SZYMON TADEUSZ DREJ
TRAKTAT KRAKOWSKI
TREŚĆ I ZNACZENIE DOKUMENTU
Traktat Krakowski był jednym z ważniejszych wydarzeń w renesansowych dziejach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Znienawidzony Zakon Krzyżacki Szpitala Najświętszej Marii Panny w Jerozolimie, zwanego Krzyżackim, przestał istnieć. Państwo Zakonne, które powstało na północy Polski, a obejmujące ziemie od Torunia aż po Inflanty, stawało się zwykłym, świeckim księstwem, a wielki mistrz z osoby duchownej, zamienił się w lennika króla polskiego. Nim jednak w 1525 roku doszło do tego doniosłego wydarzenia, Zakon Krzyżacki wiele razy stwarzał Polsce śmiertelne niebezpieczeństwo zagłady.
Krzyżacy powstali między rokiem 1189-90, w Ziemi Świętej. Był to schyłkowy okres ruchu krucjatowego, a zapał, który w Europejczykach wzniecił papież Urban II należał już raczej do sfery pieśni rycerskich, owych przesławnych chanson de geste, w których tak lubowali się ludzie średniowiecza. Celem Zakonu była początkowo opieka medyczna nad pielgrzymami, jednak szybko doszła do tego również walka z "niewiernymi". Wypieranie łacinników z Ziemi Świętej następowało coraz szybciej, a Krzyżacy chcąc przetrwać, musieli poszukać sobie nowych siedzib, gdzie mogliby powetować sobie na "miejscowych" poganach stratę Ziemi Świętej. Początkowo ich wybór padł na Węgry, których król przejrzał jednak szybko obłudę braci zakonnych i wygnał z kraju. W roku 1227 osiedlili się za zgodą księcia Konrada Mazowieckiego w ziemi chełmińskiej, rozpoczynając akcję chrystianizacji pogańskich plemion zamieszkujących terytorium Prus. W krótkim czasie nie tylko mieli w rękach ziemię pogan, ale także Pomorze Gdańskie(od 1309 roku), które podstępem zagarnęli podczas ostatnich chwil rozbicia dzielnicowego. Krzyżacy byli organizacją niezwykle agresywną i ekspansywną. Ich sukcesy wynikały m.in. z centralizacji władzy, skupionej w rękach Wielkiego Mistrza, sprawnemu aparatowi urzędniczemu.Ich ekspansywność doprowadziła do walnej rozprawy z królem polskim Władysławem Jagiełłą pod Grunwaldem w roku 1410. Olbrzymia klęska, choć nie wykorzystana w pełni przez stronę polską, podcięła skrzydła zakonnikom, którzy już nie osiągnęli dawnej świetności. Kolejnym ciosem była wojna trzynastoletnia(1454-1466), która tym razem przyniosła stronie polskiej znaczne korzyści terytorialne. Podział Prus na Zakonne i Królewskie, odzyskanie Pomorza z Gdańskiem było dla Krzyżaków klęską i poniżeniem, z którym ciężko było się pogodzić. Kilkakrotnie jeszcze próbowali odzyskać dawne status quo, lecz w efekcie ostatni mistrz gałęzi
pruskiej(a zarazem Wielki Mistrz całego zakonu), po ostatniej przegranej z Zygmuntem I wojnie w latach 1519-21 i bezskutecznych próbach przeniesienia konfliktu na międzynarodową arenę rokowań, zdecydował się na jedyne, jak mu się wówczas wydawało, wyjście. Pod wpływem nauk reformacji, która zataczała coraz szersze kręgi. Jej zwolennikami było nawet obu biskupów pruskich-Jerzy Polentz i Erhard von Queiss, notabene zaufani współpracownicy Albrechta. Pod ich wpływem Albrecht Hohenzollern spotkał się osobiście z Marcinem Lutrem, a ten przysłał do Królewca byłego zakonnika Jana Briesmanna. Od 1523 w Królewcu zaczęła działać ewangelicka drukarnia. Wielki Mistrz za pośrednictwem Fryderyka von Heydena, członka zakonu, zaczął agitować wśród stanów pruskich odnośnie swego ewentualnego zrzucenia habitu i objęcia dziedzicznej władzy w Prusach jako lennik króla polskiego. Większość szlachty,z którą zresztą był w ciągłym konflikcie z powodu swych militarystycznych zapędów, jak i braci zakonnych, akceptowała ambitne plany młodego Hohenzollerna, choć nie brakowało też i opozycji, która chciała oddać władzę w Prusach mistrzowi inflanckiemu-Wolterowi von Plettenberg. Wszyscy jednak chcieli jednego-pokojowego rozwiązania konfliktu z Polską. Wielki Mistrz nie mógł już też liczyć na pomoc z Rzeszy, gdyż niemiecka linia Zakonu uniezależniła się od głównej linii pruskiej i Wielkiego Mistrza, podobnie było też z linią inflancką. W tej sytuacji Albrecht Hohenzollern, z początkiem marca 1525 roku, będąc na Śląsku wraz z poselstwem zakonu i stanów pruskich, wysłał do Krakowa swych krewnych jako posłów: Fryderyka legnickiego oraz Jerzego Hohenzollerna.Owi zaproponowali Zygmuntowi sekularyzację Prus Krzyżackich i ustanowienie w nich dziedzicznego księstwa pod władzą Hohenzollernów jako lenników, lecz pod panowaniem Zygmunta I. Propozycja siostrzeńca(Zygmunt I był wszak wujem Alberta), ucieszyła starego króla, m.in. dlatego, że oficjalnie potwierdzałaby prawa zwierzchnie Korony wobec Prus. Rozpoczęły się negocjacje podczas obrad senatu gdzie pewna grupa senatorów zaskoczona niespodziewanym zwrotem sytuacji, próbowała oponować, z mizernym jednak skutkiem i nie dość głośno, aby planowany traktat, zwany traktatem krakowskim, nie doszedł do skutku. Kwestia sporna wyłoniła się wprawdzie przy omawianiu spraw terytorialnych, ponieważ posłowie Albrechta postulowali pozostawienie w ramach lenna pruskiego części Prus Królewskich i Warmii, zajętej przez zakon podczas ostatniej wojny. Rzecz zrozumiała, że strona polska nie mogła zgodzić się z tym stanowiskiem, gdyż z kolei senatorowie Rzeczpospolitej pragnęli sami uszczuplić lenno Hohenzollernów. Król i senat tym razem byli nieugięci. Najbardziej chyba zaskoczeni tym obrotem sprawy byli przysłani posłowie szlachty i miast Prus Krzyżackich, którzy przybyli w celu pomocy w uzyskaniu od Zygmunta I złagodzenia warunków wcześniejszego traktatu toruńskiego. Wyrazili jednak natychmiastową zgodę. Nie sprzeciwiali się również posłowie z pruskiej
gałęzi zakonu, od dawna już zeświecczonego i nie mającego już nic wspólnego z Zakonem Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, który miał leczyć pielgrzymów i gromić pogan.
Marcowe obrady w Krakowie zakończyły się 8 kwietnia 1525 roku podpisaniem porozumienia potwierdzającego wcześniejsze ustalenia. Następnego dnia osobnymi aktami traktat zatwierdził król Polski Zygmunt I, a także delegaci stanów pruskich i zakonu. Na mocy postanowień tegoż, już w dwa dni później, to jest 10 kwietnia na rynku w Krakowie odbył się słynny Hołd Pruski. Podczas tej uroczystości nastąpił symboliczny akt przekazania inwestytury przez króla. Wręczył on siostrzeńcowi proporzec z czarnym orłem(dawny herb zakonu) z literą "S" na piersiach(od Sigismund) i królewską koroną(na szyi?!). Było to nowe godło Albrechta Hohenzollerna. Po złożeniu przysięgi, byli Krzyżacy zdarli krzyże ze swych płaszczy. Obok oczywistej wizualnej wymowy Hołdu Pruskiego, działającej z pewnością z olbrzymią siłą na wyobraźnię uczestników tamtych zdarzeń, traktat krakowski ustalał też ważniejsze, choć może nie tak spektakularne warunki sekularyzacji Prus. Likwidował on stan wojenny między obu stronami oraz zapowiadał wzajemny zwrot zajętych w czasie działań militarnych obszarów. W odróżnieniu od traktatu toruńskiego stwierdzał on wyraźnie lenny stosunek Księtwa Pruskiego wobec Korony, określając przy tym pozycję Albrechta jako lennika Polski.
Ciekawym elementem traktatu jest fakt występowania Albrechta Hohenzollerna w dwojakiej funkcji-z jednej strony funkcjonuje jeszcze jako Wielki Mistrz, a ma to na celu zakończenie wojny między Zygmuntem Starym ,a Zakonem Krzyżackim, z drugiej zaś, ponieważ warunkiem pokoju było, jak wiemy, nadanie temuż mistrzowi księstwa pruskiego jako lenna, jest już tytułowany księciem w Prusiech [ale nie pruskim!]. Jest to jednak tylko drobny szczegół, gdyż o Zakonie jest w ogóle mowa tylko w arendze oraz w pierwszym artykule.
Przysięga jego składana królowi została sprecyzowana jako czysto lenna. Znaczyło to, że była zupełnie niezależna od innych postanowień obrad w Krakowie. Wszystkie prawa Albrechta miały wypływać wyłącznie z nadań polskiego władcy jako jego wyłącznego suwerena. Przedmiot lenna stanowił terytorium byłych Prus Krzyżackich łącznie z biskupstwami pomezańkim i sambijskim. Albrecht miał nosić tytuł "Dux in Prussiae", aby nikt nie mógł pomyśleć, że jest zwierzchnikiem Prus lub posiada do nich jakiekolwiek prawa, gdyż to król polski i tylko on był: "Dominus et haeres Prussiae". W kwestii dziedziczenia Prus traktat przewidywał, że lenno może otrzymać tylko męski potomek Albrechta (kobiety całkowicie wykluczono z umowy), lub, w razie jego bezpotomnej śmierci, któryś z jego braci i ich męscy potomkowie. Gdyby jednak ród Hohenzollernów wygasł, lenno wraca do Korony, z gwarancją pozostawienia
tam namiestnika władającego niemiecką mową. Ponadto książę Prus miał dostarczać królowi nieograniczoną pomoc zbrojną na wypadek wojny o utrzymanie postanowień traktatu krakowskiego. W przypadkach jakielkolwiek innej wojny, którą by toczył król Rzeczpospolitej książę miał obowiązek brać udział w kampaniach z udziałem pospolitego ruszenia(ale tylko jeśli sam król również brał osobisty udział w wyprawie). Było to zgwarantowane punktem 15. wraz z setką rycerzy i osobiście stać na ich czele. Jednak tak długo jak hufiec znajdował się na terenie Prus żołd wypłacał książę, lecz już po przekroczeniu granic, obowiązek wypłat spadał na barki króla polskiego. Obowiązek ten został jednak zawieszony na okres sześciu lat ze względu n duże zniszczenia wojenne, jakie stały się udziałem Prus. Trzeba mimo wszystko zdać sobie sprawę, że obowiązki wojenne księcia pruskiego były jedynie symboliczne. Nie miały absolutnie żadnego znaczenia militarnego, nie były natomiast pozbawione niewątpliwie charakteru politycznego.Zobowiązano również byłego Wielkiego Mistrza do tzw.służby dworskiej. Chodziło tu faktycznie o przyznanie mu tytułu senatora i obowiązek służenia radą, czyli w praktyce uczestniczenie w obradach sejmu i senatu z przywilejem siedzenia po prawicy polskiego władcy.
Postanowienia traktatu weszły w życie na terenie książęcej części Prus już w maju. Potwierdzono to 28 maja 1525 roku w Królewcu, gdzie stany pruskie złożyły przysięgę na ręce przedstawicieli króla.
Akt podpisany w Krakowie możemy podzielić na trzy zasadnicze części: Część pierwsza[art. 1-8] ma na celu likwidację skutków trwającej do niedawna krwawej wojny, część druga[8-21]-część główna-stanowi regulację prawnego stosunku Prus do Korony.Część trzecia natomiast[22-28] stanowi o takich rzeczach jak wzajemne powiązania ekonomiczne. Na koniec występują jeszcze artykuły dodatkowe, niezwykle ważne z punktu widzenia historyków. Punkt 29 traktatu mówi o zrzeczeniu się przez Albrechta wszystkich przywilejów które był otrzymał od paieży, cesarzy,czy książąt Rzeszy[Vetulani słusznie sugeruje,że chodziło o przywileje nadane nie personalnie Albrechtowi, ale całemu Zakonowi], a które stałyby w sprzecznosci z traktatem krakowskim, natomiast Zygmunt Stary przyrzeka, iż owe przywileje zostaną mu [tj. Albrechtowi] powtórnie nadane, lecz już jako królewskie przywileje dane przez króla swemu wasalowi. Punkt 30-ty traktatu stanowi, iż regnum Poloniae, a występujące tutaj jako strona w akcie prawnym stany pruskie[terrae Prussiae], mają zatwierdzić ów traktat, o czym z resztą już wspomniałem. Ostatni, 31-szy punkt nakłada na Albrechta i jego braci [oczywiście już nie jego braci zakonnych,lecz rodzonych!] obowiązek wsparcia króla polskiego na wypadek gdyby ktokolwiek próbował wystąpić przeciw układowi.
Znaczenie traktatu krakowskiego jest od wielu lat przedmiotem zażartych sporów wśród historyków. Historiografia nie tylko niemiecka i polska, ale też tylko polska pełne są sprzecznych często opinii i podsumowań układu. Spotkać można sądy wygłaszające peany na cześć wielkości Rzeczpospolitej i jej króla,ale też opinie skrajnie pesymistyczne, patrzące na to wydarzenie z perspektywy późniejszych wydarzeń. Niewątpliwie jednak akt ten stanowił wielkie osiągnięcie polskiej myśli prawniczej. Polscy juryści, nauczeni smutnym doświadczeniem traktatu toruńskiego, choć opierali się na nim, zmienili go jednak na tyle, aby zminimalizować w przyszłości ryzyko rewindykacji jego postanowień. Cel ten został osiągnięty poprzez wyraźne podkreślenie charakteru lennego, jaki był przypisany do zależności między obiema stronami. Uelastyczniło to znacznie pozycję władcy Polski, gdyż wymienione w traktacie uprawnienia mogły być zmieniane przez polskiego władcę. Jednocześnie krępowało ręce "księciu w Prusiech", gdyż w razie niedotrzymania któregokolwiek zobowiązania, mógł być Albrecht, lub którykolwiek z jego następców usunięty z księstwa, a to wcielone do Polski. Dalszym skutkiem ułożenia stosunków na zasadach prawa lennego było odebranie przez króla księciu WSZYSTKICH przywilejów i ponowne nadanie tych, które nie były sprzeczne z układem, podczas gdy w traktatacie toruńskim władca Polski zobowiązywał się do zachowania wszystkich przywilejów Zakonu i stanów, które nie są spreczne z zawartym pokojem. Nie ograniczono się jednak tylko do tych ogólnych zasad. Sprawy wzajemnych stosunków potraktowano bardzo dokładnie precyzując ściśle wszelkie obowiązki, które musiał wykonywać Albrecht Hohenzollern.
Przedmiotem lenna była część ziem pruskich, która od pokoju toruńskiego pozostawała pod władzą Wielkich Mistrzów.Dokładne określenie terytoriów nastąpiło poprzez wyliczenie grodów i miast. Zagwarantowano także niepodzielność lenna, tzn., że nie mogło ono zostać podzielone np. na kilku krewnych Albrechta, choćby każdy z nich był uprawniony do noszenia zaszczytnego tytułu DUX IN PRUSSIAE. Wykluczono tym samym zasadę, szeroko stosowaną w prawie lennym, tzw."Gesammte hand", czyli wspólna rękę,tzn.,że lenno było "feudum indivisum" i nie mogło być oddane we władanie jednocześnie kilku następcom księcia.
Dalszym ograniczenie władzy księcia było, zawarte w art. 18 postanowienie o utworzeniu trybunału mieszanego [złożonego z senatorów króla i księcia], mającego sądzić sprawy sporne między mieszkańcami Prus, a władcą. W podobnym tonie sformułowany był art.19, który zezwalał od postanowień tego sądu odwoływać się do trybunału obradującego raz do roku w Malborgu.Albrecht nie mógł również samowolnie sprzedać ani jednego zamku bez zgody Polski, przy
czym Korona miała zawsze prawo pierwokupu [art. 5, 15-precyzujący czas oczekiwania na decyzję strony polskiej na jeden rok]
Traktat krakowski i związany z nim Hołd Pruski stanowi niewątpliwie jedną z najjaśniejszych kart nowożytnej historii Królestwa Polskiego. Należy jednak zastanowić się nad pytaniem, czy aby ten moment chwały Polski nie był zarazem początkiem jej końca? Wszak to przecież państwo pruskie w niecałe 250 lat później zemściło się srodze za ten moment poniżenia krajając wraz z Austrią i Rosją bezbronną Rzeczypospolitą obojga Narodów! Drugim pytaniem, które rzuca cień na ten piękny dzień tryumfu jest problem, na ile był to sukces państwa polskiego, a na ile dynastycznej polityki Jagiellonów? Wszak był to szczytowy moment potęgi tej dynastii. Zygmunt I był na tyle potężny, że sekularyzując Prusy sprzeciwił się polityce zarówno cesarskiej jak i papieskiej, nie ponosząc ,ani nawet nie spodziewając się żadnych konsekwencji. Ponadto Zygmunt był jedynym polskim królem będącym elektorem cesarskim, jako regent i opiekun małoletmiego Ludwika Jagiellończyka, króla Czech. Być może marzył on nawet o koronie cesarskiej dla któregoś z Jagiellonów, a Hołd Pruski z pewnością dodawał mu zarówno potęgi jak i prestiżu. Hołd Pruski był jednocześnie ważnym wydarzeniem rozgraniczającym dwa etapy polityki polityki polskiej w stosunku do papiestwa.Hołd kończył bowiem etap lojalizmu, początkując w Polsce w pełni humanistyczne i renesansowe traktowanie polityki i władzy.