Stosunek Federacji Rosyjskiej do kwestii rozszerzenia NATO w latach `90
Po rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja stanęła przed wyborem nowej drogi zarówno w kwestii gospodarczej, sytuacji wewnętrznej jak i polityki zagranicznej. Głównym jej celem było umocnienie pozycji Federacji Rosyjskiej na arenie Europejskiej i światowej, utrzymanie i rozszerzenie rosyjskiej strefy wpływów ekonomicznych i politycznych oraz zapewnienie wewnętrznej i zewnętrznej stabilizacji. Obecnie istnieje zgoda wśród rosyjskich polityków, że w stosunkach międzynarodowych państwo powinno dbać przede wszystkim o zapewnienie integralności terytorialnej, stabilności i bezpieczeństwa pojmowanego wielowymiarowo- od wojskowo-politycznego poprzez geoekonomiczne, po bezpieczeństwo informacyjne.
Jednym z najważniejszych problemów, przed którymi staje Rosja po 1991 roku jest kwestia rozszerzenia NATO o państwa środkowoeuropejskie. I możemy tutaj bez jakichkolwiek wahań, czy wątpliwości stwierdzić, iż zajmowała ona stanowisko jednoznacznie negatywne. Nie pojawiło się ono jednak znikąd ani nagle. Aby zrozumieć dobrze istotę zjawiska, należy cofnąć się jeszcze do czasów zimnej wojny.
Kiedy armie uzbrojone w czołgi stały naprzeciw siebie wzdłuż - jak się zdawało - nienaruszalnej granicy wewnątrz Niemiec, stosunki te były całkiem proste. Jednak kiedy pomniki Lenina zaczęły się walić, stosunki te stopniowo stawały się coraz mniej uchwytne, trudniejsze do zmierzenia w kategoriach liczb, faktów i wzorów. Euforia stopniowo ustępowała rozczarowaniu, a rozczarowanie - niechęci i rywalizacji. Zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie, wielu wolało trzymać się starych, wygodnych stereotypów, oskarżać drugą stronę, gdy nie realizują się (być może nierealistyczne) oczekiwania dotyczące postzimnowojennego świata, żyjącego w pokoju i harmonii. Pierwszy okres po rozpadzie ZSRR (lata 1991-1993) charakteryzuje się zdecydowanym nastawieniem na współpracę z zachodem. Panuje przekonanie o istnieniu wspólnych interesów Europy Zachodniej i Rosji. Jak pisze Kozyriew, jej (Rosji) narodowe interesy będą priorytetem, ale będą one zrozumiałe dla demokratycznych krajów i Rosja będzie ich bronić za pomocą współpracy z innymi krajami, a nie przez konfrontacje.
Jednak okres prozachodniego hiperoptymizmu w Rosji bardzo szybko odchodzi do lamusa. Na falo ogólnego niezadowolenia społecznego, spowodowanego głębokim kryzysem gospodarczym pojawiają się nowe idee i hasła proponujące nową drogę w polityce zagranicznej i malujące zupełnie inny obraz Rosji we współczesnym świecie. Obraz nie tyle nowy, co odmienny od popularyzowanego wówczas. Poparcie zaczęły zdobywać skraje ugrupowania takie jak partia komunistyczna czy nowo powstała Partia Liberalno- Demokratyczna Żyrinowskiego. Lansowane są nacjonalistyczne hasła, na nowo odżywa imperializm. Na rozpoczynający się polityczny chaos wewnętrzny Jelcyn odpowiada wzmożeniem działań propagandowych, które nie przynoszą jednak żadnego pozytywnego skutku. A wręcz przeciwnie, społeczeństwo bombardowane jest masą propagandowych informacji, ze strony władz i opozycji. Polityka zagraniczna staje się areną walk wewnętrznych. Pojawia się, a raczej odżywa antyzachodnie nastawienie wśród społeczeństwa i kręgów władzy. Propagowano imperialistyczne idee i budowano negatywny obraz zachodu, który pod postacią Banku Światowego, USA, NATO i UE narzuca Rosji obce jej wzorce, by zniszczyć tożsamość narodu i tym łatwiej panować nad nim.
Od tej pory prezydent Rosji jednoznacznie określa już stosunek swego kraju do kwestii rozszerzenia NATO na wschód. Rezygnuje w ten sposób z liberalnej polityki, porzuca koncepcję przyjaznej współpracy, powraca do starej polityki dzielenia świata na strefy wpływów.
W połowie 1993 roku miała miejsce niesłychanie „dziwna” wizyta prezydenta w Polsce. 24 sierpnia do Warszawy przyjechał Borys Jelcyn. W czasie spotkania w wąskim gronie prezydent Lech Wałęsa zaproponował, by Jelcyn uznał, że Rosja nie zgłasza sprzeciwu wobec polskich starań o członkostwo w NATO. Jelcyn zgodził się.[...] . Po burzliwych dyskusjach przyjęto zdawkowy zapis, że prezydenci w czasie rozmów poruszyli kwestię zamiaru przystąpienia Polski do NATO. Prezydent Lech Wałęsa wyjaśnił znane stanowisko Polski w tej sprawie, co zostało przyjęte ze zrozumieniem przez prezydenta Borysa Jelcyna. W perspektywie taka decyzja suwerennej Polski, zmierzająca do integracji ogólnoeuropejskiej, nie jest sprzeczna z interesami innych państw - w tym również Rosji - napisano w deklaracji. Samolot z Borysem Jelcynem znajdował się jeszcze w powietrzu w drodze z Warszawy do Moskwy, gdy polska dyplomacja rozpoczęła akcję promowania deklaracji. Nie próżnowała także dyplomacja rosyjska. W ciągu kilku dni na Zachód trafiły dwa dokumenty: list Wałęsy do sekretarza generalnego NATO Manfreda Woernera w sprawie członkostwa Polski w Sojuszu i list Jelcyna do przywódców USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec, wyrażający kategoryczny sprzeciw.
Głównym celem i dążeniem Rosji było utrzymanie swoich wpływów w byłych krajach Układu Warszawskiego. Podstawowym argumentem wysuwanym od tego czasu przez Rosjan jest ten, że układ sił na świecie po przystąpieniu do NATO Polski, Węgier, Czech i Słowacji, może się zmienić w sposób bardzo istotny i odbić niekorzystnie na geopolitycznej sytuacji Rosji i jej interesach.
Chcąc zapobiec rozszerzeniu Sojuszu, Rosja przekonywała: państwa Europy Środkowej są niestabilne, mają problemy z mniejszościami narodowościowymi i roszczenia terytorialne. Groziła Europie Środkowej, gdy przystąpicie do NATO wymierzymy w was broń jądrową. Groziła też Zachodowi: do władzy w Rosji dojdą siły skrajne i nacjonalistyczne, skończy się demokracja; rozszerzenie NATO grozi nową zimną wojną, a może nawet gorącą. Straszyła, że powoła własny pakt wojskowy złożony z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Widząc różnice w stanowiskach poszczególnych państw Zachodu, starała się je uwypuklać.
Przygotowania do rozszerzenia NATO na wschód potęgowały nieufność Rosji w stosunku do Zachodu. W końcu 1994 roku prezydent rosyjski ostrzegał zachód przed niebezpieczeństwem nowego „zimnego pokoju”, a minister spraw zagranicznych Primakow ogłosił zawieszenie udziału w Partnerstwie dla Pokoju, starając się jednocześnie o przyjęcie Rosji do G7. Obawiano się także izolacji kraju, co mogło prowadzić ku wzmocnieniu idei antyzachodnich i proimperialnych. Mowa była też o tym, że przybliżenie infrastuktury militarnej paktu do granic Rosji wzmaga poczucie zagrożenia i spowoduje rosyjską odpowiedź.
Nie należy zapominać także o psychologicznych konsekwencjach rozszerzenia paktu. W związku z rozszerzeniem wpływu Paktu Północnoatlantyckiego na obszar byłych republik radzieckich znaczna cześć społeczeństwa uzna że „niebezpieczeństwo zbliża się do granic ojczyzny”. Dostarczyłoby to dodatkowego impulsu siłom antyzachodnim w FR, wyposażyło je w argumenty, które mogą zostać wykorzystane w próbach zdyskredytowania linii politycznej rządu. W tych warunkach w kraju może odrodzić się syndrom „oblężonej twierdzy” i tendencje izolacjonistyczne. Rozszerzenie NATO dla Rosji byłoby porażką. Utraciłaby obszary, które uznawała za swoją tradycyjną strefę wpływów. Gdyby granice paktu objęły prawie cały kontynent, dużo decyzji dotyczących Europy zapadłaby bez udziału Rosji. Argumenty, że NATO nie jest porozumieniem antyrosyjskim, nie były przyjmowane.
Co do dominującej w dyskusji kwestii bezpieczeństwa europejskiego, istniały trzy główne poglądy. Pierwszy, który można by nazwać integracjonistycznym, akcentował potrzebę utrzymania współpracy z Zachodem, w celu zachowania wpływów w Europie, drugi stawiał na zdecydowanie działania dla budowy klasycznej strefy wpływów na naszym kontynencie, trzeci zaś postulował wycofanie się z aktywnej polityki europejskiej, bezpieczeństwo kraju upatrując jedynie w odstraszającej potędze sił zbrojnych. Przedstawiciele wyżej wymienionych prądów mieli zupełnie odmienne pomysły na dalsze losy kraju, w czym inny upatrywali priorytety w polityce wewnętrznej i zagranicznej, inne cele wyznaczali i inne dążenia dla Rosji. Jednak w kwestii rozszerzenia NATO wszyscy byli zaskakująco zgodni i jednomyślni.
Przedstawiciele integarcjonistycznego nurtu uważali, że istnienie NATO jest bezzasadne po zakończeniu zimnej wojny, upadku Układu Warszawskiego i przełamaniu pojałtańskiego porządku. Ponadto pakt nie musi się już rozwijać ponieważ nie ma żadnego zagrożenia Europy ze strony Rosji. Pojawiały się także opinie, że ekspansja NATO może wywołać negatywne nastroje społeczne. Jednym słowem plany rozszerzenia paktu powinny umrzeć śmiercią naturalną, gdyż samo istnienie układu nie miałoby najmniejszego sensu.
W przypadku nurtu „strefy wpływów” sytuacja była jeszcze bardziej jasna i jednoznaczna. Twierdzili oni, że Zachód jest jednym z najważniejszych wrogów Rosji, dążącym do zniszczenia jej za wszelką cenę. [...] W pierwszej kolejności należałoby nie dopuścić do rozszerzenia NATO, ponieważ jest ono narzędziem amerykańskiej polityki agresji, a w dodatku może utrudnić odbudowanie imperium w środkowej Europie. Zablokowanie rozszerzenia paktu było obok utrzymania wpływów na Bałkanach i integracji WNP jednym z priorytetów w polityce zagranicznej.
Przedstawiciele nurtu izolacjonistycznego postulowali jak najszybsze wycofanie się Rosji z polityki europejskiej, pozostawiając zachód i NATO samym sobie w przeświadczeniu, że straci ono na znaczeniu, albo po prostu się rozpadnie. Istnienie paktu będzie bezzasadne wobec braku zagrożenia dla Europy ze strony FR, co stanowiło czynnik integrujący ją wojskowo.
W grudniu 1994 r. Szefowie dyplomacji 16 stwierdzili, że Sojusz jest gotowy otworzyć się przed zainteresowanymi. Zdenerwowany rosyjski minister spraw zagranicznych Andriej Kozyriew, który przybył do Brukseli, aby podpisać tzw. indywidualny program Partnerstwa dla Pokoju odmówił jego przyjęcia. Sadziliśmy, że Rosja i NATO będą rozwijać stosunki naprawę partnerskie.. Tymczasem komunikat z posiedzenia Rady Ministerialnej NATO zawiera więcej pytań niż odpowiedzi - uzasadniał swój krok Kozyriew. Ostatecznie jednak Rosja ustąpiła, ale postawiła warunki. Po pierwsze domagała się stałego komitetu konsultacyjnego Rosja-NATO. Zażądała, by na obszarach nowych państw członkowskich nie mogły stacjonować wojska innych krajów. Wykluczała rozmieszczenie broni nuklearnej na ich terytoriach. Kandydaci do NATO ostro sprzeciwiali się tym postulatom - przy czym nie chodziło o to, że miały zamiar pokryć swe tereny siecią natowskich silosów, lecz nie chciały, by Rosja decydowała, co im wolno, a czego nie. Nowy szef rosyjskiej dyplomacji Jewgienij Primakow proponował, by Sojusz i jego kraj wspólnie udzieliły Europie Środkowej tzw. krzyżowych gwarancji bezpieczeństwa. Potencjalni beneficjenci gwarancji odrzucali ten pomysł. Primakow zrozumiał, że Rosja nie jest w stanie zablokować definitywnie rozszerzenia paktu, postanowiono więc wybrać wyjście kompromisowe i jakoś się z Europą dogadać, zapraszając ją tym samym do rozmów.
Zachód gotów był do negocjacji z Rosją, co z kolei ta nieopatrznie zrozumiała, jako rezygnację przynajmniej czasową z rozszerzania NATO. Pojawiły się opinie, że Europa zrozumiała iż niemożliwe jest budowanie bezpieczeństwa z pominięciem Rosji, że Zachód zrozumiał tę podstawową i banalną prawdę i będzie dążył do poprawy sytuacji.
Jednakże przedłużająca się płynność sytuacji i niejasność co do zasad organizujących bezpieczeństwo naszego kontynentu coraz bardziej przestawała być na rękę komukolwiek poza Rosją. Zachód zamierzał jak najszybciej zakończyć ten stan niepewności, poprzez wyznaczenie nowych granic bezpieczeństwa w Europie, tak, by wiadomo było, gdzie kończy się jego odpowiedzialność. Rosja z kolei zgodnie ze swą doktryną, zainteresowana była ustanowieniem swej strefy wpływów w Europie środkowej z jednoczesnym osłabieniem wewnętrznej spoistości Europy Zachodniej i wypchnięciem USA z kontynentu. Walka o nierozszerzanie NATO była między innymi obliczona na jego skompromitowanie oraz wewnętrzne skonfliktowanie. Ponad półroczną nieobecność Jelcyna w polityce Zachód wykorzystał na ustalanie norm procesu decyzyjnego, praktycznie bez przeszkód ze strony Rosji. Po powrocie prezydenta Europa była już w pełni przygotowana do negocjacji.
W trakcie negocjacji Rosja przede wszystkim starała się uzyskać jak największy formalny wpływ na późniejsze działania sojuszu, tak aby mogła być obecna w gremiach decyzyjnych paktu. Domagała się przede wszystkim aby jego wojskowa struktura nie była rozwijana w nowych krajach członkowskich. [...] Intencja Rosji była jasna, nowi członkowie mieli ewentualnie stać się członkami drugiej kategorii, co podważyłoby wiarygodność sojuszu.
Miała powstać odrębna Rada Rosja - NATO. NATO chciało, by jej podstawą była deklaracja polityczna. Moskwa wolała dokument, wymagający ratyfikacji przez parlamenty wszystkich państw Sojuszu, Zależało im, żeby podpisać go przed przewidzianym na początek lipca szczytem Sojuszu w Madrycie, na którym wybrane państwa Europy Środkowej miały zostać zaproszone do rozmów o rozszerzeniu. Chciała również, by Rada zaczęła działać, zanim NATO się nie rozszerzy. Europa Środkowa prezentowała dokładnie odwrotne stanowisko. Obawiała się, że Rada może podejmować decyzje jej dotyczące, bez udziały zainteresowanych. Górnolotne sformułowania Aktu Stanowiącego NATO-Rosja, podpisanego w maju 1997 roku, obejmowały jednoznaczne stwierdzenie, że państwa członkowskie NATO i Rosja podzielały wizję "niepodzielonej i wolnej Europy". Niestety nie zapobiegło to utrzymującej się - a nawet pogłębiającej się - rozbieżności analiz strategicznych. Papierowe partnerstwo słabo ukrywało pełzającą rywalizację i wzajemne podejrzenia, a pierwsza dekada ery postzimnowojennej zakończyła się schizmą wywołaną kryzysem w Kosowie w 1999 roku. Kiedy Rosja odstąpiła od stołu obrad Stałej Wspólnej Rady, wielu - po obu stronach szczerze wierzyło, że nie utracono nic, co miałoby jakąś szczególną wartość.
27 maja 1997 r. Borys Jelcyn i Javier Solana podpisali w Paryżu Akt Stanowiący o Stosunkach Dwustronnych, Współpracy i Bezpieczeństwie między Rosją, a NATO (jako deklarację), a w półtora miesiąca później Sojusz zaprosił do rozmów o członkostwie Polskę, Czechy i Węgry.
Bibliografia:
Stanisław Bieleń, Polityka zagraniczna Rosji, Kraków 2002
Marek Czajkowski, Rosja w Europie, Kraków 2003
Paul Fritch, Nadzieja budowana na fundamencie doświadczenia, http://www.nato.int/docu/review/2003/issue3/polish/art3.html
Strzelczyk Joanna, Wojna dziesięcioletnia, http://www.joannastrzelczyk.pl/publicystyka_nato.html
„Stosunki NATO- Rosja: Nowa jakość”, Deklaracja szefów państw i rządów państw- członków NATO i FR, Patrica di Mare, 28 maja 2002 http://www.zbiordokumentow.pl/2002/2/ZD2-02%2007.pdf
Stanisław Bieleń, Polityka zagraniczna Rosji, Kraków 2002,s. 255
Paul Fritch, Nadzieja budowana na fundamencie doświadczenia, http://www.nato.int/docu/review/2003/issue3/polish/art3.html
A. Kozyriew, Russia: A chance for Survival, Foreign Affairs 1992, Fall, s.10
Marek Czajkowski, Rosja w Europie, Kraków 2003
Strzelczyk Joanna, Wojna dziesięcioletnia, http://www.joannastrzelczyk.pl/publicystyka_nato.html
Marek Czajkowski, Rosja… op.cit. s. 96
Strzelczyk Joanna, Wojna… op.cit.
Stanisław Bieleń, Polityka zagraniczna… op.cit. s. 293
Marek Czajkowski, Rosja.. op.cit. s. 97
Tamże.
Tamże, s. 99
Tamże, s. 106
Strzelczyk Joanna, Wojna… op.cit
Marek Czajkowski, Rosja… op.cit. s.150
Tamże, s.151
Strzelczyk Joanna, Wojna… op. Cit.
7