Więź dusz

14.



Harry w końcu został wypuszczony z łóżka w czasie drugiego śniadania, jednak pod warunkiem, że będzie grzecznie siedział pod kocem na kanapie i w razie czego wezwie do pomocy skrzata. Posiłek zjedli razem w saloniku. W jego trakcie Severus i Lucjusz opowiedzieli o rozmowie z dyrektorem. Chłopak nie był zbyt pewien czy poinformowanie staruszka o jego możliwej ciąży było takim dobrym pomysłem, jednak zdecydował się w tej kwestii zaufać swojemu mężowi. Jak nie patrzeć mężczyzna znacznie dłużej zmagał się z manipulacjami Dumbledore'a i lepiej potrafił przewidzieć jego kolejne kroki. Draco również przyjął wszystko ze spokojem, chociaż wyglądał jakby był czymś bardzo strapiony. Już na wstępie Harry powiedział mu, że mu wybaczył wcześniejszą gafę, więc Gryfon zaczął się zastanawiać co takiego mogło się wydarzyć w czasie porannych lekcji. Młody Malfoy w końcu się odezwał, gdy kończyli już herbatę.


- Weasley powiedział wszystkim swoją własną wersję tego, co się wydarzyło między Harry'm i Weasleyówną. Łącznie z tym, że jestem jego mężem.


Severus skrzywił się na to nieco. Wiedział, że prędzej czy później do tego dojdzie, jednak miał nadzieję, że Dumbledore będzie chciał stopień zaawansowania związku między nimi na razie pozostawić w tajemnicy. Możliwym też było, że głupi dzieciak Weasleyów sam się wygadał, aby jeszcze bardziej zaszkodzić swojemu byłemu przyjacielowi. Nawet jeżeli dyrektor ukarze idiotę, to i tak krzywda już została wyrządzona. Musieli coś zrobić żeby zapewnić bezpieczeństwo Draconowi nie tylko przed Gryfonami, ale również Ślizgonami. Na domiar złego Lucjusz wciąż był związany Mrocznym Znakiem z Voldemortem. Nie było żadnych wątpliwości, że czarnoksiężnik ukarze go jako ojca zdrajcy, gdy tylko wieści do niego dotrą. Popatrzył na Lucjusza, który nieco zbladł, również dochodząc do tych samych wniosków.


- Po objedzie porozmawiam z Narcyzą, ale jestem pewien, że się zgodzi – powiedział patrząc prosto w czarne oczy swojego przyjaciela. – Została ci jeszcze jedna porcja Eliksiru Więzi Dusz, prawda?


Mistrz Eliksirów przytaknął. Lucjusz dobrze wiedział, że mężczyzna zawsze wszystkie co ważniejsze eliksiry robił podwójnie, tak na wszelki wypadek. Jednak samo pozbycie się Mrocznego Znaku nie uratuje ich przed gniewem Voldemorta, gdy ten powie swoim Śmierciożercom, że od teraz są zdrajcami i mają na sobie wyrok bardzo bolesnej śmierci. Siedziba Malfoyów była bardzo dobrze zabezpieczona, chroniona barierami i zaklęciami, które budowały swoją siłę przez pokolenia, ale to wciąż było za mało.


- Myślisz o Fideliusie? – Severus zapytał. Miał nadzieję, że jeżeli do tego dojdzie, tym razem będą lepsze wyniki niż z Potterami. Lucjusz i Narcyza byli wystarczająco inteligentni, by wybrać dobrego Strażnika Tajemnicy.


- Wszyscy powinniśmy się ukryć – oznajmił Lucjusz. – Draco również nie jest tutaj bezpieczny. Harry w swoim stanie jest niczym kaczka czekająca na odstrzał, a ty Severusie… nawet jeżeli nikt jeszcze nie wie o twoim udziale, Voldemort już na pewno zaczął podejrzewać, że coś z twoim Znakiem jest nie tak. Dobrze wiesz, że jak najszybsze zniknięcie jest teraz naszym najlepszym posunięciem.


Chociaż słowa Lucjusza bardzo ugodziły w dumę Harry'ego, jednak wiedział, że mężczyzna mówił prawdę. Miał rację co do tego, że będąc w ciąży w ogóle nie nadawał się do walki. Jak miał się bronić, gdy nie mógł sobie pozwolić na zbyt duży wysiłek nieważne czy fizyczny czy magiczny. Pomiędzy manipulacjami Dumbledore'a, a rządzą krwi Voldemorta, ukrycie się wydawało się najlepszą opcją. Nawet jeżeli sprawiał, że czuł się jak ostatni tchórz. Ale przecież jego rodzice również ukryli się pod Fideliusem, a wszyscy mówili, że byli bardzo odważni… Harry pokręcił głową na te dziwaczne, niewątpliwie gryfońskie, myśli i znów skupił się na rozmowie.


- … problem z Ministerstwem. – Skończył Draco, marszcząc brwi. Lucjusz pokręcił głową.


- To nic, czego nie rozwiązałaby mała dotacja. Jednak przygotowanie wszystkiego zajmie tydzień. Zbudowanie Fideliusa wokół tak dużego domu będzie dość problematyczne.


Severus przytaknął i popatrzył na zegarek. Widząc, która jest godzina, przeklął i zerwał się na nogi.


- Za trzy minuty zaczynają się zajęcia. Draco, od teraz masz używać Fjuu Hogwartu i w czasie przerw być tutaj. Nawet nie chcę zobaczyć cienia twojego blond włosa na korytarzu. – Mistrz Eliksirów narzucił na siebie czarną szatę wierzchnią. Nawet nie czekając na odpowiedź Draco, pocałował obu mężów i rzucił przez ramię. – Do zobaczenia na obiedzie.


Drzwi zamknęły się za nim i Draco również w pośpiechu zaczął sprawdzać, czy aby na pewno miał wszystko w swojej torbie. Wrzucił zapasowe pióro oraz kilka pergaminów i narzucił ją na ramię.


- Harry, przez ten czas odrób kilka prac domowych, okej? Żebyś nam tu z nudów nie rozniósł wszystkiego. – Blondyn wręczył krzywiącemu się Potterowi listę tematów esejów zadanych podczas jego nieobecności i już po chwili zniknął w kominku. Miał teraz transmutację i spóźnienie się na zajęcia McGonagall nie należało do najmądrzejszych posunięć.


W pokoju zapadła cisza. Po chwili Lucjusz machnięciem różdżki odesłał naczynia do kuchni i wpatrzył się w swojego zięcia. Harry niezręcznie poruszył się na krześle. Nie czuł się za dobrze pod tym badawczym spojrzeniem szarych oczu. Czy Malfoy naprawdę nie miał niczego do roboty? Podobno miał przeprowadzać inspekcję poziomu nauczania w szkole, a nie inspekcję Harry'ego.


- Nie podoba ci się pomysł ukrycia pod Fideliusem – powiedział w końcu mężczyzna i chłopak usiadł sztywno, nie patrząc na niego. Sam nie wiedział jak to wytłumaczyć. Z jednej strony wiedział, że tak będzie dla nich najbezpieczniej. Z drugiej czuł się jak tchórz, tak zostawiając wszystko. Chodziło jeszcze o to coś, co podpowiadało mu, że ten krok jest po prostu zły.


- Panie Malfoy… - Harry zaczął, jednak arystokrata przerwał mu z uśmieszkiem unosząc dłoń.


- Jestem twoim teściem, pamiętasz? Lepiej będzie jeżeli będziesz mi mówił po imieniu.


- Um… okej. – Chłopak przełknął i nieświadomie zaczął głaskać się po brzuchu. – Lucjuszu, uważam, że Fidelius jest bardzo dobrym pomysłem, ale nie wydaje mi się, że powinienem się pod jego ochroną znaleźć. Tak, wiem, że w tym stanie nie mam co nawet myśleć o walczeniu. – Harry pospieszył widząc, że mężczyzna znowu chce mu przerwać. – Jednak w porównaniu z Draco… i wiem, że to zabrzmi śmiesznie… jestem tu bezpieczny.


- Czyli mówisz, że Draco powinien ukryć się z nami, podczas gdy ty zostaniesz w Hogwarcie? – Harry przytaknął i Lucjusz nachylił się w jego stronę, opierając przedramiona na stole. - Wiesz, że nawet jeżeli zmusimy do tego mojego syna, Severus nigdy nie zgodzi się zostawić cię tu samego.


- Wiem, ale wiem też, że potrafi się obronić, a jako Opiekun Ślizgonów ma nad nimi bardzo dużą przewagę. Wiesz o tym, że Hogwart nigdy nie pozwoli skrzywdzić uczniowi jego Opiekuna, tak długo jak uważa, że Opiekun ma rację. – Gryfon próbował wytłumaczyć. Aż za dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że Severus nigdy nie zostawi go samego na pastwę Dumbledore'a i Voldemorta. Jednak był pewien, że jego mąż zgodzi się z wysłaniem Draco w bezpieczne miejsce, nawet jeżeli będą musieli użyć do tego podstępu. Narcyza na pewno się z nim zgodzi, w końcu Ślizgon był jej oczkiem w głowie. Na dodatek zabranie go ze szkoły przy jednoczesnym zniknięciu całej rodziny Malfoyów… to bardzo pomogłoby w sprawach z Dumbledore'em. Dzięki temu nie musieliby się martwić tym, że dyrektor zrobi coś by im zaszkodzić. Im dłużej Harry nad tym myślał, tym bardziej upewniał się w słuszności swojego planu. Popatrzył na Lucjusza. Mężczyzna również wydawał się dojść do tych samych wniosków. Zabierając Dracona i zostawiając w zamku Harry'ego i Severusa, rozwiązywali dwa problemy za jednym zamachem. Owszem, Gryfon nie chciał rozstawać się na nieokreślony czas z jednym ze swoich mężów, jednak nie widział lepszego wyjścia.


- Przed obiadem zajmiesz czymś Dracona, a ja porozmawiam o tym z Severusem. – Lucjusz w końcu przytaknął i wstał. – Muszę wysłać kilka sów, więc na razie zostawię cię samego.


- W porządku. – Harry uśmiechnął się słabo i podreptał do kanapy, na której już czekał na niego ciepły kocyk i kilka poduszek, by mógł usadowić się na niej wygodnie. Ktoś też na podłodze położył mu podręczniki tak, by były w zasięgu ręki, tak samo jak przybory do pisania i pergaminy. Przynajmniej nie będzie się nudził i praca odciągnie jego umysł od ponurych myśli.


Lucjusz opuścił ich kwatery i Potter otworzył podręcznik eliksirów. Jeżeli się postara zrobić chociaż część zadań do obiadu, to uda mu się nakłonić Draco do sprawdzenia, czy nie zrobił zbyt dużej ilości błędów. Był pewien, że coś takiego byłoby idealną dywersją, by dać starszemu Malfoyowi i Severusowi czas na przedyskutowanie jego poprawek do pomysłu.


oOo


Godziny pomiędzy drugim śniadaniem, a obiadem minęły Harry'emu bardzo szybko. Pisał eseje, jadł i czytał. Nawet nie wiedział kiedy zasnął nad podręcznikiem transmutacji. Z bardzo miłych marzeń sennych o pitej śmietanie, truskawkach i pewnym blondynie wyrwało go przybycie obiektu jego snów. Zielone płomienie Fjuu wybuchły w kominku i wyszedł z nich trochę zmęczony Draco. Niestety bez truskawek i bitej śmietany. I ubrany. Rozespany umysł Pottera przez chwilę się zastanawiał jakie to by było uczucie, podróżować siecią Fjuu nago, jednak szybko się z tego otrząsnął. Tak czy siak był pewien, że nic by go nie przekonało do czarodziejskiego środka transportu.


- Hej, śpiący królewiczu. – Draco uśmiechnął się do niego i rzucił swoją torbę na podłogę obok kanapy. Jakoś udało mu się usiąść na krawędzi obok Harry'ego i pocałował swojego męża na powitanie. Chłopak wyszczerzył się, postanawiając od razu przejść do dywersji, nawet jeżeli była ona nieco innego rodzaju niż zaplanował. Przyciągnął blondyna jeszcze bliżej do siebie i zaczął całować namiętnie w usta, przypominając sobie swój sen. Po jakimś czasie przerwali, by zaczerpnąć tchu i Draco zamruczał mu do ucha. – Czym sobie zasłużyłem takim miłym powitaniem?


- Śniłeś mi się… - Harry składał na szyi swojego męża delikatne pocałunki. – I truskawki… i duża ilość bitej śmietany. – Przyssał się do delikatnej skóry i Draco jęknął przeciągle. Po chwili odsunął się od wyraźnie rozpalonego Gryfona.


- Lepiej przestańmy. Moja mama może się tu pojawić w każdej chwili – wyszeptał. Jednak jego szare oczy były ciemne od pożądania i Potter wiedział, że jego mąż powstrzymywał się całą siłą woli by nie wziąć go tu i teraz.


- Więc chodźmy do sypialni. – Gryfon wyśliznął się i wstał, zrzucając z siebie koc. Chwycił Dracona za ramię i zaczął ciągnąć w stronę drzwi. – Poza tym nic nie pobudza apetytu tak dobrze jak odrobina przyjemnych ćwiczeń fizycznych, nie uważasz? – Posłał blondynowi zadziorny uśmieszek i ten odpowiedział mu tym samym. Mieli wystarczająco dużo czasu na szybkie rozładowanie napięcia i doprowadzenie się do porządku. A nawet jeżeli się spóźnią, to chociaż nie będzie musiał słuchać jak ojciec i Severus tłumaczą mamie, że żadnego balu nie będzie i na dodatek wszyscy będą musieli się ukryć pod ochroną Fideliusa.


Bardzo szybko pozbyli się ubrań, próbując dostać się do jak największej ilości ciała. Rzadko kiedy kochali się bez Severusa. A nawet, gdy to robili, to mężczyzna zazwyczaj obserwował ich poczynania. Teraz jednak byli sami i chociaż brakowało im tej mrocznej obecności, nie zamierzali przestawać. Draco całował zachłannie swojego męża, pieszcząc go i prowadząc w stronę łóżka, podczas gdy Harry odwdzięczał mu się tym samym. Opadli na chłodne okrycie i Gryfon od razu rozstawił zapraszająco nogi, robiąc miejsce blondynowi na wygodne ułożenie się. Chłopak przywołał z szafki nocnej nawilżacz i wylał sporą jego ilość na palce. W tej chwili nie chodziło o kochanie się, a o pieprzenie, o zaspokojenie. Pamiętając o ciąży i niedawnych wydarzeniach, Draco poświęcił dłuższą chwilę na dokładne przygotowanie Harry'ego, który wił się pod jego dłońmi i błagał by się pospieszył. Gdy Ślizgon w końcu w niego wszedł, chłopak krzyknął z satysfakcji i odczuć, które wstrząsnęły jego ciałem. Przyciągnął go do siebie i oplótł rękoma i nogami, ponaglając Malfoya, by ten zaczął się ruszać. Wkrótce zatracili się w rozkoszy.


oOo


Ostatnie zajęcia w końcu się skończyły i Severus odetchnął, gdy uczniowie w pośpiechu opuścili jego salę. Możliwe, że był dziś nieco bardziej wredny niż normalnie wobec nich, ale jakoś nie potrafił się zmusić do okazania chociaż odrobiny cierpliwości. Zaczął zbierać z biurka pergaminy, gdy Lucjusz wszedł do pracowni i zamknął za sobą drzwi. Mistrz Eliksirów popatrzył na niego zaskoczony.


- Coś się stało? Myślałem, że pójdziesz prosto do moich komnat. Narcyza może przybyć w każdej chwili.


Lucjusz spokojnie podszedł na przód klasy i przysunął sobie krzesło, by usiąść przed biurkiem. Severus widząc to zajął swoje miejsce po jego drugiej stronie i wpatrzył się z wyczekiwaniem w swojego wieloletniego przyjaciela, który teraz przez małżeństwo był również jego rodziną. Mężczyzna wyraźnie zastanawiał się od czego zacząć. W końcu westchnął.


- Tylko się nie denerwuj i wysłuchaj mnie do końca, dobrze? – Lucjusz poczekał aż Severus przytaknął na zgodę po czym kontynuował. – Harry nie chce ukrywać się pod Fideliusem. – Mistrz Eliksirów zmarszczył brwi i już otworzył usta by wygłosić swój ostry sprzeciw, ale Malfoy uciszył go uniesieniem dłoni. – Uważa, że w porównaniu z Draconem jest w Hogwarcie dość bezpieczny i dlatego uważa, że Draco powinien ukryć się z nami, podczas gdy on zostanie.


Severus odczekał chwilę by upewnić się, że jego przyjaciel skończył i powiedział po prostu: - Nie zgadzam się. – Jego głos świadczył o ostateczności decyzji. Lucjusz przytaknął.


- Wiem i rozumiem, tak samo jak Harry. Ale teraz przeanalizuj to z chłodną logiką.


- Lucjuszu, nie ma tu nawet czego analizować. Nie zostawię Harry'ego samego na pastwę tych wszystkich… ach. – Ciemne oczy Snape'a rozszerzyły się lekko, gdy zrozumiał co Malfoy miał na myśli. Draco rzeczywiście był z nich wszystkich w największym zagrożeniu. Jeżeli ukryje się ze swoimi rodzicami, Severus będzie mógł chociaż trochę odetchnąć wiedząc, że choć jeden z jego mężów jest bezpieczny. Będzie też mógł bardziej skupić się na grze z Dumbledore'em i Voldemortem. Jednak Harry był w ciąży… nie powinien znajdować się w tak niekorzystnym dla niego otoczeniu. Na pewno nie mógł wrócić do wieży Gryffindoru, a gdy Dracona nie będzie, nie będzie mógł przebywać w jego pokoju prefekta. To znaczyło, że Severus musiałby przekonać dyrektora do tego, że Potter musiał zamieszkać z nim na stałe i najlepiej mieć jak najmniej kontaktu z wrogo nastawionymi do niego uczniami. Mogło mu się udać, jeżeli przedstawiłby wszystko w odpowiednim świetle.


- Pamiętaj, że obaj będziecie znać sekret, abyście mogli w razie czego schować się u nas. – Widząc, że Severus przytaknął wciąż zamyślony, Lucjusz zerknął na zegarek. Westchnął teatralnie. – Lepiej się zbierajmy. Narcyza powinna już czekać na nas w twoich kwaterach, a naprawdę nie chcemy by dowiedziała się wszystkiego zbyt gwałtownie od Harry'ego. Musimy jeszcze porozmawiać z nią przed obiadem.


- Ciekawi mnie jak masz zamiar przekonać Draco do zostawienia mnie i Harry'ego w Hogwarcie. – Severus wziął pergaminy pod pachę i razem skierowali się do wyjścia. – Czy najpierw masz zamiar wszystko omówić z Narcyzą, a jego załatwić podstępem?


Lucjusz odchrząknął. – Taki mniej więcej jest plan. Harry obiecał zająć czymś Dracona, żeby dać nam wystarczająco dużo czasu na rozmowę przed obiadem. Chyba mówił coś o sprawdzaniu błędów w pracach domowych…?


Weszli do kwater Severusa i zastali w salonie czekającą już na nich Narcyzę. Kobieta była dziwnie zarumieniona i wyglądała jakby chciała znaleźć się w zupełnie innym miejscu.


- Coś się stało, Cyziu? – Lucjusz podszedł do niej i pocałował lekko w czoło. Kobieta odchrząknęła i kilka razy poruszyła bezdźwięcznie ustami, zanim wreszcie wydobyła z siebie głos.


- Twoi mężowie zapomnieli rzucić zaklęcie wyciszające na drzwi sypialni. – Popatrzyła ostro na Severusa, jakby oskarżając go o wszelkie zło tego świata. Ledwo udało się jej otrząsnąć z szoku jakim była wiadomość o zawarciu więzi przez Dracona i tego, że zostanie babcią, a teraz została narażona na zmierzenie się ze straszliwą prawdą. Aby powstało dziecko, potrzebny był seks. Jej słodki, niewinny, mały synek, jej chłopiec… nie był już prawiczkiem! Czuła jakby grunt usuwał się jej spod nóg. Jakaś część niej pragnęła wykastrować tego, kto był odpowiedzialny za odebranie niewinności jej maleństwu, jednak wciąż jeszcze była zbyt wstrząśnięta zasłyszanymi krzykami rozkoszy, by podjąć jakiekolwiek działania.


Severus potrząsnął głową. Sprawdzanie prac domowych, jasne.


- Lepiej szybko się z tego otrząśnij, bo mamy dużo do omówienia, a mało czasu.


Kobieta słysząc to odsunęła od siebie dręczące ją myśli i skupiła na chwili obecnej i dwóch mężczyznach siedzących przed nią z poważnymi wyrazami twarzy. Skinęła głową dając im znać, że mogą zaczynać. Bardzo wcześnie nauczyła się takiego sposobu radzenia z trudnymi sytuacjami i umiejętność tę zawdzięczała pozycji Lucjusza jako Śmierciożercy.


- Na początek Mroczny Znak i Więź Dusz.


Po piętnastu minutach wyjaśnień, Severus udał się do swojej pracowni po Eliksir Więzi Dusz. Tak jak większość ludzi Narcyza miała wątpliwości związane głównie z utratą prywatności nawet myśli, jednak kochała swojego męża i mała dziewczynka skakała w niej z radości. Marzeniem każdej małej czystokrwistej czarownicy było wyjście za mąż za bogatego i przystojnego czarodzieja, zakochanie się w nim i bycie z nim na wieczność. Teraz to marzenie w końcu mogło się spełnić i na dodatek przynieść kilka dodatkowych korzyści. Postanowili wykonać rytuał zaraz po skontaktowaniu się z ich rodziną we Francji w sprawie Fideliusa.


Narcyza oczywiście całym sercem zgodziła się na zabranie jej Dracona w bezpieczne miejsce, chociaż miała opory ze zgodzeniem się na pozostawienie Harry'ego i jej wnuków w Hogwarcie. Jednak rozumiała, że tak było lepiej. Czekając na powrót Mistrza Eliksirów i pojawienie się jego dwóch mężów, kobieta planowała w jaki sposób sprawić by jej syn poszedł razem z nimi. Mężczyźni zostawili to jej, wiedząc, że była mistrzynią tego typu podchodów. Sprawiania by ludzie robili to, czego chciała, nawet jeżeli świadomie wcale nie chcieli tego zrobić. Prawdę powiedziawszy w tej chwili nie widziała żadnego innego sposobu jak po prostu uśpienie Dracona i przetransportowanie go Świstoklikiem. Może będzie to mało subtelne, ale na pewno stuprocentowo skuteczne.


Zanim Severus wrócił z pracowni, chłopcy, lekko zarumienieni, wyszli z sypialni. Harry wyglądał dość nerwowo, więc Narcyza przybrała bardziej miły i otwarty wyraz twarzy, zmuszając się do nie myślenia o tym co ci dwaj robili przed chwilą za zamkniętymi drzwiami. Wstała, żeby w końcu przywitać się ze swoim najmłodszym zięciem.


- Witaj, Harry. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że w końcu mogę ciebie spotkać. Proszę, mów mi Narcyza albo mamo. – Uśmiechnęła się do niego i przytuliła mocno, zaskakując tym Gryfona, który był święcie przekonany, że kobieta zacznie od wrzeszczenia lub czegoś w tym stylu. Jak nie patrzeć pozbawił ją przyjemności zorganizowania balu. A może ona jeszcze o tym nie wiedziała, ponieważ dwaj starsi czarodzieje zdecydowali pozostawić jemu poinformowanie jej. Przełknął. Miał nadzieję, że tego nie zrobili. W końcu czarownica uwolniła go ze swoich objęć i Harry uśmiechnął się do niej niepewnie.


- Um, mi również jest miło w końcu cię poprawnie poznać, ee, Narcyzo. – Chłopak szybko postanowił, że mówienie do teściowej „mamo" będzie dla niego zbyt dziwaczne. Może z czasem zacznie tak robić, jednak jak na razie to słowo było dla niego zbyt obce. Severus wkrótce wrócił ze swojej pracowni i podał Lucjuszowi zabezpieczony eliksir. Zasiedli za stołem i Harry poruszył się nerwowo. Zapowiadał się obiad w dość napiętej atmosferze.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
M Newton Przerznaczenie dusz
MODLITWY I SEKRETY DUSZ CZYŚCOWYCH (oczyszczające nasze drzewo genealogiczne i ratujące dusze czyśco
SOCJOLOGIA temat I Więź społeczna
Przeznaczenie dusz t2
Więź między wiarą a chrztem
Więź społeczna jako podstawa powstania zbiorowości
Gena Showalter Władcy Podziemi tom 2 Mroczna więź PL
Lekarze dusz
AK  Łowca Dusz
socjologia w2, Termin „więź społeczna”
Masro Zbuduj mocną więź z kobietą
Czarownica Księga Wszystkich Dusz Tom 1
Pociecha dla dusz chrześcijańskich, czyli nabożeństwo zaduszne Kraków 1854 biel
ciało i więź społeczna Ekspressje
EWOLUCJA PROBLEM POCHODZENIA DUSZ LUDZKICH
faszyzm sięga dusz ludzkich - na podstawie medalionów nałkow
Tam jest najwięcej dusz które nie dowierzały że jest piekło..., > # @ a a a Religia modlitwy