15. PRZEMIANA DUCHOWA – NIEWIDZIALNA LUDZKIM OCZOM
15.11.1976 r.
Don Henryk: Nie chcę powtarzać tego, co już tyle razy było ci mówione. Przypomnę nasze pierwsze spotkanie w kaplicy w G. Zrobił wtedy na tobie wrażenie mój zły stan zdrowia fizycznego, moje ciało tak wychudzone. Dusza moja była uwięziona w ciele, zupełnie niezdolna wzbudzić współczucie w tych, którzy zbliżali się do mnie. Większość osób widziała tylko stronę zewnętrzną mego życia. Byli niezdolni przeniknąć, a więc i zrozumieć cudowną przemianę, dokonującą się w mojej duszy poprzez cierpienie fizyczne, bądź moralne. Z łaską Bożą nie wymawiałem się nigdy od tych cierpień.
Ja sam nie zawsze byłem w stanie ocenić wartości i znaczenia tej przemiany duchowej.
Nie ma się co dziwić. Przecież człowiek nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia zwykłego trawienia pokarmu, które staje się budulcem ciała i kości.
Biedne stworzenie ludzkie, choć ma rozum pojmujący wiele, jednak jest on tak osłabiony i zaciemniony przez grzech, że mało zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje w nim i wokół niego. Jeśli cudownej przemiany ducha nie zauważają ludzie, to jednak widzi ją Bóg, bo On sam ją dokonuje.