KULT MŁODOŚCI

KULT MŁODOŚCI

Początek XXI wieku należy bez wątpienia do ludzi wiecznie młodych i atrakcyjnych. Młodość jednym słowem jest w cenie. Słynne powiedzenie carpe diem, czyli chwytaj dzień świetnie przedstawia obecną pogoń za chwilą, za teraźniejszością i życiem tu i teraz. To ogólny trend propagowany przez większość mediów skierowanych do kobiet. Według nich współczesna kobieta bez względu na wiek musi być zdrowa, szczupła, najlepiej wyglądać jak 20-latka. Jeśli kobieta nie wygląda młodo, to jest dyskryminowana. Niestety, w naszej kulturze opanowanej przez kult młodości, kobiety ocenia się najczęściej po wyglądzie, a nie kompetencjach. Przesadne dbanie o siebie może być bardzo niebezpieczne. To jest jak każde uzależnienie. Niepokojące jest wtedy, kiedy całe życie jest uzależnione od wizyty w salonie piękności, w klubie fitness, od diety. Wystarczy przejrzeć kolorowe magazyny, na okładkach panoszą sie same młode twarze. A jeśli już pojawi się jakaś znana kobieta w kwiecie wieku, to wygląda tak, jakby to było jej odbicie sprzed dwudziestu lat. W tych pismach czytamy głównie o tym, że nie wolno się dać upływowi czasu. Jeśli nie skalpel, to może botoks. Poza tym, prym wiodą diety - odchudzające, poprawiające kondycję włosów, skóry lub paznokci. Robione specjalnie dla dwudziestolatków, trzydziestolatków, itd... Dla kobiet lub mężczyzn. Inne dla brunetek, blondynek czy rudych. Skupiające się na produktach białkowych lub tłuszczowych, na mięsie, warzywach lub owocach. Dieta Dukana, śródziemnomorska, czy gwiazd Hollywood. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Sztab profesjonalistów w SPA czy studiach urody oferuje zabiegi odmładzające „bez skalpela”. Ceny często są trochę wygórowane, ale czego nie robi się dla gładkiej i pełnej blasku skóry.

Niezmordowane katowanie się w siłowniach i na aerobikach, przesiadywanie  u kosmetyczek i w gabinetach odnowy biologicznej. Reklamy zbudowane są na schemacie- nie jesteś doskonała, ale możesz się poprawić. Zawstydzają i uderzają w najbardziej delikatną i czułą stronę kobiety. Kobiety krytykowanej.

W dzisiejszych czasach młodość to synonim sukcesów. Każdy z nas chce je osiągać co oznacza, że każdy z nas chce jak najdłużej pozostać w kwiecie wieku. Rozwija się kult młodości, który wypełnia coraz więcej dziedzin ludzkiego życia. Dbanie o sylwetkę i zwykły makijaż już nie wystarczają. Wkracza wtedy chirurgia estetyczna, która jest coraz słynniejsza już nie tylko wśród gwiazd, ale i też dotyczy coraz częściej zwykłych ludzi. Usunięcie niedoskonałości fizycznych jest usprawiedliwiane tym, że przy okazji usuwa problemy psychiczne, czyli znane wszystkim kompleksy. Moda na operacje plastyczne miała swój początek w Hollywood. To tam gwiazdy zapoczątkowały plagę powiększonych biustów, poprawionych nosów, czy wypukłych ust. Nie zawsze jednak och efekty są pozytywne. Niejednokrotnie się zdarza się, że operacja stworzy coś, co już przestaje być ładne czy estetyczne. Najczęściej dokonuje się plastyki nosa, powiększenia piersi i odsysania tłuszczu.

Okazuje się że,wiele osób ma problem z zaakceptowaniem swojego wieku. Jest to spowodowane czasami, w których żyjemy. Reklama, media pokazują głównie osoby młode i piękne. Wszędzie jesteśmy otaczani zretuszowanymi obrazami, które ze względu na ich powszechność uznajemy za prawdziwe. A skoro wszyscy dookoła są młodzi i piękni, to my starzejąc się nie chcemy "zostawać w tyle". Aby ułatwić nam zatrzymanie młodzieńczego wizerunku z pomocą przychodzą salony kosmetyczne, czy usługi chirurgiczne. To sprawia, że wygląd jak z reklamy jest na wyciągnięcie ręki - i to w każdym wieku.

Jednak czy ludzie szczęśliwsi to Ci ładni i młodzi?

Przeprowadzono szereg badań na ten temat, z których wynika, że mamy tendencję do postrzegania osób o pewnych cechach ciała, jako wykazujących określone zachowania. Dla przykładu, wiele badań przeprowadzonych w różnych miejscach na świecie dowodzi, że osobom "urodziwym" poza pięknym wyglądem przypisywane są inne cechy - jak np. inteligencja, kompetencje zawodowe, czy nawet ilość przyjaciół! Dowiedziono także, że inni ludzie traktują bardziej życzliwie osoby powszechnie uznawane za ładne. Funkcjonowanie w świecie takich stereotypów powoduje, że jeszcze trudniej jest nam pogodzić się z utratą pewnych atrybutów związanych z powszechnie rozumianym pięknem - jak choćby szczupła figura, czy młodzieńcza twarz. W radzeniu sobie z tymi wszystkimi lękami i stereotypami na pewno podstawową rolę odgrywa własna samoocena i samoakceptacja. Jeżeli lubimy siebie i mamy świadomość swoich mocnych stron o wiele łatwiej jest się starzeć. Jest wiele osób, które w okresie starości w pełni akceptują swoje zmarszczki czy siwe włosy i żyją pełnią życia. Uczęszczają na wykłady Uniwersytetów Trzeciego Wieku, spotkania klubów seniora, spotykają się w przyjaciółmi w kawiarniach, itp. Gdy obserwuje się tych ludzi można odnieść wrażenie, że ten cały "kult młodości" jest jakby obok nich, bo oni - chociaż nie już tacy młodzi wiekiem, wydają się być piękniejsi i młodsi wewnętrznie niż niejeden 20-latek.

Jednakże w świecie kultu młodości i urody nie ma miejsca na zmarszczki i siwe włosy. Dlaczego nie potrafimy oswoić tego, że się zmieniamy?

Zapewne dlatego, że każda zmiana rodzi pewne wątpliwości. Boimy się tego, co nowe, nieznane, tym bardziej, że idzie to w parze ze zmieniającym się wyglądem, możliwościami psychofizycznymi organizmu, a czasem z chorobami, które w okresie starości częściej dają o sobie znać. Proces starzenia się nie jest łatwym okresem w życiu człowieka. Po etapie funkcjonowania na najwyższych obrotach, człowiek starzejący się musi zacząć akceptować fakt, że jego organizm nie jest już tak silny i sprawny jak dawniej. To rodzi wiele lęków i nierzadko przyczynia się do przewlekłych stanów subdepresji lub nawet depresji. Te wszystkie obawy są dodatkowo potęgowane tzw. "kultem młodości" i przypisywaniem pozytywnych cech tylko temu, co młode i piękne.

Aktorzy, gwiazdy pop, ludzie mediów nie potrafią pogodzić się z tym, że czas upływa. Stosują botoks, liftingi, operacje plastyczne i kreują styl na "wiecznie młodych". My podpatrujemy i przyjmujemy, że starzenie się to coś z czym trzeba walczyć. Jednak dokąd to prowadzi?

Prawdą jest , że jak obserwuje się osoby znane to mamy wrażenie, że w ich przypadku czas się zatrzymał. Ale trzeba też mieć świadomość, że nie jest to naturalnym zjawiskiem. Nie można przecież postrzegać starzenia się jako choroby! Jest to po prostu kolejny etap naszego życia. Czas, kiedy w końcu możemy trochę odetchnąć i w pełni cieszyć się życiem, relacjami z bliskimi osobami. Dla wielu jest to też okres odkrywania nowych talentów, poznawania nowych osób. Dlatego, zamiast zajmować się śledzeniem ilości zmarszczek u celebrytów, warto skupić się na sobie i rozwijaniu swoich zainteresować. Istnieją badania mówiące o tym, że osoby żyjące aktywnie - mające swoje pasje, zainteresowania mają wyższą samoocenę i ogólnie lepszy obraz siebie, w porównaniu z osobami, które nie robią nic. Codzienna aktywność także idzie w parze z poczuciem lepszej jakości życia.

Ostatnio słyszymy, że coraz więcej osób stosuje botoks, bo zabieg ten stał się poniekąd rutynowy. Twarze pozbawione mimiki, wiek trudny do określania - czy tak wygląda współczesne starzenia się?

W świecie celebrytów i ludzi biznesu pewnie tak, ale wśród "zwyczajnych osób" na pewno nie. Gdy przejdziemy się w słoneczne popołudnie do parku zauważymy wiele osób, które w żaden sposób nie ukrywają swojego wieku. Wręcz przeciwnie - chętnie opowiadają o tym, co przeżyły, dzięki czemu młode pokolenia mają niepowtarzalną okazję, aby poznawać historię i wydarzenia z lat wcześniejszych. Niestety w dzisiejszych czasach widoczne są również problemy związane ze starzeniem się społeczeństwa, jak choćby trudności w dostępie do koniecznych usług medycznych, czy niskie emerytury, które nie pozwalają wielu osobą na godne życie. Myślę, że gdyby te kwestie zostały rozwiązane to przybyłoby nam starszych, szczęśliwych osób.

Czy możemy zaobserwować negatywne skutki?

Niestety jest ich bardzo dużo, ponieważ zaciera się granica pomiędzy zdrowym dbaniem o siebie, a obsesją na punkcie młodego wyglądu. Ludzie częściej wstydzą się nie tego co mówią lub robią, lecz właśnie swojego wyglądu.

W Stanach Zjednoczonych to wszystko określane jest jako youthaholism. W Japonii powstała nowa moda o wdzięcznej nazwie Lolita fashion. Polega ona na tym, że dorosłe kobiety upodabniają się do małych dziewczynek przez odpowiedni strój (np. za duże podkolanówki) i mowę pełną błędów składniowych i językowych. Ma to dodawać uroku.

Kult młodości może skutkować takimi chorobami, jak: bigoreksja - obsesja na punkcie umięśnionego ciała, parmareksja - przymus bycia na ciągłej diecie czy ortoreksja - chora dbałość o zdrowe odżywianie się. Obserwujemy również wzrost zachorowań na bulimię i anoreksję u ludzi starzejących się.

Psychologowie nie zajmują się w tym przypadku "leczeniem", ale pomocą w uzyskaniu samoakceptacji oraz pozytywnego poczucia własnej wartości. Jest to niewątpliwie klucz do tego, by godnie się starzeć. Pomocne okazują się też relacje z innymi ludźmi i posiadanie tzw. sieci wsparcia społecznego - czyli bliskich osób, z którymi na co dzień utrzymujemy kontakty, z którymi spędzamy wolny czas i które - w razie potrzeby - mogą nam posłużyć pomocą.

Kiedy niezbędnym elementem dnia staje się wizyta u kosmetyczki, aerobik i bezwzględne podporządkowanie się diecie powinna zapalić się czerwona lampka.

To wszystko sprawia, że zmienia się również mentalność społeczeństwa. Po pierwsze zaburzanie sensu ról społecznych. Zawsze mówiło się, że z wiekiem człowiek nabiera doświadczenia i mądrości życiowej. Teraz jest to hamowane, bo na topie jest zatrzymywanie młodości, czyli ciągła rozrywka, czasem też nieodpowiedzialność. W jednym klubie bawią się 20- i 40-latkowie. Nie byłoby w tym niczego bardzo złego, gdyby nie to, że wszyscy wyglądają tak samo, wysławiają się tak samo i zachowują się tak samo.

Pogoń za młodością dotyczy przedstawicieli obu płci, jednak trochę więcej wymaga się od kobiet. Znacznie częściej to one najpierw oceniane są pod względem wyglądu, a dopiero później wykształcenie.

Osoby, które aktualnie prowadzą bardzo intensywne życie, robią karierę zawodową, z każdym dniem czerpią z życia coraz więcej - one na pewno bardziej dotkliwie przeżywaj proces starzenia się. Pogorszenie stanu zdrowia, utrata sił witalnych, czy starzejący się wygląd - które przecież są normalnymi efektami starzenia się organizmu - sprawiają, że osoby te doświadczają poczucia straty. Bywa, że jest jeszcze ono potęgowane porównaniami z tym jak wyglądaliśmy czy czuliśmy się jeszcze kilka, czy kilkanaście lat temu.

W dzisiejszych czasach młodość to synonim sukcesów. Każdy z nas chce je osiągać co oznacza, że każdy z nas chce jak najdłużej pozostać w kwiecie wieku. Rozwija się kult młodości, który wypełnia coraz więcej dziedzin ludzkiego życia. Dbanie o sylwetkę i zwykły makijaż już nie wystarczają. Teraz bardzo dużo inwestuje się w swoją „ponadczasowość”. Kult młodości jest niezwykle kosztowny.

Jedną z pierwszych polskich celebrytek, która przyznała się do operacji była Kayah. Z pomocą chirurga zyskała zgrabniejszy nos. Wyleczyła się w ten sposób ze swoich wieloletnich kompleksów i zyskała pewność siebie.

Kolejną osobą, która poprawiła swój wygląd jest Dorota Rabczewska – Doda. Dzięki chirurgom jej biust stał się istnym znakiem rozpoznawczym artystki. Podobnie była żona Michała Wiśniewskiego – Mandaryna powiększyła swoje piersi.

Z kolei jurorka popularnego programu „Taniec z gwiazdami” -Ivona Pavlovic poprawiła kształt nosa. Zamiast nieproporcjonalnego, lekko garbatego zyskała mały i zgrabny nosek. Dzięki temu cała twarz nabrała nowego charakteru, chociaż część osób uważa, że nowy nos nie pasuje do swojej właścicielki.

Wiele mówi się o operacjach plastycznych Krzysztofa Ibisza, który z roku na rok wygląda coraz młodziej. On sam nigdy nie przyznał się do tego, że poddaje się zabiegom chirurgicznym, chociaż oglądając jego zdjęcia sprzed lat wydaje nam się to oczywiste.

A przecież wiele gwiazd przyznało się do tego, że wstrzykują sobie botoks, aby wypełnić powstające zmarszczki – między innymi Ewa Kuklińskaczy Anna Popek. Podobnie Tomasz Jacyków wyznał, że dba o swój wygląd i robi wszystko aby opóźnić pojawienie się widocznych zmarszczek, dlatego regularnie korzysta z zastrzyków jadu kiełbasianego.

Należy jednak pamiętać o gwiazdach, które w wyniku operacji podupadły na zdrowiu, a zabieg zamiast poprawić urodę – oszpecił celebrytów. Do takich pechowców należy Hanna Bakuła, która przez niesprawnego chirurga miała kłopoty ze zdrowiem. W efekcie wygrała sprawę w sądzie przeciwko lekarzowi, wyglądu sprzed operacji nikt jej jednak nie zwróci.

Przypadek Michaela Jacksona jest chyba znany każdemu, choć on sam zaprzeczał, jakoby miał wiele operacji plastycznych. W trakcie wywiadów przyznawał się wyłącznie do jednej operacji, której obiektem był nos. Jackson twierdził, że operacja była w tym przypadku koniecznością, ponieważ jego przegroda nosowa utrudniała mu oddychanie i śpiewanie. Trudno w to uwierzyć, patrząc na zdjęcia z dzieciństwa i wczesnej młodości Michaela, konfrontując je z fotografiami z ubiegłych lat. Wyraźnie widać na nich, że z nosem Jacksona wyraźnie jest coś nie tak. Stał się on mniejszy, wręcz szczątkowy i nie wyglądał bynajmniej estetycznie. Pojawiały się nawet w prasie doniesienia, że nos „króla popu” gnije. Stało się to w wyniku wielokrotnych operacji plastycznych, które nie dały spodziewanych efektów.

Hollywood zna wiele przykładów operacji plastycznych, które przyniosły odwrotne od zamierzonych skutki. Zdecydowaną liderką w niechlubnym rankingu najbardziej nieudanych operacji plastycznych, zajmuje bezkonkurencyjnie Jocelyn Wildenstein, żona bogatego biznesmena. Ponoć jej dążenie do doskonałego wyglądu było spowodowane tym, że chciała przypodobać się mężowi. Chciała być młodsza i ładniejsza. Jej wzorem urody stał się ukochany kot, do którego za wszelką cenę chciała się upodobnić, przynajmniej rysami twarzy. Zdecydowała się na wszczepienie implantów w szczękę, silikonów w piersi, usta oraz policzki. Przez operacje plastyczne stała się najsłynniejszym przykładem pooperacyjnego monstrum. Zamiast stać się piękną, uznano ją za najbrzydszą kobietę świata.

Oszpecony przez operacje plastyczne jest Mickey Rourke, grający w słynnym filmie „Zapaśnik”. Aktor zdecydował się na operacje plastyczne, pomimo że rzesze pań uważało go przez lata za symbol seksu i wielce przystojnego mężczyznę. W jego mniemaniu, decyzja o operacji była podyktowana chęcią usunięcia blizn, jakich nabawił się uprawiając swoje hobby, czyli sztuki walki. Operacja nie dała takich rezultatów, jakich spodziewał się aktor. Zamiast gładkiej twarzy, otrzymał przedziwną maskę. Głośno mówi on, że żałuje swoich operacji i przestrzega wszystkich przed zdecydowaniem się na skalpel. Osobą, która stanowczo „przesadziła” z operacjami plastycznymi, jest brytyjska modelka Katie Price, znana szerzej pod pseudonimem Jordan, żona Petera Andre – piosenkarza popularnego w latach 90-tych. Swoją pozycję celebrytki Katie Price ugruntowała między innymi dzięki ciągłemu poprawianiu urody. Dziś wygląda jak, nie przemierzając, plastikowa lalka, ze stanowczo zbyt dużym biustem. Z resztą, monstrualne piersi zamknęły jej drogę do roli w filmie „Seks w wielkim mieście”. Przesada, jak widać, nie jest wskazana, nawet w obrębie biustu. Seksbomba po operacjach plastycznych – Pamela Anderson Miłośniczką silikonowych piersi jest również seksbomba XX wieku – Pamela Anderson, która skalpelem walczy z upływającym czasem. Na początku swojej kariery Pamela mogła się pochwalić ładną buzią, burzą blond włosów i całkiem ponętnym ciałem. Jednak na przestrzeni lat zmieniła się w monstrum o ponaciąganej chirurgicznie twarzy, skorygowanych i wypełnionych botoksem ustach i przede wszystkim – wielokrotnie powiększanym piersiach, które wyglądają, jakby były napompowane i w każdej chwili mogły pęknąć. Silikonowe implanty w piersiach przemieszczają się u Pameli Anderson, co w konsekwencji sprawia, że jej biust jest mocno zniekształcony. Widać to gołym okiem, kiedy gwiazda ubiera się w swoje skąpe, obcisłe ubrania.

Ofiarą nieudanych operacji plastycznych jest włoska projektantka mody, siostra słynnego na całym świecie – Gianniego Versace, Donatella Versace. Przebyte operacje i zabiegi zamiast odjąć jej lat, odniosły odwrotny skutek. Jej twarz jest mocno zniekształcona, nie przypomina twarzy kobiety, a pomiętą, zniekształconą maskę, jaką dzieci zwykły zakładać w czasie święta Halloween. Trudno rozpoznać jej rysy twarzy sprzed lat. Botoks, liftingi i inne ingerencje chirurgów plastycznych bynajmniej nie wyszły jej na dobre.

Cher przeszła niezliczoną ilość operacji i zabiegów chirurgicznych, które miały za zadanie oczywiście zatrzymać czas. Piosenkarka przeszła liposukcję, powiększyła sobie biust, podciągnęła pupę i powłoki brzuszne, poddała się operacji zmiany kształtu nosa, likwidacji zmarszczek i wszczepiła w policzki implanty. Dziś wygląda sztucznie i jest karykaturą samej siebie sprzed lat. Mówi się, że twarz Cher powoli rozpada się, ale to nie powstrzymuje ją od myśli o kolejnych operacjach. Chirurgia plastyczna nie jest w stanie całkowicie zniweczyć efektów upływu czasu i procesu starzenia się.

To tylko niektóre z licznych przykładów operacji plastycznych, jakie bardziej zaszkodziły gwiazdom, niż pomogły im w uzyskaniu idealnego wyglądu. W rankingu stworzonym przez serwis Popcrunch znalazło się wiele nazwisk, które kojarzy się z najgorszymi operacjami plastycznymi gwiazd. Wśród nich znalazły się: Nadya Sulemon “Octomom”, Sophia Loren, Kenny Rogers, Linda Evans, Nikki Cox, Cher, Donatella Versace, Lisa Rinna, Janice Dickenson, Joan Rivers, Tom Berenger i Carrot Top.

Amerykanie uwielbiają rankingi. Nie tak dawno ogłosili ranking właścicieli najczęściej kopiowanych części ciała.

Oto wyniki: oczy – Tom Cruise, pupa – Jennifer Lopez, broda – Sandra Bullock, piersi Giselle Bündchen, nogi – Adriana Sklenarikova, nos – Nicole Kidman, usta – Angelina Jolie, kobieca figura – Liz Hurley, męska sylwetka – Matthew McConaughey.

Oprócz rankingu chirurdzy mają całkiem nową ofertę – projektowanie waginy. W Beverly Hills to najnowszy trend. Do Laserowego Centrum Projektowania i Odnowy Waginy zgłaszają się kobiety, które chcą operacyjnie zmienić i upiększyć swoje przyrodzenie. Instytut dysponuje bogatym portfolio, w którym prezentowane są zdjęcia modnych wagin, na przykład „w stylu Armaniego”. Oprócz tego oferowane są rutynowe zabiegi rekonstrukcji błony dziewiczej, popularne u klientek ze Środkowego Wschodu. A także nowość – zastrzyki z kolagenu w punkt G, ułatwiające i przyspieszające dochodzenie do orgazmu.

Nie brak też głosów próbujących położyć kres urodowemu szaleństwu. „To przykre, ale starość jest w Los Angeles traktowana jak choroba, którą trzeba wstydliwie ukrywać. Pogoń za urodą i wieczną młodością to obsesja, która prowadzi w ślepą uliczkę”, przekonuje 46-letnia Rosanna Arquette, aktorka. Wtóruje jej Cate Blanchett, która uważa, że firmy kosmetyczne wpędzają kobiety w paranoję i lęk przed starością. Jamie Lee Curtis przyznała się do operacji plastycznych i przestrzega przed nimi inne kobiety. Twierdzi, że poprawianie urody skalpelem to błąd. „Odsysałam sobie tłuszcz z ud, przez co stało się widoczne, że mam go za dużo gdzie indziej. Od tamtej pory nie pokazuję się w kostiumie kąpielowym. Czuję się gorzej niż przedtem”, zwierza się aktorka. „Moda na operacje plastyczne to szaleństwo i głupota. Ludzie w Hollywood traktują siebie jak towar, a swoje ciało jak kanapę, którą oddaje się do renowacji. Zapominają, że najważniejsza jest akceptacja siebie i wewnętrzne piękno”, dodaje. W podobnym duchu wypowiada się również Halle Berry, która w młodości skorygowała sobie nos, ale nie przyznaje się do tego. „Mamy obsesje na punkcie młodości i wyglądu. To smutne patrzeć, jak kobiety okaleczają się, chcąc sprostać tym chorym wymaganiom”, mówi.

Do frontu „antychirurgicznego” dołączyła ostatnio inna weteranka operacji plastycznych – Sarah Jessica Parker, a także piosenkarka Tony Braxton. Kilka lat temu przeżyła szok, kiedy to w jednej z jej piersi „eksplodowała” silikonowa wkładka. „Od tej pory do skalpela mam zdrowy dystans”, przyznaje.

Nowy trend w Hollywood gorąco powitały te nieliczne aktorki, które od dawna wyrażają swój sprzeciw wobec magii skalpela, jak Susan Sarandon, która mając 56 lat nadal uchodzi za piękność. Ze swojego wyglądu zadowolona jest także 51-letnia Sigourney Weaver. „Nigdy nie czułam się lepiej i piękniej niż teraz, po pięćdziesiątce”, przekonuje.

We współczesnym świecie jest miejsce na starzenie, tak samo jak jest miejsce na dorastanie. Nie dajmy się wciągnąć w pogoń za wieczną młodością, bo niezaprzeczalne jest to, że obecnie dużo bardziej niż młodość ceniona jest po prostu różnorodność.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ogłupiający kult młodości
Kult Cargo
SPOŁ-KULT notatki, GP2, Semestr 2
Lubko Deresz Kult
Wojna zabiera szczęśliwą młodość i niszczy życiowe plany czł, Wypracowania
Michaels Tanya Grzechy młodości 03 Czarna owca
encyklopedia - kult chrześcijański, Teologia moralna
Kult cielesności w kulturze współczesnej, Pedagogika
fil kult 09.01.2007, PSC (Porownawcze Studia Cywilizacji - kulturoznawstwo), Filozofia kultury
Genisteina fitohormon młodości
młodość
2012 8 kult Maryi i
antropologia kult notki link

więcej podobnych podstron