dziady

Prolog

Wprowadzenie do sztuki rozpoczyna się mottem z Pisma Świętego. Akcja rozgrywa się w rosyjskiej celi więziennej, w wileńskim klasztorze Bazylianów. Przebywa w niej śpiący Więzień, nad którym czuwa Anioł Stróż. Więzień budzi się o poranku i, patrząc w okno, wygłasza monolog, nie może spać ze względu na dręczące go sny. Następnie kładzie się i zapada w drzemkę. Wówczas po jego lewej i prawej stronie pojawiają się Duchy Nocne, które go usypiają. Wciąż obecny jest też Anioł. Więzień na przemian budzi się i zasypia, docierają do niego przy tym głosy Anioła i Duchów. Rozmyśla nad swoim przeznaczeniem i uwięzieniem, dowiadujemy się też, że jest poetą (sam określa siebie mianem wieszcza). Nie chce wolności od Rosjan, kiedy jego ojczyzna jest w stanie niewoli. Mówi:

Żywy, zostanę dla mej ojczyzny umarły, / I myśl legnie zamknięta w duszy mojej cieniu, / Jako dyjament w brudnym zawarty kamieniu.

Wstaje i węglem pisze na ścianie celi, że w tym miejscu umarł Gustaw, a narodził się Konrad. Od tego momentu wiadomo, kim był i kim jest Więzień. Po tym po raz kolejny zasypia.

Akt I

Scena I

Akcja rozpoczyna się przed północą, w Wigilię Bożego Narodzenia, w więzieniu, w którym znajduje się cela Konrada. Adolf i Jakub rozmawiają ze sobą. Straż w tym czasie śpi lub jest przekupiona, żeby nie zwracać uwagi na spotkanie więźniów. Z cel wychodzą inne postacie: Żegota, Konrad, Ks. Lwowicz, Sobolewski, Frejend. Witają się ze sobą i decydują, że odbędą zebranie w celi Konrada. Tam rozmawiają początkowo o tym, jak znaleźli się w więzieniu. Żegota nie wie dlaczego, nie należał do żadnego spisku przeciwko władzy. Podejrzewa jednak, że po to, aby zapłacił okup za swoją wolność. Tomasz tłumaczy mu, że uwięzienie jest spowodowane przybyciem senatora Nowosilcowa. Ten nie potrzebuje udowadniać winy, aby kogoś uwięzić lub skazać. Robi to po to, aby przypodobać się carowi i odzyskać utraconą u niego przychylność. Tłumaczy też, że oskarżeni nie mają możliwości się bronić, ponieważ ich procesy są tajne i często sami nie wiedzą o co ich się posądza. Tomasz proponuje też, aby za wolność młodych, potrzebnych ojczyźnie oraz rodzinom, poświęcili się starzy lub ci bez rodzin i przyjęli na siebie całą winę. Więźniowie rozmawiają, ile czasu spędzili w celach i o sposobach nękania ich. Tomasz był przez tydzień głodzony. Wypytują też siebie, czy nie ma nowin z zewnątrz murów więziennych. Sobolewski opowiada, co widział podczas wyjścia w miasto. Odjechało dwieście kibitek ze żmudzkimi studentami. Zostali oni zesłani na Syberię. Mówi też o rozpoznanych ludziach w kibitkach. Jeden z nich, odjeżdżając, zdjął nakrycie głowy, zmachał nim i trzy razy krzyknął: „Jeszcze Polska nie zginęła!”. Inny był tak skatowany, że nie był w stanie sam wsiąść do kibitki. Żegota – w nawiązaniu do carskiej polityki – opowiada bajkę o tym, jak Bóg podarował człowiekowi zboże. Ten nie wiedział, co z nim zrobić i zostawił je. Zboże znalazł diabeł i, chcąc zniszczyć, zakopał w ziemi. W wyniku tego wyrosło. Dalej Jankowski śpiewa piosenkę, którą przerywa mu Konrad, uważając ją za bluźnierstwo. Okazuje się również, że pilnujący więźniów Kapral służył wcześniej ojczyźnie. Walczył między innymi w Legionach Dąbrowskiego. Do wojska carskiego został wcielony wbrew swojej woli. O północy Frejend zaczyna grać na flecie, a Konrad wpada w poetycki trans i przy wtórze Chóru śpiewa wampiryczną pieśń o zemście na carze. Przerywa mu ją dzwonek, który oznacza, że do więzienia zbliża się rosyjski partol. Więźniowie rozbiegają się w pośpiechu do swoich cel. Konrad zostaje sam.

Scena II

Jest to Improwizacja Konrada (zwana przez historyków literatury wielką). Bohater znajduje się sam w celi. Porównuje się do Boga. Tak jak Bóg stworzył harmonijny świat, tak on – poeta – tworzy rzeczywistość przy pomocy słów. Uważa, że:

Boga, natury godne takie pienie! / Pieśń to wielka, pieśń-tworzenie. / Taka pieśń jest siła, dzielność, / Taka pieśń jest nieśmiertelność!,

po czym bluźnierczo stwierdza:

Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę, / Cóż Ty większego mogłeś zrobić – Boże?

Stawia się na równi z Bogiem, uznając swoją poetycką potęgę równą potędze Boskiej. Robi tak, ponieważ uważa, że obie pochodzą z jednego źródła – nie są nabyte, a dane od początku. Konrad chce, tak jak światem poezji, rządzić niczym Bóg ludzkimi uczuciami. Potrzebuje tego dla ratowania ojczyzny. Żąda od Boga: „Daj mi rząd dusz!”. Bóg jednak nie odpowiada, w wyniku czego bohater zaczyna odmawiać mu miłości do ludzi i coraz śmielej przeciw Niemu bluźnić. Pojawiają się głosy z lewej i prawej strony. Są to diabły i anioły. Pierwsze usiłują wpędzać Konrada w kolejne bluźnierstwa przeciwko Bogu, drugie chronić go przed nimi. Kiedy bohater chce wypowiedzieć najgorsze bluźnierstwo – porównać Boga z carem, wówczas robi to za niego Diabeł. Po tym Konrad pada zemdlony na ziemię. Jego duszę chce porwać dwóch diabłów, nie mogą jednak, ponieważ bohater jeszcze żyje (oraz dlatego, że sam nie wypowiedział największego bluźnierstwa). Słychać otwieranie drzwi. Diabły, widząc wchodzącego zakonnika, chowają się.

Scena III

Do cel nieprzytomnego Konrada wchodzą bernardyński ksiądz Piotr, Kapral i jeden Więzień. Ksiądz Piotr na wejściu modli się i karze Więźniowi, który chce podnieść i położyć na łóżku Konrada, zostawić go na ziemi. Okazuje się, że przyszli, ponieważ Kapral podejrzał przez dziurkę od klucza, że z Konradem dzieje się coś niedobrego i wezwał Księdza Piotra. Więzień wychodzi z celi, a następnie ksiądz Piotr prosi o to samo Kaprala. Zakonnik i Konrad zostają sami. Ksiądz Piotr odprawia nad Konradem egzorcyzmy, wypędzając z niego złego ducha. Zanim jednak to zrobi, wypytuje Ducha o to, jak uratować od potępienia innego więźnia. Konrad chwilę rozmawia z zakonnikiem i zasypia. Ksiądz Piotr klęka, a następnie pada krzyżem na ziemię i modli się o duszę Konrada. Chce wziąć na siebie wszystkie jego grzechy. Pojawiają się Chór Aniołów (którzy śpiewają nad zakonnikiem) oraz Archaniołowie.

Scena IV

Akcja sztuki przenosi się do wiejskiej posiadłości pod Lwowem. W scenie tej występują Ewa, Marcelina oraz Anioły. Ewa wbiega do pokoju sypialnego i modli się. Marcelina zwraca jej uwagę, że jest późno i pora iść spać. Ta tłumaczy, że chce się jeszcze pomodlić za zbiega z carskiego więzienia. Robi to i zasypia. Nad nią pojawiają się Anioły. Następnie ma widzenie.

Scena V

Wydarzenia mają miejsce w celi księdza Piotra (scena ta to Widzenie księdza Piotra). Zakonnik leży krzyżem na ziemi i modli się. Zaczyna od słów:

Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? – / Prochem i niczem.

Doznaje proroczej wizji, w której ciemiężona przez cara Polska odrodzi się za sprawą tajemniczego bohatera, a następnie spowoduje uwolnienie i innych uwięzionych narodów. Będzie to jednak miało miejsce nie wiadomo kiedy, a wcześniej lud wiele wycierpi. Polska w widzeniu porównana została do ukrzyżowanego Chrystusa. Kiedy po wizji ksiądz Piotr zasypia, Aniołowie wyjmują jego duszę z ciała, aby zanieść ją na czas snu do Boga.

Scena VI

Akcja rozgrywa się w sypialni senatora Nowosilcowa. Przewraca się on po łożu, jest pijany i nie może zasnąć. Nad nim są dwa diabły i Belzebub. Usypiają go i chcą zawlec we śnie do piekła. Przeszkadza im w tym Belzebub, który twierdzi, że dusza senatora należy do niego. Nowosilcow ma senne widzenie. Początkowo widzi się w łaskach u cara, a następnie owe łaski traci. Na koniec spada z łoża.

Scena VII

Rozgrywa się w warszawskim salonie, podczas balu. Widoczne są dwie grupy ludzi. Pierwsza składa się z urzędników, generałów, dam, literatów. Siedzą oni przy stoliku, piją herbatę i rozmawiają po francusku. Druga to młodzi (oraz dwóch starych Polaków), zgromadzeni przy drzwiach. Mówią po polsku.

Przy drzwiach Zenon Niemojewski z Adolfem dyskutują o carskich represjach wobec Polaków na Litwie i w Warszawie. W tym samym czasie towarzystwo przy stoliku omawia zdarzenia z ostatniego balu. Jedna z dam stwierdza, że bal był nieudany, bo nieuporządkowany. Żałuje, że nie było Nowsilcowa, który potrafi organizować wspaniałe bale. Przy drzwiach toczy się rozmowa na temat jednego z więźniów carskich, który został uwolniony. Przy stoliku Generał prosi Literata o przeczytanie nowego wiersza. Jedna z dam stwierdza, że co prawda potrafi mówić po polsku, ale polskich wierszy nie rozumie. Do stolika zbliża się młoda dama i namawia towarzystwo do posłuchania o uwolnionym więźniu, o którym rozmawiano przy drzwiach. Towarzystwo stolikowe dziwi się, że więzień został uwolniony, że jeszcze żyje. Słuchanie o nim uważają za niebezpieczne, jeden z nich nawet wychodzi. Adolf, który wcześniej stał pod drzwiami opowiada historię wypuszczonego więźnia, Cichowskiego. Młodzi wzruszają się historią, natomiast towarzystwo siedzące przy stoliku toczy debatę, czy opowieść jest dobrym materiałem literackim. Następnie wybucha między nimi kłótnia polityczna, a młodzi wychodzą.

Scena VIII

Akcja dzieje się w Wilnie, w Sali pałacu senatora. Nowosilcow rozmawia z Szambelanem. Przychodzi Doktor i rozpoczyna dyskusję na temat spisku przeciwko carowi. Lokaj przypomina Nowosilcowowi o jego długach względem jednego kupca. Senator karze uwięzić syna owego kupca i oskarżyć o udział w spisku. Podlizując się, popiera go Doktor. Służący pytają, czy mają wpuścić do Nowosilcowa panią Rollison, ślepą matkę jednego z pobitych więźniów, która codziennie czaka na audiencję przed drzwiami Senatora. Ten każe ją zrzucić ze schodów. Dostaje jednak list od Księżnej, która wstawia się za Rollisonową. Bohaterka zostaje zatem wpuszczona. Razem z nią wchodzą inna dama i ksiądz Piotr. Nieszczęśliwa matka dopomina się o widzenie ze swoim synem, Senator jednak zbywa ją. Godzi się jedynie na wysłanie do więźnia księdza Piotra. W końcu Rollisonowej mówi, że nie wie nic o sprawie jej syna i każe odejść. Następnie wydaje rozkaz schwytania jej i aresztowania. Zatrzymuje u siebie księdza Piotra. Wypytuje go o jego rozmowy z więźniami. Ksiądz jednak milczy. Zostaje pobity i aresztowany. Doktor mówi Nowosilcowowi, że za spisek przeciw carowi odpowiedzialny jest Książę Czartoryski i że ma na to dowody. Senator każe mu iść po te dowody, a swoim ludziom uwięzić go, aby mógł sobie samemu przypisać odkrycie spisku. Do Sali wchodzą damy i panowie. Rozpoczyna się niezapowiedziany bal.

Jest on napisany jako scena śpiewana. Gra muzyka z opery Don Juan. Występujące postacie tańczą po lewej i po prawej stronie. Na parkiecie bawi się też sam Senator. Bal przerywa pani Rollison, która wpada do pomieszczenia zapłakana, krzycząc, że jej syn nie żyje, został wyrzucony z okna na bruk. Szuka Senatora. Ksiądz Piotr mówi jej, że syn przeżył upadek. Słychać też grzmot piorunu. Okazuje się, że zginął od niego w swoim pokoju Doktor. Kiedy słychać kolejny grzmot piorunu wszyscy poza Senatorem, Pelikanem i księdzem Piotrem uciekają. Senator podejrzliwie zwraca się do księdza, mając na uwadze, że przepowiedział on wcześniej śmierć Doktora. Postanawia puścić go wolno. Ksiądz Piotr opowiada dwie przypowieści. Pierwsza dotyczy tego, że największy zbrodniarz zginie jako ostatni, najbardziej haniebnie. Druga opowiada o pysze pokonanego króla, który, będąc niewolnikiem, wciąż uważa się za władcę. Senator oddala się. Wychodząc, ksiądz spotyka prowadzonego na przesłuchanie Konrada

Scena IX

Wydarzenia mają miejsce podczas święta nocy dziadów. Dzieją się przy cmentarnej kaplicy. Guślarz i kobiety przygotowują się do uroczystości. Kobieta chce wywołania ducha jej dawnego kochanka. Guślarz twierdzi jednak, że on wciąż żyje. Pojawiają się różne widma, lecz duch, którego wyczekuje Kobieta, przybywa tylko na chwilę, rzuca jedno spojrzenie i oddala się.

Akt pierwszy kończy się Sceną IX.




Dziady IV


Miejscem akcji utworu jest dom greckokatolickiego Księdza, który mieszka w nim z dwójką dzieci. Nieoczekiwanie pojawia się Pustelnik. Jego ubiór jest dziwaczny. Księdzu przybysz wydaje się być znajomy, gość nie chce jednak na razie zdradzić swojej tożsamości. Rozpoczyna się rozmowa dwójki głównych postaci utworu, która jest jednocześnie główną osią konstrukcyjną dramatu. Ubiór i wygląd Pustelnika powodują, że dzieci zaczynają się zeń śmiać i przyrównywać do stracha na wróble. Bohater upomina je jednak, po czym zaczyna snuć swą opowieść o nieszczęśliwej miłości. Wspomina, że i w latach jego młodości była we wsi dziwacznie ubrana i majacząca dziewczyna, którą wyśmiewał, nie wiedząc, że i jego czeka podobny los. Pustelnik zagaduje Księdza na temat romantycznych lektur. Blade oblicze oraz nóż za pazuchą przybysza, powodują, że dzieci zaczynają się go bać. Gość bierze z szafy dwa tomy (Cierpienia młodego Wertera Goethego oraz Nową Heloizę Rousseau) i nazywa owe dzieła „książkami zbójeckimi”. Dowodzi, że ukształtowały w nim swoistą wrażliwość, wyznaczyły mu romantyczny światopogląd. Skutkowało to gorzkim rozczarowaniem w momencie konfrontacji opowieści o wyidealizowanej miłości w książkach z własnymi życiowymi doświadczeniami. Spokojne dotąd zachowanie bohatera przeradza się w egzaltację i wzburzenie. Ksiądz oznajmia dzieciom, że przybyły cierpi przypuszczalnie na pomieszanie zmysłów. Pustelnik wskazuje na kij, na którym się opiera oraz stwierdza, że jedynie przyroda jest mu teraz bliska. Ma też przy sobie gałązkę cyprysową, ofiarowaną niegdyś przez ukochaną. Wspomnienie wybranki przyczynia się do rozwinięcia koncepcji miłości, bliskiej przybyłej postaci. Miłość jest dla przybysza mianowicie pewnym uświęceniem, niejako związkiem dwóch dusz. Wspomina z bólem i płaczem rozstanie z ukochaną, po czym opisuje z uniesieniem jej wdzięki. Wybranka serca Pustelnika jest przez niego idealizowana, jej urody zazdrościć mają jej nawet aniołowie. Gorycz i żal gościa próbuje złagodzić Ksiądz, przypominając, że rozstania są wpisane w ludzki żywot, zwłaszcza te, które spowodowane są śmiercią bliskiej osoby – wspomina też śmierć swojej żony. Przywołanie sakramentu małżeństwa powoduje jednak silniejszy wybuch żalu u Pustelnika. Mówi on, że kiedy kobieta stanie przed ślubnym ołtarzem, to jest to równoznaczne z tym, jakby umarła. Wybija kolejna godzina. Spór światopoglądowy głównych oponentów utworu zaostrza się. Pustelnik daje Księdzu jasno do zrozumienia, że są pewne zjawiska, których nie da się racjonalizować. Wreszcie przybysz daje się rozpoznać. Okazuje się, że nazywa się Gustaw i pobierał niegdyś u Księdza nauki. Duchowny wspomina, że był on jednym z najbardziej uzdolnionych jego wychowanków. Gustaw oskarża Księdza wprost, że nauczył go czytać i pokazał tak optymistyczną i idealizującą wizję świata, podczas gdy w rzeczywistości jest on przyziemny i mało wzniosły. Przybyły gość opowiada o swojej samotności. Mówi, że w miejscu jego domu rodzinnego, który niedawno odwiedził znajdują się obecnie niszczejąca rudera, zaś jego bliscy już nie żyją. Bohater ponownie wspomina dzieciństwo i młodość jako czas, który miał decydujący wpływ dla ukształtowania się jego wrażliwości. Gustaw opowiada o tym, jak wybrał się po latach, by odwiedzić ukochaną. Tak się jednak zdarzyło, że uczynił to w dniu jej ślubu z innym mężczyzną. Bohater relacjonuje jak pogrążony w bólu oglądał przez okno salę weselną pełną rozbawionych gości, podczas gdy on cierpiał nieopisane katusze. Gniewnie recytuje Gustaw znamienny monolog na temat niestałości przedstawicielek płci pięknej („Kobieto! / Puchu marny! / Ty wietrzna istoto”). Wyraża przekonanie, że zewnętrznej urodzie towarzyszy u kobiet zepsuta dusza, osobowość. Zwraca również uwagę na interesowność i materializm panien. Wzburzony Gustaw wyciąga zza pazuchy sztylet i zastanawia się nad możliwością jego użycia – wobec bogatszych od siebie kochanków. Myśli też nad ugodzeniem nożem Maryli, ale powstrzymuje się. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta, Gustaw wydaje się tracić kontakt z otoczeniem, jego wypowiedzi zamieniają się w majaczenia. Wybija kolejna godzina. Bohater przebija się sztyletem. Ku zdziwieniu Księdza nic mu się jednak nie dzieje, nadal siedzi i kontynuuje rozmowę. Okazuje się, że jest on upiorem. Dotąd pewny siebie Ksiądz zaczyna się bać i traci podstawy swojego rozumowego postrzegania świata. Religia i nauka są bezsilne wobec tego, z czym ma on do czynienia. Gustaw opowiada, że raz do roku musi odbywać bolesne misterium jako karę za pogwałcenie praw boskich i praw natury przez odebranie sobie życia. Raz do roku przybywa mianowicie na ziemię jako upiór i na nowo przeżywa swój wielki dramat miłosny, by na koniec odebrać sobie życie. Bohater ma do Księdza jedną prośbę, chciałby, by przywrócić zaniechany obrzęd dziadów. Duchowny nie uznaje jednak tego typu rytuałów, podważa ich zasadność. Gustaw ponownie zwraca uwagę na konflikt pomiędzy światem serca i rozumu. Przywołuje dzieci pod kantorek i tam rozmawia z duchem, co stanowi jednoznaczny dowód istnienia życia pozagrobowego. Zwraca uwagę, że w czyśćcu jest wiele dusz, które oczekują zainteresowania swym losem i modlitwy. Utwór kończy się maksymą, podobną do tych, które przewijały się przez Dziady, cz. II. Jej wykładnia jest taka, że kto za życia idealizował świat, szukał w nim Raju, po śmierci do owego Raju nie trafi.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dziady cz 2
Dziady lll, Lektury Okresy literackie
Dziady cz III
Dziady cz. II jako dramat, j.polski - gimnazjum
DZIADY II
dziady cz III salon
Dziady cz II wersja skrócona
Dziady cz3 i 4
DZIADY CZ 4 STRESZCZENIE OGÓLNE (2)
Dziady cz III
DZIADY, Anatomia, różne, Ściągi , szkoła
dziady III plan wydarzen
Dziady
Dziady cz II, IV, I
Dziady cz 2
Dziady IV
Dziady cz IV