Cierpienia młodego Wertera
Powieść jest pisana w formie listów Wertera do przyjaciela. Werter stał się bohaterem skandalu towarzyskiego, bo rozkochał w sobie dwie siostry, dlatego musiał opuścić miasteczko. Przybył do niewielkiej miejscowości Waldheim, gdzie poznał piękną Lottę. Okazała się ona miłością jego życia. Werter został zaproszony na bal i po drodze towarzystwo, w którym się znajdował, przyjechało po dziewczynę. Była w białej sukience i rozdzielała chleb wśród swego rodzeństwa. Werterowi wydała się aniołem. Zaczął coraz częściej bywać w jej domu. Lotta miała jednak narzeczonego, Alberta, który przebywał poza miasteczkiem. Niebawem miał wrócić. Werter przeżywał miłosne uniesienia, czuł, że Lotta to jego „dusza bliźniacza”.
Kiedy wrócił Albert, życie stało się dla Wertera nie do zniesienia. Postanowił opuścić Waldheim i pracować jako sekretarz pewnego posła. Okazał się on wyjątkowo uciążliwym człowiekiem - oschły i wiecznie niezadowolony z życia. W dodatku podczas jednego z przyjęć arystokracji Werter został wyproszony z towarzystwa, jako mieszczanin nie należący do wyższych sfer. Bardzo przeżył to upokorzenie. W międzyczasie dowiedział się o ślubie Lotty z Albertem. W końcu wrócił do Waldheim, uznając, że najlepiej się czuje w pobliżu Lotty. Było mu jednak coraz ciężej. Kilkakrotnie odwiedzał Lottę i Alberta, rozmawiał o samobójstwie, pożyczył od Alberta pistolety.
Pewnej nocy zastrzelił się, wcześniej listownie pożegnał się z Lottą.
W algierskim mieście Oran wybucha epidemia dżumy. Na dziewięć miesięcy miasto staje się areną walki o przetrwanie. Wobec dżumy, która staje się symbolem śmierci, zła, ludzie zajmują różne postawy. Główny bohater powieści, doktor Bernard Rieux, z oddaniem walczy o życie swoich pacjentów. Robi to w imię zwykłej ludzkiej solidarności, chce nieść ulgę w cierpieniu. Pomagają mu: Grand - urzędnik merostwa i dziennikarz - Rajmond Rambert. Są jednak tacy, którzy uważają, że dżuma jest słuszną karą za występki mieszkańców Oranu. Płomienne kazania na ten temat wygłasza ksiądz Panneloux. Jest agresywny, skostniały w swoich poglądach fanatyka religijnego. Przy łóżku cierpiącego dziecka przeżywa wielką przemianę i podejmuje walkę z chorobą. Pomaga w walce z dżumą. Sam na nią umiera.
Narrator, którym okazuje się być doktor Rieux, pokazuje, jak dżuma wpływa na życie mieszkańców miasta. Początkowo rzucają się, jakby na przekór zagrożeniu, w wir zabaw. Starają się udawać, że nic się nie dzieje, chodzą do kawiarni, teatrów. Z czasem choroba coraz bardziej ich terroryzuje, zaczyna dominować nad ich życiem. Miasto jest więzieniem, pułapką. Ludzie ulegają zmianom. Jedni popadają w obłędną rozpacz, a inni stają do walki ze złem, jak doktor, Tarrou, czy dziennikarz Rambert.
Po zwycięstwie nad epidemią mieszkańcy Oranu to już zupełnie inni ludzie. Z jednej strony skażeni złem, bo otarli się o śmierć, z drugiej strony umocnieni do walki ze złem, które może się pojawić wszędzie i w każdej chwili.
Albert Camus jest przykładem pisarza filozofującego, to znaczy wkraczającego w swych utworach w problematykę filozoficzną. Szczególnie ważny wpływ wywarła na niego filozofia egzystencjalna, sprowadzająca się do rozważania roli jednostki w świecie, do badania istnienia człowieka, postrzeganego przede wszystkim jako konieczność dokonywania bezustannych wyborów. Każdy człowiek jest wolny, ale jednak również osamotniony, sam musi dokonywać ważnych wyborów. Każdy musi być gotowy na poniesienie konsekwencji wyboru, na każdym człowieku spoczywa więc ogromna odpowiedzialność. W literaturze egzystencjaliści kładli nacisk na ideę zaangażowania, rozumianą jako czynny stosunek pisarza do problemów moralnych, społecznych i politycznych, istniejących w otaczającej ich rzeczywistości.
I tak jest właśnie w Dżumie Alberta Camusa, gdzie zainteresowanie autora skupia się przede wszystkim na etycznym wymiarze ludzkiej egzystencji. Powieści Camusa stanowią zbiór pytań o charakterze egzystencjalnym, zaś odpowiedzi na nie powinny pomóc każdemu czytelnikowi określić, kim jest, jaki jest i, przede wszystkim, jaki jest cel i sens jego życia.
Akcja Dżumy osadzona jest na początku lat czterdziestych dwudziestego wieku (Camus pracę nad Dżumą rozpoczął już około roku 1944), a rozgrywa się w całości w dwustutysięcznym Oranie, który autor określa jako banalną „prefekturę francuską na wybrzeżu algierskim”. Miasto ogarnia epidemia dżumy, zarazy, przez którą ludzie umierają masowo. Autora nie interesuje jedynie dokładna analiza historii walki z epidemią, dżuma staje się pretekstem do obserwacji postaw, jakie przybierają poszczególni bohaterowie wobec śmiertelnego zagrożenia. Egzystencjalny wymiar powieści pozwala wyciągnąć wniosek, że dżuma była metaforą, pretekstem, dzięki któremu Albert Camus sięgnął do zjawisk o wiele szerszych i głębszych znaczeniowo.
Tłumaczenie metaforyczności tytułu opiera się na dwóch hipotezach. Pierwsza opiera się na rozumieniu choroby jako metafory śmierci. Śmierć jest o wiele bardziej powszechna niż najgwałtowniejsza zaraza, dotyka każdego, każdy musi umrzeć. Ważne jest jednak, jak się umiera. Jedni ludzie umierają godnie, inni próbują buntować się przeciw nieuchronnemu, inni chcą uciec od śmierci jak najdalej. Człowiek w obliczu śmierci jest bezbronny, ale często okazuje się, jaki jest naprawdę.
Doktor Rieux traktuje swe życie jako posłanie, jako misję niesienia ludziom pomocy, nawet jeśli to zagraża jego własnemu życiu. Jest przecież lekarzem, wie, że nie pokona samotnie dżumy, ale mimo to walczy. Staje po stronie słabych, chorych, pokonanych. Jest wspaniałym przykładem altruizmu, człowieczeństwa, humanitaryzmu.
Przeciwnikiem ideowym doktora Rieux jest ojciec Paneloux, zakonnik, nie umiejący odnaleźć się jako głęboko wierzący chrześcijanin w zaistniałej rzeczywistości. W Paneloux, w czasie trwania epidemii, dokonuje się przełom. Przestaje głosić, że dżuma jest następstwem grzechów ludzkich i karą za złe postępki, a zaczyna walczyć z zarazą także czynem.
Od śmierci chce uciec Rambert, dziennikarz, który jednak przeżywa w pewnym momencie przełom i dołącza do walczących z dżumą.
Życiową misją Jeana Tarrou, najbliższego współpracownika doktora Rieux jest walka ze złem, czyli wszelkimi rodzajami śmierci wszędzie tam, gdzie zbiera ona swoje okrutne żniwo. Tarrou zawsze jest po stronie pokrzywdzonych ofiar, on wie, że „każdy z nas nosi w sobie dżumę”. W związku z tym „trzeba czuwać nad sobą bezustannie”, nigdy nie rezygnować z żadnej możliwości wzięcia udziału w walce ze złem.
Inną możliwością tłumaczenia istoty książki, jeszcze szerszą znaczeniowo, jeszcze bardziej uniwersalną, jest traktowanie dżumy jako metafory Zła w ogóle. Zło, które towarzyszy człowiekowi od początku jego dziejów, jest przeciwieństwem Dobra i przyjmuje nieskończoną liczbę postaci. Dżuma byłaby więc wtedy historią jednej potyczki w odwiecznej walce człowieka z wszechobecnym i wszechmocnym Złem. Zło może przybierać przeróżne formy, może brać się z różnych przyczyn, może istnieć w każdym człowieku. Również i w przypadku tej interpretacji ludzie wybierają różne postawy. Jedni walczą ze złem, inni poddają się, rezygnują z walki. Książkę Alberta Camusa należy traktować jako przestrogę. Zła bowiem nie udaje się nigdy pokonać ostatecznie, podobnie jak dżumy, której bakcyl jedynie uśpiony, zawsze będzie groźny dla człowieka.
Bernard Rieux - bohater główny, lekarz, narrator, autor kroniki Oranu. W dużym stopniu stanowi porte parole samego Camusa.
Oczami Tarrou tak opisuje go autor: „Wygląda na trzydzieści pięć lat. Średniego wzrostu. Mocne ramiona. Twarz niemal kwadratowa. Oczy ciemne i lojalne, ale szczęki wystające. Duży i regularny nos. Czarne włosy obcięte bardzo krótko. Usta łukowate, wargi pełne i niemal zawsze zaciśnięte. Wygląda trochę na sycylijskiego chłopa ze swoją opaloną skórą, czarnym włosem i ubraniem zawsze w ciemnych kolorach, w których jest mu jednak dobrze. Chodzi szybko. (...) Zawsze z gołą głową”.
Jest synem robotnika. Doktor pierwszy dostrzega objawy zbliżającej się epidemii. Na krótko przed zamknięciem miasta jego chora żona wyjeżdża do uzdrowiska w górach. Do Rieux przyjeżdża jego matka, aby zająć się synem i jego gospodarstwem. Doktor jest do niej silnie przywiązany, a jej obecność pozwala mu znosić najcięższe chwile. Rieux wie, jakie zagrożenia są związane z epidemią, dlatego też doprowadza do zwołania w prefekturze komisji sanitarnej. W miarę rozwoju epidemii liczba zarażonych wzrasta, Rieux poświęca cały swój czas na leczenie chorych, pracuje ponad siły, ale nie ustaje w walce z dżumą. Przez cały czas trwania epidemii nie pokaże po sobie, że boi się o własne życie.
Rieux jest człowiekiem silnym, bezkompromisowo stawia czoło zarazie. Siły szuka nie w świecie nadprzyrodzonym, ale w postawie humanistycznej: „Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno”. Wie, że jego powołaniem jako lekarza jest nieść pomoc ludziom. Swojej postawy nie wiąże z religią, a wręcz ją jej przeciwstawia. Uważa, że niewiara w Boga pozwala mu walczyć ze śmiercią: „skoro jednak śmierć ustanawia porządek świata, może lepiej jest dla Boga, że nie wierzy się w niego i walczy ze wszystkich sił ze śmiercią, nie wznosząc oczu ku temu niebu, gdzie on milczy”. W swoich rozważaniach doktor posuwa się do stwierdzenia, że gdyby wierzył w Boga, musiałby zaprzestać leczenia i Jemu zostawić troskę o ludzi. „Ale ponieważ nikt na świecie (...) nie wierzy w niego w taki sposób, ponieważ nikt nie poddaje się całkowicie, on Rieux, myśli, że tu przynajmniej jest na drodze prawdy, skoro walczy przeciw światu takiemu, jaki jest”. Doktor wypowiadając te w gruncie rzeczy bluźniercze myśli, jest jednocześnie samotnym i prawym buntownikiem sprzeciwiającym się złu i cierpieniu. Za swój obowiązek uważa poświęcenie dla chorych i walkę z epidemią. Robi to, co uważa za konieczne, wykonuje swój zawód i nie traci wiary w ludzi. W pewnym momencie stwierdza z przekonaniem: „Ludzie są raczej dobrzy niż źli”. Nie załamuje się nawet wówczas, gdy epidemia zbiera największe żniwo, a praca doktora ogranicza się do informowania rodziny chorego i umieszczenia go w szpitalu. Ma świadomość, że nie wystarczy mu szczepionek dla wszystkich, dlatego też pracuje nad nowym serum. Nie przestaje walczyć z dżumą, nawet wtedy, gdy jego żona umiera w sanatorium. Rieux rozumie cierpienie, swoje i cudze, i umie je znosić z godnością.
Swoje posłannictwo lekarskie rozumie bardzo szeroko jako wyraz miłości wobec ludzi i proces dążenia do doskonałości: „wszyscy ludzie, którzy nie mogąc być świętymi i nie chcąc zgodzić się na zarazy, starają się jednak być lekarzami”. Dla Rieux lekarz to ktoś, kto walczy ze złem. Ta postawa Rieux wynika z jego miłości do ludzi i wiary w siłę dobra.
Cottard - bohater drugoplanowy; rentier (osoba utrzymująca się z procentów stanowiących dochód z posiadanych przez nią papierów wartościowych, np. akcji, wkładów bankowych), sąsiad Granda.
W przeszłości musiał popełnić jakieś wykroczenie, gdyż boi się aresztowania. Usiłuje popełnić samobójstwo, ale zostaje odratowany przez Granda. Dżuma jest dla niego wybawieniem, bo władze zajęte epidemią nie ścigają przestępców. W dniu, kiedy ludzie świętując koniec epidemii, Cottard przerażony tym, co może go spotkać, zaczyna strzelać na oślep do tłumu. Zostaje aresztowany przez policję i umieszczony w szpitalu dla umysłowo chorych.
Wierzy, że „dżuma jest zbyt silna”, by z nią walczyć. Ma nadzieję, że władze zajmą się sprawą epidemii: „Zresztą dobrze mi z dżumą i nie wiem, dlaczego miałbym się wtrącać, żeby się skończyła”. Nie pomaga chorym, nie interesuje go praca w formacjach sanitarnych. Żyje w ciągłej niepewności, a jego nastroje są zmienne. Zależy mu na dobrych kontaktach z ludźmi, chce, aby inni mieli o nim dobre zdanie. Obawia się, że gdy epidemia się skończy, zostanie opuszczony.
Cottard to najbardziej tajemnicza postać w powieści, symbolizuje ślepą siłę niszczącą, pragnienie zła. Jako jeden z nielicznych nie podejmuje się walki ze złem, która według pisarza jest obowiązkiem każdego człowieka.
Joseph Grand - bohater drugoplanowy; jest cichym i niepozornym urzędnikiem merostwa.
Jest to „mężczyzna pięćdziesięcioletni, o żółtym, długim nosie i zagiętym wąsie, o wąskich ramionach i chudych członkach”.
Od początku włącza się do prac formacji sanitarnych. Granda porzuciła żona, którą on wciąż kocha. Siebie wini za rozpad tego związku, uważa, że zbyt mało czasu poświęcał żonie i dlatego odeszła z innym mężczyzną. Bohater nie wierzy, że mógłby zacząć wszystko od nowa. Jego banalnemu życiu towarzyszy skrywana namiętność do literatury. Grand zamierza napisać książkę, cały czas pracuje nad jednym zdaniem, którego formę nieustannie zmienia. Marzy o tym, że napisze dzieło doskonałe, które zachwyci wydawców i czytelników. O swoich postępach literackich informuje Doktora. Rieux śmieszą ambicje Granda, ale nie pokazuje tego po sobie, gdyż wie, że urzędnik przeżywa dramat niespełnionego życia. Grand poświęca cały swój czas na walkę z dżumą. Działa w formacjach sanitarnych. Walcząc z dżumą ulega zarażeniu, ale jest także pierwszym wyleczonym. Jego ozdrowienie jest znakiem, że epidemia zaczyna się cofać. Po wyjściu z choroby Grand pragnie rozpocząć nowe życie: pisze list do żony i przeredagowuje zdanie swojej powieści: „zaczął na nowo pisać swoje zdanie. - Wyrzuciłem wszystkie przymiotniki - rzekł”. Doświadczenie dżumy wymusza zmianę stylu literackiego z ozdobnego i kwiecistego na prosty i rzeczowy.
Jest prostym, dobrym człowiekiem, który nie wstydzi się mówić o swoich uczuciach i przyznawać do swoich słabości. Jednocześnie jest zdecydowany i uparty.
Othon - bohater epizodyczny; zawsze sztywny, służbista, surowy dla oskarżonych i własnej rodziny; nie budzi sympatii. Tarrou nazywa tę rodzinę menażerią z ojcem sową, matką myszą i dziećmi pudlami, gdy obserwuje jak w restauracji sędzia tresuje bliskich. Dżuma jednak także dotknęła sędziego. Stracił syna, potem przebywał w obozie na stadionie. Gdy opuścił obóz, zgłosił się do doktora jako ochotnik do pracy w administracji obozu. Przeżyta tragedia zmiękczyła serce tego, wydawałoby się, zimnego człowieka. Sędzia umiera pod koniec epidemii.
Paneloux - bohater drugoplanowy; kaznodzieja, „uczony i wojujący jezuita”,
Zajmuje się „św. Augustynem i Kościołem afrykańskim”. Nie rozumie sytuacji, w jakiej się znalazł. Przeżywa wewnętrzną przemianę, będąc świadkiem śmierci małego synka sędziego Othona. W tym momencie przestaje postrzegać dżumę jako karę za grzechy, stara się pomagać zarażonym, włącza się w prace formacji sanitarnych. Usiłuje nieść ulgę cierpiącym: „stanął w pierwszym szeregu ratowników, to znaczy znalazł się tam, gdzie według swego mniemania powinien się znaleźć”. Zarażony umiera trzymając w rękach krzyż.
Epidemię uważa za karę za grzechy, organizuje więc tydzień modlitw. Przekonany jest o miłosierdziu Bożym, uważa, że nie należy w nie wątpić niezależnie od okoliczności. Wierzy, że wystarczy modlitwa, a reszta jest w gestii Boga. Surowy, oschły, ma cechy fanatyka religijnego, jest bezwzględny, podczas kazania mówi: „Bracia moi doścignęło was nieszczęście, bracia moi, zasłużyliście na nie”..
Kolejny bohater, który zmienia swój sposób myślenia o ludziach i świecie. Przestaje być zimny i obojętny, zaczyna być człowiekiem - współczuje, pomaga, ratuje choć wcześniej myślał, że jeśli ludzi dotyka nieszczęście, to dzieje się to z woli Boga.
Rajmond Rambert - bohater drugoplanowy; dziennikarz z Paryża.
Tak opisuje go narrator: „Niski, w sportowym ubraniu, o szerokich ramionach, twarzy zdecydowanej, oczach jasnych i inteligentnych, robił wrażenie człowieka, któremu życie służy”.
Znalazł się w Oranie po to, aby przeprowadzić ankietę o warunkach życia Arabów. Zbierając informacje poznał Rieux. W czasie pobytu w mieście zastaje go epidemia. Rambert chce wyjechać z Oranu, bo nie potrafi znieść rozłąki z ukochaną kobietą. Tłumaczy doktorowi, że nie interesuje go sprawa dżumy, a jedynie miłość, pragnie tylko znaleźć się blisko ukochanej kobiety. Prosi Rieux o pomoc, ale ten nie może nic zrobić. Kiedy wreszcie pojawia się szansa ucieczki z miasta, Rambert zmienia zdanie i postanawia zostać.
Dziennikarz informuje doktora o swojej decyzji: „Zawsze myślałem, że jestem obcy w tym mieście i że nie mam tu z wami nic wspólnego. Ale teraz, kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem, wiem, że jestem stąd, czy tego chcę, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich”. Narrator tak tłumaczy postawę dziennikarza: „Rambert powiedział, że się nad tym zastanawiał, że nadal wierzy w to, w co wierzył, ale byłoby mu wstyd, gdyby wyjechał. Przeszkodziłoby mu to kochać kobietę, którą zostawił”. Rambert przeżywa przemianę. Rezygnuje z powierzchownych kontaktów na rzecz prawdziwie głębokich relacji międzyludzkich. Wierzy w siłę miłości: „Żyć i umierać dla tego, co się kocha, tylko to mnie interesuje”. Szukając osobistego szczęścia ostatecznie stawia powyżej dobro ogółu. Rozumie, że dżuma zmieniła go jako człowieka. Z obawą oczekuje spotkania z ukochaną, wie bowiem, że idealizował swoją miłość.
Bohater zmienia się pod wpływem zła, przestaje myśleć tylko o sobie, przestaje idealizować świat i ukochaną, staje się dojrzalszy, pełen zgodny na rzeczywistość, przestaje się buntować.
„Stary astmatyk” - bohater epizodyczny; pracował do pięćdziesiątego roku życia, potem stwierdził, że mu się dalej pracować nie chce, położył się do łóżka i tak zamierzał spędzić resztę życia. Nie obchodzi go dżuma ani walka z nią. Uważa epidemię za element życia. Jego bierna postawa jest wyrazem zgody na świat jaki jest i na życie we wszelkich przejawach. Ponieważ nie wierzy, że można coś zmienić, godzi się i wybiera „leżenie”.
Jean Tarrou - bohater główny; drugi obok Rieux człowiek, który staje do walki ze złem.
Nie jest mieszkańcem Oranu, przyjechał do miasta kilka tygodni przed wybuchem epidemii. Tarrou jest synem zastępcy prokuratora generalnego. Kiedy wybucha zaraza, bohater pomaga Rieux organizując pomocnicze oddziały sanitarne. Konsekwentnie walcząc z zarazą Tarrou sam staje się jej ofiarą. Gdy dżuma zaczyna wygasać, bohater zaraża się i umiera.
Przeżył silny wstrząs, kiedy dowiedział się, że jego ojciec uczestniczył w egzekucjach ludzi skazanych na śmierć i traktował to jako coś normalnego. Ta świadomość budzi w nim przekonanie o konieczności walczenia z każdym złem.
Epidemia i świadomość postawy ojca stały się powodem wewnętrznej przemiany bohatera. Tarrou walczy z różnymi formami zła, uważa to za swój obowiązek. Według niego są trzy kategorie ludzi: zarażeni, ofiary i lekarze. Tarrou uważa, że obowiązkiem człowieka jest przeciwstawiać się złu, trzeba „zrobić wszystko, żeby nie być zadżumionym”. Tarrou wierzy, że człowiek jest z natury dobry, trzeba mu tylko dać okazję do ujawnienia tego. Bohater marzy o świętości, ale świętości bez Boga, o życiu, którym, kieruje dobro ludzi: „Krótko mówiąc - powiedział Tarrou z prostotą - chciałbym wiedzieć, jak stać się świętym; tylko to mnie interesuje. (...) Znam dziś tylko jedno konkretne zagadnienie: czy można być świętym bez Boga”.
Tarrou odszedł w spokoju. Rieux bardzo silnie przeżył stratę swojego przyjaciela. Po śmierci bohatera narrator myśli: „Tarrou osiągnął trudny pokój, o którym mówił, ale znalazł go dopiero w śmierci, w godzinie, kiedy nie mógł mu się już przydać na nic”.
CZAS AKCJI: Książkę rozpoczyna zdanie: „Ciekawe wypadki, które są tematem tej kroniki, zaszły w 194. roku...”, a więc akcja utworu osadzona jest na początku lat czterdziestych dwudziestego wieku (Camus pracę nad Dżumą rozpoczął już około roku 1944). Pierwszą datą dzienną, podaną w utworze, jest 16 kwietnia, dzień, w którym doktor Bernard Rieux wychodząc ze swojego gabinetu, natknął się na zdechłego szczura. Jest to zapowiedź epidemii, która obejmie Oran w swe posiadanie na okres dziesięciu miesięcy (z kolei ostatnią pewną datą jest luty następnego roku, kiedy to do miasta zaczynają powracać ludzie).
MIEJSCE AKCJI: Cała akcja rozgrywa się wyłącznie w granicach miasta Oran, które zostaje przez narratora przedstawione już na początku utworu: „Oran jest zwykłym miastem i niczym innym jak prefekturą francuską na wybrzeżu algierskim”. Tę banalną - jak pisze Camus - kolonię francuską zamieszkuje około dwieście tysięcy mieszkańców. Na czas walki z dżumą miasto zostaje zamknięte, nikomu nie wolno go opuścić, nikogo też się nie wpuszcza.
Powieść Ferdydurke dotyczy najogólniej mówiąc funkcjonowania jednostki w społeczeństwie. Główny bohater powieści - Józio Kowalski, trzydziestoletni mężczyzna - zostaje pewnego ranka zaprowadzony do szkoły przez profesora Pimkę. Szkoła jest miejscem „upupiania”, poprzez wpajanie dobrych obyczajów i wychowywanie w stanie „nieświadomości”. Chłopcy posługują się dziwnym językiem, używają archaizmów. Uczniowie buntują się poprzez używanie wulgaryzmów, ale to tylko potwierdza ich naiwność. W obronie niewinności staje tylko jeden z nich Syfon. Dochodzi do bójki. „Nieuświadomiony” Syfon przegrywa i na następnej przerwie zostanie siłą uświadomiony.
Następnie Józio udaje się do domu nowoczesnej rodziny Młodziaków, gdzie walczy z formą nowoczesności. Ich córka, Zuta, zostaje przedstawiona jako „nowoczesna pensjonarka”, jej rodzice nie tolerują sztuczności, tolerują zasady, według których, ich zdaniem, żyje młode pokolenie. Pani Młodziakowa obiecuje profesorowi, że oduczy Józia przybierania póz (bohater stara się przyjąć pozę dorosłego, dojrzałego); po wspólnym posiłku Józio zostaje zaprowadzony do pokoju sąsiadującego z pokojem Zuty. Józio stara się przełamać formę nowoczesności, którą opanowana jest rodzina Młodziaków: bezskutecznie próbuje nawiązać kontakt z Zutą; podczas obiadu nazywa Młodziakową „mamusią” - pierwsze małe zwycięstwo; doprowadza do nocnej schadzki w pokoju Zuty (ona, jej adorator Kopyrda, profesor Pimko) - zwycięstwo, forma „nowoczesności” zostaje przełamana, inżynier Młodziak rzuca się na profesora, małżonkowie są oburzeni.
Józio opuszcza dom Młodziaków i razem z Miętusem wędruje za miasto. Spotykają panią Hurlecką, ciotkę Józia, która zabiera chłopców do dworku w Bolimowie. Wpadają w nową formę - życia ziemiańskiego. Po przełamaniu tej formy Józio opuszcza dwór i razem z Zosią, swoją kuzynką, udaje się do Warszawy. Szybko się okazuje, że popadł w nową formę - zakochanego, obrońcy kobiety oddanej mu w opiekę.
Józio Kowalski - główny bohater powieści, ma trzydzieści lat. Jest pisarzem, ma już za sobą debiut, Pamiętnik z okresu dojrzewania (wyraźna autoaluzja Gombrowicza). Zostaje siłą wepchnięty przez Pimkę w dzieciństwo, w czasy, kiedy miał piętnaście lat. Profesor poddaje swego ucznia procesowi „upupiania”. Józio źle się czuje jako uczeń. Obserwuje swoich kolegów i podgląda ich sposoby na wychodzenie z formy (wulgaryzmy, „pojedynki” itp.). Aktywnie próbuje przełamać formę, którą przyjęli państwo Młodziakowie. Dzięki konsekwencji i uporowi udaje mu się zdemaskować fałsz i sztuczność ich zachowania. Jednocześnie on sam pozbywa się „pupy” staromodnego kawalera. Autor przedstawia bohatera także jako „upupionego” siostrzeńca. Józio po wielu perypetiach ucieka z Bolimowa. Nie udaje mu się jednak wygrać z formą - opuszcza dwór jako zakochany porywacz. Losy bohatera są potwierdzeniem Gombrowiczowskiej tezy, że od formy nie ma ucieczki. W każdej chwili życia człowiek odgrywa jakąś rolę. Egzystencja w czystej postaci jest niemożliwa.
Pimko - nauczyciel języka polskiego w szkole dyr. Piórkowskiego.
Miętalski - pseudonim Miętus, uczeń szkoły Piórkowskiego, przywódca licznej grupy chłopców, którzy sprzeciwiali się przyjętemu przez Pimkę i innych pedagogów obrazowi niewinnej młodzieży.
Pylaszczkiewicz - zwany Syfonem, uczeń w szkole dyrektora Piórkowskiego zgadzający się z wizją „niewinnej młodzieży”, szkolny prymus.
Zuta Młodziakówna - zgrabna, wysportowana, szczera i naturalna, „nowoczesna pensjonarka”, stawiana Józiowi przez Pimkę za wzór młodości.
pani Młodziakowa - „kobieta dość otyła, lecz inteligentna i uspołeczniona, z bystrym i bacznym wyrazem twarzy, członkini komitetu dla ratowania niemowląt lub zwalczania plagi żebraniny dziecięcej w stolicy”.
inżynier Wiktor Młodziak - „uświadomiony urbanista, który kształcił się w Paryżu i stamtąd przywiózł dryg europejski”, „pozbawiony przesądów czerstwy pacyfista i wielbiciel naukowej organizacji pracy”.
pani Hurlecka - „ciotka cioteczno-cioteczna Józia” (jej matka była „cioteczną siostrą ciotki ciotki matki Józia”), zamieszkująca z mężem Konstantym w szlacheckim dworku w Bolimowie; mimo iż zdaje sobie sprawę z wieku Józia, traktuje go wciąż jak małe dziecko.
Akcja powieści rozpoczyna się we wtorek rano, po przebudzeniu bohatera. Wydarzenia rozgrywają się prawdopodobnie w, lub przed 1937 rokiem, gdyż narrator wspomina o ukazaniu się swojego wcześniejszego zbioru opowiadań pt. Pamiętnik z okresu dojrzewania, który został wydany w 1933 roku. Narrator informuje również o tym, że zaczyna pisać następny utwór. Ferdydurke ukazała się w właśnie w 1937 roku. Akcja pierwszej części rozgrywa się w ciągu jednego dnia w szkole, do której profesor Pimko przyprowadza Józia. Część druga obejmuje kilkunastodniowe wydarzenia rozgrywające się głównie na stancji, gdzie mieszka Józio, w domu Młodziaków. Część trzecia rozgrywa się w ziemiańskim dworku ciotki Józia, pani Hurleckiej w Bolimowie. Wydarzenia obejmują dwa dni. W ostatnim dniu Józio porywa Zosię i obydwoje uciekają.
Jest to zapis doświadczeń narratora-bohatera z pobytu w sowieckim łagrze. Powieść jest wstrząsającym świadectwem bestialstwa ludzi, ale także bezprzykładnego bohaterstwa w walce o zachowanie własnej godności, honoru, o odzyskanie wolności. Narrator, występujący pod imieniem i nazwiskiem Grudziński podjął głodówkę protestacyjną, walcząc o zwolnienie z obozu. W książce opisał między innymi mękę człowieka głodnego. Jego prywatna walka przyniosła sukces - odzyskał wolność. Nie wszystkim się powiodło. Książka zawiera portrety oprawców i ofiar. Rusto Karinnen był człowiekiem, który podjął próbę ucieczki z obozu. Nie udało mu się to. Został skatowany, ale przeżył. Twierdził, że z obozu nie ma ucieczki. Kostylew uciekł we własną odwagę, nawet za cenę olbrzymiego cierpienia. Żeby nie pracować dla oprawców, codziennie opalał sobie rękę nad ogniem. Dla Natalii Lwownej swoistą konfrontacją dwóch systemów władzy stały się Zapiski z domu umarłych - powieść F. Dostojewskiego, w której opisał życie więźniów na zesłaniu. Pożyczyła ją narratorowi.
Społeczność więzień i łagrów była złożona z ludzi różnej narodowości, różnych grup społecznych i zawodowych. W większości są to więźniowie polityczni, wrogowie państwa radzieckiego. Są to Polacy, Niemcy, Gruzini, Uzbecy, Ukraińcy, Rosjanie i in. Śledząc ich losy jednostkowe i zbiorowe, autor interesuje się problemem wpływu obozu na człowieka. Śledzi zwłaszcza utratę godności ludzkiej za sprawą wyniszczającej pracy i głodu. Niejednokrotnie zastanawia się do jakich czynów zdolny jest nieszczęśliwy, poniżany człowiek. Zadaje sobie pytanie, gdzie jest kres poniżenia, dno człowieczeństwa. Nie ocenia, tym bardziej nie potępia ludzi, których głód doprowadził do obłędu, nie sądzi kobiet, które oddają się z głodu. Uważa, że nie ma prawa osądzać poniżonych, a potępiać należy tylko sprawców nędzy ludzkiej.
Powieść Inny świat została wydana w 1951 r. (Londyn), a w Polsce w 1988 r. Pisarz broni w niej prawa każdego człowieka do wolności, oraz niezależnej od warunków moralności. Nikogo przy tym nie ocenia, nie osądza.
Bohater-narrator - bohater główny i narrator utworu; ze względu na dokumentalny charakter książki może być utożsamiany z autorem. Autor opisuje w niej swoje losy: warunki pobytu w więzieniach, pracę w obozie, wędrówkę przez Związek Radziecki. Wygłaszane przez niego komentarze są powściągliwe i dominuje w nich rzeczowa relacja. Główny bohater, mimo że jest ofiarą niesprawiedliwości, fałszywych oskarżeń, tortur, stara się zachować dystans wobec rzeczywistości, którą przedstawia, nie ujawnia emocji, a przede wszystkim nie ocenia. Zachowuje jednak do końca niezachwianą postawę moralną, czyli rozeznanie między tym co dobre, a co złe. Nadaje to ład światu przedstawionemu i utwierdza w przekonaniu, że istnieją wartości, których nie można się wyrzec, jeśli nie chce się utracić człowieczeństwa. Z tłumu więźniów wyławia przede wszystkim postacie, które wyróżniły się próbą ocalenia w sobie resztek ludzkiej godności.
Rusto Karinen - bohater drugoplanowy; Fin z pochodzenia. Grudziński poświęcił mu rozdział Zabójca Stalina. Skazany na pobyt w łagrach podjął nieudaną próbę ucieczki. Chociaż była ona skazana na niepowodzenie, była wyrazem niepogodzenia się z niewolą, dowodem odwagi i resztek niezależności. Mimo że Karinen drogo zapłacił za próbę ucieczki, przez siedem dni był wolny. Jego czyn oceniano jako heroiczny i czerpano z niego siły do przetrwania.
Michaił Aleksiejewicz Kostylew - bohater drugoplanowy; z dzieł klasyków literatury zdobył wiedzę o rzeczywistości Zachodu. Przekonał się, iż był okłamywany. Grudziński poświęca mu rozdział Ręka w ogniu. Tytuł nawiązuje do dobrowolnego męczeństwa, które sobie zadawał Kostylew, by nie pracować dla państwa, które nienawidził. Do końca zachował swą niewzruszoną postawę - popełnił samobójstwo oblewając się wrzątkiem.
Natalia Lwowna - bohaterka drugoplanowa; ciężko chora na serce, miła, życzliwa kobieta. Czerpała siłę z czytania zakazanej książki F. Dostojewskiego Zapiski z martwego domu. Była przekonana, iż zniewolenie w Rosji trwało od czasów carskich i że jedyną formą uwolnienia się od niego jest wybór śmierci. Natalia ocalała swe człowieczeństwo tęskniąc za wolnością i zachowując tożsamość.
Więźniowie łagrów - bohater zbiorowy; społeczność więzień i łagrów, złożona z ludzi różnej narodowości, różnych grup społecznych i zawodowych. W większości są to więźniowie polityczni, wrogowie państwa radzieckiego. Są to Polacy, Niemcy, Gruzini, Uzbecy, Ukraińcy, Rosjanie i in. Śledząc ich losy jednostkowe i zbiorowe, autor interesuje się problemem wpływu obozu na człowieka. Śledzi zwłaszcza utratę godności ludzkiej za sprawą wyniszczającej pracy i głodu. Niejednokrotnie zastanawia się do jakich czynów zdolny jest nieszczęśliwy, poniżany człowiek. Zadaje sobie pytanie, gdzie jest kres poniżenia, dno człowieczeństwa. Nie ocenia, tym bardziej nie potępia ludzi, których głód doprowadził do obłędu, nie sądzi kobiet, które oddają się z głodu. Uważa, że nie ma prawa osądzać poniżonych, a potępiać należy tylko sprawców nędzy ludzkiej.
W tej sytuacji z największą dociekliwością wyławia pisarz wszelkie przejawy obrony godności wśród udręczonych ludzi.
CZAS AKCJI - FABULARNY: akcja tego utworu rozgrywa się w czasie pobytu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (bohater książki występuje tu pod własnym, czyli autora, imieniem i nazwiskiem) w sowieckich łagrach. Od momentu osadzenia w więzieniu w Witebsku (koniec lata 1940 r., opisane w książce przejście więźniów przez miasto do więzienia miało miejsce w czerwcu) do osadzenia Grudzińskiego w łagrze w Jercewie (system obozów kargopolskich) i uwolnienia go stamtąd po głodówce, minęły dwa lata. Grudziński zostaje zwolniony z łagru 19 stycznia 1942 roku. Następne wydarzenia opisane w książce to wyjazd bohatera z Jercewa do Wołogdy (styczeń 1942), a następnie dotarcie i wstąpienie do armii polskiej generała Andersa (Herling-Grudziński został wcielony do 10. Pułku Artylerii Armii Polskiej w dniu 12 marca 1942 roku w miejscowości Ługowoje w Kazachstanie). Ostatnia data dzienna związana jest z wyjazdem z ZSRR: „2 kwietnia (1942) zaś spałem już na piaszczystej plaży w Pahlevi, poza granicami kraju, w którym - jak czytam w moim dzienniczku - można zwątpić w człowieka i sens walki o to, aby mu było lepiej na ziemi”. Inny świat kończy się krótkim Epilogiem, którego akcja rozgrywa się już po wojnie, w czerwcu 1945 roku w Rzymie.
Czas historyczny sięga okresu wcześniejszego, a więc obejmuje rewolucję październikową w Rosji (1917), „wielką czystkę” w latach 1936-37, kapitulację Warszawy we wrześniu 1939 roku oraz walki na frontach II wojny światowej. O tych datach i wydarzeniach autor opowiada w poszczególnych rozdziałach książki.
MIEJSCE AKCJI: dokładnie określone. Obejmuje drogę Gustawa Herlinga przez więzienia: w Grodnie, Witebsku, Leningradzie i Wołogdzie do obozu w Jercewie. Większość wydarzeń rozgrywa się w Jercewie, należącym do systemu łagrów kargopolskich, umiejscowionych nad Morzem Białym koło Archangielska. Następne miejsca: Świerdłowsk, Buj, Czelabińsk, Kazachstan, Krasnowodsk, Pahlevi w Persji i Rzym - to droga do wolności. Autor wspomina także o Drugiej Aleksiejewce, Kołymie, Kruglicy, Mostarnicy i Niandomie, gdzie również znajdowały się sowieckie łagry.
Sc. I tzw. więzienna: samotny więzień śpi w celi. Nad nim stoi anioł, który przepowiada mu wolność. Więzień budzi się, ale zapowiedź wolności nie cieszy go - wie, że w zniewolonym kraju nikt nie może czuć się wolny. Jest jednak gotów do wielkich czynów, na znak tej gotowości zmienia imię z „Gustaw” na „Konrad”.
Sc. II Wielka Improwizacja: w celi Konrada, która jest największa, zbierają się w Wigilię inni więźniowie. Tu opowiadają o swoim aresztowaniu, losie bliskich, innych więźniów. Jan Sobolewski opowiada o zsyłce na Syberię kolejnej grupy studentów. Wszyscy zostali oskarżeni o spisek przeciwko carowi, nikt ich nie bronił, śledztwo toczyło się w tajemnicy, zapadły bezprawne i niesprawiedliwe wyroki. Konrad wygłasza Wielką Improwizację - wyraz prometejskiego buntu przeciw takiemu losowi Polaków. Konrad żąda od Boga władzy nad swoim narodem, bo chce go uczynić wielkim. Posuwa się na granicę bluźnierstwa.
Sc. III Egzorcyzmy: do celi Konrada wchodzi ksiądz Piotr i odprawia egzorcyzmy, bo Konrad został opanowany przez szatana. Moralna czystość i pokora księdza pozwala mu zapanować nad diabłem, który zmuszony egzorcyzmami nie tylko opuszcza duszę Konrada, ale mówi, że Rollison - także więzień - może zostać uratowany, jeśli otrzyma przed śmiercią Komunię św.
Sc. IV Widzenie Ewy: w jednym z dworków młoda dziewczyna śni o tym, że stroi kwiatami obraz Matki Boskiej.
Sc. V Widzenie Księdza Piotra: w swojej celi ksiądz Piotr dostępuje zaszczytu poznania przyszłych losów Polski, która jako „Chrystus narodów” zbawi całą Europę przez swoją ofiarę.
Sc. VI Sen Senatora: szatani dręczą Senatora snami.
Sc. VII Salon warszawski: w Warszawie, w jednym z arystokratycznych salonów ma miejsce spotkanie towarzyskie. Zgromadzone przy stoliku damy narzekają, że odkąd senator Nowosilcow opuścił Warszawę i wyjechał do Wilna, nikt nie potrafi urządzić prawdziwego balu. Zgromadzeni przy drzwiach słuchają historii narodowego męczennika, Cichowskiego, którą opowiada Adolf. Scena kończy się znaną charakterystyką Polaków: „nasz naród jak lawa...”.
Sc. VIII Pan Senator (bal u Senatora): przed senatorem staje matka Rollisona, pani Rollison, która błaga, by zwrócił jej syna. Senator udaje, że nie wie, o kogo chodzi. Potem obiecuje się zająć sprawą. Następnie przesłuchuje księdza Piotra i udaje się na bal. W trakcie balu ginie Doktor, któremu śmierć przepowiedział ksiądz, a pani Rollisonowa wdziera się do sali balowej ze skargą, że jej syna wypchnięto przez okno z celi. Oskarża o to Nowosilcowa. Prowadzony na przesłuchanie Konrad mija się na schodach pałacu Nowosilcowa z księdzem Piotrem, który przepowiada mu wolność i ważną misję.
Sc. IX Noc Dziadów: Guślarz i tajemnicza kobieta widzą ducha z raną na czole. Kobieta rozpoznaje w nim ukochanego.
Konrad - człowiek o wyjątkowej wrażliwości i bogatym życiu wewnętrznym. Przeczuwa istnienie świata metafizycznego i pragnie go poznać. Poeta przeżywa stany uniesień, wówczas improwizuje, o czym wspomina się w scenie więziennej (“Bracia! duch jego uszedł i błądzi daleko / ... może przyszłość w gwiazdach czyta” mówi Józef). Jest gorącym czcicielem Marii Panny (co uratuje go przed ostatecznym potępieniem). Jego podstawowa cecha ujawnia się już w Małej Improwizacji - jest nią pycha, której symbolem staje się kruk. Pełnia osobowości Konrada zostanie jednak odkryta w Wielkiej Improwizacji. Tu bohater pokazuje kilka swoich twarzy. Jest poetą romantycznym, kreatorem - tworzy prawdziwą, żywą poezję, a jego akt twórczy jest taki sam, jak akt boski (“Pieśń to wielka, pieśń - tworzenie / Taka pieśń jest siła, dzielność / Taka pieśń jest nieśmiertelność!”). Jest wieszczem narodowym - przewodnikiem. Kocha naród, w pełni się z nim utożsamia (“Nazywam się Milijon - Bo za milijony / Kocham i cierpię katusze”), pragnie ofiarować mu wolność i nieśmiertelność, ale za cenę absolutnego podporządkowania. Konrad chce władzy tyrańskiej (“... jeżeli się przeciwią /Niechaj zginą i przepadną”). Jako niepospolita, równa Bogu istota, pragnie rządzić duszami i uczuciami poddanych i dlatego poniesie klęskę. Postać ta nosi znamiona bohatera bajronicznego: zbuntowany, niezależny, ma poczucie wyższości i wyjątkowości, niepokorny, woli zginąć, niż się komukolwiek podporządkować. Jego cechą jest także prometejski bunt przeciw układom panującym w świecie. W imię miłości do narodu jest gotów wystąpić nawet przeciw Bogu, porywa się na bluźnierstwa i jest niedaleki od potępienia. Charakterystykę Konrada można właściwie zamknąć w kilku słowach, które Mickiewicz wkłada w usta jednego z Aniołów:
“...on szanował imię Najświętszej Twej Rodzicielki,
On kochał naród, on kochał wiele, on kochał wielu”.
Ksiądz Piotr - bernardyn, odważny, patriota, odwiedza więźniów, podnosi ich na duchu, pociesza. Także niepospolita osobowość, ale w odróżnieniu od Konrada, najważniejszą cechą duchownego jest pokora. Dzięki niej ma moc egzorcysty, potrafi zwyciężać złe duchy. Opiera się ich pokusom, wydobywa od nich cenne informacje o Rollisonie. Pomaga Konradowi podnieść się z upadku, jest tak szlachetny, że bierze na siebie grzech jego bluźnierstw i dzięki temu “wnosi pokój w dom pychy”. Pokora pozwala także Księdzu Piotrowi poznać przyszłe losy narodu, o co daremnie prosił Konrad. Zakonnik umie jednak być odważny, nieustraszony i otwarcie przeciwstawić się tyrańskiej władzy, co widać w scenie przed balem u Nowosilcowa. Ujawnia się przy tym jego zdolność przewidywania przyszłości (przepowiada śmierć zausznikom senatora, mówi matce Rollisona, że jej syn żyje). Jego odwaga, przenikliwość i stanowczość sprawiają, że Nowosilcow pozwala mu na widzenie się z Rollisonem i puszcza wolno. W ostatniej scenie I aktu Ksiądz Piotr udziela Konradowi ostatnich wskazówek, co do jego przyszłej roli, a co najważniejsze, przepowiada mu wolność.
Młodzież uwięziona przez carską policję (Jakub - Jakub Jagiełło, Adolf - Adolf Januszkiewicz, Żegota - Ignacy Domejko, Tomasz - Tomasz Zan, Feliks Kółakowski, Jan Sobolewski) - Mickiewicz podkreśla ich niewinność, a czasem nieświadomość powodu aresztowania (np. Żegota twierdzi, że tylko słyszał “o jakimś w Wilnie śledztwie” i nie ma z tym nic wspólnego). Więźniowie są jednak świadomi, jakie wyroki zapadną, wiedzą też, że śledztwo odbywa się za ich plecami, tajnie i nie mają możliwości obrony. Są to ludzie odważni, szlachetni, gotowi oddać życie za ojczyznę, ale także oszczędzić niepotrzebnych ofiar (Tomasz proponuje, aby winę wzięło na siebie kilku przyjaciół, był przywódcą towarzystwa, więc i teraz poczuwa się do obowiązku opieki nad swoimi podwładnymi). Cierpienia więźniów ilustrują losy Cichockiego i Rollisona, a także Janczewskiego i Wasilewskiego (o których opowiada Jan Sobolewski). W tej opowieści istotne jest zwłaszcza porównanie męki więzionych i wywożonych na Syberię do ofiary Chrystusa (mesjanizm), przez co los i sylwetki bohaterów zostają uwznioślone i uświęcone.
Nowosilcow (Senator) - bohater drugoplanowy; uosobienie zła. Pojawia się w scenie VI i znowu, jak w przypadku poprzednich bohaterów, poznajemy jego życie wewnętrzne poprzez sen. Diabły opanowały duszę Senatora i dręczą go, podsuwając mu najpierw wizję łask, które spadną na niego z rąk cesarza, a potem obraz niełaski. To jest dla Senatora gorsze od mąk piekielnych. Kolejne sceny ukazują go w działaniu. Widzimy, że jest to samowolny tyran, manipulujący ludźmi w poczuciu bezkarności. Okrutny, bezlitosny, obłudny, nawet pochlebców i donosicieli traktuje z pogardą, mimo że korzysta z ich usług. Nie wzrusza go widok zbolałej matki. Z drugiej strony człowiek ten pragnie uchodzić za wytwornego i kulturalnego, mówi po francusku, jest dworny wobec dam, a bywalcy salonów cenią go jako światowca. W rękach takiego obłudnego tyrana znalazła się młodzież polska.
Anioły - bohaterowie epizodyczni, fantastyczni; duchy dobre, czuwają nad Konradem. Anioł Stróż strzeże go na prośbę matki, budzi w duszy myśli o wieczności. Jeden z Aniołów przyznaje, że prosiły Boga, by bohater zaznał samotności i dzięki temu nauczył się “dumać o swym przeznaczeniu”. Jako głosy z prawej strony walczą o duszę Konrada ze złymi duchami i nim samym w sc. Wielkiej Improwizacji. Potem modlą się za niego i proszą, by Bóg mu przebaczył pychę i bluźnierstwo.
Bestużew - bohater epizodyczny; młody oficer rosyjski, późniejszy dekabrysta, solidaryzujący się z Polakami w sc. 8 „Pan Senator”.
Cichowski - bohater opowiadania Adolfa; męczennik narodowy. Był to wesoły, inteligentny, młody człowiek, dusza każdego towarzystwa, dopiero co się ożenił. Nagle zniknął bez śladu, mimo starań nie odnaleziono go, rodzinie tłumaczono, że pewnie się utopił, gdyż znaleziono jego płaszcz nad brzegiem Wisły. Żona przez przypadek dowiedziała się, że przebywa w więzieniu. Bezskutecznie starała się o jego uwolnienie. Po kilku latach powrócił z więzienia zupełnie zmieniony nie tylko pod względem fizycznym. Milczał, nie poznawał znajomych, uważał na każde słowo, sądząc iż jest śledzony. Był zupełnie złamany psychicznie. Po jakimś czasie opowiedział dopiero, co przeżył, jak go męczono. Niczego mu nie udowodniono, w ogóle nie wiedział, co się mu zarzuca.
Diabły - bohaterowie epizodyczni, fantastyczni; złe duchy, głosy z lewej strony, budzą w duszy Konrada złe myśli o zemście, rozniecają pychę, chęć równania się z Bogiem, żądania władzy nad duszami ludzkimi. Myślą, że uda się im zgubić bohatera, nakłaniają go do bluźnierstwa i pewnie by się im udało, gdyby nie czuwały nad nim i dobre duchy.
Diabły dręczą również duszę Nowosilcowa we śnie, podsuwając obrazy niełaski carskiej.
Doktor - bohater epizodyczny; w sc. 8 rozmawia z Senatorem o śledztwie. Jest to typowy pochlebca, podlizuje się Nowosilcowowi, przytakuje, zmieniając nawet zdanie. Wygłasza opinię, iż spiskami młodzieży sterują z daleka ks. Czartoryski i profesorowie uniwersytetu, szczególnie Lelewel. Poleca Pelikanowi spoliczkować ks. Piotra. Ginie od uderzenia pioruna, jak zapowiedział kapłan.
Ewa - bohaterka epizodyczna; młoda panienka. W sc. 4 klęczy przed obrazem Najświętszej Panny i modli się za ojczyznę, ojca i mamę oraz za ludzi cierpiących na zesłaniu i w więzieniach dla ojczyzny. Ma jasną, czystą jak kryształ duszę. Modli się także za autora wierszy, które czytała, bo wie, że i on przebywa w więzieniu. We śnie ma widzenie: Matka Boska daje małemu Jezusowi kwiaty, a ten obsypuje nimi Ewę.
Feliks - bohater epizodyczny; jeden z więźniów, ceniony za dowcip i żarty, które często są gorzkie. Wróży np. Jackowi, że jego nowo narodzony syn na pewno spotka się z ojcem w więzieniu. Potem śpiewa libertyńską pieśń o marzeniach katorżników, by z ich trudu powstały narzędzia kaźni dla cara. Milknie, gdy dostrzega objawy budzącego się natchnienia u Konrada.
Frejend - bohater epizodyczny; jeden z więzionych filomatów. Proponuje na spotkanie celę Konrada, gdyż położona jest najdalej od wejścia i blisko kościoła, skąd dopływające śpiewy będą tłumić odgłosy rozmów zebranych. Jest zaradny, zorganizował kilka butelek wina, jedną z nich podarował pilnującemu ich Kapralowi. Jest dowcipny, żartuje z tego, że siedząc w ciemnicy nie wie kiedy dzień, a kiedy noc. Żartem opowiada też o głodówce Tomasza. Wyznaje w końcu, że za Tomasza lub Konrada chętnie oddałby życie.
Ksiądz Lwowicz - bohater epizodyczny; także więzień, filomata. Wypytuje Żegotę o nowiny. Proponuje modlitwę za męczenników i zmarłych. Jest przerażony szatańską pieśnią Konrada.
Zenon Niemojewski - bohater epizodyczny; uczestnik przyjęcia w salonie warszawskim; wypytuje przybyłego z Litwy Adolfa o toczące się tam śledztwo; jest zwolennikiem wspólnych działań.
Pelikan - bohater epizodyczny; zausznik Nowosilcowa, rozmawia z nim o Rollisonie, którego pobito podczas śledztwa, a jednak nic nie powiedział. Rywalizuje z Doktorem w podlizywaniu się Senatorowi. Jest zwolennikiem szybkiego i radykalnego zakończenia śledztwa, by wiadomości o traktowaniu więźniów nie rozeszły się i nie dotarły do carskich uszu. Podsuwa pomysł, by upozorować samobójstwo Rollisona. Jest wyjątkowo cynicznym łajdakiem.
Justyn Pol - bohater epizodyczny; przedstawiciel młodzieży o nastrojach wybitnie antycarskich; nienawidzi caratu, wyraża chęć zamordowania cara; gorąca głowa, nierozważny, koledzy muszą studzić jego zapał.
Rollison - bohater epizodyczny; student aresztowany za udział w antycarskim spisku. Ponieważ odmawiał zeznań, okrutnie go pobito, a wreszcie by zatuszować sprawę, wypchnięto przez okno celi pozorując samobójstwo. Według ks. Piotra, który odwiedzał więźniów, jeszcze żył.
Rollisonowa - bohaterka epizodyczna; niewidoma matka studenta, nieludzko potraktowanego przez carskich siepaczy, wdowa. Prawdziwa tragiczna matka - Polka. Jedyną radością jej życia był syn, który ją utrzymywał. Przychodzi codziennie do pałacu gubernatora, wysiaduje w przedpokoju, czekając na posłuchanie. Liczy, że zaapeluje do sumienia Nowosilcowa, że przekona go o niewinności syna. Cierpi, gdy dowiaduje się od księdza, że syna pobito. Mówi, że słyszy poprzez mury jego jęki. Odwołuje się do uczuć, ale ludzie, z którymi rozmawia, nie mają sumień ani serc, okłamują biedną matkę. Gdy zjawia się po raz drugi, już nie prosi - wyklina, złorzeczy, grozi, bluźni. Żąda widzenia z synem, posłania mu księdza.
Suzin - bohater epizodyczny; jeden z uwięzionych; cieszy się z możliwości poznania Tomasza, którego zawsze podziwiał; obserwuje ze zdziwieniem zachowanie Konrada.
Jan Sobolewski - jeden z filomatów. Był w mieście na przesłuchaniu, więc koledzy wypytują go o nowiny. Opowiada o wywózce na Sybir młodzieży ze Żmudzi, o dzielnej postawie Janczewskiego i o męczeństwie Wasilewskiego.
Tomasz - przywódca młodzieży filomackiej, uczestnik zebrania w celi Konrada. Rozwiewa optymizm Żegoty, wierzącego w rychłe uwolnienie. Wyjaśnia ich sytuację wynikającą z ambicji Senatora, by popisać się gorliwością w tępieniu spisków. Ponieważ przypuszcza, że muszą być skazani, bez względu na ich niewinność, proponuje, by kilku poświęciło się dobrowolnie, wzięło rzekome winy na siebie, ratując w ten sposób resztę. Czuje się odpowiedzialny za kolegów, bo stał na czele towarzystwa. Opowiada też o swych doznaniach podczas głodówki.
Piotr Wysocki - bohater epizodyczny; uczestnik przyjęcia w salonie warszawskim. Wypowiada słynne zdanie, oceniające naród polski jako wielowarstwową lawę. Późniejszy belwederczyk w powstaniu listopadowym.
Żegota - bohater epizodyczny; nowy więzień przybyły do klasztoru bazylianów. Opowiada o atmosferze strachu panującej w Litwie i o okolicznościach swego aresztowania. Ponieważ jak wszyscy czuje się niewinny, liczy na rychłe uwolnienie. Koledzy pozbawiają go złudzeń. Pragnąc podnieść kolegów na duchu wygłasza bajkę Goreckiego o ziarnie wiary i wolności, których nie można zagrzebać, bo kiełkuje z nową mocą.
Akcja utworu związana jest z autentycznym wydarzeniem, jakim było uwięzienie w roku 1823 Adama Mickiewicza i jego przyjaciół z Towarzystwa Filomatów. I właśnie na ten rok datuje się akcję utworu. Akcja Prologu rozwija się dokładnie dnia 1 listopada 1823 roku, czyli w Święto Zmarłych. Miejscem akcji jest Wilno, Warszawa, okolice Lwowa, natomiast w Prologu opisywana jest podróż bohatera do Petersburga.
Akcja ostatniej sceny utworu, IX, rozgrywa się w rok później, również Ustęp datuje się na rok 1824.
W noweli opowiedziana została historia miłości pewnego małżeństwa. Byli to zwykli, przeciętni, młodzi ludzie, ale łączyło ich niezwykle silne i piękne uczucie. Wiedli skromne, trudne życie, które narrator miał okazję obserwować przez okno swojego mieszkania. Oboje ciężko pracowali, a mimo to w niedzielę stać ich było wyłącznie na drobne przyjemności w postaci spaceru, piernika i kubka wody sodowej. Byli jednak bardzo szczęśliwi. Niestety pewnego dnia mąż zachorował. Żona od początku drżała o jego zdrowie. Nie stać ich było na drogie leki, ani kurację w sanatorium. Lekarz, który leczył chorego, starał się ich pocieszyć i wzbudzić w nich nadzieję. Kiedy stało się jasne, że choroba jest śmiertelna, pani, by uspokoić męża, co wieczór skracała pasek kamizelki, którą nosił. W ten sposób chciała mu udowodnić, że nie chudnie, a wręcz przeciwnie - nabiera ciała. Nie wiedziała tylko, że w tajemnicy przed nią pan przesuwał sprzączki kamizelki, bo nie mógł znieść jej rozpaczy. To był najpiękniejszy gest miłości i wzajemnej troski, z jakim spotkał się narrator. Dlatego po śmierci pana i wyprowadzce pani z mieszkania, nabył kamizelkę od handlarza starzyzną. Dla niego był to symbol gorącej miłości.
Małżeństwo - mąż jest urzędnikiem, żona zajmuje się szyciem, daje też lekcje. Wspólnie ciężko pracują, mimo to żyją bardzo skromnie. To nie przeszkadza im jednak w spokojnym przeżywaniu małżeńskiego szczęścia. Jedynym zmartwieniem jest choroba męża. Żona bardzo się o niego boi. To kochająca, subtelna, ale bardzo silna psychicznie kobieta. Potrafi ukryć cierpienie i strach, udaje, że choroba nie jest ciężka i mąż szybko wyzdrowieje. Wie, jak bardzo mu w ten sposób pomaga: „łagodny spokój żony był przecie najlepszą dla chorego wskazówką, że stan jego nie jest złym”. W końcu ucieka się do podstępu z kamizelką, aby mąż nie miał już żadnych wątpliwości, że będzie zdrów. Pan i pani bardzo się kochają, ich miłość pozwala przezwyciężyć poczucie niebezpieczeństwa, gwarantuje spokój, opanowanie nawet w najtrudniejszych chwilach.
Akcja rozgrywa się w czasach współczesnych autorowi, w Warszawie, w jednej ze starych kamienic. Autor bardzo interesująco przedstawił sposób oglądania, a raczej „podglądania” życia młodego małżeństwa. Narrator patrzy przez okno - pole jego widzenia jest ograniczone i zapewne obraz zawsze ma kształt prostokąta (okienne ramy), a więc nabiera cech kadru filmowego. Taki sposób przedstawienia obrazu sprzyja koncentracji uwagi na pozornie niewiele znaczących wydarzeniach, gestach. Zawężenie pola widzenia umożliwia także skrótową i oszczędną relację narratorską. Całość wydarzeń odbywa się w przestrzeni zamkniętej: miejsce, gdzie znajduje się narrator, przypomina salę kinową, a okno do pokoju sąsiadów - ekran na tle szarej ściany kamienicy.
Dramat rozpoczyna się sceną Przygotowania. W noc sylwestrową 1799 r. diabły i czarownice spotykają się w Karpatach w grocie czarnoksiężnika Twardowskiego, by podjąć decyzje w sprawach świata. Tworzą również przywódców powstania narodowego Polaków.
Miejscem akcji w akcie I jest dworek szlachecki na prowincji. Tytułowa postać dramatu to bohater romantyczny. W pierwszym akcie przeżywa typowy dla tej epoki ból świata, ból istnienia, które tu zostały określone jako „jaskółczy niepokój”. Jest nieszczęśliwie zakochany w starszej od siebie Laurze, która lekceważy jego uczucie. Pod wpływem braku poczucia sensu istnienia i zawodu miłosnego Kordian, wzorem Wertera, próbuje popełnić samobójstwo. Zostaje tylko ranny.
Kolejnym etapem jego biografii są, również charakterystyczne w romantyzmie, podróże. Bohater odwiedza Londyn, Rzym. Kordian - Wędrowiec przekonuje się, że wszystko można kupić, nawet miłość. Papież nie tylko nie wspiera Polaków, ale grozi potępieniem za zbrojne zrywy przeciwko zaborcom, bo jest uległy wobec silniejszych od siebie. W końcu, na górze Mont Blanc Kordian podejmuje się spełnić rolę patrioty i walczyć o niepodległość. Formułuje tu także hasło dotyczące roli Polski w dziejach Europy: „Polska Winkelriedem narodów!”. Jej zadaniem jest bohaterstwo w walce o wolność ludów nawet za cenę istnienia.
Po improwizacji na szczycie Mont Blanc bohater trafia do Warszawy, gdzie na króla Polski koronuje się car Mikołaj I. Zostaje spiskowcem i w podziemiach kościoła św. Jana, widząc słabość i niezdecydowanie spiskowców, podejmuje się dokonać zamachu na cara. Przeszkadzają mu w tym własne lęki. Zostaje aresztowany i trafia do szpitala dla obłąkanych. Tu odwiedza go Doktor - Szatan, który pokazuje mu bezsens cierpienia dla ludzi.
Ostatnia scena, w której Kordian bierze udział, to scena na Placu Zamkowym. Ma się tu odbyć egzekucja Kordiana skazanego na śmierć za próbę zamachu na cara. W ostatniej chwili posłaniec przynosi ułaskawienie, ale nie wiadomo, czy uda mu się przerwać egzekucję. Tak kończy się pierwsza część trylogii.
Kordian - w I akcie jest to młody 15-letni chłopiec, cierpiący na “chorobę wieku”, która w dramacie nosi miano “jaskółczego niepokoju”. Kordian odczuwa apatię, nudę, niechęć do życia które według niego jest bezsensowne i pozbawione celu. Przeżywa także nieszczęśliwą miłość do Laury, kobiety starszej od niego, która lekceważy jego uczucie. Kordian popada w różne, skrajnie odmienne nastroje (“Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści”). Tego rodzaju stan duchowy prowadzi go w końcu do samobójstwa (nieudanego).
W akcie II Kordian to wędrowiec, który na ścieżkach świata zdobywa życiowe doświadczenie. Poznaje wartość kupionej za pieniądze miłości, stosunek papieża do tragedii Polaków (“Na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę” - mówi głowa Kościoła komentując możliwość walki narodowowyzwoleńczej). Kordian traci złudzenia, dojrzewa. Formuje się polski patriota, który będzie walczył o wolność ojczyzny. Akt II zakończony jest improwizacją na szczycie Mont Blanc, w czasie której Kordian przeżywa wewnętrzną przemianę. Chce zostać przywódcą, ale nie pragnie otrzymać, “rządu dusz” (jak Konrad), uważa, że ludzie powinni dobrowolnie mu się podporządkować. Ma poczucie własnej wyjątkowości, mówi: “Jam jest posąg człowieka, na posągu świata”. W III akcie Kordian występuje w roli spiskowca, który podejmuje się zabić cara. Ten zamiar udaremnia jego własna słabość psychiczna (Strach i Imaginacja). Przeżywa głębokie załamanie. W końcu pragnie złożyć swe życie w ofierze ojczyźnie (zostaje na niego wydany wyrok śmierci). Nie znamy dalszych losów bohatera. Nie wiadomo, jaką rolę przewidział dla niego Słowacki w kolejnych częściach trylogii, którą zamierzał stworzyć.
Grzegorz - stary, oddany sługa, jest przerażony stanem Kordiana (akt I), próbuje wzbudzić w nim uczucia patriotyczne (opowiada o swoich żołnierskich przygodach, a potem o zesłaniu i o okrucieństwie Rosjan), kocha Kordiana jak syna, w akcie III ten żegna go słowami: “Bądź zdrów - mój wierny - ojcze”.
Doktor - odwiedza Kordiana w szpitalu dla obłąkanych, jego zachowanie wskazuje, że to Szatan. Udowadnia Kordianowi bezsensowność jego poświęcenia, pokazuje mu dwóch wariatów (jeden uważa się za Atlasa, drugi za krzyż Chrystusa), aby udowodnić, że Kordian ze swoją ideą przywódcy i dobroczyńcy narodu jest podobny do nich. Bohater mówi o Doktorze: “Przyszedłeś tu zabijać duszy mojej duszę”, jego wizyta odbiera mu ostatnią nadzieję i poczucie wartości jego działalności patriotycznej.
Wielki Książę Konstanty - w rzeczywistości był żonaty z Polką, Joanną Grudzińską. Dumny ze swoich związków z polskością, był organizatorem doskonałej armii Królestwa Kongresowego. Jednocześnie uformował misterną organizację szpiegowską skierowaną przeciwko polskim kołom patriotycznym. Słowacki przedstawia go jako postać skomplikowaną psychologicznie - jest tyranem, mordercą (historia młodziutkiej Angielki, którą zgwałcił i zamordował), człowiekiem niezrównoważonym psychicznie - popada w szaleńczy gniew. Jednocześnie Konstanty to pasjonat i wielki entuzjasta odwagi i sprawności polskiego wojska.
Józef Chłopicki (generał) - bohater epizodyczny, historyczny; (1771-1854), dyktator powstania listopadowego od 5 grudnia 1830 do 17 stycznia 1831 r. Był związany ze środowiskami konserwatywnymi i sprzeciwiał się walce zbrojnej, opowiadając się za rokowaniami z carem. 25 lutego został ranny w bitwie, do końca życia mieszkał w Krakowie.
Adam Jerzy Czartoryski (książę) - bohater epizodyczny, historyczny; (1770-1861); przed powstaniem przyjaźnił się z carem Aleksandrem I, był zastępcą ministra spraw zagranicznych Rosji, a potem do procesu filomatów kuratorem wileńskiego okręgu oświatowego. W czasie powstania był prezesem Rządu Narodowego. Z funkcji tej zrezygnował po wybuchu rozruchów ludowych w sierpniu 1831 r.
Po upadku powstania zamieszkał w Paryżu, gdzie kierował monarchistycznym obozem zwanym od siedziby Hotelem Lambert. Rozwiązanie polskich problemów widział w interwencjach dyplomatycznych innych krajów.
Jan Stefan Krukowiecki (generał) - bohater epizodyczny, historyczny; (1772-1850); ostatni prezes Rządu Narodowego (od 17 sierpnia 1831), przeciwnik Skrzyneckiego, dyktator znany z antylewicowego stanowiska. Za poddanie Warszawy Rosjanom uważany był za zdrajcę.
Joachim Lelewel - bohater epizodyczny, historyczny; (1786-1861); wybitny historyk, profesor Uniwersytetów Wileńskiego i Warszawskiego, działacz Towarzystwa Patriotycznego, członek rządu powstańczego, w którym reprezentował odłam demokratyczny. Po wyjeździe z Polski był prezesem kolejno: Komitetu Narodowego Polskiego, Zjednoczenia Emigracji Polskiej oraz wiceprezesem Międzynarodowego Towarzystwa Demokratycznego w Brukseli. Zarzucano mu chwiejność przekonań, np. w trakcie sejmowej debaty nad projektem detronizacji cara Mikołaja I oraz hamowanie rewolucyjnych nastrojów wśród powstańczej młodzieży.
Mikołaj I (car) - bohater epizodyczny, historyczny; koronował się na króla polskiego w 1829; spiskowcy chcieli dokonać na niego zamachu.
Laura - bohaterka epizodyczna; ukochana Kordiana; darzyła go miłością siostrzaną. Wioletta - Włoszka, kochanka Kordiana, wykorzystała go i porzuciła, gdy już nie miał pieniędzy.
Prezes - bohater epizodyczny; obok Księdza przywódca spisku koronacyjnego, gaszący zapał młodych i nie podsuwający im efektywniejszych sposobów działania i rozwiązań.
Ksiądz - bohater epizodyczny; obok Prezesa przywódca spisku koronacyjnego, gaszący zapał młodych i nie podsuwający im efektywniejszych sposobów działania i rozwiązań.
Wariaci - bohater epizodyczny, zbiorowy; pacjenci szpitala psychiatrycznego, w którym przez jakiś czas przebywa także niedoszły zabójca cara, Kordian. Jeden z nich twierdzi, że jest Atlasem i dźwiga na swoich barkach sklepienie niebieskie; drugi podaje się za Chrystusa, który zbawia ludzkość. Obaj uważają się za dobroczyńców ludzkości. Doktor pokazuje ich Kordianowi i daje mu do zrozumienia, że jego idee są tyle samo warte, co chore rojenia wariatów.
Spiskowcy - bohater epizodyczny, zbiorowy; młodzi ludzie ulegają argumentom starców, bo tak nakazywała tradycja. Starcy gaszą ich zapał, potępiając królobójstwo, wskazując, że zemsta jest sprzeczna z pojęciami chrześcijańskimi.
Akcja utworu rozgrywa się początkowo w noc sylwestrową 1799 roku (Przygotowanie), ale już na przykład akt II sytuowany jest w roku 1828. Miejscem akcji jest między innymi Londyn (James Park), Dover, willa włoska, Rzym, Mont Blanc oraz Warszawa.
Główny wątek powieści to miłość Stanisława Wokulskiego (zubożałego szlachcica) - kupca do Izabeli Łęckiej - arystokratki. Wokulski zgromadził majątek podczas wojny rosyjsko-tureckiej. Akcja powieści rozpoczyna się, kiedy wraca do Warszawy, by już otwarcie ubiegać się o względy swojej ukochanej - panny Łęckiej. Jest ona niestety kobietą niezdolną do odczuwania głębszych uczuć, liczą się dla niej jedynie pieniądz i luksus. Jest gotowa sprzedać się za te wartości bogatemu i staremu arystokracie. Nie dopuszcza myśli o małżeństwie z Wokulskim, bo jest on w jej mniemaniu człowiekiem z niższej warstwy społecznej (pochodzi co prawda z rodziny szlacheckiej, ale został kupcem). Historia miłosna kończy się katastrofą - Wokulski znika w tajemniczych okolicznościach (istnieją przypuszczenia, że popełnił samobójstwo), a Izabela wstępuje do klasztoru.
Cel napisania utworu określił sam pisarz: „przedstawić naszych polskich idealistów na tle społecznego rozkładu”. Akcja powieści rozgrywa się w końcu lat 70. XIX w. (a dokładnie między styczniem 1878 a październikiem 1879). Prus opisał w powieści sylwetki trzech idealistów (ludzi, którzy swoje życie podporządkowali konkretnej idei): Rzeckiego (idealistę pracy - człowieka niezwykle sumiennego, dokładnego, który poświęcił życie pracy jako subiekt), Wokulskiego (idealistę miłości - który w pewnym momencie życia wszystko podporządkował miłości do kobiety, bo w tej miłości odkrył sens życia), Ochockiego (idealistę nauki - który poświęca się bez reszty doświadczeniom, badaniom naukowym w celu zbudowania maszyny latającej).
Stanisław Wokulski - jego biografia jest charakterystyczna dla czasów, w których przyszło mu żyć. Urodzony w latach trzydziestych XIX w., prawdopodobnie w zubożałej rodzinie szlacheckiej, mozolnie piął się w górę. Był uparty, konsekwentny, ambitny. Ciężko pracował w piwiarni Hopfera, aby móc się uczyć. Fascynowały go nauki przyrodnicze, miał umysł badacza i gdyby nie Izabela, w której się nieszczęśliwie zakochał, być może zostałby wynalazcą, naukowcem.
Nie są mu obojętne sprawy kraju. Wziął udział w powstaniu styczniowym, był zesłańcem (przebywał w Irkucku), potem dzięki interesom na wojnie powiększył majątek, uzyskany dzięki małżeństwu z Małgorzatą Minclową, wdową po właścicielu sklepu, a w czasie trwania akcji powieści próbuje pomóc uboższym członkom społeczeństwa (praca u podstaw i praca organiczna). W jego umyśle rodzą się idealistyczne idee przekształcenia Powiśla - dzielnicy nędzarzy - w piękne bulwary, znalezienie miejsc pracy dla nieprzeliczonych rzesz ubogich warszawian. Osobiście pomaga Wysockiemu, Marii. Próbuje wcielać w życie nie tylko ideały pracy u podstaw, ale i pracy organicznej - zakłada spółkę handlową, prowadzi interesy na dużą skalę. Do typowych cech pozytywisty dołączają się cechy romantyka. Wokulski kocha Izabelę uczuciem rodem z XIX-wiecznych romansów: ubóstwia ją, idealizuje, co nie przeszkadza mu jej zdobywać tak, jak robiłby to rasowy pozytywista: otacza swą bogdankę siecią intryg finansowych.
Jest to niewątpliwie postać dużego formatu: o niezwykle silnym charakterze, bogatej osobowości i specyficznej wrażliwości. Jest uczciwy i honorowy. Krytycznie spogląda na świat arystokracji, ale ze względu na Izabelę zależy mu, by się do tego świata zbliżyć. Nie daje się nikomu podporządkować, bardzo mocno przeżywa lekceważące traktowanie jego osoby przez Izabelę i zubożałych, ale dumnych szlachciców. Ma wysokie poczucie własnej wartości i indywidualizmu. Pieniądze traktuje jako cel, nie jako środek. Szuman, przyjaciel i powiernik Wokulskiego, nazywa go “człowiekiem czynu, który co mu przyszło do głowy, czy do serca wykonywał natychmiast”, mówi o nim także: “stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego”. Szuman jako jedyny spośród bohaterów powieści wróży Wokulskiemu tragedię i, jak się okazuje, jest bliski prawdy.
Cechy romantyka: walka w powstaniu o niepodległość kraju i wolność jego obywateli; uczucie do Izabeli: idealizacja przedmiotu uczuć (słowa Szumana: “On się już nie tylko kocha, ale uwielbiają, modli się, padałby przed nią na twarz”), miłość nie odwzajemniona, nieszczęśliwa, która być może doprowadziła do samobójstwa, wrażliwość, subtelność, skłonność do wielkich przełomów uczuciowych, depresji, załamań.
Cechy pozytywisty: praca podstawową wartością, pomoc ubogim - praca u podstaw, współpraca z arystokracją, spółka handlowa - praca organiczna; fascynacja nauką, postępem, techniką, chęć poszerzania swojej wiedzy; tolerancja wobec postaw i przekonań innych ludzi, racjonalizm, trzeźwość ocen (z wyjątkiem osoby Izabeli), umiejętność kalkulacji, przewidywania, energiczność, umiejętność pomnażania majątku, który ma służyć: pomocy dla Łęckich, pomocy dla ubogich, wreszcie dla Geista i Ochockiego (genialnych wynalazców), zdolność do przełamywania własnych słabości, duma, ambicja, niezłomność.
Izabela Łęcka - córka Tomasza Łęckiego, piękna, ale dumna i wyniosła kobieta. Została wychowana na salonową lalkę. Nie zna prawdziwego świata i nawet nie stara się go poznać. Wiedzie wygodne, pełne zbytku i luksusu życie nie skrępowane nawet tak oczywistymi granicami jak noc i dzień. “Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale - nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach, piła z kryształów, jadła ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto.
Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy.” Otacza się pięknymi drobiazgami, jest estetką (uwielbia piękno), nie zauważa tego, co brzydkie, przeciętne, pospolite, a według niej takie jest wszystko, co pozostaje poza jej sferą. Żyje w świecie marzeń, wizji, przywidzeń. Ma się za osobę wyjątkowo wrażliwą i subtelną, w rzeczywistości jest próżna, zimna, bezmyślna. Nie tylko nie kieruje swoim życiem, ale pozwala, by inny traktowali ją jak piękny co prawda, ale tylko przedmiot. Tak odnoszą się do niej mężczyźni (Starski), a ona na to przyzwala. Nie potrafi właściwie oceniać ludzi. Nie zauważa zalet Wokulskiego. Imponują jej tupet, bezczelność Starskiego, nie widzi uczciwości, dobroci, oddania i miłości Stanisława. Uważa, że aby dalej prowadzić wygodny tryb życia, należy się korzystnie sprzedać (bogato wyjść za mąż), a ponieważ w jej sferze brak dobrze sytuowanych kandydatów, łaskawie zaczyna zauważać Wokulskiego. Nie przychodzi jej jednak na myśl ani przez moment, że mogłaby go pokochać. Ona, uosobienie piękna, może obdarzyć miłością piękny posąg Apollina ze swego gabinetu lub artystę Rossiego. Taki sposób myślenia doprowadza Izabelę do klęski. Brak zasad moralnych, wewnętrzna pustka, brak poczucia sensu istnienia, nieumiejętność właściwego wyboru sprawiają, że ostatecznie jest to głęboko nieszczęśliwa istota, dla której najwłaściwszym miejscem staje się klasztor. W autorskim komentarzu do tej postaci Prus pisał: “Panna Izabela jest fizjologicznie kobietą zimną, a w wyobraźni Mesaliną, która jeżeli nie fizycznie, to przynajmniej duchowo oddaje się każdemu mężczyźnie, który się jej podoba”.
Tomasz Łęcki - “był to sześćdziesięciokilkoletni człowiek, niewysoki, pełnej tuszy, krwisty. Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy, tej samej barwy. Miał siwe, rozumne oczy, postawę wyprostowaną, chodził ostro. Na ulicy ustępowano mu z drogi - a ludzie prości mówili: oto musi być pan z panów”. Ojciec Izabeli to arystokrata, który roztrwonił dobra rodowe, popadł w długi i w końcu znalazł się na skraju bankructwa. Jego położenie bynajmniej nie wpłynęło na stosunek do ludzi, styl życia i światopogląd. Pan Tomasz zachował dumę i poczucie wyższości wobec innych, np. wierzycieli, którzy żądają spłaty długów. On, który nie ma pieniędzy na podstawowe wydatki (Izabela sprzedaje cenne przedmioty znajdujące się w domu, m.in. srebrny serwis), lekceważy Wokulskiego - kupca, choć okazuje się, że pan Stanisław właściwie utrzymuje rodzinę Łęckich. Pan Tomasz jest jednocześnie zupełnym ignorantem w sprawach finansowych. Nie zadaje sobie trudu, aby dowiedzieć się, ile naprawdę warta jest jego kamienica. Bezmyślnie liczy na bajeczną sumę i, jak dziecko, dąsa się, kiedy dom zostaje sprzedany o kilkadziesiąt tysięcy rubli taniej. Nawet Wokulski, który kupił kamienicę Łęckich za zawyżoną przez samego siebie cenę, jest lekko poirytowany niewiedzą pana Tomasza.
Łęcki traktuje Wokulskiego podobnie jak Izabela - jako przydatnego doradcę, który w każdej chwili służy gotówką. Ten stary, dumny i przekonany o swej wyjątkowości człowiek nie wierzy w równość wszystkich ludzi, nie ocenia ich nawet zgodnie z wielkością majątku, chociaż pieniądze to dla Łęckiego jedna z najpotrzebniejszych rzeczy. Czuje się lepszy, bo jest szlachcicem.
Prezesowa Zasławska - starsza kobieta, bardzo mądra, inteligentna, wrażliwa, jako jedyna spośród arystokracji darzy Wokulskiego niekłamaną sympatią i szacunkiem. Z jego stryjem łączyło ją kiedyś mocne uczucie. To wzorowa przedstawicielka arystokracji, społeczniczka i patriotka, w pełni rozumie idee pozytywistyczne. Jej gospodarstwo w Zasławku jest wzorowo prowadzone. Prezesowa troszczy się także o los chłopów, o jej dobroczynnych gestach opowiada Wokulskiemu Ochocki: “Widzi pan te pałace?... To wszystko czworniaki, mieszkania parobków A tamten dom to ochronka dla parobcząt; bawi się ich ze trzydzieści sztuk. wszystkie umyte i obłatane jak książątka... A ta znowu willa to przytułek dla starców, których w tej chwili jest czworo”.
Książę - w swojej sferze jest uważany za zagorzałego patriotę. “Był arystokratą od włosów do nagniotków, duszą, sercem krwią.” Ma się za demokratę, dobroczyńcę, wzorowego obywatela, w rzeczywistości jest zakłamany, przyjął pozę patrioty i doskonale gra swoją rolę. Wydaje pieniądze na akcje przedsiębiorstw publicznych, organizuje sesje, aby rozprawiać o sytuacji warstw najuboższych, które zwykle książę kończy frazesem: “Bo, panowie, myślmy najpierw o tym, ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj”. Jednocześnie jest człowiekiem, który dzieli ludzi na lepszych “klasy wybrane” - pochodzących od bogów i bohaterów “jak Herkules, Prometeusz, od biedy - Orfeusz” i gorszych - “zwyczajny tłum”. Uważa, że jego działania można porównywać z gestem Prometeusza, który ofiarował ludziom ogień. Komentarz Prusa wobec postawy księcia brzmi natomiast: “Czuł i myślał, pragnął i cierpiał - za miliony. Tylko - nic nigdy nie zrobił użytecznego. Zdawało mu się, że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmolonemu dziecku”.
Pani Wąsowska - wdowa, wyszła za mąż, aby zapewnić sobie dobrobyt, nie kochała męża. Wokulskiemu zostaje zarekomendowana słowami: “Brylant, nie kobieta, a jaka oryginalna! Ani myśli iść drugi raz za mąż, choć lubi pasjami, ażeby ją otaczano”. Ona sama nazywa siebie kobietą, która straciła złudzenia. Jest samodzielna, niezależna, bogata, a jej jedynym zmartwieniem jest wszechogarniająca nuda. Mocnych wrażeń szuka w związkach z mężczyznami. Jest przebiegła i niebezpieczna, wie, że otaczający ją mężczyźni nie deklarują prawdziwych, głębokich uczuć. Dlatego tak pociąga ją Wokulski, przeczuwa, że to wielki indywidualista i szczery, zdolny do prawdziwej miłości mężczyzna. On zresztą także wyczuwa w niej kobietę niepospolitą, spragnioną miłości, czekającą na wielkie porywy uczuć, jednak otwarcie stwierdza: “Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną, ani człowiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów...”.
Kazimierz Starski - młody, “ubogi” szlachcic, jeszcze jeden z grona utracjuszy i bankrutów, przy tym flirciarz, kobieciarz, uwodziciel. Jest bezczelny, z tupetem, brak mu dobrych manier. Traktuje innych bardzo lekceważąco, nie ma żadnych zasad, żyje z dnia na dzień, od jednego podboju miłosnego do drugiego. Podoba mu się Izabela - piękna “kuzyneczka”. Chętnie wdałby się z nią w krótki romans. Na nic więcej nie może sobie pozwolić, ponieważ stracił majątek i sam potrzebuje, żeby ktoś go utrzymywał - może to być bogata kobieta. Jego charakter trafnie określa Wokulski: “W panu jest tyle demona, ile trucizny w zapałce... I wcale pan nie posiada szampańskich własności... Pan ma raczej własności starego sera, co to podnieca chore żołądki, ale prosty smak może pobudzić do wymiotów...”.
Julian Ochocki - kuzyn Izabeli, pasjonat nauki, wynalazca, badacz, bez reszty poświęca się swym zainteresowaniom i, jak każdy indywidualista, pozostaje nie rozumiany przez swe środowisko, ale sam także nie przywiązuje wagi do tego, co się wokół dzieje. To najmłodszy, przedstawiony przez Prusa idealista. Wierzy w postęp, rozwój ludzkości, ufa w potęgę nauki, sam chce wznieść się w powietrze, dać ludziom skrzydła. Jest roztargniony, potrafi się skupić tylko nad swoją pracą. Całkowicie oddał się swojej idei. Pani Wąsowska tak o nim mówi: “Ach, jaki on naiwny, a jaki wspaniały! Wierzy w idealną miłość, z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był pewnym, że go nigdy nie zdradzi...”. Z tych słów wynika, że Ochocki orientuje się w amoralnym postępowaniu arystokracji, tęskni do prostych, szczerych i stałych uczuć.
Baronostwo Krzeszowscy - małżeństwo, które z powodu ciągłych kłótni żyje w separacji. On jest hazardzistą, pasjonatem wyścigów konnych na które roztrwonił majątek. Ona to zgorzkniała, przygnębiona śmiercią córeczki kobieta, która z nudów i złości dokucza wszystkim mieszkańcom kamienicy. To właśnie Krzeszowska oskarża Stawską o kradzież lalki.
Jadwiga Misiewicz i Helena Stawska - kobiety wynajmujące mieszkanie w kamienicy kupionej przez Wokulskiego. Starsza jest matką pani Heleny. Mąż pani Stawskiej, Ludwik, od kilku lat nie daje znaku życia. Dzięki pomocy Wokulskiego zostaje odnaleziony w Albanii. Młodsza ma córkę, Helunię. Opuszczona przez męża jest zmuszona pracować na utrzymanie rodziny i dzielnie sobie z tym radzi. To niezależna, odpowiedzialna, wyemancypowana kobieta. Jest bardzo pracowita, serdeczna. Wokulski mówi jej pewnego razu: “...tak jak pani wyglądały kobiety święte”. Zachowała kobiecy wdzięk, subtelność, jest uczciwa i ma zasady moralne, którymi stara się kierować. Pozbyła się naiwności, może być nie tylko ozdobą, ale i partnerką mężczyzny. Jej postać jaskrawo kontrastuje z osobą Izabeli Łęckiej.
Ignacy Rzecki - warszawski mieszczanin, przyjaciel Wokulskiego i jego zastępca - prowadzi sklep Stanisława. To przedstawiciel najstarszego pokolenia idealistów. Entuzjasta Napoleona, brał udział w Wiośnie Ludów, walczył na Węgrzech. Nadzieje na wolność Polski w dalszym ciągu wiąże z polityką Francji. To niespotykanie dobry, uczciwy i życzliwy człowiek. Kocha Wokulskiego jak własnego syna. Jest bardzo skromny, dobrze czuje się w towarzystwie kilku warszawskich znajomych, natomiast w tłumie, np. w teatrze, jest zagubiony i bezradny. Doskonale radzi sobie z interesami Wokulskiego - prowadzi sklep, nadzoruje kupioną przez niego kamienicę. Kocha Warszawę, zna każdy zakątek tego miasta i jest do niego bardzo przywiązany. Bywa naiwny, łatwowierny, jest bardzo prostoduszny. Rzecki to stary kawaler, który spędza życie w sklepie, a wolne chwile w winiarni rozmawiając o przyjaciołach, polityce. Jest sumienny, obowiązkowy, sprawiedliwy. Nie może zrozumieć antypatii warszawiaków do Żydów, wśród których on sam ma przyjaciół. Ocenia ludzi na podstawie ich zalet, a nie pochodzenia. Jest autorem Pamiętnika starego subiekta.
Mraczewski, Lisiecki, Klejn, Zięba - subiekci pracujący w sklepie Wokulskiego. Mraczewski jest największym pochlebcą i dobrym sprzedawcą, to elegant, który wysoko ceni swe wdzięki, uważa się za bardzo atrakcyjnego, Wokulski ocenia go w ten sposób: “...jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom”. Lisiecki to zdecydowany antysemita, uważa, że Żydzi osłabiają rodzimy handel. Klejn jest socjalistą i próbuje do swych idei przekonać współpracowników. Po zwolnieniu Mraczewskiego Wokulski zatrudnia Ziębę, poważnego, taktownego, ujmującego człowieka, który łatwo zaprzyjaźnia się z pozostałymi pracownikami: “...Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę; pan Lisiecki wyznał, że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą, a pan Klejn doszedł do wniosku, że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu”.
Henryk Szlangbaum - Żyd, przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii. Czuje się Polakiem, przez pewien czas używał nawet polskiego nazwiska - Szlangowski, ma pięcioro dzieci, które wychowuje na Polaków. Jednak w czasie nasilenia się nastrojów antysemickich wraca do żydowskiego nazwiska. Kiedyś zamierzał ochrzcić dzieci, teraz stwierdza: “zrozumiałem, że jako Żyd, jestem tylko nienawistny dla chrześcijan, a jako meches (przechrzta) byłbym wstrętny i dla chrześcijan i dla Żydów. Trzeba przecie z kimś żyć”. Szlangbaum przez długi czas pracował w polskim sklepie, z powodu niechęci Polaków do Żydów został zwolniony, znalazł pracę u Wokulskiego, który pozostał jego przyjacielem. Niestety jest w sklepie obiektem złośliwości subiektów, którzy posuwają się do absurdalnych stwierdzeń, że Szlangbaum walczył w powstaniu styczniowym, został zesłany na Syberię i narażał życie dla Polski “dla geszeftu” (dla interesu).
Michał Szuman - Żyd, lekarz, “stary kawaler, żółty, mały, z czarną brodą, miał reputację dziwaka”. Posiada dość pokaźny majątek i leczy za darmo, a obserwacje swoich pacjentów wykorzystuje do studiów antropologicznych. Jest także myślicielem, po trosze filozofem. Z nim Wokulski prowadzi rozmowy w chwilach największych wewnętrznych rozterek. Szuman trafnie ocenia ludzi, doskonale wie, jak jałowa i nieszczęśliwa jest miłość Stanisława do Izabeli, mówi przy tym: “Czterdzieści pięć lat - to epoka ostatniej miłości, najgorszej”.
Szuman kiedyś zamierzał się ochrzcić, czego powodem była wielka miłość do chrześcijanki. Kobieta zmarła, a doktor usiłował się otruć z rozpaczy. Dobrze więc rozumie porywy uczuć i cierpienie Wokulskiego, którego zna od dawna i który zwierza mu się z największych tajemnic. Zresztą Rzecki pisze w swoim pamiętniku, że Szuman ma “przejmujące spojrzenie, przed którym trudno by coś ukryć”.
Prof. Geist - mieszka w Paryżu, naukowiec, poświęcił pracy majątek i całe życie. Dla swoich idei próbuje pozyskać bogatych ludzi, aby móc za ich pieniądze prowadzić badania. Żyje w nędzy, ponieważ każdy grosz poświęca na doświadczenia. Ma wyniki - wynalazł metal lżejszy od powietrza. Nawet Wokulski daje się porwać marzeniom Geista związanym z tym epokowym odkryciem. Profesor jest upartym, konsekwentnym, gotowym do najwyższych poświęceń, ale samotnym, bezradnym wobec rzeczywistości człowiekiem. Ma naturę myśliciela i wynalazcy, szuka mecenasa, który finansowałby jego naukowe pomysły. W gorzkich słowach informuje Wokulskiego, że choć mieszka i prowadzi swe badania w Paryżu - stolicy Europy, Akademia Francuska wcale się nimi nie interesuje. Mówi: “...od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii, ogłoszono mnie nie tylko za wariata, ale za heretyka i zdrajcę...”.
Pani Meliton - swatka, rajfurka, stręczycielka, za młodu przeszła twardą szkołę życia, straciła wszelkie złudzenia, pozbyła się naiwności i idealizmu. Długo nie wychodziła za mąż, była nielubianą i wyśmiewaną nauczycielką, nieszczęśliwą i upokarzaną kochanką, wreszcie bitą i poniżaną żoną. Po śmierci męża (pana Meliton, guwernera, alkoholika) ciężko zapadła na zdrowiu i pół roku spędziła w szpitalu. Wyszła stamtąd jako stara kobieta, o sobie samej mówiła: “Zmądrzałam”. Zaczęła prowadzić nowe życie: “Nie była już nauczycielką, ale rekomendowała nauczycielki; nie myślała o zamążpójściu, ale swatała młode pary; nikomu nie oddawała swego serca, ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym. Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić, więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła”.
Oddaje swe usługi także Wokulskiemu. Za hojną opłatę i liczne prezenty informuje go o rodzinie Łęckich i o każdym kroku Izabeli. Jest mądra, dobrze zna ludzi, nie ma złudzeń, że Wokulski kiedykolwiek zdobędzie pannę Łęcką. Szczerze i otwarcie mówi: “Szkoda pana”.
Społeczeństwo Warszawy:
Lalka jest powieścią panoramiczną, w której autor zaprezentował bohatera zbiorowego - mieszkańców Warszawy, ukazał wszystkie grupy społeczne, narodowościowe, wreszcie ugrupowania polityczne. Aby mieć pełny obraz bohaterów powieści warto przyjrzeć się im bliżej.
Mieszkańcy Powiśla: warstwy najuboższe - wyrobnicy, rzemieślnicy, najczęściej bez pracy i nadziei na poprawę losu. Zamieszkują nędzne rudery położone na obszarze, który stał się dla miasta wysypiskiem śmieci. Jego mieszkańcy są zdegenerowani fizycznie i moralnie. Powiśle jest siedliskiem rozpusty i zbrodni. Żyją tu ludzie nieszczęśliwi, pogrążeni w apatii, na co dzień stykający się ze śmiercią, cierpieniem, otępiali wobec nich, najczęściej chorzy. Powiśle to dzielnica rozkładu i zepsucia, jej charakter Prus opisuje tak: “Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł (Wokulski) niby postacie ludzkie. Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei, dwie śmieciarki i jedna kochająca się para, złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny który nie miał nosa. Zdawało się, że to nie ludzie, ale widma ukrytych tutaj chorób, które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty. Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka; nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi”. Jest to miejsce, z którego pochodzą Wysocki i Maria, prostytutka. Wokulski obydwojgu pomaga: jemu ofiarowuje pieniądze i zapewnia pracę, jej pomaga dostać się do magdalenek (zgromadzenie zakonne, siostry pomagały powrócić dziewczynom z ulicy do normalnego życia) i porzucić dotychczasowy tryb życia.
Mieszczanie - są wśród nich Polacy, Niemcy i Żydzi;
Polacy - reprezentowani przez Deklewskiego (fabrykant powozów, wytrwały w pracy, znakomity rzemieślnik), radcę Węgrowicza (od dwudziestu lat jest członkiem-opiekunem Towarzystwa Dobroczynności), Szprota (ajent handlowy), Rzeckiego. Wszyscy ciężko pracują, w wolnych chwilach spotykają się w jadłodajni, aby wymienić poglądy na sytuację polityczną i wydarzenia warszawskie, a także porozmawiać o postaciach bardziej znanych mieszkańców miasta (np. o Wokulskim). Choć są to ludzie, którzy całe życie poświęcili pracy i powiększaniu swoich majątków, nie udało im się zgromadzić większych kapitałów. Dochody wystarczają im jedynie na drobne inwestycje i pokrywają wyłącznie rodzinne wydatki. Tymczasem prawdziwie duże interesy robią ludzie, których stać na ryzyko, ale też mają wybitne zdolności handlowe, a te leżą niewątpliwie w charakterze narodowym Żydów, sprzyja im także upór i żelazna konsekwencja, z jaką postępują Niemcy. Bierność Polaków i te zalety innych narodowości są powodem sytuacji, w której handel zdominowany jest przez Żydów i Niemców. Natomiast wśród Polaków panuje żelazny pogląd, że na handlu “bogacą się tylko Żydzi i Niemcy; nasi do tego nie mają głowy”, więc nie tylko nie starają się zmienić tej sytuacji, ale wręcz krytykują np. Wokulskiego, który zajął się pomnażaniem majątku i interesami handlowymi na wielką, międzynarodową skalę.
Żydzi - bogaci, posiadający rozległe międzynarodowe interesy i kontakty ludzie, lub mniejsi kupcy, właściciele sklepików, składów itp. Są grupą bardzo jednolitą i solidarną. Trzymają się razem i skłonni są sobie pomagać. Ich dzielnicą w Warszawie są Nalewki i okolice ulicy Świętojerskiej. Są wśród nich ludzie przywiązani do tradycji i obyczajów, lub tacy, którzy z nich zrezygnowali, ale nie przyjęli chrztu w obawie przed odrzuceniem ich przez Polaków i Żydów, wreszcie tacy, którzy przyjęli wiarę chrześcijańską. Większość czuje się Polakami. Przyjaciel Wokulskiego, Henryk Szlangbaum, brał udział w powstaniu styczniowym, był zesłany na Syberię, wykazał się piękną patriotyczną postawą. Również Szuman uważa, że Warszawa jest jego prawdziwym domem. Odrzucił wiarę, to badacz, naukowiec, racjonalista - antropolog, dla którego różnice narodowościowe właściwie nie istnieją.
Żydzi także ciężko pracują, a że mają niewątpliwie zdolności handlowe, ich majątki są większe niż majątki Polaków. Głównie to ma się im za złe, mimo, że nawet arystokracja jest u nich zadłużona (Łęcki). Prus na kartach Lalki podjął tzw. “kwestię żydowską” ważny dla pozytywistów problem asymilacji (włączenia się w społeczeństwo polskie) Żydów oraz problem szerzącego się wśród Polaków antysemityzmu. Opisał nastroje wśród warszawian. Rzecki w swoim pamiętniku stwierdza: “W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć; nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo (...). Tak sobie myślę, ale milczę; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni. Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła, pamiętasz, Katz?...”. Jego obserwacje świadczą o rozkładzie społeczeństwa, braku jedności, wspólnej idei i celu, co może mieć tragiczne skutki, dla pozostającego ciągle pod zaborami kraju.
Niemcy - właśnie po przedstawicielu tej nacji, dzięki małżeństwu z Małgorzatą, wdową po Janie Minclu, Wokulski odziedziczył sklep i majątek (który potem znacznie powiększył). Pierwszy z właścicieli, Jan Mincel, nie mówił jeszcze poprawnie po polsku a prowadzenie sklepu zamieniał w codzienny, surowo przestrzegany rytuał. Uczył swoich pracowników uczciwości i oszczędności, Rzecki nazywa go “ojcem i nauczycielem swoich praktykantów”. Synowie Mincla, Jan i Franc, coraz bardziej wtapiali się w społeczność Polaków. Co prawda Franc Mincel jeszcze przyznawał się do niemieckiego pochodzenia, ale już Jan uroczyście i uparcie przy każdej okazji twierdził, “że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów, którzy kiedyś, może za Jagiellonów, a może za królów wybieranych, osiedli między Niemcami” i mawiał: “Czuję w sobie starożytną polską krew!... Niemka nie mogłaby mnie urodzić!...”. Familia Minclów to w powieści ideał rodziny kupieckiej wszyscy poświęcają się pracy w sklepie, wraz z subiektami tworzą jedną wielką rodzinę, są rzetelnymi fachowcami, dumnymi ze swego zawodu i efektów swej pracy. Są skrupulatni, oszczędni, systematyczni, a to zalety, których owocem jest majątek pozwalający dostatnio żyć.
Inteligencja - warstwa ludzi wykształconych, którzy intelektualnymi umiejętnościami próbują zarobić na swoje utrzymanie. Niestety zdolności i rzetelna wiedza nie mogą tego zapewnić: pani Stawska, która daje lekcje gry na fortepianie, ledwie może zarobić na utrzymanie córki i matki, a studenci, mieszkający w kamienicy kupionej przez Wokulskiego, żyją w skrajnej nędzy. Ich sylwetki mają w powieści rysy tragikomiczne. Z uporem się kształcą, mimo, że ich sytuacja jest bardzo trudna, są pełni fantazji, skorzy do żartów, ale mają też poczucie beznadziejności, braku możliwości poprawy. W czasie studiów prowadzą prawdziwie cygańskie życie. Oto jak wygląda ich mieszkanie: “Trzy łóżka... pościel wygląda tak, jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił... mnóstwo książek leżących na półkach, na kufrze i na podłodze”. Pokój należy do trzech lokatorów: Maleskiego, Patkiewicza i trzeciego - nie wymienionego z nazwiska. Ten ostatni prezentuje sytuację społeczną studentów. Żąda się od nich pogłębiania wiedzy, utrzymywania się, opłacania uczelni, nic w zamian nie dając: “Społeczeństwo, jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu, jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów, zobowiązało się tym samym, że mi da pracę ubezpieczająca mój byt... Tymczasem albo nie daje mi pracy, albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu... Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy, z jakiej racji żąda, abym ja jej dotrzymywał względem niego”. To smutne i gorzkie słowa, zważywszy na to, jak pozytywiści cenili wiedzę i wykształcenie. Okazuje się, że społeczeństwo nie tylko nie dba o wykształcenie, ale utrudnia jego zdobycie nie stwarzając studentom możliwości zapewnienia bytu w trakcie nauki. Im mniej wykształcone społeczeństwo, tym łatwiej je sobie podporządkować i kierować nim, a to atut zaborców, o którym Prus otwarcie mówi.
Robotnicy - socjaliści - Prus pokazuje w Lalce postacie wyznające nowe idee ruchu robotniczego. Zdeklarowanym socjalistą jest w powieści subiekt Wokulskiego, Klejn, ale to nieudacznik, nie potrafi nikogo przekonać do swojego stanowiska. Karykaturą socjalisty, naiwnie pojmującego nowe założenia, jest Mraczewski, utrzymujący: “że wszyscy kapitaliści to złodzieje, że ziemia powinna należeć do tych, którzy ją uprawiają, że fabryki, kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu, że nie ma wcale Boga ani duszy, którą wymyślili księża, aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę (...), że jak zrobią rewolucję (on z trzema «prykaszczykami»), to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin, a przez resztę czasu będziemy się bawili, mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb (...), że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi, kiedy wszystko będzie wspólne: ziemia, budynki, maszyny, a nawet żony”. Mimo ironicznego stosunku do socjalizmu, Prus wspomina jednak o więźniach Cytadeli, również zwolennikach tej idei. Są to z pewnością ludzie, którzy mają głębokie przekonania i będą się starali wcielać je w życie.
Arystokracja - Prus bardzo celnie przedstawia tę grupę społeczną: “Cała ta ludność, między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje, damy do towarzystwa, ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni, cała ta ludność obchodziła wieczne święto”. Jest to sfera, do której niegdyś należały bogate, potężne rody szlacheckie. Prus przedstawia ją już jako zbiorowisko majątkowych i moralnych bankrutów, ludzi zakłamanych, nieuczciwych, zadłużonych, a przy tym rozrzutnych, ludzi, którzy mając się za lepszych, “innych”, z pogardą traktują przedstawicieli niższych warstw społecznych, nawet jeśli pożyczają od nich pieniądze lub wręcz są na ich utrzymaniu (stosunek Łęckiego do Wokulskiego). Pozytywną bohaterką z tej sfery jest prezesowa Zasławska - starsza, ale umiejąca się znaleźć w nowej sytuacji kobieta, która rozumie i stara się wcielać w życie pozytywistyczne ideały. Pozostali: Łęccy, Krzeszowscy, książę, Starski, pani Wąsowska budzą antypatię, a nawet odrazę. Jest to klasa zdegenerowana, zwyrodniała. Tworzy zamkniętą kastę, do której oficjalnie wzbrania dostępu przedstawicielom innych stanów. W rzeczywistości arystokraci utrzymują liczne kontakty ze środowiskiem Żydów, bogatszych mieszczan, a nawet z reprezentantami warszawskiego półświatka (pani Meliton, Mraczewski).
Arystokracja to ludzie niemoralni i nieuczciwi, wyrzekli się jakichkolwiek zasad, nie uznają prostych, szczerych uczuć, jak: przyjaźń, miłość. Kobiety, sprzedawszy się bogatym małżonkom, tworzą karykaturalne małżeństwa i szukają “mocnych wrażeń” w związkach z służącymi, artystami (Rossi), subiektami (Mraczewski jest pewien, że Izabela niebawem przyśle mu zaproszenie do swej sypialni; on sam jest bezczelny i zbyt pewny siebie, ale w jego słowach znajduje odzwierciedlenie zachowanie kobiet pokroju Łęckiej) itp. Mężczyźni tracą resztki majątków uprawiając hazard (Krzeszowski), prowadząc życie ponad stan (Łęcki). Ich działalność publiczna jest w rzeczywistości bezużyteczna - kwesty, bale dobroczynne służą zabawie, a nie pomocy, są rozrywką i nie wypływają z chęci prawdziwej pomocy ubogim. Arystokracja to warstwa skazana na zniszczenie, niezdolna do spełnienia w społeczeństwie roli przewodniej.
Lalka ukazywała się najpierw w odcinkach w „Kurierze Codziennym” (w latach 1887-1889), pierwsze wydanie osobne ukazało się w 1890 r. w Warszawie. Akcja właściwa utworu rozgrywa się w latach 1878-1879, ale retrospekcje (czyli powracanie pamięcią do minionych wydarzeń), na które natrafić można w Pamiętniku starego subiekta, obejmują okres od roku 1837 i dotyczą wydarzeń związanych z Wiosną Ludów, a konkretnie z kampanią węgierską (1848), a także powstaniem styczniowym (1863). Miejscem akcji jest Warszawa, ale poszczególne epizody rozgrywają się w Zasławku (u pani prezesowej) oraz w Paryżu. W Pamiętniku starego subiekta (czyli Ignacego Rzeckiego) zostały także opisane wydarzenia, jakie rozegrały się na Węgrzech.
Tytuł książki został zaczerpnięty z jednego z epizodów powieści, procesu, jaki baronowa Krzeszowska wytoczyła Helenie Stawskiej o rzekomą kradzież lalki. Lalka to powieść wielowątkowa, można tu wskazać następujące wątki: romansowy (Izabela i Wokulski); ukazanie warstw społecznych (arystokracji, mieszczaństwa, Żydów i prostego ludu z nizin społecznych); ukazanie sytuacji politycznej Polski, czyli tło polityczne utworu; rozliczenie się z ideologią romantyczną; pytanie o drogi rozwojowe Polski.
Głównym wątkiem jest niewątpliwie miłość Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej. Prus ukazuje również ewolucję społeczno-polityczną społeczeństwa polskiego na przestrzeni prawie półwiecza: od końca lat trzydziestych do końca lat siedemdziesiątych XIX stulecia. Ta ewolucja stanowi właśnie o tle politycznym utworu, szczególnie wyraziście zauważalnym w pamiętniku Ignacego Rzeckiego, starego subiekta. Pamiętnik... to zapis przemian, jakie zachodziły w świadomości ideowo-politycznej kolejnych pokoleń Polaków. Ze względu na ten przekrój polskiej społeczności, Lalka określana jest mianem powieści „polskiego dojrzałego realizmu”, określanego również mianem krytycznego.
Prus ukazuje dokładny wizerunek poszczególnych warstw społecznych. Arystokrację reprezentują m.in. Łęccy, Krzeszowscy, Zasławska, Ochocki, Wąsowska. Jest to warstwa charakteryzująca się przeważnie egoizmem, nicością moralną, tępotą i degeneracją, zamkniętą we własnym świecie, nie dopuszczającą do swej świadomości żadnych przemian, ani nowych twarzy. Modelowym przykładem jest Izabela Łęcka, niezdolna do żadnych wyższych uczuć, sztuczna niczym tytułowa lalka. Również jej ojciec, pan Tomasz, to zadufany w sobie bankrut, życiowy safanduła i nieudacznik. Jest jednak zarozumiały, a do pochodzącego z niższej warstwy społecznej Wokulskiego odnosi się z wyraźnym dystansem i protekcją. Prus ukazuje również mieszczaństwo (Minclowie, Rzecki, warszawscy kupcy). Są to głównie ludzie stroniący od wszelkiego życiowego ryzyka, preferujący raczej powolne, mozolne dorabianie się, niż ryzykowne inwestycje przynoszące duże zyski, ale czasem niebezpieczne. Lalka ukazuje też niziny społeczne (ludzie zamieszkujący warszawskie Powiśle: Magdalena, Węgiełek, Wysoccy). Warunki życia proletariatu ukazane są naturalistycznie, wszechobecna nędza, brud i choroby uniemożliwiają najuboższym zajęcie się czymkolwiek, z wyjątkiem rozpaczliwej walki o przetrwanie kolejnego dnia. To już nie życie, to wegetacja.
Główny bohater powieści, Stanisław Wokulski, ukazany jest jako synteza dwóch osobowości: romantyka sprzed 1863 r. i pozytywisty lat 70. XIX stulecia. O romantyzmie głównego bohatera powieści świadczy przede wszystkim udział w powstaniu styczniowym i marzenia o idealnej miłości, zaś o przekonaniach pozytywistycznych kult ciężkiej pracy, kult nauki, utylitaryzm i filantropia. Wokulski ponosi klęskę jako romantyk, miłość do Izabeli okazuje się złudną igraszką rozkapryszonej i pustej pannicy. Jednak jako pozytywista główny bohater Lalki również nie odnosi sukcesu. Polskie społeczeństwo ma przestarzałą strukturę, jest chore na antagonizmy klasowe i międzyludzkie. W tej sytuacji program pracy organicznej nie ma szans powodzenia, zaś wszelkie twórcze i myślące jednostki skazane są na klęskę.
Powieść ma zakończenie otwarte, nie wiemy ostatecznie, co stało się z głównym bohaterem. Wokulski miał zamiar popełnić samobójstwo, jednak autor nie zdecydował się na „uśmiercenie” go; być może miał to być wyraz jakiegoś promyka optymizmu, sugestia, że z każdej sytuacji może być wyjście.
Bohater powieści, młody lekarz Tomasz Judym, odbywający praktykę lekarską w Paryżu, poznaje tam turystki Polki - panią Niewadzką, jej wnuczki - Natalię Orszeńską i jej siostrę, oraz ich opiekunkę i przyjaciółkę, Joannę Podborską. Odbywa z nimi wycieczkę do Wersalu, a potem się rozstają.
Judym wraca do Warszawy, gdzie zamierza się poświęcić walce z nędzą i pomocy najuboższym mieszkańcom. W tym celu podczas spotkania lekarzy w salonie doktora Czernisza wygłasza płomienną mowę na temat uwłaczających ludzkiej godności warunków życia biedoty i postuluje jako obowiązek lekarzy pracę charytatywną wśród potrzebujących. Widząc brak zrozumienia i na skutek braku pacjentów w Warszawie, wyjeżdża do kurortu w Cisach, gdzie obejmuje posadę lekarza sanatoryjnego. Tam ponownie styka się z panią Niewadzką i zakochuje się w Joasi Podborskiej. Na skutek awantury z kierownictwem sanatorium związanej z działalnością powodującą pogarszanie się warunków życia okolicznych mieszkańców (zanieczyszczanie wody pitnej, co powoduje masowe zachorowania na malarię) Judym opuszcza Cisy. Na dworcu przypadkowo spotyka dawnego znajomego, inżyniera Korzeckiego (dekadenta) i wyjeżdża z nim do Zagłębia Dąbrowskiego. Obserwując tragiczne warunki życia i pracy górników, postanawia pracować wśród nich. Podejmuje też decyzję rozstania z kochającą go Joasią. Chce być sam w walce z nędzą.
Doktor Tomasz Judym - młody chirurg, syn ubogiego, uzależnionego od alkoholu warszawskiego szewca, idealista, człowiek posiadający niezłomną wolę i silny charakter, stawiający na pierwszym miejscu dobro ludzi najuboższych, zawsze w pełni świadomy swego statusu społecznego, który pomimo wykształcenia uzależniony jest od pochodzenia. Mimo szlachetnych idei, Judym nie jest postacią w pełni pozytywną. Działa z powodu swego kompleksu niższości, kompleksu człowieka ubogiego, który widzi możliwość zerwania z własną sferą tylko poprzez jej całkowitą likwidację. To dlatego Judym chce za wszelką cenę poprawić los ludzi żyjących w skrajnej nędzy. Kieruje się emocjami, a nie rozsądkiem - dla fachowców-lekarzy nie jest partnerem w dyskusji, ale rozhisteryzowanym fanatykiem idei poprawy losu biedoty. W rozmowie z kolegami-lekarzami w jednym z warszawskich salonów Judym nie używa racjonalnych, konkretnych argumentów, nie umie być rzeczowy, zbyt się angażuje osobiście, ujawnia swoją psychiczną słabość i dlatego nie jest traktowany poważnie.
Mimo, że pochodzi z warstwy ubogich rzemieślników, bardzo się od nich oddalił. Z rodziną brata nie łączą go właściwie żadne więzi uczuciowe. Chce działać sam, bez udziału samych zainteresowanych w poprawie swego losu. Nie docenia siły, która tkwi w ludziach ubogich, pragnących wyrwać się z nędzy.
Judym nie umie właściwie ocenić ani własnych atutów i możliwości, ani ograniczeń. Zdobył za granicą cenne wykształcenie i doświadczenie, którego nie potrafi wykorzystać w pracy w kraju. Załamują go już pierwsze niepowodzenia, ucieka z Cisów właśnie wtedy, kiedy byłby tam najbardziej potrzebny. Nie walczy do końca. A wcześniej - przed walką - nie stara się pozyskać sojuszników w ludziach, którzy mają możliwość podejmowania ważnych decyzji (tak jest w przypadku jego stosunków z Węglichowskim i Krzywosądem).
Judym wyraźnie przecenia swe siły, kilkakrotnie udowadniając słabość i brak konsekwencji działania. Opuszcza Warszawę, ponieważ nie potrafi pozyskać pacjentów - został odrzucony przez środowisko lekarskie, a nie potrafił wiedzą i umiejętnościami udowodnić swej wartości. Ucieka z Cisów, bo tu również jego działalność nie cieszyła się powodzeniem, mimo że przecież przynosiła konkretne efekty (bardzo potrzebny szpital dla ubogich). W ostatniej scenie Judym wygląda na człowieka zmęczonego i załamanego.
Bohater nie potrafi docenić nawet tak wielkiego szczęścia, jakim jest szczere uczucie Joasi. Niszczy je, mając świadomość, że przyczynia się tym samym do tragedii dziewczyny, która utraci nadzieję na dom i szczęśliwą rodzinę.
Prawdopodobnie powyższe cechy sprawiają, że przynajmniej w trakcie trwania akcji powieści Judym nie odnosi sukcesów. Symbolem jego wnętrza w ostatniej scenie powieści jest rozdarta sosna. Nie wiadomo, jaką drogę doktor wybierze i czy wyciągnie naukę z dotychczasowych doświadczeń.
Joasia Podborska - “panna dwudziestokilkuletnia, ciemna brunetka z niebieskimi oczami, prześliczna i zgrabna”, przyjaciółka Niewadzkiej, guwernantka panien Orszeńskich, szczera, wrażliwa, bezpośrednia. Nie jest szczęśliwa. Wcześnie straciła rodziców i dom rodzinny. Znała Stasię Bozowską (bohaterkę Siłaczki Żeromskiego), więc prawdopodobnie jest zwolenniczką pozytywistycznych idei pracy organicznej i pracy u podstaw. Jest samodzielna, podczas pobytu w Warszawie uczy córkę państwa Predygierów, co pozwala jej pomagać bratu Henrykowi. Jej drugi brat, Wacław, umiera na wygnaniu (prawdopodobnie brał udział w powstaniu). W Warszawie czuje się samotna i zagubiona. Nikt jej nie rozumie, nikt nie otacza cieplejszym uczuciem, sama o sobie pisze w dzienniku: “Już sama nie wiem, czego chcę. Tęsknię, a raczej usycham z tęsknoty. Chciałabym pójść, uciec...”.
Joasia Podborska jest wrażliwa, delikatna, bardzo kobieca. Przy tym to osoba wykształcona, odznaczająca się smakiem artystycznym. W kontaktach z mężczyznami jest trochę nieśmiała, choć to emancypantka i potrafi być dla mężczyzny partnerem w dyskusji (co ujawnia w salonie panny Heleny). Obdarza Judyma szczerą, gorącą miłością, jest spragniona czułości, opieki. Czuje się bezdomna, brak jej własnego miejsca w świecie. Chociaż odwiedza rodzinne strony, nie potrafi odnaleźć tam swoich korzeni. Z Judymem łączy marzenia o szczęśliwej przyszłości wypełnionej wspólną pracą, wzajemnym zrozumieniem i miłością. Nie potrafi zrozumieć jego decyzji, ale się nie przeciwstawia. Po ostatniej rozmowie z ukochanym odchodzi zupełnie zdruzgotana, załamana. Być może już nigdy nie zdoła ułożyć sobie życia.
Korzecki - inżynier, trzydziestokilkuletni mężczyzna, znajomy Judyma z Paryża, wspólnie podróżowali po Szwajcarii. Człowiek o zaburzonej psychice, chory nerwowo, nadwrażliwy, bardzo przenikliwy. Pracuje w Zagłębiu, gdzie zaprasza Judyma, po opuszczeniu przez doktora Cisów. Korzecki to dekadent, pesymista, nie widzi sensu i celu życia. Jest typowym młodopolskim dandysem - elegantem, estetą, o niespokojnej naturze, mówi o sobie “wlokę w sobie zarazę”. W końcu Korzecki popełnia samobójstwo.
Niewadzka - majętna wdowa, “dama niemałej wagi, wiekowa, z siwymi włosami i dużą a jeszcze piękną twarzą”, nieco surowa w zachowaniu.
Natalia Orszeńska - wnuczka Niewadzkiej, sierota, panienka siedemnastoletnia, osóbka bardzo niezależna i cyniczna, choć nie pozbawiona pozytywnych odruchów. Wanda Orszeńska - młodsza siostra Natalii, żywa i śmiała.
Wiktor Judym - brat Tomasza, ubogi robotnik, działacz rewolucyjny. Węglichowski - lekarz, zasłużony dyrektor zakładu w Cisach, “człowiek lat pięćdziesięciu, niski, (...) chudy, kościsty”, jego oczy znamionowały “rozum, a raczej spryt niepospolity”.
Jan Bogusław Krzywosąd Chobrzański - długoletni administrator zakładu w Cisach, “stary kawaler, przystojny, wysokiego wzrostu i pięknej figury”, posiadający burzliwą przeszłość, “przeszedł Europę wzdłuż i w poprzek”, potrafił rozmawiać o wszystkich chyba dziedzinach sztuki i rzemiosła, pracowity, jego głównym zajęciem było “odnawianie” antyków i dzieł sztuki oraz “fabrykowanie” takichże antyków z różnych historycznych i niehistorycznych szczątków, “wśród najcięższych kolei losu dążył zawsze do sławy, wyniesienia, do znaczenia, do wpływu i rozgłosu wśród swoich”.
Leszczykowski - syn “ubogiego szlachcica spod Cisów”, uczęszczał niegdyś do “sławnej szkoły wojewódzkiej kieleckiej”, gdzie przyjaźnił się z Niewadzkim, Węglichowskim i Krzywosądem, mieszkał w Bosforze, pracowity i twardy kupiec, posiadający nieugiętą wolę, trzeźwy, chytry, jego jedyną pasją było wydawanie pieniędzy na wspomaganie młodych i utalentowanych Polaków oraz na “ucywilizowanie jak najwyżej” swego rodzinnego Zagórza.
Obyty w świecie. Bywał w różnych krajach i imał się różnych zawodów: “Bywał tragarzem okrętowym, zamiataczem ulic, roznosicielem dzienników europejskich, ajentem w pewnym sklepie francuskim, subiektem, komiwojażerem, a wreszcie właścicielem ogromnych magazynów, handlarzem dywanów, przemysłowcem itd”. Wytrwały, uparty, w głębi duszy “marzyciel i asceta”, chętnie pomagał wszelkiego rodzaju fantastom, wynalazcom, wszystkim, którzy zamierzali poprawiać świat i przyczyniać się do wspólnego dobra i postępu. Marzył, że kiedyś uzdrowisko w Cisach będzie kurortem na światowym poziomie.
Akcja powieści toczy się w latach 90. XIX wieku. Pierwszy rozdział rozpoczyna się w Paryżu i trwa przez dwa dni obejmujące spotkanie Judyma w Luwrze z panią Niewadzką i towarzyszącymi jej dziewczętami oraz wyprawę z nimi do wersalu. W następnym rozdziale akcja przenosi się do Warszawy. „Po upływie roku, jednego z ostatnich dni czerwca Judym obudził się w Warszawie.”. Przebywał tam kilka miesięcy. W marcu otrzymał propozycję pracy w Cisach i z końcem kwietnia udał się do uzdrowiska. W lutym tego roku wyjechał za granicę Wiktor Judym. W czerwcu Judymowa z dziećmi udała się do Austrii i Szwajcarii (Wintentur). Doktor Judym w Cisach pracował przeszło rok. W czerwcu doszło do awantury z Krzywosądem i Węglichowskim, w wyniku której Judym stracił pracę i przeniósł się do Sosnowca. Na początku września po raz ostatni spotkał się z Joasią. Wydarzenia wspomniane we fragmencie pamiętnika Joasi miały miejsce trzy lata wcześniej. Joasia wspomina w nim o mężczyźnie, którego zauważyła w tramwaju. Był to Judym. Później w Cisach zapytała go, czy jeździł tramwajem na Chłodną lub na Waliców i stwierdziła: „To było ze trzy lata temu, a może nawet więcej.”. Miejsca wymienione w pamiętniku to: Warszawa, Kielce, Głogi, Mękarzyce, Krawczyska (wsie w okolicach Kielc). W retrospektywnych partiach powieści narracja obejmuje dzieciństwo Judyma, a więc wydarzenia sprzed około 20 lat.
Głównym bohaterem wydanej w roku 1899 powieści Stefana Żeromskiego Ludzie bezdomni jest doktor Tomasz Judym. Jest to człowiek, który w swoim życiu przyjmuje postawę skrajną, nie uznaje żadnych kompromisów. Judym pochodzi z biednej rodziny robotniczej, jest synem szewca-alkoholika i tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i własnej ciężkiej pracy udaje mu się zdobyć wykształcenie i uciec od nędzy. Wyjazd do Paryża, studia medyczne, potem powrót do Warszawy stanowią zapowiedź kariery. Jako młody i pełen ideałów lekarz, Judym próbuje zmienić otaczającą go rzeczywistość działając w myśl pozytywistycznego hasła pomocy najuboższym. Jednak jego droga życiowa jest kroczeniem od jednej klęski do drugiej: nie udaje mu się przekonać do swego programu, niesienia pomocy najuboższym, środowiska lekarzy warszawskich, niepowodzeniem kończy się również próba założenia własnej praktyki, zaś podczas swego pobytu w Cisach entuzjazm Judyma rozbija się o mur niechęci współpracowników i pracodawców. W końcu rezygnuje z walki, wyjeżdża do Zagłębia, gdzie zostaje lekarzem kopalnianym dla najuboższych. W tym czasie Judym przeżywa ogromne rozdarcie wewnętrzne. Ma możliwość znalezienia szczęścia rodzinnego i założenia własnego domu, jednak odrzuca miłość kochającej go Joasi, gdyż założenie rodziny mogłoby odciągnąć go od służby idei niesienia pomocy ludziom. Jest to decyzja tragiczna, a podjęcie jej stawia Judyma na równi z takimi bohaterami romantycznymi, jak Konrad z III części Dziadów, Kordian, Konrad Wallenrod.
Postawa Judyma jest niewątpliwie postawą piękną i szlachetną, nastawioną na dawanie z siebie wszystkiego co najwartościowsze, bez oglądania się na zapłatę, na nagrodę. Oczywiście, oceniając postępowanie Judyma w kategoriach zdrowego rozsądku, można zwrócić uwagę na wiele minusów takiej postawy: Judym przecież przegrywa swoje życie (traci możliwość zrobienia kariery, odrzuca miłość Joasi, rezygnuje z możliwości osiągnięcia stabilizacji życiowej), a do tego rujnuje życie ukochanej kobiety. Jednak do końca pozostaje czysty i wierny swoim przekonaniom.
Stary Mendel Gdański od lat mieszkał w Warszawie. Tu miał swój warsztat introligatorki, tu wychowywał także swojego ukochanego wnuka - Kubusia. Pewnego dnia chłopiec przyniósł ze szkoły złe wieści - został pobity przez kolegów, którzy wołali za nim szyderczo - „Żyd! Żyd!”. Po południu odwiedził ich znajomy student, który czasem dawał Mendlowi książki do oprawy, i powiedział, że szykuje się pogrom - warszawiacy chcą napaść na Żydów. Inni sąsiedzi Mendla wcale się tym nie przejmowali, mówili, że Żydzi myślą tylko o zarobku, że są obcy... Mendel do końca nie wierzył, że jemu - mieszkańcowi Warszawy, który przeżył tu całe swoje życie, służył swojej ojczyźnie jak umiał, wraz z innymi Polakami przeżył klęskę powstania styczniowego i carskie represje - może grozić tak straszna krzywda.
Niestety pogrom miał miejsce. Mendel stanął wtedy w otwartym oknie i modlił się. Jego wnuk został uderzony kamieniem. Żyda bronił tylko młody student. Wieczorem Mendel zachowywał się tak, jakby odprawiał żałobę. Na stwierdzenie studenta, który nie opuścił starego introligatora, że przecież nikt mu nie umarł, Mendel odpowiedział, że umarło w nim serce, którym kochał swoje miasto.
Mendel, stary rzemieślnik żydowski, introligator, ma 67 lat, pochodzi z Gdańska, ale od 27 lat mieszka w Warszawie. Jest bardzo uczciwy i honorowy. Mendel jest Żydem, który czuje się Polakiem. Przez całe swoje życie związany był z Warszawą: „Nu, a ja z czego wyrósł? A ja z jakiego gruntu wyrósł? (...) Czy ja tu przyszedł jak do karczmy? Zjadł, wypił i nie zapłacił? Nu, ja tu nie przyszedł jak do karczmy! Ja tu tak w to miasto urósł jak ta brzezina w lesie!” - mówi Mendel do zegarmistrza Polaka.
Mendel mieszka w Polsce, dla Polaków ciężko i uczciwie pracuje, nie rozumie więc, dlaczego odmawia mu się prawa do czucia się pełnoprawnym obywatelem polskim. Jednak już sam fakt, że jest Żydem wystarcza, aby stary introligator stał się ofiarą pogromu antyżydowskiego.
Nienawiści rozszalałego tłumu nie da się wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. Ulicami Warszawy biega rozwścieczony motłoch i linczuje wszystkich, którzy są Żydami. I chociaż w noweli nie dochodzi do zlinczowania Mendla, nie pozwalają na to sąsiedzi, to jednak w starym Żydzie coś pęka. Mendel nie czuje się już więcej związany z Warszawą, stracił do niej serce: „Pan powiada, co u mnie nic nie umarło? Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu, u mnie umarło serce do tego miasto!”.
Główny bohater - Mąż - bierze ślub z kobietą, którą, jak mu się wydaje, kocha. Czuje się jednak poetą, pragnie tworzyć prawdziwą poezję. Żyje marzeniami, stąd tak łatwo szatanowi opętać jego duszę. Zsyła mu Dziewicę - będącą dla Męża uosobieniem żywej poezji, piękna. Porzuca zrozpaczoną Żonę i rusza z Dziewicą. Ta niemal doprowadza go do zguby. Ratuje go anioł. Mąż powraca do domu, ale okazuje się, że Żona umiera w szpitalu dla obłąkanych, a syn - Orcio - jest poetą (w dniu jego chrztu Żona „zaklęła go na poetę”). Dziecko jest słabe, wątłe, utrzymuje kontakt ze światem nadprzyrodzonym (widzi ducha matki), przewiduje przyszłość. Traci też stopniowo wzrok.
Tymczasem wybucha rewolucja, a Mąż, teraz już Hrabia Henryk staje na czele arystokracji, przeciw której walczą rewolucjoniści. Henryk wybiera się do ich obozu, aby poznać przeciwnika. Widzi, że rewolucjoniści to tak naprawdę ludzie, którzy marzą o życiu arystokracji. Chcą pieniędzy, żywności, chcą się bawić. Spotyka się także z przywódcą rewolucjonistów, Pankracym. Utwierdza się w przekonaniu, że rewolucjoniści nie proponują żadnych nowych idei. Ostatecznie Henryk ginie na polu walki. Przegrywa także Pankracy, który na gruzach starego świata chciał budować zupełnie nowe dzieło. Nad zrujnowanym przez rewolucjonistów światem panuje Chrystus - Zwycięzca, którego Pankracy widzi na moment przed śmiercią
Hrabia Henryk - Mąż - Przyjmuje się, że w chwili ślubu z Marią ma 21 lat (tyle, ile miał Krasiński pisząc dramat). Henryk to typowy bohater romantyczny. Zawiera związek małżeński (z przeciętną, ale bardzo go kochającą kobietą), który szybko go nuży. Jest wybitnie uzdolnionym poetą, ma poczucie wyższości, pogardza innymi, jest pyszny, a są to wszystko wady prowadzące do klęski. Poszukuje idealnej kochanki, dlatego tak łatwo daje się zwieść Dziewicy będącej dla niego uosobieniem “żywej poezji”. Ale okazuje się ona wcieleniem Szatana, a poezja tworzona przez Henryka jest stereotypowa, martwa, ponieważ Mąż nie potrafi odróżnić prawdziwej poezji od poetyckiej prozy. Widząc tragedię, która dotknęła jego rodzinę (żona popada w obłęd) hrabia Henryk wyrzeka się poezji, będzie go ona jednak prześladować przez całe życie (poetą będzie jego syn - Orcio).
W części III Henryk ma 36 lat, jest działaczem społecznym, przywódcą arystokracji. W rewolucyjnym chaosie potrafi właściwie ocenić sytuację, wie, że radykalny przewrót nie zmieni układów społecznych, dawną arystokrację zastąpi nowa. Zna także wady swojej warstwy, a mimo to obejmuje przywództwo. Przeżywa osobiste tragedie - śmierć żony, chorobę synka, wreszcie jego śmierć. Widząc zwycięstwo rewolucjonistów popełnia samobójstwo. Pankracy uważa go za równorzędnego partnera. Bohater do końca pozostaje wielką indywidualnością.
Pankracy (z greckiego wszechwładca) - przywódca rewolucjonistów, człowiek z ludu, bez przeszłości - nie ma przodków, tradycji, prawdopodobnie nie przyjął także chrztu (Henryk mówi o nim, że jest “bez anioła stróża”). Pankracy jest silnym, konsekwentnym i upartym człowiekiem, dzięki temu udało mu się osiągnąć pozycję przywódcy. W pełni panuje nad podburzonym tłumem, inni spośród “elity” rewolucjonistów boją się go i całkowicie się mu podporządkowują (Leonard). Jest niezależny, ma świadomość swojej wielkości i właśnie to jest powodem jego samotności. Pankracy przeżywa wątpliwości, ale z nikim się nimi nie dzieli. Sam podejmuje ryzyko i sam chce za to odpowiadać. Mimo postulatu równości wszystkich “obywateli” Pankracy jest wyróżniany. W obozie rewolucjonistów nazywa się go “Wielkim Obywatelem”, Henryk zwraca się do niego ironicznie “obywatelu-boże”.
Pankracy uważa, że cel uświęca środki. W imię zwycięstwa “idei wieku naszego” należy popełniać zbrodnie. Dla niego nie istnieje przeszłość. Przyszłe pokolenia usprawiedliwią chaos, zniszczenia i zbrodnie - efekt rewolucji. Jego niezłomna wiara załamuje się po ostatecznym zwycięstwie. Na gruzach starego świata Pankracy przeżywa falę skruchy, mówi o konieczności zmazania zbrodni poprzez stworzenie raju na ziemi. To jednak nie zmaże jego win. Dlatego Pankracy zostaje pokonany przez Chrystusa Zbawiciela.
Orcio - syn Męża, obdarzony poetyckim geniuszem chłopiec, który ma moc tworzenia prawdziwej poezji. To stanie się jego przekleństwem. Nadwrażliwy, o słabej konstrukcji psychicznej (por. Hamlet Szekspira, Karusia z Romantyczności Mickiewicza), Orcio stoi na pograniczu świata duchów i rzeczywistości żywych. Dla ojca syn jest powodem nieustannych wyrzutów sumienia (przypomina o śmierci porzuconej przez niego matki). Dziecko nie jest genialnym poetą, jest raczej napiętnowane poezją. Cierpi. Fizycznym aspektem jego cierpienia jest ślepota, na którą zapada (ma to swoje uzasadnienie w biografii Krasińskiego, który zapadł na poważną chorobę oczu). W romantyzmie dziecko było traktowane jako istota szczególnie przeznaczona do kontaktu ze światem nadprzyrodzonym. Postać ślepca w literaturze od najdawniejszych czasów była kojarzona z niepospolitym geniuszem poetyckim - za ślepca był uważany legendarny Homer. W ten sposób w postaci Orcia Krasiński koncentruje stereotypy dotyczące prawdziwego twórcy, dziecko symbolizuje ideał poety.
Leonard - przywódca pełnych wyuzdania obrzędów nowej religii, w czasie których pełni rolę kapłana Wolności. Jest blisko związany z Pankracym, którego traktuje jak bóstwo. Jego pseudoreligijny rytuał podsyca chęć zabijania i rządzę przelewu krwi.
gen. Bianchetti (z włoskiego bielidło) - przywódca wojskowy, który siebie uważa za największego geniusza, w przyszłości chce objąć panowanie nad nowym światem. Hrabia Henryk mówi o nim: “tak się poczyna każda arystokracja”.
Maria - bohaterka epizodyczna; żona Henryka, kobieta wierna, kochająca. Jest to osoba przeciętna, najważniejsza dla niej jest rodzina i miłość. Nie rozumie męża, jej dobroć i tkliwość są uciążliwe, traktuje go jak dziecko, jest nadopiekuńcza. Szczęście małżeńskie rozumie jako utożsamienie celów obojga partnerów. Pragnie upodobnić się do męża i zostać poetką, za co płaci załamaniem psychicznym. Rzuca też na synka klątwę, by był poetą, gdyż tylko wtedy ojciec będzie go kochał.
Arystokracja - bohater zbiorowy; przeciwnicy rewolucjonistów.
Przedstawiciele: hrabiowie, baronowie, książęta - ostatni przedstawiciele arystokracji. Są też bankierzy - reprezentanci burżuazji. Wszyscy schronili się w twierdzy Okopy Świętej Trójcy.
Przywódca: hr. Henryk
Charakterystyka środowiska: warstwa zdegenerowana, niezdolna nie tylko do walki, ale nawet do obrony, gotowa do ugody, a jeśli trzeba do upokorzeń, byle ocalić życie; jej przedstawiciele to ludzie tchórzliwi, pozbawieni honoru, oportuniści, są słabi; do niedawna wiedli życie rozpustników i próżniaków
Rewolucjonista Pankracy Zarzuca im morderstwa, przekupstwa, nadużycie władzy, krzywdzenie słabszych, gnębienie poddanych, okrucieństwo wobec służby, targanie związków rodzinnych, demoralizację. Te same wady wytyka im hrabia Henryk, dostrzegając ich wewnętrzną nicość i nieuchronność czekającej ich, w związku z tym, zagłady.
Zasługi arystokracji: opieka społeczna, troska o zdrowie ludu, oświatę, zabezpieczenie na wypadek klęsk żywiołowych, należą już do dawno minionej przeszłości. Obecni arystokraci do dawnych grzechów dodają: brak godności, tchórzostwo, nicość intelektualną.
Henryk o arystokracji: warstwa, która przechowała bardzo ważne dla bytu narodowego wartości: wiarę katolicką, obyczaj, tradycję, zasady życia społeczno-politycznego.
Pankracy o arystokracji: ludzie, którzy spędzali życie gnębiąc innych, wyzyskując warstwy postawione niżej w hierarchii społecznej.
Cel przywódcy arystokracji - hrabiego Henryka: Pragnie ocalić istniejący porządek świata, choć wie, że arystokracja to warstwa, która nie nadaje się do przewodzenia, opiekowania się narodem.
Rewolucjoniści - bohater zbiorowy; przeciwnicy arystokracji.
Przedstawiciele: chłopi, robotnicy, służba domowa, rzemieślnicy.
Przywódca: Pankracy (imię znaczące, z gr. wszechwładca).
Charakterystyka środowiska: Obóz ten jest opisany bardzo dokładnie. Patrzymy na niego oczyma hr. Henryka, który udając się do zamku Świętej Trójcy przechodził tamtędy. Idąc od ogniska do ogniska wszędzie widział motłoch spragniony zemsty i chleba. Rewolucja ta skierowana jest przeciw całemu światu, całej cywilizacji, Bogu, władcom, panom. Jest to rewolucja totalna. Mimo niewątpliwych racji ludzi krzywdzonych i uciskanych, nie widać tu nigdzie wartości pozytywnych. Są za to interesy różnych grup, pragnących w ogniu rewolucji wygrać własne cele. Taki jest Bianchetti, a także grupa przechrztów.
Motłoch pragnie jedynie krwi, zemsty, anarchii. Każdy z osobna marzy przede wszystkim o zabiciu własnego krzywdziciela i zajęciu jego miejsca. Jest to piekło, świat bez Boga, świat niezdolny do wyłonienia wartości pozytywnych, zbudowania nowej cywilizacji. Chcą totalnego zniszczenia starego porządku, nie proponują w zamian żadnej koncepcji nowego świata; ich hasło to: „Chleba nam, chleba, chleba! - Śmierć panom...”, w ten sposób rewolucja staje się krwawą ucztą, a nie wystąpieniem w celu wprowadzenia nowego, lepszego ładu.
gen. Bianchetti (z takich jak on powstanie nowa arystokracja) - pragnie pozycji i władzy, gardzi motłochem, stoi zawsze po stronie silniejszych;
Żydzi (których w dramacie nazywa się „przechrztami”) - dążą do obalenia chrześcijaństwa, rewolucja ma im w tym pomóc, tylko pozornie przyjęli wiarę chrześcijańską.
Pankracy o rewolucjonistach: Ludzie nowej wiary, którzy walczą, by pomścić swoje krzywdy według Pankracego „młodzi, zgłodniali i silni”, ludzie, którzy stworzą nowy, lepszy świat, zburzywszy stary. Przywódca rewolucjonistów twierdzi „Świat mój (...) zrozumie siebie i powie sobie: »Jestem« - a nie będzie drugiego głosu na świecie, co by mógł także odpowiedzieć: »Jestem«”. Uważa, że przyszłe pokolenia będą ludźmi wolnymi.
Henryk o rewolucjonistach: „Widziałem wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże” - rewolucjoniści to ludzie pozbawieni wiary i moralności, walczą, aby zająć miejsce dawnej arystokracji, niczego nie osiągną, efektem krwawej walki będą na nowo „rozpusta, złoto i krew”.
Cel przywódcy rewolucjonistów, Pankracego: chce wprowadzić nowy porządek, ale nie precyzuje, na czym miałby on polegać, ma się za władcę mas rewolucyjnych, bezkrytycznie wierzy w rewolucję.
Nie-Boska komedia jest dramatem romantycznym, akcja utworu rozgrywa się więc, zgodnie z poetyką gatunku (zerwanie z zasadą trójjedności), w wielu miejscach i trwa znacznie dłużej niż 24 godziny.
I tak miejscem akcji dramatu są na przykład:
w części I: wnętrze wiejskiego kościoła, komnata, pokój sypialny Męża i Żony, ogród, górskie ustronia i dom obłąkanych;
w części II: cmentarz, wąwóz górski, dom Męża;
w części III: szałas przechrztów, namiot Pankracego, obóz rewolucjonistów w lesie, ruiny świątyni;
w części IV: zamek Świętej Trójcy, jego komnaty, dziedziniec i podziemia
Jeszcze bardziej skomplikowana jest kwestia czasu akcji dramatu. Przede wszystkim brak wystarczających danych, by usytuować akcję utworu w jakimś konkretnym, ściśle określonym czasie. Część I obejmuje prawdopodobnie około roku - od ślubu Męża i Żony, poprzez narodziny Orcia, jego chrzest do śmierci Żony - niedługo po chrzcie. Z analizy tekstu wynika, że wydarzenia opisane w części II rozgrywają się w 10 lat po śmierci Żony. W innym epizodzie II części dowiadujemy się, że Orcio ma już 14 lat. Być może więc akcja części II obejmuje około czterech lat.
Nie ma też danych pozwalających precyzyjnie określić czas akcji w III i IV części Nie-Boskiej komedii - Krasiński opisał w nich rozwój i tryumf rewolucji - do czasu ostatecznej klęski arystokratów, a później Boskiej interwencji.
Dramat Zygmunta Krasińskiego Nie-Boska Komedia powstał w roku 1833, jej zaś, anonimowe zresztą, wydanie miało miejsce dwa lata później, w roku 1835, w Paryżu.
Utwór daje się podzielić na dwie zasadnicze części, z których pierwsza, obejmująca akty pierwszy i drugi, nazywana jest dramatem rodzinnym, druga zaś, obejmująca akty trzeci i czwarty, określana jest mianem dramatu społecznego. Oba te dramaty połączone są w jedną całość osobą głównego bohatera - hrabiego Henryka, czyli Męża oraz sylwetkami niektórych bohaterów drugorzędnych. Każdy z czterech aktów jest poprzedzony swoistym, pisanym zrytmizowaną prozą, wstępem, który stanowi poetycki komentarz i wprowadzenie w akcję poszczególnych części utworu.
W dwóch pierwszych częściach autor na tle życia rodzinnego hrabiego Henryka dokonuje obrachunku z poezją romantyczną i jej potępienia, gdyż - zdaniem Krasińskiego - poezja ta doprowadza człowieka do egoizmu i zatracenia autentycznej miłości, będącej jedyną żywą siłą, która jest zarazem jedyną siłą twórczą. Autor stwierdza, że poezja romantyczna zabija w ludziach miłość, gdyż jest zbyt oderwana od rzeczywistości i zagubiona w świecie fantazji. Dowodem na to jest postać głównego bohatera. Hrabia, 36-letni mężczyzna, marzy o tym, aby uznano go za poetę-geniusza. W rzeczywistości jest poetą fałszywym, nie umiejącym odróżnić prawdy od kłamstwa i traktującym życie jako natchnienie poetyckie. Jako mąż i ojciec ponosi klęskę. Uwiedziony przez widmo “Dziewicy” wysłanej przez złe duchy, zapomina o rodzinie, co powoduje obłęd i śmierć żony. Ich jedyny syn, Orcio, który okazuje się być prawdziwym poetą-wizjonerem, traci wzrok.
Trzeci i czwarty akt utworu są poświęcone problemowi rewolucji: czynnika, według historiozofii (filozofii dziejów) Krasińskiego, nieuniknionego, mającego doprowadzić do upadku starego porządku społecznego. Jest to jednak, jak twierdzi autor Nie-Boskiej Komedii, czynnik wyłącznie niszczący, który - również z powodu braku miłości w sercach ludzi dokonujących przewrotu - nie jest w stanie zbudować niczego naprawdę nowego i tętniącego życiem.
Dla ukazania obrazu wielkiego przewrotu i apokaliptycznej wizji efektów tych gwałtownych przemian, Krasiński skorzystał ze swych wiadomości i wyobrażeń dotyczących rewolucji francuskiej, religii “nowego chrystianizmu” sekty saintsimonistów oraz - w scenie narady przechrztów - z przesądów przypisujących Żydom zamiar zniszczenia chrześcijaństwa i podporządkowania sobie świata.
Tak więc druga część utworu obejmuje czasy, gdy wybucha bunt mas przeciwko arystokracji. Hrabia Henryk decyduje się stanąć po stronie arystokratów, naprzeciw których stają “demokraci”. Autor dokonuje charakterystyki zarówno jednej, jak i drugiej strony konfliktu. Arystokraci, mający bronić “honoru i religii”, zgrupowani w Okopach Świętej Trójcy, sami są pozbawieni poczucia honoru, małoduszni i tchórzliwi (jedynym wyjątkiem, “jedynym mężem wśród ludzi”, jest hrabia Henryk). Ponadto arystokracja, jako klasa zdegenerowana, nie ma już prawa bytu, rewolucja zaś jest czynnikiem, który zlikwiduje ten zbędny dla społeczeństwa ciężar.
Jednak “nowi ludzie” - rewolucjoniści - nie są w stanie utworzyć “lepszego świata”; gdyż ich głównym celem jest użycie i zniszczenie, a poza tym nie myślą w ogóle o przyszłości i są bezwzględnie posłuszni swym przywódcom, którzy za to ślepe oddanie odpłacają pogardą. Obóz rewolucji ukazany jest tu w sposób zdecydowanie negatywny. Rewolucjoniści nie mają żadnych ideałów, jedynym motorem ich działania jest chęć zemsty, krwawego odwetu na panach za lata ciemiężenia i ucisku. Rewolucjoniści pochodzą prawie wyłącznie z warstw niższych, są poza tym brudni, głodni i zaniedbani.
W dramacie Zygmunta Krasińskiego mamy do czynienia z dwoma bohaterami romantycznymi: hrabią Henrykiem i Pankracym. Uzupełniają się oni wzajemnie, gdyż reprezentują dwie skrajnie sprzeczne postawy. Obaj krytykują wady przeciwnika, ale zarazem racja jest pomiędzy nich rozdzielona: żaden z nich nie ma jej w pełni, co zresztą jest przyczyną ich klęsk i tragicznego końca. Moment, w którym zarówno hrabia Henryk, jak i Pankracy uświadamiają sobie jednostronność i cząstkowość własnych racji jest jednocześnie momentem ich upadku. Łączy ich jeszcze jedna cecha - obaj, po wypełnieniu swego zadania w świecie historycznym, umierają samotni: gdy arystokraci ponoszą klęskę, a Orcio zostaje zastrzelony, hrabia Henryk rzuca się w przepaść, zwycięskiego zaś, tryumfującego Pankracego poraża śmiertelnie blask Chrystusa, karzącego go za zakłócenie odwiecznego porządku dziejów.
Krasiński nie poprzestał tu na wyrażeniu swoich poglądów; dramat zawiera również liczne elementy autobiograficzne, spośród których wiele odnosi się do psychiki samego autora, jego samooceny duchowej i moralnej oraz doprowadza do ukazania wewnętrznego rozdarcia panującego w duszy poety. Krasiński dostrzega potrzebę i nieuchronność zmian, jednak rewolucja zawsze będzie dla niego zbrodnią, zaprzepaszczeniem dotychczasowego dorobku ludzkości, rozlewem krwi.
Akcja dramatu rozgrywa się w nieokreślonym czasie, w mieszkaniu Stomilów. Świat, w którym żyją jest całkowicie pozbawiony zasad, praw, wartości, ponieważ pokolenie Stomila dokonało wielkiego przewrotu i doprowadziło do absolutnej anarchii. nie istnieją żadne prawa i konwenanse, panuje pomieszanie norm, stylów. Każdy może robić co chce, a łamanie zasad jest chlubą. Syn Stomilów, Artur, nie ma już przeciwko czemu walczyć. Podejmuje więc próbę uporządkowania świata, wprowadzenia wartości. Babcię namawia, by poleżała na katafalku, zamierza się ożenić z Alą. Chce tradycyjnego ślubu. Oburza się widząc niechlujstwo ojca i swobodę moralną Eleonory (matki) sypiającej „od czasu do czasu” z prymitywnym prostakiem, Edkiem.
Próba powrotu do norm nie powiodła się jednak Arturowi, organizując ślub zapomniał o wyznaniu miłosnym, deklaracji uczuć, więc Ala, przekonana, że Arturowi na tym nie zależy, miała romans z Edkiem. Babcia naprawdę umiera, a Artur ginie z rąk Edka. Dramat kończy się symbolicznym tangiem - kultura prosta, prymitywna, masowa zwyciężyła. Edek zapowiada, że teraz on przejmuje władzę i wszyscy mają go słuchać.
W sytuacji społeczeństwa żyjącego w systemie totalitarnym Mrożek ostrzega przed nihilistycznym buntem przynoszącym anarchię, demaskuje mechanizmy życia społecznego, realia państwa komunistycznego.
Akcja dramatu rozgrywa się w nieokreślonym czasie, w mieszkaniu Stomilów. Świat, w którym żyją jest całkowicie pozbawiony zasad, praw, wartości, ponieważ pokolenie Stomila dokonało wielkiego przewrotu i doprowadziło do absolutnej anarchii. nie istnieją żadne prawa i konwenanse, panuje pomieszanie norm, stylów. Każdy może robić co chce, a łamanie zasad jest chlubą. Syn Stomilów, Artur, nie ma już przeciwko czemu walczyć. Podejmuje więc próbę uporządkowania świata, wprowadzenia wartości. Babcię namawia, by poleżała na katafalku, zamierza się ożenić z Alą. Chce tradycyjnego ślubu. Oburza się widząc niechlujstwo ojca i swobodę moralną Eleonory (matki) sypiającej „od czasu do czasu” z prymitywnym prostakiem, Edkiem.
Próba powrotu do norm nie powiodła się jednak Arturowi, organizując ślub zapomniał o wyznaniu miłosnym, deklaracji uczuć, więc Ala, przekonana, że Arturowi na tym nie zależy, miała romans z Edkiem. Babcia naprawdę umiera, a Artur ginie z rąk Edka. Dramat kończy się symbolicznym tangiem - kultura prosta, prymitywna, masowa zwyciężyła. Edek zapowiada, że teraz on przejmuje władzę i wszyscy mają go słuchać.
W sytuacji społeczeństwa żyjącego w systemie totalitarnym Mrożek ostrzega przed nihilistycznym buntem przynoszącym anarchię, demaskuje mechanizmy życia społecznego, realia państwa komunistycznego.
Czas w dramacie nie jest określony, ale można przypuszczać, że jest to współczesność. Miejsce jest dokładnie opisane w didaskaliach i nie zmienia się przez cały czas trwania akcji. Jest to inteligencki dom artysty Stomila i jego żony Eleonory. Mieszka z nimi dorosły syn Artur oraz matka Stomila Eugenia, jej brat Eugeniusz i Edek. W mieszkaniu panuje ogromny bałagan, meble stoją w przypadkowych miejscach jak po przeprowadzce. Oprócz nich w pokoju piętrzy się wiele niepotrzebnych, dawno nie używanych sprzętów: dziecięcy wózek, katafalk, ślubna suknia, buty, pusta klatka na ptaki itp. Wszystko jest zakurzone, niechlujne. W kącie leży sterta szmat.
Wygląd pokoju świadczy o mieszkańcach, którzy nie dbają o porządek, łamią tradycyjne zasady dotyczące nawet tak podstawowej sprawy jak utrzymanie domu.
Pierwodruk sztuki Sławomira Mrożka zatytułowanej Tango miał miejsce w miesięczniku „Dialog” w 1964 r., kilka miesięcy później odbyła się prapremiera sceniczna. Tytuł utworu został zaczerpnięty od nazwy tańca towarzyskiego, wywodzącego się z Południowej Ameryki. W sztuce Mrożka, pod koniec III aktu tango La Cumparsita tańczy Wuj z Edkiem. Jest to wyraźne nawiązanie do Wesela Stanisława Wyspiańskiego. Tango odczytywane jest jako groteskowa i parodystyczna próba ukazania problemu roli i miejsca intelektualisty we współczesnym świecie. Jest to także parodia dramatu rodzinnego. Sztuka Mrożka nie jest śmieszna ani optymistyczna, stanowi raczej ostrzeżenie przed zniszczeniem wybitnej jednostki przez brutalną, totalitarną siłę, a także jako przestrogę przed niszczącymi świat ludzkich wartości konformizmem, nihilizmem i anarchią. Miejsce ani czas akcji nie zostały w Tangu określone, co podkreśla uniwersalną, ponadczasowa wymowę sztuki. O miejscu akcji wiadomo tylko tyle, że jesteśmy świadkami wydarzeń rozgrywających się w domu Stomila, w rodzinie znajdującej się w stanie głębokiego kryzysu wartości moralnych i etycznych. Bohaterowie sztuki są dotknięci chorobą degradacji i degeneracji stosunków międzyludzkich. Wszystko tu dzieje się „na odwrót”, inaczej niż w tradycyjnej, normalnej rodzinie.
W dramacie Mrożka postaci dwóch głównych bohaterów zostały skonstruowane na zasadzie charakterystycznego dla tego twórcy przeciwstawienia: inteligent (Artur) i cham (Edek). Artur jest 21-letnim studentem, przewrażliwionym i słabym fizycznie inteligentem. Edek to typowy osiłek, prosty i tępy cham, prymitywne indywiduum panoszące się bezkarnie w domu Stomila, wygłaszające swoje głupawe, impertynenckie uwagi i dowcipy. Oprócz nich na scenie pojawia się także Stomil - ojciec Artura, awangardowy artysta - bezustannie i bezskutecznie eksperymentujący w poszukiwaniu nowych środków wyrazu artystycznego. Jego żoną a matką Artura jest Eleonora, nowoczesna, wyzwolona kobieta, zdradzającą męża i beztrosko przyznającą się do swej niewierności: „Ja sypiam z Edkiem od czasu do czasu”. Najstarszymi osobami w rodzinie Artura są: babcia Eugenia oraz wuj Eugeniusz - bezwolna marionetka, znajdująca się pod wpływem pozostałych członków familii. Narzeczoną Artura jest jego kuzynka, Ala.
Świat, w którym żyją bohaterowie, jest przewrócony do góry nogami, najstarsze pokolenie zachowuje się dziecinnie, zaś rodzice są zbuntowani i „wyzwoleni”. Pierwszy próbę uporządkowania otoczenia podejmie Artur, który wypowiada wojnę chamstwu Edka, swobodzie obyczajowej matki i bezmyślności babki, próbuje zmusić ojca do zadbania o swój wygląd, zaś Alę do wzięcia z nim zgodnego z tradycją ślubu. Porządki rozpoczyna od nakładania na co niesforniejszych domowników przedziwnych i komicznie groteskowych kar: babcia zostaje zmuszona do leżenia na katafalku i rozmyślania o wieczności, Eugeniusz musi chodzić z włożoną na głowę klatkę dla ptaków i pisać pamiętniki, Edek zostaje postawiony pod ścianą, plecami do pokoju. Po początkowym sukcesie karta się odwraca i ostatecznie Artur ponosi klęskę. Brutalny i tępy Edek zabija go i, niejako dokonując krwawego zamachu stanu, przejmuje władzę w domu. Zostaje teraz nowym panem, o wiele prymitywniejszym od swego poprzednika. Jego mowa do poddanych jest krótka i pozbawia słuchających wszelkich złudzeń: „Nie bójcie się, byle cicho siedzieć, nie podskakiwać, uważać co mówię (...). Ja jestem swój chłop. I pożartować mogę, i zabawić się lubię. Tylko posłuch musi być”. Pod koniec trzeciego aktu Edek zmusza Wuja Eugeniusza do odtańczenia z nim tanga La Cumparsita.
Zakończenie sztuki oznacza, że do domu Stomila powróci wszechwładny chaos etyczny i moralny, mający w zamyśle autora stanowić ostrzeżenie przed groźbą zniszczenia wrażliwości i inteligencji przez brutalność, tępotę i zwykłe chamstwo. Tak więc Tango posiada wymowę o wiele poważniejszą niż typowy dramat rodzinny, staje się wizją o wymiarze niemalże katastroficznym. Klęska Artura i podporządkowanie sobie domowników przez Edka daje w efekcie przygnębiający obraz świata zdominowanego przez brutalną totalitarną siłę, a cała rodzina Stomila jawi się jako zniewolone i sterroryzowane społeczeństwo. Tango Sławomira Mrożka można równocześnie odczytać jako przypowieść o niszczeniu ludzi wybitnych, zagubionych w rzeczywistości, lecz usiłujących odbudować świat wartości moralnych i etycznych.
Polska pod zaborami. W podkrakowskich Bronowicach, w domu Włodzimierza Tetmajera odbywa się wesele krakowskiego poety Lucjana Rydla i chłopki, Jadwigi Mikołajczykówny. Oprócz mieszkańców Bronowic na weselu goszczą krakowianie: pani Rydlowa, poeta Kazimierz Tetmajer, Dziennikarz. Okazuje się, że wciąż trudno jest się porozumieć mieszkańcom wsi i miasta.
Późnym wieczorem do bronowickiej chaty przybywają duchy zaproszone przez państwa młodych dla żartu, za namową Racheli, mającej „poetyczną duszę”. Pierwszy nadchodzi Chochoł i zapowiada przybycie dalszych zjaw. Każdy widzi to, co dla niego jest uosobieniem niezrealizowanych marzeń: Poeta - Rycerza, który uświadamia mu, że jego poezja nie ma mocy oddziaływania na naród; Dziennikarz - Stańczyka (nadwornego błazna Zygmunta Starego), który ze smutkiem stwierdza, że swoimi artykułami Dziennikarz usypia rodaków, zamiast budzić w nich chęć walki o wolność. Ostatni przybywa duch Wernyhory, legendarnego ukraińskiego wieszcza, który zapowiada wyzwolenie Polaków. Gospodarz (Włodzimierz Tetmajer) daje parobkowi Jaśkowi złoty róg, którym ma on wezwać wszystkich chłopów do walki. Niestety Jasiek gubi róg schylając się po krakowską czapkę z pawim piórem. W zakończeniu dramatu wszyscy tańczą chocholi taniec niemocy i słabości.
Wyspiański zmierzył się w swoim dramacie z problemem: czy Polacy mogą odzyskać niepodległość, czy możliwe jest zjednoczenie narodu. Pokazał, że niestety inteligencja i chłopstwo to wciąż dwie odrębne siły. W tej sytuacji na wolność trzeba jeszcze poczekać.
Gospodarz - Włodzimierz Tetmajer, malarz, mieszkaniec Bronowic, żonaty z chłopką, Anną Mikołajczykówną (siostra Panny Młodej). To właśnie do niego przybywa Wernyhora, aby przekazać “Rozkaz-Słowo” i “pomówić o Przymierzu” (zespoleniu chłopów i inteligencji w walce o niepodległość). Wyspiański przedstawia Gospodarza jako człowieka ogólnie znanego i cieszącego się autorytetem, akcentuje jego prostotę - postać ta nie wyróżnia się spośród chłopów swoim “miejskim” pochodzeniem. Do tych cech dołącza się jednak niezdecydowanie i brak konsekwencji w działaniu. Gospodarz nie nadaje się na przywódcę, sam zapomina o słowach Wernyhory, a do wypełnienia misji zgromadzenia uzbrojonych chłopów wybiera nieodpowiedzialnego Jaśka. Wyspiański podkreśla jeszcze jeden, zabawny, ale nie pasujący do bronowickiego gospodarza, rys charakteru: Gospodarz jest całkowicie podporządkowany Gospodyni. Bez niej czuje się bardzo niepewnie, co wyraźnie widać w trakcie spotkania z Wernyhorą, kiedy bez przerwy wspomina o żonie, która jest “w alkierzu”, a słowa “żona stroi się w alkierzu” powtarzają się w trakcie ich rozmowy jak refren. Bez sprzeciwu akceptuje także wolę Gospodyni, aby ukryć złotą podkowę, którą zgubił Wernyhora. Gospodarz wie, że symbolizuje ona szczęście i że należałoby pokazać ją zgromadzeniu, ale słowa żony: “tego z ręki się nie zbywa, / w tajemnicy się ukrywa, / światom się nie pokazuje” są dla niego wyrocznią, więc nie oponuje, kiedy ta chowa złotą podkowę do skrzyni.
Jednocześnie Gospodarz, dzięki autentycznemu zbliżeniu się do ludu i akceptacji jego praw i moralności, w pełni rozumie wielkość i godność polskiego chłopa. To właśnie on wygłasza apologię (uznanie, zachwyt) tej warstwy społecznej: “A bo chłop i ma coś z Piasta, / coś z tych królów Piastów - wiele!”.
Gospodyni - Anna z Mikołajczyków Tetmajerowa, siostra Panny Młodej. Wzorowa gospodyni, zajmuje się nie tylko domem i gospodarstwem, ale wraz z mężem podejmuje wszystkie ważniejsze decyzje. Rozumuje jak kobieta, dla której najważniejsze jest szczęście rodzinne, dobro męża i dzieci. W pierwszym rzędzie myśli o nich, dlatego skrzętnie ukrywa złotą podkowę i nie zamierza się nią z nikim dzielić. Troskliwie opiekuje się mężem, a w końcu odważnie przeciwstawia się jego walecznym zapędom: “Niech broni Bóg!!! / Cóz wy chcecie, co wy chcecie!? / Cózeście sie kosów jeni”.
Pan Młody - Lucjan Rydel, poeta; jego wesele z chłopką, Jadwigą Mikołajczykówną, można traktować jako kolejny przykład młodopolskiej ludomanii (chłopomanii). Pan Młody zachwyca się żoną “jak lalką dobytą z pudełek / w Sukiennicach”, żyje poezją, marzeniami, postrzega wieś przez pryzmat własnych o niej wyobrażeń, które daleko odbiegają od rzeczywistości. Nie rozumie praw i obyczajów panujących na wsi. Już Panna Młoda zarzuca mu: “Cięgiem ino rad byś godać, / jakie to kochanie bedzie”. Pan Młody popada w sztuczną egzaltację, jego żona obawia się, czy mąż jest szczery w swoim zachwycie wsią. Pustosłowie i afektację zarzuca mu także Radczyni, która jego natchniony monolog o urokach wsi i wyjątkowości weselnego nastroju replikuje krótkim: “Ach, pan gada, gada, gada”. Wyspiański pokazuje naiwność w pojmowaniu istoty wsi i charakteru chłopów, powierzchowność i brak zrozumienia w stosunkach inteligencji z ludem, ujawnia fałszywe tony w wielkiej “akcji” bratania się panów z chłopami. Uosobieniem tych wszystkich wad wydaje się być właśnie postać Pana Młodego, któremu pokazuje się widmo Hetmana (Branickiego) stwierdzające: “Czepiłeś się chamskej dziewki?!”.
Panna Młoda - Jadwiga Mikołajczykówna, młoda, piękna, dostojna i pełna wdzięku w stroju panny młodej, “kolorowa bajecznie”. Jest rezolutna i pełna dystansu do tego, co się dzieje wokół. Zamierza być gospodynią w pełnym tego słowa znaczeniu, jak jej siostra, Anna. Już w trakcie wesela dyryguje mężem, strofuje go za gadatliwość, szybko ucina jego rozmarzone, poetyckie monologi, krótkimi, dosadnymi stwierdzeniami, np.: “Ano chciałeś, masz wesele”, “Mos wesele! - Pódź do tońca!”. Wbrew temu, czego można by się było spodziewać, Panna Młoda nie popada w euforię z powodu ślubu z panem “z miasta”, wie, że jest inny niż mieszkańcy Bronowic, nie rozumie czym mąż się tak zachwyca, ślub, wesele to dla niej ważne wydarzenia, ale przeżywa wszystko mocniej, może głębiej, razi ją powierzchowność męża. Czasem wydaje się zmęczona i zniecierpliwiona nienaturalnym zachwytem Pana Młodego: “Twoja, jak trza, juści twoja, / bo cóż cie to znów tak dumi?”. Jej twarde “Trza być w butach na weselu” w odpowiedzi na radę męża, aby zdjęła ciasne trzewiki, wyraźnie odzwierciedlają różnice między sposobem myślenia i odbierania świata obojga małżonków.
Poeta - Kazimierz Przerwa-Tetmajer, brat Gospodarza, młodopolski poeta, w jego wierszach dominuje dekadentyzm - nastroje pesymistyczne, związane z końcem wieku, poczuciem bezsensu istnienia, przeczuciem nieszczęścia, katastrofy. W trakcie wesela poeta flirtuje z Maryną, ale bardziej interesuje go Rachela - uosobienie poezji, kobieta tajemnicza, mocno odczuwająca obecność pierwiastków nadnaturalnych w świecie. Poeta traktuje jednak Rachelę jako kolejną zdobycz, swój podbój miłosny. Rachela to czuje, dlatego między nią a Poetą, choć obydwoje są związani z poezją, porozumienie nie jest możliwe.
Podstawową wadą Poety jest jego sztuczność i bierność. Pogrążając się w smutku, starając się doznać tragizmu, który jest według niego podstawowym pierwiastkiem świata, Poeta zatracił szczerość uczuć, prawdziwość, autentyczność przeżyć. On, który miał być wieszczem, przewodnikiem, ukazywać moc narodu, opisywać jego ducha, być “Zwiastunem” (określenie Rycerza, który ukazuje się Poecie), stał się “skrzydlatym ptakiem, / nędzarzem” - bezużytecznym artystą, którego poezja jest martwa i pozbawiona autentycznego znaczenia.
Dziennikarz - Rudolf Starzewski, redaktor konserwatywnego krakowskiego pisma “Czas”. Ma pobłażliwy stosunek do chłopów, nie traktuje ich jako potężnej narodowej siły. Słowa Czepca o zainteresowaniu chłopów polityką i sprawami narodowymi Dziennikarz kwituje krótkim “A po co - ?”, aby za chwilę dosadnie stwierdzić: “Ja myślę, że na waszej parafii / świat dla was aż dosyć szeroki”.
Podobnie drwiący stosunek ma Dziennikarz do kobiet, co ujawnia się w jego rozmowie z Zosią. Traktuje ją jak nieświadome, głupiutkie dziecko, które można obłaskawić kilkoma pięknymi słówkami. Krótka dosadna odpowiedź Zosi: “...my dla siebie nie będziem, / i po cóż tyle śpiewności?” jest wyrazem jej stosunku do wątpliwej wartości adoratora i zakończeniem rozmowy.
Podobnie jak Poeta Dziennikarz udaje, ubrał maskę, która pozwala mu nie ujawniać swego prawdziwego stosunku do rzeczywistości. Wysila się na aktorskie pozy: “wiążą mnie konwenansowe sztangi: (...), a ja gardzę, ja gardzę, ja plwam / na to wszystko”, tymczasem w rzeczywistości Dziennikarz akceptuje sytuację. Uważa się za męczennika, skarży się Stańczykowi, który mu się ukazuje, na beznadziejność sytuacji. Dziennikarz jest bezkrytyczny, dobrowolnie zrzekł się roli sumiennego, obiektywnego świadka wydarzeń, nie potrafi właściwie oceniać. Jest bierny, a jego uczucia rozpaczy, smutku, tragicznego patriotyzmu są sztuczne, udane. Stańczyk powie: “Acan się zalewa łzami, (...) ale znać z Acana mowy, / że jest - tak - przeciętnie zdrowy”. Królewski błazen próbuje obudzić w Dziennikarzu wstyd, poczucie bezwartościowości jego pozy, nazywa go “puszczykiem”, który głosi upadek, nieszczęście, zamiast poszukiwać dróg ratunku. Dziennikarz ma się za poważnego, cieszącego się autorytetem człowieka, a tymczasem jest zwyczajnym błaznem, który “oślep gna we własne próchno” - dąży do samozagłady, samozniszczenia.
Rachela - Pepa (Józefa) Singer, córka Hersza Singera - karczmarza z Bronowic; uosobienie poezji, Poeta powie o niej “Pani poezją przesiąkła”. Rachela jako jedyna z postaci postrzega wesele jako przedmiot poezji i temat literacki (a więc tak, jak Wyspiański). Nie tylko chłonie nastrój zabawy, ale przeczuwa niezwykłe, niespodziewane wypadki, jakie wkrótce będą miały miejsce. Jest nadwrażliwa, jej zmysły z niespotykaną ostrością odbierają rzeczywistość - dźwięki, barwy, zapachy, kształty. Rachela jest artystką przeżywania, sama nie tworzy poezji, ale ją czuje “w powietrzu, którą wicher miata / która co dnia świeża wzlata / z wszystkiego fosforyzuje”. Jest indywidualnością i wyróżnia się wśród gości weselnych już choćby przez sam fakt, że przyszła sama, bez zaproszenia, licząc na gościnne przyjęcie. Znalazła się na weselu z wewnętrznej potrzeby, a nie z powodu towarzyskich powiązań. Rachela to także uosobienie kobiecości w stylu młodopolskim: jest piękna, ubrana i uczesana zgodnie z modą modernizmu: “włosy nosi w półkole, (...) A là Botticelli”, jest spowita w zwiewny szal. Rachela odznacza się typowo młodopolską wrażliwością i sposobem przeżywania, charakterystyczne jest także, iż jest zakochana (o czym sama mówi), w końcu stwierdza, że wypowiada się w imię “Miłości”. Posiadając wszystkie omówione przymioty Rachela uosabia typowo młodopolską postać kobiety - bogdanki, artystki, kochanki; wolnej, niezależnej, wyjątkowej.
Żyd - Hersz Singer, karczmarz z Bronowic. Przychodzi na wesele, choć wie, że nie przez wszystkich jest tam mile widziany - większość mieszkańców wsi to jego dłużnicy. Żyd właściwie ocenia nienaturalne zachowanie Pana Młodego i jego zachwyt ludem: “No, pan się narodowo bałamuci”. Jest rzeczowy, konkretny, zawsze pilnuje własnych interesów. Tym bardziej więc zaskakuje jego stosunek do Racheli kocha córkę i umie zrozumieć jej wyjątkowość i indywidualizm.
Żyd nie ma złudzeń co do możliwości zbliżenia się inteligencji i chłopów, wie, że spotkanie na weselu ma charakter okazjonalny i że chłopi ze swoimi obyczajami i mentalnością są uważani przez gościa miasta za postacie niemal egzotyczne, barwne, kolorowe, odmienne, ale dalekie i niezrozumiałe, dlatego Żyd stwierdza: “Taka szopka, / bo to nie kosztuje nic / potańcować sobie raz: / jeden Sas, a drugi w las” w końcu każdy pociągnie w swoją stronę.
Ksiądz - jest partnerem Żyda w interesach, to jemu Żyd płaci czynsz za wynajmowanie karczmy, u niego ma zresztą długi. Właśnie dlatego Ksiądz używa swego autorytetu, aby skłonić Czepca do oddania pieniędzy Żydowi. Ostatecznie obydwaj, Ksiądz i Żyd, są we wsi traktowani jak osoby, które interesują się głównie pieniędzmi, o czym wymownie świadczy głos Czepca: “To któż moich groszy złodzij, / Cy Żyd jucha, cy dobrodzij!?”.
Ksiądz sceptycznie odnosi się do małżeństwa Pana Młodego, obawia się, że jeśli ten nie znajdzie satysfakcji w związku z chłopką, unieszczęśliwi dziewczynę. Ważne jest pochodzenie Księdza - jest synem chłopa, dlatego dobrze rozumie swoich parafian. Jednocześnie ma na uwadze własną karierę, stara się o stanowisko kanonika, wiele uwagi poświęca więc życiu doczesnemu.
Dziad - staruszek pamiętający jeszcze rabację galicyjską z 1846 r. (rzeź szlachty i ziemiaństwa dokonana przez chłopów); nigdy już nie otrząsnął się ze strasznych wspomnień, goście weselni - panowie i chłopi - przypomnieli Dziadowi okrucieństwa przeszłości, rzuca więc ojcu Panny Młodej złowrogie słowa: “będzie pan twój wnuk”. Dziad poważnie się liczy z możliwością powrotu dawnych czasów.
Czepiec - Błażej Czepiec; uosobienie mitu racławickich kos, ma wszystkie cechy idealnego chłopa-kosyniera: interesuje się polityką i wydarzeniami, które się wokół rozgrywają, jest odważny, ale i porywczy, zawzięty, uparty, najpierw działa, później myśli, w każdej chwili gotów jest rozpocząć walkę.
Chochoł - słomiana pałuba, którą przykryto różane krzewy rosnące przed domem weselnym. Wraz z krzewem, ukrytym w środku, Chochoł symbolizuje idee odrodzeńcze, możliwość podźwignięcia się z upadku, zmartwychwstania. Chochoł jest osłoną życia, bytu, a więc ma życiodajną moc. Doskonale oddają te właściwości Chochoła słowa Racheli: “nie przeziębi najgorszy mróz, / jeśli kto ma zapach róż; / owiną go w słomę zbóż, / a na wiosnę go odwiążą / i sam odkwitnie”.
Druga warstwa znaczeniowa tego symbolu jest związana z ideą upadku, marazmu, bierności. To Chochoł gra pesymistyczną, hipnotyczną melodię, do której w ostatniej scenie dramatu tańczą goście weselni.
Stańczyk - nadworny błazen Zygmunta Starego, znany z przenikliwości, niepospolitej mądrości politycznej. Ukazuje się Dziennikarzowi, aby wytknąć mu bierność, zakłamanie, fałsz i skrytykować jego działalność dziennikarską polegającą na usypianiu narodu, utwierdzaniu go w poczuciu beznadziejności, odbieraniu mu nadziei, co prowadzi do biernego pogodzenia się z niewolą. Jest symbolem mądrości politycznej.
Rycerz - Zawisza Czarny; symbol potęgi, męstwa nie tylko fizycznego ale także duchowego. Dlatego ukazuje się Poecie - dekadentowi, o rozchwianej psychice, przeświadczonemu o własnej słabości, biernemu. Rycerz chce porwać go do czynu, ożywić jego twórczość ideą walki w imię wolności i niepodległości.
Hetman (Branicki) - symbol szlacheckiej prywaty, kosmopolityzmu, potępia bratanie się szlachty z ludem, nazywa naród “hołotą”.
Wernyhora - legendarny poeta-wieszcz, który przybywa do Gospodarza z “Rozkazem-Słowem” (co oznacza rozkaz rozpoczęcia powstania). Zjawia się jako dostojny starzec, “Pan-Dziad z lirą”, budzi respekt, a zarazem kojarzy się w wyobraźni Gospodarza z walką i wolnością. Wernyhora daje Gospodarzowi wskazówki co do przygotowania powstania, obejmują one także wiele gestów rytualnych, magicznych (gra na złotym rogu).
Upiór - widmo Jakuba Szeli, symbolizuje zbrodnie z czasów rabacji galicyjskiej, które na zawsze rozdzieliły panów i chłopów i o których należy pamiętać chcąc doprowadzić do przymierza między tymi warstwami.
Wesele powstało pomiędzy końcem listopada 1900 r. a połową marca 1901 r. Premiera dramatu odbyła się dnia 16 marca 1901 r. w Krakowie. Realnym podłożem sztuki było wesele poety Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, które odbyło się 20 listopada 1900 r. w domu Włodzimierza Tetmajera, malarza i poety, mieszkającego w Bronowicach - ówczesnej podkrakowskiej wsi. Dramat ten jednak nie jest tylko opisem autentycznego wesela. Mamy tu do czynienia z dwoma planami: w pierwszym - realistycznym - poeta ukazuje postacie uczestników wesela - przedstawicieli wsi i miasta, drugi natomiast jest planem fantastycznym. Plan realistyczny rozwija się w akcie pierwszym. W akcie drugim dochodzi do głosu element fantastyczny, który w ciągu tego aktu poszerza się i pogłębia, występując naprzemiennie z planem realistycznym. Oba plany przenikają się wzajemnie i coraz wyraźniej się ze sobą wiążą, aż do momentu ich zespolenia (które następuje w momencie rozmowy Gospodarza z Wernyhorą i pozostawienia przez Wernyhorę postać nierealną - materialnych śladów jego wizyty: złotego rogu i - zgubionej przez jego konia - złotej podkowy) w trudną do określenia całość, na którą składają się pospołu elementy realistyczne z elementami fantastycznymi, zawartymi jednak w obrębie planu realistycznego.
Osoby należące do planu realistycznego są - z małymi tylko odchyleniami - wiernym odbiciem autentycznych uczestników wesela w Bronowicach. Pierwowzorem Gospodarza był Włodzimierz Tetmajer, Gospodyni - to jego żona Anna, starsza siostra Jadwigi, Pan Młody to Lucjan Rydel, Poeta to Kazimierz Tetmajer, przyrodni brat Włodzimierza, Dziennikarz to Rudolf Starzewski, redaktor dziennika krakowskiego “Czas”, Radczyni zaś to profesorowa Antonina Domańska, ciotka Lucjana Rydla.
Postacie fantastyczne - w większości przypadków - są symbolami historycznymi. Takimi właśnie są: Rycerz - utożsamiany z Zawiszą Czarnym; Stańczyk - postać z obrazów Matejki, sugerująca między innymi wspomnienie zmarnowanych przez późniejsze pokolenia osiągnięć złotych czasów zygmuntowskich; Hetman - Ksawery Branicki, jeden z przywódców konfederacji targowickiej, zdrajca narodu; Upiór Jakub Szela, przywódca rabacji chłopskiej w 1846 r.; Wernyhora - postać będąca swoistą kontynuacją dziada-lirnika, ukraińskiego proroka, występującego w utworach Słowackiego. Pozostałymi postaciami fantastycznymi są Widmo i Chochoł. Widmo jest obrazem zmarłego narzeczonego Marysi, przywołanym i “zmaterializowanym” przez jej umysł, Chochoł natomiast jest - obok Wernyhory - kluczową postacią wiążącą w Weselu plan realistyczny z planem fantastycznym.
Jednym z zasadniczych problemów ukazanych w dramacie jest obraz różnic istniejących pomiędzy modelami życia i tendencjami panującymi w społeczeństwie polskim, podzielonym na chłopów i mieszczan. Chłopi mają świadomość swej przynależności narodowej i są gotowi podjąć walkę dla uzyskania niepodległości. Brak im jedynie odpowiedniego przywódcy. Natomiast inteligencja ma bardzo sielankowy i nieprawdziwy obraz polskości, wyrażanej w - często pustych i pozbawionych autentycznej treści - symbolach i gestach.
Wyspiański odmalował w tym dramacie mistrzowskie studium poszczególnych postaci oraz dokonał świetnej ich kompozycji, co - wraz z głęboką treścią wyrażoną w dwuplanowej konstrukcji - postawiło jego dzieło w szeregu najwybitniejszych polskich utworów dramatycznych.
Rodion Raskolnikow studiował prawo, ale między innymi z powodu braku pieniędzy zrezygnował z nauki. Mieszkał w wynajętym ciasnym pokoiku, było to mieszkanie bardzo zaniedbane, w którym brakowało podstawowych sprzętów, w oknach nie było firanek, za to wisiała bielizna i stały doniczki z geranium. Aby mieć jakiekolwiek pieniądze zastawiał swoje rzeczy u lichwiarki. Nie mógł też liczyć na pomoc finansową swojej matki. Jego siostra Dunia postanowiła wyjść za mąż za Łużyna, aby w ten sposób wspomóc finansowo swoją rodzinę. Raskolnikow coraz częściej zaczynał rozmyślać o zamordowaniu lichwiarki, co mogłoby częściowo poprawić jego sytuację finansową i materialną. Raskolnika utwierdza w jego planach obraz ludzi, którzy żyją w nędzy, rozmawiał z pijakiem Marmieładowem, który opowiadał mu o swojej rodzinie żyjącej przez jego pijaństwo w nędzy. Marmieładow nie może sobie wybaczyć, że jego córka Sonia, aby wspomóc finansowo rodzinę, została prostytutką. Rodion przygotowuje się do morderstwa, a potem zabija Alonę i jej siostrę, Lizawietę, która niespodziewanie nadeszła. Potem ucieka z mieszkania.
Raskolnikow ukrył zrabowane przedmioty i zatarł ślady morderstwa. Przestraszył się, kiedy został wezwany na policję w sprawie weksla, na którym było jego nazwisko, a który policja znalazła u Alony. Wkrótce zaczyna chorować, przez cztery dni leży nieprzytomny, ma wysoką gorączkę, majaczy. Odwiedza Sonię Marmieładow i rozmawiają o Bogu, czytają ewangelię o wskrzeszeniu Łazarza. Rodion odbywa też rozmowę z sędzią śledczym, który mówi mu o sposobie prowadzenia śledztwa w taki sposób, iż przestępca po jakimś czasie sam przyznaje się do winy. W czasie kolejnej rozmowy z Sonią Raskolnikow przyznaje się do zabójstwa lichwiarki.
Wkrótce do Raskolnikowa przychodzi sędzia śledczy informując go o dokonanej rewizji w jego mieszkaniu, sugeruje mu również, żeby Raskolnikow sam zgłosił się do więzienia. Rodion przyznaje się do morderstwa Alony, wyrokiem sądu zostaje skazany na katorgę, gdzie towarzyszy mu Sonia.
Rodion Raskolnikow studiował prawo, ale między innymi z powodu braku pieniędzy zrezygnował z nauki. Mieszkał w wynajętym ciasnym pokoiku, było to mieszkanie bardzo zaniedbane, w którym brakowało podstawowych sprzętów, w oknach nie było firanek, za to wisiała bielizna i stały doniczki z geranium. Aby mieć jakiekolwiek pieniądze zastawiał swoje rzeczy u lichwiarki. Nie mógł też liczyć na pomoc finansową swojej matki. Jego siostra Dunia postanowiła wyjść za mąż za Łużyna, aby w ten sposób wspomóc finansowo swoją rodzinę. Raskolnikow coraz częściej zaczynał rozmyślać o zamordowaniu lichwiarki, co mogłoby częściowo poprawić jego sytuację finansową i materialną. Raskolnika utwierdza w jego planach obraz ludzi, którzy żyją w nędzy, rozmawiał z pijakiem Marmieładowem, który opowiadał mu o swojej rodzinie żyjącej przez jego pijaństwo w nędzy. Marmieładow nie może sobie wybaczyć, że jego córka Sonia, aby wspomóc finansowo rodzinę, została prostytutką. Rodion przygotowuje się do morderstwa, a potem zabija Alonę i jej siostrę, Lizawietę, która niespodziewanie nadeszła. Potem ucieka z mieszkania.
Raskolnikow ukrył zrabowane przedmioty i zatarł ślady morderstwa. Przestraszył się, kiedy został wezwany na policję w sprawie weksla, na którym było jego nazwisko, a który policja znalazła u Alony. Wkrótce zaczyna chorować, przez cztery dni leży nieprzytomny, ma wysoką gorączkę, majaczy. Odwiedza Sonię Marmieładow i rozmawiają o Bogu, czytają ewangelię o wskrzeszeniu Łazarza. Rodion odbywa też rozmowę z sędzią śledczym, który mówi mu o sposobie prowadzenia śledztwa w taki sposób, iż przestępca po jakimś czasie sam przyznaje się do winy. W czasie kolejnej rozmowy z Sonią Raskolnikow przyznaje się do zabójstwa lichwiarki.
Wkrótce do Raskolnikowa przychodzi sędzia śledczy informując go o dokonanej rewizji w jego mieszkaniu, sugeruje mu również, żeby Raskolnikow sam zgłosił się do więzienia. Rodion przyznaje się do morderstwa Alony, wyrokiem sądu zostaje skazany na katorgę, gdzie towarzyszy mu Sonia.
Powieść Fiodora Dostojewskiego Zbrodnia i kara jest wspaniałą, głęboką powieścią psychologiczną. Mało jest w literaturze światowej równie dogłębnych analiz psychiki człowieka. Człowieka, który popełnił zbrodnię świadomie, wspierając ją logicznymi, racjonalnymi argumentami, a następnie przekonał się, że popełnił błąd nie licząc się ze swą wrażliwością i uczuciowością, które nie pozwalają mu żyć, nie pozwalają zapomnieć o winie.
Inne postacie wzbogacają tę analizę, przeciwstawiając postawie Raskolnikowa kontrastowe sposoby zachowań i reakcji ludzkich. Są tu i postacie niezwykle dobre, prawie święte, jak Sonia, która instynktownie rozumie, że zabijać nie wolno, bo tak przykazał Bóg. Także Dunia rozumie, że Rodion popełnił zbrodnię, bo przelał krew i nic go nie usprawiedliwia. Obie kobiety mimo wszystko kochają Rodiona, bo rozumieją jak jest nieszczęśliwy. W postaciach Marmieładowa, Swidrygajłowa jest dobro i zło; raz zwycięża jedno, raz drugie. W ogóle powieść dotyczy dobra i zła w człowieku.
Powieść psychologiczna wzbogacona jest o problematykę moralną. Dotyczy ona motywacji ludzkich działań i zawiera uniwersalne przesłanie, że nie ma usprawiedliwienia dla zabójstwa, że nie wolno szukać argumentów uzasadniających łamanie Bożego przykazania “nie zabijaj!” Przykazanie to nie przewiduje ograniczeń - nie wolno więc głosić, że wolno zabijać “ludzką wesz”, dla celów na przykład politycznych, ideologicznych. Nie wolno zabijać, bo tak nakazał Bóg, bo tak wskazuje poczucie moralne i sumienie, które dręczy mordercę i to jest największą karą. Optymistyczne w powieści jest przesłanie, że każdą winę można odkupić, rozumiejąc swój błąd, przyznając się do winy i przyjmując wyrok.
Akcja powieści rozpoczyna się w porze wykopków. Najbogatszy gospodarz we wsi, Maciej Boryna, zamierza się ożenić, mimo, iż jego dzieci domagają się rozdzielenia między nich ziemi. Decyduje się starać o rękę najpiękniejszej panny w Lipcach - Jagny Paczesiówny, córki Dominikowej.
Jagna bezwolnie godzi się na ślub z Boryną, ponieważ we wszystkim słucha matki. Córka Dominikowej wyróżnia się spośród wiejskich dziewcząt wrażliwością, spojrzeniem na świat. Antek Boryna, syn Macieja, buntuje się jednak przeciw temu małżeństwu - Jagna jest jego kochanką. Nie wyobraża sobie, że będą mieszkali pod jednym dachem. Ostatecznie, po jednej z awantur, Antek i jego żona Hanka z dzieckiem opuszczają zagrodę Borynów.
Odbywa się jarmark w Tymowie, po którym Boryna wraca wraz z Dominikową i stara się dać do zrozumienia, że ma zamiar starać się o Jagnę. Otrzymując ciche przyzwolenie, wysyła swatów. Jego oświadczyny zostają przyjęte, zwłaszcza, że zostały poparte zapisem ziemi dla Jagny. Pod koniec jesieni odbywa się wspaniałe wesele. Kiedy w chacie Dominikowej trwa huczna zabawa, w stodole u Borynów umiera ich wierny parobek, stary Kuba, postrzelony przez leśniczego, kiedy kłusował w lesie. Nie mogąc znieść bólu toczonej gangreną nogi, odcina ją sobie siekierą.
Maciej Boryna - 58-letni mężczyzna, najbogatszy gospodarz w Lipcach, cieszy się w gromadzie wielkim autorytetem, wraz z wójtem i księdzem często podejmuje ważne dla wsi decyzje. Wciąż wiedzie prym w gospodarstwie, choć ma dorosłego syna, Antka, i dorastającą córkę, Józkę. Czuje się jeszcze młodo, dlatego zamierza się ożenić, w końcu wybiera Jagnę - najpiękniejszą dziewczynę w Lipcach. Jest pewny siebie, uparty, sam podejmuje wszystkie decyzje dotyczące gospodarstwa i rodziny. Podobnie jak dla innych chłopów, tak i dla Boryny największą wartość ma ziemia, ona daje mu pozycję w Lipcach, żywi całą rodzinę. Boryna darzy ziemię uwielbieniem, niemal fizyczną miłością, wyrazem tych uczuć jest scena jego śmierci. Boryna umiera wiosną, kiedy ziemia budzi się do życia. Przed śmiercią podnosi się z łóżka, idzie na pole i dokonuje symbolicznego siewu. Słyszy wołanie przyrody, która chce go zatrzymać przy sobie.
Dla Boryny podstawą oceny człowieka jest jego pracowitość. Właśnie dlatego tak radykalnie zmienia swój stosunek do Hanki, kiedy ta przyjmuje na siebie obowiązki wzorowej gospodyni, natomiast źle traktuje syna, Antka, który nie troszczy się o gospodarstwo.
Boryna to mądry, doświadczony, znający życie człowiek. Jest odważny, konsekwentny, uparty, bywa porywczy. Dba o swój majątek, nie interesuje go własność sąsiadów. Boryna nie jest nieomylny. Zapisuje Jagnie dużą część pola, nie licząc się z własnymi dziećmi. Ujawnia się przy tym silny biologizm tej postaci - Boryna patrzy na Jagnę nie jak na kobietę godną uwielbienia, delikatną, ale jak na potencjalną matkę, podziwia jej siłę, krzepkość, urodę, uważa, że będzie z niej dobra gospodyni.
Antek Boryna - syn Macieja, mężczyzna w sile wieku, ojciec rodziny, nie jest dobrym mężem ani ojcem. Traktuje Hankę jak jeszcze jedną osobę do pracy w polu, nie szanuje jej tym bardziej, że pochodzi ona z ubogiej rodziny i nie wniosła posagu w postaci pola.
Również w życiu tej postaci nadrzędną rolę odgrywa natura, biologia. Nie kocha, raczej pożąda Jagny. Chociaż stać go i na rycerskie gesty wobec niej - wdaje się w bójkę z Mateuszem, ponieważ ten źle się o Jagnie wyraża. Nawet kiedy zostaje ona żoną Macieja, Antek nie rezygnuje. Jest wytrwały i uparty. Spodziewa się zająć po ojcu miejsce najbogatszego gospodarza we wsi. Traktuje Macieja jak rywala nie tylko w związku z Jagną, ale także jako przywódcę gromady. Antek również chce decydować, potrafi być rozważny i opanowany. Nie cieszy się jednak we wsi takim autorytetem jak ojciec, a po historii z Jagną bywa otwarcie potępiany. Antek niewątpliwie kocha ojca, łączą go z nim więzy krwi, które w ekstremalnych sytuacjach, np.: walka o las, dają o sobie znać. Wówczas Antek jest gotów ryzykować życiem, aby uratować ojca.
W trakcie trwania akcji powieści bohater zmienia swój stosunek do żony. Na skutek jego niewierności Hanka przejmuje rolę głowy rodziny, budzi się w niej zupełnie inna kobieta. Antek jest początkowo zdziwiony, później uznaje jej wartość, imponuje mu mądrość i pracowitość Hanki.
Antek jest bardzo mocno związany z gromadą. Okazuje się, że nawet związek z Jagną jest mniej ważny niż akceptacja mieszkańców Lipiec, dlatego ostatecznie nawet Antek potępia Jagnę, a jego słowa “Z gromadą żyję, to i z gromadą trzymam” można traktować jako wyrzeczenie się własnych, indywidualnych pragnień w imię woli większości.
Jagna - córka Dominikowej, postać wyróżniająca się na tle społeczności, dziwna i zagadkowa. Jest niepospolicie wrażliwa, absolutnie podporządkowana naturze, żyje w zgodzie z rytmem przyrody. Siłą nadrzędną w jej życiu jest popęd płciowy. Natura hojnie ją obdarzyła urodą, jest bardzo kobieca, wzbudza pożądanie we wszystkich mężczyznach mieszkających w Lipcach. Jagna nie jest w stanie oprzeć się sile własnej biologii i fizjologii. Cieszy się złą sławą i jest główną bohaterką plotek. Jest jednocześnie ambitna i pewna siebie, nie zwraca uwagi na ludzkie oceny, kiedy trzeba, potrafi ostro i dosadnie odpowiedzieć. Dobrze sobie radzi w kontaktach z mężczyznami, których ocenia jako potencjalnych partnerów. Trzeba jednak przyznać, że przynajmniej większość jej związków wynika nie tylko z fascynacji fizycznej, ale i zaangażowania emocjonalnego. Tak jest w wypadku Antka, a także Jasia, syna organisty.
Jagna jest artystką, jej zdolności ujawniają się zwłaszcza podczas świąt, kiedy wykonuje oryginalne ozdoby. Cechuje ją także typowo młodopolski sposób patrzenia na świat, przyrodę, głęboko odczuwa nastrój, zmiany w naturze, natychmiast wpływają one na psychikę Jagny.
Bohaterka żyje we własnym świecie, samotna i nie rozumiana, tęskni za czymś dalekim, niewiadomym, nie znajduje swojego miejsca w społeczności, odrzuca życie w gromadzie - w tym sensie jest bohaterką młodopolską.
Jagna jest absolutnie podporządkowana matce. Zostawia jej wolną rękę podczas podejmowania decyzji, nawet tak ważnych, jak małżeństwo. Bohaterka jest zupełnie bezwolna, pozwala sobą manipulować. Bierze ślub z Maciejem, choć pociąga ją jego syn, Antek. To staje się powodem głębokich rozterek wewnętrznych i cierpienia. Jagna ma swoją własną moralność, zgodnie z którą wiąże się z tym mężczyzną, do którego czuje naturalną skłonność (zgodnie z młodopolskim przekonaniem na temat związków międzyludzkich). Cierpi nie z powodu tego, że zdradza męża, ale dlatego, że nie może żyć z Antkiem. Głęboko odczuwa ograniczenia społeczne, towarzyskie. Reymont kilkakrotnie opisuje jej samotne wędrówki po Lipcach, w których bohaterka czuje się jak w więzieniu. Oto, co czuje: “Żarło ją cosik, czego by i wypowiedzieć nie sposób, ni to był żal, ni to tęsknica, ni to kochanie, a oczy miała pełne suchego żaru i w sercu wzbierał wrzący, straszny szloch”.
W końcu Jagna, nieszczęśliwa i upokorzona, zostaje usunięta ze wsi. Trudno przewidzieć jak potoczą się jej dalsze losy.
Dominikowa (Marcjanna Paczesiowa) - matka Jagny, Szymka i Jędrzycha. Jako matka faworyzuje córkę, która jest bardzo do niej podobna (na temat prowadzenia się Dominikowej w młodości krążą złe plotki). Synami rozporządza jak wynajętymi parobkami, wykonują pracę gospodarza i gospodyni. Dominikowa natomiast pełni w gromadzie rolę znachorki, zielarki, uzdrowicielki, niektórzy ufają w jej nadprzyrodzone umiejętności, wierzą, że może odegnać złe moce, lub rzucić urok. Ona bierze udział we wszystkich domowych uroczystościach: chrzciny, ślub, pogrzeb, na których wykonuje wszystkie rytualne czynności. Nie jest we wsi lubiana, ale poważa się ją w obawie, że może zaszkodzić.
Dominikowa jest zamożną kobietą, ale uważa, że warto dla powiększenia gospodarstwa wydać Jagnę za mąż za Macieja Borynę. Interesuje ją przede wszystkim jego zapis dla młodej, pięknej żony. Doskonale wie o tym, jak prowadzi się Jagna - uważa, że dopóki nie doszło do publicznego skandalu, nie należy się niczym przejmować. Po ślubie stara się dowodzić uczciwości córki, ostatecznie (kiedy Maciej znajduje ją z Antkiem, a potem kobiety zbierające chrust spostrzegają Jagnę z wójtem) uznaje winę córki. Do końca jednak broni Jagnę przed rozgniewanym tłumem lipczan.
W stosunku do synów Dominikowa jest uparta i zawzięta. Ostatecznie doprowadza do tragedii - bójki z synami, w wyniku której zostaje kaleką - ślepnie. Trudno z pewnością stwierdzić, dlaczego jako matka nie potrafi okazać synom odrobiny uczucia. Z jej stosunku do innych mężczyzn, m.in. do Boryny, wynika, że traktuje ich jak osoby niezbyt mądre, mniej sprytne i przebiegłe, którymi można manipulować. Dlatego nie może się pogodzić z dążeniem synów do samodzielności i niezależności.
Hanka - żona Antka, matka dwojga dzieci. Zna swoje miejsce w małżeństwie i w gromadzie, ale okaże się, że będzie musiała je zmienić i z roli matki i żony absolutnie podległej mężowi stać się samodzielną gospodynią, ciężko pracującą dla dobra całej rodziny. Hanka przechodzi wielką przemianę: z zahukanej, cichej, pokornej, często pochlipującej po kątach staje się odważną, silną, świadomą swoich praw kobietą. Instynkt macierzyński każe jej zadbać o własne dzieci, instynkt zdradzanej żony podpowiada jej nienawiść do Jagny i potrzebę otwartej walki z mężem. Dlatego po wielkiej kłótni małżonków, kiedy Antek próbuje przeszkodzić Hance w przyjęciu zboża i chleba od Boryny, ta wykrzykuje wszystkie swoje żale i pretensje do męża. Odtąd już sama będzie podejmować decyzje.
Nie znaczy to, że Hanka nie kocha Antka. Darzy go szczerym, głębokim, a co najważniejsze stałym uczuciem. Próbuje zrozumieć męża, przebaczyć mu. Wydaje się także, że właśnie Hanka najlepiej rozumie Jagnę, obie bardzo cierpią i prawdopodobnie to je do siebie zbliża. Hanka nie ufa Jagnie, ale bardzo jej współczuje.
Jak wielką przemianę przeszła bohaterka może świadczyć fakt, że to właśnie jej Boryna przekazuje wiadomość o ukrytych oszczędnościach. Widać, że ufa jej bezgranicznie. Natomiast przybyły z więzienia Antek z podziwem patrzy na dokonania Hanki w gospodarstwie, docenia pracę, umiejętności i mądrość żony, zaczyna ją traktować jak równorzędną partnerkę, a nie podległą sobie istotę.
Agata - staruszka, krewna Kłębów, jesień i zimę spędza żebrząc pod kościołami, na wiosnę wraca do Lipiec, aby pomóc krewnym w gospodarstwie. Skromna, nieśmiała, lękliwa, bardzo pobożna. Marzy o gospodarskim pogrzebie. Nie chcąc robić nikomu kłopotu swoją osobą Agata żmudnie gromadzi pieniądze, choć nigdy nie zapomina, aby przynieść z miasta podarunki dla krewnych i ich dzieci. Jest wzruszająco dobra, cicha i pokorna. Akceptuje wolę krewnych. W końcu Agata godnie umiera, wcześniej, co ważne i właściwe dla człowieka żyjącego zgodnie z naturą, przeczuwa dokładnie czas swego zgonu. Przy jej zwłokach gromadzi się cała wieś.
Jagustynka - starsza kobieta wydziedziczona przez własne dzieci, a przez to zmuszona chodzić do obcych “na wyrobek”, złośliwa, wygadana, dobrze poinformowana o wszystkim, co się dzieje we wsi, lubiąca podjudzać do kłótni i podtrzymywać trwające swary, “zawsze temu przytwierdzała, kto z nią radził”.
Ksiądz - miejscowy proboszcz cieszący się u parafian opinią człowieka wielce świątobliwego i dbałego o dobro swych owieczek, nie jest on jednak pozbawiony wad, gdyż jest chciwy i trzyma przeważnie stronę dworu lub co bogatszych gospodarzy.
Ambroży - “dziad może stuletni, prosty jak świeca, choć o drewnianej nodze i kiju”, kościelny.
Kuba - (Jakub Socha) parobek u Boryny, niemłody już, kulejący na jedną nogę i wyśmiewany z tego powodu przez innych parobków, bardzo pracowity, poczciwy, prosty i pobożny.
Witek - młody chłopak, sierota, pastuch u Boryny, zręczny, lubiący majsterkować, kochający zwierzęta, jednak często zaniedbujący swe obowiązki ze względu na zamiłowania.
Wójt - (Piotr) młody jeszcze mężczyzna, nie stroniący od alkoholu, dbający więcej o interesy własne niż o interesy miejscowych chłopów.
Kowal - (Michał) zięć Boryny, chciwy, przebiegły. Magda - córka Boryny, żona kowala.
Jankiel - Żyd, właściciel miejscowej karczmy.
Jasiek - syn organistów, pobiera nauki w mieście, ma zostać księdzem.
Mateusz - (przezywany Gołębiem) ponadtrzydziestoletni kawaler, silny, pracowity, zręczny, rozrzutny, uganiający się za dziewczętami.
Rocho - żebrak przybywający od czasu do czasu do Lipiec, człowiek pochodzący prawdopodobnie z wyższego niż chłopski stanu, wykształcony, posługujący się jednak gwarą, czuły na nędzę i niedolę, pomagający w miarę swych możliwości wszystkim potrzebującym. Prawdopodobnie zajmuje się również działalnością polityczną. Jest gorącym patriotą, budzi patriotyzm i świadomość narodową w chłopach, dba także o ich moralność, pociesza, podnosi na duchu, opowiada im, że “nadejdzie ów dzień święty, dzień zmartwychwstania, dzień prawdy i sprawiedliwości la całego narodu...”. Orientuje się w prawie, daje Hance wskazówki, jak pomóc Antkowi, kiedy ten jest w więzieniu, przynosi jej wiadomość o uwolnieniu męża.
Lipczanie traktują go jak “rodzonego ojca”. Jest dla nich autorytetem moralnym, słuchają go, ufają mu. Antek nie waha się narazić własnej rodziny, aby go ukryć i uratować przed żandarmami, którzy przyszli go aresztować. Nawet Jagna słucha jego napomnień. Rocho wie, że Jagna ma wyjątkową, niespokojną naturę. W trakcie pożegnania poważnie obawia się o jej przyszłość.
Bylica - ojciec Hanki, jeden z najstarszych ludzi we wsi, ubogi gospodarz.
Pan Jacek - stryj dziedzica, były powstaniec, człowiek czuły na dolę ubogich wieśniaków, łagodny, życzliwy dla chłopów, choć uważany przez nich, ze względu na swe zachowanie, za człowieka dość oryginalnego.
Tomasz Kłąb - “człowiek ludzki, mądry i zgodę ze wszystkimi trzymający”, ojciec czterech dorosłych już prawie synów.
Powieść ta powstała w latach 1899-1908, po raz pierwszy zaś ukazała się drukiem w “Tygodniku Ilustrowanym” w latach 1902-1906 i 1908. Akcja rozgrywa się w przeniesionej z rzeczywistości wsi Lipce, położonej na południu dawnego Księstwa Łowickiego. W utworze zamknięty jest dziesięciomiesięczny okres: od wczesnej jesieni do późnego lata następnego roku. Dialogi pisane są gwarą, zaś w pozostałych partiach tekstu autor skorzystał z różnych odmian literackiej polszczyzny.
Możemy tu wyróżnić dwa rodzaje bohaterów: indywidualnych, takich jak Maciej Boryna, Antek, Jagna czy Dominikowa oraz zbiorowego, którym jest cała społeczność wiejska. Losy bohaterów indywidualnych są wręcz zdeterminowane, a z pewnością mocno uzależnione od podwójnego cyklu przeplatających się wzajemnie, uschematyzowanych okresów: cyklu prac polowych uzależnionych od pory roku i warunków pogodowych oraz sekwencji roku obyczajowo-obrzędowo-liturgicznego. Los bohaterów indywidualnych jest też uzależniony od losów i form zachowania przyjętych w autonomicznym organizmie, jakim jest mieszkająca na danym terenie gromada chłopska.
Powieść ta jest wprost niezgłębioną skarbnicą wiedzy dotyczącej ludowych obrzędów, tradycji i zwyczajów rozpowszechnionych na polskiej wsi z końca XIX wieku. W Chłopach zostały opisane przede wszystkim stosunki oraz nastroje panujące w pouwłaszczeniowej wsi polskiej, znajdującej się na terenie zaboru rosyjskiego. Znajduje się tu też wiele ciekawych i bardzo rozbudowanych studiów psychiki ludzkiej (Jagna, Antek, Jaś) i stanów psychicznych związanych z najróżniejszymi uczuciami. Studia te są co prawda tylko odbiciem procesów zachodzących w prostych i nie kształconych umysłach chłopskich, jednak przedstawione tu mechanizmy posiadają wiele cech wspólnych z analogicznymi procesami zachodzącymi w umysłach szczycących się wysokim ilorazem inteligencji i gruntownym wykształceniem ludzi współczesnych. Znajduje się tu również wiele pięknych opisów przyrody polskiej.
Dzieło to doczekało się licznych przekładów oraz trzech ekranizacji. Zagraniczna krytyka potraktowała Chłopów jako pełną prawdy epopeję z życia chłopskiego.
Na fabułę Chłopów składają się trzy główne ciągi zdarzeń i problemów, które przeplatają się ze sobą, uzupełniają się i budują pełny obraz wsi polskiej końca XIX wieku. Pierwszym ciągiem jest obraz gromady lipeckiej, drugi koncentruje się na przedstawieniu obyczajów i obrzędów wyznaczających życie chłopów, natomiast trzeci, nadrzędny, służy określeniu i analizie wpływu rytmu przyrody na rytm życia człowieka.
Ciąg pierwszy - społeczność lipecka: Reymont koncentruje się tu na ukazaniu możliwie najszerszego i najprecyzyjniejszego obrazu życia gromady lipeckiej. Pisarza interesuje wszystko: praca, dzień powszedni, święta, czas wolny, rozrywki i zabawy mieszkańców Lipiec. Okazuje się, że społeczność ta jest bardzo wyraźnie zhierarchizowana, tworzy pewnego rodzaju piramidę, na wierzchołku której znajdują się najbogatsi i najbardziej wpływowi członkowie gromady, zaś na jej dole - pozbawiona wpływu na losy społeczności biedota. Autor ukazuje wszystkich, którzy w jakiś sposób związani są z Lipcami, a więc, począwszy od najważniejszych: dziedzica (choć nie jest chłopem, to jednak żyje z pracy chłopów i ma wielki wpływ na ich życie), księdza, organistę, sołtysa, młynarza, bogatych gospodarzy (przede wszystkim Macieja Borynę), arendarza, średnio zamożnych chłopów, biedniaków, parobków, komorników i w końcu żebraków. W powieści pojawia się również tajemniczy wędrowny prorok i nauczyciel ludowy - Rocho, który, choć pozornie pozostawiony jest nieco na uboczu wydarzeń, jawi się jako opiekun lipczan i ich przewodnik.
Ciąg drugi - obyczaje i obrzędy: Całe życie na wsi podlega specyficznemu kalendarzowi, który określić można mianem kalendarza obyczajowo-obrzędowo-liturgicznego. Różni się on od roku kalendarzowego, a składają się na niego przede wszystkim wielkie święta religijne, odpusty, chrzciny, śluby wraz z weselami, pogrzeby, zwyczaje ludowe, wspólne spędzanie wolnego czasu, zabawy, wspólna praca, wróżby, zabobony...
Wszelkie święta i uroczystości o charakterze religijnym, kultowym, nie wywodzą się jedynie z tradycji katolickiej czy nawet chrześcijańskiej, mają swoje korzenie o wiele głębiej, bo jeszcze w wierzeniach pogańskich. Wiara chrześcijańska przeplata się tu z wierzeniami przodków, tworząc przedziwną całość, pełną wzajemnie dopełniających się, różnych tradycji. Przykładem mogą być chrzciny, które rozpoczynają się uroczystością w kościele, a kończą rytualnym obchodzeniem czterech kątów domu i odpędzaniem “złego” od nowo narodzonego dziecka. Takie wzajemne przenikanie się różnych tradycji doskonale widoczne jest również w uroczystościach związanych z Dniem Zadusznym. Po mszy za dusze zmarłych Kuba wychodzi z kościoła, idzie na cmentarz i na starych grobach rozrzuca okruchy chleba dla dusz czyśćcowych. Jest to pozostałość po opisanym, między innymi w II części Dziadów Adama Mickiewicza, pogańskim obrzędzie, zwanym “ucztą kozła”.
Opisując przebieg obchodzonych przez społeczność wiejską świąt, Reymont przedstawia bardzo szczegółowo wszystkie przygotowania do uroczystości, gotowanie potraw, porządki, wróżby... Szczególnie dokładnie widać to przy okazji małżeństwa Jagny z Boryną: posyłanie z wódką, zmówiny, zaręczyny, zapowiedzi, ślub, wesele, oczepiny, przenosiny, to wszystko zostaje w Chłopach bardzo drobiazgowo przedstawione, dowodzi niezwykłej, etnograficznej orientacji Reymonta w najdrobniejszych szczegółach wiejskich zwyczajów. Do obyczajów zaliczają się również wspólne prace, na przykład wieczorne spotkania przy szatkowaniu kapusty lub darciu pierza, którym towarzyszą rozmowy, śpiewy ludowych piosenek, wzajemne żarty i docinki.
Obrzędy, obyczaje oraz święta wyznaczają rytm życia każdego bez wyjątku członka społeczności lipeckiej, od dnia urodzin aż do śmierci, towarzysząc mu we wszystkich najważniejszych chwilach. Rok obyczajowo-obrzędowo-liturgiczny decyduje o życiu każdej jednostki, która należy do gromady i musi przestrzegać jej zwyczajów. Kto spróbuje się wyłamać i wystąpi przeciw tym obyczajom, obrzędom czy prawom, wystąpi tym samym przeciwko gromadzie i zostanie z niej usunięty, jak na przykład Jagna.
Ciąg trzeci - rytm przyrody: Życie społeczności lipeckiej jest organizowane przez obyczaje, obrzędy i wierzenia, które z kolei podlegają rytmowi pór roku. Reymont usiłuje w Chłopach określić i przeanalizować wpływ rytmu pór roku na rytm życia mieszkańców. Życie na wsi toczy się w rytmie zgodnym z przemiennością pór roku, w odwiecznie ustalonym porządku. Zawsze po zimie nastąpi wiosna, a po wiośnie lato. Społeczność lipecka musi się takiemu rytmowi podporządkować, uzależnić od niego rozkład swoich prac, a także czasu wolnego. Śluby i wesela będą się najczęściej odbywać późną jesienią czy w zimie, nigdy w lecie, kiedy jest mnóstwo pracy w polu. Zmieniające się pory roku określają czas zasiewów i czas zbierania plonów dla wszystkich mieszkańców wsi, nikt nie jest wyjątkiem, nikomu nie wolno zaburzyć tego porządku.
Czasu nie określa się według mijania kolejnych godzin, dni, tygodni czy miesięcy, nie jest to bowiem czas linearny, ale cykliczny, wyznaczany przez naturę i stale powtarzające się pory roku: wiosnę, lato, jesień i zimę.
Chłop jest związany z pracą i swą ziemią od momentu urodzin do chwili śmierci. Rodzi się na niej i umiera, jak choćby Boryna, którego śmierć jest symbolem przynależności człowieka do świata natury, do ziemi.
Opowiadanie dotyczy epizodu z powstania styczniowego. Narratorem jest przyroda (wiatr, drzewa, kwiaty). Akcja rozgrywa się na Polesiu Litewskim. Pewnego dnia na polanę dotarł kilkusetosobowy oddział powstańców, walczących z rosyjskim zaborcą. Byli to młodzi ludzie, różnie ubrani i różnie uzbrojeni, ale wszyscy nosili czworokątne czapki barwy amarantowej lub polnych chabrów. Żołnierze postanowili rozbić tu obóz. Najpierw zbudowali z gałęzi kilka namiotów: dla wodza, dla lepszych koni oraz dla przyszłych rannych. Później przygotowali pierwszą w tym miejscu wieczerzę, po spożyciu której wspólnie zaśpiewali pełną „skargi, ufności i prośby”, przejmującą pieśń. Oddziałem dowodził Romuald Traugutt, „człowiek świętego imienia” (późniejszy ostatni dyktator powstania). Było w nim dwu młodych żołnierzy: Maryś Tarłowski i Jagmin, zakochany w siostrze Marysia, Anielce.
Rozpoczęły się walki. Powstańcy odnosili zwycięstwa. Ale nadszedł dzień starcia z przeważającymi siłami wroga. Ostatnie, tragiczne wydarzenia, które rozegrały się jesienią 1863 roku. Maryś i Jagmin zginęli, poświęcając swoje życie za ojczyznę. Na miejscu zmagań stoi mogiła powstańcza, na którą wiele lat po powstaniu przyszła kobieta w żałobie. Była to Anielka, która straciła ukochanego brata i ukochanego mężczyznę. Długo leżała na mogile, opowiadając zmarłym o wielkim cierpieniu, które rozrywało jej serce. Kiedy podniosła się, umieściła na grobie przyniesiony skądś krzyżyk. Potem odeszła, by nigdy już tu nie powrócić. Gdy leśne kwiaty skończyły swoją opowieść, wiatr już nie płakał. Zerwał się z mogiły i ruszył w swoją drogę. Wznosząc się nad polanę, na cały głos zakrzyknął: „Gloria victis!”. Przelatując nad lasem, a później nad polami, wodami, miastami i wioskami, wołał jeszcze nie raz: „Gloria victis!”, „Chwała zwyciężonym!”.
Maryś Tarłowski - O Marysiu wiadomo, że najprawdopodobniej był sierotą, z bliskich pozostała mu jedynie młodsza siostra, Anielka, wraz z którą przybył na Polesie z odległych stron („urodził się (...) kędyś daleko”). Zdobywszy gdzieś w wielkim świecie wykształcenie i sławę młodego uczonego, „naturalisty”, postanowił - jak należy się domyślać, za sprawą idei organicznikowskich - wyjechać do małego miasteczka i zająć się edukowaniem najbardziej potrzebujących wiedzy przedstawicieli nizin społecznych, czyli prostych, wiejskich dzieci („On, ten mały, wysokim był wiedzą i myślą”, „przybył w te strony, aby swą myśl i wiedzę rozdawać maluczkim”). Maryś uczył w szkole, Anielka pomagała mu, jak potrafiła.
Maryś jest bohaterem tragicznym. Wykształcony na naukowca, subtelny i delikatny, w jednej chwili musi porzucić wszystko, co dotąd było mu bliskie i ruszyć do walki o ojczyznę. Nie chce, ale poczucie obowiązku, powinności wobec ojczyzny, jest ważniejsze. Rozdarty wewnętrznie Maryś zaciąga się do oddziału powstańczego i ginie - umęczony, dosłownie rozerwany na pikach wrogów.
Jagmin - został w utworze Orzeszkowej ukazany jako człowiek i żołnierz doskonały: „na czele jazdy wybór wodza postawił młodzieńca o postawie wyniosłej i czarnym iskrzącym się oku”, „ze śniadym profilem Rzymianina”. Serdeczny druh i przyjaciel Marysia, gotów mu zawsze służyć pomocą. Jagmin przyrównany zostaje do Herkulesa (obdarzonego nadludzką siłą herosa z mitologii greckiej, syna Zeusa i Alkmeny) oraz Scypia (jednego z dwóch sławnych wodzów rzymskich z okresu wojen punickich). Zawsze zdyscyplinowany i gotów do walki, zawsze wykonujący rozkazy naczelnego wodza. W jednym z ostatnich epizodów, kiedy zachodzi potrzeba bronienia namiotu z rannymi powstańcami przed żądnymi krwi ruskimi żołdakami, Jagmin zostaje ukazany jako anioł: „dowódca czarnowłosy, do Archanioła z mieczem płomiennym podobny, pierwszy szerokiego otworu doskoczył...”. Wśród żołnierzy cieszy się ogromnym szacunkiem i poważaniem: na jeden jego rozkaz powstańcy pójdą choćby w ogień.
Romuald Traugutt - postać historyczna. Urodzony w roku 1825, w czasie powstania styczniowego dowodził oddziałem partyzanckim na Polesiu. 17 października 1863 roku został ostatnim dyktatorem powstania (po Ludwiku Mierosławskim i Marianie Langiewiczu). W nocy z 10 na 11 kwietnia 1864 został aresztowany, a 5 sierpnia tego roku stracony poprzez powieszenie, wraz z najbliższymi współpracownikami.
Traugutt objął dyktaturę w sytuacji poważnego kryzysu sił powstańczych. Większe zgrupowania zostały rozbite, walki z zaborcą toczyły praktycznie tylko małe oddziały (szacuje się, że w ich szeregach walczyło w sumie około 150 tysięcy powstańców, którzy stoczyli około 1200 potyczek z Rosjanami). Zamiarem Traugutta jako dyktatora było zreorganizowanie wojsk powstańczych a także - poprzez wprowadzenie w życie dekretów uwłaszczeniowych - przyciągnięcie do powstania chłopów. Tych planów nie udało się jednak zrealizować. Wojska rosyjskie nie dopuściły do zjednoczenia się malutkich oddziałów w większe siły, zaś carski dekret uwłaszczeniowy z marca 1864 roku skutecznie odciągnął chłopów od zaangażowania się w czyn narodowowyzwoleńczy.
Opisany przez Orzeszkową epizod z walk powstańczych ukazuje Romualda Traugutta jeszcze nie jako dyktatora powstania, ale jako dowódcę jednego z oddziałów powstańczych, działających na Polesiu. Postać Traugutta zostaje w noweli Gloria victis poddana zabiegowi mitologizacji. Orzeszkowa, poprzez odwołanie się do Biblii oraz historii Grecji, dokonuje nie tylko apoteozy samego powstania, ale gloryfikuje również samego Traugutta.
Traugutt został kolejno przyrównany do:
Chrystusa („wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego...”)
Mojżesza („poszedł za idącym ziemią tą słupem ognistym...”) - [Ex.,13,21];
Leonidasa („tak grzmieć musiał w wąwozie Termopilskim głos Leonidasa...”).
Gloria victis przynosi obraz jednego z tragicznych epizodów powstania styczniowego, które wybuchło w roku 1863, a rok później dogorywało. Wielu Polaków zostało wplątanych w dzieje historii, zmuszonych do walki, której wygrać nie mogli. Kanwą utworu stała się klęska powstańców walczących w lasach Horeckich na Polesiu. Niewielki oddział powstańczy musiał stawić czoła przeważającym siłom przeciwnika. Nierówna, z góry skazana na niepowodzenie walka z wielokrotnie liczniejszym wojskiem rosyjskim zakończyła się śmiercią wielu Polaków.
Bohaterskim oddziałem powstańczym dowodzi Romuald Traugutt, który w czasie, gdy rozgrywa się akcja utworu, jeszcze nie stał na czele całego powstania. Rycerzem bez skazy jest stojący na czele jazdy Jagmin. Z kolei niepozorny Maryś wyrasta na najdzielniejszego z powstańców, w czasie jednej z potyczek ratuje życie samemu wodzowi. Szczególnym tragizmem napiętnowany został - oparty na faktach - epizod dobijania rannych powstańców. Kiedy oddział rosyjski, po wyparciu rozpaczliwie broniących się Polaków z pol
Czwórka przyjaciół zebrana na pokładzie jachtu „Nellie”, zakotwiczonego na londyńskim nabrzeżu Tamizy, wysłuchuje opowieści kapitana Marlowa o jego wyprawie do Afryki centralnej. Zaczyna on swą opowieść od relacji z wizyty w gmachu dyrekcji spółki handlowej, posiadającej statki żeglujące po „tej rzece”, tj. Kongo, gdzie po spotkaniu z dyrektorem otrzymał nominację na stanowisko kapitana parowca w miejsce zmarłego niedawno kapitana Freslevena. Zadaniem Marlowa było dotarcie do stacji handlowej, którą kierował Kurtz, i udzielenie mu pomocy. Po wielu trudach Marlow dotarł do stacji. To, co tam zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. W odległości 50 mil od stacji Kurtza wędrowcy dotarli do trzcinowej chaty, obok której leżał stos drewna, a w środku stara żeglarska książka i tajemnicza wiadomość, by się spieszyli, ale płynęli ostrożnie. Na miejscu wędrowców przywitał młody Rosjanin, marynarz, wielbiciel Kurtza. To on zostawił wiadomość w opuszczonej chacie, on powstrzymywał tubylców przed wtargnięciem do stacji i opiekował się chorym Kurtzem. Ucieszył się bardzo z przybycia statku, gdyż liczył, iż zabierze on chorego i ocali go. Ostrzegł też Marlowa, że tubylcy mogą chcieć siłą zatrzymać Kurtza, który jest dla nich kimś w rodzaju bóstwa. Poinformował także kapitana o ceremoniach urządzanych przez krajowców wokół Kurtza, którzy czołgają się przed nim, tańczą, składają ofiary itp. i w ogóle ulegają mu, a on karze nieposłusznych, ścinając im głowy i nabijając je na pale. Marlow jest przerażony tym, co usłyszał, nie rozumie, kim właściwie jest ten Kurtz, kimś wybitnym, czy niebezpiecznym wariatem.
Wreszcie Marlow zobaczył Kurtza: wychudłego, wynędzniałego z powodu choroby, niesionego na noszach, ale wciąż władającego tłumem. Chorego umieszczono w kabinie statku. W trakcie podróży Marlow i Kurtz wiele rozmawiali, a właściwie mówił Kurtz. O swych niezrealizowanych planach, o marzeniach, pobudkach, o potędze i sławie. Pewnego dnia wręczył towarzyszowi podróży pakiet z prośbą o przechowanie, a wkrótce potem zmarł wypowiadając słowa: „Zgroza! Zgroza!”.
Narrator - nieokreślony, niewiele o nim wiadomo, o pozostałych mówi: „jednoczyła nas więź morza”.
„Dyrektor różnych towarzystw” - gospodarz i kapitan jachtu, bardzo lubiany przez zgromadzonych na pokładzie.
Prawnik - starszy człowiek, o wielkiej ilości „cnót”, dzięki czemu dysponował jedyną na pokładzie poduszką i kołdrą.
Księgowy - z upodobaniem grywał w domino.
Charlie Marlow - „Miał zapadłe policzki, żółtą cerę, proste plecy, wygląd ascety, a ze swymi obwisłymi ramionami i rękami leżącymi na kolanach dłonią ku górze podobny był do bożka”. Jest narratorem opowiadania o wyprawie w górę Konga i spotkaniu z Kurtzem.
Fresleven - kapitan, który zginął na terenie stacji, kiedy usiłował skatować jednego z Murzynów, Marlow zastąpił go jako kapitan parowca obsługującego stacje.
Lekarz w Brukseli - orzekł, że Marlow jest zdolny do służby, przestrzegł go przed zmianami w psychice spowodowanymi życiem, na terenie, gdzie nie istnieje prawo i człowiek obcuje z niczym nie ograniczoną wolnością. Pasjonowały go zagadnienia ludzkiej psychiki. Poprosił Marlowa, żeby pozwolił zmierzyć swoją głowę. Na pytanie, czy będzie chciał ją zmierzyć również, kiedy Marlow wróci, odpowiedział, że jeszcze mu się nie zdarzyło spotkać ponownie z człowiekiem, który wyruszył w dzikie tereny doliny Konga, a poza tym „zmiany zachodzą w środku”.
Księgowy na stacji siedziby rządowej - niezwykle zadbany mężczyzna, noszący wykrochmalone mankiety i kołnierzyki. Jego elegancja rażąco kontrastuje z nędzą Murzynów pracujących tam przy budowie kolei.
Dyrektor stacji centralnej - „Mila pospolitą cerę, pospolite rysy, maniery i głos”. Podobnie jak inni z uwielbieniem mówił o Kurtzu, kierowniku jednej ze stacji na brzegu Konga, skąd przychodziło najwięcej kości słoniowej. Wybrał się na parowcu do tej stacji. W czasie podróży okazał tchórzostwo, bezmyślność.
Murzyni zatrudnieni przez Marlowa na parowcu - ludożercy, oddani pracownicy, nie zaatakowali, ku zdziwieniu Marlowa, białych na statku, choć byli silni i było ich więcej, a doskwierał im głód.
Kurtz - kierownik jednej ze stacji handlowych, cieszył się wielkim autorytetem, bo wysyłał niezwykłe ilości kości słoniowej i potrafił utrzymać w ryzach plemiona Murzynów. Do stacji centralnej dotarła wiadomość, że zachorował, dlatego wyruszono, by go ratować.
Młody Rosjanin - towarzyszył Kurtzowi, kiedy ten był już chory, starał się, aby nadeszła pomoc (Kurtz liczył, że dzicy nie dopuszczą parowca do jego stacji), jego sztukowany strój przypominał ubranie arlekina złożone z łat, kolorowe. Był zafascynowany Kurtzem. Jest w opowiadaniu symbolem rzetelnej pracy, która daje satysfakcję i wewnętrzny spokój.
Narzeczona Kurtza - kobieta przeświadczona o wielkości Kurtza, wierząca, że był prawym, szlachetnym mężczyzną, człowiekiem o niepospolitym umyśle, wielkiej osobowości, który bardzo ją kochał. Marlow oddał jej listy otrzymane od Kurtza przed śmiercią tamtego.
Wydarzenia rozgrywają się w czasach współczesnych autorowi (kolonializm, handel w koloniach). Opowiadanie ma kompozycję klamrową: na początku i na końcu opisano następującą sytuację: kilku przyjaciół - „związanych morzem” - siedzą na zakotwiczonym na Tamizie nieopodal Londynu jachcie „Nellie”. Akcja właściwa to opowiadanie jednego z nich, Charliego Marlowa, o wydarzeniach z niezbyt dalekiej przeszłości. Wydarzenia z tego opowiadania rozgrywają się w Belgijskim Kongo (podróż bohaterów w górę rzeki, stacje handlowe położone na brzegu).
Pisarz podjął w opowiadaniu problem zamiarów człowieka i ich efektów. Kurtz staje się dla tego zagadnienia kluczową postacią. wszyscy mówią o nim w superlatywach - jako o wybitnym człowieku, pełniącym cywilizacyjną misję na terenach, gdzie nikt nie ma odwagi i siły pracować, człowieku niezwykle odpornym, o wielkim harcie ducha, nieposzlakowanych zasad moralnych. W rozmowie, którą podsłuchał Marlow, zostają zacytowane słowa Kurtza dotyczące jego pracy w stacji handlowej: „Każda stacja powinna być jakby pochodnią na drodze ku lepszemu jutru, ośrodkiem handlu także, rzecz prosta, ale przy tym i humanitaryzmu, ulepszenia, oświaty”.
Tymczasem w praktyce Kurtz okazał się być zwykłym wyzyskiwaczem, tyranem, mordercą, dążącym do maksymalnych korzyści. Ustanowił coś na kształt własnego państwa, bezwzględnie tępił każdy przejaw buntu - czego symbolem jest palisada z ludzkich głów. Mówił o miłości bliźniego, humanitaryzmie i zabijał, gromadząc kość słoniową, którą następnie wysyłał do Europy. Posiadł także wewnętrzne przekonanie, że biali to rasa wyższa nad czarnych, stąd zupełnie naturalne, że Murzyni traktują białych ludzi jak bóstwa. Z jego referatu napisanego dla Towarzystwa Tępienia Dzikich Obyczajów wynika, że on sam stał się przedmiotem kultu i organizowano obrzędy na jego cześć. Referat pełen „wzruszających wezwań do wszelkich altruistycznych uczuć” kończy upiorna uwaga: „Wytępić te wszystkie bestie!”. Jest ona wymownym świadectwem prawdy, która została zasygnalizowana w opowiadaniu: natura ludzka kryje w sobie ciemne strony, nie wiadomo, jak zachowa się człowiek na terenie, gdzie nie obowiązują zasady cywilizacji, nie ma prawa, a więc groźby kary. Okazuje się, że w takich warunkach umysł ludzi jest skłonny do dewiacji, a człowiek do bestialstwa.
Jest narratorem opowieści o Kurtzu, obserwatorem i człowiekiem, który zgłębia ciemności ludzkiej natury. Marlow odbywa podróż w dosłownym i symbolicznym znaczeniu tego słowa. Podróżuje także po ludzkiej psychice, podświadomości, bada jej zawiłości. Poznając Kurtza na podstawie opowiadań nabiera podejrzeń co do jego natury. Widząc efekty jego działalności, jest przerażony. Słyszy jego ostatnie słowa, podsumowujące jego życie: „Zgroza! Zgroza!”. Mimo to Marlow nie burzy wyobrażeń narzeczonej o Kurtzu, kłamie oświadczając, że zmarł z jej imieniem na ustach.
Obserwując działalność Kurtza, poznając go Marlow zadaje podstawowe pytania o kondycję ludzką: jak to się dzieje, że czujemy braterstwo z innymi ludźmi, dlaczego jedni ludzie mają hamulce moralne, a inni tak łatwo je tracą; dlaczego człowiek czuje głęboką więź z jednymi ludźmi, a instynktownie unika innych (np. Marlow czuje pokrewieństwo z dzikimi Murzynami i wstręt wobec sytych i eleganckich pracowników stacji handlowych, na których umierają Murzyni).
Postać Marlowa bywa utożsamiana z Conradem nie tylko w związku z autobiografizmem opowiadania. Uważa się, że podobne wnioski i rozterki przeżywał autor obserwując stosunki panujące na terenie kolonii i „misję cywilizacyjną” pełnioną tam przez białych.
Symboliczny jest już tytuł utworu. Jest on wieloznaczny i trudny do zinterpretowania. Jądro ciemności może oznaczać:
zło panoszące się na terenach zajmowanych przez białych;
zło, do którego jest zdolny człowiek, ciemną stronę ludzkiej psychiki;
tereny obce, nieznane, ciemne miejsca na mapie ludzkiego poznania (zarówno pod względem geograficznym - dolina Konga; jak i w przenośni).
Interpretatorzy twórczości Conrada są zgodni co do wieloznaczności tego symbolu i braku możliwości jednoznacznej interpretacji.
Akcja powieści rozgrywa się na Litwie. Główni bohaterowie mieszkają w Korczynie (rodzina Korczyńskich i Justyna Orzelska z ojcem) i położonym nieopodal zaścianku szlacheckim Bohatyrowicze (klan Bohatyrowiczów - zubożałej szlachty). W powieści wydarzeń jest właściwie niewiele. Uboga szlachcianka, Justyna Orzelska po przeżytym zawodzie miłosnym nie potrafi określić, jaki cel pragnie realizować, jak widzi swoją przyszłość. Nie ulega Zygmuntowi Korczyńskiemu (swemu dawnemu amantowi, w czasie akcji utworu żonatemu) i Teofilowi Różycowi (bardzo bogatemu arystokracie, który ma na Litwie majątek), ale wiąże się z Janem Bohatyrowiczem - honorowym mężczyzną, który żyje z pracy własnych rąk.
Między innymi dzięki temu dochodzi do pogodzenia zaścianka z dworem. Benedykt Korczyński zaczyna traktować Bohatyrowiczów jak współbraci niedoli zaborów a nie wrogów w walce o zatrzymanie w swoich rękach polskiej ziemi. Następuje również weryfikacja poglądów, sprawdzenie ich szczerości i siły. Andrzejowa Korczyńska, wdowa po uczestniku powstania styczniowego, Andrzeju, przekonuje się, że jej brak szczerej wiary w idee wyznawane przez męża doprowadziły do wychowania syna na kosmopolitę, egoistę, pozbawionego zasad moralnych i poczucia własnych korzeni.
Powieść ma sielankowe zakończenie. Jan i Justyna zaręczają się, Marta Korczyńska spotyka się z dawnym ukochanym, Anzelmem; Benedykt Korczyński przychodzi do zaścianka, gdzie spotyka się z Anzelmem Bohatyrowiczem (serdecznym przyjacielem jego brata, Andrzeja).
Benedykt Korczyński - właściciel majątku Korczyn. Ma brata Dominika (który jest w Rosji tajnym radcą), siostrę Jadwigę (żona Darzeckiego). Jego starszy brat, Andrzej, zginął w powstaniu styczniowym. Benedykt pamięta czasy sprzed powstania, okres zbratania wszystkich stanów, czas patriotycznych porywów i wielkiego bohaterstwa.
On sam należy jednak do innych czasów. Jest to okres ciężkiej, żmudnej pracy, której towarzyszy walka o utrzymanie ziemi w swoich rękach. Czasem Korczyński zazdrości Andrzejowi, który zginął jako bohater. On sam jest zmęczony, znużony, pochłonięty bez reszty obowiązkami gospodarza, męża, ojca. To silny, uparty, bardzo przywiązany do ziemi człowiek. Ceni tych, którzy, jak on, ciężko pracują (np. Martę), choć innych, np. Darzeckiego, nie ma odwagi skrytykować. Jego życie to nie kończące się kłopoty. Benedykt z trudem wykonuje swoje obowiązki, a rozdrażnienie i zmartwienia sprawiają, że czasem zwraca się przeciwko ludziom mającym podobne idee, np. Bohatyrowiczom. Bez reszty poświęca się ziemi, dba o wykształcenie syna, z którym w końcu odnajduje wspólny język. Pozostaje nie rozumiany przez własną żonę. Jego prawdziwą życiową partnerką jest krewna, Marta.
Benedykt to jeden z najbardziej pozytywnych bohaterów powieści, przedstawiciel starszego pokolenia pozytywistów. W trakcie akcji przeżywa wewnętrzną przemianę: powraca do dawnych ideałów braterstwa z niższymi stanami, o których zapomniał borykając się z problemami związanymi z polityką zaborcy.
Emilia Korczyńska - żona Benedykta, kolejne wcielenie “żony modnej” tyle, że w nowych, popowstaniowych warunkach jej sylwetka kreślona jest z mniejszym rozmachem. Emilia żyje w świecie romansów, które czyta jej Teresa Plińska, niegdyś nauczycielka Leoni, dziś dama do towarzystwa. Pani Korczyńska czuje się samotna, nie rozumiana, a nawet nie kochana przez męża, według niej mało wrażliwego i dalekiego od miłosnych porywów poczciwca. To rozkapryszona hipochondryczka (wymyśla sobie choroby, na które wcale nie choruje), wiecznie cierpiąca i wiecznie niezadowolona. Ma skłonności do ataków histerii, w których więcej jest pozy i udania niż prawdy. Nie stara się zbliżyć do męża, nie rozumie nawet własnych dzieci. One zaś traktują matkę jak piękną, ale kruchą lalkę, która w każdej chwili może dostać globusa (migrena - ból głowy), więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie i delikatnie. Wyczuwają, że choroba matki jest udana, toteż sprowadzają lekarza nie dla Emilii, ale dla Marty. Właśnie ona zastępuje im matkę.
Emilia nie orientuje się w sprawach polityczno-społecznych. Nic nie wie nawet o własnym gospodarstwie. To jedna z tych postaci powieści, które nie pracują, są dotknięte piętnem bezczynności, a to poważna wada. Bohaterka jest całkowicie zależna od męża, gdyby jego zabrakło, pozostanie bez środków do życia. To jedna z salonowych “lalek”, zna kilka francuskich słówek (tyle, aby poprawnie odczytać nazwiska bohaterów romansów), kiedyś grywała na pianinie, umie się gustownie ubrać i ma dobre maniery. Nic nie wie o prawdziwym życiu i kłopotach. Orzeszkowa stawia ją wśród negatywnych bohaterów powieści.
Teresa Plińska - stara panna, nauczycielka, dama do towarzystwa. Większość czasu spędza z Emilią i na tym polega jej “praca” w domu Korczyńskich. Czyta pani domu francuskie romanse, podaje jej sole trzeźwiące i głośnym krzykiem zawiadamia, że Emilia mdleje. To karykatura kobiety. Pozbawiona wdzięku, naiwna, skłonna do wzruszeń, pełna nieuzasadnionej wiary w to, że nagle zjawi się romansowy amant i obdarzy ją uczuciem. Teresa, obok ojca Justyny Orzelskiej, jest zazwyczaj przedmiotem żartów i kpin. Jednym z bardziej okrutnych jest powiedzenie biednej kobiecie, że o jej rękę zamierza się starać Teofil Różyc. Teresa jest bezkrytyczna, wierzy w tę wiadomość, ale bardzo się zawiedzie. Orzeszkowa nie trudzi się przedstawianiem natury tej bohaterki. Wykreowała ją, by pokazać do czego prowadzi naiwność, bezczynność, brak odwagi, by zająć się własnym życiem, decydować o sobie, brak samodzielności, bierność. Teresa wiedzie bezpieczne, ale puste i smutne, pełne upokorzeń życie, jest uzależniona od Korczyńskich, ograniczona i podporządkowana prawom i obowiązkom panującym w ich domu. Postacią kontrastującą z osobą Plińskiej jest Justyna, która znalazła się w podobnej sytuacji, a jednak potrafiła osiągnąć szczęście.
Justyna Orzelska - wraz z ojcem, Ignacym, mieszka w Korczynie, jest cioteczną siostrzenicą Benedykta, nie posiada majątku, pomaga Marcie w gospodarstwie. Jest to postać ciekawa o tyle, że przeszła ewolucję: od naiwnego, szczerego, ale głupiutkiego podlotka - kiedy to przeżyła miłość do Zygmunta Korczyńskiego - do odważnej, niezależnej, odpowiedzialnej, pewnej siebie i rozsądnej kobiety. Niewątpliwym atutem Justyny jest poczucie własnej wartości, a jednocześnie świadomość miejsca w hierarchii domowników i gości Korczyna. Panna Orzelska wie, że dla modnych paniczów w stylu Zygmunta Korczyńskiego czy Teofila Różyca może być jedynie maskotką, służyć rozrywce (i ma rację, każdy z nich proponuje, by została jego kochanką). Świadomie wybiera głębokie, szczere i prawdziwe uczucie Jana Bohatyrowicza. Jest dumna, pewna siebie i chce być niezależna. Wie, że nie da się tego osiągnąć inaczej, jak tylko pracując, nabywając wciąż nowe umiejętności. Dlatego oprócz gry na pianinie, Justyna uczy się pracy przy żniwach. Umie właściwie oceniać ludzi, dla niej naprawdę wszyscy są równi. Rozróżnia jedynie ludzi dobrych i złych, uczciwych i oszustów. Jest uczciwa, szczera i szlachetna. Darzy Benedykta i Martę szacunkiem i miłością. Justyna nie boi się pracy. To jedna z pierwszych polskich emancypantek w literaturze (czego dobitnym symbolem jest zdjęcie gorsetu w czasie pracy w polu). Orzelska ma trwały, ugruntowany system wartości. Jest uparta, konsekwentna, odważna, sama dokonuje wyboru drogi życiowej. Będzie szczęśliwą żoną i prawdziwą panią domu.
Marta Korczyńska - kuzynka Benedykta, najbardziej pracowita ze wszystkich postaci powieści. Prowadzi dom, nadzoruje gospodarstwo, wychowała dzieci Korczyńskich. Marta również w trakcie swego życia bardzo się zmieniła: zakochana w Anzelmie Bohatyrowiczu była niedaleka od poślubienia go, ostatecznie zrezygnowała z tego kroku obawiając się drwin z powodu niskiej pozycji społecznej męża i ciężkiej pracy. Tymczasem praca towarzyszyła jej odtąd bez przerwy, a w zamian za uniknięcie kpin, dotknęła ją samotność i brak miłości. Mimo to Marta nie jest pesymistką. To silna, zdecydowana, energiczna kobieta nie roztkliwia się ani nad sobą, ani nad innymi domownikami. Pod maską pokrzykującej, dyrygującej służbą, zapracowanej i gderliwej kobiety, kryją się: wrażliwość, dobroć, miłość zwłaszcza do dzieci, poświęcenie i oddanie. Marta jest życiową partnerką Benedykta, towarzyszy mu w pracy, zna i podziela jego zmartwienia, boryka się z tymi samymi problemami. Kiedy dzieci, Witold i Leonia, dorastają, Marta zaczyna się czuć niepotrzebna. Dlatego bardzo ją wzrusza prośba Benedykta, by nie przenosiła się do Bohatyrowicz i jego zapewnienie o wartości pracy, którą Marta wykonuje.
Początkowo Marta nieufnie odnosi się do przyjaźni Justyny i Jana. Ocenia według siebie. Obawia się, że Orzelska rozkocha w sobie Bohatyrowicza, ale za niego nie wyjdzie. Kiedy przekonuje się o sile charakteru i miłości Justyny całym sercem popiera jej zamiar małżeństwa z Janem.
Witold - syn Korczyńskich, uczeń szkoły agronomicznej. Pasjonuje go nauka, postęp oraz pozytywistyczne idee pracy organicznej i pracy u podstaw. Obawia się, by rodzice nie wychowali Leoni na salonową lalkę. Przyjaźni się z Marynią Kirłówną, która pomaga matce w gospodarstwie i uczy wiejskie dzieci. Witold nie może zrozumieć ignorancji i obojętności Różyca (który ma jeszcze majątek ziemski) wobec spraw gospodarskich. Szanuje ojca, który całe życie poświęcił utrzymaniu majątku i pracy w gospodarstwie. Chce unowocześniać metody pracy, uczyć chłopów posługiwania się maszynami rolniczymi. Młody Korczyński zbliża się bardzo do Bohatyrowiczów, odbywa długie rozmowy z Anzelmem, który stwierdza, że Witold jest bardzo podobny do poległego w powstaniu Andrzeja. Mimo konfliktu z Benedyktem Witold potrafi porozumieć się z ojcem. Wspólnie płyną na Mogiłę powstańców. Okazuje się, że bardzo wiele ich łączy.
Państwo Darzeccy - Jadwiga Darzecka, siostra Benedykta, i jej mąż. Bogaci, ich dzieci dorastają w przekonaniu, że arystokratyczne pochodzenie czyni je wyjątkowymi, lepszymi. Córki wychowują na damy, czyli salonowe lalki, niepożyteczne, niesamodzielne, które kiedyś zostaną całkowicie uzależnione od mężów. Chwalą się swoim bogactwem. Darzecki przyjeżdża do Benedykta po pieniądze, które stanowią posag jego żony, Jadwigi. Mimo, że Korczyński prosi o kilka tygodni zwłoki, a Darzecki potrzebuje ich na nowy, zbytkowny przedmiot, nie zgadza się na nie poczekać. Nie interesuje go położenie kraju. Pogodził się z aktualną sytuacją polityczną i dba jedynie o własną korzyść. Posuwa się do zaproponowania Benedyktom sprzedaży lasu, w którym znajduje się grób powstańców (leży tam między innymi brat Benedykta).
Maria Kirłowa - żona Kirły, pracowita, odważna, samodzielna i niezależna. Prowadzi całe gospodarstwo, ponieważ mąż w ogóle się nim nie zajmuje. Wychowuje dzieci w poszanowaniu pracy i jej owoców. Jest uczciwa i śmiało wyraża swoje poglądy. Bez ogródek mówi bogatemu kuzynowi, Różycowi, aby porzucił nadzieje że Justyna zostanie jego kochanką. Namawia go do ślubu, porzucenia nałogu (Teofil jest morfinistą), osiedlenia się w majątku i zajęcia pracą. Kirłowa to także emancypantka. Nie jest uzależniona od mężczyzny, potrafi świetnie dawać sobie radę. Wcześnie podjęła decyzję o samodzielnym stanowieniu o sobie. Wiadomo, że wyszła za mąż z miłości, dlatego została pozbawiona majątku. Nadal kocha męża, choć dobrze zna jego wady. Jest dobra i wyrozumiała. W pełni popiera małżeńskie zamiary Justyny.
Bolesław Kirło - mąż Marii. Jego życie upływa na wizytach u sąsiadów. Jeździ po okolicy, zbiera i roznosi plotki, lubi żartować ze słabych, bezbronnych, nie umiejących odpowiedzieć celną kpiną (np. Plińskiej, Orzelskiego). Nie zajmuje się majątkiem, wszystkie obowiązki zrzucił na barki żony. Bywa złośliwy i dokuczliwy. Kiedy trzeba, potrafi schlebiać, a że jest elokwentny i ma dar do prawienia komplementów, jest ulubieńcem pani Emilii. Nie ma natomiast wspólnego języka z Benedyktem, ponieważ nie zna się na gospodarstwie. To jeszcze jedna z nie pracujących, a więc negatywnych postaci powieści.
Teofil Różyc - krewny Kirłów, Polak, który większość czasu spędził za granicą. Nie interesuje go los kraju, ani własny majątek ziemski. Jest samolubem i egoistą, uważa się za lepszego nawet od swych szlacheckich przyjaciół, wszystkich wokół traktuje z pobłażaniem, a czasem lekceważąco. Jest amoralny. Uważa, że Justyna zostanie jego kochanką - ma przecież jeszcze resztki majątku, które może jej ofiarować. Różyc jest narkomanem, jego wrażliwość osłabła. Zmęczony hulaszczym życiem osiągnął granicę, za którą jest już tylko pustka i nuda. Wydaje mu się, że mocniejszych wrażeń może dostarczyć jeszcze tylko morfina. Nie ma celu życia, bliskich, własnego domu. Wszędzie czuje się źle, obco. Orzeszkowa przedstawiła tę postać jako kosmopolitę, ignoranta w sprawach narodowych, zepsutego, niemoralnego człowieka. Jednocześnie pokazała, co dzieje się z ludźmi, którzy odcięli się od własnych korzeni, odrzucili wszelkie kanony wartości - są zmęczeni, zniechęceni, nieszczęśliwi.
Andrzejowa Korczyńska - bez reszty poświęciła się pielęgnowaniu wspomnień o mężu. Choć zginął w powstaniu styczniowym, w jej życiu jest ciągle obecny. Orzeszkowa nie podaje jej imienia, pisze o niej Andrzejowa, co także dowodzi, że dla tej bohaterki związek z mężem ciągle jest żywy. Mimo że mąż jest dla niej ideałem i rozumie, o co walczył i dlaczego zginął (wolność, równość, niepodległość), pani Andrzejowa nie pozwoliła Zygmuntowi ożenić się z piękną, ale ubogą Justyną. Widocznie sama nie do końca podzielała mężowskie poglądy, skoro nie udało się jej zaszczepić w Zygmuncie patriotyzmu, szacunku wobec innych, szczerości i zdolności do głębokich, stałych uczuć. Jest zrozpaczona postępowaniem syna, ale niestety nie ma na niego żadnego wpływu.
Zygmunt Korczyński - syn Andrzeja Korczyńskiego. Nie pamięta ojca, nie odwiedza Mogiły. Większość czasu spędza za granicą. Nie znosi litewskiego krajobrazu, uważa go za nudny, monotonny. W młodości Zygmunt był zakochany w Justynie, matka przeszkodziła ich związkowi. Rozpieszczony przez nią syn łatwo podporządkował się jej woli. Za granicą poznał Klotyldę, którą pani Andrzejowa uznała za odpowiednią żonę dla syna. Niestety, źle wybrała, ponieważ Zygmunt nie darzy jej uczuciem i marzy o Justynie. Jest przekonany, że jeśli czegoś zechce, zdobędzie to. Dotychczas nie napotykał przeszkód. Tymczasem Orzelska z obrzydzeniem odrzuca propozycję romansu i odnosi się do Zygmunta z pogardą. To go złości, a zarazem prowokuje do dalszych działań. Zygmunt unieszczęśliwia żonę i rani matkę nazywając ojca szaleńcem. Nie ma szacunku dla narodowych wartości i tych, którzy za nie polegli. Jest pseudoartystą, odczuwa nudę, brak mu celu i poczucia sensu życia. Nie ma swoich korzeni, swojego miejsca, wyrzekł się Osowiec, za granicą czuje się obco. Brak mu zasad, nie ma też kanonu wartości, którymi mógłby się w życiu kierować.
Klotylda - młodziutka i bardzo kochająca Zygmunta kobieta, której przypadł w udziale los niekochanej żony. Ponieważ jednak jest całkowicie zależna od męża, jest skazana na cierpienie i rozpacz, pewnie już nigdy nie zazna prawdziwej miłości.
Jan Bohatyrowicz - jego ojciec, Jerzy, zginął w powstaniu. Janek był wtedy małym chłopcem, mimo to pamięta scenę pożegnania rodziców i jeszcze innych dwu par bohaterów: Marty z Anzelmem (stryjem Jana) oraz pani Korczyńskiej z Andrzejem. To dzielny, mądry, pracowity i uczciwy młody człowiek. Ciężka praca dała mu poczucie pewności siebie i świadomość własnej wartości, ale nie jest bohaterem pełnym tupetu i bezczelności, przeceniającym się (jak Zygmunt, Teofil, czy Kirło). Jest wrażliwy i szczery. Wychowywany przez matkę nauczył się szacunku do kobiet, zresztą mieszkanki Bohatyrowiczów to partnerki swoich mężów, współdecydują, ich zdanie bardzo się liczy. W ten sposób Jan będzie traktował swoją żonę. Wiele czasu spędza z Anzelmem, dlatego zna przeszłość swego rodu, ma świadomość swego szlachectwa, a powstańcza Mogiła to dla niego symbol najpiękniejszych narodowych cech Polaków i wielkiej tragedii narodowej. Jan to skromny, dobry człowiek. Justyna właściwie ocenia jego zalety i z pewnością się nie zawiedzie.
Anzelm Bohatyrowicz - stryj Janka, kiedyś przyjaciel Andrzeja Korczyńskiego. Brał udział w powstaniu. Cudem uniknął śmierci, ale został ciężko ranny. Nigdy zupełnie nie wyzdrowiał. Był zakochany w Marcie Korczyńskiej, niestety nie udało im się stworzyć udanego związku. Mimo to Anzelm nadal kocha Martę, co ujawnia się w trakcie jego rozmów z Justyną. Umiał obudzić w Janie miłość do ziemi i ojczyzny. Wraz z nim pływa na Mogiłę powstańców. Opowiedział też chłopcu dzieje rodu, aby Jan jako mężczyzna pamiętał o swoim szlachectwie i naśladował wspaniałych przodków. Anzelm partneruje Benedyktowi w sporze między Korczynem i zaściankiem - jest spokojny i opanowany, nie próbuje usprawiedliwiać Fabiana, przypomina natomiast dawne czasy, kiedy między Polakami istniała mocna więź i poczucie wspólnoty. Ostateczne pojednanie tych dwu mężczyzn jest symbolem ponownego zespolenia Polaków.
Mieszkańcy Bohatyrowiczów - Orzeszkowa stworzyła tę społeczność na wzór Mickiewiczowskiego Dobrzyna. Swój rodowód Bohatyrowicze wywodzą od Jana i Cecylii (ona była szlachcianką, on pochodził z niższego stanu), którzy osiedlili się w puszczy i ciężką pracą zdołali przekształcić część niedostępnego lasu w bogatą osadę. Zygmunt August, odwiedziwszy ten zakątek podczas polowania, miał w dowód uznania za ich wysiłek nadać Janowi i Cecylii szlachectwo.
Bohatyrowicze przede wszystkim pracują. Ich dzień składa się z szeregu obowiązków, które wykonują chętnie i z radością. Są wzorowymi gospodarzami, co widać w zaścianku na każdym kroku: przytulne chaty, dobrze utrzymane ogrody, uśmiechnięci ludzie to oznaki dostatku i szczęścia, które panują w osadzie. Orzeszkowa przedstawia Bohatyrowiczów jako wzorową społeczność nowych czasów, w których bohaterstwo walki zostało zastąpione bohaterstwem pracy. Pisarka prezentuje wiele opisów ich pracy: Bohatyrowicze wspólnie pracują, nawzajem sobie pomagają, przy pracy śpiewają, jakby wysiłek włożony w każdy gest nie był powodem zmęczenia, a radości. Chętnie przyjmują do swej społeczności nowych ludzi, są przyjaźnie nastawieni do innych (w odróżnieniu od mieszkańców okolicznych dworków), ale Justyna, zanim na dobre wejdzie w ich społeczność, przechodzi swoisty “test” wspólnej pracy. Są gościnni, serdeczni, bezpośredni. Zachowują rodowe tradycje, są bardzo przywiązani do ziemi, mają silne poczucie własnych korzeni.
Do rodzinnego domu przyjeżdża ze szkół w Wilnie na wakacje młody Tadeusz. Okazuje się, że Soplicowo, majątek jego opiekuna Sędziego Soplicy, jest pełne gości, którzy zjechali tu, aby uczestniczyć w procesie o stary zamek, niegdyś własność bogatego magnata Stolnika Horeszki. Proces toczy się między ostatnim krewnym Horeszki, Hrabią i Sędzią Soplicą.
Wieczorem Tadeusz bierze udział w uczcie, na której uwodzi go ciotka Telimena. Tadeusz myśli, że to ona jest śliczną dziewczyną, którą zaskoczył rankiem (Zosia mieszkała w pokoju Tadeusza w czasie jego nieobecności w dworku). O wdzięki Zosi stara się także nieco starszy od Tadeusza hrabia z rodu Horeszków. Następnego dnia okazuje się, że niedźwiedź opuścił matecznik i można na niego zapolować - wszystkich pochłaniają przygotowania do łowów na króla puszczy. Polowanie rozpoczyna się wczesnym rankiem. Nieco później w karczmie Jankiela pojawia się ksiądz Robak, który namawia okoliczną szlachtę, by zatroszczyła się o przygotowanie Litwy na przyjęcie wojsk Napoleona, który już się zbliża.
Myśliwi odnoszą sukces - niedźwiedź zostaje zabity. Wieczorem podczas kolejnej uczty wybucha spór między Soplicą a Hrabią. Zamiast ogólnie spodziewanej zgody, Hrabia zrywa porozumienie i postanawia przedłużyć proces i starać się o odzyskanie zrujnowanego zamku.
Agitacyjne działania Robaka wykorzystuje wierny sługa Horeszków - Gerwazy - który namawia zaścianek Dobrzyńskich do zajazdu na Soplicowo. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Dobrzyńscy napadają na Soplicowo. Już rankiem okazuje się jednak, że to nie oni zwyciężyli w walce. Ktoś zawiadomił o bitwie stacjonujących w okolicy Rosjan, którzy pojmali szlachtę z Dobrzyna i rozpanoszyli się w Soplicowie. Na ratunek pospieszył Robak z przywódcą rodu Dobrzyńskich, Maćkiem nad Maćkami. Udało im się wyzwolić Dobrzyńskich a następnie pokonano Rosjan. Jeszcze tego samego wieczora po odbyciu spowiedzi i wyznaniu swoich win zmarł zraniony kulą w czasie bitwy z Rosjanami ksiądz Robak, który okazał się być Jackiem Soplicą.
Tymczasem młodzi żołnierze musieli uchodzić z majątku, bo groziło im aresztowanie. Byli wśród nich Tadeusz i Hrabia, którzy wyruszyli walczyć w Legionach Polskich. Po upływie roku ponownie pojawili się w dworku, tym razem jako legioniści, bohaterowie. W Soplicowie wydano ucztę na cześć polskich generałów służących pod dowództwem Napoleona. Odbyły się także zaręczyny Tadeusza i Zosi. Jacek Soplica został oficjalnie zrehabilitowany (miał na Litwie opinię zdrajcy narodowego, ponieważ z jego ręki zginął Stolnik Horeszko, zwolennik Konstytucji 3 maja).
Tadeusz - dwudziestoletni chłopak, który przybywa do Soplicowa z Wilna, gdzie się kształci, jest bratankiem Sędziego, synem Jacka Soplicy. Dopiero wchodzi w dorosłość i świat ma przed nim jeszcze wiele tajemnic. Jedną z nich są kobiety. Tadeusz zupełnie ich nie zna, właśnie dlatego z taką łatwością daje się uwodzić podstarzałej Telimenie, która jest dla niego zjawiskowo piękna i powabna. Zosia jest jego pierwszą miłością. Jest wierny, uczciwy, został wychowany w tradycji patriotycznej, zachowuje polskie obyczaje i stara się sprostać zasadom grzeczności i dobrego wychowania, o których tyle mówi Sędzia. Walka w wojsku napoleońskim sprawia, że Tadeusz dojrzewa, staje się świadomym swych obowiązków wobec ojczyzny patriotą. Oznaką tego jest uwłaszczenie chłopów, którego dokonuje, występując w roli dobrego ojca, troszczącego się o los włościan. Wraz z Zosią Tadeusz tworzy wzorcową polską parę nowych czasów.
Zosia - wychowanka Telimeny, córka Ewy Horeszkówny. Młoda dziewczyna we wszystkim słuchająca swej opiekunki, która imponuje jej obyciem towarzyskim. Bez Telimeny Zosia (mimo, że spędziła pewien czas w Petersburgu i w Wilnie) czuje się bardzo niepewnie - o ile uzasadnione jest jej zawstydzenie wobec niespodziewanych odwiedzin Tadeusza w jej pokoju, o tyle jej ucieczka przed Hrabią dowodzi przesadnej płochliwości. Dopiero w trakcie akcji poematu w Zosi budzi się kobieta. W narzeczonej z ks. XII - prawdziwej Litwince, zachowującej się z dużą godnością, będącej partnerką Tadeusza i już czującej się gospodynią - trudno rozpoznać młodziutką, piękną “dzikuskę” z księgi I. Zosia jest przedstawiana jako ulotne, niemal metafizyczne zjawisko: kiedy Tadeusz widzi ją po raz pierwszy wygląda jak w aureoli (blask słońca), podczas zaręczyn, w zielonej sukni i wieńcu z kwiatów, “rządzi tańcem, jak anioł nocnych gwiazd obrotem”. Doskonale czuje się w swej roli, z pewnością będzie szczęśliwą żoną Tadeusza.
Jacek Soplica - ostatnie ogniwo w łańcuchu przemian Mickiewiczowskiego bohatera. Brat Sędziego, ojciec Tadeusza i jego opiekun, który z daleka śledzi los syna i Zosi, córki jego ukochanej Ewy. W młodości przeżył głęboki zawód miłosny, który był powodem jego moralnego upadku - unieszczęśliwił matkę Tadeusza, której nie kochał, zabił Stolnika, przez co został ogłoszony zdrajcą. To wywołało u Jacka wewnętrzną przemianę. Dawniej pyszny i butny teraz stał się pokorny, przyjął nazwisko Robak i w mnisim przebraniu podjął się służby dla kraju. Walczył (Hohenlinden, Somosierra), był więziony, zsyłany, skazywany na ciężkie roboty (Szpilberg). Mimo to z uporem realizował swój model patriotyzmu. Jest skromny, cichy, konsekwentny, uparty. Cieszy się wśród szlachty ogromnym autorytetem. W roli emisariusza przygotowuje powstanie na Litwie. Jacek to już nie indywidualista, jest częścią wielkiej społeczności patriotów, którzy wspólnymi sitami pragną wyzwolić ojczyznę. Udaje mu się opiekować Tadeuszem i śledzić los Zosi. Chce żeby stworzyli szczęśliwą parę. Jako jedyny spośród Mickiewiczowskich bohaterów odnosi sukces. Gerwazy przebacza mu zabójstwo Stolnika, zostaje pośmiertnie zrehabilitowany, wszyscy poznają jego prawdziwe nazwisko, pozostanie w pamięci jako narodowy bohater. Właśnie to pozwala uznać Jacka Soplicę za bohatera nowego typu - reprezentatywnego dla losu wielu patriotów Polski porozbiorowej.
Sędzia Soplica - gospodarz Soplicowa, brat Jacka, gorący patriota, zachowuje w swojej posiadłości staropolskie obyczaje i tradycje. Opiekuje się Tadeuszem, ale respektuje wolę Jacka co do losu syna. Odbywa z bratem tajemnicze, poufne rozmowy. Nosi się po staropolsku (kontusz, pas słucki), gospodarskim okiem dogląda wszystkich prac. Jest niezmiernie gościnny, przyjmuje nawet Hrabiego, z którym procesuje się o stary zamek.
Telimena - niemłoda, ale jeszcze piękna opiekunka Zosi, mieszkanka Petersburga, opowiada o swoich towarzyskich osiągnięciach, których dowody chowa rzekomo “w biurku”, szuka męża, jest bezkrytyczna, skoro uwodzi Tadeusza, potem wiąże matrymonialne nadzieje z Hrabią, wreszcie zostaje żoną Rejenta.
Gerwazy i Protazy - pierwszy jest starym sługą Horeszków (służył jeszcze Stolnikowi), drugi to sługa Sopliców. Obaj są wierni i oddani swoim panom, kultywują pamięć obu szlacheckich rodów. Pałają wzajemną nienawiścią, w końcu w XI księdze godzą się, co widać we wzruszającej scenie, kiedy trącając się szklanicami z miodem wzajemnie sobie przytakują “Tak, tak, mój Protazeńku... / Tak, tak, mój Gerwazeńku”.
Jankiel - dzierżawca dwóch karczem, człowiek ogólnie lubiany i poważany wśród okolicznej szlachty, wielki patriota: bardziej Polak niż Żyd; Jankiel to wielki artysta, znany ze swych muzycznych talentów, których dowodem jest jego wspaniały koncert na cymbałach (księga XII). Jego ulubienicą jest Zosia i właśnie dla niej zgadza się zagrać.
Wojski Hreczecha, Rejent, Asesor - typowi staropolscy szlachcice, przyjaciele Sędziego.
Szlachta dobrzyńska - mieszkańcy zaścianka Dobrzyn. Zubożała szlachta, zmuszona do pracy na roli, ale zachowująca godność szlachecką. Ludzie porywczy, odważni, większość z żołnierską przeszłością. Ich przywódcą jest Maciej Dobrzyński zwany też Zabokiem, Kurkiem na kościele, Królikiem (był pasjonatem ich hodowli), wreszcie Maćkiem nad Maćkami, 72-letni starzec - energiczny, mądry, cieszy się wielkim autorytetem, poważany, wielki wróg Rosjan. Inni przedstawiciele tej szlachty to: Bartek Prusak, Maciek Chrzciciel, Bartek Brzytewka, Maciej Konewka.
Głównym bohaterem utworu jest Cezary Baryka. Pisarz przedstawił jego dorastanie, nabywanie doświadczeń, co jest bezpośrednio związane z faktami historycznymi, jak rewolucja w Rosji, odzyskanie przez Polskę niepodległości (1918 r.) i mozolna odbudowa wszystkich sfer życia w kraju. Cezary urodził się w Baku, gdzie spędził szczęśliwe dzieciństwo. Jego ojciec, Seweryn Baryka, wziął udział w I wojnie światowej, w tym czasie Baku ogarnęły najpierw walki między Ormianami i Tatarami, a potem rewolucja. Krwawe wypadki zdemoralizowały nastolatka - Cezary przestał się uczyć, terroryzował matkę. Swoje błędy zrozumiał dopiero wtedy, kiedy pani Jadwiga Barykowa została aresztowana i zmarła. Cezary zakosztował skrajnej nędzy. Jedyną szczęśliwą chwilą było spotkanie z ojcem.
Obaj wyruszyli do niepodległej Polski, ale dotarł tam tylko Cezary - wyczerpany i chory Seweryn zmarł w drodze. Zdążył jeszcze opowiedzieć synowi o cudownym wynalazku technicznym - szklanych domach, i dobrobycie panującym w kraju. Cezary nie znalazł jednak w Polsce nic z tego, o czym opowiadał ojciec. Zetknął się natomiast z nędzą, brakiem stabilizacji, chaosem prawnym, itp. Mimo to wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej w obronie kraju. W trakcie działań wojennych uratował życie szlachcicowi, Hipolitowi Wielosławskiemu i w dowód wdzięczności został zaproszony do jego majątku w Nawłoci. Życie w szlacheckim dworze spodobało się Cezaremu. Flirtował tu z Karoliną Szarłatowiczówną i nawiązał romans ze starszą od siebie, dojrzałą kobietą, Laurą Kościeniecką. Kiedy ten związek wyszedł na jaw, Cezary opuścił Nawłoć. Przez krótki czas mieszkał na folwarku Chłodek, gdzie miał okazję obserwować prymitywne warunki życia chłopów. Potem wyruszył do Warszawy.
Tu rozpoczął pracę w biurze Szymona Gajowca, kiedyś ukochanego jego matki, obecnie człowieka odpowiedzialnego za reformy w kraju. Jednocześnie uczestniczył w zebraniu komunistów, obserwował życie mieszkańców Warszawy. Powieść kończy się sceną, w której Cezary uczestniczy w manifestacji robotniczej.
Głównym bohaterem utworu jest Cezary Baryka. Pisarz przedstawił jego dorastanie, nabywanie doświadczeń, co jest bezpośrednio związane z faktami historycznymi, jak rewolucja w Rosji, odzyskanie przez Polskę niepodległości (1918 r.) i mozolna odbudowa wszystkich sfer życia w kraju. Cezary urodził się w Baku, gdzie spędził szczęśliwe dzieciństwo. Jego ojciec, Seweryn Baryka, wziął udział w I wojnie światowej, w tym czasie Baku ogarnęły najpierw walki między Ormianami i Tatarami, a potem rewolucja. Krwawe wypadki zdemoralizowały nastolatka - Cezary przestał się uczyć, terroryzował matkę. Swoje błędy zrozumiał dopiero wtedy, kiedy pani Jadwiga Barykowa została aresztowana i zmarła. Cezary zakosztował skrajnej nędzy. Jedyną szczęśliwą chwilą było spotkanie z ojcem.
Obaj wyruszyli do niepodległej Polski, ale dotarł tam tylko Cezary - wyczerpany i chory Seweryn zmarł w drodze. Zdążył jeszcze opowiedzieć synowi o cudownym wynalazku technicznym - szklanych domach, i dobrobycie panującym w kraju. Cezary nie znalazł jednak w Polsce nic z tego, o czym opowiadał ojciec. Zetknął się natomiast z nędzą, brakiem stabilizacji, chaosem prawnym, itp. Mimo to wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej w obronie kraju. W trakcie działań wojennych uratował życie szlachcicowi, Hipolitowi Wielosławskiemu i w dowód wdzięczności został zaproszony do jego majątku w Nawłoci. Życie w szlacheckim dworze spodobało się Cezaremu. Flirtował tu z Karoliną Szarłatowiczówną i nawiązał romans ze starszą od siebie, dojrzałą kobietą, Laurą Kościeniecką. Kiedy ten związek wyszedł na jaw, Cezary opuścił Nawłoć. Przez krótki czas mieszkał na folwarku Chłodek, gdzie miał okazję obserwować prymitywne warunki życia chłopów. Potem wyruszył do Warszawy.
Tu rozpoczął pracę w biurze Szymona Gajowca, kiedyś ukochanego jego matki, obecnie człowieka odpowiedzialnego za reformy w kraju. Jednocześnie uczestniczył w zebraniu komunistów, obserwował życie mieszkańców Warszawy. Powieść kończy się sceną, w której Cezary uczestniczy w manifestacji robotniczej.
Tartuffe swą pokorną z pozoru postawą szybko zdobywa sympatię i zaufanie Orgona. Ma wpływ na każdą jego decyzję. Domownicy krytycznie odnoszą się do postępowania Świętoszka, dostrzegają jego obłudę i hipokryzję, jedynie pan domu i pani Pernelle są nim zachwyceni. Orgon łamie obietnicę daną swej córce Mariannie, która miała wyjść za mąż za Walerego, i postanawia wydać ją za Tartuffe'a. Dziewczyna jest zrozpaczona, nie buntuje się przeciw ojcu, szuka pomocy u Doryny. Walery dostrzega bierną postawę ukochanej, Marianna tłumaczy to posłuszeństwem ojcu.
Przeciw biernej postawie Orgona wobec Świętoszka buntuje się Damis. Widzi Świętoszka zalecającego się do Elmiry, żony Orgona, która próbuje nakłonić go do rezygnacji z małżeństwa z Marianną. Damis donosi o prawdziwym obliczu Tartuffe'a ojcu. Orgon, uprzedzony przez Świętoszka o domniemanym spisku Damisa, nie wierzy synowi, wyrzuca go z domu, a cały majątek przepisuje Świętoszkowi.
Zaślepiony Orgon nie zważa przestrogi Kleanta, brata Elmiry, ani na błagania proszącej o litość Marianny. Wreszcie Elmira postanawia narazić się na zaloty Tartuffe'a, by przekonać męża o jego intencjach. Orgon kryje się pod stołem. Świętoszek w sprowokowanej przez Elmirę rozmowie odsłania swoje prawdziwe oblicze. Orgon jest oburzony, postanawia wyrzucić Świętoszka z domu. Tartuffe ostrzega jednak, że dom nie jest już własnością Orgona. Orgon jest zrozpaczony, tym bardziej, że powierzył Świętoszkowi dokumenty obciążające go przed królem. Przybywa pan Zgoda, który nakazuje rodzinie Orgona opuścić dom. Na szczęście pojawia się oficer gwardii, który aresztuje Świętoszka na rozkaz sprawiedliwego księcia.
Tartuffe, czyli Świętoszek - pojawia się dopiero w III akcie komedii, mimo tu z rozmów kolejnych członków rodziny Orgona orientujemy się w skutkach jego obłudnych działań. Cała rodzina jest skłócona - Orgon i jego matka (pani Pernelle) z łatwością dają sobą kierować Świętoszkowi, który ma na nich nieograniczony wpływ. Pani Pernelle poucza nie tylko wnuki, ale także synową (Elmirę), z góry zakładając ich negatywne zachowanie. Orgon już postanowił wydać córkę (Mariannę) za Świętoszka i w ten sposób wprowadzić go do rodziny. Elmira, Marianna i Damis są w bardzo trudnej sytuacji. Do tej pory stanowili szczęśliwą, kochającą się rodzinę, teraz, choć wciąż żywią do Orgona ogromny szacunek, nie zgadzają się z jego wolą. Właśnie do tego doprowadził Tartuffe.
Jest tu mężczyzna w średnim wieku, pozbawiony uroku osobistego, o prawdopodobnie mało atrakcyjnym wyglądzie (w sc. 2. aktu III. dobitnie wyraża się o nim Doryna, pokojówka Elmiry), ale za to obdarzony niebywałą umiejętnością przekonywania i niepospolitym tupetem. Jest bezwzględny, uparty, bezkrytyczny, a podstawową jego cechą jest obłuda. W imię fałszywie pojętych chrześcijańskich zasad Tartuffe niemal rozbija rodzinę i doprowadza Orgona do nędzy. Co ważne, Świętoszek potrafi wybrać osoby, które z łatwością ulegają jego wpływowi, a do pozostałych (zwłaszcza Marianny i Damisa oraz pokojówek) nabiera zdecydowanie wrogiego nastawienia i stara się je przedstawiać w możliwie najgorszym świetle.
Doskonale udaje osobę pobożną, przestrzegającą zasad religijnych, dba o wszystkie drobiazgi: „pod obranem, / Złóż moją dyscyplinę z włosienicą razem” mówi do swego służącego, a Dorynie każe zakryć dekolt, który może „duszy spokój... zmącić”. Zachowuje posty, umartwia się, żarliwie modli, prawi gorące kazania, rozprasza religijne wątpliwości bliźnich, słowem pozuje na człowieka głęboko religijnego, autorytet w sprawach wiary i przykład jednostki, która poświęca życie Bogu i bliźnim.
W rzeczywistości Tartuffe jest dewotem i hipokrytą, a kiedy zmusza go do tego sytuacja, zrzuca maskę męża opatrznościowego rodziny i odkrywa oblicze bezwzględnego oszusta. Tylko przytomność umysłu Elmiry, jej prawdziwa miłość do Orgona oraz uczciwość i wierność wzorowej żony doprowadza do zdemaskowania prawdziwych zamiarów Świętoszka. Natomiast sprawny aparat sprawiedliwości pozwala unieszkodliwić człowieka tak niebezpiecznego, jak Tartuffe. Sam Molier tak pisał o Tartuffie: „...nie mówi ani słowa, nie spełnia ani jednego uczynku, który by nie malował charakteru niegodziwca, a nic uwydatniał przymiotów prawdziwie zacnego człowieka, będącego jego przeciwstawieniem”. Słowa te dopełniają charakterystyki Świętoszka jako człowieka przewrotnego, mistrza mistyfikacji, genialnego oszusta i bezwzględnego niegodziwca.
Orgon - przeciętny, francuski mieszczanin, do chwili pojawienia się w jego domu Świętoszka jest szczęśliwym ojcem rodziny, kochającym mężem, mądrym i uczciwym człowiekiem, który dba o dobro swoich bliskich. Wystarczy jedna osoba aby życie i światopogląd Orgona uległy drastycznej zmianie. Okazuje się być ufnym, naiwnym i zbyt łatwowiernym człowiekiem, który potrafi zaryzykować szczęściem własnej rodziny, jeśli tylko umiejętnie się nim pokieruje. Tartuffe ma na Orgona nieograniczony wpływ. Dochodzi do tego, że Orgon traktuje Świętoszka jako osobę najważniejszą w swoim życiu, bliższą niż żona i dzieci. Daje się zaślepić, dawniej był człowiekiem pobożnym, teraz staje się dewotem. Kiedyś prawdopodobnie ostrożnie oceniał ludzi, jego brak umiejętności odgadnięcia prawdziwego charakteru Świętoszka dowodzi skrajnej łatwowierności Orgona. Staje się przy tym nieufny i podejrzliwy wobec najbliższych, które to cechy wypielęgnował w nim właśnie Tartuffe. Orgon pozwala sobą manipulować, wydaje się nie mieć własnego światopoglądu i własnych przekonań i to są jego najważniejsze wady. Bardzo pragnie, aby ktoś przedstawił mu właściwy, doskonały „program życiowy” i właśnie to wykorzystuje Tartuffe, który przyjmuje rolę nauczyciela i mistrza. Orgon sam wprowadził Świętoszka do swego domu, więc jest współwinnym rodzinnego nieszczęścia. Molier kończy komedię sceną, w której Orgon wraca do roli ojca rodziny, niestety osobiście bohater niewiele się do tego przyczynił.
Pani Pernelle - matka Orgona, jako osoba najstarsza w rodzinie cieszy się szacunkiem i miłością. Niestety i ona ulega niszczącemu wpływowi Tartuffe'a. Budzi się w niej dewocja, używa swego autorytetu w złych celach - poprawia, poucza, gani tymczasem ona sama potrzebuje kogoś, kto pomógłby jej właściwie ocenić obłudnika, jakim jest Świętoszek. Pod wpływem Tartuffe'a staje się fanatyczna, zaślepiona, bezkrytyczna.
Elmira - wzorowa żona, piękna, zadbana, pełna wdzięku kobieta, która docenia wartość własnego małżeństwa i nie daje się uwieść obłudnemu Świętoszkowi. W przeciwieństwie do męża, natychmiast właściwie ocenia charakter Tartuffe'a i konsekwentnie dąży do zdemaskowania jego niecnych zamiarów. Jest odważna, sprytna, przebiegła. Ma swój kobiecy honor, kieruje się czystymi zasadami moralnymi, dlatego tak razi ją sztuczne, udane zachowanie Tartuffe'a. Troszczy się o los dzieci widząc, że mąż chce doprowadzić do nieszczęścia. Odważnie rozmawia ze Świętoszkiem o jego zamiarach ożenku z Marianną. W końcu nie waha się przed uczestnictwem w podstępu, aby Orgon wreszcie poznał prawdziwe oblicze Tartuffe'a.
Damis - syn Orgona kocha i szanuje ojca, ale widzi jego zaślepienie i otwarcie się buntuje przeciwko wszechwładzy Świętoszka w ich domu. Efektem jest wydziedziczenie go przez ojca, co w ówczesnych czasach równa się pozostawieniu syna bez środków do życia. To właśnie Damis odkrywa zamiary Tartuffe'a wobec Elmiry (przypadkowo słyszy ich rozmowę) i natychmiast podejmuje decyzję o zemście. Niestety ojciec odtrąca go i gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności (aresztowanie oszusta) los Damisa mógłby być bardzo smutny.
Marianna - córka Orgona, zakochana w Walerym, jak każda młoda dziewczyna głęboko przeżywa pierwszą miłość, dlatego decyzja ojca o jej związku z Tartuffe'em jest dla niej niezrozumiała i bolesna. Córka traci zaufanie i szacunek do ojca. Spostrzega, że nie jest już dla niego ważna, liczy się przede wszystkim jej przyszły mąż - Świętoszek. Dlatego Marianna nie ma żadnych oporów przed otwartą walką z Tartuffe'em, którego nienawidzi.
Doryna - pokojówka Elmiry, wzór służącej - przywiązana do Elmiry i Orgona, wierna, uczciwa, dba o dobro całej rodziny. Przez cały czas zachowuje przytomność umysłu, przejrzała Tartuffe'a, otwarcie z niego drwi (co jest powodem gniewu Orgona i jego matki), potrafi zdemaskować jego obłudę i szydzić z jego udawanej pobożności. Jej zdanie wyraźnie liczy się w domu Orgona. Doryna nie jest już młodą dziewczyną. Dojrzałość i doświadczenie pozwalają jej otwarcie rozmawiać z Orgonem na temat Świętoszka, mówi wprost i ma większą siłę przekonywania niż Elmira. Za wszelką cenę stara się odwieść Orgona od planów małżeństwa Marianny z Tartuffe'em. Doryna ma tupet i nie waha się przed dosadnym wyrażaniem swych myśli. Pociesza Mariannę, stara się opiekować wszystkimi domownikami, jest osobą mądrą, szlachetną.