Rozdział I - Szanowni Kretyni.
7 lutego 2007
Do: Wiz-Com, Obsługa Klienta
Od: Malfoy International
Temat: Departament Skarg i Zażaleń
Szanowni Kretyni,
Stałem się klientem Wiz-Com 6 stycznia 2007, kiedy to podpisałem umowę mającą w założeniu gwarantować dostęp do wszelkich waszych usług, włączając w nie instalację Wiz-Netu, mag-cyfrowego modemu, oraz usług telefonicznych dla mojej firmy. Od tego czasu nieustannie spotykam się z nieudolnością oraz niekompetencją w obsłudze klienta o rozmiarach tak ogromnych, że wcześniej wydawały mi się niemożliwe do osiągnięcia; a także z równie wielką ignorancją i głupotą. Proszę zatem pozwolić mi na wyszczególnienie wszelkich wad waszego systemu, abyście mogli oficjalnie oczyścić się z moich zarzutów - bądź też, co jak uważam, jest bardziej prawdopodobne, wykorzystać to jako interesującą lekturę w dniu pracy wypełnionym bezproduktywnym otępieniem.
Pierwotna instalacja Wiz-netu została anulowana bez żadnego ostrzeżenia, co sprawiło iż byłem zmuszony całą sobotę siedzieć na tyłku w oczekiwaniu na przybycie waszego nieudolnego „fachowca”, podczas gdy ten czas mógłby zostać spędzony w dużo bardziej produktywny sposób (z pewnością jest to dla was zupełnie szokujący pomysł). Gdy w końcu się nie zjawił, zmarnowałem następne 45 minut przy telefonie zmuszony do wysłuchiwania niesłychanie irytującej muzyczki i nawet bardziej irytującej kobiety-automatu, która ze szkockim akcentem powtarzała w kółko, bym skorzystał z waszej niezwykle pomocnej strony – co z pewnością bym uczynił, gdyby nie to, iż mój Wiz-Net nie został należycie zainstalowany. Ulżyłem swemu znużeniu, marnotrawiąc kilka minut na jałowe wpatrywanie się w próżnię – czynność, która z pewnością w waszej firmie jest powszechnie znana i często stosowana.
Termin kolejnej instalacji został przesunięty na dwa tygodnie później, jednakże wasz pracownik zdołał zapomnieć kilku niezbędnych narzędzi, w których skład wchodziły między innymi: wiertarka, różdżka, a także jego własny mózg. Trzy kolejne tygodnie później, przesyłka zawierająca dużą ilość zamówionych przeze mnie mag-cyfrowych modemów jeszcze do mnie nie dotarła. Po wykonaniu dwudziestu trzech połączeń telefonicznych w ciągu trzech tygodni, otrzymałem modemy – sześć tygodni po upływie terminu dostawy i dokonaniu przeze mnie płatności. Rozumiem, że ilość godzin w ciągu tygodnia, kiedy wasze serwery nie funkcjonują, wynosi w przybliżeniu czterdzieści – głównie między 18 a 24, od poniedziałku do piątku, jak również przez większość weekendu.
Wciąż oczekuję na podłączenie sieci telefonicznej. Dziesięć razy dzwoniłem z mojego prywatnego telefonu komórkowego na waszą pseudo info-linię, i zostałem połączony z olbrzymią różnorodnością niechętnych do pomocy, niezainteresowanych sprawą jednostek, które ponadto sprawiały wrażenie troglodytów całkowicie pozbawionych mózgów.
Zostałem poinformowany, iż konsultant jest dostępny (oraz, że się ze mną skontaktuje); że żaden konsultant nie jest dostępny (oraz, że się ze mną skontaktuje); że zostanę połączony z kimś, kto wie, czy jakiś konsultant jest dostępny (a następnie połączenie przerwano); iż zaraz zostanę z kimś połączony( następnie przekierowany do automatycznej sekretarki informującej, iż biuro jest zamknięte); iż zostanę połączony z kimś tam jeszcze - a następnie przekierowany do irytującej automatycznej Szkotki – a także mnóstwo innych wariantów wyżej wymienionych sytuacji.
Bez wątpienia porzuciliście już czytanie tej wiadomości, jako że z pewnością macie przynajmniej tysiąc innych niezadowolonych klientów do zignorowania, a także kolejne nie cierpiące zwłoki pogrążenie się w bezczynności. Szczerze mówiąc, nie ciekawi mnie to – dużo bardziej satysfakcjonujące mnie jako klienta jest wyrażenie swej frustracji na piśmie, niż kierowanie wyzwisk w stronę waszej nie kończącej się i dręczącej uszy muzyki na czekanie. Proszę zatem pozwolić, że będę kontynuował.
Byłem przekonany, że standardy w Lumos-Telekomunikacji są fatalne; iż osiągnęli szczyt skandalicznej obsługi klienta, że nikt, nigdy nie będzie w stanie się okazać mniej zainteresowany, pomocny ani bardziej utrudnić korzystanie ze swoich usług. Właśnie dlatego zdecydowałem się zmienić dostawcę na Wiz-Com – cóż, nie to, że mam zbyt duży wybór, nieprawdaż? Jak więc byłem zdziwiony, gdy się okazało ku mojemu zrozumiałemu niezadowoleniu i rozczarowaniu, jak bezużyteczną bandą sukinsynów najgorszego pokroju jesteście. Z powodu niepowodzenia w próbie dostosowania poziomu waszych usług do wymaganego w mojej firmie byłem zmuszony skorzystać z awaryjnego, tymczasowego połączenia Wiz-netowego którego prędkośc można porównać z tempem ślimaka wspinającego się pod górę w zamarzniętym smoczym łajnie.
Lumos-Tel – będący idiotami najgorszego sortu – swoją błyskotliwością lśnią niczym szlachetne kamienie w śmierdzącym bagnie waszej niekończącej się niekompetencji. Wystarczy mi to, by stwierdzić iż ostatecznie porzuciłem wszelką nadzieję na ciernistej drodze prób uzyskania od was jakiejkolwiek obsługi. Sugeruję, byście zrezygnowali z przyszłych prób egzekwowania płatności ode mnie bądź mojej firmy za wszelakie usługi, w których dostarczeniu ponieśliście wszakże tak dotkliwą i bolesną klęskę. Jakiekolwiek działania tego typu będą powitane ogólną wesołością i niedowierzaniem, które szybko zostaną zastąpione szyderstwem, a także, jak przypuszczam, wściekłą furią.
Gdyby treść tej wiadomości była przekazywana na żywo, towarzyszyłby jej różnorodny wybór klątw i uroków które lepiej niż słowa wyraziłyby moje uczucia do Wiz-Com i jego bezwartościowych pracowników.
Życzę miłego dnia – niech będzie to ostatni w waszym żałosnym życiu, wy irytująco niekompetentna i niezdolna do pomocy bando idiotów.
D. Malfoy
Prezes i Dyrektor Generalny
Malfoy International
P. S. Najgorętszym pragnieniem mojej firmy jest w tym momencie wykupienie Wiz-Com, rozszarpanie jej na części pierwsze i sprzedanie po kawałku kupcom oferującym najwyższą cenę. Moja niezwykle szczodra propozycja znajduje się w załączniku do tego m-maila.
Rozdział II – Piekielny Klient
4 marca 2007
______________________________________
Do: Malfoy International
Od: Autoodpowiedź
Temat: Błąd dostarczenia
______________________________________
Witamy. W załączniku znajduje się m-mail wysłany przez Malfoy International. Niestety, wiadomość wysłana na poniższy adres napotkała przeszkodę przy dostarczeniu. Jest to trwałe uszkodzenie. Co za pech. Proponujemy skorzystać z sowy.
Wiz-Com Obsługa Klienta:
SKRZYNKA POCZTOWA NIEODNALEZIONA
______________________________________
Do: Wydział Mag-Technologii, Malfoy International
Od: D Malfoy, Malfoy International
Temat: Fwd: Błąd dostarczenia
______________________________________
Drogi Ktokolwiek, komu płacę za bycie niekompetentnym idiotą,
Bolesna to świadomość, gdy po poświęceniu tak dużej ilości cennego czasu na opisanie moich zastrzeżeń wobec Wiz-Com i jego w najwyższym stopniu niesatysfakcjonującej i nagannej obsługi, przekonałem się, że w mojej własnej firmie znajdują się pracownicy podobnej wartości jak ci, którzy mieli wystarczająco dużo szczęścia, by znaleźć pracę w Wiz-Com - jako że żadne szanujące się przedsiębiorstwo nie zatrudniłoby podobnych łajdaków.
Poświęciłem dużo czasu i umiejętności na skonstruowanie doskonałej pod wszelkimi względami wypowiedzi na temat moich mniej niż zadowalających doświadczeń z Wiz-Com - po to tylko, by nie została ona dostarczona do odbiorcy. Jest to, jak wnioskuję, konsekwencją poważnych niedostatków w poziomie edukacji współczesnej młodzieży, a skutkuje to z kolei miernym wykonywaniem obowiązków przez niedokształconych pracowników. Ruszcie swoje leniwe dupska i naprawcie tę piekielną podróbkę Wiz-Netu oraz dostarczcie tę wiadomość do Wiz-Com, zanim wylądujecie na ulicy, zmuszeni oddawać swoje M-Boxy i Mag-Tendo za wodę i jedzenie!
Szczerze grożący utratą posad w Malfoy Int’l,
D Malfoy, wasz SZEF
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: D Malfoy, Malfoy International
Od: Wydział Mag-Technologii, Malfoy International
Temat: Re: Fwd: Błąd dostarczenia
______________________________________
Szanowny Panie Malfoy,
Przekazaliśmy Pańską wiadomość do Wiz-Com. Firma ta zmieniła nazwę na Magic-Net od czasu Pańskiej poprzedniej z nimi korespondencji. Pana lista mailingowa została uaktualniona i jeżeli pojawią się jeszcze jakieś problemy natury technicznej, prosimy się skontaktować bez zwłoki z naszym departamentem.
Lojalny pracownik kochający swoją pracę,
Skeet Becker
______________________________________
Do: D Malfoy, Malfoy International
Od: Obsługa Klienta, Magic-Net
Temat: Pańskie konto
______________________________________
Drogi Kliencie,
Z żalem jesteśmy zmuszeni poinformować iż Pańska umowa z Magic-Net uległa rozwiązaniu z powodu nieuregulowania opłat. Wszystkie intermagiczne usługi zostaną zawieszone do odwołania oraz wniesienia płatności.
Dziękujemy za wybranie Magic-Net jako swego dostawcę Wiz-Netu,
Obsługa Klienta, Magic-Net
______________________________________
Do: Magic-Net
Od: D Malfoy, Malfoy International
Re: Wasza „firma”
______________________________________
Drogi pięciolatku, który zatrudnił kolegów ze żłobka w swojej firmie,
Dwa razy informowałem dział obsługi klienta, iż zrywam wszelkie związki, jakie kiedykolwiek miałem z waszą pożałowania godną imitacją firmy dostarczającej Wiz-Net – i mimo tego wciąż moja skrzynka jest zapychana wiadomościami, w których domagacie się zapłaty. Odmawiam wyłożenia chociażby knuta na to przeklęte przedsiębiorstwo, jako że nigdy nie byłem zwolennikiem marnotrawienia pieniędzy na cele charytatywne i stanowczo oponuję przeciwko jakimkolwiek związkom z firmami nie potrafiącymi sprostać standardom, którym hołdujemy w Malfoy International.
W zasadzie, uważam, że jesteście mi dłużni niebagatelną sumę za wszystkie straty moralne, jakich doznałem w trakcie tego dość traumatycznego okresu.
Mój adwokat wkrótce skontaktuje się z wami.
Ze szczerymi życzeniami jak najszybszego zniknięcia z powierzchni Ziemi,
D Malfoy, Malfoy International
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: D Malfoy, Malfoy International
Od: Cane, Cain & Kayne
Re: Od w/w kancelarii…
______________________________________
Szanowny Panie Malfoy,
Składamy podziękowania za uwzględnienie nas jako kandydatów do reprezentowania Pana w nadchodzącym procesie sądowym. Niefortunnie się jednak składa, iż reprezentując Malfoy International siedem razy w ciągu ubiegłych dwóch lat oraz Pańską osobę, panie Malfoy, cztery razy w ciągu dziesięciu miesięcy, my w Cane, Cain & Kayne jesteśmy zmuszeni wziąć wysoce zasłużone urlopy, jako że Cane nabawił się złośliwych wrzodów, Cain do tej pory nie widział na własne oczy syna, który urodził się siedem miesięcy temu, a Kayne zniknął bez śladu, opróżniając swoje konto w banku i porzucając rodzinę.
W związku z powyższymi okolicznościami nie będziemy w stanie zająć się Pańską sprawą, ani żadną przyszłą, w terminie którego długość nie została jeszcze określona. Dziękujemy raz jeszcze za bycie wiernym klientem Cane, Cain & Kayne, oraz życzymy wszelkiego powodzenia w nadchodzącej sprawie.
Prosimy o nie kontaktowanie się z nami w celu uzyskania porad, natury prawnej lub innej.
Z poważaniem,
Cane, Cain & Kayne
„Prawnicy dla bez-prawnych Czarodziejów i Czarownic”
______________________________________
Do: B Zabini, Zastępca Dyrektora Generalnego
Od: D Malfoy, Dyrektor Generalny
Temat: Gdzie ty się do cholery podziewasz?!
______________________________________
!WIADOMOŚĆ O WYSOKIM PRIORYTECIE!
Zabini!
Zatrudniłem cię nie bez powodu – ruszaj w tej chwili swoją wielką dupę z łóżka (ucałuj ode mnie Pansy) i przychodź NATYCHMIAST do biura. W przeciwnym razie będę zmuszony wstrzymać twoją wypłatę i odebrać firmową miotłę.
Mamy nadzwyczajną sytuację – mam ochotę pozwać Magic-Net, poprzednio Wiz-Com (wcześniejsze pomniejsze utrapienie, a obecnie wyjątkowo upierdliwy WRZÓD NA DUPIE), a moi adwokaci postanowili zerwać wszelkie kontakty z Malfoy Int’l.
Nie mam żadnego prawnego przedstawiciela i potrzebuję ciebie i twojego cholernego geniuszu za pięć minut w moim biurze w celu rozwiązania tego problemu. NATYCHMIAST!
Daj Katerinie buziaka od wujka Draco,
Malfoy
„Noli Irritare Draco”
______________________________________
Do: Jego Królewska Wysokość
Od: Dworski Błazen
Temat: Nie jestem godzien…
______________________________________
…podobnie rozkosznej pobudki; nie tylko spadłem z łóżka, lecz również twój priorytetowy m-mail (uderzająco podobny do wyjca) przestraszył Pansy, gdy używała lokówki, w wyniku czego na jej czole pojawiło się urocze oparzenie (wpadnie trochę później, by ci za to podziękować), a droga Katerina odkryła, iż jej zasób wokalny zawiera dźwięki, których żadna istota ludzka jeszcze nie osiągnęła (zakres decybeli właściwy szyszymorom). Jestem pewien że z przyjemnością usłyszysz powtórkę, koniecznie zajrzyj do nas później.
Czyj to był idiotyczny pomysł, by połączyć ze sobą nasze różdżki, by już NIGDY nie przegapić m-maila?
Och, oczywiście, był to genialny pomysł mojego psychicznego szefa, posiadającego zamiłowanie do zakłócania spokojnego życia wiedzionego przez normalnych czarodziejów i czarownice, ponieważ tak bardzo potrzebuje on uwagi, pogawędek, nieustannego analizowania umów i bajek do poduszki. PRZEZ CAŁY DZIEŃ I CAŁĄ NOC. Musisz się zacząć stosować do jakiegoś sensownego rozkładu doby, jak reszta cywilizacji.
Nie jesteś Bogiem,
Ja Nim jestem,
Zabini
P. S. Zaraz tam będę.
ROZDZIAŁ III – Bla, Bla, Bla…
______________________________________
Do: D Malfoy, Malfoy International
Od: Najwyższa Izba Adwokacka Doradztwa Prawnego
Temat: Poszukiwanie nowego przedstawiciela
______________________________________
Szanowny Panie Malfoy,
Dziękujemy za zwrócenie się do Izby Adwokackiej Najwyższego Doradztwa Prawnego, wiodącej kancelarii specjalizującej się w negocjacjach, egzekwowaniu prawa i procesach sądowych. Czerpiemy dumę z faktu, iż w naszych szeregach znajdują się kompetentni i wytrwali adwokaci, których niezliczone sukcesy świadczą o jakości naszych usług.
Nasi klienci rozumieją ich wartość i znaczenie dla naszego społeczeństwa i pragną jej bronić w dynamicznym i wciąż ulegającym zmianom środowisku. Polegają oni na doświadczeniu i ekspertyzie, z pomocą których Najwyższa Izba Adwokacka Doradztwa Prawnego pozwala im osiągnąć zamierzone cele.
Musimy jednak z żalem zawiadomić, iż nie jesteśmy w stanie spełnić Pańskiej prośby o asygnowanie adwokata mającego występować w sprawie, jaką wytoczył Pan Magic-Net, jako że do tej pory był Pan klientem dziewięciu z dziesięciu kancelarii zrzeszonych w naszej organizacji, oraz, z różnych przyczyn, został Pan zakwalifikowany na listę klientów wysokiego ryzyka. Dokładnie mówiąc, Pan i Pańska firma zajmują na tej liście kolejno pierwsze i drugie miejsce.
Załączamy szczere wyrazy ubolewania i życzenia szczęścia w poszukiwaniu prawnego przedstawiciela.
Z poważaniem,
James Kirk, Główny Doradca
Najwyższa Izba Adwokacka Doradztwa Prawnego
„Partnerzy twojej kariery”
______________________________________
„… Nie wiem, kogo zaszantażowałeś, by dostać ten numer, lecz udało ci się dotrzeć do poczty głosowej Dracona Malfoya. Jeśli masz cokolwiek inteligentnego lub wartościowego do powiedzenia, zachowaj to dla kogoś, kogo to zainteresuje. Nie życzę sobie żadnego niepotrzebnego pieprzenia, chyba, że chcesz się zmierzyć z konsekwencjami i moją głęboką niechęcią. BIIIIP!”
„… I just call to say I loooooooooove you. I just call to say how much I care. I just call to say I loooo – a, dobra, chrzanić to. Malfoy, to ja, Zabini. Mamy problem - Wilkes, Scott & Waren oraz Pride i Clark odmówili pracowania dla ciebie. Okazuje się, że kiedyś zagroziłeś W, S & W że ich wykastrujesz, jeżeli nie wycofają zarzutów przeciwko tobie - gdy panna Anders pozwała cię o molestowanie seksualne - i od tej pory boją się przebywać w odległości mniejszej niż 20 mil od ciebie. Pride i Clark chyba odnieśli wrażenie, że każdy, kto się zwiąże z tobą lub twoją firmą, zostaje przeklęty i już nigdy nie będzie w stanie odnieść sukcesu zawodowego. Wygląda na to, mój przyjacielu, że całe środowisko prawnicze trzęsie przed tobą portkami. Gratulacje z powodu zbojkotowania przez kolejne szacownego grono.”
„…Cześć, Draco, skahhhbie, to ja. Cudooooownie się bawiłam wczoraj, musimy to koniecznie powtórzyć. Będę w klubie do trzeciej, do zobaczenia… Buziaczki”
„…Draco, mówi Pansy. Nie mogę uwierzyć, że się wymigałeś od obiadu u nas tylko po to, żeby się włóczyć po Londynie z kolejną panienką, Bambi, Barbie, czy jak tam jej na imię. Wiem, że nie jesteśmy spokrewnieni, ale jesteśmy twoją jedyną rodziną. A biedna Katerina była strasznie zawiedziona, gdy się okazało że jej Wuja Draco nie jest w stanie spędzić z nią tego jednego, JEDYNEGO wieczoru w tygodniu, mimo, że obiecał. Udało ci się złamać serce dwuletniej dziewczynce, ty niewrażliwa męska dziwko. Przyjdź wieczorem i spróbuj odkupić swoje winy, robię stek. Och, no dobrze, zamawiam stek. Pa”
______________________________________
Do: Przepłacana Strata Biurowej Przestrzeni
Od: Ten, Który Podpisuje twój Czek
Temat: Niewybaczalne!
______________________________________
Naprawdę nie wiem, za co ci płacę. Nie rozumiem właściwie, co ty tutaj robisz, poza piciem firmowej kawy i zaczarowywaniem samolocików, by trafiały w moją głowę podczas ważnych rozmów biznesowych. W oczywisty sposób praca w Malfoy International nie jest dla ciebie odpowiednim wyzwaniem. Dałem ci jedno, proste zadanie – znalezienie mi prawnika – a ty nie jesteś w stanie wywiązać się nawet z tego! Znajdź mi adwokata, Zabini, albo TY mnie będziesz bronił! A nie bardzo mnie cieszy wizja tłustego Włocha z problemem alkoholowym, reprezentującego Malfoy International przed Wizengamotem.
A, przekaż Pans, że strasznie mi przykro, że przegapiłem kolację u was, pomieszały mi się dni. Powiedz, że wpadnę na jej słynny stek (albo, raczej, słynny stek Tibby?).
Ucałuj i uściskaj mocno Katerinę i powiedz, że przyniosę ze sobą niespodziankę.
Twoja rodzina robi ze mnie mięczaka.
Malfoy
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: Francuski Świr
Od: Ogier z Italii
Temat: Mięczuś
______________________________________
Malfoy, Malfoy, Malfoy… wciąż mi grozisz konsekwencjami finansowymi, i wciąż zapominasz że moja rodzina jest drugą najbogatszą w czarodziejskiej Anglii. Wyprzedza nas jedynie słynny klan Malfoyów, który aktualnie przegrywa batalię z teorią Darwina. Gdy tylko kopniesz w kalendarz, mój drogi, moja rodzina będzie numero uno – a biorąc pod uwagę, że Katerina jest spadkobierczyną imperium Malfoyów… Cóż, powiedzmy wprost, moje geny reprezentują tutaj „przetrwanie najsilniejszych”.
Mówiąc o genach, Katerina strasznie się cieszy, nie może się doczekać, aż przyjdziesz. Nie zawiedź jej.
Winszuję braku potomstwa,
Zabini
P. S. Co do prawnika, to wciąż go szukam. Słyszałem plotkę, że Barrow i Wspólnicy chcą zwolnić jedną ze swoich najlepszych pracownic ze względu na… różnicę kreatywne. Jeśli tak to wygląda, myślę, że możemy ją zwabić do nas, skoro nie będzie związana z żadną korporacją i będzie potrzebowała pracy. Zostaw to mnie.
______________________________________
Do: Co ty sobie wyobrażasz
Od: Mózg Operacji
Temat: Za dużo czasu spędzasz z Pansy…
______________________________________
…jeśli myślisz, że kiedykolwiek zatrudnię kobietę jako swojego prawnika. W tej samej chwili, w której wpuszczasz kobietę do swojego życia, możesz równie dobrze pożegnać się ze swoimi jajami i powitać huśtawki nastrojów, różowe falbanki oraz „kochanie się”. To nie jest kochanie, to jest seks! Seks, seks, seks! Każdy kto myśli inaczej, jest a) kobietą b) żałosną podróbką faceta, który nie miał na tyle rozsądku, by się nie żenić.
To proste, Zabini – znajdź mi prawnika, faceta, który posiada siłę przebicia i ambicję (oraz brak jakichkolwiek zasad moralnych i etycznych) żeby mi załatwił to, czego chcę. A chcę Magic-Net podanego mi na talerzu, przybranego pietruszką. Koniecznie z winem. Czerwonym winem.
Jeśli chodzi o mego dziedzica, którego jeszcze nie spłodziłem: w wieku dwudziestu siedmiu lat nie czuję jeszcze presji, by pogrążyć się w gorzkim piekle małżeństwa, jak ty i inni biedni durnie. Nie znalazłem jeszcze swojej Pansy, Bogu dzięki, i nie mam zamiaru się ustatkować, dopóki nie będę na to gotów – co, jak przypuszczam, nastąpi za wiele, wiele lat, ponieważ jestem niezwykle usatysfakcjonowany swoim tytułem Drugiego Najbardziej Pożądanego (i atrakcyjnego) Kawalera, przyznanego mi przez Czarownicę.
Na zawsze młody,
Malfoy
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: Samotny Mężczyzna Szukający Towarzyszki
Od: Cudowne Ognisko Domowe
Temat: Bla bla bla…
______________________________________
…jedyny wniosek, jaki narzuca się po przeczytaniu tego tekstu, to „Jestem nieszczęśliwym durniem, i zazdroszczę mojemu najlepszemu przyjacielowi, którego żona i córka kochają nad życie”.
To naprawdę w porządku, możesz powidzieć śmiało: „Nazywam się Draco Malfoy i nienawidzę mojego życia; chciałbym mieć kochaną kobietkę, która by się mną zaopiekowała”.
Doskonale, pierwszym krokiem do odnowy jest przyznanie się, że masz problem. Następny krok: zdanie sobie sprawy ze swoich licznych wad i próba ich zmiany. Kolejną rzeczą, jaką się zajmiemy, będą twoje uprzedzenia.
Nie wiem, jaki jest problem w tym, by twoim prawnikiem była kobieta. Słyszałem, że ta konkretna czarownica jest niemal tak mściwa i bezlitosna jak ty – co, jak sądzę, mówi samo za siebie, ty agresywny tumanie. Ukończyła studia z najwyższymi ocenami, wygrała więcej spraw, niż połowa twoich prawników-facetów razem wziętych, i wygląda zniewalająco w tych uroczych kostiumikach, które noszą współczesne wiedźmy. Jest mądra i dostarczy ci przyjemnych doznań estetycznych - coś w sam raz dla ciebie. Ach, i pamiętaj, że możesz patrzeć, ale nie możesz jej dotknąć – prawdopodobnie odgryzłaby ci rękę i nakarmiła cię nią.
Chociaż, z drugiej strony, spróbuj jej dotknąć, mogłaby to być dla ciebie całkiem niezła nauczka.
W tej chwili jedyne co mam do zrobienia, to wysłanie jej oferty, której raczej nie będzie mogła odrzucić (w końcu to ja ją złożę, a nie ty – słynny z siania postrachu wśród niewinnych obywateli).
Niestrudzenie sprzeciwiający się mottu „Noli irritare Draco”,
Zabini
______________________________________
Do: B Zabini
Od: D Malfoy
Temat: Wnoszę sprzeciw przeciwko twojemu sprzeciwowi
______________________________________
Czy istnieje jakiś powód, dla którego nie wymieniłeś do tej pory imienia i nazwiska tej tajemniczej prawniczki? Od jakiegoś czasu spodziewałem się je usłyszeć - co ty ukrywasz, Zabini?
Nie zatrudnię jej, dopóki jej nie spotkam – muszę być pewien, że jest w stanie sprostać najwyższym wymaganiom, jakie stawiam pracownikom Malfoy International – oczekiwałem i oczekuję od nich absolutnej doskonałości. (Pominąwszy incydent w wyniku którego zatrudniłem ciebie, zaprzeczenie doskonałości).
Ustal termin z moją sekretarką… albo nieważne, zwolniłem ją w ubiegłym tygodniu po tym, jak mi wylała kawę na spodnie, pieprząc coś o nieprofesjonalnym zachowaniu – to już trzecia w tym miesiącu! To mój rekord, jestem pewien.
Może być w czwartek?
Malfoy
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: Idź Spać
Od: Jest trzecia nad ranem
Temat: Wspaniałe zastosowanie prawniczego żargonu, powinieneś być swoim własnym adwokatem
______________________________________
Mam swoje powody. Niech będzie czwartek.
Daj mi spokój, Pansy potrzebuje snu.
Wykończony tobą,
Zabini
P. S. Jeśli chodzi o rekord, padł on w październiku ubiegłego roku gdy straciłeś sześć sekretarek; trzy z nich wywaliłeś, bo nosiły za długie spódnice, dwie rzuciły pracę, bo myślały że zatrudniłeś je z powodu inteligencji, a nie ładnej twarzy, a jedna odeszła zaraz przed tym, jak wstąpiła do Czarodziejskiego Programu Ochrony Danych Osobowych z nieznanych, ale bardzo podejrzanych powodów (co ty jej zrobiłeś?!).
Rozdział IV -T. E. A. C. H.
7 marca 2007
______________________________________
Do: H Potter
Od: H Granger
Temat: Zostałam… zwolniona?!
______________________________________
Pamiętasz, gdy Ci wspominałam, że Barrows i Wspólnicy zaprosili mnie na lunch do tej drogiej restauracji na Piątej, i myślałam, że mają zamiar mnie mianować partnerem w firmie? Pamiętasz?
No cóż, nie zrobili tego! Zwolnili mnie! Mnie! Hermionę „Nie Przegrałam Ani Jednej Sprawy” Granger! Nie chcę chwalić samej siebie, ale jeżeli nie jestem najlepszym prawnikiem, jakiego zatrudniali od dziesięciu lat, to zjem kubeł pełen sklątek tylnowybuchowych!
Powiedzieli, że dzielą nas „różnice kreatywne”. Chcieli przez to powiedzieć, że jestem dla nich zbyt kreatywna i są przerażeni wpływem, jaki wywrę na społeczeństwo czarodziejów! Tak mi się wydawało, że to zbyt piękne, by było prawdziwe… Wiedzieli w końcu o moich założeniach, o tym, że chcę wyzwolić skrzaty i inne magiczne stworzenia i przywrócić im godną pozycję w naszym społeczeństwie, oraz że zaczynałam odnosić sukcesy. Z tego powodu mnie zatrudnili – wiedzieli, że będę chciała bronić skrzatów w sądzie, poza tym nie jestem naiwna, wiem, że nikt inny nie chciał się tego podjąć. Przypuszczam, że nie wzięli pod uwagę, że będę wygrywać te procesy, banda sztywnych, skostniałych, uprzedzonych hipokrytów!
Skrzaty zaczynają być postrzegane jako pełnoprawni obywatele, a oni się tego boją! Wiem o co chodzi – jestem po prostu zbyt dobra, a oni się boją, jak będzie wyglądać ich życie, gdy uwolnię wszystkie skrzaty. Każdy z nich trzyma przynajmniej trzy! Biedni, będą musieli sami robić pranie i zmywać naczynia – co za koszmar!
Powinnam się cieszyć, że uwolniłam się z tego dusznego, mdłego, zdominowanego przez facetów biura; będę w cieniu działać na rzecz prawodawstwa pro-skrzatowego, a całą sławę będą zbierać ci prawnicy-gwiazdy, rozprawiający się z resztką śmierciożerców. Oczywiście cieszę się z tego, że śmierciożercy w końcu są skonfrontowani z wymiarem sprawiedliwości – ale co ze sprawiedliwością wobec skrzatów? Gdzie chwała, gdzie ich wolność? Hmm? Powiedz mi Harry, GDZIE?
Mogę założyć własną kancelarię… The Elf Abolitionist Coalition Headquarters – T.E.A.C.H! Dam radę to zrobić, zwłaszcza ze wsparciem Twoim, Rona i Ginny… będziecie mnie wspierać, prawda?
A gdy wszystkie elfy zostaną uwolnione, dopiero będę się śmiać. Zapamiętaj me słowa, Harry.
Zapamiętaj me słowa,
Hermiona
P. S. Gratulacje z okazji ponownego zdobycia tytułu Najbardziej Pożądanego Kawalera, ósmy raz z rzędu – czy to się kiedyś nudzi?
______________________________________
Do: Najpierw S.P.E.W., teraz T.E.A.C.H.
Od: Ponad skrótami
Temat: Elf Liberation Front
______________________________________
Czy kiedykolwiek sobie zdałaś sprawę, że Ron się wykazał niesłychaną bystrością, gdy wymyślił Front Wyzwolenia Skrzatów? Popatrz, Elf Liberation Front to w skrócie E-L-F! Myślę, że to genialne. (To nie ja to pisałem, tylko Ron.)
Straciłaś pracę, no i co z tego – każdemu się to kiedyś zdarzyło. Pomyśl o tym jako o nowym starcie: zrób sobie przerwę, przegrupuj siły i dołóż im wszystkim!
Wiem, że bardzo byś chciała założyć własną organizację zajmującą się prawnymi problemami skrzatów, ale jeszcze masz za mało doświadczenia, by sama prowadzić firmę, Hermiono. Jesteś niezwykle bystra, doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ale musisz też zdobyć trochę praktyki. Zamiast rzucać się na łeb, na szyję, może lepiej byłoby najpierw wybadać rynek i znaleźć kogoś, kto by Cię poparł? Potrzebny Ci jest ktoś z doświadczeniem w biznesie, kapitałem początkowym i wiedzą na temat organizacji pozarządowych. Przydałoby się, by również przepadał za skrzatami.
Nie rób niczego bez namysłu i daj mi znać, jeśli będę mógł Ci jakoś pomóc. Ron też się na to pisze – siedzi właśnie u mnie i ogląda mecz. Pozdrawia Cię!
Powodzenia
- Harry
P. S. Owszem, nudzi się, i to szybko. Mam nadzieję w niedługiej przyszłości porzucić ten tytuł.
______________________________________
- Malfoy International –
Rok zał. 1998
7 marca 2007
Szanowna Panno Granger,
Dobiegły nas ostatnio wieści, iż po pięciu latach owocnej pracy straciła Pani posadę w kancelarii Barrow i Wspólnicy. Składamy wyrazy współczucia w tym trudnym czasie i usilnie prosimy o chwilę uwagę, jako że pragniemy Pani złożyć ofertę, która nosi wszelkie znamiona okazania się korzystną zarówno dla Pani, jak i dla Malfoy International:
MI wszczęła poszukiwania przedstawiciela prawnego, jako że z kancelarią, z którą pracowaliśmy wcześniej, poróżniły nas kwestie natury profesjonalnej. Przeprowadziwszy rozmowy z wieloma najlepszymi londyńskimi kancelariami specjalizującymi się w czarodziejskiej legislacji, nie zdołaliśmy znaleźć prawnika, który byłby w stanie sprostać wysokim standardom, z których stawiania współpracownikom słynie Malfoy International.
Jest Pani z pewnością świadoma tego, iż Malfoy International jest przodującą firmą w wielu dziedzinach, począwszy od badań nad medykamentami i eliksirami, na innowacyjnych technologiach miotlarstwa skończywszy. Aktualnie, Malfoy International jest zainteresowana zainwestowaniem w rynek telekomunikacyjny, dążąc do fuzji z Magic-Net, czołową firmą dostarczającą usług Wiz-Netowych społeczności czarodziejów.
Mamy w Malfoy International nadzieję, iż rozważy Pani naszą ofertę, gdyż z pewnością jest Pani zasypywana podobnymi propozycjami. Jako najszybciej rozwijająca się firma w branży Czarodziejskich Technologii, Malfoy International ma szanse zmienić na stałe społeczność czarodziejów. Zaszczytem byłoby dla nas, gdyby zechciała Pani nam towarzyszyć w naszej podróży na szczyt.
Pragniemy Pani zaproponować spotkanie w najbliższy czwartek, w godzinach Pani odpowiadających, aby przedyskutować szczegóły naszej oferty.
Z wyrazami najgłębszego szacunku,
Blaise Zabini,
Dyrektor Generalny Public Relations i Marketingu, Malfoy International
“Malfoy International – Pionierzy Innowacyjnych Czarodziejskich Technologii”
______________________________________
Do: H Potter; R Weasley; G Weasley
Od: H Granger
Temat: Czy to ma być żart?!
______________________________________
Nie uwierzycie, co znalazłam w poczcie dziś rano – nie, Ron, nie mam na myśli katalogu Vivian’s Mystery (zresztą, mógłbyś mi go wreszcie oddać, naprawdę mam zamiar złożyć na jego podstawie zamówienie).
Otrzymałam list od Blaise’a Zabiniego z Malfoy International! Mieli czelność zaoferować mi posadę w dziale prawnym ich firmy! Ze wszystkich idiotyzmów, jakich kiedykolwiek miałam nieszczęście doświadczyć, ten jest największy. Czy oni w ogóle wiedzą, kim ja jestem? To ja, Hermiona Granger, którą ich uroczy Prezes i Dyrektor Generalny raczył bezwzględnie dręczyć przez siedem lat z powodu jej niegodnego pochodzenia. Zabini co prawda nie obrażał mnie nigdy wprost, ale należał do świty piejącej peany na cześć Malfoya.
Zakładam z góry, że to żart mający mnie ośmieszyć w obliczu tego, że ostatnio straciłam pracę. Cóż, z całą pewnością nieudany – nie mam zamiaru dać im się nabrać tak łatwo.
Chciałam tylko dać Wam znać, na wypadek gdyby następna sowa przyniosła mi serię klątw i uroków rzuconych przez szefostwo Malfoy International.
Uważająca na siebie,
Hermiona
______________________________________
Do: Paranoiczka
Od: Głos Rozsądku
Temat: Stała czujność nigdzie cię nie zaprowadzi!
______________________________________
Hermiono,
Chyba trochę przesadzasz. Może Malfoy International naprawdę chce, byś dla nich pracowała? Słyszałem z wiarygodnych źródeł, że szukają nowego prawnika.
Może to jest ta szansa, na którą czekałaś. Możesz równie dobrze iść na to spotkanie i wysłuchać Zabiniego. Kto wie, może Malfoy nawet nie wie, że Zabini złożył ci ofertę? Siedzi na tak wysokim stołku, że pewnie nawet go nie interesuje, kto jest jego prawnikiem, byle tylko miał jakiegoś (z tego co słyszałem, jego prawnicy mają sporo pracy – był w sądzie częściej niż ty).
Jeśli chcesz, mogę wybadać, czy to poważna oferta – ale wolałbym tego nie robić, więc po prostu idź na to spotkanie. Przecież Cię nie pogryzą.
- Harry
______________________________________
Od: Nie słuchaj jego
Do: Słuchaj mnie
Temat: Masz rację…
______________________________________
… uważając, że to tylko żart. Mogę się założyć o sto galeonów, że pewnego pięknego dnia Malfoy, siedząc w swoim eleganckim biurze, rozmyślał sobie o dawnych czasach w Hogwarcie. Przypomniał sobie, jakim był małym, żałosnym dupkiem, i jak zawsze potrafiłaś mu powiedzieć do słuchu. Już sobie wyobrażam jego skrzywioną szczurzą, albo raczej, frecią mordę, gdy sobie postanowił, że się na tobie odegra po tych wszystkich latach. Wiesz, że on zawsze chciał mieć ostatnie słowo – jestem pewien, że to o to chodzi!
Nie ma szans, bym pozwolił Malfoyowi mieć cholerne ostatnie słowo. Nie idź na to spotkanie; na pewno cię oszołomią i przywiążą przed wejściem do Malfoy Int’l i wystawią na pośmiewisko, albo coś równie paskudnego. Na twoim miejscu bym nie szedł.
Ron
______________________________________
Do: Kretyn
Od: Od kiedy to ja jestem tym najmądrzejszym?
Temat: Jesteś idiotą
______________________________________
Naprawdę uważasz, że Malfoy po tych wszystkich latach ma zamiar się odgrywać na Hermionie? Daj spokój, stary, minęły lata od kiedy skończyliśmy Hogwart. Skoro mnie się udało o tym zapomnieć, jestem pewien, że on też zdołał… myślałem, że Ty też, Ron? To tylko stary Malfoy, nie ma się czym przejmować.
Pominąwszy to, że podczas wojny naprawdę się przydał – nie schwytalibyśmy tych wszystkich śmierciożerców, gdyby nie to, że jego firma doprowadziła większość z nich do bankructwa. Dobrze, że stary Tom był świetnym biznesmenem, prowadzącym doskonałą dokumentację wszystkich swoich transakcji, nic nie pomijał…
Wiem, co myślisz, że ta wycieczka Malfoya na ciemną stronę na szóstym roku nieco poturbowała jego reputację… ale się opamiętał, i ja mu wierzę. Zresztą, mój terapeuta twierdzi, że muszę się nauczyć wybaczać i zapominać, a nie pielęgnować urazy… okazuje się, że mam z tym problemy.
- Harry
P. S. Puddlemere pokonało Osy! Wisisz mi pięć galeonów.
______________________________________
Do: H Granger
Od: G Weasley
Re: Carpe diem
______________________________________
Cześć kochana, co za pech z tą propozycją pracy dla największej korporacji czarodziejskiego świata; korporacji, która ma do dyspozycji nie tylko miliony galeonów, które można przeznaczyć na rzecz niezliczonych organizacji charytatywnych, władzę i prestiż, które są ci niezbędne do przekonania czarodziejów do zmienienia stanowiska w sprawie skrzatów… a także naprawdę przystojnego Dyrektora Generalnego.
Na twoim miejscu też bym była wkurzona. Kto by chciał pracować dla odnoszącej wielkie sukcesy firmy, skoro możesz siedzieć na kanapie w futrzastych kapciach i patrzeć, jak farba odpada z sufitu? Odpowiedź jest oczywista…
Zachowujesz się idiotycznie! Skąd ci w ogóle przyszło do głowy, że to jakaś intryga w celu odegrania się na tobie za jakieś stare kłótnie? Jak na taką mądrą wiedźmę, czasami ciężko myślisz.
Idź na to spotkanie, dowiedz się szczegółów i zastanów się, czy ci to odpowiada.
A, nigdy, przenigdy nie słuchaj Rona. Podczas gdy większość z nas dorosła, Ron stał się na powrót ośmioletnim chłopczykiem którego Malfoy wyśmiał w Gringotcie – zawsze gotów by odświeżyć wspomnienia waszych niekończących się kłótni. Z przykrością stwierdzam, że ty też pielęgnujesz te urazy.
Skoro Harry może, to my też – w tym również i ty!
Twoja,
Ginny
P. S. Co sądzisz o tym, że Harry znów został wybrany Najbardziej Pożądanym Kawalerem?
______________________________________
Do: Brutus
Od: Juliusz Cezar
Temat: Zdrajczyni
______________________________________
Co się stało z babską solidarnością, co? Myślałam, że chociaż Ty będziesz po mojej stronie. Chyba za dużo się po Tobie spodziewałam. Jak widać, nie jesteś tak dobrą przyjaciółką, za jaką Cię miałam!
Całkiem słuszna uwaga – miałabym mnóstwo środków, z których mogłabym finansować organizacje działające na rzecz skrzatów… ale znając Malfoya i Zabiniego, w tym wszystkim musi być haczyk, i to niejeden. Nie mam zamiaru być ich marionetką – będą musieli wziąć też moje warunki pod uwagę.
Jakim prawem drwisz z moich futrzastych kapci! Sama masz podobną parę, tylko że niebieską!
Ginny, naprawdę się martwię o Twoje zdrowie psychiczne – czy mi się wydaje, czy pragniesz mi powiedzieć, że Malfoy Ci się podoba? Powinnaś skonfrontować tę niepokojącą skłonność ze specjalistą – są do tego, by nam pomagać.
Wątpiąca w Twój rozsądek,
Hermiona
P. S. Mam na taśmie ostatni program Trulii Milds – jesteś gotowa na szalony wieczór pieczenia ciasteczek? Przynieś sól! Do zobaczenia o szóstej.
P. P. S. Sądzę, że powinnaś mu pomóc zmienić ten status i umówić się z nim! Pogadamy później.
______________________________________
Hermiona Granger
„Na Rzecz Dobra Skrzatów Zniewolonych”
7 marca 2007
Szanowny Panie Zabini,
Przyjmuję Pańskie zaproszenie dotyczące spotkania w czwartek. Proponuję Le Chateau o piętnastej, w celu omówienia szczegółów.
Łączę wyrazy poważania,
Hermiona Granger.
______________________________________
„…Mówi Malfoy. Halo?... Halo?... Jesteś tam?...Halo?...Wybacz, nie słyszę co mówisz, zagłusza cię dźwięk nieprawdopodobnych sukcesów, jakie odnoszę w biznesie. Zostaw wiadomość, może ją odsłucham. BIIIIIP”
„…Rozmiary twojego ego nie przestają mnie zadziwiać. Dobre wieści – dziewczyna chwyciła przynętę! Stwierdziłem, że najlepiej będzie, jeśli nie przyjdziesz w czwartek. Będziesz miał więcej czasu, by się oswoić ze świadomością, że czarownica będzie twoim prawnikiem. Wydaje mi się, że powinna przyjąć ofertę, ale istnieje prawdopodobieństwo, że jeżeli się wtrącisz, zdołasz wszystko zepsuć i cały wysiłek pójdzie na nic. Zrób sobie pedicure czy coś tam, spotkamy się w biurze o siedemnastej.”
______________________________________
„…Halo? Hallllooooooo? Nie ma nikogo!!! Haallloooooo? Hihihihihihihih!!! Dobrze, wystarczy, króliczku. Dodzwoniłeś się do Zabinich, zostaw wiadomość. BIIIIP”
„…Cześć Katerina, skarbie, mówi twój wujek. Jeśli to słyszysz, zakryj uszka. Kocham cię, maleńka…Zabini, ty pieprzony świrze, pedicure? Za kogo mnie uważasz, za swoją cholerną żonę? Czy ja ci wyglądam na kogoś z wielkim biustem i sztuczną opalenizną? Bez urazy, Pans. Dobra, niech ci będzie, możesz sam przeprowadzić spotkanie, ale oczekuję pełnego sprawozdania jak tylko wrócisz. Chcę sam podjąć decyzję co do tej czarownicy, bez względu czy przyjmie ofertę, czy nie. Pansy, trzymaj się mocno.”
Rozdział V - Marchewki
8 marca 2007
______________________________________
- Co pani sądzi o naszej propozycji, panno Granger?
- Cóż, zdaje mi się, że bardzo panu zależy na tym, by mnie pozyskać, panie Zabini, ale nie jestem do końca pewna, z jakich pobudek to wynika. Zakrawa to wręcz na przekupstwo.
- Zawsze jest pani taka podejrzliwa, czy dzisiaj wyjątkowo?
- Jeżeli jest jedna rzecz, którą wiem o życiu z całą pewnością to to, że w ofertach, które są zbyt piękne, by były prawdziwe, zawsze jest jakiś haczyk. Nie ukrywam, że Dom, do którego pan należał w szkole, miał swój w tym udział. Dość już tych umizgów, jakie są pańskie prawdziwe zamiary?
- Powinienem był się spodziewać, że nie tak łatwo jest przekonać Najbystrzejszą i Najbardziej Obiecującą Prefekt Naczelną, Jaka Kiedykolwiek Zaszczyciła Swą Osobą Mury Hogwartu. Malfoy International poszukuje prawnego przedstawiciela, jako że nasz szanowny pan prezes jest szalonym, agresywnym pawianem, który przepędził na cztery wiatry wszystkich poprzednich doradców, przy okazji wyrabiając sobie niezbyt korzystną opinię w środowisku prawniczym. W efekcie żadna szanująca się kancelaria nie chce mieć z nim do czynienia.
- Mam rozumieć, że w wyniku takiej sytuacji opracował pan plan zwiedzenia niewinnej i niczego nie podejrzewającej czarownicy, która na dodatek ostatnio utraciła posadę, spodziewając się, że nie będzie w stanie odmówić tak hojnej ofercie? Zamierzał pan zatrudnić ją, mimo braku doświadczenia w pracy w korporacji i niezbyt dobrej opinii w środowisku prawniczym? Wszystko dlatego, że wyczerpał pan wszystkie inne opcje, postanowił ją pan skusić ofertą tak szczodrą, jakiej już prawdopodobnie nigdy nie otrzyma?
- Mniej więcej.
- Cóż, dziękuję za propozycję, ale będę zmuszona ją odrzucić.
- Panno Granger, chyba nie do końca zdaje pani sprawę z tego, co proponuję. Do pani dyspozycji będą miliony galeonów, gotowe, by je przeznaczyć na rzecz organizacji charytatywnych, w tym także i tych, w których udziela się pani osobiście. Oboje wiemy, iż póki co ledwie sobie one radzą, a nie uczynią żadnego postępu, jeżeli nie zostaną wsparte przez hojnego sponsora. Będzie miała pani środki, by sfinansować swoją krucjatę na rzecz skrzatów. Jedyne, o co prosimy, to lojalność wobec Malfoy International i jej Prezesa, oraz chęć zajęcia się stroną prawną działalności firmy. To naprawdę proste.
- Panie Zabini, niezwykle pochlebia mi to, że pan tak nalega, ale po prostu nie mogę pracować dla firmy, w której łapownictwo i wymuszenia są na porządku dziennym i stanowią jedynie środki do osiągnięcia celu. Zwłaszcza, jeśli jest to firma, która wykorzystuje skrzaty domowe, o czym wiem z pewnych źródeł.
- Niech pani zejdzie na ziemię, panno Granger. Jestem biznesmenem – gdybym nie dawał łapówek, zostałbym pożarty żywcem przez innych. Proszę na moment odsunąć na bok dumę, i rozważyć swoje możliwości. Niech pani odrzuci dawne urazy i uprzedzenia i trzeźwo oceni sytuację. Jak do tej pory wysiłki, które uczyniła pani w kierunku wyzwolenia skrzatów, nie przyniosły zbyt wielu wymiernych rezultatów, czyż nie? Z Malfoy International za plecami, będzie pani mogła osiągnąć wszystko, o czym pani marzyła. To pieniądz rządzi światem, a nie pani drogocenne zasady moralne.
- Bez moich zasad nie zaszłabym nigdzie.
- Dobrze, proszę zatem spojrzeć na to z mojej perspektywy – mój wściekły szef dyszy mi w kark i ciosa kołki na głowie, domagając się, bym mu znalazł prawnika. Znalazłem – panią. Nie mogłem sobie pozwolić na przebieranie w specjalistach pod kątem ich wykształcenia, doświadczenia ani powodzenia zawodowego – po prostu potrzebuję prawnika, a padło właśnie na panią. Bardzo szczęśliwie się składa, że nie tylko jest pani wysoce wykwalifikowana i odnosi pani spektakularne sukcesy w sądzie – jest pani również bezwzględna. Gdy zależy pani na powodzeniu sprawy, daje pani z siebie wszystko i nie odpuszcza pani, dopóki nie osiągnie swego celu. Jest pani gotowa przeanalizować każdy najmniejszy szczegół sprawy, dopóki nie odnajdzie pani odpowiedniej luki prawnej, na której będzie można oprzeć linię obrony. Właśnie te cechy są niezbędne u prawnika mającego pracować dla Malfoy International – ambicja, poświęcenie i ta wręcz zwierzęca brutalność, która cechuje pani postępowanie w sądzie.
- Daleko pan nie zajedzie na pochlebstwach, panie Zabini.
- Ale zdołałem wywołać u pani uśmiech, nieprawdaż? Niech mi pani da szansę, panno Granger – mój szef to złośliwy tyran, i jestem pewien, że jeżeli odrzuci pani naszą ofertę, wywali mnie na zbity pysk, kolokwialnie mówiąc. Czy chciałaby pani czuć się odpowiedzialna za byt mojej rodziny, gdy zabraknie mi środków do życia?
- Proszę sobie darować, jestem doskonale świadoma pańskiego statusu finansowego. Zastanawiam się, po co właściwie podjął się pan pracy zawodowej. W celu zabicia czasu?
- Owszem, dlatego, poza tym uwielbiam grać na nerwach mojemu przełożonemu. Więc jaka jest pani odpowiedź?
- …Dobrze. Porozmawiajmy o warunkach…
______________________________________
„...Jak widać, jestem niezwykle zajęty i nie mam zamiaru tracić czasu na wysłuchiwanie głupot. Dla naszego wspólnego dobra zechciej się rozłączyć. BIIIP!”
„…Malfoy, ty stary zrzędliwy dziadzie, mamy ją. Właśnie wyszła i stwierdziłem, że podzielę się tą wspaniałą nowiną zanim dotrę do biura, bo gdy mnie tam dopadniesz, z pewnością będziesz chciał mnie zavadować. Do zobaczenia za chwilę.”
______________________________________
„…Tu Zabini. Wiesz co masz robić. BIIIP!”
„…Zabini, niby dlaczego uważasz, że mam zamiar cię zabić? Pominąwszy oczywiście to, że pragnę porwać twoją córkę i uciec z twoją żoną. Co ty ukrywasz? KIM ona jest? Jeśli się tu nie pojawisz w ciągu pięciu minut to cię zaje- a, nie, jesteś już.”
______________________________________
Do: To wszystko przez ciebie
Od: Co ja zrobiłam
Temat: Szok
______________________________________
Wzięłam tę pracę.
Harry, odpowiadasz osobiście za wszystkie nieszczęśliwe wydarzenia, które będą tego następstwem.
Naprawdę nie wiem, w co ja się wplątałam, ale całe szczęście sama sformułowałam umowę. Nie ma możliwości, żeby mogli mnie teraz wykorzystać. Tak właściwie, dzięki klauzulom o pracy charytatywnej, to ja będę ich wykorzystywać. Ha, przekonają się jakimi są ignorantami!
Naprawdę sądzili, że się nie domyślę, o co im chodzi! Podlizywali mi się wprost nieprawdopodobnie, bo jestem jedyną opcją, jaka im została. Byli skłonni dać mi wszystko, czego chciałam! Wierz mi, skorzystałam z tego w całej rozciągłości.
Przechytrzyłam najgorszych chytrusów!
W każdym razie, chciałabym, żebyście wpadli dzisiaj wszyscy do mnie na małą imprezkę z tej okazji. Ty przynosisz sałatkę. Bez marchewki, Ginny jej nienawidzi.
Do jutra,
Hermiona
Czarodzieje na Rzecz Etycznego Traktowania Skrzatów Domowych
______________________________________
Do: H Granger
Od: Zarząd Magicznych Dowcipów Weasleyów
Temat: Propozycja biznesowa
______________________________________
Plotka głosi, że jesteś najświeższym nabytkiem w Malfoy International – George i ja chcielibyśmy Ci pogratulować zdobycia jakże lukratywnej posady.
Jak już wiesz, myślimy o wypuszczeniu MDW na szersze wody i mamy dla Ciebie propozycję!
Gdybyś zechciała pociągnąć za kilka sznurków w Malfoy Int'l i skłonić ich do zainwestowania paru groszy w nasze skromne przedsiębiorstwo, jesteśmy skłonni oddać Ci DZIESIĘĆ procent dochodu!
To jest dopiero propozycja nie do odrzucenia!
Zastanów się nad tym dobrze. Nie spiesz się. I daj znać, kiedy możemy podpisać papiery.
Proponujemy wtorek.
Dziesięć procent, pamiętaj!
Najnowsza seria Magicznych Dowcipów Weasleyów – Seria „Złotowłosa” – oczaruj wszystkich lśniącymi lokami!
______________________________________
Do: Dwóch takich, co nie potrafiło mnie nabrać
Od: Niezła próba
Temat: Powodzenia następnym razem
______________________________________
Fred i George,
Jestem zaszczycona, że nie minęła jeszcze godzina, od kiedy pracuję dla Malfoy Int’l (szybko się wieść niesie, jak widać!), a wy już chcecie mnie wykorzystać na swoją korzyść! Niestety, muszę odmówić.
Malfoy International, chociaż rządzona przez osobnika całkowicie wyzbytego zasad, jest firmą szanowaną na rynku i nie ma zamiaru inwestować w sklepiki z magicznymi zabawkami. Nie szczędzi ona czasu ani środków w celu wynajdywania remediów na bardzo poważne klątwy i uroki, oraz poprawienia poziomu życia wielu ludzi, a także finansuje organizacje, które pomagają najbardziej potrzebującym.
Wasza dwójka jest bez wątpienia w wielkiej potrzebie nabrania rozumu, ale obawiam się, że ze swoim sklepem nie do końca spełniacie kryteria organizacji charytatywnej.
Tak poza tym, wy na jutrzejszą imprezę macie przynieść deser; wolałabym, żeby nie było to coś zmieniającego moich gości w ptactwo bądź też inne zwierzęta.
Do zobaczenia jutro,
Hermiona
Czarodzieje na Rzecz Etycznego Traktowania Skrzatów Domowych
______________________________________
Do: Sztywniara
Od: Rozczarowani
Temat: Ale…
______________________________________
…dziesięć procent!
Dobra, niech będzie piętnaście.
Twardo się targujesz.
F & G
Najnowsza seria Magicznych Dowcipów Weasleyów – Seria „Złotowłosa” – oczaruj wszystkich lśniącymi lokami!
______________________________________
- Malfoy, dobrze się czujesz?
- …
- Malfoy? Robisz się purpurowy…
- …
- Co za szkoda… twoja matka bardzo lubiła ten wazon…
-…
- Auu! To mi chyba zostawi ślad…
- …
- Lepiej ci już?
- Czy to musiała być ta cholerna Granger?!
- Jest najlepsza, stary.
- Nie było nikogo innego?
- Nie.
- Granger?
- Granger.
- …
- Malfoy, spójrz z drugiej strony. Na sali sądowej jest nie do przebicia, nie da sobie dmuchać w kaszę nawet tobie, wyzwoli wszystkie skrzaty w kraju, zaczynając od twoich, no i wygląda niezwykle apetycznie w biurowych kostiumikach.
- I to według ciebie ma być zaleta?!
- Staram się patrzyć na wszystko optymistycznie.
- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś żonaty?
- Doskonale.
- Więc dlaczego interesuje cię to, jak zajebiście ta czarownica wygląda w kiecce?
- Też to zauważyłeś?
- Odwal się.
______________________________________
„…Jeśli jesteś moją matką, zostaw wiadomość. Jeśli jesteś dziewczyną, którą poznałem wczoraj wieczorem w barze, zostaw wiadomość. Jeśli jesteś Blaisem Zabinim, rozłącz się i oddal w kierunku najbliższego urwiska w celu rzucenia się z niego głową w dół.”
„…Draco! Mam dość tego, że wciąż grozisz mojej rodzinie! Ta niewinna dziecięca miotełka którą kupiłeś Katerinie – i którą raczyłeś nieco zmodyfikować – właśnie przeleciała przez nasz dom holując za sobą moją córkę, i zatrzymała się dopiero na ścianie pokoju dziecięcego! Moja maleńka ma teraz przez ciebie bardzo brzydkiego siniaka na kolanku. I co ty zrobiłeś mojemu mężowi? Wrócił z biura z równie paskudnym zranieniem na szyi! Ostatni raz ci powtarzam – przestań krzywdzić moich bliskich albo będziesz miał do czynienia ze mną. Zrozumiano? ZROZUMIANO?”
„…Dobra, Draco, przepraszam za poprzednią wiadomość. Zapomniałam, że masz problemy z panowaniem nad gniewem. Mam numer do kogoś, kto mógłby ci pomóc. Myślę, że kilka spotkań wyjdzie ci na dobre. Oddzwoń.”
„…Bardzo śmieszne, Malfoy. Myślisz, że jak zostawisz mi nagranie składające się wyłącznie z maniakalnego śmiechu, to się ciebie przestraszę? Już cię zapisałam na pierwszą sesję, w następny czwartek. Jeśli się nie pojawisz, będę zmuszona zabronić ci zbliżania się do Kateriny. Naprawdę wolałabym nie podejmować takich kroków. Twój wybór.”
______________________________________
Spitfire 4: Denerwujesz się?
Anodyne28: Czym niby mam się denerwować?
Spitfire4: No, nie wiem… może na przykład tym, że jutro zaczynasz nową pracę pod okiem egoistycznego, agresywnego i wprost absurdalnie przystojnego szefa?
Anodyne28: Ty znowu z zachwytami nad Malfoyem. Ginny, czy chcesz mi powiedzieć, że na niego lecisz?
Spitfire4: Ja lecę na Malfoya? Niech mnie Bóg broni. Po prostu uważam, że jest zachwycający, to chyba nic wielkiego?
Anodyne28: To dobrze, bo już zaczynałam się o ciebie martwić. Więc skoro Malfoy ci się nie podoba, to kto ci się podoba?
Spitfire4: Nikt…
Anodyne28: Ach, ten tajemniczy wielokropek… Być może wpadł ci w oko pewien okularnik, zrządzeniem losu najlepszy przyjaciel twego brata?
Spitfire4: Co za oszczerstwo. Wydaje mi się, że wyraziłam się jasno, Harry i ja tylko się przyjaźnimy i to mi wystarcza.
Anodyne28: A mnie się wydaje, że mnie oszukujesz. Wiesz, pewnego dnia wspomniał, że chciałby wreszcie porzucić swój tytuł Najbardziej Pożądanego Kawalera przyznany mu przez Czarownicę. To chyba mówi samo za siebie…
Spitfire4: …Tak, postanowił podążyć za swoim ukrytym pragnieniem i wstąpić w szeregi duchowieństwa.
Anodyne28: A myślałam, że to ja jestem cyniczna. Dobra, nie będę drążyć – póki co.
______________________________________
Do: Mój najlepszy przyjaciel
Od: Twój najlepszy przyjaciel
Temat: Nasza najlepsza przyjaciółka
______________________________________
Hej, Harry, mam dziwne przeczucia co do tej nowej pracy Hermiony, i nie chodzi mi tylko o to, że będzie pracować dla Malfoya.
Chociaż nie, właśnie o to chodzi! Mógłby mieć każdego prawnika, jakiego chce – dlaczego wybrał Hermionę? Dlaczego akurat teraz?
Ja tam mu nie ufam.
Ron
P. S. Czym skorupka za młodu nasiąknie, na starość śmierdzi… coś mi tutaj jedzie siarką!
______________________________________
Do: Piegowaty
Od: Bliznowaty
Temat: Kujonowata
______________________________________
Wiem, co masz na myśli, Ron – to faktycznie trochę podejrzane, że nagle Malfoy postanowił zatrudnić Hermionę. Wszystko wydaje się być w porządku, ale trudno się pozbyć wrażenia, że jest tu jakiś haczyk.
Wygląda na to, że dali jej wprost nieograniczoną władzę – oczywiście musi mieć to swoją cenę. Ale Hermiona jest dużą dziewczynką, da sobie radę z Malfoyem.
Ja jestem o nią spokojny.
- Harry
P. S. Czemu Ginny nie lubi marchewek? I o co chodzi z tą twoją obsesją na tle jajek? Jak umyjesz lodówkę, to się pozbędziesz tego smrodu.
Rozdział VI - BajerBerry
9 marca 2007
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Panno Granger:
Witamy w Malfoy International! Proszę o wybaczenie, że nie mogłem Pani powitać osobiście, zatrzymały mnie sprawy nie cierpiące zwłoki. Mam nadzieję, że pani Greene okazała się pomocna, oprowadzając Panią po Pani biurze i siedzibie firmy.
O dziesiątej spotykamy się w Sali Konferencyjnej B, aby omówić pozew, który pan Malfoy pragnie wnieść przeciwko Magic-Net. Proszę, aby do tego czasu zapoznała się Pani ze szczegółami sprawy – wszystkie niezbędne dokumenty powinny się znajdować na Pani biurku.
Jeszcze raz witam w przedsionku piekła – to znaczy, Malfoy International.
B Zabini
______________________________________
Do: H Granger
Od: G Weasley
Temat: Jak leci?
______________________________________
Cześć kochana, jak tam twój pierwszy dzień? Szef jeszcze cię nie zamordował? A jeśli zamordował, to mogę się przenieść do twojego mieszkania? Moja umowa wygasa na koniec miesiąca i bardzo bym chciała się wyprowadzić – myszki są całkiem miłe, ale karaluchy to naprawdę paskudni współlokatorzy.
Ściskam,
Ginny
______________________________________
Do: G Weasley
Od: H Granger
Temat: Mija całkiem…
______________________________________
…interesująco.
Nie uwierzysz, czego chce Malfoy. Ma zamiar pozywać Magic-Net za niewywiązanie się z umowy! Stwierdził, cytuję, że stanowią „obrazę dla inteligentnego umysłu”. Zupełnie jakby umysł Malfoya był taki wybitny. Właśnie ten pozew jest zaprzeczeniem jakiejkolwiek inteligencji.
Oczywiście, że możesz się wprowadzić do mojego mieszkania (zakładając, że wkrótce nastąpi moja śmierć). Ale jakbyś chciała się gdzieś zatrzymać do czasu, gdy znajdziesz coś swojego, zapraszam serdecznie. Czuję się czasem trochę samotnie – fajnie by było mieć obok przyjaciółkę, zwłaszcza, że Ron i Harry nabrali zwyczaju aportowania się u mnie bez ostrzeżenia. We dwie łatwiej nam będzie stawić czoła tej przytłaczającej fali testosteronu.
Porozmawiamy później, muszę stawić czoła kolejnym absurdom, które u Malfoya są na porządku dziennym.
Twoja,
Hermiona
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Z:
Gdzie ty się do cholery podziewałeś cały poranek? Jakie sprawy były tak ważne, nagłe i tak nie cierpiące zwłoki, że spóźniłeś się całe dwie godziny?
I gdzie, do diabła, jest Granger?
M
______________________________________
MEMO – Malfoy International
M:
Stałeś się tak leniwy, że nie chce ci się nawet napisać mojego nazwiska? Jestem teraz tylko pojedynczą literą? Nie nazywam się przecież Velasco Rinkenberglerson. A gdyby tak było, to natychmiast bym zmienił nazwisko.
Skoro musisz wiedzieć, rozmawiałem w domu z żoną, analizując niezwykle ważne kwestie. Na pewno jesteś w stanie docenić powagę sytuacji, jako że miewasz podobne spotkania około… trzech razy w tygodniu, jeśli się nie mylę?
Granger jest, jak przypuszczam, zajęta pilną pracą w swoim biurze, opracowując linię obrony w twojej sprawie przeciw Magic-Net.
Z
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Rinklebergleson:
Twoje insynuacje mnie śmieszą. Cztery razy w tygodniu, co najmniej!
Nie obchodzi mnie gdzie ona jest, dopóki robi co do niej należy!
M
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Przestań się bawić tymi pieprzonymi notatkami.
W przeciwieństwie do ciebie, jestem bardzo zajęty i zaklęte papierowe samolociki bombardujące moją głowę przeszkadzają mi w wykonywaniu mojej pracy.
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Władco Nicości:
Rozumiem, że nie zasługuję nawet na to, żeby się do mnie zwrócić imieniem? Jestem tylko pustą przestrzenią?
Ja, w przeciwieństwie do ciebie, posiadam poczucie humoru.
Blaise Giovanni Benito Giuseppe Mario Zabini
______________________________________
- Malfoy.
- Granger.
- Zabini.
- …
- Zabini, na wszystko co mroczne i złe na świecie, dlaczego postanowiłeś się nam przedstawić?
- Chciałem się tylko dopasować.
- …Jasne.
- …
- Czy możemy już zaczynać?
______________________________________
MamboItaliano: Dzika z niej kocica, co nie?
TheMAN: Niespecjalnie mi podchodzi ta jej zuchwałość. Cała ta hippisowska otoczka feminizmu, miłości do natury, przytulania się do drzew i wyzwalania skrzatów zupełnie nie dodaje jej powabu. Absolutnie mnie nie pociąga; urok osobisty to jedyny urok jakiego nie udało się jej opanować w szkole.
MamboItaliano: No, nie wiem. Osobiście uważam że jest całkiem urocza…
TheMAN: Hej, kojarzysz Pansy? Twoją słodką i oddaną żonę?
MamboItaliano: A ty kojarzysz Granger? Widziałem, że zwróciłeś uwagę na bardzo zgrabne nogi tego Dziecka-Kwiatu…
TheMAN: Nie mam zamiaru zniżać się do odpowiedzi.
MamboItaliano: Nie wiem, co tutaj ma do rzeczy poniżenie.
TheMAN: Jednak ma, w końcu mówimy o Granger.
MamboItaliano: Raczej piszemy, jeżeli już.
TheMAN: Kim jesteś i co zrobiłeś z moim przyjacielem? Kiedy opuściły cię wszystkie zdrowe zmysły? Chociaż nie, jeśli się nad tym zastanowić, to ty byłeś zawsze tym głupszym.
MamboItaliano: Lecz nie zaprzeczysz, że w porównaniu z tymi dwoma jełopami z którymi się zadawałeś, lśnię niczym najprawdziwszy geniusz.
TheMAN: Zabini, jak możesz tak mówić o swojej żonie i jej przyjaciółce? Millicencie chyba by się to nie spodobało.
MamboItaliano: Millie rzadko się podoba cokolwiek, co mówię. Do rzeczy – Granger.
TheMAN: Cóż, ta rozmowa właśnie osiągnęła totalne dno.
MamboItaliano: Nie zaprzeczysz, że miała niezłe argumenty nad którymi warto się zastanowić. Jest dużo bystrzejsza, niż jesteś gotów przyznać. Na przykład, miała rację z tym, że nie mamy solidnych podstaw, by pozywać Magic-Net. Sam podpisywałeś tę umowę, w której było jasno napisane, że w ciągu miesiąca możesz zrezygnować z usług, pod warunkiem że uiścisz opłatę za instalację i pierwszy miesiąc korzystania.
TheMAN: Ale technik nigdy nie ukończył instalacji i w sumie używaliśmy ich połączenia przez raptem osiem dni. Musi być coś, co pomoże mi urzeczywistnić moje pragnienie – to jest, ujrzenie jak ta kupa gnoju zwąca się Magic-Net płonie na stosie.
MamboItaliano: Jeżeli istnieje ktokolwiek, kto jest w stanie odnaleźć to COŚ, to właśnie Granger! Wiesz, raz jej się udało uwolnić wszystkie skrzaty pracujące w Guana Nation, ponieważ polityka przedsiębiorstwa zakłada, że wszyscy pracownicy mogą swobodnie korzystać z ubrań wyprodukowanych z wadami, a także udziela im piętnaście procent rabatu na pozostałe ubrania. Nie uściślili jednak w regulaminie, że ten zapis tyczy się jedynie ludzi, więc skoro wszyscy pracownicy dostają ubrania za darmo, w praktyce oznaczało to, że zatrudnione skrzaty zostają wyzwolone… choć, oczywiście, nie było to zamierzone.
TheMAN: No dobrze, przyznaję, że to sprytne… Ale z drugiej strony przez to wzrosła stopa bezrobocia!
MamboItaliano: Ty zawsze musisz szukać dziury w całym.
______________________________________
Do: H Granger
Od: R Weasley
Temat: Żyjesz?
______________________________________
Cześć Hermiono, Malfoy jeszcze cię nie zabił? Mogę już go pobić, czy jeszcze nie? Jeśli tylko cię tknie małym palcem, to ja go UDUSZĘ!
Nie odmówiłabyś mi tej przyjemności, jaką by było rozkwaszenie mordy Malfoya, prawda?
Ron
P. S. Wiesz o co chodzi z tym, że Harry wypytuje wszystkich o upodobania względem warzyw? Wkurzył się strasznie, gdy mu powiedziałem, że nienawidzę szpinaku i brokułów, i stwierdził, że wszystko zepsułem. Niby od kiedy jest takim miłośnikiem zieleniny?
______________________________________
Do: Rycerz na Białym Koniu
Od: Dama Wcale Nie W Opresji
Temat: O co chodzi wam Weasleyom…
______________________________________
… dlaczego uważacie, że dzisiaj zginę? Najpierw twoja siostra, teraz ty… też chcesz sobie przywłaszczyć jakieś moje rzeczy? Od razu ci mówię, że Ginny zaklepała sobie moje mieszkanie.
Dzięki za troskę, ale doskonale daję sobie radę – jeżeli Malfoy uważa, że może sobie mną pomiatać, to jeszcze zobaczy!
Twoja
Hermiona
P. S. O żadne warzywa Harry mnie nie pytał, więc nie bardzo mogę ci pomóc.
______________________________________
Do: H Granger
Od: D Malfoy
Temat: Hmm…
______________________________________
„Jeśli Draco Malfoy uważa, że może sobie mną pomiatać, to jeszcze zobaczy”?
O ile się nie mylę, Granger, jestem twoim szefem – w związku z tym mam wszelkie prawo tobą pomiatać.
Za pięć minut w moim biurze!
Twój SZEF
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: D Malfoy
Od: H Granger
Temat: Szpiegujesz mnie?
______________________________________
Mam rozumiesz, że czytasz moją korespondencję, Malfoy?
Jest to naruszenie prywatności, i jeśli nie byłabym twoim adwokatem, sama bym cię pozwała.
Zadowolę się więc świadomością, że wygrałabym tę sprawę.
H Granger
______________________________________
Do: H Granger
Od: D Malfoy
Temat: Chyba sobie nie zdajesz sprawy…
______________________________________
… że wiem więcej, niż myślisz.
Mam cię na oku,
Wielki Brat
P. S. Masz minutę.
„Noli Irritare Draco”
______________________________________
Droga Hermiono,
Pomyślałem sobie, że będę trochę staroświecki i wyślę Ci sowę. Mam nadzieję, że Twój pierwszy dzień mija dobrze. Do zobaczenia o szóstej.
Harry
P. S. Lubisz sałatki z mandarynkami, prawda? A z selerem?
______________________________________
- Mówi Malfoy.
- Co do chu…?! Dlaczego odebrałeś telefon?! Coś się stało? Masz kłopoty? Aresztowali cię?
- Odpuść sobie, Zabini. Masz mi coś do powiedzenia, czy mogę się już rozłączyć?
- Ktoś tu jest trochę drażliwy…
- Miałem ciężki dzień. Jestem zmęczony i marzę o długim śnie i odrobinie Ognistej Whisky. Nie mam czasu na głupoty.
- Aż tak źle?
- Ona jest zupełnie obłąkana! Jest jak nakręcona, wszystko robi od razu! Wezwałem ją do biura żeby omówić umowę z Lumos-Tel i się zaczęło – dopadła wszystkich dokumentów, wszędzie znalazła jakieś niejasności, we wszystkich umowach jakie kiedykolwiek zawarliśmy, a teraz ma zamiar zwołać prawników ze wszystkich firm z którymi pracujemy i renegocjować kontrakty, bo twierdzi, że nas wykorzystują. To ja powinienem ich wykorzystywać, a nie odwrotnie!
- Czyli że co, jesteś zły, że robi to, co powinna?
- Ona kwiczy!
- Skąd niby to wiesz?
- Dałem jej firmowego BajerBerry.
- I?
- I zaczęła kwiczeć! Przeszywająco kwiczeć, jak zarzynana świnia!
- Cóż, widocznie się ucieszyła…
- Coś czuję, że z jej powodu nabawię się wrzodów na wątrobie.
- No nie, już zajmuje moje miejsce w twoim życiu?
- Ech…
______________________________________
- Hej, Hermiono, co tam masz?
- To mój nowy firmowy BajerBerry, George.
- Fred, szybko, chodź zobacz!
- To... to jest… piękne!
- To wspaniałe!
- Spójrz ile ma opcji…
- Trójpasmowy dostęp do GSM…
- Zsynchronizowany z M-Mailem…
- Największa przepustowość danych…
- Bezprzewodowe połączenie z Wiz-Netem…
- Kompatybilny z komunikatorami…
- Chyba się zakochałem…
- Ja się na pewno zakochałem!
- Nie mogę uwierzyć, że jeszcze takiego nie mamy!
- Nie mogę uwierzyć, że nie mamy takich dwóch!
- Nie wiem, jak mam żyć bez tego!
- Nie wiem, jak nasze życie wyglądało wcześniej!
- Fred, George, zostawcie mojego BajerBerry!
- Wy-wybacz Hermiono…
- Jeszcze tylko momencik…
- Och, no dobra…
- Cudne…
- Dobrze, kto z was miał przynieść sałatkę?
- Eee, to ja…
- OK, Harry, ale miałeś przynieść jedną, a nie sześć!
- Cóż… chciałem zrobić taką, żeby smakowała wszystkim…
- Co było nie tak z pierwszą?
- Ginny nie lubi marchewki.
- A z drugą?
- Ron nie lubi szpinaku.
- Więc postanowiłeś zrobić sześć?
- Tak.
- …
- W porządku…
______________________________________
„…tu poczta głosowa Hermiony Granger. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału, a oddzwonię do ciebie gdy będę mogła. BIIIP”
„…Granger, twoje powitanie na poczcie głosowej jest równie nudne, jak ta idiotyczna garsonka, którą miałaś dziś na sobie. Rozumiem, że nie zdołam cię przekonać żebyś zrezygnowała ze spodni na rzecz spódniczek? Albo może i zdołam – jestem twoim szefem i masz robić wszystko co ci każę! A każę ci złożyć ofertę kupna Dover Tower – mam ochotę ją kupić, ale jeszcze nie jestem pewien. Chciałbym się zorientować w konkurencji. Oczekuję wszystkich informacji jutro rano.”
______________________________________
„… wyświadcz nam obojgu przysługę i rozłącz się. BIIIP”
„…Malfoy, masz już siedem spraw o molestowanie seksualne w toku, życzysz sobie jeszcze jednej? Nie mam zamiaru robić wszystkiego co mi każesz! Jesteś moim szefem, a nie królem. Złożę ofertę kupna Dover Tower, ale po co ci to, w końcu i tak tam mieszkasz? Poza tym, jutro jest sobota, dostarczę ci informacji w poniedziałek.”
______________________________________
„…witaj na mojej nudnej i nieoryginalnej poczcie głosowej. Zostaw wiadomość, a oddzwonię. BIIIP”
„… ciężko to uznać za ulepszenie, Granger. Słyszałaś kiedyś o czymś takim jak sarkazm? Poza tym, dla twojej wiadomości, jesteś adwokatem mojej firmy i moim osobistym… co oznacza, że mogę się domagać twoich usług o każdej godzinie w ciągu dnia i nocy, od poniedziałku do niedzieli. Witaj w Malfoy International, kochanie.”
______________________________________
„… wyświadcz nam obojgu przysługę i rozłącz się. BIIIP”
„… wyświadcz mi przysługę i przestań do mnie wydzwaniać, albo wyłączam telefon! I nie mów do mnie ‘kochanie’! Widzimy się w poniedziałek rano i ani minutę wcześniej!”
______________________________________
„…witaj na mojej nudnej i nieoryginalnej poczcie głosowej. Zostaw wiadomość a oddzwonię. BIIIP”
„…wierz mi, lepiej będzie dla ciebie, jeśli nie wyłączysz telefonu, Granger.”
______________________________________
Puk, puk, puk!
Puk, puk, puk!
- Granger, otwieraj te drzwi!
Puk, puk, puk!
- Malfoy, co ty robisz w moim mieszkaniu?
- Chcę ci coś uświadomić!
- Co konkretnie chcesz mi uświadamiać o PIERWSZEJ W NOCY?!
- To, że zatrudniłem cię – jesteś moja – należysz do mnie!
- Przeginasz, Malfoy… co tak śmierdzi? Jesteś pijany?
- Niewykluczone…
- Owszem, jesteś pijany. Malfoy, idź do domu, zanim sobie coś zrobisz.
- Nie, nie wydaje mi się, bym miał ochotę iść do domu…
- Lepiej jej nabierz, Malfoy, wynoś się, albo cię przeklnę!
- Chciałem tylko zobaczyć, jak mieszkasz… słyszałem plotki, i nie dawałem wiary. A jednak naprawdę tu mieszkasz. Próbujesz się zbliżyć do twoich niechlubnych korzeni, Granger?
- Wypraszam sobie, co jest nie tak z moim mieszkaniem?
- Jest takie… małe! Jak możesz tu mieszkać? We dwoje się ledwo mieścimy!
- Malfoy, wynoś się.
- Nie.
- Wynoś się, albo rzucam na ciebie zaklęcie trzeźwiące.
- Nie odważysz się!
- Raz… dwa… trzy…
- …Czy ty właśnie policzyłaś na palcach…?
- No cóż… na moich rodziców zawsze to działało…
- Nie ogarniam.
- Ja też nie.
- Życzę sobie szczegółów jutro rano, Granger!
- WYNOCHA!
Trzask!
- Och, w co ja się wpakowałam…?!
Rozdział VII - Korniszony, Musztarda i Dżem
10 marca 2007
______________________________________
Do: D Malfoy
Od: H Granger
Temat: Dover Tover
Załączniki: dovertover.dwz
______________________________________
Pozbawiony sumienia ignorancie,
W załączniku znajdziesz wszystkie informacje dotyczące Dover Tower, jakich będziesz potrzebował: historia licytacji (twoja oferta w wysokości 5,3 miliona galeonów jest nadal największa), wartość rynkowa (jeśli zakupisz tę nieruchomość, codziennie będziesz tracił 7 tysięcy galeonów), lista lokatorów włącznie z ich życiorysami (ty stuknięty paranoiku) oraz lista personelu (koniec z francuskimi pokojówkami).
Skompletowanie tych dokumentów zajęło mi sześć godzin i mam nadzieję, że to ci wystarczy i nie będziesz mi się dobijał do drzwi o nieludzkiej godzinie, jak to miało miejsce ubiegłej nocy. Jest szósta rano i mam zamiar wreszcie iść spać.
Nie budź mnie bez względu na to, co się wydarzy: pożar, powódź, zmartwychwstanie Chrystusa, koniec świata, ani nic innego.
H Granger
Czarodzieje na Rzecz Etycznego Traktowania Skrzatów Domowych, łącznie z twoimi. HA!
______________________________________
“…tu poczta głosowa Hermiony Granger. Obecnie zażywam odpoczynku w moim ciepłym, wygodnym łóżku i śnię słodko o torturowaniu mojego szefa. Proszę nie zakłócać mojego spokoju. BIIIP”
„…ach, już o mnie śnisz? Cóż, nie mogę cię winić… gdybym był kobietą, musiałbym się powstrzymywać z całej siły przed rzuceniem na samego siebie… - to znaczy, czekaj, to by nie było możliwe, ponieważ gdybym był kobietą, nie byłoby żadnego mnie, na którego mógłbym się rzucić, w istocie, byłbym kobietą i nikt by się na nikogo nie rzucał… Granger, zdaje mi się, że wyraziłem się jasno, że żądam porządnego zestawienia. Lista moich konkurentów nie jest ułożona alfabetycznie i według wieku. Nie uznaję takiej partaniny.”
______________________________________
“…tu poczta głosowa Hermiony Granger. Obecnie zażywam odpoczynku w moim ciepłym, wygodnym łóżku i śnię słodko o torturowaniu mojego szefa. Proszę nie zakłócać mojego spokoju. BIIIP”
„,…Granger! Rusz dupę z łóżka, jest już południe! Wstawaj albo będę zmuszony sam cię obudzić.”
______________________________________
„…BIIIP”
„…widzę, że skończyły ci się pomysły na oryginalne powitanie. Będę tęsknić za twoim aroganckim, zarozumiałym, nieuprzejmym głosem… Dobra, to nie było przekonujące. Muszę się w końcu nauczyć kłamać… Malfoy, jesteś bez wątpienia największym idiotą na Ziemi. Jeślibyś otworzył załącznik, twoim oczom ukazałaby się kompletna historia licytacji ze wszystkimi potrzebnymi danymi, ułożona w porządku alfabetycznym. Coś mi mówi, że w ogóle jej nie przeczytałeś i chciałeś się po prostu do czegoś przyczepić. Poza tym wiedz, że twoje groźby nie robią na mnie wrażenia. Powzięłam niezbędne środki ostrożności na wypadek jakbyś znowu zechciał wpaść bez zapowiedzi. Poza tym, znam pewną osobę z rodziny Weasleyów, która z rozkoszą dostałaby cię w swoje ręce.”
______________________________________
„…Nie śpię już, ale cię unikam – daj mi święty spokój, jest sobota. BIIIP”
„…Granger, nie miałem pojęcia że po godzinach zajmujesz się stręczycielstwem, i to własnych przyjaciółek. Możesz powiedzieć tej rudej lasce, że przychodzi mi na myśl wiele miejsc, gdzie mogłyby się znaleźć jej ręce. Może jednak okażesz się pożyteczna?”
______________________________________
„…jeśli to Laska Weasley, możesz mnie znaleźć w Dover Tower, apartament C. Wszyscy inni niech się odpieprzą. BIIIP”
„…Malfoy, jesteś obleśny! Mówiłam o Ronie Weasleyu! Nie o Ginny Weasley!”
______________________________________
„…Nie śpię już, ale cię unikam – daj mi święty spokój, jest sobota. BIIIP”
„…Granger, możesz powiedzieć Wieprzlejowi, żeby trzymał swoją pałkę i tłuczki przy sobie. Nie mam zamiaru zmieniać drużyny, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Zboczona z ciebie dziewczynka, Granger”
______________________________________
„…jeśli to Laska Weasley, możesz mnie znaleźć w Dover Tower, apartament C. Wszyscy inni niech się odpieprzą, zwłaszcza Facet Weasley. BIIIP”
„…Jesteś naprawdę obrzydliwy! Fuj! Nie mogę uwierzyć, że nagrałeś mi coś takiego na pocztę, czyś ty oszalał? Wydaje mi się, że tak! Ron Weasley ma zamiar sprać cię na kwaśne jabłko i nie będę go powstrzymywać. Początkowo miał zamiar przyłożyć ci w żołądek i obserwować, jak twoje żebra pękają, ale poradziłam, by celował w głowę – żaden ważny organ nie zostanie wtedy uszkodzony.”
______________________________________
„…La, la, la, nie słucham cię! BIIIP”
„…ee, wszystko w porządku Hermiono? Co za… interesujące… powitanie. W każdym razie byłam właśnie na Pokątnej i zgadnij kogo spotkałam? Twojego szefa! Ale zachowywał się dość dziwnie… uśmiechał się i mrugał do mnie i podsunął mi swoją wizytówkę. Masz jakieś pojęcie o co tu może chodzić? Pogadamy później, jak wpadnę”
______________________________________
Do: H Granger
Od: R Weasley
Temat: Ten świr
______________________________________
Cześc Hermiono,
Byłem na Pokątnej z Ginny i wpadliśmy na Malfoya. Mrugał do Ginny i za każdym razem jak podchodziłem, by go od niej oddzielić, zasłaniał się Zabinim i wykrzykiwał jakieś pierdoły o quidditchu. Myślę, że on oszalał i powinnaś wypisać się z tego interesu, zanim zrobi ci jakąś trwałą krzywdę. To dla twojego dobra.
Zmartwiony,
Ron
______________________________________
- Coś ty mu powiedziała, Hermiono?
- Wiem, zabrzmiało to głupio, nie zdawałam sobie sprawy…
- Wiesz jak ostrożnie się trzeba wyrażać przy facetach, oni wszędzie widzą podteksty! Teraz Malfoy myśli, że go pożądam!
- Cóż, ciągle opowiadasz o tym jaki to nie jest przystojny…
- Często też powtarzam jak kocham cukrowe pióra ale to nie oznacza że mam zamiar się wdać w szalony romans z artykułem piśmienniczym!
- Uch, Ginny, ta twoja chora wyobraźnia…
- Jesteś nie lepsza niż Malfoy!
- O nie, to był cios poniżej pasa. On jest niedojrzałym, żałosnym, zarozumiałym, nadętym, postępnym, nikczemnym, złośliwym, niegrzecznym, nieznośnym, godnym pogardy...
- Dobra, dobra, starczy. I co, teraz jest przekonany że oboje z Ronem go pożądamy? Co zresztą jest dość zabawne… nie mam zamiaru o tym mówić Ronowi, ale jeśli ty chcesz, to mnie zawołaj, chciałabym to zobaczyć. W każdym razie, masz to naprawić. Nie życzę sobie żadnych tego typu sugestii ze strony Malfoya, zwłaszcza, jeśli miałby to usłyszeć Harry.
- Co ma z tym wspólnego Harry?
- Nie, nnic… No wiesz, jaki jest Harry…
- Ginny?
- No, nie chciałabym, żeby odniósł złe wrażenie.
- Masz na myśli wrażenie, że jesteś atrakcyjną kobietą, która może mieć każdego mężczyznę i że mógł zaprzepaścić u ciebie szansę swojego życia?
- Cóż, mniej więcej.
- Ginny, a co jeśli to jest właśnie potrzebne Harry’emu, żeby znów zaczął cię dostrzegać? W szkole jedyne, czego potrzebowałaś, żeby na ciebie zwrócił uwagę, to zacząć się umawiać z innymi. Może tym razem też zadziała?
- Minęło tyle czasu, Hermiono! Myślę, ze ja mu się już po prostu nie podobam.
- A może on też uważa, że się tobie nie podoba? W końcu traktujesz go jak brata. Ma prawo być zdezorientowany.
- To co mam zrobić?
- Na pewno coś wymyślimy.
- …
- Przyniósł moją ulubioną sałatkę.
- Przyniósł ulubioną sałatkę dla każdego!
- Więc uważasz że to nic nie znaczy?
- Cóż, znając Harry’ego, postanowił zrobić dla ciebie sałatkę bez marchewki i uświadomił sobie, że to będzie podejrzanie wyglądać, jeśli zrobi twoją ulubioną sałatkę i postanowił w zamian zrobić sześć różnych.
- Taak, nie da się ukryć, on zawsze tak bardzo się stara wszystkich zadowolić, nieprawdaż?
______________________________________
- Haaallloooo?
- Cześć, Katerina, kotku, jest tatuś w domu?
- Kto to?
- Twój wujek Draco.
- Wuja Draco!
- Jest tatuś?
- Kto?
- Twój tatuś?
- Ktoooo?
- Katerina.
- Powiedz ploooose!
- Proszę, mój króliczku, mogłabyś mi dać tatusia?
- NIEEEEEEEEEE!
- Och Boże, moje uszy… Katerina!
- Halo?
- Pansy?
- Wybacz, Draco, byłam w toalecie i nie słyszałam telefonu.
- Nic nie szkodzi. Ogłuchłem na jedno ucho, ale po to ma się je dwa. Urocza ta twoja maleńka.
- Och, wiesz, że się tylko bawi. Szaleje za tobą.
- Jest Zabini?
- Nie, wysłałam go do sklepu po korniszony, musztardę i dżem.
- Rozumiem że nie będziesz tego jeść razem?
- Nie mów hop dopóki nie skoczysz!
- Czy to przypadkiem nie ten sam zestaw, którego pragnęłaś gdy byłaś w ciąży z – o, Słodki Salazarze!
- Co? Co się stało!
- JESTEŚ W CIĄŻY!
______________________________________
Puk, puk, puk!
- Kogo tam niesie?
Puk, puk, puk!
- Nie wiem Gin, zaraz zobaczę.
Puk, puk, puk!
- Kto się tak – argh, Malfoy?
- Nie wierzę, że znowu to zrobili!
- Co znowu zrobili?
- Nawet mnie nie zapytali! Czy ja się nie liczę?! Czy moje zdanie nic nie znaczy?!
- Malfoy, o czym ty mówisz? Co ty tutaj robisz?
- Mają już jedno, nie wystarczy im? To zwykłe marnotrawstwo! Nieodpowiedzialni…
- Kto ma już jedno co? Malfoy!
- … i kompletnie niedojrzali…
- Malfoy!
-… nie umiejący trzymać rąk przy sobie…
- MALFOY!
- CO?! Och… Och! Witam, laleczko Weasley. Granger, nie spodziewałem się, że dotrzymujesz swoich obietnic, lecz o to i ona, we własnej osobie… i to jak ponętnej osobie…
- Fuj! Hermiono, wpadnę później.
Trzask!
- Malfoy, co ty tutaj robisz? O kim ty mówisz? Kto jest nieodpowiedzialny?
- Zabini i jego nadmiernie płodna samiczka!
- Zaraz, masz na myśli Blaise’a i Pansy?
- Wszystko jedno.
- Cos się im stało? Wszystko jest w porządku?
- Nie! Stało się coś okropnego!
- Co takiego? Potrzebują pomocy? Coś im grozi?
- Oni… oni są w ciąży!
- …
- Coś chciałaś powiedzieć?
- …
- Granger?
- …
- Malfoy, rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale wysil swój mały móżdżek, bo to ważne: Blaise i Pansy są małżeństwem! Pragną mieć rodzinę, a w tym celu niezbędne jest poczęcie i urodzenie dzieci. Nie muszą konsultować z tobą tej decyzji, ani żadnej innej.
- Ale co z Kateriną?
- Kateriną?
- Ich córką. Czy ona nie ma nic do powiedzenia? A co jeśli ona nie chce rodzeństwa?
- Jestem pewna, że o tym z nią rozmawiali, poza tym to też nie jej decyzja.
- Nie wiem po co tutaj w ogóle przyszedłem. To oczywiste, że nie rozumiesz mojej sytuacji.
- Och, rozumiem ją doskonale. Jesteś wkurzony, bo Blaise i Pansy będą musieli poświęcać swoją uwagę jeszcze jednej osobie i będą mieli mniej czasu dla ciebie. Dlatego jesteś zły.
- …
- Mam rację, czyż nie? Przyzwyczaiłeś się do myśli, że wszechświat krąży wokół ciebie, a teraz się przekonujesz, że tak nie jest. Nie wiem, jak ich zmusiłeś do poświęcania tobie aż takiej ilości czasu, skoro już mają jedno dziecko, ale musisz im odpuścić. Musisz poszukać opieki gdzieś indziej. Smutne, lecz prawdziwe.
- …
- Malfoy, zamierzasz się odezwać?
- Masz rację. Masz absolutną rację.
- Mam?
- Tak! Muszę znaleźć kogoś innego, kto poświęci mi swą uwagę.
- Zgadza się.
- Jak dobrze, że już znalazłem!
- Kim jest ta nieszczęsna istota?
- Ty!
- Och, nie…
Rozdział VIII - Najzajebiściejszy Łańcuszek Świata
16 marca 2007
______________________________________
Do: R Weasley; G Weasley; K Bell-Weasley, A Johnson-Weasley, O Wood; H Potter; H Granger; A Spinnet; A Weasley; M Weasley; B Weasley; C Weasley; M McGonagall; R Lupin
Od: Bliźniacy Weasley
Temat: Fwd: Najzajebiściejszy łańcuszek świata, NIE KASOWAĆ!
______________________________________
Jeśli otrzymałeś tego m-maila oznacza to, że darzymy cię głębokim zaufaniem i uważamy za jednego ze swoich najlepszych ziomków! Jeśli w ciągu piętnastu minut od odebrania tego m-maila roześlesz go do trzynastu innych ludzi, poznasz mnóstwo nowych przyjaciół, a dziś wieczorem spotkasz miłość swojego życia, która odwzajemni twoje uczucia! Jeśli nie roześlesz go dalej, zostaniesz po tysiąckroć przeklęty i umrzesz jutro rano.
Imiona: Mr. Wspaniały i Señor Fantastico
Wiek: wiek to tylko liczba (według naszych krewnych wynosi ona 29)
Skąd piszecie: z kanapy w salonie i bujanego fotela
Płeć: Stuprocentowi mężczyźni (aczkolwiek chwilowo nie możemy tego udowodnić, bo Katie wciąż siedzi w kuchni, a Angelina sztyletuje mnie wzrokiem. Kobiety)
Pseudonimy: Gred i Forge, Wystrzałowy Duet
Co macie na sobie: TYLKO I WYŁĄCZNIE uśmiech
Kwestia wyboru:
Ulubiony owoc: BajerBerry!
Sowy czy m-maile: najlepiej by było, gdyby sowy umiały przenosić m-maile. Na pewno moglibyśmy je tego nauczyć, jak również lizania kopert i prowadzenia rejestrów…
Miłość czy seks: posiadanie żon oznacza, że mamy jedno i drugie! Tak jest!
Piwo kremowe czy Ognista Whisky: jasne, że Ognista!
Historia Hogwartu czy Najsilniejsze eliksiry: ee, co?
Ostatnia rzecz/osoba którą:
Zjadłeś: pożarłem się z Angeliną o Wymiotkę Pomarańczową pozostawioną w misce ze słodyczami, liczy się?
Przeczytałeś: komiks Szalony Mugol Marvin w Proroku
Słuchałeś: od godziny aktywnie ignorujemy Katie i Angelinę
Przytuliłeś: Freda, po tym jak Katie go kopnęła
Pocałowałeś: Freda, po tym jak Katie go kopnęła (ma siniaczka na brodzie)
Uszczypnąłeś: Angelinę, tak dla jaj
Zirytowałeś: Freda, Angelinę, i Katie – Katie za kopnięcie jej niechcący, Freda za obślinienie mu brody, a Angelinę za uszczypnięcie w brzuszek (jak się okazuje, mały George ma już sporo siły w nóżkach)
Wkurzyłeś się na: Freda za sugestię, że mały George będzie łyżwiarzem figurowym
Przeprosiłeś: ha!
Różne:
Ulubione imiona: Fred i George
Ulubiona osoba: Olivier Wood – dzięki za karnet na cały sezon, stary! Jesteś najlepszy!
Najmniej lubiane osoby: Percy, Umbridge, Percy, Snape, Percy
Jaki jest dzisiaj dzień: Najwyraźniej dla naszych żon jest to zły dzień, bo się na nas poobrażały. Wiecie co to znaczy? MĘSKI WIECZÓR!
A tak poważnie - ty (jeśli jesteś facetem), Dziurawy Kocioł, Ognista Whisky i żadnych rozmów o babach! Sam wiesz, że tego ci trzeba!
- Gred i Forge
______________________________________
Do: Panowie Weasley
Od: M McGonagall
Temat: Re: Fwd: Najzajebiściejszy łańcuszek świata, NIE KASOWAĆ!
______________________________________
Mimo, że zawsze sprawia mi niezwykłą przyjemność otrzymywanie wiadomości od moich byłych uczniów, muszę przyznać, że bardziej odpowiadałoby mi przekazanie ich przy filiżance herbaty na wcześniej umówionym spotkaniu, bądź też w formie miłego listu dołączonego do kartki świątecznej. Niestety, jedyne, co jest mi dane, to dość irytujące łańcuszki informujące mnie o takich rzeczach, których żaden profesor nie powinien wiedzieć o swoich uczniach.
Nie dziwi mnie wszakże, że to wasza dwójka zawraca mi głowę podobnymi niedorzecznościami, jako, że nie jest to pierwszy raz, i zakładam również, że nie ostatni.
Na przyszłość uprzejmie proszę o powstrzymanie się przed wysyłaniem mi podobnych bzdur.
Pozdrawiam serdecznie,
Profesor M. McGonagall
______________________________________
Do: Głupki
Od: H Granger
Temat: Re: Fwd: Najzajebistszy łańcuszek świata, NIE KASOWAĆ!
______________________________________
Fred i George!
Tysiąc razy prosiłam, żebyście przestali mi wysyłać takie głupoty! Ten łańcuszek dostałam już trzeci raz!
Nie macie nic do roboty?
Tak się składa, że ja mam, więc proszę po raz ostatni, żebyście mi nie zaśmiecali skrzynki.
Mówię serio!
Hermiona
______________________________________
Do: Numer Jeden, kuchnia
Od: Numer Dwa, salon
Temat: Czy zwróciłeś kiedyś uwagę…
______________________________________
…jak uderzające jest podobieństwo między Hermioną i starą McGonagall?
Niezwykłe!
Widzę, że pożerasz moją kremówkę – strzeż się, nikczemniku!
F
______________________________________
Do: Bracia moi
Od: R Weasley
Temat: Re: Fwd: Najzajebistszy łańcuszek świata, NIE KASOWAĆ!
______________________________________
Harry i ja będziemy! Musimy w końcu uciec od tych żeńskich hormonów, które zewsząd nas otaczają.
Do zobaczenia wieczorem,
R
______________________________________
Do: Malutki Braciszek
Od: Twoi Ulubieni Bracia
Temat: Re: Fwd: Najzajebistszy łańcuszek świata, NIE KASOWAĆ!
______________________________________
Niby z jakimi to przepełnionymi estrogenem osóbkami mieliście ostatnio do czynienia? Z tego co wiem, obaj pędzicie wciąż smętny żywot singla. Nie musisz przed nami udawać, że masz jakieś koleżanki, mały Ronusiu.
F & G
______________________________________
Do: Fred i George
Od: H Potter
Temat: Nie bądźcie wredni
______________________________________
Chłopaki, bardzo nieładnie tak wypominać Ronowi, że nie ma dziewczyny… co dopiero tego, że od czterech miesięcy nie był w ogóle na randce, a już zwłaszcza brzydko wyciągać na światło dzienne fakt, że z nikim się nie całował od ostatniej wizyty Ciotki Muriel u was.
Coś się stało, że mnie zapraszacie? Do tej pory były to ściśle rodzinne imprezy?
- Harry
______________________________________
Do: Głupotter
Od: Fred i George
Temat: Nie bądź głupi
______________________________________
Sam się w to wszystko wpakowałeś, gdy jeszcze w szkole zacząłeś chodzić z Ginny. Albo i wcześniej – gdy jako pierwszoroczne małe siusiaczki zakumplowaliście się z Ronusiem. Jesteś teraz jednym z nas, czy ci się to podoba, czy nie.
Kiepski z ciebie znawca ludzkiej natury, stary. Powinieneś być mądrzejszy, i na przykład zaprzyjaźnić się z Malfoyem.
Chociaż, chyba jednak nie.
G & F
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Wiem, że się nie cieszysz z tego, że Pansy znów jest w ciąży, ale nie możesz mnie w nieskończoność olewać. Minął już prawie tydzień. Skończ z tą histerią.
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Przekaż Zabiniemu, żeby przestał zasypywać moje biuro listami. Nie widzę podłogi.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Nie mam zamiaru uczestniczyć w twoim żałosnym przedstawieniu.
Granger
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Może zechciałabyś ze mną uczestniczyć w czymś innym, hmmm?
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Granger właśnie mi pokazała twój ostatni liścik, cała czerwona i nadąsana.
Niezłe posunięcie, stary! Muszę przyznać, że ci się udało.
A tak przy okazji, powinieneś ją wezwać do swojego biura. Jej tylna elewacja prezentuje się dziś niezwykle korzystnie.
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Za pięć minut masz być w moim biurze!
Malfoy
______________________________________
- Czego chcesz, Malfoy!
- Przynieś mi kawę, Granger.
- Co?! Nie! Wyślij po nią swoją małą sekretareczkę!
- Jest zajęta.
- Czym?
- Swoim zwolnieniem.
- Zwolniłeś kolejną? Nie możesz tak po prostu wyrzucać sekretarek, jedną po drugiej! I nie, Malfoy, zbyt długa spódnica nie jest wystarczającym powodem!
- Kobieto, puchu marny… akurat tym razem miałem wystarczający powód.
- Cóż to, zorientowałeś się, że nie jest naturalną blondynką?
- Trzy dni z rzędu nie przyszła do pracy, więc ją zwolniłem.
- Och. No cóż, to faktycznie jest jakieś uzasadnienie.
- Co z moją kawą?
- Dobrze, zrobię ci tę kawę. Nie rozumiem, dlaczego nie możesz jej sobie wyczarować jak każdy normalny czarodziej… A niech to, zostawiłam różdżkę w biurze. Przyniosę ci kawę, a ty w tym czasie podpisz ten wniosek o odszkodowanie dla pracownika.
- Wniosek o odszkodowanie? Dla kogo?
- Czy ma to jakieś znaczenie? Zatrudniasz tysiące pracowników, wielu z nich pracuje w niebezpiecznych warunkach i nieraz zdarzają się nieszczęśliwe wypadki. Zupełnie obcy ci ludzie. Obchodzi cię kto to?
- Nie bardzo.
- Toteż właśnie, podpisz te papiery a ja zaraz wrócę.
- …
- Mmmm….
- …
- Proszę Malfoy, oto twoja kawa.
- Mmm, idealna, zupełnie jak moja wymarzona kobieta…
- Czarna?
- Mocna…
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Zabini:
Udzielam ci przebaczenia.
Miałeś rację co do Granger.
Jej krawiec zasługuje na podwyżkę.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Muszę z tobą pomówić, przyjdź zaraz!
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Jeśli nie pojawisz się w ciągu pięciu minut to sam się po ciebie przejdę!
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Dość tego, Granger, to niemożliwe, żebyś siedziała w kiblu dwie godziny, nawet jakbyś miała największy pęcherz na świecie!
Malfoy
______________________________________
Do: G Weasley
Od: H Granger
Temat: Właśnie piszę pozew
______________________________________
Ginny,
Czy byłoby to z mojej strony nie w porządku, gdybym pozwała Malfoya o molestowanie? Nie miałby kto go bronić, w końcu zostałby pozwany przez własną adwokat… ale zaczynam mieć dość.
Cały dzień… CAŁY DŁUGI DZIEŃ… wzywał mnie do swojego biura i kazał robić jakieś głupie, trywialne rzeczy.
Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, ale przechwyciłam jego sowę do Zabiniego. Okazuje się, że jedyne, czym się dziś zajmowali, to oglądanie się za moim tyłkiem!
Czuję się jak kawał mięsa! Całe popołudnie ignorowałam wiadomości od Malfoya.
Czująca się tanio,
Hermiona
______________________________________
Do: H Granger
Od: D Malfoy
Temat: Tanio?
______________________________________
„Czująca się tanio”
Bardziej by mi tutaj pasowało określenie „używana”. Jak antyk. No wiesz, sztywna, stęchła i nadęta.
Co z twoim poczuciem humoru?
Szefunio
______________________________________
Do: Kandydat na Oskarżonego o Molestowanie
Od: Niezbyt Rozbawiona
Temat: Tanio?
______________________________________
Moje poczucie humoru pojedynkuje się właśnie z twoimi zasadami moralnymi w krainie gdzieś daleko, daleko stąd.
Przestań czytać moje m-maile, Malfoy! Przypominam ci po raz kolejny, że to naruszenie prywatności.
Nie masz prawa wtykać nosa w moje osobiste sprawy tylko dlatego, że jesteś moim szefem.
Idę do domu. Kopię kontraktu z Pulte odesłałam do skrzynki na twoim biurku. Poprawiłam fragment dotyczący odszkodowań – myślę, że zgodzisz się ze mną w tym względzie, chyba że chcesz brać odpowiedzialność za wszystkie obrażenia, jakie odniosą treserzy olbrzymów.
Granger
______________________________________
„…Witam, dodzwoniłeś się do domu Hermiony Granger. Proszę, zostaw swój numer i krótką wiadomość, a skontaktuję się z tobą, gdy będę mogła rozmawiać. BIIIP”
„…Granger? Jesteś tam? Odbierz telefon. Teleportowanie się z biura, zdjęcie butów i wzięcie poczty zajmuje tylko półtorej minuty, wiem, że tam jesteś. Odbierz ten pie- klik!”
- Skąd wziąłeś ten numer?
- Och, jesteś tam.
- Pytałam, skąd masz ten numer?
- Książka telefoniczna.
- Nie jestem zapisana.
- Biuro numerów.
- Ten jest zastrzeżony.
- Dobra. W twoim BajerBerry jest GPS i czujnik mag-technologii. Wykrywa wszystkie linie telekomunikacyjne w promieniu dziesięciu mil i przekazuje do mojego biura. Posiadam w tej chwili numer twój, Weasleya, Pottera, twoich rodziców i dziadków…
- Moi dziadkowie nie żyją.
- Jakby żyli, to miałbym ich numer.
- Jesteś chory, zdajesz sobie z tego sprawę?
- Uzdrowicielka i prawniczka w jednym! Co jeszcze potrafisz?
- Potrafię się rozłączać w niezrównanym stylu, zaprezentować ci?
- Nie, wierzę na słowo.
- Czego chcesz, Malfoy?
- Pansy i Zabini wychodzą dziś wieczorem.
- Cieszę się ze względu na nich.
- Chcą, żebym pilnował Kateriny.
- Zaraz, zaraz, myślałam, że są dobrymi rodzicami?
- Bardzo śmieszne.
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Będziesz pilnować Kateriny zamiast mnie.
- Eee, nie sądzę.
- Daj spokój Granger, nie chciałabyś spędzić wieczoru z cudowną dziewczynką o wielkich błękitnych oczach i ciemnych lokach?
- Dlaczego? Żebyś ty mógł sobie spędzić wieczór z inną dziewczynką o wielkich błękitnych oczach i ciemnych lokach?
- Ma jasne włosy, jeśli musisz wiedzieć.
- Ha! Wiedziałam. Masz randkę i chcesz, żebym cię zastąpiła. No cóż, wygląda na to Malfoy, że twoją randkę spędzisz z Kateriną, jedząc spaghetti i oglądając „Dobranockę”!
- Granger! Chyba nie rozumiesz sytuacji. Bianca jest w mieście tylko dziś wieczór i nie mogę tego odwołać przez to, że muszę niańczyć dziecko.
- Ooo, biedny Malfoy. Twoje wspaniałe życie wali się w gruzy, bo zamiast sześciu randek w tym tygodniu zaliczysz tylko pięć, i będziesz musiał poświęcić swój czas na wychowanie i kształtowanie charakteru dwuletniej dziewczynki, niezwykle podatniej na wpływ… och, nie…
- Och, nie?
- Nie mogę uwierzyć w to, że Pansy i Blaise mają zamiar zostawić z tobą swoje dziecko! Jeśli dostanie się pod twój wpływ, to jeszcze w podstawówce zostanie prostytutką!
- Wiedziałem, że wreszcie zrozumiesz.
- Ha, ha, nie będzie tak, jak myślisz. Ty też przychodzisz.
- Co?
- Słyszałeś co. Zademonstruję ci osobiście, jak powinna się zachowywać dorosła i odpowiedzialna osoba.
- Nie, nie, nie, nie, nie, NIE! Nie tak miało być!
- Wygląda na to, że będziesz musiał spławić Biankę.
- Nic nie rozumiesz, nie można spławić Bianki!
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- Granger!
- Zapomnij o tym, Malfoy. Będziesz mi pomagał pilnować małej. Za dwadzieścia minut będę u Zabinich. Jeśli ciebie tam nie będzie, osobiście cię znajdę i wyciągnę za uszy z ekskluzywnej restauracji, do której masz zamiar się udać. Twoja chrześnica dużo bardziej zasługuje na twoją uwagę niż jakaś puszczalska idiotka.
- Granger, nie wiedziałem, że lubisz świntuszyć…
- Ugh, Malfoy, dlaczego ty wszędzie widzisz jakieś seksualne podteksty?
- Bo jestem bardzo seksualny, w przeciwieństwie do ciebie.
- Wypraszam sobie.
- Nie ma co wypraszać. Jesteś sucha jak wiór.
-…
- Granger?
- Malfoy, masz tam być i koniec.
Klik!
______________________________________
- Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, NIEEEEEEEEEEEEEE! Nie kcem!
- Katerina! Wracaj tutaj! Katerina! KATERINA!
- Bułka z masłem, co?
- Zamknij się, Granger.
- Myślałam, że masz wszystko pod kontrolą? Z tego co pamiętam Kat miała wziąć kąpiel, ale póki co tylko ty jesteś cały mokry.
- Wepchłam Wuja Draca do wanny!
- Ależ jesteś kochana! Malfoy, czy ona nie jest kochana?
- O tak, w istocie urocza. Pomożesz mi, czy nie?
- Katerina, chciałabyś się pobawić?
- Bawić? Tak tak tak tak!
- Super! Ta gra nazywa się pływanie synchroniczne, podoba ci się?
- Tak tak tak tak tak!!!
- Będziemy udawać, że wanna to basen i pokażesz nam, jak ślicznie pływasz, dobrze?
- Dobze dobze dobze! Wuja Draco chooooooodź!
- Granger?
- Malfoy?
- Nie mogłaś wcześniej tego zasugerować?
Plusk, plusk, plusk.
- Zoba, zoba, zoba, pływaaaaaaaaam!
- I to jak pięknie, Kat… oczywiście, że nie, skoro stwierdziłeś, że doskonale umiesz się obchodzić z dziećmi i masz wszystko pod kontrolą.
- I ty mi uwierzyłaś?
Plusk, plusk, plusk.
- Łiiiiiiiiiii, ale faaaaaaaaanieeee!
- Oczywiście, że nie. Ale to było bardzo zabawne.
- Aha…
Plusk, plusk, PLUSK.
- MALFOY! Argh… czemu ty… uch… wyciągnij mnie stąd!
- Hahahahaha, Herminia też pływa!
- Ha, ha, zgadza się. Hermiona też pływa.
- Malfoy, jesteś martwy, niech tylko się stąd wydostanę!
______________________________________
- Wreszcie w domu… och, spójrz tylko na to.
- Cóż, interesujący rozwój wydarzeń…
- Myślisz, że powinniśmy ich obudzić?
- Chyba tak…
- Oczywiście po tym, jak zrobimy zdjęcie.
- Oczywiście.
Rozdział IX - Konsekwencje
17 marca 2007
______________________________________
Do: Zaginiona w Akcji
Od: Misja Ratownicza
Temat: Gdzie jesteś?
______________________________________
Hermiono! Próbowałam dzwonić na twoją komórkę i domowy, ale nie odbierasz. Nie miałam od ciebie żadnych wieści odkąd wyszłaś do Zabinich. Jak poszło? Malfoyowi udało się nie podpalić domu? Naprawdę nie wiem, co Blaise i Pansy sobie myśleli, gdy poprosili go o opiekę nad ich córką… to się chyba nazywa ‘narażenie nieletnich na niebezpieczeństwo’?
W każdym razie odpisz, zadzwoń albo zafiukaj! Chcę wszystko usłyszeć!
Twoja,
Ginny
______________________________________
Do: H Potter
Od: R Weasley
Temat: Masz się z czego tłumaczyć…
______________________________________
…kolego.
Właściwie to tak jakby od zawsze się tego spodziewałem, ale… serio, musiałeś to tak długo trzymać przede mną w tajemnicy? Jestem twoim najlepszym kumplem, czy nie? Mogłeś mi powiedzieć. Nie wkurzyłbym się.
Poważnie.
Ron
______________________________________
Do: R Weasley
Od: H Potter
Temat: Co ja mam teraz zrobić?
______________________________________
Nigdy więcej nie idę pić z bliźniakami i Billem. Powinienem się domyślić, że coś kombinują, zwłaszcza, gdy Bill się ze mną założył, kto wypije więcej kolejek w minutę… (podczas gdy sam tylko udawał, że pije, a wypluwał swoje kolejki do pustej butelki po piwie).
Upili mnie specjalnie i strasznie mnie teraz boli głowa…
I na dodatek…
Cały pub, łącznie ze wszystkimi twoimi braćmi, wie, że kocham się w twojej siostrze.
Mam przesrane.
Jak myślisz, ile będę potrzebował, żeby zapewnić sobie milczenie Freda i George’a? 40 galeonów? 50?
Harry
P. S. Dzięki, że tak spokojnie to przyjąłeś, stary. Martwiłem się o twoją reakcję. Myślisz, że ona zrozumie?
P. P. S. W sumie dobrze się złożyło, że twój tata nie mógł przyjść, co nie?
______________________________________
Do: Ten, Który Zbawił Świat Czarodziejów
Od: Nie Ten, Który Zbawił Świat Czarodziejów
Temat: Zrozumie?
______________________________________
Cóż, sporo zależy od tego, skąd się dowie.
Nie jestem nawet pewien, czy ja to rozumiem.
To znaczy, wiem, zerwałeś z nią, ponieważ musiałeś wyruszyć w niebezpieczną podróż pełną ryzyka i… niebezpieczeństw… ale on jest martwy już od lat! Dlaczego się nie przyznałeś, że wciąż coś do niej czujesz?
Najgorsza możliwy scenariusz to taki, w którym Ginny oświadcza ci, że już o tobie zapomniała i prawdopodobnie mistrzowsko rzucony upiorogacek. Ale zasłużyłeś sobie na to, kretynie. Zmarnowałeś tyle czasu. Mogłbym być już wujkiem.
Ron
______________________________________
Do: Wujek Ron
Od: Przerażony
Temat: Uwaga na upiorogacki!
______________________________________
Dzięki stary, to mnie pocieszyłeś. Do tej pory tylko rzucałem to zaklęcie, a nie odwrotnie. Kiedyś było blisko i teraz naprawdę się boję…
Ron, przypominam ci, że jesteś już wujkiem… pamiętasz dzieci Billa? Charliego? Percy’ego? Wiem, że się z nimi nie widujesz, ale to nie znaczy, że nie istnieją.
- Harry
______________________________________
Do: G Weasley
Od: H Granger
Temat: Yyy…
______________________________________
Dom nie stanął w płomieniach. Katerina ma się doskonale. Blaise i Pansy świetnie się bawili na kolacji.
A my… no cóż…
Widzisz, wszystko to trochę krępujące…
Gdy nam się udało wykąpać Kat, ubraliśmy ją w piżamę, położyliśmy do łóżka i przeczytaliśmy bajkę na dobranoc („Ciasteczko dla Hipogryfa”), a ona, zupełnie jak ja kiedyś na jej miejscu, zażądała kolejnej bajki.
A potem jeszcze jednej.
I jeszcze jednej.
Malfoy usnął koło jedenastej, leżąc obok Kateriny, ale ona wcale nie była senna. Czytałam jej dalej… czytałam.. czytałam…
Aż w końcu sama zasnęłam.
No i cóż… hm… gdzieś w okolicach kwadransa przed pierwszą wrócili Blaise i Pansy i znaleźli mnie… ahem… z Malfoyem, śpiących w maleńkim łóżeczku Kateriny, podczas gdy ona sama ułożyła się do snu w łóżku swoich rodziców.
Ale nie to jest najgorsze… obśliniłam pluszową sowę Kat, a Malfoy obudził się z moimi włosami w swoich ustach!
A Blaise zrobił temu wszystkiemu zdjęcia! Próbowałam z całej siły odebrać mu film, ale jest za wysoki, a kiedy Malfoy próbował mu go wyrwać, Blaise go oszołomił!
To straszne! Jak tylko wróciłam do domu, poszłam spać i obudziłam się dopiero teraz… nie wiem, jak ja się pokażę w biurze w poniedziałek!
Ginny, co ja mam robić?
Ratunku!
Hermiona
Wspieram Czarodziejów Na Rzecz Etycznego Traktowania Skrzatów Domowych, ale kto wspiera mnie?
______________________________________
Do: Moja biedna
Od: Ja cię wspieram
Temat: Jestem pewna że to zdjęcie…
______________________________________
…jest warte więcej niż tysiąc słów… i tysiąc galeonów!
Daj spokój – jestem pewna, że nie było aż tak źle. W końcu tylko zasnęliście razem w łóżku i do niczego nie doszło… prawda? PRAWDA?
Gdybym za każdym razem, gdy pilnuję dzieci Charliego albo Billa budziła się w łóżku z przystojnym mężczyzną, nie uskarżałabym się, wręcz przeciwnie, mogłabym się zajmować dzieciakami codziennie!
Twoja,
Ginny
P. S. Mam do ciebie zajrzeć i pomóc ci się pozbierać? Poczekaj moment, Fred do mnie dzwoni… Wpadnę później.
______________________________________
Do: F i G Weasley; B Weasley; C Weasley
Od: H Potter
Temat: Podajcie cenę
______________________________________
Słuchajcie, chłopaki… przypadkiem wspomniałem w waszym towarzystwie o pewnej rzeczy, BARDZO osobistej rzeczy, i zależy mi ogromnie na tym, by ta informacja nie dotarła do uszu pewnej osoby.
Wiem, że nie mogę was o to zwyczajnie poprosić, bo jesteście śmierdzącymi draniami, więc po prostu ustalcie, ile chcecie, a wam zapłacę.
Tylko… NIE… MÓWCIE…. NIC… GINNY!
- Harry
P. S. To, co zrobiliście wczoraj było bardzo nie w porządku. Zwyczajnie mnie upiliście, a przecież wiecie, że mam słabą głowę, zwłaszcza w porównaniu z Billem. Musiałem mieć potężne zaćmienie umysłowe, skoro się z nim założyłem. Proszę, bądźcie dobrymi kumplami, proszę!
______________________________________
Do: H Potter
Od: G Weasley
Temat: Cześć
______________________________________
Cześć Harry,
Właśnie dzwonił do mnie Fred i powiedział mi coś bardzo interesującego.
Możemy porozmawiać?
Twoja,
Ginny
______________________________________
„…Siema, tu Ron. Zostaw wiadomość. BIIIP”
„...RON! MAM KŁOPOTY! MAM TOTALNIE PRZESRANE! Och, Boże… zabiję Freda, naprawdę – jest martwy! Dopiero co dzwonił do Ginny – DZWONIŁ DO GINNY! Stary, ona już wie… Ona wieeeeeeeeeeee!!! Co ja mam teraz zrobić? Chce się spotkać i ze mną porozmawiać… Jasna cholera. To nie tak miało być! Wiesz, chciałem ją zaprosić na obiad, żeby tym razem wszystko było jak należy i… o, ktoś znowu dzwoni! To ona! Ron, to ona! Cholera… dobra, to już koniec… to już…”
„…Ha, ha, fałszywy alarm, powtarzam, fałszywy alarm. Dzwoniła Ginny i mówiła, że Fred jej powiedział, że to ja ukradłem jej ulubioną spódniczkę i założyłem ją na paradę transwestytów na Pokątnej… Uff! Ona nic nie wie… Cóż, teraz uważa mnie za świra, chociaż powiedziałem jej, że to George ją ukradł z zamiarem wykorzystania w pokazie mody dla gnomów, który ostatecznie nie wypalił. Całe szczęście, co nie?”
______________________________________
Puk, puk, puk!
Puk, puk, puk!
- Kto tam – o, cześć, Ginny.
- O mój Boże, Hermiono! O mój Boże, o mój Boże!
- Co? Co się stało? Ginny, uspokój się!
- Hermiono, O MÓJ BOŻE!
- CO jest grane?
- Wła… właśnie rozmawiałam przez telefon z Fredem i mówił mi co im Harry powiedział… wczoraj w nocy…
- Co takiego powiedział?
- Fred mówi… że Harry mnie kocha! I że wykrzyczał to wczoraj w pubie, na głos, przed WSZYSTKIMI!
- O… mój… Boże!
- No właśnie!
- Jak to się stało?
- Wygląda na to, że bliźniacy strasznie go spili i wszyscy zaczęli coś gadać o swoich żonach i dziewczynach i Harry wyznał, że chciałby się ożenić… Ze mną! Powiedział, że chce się ze mną ożenić! Nikt go nie podpuszczał ani nie wypytywał, wystarczyło trochę alkoholu…
- Harry zawsze miał słabą głowę…
- No więc zaraz zadzwoniłam do niego… ale… nie byłam pewna... Poznałam po głosie, że jest zdenerwowany i po prostu nie mogłam tego z siebie wydusić przez telefon. Więc wymyśliłam coś o jakiejś zgubionej spódniczce, chociaż wiem, że to Ron ją ukradł, bo uważa, że jest dla mnie za krótka.
- I co zamierzasz z tym wszystkim zrobić?
- Nie wiem.
- Powiedz mi, czy jesteś szczęśliwa z tego powodu?
- Sama nie wiem… To był taki szok… Ale w sumie, jeśli o tym pomyśleć, to… UMIERAM ZE SZCZĘŚCIA!
- To wspaniale, Ginny! Bardzo się cieszę!
- Dzięki! Ale teraz mi opowiedz o tym, jak spałaś z Malfoyem!
- Nie spałam z Malfoyem! Po prostu zasnęliśmy w tym samym łóżku!
- Jak zwał tak zwał!
______________________________________
„…co mają ze sobą wspólnego waga pióra i zawartość pustego kociołka? Jedno i drugie jest równe temu, jak bardzo mnie obchodzi to, co masz do powiedzenia. BIIIP!”
„…jeśli by cię naprawdę nie obchodziło, to byś wyłączył pocztę głosową, czyż nie? HA! Mam cię, stary. Chyba już zdążyłeś przemyśleć wczorajszą noc, czy jesteś więc gotów mi wyjaśnić jak to się stało, że ty i Granger znaleźliście się razem w łóżku mojej córki, w bardzo niegrzecznej pozycji?"
______________________________________
- Mówi Zabini.
- …Zabini.
- Och, czytasz w moich myślach, właśnie chciałem z tobą pogadać!
- Odpuść sobie. Podaj warunki.
- Warunki?
- Chcę zdjęcia i negatywy. Podaj cenę.
- Wybacz, stary, ale nie stać cię na to. Nie mam zamiaru wypuszczać z ręki tak cennego dowodu rzeczowego za sumę mniejszą niż milion galeonów!
- Milion galeonów? Chyba masz coś z głową!
- Cóż, widocznie nie jest to dla ciebie aż tak cenne. Ale wiesz, mogę ci zawsze zrobić odbitkę…
- Zabini, ostrzegam cię. Jeśli to zostanie gdziekolwiek opublikowane…
- Uspokój się, Malfoy, przecież mnie znasz. Nie sprzedałbym tego do gazet… chyba że, oczywiście, za rozsądną cenę. No i poza tym, chociaż to bardzo zabawne, nie zainteresowałoby pewnie dziennikarzy.
- Czemu nie?
- Żadnej nagości. Gdyby na przykład Granger nie miała na sobie bluzki albo ty rozpiętą koszulę, to by było co innego…
- Jesteś chory psychicznie.
- Po prostu wiem, czego ludzie chcą. Żarty na bok, czy to zdjęcie jest naprawdę tak niewinne jak wygląda?
- …Tak.
- Czyżbym wyczuwał wahanie? Czy miało miejsce coś, o czym mi nie powiedziałeś?
- …Tak!
- Cooo? Nie możesz mnie zostawiać w takiej niepewności! Powiedz mi, co się stało!
Klik!
- Niech cię diabli, Malfoy…
______________________________________
Do: H Granger
Od: D Malfoy
Temat: Wczorajsza noc
______________________________________
Czy tobie również podobała się tak bardzo, jak mnie?
Malfoy
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: Obrzydliwy
Od: Obrzydzona
Temat: Wczorajsza noc
______________________________________
Ty jak zwykle robisz Mount Everest z kopca kreta. Nic nie zaszło i doskonale o tym wiesz! Może pominąwszy to, że zakrztusiłeś się moimi włosami…
Przykro mi, że połknąłeś moje włosy, ale to nie moja wina, że wciągasz powietrze jak czarna dziura.
Granger
"Czarodzieje na Rzecz Etycznego Traktowania Skrzatów Domowych"
______________________________________
Do: Mniszka
Od: Nie Masz Pojęcia Co Tracisz
Temat: Wczorajsza noc
______________________________________
Nie musisz być taka skromna. Twoje piersi są zdecydowanie większe niż kopce kreta. Może nie są to Alpy Francuskie, ale są zdecydowanie bardzo przyzwoitych rozmiarów…
Malfoy
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Do: Rozpustnik
Od: Wstrząśnięta
Temat: Żądam, byś się powstrzymał…
______________________________________
…od dalszych dyskusji na temat mojej klatki piersiowej – Z KIMKOLWIEK!
Niewiarygodne! Ale z ciebie kłamliwa tchórzofretka!
Granger
"Czarodzieje na Rzecz Etycznego Traktowania Skrzatów Domowych"
______________________________________
TheMAN: Tak na ciebie działam, że nie jesteś w stanie wymyślić nic oryginalnego? Kłamliwa tchórzofretka? Serio?
Anodyne28: Nie będę nawet pytać, skąd wytrzasnąłeś mój nick na messengerze…
TheMAN: Nie chcesz tego wiedzieć.
Anodyne28: A czego ty chcesz, Malfoy? Nie wierzę, że chcesz znowu ze mną się drażnić na temat tego zdjęcia. Nic nie zaszło!
TheMAN: Czyżbyś zapomniała, jak we wczesnych godzinach porannych objęłaś mnie ramionami i wtuliłaś w moją szyję?
Anodyne28: Nic takiego nie zrobiłam!
TheMAN: Cóż, skoro nie pamiętasz tego, to powinnaś chociaż kojarzyć, jak oplotłaś mnie swoją nogą i zaczęłaś głaskać po piersi?
Anodyne28: Kłamiesz! Zmyślasz to wszystko, żeby mnie upokorzyć!
TheMAN: Doprawdy? Przypominam sobie co innego.
Anodyne28: Przestań, Malfoy! Nie będę się bawić w te twoje gierki.
TheMAN: Moje gierki? To ty sobie ze mną pogrywasz.
Anodyne28: Niby w co?
TheMAN: Udajesz, że nic się między nami nie wydarzyło, podczas gdy oboje wiemy, że wcale nie było tak niewinnie.
Anodyne28: Nie mam pojęcia o czym mówisz. Idę teraz do łóżka. Sama!
______________________________________
- Halo?
- Ginny, to ja, Hermiona…
- Cześć, Hermiono, co tam?
- Ginny, właśnie rozmawiałam z Malfoyem…
- Czego znowu chciał?
- Ginny, jeśli chodzi o wczorajszą noc, to nie powiedziałam ci jednej rzeczy…
- Jakiej rzeczy?
- Myślałam, że to był sen! Nie sądziłam, że to się naprawdę wydarzyło!
- Hermiono, co się stało? Mów szybko!
- Malfoy zaczął coś mówić o przytulaniu się w nocy do jego szyi i myślałam, że tylko chce się ze mną podrażnić, ale potem wspomniał o tym jak go oplotłam nogą i zaczęłam dotykać jego piersi…
- Nie zrobiłaś tego!
- Zrobiłam! Miałam sen, w którym to właśnie się wydarzyło… Tylko że w moim śnie nie byliśmy w dziecięcym łóżeczku… i myślałam, że to naprawdę tylko sen! Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę zrobiłam!
- Czy chcesz mi powiedzieć, że zabawiałaś się wczoraj w noc z Malfoyem i nic o tym nie wiedziałaś? Ha! Coś pięknego, Hermiono!
- Ginny! To nie jest śmieszne! Jestem upokorzona. Wyparłam się wszystkiego, ale to oczywiście prawda! To okropne!
- Daj spokój, to przecież nie koniec świata, Hermiono. W końcu od dawna nie miałaś żadnej akcji…
- Ale to jest Malfoy! Mój szef, pamiętasz?
- No i co z tego? Oboje jesteście młodzi, atrakcyjni, odnosicie sukcesy zawodowe, co z tym wszystkim jest nie tak?
- To, że to jest Malfoy!
______________________________________
KeepThis: Cześć stary.
Lucky7: Cześć, odsłuchałeś moją wiadomość?
KeepThis: Właśnie, jeśli o to chodzi…
Lucky7: Fart, co nie? Dobrze, że Fred jest w porządku…
KeepThis: No więc właśnie… Fred nie jest tak w porządku, jak myślisz. Powiedział Ginny.
Lucky7: CO?!
KeepThis: Właśnie mi się przyznał. Powiedział, że to rewanż, za to, jak powiedziałeś Katie, że poszliście grać w quidditcha z Lee, zamiast pójść z Billem i Charliem do Percy’ego.
Lucky7: Co?! Niemożliwe! Przez dwa tygodnie miałem niebieskie włosy w rewanżu za tamto, nie może się na mnie mścić dwa razy za to samo!
KeepThis: Wiesz, jacy oni są zapominalscy jeśli chodzi o takie szczegóły.
Lucky7: Ale dzwoniła do mnie i nic nie mówiła!
KeepThis: W każdym razie, wie o tym.
Lucky7: Zabiję Freda. Jest już martwy.
KeepThis: W każdym razie przygotuj się na to, że Ginny wstąpi na ścieżkę wojenną.
Lucky7: Myślisz, że jest zła?
KeepThis: Wściekła się, gdy Fred jej powiedział. Natychmiast się rozłączył, bo nie był pewien, czy uroki można rzucać też przez telefon.
Lucky7: Jestem trupem.
KeepThis: Jesteś, stary. Mogę sobie wziąć twoją Błyskawicę?
Lucky7: Masz już jedną, Ron. Przecież jesteś zawodowym obrońcą.
KeepThis: Ale twoja ma wartość sentymentalną.
Lucky7: Wybacz, ale będzie mi potrzebna. Zaraz wskoczę na nią i odlecę gdzieś daleko, daleko stąd.
KeepThis: A co z twoim mieszkaniem?
Lucky7: Mieszkasz za ścianą w identycznym mieszkaniu.
KeepThis: Masz lepszy widok.
Lucky7: Wszystko mi jedno.
______________________________________
Do: F i G Weasley
Od: H Potter
Temat: To oznacza wojnę
______________________________________
Słuchajcie, sobowtóry, jesteście martwi! Wiem, Fred, że powiedziałeś Ginny, i wiem, George, że mu w tym pomogłeś, więc nie udawaj niewiniątka.
Pokrzyżowaliście szyki nie temu czarodziejowi co trzeba.
Jeśli Ginny mnie nie zamorduje, możecie się spodziewać swojego marnego końca.
- Harry ‘Zabiłem Voldemorta, Nie Łudźcie Się Że Możecie Mnie Pokonać’ Potter
Rozdział X - Ujarzmić gniew
21 marca 2007
______________________________________
- Halo?
- Cześć, Ginny, mówi Hermiona.
- Co tam, Hermiono?
- Nic ciekawego, właśnie mam przerwę.
- Jak tam, Malfoy wciąż cię dręczy tym zdjęciem?
- Dziwne, ale nie. Nie poruszył tego tematu od tygodnia. Właściwie to wszystko się układa dość nieźle.
- Myślisz, że dogadali się z Blaise’em?
- Prawdopodobnie, wygląda na to, że się pogodzili. Chyba nie mam się czym martwić.
- Spodziewam się, że to ulga dla ciebie. Słuchaj, moja umowa wygasa z końcem miesiąca, wciąż się zgadzasz na to, żebym się wprowadziła?
- Oczywiście, że tak! Bardzo się na to cieszę.
- Nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy, Hermiono. Strasznie ciężko jest znaleźć przyzwoite mieszkanie za rozsądną cenę, a co dopiero współlokatora godnego zaufania. Mam u ciebie dług.
- Nie masz żadnego długu, cała przyjemność po mojej stronie. Później to obgadamy, muszę wracać do pracy.
- Jasne, trzymaj się, Hermiono.
- Ty też, Ginny.
______________________________________
Do: Pracownicy Malfoy International, A-F, H-L, N-Z
Od: B Zabini, Zastępca Dyrektora Generalnego
Temat: Rozpoczynamy licytację…
______________________________________
Niniejszy m-mail odnosi się do wszelkich plotek dotyczących p. Draco Malfoya, prezesa i dyrektora generalnego naszej drogiej firmy, oraz p. Hermiony Granger, adwokata tejże.
Prawdopodobnie do waszych uszu dotarły pogłoski twierdzące, że panna Granger i pan Malfoy wdali się w gorący romans, przebywając w mieszkaniu należącym do mnie i mojej żony, podczas gdy my świętowaliśmy naszą rocznicę.
Pragnę oświadczyć, iż powyższe pogłoski są w stu procentach prawdziwe i że jestem w posiadaniu dowodów rzeczowych w postaci fotografii.
Otrzymałem już wiele hojnych ofert dotyczących owej fotografii, postanowiłem zatem zorganizować cichą aukcję za pośrednictwem firmowego serwera (jego połączenie z biurem pana Malfoya zostało przerwane, zatem nie należy się martwić o jej powodzenie), a wszystkie oferty trafią bezpośrednio do mnie. Aukcja zostanie zamknięta wraz z końcem tygodnia.
Zaczynamy od dziesięciu galenów.
Czy słyszę: piętnaście?
B Zabini, Kierownik działu Public Relations i Marketingu
______________________________________
Do: B Zabini
Od: D Anderson
Temat: Rozpoczynamy licytację…
______________________________________
Piętnaście!
Dan Anderson, Public Relations, Malfoy International
______________________________________
Do: B Zabini
Od: S Parker
Temat: Rozpoczynamy licytację…
______________________________________
Dwadzieścia!
Sally Parker, Marketing, Malfoy International
______________________________________
Do: B Zabini
Od: S Becker
Temat: Rozpoczynamy licytację…
______________________________________
Sto galeonów!
Ten cham pożałuje dnia, w którym groził, że mnie zwolni…
…Zabini, wiesz, że na to zasługuje.
Skeet, Wsparcie Wiz-Tech, Malfoy International
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Obawiam się, że mam bardzo złe wieści odnośnie Magic-Net. Po ostatnim, dorocznym audycie ogłosili bankructwo. Setki pracowników zostały zwolnione w ciągu ostatniej doby i nawet więcej straci pracę do końca tygodnia. Nie możesz ich teraz pozwać!
Granger
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Wspaniale! Należało się tym kretynom. Warto mieć przyjaciół w skarbówce przy Ministerstwie…
Powiem ci, co teraz mamy zrobić: wykupimy ich. Naszkicowałem już propozycję, o wiele bardziej szczodrą, niż na to zasługują, wpadnij do mnie do biura i ją przejrzyj.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Nawet mi nie mów, że twoi przyjaciele ze skarbówki złożyli fałszywy wniosek o bankructwo? To podłe, nawet jak na ciebie. Tylko dlatego, że w ich szeregach znalazł się jeden kiepski pracownik nie oznacza to, że wszyscy są bezmózgimi małpoludami. To doprawdy okrutna rekompensata za urażone ego.
Granger
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Granger:
Pominąwszy to, jak dokuczliwie beznadziejne były usługi Magic-Net, powodów jest znacznie więcej, niż moje urażone ego. W zasadzie to jest ich sześć milionów galeonów więcej.
Lumos-Tel przejmie 75% rynku magicznej telekomunikacji, jeśli nie wykupimy Magic-Net. Gdy będą mieli praktyczny monopol, ich akcje bardzo wzrosną, a nasze spadną, co będzie mnie kosztowało fortunę, z którą wcale nie chcę się rozstawać.
Pragnę wykupić Magic-Net, a następnie zmiażdżyć Lumos-Tel małym palcem.
A ty mi w tym pomożesz.
Malfoy
______________________________________
- Malfoy!
- Granger! Czemu zawdzięczam nieprzyjemność goszczenia cię w moim biurze, bez zapowiedzi i bez zaproszenia?
- Dopiero co wysłałeś mi wiadomość, w której żądałeś mojej obecności. Nie mam zamiaru się z tobą umawiać na spotkanie za każdym razem gdy będę musiała tu przyjść i wbić ci do tego zakutego łba trochę rozumu. Jeśli kupisz Magic-Net, stracisz tysiące galeonów. Nie możesz tego zrobić.
- Ale chcę!
- Malfoy International strasznie na tym ucierpi! Jeśli wykupisz Magic-Net teraz, będziesz musiał spłacić ich długi – które są, muszę przyznać, naprawdę ogromne. Jak się okazuje, nie tylko ty masz chęć się rozprawić z Magic-Net. Bill Reno ze Studia Myślodsiewnia pozwał ich w ubiegłym tygodniu.
- A niech cię, Billy, mówiłem mu, że chcę być pierwszy…
- Co takiego? Nieważne. Chodzi mi o to, że nie możesz sobie pozwolić na wykupienie Magic-Net.
- W takim razie chcę fuzji z Lumos-Tel.
- Masz jakąś obsesję na tle monopolizowania telekomunikacji? Chcesz rządzić krajem czy co?
- …
- Malfoy, proszę, nie mów mi, że masz jakiś szatański plan przejęcia władzy w kraju czy coś podobnego…
- …
- Malfoy!
- Żartuję sobie, Granger. Nie znasz się na żartach?
- Wybacz, jeśli przeraża mnie wizja potężnego czarodzieja biegłego w czarnej magii mającego zamiar przejąć władzę nad światem czarodziejów za pomocą nacisków i korupcji biznesu. Mógłbyś to zrozumieć, biorąc pod uwagę, że nie minęło dziesięć lat od kiedy pewien Czarny Pan próbował rządzić światem za pomocą podobnych środków…
- ...
- Malfoy?
- Uważasz, że jestem potężny? Wiesz Granger, jestem biegły nie tylko w czarnej magii…
______________________________________
Do: R Weasley
Od: H Potter
Temat: Martwię się
______________________________________
Ron, martwię się. Ginny nie odezwała się do mnie od czterech dni. Myślisz, że coś planuje? Jak sądzisz, jak bardzo jest zła?
- Harry
______________________________________
Do: Paranoik
Od: Cały Świat Na Ciebie Czyha
Temat: Nie martw się…
______________________________________
Powinieneś się właściwie cieszyć z tego, że jeszcze się nie odezwała. Oboje jesteście zajęci, pewnie dlatego. Nie martwiłbym się na twoim miejscu.
Powiem ci jednak, że wiem z wiarygodnego źródła, że Fred aktualnie sra w gacie ze strachu przed tobą. Posunął się do tego, że w drodze z pracy do domu zakłada pelerynę niewidkę.
Szkoda, że nie wie o tym, że twoje okulary są zrobione z tego samego dziwnego czegoś, z czego to okropne szklane oko Moody’ego, i że z łatwością widzisz przez niewidki.
Też bym chciał mieć takie fajne gadżety z pracy. Może też powinienem był zostać aurorem?
Albo i nie.
Ron
______________________________________
Do: Mała Siostrzyczka
Od: Twoi Ulubieni Bracia
Temat: Dawajże!
______________________________________
Słuchaj, Gin, nie bez powodu to zdecydowaliśmy przekazać Ci wieści o gorejącej wiecznym płomieniem miłości Harry’ego do Ciebie! Zabij go wreszcie! Fred ciągle chowa się pod łóżkiem po tym, jak Harry wpadł po południu na herbatę.
Takie życie wykańcza człowieka psychicznie! Niech Potter zapłaci za wszystkie krzywdy, które Ci wyrządził, a my będziemy mogli wreszcie odetchnąć.
Chyba, że nie chcesz już dostawać od nas darmowych próbek.
George (i Fred)
______________________________________
„...mówi Malfoy. Po sygnale zostaw wiadomość krótką jak spódniczka Pansy. BIIIP!”
„…Draco Malfoy! Masz natychmiast zmienić to powitanie, ty cholerny dupku! Jesteś okropny! Skoro już przy tym jesteśmy, to chyba wyraziłam się dostatecznie jasno, gdy ci powiedziałam, że jeśli chcesz jeszcze kiedyś zobaczyć Katerinę, masz się nauczyć panować nad gniewem? Dowiedziałam się, że nie chodziłeś na zajęcia. Okłamywałeś mnie przez dwa tygodnie! Nie mogę uwierzyć w to, że w ubiegły weekend dopuściłam cię do mojego dziecka. Dobrze, że chociaż Granger była na miejscu i zapobiegła katastrofie. Skoro postanowiłeś olać te zajęcia, nie mam innego wyboru: zapisałam cię na terapię. Terapię, którą już dawno temu powinieneś był podjąć. Dr Spencer jest Mugolem, więc nie będzie miał żadnych uprzedzeń, jakie mógłby mieć psychiatra-czarodziej, biorąc pod uwagę, jaką masz opinię w naszym społeczeństwie. Masz jutro sesję o piętnastej trzydzieści. Adres jest w twojej skrzynce. Będziesz kontynuował tę terapię, dopóki dr Spencer nie uzna, że nie stwarzasz już zagrożenia dla dzieci. Przypuszczam, że będzie to najwcześniej za jakieś pięć lat.”
„…Och, byłabym zapomniała. Jeżeli przypadkiem przegapisz swoje spotkanie, każdy dziennikarz w tym kraju dowie się o incydencie, który miał miejsce na siódmym roku między tobą a transwestytą Charlene – czy powinnam raczej mówić Charlie? Nie zadzieraj ze mną -”
- Halo?
- Grasz nieczysto.
- Uczyłam się od najlepszych.
- Mogłabyś mi powtórzyć adres?
______________________________________
Do: Dyrektor Niegeneralny
Od: Dyrektor Generalny
Temat: Wychodzę
______________________________________
Zabini, nie będzie mnie już dziś w biurze. Za mój brak produktywności możesz winić swoją żonę.
Ona nie uznaje czystej walki
Malfoy
„Noli irritare Draco”
______________________________________
Lucky7: Cześć Lunatyku. Mam do ciebie sprawę.
DancingInTheMoonlight: Cześć Harry, W czym ci mogę pomóc?
Lucky7: Potrzebuję wsparcia twojego bystrego umysłu i niezwykłej biegłości w robieniu kawałów.
DancingInTheMoonlight: Czy ta nagła potrzeba ma coś wspólnego z pewnym wyznaniem, które miało miejsce w ubiegły weekend po spożyciu ośmiu kolejek Ognistej Whisky za dużo?
Lucky7: Mało istotny szczegół. Istotne jest to, że Fred i George Weasley muszą zostać upokorzeni w bolesny sposób, o ile nie śmiertelnie.
DancingInTheMoonlight: Wybacz mi, Harry, ale to twój ojciec i chrzestny byli mózgami operacji za każdym razem, ja im tylko nieco pomagałem.
Lucky7: Ale z pewnością mógłbyś mi przytoczyć kilka historii które będą mogły mnie naprowadzić na właściwe tory? Naprawdę potrzebuję pomocy – w końcu to Fred i George Weasleyowie, najwięksi kawalarze, jakich zna świat czarodziejów. To musi być dobre – tym razem mam zamiar przegiąć. Na całego.
DancingInTheMoonlight: Tak się składa że akurat ostatnio rozmawiałem z Minerwą o tym, że ci dwaj powinni wreszcie dostać nauczkę. Ostatnio dostała od nich puszkę jej ulubionych ciasteczek imbirowych. Gdy chciała się poczęstować jednym, pokrywka zatrzasnęła się na jej dłoni wrzeszcząc „Ciasteczkowy Złodziej!”. Nie przeczę, że było to naprawdę śmieszne, ale biedna McGonagall musiała chodzić całe popołudnie z ręką w różowej puszce.
Lucky7: To co, pomożesz mi?
DancingInTheMoonlight: Tak, ale mój udział ma pozostać nieujawniony. Jeśli kiedykolwiek to się wyda, będę łgał jak Mundungus.
Lucky7: Umowa stoi.
DancingInTheMoonlight: W takim razie słuchaj uważnie…
______________________________________
- Witam, panie Malfoy. Moje nazwisko dr Spencer. Proszę usiąść.
- Nie ma pan kanapy.
- A powinienem mieć kanapę?
- Myślałem, że wszyscy psychiatrzy mają kanapy. Co to jest?
- Fotel-worek.
- Fotel-worek?
- Uważam, że fotel-worek jest mniej onieśmielający niż kanapa, i zapewnia lepsze wsparcie odcinka lędźwiowego kręgosłupa.
- Mam usiąść na tym?
- Tak.
- …
- No dobrze, skoro już się pan usadowił, możemy już zaczynać? Niech mi pan powie, dlaczego pan tutaj jest.
- …
- Czy moje pytanie jest niezrozumiałe?
- Doskonale rozumiem pańskie pytanie. Po prostu się zastanawiałem, po co pan zadaje takie niedorzeczne pytania, skoro płacę panu ogromne pieniądze za terapię ujarzmiania gniewu. Sądziłem, że to mówi samo za siebie i doskonale wyjaśnia, po co tracę czas w pańskim gabinecie.
- Wiem doskonale, jaką terapię pan wybrał, lecz czy wie pan, dlaczego się pan tu znalazł?
- …
- Panie Malfoy?
- Pansy mnie zaszantażowała.
- Kim jest Pansy?
- Modliszka mojego przyjaciela.
- Modliszka?
- Żona.
- Czy jest pan żonaty?
- Nie, dzięki Bogu.
- Jakie ma pan obiekcje względem małżeństwa?
- Nie mam żadnych obiekcji względem małżeństwa, jedynie wobec żon.
- Cóż jest takiego złego w posiadaniu żony?
- Żona powoli pożera twoją duszę, dopóki nie staniesz się pustą skorupką, wyzbytą wszelkich pragnień i marzeń, błąkający się bez celu, rozczarowany życiem, i na dodatek prowadzony na smyczy.
- Ach, rozumiem. Panie Malfoy, niech mi pan opowie o swoim ojcu…
Rozdział XI - Na wyżynach cnoty
26 marca 2007
______________________________________
“…dodzwoniłeś się do Pansy. Zostaw wiadomość. BIIIP!”
„…jesteś bardzo, bardzo złą wiedźmą! Poszedłem wczoraj do tego mugolskiego psychiatry… tylko dlatego, że wyraźnie dałaś mi do zrozumienia, że jeśli zdecyduję się nie pójść, bez wahania obrócisz w perzynę delikatną reputację, którą wytrwale naprawiałem przez tyle lat. Nie masz wstydu? Współczucia? Miłosierdzia? Oczywiście, że nie, w końcu jesteś moją protegowaną. Gdybym wiedział, że te wszystkie męczarnie, jakie musiałem znosić przy tobie przez te lata w Hogwarcie zaowocują twoją przemianą w krwawą mścicielkę, na kolanach błagałbym Pottera, by zechciał być moim przyjacielem i ożeniłbym się z Lavender Brown. W tej chwili miałbym pewnie już dwójkę dzieci i trzecie w drodze, cztery psy i kota… Zapomnij. Całe szczęście, że cię poznałem…”
„…cholerstwo mnie rozłączyło. Jak już mówiłem, idź do diabła Pansy! Dwie godziny siedziałem w tym pieprzonym biurze, a zniewieściały laluś zwący siebie terapeutą nieustannie powtarzał głupoty w stylu: „odnajdź w sobie dziecko, jakim byłeś kiedyś, Draco” albo „jakie uczucia wzbudzają w tobie te wspomnienia”? Wiesz jakie wzbudzają? Uczucie wściekłości i niezadowolenia, ponieważ NIE MIAŁEM DZIECIŃSTWA! No i oczywiście pan Beznadziejny uczepił się tego. Trzy kwadranse musiałem gadać o Lucjuszu… a wiesz jak ja UWIELBIAM opowiadać o Lucjuszu…
______________________________________
RosemarysBaby80: Przestań się mazać, bekso.
TheMAN: Nadzwyczajna bezczelność i niewiarygodny brak dojrzałości w wypowiedzi… to musi być Zabini…
RosemarysBaby80: To ja, Pansy.
TheMAN: Wreszcie zaczęłaś ogarniać współczesne technologie? Haftowanie i robienie na drutach nie wystarcza współczesnym dziewczętom?
RosemarysBaby80: Na pewno nie nowoczesnym młodym kobietom, takim jak ja.
TheMAN: O co chodzi z twoją ksywą?
RosemarysBaby80: Rosemary to imię mojej matki. A dzieła Iry Levina zawsze mi się podobały.
TheMAN: Zawsze wiedziałem, że jesteś potomstwem szatana.
RosemarysBaby80: Spryciarz. Urządzam dzisiaj małą kolację, na którą jesteś zaproszony – błagam, BŁAGAM na kolanach, chociaż raz zachowuj się jak człowiek.
TheMAN: Zawsze zachowuję się tak samo.
RosemarysBaby80: W takim razie proszę, byś zażył jakiś środek uspokajający przed przybyciem – nic przesadnie mocnego, jedynie coś, co odrobinę uciszy twoje przerośnięte i nadaktywne ego.
TheMAN: Próbujesz na kimś zrobić wrażenie, Pans?
RosemarysBaby80: To nie ja będę robić wrażenie…
TheMAN: Nie bardzo mi się to podoba. Pansy, co ty planujesz? Nie bądź naiwna, wiesz, że nie zdołasz mnie przechytrzyć…
RosemarysBaby80: Robiłam już to nie raz i tym razem też mi się uda! Kolacja jest na ósmą, nie spóźnij się.
TheMAN: Nawet o tym nie marz. Ostatnio jak się spóźniłem, ‘przypadkiem’ rozlałaś wino na moją najlepszą białą koszulę. Ty, niezdarna? W życiu…
RosemarysBaby80: A zatem, jeśli zależy ci na twoich ubraniach – a wiem, że ci zależy, ty cholerny narcyzie – bądź punktualnie.
______________________________________
ZAPROSZENIE
Droga panno Granger,
Serdecznie panią zapraszam na skromną kolację w niewielkim gronie dziś wieczór w moim apartamencie. Rozpoczyna się o godzinie dwudziestej. Ogromną przyjemnością byłoby gościć Panią przy posiłku i miłej rozmowie. Proszę o szybką odpowiedź z informacją, czy będzie Pani mogła przyjść. Adres podałam na osobnej wizytówce załączonej do tego listu, jako że nasze połączenie z siecią fiuu zostało chwilowo zawieszone.
Pozdrawiam serdecznie
Pansy Parkinson-Zabini
- Od kogo ta sowa, Hermiono?
- Od… Pansy Parkinson!
- Pansy? Czemu do ciebie pisze?
- Zaprosiła mnie na kolację dziś wieczorem!
- Co? Pokaż… Hmm… nigdy bym się nie spodziewała po niej takiej elokwencji!
- Nie bądź wredna, Ginny. Blaise Zabini ma złoty medal w gładkiej gadce, można się więc spodziewać, że Pansy dorównuje mu umiejętnościami.
- To co, wybierasz się?
- Sama nie wiem. W końcu obiecałam ci, że pomogę ci się rozpakować i zamówimy pizzę…
- Pizzę możemy zamówić kiedy indziej. Nie co dzień dostaje się zaproszenia do domu arystokracji ze Slytherinu!
- Ale nie chcę cię zostawiać samej…
- Dam sobie radę.
- W końcu obiecałam ci, że spędze z tobą wieczór…
- Nie ma sprawy!
- Nie zostawię cię przecież samej z tym bałaganem, więc chyba…
- Hermiono, niepotrzebnie się mart-
- …zadzwonię do Harry’ego i poproszę, żeby wpadł i ci pomógł!
- Nie zrobisz tego!
- I dzięki temu nie będziesz siedziała sama! Według mnie idealnie!
- Hermiono…
- Wracajmy do rozpakowywania. A potem pomożesz mi wybrać strój!
______________________________________
- Siema!
- Cześć Ron, mówi Harry.
- Cześć Harry, co jest?
- Mam problem.
- Oczywiście, że masz problem.
- Co przez to rozumiesz?
- Ee, nic.
- Nie no serio, co chcesz przez to powiedzieć?
- Daj spokój, stary, w końcu to ty, Harry ‘Magnes Na Niebezpieczeństwa i Kłopoty’ Potter. Masz więcej problemów niż Malfoy ze swoim zdrowiem psychicznym. Bez urazy, ale powinieneś był zacząć chodzić do psychiatry lata temu. Oczywiście dr Spencer doskonale się spisuje. Tylko to miałem na myśli.
- …jestem nieuleczalnie podatny na kłopoty.
- Otóż to.
- Tym razem problem przybrał postać twojej siostry.
- Co z nią znowu?
- Hermiona zaprosiła mnie na pizzę dziś wieczorem.
- A co ma to wspólnego z Ginny?
- No więc, Hermiony tam nie będzie. Ale będzie Ginny. Wprowadziła się dziś do Hermiony i potrzebuje pomocy przy rozpakowywaniu, a Hermiona jest zaproszona na kolację.
- Dobrze, a gdzie ten problem?
- Będziemy tam z Ginny…
- No i?
- …w mieszkaniu Hermiony…
- Dobra, ale dlaczego…
- …tylko we dwoje.
- …
- Będę sam z twoją siostrą… w mieszkaniu Hermiony!
- Wciąż nie widzę w czym pro…ooo! Ooooch!
- Bystrzak z ciebie, Ron.
- Po prostu nie myślę o mojej siostrze w ten sposób, stary! Lepiej trzymaj ręce przy sobie, Potter. Lepiej dla ciebie będzie, jeśli cnota mojej siostry będzie wciąż nienaruszona po dzisiejszym wieczorze!
- Nie musisz się martwić o moje ręce. I nie miałem TEGO na myśli! Miałem na myśli, że to będzie doskonała okazja dla Ginny, by rzucić na mnie jakąś złośliwą klątwę!
- Ach, no tak… Pechowo, stary.
- Aha, Ron, rozumiem, że to dla ciebie może być szok i trochę się boję to powiedzieć, ale… jestem całkiem pewien, że Ginny straciła swoją, yhm, cnotę dawno temu.
- COO?!
- Sorry, muszę lecieć, na razie!
Klik!
______________________________________
- Hermiono, nie wiedziałam, że masz tyle ubrań… prawie nigdy ich nie nosisz!
- Wiesz, moja codzienność to czarne spódnice i kostiumy. Jako prawnik muszę się ubierać stosownie.
- Stosownie nie znaczy jak własna babcia! Jesteś młodą, seksowną, tryskającą życiem kobietą… raz w życiu ubierz się w taki sposób!
- Tryskającą życiem… proszę cię…
- Hermiono, co to ma być?
- Co ma co być?
- Moja spódniczka! Moja zaginiona spódniczka! Ty ją ukradłaś!
- Ja… wcale nie!
- Nie kłam, kobieto.
- No dobra… Pamiętasz, jak raz musiałam wyprać moje rzeczy, bo pralnia u mnie w bloku nie działała i cały dzień robiłyśmy razem pranie? Twoja spódniczka zaplątała się w moich rzeczach i miałam ci ją oddać ale zaczęłam tę nową pracę i w ogóle…
- Pracujesz tam od kilku tygodni!
- Po prostu zapomniałam…
- Mhmmmm, bardzo prawdopodobne. Widziałam, jak ci się spodobała… jesteś biedną, niewyżytą, kwitnącą boginią seksu uwięzioną w ciele bezbarwnej, nudnej, mało wyrazistej prawniczki!
- Kwitnąca bogini seksu? Bezbarwna? Co jeszcze masz w zanadrzu?
- Och, wiesz, że żartuję! Ale jesteś drażliwa. Mam po prostu na myśli, że potrzebujesz nieco koloru w swoim życiu. A przez kolor rozumiem…
- Krótkie spódniczki i wyzywające bluzeczki?
- Otóż to. Właśnie dlatego założysz dziś tę właśnie spódniczkę… z tym oto… topem!
- Ginny, nie ma mowy! Ta spódniczka w ogóle się nie nadaje na kolację!
- Ile mają lat Pansy i Blaise?
- Są w moim wieku.
- A ile ty masz lat?
- Dwadzieścia siedem?
- Uwierz mi, doskonale się nadaje.
______________________________________
Puk, puk, puk!
– Malfoy, jesteś wcześnie. Pansy się ucieszy.
– Zabini, czemu odłączyliście sieć fiuu?
– Widzisz, swego czasu nękał nas pewien niesłychanie irytujący szkodnik, zupełnie pozbawiony wyczucia czasu, więc wraz z moją zoną zdecydowaliśmy się ratować resztki godności jakie nam pozostały i odłączyć fiuu.
– Draco, jesteś wcześnie!
– Cześć, Pansy. Szokujące, wiem. Poza tym, Zabini, tylko raz was nakryłem. Kto w ogóle uprawia seks na stoliku do kawy?
– Twarde, drewniane powierzchnie mogą być niesłychanie podniecające, Draco.
– Ostrożnie z językiem, młoda damo, dzieci tego słuchają.
– Nie dzisiaj, Katerina jest u babci.
- Czyli moja jedyna nadzieja na dobre towarzystwo właśnie poszła się pieprzyć.
– Wierz mi, Malfoy, będziesz zachwycony towarzystwem, jakie ci zapewnimy.
______________________________________
- Czyli nie jesteś zła?
- Nie.
- Czy to znaczy, że mi przebaczasz?
- Tak.
- Czy mogłabyś do mnie powiedzieć coś więcej, niż tylko jedno słowo?
- Nie.
- Masz zamiar mnie teraz przekląć, prawda?
- Jedno słowo, Potter: uciekaj!
______________________________________
„…tu poczta głosowa Harry’ego Pottera. Harry Potter jest aktualnie nieosiągalny. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. BIIIP”
„…wszystko gra, Harry? Chciałem tylko sprawdzić, czy Ginny cię jeszcze nie zabiła. Zadzwoń do mnie”
„…cześć Harry, to znowu Ron. Chciałem spytać czy wszystko w porządku. Zadzwoń”
„…Harry, zaczynam się o ciebie martwić. Nie odbierasz komórki. Zadzwonię teraz do Ginny… mam nadzieję że jeszcze żyjesz”
„…to znowu ja. Ginny też nie odbiera. Mam nadzieję że nie zavadowaliście się nawzajem”
______________________________________
Puk, puk.
– Witaj, Hermiono, wejdź proszę.
- Witaj, Pansy, bardzo dziękuję za zaproszenie.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Wejdź, chciałabym cię przedstawić kilku osobom.
- Zabini… co tutaj robi Granger?
- Pansy ją zaprosiła.
- Ale dlaczego?
- Cóż, po tym, jak opowiedziałem mojej żonie mnóswo anegdot o tym, jak Granger z niezwykłą łatwością i wdziękiem potrafi cię sprowadzić na ziemię, Pansy zdecydowała, że chciałaby spędzić czas z jedyną kobietą, która daje sobie z tobą radę. Wyłączając ją samą oczywiście.
- Daje radę? Z tego co pamiętam, Granger nigdy niczego mi nie dała.
- Jestem pewien, że nie dlatego, że nie próbowałeś. Dręczysz ją od kiedy zaczęła u nas pracować i zaczynam się zastanawiać, czy jest w tym coś więcej niż tylko urok nowości.
- Uważasz, że mam jakieś ukryte powody, żeby się wyżywać na Granger?
- A nie masz?
- Hermiono, pamiętasz Millicentę Bulstrode?
- Oczywiście, Pansy. Miło cię znowu widzieć, Millicento.
- Ciebie również, Hermiono.
- A to mąż Millicenty, Teodor Nott.
- Witaj, Teodorze.
– Mów mi Ted.
- A mojego męża i Draco Malfoya znasz doskonale.
- Malfoy… Cześć, Blaise.
- Nowa spódnica, Granger?
- Miło cię znowu widzieć, panno Granger.
- Zapraszam do stołu.
- Zabini, mogę zamienić z tobą słówko?
- Oczywiście, Malfoy. O co chodzi?
- Czy wy mnie chcecie zeswatać?
- Masz nosa jak chart myśliwski.
- Zabini, w co ty pogrywasz? Co Granger tutaj robi?
- Pansy wpadła na pomysł, żeby cię z nią zeswatać.
- I na pewno sama na niego wpadła.
- Cóż, mogła skorzystać z sugestii podsuniętych jej przez postronną osobę…
- Dobrze, w takim razie osoba zainteresowana żąda, by nie wtykać wielkich nochali w jej sprawy.
- Malfoy, masz szczęście, że jestem od dawna wplątany we wszystkie twoje sprawy, beze mnie byś wylądował w Azkabanie lata temu.
- Muszę ci przyznać, że faktycznie masz wprawę w wyciąganiu mnie z pudła, i chwała ci za to – ale masz nic do gadania, jeśli chodzi o moje życie uczuciowe.
- A więc Granger to twoje życie uczuciowe? Może się okazać, że nie będziesz potrzebował mojej pomocy…
- Wiesz dobrze, że nie to miałem na myśli.
- Och, czyli jednak potrzebujesz mojej pomocy?
- Zabini…
______________________________________
- Ulżyło ci trochę?
- Zdecydowanie.
- Masz naprawdę ciężką rękę, Ginny.
- Cóż poradzić? Sześciu braci…
- Jasne. Cóż, wygląda na to, że rośnie mi przepiękny siniak, co jak się okazuje zawdzięczam twoim braciom. I tak się cieszę, że nie dostałem upiorogackiem…
- Upiorogacek jest na specjalne okazje. To było jeszcze nic.
- Nic?
- Cóż, ukrywanie twoich uczuć przez te wszystkie twoje lata i fakt, że dowiedziałam się o nich od moich braci nie do końca klasyfikuje się jako ‘nic’… ale nie jest to też przestępstwo. Co najwyżej wykroczenie.
- Właśnie. Co do tego…
- Nie mów nic, Harry. Ja też.
- Ty też?
- Tak… przyznaję się bez bicia. Też to ukrywałam od dawna. Chyba w takim razie nie powinnam udawać wcielenia wszelkich cnót..
- Haha, zabawne, że akurat o tym wspomniałaś…
- Co w tym zabawnego?
- Nie, nic, tylko Ron mówił wcześniej… haha, nie, nieważne.
- Harry, ty paskudniku. Mów!
- Wiesz, to tylko takie nasze… skoro już mowa o cnocie… Ronowi nie bardzo się podobało to, że będę z tobą sam na sam, i groził mi, żebym nie naruszył twojej cnoty…
- Mojej cnoty?... Och… OCH!
- Dokładnie.
- Skąd mu się wziął ten pomysł, że moja cnota jest wciąż nienaruszona?
- Ee, no widzisz… to po prostu jest Ron.
- Jasne. Nadopiekuńczy i apodyktyczny Ron.
- Otóż to.
- A powiedz mi, Harry, jak tam twoja cnota?
- Ee, Ginny?
- Mam ochotę na coś bardzo mało cnotliwego…
______________________________________
- Powiedz nam, Hermiono, czy spotykasz się z kimś? Nie jesteś mężatką, prawda? Przypuszczam, że gdyby tak było, przyszłabyś z mężem.
- Nie, Millicento, nie jestem mężatką. Chwilowo z nikim się nie spotykam
- Malfoy, ty chyba też aktualnie jesteś wolny jak ptak? Już od dwóch tygodni nie widziałem cię z żadną z twoich panienek.
- Czyżbyś prowadził rejestr moich podbojów, Zabini? Rozumiem, że twoja codzienność jest raczej okropna, ale chyba nie aż tak, żebyś musiał żyć moim życiem.
- Codzienność mojego męża nie jest w żadnym stopniu okropna, Draco. Jest bardzo szczęśliwy ze mną, naszą córeczką i kolejnym dzieckiem w drodze, nieprawdaż, kochanie?
- Oczywiście, uwielbiam być twoim mężem, najsłodsza. W ogóle uwielbiam małżenistwo. A ty, Ted?
- Nie zamieniłbym go na nic innego.
- Nie mogę w to uwierzyć. Jestem otoczony baranami z wypranymi mózgami. Wszyscy wierzycie w małżeństwo, ponieważ jesteście wytresowani przez swoje żony i społeczeństwo. A co niby takiego zyskaliście przez nie? Dzielicie wszystko, co do was należy, nie macie w ogóle czasu dla siebie… A potem pojawiają się dzieci i wtedy już w ogóle wszystko idzie się pieprzyć.
- Malfoy, gardzisz małżeństwem tylko dlatego, że związek twoich rodziców był nieudany. Nie możesz tylko na tej podstawie skreślać całej idei, skoro doskonale wiesz, że na świecie są tysiące, miliony szczęśliwych, kochających się małżeństw.
- Przypuszczam, że chciałaś coś jeszcze dodać o kwiatkach, tęczach i niemowlętach oraz stwierdzić, że świat jest wspaniały, a życie piękne, pełne szczęścia i cudów. Proszę cię, Granger, zatrzymaj swoje fantazje dla siebie.
- Draco, Hermiona ma rację. Tylko dlatego, że twoja matka nie była szczęśliwa z twoim ojcem, nie znaczy, że ty również nie będziesz szczęśliwy, gdy się ożenisz.
- Tego się nigdy nie dowiemy, ponieważ nigdy się nie ożenię.
- Święta prawda. Żadna szanująca się czarownica nie związałaby się z takim żałosnym idiotą.
- Jesteś niewiarygodny, Malfoy. Według mnie ściemniasz. Myślę, że chciałbyś się ożenić pewnego dnia, ale zgrywasz wielkiego luzaka – niezbyt przekonująco zresztą.
- Ona mi się podoba. Nie każdy potrafi przemówić Draco do rozumu.
- Widzisz, Millie, co miałam na myśli?
- Och, to wprost oczywiste.
- Odnoszę wrażenie, że chcesz mnie sprowokować, Granger.
- Odnoś sobie jakie tylko chcesz, Malfoy. Jestem gotowa się założyć o twoją rodzinną fortunę, że pewnego dnia się ożenisz i będziesz nie tylko zadowolony, ale uszczęśliwiony. Twoje zachowanie, całe twoje życie, to jeden wielki, rozpaczliwy krzyk o uwagę. Umawiasz się z dziesiątkami dziewczyn, szastasz pieniędzmi na prawo i lewo… To tylko poza, fasada, pod którą chcesz ukryć swoje prawdziwe pragnienia. To oczywiste, że jedyne, czego pragniesz, to ktoś kto byłby u twojego boku nieustannie, wspierał cię i pomagał. Jedyny powód, dzięki któremu odniosłeś jakikolwiek sukces to to, że masz przyjaciół jak Blaise i Pansy, który cię pilnują. A teraz masz jeszcze…
- Ciebie?
-…mnie… gotową cię pilnować, oczywiście.
- Jasne…
- W istocie, oczywiste.
- Przeraźliwie oczywiste.
- Niemalże absurdalnie oczywiste.
- Albo i jeszcze bardziej. Już przepadł.
- Wpadł po uszy.
Rozdział XII - Tortury Rozpoczęte
27 marca 2007
______________________________________
- Dzień dobry, Ginny!
- Och! Dzie-dzień dobry Hermiono… N-nie wiedziałam, że już nie śpisz…
- Jest dziesiąta rano, Ginny, czemu miałabym nie spać?
- Och, nie spojrzałam, która godzina… Do-dobrze się bawiłaś wczoraj wieczorem?
- Wiesz, właściwie to tak. Było całkiem ciekawie, ponieważ…
- Hej Gin, widziałaś moją ko- Hermiona!
- Dzień dobry, Harry… chyba tego szukałeś?
- Moja koszula...
- Hermiono, ja, tego, mogę wyjaśnić…
- Proszę, proszę Ginny. A czy ty się dobrze bawiłaś wczoraj? … Zaraz, zaraz, co ty masz na palcu?
______________________________________
„…tu poczta głosowa Harry’ego Pottera. Harry Potter jest aktualnie nieosiągalny. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. BIIIP”
„…Harry, to ja, Ron. Jest coś koło drugiej w nocy, a ciebie wciąż nie ma. Wszystko gra? Nie jesteś w św. Mungu, prawda? Zaraz tam zadzwonię i sprawdzę.”
„…dobra, właśnie zafiukałem do św. Munga, i ciebie tam nie było. To chyba dobrze, ale nie wiem czy mam się z tego cieszyć, czy nie. Gdzie ty do cholery się podziewasz? Próbowałem zafiukać do Hermiony, ale jest odłączona od sieci. Ciekawe dlaczego? W każdym razie zadzwonię jeszcze raz do Ginny.”
„…Harry, tu Ron. Jest już rano, a ty jeszcze nie wróciłeś do mieszkania. Udało mi się dodzwonić do Hermiony i spytałem się jej, czy wie, co z tobą. Jej odpowiedzią był szaleńczy śmiech, mamrotała też coś o jakichś koszulach i bałaganie w mieszkaniu. Co się z tobą do cholery dzieje, stary?”
„…Harry. Nie żyjesz. Jesteś tak martwy, nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo. Jesteś już praktycznie pogrzebany…”
______________________________________
- No dobrze, a kto powie Ronowi, że się zaręczyliście?
- Właśnie, jeśli o to chodzi… co ty na to żebyśmy nigdy, przenigdy o tym mu nie wspominali?
- Harry, uspokój się. Wiem, że mój brat jest trochę nadopiekuńczy…
- …Największe niedomówienie ubiegłego stulecia!
- …ale wiem, że jakoś się z tym pogodzi. Poprzednio jakoś mu się udało.
- To było w szkole, najgorsze, czego się dopuściliśmy, to całowanie. Poprzedniej nocy podpisałem wyrok śmierci na siebie.
- No więc kiedy zamierzasz mu powiedzieć, Harry?
- Nie wiem, Hermiono. Prawdopodobnie nigdy.
- Harry! A co zrobisz jak się pobierzemy? Będziemy mieli dzieci?
- Pobierzemy się ukradkiem, i powiemy mu, że jesteś czyjąś surogatką.
- Harry!
- Harry Potterze!
- Słuchaj. Fred i George? Żaden problem. Charlie i Bill? Trochę krępujące, ale dam sobie radę. Percy? Proszę cię…ale Ron? Wolałbym się zmierzyć znowu z Voldemortem…
- Harry, trochę przesadzasz. Ron przecież ci nic nie…
PUK, PUK, PUK!
- OTWIERAJ, POTTER! WIEM, ŻE TAM JESTEŚ!
PUK, PUK, PUK!
- Ron, co ty tu…
- Z drogi, Hermiono!... Potter, zabiję cię!
- Ron, mogę wyja…
- Chyba wyraziłem się jasno, że nie wolno ci dotykać mojej siostry!
- Ron! To nie w porządku! Nie możesz kontrolować mojego życia!
- Zamknij się Ginny, tu nie chodzi o ciebie?
- Jak to nie chodzi o mnie?
- Zaufałem ci, Harry! Nie sądziłem, że masz zamiar uwieść moją siostrę!
- Ron, wcale jej nie uwiodłem!
- Ronaldzie Weasley! Nie jestem uwiedziona! Jestem zaręczona!
- To nie ma nic do rze… - co? Co jesteś?
- Ron, Harry oświadczył mi się dziś rano. Zamierzamy się pobrać!
- Niech mnie gęś… Ja nie… Nie wiedziałem, że to tak na poważnie, stary…
- Ja też nie wiedziałem, ale zdałem sobie sprawę. Kocham twoją siostrę, Ron.
- Ron?
- Tak, Ginny?
- Mam dla ciebie jedno słowo.
- Jakie?
- Uciekaj.
______________________________________
MamboItaliano: Jak ci się podobała wczorajsza impreza?
TheMAN: Czułem się, jakby moi najlepsi przyjaciele schwytali mnie w pułapkę i rzucili na pastwę kobiety, która działa mi na nerwy jak nikt inny.
MamboItaliano: W pułapkę?
TheMAN: Oczywiście, jakbyście mnie wrzucili do klatki lwa bez żadnej broni. Serio, chciałeś mnie zeswatać z Granger? GRANGER?
MamboItaliano: A co, nie podoba ci się Granger?
TheMAN: Co mi się może nie podobać? Pominąwszy bujne włosy, fajne nogi i idealne zęby otrzymujemy obsesyjnie wszystko analizującą, kłótliwą, świętoszkowatą, upartą, przemądrzałą wiedźmę. Co ja sobie myślałem? Szczyt marzeń.
MamboItaliano: Jesteś zły, bo cię rozgryzła. Przejrzała cię na wylot, a ty o tym doskonale wiesz i dobija cię to. Nieprawdaż?
TheMAN: Nic mnie nie dobija.
MamboItaliano: Albo… może chodzi o to, że nie podoba się jej to, co w tobie zobaczyła i się tym denerwujesz.
TheMAN: Zero do dwóch dla ciebie.
MamboItaliano: Nie, myślę, że trafiam w samo sedno. Nie tylko Granger potrafi cię przejrzeć.
TheMAN: Nie wiedziałem, że jestem aż taki przezroczysty.
MamboItaliano: Jak szyba w oknie… Co zamierzasz z tym teraz zrobić?
TheMAN: Nic.
MamboItaliano: Miałem na myśli Granger.
TheMAN: Ja też.
______________________________________
- Naprawdę musiałaś przekląć Rona, Ginny?
- Oczywiście, że tak. Przegiął, i to konkretnie.
- Zrozumiałe, ale czy musiałaś do tego użyć upiorogacka?
- Hermiono! Ron groził Harry’emu śmiercią. Myślę, że sobie zasłużył.
- Możliwe…
- Hermiono, ale nie opowiedziałaś mi w końcu o wczorajszej nocy. Co się stało? Podali ci gotowanego węża? Wszyscy byli ubrani na zielono?
- Ginny, tylko dlatego że oboje Zabini byli w Slytherinie nie oznacza, że mają obsesję na punkcie gadów i zieleni. Jedynym zielonym elementem garderoby w całym towarzystwie była koszula Malfoya, bardzo ładna zresztą.
- Malfoy tam był? Podobała mu się twoja spódnica?
- Nie zwróciłam uwagi…
- Hmmmm, śmiem wątpić. Kto jeszcze tam był?
- Millicenta Bulstrode-Nott i jej mąż Teodor.
- Nie wiedziałam, że się pobrali. Kto jeszcze?
- Tylko oni, Blaise, Pansy, Malfoy i ja.
- Poważnie? Tylko dwa małżeństwa i ty z Malfoyem?
- Dokładnie tak. A o co chodzi? Co masz na myśli?
- Mam na myśli, że Blaise i Pansy chcą cię zeswatać z Malfoyem.
- Nie… nie, to idiotyczne.
- Zastanów się, Hermiono. Oprócz ciebie, Malfoy był tam jedynym singlem. Wszyscy inni byli sparowani. Specjalnie cię z nim ustawili. Myślę, że chcą z was zrobić parę!
- Nie nadążam za twoim rozumowaniem, Ginny. Nikt nas nie swatał.
- Obok kogo siedziałaś przy stole?
- Obok Pansy… i Malfoya.
- Tak też myślałam.
- To tylko ustawienie talerzy, Ginny, to nic nie znaczy.
- Galeony przeciwko orzechom, że Blaise i Pansy chcą, żebyście z Malfoyem byli razem. Osobiście uważam, że to doskonały pomysł.
- Chyba sobie żartujesz.
- Oczywiście, że nie! Pociągacie się nawzajem; nie kręć głową, Hermiono, doskonale wiesz, że to prawda. Oboje jesteście bardzo inteligentni i świetni w swojej pracy. Odnosicie olbrzymie sukcesy.
- To nie znaczy, że do ciebie pasujemy.
- Jasne. On jest rozwydrzonym bachorem, a ty jesteś strasznie protekcjonalna, ale pominąwszy to, jesteście dla siebie stworzeni. Wasze rozmowy zawsze będą interesujące. Jego warta miliardy galeonów firma i twoja krucjata na rzecz skrzatów zapewni ci mnóstwo aktywności. No i założę się, że seks będzie niesamowity…
- Ginny!
- No proszę cię, nie udawaj, że o tym nigdy nie myślałaś!
- Oczywiście, że nie!
- Kłamiesz! A co z twoim snem?
- Och… Mogę w swojej obronie powiedzieć, że to był obraz wytworzony przez moją podświadomość w reakcji na dużą ilość stresu. Nie była to świadoma myśl.
- Ale jesteś uparta, Hermiono. Dlaczego po prostu się nie przyznasz, że jesteś nim zainteresowana? Będzie nam dużo łatwiej!
- Dlaczego mam się przyznawać do czegoś, co nie jest prawdą? Przestań mnie naciskać!
- Po prostu nie chcę, żebyś była sama…
- Dzięki Ginny, doceniam twoje intencje, ale przecież nie będę już zawsze samotna…
- Na pewno nie, już ja się o to postaram…
- Co mówisz?
- Nic takiego…
______________________________________
Do: B Zabini
Od: G Weasley
Temat: Mission Impossible
______________________________________
Drogi Panie Zabini,
Nie wiem, czy mnie Pan pamięta, z tej strony Ginny Weasley. Najlepsza przyjaciółka Hermiony Granger. Wygląda na to, że mamy wspólny problem – w postaci Hermiony Granger i Dracona Malfoya.
Jeśli Malfoy choć trochę przypomina Hermionę, prawdopodobnie w tej chwili wypiera się jakichkolwiek uczuć do niej i protestuje stanowczo przeciwko wszelkim wysiłkom, jakie czyni Pan w kierunku zeswatania tych dwojga.
Jest to dla mnie absolutnie oczywiste, że oni powinni być razem. Chociażby po to, by wreszcie zlikwidować to seksualne napięcie, które powoduje gromadzącą się frustrację. Od kiedy Hermiona zaczęła pracować w Malfoy International, wciąż ma huśtawki nastrojów, i jestem przekonana, że ich bezpośrednią przyczyną jest pański szef i najbliższy przyjaciel.
Oferuję ze swojej strony uczynić co tylko w mojej mocy, by skierować tych dwoje idiotów w swoim kierunku. Jeśli ma Pan jakieś pomysły, proszę mi dać znać, a z chęcią pana wesprę.
Za szczęście naszych przyjaciół,
Ginny Weasley
______________________________________
„…albo jestem niezwykle zajęty i nie mogę odebrać telefonu, albo jesteś dla mnie kompletnie nieistotny i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. W obu przypadkach, nie trudź się zostawianiem wiadomości, ponieważ prawdopodobieństwo, że do ciebie oddzwonię, jest równie wysokie, jak szanse przetrwania kostki lodu w piekle. BIIIP”
„…cześć Draco, mówi Bianca. Przyjeżdżam do miasta na kilka dni i zastanawiałam się, czy moglibyśmy się umówić na drinka. Nie mogę znieść myśli, że miałabym być w tym samym mieście co ty i przegapić szansę na… spotkanie. Zadzwoń do mnie. Buziaczki.”
______________________________________
- Nie wierzę, że rzuciła na mnie urok!
- Wiem, stary, to wredne, ale przypomnij sobie, że groziłeś mi śmiercią.
- Przecież wiesz, że nie mówiłem serio! Naprawdę!
- Dobrze, że nie mam podbitego oka na dowód. Biorąc pod uwagę, że już jednym obdarowała mnie twoja siostra wczorajszej nocy…
- Tak się właśnie zastanawiałem…
- Czy zgadzasz się na to, Ron?
- Jasne, że się zgadzam! Wreszcie będziesz moim bratem!
- I nie jesteś zły na Ginny za tego upiorogacka?
- …
- Ron? Jesteś zły?
- …
- Ron? Co ty robisz?
- …
- Ron, do kogo piszesz? Ron?
______________________________________
Do: A Weasley; M Weasley; B Weasley; C Weasley; P Weasley; F i G Weasley
Od: R Weasley
Temat: Zemsta jest słodka
______________________________________
Droga Rodzino i ty, Percy,
Chciałbym być pierwszą osobą, która was poinformuje o tym, że Ginewra Molly Weasley, nasza najdroższa siostra/córka oficjalnie się zaręczyła z niejakim Harrym Jamesem Potterem.
Tortury uważam za rozpoczęte.
Ron
Rozdział XIII - Kwiecień
31 marca 2007
______________________________________
- Draco, po naszym ostatnim spotkaniu trochę się zastanawiałem, i wymyśliłem dla ciebie taki mały projekt.
- Projekt?
- Tak. W trakcie naszej ostatniej sesji stało się dla mnie oczywiste, że nie potrzebujesz pomocy w panowaniu nad gniewem, ponieważ trzymasz swoje emocje na bardzo krótkiej wodzy. Myślę, że problem w tym, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, co doprowadza cię do gniewu. Wierzę, że analizując twoje zachowanie krok po kroku, będziemy w stanie odkryć, co cię najbardziej drażni i sprawia, że tracisz nad sobą kontrolę.
- Nie ma pan zamiaru wszędzie za mną chodzić, prawda?
- Oczywiście, że nie! Byłoby to nie tylko głupie, ale też niezręczne i zupełnie niepotrzebne. Nie, proponuję, byś zaczął spisywać wszystkie swoje czynności, i uczucia, jakie są przez nie wywołane.
- Chce pan, żebym prowadził pamiętnik?
- Dziennik, jeśli preferujesz bardziej męski punkt widzenia.
- Pamiętnik to pamiętnik, bez względu jak się go nazwie. I jak długo miałbym go prowadzić?
- Przez miesiąc.
- A jeśli odmówię?
- Cóż… Mam wiadomość od pani Pansy Zabini, w której twierdzi, że jeśli odmówisz chociażby częściowego uczestnictwa w swojej terapii i wykonywania związanych z nią zadań, weźmie sprawy w swoje ręce i da klucze do pańskiego mieszkania niejakiej Charlene Shagamuffin…
- Co za dziw...
- Język, Draco. Co mówiliśmy o kulturalnym wyrażaniu się?
- Głupie, wścibskie bab...
- Panie Malfoy, jeśli nie ma pan zamiaru rozprawić się ze swoim problemem dotyczącym gniewu, równie dobrze możemy odwołać wszystkie następne spotkania i po prostu zadzwonię do pani Zabini…
- Nie! Nie, nie będzie takiej potrzeby… będę prowadził ten cholerny pamiętnik…
______________________________________
„…mówi Ginny. Wiesz co masz robić! BIIIP”
„…GINEWRO MOLLY WEASLEY! DLACZEGO MI NIE POWIEDZIAŁAŚ, ŻE SPOTYKASZ SIĘ Z HARRYM? WIEM, ŻE JESTEŚ NIEMOŻLIWIE SKRYTA JEŚLI CHODZI O TWOJE OSOBISTE SPRAWY ALE SĄDZIŁAM, ŻE SKORO JESTEM TWOJĄ MATKĄ, ZECHCIAŁABYŚ MNIE CHOCIAŻ POINFORMOWAĆ, ŻE UMAWIASZ SIĘ Z HARRYM! W ZASADZIE, ON TEŻ SIĘ NIE ODEZWAŁ ANI SŁÓWECZKIEM! PRZEŻYŁAM SZEŚĆ CIĄŻ I TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ GODZIN PORODU, BY MIEĆ MOJĄ MAŁĄ CÓRECZKĘ, A TY MI SIĘ TAK ODWDZIĘCZASZ? DLACZEGO NIKOMU NIE POWIEDZIAŁAŚ? KIEDY DOKŁADNIE MIAŁAŚ ZAMIAR NAS POINFORMOWAĆ, ŻE ZARĘCZYŁAŚ SIĘ Z HARRYM? A MOŻE NIE MIAŁAŚ ZAMIARU MÓWIĆ SWOJEJ RODZINIE? MYŚLAŁAM ŻE PO TYCH TRZECH OKROPNYCH LATACH WOJNY RODZINA BĘDZIE DLA CIEBIE ZNACZYĆ TROCHĘ WIĘCEJ. NAJWYRAŹNIEJ BYŁAM W BŁĘDZIE. NAJWYRAŹNIEJ – „
„…cześć Ginny, mówi twój tata. Twojej matce jest bardzo przykro, że nie wspomniałaś nam że ty i Harry się spotykacie. Rozumiemy, że bardzo dbasz o swoją prywatność, ale chcielibyśmy wiedzieć o takich rzeczach. Nie bylibyśmy w takim szoku, gdybyś nam chociaż powiedziała, że zaczęliście się znowu widywać. W każdym razie wiedz, że ja i twoja matka bardzo się z tego cieszymy i zapraszamy ciebie i Harry’ego do Nory w najbliższym terminie, kiedy będzie wam pasowało, żebyśmy mogli wam właściwie pogratulować. Bardzo się cieszymy z mamą, skarbie. Kochamy cię.”
„…NIE INTERESUJE MNIE CO POWIEDZIAŁ CI TWÓJ OJCIEC. LEPIEJ POJAWCIE SIĘ Z HARRYM NATYCHMIAST PO ODEBRANIU TEJ WIADOMOŚCI, ŻEBYŚMY MOGLI O TYM POROZMAWIAĆ. TYLE MI SIĘ CHYBA NALEŻY OD CIEBIE, GINEWRO! SPRAWIŁAŚ MI PRZYKROŚĆ, NAPRAWDĘ OGROMNĄ PRZYKROŚĆ!”
______________________________________
Pamiętnik…
Dziennik…
Wspomnienia…
Tygodniowy Rejestr Wszystkiego, Co Robię Dla Tego Nudnego Psychiatry, Po To, By Uspokoić Tę Cholerę Imieniem Pansy, Po To, Bym Mógł Znów Widywać Jej Córkę I Uniknąć Olbrzymiego Poniżenia
3 – 9 kwietnia, 2007
Niedziela:
Obudzony wcześnie głośny dudnieniem. Zabini za drzwiami sypialni ze śniadaniowym burrito. Wywaliłem Zabiniego. Zatrzymałem burrito. Zmęczony. Zły. Najedzony.
Obejrzałem powtórki Kumpli. Gwennifer Thanniston jest seksowna. Znudzony.
Poniedziałek:
Odkryłem cichą aukcję dotyczącą dość niewinnego zdjęcia Granger i mnie. Wściekły.
Przywaliłem Zabiniemu. Średnio usatysfakcjonowany.
Powiedziałem Granger. Zirytowany.
Oglądałem Granger bijącą Zabiniego. Bardzo zadowolony.
Znalazłem zdjęcie. Jeszcze bardziej zadowolony.
Wykupiłem zdjęcie za czterysta galeonów. Wściekły.
Powiedziałem Granger. Zatrzymałem zdjęcie. Rozbawiony.
Granger mnie uderzyła. Rozwścieczony.
Wtorek:
Naukowcy z Malfoy International wynaleźli lekarstwo na likantropię; zarobię miliony. Bardzo zadowolony.
Świętowanie butelką szampana z Zabini i Granger. Obserwowanie Granger wstawionej po jednym kieliszku. Ubawiony.
Środa:
Obiad z Biancą. Radosny.
Deser z Biancą u mnie w mieszkaniu. Usatysfakcjonowany.
Obudziłem się obok Bianki. Nie lubię dzielić łóżka. Niepewny.
Czwartek:
Spotkanie z dr Spencerem. Rozdrażniony.
Siedzenie w fotelu-worku. Niewygodnie.
Rozmowa o matce. Niespokojny.
Rozmowa o dzieciństwie. Zły.
Rozmowa o żądzy władzy. Szczęśliwy.
Piątek:
Granger zaatakowała mnie skrzatami. Zirytowany.
Znalazłem dwadzieścia galeonów w biurku. Wesoły.
Za znalezione pieniądze kupiłem w pubie drinka pięknej blondynce. Przespałem się z blondynką. Zadowolony.
Sobota:
Obudziłem się z kacem. Wykończony.
Znalazłem różowe stringi w kieszeni. Zaciekawiony.
Znalazłem właścicielkę stringów w wannie. Podniecony.
______________________________________
Do: G Weasley
Od: P Weasley
Temat: Twe nadchodzące zaślubiny
______________________________________
Najdroższa siostro,
Zostałem ostatnio poinformowany przez naszego brata Ronalda o Twoich zaręczynach z P. Harrym Potterem. Jakkolwiek niezadowolony jestem z otrzymania takich wspaniałych wieści od kogoś innego, niż Ty sama bądź Pan Potter, cieszę się z powodu pomyślnego ułożenia życia przez Ciebie.
Związek z Panem Potterem nie tylko zapewni Ci komfortowy styl życia, bezpieczeństwo i rodzinne szczęście, lecz również przyczyni się do nawiązania przez naszą rodzinę wielu korzystnych kontaktów w Ministerstwie. Jestem pewien, że nasz Ojciec zgodzi się ze mną w tym względzie.
Jeszcze raz gratuluję Ci Twego nowego osiągnięcia i życzę Ci wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia z Panem Potterem.
Ukłony,
Percival Weasley
______________________________________
Do: G Weasley
Od: B Weasley
Temat: Moje dzieciątko dorasta!
______________________________________
Cześć dziecino! (wiem, że tylko mnie wolno Cię tak nazywać)
Nadal pamiętam Twoje narodziny. Byłaś maleńkim, pomarszczonym brzydactwem i pamiętam, że zapłaciłem Charliemu, by wsadził Cię do toalety i spłukał. Mama nas przyłapała i dostaliśmy straszne wciry, i od tej pory nie wolno nam było przebywać z Tobą bez towarzystwa odpowiedzialnej osoby dorosłej. To były czasy…
Ale spójrz teraz na siebię! Jesteś dorosłą kobietą, piękną, inteligentną, mogłabyś mieć każdego mężczyznę na świecie i żaden z nich nie byłby dla Ciebie wystarczająco dobry.
Może oprócz jednego… w takim razie doskonale się składa, że właśnie za niego wychodzisz za mąż. Harry’emu również wyślę gratulację, chciałem Ci tylko powiedzieć, że razem z Fleur bardzo się cieszymy. W zasadzie, Fleur jest zachwycona tym, że będzie mogła pomóc w organizowaniu kolejnego wesela (jeśli jej na to, oczywiście, pozwolisz).
Uściski,
Bill
______________________________________
Do: G Weasley
Od: C Weasley
Temat: No wreszcie!
______________________________________
Poważnie Gin-Gin! Najwyższy czas żebyś się wreszcie hajtnęła! Przez ostatnie sześć lat wszystkie Twoje zdjęcia, które miałem, były rozkradane przez napaleńców z mojego obozu. Uwierz mi, niewiele jest bardziej niepokojących rzeczy, niż pięciu najlepszych kumpli śliniących się na widok zdjęcia twojej małej siostrzyczki.
Czyli mówisz, że wychodzisz za Harry’ego Pottera? Jesteś pewna, że tego chcesz? Zdajesz sobie sprawę, ile kobiet na całym świecie zapragnie cię teraz dopaść? W końcu jest najbardziej pożądanym kawalerem czarodziejskiego świata.
Jeśli potrzebujesz pomocy, tylko zadzwoń a natychmiast przyślę ci Rogogona do obrony!
Pozdrówki,
Charlie
______________________________________
Pamiętnik…
Dziennik…
Wspomnienia…
Tygodniowy Rejestr Wszystkiego, Co Robię Dla Tego Nudnego Psychiatry, Po To, By Uspokoić Tę Cholerę Imieniem Pansy, Po To, Bym Mógł Znów Widywać Jej Córkę I Uniknąć Olbrzymiego Poniżenia
10 – 16 kwietnia, 2007
Niedziela:
Bianca znalazła różowe stringi pod łóżkiem. Zaniepokojony.
Bianca zagroziła, że już nigdy się ze mną nie spotka, jeśli znajdzie więcej stringów. Zły. Nadzieja na boczne wyjście.
Bianca stanowczo sobie nie życzy sypiania z innymi kobietami. Wkurzony.
Uświadomiłem sobie, że jestem w monogamicznym związku. Naprawdę wkurzony.
Przespałem się z Biancą. Uszczęśliwiony.
Poniedziałek:
Granger znów mnie zaatakowała sprawą skrzatów. Rozważania nad jej zatrudnieniem.
Wywaliłem nową sekretarkę. Chwilowo zadowolony.
Ochrzaniony przez Granger za wywalenie sekretarki. Zły, na dodatek z migreną.
Wtorek:
Dziewczyna Weasley odwiedziła Granger, przeszła obok mojego biura. Zainteresowany.
Obserwacja Dziewczyny Weasley i Granger przy dystrybutorze wody. Jeszcze bardziej zaintrygowany.
Usłyszałem moje imię. Rzuciłem Sonorus na Granger. Rozbawiony.
Przeklęty przez Granger i Dziewczynę Weasley. Wściekły.
Środa:
Konferencja z Granger na temat Lumos-Tel. Znudzony.
Kupiłem czterdzieści osiem procent udziałów w Lumos-Tel. Bardzo zadowolony.
Pochwaliłem Granger za jej pracę. Zwątpiłem we własne zdrowie psychiczne. Zdumiony.
Granger spojrzała na mnie dziwnie i podziękowała. Zwątpiłem w jej zdrowie psychiczne. Zmieszany.
Kontakt wzrokowy. Bardzo zmieszany.
Czwartek:
Poszedłem na terapię. Zirytowany.
Przyniosłem własne krzesło. Wygodnie.
Unikałem pytań o Hogwart. Ubaw.
Obserwowałem pulsującą żyłę na czole dr Spencera. Zafascynowany.
Piątek:
Obiad z Biancą w wegańskiej restauracji. Wściekle głodny.
Dyskusja na temat jej kariery w modelingu. Znudzony.
Zamówiłem pizzę z mięsem po seksie. Zadowolony.
Sobota:
Bianca wciąż w moim łóżku. Rozdrażniony.
Bianca nie wzięła szczoteczki do zębów. Użyła mojej. Obrzydzony.
Poszedłem na charytatywny mecz Quidditcha. Widziałem Weasleya i Głupottera z Dziewczyną Weasley i Granger. Wkurzony.
Armaty wygrały. Przegrałem trzydzieści galeonów. Wściekły.
______________________________________
„…cześć, dodzwoniłeś się do Ginny. Zostaw wiadomość po sygnale. BIIIP”
„…witaj, droga siostro, mówi George. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nie tylko przyprawiłaś matkę o największą migrenę w jej życiu – przerasta sześciodniową, do której przyczyniliśmy się z Fredem, o dziesięć dni! – ale również sprawiłaś, że my w porównaniu z tobą i Harrym jawimy się niczym niewinne aniołki. Fred i ja nigdy nie wyglądaliśmy tak dobrze! Dzięki siostrzyczko!”
„…cześć, Ginny, tu Fred. George zapomniał powiedzieć, że żądamy nazwania twego pierworodnego na naszą część, w końcu to dzięki nam Harry przeszedł do rzeczy. Proponujemy Forgina dla dziewczynki i Georderick dla chłopca. Pomyśl o tym!”
______________________________________
Pamiętnik…
Dziennik…
Wspomnienia…
Tygodniowy Rejestr Wszystkiego, Co Robię Dla Tego Nudnego Psychiatry, Po To, By Uspokoić Tę Cholerę Imieniem Pansy, Po To, Bym Mógł Znów Widywać Jej Córkę I Uniknąć Olbrzymiego Poniżenia
17 – 23 kwietnia, 2007
Sobota:
Obiad u Zabinich z Biancą. Dobre jedzenie. Zadowolony.
Rozmowa o modelingu i kosmetykach. Smętny.
Pansy nie lubi Bianki. Niezbyt zaskoczony.
Bianca nie lubi Kateriny. Oburzony.
Bianca nie lubi dzieci. Zaniepokojony.
Poniedziałek:
Przyłapałem Zabiniego i Pansy na gorącym uczynku w gabinecie. Zdegustowany.
Poinformowany, że przyszłe dziecię nie zostanie nazwane na moją cześć ze względu na sfotografowanie powyższego incydentu. Niezadowolony.
Przeklęty przez Pansy za zdjęcie. Bardzo niezadowolony.
Wtorek:
Bianca wpadła do biura. Zirytowany.
Bianca puszyła się i rządziła wśród moich pracowników. Rozdrażniony.
Bianca poprzestawiała rzeczy na biurku. Nieprzyjazny.
Granger rzucała Biance wściekłe spojrzenia. Zadowolony.
Środa:
Kolejna pułapka zastawiona przez Granger. Zmartwiony.
O co jej do cholery chodzi z tymi skrzatami? Zdenerwowany.
Konfrontacja z Zabinim na temat skrzatów; odkrycie, że w kontrakcie Granger była klauzula zapewniająca wolność wszystkim skrzatom z Malfoy Int’l. Wściekły.
Natychmiast się udałem do Granger i przerwałem jej obiad z Dziewczyną Weasley. Enchiladas. Smaczne. Chwilowo nasycony.
Granger zła, próbowała mnie wyrzucić. Rozbawiony.
Powiedziałem, że nie może uwolnić moich skrzatów; spoliczkowany. Niezadowolony.
Granger wściekła, nie mogła mówić. Piękna. Oczarowany.
Ponownie przemyślałem sprawę skrzatów. Zdumiony.
Granger uścisnęła mnie ze szczęścia; za krótko. Zmieszany.
Problem z zaśnięciem. Wciąż zmieszany.
Czwartek:
Dr Spencer zauważa poprawę. Jaką poprawę? Zdumiony.
Rozmowa o marzeniach i celach. Już osiągnięte. Znudzony.
Spytany, czy jestem szczęśliwy. Niepewny.
Piątek:
Państwowy Dzień Dzieci Pracownika. Nic nie zrobiłem. Skwaszony.
Spotkałem się z wszystkimi dziećmi pracowników Malfoy Int’l. Zirytowany.
Opluty, skopany, obrzygany, ciągnięty za uszy, szczypany i pogryziony. Wściekły.
Opadłem na kanapę w biurze; masaż skroni przez Granger. Ukojony.
Sobota:
Wyspałem się. Wypoczęty.
Bianca wyjechała. Zachwycony.
Obejrzałem mecz z Zabinim i Nottem. Rywalizujący.
Zjadłem sam obiad. Samotny.
______________________________________
Do: Potwór
Od: Twoi Twórcy
Temat: Twój bliski koniec
______________________________________
Ten m-mail powstał w wyniku współpracy następujących:
Pp. Weasley: Bill, Charlie, Fred, George, Ron
Ten m-mail jest wspólnym wysiłkiem mającym na celu:
Śmiertelnego przerażenia ciebie.
Dobra, kolego, będziemy dla ciebie wyjątkowo mili i kochani. Mamy kilka pytań i żądamy odpowiedzi.
Trzy rzeczy.
1) Czy naprawdę kochasz naszą siostrę? Kochasz tak, że jesteś gotów zrobić wszystko dla niej i jej rodziny? Kochasz tak, że pragniesz poświęcić wszystko dla dobra jej i jej rodziny? Kochasz tak, że z własnej woli zgadzasz się dołączyć do jej rodziny i uczynić ją swoją własną?
2) Czy ostatnio poddawałeś badaniom swoje zdrowie psychiczne?
3) Czy Ginny jest w ciąży?
Jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca, pojmij, proszę, naszą siostrę za żonę.
Jeśli odpowiedź na drugie pytanie jest twierdząca, pojmij, proszę, naszą siostrę za żonę.
Jeśli odpowiedź na trzecie pytanie jest twierdząca, jedno słowo, Potter: uciekaj.
Jeśli życie ci miłe, masz dwa wyjścia: 1) spotkaj się z nami dziś w Dziurawym Kotle o ósmej i postaw nam kolejkę, a nie zrobimy ci poważnej krzywdy 2) nie przyjdź i zgiń.
Witamy w rodzinie,
Bill, Charlie, Fred, George i Ron
______________________________________
Pamiętnik…
Dziennik…
Wspomnienia…
Tygodniowy Rejestr Wszystkiego, Co Robię Dla Tego Nudnego Psychiatry, Po To, By Uspokoić Tę Cholerę Imieniem Pansy, Po To, Bym Mógł Znów Widywać Jej Córkę I Uniknąć Olbrzymiego Poniżenia
24 – 31 kwietnia, 2007
Niedziela:
Poszedłem pobiegać. Wpadłem na Granger, dosłownie. Zakłopotany.
Poszedłem na kawę z Granger. Na cztery godziny. Przyjemnie.
Poniedziałek:
Wstałem późno, spałem mocno. Wypoczęty.
Praca do późna. Samotny.
Zauważyłem światło w biurze Granger. Zaciekawiony.
Nie zapukałem. Niepewny.
Wtorek:
Zaatakowany od tyłu przez szalonego gościa ze wsparcia technicznego. Przerażony.
Przekląłem go na wszystkie strony świata. Samoobrona. Usprawiedliwiony.
Obroniony przez Granger. Zaskoczony.
Psychiczny technik wywalony przez Granger. Granger wściekła, strasznie seksowna. Podniecony.
Środa:
Weasley odwiedził Granger. Wkurzony.
Potter odwiedził Granger. Bardziej wkurzony.
Granger wyszła wcześniej z Wieprzlejem i Głupotterem. Naprawdę wkurzony.
Wyśmiany przez Zabiniego. Rozzłoszczony.
Uderzyłem Zabiniego. Wciąż zły.
Zabini oddał. Podbite oko. Wciąż zły.
Czwartek:
Spotkanie ze Spencerem. Zmęczony.
Spytany o podbite oko. Zirytowany.
Opowiedziałem, co się stało. Znudzony.
Spytany o Granger. Brak odpowiedzi.
Ponownie spytany o Granger. Brak odpowiedzi.
Spencer spojrzał się dziwnie i odpuścił. Podejrzliwy.
Piątek:
Bianca wróciła do miasta. Obojętny.
Bianca zostawiła dwadzieścia wiadomości. Poirytowany.
Bianca ominęła ochroniarzy i sekretarkę i dostała się do biura. Sfrustrowany.
Wyrzuciłem sekretarkę. Wciąż zły.
Ochrzan od Granger przy Biance. Bardzo sfrustrowany.
Bianca obraziła spódnicę Granger. Granger wyglądała nieźle w spódnicy. Spódnica wyglądała znajomo. Zirytowany.
Granger ukradkiem rzuciła na Biankę urok; Bianca się potknęła. Rozśmieszony.
Bianca uderzyła się o biurko, co zaowocowało wielkim siniakiem na czole. Zachwycony.
Sobota:
Zerwałem z Biancą. Uszczęśliwiony.
Zaportowałem się u Zabinich. Przez pomyłkę.
Natychmiast teleportowałem się do Granger. Nie było jej. Zawiedziony.
Poszedłem spać. Samotny.
Niedziela:
Obudziłem się niepewny i zmieszany.
Wciąż niepewny i zmieszany.
Nienawidzę tego cholernego pamiętnika.
Rozdział XIV - I wtedy ją pocałowałem...
Maj 2007 - część pierwsza
______________________________________
- Tralalala, wiedźma sczezła…
- Granger?
- Wiedźma sczezła, wiedźma trup!
- Granger, skup się…
- Tralala, hop siup, wiedźma sczezła, wiedźma trup!
- Granger!
- Och! Wy-wybacz Malfoy, nie widziałam cię.
- Podśpiewujesz sobie?
- No, tak…
- Z czego się tak cieszysz?
- Ja się cieszę?
- A nie?
- Chyba tak…
______________________________________
Do: G Weasley
Od: B Zabini
Temat: Nadszedł czas, miła przyjaciółko
______________________________________
Droga Panno Weasley,
Po pierwsze, chciałbym Pani pogratulować zaręczyn z panem Potterem. Życzę Pani wszelkiego szczęścia i powodzenia w małżeństwie.
Po drugie, pragnę przeprosić za tak późną odpowiedź. Rozważyłem Pani propozycję i sądzę, że najwyższy czas, by podjąć stosowne działania. Wcześniej miałem zamiar pozwolić, by sprawy między panem Malfoyem a panną Granger potoczyły się normalnym tokiem, ale zdałem sobie sprawę, że o ich relacji można powiedzieć wszystko, oprócz tego, że jest normalna.
Mój przyjaciel najwyraźniej boi się działać, i sądzę, że do mnie będzie należeć delikatne skierowanie (bądź popchnięcie) na właściwe tory. Przypuszczam, że Pani będzie musiała spełnić podobną rolę przy pannie Granger.
Odłożywszy na bok etykietę, muszę przyznać, że ich nieustanne wpatrywanie się w siebie maślanym wzrokiem, gdy sądzą, nikt nie patrzy, doprowadza mnie do szału. Nie mówiąc już o tym, że Malfoy nabrał zwyczaju fizycznego wyżywania się na mnie, gdy cierpi od nadmiaru seksualnej frustracji.
W piątek odbywa się bankiet Malfoy International, wydany z okazji wynalezienia lekarstwa na likantropię. Sądzę, iż tej nocy należy zacząć działać. Wszystko już zaplanowałem; jedynym Pani zadaniem będzie zadbanie o to, by panna Granger pojawiła się wyglądając zachwycająco. Mówię poważnie – ma być olśniewająca. Chcę wreszcie zobaczyć seksowną Granger, która ciągle się ukrywa pod kostiumami i garsonkami.
Malfoy jest w pełni świadomy jej błyskotliwości i umiejętności prowadzenia zajmującej konwersacji. Wie, że dorównują sobie inteligencją. Należy się więc skupić na jego potrzebie bliskości. Im bardziej seksowna będzie Granger, tym lepiej.
Życzę szczęścia, lecz nie sądzę, by było Pani potrzebne.
B Zabini
______________________________________
IGotLucky7: Hermiono!
Anodyne28: Ginny?
IGotLucky7: Jedyna i niepowtarzalna! Hermiono, on jest wolny.
Anodyne28: Wiem.
IGotLucky7: Ty też jesteś wolna.
Anodyne28: Zdaję sobie z tego sprawę, dzięki.
IGotLucky7: DLACZEGO nadal jesteś wolna, skoro ktoś bardzo dostępny urzęduje dwa biura dalej?
Anodyne28: Nie mam zamiaru czynić żadnych kroków w tym kierunku, Ginny. Jedyne miejsce, gdzie planuję skierować swoje kroki w najbliższej przyszłości to toaleta.
IGotLucky7: Dlaczego się tak zapierasz?
Anodyne28: Ginny, nie jestem w jego typie.
IGotLucky7: Jesteś inteligentna, piękna, zabawna, niezależna, czarująca, czuła – jeśli nie jesteś w jego typie, musi być skończonym kretynem.
Anodyne28: No cóż, w końcu umawiał się z Biancą.
IGotLucky7: Wszyscy popełniamy błędy. W każdym razie, mam dla ciebie sukienkę na bankiet, pokażę ci, jak dotrzesz do domu. To wspaniałe, że wreszcie znaleźliście lekarstwo na likantropię! Lupin już zaczął terapię. Harry jest zachwycony.
Anodyne28: Super, dzięki, Ginny… Wiem, to naprawdę wspaniałe. Miałam pewne obawy co do Instytutu Międzynarodowych Badań i Rozwoju Malfoy International, od kiedy wypuścili na rynek Eliksir Olśniewających Rzęs, ale to odkrycie po stokroć udowodniło ich wartość.
IGotLucky7: Hej, dzięki temu eliksirowi zaoszczędziłam setki sykli na tuszu do rzęs! I nie udawaj, że go nie używasz, od kiedy go razem wypróbowałyśmy twoje oczy wyglądają zupełnie inaczej! I zawdzięczasz to właśnie Malfoy Int’l!
Anodyne28: Dobra, dobra. Muszę lecieć. Do zobaczenia po pracy!
______________________________________
Zapraszamy Panią na:
BAL POD KSIĘŻYCEM
MALFOY INTERNATIONAL
ŚWIĘTUJEMY KRES LIKANTROPII
Hotel Dermott
Sala Balowa A
4646 E 9th ST.
Londyn
12 maja 2007
20.00
Stroje wieczorowe
Zachęcamy do składania datków
Cały dochód zostanie przeznaczony na rzecz rodzin, których członkowie zostali dotknięci likantropią, by pokryć koszty leczenia
Blaise Zabini, Kierownik Działu Public Relations i Marketingu
Dział Public Relations, Malfoy International
Draco Malfoy, Prezes I Dyrektor Generalny
Malfoy International
______________________________________
- Ginny, nie założę tego.
- Dlaczego nie? To tylko sukienka – przecież chodzisz w sukienkach.
- To nie jest sukienka. Widziałam więcej materiału na lalce córki Billa. Przecież to mi w ogóle nic nie zakryje!
- Hermiono, i o to chodzi. Przymierz chociaż!
- Dobrze…………… O, nie! Nie wydaje mi się!
- Hermiono, wyglądasz wspaniale! Nie podciągaj jej tak, nie wydłuży się.
- Ginny! Mój biust jest praktycznie na wierzchu; nie ma mowy, żebym tak wyszła z domu. Co to jest? O nie! Nie ma mowy! Spójrz na to rozcięcie! Nigdy nie miałam na sobie czegoś, co odkrywało tyle nóg…
- Przestań świrować! Mój Boże, naprawdę straszna z ciebie cnotka…
- Wcale nie! Kto ci powiedział, że jestem cnotką?
- Hmm… Ron… Harry… Zabini… Malfoy…
- Co? Od kiedy to sobie ucinasz pogawędki z Malfoyem?
- Od ubiegłego tygodnia, gdy byłam u ciebie na lunchu, a ty poszłaś do łazienki.
- Och.
- I co, powiedział ci, że jestem cnotką?
- Nie, ale sądziłam, że jego imię na ciebie podziała, no i co, miałam rację.
- Ginny, nie wiedziałam, że z ciebie taka manipulatorka.
- Nawet nie masz pojęcia… Hermiono! Przestań się z nią szarpać, bo podrzesz!
- Nie mogę się powstrzymać! Rozcięcie jest za wysokie, dekolt za głęboki… i po prostu nie czuję się komfortowo mając odkryte całe plecy!
- Hermiono, nigdy nie miałaś czegoś takiego na sobie. Wyglądasz strasznie seksownie! Musisz to założyć. Nie wypuszczę cię z mieszkania w niczym innym.
- Ginny, ale ja nie cierpię czerwonego!
- Wydobywa naturalne rude pobłyski w twoich włosach…. Założysz tę sukienkę i koniec dyskusji!
- Dlaczego tak się upierasz?
- A dlaczego ty tak walczysz?
- Fakt…
______________________________________
20.35
- Cześć, Hermiono!
- Hermiona!
- Padma, Parvati, nie wiedziałam, że pracujecie w Malfoy International!
- Ja jestem w Zasobach Ludzkich.
- A ja w Badaniach.
- Wspaniale! Podoba się wam tutaj?
- Oczywiście, ludzie są świetni!
- No i mamy nieograniczone środki, coś wspaniałego.
- Ooch, zobacz, Padma, otworzyli bar. Możemy ci kupić drinka, Hermiono?
- Nie musicie płacić, jest za darmo.
- Darmowe drinki, mówisz? Chodź, Parvati. Do zobaczenia, Hermiono!
- Pa, Hermiono!
- Pa…
- Witam, panno Granger. Wyglądasz porywająco. Widziałem, że rozmawiałaś z bliźniaczkami Patil.
- Dziękuję, Zabini. Tak, ale jak się zorientowały, że alkohol jest za darmo, opuściły mnie.
- Jak zwykle. Na każdej firmowej imprezie alkohol przyciąga Patilówny jak ogień ćmy. Nie musimy w ogóle inwestować w rozrywkę, jeśli je zaprosimy… Czy podoba ci się przyjęcie?
- Tak, bardzo przyjemne. Sprawdzałam, jak się mają sprawy w Komitecie Darowizn; zebraliśmy już dziesięć tysięcy galeonów! Muszę porozmawiać z Malfoyem na temat dodatkowej darowizny z jego strony.
- Masz zamiar przekonać Malfoya, by przeznaczył kolejne sumy na dobroczynność? Nie wiedziałem, że jesteś aż tak ambitna, panno Granger.
- Nie uważasz, że się zgodzi? Tyle już dał na różne organizacje…
- Jeżeli ktokolwiek jest w stanie tego dokonać, to tylko ty, Granger. Proszę spojrzeć, oto i on, rozmawia z panią Minister – myślę, że możesz śmiało do nich dołączyć.
- Tak też uczynię.
20.49
- Auuu!
- Och, bardzo panią przepraszam!
- Nic się nie stało…
- Mark.
- Hermiona.
- Miło mi panią poznać, Hermiono.
- Pracujesz dla Malfoy International?
- Tak, pracuję w Badaniach i Rozwoju.
- Och, byłeś zatem w zespole pracującym nad lekiem na likantropię?
- Niestety, nie. Prowadzę badania nad włączeniem składników mugolskiego leku Naproxenu do eliksiru pieprzowego.
- To bardzo interesujące, Mark. Ja również pracuję w tej firmie.
- Wiem, jesteś firmowym prawnikiem.
- Zgadza się, skąd wiedziałeś?
- Muszę się do czegoś przyznać, Hermiono. Cały wieczór chciałem z tobą porozmawiać. Przypadkiem moja niezręczność okazała się dla mnie tym razem szczęśliwa, bo wpadłem na ciebie. Czy chciałabyś ze mną zatańczyć?
- Z przyjemnością, Mark.
20.50
- Czy mi się wydaje, czy właśnie rozmawiałeś z Granger?
- Witaj, moja droga żono… w istocie, była to Granger.
- Ależ ona ma nogi!
- Tak też zauważyłem…
- Przypuszczam, że nie tylko to zauważyłeś…
- Moja słodka, kochana Pansy. Wiesz doskonale, że widzę tylko ciebie.
- Jak tam twój plan, Mistrzu Swatania?
- Wnioskując z wyrazu twarzy Malfoya, sądzę, że wszystko idzie ku dobremu.
- Co to za facet, z którym rozmawia Hermiona?
- Mark Chambers, Badania.
- Wygląda na to, że Malfoy nie jest tym zachwycony.
- Doskonale.
21.52
- Zabini.
- Malfoy! Właśnie cię szukałem. Co ty robiłeś do tej pory?
- Pracowałem. Nie jestem w stanie dobrze się bawić na tych imprezach, gdy Minister podąża za mną jak zagubiony szczeniaczek.
- Nie bądź dla niej niemiły, po prostu ceni twoją opinię.
- Pewnie tak jest. Zresztą, to nie tylko Minister; ostatnie czterdzieści minut spędziłem wysłuchując wywodów Adama Stoneya na temat gospodarki. Według niego, zbliża się kryzys… Potrzebuję drinka.
- Już masz jednego.
- Jeszcze jednego. Kelner, kolejny Burbon – proszę mi je serwować cały czas.
- Widziałeś dziś Granger?
- Gdzieś mi mignęła.
- Co myślisz o tej sukience?
- Jakiej sukience?
- Otóż to.
- Co to za facet, z którym tańczy cały czas?
- Mark Chambers, Badania.
- Mogę go wywalić?
- Z jakiego powodu?
- Naruszanie nietykalności cielesnej innego pracownika Malfoy International?
- W takim razie musiałbyś też wylać siebie samego.
- Dobra, dobra.
22.08
- Harry, idź zatańczyć z Hermioną.
- Czemu, Ginny?
- Idź!
- Ale ona już z kimś tańczy.
- Wiem, dlatego musisz im przerwać!
- Ale o co chodzi?
- Hary! Po prostu to zrób!
22.11
- Proszę o wybaczenie, czy mogę odbić?
- Eee… Hermiono?
- W porządku, Mark. Do zobaczenia za chwilę. Cześć Harry!
- Hermiono, nie wiem, czy ci mówiłem, ale wyglądasz dziś wspaniale!
- Harry, rumienię się.
- Mówię poważnie. Wszyscy faceci na sali balowej się w ciebie wpatrują. Ten gość, z którym tańczyłaś przed chwilą sztyletuje mnie wzrokiem.
- Och, Mark? Chyba wie, kim jesteś?
- Pewnie dlatego jest zły – pewnie sądzi, że poszedł w odstawkę przeze mnie.
- Ale Harry, przecież jesteś zaręczony, to było we wszystkich gazetach!
- Może myśli, że jestem zdradzającym łajdakiem?
- Ha! Harry! Ty? Łajdakiem?
- Hej, chyba można sobie pomarzyć?
- Mhmm. Śnij dalej.
- Malfoy też się na mnie gapi.
- Naprawdę? Gdzie jest?
- Przy barze, rozmawia z Zabinim. Ciekawe, dlaczego się na mnie gapi?
- To żadna tajemnica, że za sobą nie przepadacie.
- Wiem, ale nie patrzył na mnie z taką nienawiścią od czasów Hogwartu!
22.25
- Zabini!
- Panno Weasley! Czemu zawdzięczam tę przyjemność?
- Daruj sobie, Zabini, mamy problem. Minęło kilka godzin, a Malfoy nie zatańczył z Hermioną ani razu, chyba nawet nie rozmawiali ze sobą.
- Cóż, twoja przyjaciółka była zajęta cały wieczór.
- Też to zauważyłam. Wysłałam Harry’ego, żeby z nią zatańczył, i wlałam tamtemu gościowi Eliksir Spokojnego Snu do whisky. Aktualnie słodko drzemie w toalecie.
- Naprawdę jesteś niezła. Nie powinnaś być w Slytherinie?
- Ciągle to słyszę. Co z Malfoyem? Na co on czeka?
- Niestety, dzisiejszego wieczoru ma mnóstwo obowiązków – zabawianie polityków, dyplomatów, biznesmenów, no i olbrzymie ilości burbonu. Ale zauważył, że Chambers zagarnął dla siebie Hermionę.
- I?
- I nie spodobało mu się to. Właściwie to zachował się jak naburmuszony dzieciak. W ciągu ostatniej godziny cztery razy groził mi klątwą.
- Musimy ich ze sobą połączyć.
- Pójdę po Malfoya, ty znajdź Granger i zaraz się spotkamy przy barze.
22.33
- Malfoy, co ty tutaj porabiasz samotnie?
- Myślę?
- A dlaczegóż miałbyś robić coś podobnego?
- Odwal się, Zabini.
- Niech zgadnę: myślisz o pewnej prawniczce w skąpej, czerwonej sukience i jesteś wściekły, że ramiona, które ją obejmują, nie należą do ciebie?
- Skąd ty bierzesz takie szalone pomysły? Naprawdę masz bujną wyobraźnię.
- Chodź do środka. Bliźniaczki Patil zaraz będą pokazywać, czym się różnią. Nie chcesz tego przegapić.
- Nie jestem zainteresowany, już to widziałem…
- Dobrze zatem… chodź, Granger jest przy barze ze swoją koleżanką. Chyba ją zaproszę do tańca.
- Gdzie jest Pansy?
- W domu, zażywa odpoczynku. Ciężarne damy nie powinny się włóczyć do późna.
- A ich mężowie powinni?
- Tylko dla zachowania pozorów, zapewniam cię. Ale nie mogę pozwolić, by mój najlepszy kumpel użalał się nad sobą w samotności. Cierpienie lubi towarzystwo.
- Cierpienie wolałoby zostać samo.
- Bzdura, chodź do środka… och, chyba Chambers znów wyruszył na łowy.
- Co? Gdzie?
- Właśnie ustawił się w kolejce do Granger… Malfoy, stój – czekaj na mnie!
22.44
- Hermiono, tu jesteś! Szukałem cię wszędzie.
- Och, cześć, Mark. To moja przyjaciółka, Ginny Weasley.
- Miło cię poznać, Ginny.
- Wzajemnie.
- Gdzieś ty przepadł, Mark?
- To trochę dziwne, ale mam wrażenie, że ktoś mi naszpikował drinka eliksirem nasennym. Właśnie zostałem obudzony przez kogoś w toalecie…
- To naprawdę… interesujące, Mark…
- W każdym razie, Hermiono, czy chciałabyś zatańczyć?
- Ee, oczywiście, czemu nie…
- Poczekaj, Hermiono! Nie możesz! Harry chciał nam opowiedzieć jedną historię…
- Historię? To chyba może poczekać…
- Nie! Nie, nie może. Już tu idzie!
- Gdzie? Nie widzę go…
- No… eee… och, spójrz! To Malfoy i Zabini!
- Witam, panno Granger, panno Weasley.
- Cześć, Zabini. Malfoy.
- Granger.
- Znacie, oczywiście, Marka Chambersa?
- Panie Chambers, jak się mają sprawy w Wydziale Badań?
- Doskonale, dziękuję, panie Zabini. Miło, eee, pana poznać, panie Malfoy.
- Mmhmmm.
- A więc, Hermiono? Zatańczymy?
- Eee, jasne, Mark…
- Momencik, panie Chambers. Chciałbym się dowiedzieć czegoś o pańskich badaniach. Gdyby zechciał pan poświęcić chwilkę…
- Oczywiście, panie Zabini. Ee, wybacz, Hermiono.
- Nic się nie sta – Malfoy! Moja ręka! Gdzie ty mnie ciągniesz?
- …
- Malfoy! Puszczaj mnie!
- Zatańcz ze mną, Granger.
- Wystarczyło mnie poprosić. Nie musiałeś mnie ciągnąć za rękę.
- Chciałem cię odciągnąć od Chambersa. Nie mógł się od ciebie odkleić przez cały wieczór.
- Czyżby zazdrośc, Malfoy?
- Jedynie ciekawość, dlaczego pozwalasz sobie na to żeby taki nadskakujący szczur doświadczalny zawładnął tobą jak przedmiotem.
- Nikt mną nie zawładnął. Po prostu się dogadujemy.
- Ach, tak.
- Masz zamiar ze mną zatańczyć czy chcesz się kłócić całą noc?
22.57
- …To naprawdę fascynujące, pana praca, panie Chambers. Doskonała. Po prostu doskonała.
- Dziękuję, panie Zabini.
- Cóż, jeśli nie ma pan nic przeciwko, panie Chambers, chyba pozwolę sobie na taniec. Panno Weasley, czy zechciałabyś mnie zaszczycić?
- Z przyjemnością, Zabini.
- …
- Myślałam, że się nigdy go nie pozbędziemy…
- Trzeba wiedzieć, jak ich oczarować, panno Weasley. Wystarczy im pozwolić mówić o sobie i dyskretnie się ulotnić.
- Czyżbyś mi dawał wskazówki na temat działania męskiego mózgu, Zabini?
- Doszedłem do wniosku, że za w nagrodę tę całą ciężką pracę mogę ci zdradzić sekret bądź dwa…
- Nie na wiele się ona zdała. Oni nawet nie tańczą, tylko się kłócą!
- Cóż, to im najlepiej wychodzi…
- Och, wreszcie zaczęli tańczyć… Ojej, nie wcisnąłbyś między nich nawet szpilki…
- Muszę ci pogratulować wyglądu panny Granger. W zasadzie, mogłaś przedobrzyć z tą sukienką. Jest niczym owca otoczona stadem wilków. Malfoy po kryjomu rzucał uroki na każdego, kto się chociaż na nią spojrzał.
- Och! To by wyjaśniało dlaczego Harry dostał galaretowatych nóżek tańcząc z Hermioną… Mój Boże, możnaby pomyśleć, że znudzą im się te kłótnie, ale nie…
23.12
…
Podszedłem do niej i poprosiłem o taniec…
- Granger, nie uważasz, że przeznaczyłem już wystarczająco dużo pieniędzy na dobroczynność? Z tego co pamiętam, dostałaś trzy miliony galeonów na różne organizacje od kiedy u nas pracujesz.
- I dostanę jeszcze więcej, gdy się z tobą rozprawię.
- Lubię wyzwania, Granger – grozisz mi?
- Być może… nie chodzi przecież o to, że nie możesz sobie na to pozwolić. To by był wspaniały gest.
- Nie wystarczy, że sfinansowałem wynalezienie terapii? Muszę jeszcze płacić za leczenie pacjentów?
- Malfoy! Mówimy tutaj o ludzkim życiu… o ludziach, którzy cierpieli emocjonalnie, fizycznie i finansowo. Nie każdy może sobie pozwolić na kurację… Gdybyś na to wyłożył środki, stałbyś się bohaterem. Społeczeństwo wreszcie by też dostrzegło twoją hojną, wielkoduszną stronę.
- Ale ja nie mam żadnej hojnej, wielkodusznej strony.
- Możesz udawać.
- Dałem ci wolną rękę ze skrzatami. Czego jeszcze chcesz ode mnie?
- Widocznie więcej, niż chcesz dać. Malfoy, to ważne. Jeśli nie masz zamiar promować poprawy jakości życia, nie jestem pewna, czy mogę pracować dla Malfoy International.
- Grozisz mi rezygnacją? Słyszałaś, że nie powinno się gryźć ręki, która cię karmi?
- Nie potrzebuję ciebie, by przeżyć, Malfoy.
- Oczywiście, że nie…
…
Wyglądała tak pięknie, a ja odważyłem się wreszcie…
…
- A tak przy okazji, ładna sukienka.
- Ee, dzięki.
- Wiesz, to był komplement.
- Och, wybacz, że nie ekscytuję się komplementem skierowanym do mojej sukienki. Jestem pewna, że gdyby umiała mówić, podziękowałaby ci.
- Auć, Granger, co w ciebie wstąpiło?
- Nieważne, Malfoy! Dzięki za taniec.
- Poczekaj, Granger!
- Co?
- Jesteś… wyglądasz… bardzo dobrze.
- …Dziękuję, Malfoy.
- Jeszcze jeden taniec?
23.26
- Mogliby już dać spokój? Wciąż się kłócą…
- Już nie, Hermiona się odsunęła…
- Co!
- Ale wciąż rozmawiają… szkoda, że nie mamy Uszu Dalekiego Zasięgu…
- Wiedziałam, że powinnam była przynieść parę… Chyba jest zła. Musiał ją naprawdę urazić.
- To niezbyt trudne.
- Prawda… Och, chyba udało mu się wybrnąć, rumieni się! Znowu tańczą – och! I to jeszcze bliżej…
- Widziałem już Malfoya takiego…
- Jakiego?
- Ten sam wyraz, gdy szykuje się do przejęcia mniejszych firm – głodny.
- Powinna się martwić?
- Jak najbardziej.
- Dobrze…
23.35
…
Gdy tańczyliśmy tak blisko siebie...
…
- Granger, drżysz.
- To.. to… zimno mi…
- Jesteśmy wewnątrz…
- Jasne…
23.37
- Ale się w siebie wpatrują…
- Myślę, panno Weasley, że osiągnęliśmy sukces.
- Zgadzam się w zupełności, Zabini.
23.41
…
A późną nocą, odprowadziłem ją…
…
- Piosenka się skończyła, Malfoy…
- Chcesz przestać?
- Ee.. nie… może tak być… chyba…
23.49
- Panno Weasley, nie możemy się tak na nich gapić całą noc. Wydaje mi się, że twój narzeczony za tobą tęskni.
- Cóż, Zabini, robienie z tobą interesów to czysta przyjemność.
- Wzajemnie, panno Weasley.
23.52
- Hej Gin, nie zgadniesz z kim tańczy Hermiona.
- Hmm, może z Malfoyem?
- Tak! Skąd wiedziałaś?
- Takie przeczucie…
- Tańczą strasznie blisko siebie i patrzą sobie w oczy. Nawet nie rozmawiają. Jak myślisz, co to znaczy?
- Harry, skarbie? Czy muszę ci opowiedzieć o pszczółkach i kwiatkach?
- Hmm?
- Wpatrują się w siebie z uwielbieniem. Dedukuj, Szerloku.
- Co? Och. Oooch! Hermiona z Malfoyem?
- Jeszcze nie, ale z odrobiną szczęścia… już wkrótce.
23.57
…
A gwiazdy były tuż nad nami…
…
- Chodź, Granger…
- Dokąd idziemy?
- Do domu.
24.00
- No więc, dobranoc, Malfoy…
- Dobranoc, Granger…
…
I wtedy pocałowałem ją…
…
______________________________________
Z pamiętnika Hermiony Granger
12 maja 2007 – 00:25
Dziś wieczorem był bankiet z okazji wynalezienia lekarstwa na likantropię. Zebraliśmy ponad dwadzieścia tysięcy galeonów na rzecz rodzin chorych. Udało mi się nawet namówić Jego na podwojenie tej kwoty… oczywiście, nie obyło się bez narzekania i jęczenia z Jego strony.
Poznałam pewnego Marka Chambersa. Był bardzo miły i doskonale tańczył ale potem nie chciał mi dać spokoju przez całą noc! Taka byłam wdzięczna Harry’emu gdy podszedł i mnie odbił – nie chodzi o to, że nie lubię Marka, ale on nie jest… no, nie jest Nim.
Tańczyłam dzisiaj z Nim. Byłam taka wściekła na Ginny za to, że kazała mi założyć tę skandaliczną sukienkę – dekolt, wysokie rozcięcie, bez pleców – przez co czułam się strasznie niekomfortowo całą noc – dopóki On nie objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Dotyk jego ręki na mojej nagiej skórze przyprawił mnie o dreszcze – i On to zauważył. Powiedziałam, że mi zimno… nie wiem, czy On czyta w moich myślach, ale przyciągnął mnie jeszcze bliżej, żeby mnie ogrzać. Gdyby tylko wiedział, że prawie mdlałam z gorąca…
Pachniał tak cudownie – męsko. Piżmo z nutą cynamonu… upajające. Nie mogłam się powstrzymać, by nie pochylić się ku jego szyi i ją powąchać… pokusa była zbyt silna. A gdy to zrobiłam, On oparł brodę na moim czole. Prawie zemdlałam! Moje serce biło jak szalone i jestem pewna, że to wyczuł.
Ale jego serce też biło bardzo szybko.
A gdy ostatnia piosenka się skończyła, wziął mnie za rękę i wyprowadził z sali balowej. Przyciągnął mnie do siebie i aportowaliśmy się przed moim mieszkaniem.
Nie mogłam się zdobyć na to, by go opuścić.
A gdy myślałam, że nie może być już gorzej...
Pocałował mnie.
Rozdział XV - Ten po tym, jak Malfoy pocałował Granger
Maj 2007 - część druga
______________________________________
Do: Prawniczka Ugodzona Strzałą Amora
Od: Miłośniczka Miłości
Temat: Jeszcze raz!
______________________________________
Och, Hermiono! Proszę, opowiedz mi jeszcze raz tę historię! Proszę, proszę, proszę, proszę, proooooszę!
Wiem, że opowiedziałaś mi ją już ze sto razy w sobotę i jeszcze kilkaset razy wczoraj… Ale po prostu muszę to jeszcze raz usłyszeć!
Twoja,
Ginny
______________________________________
Od: Dość Już
Do: Nie Proś Więcej
Temat: Ostatni raz
______________________________________
Dobrze Ginny, ale już więcej nie będę ci tego powtarzać! To naprawdę ostatni raz! Jestem pewna, że jeśli nie przyłożę się do opowieści, to rzucisz na mnie urok, więc proszę bardzo:
Jak najwyraźniej byłaś świadoma (ty podstępny mały szpiegu) ja i Malfoy byliśmy zajęci tym, co umiemy robić najlepiej – kłótnią. Doszło do tego, że nie mogłam już wytrzymać w jego towarzystwie. To nieistotne, jaki wpływ ma na moje zmysły, wciąż irytuje mnie wprost do szaleństwa!
Ale gdy już miałam odejść, złapał mnie za rękę i poprosił o jeszcze jeden taniec. Nie mogłam się zdobyć na to, by odmówić, gdy spojrzałam mu w oczy… Nie wiedziałam, co znaczył ich wyraz, ale był wprost hipnotyzujący.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Gdy w końcu udało mi się spojrzeć w inną stronę, schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi by ukryć rumieniec – i wtedy kompletnie odurzył mnie jego zapach! Oparł brodę na moim czole, i już zostaliśmy, kołysząc się lekko do muzyki… Piosenka stopiła się z następną, i jeszcze następną, i następną, i zanim się spostrzegliśmy, parkiet zaczął się wyludniać i byliśmy jednymi z ostatnich osób pozostałych na przyjęciu.
Zniżył twarz do poziomu mojego ucha, jego gorący oddech na mojej szyi przyprawił mnie o dreszcze… Szepnął, bym poszła z nim… W tamtym momencie, byłam gotowa pójść za nim na koniec świata. Wciąż trzymając mnie za rękę, zaprowadził mnie do punktu aportacyjnego, pewnym krokiem, jakby właśnie wypełniał od dawna zaplanowaną misję.
Przyciągnął mnie do siebie, objął swoimi silnymi ramionami, i teleportował nas przed drzwi mojego mieszkania. Część mnie była zawiedziona, że nie znaleźliśmy się w jego mieszkaniu; ale pozostała część poczuła ulgę, bo nie wiedziałam, czy byłam gotowa na kolejny krok.
Myślę, że wiedział o tym. Pocałował mnie tak miękko i delikatnie, jakby czuł, że nie chcę przyspieszać tempa…
Ginny, to było niesamowite!
Nie mogę przestać myśleć o nim i o jego smaku. Świruję od tego!
Co więcej, minęły trzy dni, bez żadnego telefonu, sowy, m-maila, nic! Jest w tej chwili w biurze dwoje drzwi od mojego i nie widziałam go do tej pory. Jedyne, co świadczy o tym, że wciąż żyje, to szum papierowych samolocików, śmigających między biurami jego i Zabiniego przez cały ranek.
Ginny, a co jeśli mu się to nie podobało? Co jeśli JA mu się nie podobam? A może to był taki pocałunek z uprzejmości, coś jak całowanie swojej babci? Och nie! Co, jeżeli on myśli, że całuję jak jego babcia?
Z pozdrowieniami od najgorzej całującej na świecie,
Hermiony
P. S. Dlaczego się tak denerwuję i panikuję? Dlaczego pocą mi się dłonie? Dlaczego podskakuję na odgłos chociażby najcichszych kroków pod drzwiami mojego gabinetu?
Och nie!
Chyba się… chyba jestem…. Chyba się zzz---… Chyba mam kłopoty!
______________________________________
Do: Skołowana Pani Mecenas
Od: Niestrudzona Sprzedawczyni
Temat: Bzdury!
______________________________________
Och, Hermiono… co za historia! Jest po prostu przepiękna!
Zachowam tego m-maila na zawsze… dla dobra potomności, oczywiście. Jako dowód że, wbrew powszechnemu mniemaniu, jesteś prawdziwą dziewczyną i naprawdę podobają ci się chłopcy… i to nie byle jacy chłopcy, lecz najbardziej męski z mężczyzn, Draco Malfoy!
A co do tych idiotycznych teorii dotyczących całowania i babć… Pamiętam doskonale, jak to osiem lat temu ty i mój braciszek czuliście do siebie potężną miętę, i obserwowanie was z obrzydzeniem podszytym satysfakcją, jak ochoczo się obmacywaliście i całowaliście na kanapie w samym środku mojego przyjęcia z okazji dziewiętnastych urodzin… Z całą pewnością mogę stwierdzić, że NIGDY nie widziałam mojej babci (ani niczyjej innej babci, jeśli już o to chodzi) zachowującej się tak nieprzyzwoicie, ty dzika tygrysico!
Myślę, że najlepszym co możecie zrobić w tej sytuacji… to zająć się intensywnym i namiętnym miziańskiem!
Ach, żałuję, że takie rzeczy już za mną… przez to całe gadanie o tobie, Malfoyu i całowaniu, czuję, że bardzo mi brakuje… Harry’ego… hehe…
Ginny
P. S. Po co ty wyczyniasz te wszystkie bzdury? Być może (hipotetycznie, zgaduje, to tylko przeczucie) jesteś ZAKOCHANA w Malfoyu?
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Co się działo w piątek wieczorem? Ostatnie co zobaczyłem, to ty i Granger, dość blisko siebie…
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Zabini:
Gdyby to był twój interes, to byś o tym wiedział.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Jest to mój interes. Głównie za twoją sprawą się nim stał, ponieważ uparcie odmawiałeś wzięcia spraw w swoje ręce.
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Zabini:
Nie myśl, że nie zauważyłem – ty i ta wścibska mała wiewióra bardzo pracowicie wtrącaliście się w nie swoje sprawy w piątek.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Powinieneś to poczytać za komplement, że musiałem wezwać posiłki, by podołać temu zadaniu. Czy misja zakończyła się powodzeniem?
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Uspokójcie się, żołnierzu. Gdy tylko zobaczyłem cię z Dziewczyną Weasley, wiedziałem, że zawezwałeś ciężką artylerię.
Misja zakończona sukcesem.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
A więc? Co zaszło?
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Zabini:
Pocałowałem ją.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Z językiem?
Zabini
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Zabini:
Tak.
Malfoy
______________________________________
MEMO – Malfoy International
Malfoy:
Zajebiście.
Zabini.
______________________________________
Do: Spiskowiec Numer Jeden
Od: Spiskowiec Numer Dwa
Temat: Niezła robota, Towarzyszu
______________________________________
Panno Weasley, po przedyskutowaniu piątkowych wydarzeń z moim przełożonym, pragnę złożyć moje najszczersze gratulacje z powodu doskonale przeprowadzonej misji.
Mój szanowny kolega w chwili obecnej nie jest sobą. Głównie dzięki Twoim przemyślnym działaniom, po raz pierwszy w ciągu mojej trwającej siedemnaście lat znajomości z panem Malfoyem, pokochał on kobietę inną niż jego matka (do którego to uczucia przyznaje się jedynie pod wpływem Veritaserum), moja żona (do czego nie przyzna się nawet pod groźbą potężnej klątwy) oraz moja córka (do czego przyznaje się z własnej nieprzymuszonej woli). Mimo faktu, iż uparcie wypiera się jakiegokolwiek zaangażowania uczuciowego, jestem więcej niż pewny, że się zakochał w pannie Granger.
Tylko, że sam jeszcze tego nie wie. Jestem pewien, że czas pokaże… a jeśli nie, delikatne popchnięcie w odpowiednią stronę na pewno nie zaszkodzi.
Robienie z Tobą interesów było czystą przyjemnością. Proszę przekazać moje względy panu Potterowi.
Szczerze oddany,
B. Zabini
______________________________________
Lucky7: Hej, kochanie.
IGotLucky7: Harry! O mój Boże, ja tutaj umieram! Ratuj mnie!
Lucky7: Nawet nie wiesz, jak bardzo tego pragnę, skarbie, ale sam potrzebuję ratunku – Moody wstąpił na ścieżkę wojenną i muszę się przekopać przez górę papierkowej roboty.
IGotLucky7: O nie, czy to znaczy, że nie widzimy się dziś wieczorem?
Lucky7: Skąd, bardzo chcę cię zobaczyć – musimy tylko przełożyć to na trochę później.
IGotLucky7: Dobrze, mogę na ciebie poczekać… Oczekiwanie wzmaga żar uczucia, czy jak to tam było. Myślę, że skoczę z Hermioną na kolację, ostatnio ma sporo na głowie.
Lucky7: Czy wszystko gra u Hermiony? Chyba nie chodzi znów o Malfoya? Mam nadzieję, że nie sprawia jej zbyt wielu kłopotów w pracy?
IGotLucky7: Te kłopoty akurat wcale nie dotyczą pracy. Pamiętasz, co się wydarzyło w piątek na przyjęciu?
Lucky7: Jak mógłbym nie pamiętać? Obserwowanie mojej przyjaciółki wtulonej w Malfoya należy do rzeczy, które trudno zapomnieć.
IGotLucky7: Przyjmujesz to dużo spokojniej, niż sądziłam. Boję się nawet wyobrażać sobie reakcję Rona… W końcu od kiedy rozstał się z Hermioną z nikim się nawet nie spotykał na dłużej. Dobrze, że w ten weekend miał mecz i nie było go tam… gdyby zobaczył to, co my, na pewno wydłubałby nam wszystkim oczy, jak tylko by się rozprawił z Malfoyem.
Lucky7: Ona chyba nie lubi go na poważnie? To tylko taka przelotna rzecz, prawda?
IGotLucky7: Hmm… czy my jesteśmy przelotną rzeczą, Harry?
Lucky7: Oczywiście, że NIE!
IGotLucky7: W takim razie, można spokojnie przyjąć, że to z Malfoyem zdecydowanie nie jest przelotne. To jest prawdziwe uczucie, Harry, i Hermiona naprawdę to przeżywa.
Lucky7: Czyli mówisz, że jest w nim zakochana? Hmm, to by się zgadzało… Jeżeli chodzi o mnie i Malfoya, to zawsze był drugi. W tym przypadku udało mu się zdobyć drugą najwspanialszą kobietę na całym świecie.
IGotLucky7: Harry Jamesie Potterze, ale z ciebie głuptas!
______________________________________
Do: H Granger
Od: G Weasley
Temat: Co byś powiedziała na…
______________________________________
Ty, ja, w miejscu o nazwie… Koreańska Kuchnia pana Kim?
Dziś wieczór, punkt szósta, co ty na to?
Wiem, że mi się nie oprzesz.
Twoja,
Ginny
______________________________________
Do: G Weasley
Od: H Granger
Temat: Wspaniały pomysł!
______________________________________
Ale nie mogę! Spędziłam dziś tyle czasu myśląc o Malfoyu, że prawie nic nie zrobiłam. Wiem, że pozwalanie, by podobne bzdury przeszkadzały mi w mojej pracy, jest zupełnie nie w moim stylu, ale specjalnie unikałam robienia czegokolwiek, co wymagało podpisu Malfoya lub jakiegokolwiek kontaktu z nim…
Co prawda, nie utrudniał mi tego – nie wyszedł ze swojego biura ani razu! Ma własną łazienkę i kominek, więc właściwie to nie musi wychodzić bez ważnego powodu.
Wygląda na to, że nie jestem ważnym powodem.
Trochę mi jeszcze zejdzie. Nie czekaj na mnie. Bawcie się dobrze z Harrym.
Hermiona
______________________________________
Do: H Granger
Od: G Weasley
Temat: Bzdury!
______________________________________
Gdybym miała własne fiuu i kibelek, to pewnie też bym nie wychodziła z biura… chyba, że dwa biura dalej urzędowałaby seksowna czarownica znana jako Hermiona Jane Granger. Przykleiłabym się do ciebie jak sos do ryżu!
Chyba naprawdę jestem głodna – no nic, wygląda na to, że dziś zamawiam dla jednej osoby. Nie siedź za długo!
Twoja,
Ginny
______________________________________
Do: Miłość Mojego Życia
Od: Miłość Twojego Życia
Temat: Miłość Życia Malfoya
______________________________________
Malfoy wymienił się śliną z Granger.
Wisisz mi dwadzieścia galeonów, młoda damo.
Muszę dziś zostać dłużej, skarbie. Widzimy się wieczorem.
Blaise
______________________________________
Puk, puk.
- Wejść.
- Ee… cześć.
- Um, cześć… Granger, co ty tutaj robisz o tej godzinie?
- Robię nadgodziny, jak zawsze. Zobaczyłam, że jeszcze się u ciebie świeci. Co ty tu jeszcze robisz?
- To samo.
- …
- …
- Słuchaj, jeśli chodzi o ubiegły pią…
- Granger, czy chciałabyś..
- Och, przepraszam, Malfoy. Mów dalej.
- Czy chciałabyś, um…
- Tak?
- …napić się kawy?
- Och… oczywiście.
- …
- …
- …
- Malfoy, co ty robisz z tą butelką?
- Doprawiam moją kawę po irlandzku… masz ochotę?
- Ee, oczywiście.
- …
- …
- …
- Mmm, znakomita kawa, Malfoy.
- Chcesz jeszcze?
- Jak najbardziej.
- …
- …
- …
- Mogę cię o coś spytać, Malfoy?
- Właśnie to zrobiłaś…
- Nie bądź taki techniczny…
- Myślałem, że lubisz moją technikę, Granger.
- …
- Och, pytaj, Granger.
- Dlaczego się zaszyłeś w swoim biurze na cały dzień?
- Miałem bardzo ważną fiuu-konferencję i cały ranek się przygotowywałem.
- Och.
- Więcej kawy?
- Do diabła z kawą, daj mi tę flaszkę…
- …
- …
- …
- Malfoy, mam zamiar spytać cię o coś jeszcze.
- Nie będziesz prosić o pozwolenie?
- Nie.
- Słucham zatem.
- …
- Miałaś mnie o coś spytać.
- Dobrze. Dlaczego nie zadzwoniłeś? Nie zafiukałeś? Nie próbowałeś się skontaktować? Wcale? Dręczyłam się przez ciebie – to znaczy, przez to – cały weekend!
- …
- Malfoy!
- Czyli myślałaś o mnie, co?
- Argh! Niewiarygodne! Nie mogę uwierzyć, że cię pocałowałam. Jesteś tak potwornie aroganckim dupkiem! Nie mogę uwier-arghgmpf!
- …
- …
- …
- MALFOY! Pocałowałeś mnie!
- Doskonała dedukcja, panno Granger. Twój talent w uświadamianiu o rzeczach oczywistych nie przestaje mnie zadziwiać.
- Na jakiej podstawie uważasz, że wolno ci mnie całować?
- Bo mogę.
- To nie jest żadne uzasa-hmpfmmm!
- …
- …
- …
- Malfoy, nie możesz tego robić!
- Dlaczego?
- Nie możesz mnie po prostu uciszać całowaniem!
- Au contraire mon ami…
- …
- …
- …
- Malf – och, pieprzyć to… mmmm…
- …
- …
- …
- Grang-
- Cii, nie mów nic.
- …
- …
- …
Łup! Brzęk! Łup! Trzask!
- Malfoy! Co ty-
- Zawsze chciałem to zrobić… Chodź tutaj!
- …
- …
- …
- Au! Au! Czekaj!
- Co się dzieje?
- Coś mi się wbija w ramię!
- Czarotaśma.
Łup!
- …
- …
- …
- Cholera, Granger, ale z ciebie dzika kocica!
- Dziwi cię to?
- Nie, strasznie kręci.
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
- …
Puk, puk!
- Malfoy, co to za hałasy? …Oho! Co my tu mamy!
- ZABINI!
- Ahhhhhhhhh!
- HAHAH! Malfoy, mój dobry kumplu, widzę, że nie tylko kominek tutaj płonie… Dobry wieczór, panno Granger!
- Boże, jestem zażenowana…
- Zabini. WYNOCHA!
- Jasne… lepiej zostawię was samych…
Trzask!
- A więc, Hermiono, na czym to skończyliśmy?
- O, nie, nie, nie! Nie wydaje mi się!
- Co?!
- Jestem upokorzona! Zabini właśnie przyłapał mnie – nas – na… Och, Boże, nie jestem w stanie tego nawet powiedzieć!
- Granger, wyluzuj!
- Sam wyluzuj! To straszne! Muszę iść…
- Co? Nie, nie możesz nigdzie iść!
- Malfoy, to była pomyłka. Przepraszam…
Trzask!
______________________________________
„…Mówi Blaise Zabini, zostaw wiadomość a skontaktuję się z tobą, gdy będę mógł. BIIIP!”
„…Zabini. Nie żyjesz.”
______________________________________
Trzask!
- Hermiono!
- Hermiono!
- Ginny! Harry! O mój Boże!
- Hermiono! Mówiłaś, że będziesz późno!
- Jest dziesiąta! Harry, na miłość boską, załóż na siebie jakieś spodnie!
- Yyy, mmm, wybacz Hermiono!
- Jestem otoczona przez seks… za dużo tego… o Boże… nie mogę uwierzyć… och, nie…
- Hermiono, o czym ty mówisz?
- Słucham? Co robię?
- Hermiono, wszystko w porządku?
- Nie! Nie! Nic nie jest w porządku! NIC NIE JEST W PORZĄDKU! Do cholery, zaraz oszale-
PUK! PUK! PUK!
- O Boże!
- Kto się dobija o tej godzinie?
- Ginny, nie otwieraj drzwi! Nie!
- GRANGER! WIEM, ŻE TAM JESTEŚ! OTWIERAJ!
- Hermiono, co do diabła robi tutaj Malfoy?
- ZAMKNIJ SIĘ, POTTER! OTWIERAĆ!
- Odwal się, Malfoy!
- Nie otwieraj drzwi, Harry! Nie otwie – ugh!
- Granger! Chodź tutaj!
- Nie! Malfoy! Wynoś się z mojego mieszkania!
- Z rozkoszą. Ale ty razem ze mną.
- Malfoy! Puść moją rękę! Malfoy!
Trzask!
- Ee, Ginny?
- Tak, Harry?
- Co to było?
Rozdział XVI - Podsumowując
Maj 2007 - część trzecia
______________________________________
„… tu poczta głosowa Hermiony Granger. Zostaw wiadomość, a oddzwonię, gdy będę mogła. BIIIP!”
„…Hermiono? Gdzie ty jesteś? Jest jedenasta, środa wieczór, dzwonię by sprawdzi,ć czy wszystko okej. Nie wróciłaś do domu dzisiaj ani wczoraj wieczorem – nie to, że sądziłam, że wrócisz, ty szalona dziewczyno – ale zadzwoń, daj znać, czy Malfoy cię nie pożarł żywcem.”
„…Hej, Hermiono, tu Harry (I GINNY!). Gin kazała mi do ciebie zadzwonić (WCALE NIE!), ale mówiłem, że pewnie nie chcesz, żeby ci przeszkadzać (JASNE!), ale znasz ją – strasznie wścibska (NIEPRAWDA! HARRY, NIE KŁAM!)… w każdym razie, daj znać, jak będziesz mogła.”
„…Hermiono! Tutaj Ron! Jestem we Francji – tak jak mówiłaś! Mam w ten weekend ważny mecz, będzie transmitowany w Mag-wizji! Myślisz, że mogłabyś mi go nagrać? Dzięki Hermiono, jesteś najlepsza!”
______________________________________
„…Przeszkadzać tylko w wypadku powodzi, pożaru lub Zmartwychwstania. BIIIIP!”
„…jest południe, Malfoy, opuściłeś spotkanie z Lumos-Tel. Nic nie szkodzi, zająłem się wszystkim. Dokumenty potrzebne do fuzji są na twoim biurku. Dałbym je Granger, ale jej również nie ma od dwóch dni. Ciekawostka.
„…Malfoy, ty psie na baby. Ty i Granger, co? Powiedziałbym, że najwyższy czas. Mam dwa przypuszczenia co do tego, gdzie możesz być teraz – w łóżku z Granger lub w rowie z jakimiś biednymi menelami… Zadzwoń i powiedz, czy miałem rację.”
„…Draco Malfoy! Blaise właśnie mi powiedział, że nie pojawiłeś się w pracy dzisiaj ANI wczoraj i że istnieją podejrzenia, że jesteś z Hermioną Granger… To wspaniale! Zawsze byłam pewna, że tylko silna kobieta będzie w stanie zmusić cię do monogamii – ta cała Bianca była kompletną porażką! Postaraj się i nie spieprz tego… Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że sesje z doktorem Spencerem przyniosą dobry efekt!”
______________________________________
Do: H Granger
Od: G Weasley
Temat: Gdzież się podziewasz?
______________________________________
Hermiono! Gdzie jesteś? Nie dzwoniłaś od wieków! Jest trzecia po południu, a ty nie byłaś w pracy dzisiaj ani wczoraj, podobnie jak Malfoy. Gdzie wy jesteście? Wiem, że porwał cię ze sobą tamtej nocy, ale przecież cię znam – nic mniej poważnego niż ognie piekielne albo fale tsunami nie jest w stanie oderwać cię od pracy i odpowiedzialności na tak długo!
Zadzwoń! Napisz! Zafiukaj! Cokolwiek!
Twoja,
Ginny
______________________________________
Do: G Weasley
Od: H Granger
Temat: Autoodpowiedź
______________________________________
Dziękuję za m-maila. Ja, Hermiona Granger, będę niedostępna w biurze do odwołania. W razie pilnej wiadomości, proszę o kontakt z panną Ginny Weasley w butiku Szyk i Gracja w Londynie.
Dziękuję,
Hermiona Granger.
Adwokat, Malfoy International
"Jeśli nie znasz swoich praw, nie masz ich wcale"
______________________________________
Do: Pracownicy Malfoy International A-F, H-L, N-Z; P Zabini
Od: B Zabini, Biuro Dyrektora
Temat: Nadeszły wyniki!
______________________________________
Proszę o uwagę:
W poniedziałek 15 maja, pan Draco Malfoy i panna Hermiona Granger oficjalnie skonsumowali swój związek.
Spodziewam się, że dla niektórych może to być szok, lecz z pewnością nie dla pana RYANA O’BRIENA, który niniejszym wygrywa 100 galeonów za celne obstawienie, iż pan Malfoy i panna Granger przejdą do rzeczy po 69 dniach od zatrudnienia panny Granger.
Pragnę pogratulować panu O’Brienowi wygranej – proszę wstąpić do mojego biura, gdy będzie pan miał chwilę, w celu odebrania nagrody.
Również pragnę poinformować, iż pani CHELSEA KOHLER otrzymuje nagrodę w wysokości dziesięciu galeonów za celne obstawienie miejsca, gdzie będzie miało miejsce wyżej wspomniane zajście – mianowicie ogromne i ostentacyjne biurko pana Malfoya. Jak sądzę, niedługo będzie ono się nadawało do wyrzucenia ze względu na niezwykle intensywne użytkowanie – czyżbym słyszał „trzydzieści galeonów”?
Ostatnia nagroda wędruje do mej małżonki, Pansy Parkinson-Zabini, która trafnie zgadła, iż przyłapię ich na wymienionych nieprzyzwoitych czynnościach.
Gratuluję zwycięzcom.
B. Zabini, Dyrektor działu Public Relations i Marketingu
P. S. Zarówno pan Malfoy jak i panna Granger wciąż są zaginieni – przyjęcie na cześć ich kwitnącego romansu rozpocznie się w salonie socjalnym za pół godziny, bez względu na to, czy goście honorowi zechcą go zaszczycić swą obecnością.
______________________________________
IGotLucky7: Harry! Hermiony ciągle nie ma!
Lucky7: Nadal? Jest już szósta!
IGotLucky7: Wiem! W ogóle się do mnie nie odezwała! Jedyny powód dla którego wiem, że wciąż żyje, to to, że ustawiła sobie autoodpowiedź na firmowe m-maile.
Lucky7: A więc nawet w swej nieodpowiedzialności jest odpowiedzialna…
IGotLucky7: Uważasz, że za bardzo się martwię? To znaczy, to tylko dwa dni – ale przecież tamta noc była kompletnie szalona! Co, jeżeli się przed nim ukrywa? Albo zrobił jej coś złego?
Lucky7: Nie sądzę, żeby zdołał ją skrzywdzić, Ginny. Hermiona jest twardą dziewczyną, da sobie z nim radę z łatwością.
IGotLucky7: O Boże, może to wszystko to była jedna wielka pomyłka – może nie powinnam jej była tak namawiać, żeby zaczęła się spotykać z Malfoyem?
Lucky7: Cóż, co się stało, to się nie odstanie. Tak bardzo chciałaś, żeby byli razem, to teraz masz, jak sobie posłałaś, tak się wyśpisz.
IGotLucky7: Uważaj na słowa, mój drogi, albo dziś będę sama spała w moim posłaniu.
______________________________________
Do: B Zabini
Od: G Weasley
Temat: Hermiona i Malfoy, Zaginieni w Akcji
______________________________________
Zabini,
Miałeś jakieś wieści od Hermiony albo Malfoya? U mnie wciąż nic.
Może oboje są u Malfoya i po prostu nas ignorują? Próbowałam tam zafiukać, ale kominek jest zablokowany.
Mógłbyś to zrobić dla mnie?
Ginny
______________________________________
Do: G Weasley
Od: B Zabini
Temat: Zobaczę, co da się zrobić.
______________________________________
Panno Weasley,
Zajrzę do Malfoya w drodze do domu. Spotkajmy się w Trzech Miotłach za godzinę.
B Zabini
______________________________________
„… tu poczta głosowa Hermiony Granger. Zostaw wiadomość, a oddzwonię gdy będę mogła. BIIIP!”
„…Hermiono… ODBIERZ TEN CHOLERNY TELEFON, KOBIETO!”
„…Hermiono, nie przejmuj się Ginny, po prostu świruje… wiesz, to te dni w miesiącu…”
„…Hermiono, powinnaś oddzwonić do mnie, albo zjawić się niebawem, albowiem Harry’ego Pottera niedługo nie będzie już wśród żywych i jeśli chcesz pojawić się na ceremonii Ostatniego Pożegnania, powinnaś POKAZAĆ SIĘ WRESZCIE W DOMU!”
„…Hermiono, spokojnie, ja się jej nie boję!”
______________________________________
„…Przeszkadzać tylko w wypadku powodzi, pożaru lub Zmartwychwstania. BIIIIP!”
„…Witam, panie Malfoy, mówi doktor Spencer. Dzwonię w sprawie naszej ostatniej nagłej sesji, która odbyła się w niedzielę. Zazwyczaj staram się zadawać pytania jedynie w trakcie spotkań, lecz nie mogłem powściągnąć ciekawości – zadziałało?”
„…Malfoy, Malfoy, Malfoy… Jeszcze chwila, a zgłoszę twoje zaginięcie. Minęły dwa dni, stary. Żadnej wiadomości, żadnego m-maila… Taka nieodpowiedzialność jest zupełnie nie w twoim stylu… Och, czekaj, na chwilę zapomniałem z kim rozmawiam – oczywiście, że to w twoim stylu, schowanie się przed światem w tym samym czasie, gdy zniknęła pewna równie utalentowana i inteligentna pracownica Malfoy International… Po prostu zadzwoń, stary.”
______________________________________
- Zabini!
- Panno Weasley, panie Potter.
- Do diabła z formalnościami Zabini, dowiedziałeś się czegoś?
- Cierpliwość nigdy nie należała do twoich zalet, Potter… Poza łóżkiem pozostawionym w niezwykłym nieładzie i pustym mieszkaniem, nie udało mi się znaleźć zbyt wiele.
- O nie, gdzie oni się mogli podziać? Żadnej wiadomości, nic?
- Nic istotnego. Chociaż, udało mi się odnaleźć dwa BajerBerry przytulone do siebie w koszu na śmieci, wyglądające na dość zaniedbane przez właścicieli.
- To by tłumaczyło, dlaczego nie oddzwaniają.
- Święta racja, panno Weasley.
- No więc co robimy?
- Przypuszczam, że pozostaje nam czekać.
- A co z Ministerstwem? Jestem pewien, że kilku aurorów mogłoby ich szybko namierzyć…
- Gin, ja jestem aurorem…
- Jasne! Harry! Możesz ich zlokalizować? Nie macie przypadkiem jakiegoś zmyślnego urządzenia do lokalizowania?
- Ee... nie.
- Uch, bezużyteczni!
- Hej!
- Och, wybacz, Harry. Przepraszam, że mnie tak ponosi, po prostu nie rozumiem – to zupełnie do niej niepodobne!
- Cóż, jak już powiedziałem, musimy poczekać, aż któreś z nich się z nami skontaktuje – założywszy, że są razem, oczywiście – i po prostu powiadomimy pozostałych, gdy będziemy coś wiedzieć. Umowa stoi?
- Umowa stoi.
- Dobrze, dzięki Zabini.
- Och, byłbym zapomniał… dziesięć galeonów dla panny Weasley.
- Za co to?
- Twoja wygrana w zakładzie dotyczącym Malfoya i panny Granger. Jak się okazuje, Malfoy faktycznie lubi od tyłu…
______________________________________
- …dopóki śmierć was nie rozłączy?
- Zdecydowanie tak.
- Hermiono, czy bierzesz sobie tego mężczyznę za małżonka, na dobre i złe, w ubóstwie i dostatku, w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć was nie rozłączy?
- Tak.
______________________________________
„…Tu poczta głosowa Harry’ego Pottera. Harry Potter nie może odebrać telefonu. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. BIIIP!”
„…Harry, tu Ron… nie uwierzysz w to, co właśnie zobaczyłem…”
______________________________________
(w rytm piosenki z reklamy Mentosów)
„…Wybacz że nie odbieramy (badoompa badoompa), nie ma nas w domu… Odebralibyśmy telefon, bo widać że twój jest ważny… Do ciebie oddzwonimy, na pewno to zrobimy – zostaw wiadomość, byśmy wiedzieli kto to… Zostaw wiadomość (imię i numer)… Zostaw wiadomość – po sygnale… Mentos, najlepsze odbieranie! BIIIP!”
„…Jak widać, powinienem był jeszcze chwilę się wstrzymać z powrotem. Zabini, w życiu nie zgadniesz, co zrobiłem.”
______________________________________
„…Tutaj Ginny, zostaw wiadomość po…”
- Hermiono!
- Ginny?
- Gdzie ty byłaś? Gdzie jesteś? Co robisz? Wszystko w porządku?
- Um… Wszystko w porządku, Ginny. Nic mi nie jest.
- Och, dobrze… bo zaraz ja ci coś zrobię! Minęły dwa dni! Nie możesz mnie tak zostawiać, martwiłam się o ciebie tak okropnie! Wiesz, że nie jestem w stanie opanować emocji gdy przyjeżdża Ciocia z Ameryki! Wszystko mnie wkurza… gdzie ty teraz jesteś?
- Eee… jestem we Francji.
- We Francji! Dlaczego?
- Emm… Chodzi właśnie o to że… nigdy nie zgadniesz… och, jak ja mam to…
- Wyduś to z siebie!
- WYSZŁAM ZA MĄŻ!
Rozdział XVII - Uzupełnienie
Oświadczyny. Tak jakby.
______________________________________
- Malfoy! Co ja robię w twoim mieszkaniu? Puść mnie!
- Jeśli tylko obiecasz, że się nie deportujesz.
- Obiecuję! Tylko mnie puść! Hej – to moja różdżka!
- Środki ostrożności, rozumiesz.
- Ugh, nie bardzo.
- Dobrze więc… Granger, nie można zostawiać mężczyzny w takiej niepewności! To nie wypada!
- Spanikowałam! Nie spodziewałam, że to się wydarzy… i… i… i wtedy Blaise nas nakrył jak my… jak my… robiliśmy to, co robiliśmy!
- Seks, Granger! Powiedz to na głos! Uprawialiśmy seks, seks, seks!
- Nie! Jeśli to powiem, to będzie znaczyło, że to naprawdę się wydarzyło!
- Możesz się więc cieszyć, że się jednak nie wydarzyło. Niestety…
- Ale zaszliśmy już bardzo daleko!
- I z wielką chęcią podjąłbym tam, gdzie nam przerwano, gdybyś zechciała ode mnie nie uciekać!
- Nie! To nie ma żadnego sensu! Narzuciłeś zbyt duże tempo!
- Niewystarczająco duże, jak na mój gust. Wciąż jesteś ubrana.
- Malfoy! Skup się! Próbuję z tobą rozmawiać!
- Doprawdy? Jak dla mnie to brzmi jak nieskładna zbieranina skrzeków i krzyków. Dużo krzyków.
- Jak to się stało? Pocałowałeś mnie po raz pierwszy dopiero kilka dni temu. Parę miesięcy temu spotkaliśmy się po raz pierwszy od dwóch lat! To się dzieje zbyt szybko.
- Uspokój się, Granger. Nic nie dzieje się zbyt szybko, jeśli tego nie chcesz.
- Dlaczego to ja muszę decydować? Czego ty chcesz?
- Cóż, jak do tej pory miałem ochotę na miły, intymny wieczór pełen gorącego, namiętnego, dzikiego...
- Malfoy!
- Sama pytałaś!
- Po prostu nie jestem taką dziewczyną! Nie robię takich rzeczy w, w, w biurach z – och Boże, z moim SZEFEM!
- W takim razie jaką dziewczyną jesteś?
- Jesteś moim szefem! Są przepisy odnośnie takich rzeczy! O Boże! Ja jestem taką dziewczyną!
- Jak dla mnie to dobra wiadomość…
- Ty!
- Ja?
- Uwiodłeś mnie!
- Nic podobnego. To ty mnie uwiodłaś.
- Pff, z całą pewnością nie!
- Oczywiście, że tak! Czym innym niby było twoje przechadzanie się po firmie w tych obcisłych spódniczkach, pochylanie się nad szufladami i eksponowanie swojego ty...
- Malfoy!
- …tułu naukowego, co w takiej sytuacji ma zrobić mężczyzna, w którego żyłach płynie krew? Doskonale wiedziałaś, co robisz! Wiedziałaś, że mam słabość do tyłeczków – twojego zwłaszcza. Przykro mi, Granger, ale to ty mnie uwiodłaś!
- Pominąwszy twoje próby zrzucenia na mnie winy, obawiam się, że popełniliśmy oboje fatalną pomyłkę.
- Co takiego?
- Pomyłkę, Malfoy! Popełniliśmy pomyłkę. Ja popełniłam pomyłkę.
- W czym była ta straszna pomyłka?
- Prawie wcale się nie znamy!
- O czym ty mówisz? Znamy się od szesnastu lat!
- Dobrze, więc nie znosimy się nawzajem!
- Obawiam się, że ewidentny, zwierzęcy magnetyzm, który jest między nami, zadaje kłam tej teorii.
- Ugh… No dobrze… chcesz się tylko ze mną zabawić!
- Gdyby chodziło o zabawę, jak zechciałaś to określić, zadzwoniłbym do którejś z moich pustych panienek, jak lubisz je nazywać. Czy masz jeszcze jakieś idiotyczne zastrzeżenia odnośne tego, dlaczego nie powinniśmy być razem?
- Nic nie przychodzi mi do głowy…
- Świetnie. Ja również nie widzę żadnych problemów.
- Więc… dokąd nas prowadzi to wszystko?
- Wyjdź za mnie.
- Co takiego?
- Słyszałaś mnie.
- Oczywiście, że tak – ale czy ty słyszałeś siebie?
- Sam to powiedziałem, czyż nie?
- W takim razie, co ty sobie myślałeś mówiąc coś takiego! To znaczy, skąd to się wzięło? Skąd ci w ogóle przyszło do głowy mówić coś takiego?
- Twoja niechęć do nazywania rzeczy po imieniu jest jednocześnie urocza i strasznie frustrująca.
- Draco!
- Oho, widzę, że sięgasz po ciężkie argumenty. Znaczy się, że to poważne. Jaka jest twoja odpowiedź, Granger? Tak, czy nie?
- Oczywiście, że nie!
- Ależ oczywiście.
- Co miał oznaczać ten ton?
- To, że ty nigdy nie podejmujesz ryzyka. Jesteś nudna jak wykład z historii magii. Zero smykałki do przygód.
- Mam rozumieć, że małżeństwo z tobą byłoby tą wspaniałą przygodą, która wywróciłaby moje mdłe i szare życie do góry nogami?
- Jasne… Więc? Co ty na to?
- Ależ romantycznie! Co ty na to! Dzięki Malfoy, naprawdę, serdeczne dzięki.
- Och, dajże spokój! Nie byłabyś szczęśliwa z żadnym Księciem z Bajki. Potrzebujesz Księcia-Który-Będzie-Cię-Wkurzał-W-Każdej-Sekuncie-Każdego-Dnia-Którego-Będziesz-Uwielbiać-Za-To-Że-Jest-Dla-Ciebie-Wyzwaniem.
- Mam rozumieć, że to ty nim jesteś?
- Kochana, jestem nim i jeszcze więcej. Wyjdź za mnie.
- Wiesz, że nie znoszę, jak się mi rozkazuje.
- Wyjdź za mnie.
- Mówisz to tylko po to, żebym się z tobą przespała. Jutro mnie zostawisz.
- Nie i nie. Wyjdź za mnie.
- Twój upór nigdzie cię nie zaprowadzi.
- Wyjdź za mnie.
- Dlaczego?
- Ponieważ jesteśmy dla siebie stworzeni i dobrze o tym wiesz. Przestań z tym walczyć. Wyjdź za mnie.
- Dlaczego niby najbardziej pożądany kawaler czarodziejskiego świata miałby poważnie proponować małżeństwo prostej, pospolitej mugolaczce?
- Ponieważ nie jesteś ani prosta, ani pospolita, a mnie się znudziło zajmowanie drugiego miejsca za Harrym Potterem. Chcę tego, czego on nigdy nie miał.
- To znaczy?
- Ciebie.
- Aha, czyli jestem tylko fantem w twojej małej kłótni z Harrym?
- Nie, jesteś nagrodą.
- To nie ma sensu.
- Nie musi mieć. Wyjdź za mnie.
- Poprosiłeś mnie już o to dokładnie dziewięć razy. Ty naprawdę mówisz poważnie?
- Całkowicie poważnie.
- Dobrze. Spójrzmy na to z mojej perspektywy. Potrzebny mi jest pergamin i pióro.
- Po co?
- Żeby spisać listę plusów i minusów, oczywiście!
- Och… ależ oczywiście!
- Daj spokój, Granger, nie masz wrażenia, że ta dyskusja już się wyczerpała? Jest martwa, sześć stóp pod ziemią – chodźmy wreszcie do łóżka!
- Nie, Malfoy, nie pójdę z tobą do łóżka, dopóki się nie upewnię, że jest to coś, czego oboje pragniemy.
- Ja pragnę ciebie, ty pragniesz mnie. Kwestie pragnień mamy omówioną – przejdźmy wreszcie do rzeczy!
- Nie! Malfoy, czekaj – ugh! Malfoy, zostaw mnie… jeszcze nie!
- Argh, kobieto, doprowadzasz mnie do obłędu!
- Spójrzmy na fakty jeszcze raz.
- Argh! Kolejny raz? Dlaczego tak to wałkujemy!
- Draco Malfoy, doskonale wiesz, że moją główną cechą jest skrupulatność!
- Miejmy nadzieję, że dotyczy to wszystkich aspektów życia…
- Posłuchaj jeszcze przez chwilę, a może sam się przekonasz…
- …
- Ty mała diablico! Mmm, wiesz jak sobie zjednać mężczyznę… Pocałuj mnie jeszcze raz…
- Nie, teraz masz słuchać! Fakt numer jeden: wcale nie młodniejemy, ani ty, ani ja.
- Naprawdę nie uważam, żebyśmy byli starzy, Granger. Mamy dwadzieścia siedem lat… cóż, ja mam prawie dwadzieścia siedem lat. Nie sądzę, żebym się kwalifikował na staruszka.
- Mimo wszystko, mój zegar biologiczny tyka i jeśli się teraz pobierzemy, według mojego pięcioletniego planu nie będę mogła mieć dzieci zanim skończę trzydzieści dwa, a wtedy ryzyko powikłań i wad wrodzonych płodu jest dwa razy większa, niż teraz.
- Tik, tak, tik, tak.
- Przestań! Jesteś taki nieczuły!
- Numer dwa: teraz gdy łączymy się z Lumos-Tel, będziemy przez następny miesiąc strasznie zarobieni. Nie będzie miejsca na jakieś frywolności jak umawianie się i życie towarzyskie.
- Nie ma nic frywolnego w umawianiu się, Granger.
- Och, wiesz o co mi chodzi. Nie będzie czasu na żadne zaloty. Będę siedzieć po uszy w papierach a ty będziesz latał po Europie na spotkania i co tylko. A ja nie uznaję związków na odległość…
- Jasne – żadnych odległości. Mów dalej.
- Okej. Numer trzy: masz awersję do zobowiązań. Jeśli teraz tego nie zrobimy, prawdopodobnie nigdy nie ponowisz propozycji, co znaczy, że stracę dwa albo trzy drogocenne lata potencjalnego macierzyństwa po to tylko, żeby...
- Granger, zaczynasz bredzić.
- Wybacz. Numer cztery: tak się składa, że pod moimi drzwiami nie stoi kolejka adoratorów.
- Cóż, wynikałoby to z tego, że zastosowałem potężne zaklęcie odstraszające mężczyzn-mogących-potencjalnie-obdarzyć-cię-zainteresowaniem na zewnątrz twojego mieszkania. Nawet jakby jakiś się pojawił, nie mógłby przekroczyć bariery o promieniu około kilometra.
- Malfoy! Jak mogłeś?
- To było całkiem proste. Zaklęcie nazywa się –
- NU-mer pięć: Rzadko kiedy zachowuję się tak pochopnie. To do mnie niepodobne. Nie zdecydowałam się pójść do łóżka z Ronem wcześniej niż po dwóch latach umawiania się...
- I jesteś zdziwiona, że ci z nim nie wyszło? Nie znam żadnego szanującego siebie mężczyzny, który byłby w stanie wytrzymać tak długo. Niemal podziwiam go za tę wytrwałość… niemal.
- Nieistotne. Chodzi o to, że nie jest w moim stylu działanie bez uprzedniego dokładnego przemyślenia całej sprawy. Analizowanie pod każdym kątem…
- Czy przypadkiem właśnie się tym nie zamujemy?
- Och… masz rację, jak sądzę. Numer sześć: będę musiała znosić mnóstwo niepożądanego zainteresowania. Jako przyszła pani Malfoy, będę miała publiczną rolę do spełnienia. Musiałabym się nauczyć radzenia sobie z tymi dziennikarskimi pijawkami z Proroka…
- Och, sądzę, że zawsze możesz uciec się do starych sztuczek i znaleźć na nich jakieś brudy, którymi będziesz mogła ich zaszantażować.
- Wypraszam sobie! Zrobiłam to tylko raz i to w słusznej sprawie!
- A ochrona własnej prywatności nie jest słuszną sprawą? Granger! Widzę, że nie mamy ze sobą nic wspólnego.
- Co prowadzi nas do numeru siedem. My nie mamy ze sobą nic wspólnego! Jesteś rozwydrzonym, szowinistycznym bachorem, a ja jestem dojrzałą kobietą, pełną wdzięku i profesjonalizmu. Naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić, co mnie w tobie pociąga.
- Ranisz mnie, Granger.
- Przejdzie ci. Sam mówiłeś, że doprowadzam cię do obłędu.
- A ja denerwuję ciebie. Hurra! Wspólna cecha.
- Dobrze więc, numer osiem: nie kochasz mnie.
- To ty mnie nie kochasz.
- Ale kiedyś będziemy?
- Przypuszczam, że wcześniej, niż myślisz.
- Nie sądzę, że jestem w stanie być z kimś, kto mnie nie kocha.
- Cóż, dobrze się zatem składa, że cię kocham.
- Kochasz mnie?
- Jasne.
- Malfoy! Bądź poważny!
- Jestem poważny, Granger. Znam cię zbyt długo żeby marnować czas na jakieś cholerne zaloty. Znam cię. Ty mnie znasz. Mamy za sobą szesnaście lat poznawania się nawzajem i jakieś dziesięć gry wstępnej. Krążyliśmy wokół tematu od lat, w jakimś naszym idiotycznym rytuale. Nienawidzę cię – ty nienawidzisz mnie, bla, bla, bla. Być może nie widzieliśmy się codziennie, od kiedy skończyła się szkoła, ale czas, który spędziliśmy razem, nie może być zlekceważony. Chociażby ta wojna – z pewnością była między nami wrogość, lecz musisz przyznać, że wiele się zmieniło. My się zmieniliśmy. Granger, poważniej już nie może być.
- Och, Draco…
- Dobra, dobra, tylko mi się tutaj czasem nie rozpływaj! Psujesz nastrój.
- Typowo męskie, unikać wszelakich przejawów uczuć.
- Znowu sięgasz po stereotypy, Granger? Jak na kogoś tak przemądrzałego, masz strasznie wąskie horyzonty.
- Ugh! Numer dziewięć: większość znajomych w naszych kręgach towarzyskich na pewno przyjmie to z niechęcią. Nikt nie przyjdzie na nasz ślub oprócz Pansy, Blaise’a i Ginny.
- Zawsze pozostaje nam jeszcze jedno wyjście.
- Ucieczka.
- Ale dokąd?
- Gdzieś, gdzie nikt nas nie zna.
- Hm, na świecie nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie nikt mnie nie zna, słońce.
- Dobrze zatem. Gdzieś, gdzie nikt nie zna mnie.
- Znam takie miejsce. To wszystko?
- Myślę, że tak.
- Doskonale. Skoro mamy to z głowy… do komnaty sypialnej!
- Err, nie tak szybko, Malfoy.
- Pardon?
- Mamy do przedyskutowania jeszcze jedną rzecz.
- Cóż takiego?
- Intercyza.
- …
- Powiedz to jeszcze raz.
- Intercyza?
- Jeszcze raz.
- Intercyza…
- Uwielbiam, gdy tak świntuszysz…
______________________________________
Reakcje.
______________________________________
- Mówi Malfoy.
- Malfoy! Ty kretynie! Wreszcie się odezwałeś.
- Zabini, nie wiedziałem, że za mną tęsknisz?
- Więc gdzieś ty do cholery był? Jak tam Granger?
- Wiedziałem, że dodasz dwa do dwóch… Jesteśmy we Francji.
- We Francji? Co wy robicie we Francji?
- Właściwie to przygotowujemy się do naszego miesiąca miodowego.
- Miesiąca miodowego?
- Pobraliśmy się.
- A niech mnie szlag!
______________________________________
- Harry! Nigdy, przenigdy nie uwierzysz w to co przed chwilą zobaczyłem! Albo raczej, kogo!
- Do rzeczy, Ron. Nie mam całego dnia. Czekam na telefon od Hermiony.
- Cóż, w takim razie ta mała informacja może ci się przydać, bo chodzi właśnie o Hermionę.
- Co?
- Dopiero co ją widziałem.
- Widziałeś ją? Przecież ty jesteś we Francji! Była z Malfoyem?
- Owszem, była.
- Wszystko u niej w porządku?
- Myślę, że jak najbardziej.
- Rozmawiałeś z nią?
- Krótko.
- No i co?
- ONA I MALFOY WŁAŚNIE SIĘ POBRALI!
- CO?!
- WYSZŁA ZA TEGO CHOLERNEGO GRYZONIA!
- CO?!
- WYSZŁA ZA MĄŻ, CZŁOWIEKU! HERMIONA! ZA MĄŻ! ZA MALFOYA!
- A niech mnie szlag!
______________________________________
- Jeszcze raz?
- Wyszłam za mąż, Ginny.
- Pardon?
- Za mąż!
- Nie byłam pewna, czy dobrze słyszę…
- …
- Ginny?
- …
- No i jaki jest w łóżku?
- Ginny!
- No co, czego się po mnie spodziewałaś?
- „Gratuluję, Hermiono” wydaje mi się całkiem na miejscu.
- Hermiono! Zniknęłaś bez słowa na dwa dni. Zamartwiałam się do szaleństwa! Jesteś mi to winna!
- Dobrze już, dobrze.
- Więc?
- Jest niesamowity w łóżku. Wszystko, co słyszałaś, i jeszcze więcej.
- Wiedziałam. Ile razy to robiliście?
- …
- Hermiono?
- No dobra… siedem, siedem razy.
- …
- Gin?
- A niech mnie szlag!