Izabela Kubiś
Gr. 3
ALTERNATYWNE FORMY ŻYCIA RODZINNEGO W ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM. DIAGNOZA I PROGNOZA.
Autorka w przeciwieństwie do pozostałych twórców omawianych przez nas wcześniej tekstów zaczyna swoją pracę od razu od wyjaśnienia głównego wątku owego tekstu jakim jest „alternatywna forma rodziny”, czym niewątpliwie zaskarbiła sobie serce niejednego studenta. Wg niej pojęcie to służy do określenia różnych form życia rodzinnego, które w jakiś sposób odbiegają od powszechnie rozumianej i uznawanej definicji rodziny. Chcąc nam jeszcze bardziej ułatwić zadanie Anna Kwak tłumaczy również to określenie. Powszechnie jako rodzinę uważa się parę pozostającą w związku małżeńskim oraz jej dzieci. Uogólniając rodzina to nuklearny związek, czyli mała, dwupokoleniowa rodzina, która opiera się na prawnie zawartym małżeństwie i biologicznym rodzicielstwie. Na podstawie tej definicji możemy wyróżnić 2 rodzaje stosunków łączących członków rodziny - stosunki małżeńskie oraz stosunki rodzicielskie. Analizowanie alternatywnych form rodziny będzie się odnosiło do tej podstawowej definicji rodziny, którą uważamy za tradycyjną, tzn. obejmującą małżonków i ich dzieci.
Biorąc pod uwagę treść i formę występowania, alternatywne formy życia rodzinnego tworzą dość różnorodną grupę. Możemy wyróżnić typowe formy o pełnym charakterze rodzinnym, np. rodziny niepełne (rodziny, w której dziecko jest wychowywane przez jedną osobę dorosłą, na której spoczywa odpowiedzialność za gospodarstwo domowe) czy rekonstruowane (rodziny uzupełnione w wyniku nowego związku małżeńskiego osamotnionego współmałżonka). Można też spotkać się z formami zawierającymi elementy związane tylko z małżeństwem, np. małżeństwa świadomie bezdzietne, związki kohabitacyjne, czyli inaczej konkubinat. Spotyka się również duże formy, jak komuny (miejsca zamieszkiwane przez niezwiązanych ze sobą ludzi) czy wspólnoty.
Próbę pogrupowania tych form podjął amerykański socjolog B.N. Adams. Wyodrębnił on 3 główne typy alternatyw.
Pierwszą z nich są alternatywy paralelne do monogamicznego małżeństwa np. kohabitacja przedślubna, która nie zastępuje rodziny tradycyjnej, ale ją poprzedza. Adams nie sądzi, aby ten typ alternatywy stanowił zagrożenie dla tradycyjnej rodziny. Uważa tak, ponieważ większość osób, które znajdują się w takim związku zamierza zawrzeć małżeństwo lub kontynuować owe partnerskie relacje. Jak wspomniałam powyżej związki takie zazwyczaj zawierane są przed małżeństwem, ale niekiedy przypadają też na okres po jego zakończeniu.
Alternatywy włączone to drugi typ alternatywnego modelu rodzinnego, który w pewnym sensie stanowi modyfikację tradycyjnej rodziny, bowiem nie odrzuca jej podstawowych, tradycyjnych wartości i funkcji rodzinnych. Przykładem może być „małżeństwo na odległość” – małżonkowie prowadzą osobne gospodarstwa domowe odwiedzając się od czasu do czasu. Według Adamsa do tej grupy zalicza się też bezdzietność ze świadomego wyboru, seks pozamałżeński oraz małżeństwa otwarte (małżeństwo lub związek, w którym partnerzy/małżonkowie godzą się na utrzymywanie kontaktów seksualnych z innymi osobami).
Trzecią i ostatnią grupę tworzą alternatywy w stosunku do rodziny. Formy te są albo alternatywne w stosunku do tradycyjnej rodziny, albo wzajemnie się wykluczają z tradycyjną rodziną. Do przykładów owych form można zaliczyć sposoby organizowania sobie życia na wzór życia w stanie wolnym, w komunach, wspólnotach czy w związkach homoseksualnych czy też samotne rodzicielstwo. Grupa ta pozostaje w opozycji do rodziny tradycyjnej, gdyż pojawia się zamiast monogamicznej rodziny nuklearnej, a co za tym idzie – nie może współistnieć z nią równocześnie.
Pomimo uporządkowania tej rozmaitości stylów życia rodzinnego, brak w tej typologii jasnych kryteriów podziału, pojawiają się też zastrzeżenia co do samego charakteryzowania poszczególnych typów. Doszukując się zalet odnaleźć można odróżnienie w pewnym stopniu grup alternatywnych stylów życia, które „nie idą w parze” z rodziną ujętą w tradycyjnym schemacie, od grupy stylów życia rodzinnego, które posiadając inne cechy, nie stanowią jednak opozycji dla rodziny.
Należy zauważyć, że nie wszystkie alternatywne formy są tak samo wartościowane i traktowane przez ogół społeczeństwa. Za przykład podać można związki homoseksualne, które Adams zaliczył do przeciwstawnych wobec rodziny, a które w ostatnich latach wywalczyły w niektórych krajach prawa rodzinne tj. prawo do zawierania małżeństw czy adopcji dziecka (np. Holandia czy niektóre stany w USA). Pomimo tego, ten styl życia nie cieszy się dużym uznaniem, co potwierdzić mogą z pewnością przeprowadzane badania. Według nich połowa badanego społeczeństwa była oburzona stosunkami seksualnymi między dorosłymi tej samej płci, a 40% oceniło je jako „zawsze złe”. Z badań tych dało się również wywnioskować, że wiek badanych ma niewątpliwie ogromne znaczenie jeśli brać pod uwagę tolerancję. Dwie trzecie osób w wieku 65 lat i więcej nie wykazało jej za wiele określając takie związki jako złe, w przeciwieństwie do ludzi młodych, wśród których przeciwna była niecała połowa.
Do alternatywnych form życia rodzinnego zaliczamy również małżeństwa otwarte oraz seks pozamałżeński – długotrwały bądź przypadkowy. Analiza tych zjawisk jest dość trudna do przeprowadzenia. Wiemy, że owe zjawiska mają miejsce jednak dotyczą one bardzo osobistej sfery życia, nie są powszechnie akceptowane i zazwyczaj są ukrytymi działaniami. Dla udowodnienia braku akceptacji opisanych powyżej zachowań warto przedstawić wyniki kolejnych badań. 81% badanych nie akceptowała stosunków seksualnych z osobami spoza związku małżeńskiego, a połowa respondentów uważała ja za „zawsze złe”. Co ciekawe ponad połowa tych samych badanych uważała, że stosunki seksualne przed małżeństwem „nie są w ogóle złe”. Porównując te opinie można dostrzec, że istnieje wyraźne rozróżnienie oceny zachowań seksualnych przedmałżeńskich i pozamałżeńskich.
Definicją alternatywnych form życia rodzinnego uznawaną przez Annę Kwak są układy wzajemnych powiązań seksualnych i rodzinnych, które nie są usankcjonowane prawnie i/lub nie posiadają biologicznego rodzicielstwa. Zalicza ona do tej grupy związki, które nie opierają się na formalnym małżeństwie, np. kohabitacje, ale również związki oparte na formalnym małżeństwie, z tym że bez biologicznego rodzicielstwa, np. bezdzietne małżeństwa, które dobrowolnie rezygnują z posiadania potomstwa czy rodziny rekonstruowane, w których jedno z małżonków nie ma biologicznego związku z dzieckiem. Do alternatywnych form życia rodzinnego autorka zalicza również związki, które były poprzedzone wcześniejszym małżeństwem i które obecnie zawierają tylko kryterium biologicznego rodzicielstwa, np. rodziny niepełne, a także rodziny, które nigdy nie opierały się na związku małżeńskim, lecz wyłącznie na biologicznym rodzicielstwie, np. niezamężne macierzyństwo.
Z racji różnych typów alternatyw można je podzielić na alternatywy dla rodziny i alternatywy dla małżeństwa, przy czym niektóre z form będą zawierać elementy obydwu wyróżnionych grup. Dla przykładu weźmy kohabitację – dopóki w związku nie będzie dziecka można ją traktować jako alternatywę dla małżeństwa. Jednak jeśli owe dziecko się pojawi to będzie to już alternatywa dla rodziny. Dzięki temu przykładowi można stwierdzić jak trudno jest stworzyć jasny podział, w którym uwzględnione byłyby wszystkie opcje. Wyjściem z sytuacji mogłoby być dodanie do określenia „alternatywne formy życia rodzinnego” słowa „ i małżeńskiego”.
Trendy jakie panują w niektórych współczesnych krajach na zachodzie i północy Europy prowadzą do tego by oddzielić seks od małżeństwa, małżeństwo traktować jak okresowo trwającą umowę, zaś rodzenie i wychowywanie dzieci oddzielić od związku małżeńskiego. Dąży się też do zmian w zakresie realizacji ról rodzinnych, które dotychczas były wyznaczane poprzez płeć. Teraz rolę kobiety rozszerza się o pracę zawodową. Te zmiany wiążą się z przesunięciem tradycyjnego nacisku kładzionego na wychowanie dzieci i ich potrzeby w kierunku związku, a ściślej ujmując na wartości oraz potrzeby seksualne i emocjonalne dorosłych.
Zjawiska kohabitacji, rozwodów oraz przemian odnoszących się do sytuacji rodziny są ze sobą ściśle powiązane. Wzrost jednego pociąga za sobą zmiany w zakresie występowania innego. Jeśli spada wskaźnik zawierania małżeństw to wzrasta wskaźnik liczby związków kohabitanckich. Kohabitacja obniża za to wskaźniki rozwodów. Dzieje się tak, ponieważ rozpad takiego związku nie jest rejestrowany. Wzrasta też wskaźnik osób niezamężnych, których jednak nie możemy zaliczyć do osób samotnych, gdyż wiele z nich pozostaje w związkach nieformalnych.
Analizując skalę w jakiej występują alternatywne formy rodziny należy zauważyć, że przemiany idą w tym samym kierunku w różnych krajach, a Polska nie stanowi wśród nich wyjątku. Widać bowiem, że w Polsce obniżył się wskaźnik zawierania małżeństw, spada wskaźnik dzietności, wzrasta liczba rozwodów, niezamężnych matek oraz rodzin niepełnych. Różnice te dotyczą tempa przemian i nasilenia zjawisk. Z reguły kraje katolickie wyznają ideologię tradycyjnej rodziny. Przeciwieństwem są kraje protestanckie, w szczególności Dania i Szwecja, w których występuje wysoki odsetek pozamałżeńskich urodzeń i związków kohabitacyjnych. Ideologia ta oraz praktykowanie alternatywnych form rodziny ma też miejsce i niektórych grupach społecznych w W. Brytanii i USA. Jednakże w tych krajach rodzina, która oparta jest na prawnie zawartym małżeństwie, ma uprzywilejowaną pozycję z uwagi na prężnie działający ruch prorodzinny.
Przeanalizujmy zjawisko kohabitacji w różnych krajach w roku 1982. W W. Brytanii niecałe 10% młodych kobiet pozostawało w tym nieformalnym związku, przy czym we Francji, Niemczech Zachodnich i Holandii liczba ta sięgała 12-15%. Dla porównania w Danii i Szwecji w związku kohabitacyjnym żyła prawie połowa kobiet. Z tych badań można wysnuć następujące wnioski: Szwecja i Dania posiadała w tych latach wysoki wskaźnik urodzeń pozamałżeńskich i kohabitacji, Francja miała średni poziom niezamężnego macierzyństwa i kohabitacji, a Holandia i Niemcy – niski poziom niezamężnego macierzyństwa i średni kohabitacji. Natomiast Anglia i Walia posiadały średni poziom niezamężnych urodzeń i niski kohabitacji.
Sytuacja rodziny i jej alternatyw w Polsce przedstawia się na niskim poziomie, bo pomimo, że zjawiska te obserwuje się już od lat 60., to przebiegają one znacznie wolniej. Jednakże od 1994 r. nastąpił ponowny wzrost liczby rozwodów, a w 1998 r. rozwodziło się co piąte małżeństwo. Jeśli chodzi o zawieranie małżeństw od 1993 r. wskaźniki mają bardzo niski poziom. Na taki krok decydowało się około 5 osób spośród tysiąca. Wskaźnik urodzeń w latach 1983 – 1996 również się obniżył i to aż o 43%. W związku z tymi zjawiskami wzrosła liczba niezamężnych matek, które stanowiły około 11% kobiet. W Polsce, tak jak i w innych krajach, istnieją związki kohabitacyjne. Trudno jest jednak określić faktyczny rozmiar tego zjawiska z racji braku danych w statystykach. Dane, jakie podaje mikrospis z roku 1974, mówią o ok. 1% takich związków w ogólnej puli małżeństw, a analizy przeprowadzone pod koniec lat 80. wskazują na niecałe 2 %.
Autorka wysnuwa też prognozy dotyczące rozwoju zjawiska rodziny i jej alternatyw. Zadaje ona pytanie co dalej będzie się działo z rodziną. Główne rozmowy na temat rodziny dotyczą tego, jak ta instytucja będzie się zmieniać i adaptować w następnych latach oraz tego jakie będzie życie rodzinne, czym ono będzie dla przyszłych pokoleń, czy i na jaką skalę małżonkowie będą się rozwodzić, jaki będzie przyrost naturalny, itp.
Wg socjologa Edwarda Kain’a, aby przewidywać przyszłość życia rodzinnego muszą obowiązywać pewne zasady. Kain wymienił ich 9.
Pierwszą z nich jest zasada dotycząca tego, iż przewidywania, które dotyczą przyszłości muszą być probabilistyczne. Oznacza to, że należy mówić, że coś jest prawdopodobne lub nie jest, że zmiany mogą się pojawić, ale nie muszą. Jest to stwierdzenie przeciwne do deterministycznego, w którym zakładalibyśmy, że dane zjawisko na pewno będzie miało miejsce, np. że po roku 2000 rodzina nie będzie istniała.
Druga zasada mówi o przewidywaniu tylko najbliższej przyszłości, ponieważ łatwiej będzie nam określić to, co się stanie za 10 lat niż to co się stanie w następnym wieku.
Zasada trzecia porusza kwestię sprawdzania założeń i definicji, z których korzystają osoby opracowujące prognozy. W zależności od branej pod uwagę definicji, np. rodziny, prognosta może bowiem inaczej wartościować swoje przewidywania.
Czwarty punkt dotyczy przyszłości i tego, że jest ona ściśle powiązana z przeszłością. Dlatego też, aby móc dokładnie przewidywać, należy brać pod uwagę dokładny obraz tego co miało już wcześniej miejsce.
Ekstrapolacja trendów, czyli wnioskowanie o tendencjach rozwojowych, stosunkach, warunkach, wartościach to następna zasada przytaczana przez Kain’a. Autor mówi, że nie jest ona wystarczająca, ponieważ należy również zrozumieć co wywołuje dane zjawiska. Kiedy patrzymy na wykres ciężko jest nam określić przyszłość. Dlatego tak ważne jest zapoznanie się z przyczynami kryjącymi się pod trendami i stwierdzenie czy będą one nadal występowały.
Zasada szósta mówi o tym, że zdecydowanie łatwiej będzie nam przewidywać demograficzne i technologiczne trendy, aniżeli ideologiczne i polityczne. Naukowcom nauk społecznym łatwiej jest bowiem zrozumieć przyczyny, które mają wpływ na wskaźnik urodzeń, śmiertelności czy rozwodów. Trudniej za to jest określić przyczyny pochodzące z przypływów i odpływów wartości politycznych i ideologicznych.
Punkt siódmy wskazuje na to, że łatwiej jest przewidywać kolejne problemy niż wskazywać sposoby ich rozwiązywania. Wiemy, że kiedy społeczeństwo się starzeje to wskaźniki płodności spadają. Te dwie kwestie są za pewne związane z problemem, który dotyczy wspomagania starzejącego się społeczeństwa. Gdybyśmy oczekiwali, że największa koncentracja uwagi na tej grupie osób dotyczyć ma tylko medycznego punktu widzenia, nie wiedzielibyśmy jakie kroki należałoby podjąć, aby zmniejszyć ten problem.
Według zasady ósmej łatwiej przewidywać co się nie zdarzy, niż to co będzie miało miejsce. Na przykładzie rozwodów naukowcy twierdzą, że w następnej dekadzie ich liczba nie będzie ani spadać, ani wzrastać. Trudniej za to jest określić jak będą przebiegały inne procesy dotyczące małżeńskich relacji.
Ostatnia, dziewiąta zasada mówi o tym, że niektóre przewidywania mają charakter autodestrukcyjny. Ludzie, którzy piszą o upadku i śmierci rodziny chcą uwrażliwić inne osoby na ważność jej spraw. Dlatego też niektórzy badacze piszą o zaburzeniach czy kryzysie w środowisku rodzinnym, aby stymulować do jego przebudowy.
Inny socjolog, R. Gelles, twierdzi, że aby mówić o przyszłości rodziny należy wziąć pod uwagę odpowiednią jej definicję. Według niego nadal będzie wzrastał wskaźnik rozwodów, co będzie najczęstszą przyczyną rozpadu małżeństw. Co za tym idzie wzrastać będą przypadki samotnego rodzicielstwa. To, że już dzisiaj opóźniane jest zawieranie małżeństwa będzie się za to wiązało z tym, że ludzie nie będą ich zawierać wcale i wzrośnie liczba związków kohabitanckich. Mimo wszystko, wg tego socjologa, związki te nie będą zagrożeniem dla małżeństwa, które, jak sądzi Gelles, pozostaną jednak najczęściej wybieraną formą rodziny wśród Amerykanów. Twierdzi on też, że pojawi się nowa forma rozszerzenia rodziny, w której żyć będą rodzice samotnie wychowujący potomstwo w wielogeneracyjnych rodzinach, kierowanych przez innych dorosłych. Owe zjawisko miało już miejsce między 1980 a 1992 rokiem. Powodem były wysokie koszty utrzymania własnego gospodarstwa oraz niskie zarobki młodych. Aż trzy czwarte młodych rodziców, którzy samotnie wychowują dzieci mieszka właśnie w takich rozszerzonych rodzinach, z różnymi krewnymi, a głównie z rodzicami czy narzeczonymi.
Jeśli chcemy mówić o przyszłości rodziny musimy wziąć pod uwagę rolę jaką pełni realizowana polityka społeczna na rzecz rodziny. To ona bowiem zmienia sytuację w różnych krajach. Na przykładzie Szwecji pod koniec lat osiemdziesiątych widzimy, że miała ona najniższy wskaźnik małżeństw, najmniejszy średni rozmiar gospodarstw, ale za to najwyższy odsetek matek pracujących zawodowo oraz najwyższy procent rodziców, którzy samotnie wychowywali dzieci.
Biorąc pod uwagę kolejną kwestię przemian jaką jest oddzielenie sfery seksu od małżeństwa oraz rodzicielstwa od małżeństwa, można wziąć za przykład wyniki badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii w 1994 roku. Prawie 80% badanych wyraziło aprobatę dla współżycia przed zawarciem małżeństwa, a ponad 60 % zdecydowanie było za. Trochę ponad 60 % ankietowanych sprzeciwiało się zawieraniu małżeństwa w celu posiadania dzieci, podczas gdy za było niecałe 20 %. Ponad 90% zdecydowanie nie zgadzało się na zawarcie złego małżeństwa, woląc nie zawierać żadnego, 2% było za takim działaniem. Podczas tych badań zauważono, że wiek respondentów ma związek z ich postawą, bowiem starsi wiekiem częściej niż młodzi uważali, że „życie razem poza małżeństwem jest zawsze złe”.
Kiedy myślimy o przyszłości rodziny i jej alternatywach warto rozpatrzeć czynniki, które osłabiają i wzmacniają rangę rodziny. Do czynników osłabiających zaliczyć możemy liberalizację postaw, społeczną akceptację zachowań, które wcześniej uznawane były za niedopuszczalne, zmianę w systemach wartości oraz nastawienie na realizację własnych potrzeb przez dorosłych. Niektóre czynniki mają także podłoże ekonomiczne. Kłopoty mieszkaniowe i materialne były głównymi powodami, dla których ludzi nie decydowali się na zawieranie związku małżeńskiego oraz na posiadanie dzieci. 75% ankietowanych stwierdziło, że brak dzieci w związku małżeńskim związany jest z warunkami materialnymi, a dla 64% powodem był brak samodzielnego mieszkania. Ponad połowa respondentów uważała też, że kobiety i mężczyźni nie zawierają małżeństw, ponieważ mają obawy przed trudnościami mieszkaniowymi. Na podstawie tych samych badań stwierdzono też, że dziecko przestało być bezwzględnym warunkiem małżeństwa, czy istotą związku. Wg jednej trzeciej badanych małżeństwa nie mają dzieci, bo po prostu nie chcą ich mieć. Zauważono też, że posiadanie dziecka stanowi przeszkodę w karierze zawodowej czy obawę kobiet o utratę pracy.
Do czynników wzmacniających rodzinę należy prawo, które stoi na straży interesów dorosłych członków legalnie sformalizowanego związku, czy religia katolicka, która wyznaje ideologię tradycyjnej rodziny. Z badań z 1993 roku wynikało, że 81% ankietowanych miało pozytywny stosunek do nieformalnych związków, ale 70 % wolałoby jednak w takowym związku nie pozostać. Tylko 38 % respondentów zaakceptowałoby nieformalny związek swojego dziecka, podczas gdy, ponad połowa zaakceptowałaby jego niezamężne macierzyństwo.
Patrząc na prognozy dla nietradycyjnych form rodziny w Polsce możemy stwierdzić, że zmiany będą związane z dzietnością i nieformalnymi związkami. Będzie też za pewne rozwijać się zjawisko dobrowolnej rezygnacji przez małżeństwa z posiadania dzieci. Wzrosnąć też może liczba niezamężnych matek, co może świadczyć o oddzieleniu rodzicielstwa od małżeństwa. Zwiększyć może się też liczba związków kohabitacyjnych, choć będą one raczej formą przedmałżeńską czy po nieudanym małżeństwie i raczej nie staną się formą życia na wyższą skalę. Prognozy te potwierdzają badania, w których większość ankietowanych opowiedziała się za legalizacją związków nieformalnych. Co ciekawe w badaniach przeprowadzanych 7 lat wcześniej za koniecznością formalizacji było tylko 16 % w czym można upatrywać głębszej zmiany postaw lub zmian dotyczących nowych realiów społeczno - politycznych , jakimi są np. dojście do wpływów opcji katolickiej z silnymi hasłami na rzecz tradycyjnej rodziny.
Na zakończenie warto podkreślić, że można oczekiwać, iż rodzina tradycyjna będzie nadal najczęściej wybieraną formą w Polsce. Obok niej będą jednak nadal utrzymywać się jej alternatywy, które w zależności od czynników będą ulegać tendencjom wzrostowym lub spadkowym.