013-11-25 06:00
Jeffrey Frankel
Dolar jest i długo jeszcze pozostanie walutowym królem |
---|
dolar, Jeffrey Frankel, konkurencja między walutami, renminbi, rezerwy walutowe, siła dolara, waluta rezerwowa
Jeffrey Frankel
Powiązane Tematy:
Od 1976 roku słabnie rola dolara jako waluty międzynarodowej. Zakres posługiwania się dolarem w celu przetrzymywania rezerw, określania wartości transakcji finansowych, fakturowania obrotów handlowych a także jako punktem odniesienia na rynkach walutowych jest dziś mniejszy niż w najlepszych latach epoki Bretton Woods, czyli w okresie od 1945 do 1971 roku.
To, co widać w najnowszych danych, u większości ludzi wywołałoby jednak zdziwienie. Zniżkowa tendencja dolara ma mnóstwo wyjaśnień. Od czasu wojny wietnamskiej USA często mają wysoki deficyt budżetowy oraz deficyt rozrachunków bieżących, a skala kreacji pieniądza jest tam duża. Przypuszczalnie właśnie na skutek tego dolar pod względem siły nabywczej relatywnie traci na wartości wobec innych walut. Jednocześnie maleje udział USA w produkcji globalnej. Ostatnio zaś globalne zaufanie do uprzywilejowanej pozycji dolara nadszarpnęła niepokojąca skłonność niektórych członków Kongresu do stosowania strategii, która zmusiłaby Departament Skarbu do niewypłacalności w zakresie zobowiązań prawnych.
Ponadto waluty niektórych krajów wschodzących po raz pierwszy trafiają do klubu walut międzynarodowych. Niektórzy analitycy sugerują nawet, że już w końcu dekady rywalem dolara w roli czołowej waluty międzynarodowej może się stać chiński renminbi.
Słabnięcie pozycji dolara nie następuje jednak równomiernie. Co przy tym interesujące, okresy największego zaniepokojenia opinii publicznej tą kwestią nie pokrywają się z okresami rzeczywistego spadku udziału dolara w transakcjach międzynarodowych.
Jeśli jako kryteria potraktować posługiwanie się dolarem jako walutą rezerwową przez banki centralne świata, a także jego rolę na rynkach walutowych, to najbardziej gwałtowny spadek jego znaczenia następował od 1978 do 1991 roku i od 2001 do 2010 roku. Między tymi okresami (w latach 1992-2000) nastąpiło wyraźne odwrócenie tej tendencji, choć akurat w środku tamtej dekady mieliśmy do czynienia z istnym opętaniem kwestią schyłku dolara. W 1992 roku dolary stanowiły tylko 42 proc. rezerw banków centralnych, jednak ich udział ponownie wzrósł – do prawie 70 proc. w 2000 roku.
Potem jednak nastąpiło wznowienie trendu spadkowego. Według pewnych szacunków udział dolara w rezerwach walutowych banków centralnych spadł z około 70 proc. w 2001 roku do zaledwie 60 proc. w roku 2010. W tym samym czasie skurczył się jego udział w rynku walutowym: w 2001 roku dolar był elementem 90 proc. transakcji walutowych, a w 2010 roku występował już tylko w 85 proc. transakcji.
Jak sugerują najnowsze dane statystyczne Międzynarodowego Funduszu Walutowego, nieoczekiwanie doszło do kolejnej przerwy w długofalowej tendencji spadkowej dolara. Według MFW, w 2010 roku jego udział w rezerwach walutowych przestał się kurczyć i od tego czasu jest stały, a w 2013 roku nawet nieco wzrósł. Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) w najnowszej analizie (publikowanej co trzy lata) podaje natomiast, że udział dolara w międzynarodowych transakcjach walutowych wzrósł z 85 proc. w 2010 roku do 87 proc. w 2013 roku.
Jeśli uwzględnić zakłócenia polityki fiskalnej w USA, to odżycie dolara dziwi. Może jednak nie powinno. W końcu gdy w 2008 roku wybuchł globalny kryzys finansowy – zrodzony na amerykańskim rynku kredytów mieszkaniowych o zwiększonym ryzyku – inwestorzy globalni zareagowali nań ucieczką do USA, a nie z USA. Najwyraźniej nadal amerykańskie bony skarbowe uważają oni za inwestycję najbezpieczniejszą z możliwych, a dolara – za główną walutę międzynarodową, zwłaszcza, że brak jest dobrych rozwiązań alternatywnych.
W grę wchodzą tu aż nadto oczywiste problemy euro. Jak pokazują najnowsze statystyki, udział euro w rezerwach walutowych i w transakcjach na rynkach walutowych zmniejszył się ostatnio o kilka punktów procentowych.
Jednocześnie dane MFW wskazują, że to wychwalane renminbi nie zalicza się do siedmiu głównych walut, w których banki centralne trzymają swoje rezerwy. A choć według BIS renminbi w końcu trafiło do grupy dziesięciu najważniejszych walut rynku walutowego, to nadal uczestniczy ono jedynie w 2,2 proc. transakcji na tym rynku, mniej niż meksykańskie peso (2,5 proc.). Tak więc pomimo niedawnych posunięć chińskiego rządu, renminbi wciąż ma przed sobą długą drogę.
Próbując wyjaśnić obecne ustabilizowanie pozycji dolara można zauważyć, że minione trzy lata i poprzedni okres tymczasowego odżycia tej waluty mają pewną wspólną cechę: uderzający spadek deficytu budżetowego USA. Jego rekordowo wysoki poziom z lat 80. XX wieku w końcu lat 90. przeobraził się w nadwyżkę: dziś deficyt budżetu federalnego to niespełna połowa jego poziomu z 2010 roku.
Być może ta obserwacja dotycząca budżetu wynika jedynie ze zbiegu okoliczności. Wyciąganie daleko idących wniosków na podstawie danych z dwóch zaledwie okresów byłoby przecież głupie. Ale jeszcze głupsze byłoby przekonanie, że skoro amerykańskim politykom przez minione 40 lat nie udało się strącić dolara z pozycji najważniejszej waluty, to nie dokonają tego również przez następne parę dekad.
Nie istnieje wieczne prawo natury, stanowiące, że dolar musi być zawsze walutą numer jeden. W dziewiętnastym wieku czołową pod tym względem pozycję zajmował funt szterling, ale w pierwszej połowie dwudziestego wieku zastąpił go dolar. Może więc nadejść dzień, kiedy i dolar ustąpi miejsca rywalowi. Ale nie nastąpi to już dzisiaj.
©Project Syndicate, 2013