Żandarm świata Fakty i Mity, nr 13 / 2014
Bombardowanie demokracją
W Polsce porównuje się prezydenta Władimira Putina do Adolfa Hitlera, a aneksję
Półwyspu Krymskiego - do anszlusu Austrii przez III Rzeszę.
A przecież Rosja robi prawie to samo co nasz sojusznik zza oceanu.
Anektując Krym, Putin zawalczył o rosyjskie interesy wobec zamieszania, jakie powstało
na Ukrainie. Wielu zachodnich polityków przyznaje, że rosyjski prezydent ma swoje racje.
Wszak krymska awantura zaczęła się od anulowania 23 lutego bieżącego roku przez
ukraińską Radę Najwyższą ustawy o podstawach polityki językowej, która zabezpie-
czała status języków mniejszości narodowych, na przykład rosyjskiego i polskiego.
Decyzja ta wywołała zaniepokojenie milionów Rosjan zamieszkujących Ukrainę i dała
Putinowi pretekst do upomnienia się o prawa rosyjskiej mniejszości.
W polskich mediach wybuchła antyrosyjska histeria, a nasi politycy zaczęli zachowywać się
tak, jakby szukali kandydata na następcę Dymitra Samozwańca, który poprowadziłby
NATO-wskie wojska na Moskwę. Zaszokowali tym europejskich kolegów, na przykład
Gregora Gysiego, lidera niemieckiej Partii Lewicy, który przypomniał, że Rosjanie traktują
Ukrainę tak, jak Zachód potraktował Jugosławię, Afganistan, Irak czy Libię. Podkreślił,
że mieszkańcy Krymu mieli prawo do zadecydowania o swoim losie w referendum, tak jak
kiedyś zrobili to mieszkańcy Kosowa, którzy w 2008 r. jednostronnie proklamowali
niepodległość. Polacy wyśmiali Gysiego. Tyle że zaraz potem podobną opinię wyraził
Henry Kissinger, od dziesięcioleci szara eminencja dyplomacji USA. Co ciekawe,
z ostatniego sondażu Gallupa wynika, że 24 proc. mieszkańców świata za największe
zagrożenie dla pokoju uważa USA. Rosję wskazało... 2 proc. respondentów.
To efekt polityki uprawianej przez Stany od momentu proklamowania niepodległości
w 1776 r. Od tego czasu Amerykanie siłą i przekupstwem powiększali swoje terytorium
i strefę wpływów. Zaczęli od sąsiadów. Najpierw usiłowali przejąć tereny między Nowym
Jorkiem a Montrealem. W 1812 r. potyczki te doprowadziły do wybuchu wojny, wygranej
wtedy przez Kanadę i Wielką Brytanię. Potem Amerykanie łakomym okiem spojrzeli
na Teksas, który należał wówczas do Meksyku. W 1836 r. stworzyli Republikę Teksasu.
W marcu 1845 r. Kongres „przychylił się do wielokrotnie powtarzanej prośby
Teksańczyków" i proklamował Teksas 28 stanem USA. Zaś ówczesny prezydent
James K. Polk już kombinował, jak przejąć kolejne meksykańskie terytoria: Arizonę,
Kalifornię i Nowy Meksyk. Próbował je kupić za 25 min dol., ale równocześnie rozmieścił
tam wojska. W maju 1846 r. wypowiedział Meksykowi wojnę. Amerykanie nie cofnęli
się przed żadnym okrucieństwem: zmasakrowali cywilną ludność Veracruz, wymordowali
nieletnich kadetów ze szkoły wojskowej w Chapultepec. W 1848 r. zmusili Meksyk
do podpisania traktatu pokojowego w Guadelupe Hidalgo. Na jego mocy przejęli ponad
połowę terytorium sąsiada, czyli Arizonę, Kalifornię, Kolorado, Nevadę, Nowy Meksyk,
Teksas, Utah i Wyoming. Nominalnie był to „zakup", przy czym USA zakupiły tereny
liczące 1,35 mln km2 za 15 min dol. oraz za anulowanie długów. Meksykanie do dziś
słusznie uważają ten „zakup" za grabież.
Równocześnie Stany Zjednoczone rozpoczęły kolonizację terenów zamorskich.
W 1898 r. wypowiedziały Hiszpanom wojnę, wykorzystując jako pretekst wypadek
pancernika USS „Maine" stacjonującego w Hawanie. Doszło tam do eksplozji pyłu
węglowego, ale dowództwo amerykańskiej floty zakomunikowało, że był to zamach,
za którym stali Hiszpanie. Waszyngton wypowiedział Madrytowi wojnę i zmiażdżył
przeciwnika w 3 miesiące, a potem zajął kolonie Hiszpanii: Guam, Filipiny, Puerto Rico
oraz przejął kontrolę nad Kubą. W epoce zimnej wojny Waszyngton kontynuował krucjatę,
mając na celu zachowanie strefy wpływów za pomocą „polityki przyciągania", czyli
instalowania proamerykańskich rządów, albo interwencji wojskowych. Wykorzystywał
Trzeci Świat w charakterze poligonów, na których testował broń i doktryny wojenne.
Począwszy od łat 50. USA:
* obaliły rządy w co najmniej 50 krajach (!), na przykład w 1953 r. w Iranie zainicjowano
zamach stanu, który zmiótł demokratyczny gabinet Mohammada Mossadeka,
umiarkowanego reformatora dążącego do nacjonalizacji zasobów ropy naftowej;
* usiłowały stłumić ruchy socjalistyczne w 20 państwach, na przykład w Wietnamie
Południowym. W 1955 r. Amerykanie zainstalowali tam „doradców wojskowych"
usiłujących powstrzymać Narodów)' Front Wyzwolenia Wietnamu Południowego.
Przez 8 lat USA zwiększyły liczebność swych wojsk z 300 osób do 21 tys., a CIA prowadziło
działania dywersyjne przeciw Wietnamowi Północnemu. W 1964 r. oznajmiła, że
„komuniści" zaatakowali amerykański niszczyciel w Zatoce Tonkińskiej. Było to kłamstwo,
ale Senat wykorzystał ten pretekst do przegłosowania rezolucji przywalającej na eskalację
działań wojennych przeciw Północy. Wybuchła wojna, w której zginęło ponad 58 tys.
żołnierzy amerykańskich, około 250 tys. południowowietnamskich, prawie milion
północnowietnamskich. Śmierć poniosło około 70 tys. cywilów. W trakcie nalotów
dywanowych Amerykanie wykurzali partyzantów z dżungli napalmem i toksycznymi
chemikaliami zwanymi Agent Orange. W efekcie ponad 400 tys. Wietnamczyków zostało
kalekami;
* dokonały inwazji na Panamę (1989 r.), aby zachować kontrolę nad Kanałem Panamskim
oraz pochwycić swego byłego sojusznika, prezydenta Manuela Noriege, oskarżanego
o współpracę z handlarzami narkotyków, fałszerstwa wyborcze, zaaranżowanie śmierci
poprzedniego prezydenta Omara Torrijosa;
* usiłowały zgładzić co najmniej 50 przywódców państw, m.in. Fidela Castro, który
przeżył ponoć aż 638 zamachów i przetrwał nieudaną inwazję USA w Zatoce Świń w 1961 r.
Mieszkańcy krajów zaliczanych do strefy amerykańskich wpływów próbowali się
buntować. Przez wiele lat nie odnosili na ogół sukcesów. Do czasu, aż na początku lat 90.
na arenie międzynarodowej pojawił się Saudyjczyk Osama bin Laden. Początkowo był
amerykańskim sojusznikiem i walczył w Afganistanie z armią radziecką. Zrewidował
poglądy po tym, jak w 1990 r. saudyjski król Fahd poprosił Amerykanów o ochronę kraju.
W Arabii Saudyjskiej, gdzie znajdują się dwa najważniejsze miasta islamu: Mekka i Medyna,
pojawiło się 320 tys. amerykańskich żołnierzy. Wielu muzułmanów, w tym bin Laden,
uznało to za świętokradztwo. Jeszcze więcej stwierdziło, że Amerykanie dążyli do przejęcia
kontroli nad saudyjską ropą. Wtedy Saudyjczyk wypowiedział USA świętą wojnę.
Dowodzona przez niego Al-Kaida w latach 90. przeprowadziła serię ataków terrorystycznych
na amerykańskie placówki na Bliskim Wschodzie oraz w Afryce, na przykład w 1998 r.
na ambasady w Kenii i w Tanzanii. 11 września 2001 r. cztery samoloty pilotowane przez
ludzi Al-Kaidy uderzyły w World Trade Center oraz na Pentagon - symbol super
mocarstwowej siły. Zabili niemal 3 tys. osób. W wielu krajach Trzeciego Świata terrorysta
bin Laden został uznany za bohatera, a kiedy regionem tym wstrząsnęło tsunami
antyamerykańskich demonstracji, amerykański prezydent George W. Bush ogłosił wojnę
z terrorem. Prowadził ją za granicą, ale nie w Arabii Saudyjskiej, ojczyźnie większości
z zamachowców z 11 września, lecz w:
* Afganistanie, gdzie jakoby ukrywał się bin Laden. 7 października 2001 r. Amerykanie
rozpoczęli tam międzynarodową operację „Enduring Freedom". Podbili kraj w ciągu
kilkunastu dni, a następnie zainicjowali misję „stabilizacyjną" trwającą do dziś. Zainstalowali
w Kabulu prozachodnie władze z prezydentem Hamidem Karzajem na czele. Nie udało im
się zaprowadzić swoich porządków, bo wybuchła krwawa rebelia, w której zginęło 3,5 tys.
żołnierzy koalicji oraz około 200 tys. Afgańczyków (nieoficjalne statystyki mówią o milionie
ofiar, głównie cywilnych). Amerykanie przeczesali Afganistan, ale nie odnaleźli bin Ladena.
W 2011 r. wyszło na jaw, że mieszka! on w Pakistanie. Został zabity, a jego zwłoki zatopiono
w morzu;
* Iraku zaliczonym przez USA do tzw. osi zła, grupy państw podejrzewanych o prace nad
bronią masowego rażenia oraz o wspieranie terroryzmu. W lutym 2003 r. amerykański
sekretarz stanu Colin Powell zaprezentował w ONZ serię zdjęć satelitarnych, rzekomo
przedstawiających iracką broń masowego rażenia. Miały one uzasadnić uderzenie na Irak,
ale zamiast tego wzbudziły wątpliwości wielu członków NATO, m.in. Niemiec i Francji,
które sprzeciwiały się interwencji. Mimo to prezydent Bush zmontował kolejną
międzynarodową koalicję z udziałem m.in. Wielkiej Brytanii oraz Polski.
20 marca 2003 r. zaatakował kraj nad Tygrysem i Eufratem. Podbił go w 3 tygodnie,
a następnie rozpoczął „misję stabilizacyjną", podczas której zainstalował proamerykańskie
władze. Irakijczycy wzniecili rebelię, ale wojska koalicji stłumiły ją m.in. bombami
kasetowymi oraz pociskami z fosforem. Zginęło 4 tys. Amerykanów i kilkaset tysięcy
Irakijczyków. Wojska koalicji wycofały się w 2012 r., pozostawiając po sobiekraj w chaosie.
Równocześnie Bush rozpoczął inwigilację wszystkiego i wszystkich. 26 października
2001 r. podpisał ustawę antyterrorystyczną Patriot Act zwiększającą uprawnienia rządu do
podsłuchiwania Amerykanów. Wkrótce potem Narodowa Agencja Bezpieczeństwa zaczęła
monitorować rozmowy telefoniczne oraz internetowe (świat dowiedział się o skali procederu
w 2013 r. dzięki Edwardowi Snowdenowi). W listopadzie 2001 r. wydal rozkaz w sprawie
„zatrzymywania, traktowania i sądzenia" cudzoziemców - domniemanych terrorystów.
Pentagon mógł przetrzymywać ich przez dowolny czas w dowolnych miejscach, na przykład
w Guantanamo, bez stawiania zarzutów. W 2006 r. Bush podpisał ustawę (Military
Commision Act) pozbawiającą amerykańskie sądy prawa do rozpatrywania wniosków
w sprawach legalności zatrzymania „wrogich bojowników". Politykę tę kontynuuje także
Barack Obama. Amerykanie bezpardonowo bronią swych prawdziwych i domniemanych
interesów na całym świecie. Najmują zabójców, kolaborują z mafią, bombardują cywilów,
preparują kłamstwa, podsłuchują.
USA nie jest krainą miodem i mlekiem płynącą, tylko państwem trawionym ogromnymi
długami, zdewastowanym przez kryzys gospodarczy, w którym bankrutują centra
przemysłowe, na przykład Detroit. Kraj ten desperacko potrzebuje nowych rynków zbytu.
Warto o tym pamiętać, gdy gardłuje się przeciwko Rosji, która robi to samo co USA,
czyli kłamie i zabezpiecza sobie strefę wpływów, tylko znacznie rzadziej, wokół własnych
granic i w sposób mniej drastyczny niż Amerykanie.
MZB