Brook Meljean In Sheep's Clothing

In Sheep's Clothing




Meljean Brook



antologia: Under Her Skin

Kobieta wilkołak pomaga miejscowemu szeryfowi dopaść mordercę.





Pięć lat temu, Emma Cooper pomyślałaby że przebita opona na odludziu

jest

nieszczęściem. Ale zły był zapach, kolczasta metalowa kulka którą

znalazła w

oponie - ale gorsza była ciężarówka, reflektory oślepiające,

zatrzymująca się

na dwupasmowej autostradzie, 2z jardów(ok 19 metrów) za nią.


Łyżka do opon w jej ręku zagrzechotała o jedną śrubę którą udało jej się

poluzować. Nie użyła nawet podnośnika; leżała na zimnym asfalcie za

przebitą

przednią oponą.


Nie, nie minęło wiele czasu. Musiał czekać na poboczu drogi aż

przejedzie,

jego ciężarówka zlała się z ciemnością i śniegiem.


Nie panikuj, Emma powiedziała sobie, i wzięła długi oddech pomiędzy

szczękaniem zębami. To nie był czas na panikę.


Nadal trzymając łyżkę do opon, Emma podniosła się z kucek. Turkotliwy

huk

jego dieslowskiego silnika ucichł. Walenie jej serca wypełniło nagłą

śnieżną-

przytłumioną ciszę.


Zachowaj spokój. Szarpnięciem otworzyła drzwi auta, usiadła na fotelu

kierowcy, i zamknęła się w jeepie.


Emma mieszkała w Seattle przez 5 lat, ale była na bieżąco z lokalnymi

wiadomościami. Przez ostatnie 18 miesięcy, 4 samochody - każdy z

przebitą

oponą - zostały porzucone na wiejskim odcinku autostrady w stanie

Oregon. Za

każdym razem, ratownicy znaleźli ciało kobiety w okolicznych lasach.

Każda

kobieta została zgwałcona i uduszona.


Drzwi ciężarówki zatrzasnęły się. Oh, Boże. Zerknęła przez blask

reflektorów

we wstecznym lusterku, ale nie udało jej się nic zobaczyć. Prawą ręką,

przeszukiwała po omacku torebkę na sąsiednim fotelu w poszukiwaniu

telefonu.


Minęły lata od kiedy ostatni raz wybierała ten numer, ale ciągle go

znała.

Nathan Forrester odpowiedział po trzecim sygnale. Przemówiła po jego

szorstkim, zaspanym powitaniu.


"Hey, Szeryfie Przystojny." Emma mogła zobaczyć ciemną figurę w bocznym

lusterku. Kształt sylwetki był wysoki i nosił gruby płaszcz i kowbojski

kapelusz. Nie mogła stwierdzić czy miał przy sobie broń. "Jestem na

poboczu

autostrady z przebitą oponą i naprawdę przydałaby mi się pomoc."


"Emma? Oh, Boże. Emma, posłuchaj — nie przyjmuj żadnej pomocy. "


"Nie planowałam przyjmować niczyjej pomocy." Popatrzyła na lusterko.

Przeszedł połowę dystansu. Jej palce zacieśniły się na łyżce, jej

paznokcie odcisnęły krwawy ślad na jej dłoni. Spokojnie. "Ale myślę że

on ma

zamiar zaoferować pomoc, mimo wszystko."


Usłyszała jak Nathan przeklina i biegnie przez drewnianą podłogę. "Gdzie

jesteś? Ciągle masz jeepa?"


"Około 10 mil(16 km) przed zjazdem do Bluffs. I, tak. Ciągle go mam."


"Okay, Emma, Jestem w drodze, ale musisz jechać. Zostań na niskim biegu.

Guma

będzie utrudniać kierowanie, ale możesz jechać. Więc startuj, i zabieraj

się stamtąd."


Emma wcisnęła telefon pomiędzy policzek a ramię, przekręciła kluczyk.

Silnik

zapalił. Cień pokazał się przy jej oknie.


Spojrzała gdy rozbił okno jej lewarkiem.




* * *




To było gorsze niż wszystko wcześniej - okno strzaskane, drzwi otwarte,

krew

skapująca na śnieg. Z bronią w ręku, Nathan wyskoczył ze swojego

Blazera,

jego rozsznurowane buty ślizgały się na oblodzonej drodze. prześlizgnął

się

na stronę jeepa i zajrzał do środka.


Siedzenia były puste.


Oddech, który przeszedł w ryk jej imienia, odczuł jako pierwszy który

wciągnął w obolałą klatkę piersiową od kiedy usłyszał dźwięk tłuczonego

szkła

i jej przerwany krzyk.


"Emma!"


Echo ucichło, zostawiając szmer spadającego śniegu i niski pomruk jego

samochodu. Krwawy ślad i przydeptany śnieg prowadził za jeepa. Nathan

podążył

za nim, lodowate powietrze biło go w twarz i odkryte uszy.


Od sosen wzdłuż drogi przyszedł trzask łamania gałęzi. Nathan odwrócił

się,

przeszukując noc. Światło z połowy księżyca ledwie przebił ciemność

linii

drzew, oraz cienie pomiędzy drzewami tańczyły w czerwono niebieskim

świetle

jego auta. Jego mięśnie się napięły; Coś się poruszało między drzewami,

oczy

odzwierciedlały światło stroboskopowe jak u kota. Wycelował latarkę,

zapalił.


Światło o dużej mocy zalało bladą twarz Emmy, zanim podniosła rękę

zasłaniając oczy.


Oh, dzięki Bogu. Dzięki Bogu. Jego kolana prawie się poddały, ale jakimś

cudem, dalej stał. Przesunął światłem latarki po jej ciele, a jego serce

szarpnęło. Krew plamiła jej sweter i spodnie. Zaczął przedzierać się

przez

śnieg w jej kierunku. "Jesteś ranna?"


"Nie." Obniżyła rękę. Jej głos był spokojny. "Odszedł. W kierunku Pine

Bluffs."


I musiał skręcić w boczną drogę. Nathan nie spotkał nikogo po drodze.

"Ta

krew jest jego czy twoja?"


"Jego. Spanikowałam i ugryzłam go." Jej głowa odchyliła się do tyłu jak

się

zbliżył i mógł zobaczyć ślad krwi pod jej szczęką i słaby rozmaz na

brodzie.


"Dobrze," wymamrotał, podniósł zimną rękę do jej ciepłego policzka,

delikatnie przekręcając jej głowę. Sine uderzenie uformowało się

pomiędzy jej

krótkimi, ciemnymi włosami: skóra została naruszona.


"Ugryzienie go nie było dobre, Nathan. W ogóle nie było dobre."

Westchnęła,

po czym skrzywiła się gdy przejechał kciukiem po jej skaleczeniu.

"Uderzył

mnie lewarkiem."


Uderzenie w głowę lewarkiem, a ona była przytomna? Nie ma szansy że to

będzie

długo trwać; musi działać na czystej adrenalinie. Wsunął rękę w około

jej

ramion, obrócił w stronę drogi. "Chodź, zabierzemy cię do miasta."


Z powrotem. Nareszcie. Ale nie wyobrażał cobie że jej powrót będzie tak

wyglądał.


I Bóg tylko wie dlaczego w ogóle wróciła.




* * *




Emma czekała w aucie Nathana, kiedy rozmawiał z zastępcą który

zaparkował

obok kilka minut później. Ogrzewała sobie ręce przy przednim

wentylatorze gdy

Nathan zabierał jej walizki z jej jeepa. Topniejący śnieg zaciemnił jego

włosy z brązowych na czarne, i przykleił krótkie kosmyki do czoła.

Przyjechał

bez czapki, nie zawiązując butów, bez zmieniania jego kraciastych,

flanelowych spodni od piżamy. Przypomniał sobie o zapięciu kożucha

dopiero po

przybyciu Zastępcy Osborne'a.


"Wystarczy jedno słowo żeby twoi zastępcy nie pozwolili ci żyć w

spokoju,"

Powiedziała gdy Nathan wślizgnął się do auta.


Spojrzał w kierunku Osborne'a. Kiedy spojrzał na Emmę, Jego szeroki

uśmiech

spowodował przyśpieszone bicie jej serca. "On nic nie powie. W ubiegłym

roku

przyłapałem Osborne'a jak śpiewał i tańczył do Britney Spears."


"Skąd wiedziałeś że to Britney Spears?"


"To diabelnie dobrze że mnie o to nie spytał,prawda?" Nathan wykonał

zwrot o

180 stopni, podniósł rękę na Osborne'a gdy go mijali. "Jak twoja głowa?"


Dotknęła guza na jej głowie i skrzywiła się. "Nie jest źle. Boli tylko

wtedy

gdy dotykam."


"Więc—"


"Nie dotykaj." Spojrzała mu w oczy. Było w nich ciepło i śmiech, tak jak

było

6 lat temu gdy spadła z konia, siniacząc jej dumę i łokieć. Jej ciocia

Letty

dała jej tą samą radę—nie dotykaj. "Tak, wiem."


Jego uśmiech zbladł gdy spojrzał na nią znowu. "Zatrzymamy się u

Letty's,

niech spojrzy na tego guza. Później zabiorę was obie do siebie."


Stara farma cioci Letty dzieliła podjazd z farmą Forresterów. "Myślisz

że to

konieczne?"


"Tak." Panel przy kierownicy rzucał słabe zielone światło na tergo

twardy

profil i ponury wyraz ust. "Jesteśmy prawie pewni że jest z stąd. Ale

nawet

jeśli postaramy się zachować twoją tożsamość w sekrecie, nie uda

nam się to na długo."


A wszyscy wiedzą gdzie mieszka ciocia Letty, i że Emma tam się zatrzyma.

"Będzie chciał mnie dopaść?"


"Jeśli pomyśli że możesz go zidentyfikować, tak. Nikt wcześniej mu nie

uciekł."


Nathan pytał już czy rozpozna napastnika. nie rozpozna. Ale pozna jeśli

go

jeszcze raz zobaczy. Albo poczuje.


Przy odrobinie szczęścia nie będzie musiała go znowu kosztować.

"Ugryzłam go

dosyć mocno w rękę," powiedziała.


"Widzę." Spojrzał na jej ramię. Krew wsiąkła w jej wełniany sweter,

ogarniając niemal każdy zapach w aucie, tak że pod jego metalicznym

odorem

wykrywała tylko niewyraźny cień kawy winylu foteli, ziemistość męskiej

skóry i

jego topniejący strach. "Będziemy zwracać uwagę na każde obrażenie ręki.

Ale

o tej porze roku, wszyscy noszą rękawiczki. Nawet jeśli oderwałaś spory

kawałek skóry, może go ukryć."


Więcej niż kawałek. Nudności narastały w jej brzuchu. "Jego samochód

miał

silnik diesla. To był pick-up... Wiem że był to jeden z tych dużych, bo

światła były wysoko."


"Dobrze. To dobrze, Emmo. To nam pomoże." Potarł swą twarz zanim włączył

wycieraczki na najwyższą moc, ścierając duże płatki śniegu. "Coś ty

sobie

myślała jadąc w taką pogodę i w dodatku w środku nocy?"


Myślała że nawet jeśli jej jeep stanie na środku drogi, zsunie się do

rowu,

nic się jej nie stanie. Dobiegnięcie do cioci Letty nie wymagałoby

wielkiego

wysiłku. To była by zabawa.


"Cóż, nie myślałam że jakiś morderca przebije mi oponę." Zaczekała aż na

nią

spojrzy, w jej oczy. "Jesteś na mnie wkurzony tylko dlatego że się

bałeś.

Uwierz mi, ja też się bałam. Odchodziłam od zmysłów."


Nathan zacisnął szczęki, spojrzał przez przednią szybę. "Teraz jesteś

wystarczająco spokojna."


Ledwie utrzymywała spokój. Jej zmysły wypełnione były krwią, Nathanem.

"Uwierz mi," powiedziała cicho. "To dobrze."




* * *




Nawet podróż o 2 rano nie zdumiała ciotki Letty. Powiedzenie jej o tym

że

Emma uciekła Mordercy też, ale też Emma tego nie oczekiwała. Nie, nie

ciocia

Letty. Jej jedyna reakcja była podobna do tej gdy Emma zmieniła się przy

niej

w wilka: Patrzyła na Emmę oczami jak stal z lekko zaciśniętymi ustami.


Wtedy nakazała Emmie usiąść przy kuchennym stole, gdy ona przyniosła

apteczkę

ze spiżarni. Jej siwe włosy były splecione do snu; pod jej miętowo

zielonym

szlafrokiem frote, Emma wiedziała że będzie prążkowana flanelowa koszula

nocna z odrobiną koronki na dole. Jej zimne, pomarszczone palce były

delikatne gdy oczyszczała jej ranę.


"Więc, młody człowieku," powiedziała do Nathana kiedy przykleiła

plaster,

"Przenosisz nas do siebie ponieważ boisz się że może przyjść po Emmę."


"Tak, panno Letty," powiedział Nathan z progu kuchni. Gdyby miał czapkę,

pomyślała Emma, pewnie miałby ją w rękach. Przed odejściem na emeryturę

zaszłego roku jej ciocia była zarówno nauczycielką jak i pielęgniarką w

małym

liceum Pine Bluffs. Emma nie spotkała nikogo w mieście poniżej

pięćdziesiątki

kto nie mówiłby do cioci z tym samym poważaniem co Nathan.


"I co Emma na to odpowiedziała?"


"Nie oponowała."


Letty podniosła swe białe brwi. "Cóż, to niespotykane?" wymamrotała.

"Myślałam że Emma powiedziałaby że poradziłaby sobie sama."


"Ugryzłam go," Emma powiedziała cicho, jej spojrzenie spotkało się z

oczami

cioci. "Jest niebezpieczny — i będzie jeszcze gorzej."


"Więc, wydaje mi się, że zanim stanie się gorzej masz sporo do

wyjaśnienia."

Letty wyprostowała się. "Możesz zacząć gdy będę się pakować."


Emma westchnęła, patrzyła jak Nathan odsuwa się żeby przepuścić ciocię.

Oczywiście Letty miała rację. Ale wiedzieć jest łatwiej niż robić.

Wiedzieć

zawsze było łatwiej niż robić.


Ale to jest powód jej powrotu,prawda? Były rzeczy do zrobienia i

wyjaśnienia.


Nie zdawała sobie tylko sprawy że zacznie to wcześniej.


"Równie dobrze ty też możesz się teraz przebrać," powiedział Nathan,

jego

szacunek zniknął tak szybko jak się pojawił. Jego strach również

odszedł. I

jego gniew. Ich miejsce zajęły spekulacje. Jego oczy zwęziły się gdy

oceniał

ją od stóp do głów. "Potrzebuję twoich ubrań jako dowodu. Mało

prawdopodobne

że dostaniesz je z powrotem."


"Nic nie szkodzi." Emma złapała dół swego zakrwawionego swetra i

zatrzymała

się. "Masz zamiar patrzeć?"


"Tak jeśli je ściągniesz w miejscu gdzie mogę patrzeć."


W odpowiedzi zdjęła sweter przez głowę. Wiedziała że się z nią drażni.

Jego

uśmiech zamarł gdy zdjęła swoją koszulkę i rzuciła ją na sweter. Wtedy

zaczęła wychodzić ze spodni.


Słyszała jak podchodził, trzepot jego serca. Jego ręce rozpłaszczył na

stole

po obu jej stronach, zamykając ją między szerokimi ramionami. "Przestań,

Emmo."


Warkot dudniący jej w piersi ukradł jej odpowiedź. Odkopała dżinsy, i

stanęła

przed niem w samej bieliźnie.


Twarz Nathana pociemniała; Jego oddech pogłębił. "Wcześniej dawaliśmy

sobie

radę, udając że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie mogę tego teraz zrobić,

nie po tym telefonie, nie po usłyszeniu jak krzyczysz, nie wiedząc..."

Uciął

zdanie. Jego gardło poruszało się, pochylił się przyszpilając ją do

stołu.

"Więc powinnaś pomyśleć trochę zanim zaczniesz się przede mną

rozbierać."


Z braku równowagi, przytrzymała się jego ramion. "Myślałam więcej niż

trochę. Myślałam o tobie przez 5 lat."


"Nie wystarczająco mocno, jak widać." Wycofał się z uścisku. "Ponieważ

przez 5 lat byłaś w Seattle."


Złożyła ramiona ponad szorstką część jej stanika. "Nie wypaliłeś

autostrady między tym miastem a tamtym."


Patrzył się na nią dłuższą chwilę zanim odwrócił się i podszedł do drzwi

potrząsając głową. "Zawsze zadasz to jedno pytanie na które nie mam

odpowiedzi."


"O nic nie zapytałam."


"Owszem, zapytałaś. Którą walizkę potrzebujesz?"


Zamrugała. "Tę małą."


Słuchała mocnych kroków na werandzie, później skrzypienie śniegu pod

jego butami gdy podchodził do auta.


Zima w Pine Bluffs. Emma lepiej znała lato. Gdy miała 16 lat, jej matka

wysłała ją do Letty na Letnie wakacje, argumentując że dobrze jej zrobi

pobyt poza miastem. Emma postanowiła przyjeżdżać przez kolejne 6 lat.

Nathan był tylko jednym z powodów, ponieważ jej matka miała rację —

pobyt w Pine Bluffs wyszedł jej na dobre. Kochała lasy z jej grubymi

matami igieł sosnowych na czerwonej ziemi, kochała miasto z trzema

światłami i brakiem barów szybkiej obsługi.


Więc przyjeżdżała, najpierw w szkole średniej a później w college'u, w

pełni świadoma że pewnego dnia, po obronie, zamieszka tu na stałe. Ale

zmieniła plany, tego ostatniego lata.


Wygląda na to że Nathan również myślał o tym lecie, i ich pieszej

wycieczce wokół jeziora, tym napięciem pomiędzy mini. "Nie masz blizny

na nodze," powiedział stawiając walizkę na stole.


Automatycznie, Emma rzuciła okiem na prawą łydkę. Gładka skóra napięta

na muskule, który 5 lat temu był poszarpany, krwawiący. "Zmieniło mnie

to w wilkołaka. Więc teraz leczę się szybciej."


Jego krótki wybuch śmiechu był dokładnie tym co oczekiwała. nie, nie

mogła mu powiedzieć prosto z mostu. Musi go przygotować, żeby łatwiej

mógł zaakceptować niemożliwe. Po wysadzeniu cioci Letty i Emmy przy jego

domu, Nathan musiałby wrócić na autostradę i pomóc Osborne'owi przy

jeepie. To było by proste przybrać wilczą postać i podążyć za nim,

zaoferować pomoc...i mieć nadzieję że ją nie zastrzeli, tak jak

wilkołaka, który ją zaatakował.


Ołowiana kula pomiędzy oczami zabije wilkołaka tak samo jak człowieka;

niestety, po śmierci nie przybiera człowieczej formy. Gdyby tak było,

mogłaby wiedzieć co się z nią działo. Mogłaby wiedzieć skąd pochodzi

łaknienie, i dlaczego obudziła się naga p w lesie tuż przed oknem

sypialni Nathana.


Ale prawdopodobnie byłaby równie przerażona, i biegła jak szalona.


"Twój jeep jest załadowany po brzegi," powiedział, mogła wyczuć jego

spojrzenie na sobie gdy otwierała walizkę. "Masz zamiar zostać na

trochę?"


"Prawdopodobnie na zawsze."


"Dlaczego teraz?"


Weszła w dżinsy. "Ciocia Letty's starzeje się, Jest wolny etat na

nauczycielkę przedmiotów ścisłych w liceum, i potrzebuję jakiegoś

miejsca."


Zmarszczył brwi. "Masz jakieś kłopoty?"


"Nie miejsca ucieczki. Ale miejsca do biegania. Miasto się do tego nie

nadaje."


Pokiwał głową, ale zmarszczka między brwiami pozostała. Emma wciągnęła

sweter zanim ciocia wróciła do kuchni, ubrana w płaszcz i ręcznie

dzierganą czapkę. Daisy, żółty labrador, który był kompanem Letty przez

bardzo długi czas, odważył się zajść na dół i usiadł przy nogach Letty.

Ciało psa było napięte, trzęsło się. To był kolejny powód odejścia Emmy.

Emma od tamtego czasu nauczyła się że z czasem pies może przezwyciężyć

swój instynktowny strach przed nią. Potrzeba tylko wielu psich

ciasteczek.


Stalowe spojrzenie Letty spoczęło na twarzy Emmy. Emma potrząsnęła swoją

głową.


Starzejąca się ciocia, praca, miejsce do biegania. Wszystko prawda. A

Nathan był kolejnym powodem — ale nie mogła mu o tym powiedzieć zanim

nie pokarze mu reszty siebie.




* * *




śnieg ustał nad ranem, Nathan szedł poboczem autostrady, rzucając

światło latarki na śnieg, mając nadzieję znaleźć jaki ślad opon który

nie był zasypany. Emma pomogła zawęzić rodzaj pojazdu ale pasujący ślad

byłby lepszy dla sądu.


Dwieście jardów(183 metry) od jej jeepa, poddał się. Odwracając się

zobaczył Osborne'a stojącego obok pojazdu służbowego,z podniesioną ręką.

Nathan pomachał do niego. Nie tu nie zostało,Miał jeepa do odcholowania,

śnieg i pług starły by resztę.


Następnie spędził większość ranka na bocznych drogach odchodzących od

głównej drogi stąd do Pine Bluffs, poszukując drogi którą mógł uciec

napastnik. Zimna, nudna robota, która dała mu dużo czasu na rozmyślania.

To oznaczało spędzenie dużej części poranka na myśleniiu o Emmie.


I wyobrażaniu sobie ich razem w jego starej sypialni, w tym starym

podwójnym łóżku przykrytych podwójną ilością kocy, zamiast włóczyć się

po tej lodowatej głuszy.


Rzucił okiem na jej jeepa gdy go mijał. Cal(2,5 cm) śniegu przykrył

przednie fotele i czarny proszek do zdejmowania odcisków palców

pozostały na klamce.


Tam również nie było wiele śladów. Emma była pewna że jej napastnik

nosił skórzane rękawiczki.


Ale potrafiła go ugryźć wystarczająco mocno żeby jego krew zaplamiła ją

całą. Terror sytuacji dodał jej sił.


Gorąca kula gniewu zagnieździła się w jego trzewiach. Nathan odwrócił

wzrok od jeepa, wpatrując się w granicę lasu. Tym razem dostaną go w

swoje ręce. Gdyby ten syn dziwki wiedział co dla niego jest dobre,

wszedłby do biura szeryfa i poddał się.


Ale Nathan miał nadzieję że kiedy przyjdzie czas aresztować go,

skurwysyn będzie stawiał opór.


Oczywiście, najpierw muszą go znaleźć. Z westchnieniem, uderzył pięścią

w dach jeepa, obrócił się w stronę swojego samochodu. I zamarł.


Wilk leżał przed jego Blezerem, jak pies przed buzującym kominkiem, ale

dwa razy większy od jakiegokolwiek psa jakiego do tej pory widział.

Widział już wilka tej wielkości, jednakże; zabił wilka tej wielkości po

tym jak zaatakował Emmę na szlaku turystycznym.


Ale ten wilk nie warczał, nie miał nastroszonej sierści i obnażonych

kłów. jego grube, ciemne futro leżało płasko na grzbiecie; jego głowa

była podniesiona, bursztynowe oczy obserwowały go spokojnie, spiczaste

uszy stojące i skierowane w jego stronę.


Oparł swoją rękę na broni, ale nie wyciągnął jej. Jeszcze nie. Przesunął

się w bok i zaczął iść okrążając wilka szerokim łukiem. Zatrzymał się

gdy wilk przekrzywił swoją głowę, podniósł się i zaczął truchtać w

kierunku jeepa.


Powąchał śnieg przy przebitej oponie, później zaczął się cofać. Wyczuwa

krew, założył Nathan. Napięcie zaczęło znikać z jego ramion, patrzył jak

wilk przekopuje się przez śnieg, odgarniając go na tylną oponę.


Następnie odwrócił się, popatrzył na niego, i usiadł. Gdy Nathan chciał

się odwrócić, wilk wydał dźwięk i trącił nosem wykopaną dziurę.


Coś małego i czarnego wyleciało z dołu zostawiając - Nathan uświadomił

sobie z dziwnym, ogarniającym go uczuciu w jego brzuchu - drobny, różowy

ślad na śniegu.


Wilk cofnął się kilka metrów i usiadł.


Powoli, Nathan podszedł do Jeepa. Trzymał swoje spojrzenie na wilku,

wtedy ośmielił się spojrzeć na przedmiot na ziemi.


Jego brzuch znowu fiknął koziołka, i przez kilka sekund myślał że jego

głowa zrobi to samo. Pochylił się, usiadł na piętach, czekał aż mroczki

przed oczami znikną.


To był kciuk, wciąż w rękawiczce.


Miał odcisk palca. Cholera. Nie dowierzając, ściągnął czapkę, przesunął

ręką po włosach. Popatrzył na wilka.


"Czym ty, u diabła, jesteś?"


Jego pysk rozciągnął się w, Nathan mógłby przysiąc, było uśmiechem. Od

razu przypomniał sobie Emmę żartującą na temat bycia wilkołakiem.


Boże. Naprawdę rozważał pomysł istnienia wilkołaków? Że to była Emma?


Oczywiście był niewyspany albo brakowało mu kofeiny. Odrzucając śmieszną

myśl z głowy, Nathan stanął. Wilk potruchtał, ocierając się o jego nogę.


Patrzył jak biegnie na autostradę i zawraca do kciuka. Mógł pomyśleć o

wilku później. Teraz miał zadanie do wykonania.




* * *




Piętnaście minut później, Nathan nacisnął na hamulce gdy wilk pojawił

się na poboczu. Blazerem zarzuciło zanim łańcuchy na oponach chwyciły

podłoże. Zabrało mu dużo czasu uspokojenie serca.


Wyszedł z auta, i wskazał na wilka palcem. "Czy wiesz jak głupie to

było?"


Prawdopodobnie nie głupie niż mówienie do zwierząt. I z pewnością nie tak głupie jak

uczucie ostrej nagany gdy wilk spojrzał na niego. Wilk przebiegł kawałek

w górę drogi.


Do wycinkowej drogi. Powąchał śnieg, zszedł z autostrady, spojrzał na

Nathana wyczekująco.


"Żarty sobie stroisz," Powiedział.


Wilk potrząsnął głową. Odpowiadając mu.


No i rzeczywistość uciekła. Nathan poszedł za wilkiem. "Żadna ława

przysięgłych nie kupi tej historii."


* * *




Emma jeszcze drzemała gdy usłyszała że Nathan wrócił do domu. Obróciła

się, zanurzyła twarz w poduszce, i słuchała jak Letty pytała o przebieg

dochodzenia, stan jeepa, i czy woli bułki czy herbatniki z gulaszem

wołowym które zrobiła. Później wysłała go z instrukcją obudzenia

księżniczki śpiącej cały dzień.


Księżniczka sądziła że zasłużyła na ten sen. Emma przebiegła ponad 13

mil(21 km) tego ranka. Gdy opuściła Nathana przy autostradzie,

przeszukała ćwierć miasta w poszukiwaniu mordercy.


Niestety, nie było po nim śladu.


Nathan nie zapukał. Wstrzymała oddech gdy wszedł do pokoju, zamknął

drzwi, i podszedł do łóżka. Ściągnął buty i wślizgnął się pod narzutę

przytulając ją do jego piersi.


"Nie śpisz," powiedział niskim głosem do jej ucha.


Przytaknęła, walcząc z potrzebą i nadchodzącym pomrukiem.


"Jesteśmy bliżej złapania go." Nathan przesunął się nieznacznie,

wsuwając rękę pod jej żebra i przytulając ją mocniej. "Znaleźliśmy

miejsce gdzie zjechał z autostrady i czekał, mamy odcisk opony. Mamy

odcisk palca, wysłany do laboratorium państwowego. Miejmy nadzieję że

będą umieli je do kogoś dopasować. Każdy facet z brakującym kciukiem

będzie miał sporo do wyjaśniania."


Emma Oddaliła potrzebę, i powiedziała. "Nie będzie brakować na długo.

Kciuk odrośnie. A tą historię będzie trudno wyjaśnić przysięgłym tak jak

tą którą miałeś tego ranka."


Cisza która zapadła była ciężka i bolesna. Nathan nie poruszył się. Nie

widziała go, nie wiedziała o czym myślał. Ale przynajmniej nie puścił

jej.


W końcu, przyciągnął ją bliżej. Jego szczęka, szorstka od zarostu,

zadrapała ją lekko w policzek. "Tego ranka myślałem że mam jakieś

duchowe przeżycie. Jak ludzie którzy po kilku tygodniach bawią się w

berka z pociągami. Więc jeśli sugerujesz to co myślę że sugerujesz,

jest to mniej niepokojące niż myśl że zwariowałem."


Emma mogła tylko jeszcze raz przytaknąć, jej ulga zadrgała jej w piersi.


Ale Nathan nie odpuścił jej. "Jeśli to sugerujesz, Emmo, to w końcu to

powiedz."


Przełknęła gulę w jej gardle. "To byłam ja. Tego ranka, wilk którego

widziałeś to byłam ja. Ja pokazałam ci którą drogą odjechał, i wykopałam

jego kciuk ze śniegu."


"Chryste." przyciszył śmiech na jej szyi. "Masz piekielne ugryzienie."


"Tak. Ale to również oznacza że stanie się taki jak ja. Tak jak ja się

zmieniłam po tym ugryzieniu pięć lat temu."


Jego palce przebiegły po gładkiej skórze na jej skroni. "Szybko się

leczysz. Czy to boli kiedy cię dotykam w tym miejscu?"


"Nie." Złapała jego rękę. "Bolało by gdybyś mnie nie dotknął."


"Nie ma takiej możliwości." Jego usta przesunęły się delikatnie po jej

uchu, szczęce jej palcach trzymających jego rękę przy jej karku. Jego

druga ręka zacieśniła uchwyt na jej talii. "To dlatego, pięć lat temu,

nie wróciłaś."


"Bałam się," przyznała.


"Ogólnie strach, czy były tam szczegóły o których powinienem wiedzieć?"


"Były szczegóły. Mam luki czasu, gdy budziłam się poza domem. I było

trudniej to zwalczyć gdy czegoś chciałam." Jak Nathana. "I nie chciałam

przypadkowo kogoś zranić."


"A teraz?"


"Nauczyłam się bardziej kontrolować. Oraz Im częściej wypuszczam wilka

tym większą mam kontrolę gdy jestem człowiekiem." Nie mogąc się opanować

potarła się leciutko o niego, i zaśmiała z zawstydzenia. "Ale moja

kontrola nie jest idealna."


Jego ręka przesunęła się na jej biodro, pogłaskał długość jej uda . "To

nie jest całkiem niezamierzone."


Z obecności rażących dowodów, zdawała sobie z tego sprawę. Emma puściła

jego rękę, i złapała prześcieradło. Nie miała dużo praktyki w

opanowywaniu pobudzenia ale jej paznokcie nie rozerwały bawełny, dzięki

Bogu!. Jej biodra otarły się o niego i wykrztusiła. "Nie możemy."


Nathan uściślił. "Teraz, czy nigdy?"


"Teraz. Słyszę jak ciocia Letty wchodzi po schodach."


Jęknął jej w szyję. Emma zaśmiała się, ale została uciszona gdy

przekręcił ją na plecy i pocałował ją.


Oh, Boże, smakował wspaniałe. Pachniał wspaniale. Odczuwać go było

wspaniałe. Wplotła palce w jego włosy, otworzyła usta by napotkać jego

zręczny język. Pchnął biodra między jej nogi i zakołysał się raz, potem

drugi; Jej oddech zamierał przy każdym razie, jej ciało bolało od

niespełnienia.


Ale to nie będzie teraz. Z warknięciem brzmiącym dziko jak jej, Nathan

odsunął się od niej, i zszedł z łóżka. Stanął w swoich roboczych

spodniach khaki i koszuli, jego włosy wyglądały niechlujnie, jego oddech

nierówny i ciężki. Nawet nie wilkołak a musiał walczyć ze sobą tak mocno

jak ona ze sobą.


Ciepło przeszło przez nią, unosząc kąciki jej ust. "Szeryf

Przystojniak." obróciła się na swoją stronę, podpierając się na łokciu.

"Lepiej brzmi niż Zastępca Przystojniak."


Żartobliwe przezwisko które mu nadała pierwszego lata, gdy się spotkali

i poczuli natychmiastowe i mocne połączenie. Ale mając 16 lat, była zbyt

młoda na wszystko poza platonicznym związkiem z mężczyzną tuż po

studiach. Nic dziwnego że przeszli na 'tylko przyjaciele'; oboje, bojący

się zaryzykować przyjaźń która uformowała się pierwszego roku. I oboje

tęskniący za tą zmianą.


Oboje przeszli dużą przemianę.


Nathan przetarł twarz, i odwrócił od niej wzrok. "Wiedziałaś że powinnaś

do mnie zadzwonić tamtej nocy. Letty powiedziała ci o wyborach?"


"Byłam na bieżąco z wiadomościami."


"Cóż, to o czym nie wspomnieli to, to że większość na mnie głosowała bo

mnie znała. Widzieli nazwisko 'Forrester' i zaznaczali je, zapominając

że mój ojciec wyjechał do Arizony na emeryturę i że głosują na juniora."

Jego uśmiech stał się kpiący. "Minionych osiemnaście miesięcy nie było

takim świetnym dodaniem do jego spadku, co nie?"


Emma usiała. "Co to znaczy?"


"To znaczy że 4 kobiety straciły życie, a morderca jest wciąż na

wolności."


"Więc twój ojciec przeszedł na emeryturę we właściwym czasie."

Przekrzywiła głowę, przypatrując mu się. W nim było coś więcej niż gniew

i frustracja, był też wstyd. "Więc to dlatego nie spaliłeś autostrady do

Seattle?"


Też na ją spojrzeć. "przechyliłeś swoją głowę właśnie w ten sposób dziś

rano. Udzieliłaś mi takiego samego cholernego spojrzenia. "gdy nie

odpowiedziała, wsadził swoje ręce do swoich kieszeni."Dobra. Więc

chciałem mieć coś do zaoferowania jako pierwszy. "


Wystarczyło by gdyby tylko przeszedł przez jej drzwi. Ale została daleko

ponieważ miała swoje własne demony do zwalczenia — demony, że łatwo

zaakceptował — zatem właśnie nie mogła powiedzieć mu, że jego demony się

nie liczą.


Zsunęła się z łóżka, podniosła się na palce u nogi i dała mu buziaka.

"więc znajdźmy go."


"My?"


"Tak, my. I nie kłóć się," powiedziała kiedy szykował się do oponowania,

"ponieważ go ugryzłam. To znaczy, w tej chwili, prawdopodobnie walczy z

sobą. I pragnienia robić to, co łaknie, to co lubi — czyli najwyraźniej

gwałcić i zabijać — będzie trudne do odparcia. "


Nathan popatrzył na nią, jego twarz spochmurniała. "Już i tak czas

między kolejnymi atakami się zmniejszył."


"Więc zrobi się gorzej. A później jeszcze gorzej, ponieważ będzie

silniejszy, szybszy. I będzie miał nowe sposoby by polować na kobiety. I

nowe sposoby by uciekać."


"Więc co proponujesz?"


Emma dotknęła palcem nosa. "Wywąchać go. Wiem jak pachnie, a to małe

miasto. Mogę obejść sporo terenu w ciągu nocy."


"Na pewno." Przerwał, zastanawiając się. "Ile obeszłaś dzisiejszego

ranka?"


Uśmiechnęła się. "Tylko domy na północ od ulicy Orzechowej."




* * *




Oczywiście, nie puścił jej samej. Jego samochód poruszał się powoli na

ciemnych ulicach, i z fotela kierowcy, obserwował ją poruszającą się

między domami, węsząc na podjazdach i przy drzwiach. Jej postać

doprowadzała psy do szaleństwa, więcej niż jeden biegał szaleńczo wzdłuż

ogrodzenia, szczekając. Jutro będzie musiał przekopać się przez stos

skarg na hałas.


Odbył rozmowę telefoniczną z Osborne, którego namówił do pozostania u

niego w domu obiecując domowy posiłek. Zastępca poinformował, że Letty

poszła już do łóżka i że pracował nad opróżnieniem trzeciej miski.


Nathan prawdopodobnie będzie musiał siłą wyrzucić go jutro z domu.


Patrzył jak Emma truchtała w bocznej uliczce, pozostając w cieniu. Od

czasu do czasu podnosiła nos, wąchając powietrze, potrząsając głową

następnie kontynuowała tropienie. Nathan westchnął, pociągnął łyk kawy.

Prawdopodobnie spędzili tu już kilka godzin. Nawet jeśli Emma

zidentyfikowała łajdaka, aresztowanie go mogłoby być trudne. Żaden

sędzia nie wystawi nakazu na podstawie wilczego węchu. Z odrobiną

szczęścia, odcisk palca pomoże. Ale jeśli nie, Nathan musiał by wrócić

na początek i znaleźć jakiś mocny dowód prowadzący do mordercy.


Zmarszczył brwi. Mimo wszystko, aresztowanie wilkołaka będzie trudne.


Było trochę po drugiej gdy Emma wróciła do Blazera, jej oddech

pozostawiał kłęby pary w powietrzu. Skoczyła na siedzenie pasażera,

położyła się z ciężkim westchnieniem.


"Koniec na dzisiaj?" Uczucie nierealności znowu go uderzyło. Wiedza że

wilkiem jest Emma to jedno; rozmowa z nią gdy była wilkiem to drugie.


Popatrzyła na niego i położyła na boku. jęki wydawane przez nią

spowodowały że dreszcz przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa. Jej szczęka

pękła i nadęła się.


Oh, Jezu. Zahamował i zatrzymał się na poboczu drogi. Przesunął się w

jej stronę, ale nie dotknął jej w obawie że spowoduje tylko więcej bólu

przy przemianie. Transformacja trwała nie dłużej niż minutę, ale odczuł

to jej wieczność; Wieczność wypełniona jej kwileniem, jękami jej ciała i

jego szeptami które, miał nadzieję, pomagały i uspokajały. W końcu

leżała naga na siedzeniu, jej włosy i skóra lśniły od potu.


"To nie jest takie złe," sapnęła. "Gdy zacznie się ból, podążasz za

nim."


Oniemiały, Nathan potrząsnął tylko głową. sięgnął po koc, i owinął ją

nim.


"Dziękuję." Z wdzięcznością przyjęła kawę którą zaoferował, podniosła do

ust trzęsącymi się rękoma. "Potrzebuję tylko chwili."


Nie wyolbrzymiała, gdy wypiła letni napój jej dreszcze ustały. Utkwiła

spojrzenie na przedniej szybie, palce stukały o kubek. "Wyczuwam go

trochę tu trochę tam, ale nigdzie skoncentrowane. Myślę że często jeździ

po mieście. Może jest taką złotą rączką, naprawia coś tu i tam."


Praca była czymś czego mógł się uchwycić. "Przeszliśmy większość miasta

dzisiejszej nocy. Może mieszkać poza miastem w jednej z posiadłości albo

na farmie i przejeżdża do miasta do ... czymkolwiek się zajmuje."


"Mogę zacząć obchodzić tamte posiadłości jutro w nocy." wykrzywiła


wargi."W dzień, ktoś mógłby mnie zastrzelić."


"W każdym razie, do jutra może być po wszystkim, jeśli przyślą nazwisko

właściciela odcisku."


Kiwnięcie Emmy nie było przekonywujące. Wyobrażał sobie, że myślała o

tym o czym on wcześniej: aresztowanie wilkołaka nie będzie łatwe.


Odchyliła głowę i dokończyła kawę, położyła ostrożnie kubek na uchwycie.

"Pomogło - widok mojej przemiany? Czy pogorszyło?"


Nawet nie zapytał skąd wiedziała, że ma trudności z przekonaniem się do

Emmy jako wilka. "Pomogło. Nie mówię, że jest to teraz coś normalnego.

Ale to pomaga. "


"Zmiana jest groteskowa ."


Jego spojrzenie przebiegło po jej bladych, zupełnie ludzkich nogach.

"Może przez pierwszych kilka sekund. To co powstaje na końcu nie jest."


Jej oczy spotkały się z jego. "Bałeś się mnie dotknąć."


"Nie chciałem sprawić ci więcej bólu."


"Oh." Wyraz ust złagodniał. Jej palce, które trzymały kurczowo koc,

rozluźniły się. "Myślałam, że ustaliliśmy już,że boli kiedy nie

dotykasz."


Kawałek skóry i delikatna krzywizna jej piersi ukazujących się między

krawędziami koca, zgubiły go. Nathan przyciągnął ją do siebie; przyszła

z zapałem, siadając okrakiem na jego kolanach. Jej usta znalazły jego,

następnie przesunęły się na jego szczękę, szyję. Jej skóra była gorąca

pod jego palcami. Jej palce pracowały zawzięcie rozpinając guziki

koszuli.


Pomyślał o przystopowaniu. Myślał zawsze że ich pierwszy raz będzie w

łóżku z różami i winem, a nie na przednim siedzeniu jego auta. Ale też

nigdy nie słyszał nic słodszego od gwałtownych wdechów i jęków, Nic

seksowniejszego od jej pomruków gdy przeciągnął palcami w dół jej

brzucha.


Jej biodra zakołysały, jej plecy wygięły się w łuk, dłonie zacisnęły się

na jego ramionach. Krzyknęła jego imię gdy w nią wszedł. Zaoferował jej

siebie takim jakim był, tak jak wziął ją taką jaka była.




* * *




Przebiegnięcie stu mil (161 km) nie wykończyło by jej tak całkowicie.

Emma nie ruszyła się od momentu gdy opadła na pierś Nathana, jej ciało

zwiotczało. Nie chciała się ruszać.


Ale wiedziała że musi. Z delikatnym pomrukiem, zsunęła się z jego kolan.

Nathan uśmiechnął się, ale wyglądał na wykończonego tak jak ona. Emma

sięgnęła po torbę którą wzięła ze sobą, nie próbowała nawet

powstrzymywać uczuć które uciskały jej klatkę piersiową i gardło. To

był słodki ból, świadomość że pasują do siebie tak idealnie.


Było im razem dobrze. Więcej niż dobrze. Niesamowicie.


Nathan skończył zapinać koszulę, wsuną ją do spodni. "Zadzwonię do

Osborne`a, powiadomić go że wracamy. Myślisz że Letty zauważy jeśli

będziesz spać w moim pokoju?"


"Tak." Emma skończyła zakładać majteczki i dżinsy. "Ale przywyknie do

tego."


Tak naprawdę, Emma nie zdziwiłaby się gdyby jej ciocia myślała że oni

byli ze sobą przez tamte lata. Słuchała bezczynnie jak Nathan rozmawia z

Osbornem, słabe szczekanie Daisy w tle.


Emma pośpiesznie ściągnęła ponownie dżinsy. "Oh, mój Boże. Nathan. Jedź

szybko do twojego domu. Najszybciej jak możesz. Powiedz Osbornowi żeby

poszedł do Letty, i zabrał broń."


Nie zapytał; wjechał szybko na jezdnię i popędził do domu, powtarzając

instrukcje Osbornowi.


Gdy znowu ściągała ubranie, wyjaśniła. "Słyszę szczekanie Daisy. Ona

tego nie robi—ona nigdy nie szczeka. Poza nocą po moim ugryzieniu.

Szczekała jak szalona pierwszej nocy."


Nathan pokiwał, zacisnął usta. Pomimo 2 cali(5 cm) opadniętego śniegu,

świeży zestaw opon prowadził wzdłuż podjazdu jego i cioci Letty.


"Oh, cholera," wyszeptała Emma, i obróciła się do Nathana. Jego wzrok

był skupiony na drodze. "Zmienię się. W ten sposób będę szybsza,

cichsza. Prawdopodobnie dalej jest w człowieczej formie."


"I może mieć broń," Nathan powiedziany ponuro. "Więc nie myśl sobie że

gdzieś pójdziesz. Emma! Do diabła."


Słyszała jak przeklina, uderzenie pięści o kierownicę, następnie bolesny

trzask stawów gdy się zmieniała.




* * *




Dom Letty wyrósł z ciemności, jak domek z piernika, przyozdobiony

białymi soplami. Nathan rzucił okiem na Emmę siedzącą z postawionymi

uszami. "Okay, zgadzam się. Jesteś bezpieczniejsza w tej formie.

Trudniej jest się z tobą sprzeczać - i to ci się podoba."


Emma spojrzała na niego i się uśmiechnęła po czym ponownie spojrzała

przed siebie.


"Jest jego samochód," powiedział, niepewny czy wilcze oczy Emmy wyłapał

niewyraźny obraz furgonetki zaparkowanej przy uliczce. "Zaparkował przy

drodze. Następnie przeszedł piechotą do domu Letty czy skierował się do

mojego domu?"


Emma wydała niepewny jęk. Nathan zatrzymał się za furgonetką i dobył

broni. "Zostań za mną."


Obszedł powoli Furgonetkę i zauważył nalepkę na drzwiach. Instalacja

Wodno-kanalizacyjna Fullera. Wyobraził sobie właściciela, Mark Fuller—

wysoki, piaskowe włosy, prostolinijny - i potrząsnął głową. Jezu

Chryste. Grał z nim w piłkę w liceum.


W ciągu tych lat nie słyszał nawet słowa skargi na Fullera. W małym

miasteczku jak Pine Bluffs, wieści się rozchodzą. Jeśli Fuller spojrzał

na kobietę w niewłaściwy sposób, kłócił się, albo dawał niechciane

awanse, Nathan by o tym wiedział. Ale Fuller pozostał czysty.


Ślady stóp prowadziły z furgonetki przez drogę dojazdową do lasu.

"Słyszysz coś ze środka furgonetki?"


Emma potrząsnęła głową. Nathan sprawdził auto, był pusty. Bandaż,

zabrudzony krwią, leżał zwinięty na fotelu pasażera.


Co sobie Fuller pomyślał kiedy jego rana przestała krwawić tak szybko -

rozmyślał Nathan? Kiedy jego kciuk zaczął odrastać? Czy rozumiał co się

z nim dzieje?


"Ten facet pachnie właściwie?"


W odpowiedzi, Emma przyłożyła nas od ziemi, podążała za śladami.

Prowadziły do jego domu, zrozumiał Nathan, biegnąc przy niej. Fuller

musiał tu zaparkować żeby nie zaalarmować kogoś w domu światłami albo

odgłosem silnika.


Nathan wybrał numer Osborna, a kiedy podnosił komórkę do ucha usłyszał

strzały z pistoletu rozbrzmiewające w nocnej ciszy. Rzucił się biegiem.

Emma wysunęła się na prowadzenie.


Nie zwolnił żeby złapać oddech kiedy Osborne odebrał. "Kto strzelał?"

Spytał Nathan.


"Ja. To Mark Fuller, pod wpływem czegoś. Zwiał, uciekł z domu."


"Obrażenia?"


"Ja i panna Letty nie, sir. Postrzeliłem Fullera ale to go nie

spowolniło."


"Miał broń?"


"Jeśli miał to jej nie użył."


Dobra. "Utrzymaj swoją pozycję. Wracamy do domu."


Przynajmniej on. Nathan rozłączył się, poszukując Emmy. Jej ślady

podążały za śladami stóp poprzez dziki, rozświetlony księżycową poświatą

teren za jego domem, ale nie widział jej ani Fullera.


Zatrzymał się, ukrywając się z szerokimi pniami i rozłożystymi

gałęziami. Cieni wokół domu były głęboki; ruch przy tylnym ganku

przykuł jego wzrok.


Fuller. Zgarbiony poruszający się w dziwny, susowy sposób, spowodował że

ciarki strachu przebiegły Nathanowi przez kręgosłup. Ten chód nie

przypominał ani ludzkiego ani wilczego, tylko nieludzkiego. Księżyc

odbił się od źrenic Fullera gdy odwrócił głowę.


Zatrzymał się, wyprostowany i gapiący się na Nathana.


Nathan wstrzymał oddech, jego nadzieje, że tylko przeszukiwał granicę

lasu, odpłynęły gdy Fuller przygarbił się i ruszył w jego kierunku.

Gniewny, głodny warkot przeszył ciszę.


Nathan wyszedł zza drzew, przybrał pozycję, i wycelował broń. "Na

ziemię, Fuller! Połóż się albo będę strzelać!"


Wilkołak kontynuował biegnięcie — uśmiechając się, dysząc.


Nathan nacisnął spust. Krew rozpryskała się na śnieg za lewą nogą

Fullera. Ale kontynuował bieg.


Zimny pot spływał po tył szyi Nathana; wystrzelił jeszcze raz: postrzał

w brzuch zachwiał Fullerem, po czym odzyskał równowagę. Mimo ran wydawał

się biec szybciej. Nathan miał czas na jeszcze jeden strzał. Klatka

piersiowa była większym celem niż głowa. Strzał w głowę oznacza śmierć.


Następna kula uderzyła w głowę Fullera, ukazując białą kość na światło

księżyca. Nie zmylił nawet kroku.


cofnął się, szukając gałęzi. Wspiąłby się wyżej, broniąc się z lepszej

pozycji, gdyby miał czas.


Ciemna figura pojawiła się i zaatakowała Fullera. Nathan słyszał

zderzenie ciał i kości, widział chmurę śniegu która podniosła się przy

ciałach gdy uderzyły w ziemię.


Nathan ruszył w ich kierunku. warkot wypełnił powietrze, jęk bólu Emmy?


Nie, Nathan z ulgą zdał sobie sprawę że bitwa dobiegła końca. Emma

przyszpiliła Fullera do ziemi swoją duża łapą wciśniętą w zakrwawioną

klatę. Jej zęby trzymały go za gardło.


Fuller oddychał chrapliwie, oczy miał szeroko otwarte. Uderzył Emmę

prawą ręką. Nie miał kciuka, ale różowe ciało pokazywało że zaczął

odrastać.


Nathan wycelował w głowę Fullera. "Nie ruszaj się, Mark. Nie ruszaj

się."


Fuller posłuchał, opuścił pięść na śnieg. Jego pierś drgnęła gdy

spróbował wciągnąć powietrze. Jego oszalałe spojrzenie spotkało się ze

oczami Nathana. "Nie umiem...przestać."


"Spróbujemy znaleźć ci pomoc," obiecał Nathan. Ale czuł, że nie Fullera

nie opuści tej polany. Szaleństwo wypełniło jego oczy, i Nathan nie

ufał, że Fuller pozostanie spokojny gdy Emma go puści.


Ale teraz był spokojny Więc Nathan zapytał, "Zabiłeś te kobiety?

Zgwałciłeś, i porzuciłeś z dala od autostrady?"


Jakby w ekstazie, oczy Fullera przetoczyły się w tyłu do jego głowy.

Przeciągnął swoim językiem po uśmiechu, który wygiął jego wargi. "One

były...takie dobre. Chcę więcej."


Warknięcie Emmy rozbrzmiewało echem na wściekłość Nathana.


"I co planowałeś tu robić?"


Fuller podniósł prawą. "Wiedziałem...że znajdziesz...odcisk.

Wiedziałem...że mnie powstrzymasz. Nie umiem...nie chcę przestać."


Nathan potrząsnął głową w niedowierzaniu. Nie, nie znalazł by

dopasowania. Fuller nigdy nie był oskarżony czy aresztowany. Jego

odcisków nie było w systemie.


Biodra Fullera podniosły się i zakołysały. Emma zacieśniła uchwyt na

gardle. Głos Fullera podniósł się o oktawę, nabrał śpiewnego rytmu. "Ale

kiedy wszedłem do twojego domu, poczułem ją. Oh, panna Letty, Letty,

Letty—"


Emma zacisnęła szczęki na jego gardle uciszając go ale jego biodra

poruszały się nadal.


"Nie ruszaj się," rozkazał Nathan.


Fuller obniżył rękę jeszcze raz, a jego druga ręka sięgnęła pod niego,

wyciągając...


"Broń, Emmo!" krzyknął Nathan. "Odsuń się!"


Jej szczęki zacisnęły się wokół szyi Fullera gdy odsunęła się. Rozdarcie

ciała zostało zagłuszone przez ryk wystrzału.


Emma krzyknęła. Nathan przesunął ją na bok, nadepnął na ranę na jego

szyi. Wymierzył między oczy łajdaka i wystrzelił.


Nathan rozejrzał się. Emma leżała na ziemi, krew rozlewała się wokół

niej i roztapiała śnieg.


"Emma, Emma, Emma." upadł na kolana, podnosząc jej głowę na jego kolana,

przeczesał ręką jej futro, szukając. To był postrzał w brzuch. Źle.

Bardzo zły dla wilków. "Powiedz mi że wszystko będzie dobrze."


Usłyszał trzask, poczuł żebra poruszające się pod jego ręką. "Jezu

Chryste, Emma." Z ciągną z siebie płaszcz i nakrył ją, trzymał ją gdy się

przemieniała. Gdy tylko leżała w jego ramionach spocona i drżąca,

powiedział "Chciałem tyko żebyś pokiwała głową."


Zaśmiała się bez tchu, pokazując mu jej blady brzuch. Krew plamiła jej

skórę, ale rany nie było. "Niezła sztuczka, co?"


Ulga złapała go za gardło, i ucięła jego niedoszłą odpowiedź. podciągnął

ją i zamknął jej usta w pocałunku, by poczuła wszystkie emocje które w

sobie miał. Uchwyciła się go i odpowiedziała na wszystko co dał.


Podniósł się unosząc ją w ramionach. Popatrzyli się chwilę na ciał

Fullera, następnie Nathan zaczął iść w stronę domu.


Wziął głęboki oddech. "Więc, za jakiś czas kiedy wszystko się

uporządkuje, może podejmiesz ryzyko ze mną."


Podniosła swoją głowę i spojrzała na niego. "Wyjść za ciebie?"

Jego żołądek opadał, ale nawet odrobinka jego nie była przeciwna temu

pomysłowi. "Więc, to też. Ale myślałem bardziej o tym byś mnie...

ugryzła. " otarł swoje wargi o jej, otwarte ze zdumienia." chciałbym móc

biegać razem z tobą. "


Łzy mieniły się w jej oczach zanim ukryła swoją twarz przy jego szyi.

"Dobrze," powiedziała. "Oczywiście że tak. Moglibyśmy być swoją małą

watahą." Pocałowała jego skórę; jej zęby podążyły za tym z

uszczypnięciem..


Zaśmiał się, przyciskając usta do jej włosów. "Najpierw zabiorę cię do

domu."


"Jestem z tobą," powiedziała prosto i zacisnęła ramiona wokół jego szyi.

"Więc już jestem w domu."










koniec


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
The Wolf Among Us In Sheep s Clothing poradnik do gry
Brook Meljean Droga do szczęścia [tłum nieof ]
Dakota Rebel A Wolf in Men’s Clothing
Charlene Teglia Wolf In Cheap Clothing
clothing fill in the gaps 2
Meljean Brook Falling for Anthony rozdziały 4 6
Meljean Brook Falling for Anthony rozdział 3
Meljean Brook Falling for Anthony rozdział 8
Meljean Brook Falling for Anthony rozdział 7
Meljean Brook Falling for Anthony rozdział 2
Dennis Wheatley [Roger Brook 09] Evil in a Mask (v1 5) (rtf)
Education in Poland
Participation in international trade
in w4
Metaphor Examples in Literature
Die Baudenkmale in Deutschland