grom z jasnego nieba

Syriuszu, powiedziałbym ci, że się z kimś spotykam, ale to on nie chciał... - Lupin ucichł nagle, zauważając, co właśnie powiedział. Jednak było już za późno.

Syriusz wyprostował się i spojrzał na Remusa z góry. Jego oczy ciskały błyskawice, a głos można było opisać jednym słowem: grzmot.

- ON?!

***

Remus poprowadził zesztywniałego przyjaciela do kuchni, siłą posadził na krześle i wcisnął mu w dłoń szklankę z bursztynowym płynem.

- Masz zamiar mnie teraz spić - stwierdził matowym głosem Syriusz. Lupin pokręcił głową i znowu przejechał dłonią po rozczochranych włosach, przyglądając się z niepokojem współlokatorowi. Syriusz siedział sztywno, zaciskał palce na szklance i wpatrywał się z tępym wyrazem twarzy w ścianę naprzeciwko. Remus otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak po chwili zrezygnował i poszedł do pokoju, rzucając przyjacielowi jeszcze jedno zatroskane spojrzenie.

Regulus zdążył się przez ten czas doprowadzić do porządku i siedział naburmuszony na kanapie.

- Jest w kuchni - mruknął Lupin. - Kiepsko przyjął fakt, że...

Przerwało mu burknięcie.

- Wiem.

- Hm, taak... To może pójdziemy do niego i dobijemy do końca? - zaproponował spokojnie.

Regulus rzucił mu niemal przerażone spojrzenie.

- Chyba żartujesz! - syknął. - On mnie zabije!

Remus wywrócił oczami.

- Niby dlaczego? Przecież nie użyłeś żadnego afrodyzjaku. Poza tym kiedyś będziemy musieli mu powiedzieć.

- Cóż, może ty tak sądzisz. - Regulus zamachał rozpaczliwie rękami i porwał z oparcia swój płaszcz. - Ja nie mam zamiaru wysłuchiwać awantur, więc, jeśli nie masz nic przeciwko temu, to już pójdę...

- O tak, pójdziesz! - Lupin rzucił mu stanowcze spojrzenie. - Pójdziesz grzecznie do kuchni i powiesz swojemu bratu, że... - Zastanowił się chwilę. - Cóż, coś wymyślisz. - Wzruszył ramionami. - Ale uświadomić go trzeba.

- Nie będę go o niczym uświadamiał! - krzyknął nieco spanikowanym głosem młodszy Black. - Idę, dopóki on jest w kuchni i nie zobaczy mnie, jak będę wychodził...

- Regulus. - Remus zastąpił mu drogę i spojrzał miękko w jego piwne oczy. - Proszę.

- Nie!

***

Syriusz czuł... cóż, właściwie, nie wiedział, co czuł. Przecież w sumie nic takiego się nie stało - po prostu przed chwilą wrócił do domu o nieco wcześniejszej porze, niż zamierzał na początku i... Tak. To się czasem zdarzało. Odkąd zamieszkał wraz z Lunatykiem, obaj zaczęli poznawać siebie jeszcze lepiej, o ile to w ogóle było możliwe. To nic nadzwyczajnego. Na przykład Lupin wiedział już, że czas jest dla Syriusza pojęciem nieco abstrakcyjnym - Black jadł wtedy, kiedy był głodny, szedł spać, gdy już nie mógł utrzymać się na nogach (względnie: łapach), a o zegarku przypominał sobie tylko wtedy, gdy musiał iść do pracy, a i to nie zawsze. To była kwestia czasu, żeby Syriusz odkrył jakiś niewielki sekret swojego współlokatora.

Niewielki! Syriusz mocniej zacisnął palce na szklance. Cholera, to jednak nie wydawało się takie niewielkie, kiedy przed pięcioma minutami Remus otworzył mu drzwi w rozchełstanej koszuli, imponującym rumieńcem, oczami błyszczącymi jak w gorączce i w niemal zsuwających się, rozpiętych spodniach. To jeszcze w sumie nie byłoby aż tak dziwne, gdyby nie drobny fakt, że Remus nie zrobił sobie schadzki z dziewczyną, tylko z chłopakiem...

Syriusz zacisnął tym razem zęby. Przecież nie każdy musi być... normalny. Pod tym względem, oczywiście. Każdy ma jakiś odchył, Remus widocznie też jakoś... Tak. Coś w tym jest. Z pewnością.

Siedział nienaturalnie wyprostowany na krześle i pozwalał, żeby przez jego mózg przechodziły nic nieznaczące informacje. Z tego stanu wytrąciły go dopiero dziwne odgłosy dochodzące z pokoju Remusa.

Na Merlina, a jeśli Remus polazł tam, żeby dokończyć to, w czym przerwał mu Syriusz?

Black jęknął i walnął głową o blat stołu, zaciskając mocno powieki. Gorzej już być nie może.

Postanowił zignorować odgłosy dochodzące z... tym razem... przedpokoju. Cóż, to przypominało raczej szarpaninę niż cokolwiek innego, ale... mimo wszystko...

- Syriuszu? - usłyszał za sobą zasapany głos Remusa. Nie, nie odwróci się w stronę drzwi. Nie ma szans. Po chwili usłyszał cichy, zrezygnowany jęk.

- Syriuszu? - powtórzył inny, choć równie znajomy głos. Łapa błyskawicznie zerwał się od stołu, przewracając krzesło i spojrzał zszokowany na chłopaka stojącego przed jego najlepszym przyjacielem. Regulus miał minę na wpół zrezygnowaną, a na wpół wściekłą. Strząsnął dłonie Remusa ze swoich ramion i w obronnym geście skrzyżował ręce na piersi.

- No co?!

A jednak mogło być gorzej.

To było dla Syriusza jak grom z jasnego nieba. Nabrał powietrza do płuc, a krew uderzyła mu do głowy. Zanim jednak zdążył wrzasnąć, poczuł narastającą panikę i zwalił się jak kłoda na kuchenną podłogę.

***

- Wiedziałem, że nie powinniśmy mu mówić.

- Daj spokój. Nie zabił cię.

- Bo zemdlał. Jak się obudzi, to w zasadzie już będę martwy. Lepiej mi się przyjrzyj, ostatni raz widzisz mnie żywego. Mam nadzieję, że wyrzuty sumienia będą zżerały cię do końca życia.

Syriusz powoli wracał do przytomności, ale jeszcze nie zamierzał tego pokazywać. Czekał, aż poziom bezsensownej wściekłości ustabilizuje się, zamiast na zmianę wznosić się i opadać, a następnie powoli osiągnie wartość krytyczną.

Regulus miał rację. Miał ochotę kogoś zabić. Tylko jeszcze nie wiedział, kogo.

Chrząknął, chcąc się upewnić, że jego głos jest zdolny do krzyku i otworzył oczy.

Remus klęczał obok kanapy, na którą widocznie przelewitował Syriusza i przyglądał mu się z troską, a Regulus stał oparty o szafę, patrząc spode łba.

Dla pewności chrząknął jeszcze raz, po czym gwałtownie podniósł się do siadu.

- POWINIENEŚ BYĆ TERAZ W SZKOLE! - wrzasnął na cały głos w stronę brata. Ten spojrzał tylko na niego w sposób, w jaki patrzy się na ludzi niespełna rozumu. Syriusz też miał ochotę tak na siebie spojrzeć - z całej litanii pytań i pretensji musiał wybrać akurat to najmniej istotne.

- Jest przerwa świąteczna - zauważył Remus. - Której Regulus nigdy nie spędza w Hogwarcie.

- Ty się w ogóle nie odzywaj! - warknął starszy Black. - Dlaczego, na brodę Merlina, mi nie powiedziałeś?! Odkąd... odkąd to trwa?!

Lupin zacisnął usta w wąską kreskę i spojrzał na Syriusza z potępieniem.

- Od roku, pasuje?! - nie wytrzymał Regulus. - To i tak nie powinno cię obchodzić!

- Nie może trwać od roku!

Remus i Regulus wymienili niepokojąco porozumiewawcze spojrzenia.

- Niby dlaczego? - spytał ten drugi.

- Ty masz dopiero osiemnaście lat, do cholery!

- Ty straciłeś cnotę mając szesnaście! - wypalił Regulus. Twarz Syriusza przybrała alarmująco czerwony kolor.

- Z dziewczyną!

- A co to za różnica? - zdziwili się obaj.

- Jest różnica! - stwierdził Syriusz z godną pozazdroszczenie pewnością siebie i wstał z kanapy, odrzucając koc, którym nie wiadomo po co został przykryty. - Bardzo duża różnica!

- Spojrzał na nich potępieńczo. - Wiedziałem, że zawsze zrobisz wszystko, żeby mnie zdenerwować - warknął do Regulusa. - Ale ty, Remus?

Lupin westchnął i podszedł do swojego młodszego Blacka, jakby chciał w ten sposób przekazać coś przyjacielowi.

- Łapo, to nie jest wymierzone w ciebie... - zaczął, ale Regulus nie dał mu dokończyć.

- Tak, masz rację, spotykam się z nim tylko po to, żeby zrobić ci na złość! - prychnął.

- Przyznał się! - zawył Syriusz, wskazując dramatycznym gestem na stojącą przed szafą dwójkę. Lupin również poczuł ochotę, żeby zawyć, chociaż księżyc był w nowiu.

- Tak, i wiesz co? - Regulus zgromił brata wzrokiem. - TO też zrobię, żebyś się wkurzył! - Po czym odwrócił się w stronę Remusa i pchnął go na szafę, miażdżąc jego usta w gwałtownym pocałunku.

Syriusz wrzasnął dziko i dopadł do całującej się pary, próbując ich rozdzielić, kompletnie zapominając o tym, że mógłby użyć różdżki. W końcu młodszy Black oderwał się od Lupina i spojrzał bratu wyzywająco w oczy.

- To nie było dyplomatyczne posunięcie - zauważył słabo Remus. Regulus wciąż zaciskał pięści na jego koszuli, doprowadzając ją tym samym do jeszcze żałośniejszego stanu, a Syriusz trzymał jego ramię w morderczym uścisku. Po chwili jednak puścił i walnął głową o szafę. Pomyślał z gorzką ironią, że jeszcze trochę i dorobi się wstrząśnienia mózgu.

- Mam. Dość. - Po każdym słowie walnął głową o drewno. Bardzo chciałby znowu stracić przytomność. - Masz pojęcie, co zrobią rodzice, kiedy się dowiedzą? - wymamrotał w szafę.

- Jeśli się dowiedzą - poprawił go Regulus. Syriusz miał ochotę histerycznie się roześmiać.

***

- Trochę mu zajmie przyswajanie tej informacji, ale w końcu się przyzwyczai - stwierdził Remus, uśmiechając się łagodnie do opatulonego w płaszcz Regulusa. - No i w sumie nie było chyba aż tak źle, co?

W odpowiedzi otrzymał powątpiewające spojrzenie spod zielonej czapki.

- A masz zamiar mu powiedzieć, że wiem o... tym? - spytał cicho Black, przesuwając lekko palcem wskazującym po niedokładnie zakrytym przez kołnierzyk koszuli fragmencie blizny - pamiątce po ostatniej pełni. Remus parsknął.

- Och, pewnie sam się domyśli. Jak tylko dojdzie do siebie, oczywiście.

- Oczywiście.

Regulus musnął palcami jego dłoń, rzucił mu pożegnalne „na razie” i zbiegł po schodach.

Remus westchnął i, zamknąwszy drzwi, poszedł do kuchni, gdzie Syriusz nalewał sobie kolejną szklankę brandy.

- Masz zamiar się upić?

Jego przyjaciel spojrzał na niego wściekle i wychylił szklankę, wzdrygając się lekko.

- Tak - wycedził w końcu. Lupin wzruszył ramionami i usiadł przy stole.

- Wiesz, mogło być gorzej.

Łapa spojrzał na niego powątpiewająco. Remus utkwił w nim rozbawiony wzrok.

- Pomyśl tylko, jakbyś się czuł, gdyby to był Snape.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak grom z jasnego nieba
Camp?ndance Jak grom z jasnego nieba
Camp Candace Jak Grom Z Jasnego Nieba
Camp Candace Jak grom z jasnego nieba
20120627 nowyekran Grom z jasnego nieba
Smith Collins Marion Prosto z jasnego nieba
Smith Collins Marion Prosto z jasnego nieba
16 Marion Smith Collins Prosto z jasnego nieba
Steel Danielle Jak grom z nieba
Danielle Steel Jak grom z nieba
Eadine Betty Po Schodach Do Nieba
jak blisko jesteś nieba quiz
Mechanika nieba wykład 9
Mechanika nieba wykład 14