Mirosław Maleńczuk, starzejący się grajek z Wojcieszowa, dla rozmaitości uprawiający też przeraźliwą grafomanię i z tego powodu przez telewizyjną cwaniakerię obcmokany na „poetę” i „osobowość” – od czego, ma się rozumieć, odcina kupony. Jak sobie to załatwił – tego nie wiem, ale jakoś musiał. „Towarzyszki” płci żeńskiej mają łatwiej, bo – jak informuje poeta – „przez łóżek sto przechodzi szparko stając się damą i pisarką”. W przypadku grajków pewnie jest inaczej, ale przecież i tu byle kogo nie dopuszczą do spółdzielni, to rzecz pewna. Z drugiej strony przecież jest u nas demokracja, więc skoro zgodnie z Konstytucją „każdy” może zostać nawet prezydentem, no to grajkiem tym bardziej, zwłaszcza gdy potrafi wylegitymować się pierwszym stopniem muzykalności – to znaczy rozróżnia, kiedy grają, a kiedy nie. Być może właśnie z tego powodu pan Maleńczuk dopuścił sobie do głowy, że pryncypialnie schłoszcze mniej wartościowy naród tubylczy – bo taka mentorska postawa bardzo się ostatnio wśród celebrytów spopularyzowała za sprawą Macieja Stuhra, który zagrawszy w „Pokłosiu”, z małpią zręcznością wspiął się na piedestał, by zostać autorytetem moralnym. A czy Maleńczuk gorszy jest od Stuhra? Absolutnie nie, więc dlaczego i on nie ma zostać autorytetem moralnym? Schlastał już Putina, ale teraz na Putinie jeździ każdy, więc nie jest to specjalnie wyróżniające. Jak ktoś chce wybić się ponad przeciętność, powinien pryncypialnie schłostać mniej wartościowy naród tubylczy, Kościół katolicki, a zwłaszcza znienawidzony kler. Ostatnio wszyscy ambicjonerzy tak właśnie robią, więc dlaczegóż Maleńczuk nie mógłby zrobić tego samego, co wszyscy? Na pewno też zostanie zauważony, gdzie trzeba, i stosownie do zasług wynagrodzony. W naszym nieszczęśliwym kraju jest to całkowicie bezpieczne, bo przecież wymiar sprawiedliwości, stanowiący ważne ogniwo organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym, w jaką bezpieka na swój obraz i podobieństwo przekształciła III Rzeczpospolitą, nie ośmieli się zrobić mu nic złego. Przeciwnie – może nawet liczyć na nagrodę państwową, bo kogóż tu nagradzać, jeśli nie oryginałów, co to ćwierkają z tego samego klucza? Tak właśnie radził Józef Goebbels, notując w swoich „Dziennikach” pod datą 23 lutego 1937 roku przedstawiony przez Adolfa Hitlera w rozmowie program walki z Kościołem: „będziemy […] prowadzić walkę przeciwko tym zdrajcom. […] Nie partia przeciwko chrześcijaństwu, lecz to my musimy się zadeklarować, jako jedyni prawdziwi chrześcijanie. […] Chrześcijaństwo ma być hasłem prowadzącym do zniszczenia klechów, podobnie jak niegdyś socjalizm służył niszczeniu marksistowskich bonzów”. Kto by pomyślał, że na tym etapie michnikowszczyzna zastosuje się do instrukcji Adolfa Hitlera? Ale skoro nawet cadyków nie stać dzisiaj na oryginalność, to czegóż tu wymagać od prostych grajków? Nic dziwnego, że tak się zuniformizowali niczym jakieś SA. Stanisław Michalkiewicz

Służby Orbana rozpoczęły tępienie lobby homoseksualnego „Węgry: kolejne organizacje pozarządowe na celowniku Orbana „...”tym razem na celowniku są węgierskie stowarzyszenia i fundacje korzystające z funduszy szwajcarskich.”.....”Mamy do czynienia nie z członkami społeczeństwa obywatelskiego, ale płatnymi działaczami politycznymi, którzy służą interesom obcych – mówił w lipcu o niektórych organizacjach pozarządowych premier Viktor Orban.”...”Zgodnie z wyznaczoną przez Orbana oficjalną linią rządu służby specjalne i policja prowadzą naloty na siedziby organizacji pozarządowych, rekwirując sprzęt i dokumentację księgową.Od początku roku węgierskie władze prześwietliły w sumie kilkadziesiąt podmiotów, które miały jakikolwiek związek z funduszami norweskimi”...”W pierwszej kolejności uderzono w organizacje lewicowe, ekologiczne i promujące dewiacyjne zachowania jak np. Kobiety dla Kobiet przeciw Przemocy czy Labrisz Lesbian Association. Norwegowie zawiesili więc wypłatę dotacji.”...”We wrześniu policja zrobiła kolejne naloty na dwie organizacje pozarządowe odpowiedzialne za podział norweskich grantów. Rząd zdecydował o rozszerzeniu kręgu podejrzanych instytucji o organizacje NGO korzystające z funduszy pochodzących z Programu Współpracy Szwajcarsko-Węgierskiej.8 września specjalna jednostka policji wkroczyła do siedziby organizacji Ökotárs- Budapeszt, oskarżonej o „sprzeniewierzenie 400 mln forintów” i „nieprawidłowości finansowe”, które są badane przez Biuro Kontroli Rządu.”...”Ludzie premiera przygotowują listy kolejnych – jak je nazywają – „problematycznych instytucji”, które mogą w najbliższym czasie spodziewać się nalotu policji.”....(źródło )
lipiec 2012 „ „- Mamy nadzieję, że, z Bożą pomocą,nie będziemy musieli w miejsce demokracji wymyślać innych politycznych systemów, które należy wprowadzić, aby nasza gospodarka przeżyła - powiedział Orban już na konferencji Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników. „....”Zgromadzenie narodowe to nie jest kwestia woli, tylko siły. (...) To, co być może funkcjonuje w państwach skandynawskich, jednomyślność,u nas, w narodzie na pół azjatyckim, dokonuje się siłą.To nie wyklucza konsultacji, debaty czy demokracji, ale centralna siła jest konieczna - cytuje słowa Orbana agencja AFP.

http://naszeblogi.pl/41363-rick-joyner-nawoluje-do-zamachu-stanu-w-usa
Orban „„Chrześcijańska Europanie pozwoliłabycałym krajom utonąć w niewolniczych długach”..."Zanim jakiekolwiek odrodzenie gospodarcze będzie możliwe,Europa musi wrócić do chrześcijaństwa"…...”powiększający się kryzys w Europiema swoje źródła duchowe, a nie ekonomiczne.„...”aby przezwyciężyć kryzys i ocalić Stary Kontynentod zapaści gospodarczej, moralnej i społecznej, potrzebna jest odnowa kultury i polityki w oparciu o wartości chrześcijańskie„...”wartościami, które zawsze napędzały gospodarkę europejskąbyły spójność, rodzina, praca i zaufanie. „....”Europa zarządzana zgodnie w wartościami chrześcijańskimi odrodzi siꔄ.....”przed ReformacjąKościół był przeciwny lichwie–praktyce, która zdaniem tego protestanckiego polityka w dużej mierze przyczyniła siędo masowych, niemożliwych do spłacenia długów w wymiarze narodowym i indywidualnym.”

http://naszeblogi.pl/40234-jurek-sojusz-chrzescijanskich-panstw-kaczynskiego-i-orbana
Wiktor Orban „„Budujemy kraj, w którym ludzie pracują nie dla zysku obcokrajowców. Kraj, gdzie tonie bankierzy i zagraniczni biurokraci mają mówić, jak mamy żyć, jaką mamy mieć Konstytucję,kiedy możemy podnosić płace czy emerytury. Budujemy kraj, w którym nikt nie może narzucać Węgrom, by służyli interesom innych. „...”Na innowacje i badania przeznaczymy docelowo 4-5 proc. PKB.Kilka naszych uniwersytetów wprowadzimy do 200 najlepszych na świecie. „...”Stworzymy 10 tysięcy konkurencyjnych węgierskich przedsiębiorstw średniej wielkości wytwarzających także na eksport.Powołanie 15-20 węgierskich spółek działających w skali międzynarodowej,da siłę węgierskiej gospodarce, by zaznaczyła się na poziomie globalnym, a w tym samym czasie zadłużenie państwa zredukujemy do 50 proc. PKB.

http://naszeblogi.pl/36600-orban-deficyt-niewolnicza-praca-dla-lichwiarzy
Luty 2013 Przemówienie Orbana .Doroczny raport o stanie państwa „Budujemy kraj, w którym ludzie pracują nie dla zysku obcokrajowców. Kraj, gdzie to nie bankierzy i zagraniczni biurokraci mają mówić, jak mamy żyć, jaką mamy mieć Konstytucję, kiedy możemy podnosić płace czy emerytury. Budujemy kraj, w którym nikt nie może narzucać Węgrom, by służyli interesom innych.„...”Nainnowacje i badania przeznaczymy docelowo 4-5 proc. PKB. Kilka naszych uniwersytetów wprowadzimy do 200 najlepszych na świecie. „...”Jako jedyni w Europie zmniejszyliśmy o połowę liczbę polityków [parlamentarzystów i radnych]. „....”Węgrów, żyjących w Basenie Karpat oraz rozsianych po świecie, będziemy integrować pod względem kulturalnym, prawnym i duchowym,„....”nasza ojczyzna również w roku 2012 zmniejszyła swój deficyt – tylko pięć było takich krajów spośród wszystkich 28 państw UE [łącznie z Chorwacją]. „....”Tak, drodzy Przyjaciele, gospodarka oparta na zadłużeniu państwa może budować tylko scenografie dobrobytu z papier-mâché, które pierwsze poważniejsze uderzenie wiatru zdmuchnie i obróci w ruinę„....”Od liczb i wskaźników ważniejsza jednak jest lekcja, którą wciąż na nowo musimy powtarzać.W okresie zmiany ustroju naszego państwa istniała ponadpartyjna i ponadpolityczna obietnica, a nawet więcej niż obietnica – coś na kształt przyrzeczenia, które my, ludzie służący publicznym sprawom kraju razem złożyliśmy obywatelom Węgier, a brzmiało ono tak: nigdy więcej nie popełnimy błędów ekipy Kádára i ich socjalistyczno-robotniczej partii [MSZMP], nie będziemy z kredytów, z pożyczek branych za granicą finansować wydatków na konsumpcję. Możemy być biedni, możemy wpaść w tarapaty, ale z zagranicznych kredytów nie będziemy pokrywać społecznych świadczeń, zasiłków czy nie mających pokrycia podwyżek płac. Powiem po żołniersku: przyrzeczenie to zachowywaliśmy do roku 2002. Za gospodarczym załamaniem z roku 2008 stoi fakt, że socjaliści po roku 2002 odrzucili tamto historyczne porozumienie. Znamy tego następstwa – przepadła znacząca część emerytur, środków wspierających rodzinę i płac „....”Kto uważa, że prędzej czy później, nie trzeba będzie odpracowywać każdego wydanego forinta, ten oszukuje innych, ale i samego siebie „...”Być może zacząłby od tego, że w 2012 roku urodziło się 90.300 dzieci, a więc o 2.251 więcej niż rok wcześniej.” „...(więcej )
Jendroszczyk tak pisze o działaniach Orbana „ Węgierski rząd chce uczynić z banku centralnego narzędzie swojej polityki gospodarczej „.....”Kłóci się to z systemem obowiązującym w państwach UE. Jak zapewnia jednak szef rządu węgierskiego, święta zasada niezależności banku centralnego nie zostanie naruszona, gdyż EBC jest zawsze dokładnie informowany o wszelkich działaniach banków narodowych. „....”Orban zarzuca bankowi centralnemu, że hamuje wzrost gospodarczy i prowadzi błędną politykę, podnosząc stopy procentowe. Czyni tak, starając się ograniczyć inflację, co jednak odbija się niekorzystnie na PKB. Węgry znajdują się w stanie stagnacji gospodarczej i nic nie wskazuje na to, by okres ten miał się szybko skończyć. OECD przewiduje spadek węgierskiego PKB o 0,6 proc. „.....”Do czego potrzebna jest Orbanowi kontrola nad bankiem centralnym? – Są dwie przyczyny. Po pierwsze, rząd Orbana postępuje według zasady, że nie pozwoli sobie niczego narzucać w sprawach gospodarczych, a po drugie, chce mieć do dyspozycji wszelkie narzędzia w prowadzeniu niezależnej polityki gospodarczej – tłumaczy Kai-Olaf Lang z niemieckiej fundacji Nauka i Polityka. Jego zdaniem ocena działań gospodarczych rządu Orbana nie może być jednoznacznie negatywna. Przeprowadził udaną reformę rynku pracy, wprowadził liniowy podatek na poziomie16 proc., dokonuje konsolidacji budżetu i stara się naprawić system funduszy emerytalnych. Jednocześnie głosi hasła niezależności gospodarczej Węgier,” ….(więcej )
„Victor Orban chce na Węgrzech najtańszej energii w Europie „..”Według sondaży z końca stycznia na kierowane przez Orbana centroprawicowe ugrupowanie Fidesz zamierza głosować od 46 do 52 proc. wyborców o ustalonych już preferencjach. „...”Na dwa miesiące przed wyborami parlamentarnymi na Węgrzech premier Viktor Orban zapowiedział w poniedziałek obniżki cen energii, co według niego może wywołać konflikty z Unią Europejską i branżą energetyczną, która ma "bardzo duże wpływy w brukselskiej biurokracji".Rok 2014 będzie rokiem walki o ceny energii- zaznaczył Orban w wystąpieniu przed parlamentem. „....”Według niego przewiduje się utworzenie państwowego "nienastawionego na zysk energetycznego usługodawcy", by w ten sposób zapewnić "najniższe w Europie ceny energii".Do 1 kwietnia bieżącego roku cena gazu ziemnego ma się zmniejszyć o 6,5 proc., cena prądu od września o 5,7 proc., a cena energii cieplnej do ogrzewania domów od października o 3,3 proc. Parlament powinien wkrótce uchwalić ustawę w tej sprawie”.. „...(więcej )
Węgierski rząd poinformował, że zaproponuje nowe poprawki do konstytucji.Wcześniejsze - spotkały się z krytyką Unii Europejskiej i organizacji obrony praw człowieka.Sekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości Robert Repassy powiedział, że przedstawiona ostatnio piąta poprawka zawierać będzie między innymi nowe zasady podejmowania decyzji o tym, które organizacje i instytucje religijne będą uznawane za Kościoły. Poprawka ta modyfikuje też zakaz nadawania reklam wyborczych w mediach prywatnych.”....”Według kolejnych poprawek kampania wyborcza będzie dozwolona w telewizji i radiu komercyjnym, lecz ich właścicielom nie będzie wolno pobierać za to opłat, a wszystkie partie polityczne będą miały taki sam czas antenowy. Partie polityczne będą też mogły umieszczać za darmo swe reklamy wyborcze w mediach publicznych. Repassy poinformował, że wspólnoty religijne, które spełnią odpowiednie kryteria, będą mogły określać siebie jako Kościoły, lecz parlament w dalszym ciągu będzie miał prawo wyznaczania tak zwanych uznanych Kościołów, mających zniżki podatkowe i inne przywilej”...(więcej )
„Orban ujawnił, żew przygotowaniu jest ustawa zakazująca kupowania ziemi przez obcokrajowców. Jak powiedział, podobne prawo obowiązuje w krajach takichjak Austria ,czy Francja. „...”Koniec, nie ma, dosyć! „....”Jego zdaniem nowe prawo ma uchronić węgierskich rolników przed spekulantami i bankierami. Ma ono też pomóc "odzyskać ziemię skradzioną poprzez podejrzane transakcje"- będą one przez państwo rewidowane.”.....”W sierpniu Bank Światowy ostrzegł, że wskutek suszy w Europie i USA ceny żywności znów zbliżają się do historycznego szczytu z 2008 r. Organizacje pozarządowe takie jak brytyjski Oxfam winią za to m.in.wyprzedaż ogromnych połaci ziemi uprawnej międzynarodowym inwestorom, którzy liczą na wzrost jej wartości.Liberia w ciągu pięciu lat wyprzedała już 30 proc. swojej ziemi rolnej.- Co sześć dni biedne kraje sprzedają obszar wielkości Londynu - ostrzega Oxfam, postulując ukrócenie tego procederu.” „...(więcej )
2013 „Zsolt Zsebesi „Szybka korekta budżetu „.....”W razie potrzeby podniesiona może być również stopa nadzwyczajnego podatku obciążającego przede wszystkim banki oraz wprowadzony byłby nowy, progresywny podatek od dochodów reklamowych mediów. Ten ostatni oznaczałby miliardowe ubytki w dochodach netto największych na Węgrzech zagranicznych firm medialnych takich jak Axel Springer, Ringier, czy RTL. „.....””Chociaż minister gospodarki Mihály Varga dał do zrozumienia, że te nadzwyczajne oszczędności i nowe przychody dla budżetu nie są potrzebne, a ich ewentualne zastosowanie mogłoby odbywać się stopniowo, w zależności od takiej, czy innej realizacji budżetu, to premier oznajmił, że nie chce ryzykować. Dlatego rząd planuje jednorazowe wprowadzenie wszystkich nowych środków „....”W tym modelu poczesne miejsce zajmowałyby tzw. środki „niekonwencjonalne”, pod czym można rozumieć umacnianie ingerencji państwa w procesy rynkowe, rządową regulację cen, upaństwowienie kluczowych gałęzi, czy też wprowadzanie nadzwyczajnych podatków służących „ponoszeniu równych ciężarów”, co oznacza w praktyce faworyzowanie firm węgierskich i utrudnianie działalności wielkich firm zagranicznych. Pojawiają się w tym kontekście hasła tworzenia warstwy tzw. narodowych kapitalistów, a więc nacjonalizowania węgierskiej gospodarki. Cele te nie znajdują oczywiście poklasku w Brukseli. Eksperci z bardzo szczegółową wiedzą nt. Węgier wskazują, że w kraju, którego gospodarka jest otwarta i zależna od zagranicy w tak wielkim stopniu i zakresie, tzw. „niepodległościowa walka” Orbána i zwracanie się Węgier ku Wschodowi to nie tylko utopia, ale także wielkie potencjalne i rzeczywiste szkody.” ….(więcej )
„Węgierski rząd zapowiada dalszą obniżkę kosztów życia. „...”Nie wykluczył możliwości takiej zmiany prawa, by w przyszłości znieść kategorię profitu w działalności firm obsługujących ludność (dystrybucja energii, gospodarka komunalna). W praktyce musiałoby to oznaczać upaństwowienie tych przedsiębiorstw i zamianę ich w instytucje non profit. „...”Na mocy decyzji administracyjnych ceny gazu ziemnego i energii elektrycznej obniżono od początku roku o 10 proc. Od 1 lipca w podobnej skali zmniejszyły się ceny wody, gazu propan-butan i wywozu śmieci. „...”Szef urzędu premiera János Lázár nie wykluczył, że jeszcze przed rozpoczęciem sezonu grzewczego dojdzie do dalszego obniżenia cen energii. Rozważane jest także obniżenie z 27 do 10 proc. podatku VAT na mięso. „...”innym hasłem polityki Fideszu stało się zmniejszanie ciężaru kredytobiorców, którzy popadli w kłopoty z powodu brania kredytów w walutach obcych. Na Węgrzech, gdzie takich kredytów jest nadal ok. 550 tys., to szczególnie dotkliwy ciężar.Rząd zamroził już kursy odniesienia walut poniżej wartości rynkowej i zezwolił na korzystną denominację kredytów hipotecznych w forintach (z możliwości tej skorzystała jedna trzecia kredytobiorców), obecnie zaś rozważa dalsze kroki. Niewykluczone, że umowy kredytowe w walutach obcych zostaną uznane za narzucane kredytobiorcom w złej woli i jako takie mogłyby zostać zmienione decyzją administracyjną.”....(więcej )
Tomasz Teluk „.”Zamrożone zostały wydatki budżetowe we wszystkich resortach. Nadzwyczajnymi podatkami zostały obłożone banki, telekomy, centra handlowe. Znacjonalizowano niektóre przedsiębiorstwa, głównie w sektorze chemicznym i finansowym. Zagranicznym firmom zaczęto rzucać kłody pod nogi, a faworyzowano lokalne przedsiębiorstwa. Innymi słowy – w dążeniu do suwerenności zwieszono prawa rynku. „....”Rząd rozważa coraz to nowe daniny, np. podatek reklamowy dla dużych zagranicznych mediów. Jednocześnie uruchomiono program tanich pożyczek dla małych i średnich przedsiębiorstw. Bank narodowy pożycza innym bankom forinty bez oprocentowania, pod warunkiem że udzielą MSP pożyczki najwyżej na 2,5 proc. (choć obowiązująca stopa procentowa wynosi 4,5 proc.). Wygląda więc na to, że rząd uwolnił się z pułapki finansowej.”...”Węgrzy chętniej dziś kupują państwowe obligacje, lokaty są bowiem obciążone już 22-procentowym podatkiem. „....”Nowymi daninami obłożone zostały wypłaty gotówki z kas i bankomatów, a także rozmowy przez telefony komórkowe, a nawet SMS-y. Od nowego roku obowiązują o 10 proc. niższe ceny za ogrzewanie, gaz i światło. Stawki urzędowe uderzyły więc w interesy międzynarodowych koncernów energetycznych, które – podobnie jak bankowcy – mogą się w tym roku znaleźć pod kreską. O wyprowadzce z Budapesztu jednak nikt poważnie nie myśli. „.....”Na celowniku rządu znalazł się przede wszystkim sektor finansowy, dotychczas zdominowany przez wielki kapitał. Zarówno premier, jak i szef Węgierskiego Banku Narodowego wspierają sektor spółdzielczy. Banki spółdzielcze mają zostać scentralizowane i dokapitalizowane. Ich przewagą jest silna sieć sprzedażowa. „....”Po kieszeni dostają także firmy hazardowe i apteki. Nowy system koncesyjny praktycznie rewolucjonizuje hazard online i uniemożliwia drenowanie rynku przez firmy zarejestrowane i płacące podatki w innych krajach. Z kolei rynek aptek jest przekształcany w myśl zasady „apteki tylko dla aptekarzy", czyli prowadzący aptekę musi być jej właścicielem, co dyskryminuje znane także u nas sieci wielkich aptek. „....(więcej)
Duma Państwowa, niższa izba rosyjskiego parlamentu, we wtorek uchwaliła ustawęzakazującą "propagowania nietradycyjnych relacji seksualnych" wśród nieletnich.Za jej łamanie Duma wprowadziła kary administracyjne, w tymnawet do 15 dni aresztu. „....”Ustawa, która w pierwotnej wersji miała zakazywać "propagowania homoseksualizmu", ostatecznie zabrania dystrybucji informacji o "atrakcyjności nietradycyjnych stosunków seksualnych" oraz "równorzędności tradycyjnych i nietradycyjnych relacji". Zakazuje także "narzucania informacji wywołujących zainteresowanie takimi relacjami". "Działania" takie ustawa kwalifikuje jako "szkodzące zdrowiu dzieci". „.....” Natomiast w stosunku do cudzoziemców wprowadza - poza karą grzywny - deportację z terytorium FR, którą może poprzedzić areszt do 15 dni. „....”O jej nieuchwalanie apelowała do Federacji Rosyjskiej m.in. Unia Europejska. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wezwała Rosję, by dotrzymywała swych narodowych i międzynarodowych zobowiązań, w tym tych podjętych w ramach Rady Europy jako sygnatariusz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. „....”W Moskwie ustanowiono nawet zakaz urządzania parad gejowskich przez najbliższe 100 lat „....(więcej )
Historyk Uniwersytetu Georgetown, profesor Carroll Quigley: „Elity kapitału finansowego posiadają długoterminowy plan realizacji ostatecznego celu, którym jest kontrola nad światem poprzez ustanowienie jednego systemu finansowego. Ta machina ma być nadzorowana przez małą grupkę, która będzie zdolna rządzić strukturami politycznymi i światową gospodarką „ ....(więcej )

Wojciech Mazurkiewicz „Przewrót ideologiczny „Niezbędnym elementem każdego działania wojennego jest dywersja. W słownikach pojęcie dywersji jest definiowana jako celowe działanie zmierzające do zniszczenia religii, rządu, ustroju, porządku lub gospodarki danego państwa (społeczeństwa). Były rosyjski dywersant, specjalista od propagandy Jurij Bezmienow, który po nawróceniu i ucieczce do Kanady przyjął nazwisko Tomas David Schuman, opisuje pojęcie dywersji – w sowieckiej terminologii – jako odwrócenie uwagi przeciwnika od wrogiej działalności, w celu zniszczenia (bądź zdobycia) jego gospodarki, ludzi i/lub terenu. „....”Jak podaje Schuman, w czasach Zimnej Wojny zaledwie 15% działań KGB stanowiła działalność szpiegowska. Pozostałe 85% środków, ludzi, zasobów i pieniędzy szło na stworzenie czegoś, co zostało nazwane przewrotem ideologicznym. Taktyka ta, wywodząca się od chińskiego myśliciela Sun-Tzu, polega, zgodnie z nazwą, na usunięciu lub osłabieniu tradycyjnej ideologii, na której opiera się dane społeczeństwo, i zastąpieniu jej nową, szkodliwą i niszczycielską, ale korzystną dla podmiotu atakującego. Najprościej mówiąc, jest to stworzenie społeczeństwa słabego, chwiejnego, chaotycznego, niezdolnego do samoobrony i co najważniejsze – szukającego silnego przywódcy. „....”Demoralizacja„Nie będziemy musieli uczestniczyć już w farsie jaką są wybory i głosowania, ponieważ w drugiej połowie XX wieku oraz w XXI wieku będziemy już ukształtowani tak, by akceptować rządy ekspertów, rządy naukowców, rządy profesjonalistów”. (Alan Watt)Edukacja jednego człowieka, zanim nabierze on własnego spojrzenia na świat, trwa jak wspomniałem ok. 20 lat. Każde społeczeństwo rozwija się, a więc po tym okresie zawsze następuje zmiana – każde pokolenia obiera inny kierunek, robi krok do przodu lub do tyłu, odkrywa nowe trendy, poglądy, idee i technologie, które wpływają na życie całej społeczności. Co 20 lat mamy więc nową wizję świata. Zadaniem dywersanta jest pokierowanie rozwojem zdarzeń tak, aby kierunek zmian podążał do wyznaczonego przez niego celu. „....”W przypadku religii, za cel obrana jest religia dominująca, stanowiąca fundament społeczeństwa. Należy ją zniszczyć, ośmieszyć, rozbić, zastąpić cała masą fałszywych sekt i kultów. Należy podważyć autorytet tradycyjnych i szanowanych instytucji religijnych (opanować je, zmarginalizować i/lub oczerniać). Wszystko po to, aby ludzie odrzucili wiarę w jedynego, prawdziwego Boga, a byli skłonni uwierzyć w cokolwiek. Jest to tyle o istotne, że to religia jest czynnikiem spajającym społeczeństwo, umacniającym rodzinę i lokalne społeczności, wzmacniającym wiarę w podstawowe zasady moralne, stawiającym prawo naturalne nad prawem stanowionym i dającym ludziom oparcie w każdej sytuacji życiowej. Dzięki wierze ludzie byli gotowi oddawać życie za swoje idee, bronić ich, dokonywać wielkich czynów – wiara daje ludziom siłę do walki. To religia nadaje życiu sens, głębszą wartość, stanowi alternatywę dla konsumpcjonizmu, wypełnia duchową pustkę, daje poczucie wspólnoty. Inżynier społeczny, które zniszczy religię, w jej miejsce może wprowadzić cokolwiek. Sowiecki naukowiec Szafarewicz wykazał, że każda wielka cywilizacja starożytna, jak Indie, Egipt, Majowie, Inkowie, Babilonia, upadała wraz z utratą swojej religii – nowa religia (lub dogmat) oznaczały nowe społeczeństwo. Nie bez powodu niemal wszystkie kraje komunistyczne u swych podstaw mają ateizm i zaciekle zwalczają wszelkie przejawy religijności, a zwłaszcza chrześcijaństwo. (więcej )
„Od stycznia przyszłego roku, jeśli nie zainterweniuje Kreml, w Rosji nie będą mogły działać m.in. Facebook i Amazon.Duma przyjęła ostateczną wersję ustawy o ochronie danych osobowych konsumentów. Ustawa przewiduje, że od stycznia 2015 r. wszystkie serwisy internetowe zbierające dane o rosyjskich konsumentach muszą przechowywać te dane wyłącznie na serwerach znajdujących się w Rosji.”...”Angielskojęzyczna gazeta "The Moscow Times" cytuje przedstawicieli lobby rosyjskiego przemysłu IT, według których ustawa w obecnej formie spowoduje zamknięcie działalności w Rosji takich serwisów jak Amazon, Twitter, Facebook, czy np. większość serwisów sprzedaży biletów lotniczych i wycieczek. Rosja nie posiada dużych serwerowni, a rosyjski przemysł IT nie jest gotowy w tak krótkim czasie przejąć obsługi tak dużej ilości danych.”...”W Rosji obowiązuje już prawo dające tajnej policji pełny i praktycznie nieograniczony dostęp do danych zbieranych przez serwisy internetowe właśnie na serwerach znajdujących się na terytorium Federacji Rosyjskiej. „...(źródło )
Ważne Historyk Uniwersytetu Georgetown, profesor Carroll Quigley: „Elity kapitału finansowego posiadają długoterminowy plan realizacji ostatecznego celu, którym jest kontrola nad światem poprzez ustanowienie jednego systemu finansowego. Ta machina ma być nadzorowana przez małą grupkę, która będzie zdolna rządzić strukturami politycznymi i światową gospodarką „ ....(więcej )
Mój komentarz Kluczową sprawa dla każdego suwerennego państwa jest ochrona jego fundamentów aksjologicznych i nie dopuszczenie do ich zniszczenia , czyli do przewrotu ideologicznego . Homolobby stało się na całym świecie pasem transmisyjnym ustroju kolonialnego jakim jest Konsensus Waszyngtoński . Zarówno Indie , Chiny, Nigeria , nie mówiąc już o państwach islamskich , wymierzyły swoje ustawodawstwo przeciwko homo lobby Wart zauważyć korelacje jak występuje pomiędzy wzrostem znaczenia homolobby w jakimś kraju, a upadkiem rodziny , wzrostem podatków , upadkiem szkolnictwa , depopulacją , osłabieniem państwowych ośrodków władzy , a nawet zadłużeniem państwa . Homolobby wszędzie chroni interesy lichwiarstwa i zachodnich oligarchów Nic więc dziwnego ,że Orban rozpoczął niszczenie kolaboranckich lewackich organizacji , które są utrzymywane z pieniędzy zza granicy Co jest bardzo ważne Orban zakomunikował Węgrom że będzie rządził za wszelką cenę i że zrobi wszystko , co tylko jest możliwe , aby nie dopuścić ponownie do władzy lewactwa . Jest to bardzo ważny komunikat , bo Węgrzy muszą być przekonani ,że zmiany są nieodwracalne , a na czele państwa stoi twardy i zdecydowany przywódca , który gotów jest nawet obalić demokrację i wprowadzić rządy autorytarne , aby wyrwać Węgry z pozycji koloni, oraz żeby zapewnić Węgrom ich prawa i wolności gospodarcze , a fundament państwa oprzeć na chrześcijaństwie. Orban podporządkował wzorem Chin wyrwał z rąk lichwiarstwa węgierski bank centralny i podporządkował go rządowi . Na przykład to Orban zadecydował ,że Węgrzy otrzymają pożyczki na dwa procent na założenie rozwój swoich firm .Orban uderzył w lichwiarstwo i oligarchów opodatkowując ich banki i koncerny. Orban zmierza do wywłaszczenia zachodnich oligarchów z monopoli typu dostawy prądu, wody, gazu . To państwo węgierskie będzie właścicielem , tak jak w Chinach elektrowni jądrowych . Orban zaczyna wyrywać z gardła lichwiarstwu i oligarchom media. Dlatego już teraz gospodarka Węgier jest dużo mocniejsza od Polski. W tym roku PKB na poziomie 3 procent, dodatni bilans handlowy i płatniczy Marek Mojsiewicz


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1050
Scenariusz wystawy na 1050-lecie chrztu Mieszka, Chrzest966, MAP
Angielski Internet zwroty, Angielski zwroty 1039 - 1050, 1039
Angielski Internet zwroty, Angielski zwroty 1039 - 1050, 1039
ustawa o cenach zm dz.u.01.97.1050
(4078) granica funkcji semiiid 1050 ppt
1050
1050
1050
1050
1050
Koontz Dean R Maska (SCAN dal 1050)
#1050 Describing Stomach Problems
1050
1050 Mann Catherine Gorąca kampania
1050
akumulator do fiat fiorino 127 900 1050
1050 Rocznica chrztu Polski

więcej podobnych podstron