globalizacja, magisterka, magisterka


Adam Stępień

Zygmunt Bauman „Globalizacja” s. 67-152

Państwo narodowe w obliczu globalizacji:

Siły o charakterze ponadnarodowym są w dużej mierze anonimowe, a przez to trudne do określenia. Światowy rynek nie jest zderzeniem jakichś określonych sił, ale przeciwstawnych bodźców. W tych warunkach, wobec przewagi światowego przepływu kapitału, wszechobecności światowego rynku i mobilności inwestorów gospodarki narodowe ulegają przekształceniom bliskim zanikowi i sprowadzeniu do roli księgowego.

Początkiem problemów pastwa narodowego był podział świata na dwa bloki, kiedy to one, a nie pastwa narodowe zaczęły prowadzić politykę międzynarodową i pastwa narodowe same musiały szukać protekcji ze strony jednego z bloków. Wcześniej to państwa były stwórcami porządku. Zorganizować jakiś obszar i zlikwidować chaos oznaczało zbudować nowe państwo. Bloki naruszyły tą, nawet pozorną samowystarczalność „ideologiczną” państwa. Po zakończeniu zimnej wojny świat przestał wydawać się w jakimkolwiek stopniu całością. Oglądaliśmy (i oglądamy) pole działania rozproszonych i nieskoordynowanych sił, które zamierają w miejscach trudnych do przewidzenia lub nabierają rozpędu, którego państwa narodowe nie są w stanie powstrzymać. Doświadczamy poczucia „rzeczy wymykających się z rąk”. Pojęcie globalizacji przekazuje nieokreślony, kapryśny i autonomiczny charakter świata i jego spraw, brak centrum, brak ”pulpitu operatora”. Jowitt mówi o „nowym nieuporzadkowaniu świata”.

Uniwersalizacja - tworzenie porządku na skalę światową, związana jest z działaniem i aktywnością poszczególnych aktorów, należy ją odróżniać od globalizacji, gdzie będziemy mówić o nieuporządkowaniu, chaosie i nie o działaniu, a raczej o globalnych skutkach.

Mamy obecnie do czynienia z mnożącą się liczbą państw oraz z ich rozdrobnieniem. Powstające coraz nowe państwa mają związek z dążeniami światowych rynków, którym łatwiej operować w przestrzeni małych, słabych państw, które bardziej pozwolą się kierować siłą globalizacji. Nie trzeba się obawiać, że słabe organizmy odważą się sprzeciwić naciskom inwestorów. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie ogranicza się państwom możliwość działania, a zwiększa się tą możliwość siłom globalizacji (podobnie działały kiedyś państwa narodowe, gdy to one poszerzały możliwości swojego działania, ale obecnie sytuacja się odwróciła).

Narodowe gospodarki cechować będzie więc „porowatość”, natomiast siły globalizacji efemeryczność, nieuchwytność i oczywiście pozaterytorialność. Globalizacja jednak jest czymś więcej niż swobodnym działaniem światowych koncernów. Jest ona rozszerzeniem logiki ich działania poza sferę gospodarczą, na wszystkie dziedziny życia współczesnego społeczeństwa (kultura, rodzina, media, styl życia).

Ekonomia coraz bardziej wymyka się spod jakiejkolwiek kontroli politycznej. Państwo nie ma prawa wtrącać się w interesy międzynarodowego kapitału, nawet spekulacyjnego, nie można nawet kilkanaście dni opierać się naciskom rynków finansowych. Jedynym zadaniem państwa w sferze gospodarki jest zapewnienie „zrównoważonego budżetu”.

„Globalizacja, poprzez masowe i powszechne ograniczenie długości życia produktów i usług, popycha gospodarki ku produkcji tego, co efemeryczne ulotne, a także niepewne i nietrwałe: czasowe zatrudnienie, praca na pół etatu czy na godziny”

Turyści i włóczędzy

Obecnie nigdzie nie czujemy się u siebie, ale zaraz nigdzie nie czujemy się obco. Nasz sposób poruszania zrewolucjonizował świat i Baumanowi chodzi także o poruszanie wirtualne. Odległość przestaje mieć znaczenie. Produkcja seriami stara się na nas wymusić abyśmy kształtowali w sobie coraz to nowe pokusy i pragnienia. Po to, by utrzymywać sprzedaż i podtrzymywać podstawy społeczeństwa konsumpcyjnego.

Społeczeństwo konsumpcyjne potrzebuje swoich członków nie jako wytwórców, jak to miało miejsce w społ. przemysłowym (społ. wytwórców i żołnierzy), ale jako „konsumentów”. Pragnienia są więc ulotne ustępują miejsca nowym, w momencie, gdy zostaną zaspokojone. Rynek dba przy tym, by zaspokajanie trwało tylko tyle ile okres konsumpcji (oczywiście jak najkrótszy) i aby po nim znowu nastąpił nawrót potrzeb (oczywiście już na wyższym poziomie) i dalsza konsumpcja. „Konsument powinien być zadowolony w jednej chwili” (czyli nie dłużej niż konsumpcja i jak tylko pojawi się potrzeba). Jesteśmy obecnie kolekcjonerami wrażeń, a przedmioty gromadzimy jedynie wtórnie, bo o pragnienia są celami naszej konsumpcji. Dla rynków najlepszą sytuacją jest, gdy żyjemy od jednej atrakcji do drugiej.

Bauman wprowadza podstawowy podział społeczeństwa na turystów (globalna społeczność - naukowcy, biznes, media, turyści, ludzie majętni) i włóczęgów (uchodźcy, wyrzutki zglobalizowanego społ.). Świat obecnie wycofuje wizy wjazdowe ale utrzymuje a nawet zaostrza kontrolę paszportową. Zniesienie wiz jest dla turystów (potrzebnych państwom i regionom ze względu na posiadane przez nich fundusze, o które warto zabiegać), a wzmocnienie kontroli dla ludzi niepożądanych, zamieszkujących peryferia globalnego świata. Ludzi dzieli się na lepszych i gorszych (wyżej i niżej) wedle stopnia mobilności. Ludzi u dołu i u góry odbierają świat całkowicie odmiennie.

Pojawia się podstawowy podział na to, co jest w centrum, a na to, co jest na peryferiach. Peryferia rozciągają się wszędzie wokół małych enklaw „globalnej elity”. Najbardziej wyrazisty jest tutaj brak porozumienia między wykształconymi elitami a „ludem”. Jedni drugim nie mają nic do powiedzenia.

To co nazywamy globalizacją jest w istocie marzeniami i pragnieniami turystów. Przejawem podziwu nie jest dzisiaj praca, czy rozsądek (nagradzane bogactwem), ale bogactwo samo w sobie. A tym, co sprawia, że podziwiamy bogaczy to niemal nieograniczona możliwość wyboru własnego życia. Dla bogaczy przyszłość wydaje się ciągle bogatsza i jeszcze bardziej podniecająca niż to czego dotychczas doświadczyli (estetyka konsumpcji). Natomiast włóczędzy żyją w stanie pogłębiającej się przepaści między pragnieniami (rozbudzanymi przez media, i rynki tak u turystów jak i u włóczęgów) a kiepską rzeczywistością. Żyją w świecie wymyślonym na użytek tych, którzy mają środki do zaspokojenia przynajmniej części rozbudzonych pragnień. Włóczęga jest więc „konsumentem wybrakowanym”.

Turyści

Włóczędzy

Zadowoleni, że podróżują wedle własnego widzimisię, bezustanni poszukiwacze wrażeń, pogrążeni są w ciągłej teraźniejszości i ciągle brakuje im czasu, podróżują by podróżować

Zdarza im się, że to kto inny określa ich miejsce przeznaczenia (np. inwestorzy), oni nie wybierają miejsca swego bytowania ze względu na atrakcje, jakich tam można doświadczyć. Dla nich czas jest obciążeniem, mają go nadmiar, przykuwa ich jednak przestrzeń. W ich „czasie” nic się nigdy nie wydarza (z wyjątkiem wrażeń telewizyjnych), nie mają sensownego

Nie chodzi tylko o „turystów-turystów” ale o wszystkich ludzi zglobalizowanych, przedstawicieli świata biznesu, kultury, polityki itd., dla których łatwość przemieszczania się jest oczywistością, o ich obecność państwa zabiegają

Podróżują często nielegalnie, ukradkiem, a gdy dotrą na miejsce są ludźmi (bo przecież nie obywatelami) trzeciej kategorii.

Dla turystów istnieje niemal wyłącznie czas, przestrzeń nie ma znaczenia (kultura absolutnej teraźniejszości)

Związani przez przestrzeń. Zlokalizowani

Nigdzie nie czują się obco, ale też wszędzie, nie czują się u siebie. Pozostanie w domu jest upokorzeniem, po części zrównaniem z dolą włóczęgów

Wszędzie czują się obco, z domu zostali wypędzenie przez brak innego sensownego wyjścia z trudnej sytuacji bytowej

Turyści potrzebują włóczęgów, bowiem bez nich ich życie byłoby znacznie nudniejsze. To ludzie z peryferii pozwalają docenić „turystyczny' tryb życia. Włóczędzy wywołują w turystach strach, zresztą bezustannie podtrzymywany przez media. Po pierwsze żyją oni w całkowicie odrębnym świecie, po drugie turyści obawiają się, że mogą kiedyś podzielić ich los. Włóczęga to alter ego turysty

Dla włóczęgów życie turysty jest ideałem, niemal niemożliwym do osiągnięcia przejawem „sukcesu”, które to uczucia wzmacniane są tylko przez konsumpcjonizm i olbrzymi wpływ mediów. Poprzez te wpływy jeszcze bardziej włóczędzy czują, że znajdują się na dole hierarchii

Turyści mają też swoje niedogodności: nie mogą zwolnić biegu, niepewny jest wynik każdego ich wyboru, każda decyzja pociąga ryzyko

Dla turystów włóczędzy wydają się ordynarni, odpychający, a co gorsza podejrzani i niebezpieczni. W interesie turystów jest utrzymanie obrazu strasznego życia włóczęgów.

Więzienie, hierarchia społeczna, wolność i bezpieczeństwo

Ponowoczesna rzeczywistość nieuporządkowanego, zindywidualizowanego świata konsumpcjonizmu, świata podziałów na to, co globalne i na to o lokalne, znajduje tylko blade, jednostronne i bardzo zniekształcone odbicie w „ponowoczesnej narracji”. Zasięg prądu postmoderny ogranicza się do kasty „ludzi globalnych”, kasty małej, ale głośnej, widocznej i wpływowej.

Światowe rynki finansowe i w ogóle procesy globalizacji dążą do ograniczenia resztek inicjatywy politycznej państw narodowych do zachowania porządku i prawa. Główne wymagania to zaostrzenie wydatków z funduszy publicznych, obniżenie podatków, zreformowanie systemu społecznej ochrony obywateli i zniesienia sztywnych ograniczeń krępujących rynek pracy.

Bauman zauważa jednak, że ta „elastyczność” jest bardzo jednostronna. Elastyczny rynek pracy jest dla inwestorów, łatwo ruchliwego kapitału. Praca ma być elastyczna po to, by inwestorzy nie musieli w swych działaniach uwzględniać jej jako jakiegokolwiek obciążenia (Bauman mówi o pracy jako „zmiennej” dla inwestora). Rynki postulują więc, aby „praca” nie była miejscem, gdzie stawia się im opór (stąd przezwyciężanie sztywności, która jest ograniczeniem swobody manewru inwestorów). Dla inwestorów „:elastyczność oznacza więc wolność swobodnego przemieszczania się, poszukiwania nowych, korzystniejszych miejsc działalności i możliwość pozostawiania po sobie „ odpadków i śmiecie” w miejscach opuszczonych. Dla pracobiorców ta sama elastyczność jest skrępowaniem. Praca pojawia się i znika (dzięki „elastyczności”) z nieznaną dotychczas prędkością. Osoby zatrudnione nie posiadają tej wolności jak światowy kapitał i są ściśle zlokalizowane w danym regionie, który może być tak samo szybko pozostawiony bez miejsc pracy, jak mogą one zostać utworzone w miejscu, gdzie panują bardziej korzystne warunki. Pracobiorcy pozbawiani są owej „wolności” poruszania się, która cechuje wcześniej opisanych „turystów”. To „kapitał” zmusza ich do przemieszczania się w miejsca, gdzie akurat jest zatrudnienie. „elastyczność” oznacza dla nich możliwość jeszcze większego wyzysku.

Dalej Bauman pisze o postępującym ograniczeniu przestrzennym. Porównuje obecną sytuacje do czasów, gdy określone grupy (np. trędowaci), które miały trudności (lub niemożność) asymilacji z resztą społeczeństwa, były zamykane w oddzielnych dzielnicach. Autor sporo pisze o „więzieniu”. Otóż odcięcie i brak kontaktu między grupami społecznymi (np. w zglobalizowanym świecie między zglobalizowanymi centrami a zlokalizowanymi peryferiami) rodzi obcość, a obcość rodzi typizację czy wręcz stereotypizację, które zajmują miejsce osobistej znajomości. Obecnie ze względu na olbrzymią ilość kontaktów społecznych czujemy się oby niemal wszędzie, żyjemy wśród ludzi, których nie znamy. Znika poczucie niepowtarzalności jednostek ludzkich i tenże zanik relacji osobistych prowadzi do „ograniczania różnorodności za pomocą kategoryzacji zdefiniowanych poprzez prawo”. Obcego chcemy trzymać jak najdalej od nas, a jeżeli podejrzewamy że może stanowić dla nas zagrożenie to domagamy się jeszcze większej izolacji (i tak mamy grodzone osiedla, płoty z setkami kamer oraz coraz więcej więzień - obecnie w USA 2% ludności jest pod jakimś nadzorem systemu penitencjarnego). O ile kiedyś więzienia miały na celu (oczywiście cel tej jest idealny, bo nigdy nie był realizowany) poprawę więźnia, to obecnie najważniejsza jest izolacja.

Tutaj darujemy sobie wykład o więziennictwie i fabrykantach, chodzi tylko o to, że na początku więźniowie byli wykorzystywani jako przymusowa siła robocza, bo nikt nie chciał pracować w fabrykach. Uważano, że poprzez pracę człowiek jest w stanie wrócić do społeczeństwa, niezależnie od tego jak beznadziejnym jest dresiarzem.

Tak czy siak te czasy się skończyły i mamy do czynienia z czymś, co Bauman nazywa za Thomasem Mathiesenem „uwięziennieniem”. Obecnie więzienia nie przygotowują do życia z pracy, ale do „bezruchu”. Ludzie muszą bowiem oswoić się ze statusem „wykluczonych” W więzieniu bowiem, wedle Baumana, „testuje się techniki przestrzennego ograniczenia oraz unieruchomienia odpadków i śmieci procesu globalizacji”.

Więzienie obecnie stanowi alternatywę wobec zatrudnienia. W ten sposób manewruje się dużą częścią społeczeństwa (Bauman mówi o neutralizacji tych „grup” społecznych), bowiem nie są już nikomu potrzebni jako wytwórcy i nie ma dla nich pracy do wzięcia. Nacisk kładzie się na wykorzenienie nawyku regularnej, ciągłej i nieustającej pracy (tak jak kiedyś tego ludzi uczono). Pracownicy muszą zapomnieć co to jest „etyka pracy”, pozbyć się nawyku codziennej pracy, zmian, stałych współpracowników. Oczywiście termin ”więzień” powinno się rozumieć szeroko, bowiem odnosi się poniekąd do całości zlokalizowanej części społeczeństwa, obejmować powinien szersze zjawiska zamknięcia, odrzucenia i wyłączenia. Siłom globalizacji zależy więc na złamaniu oporu siły roboczej wobec odbierania jej posiadanych przywilejów oraz wszystkiego co wiąże się ze stabilnością.

Bauman zauważa, że `obserwujemy wyraźną skłonność do tego, by rezygnować z bezpieczeństwa w zamian za możliwość pozbycia się coraz większej ilości więzów krępujących swobodę wyboru, co stwarza bardzo powszechne uczucia niepewności i lęku.” Bauman mówi, można tak napisać u Klementewicza, na pewno się ucieszy, że obecnie nadużywa się słowa Freiheit, natomiast Sicherheit jest ofiarą wolności jednostki. Po niemiecku Sicherheit to nie tyko bezpieczeństwo ale także pewność, dlatego szczególnie w tym języku widać co poświęcamy w zamian za „wolność”, która jak już wiemy nie zawsze jest zwiększeniem naszych możliwości (np. jeżeli jesteśmy włóczęgami).

Opisane powyżej tendencje prowadzą do silnego poczucia zagrożenia ze strony „opinii publicznej”, przy czym media starają się ograniczyć poczucie zagrożenia do napaści osobistej (oczywiście dokonywanej zawsze przez przedstawicieli dołów społecznych), pomijając takie źródła strachu jak brak stabilności życiowej, czy malwersacje finansowe - czyli te same kradzieże ale dokonane na poziomie abstrakcyjnym (Bauman zauważa, że opinia publiczna nie jest w stanie zrozumieć afer finansowych, dlatego się nimi nie interesuje, mniej niż przestępstwami pospolitymi interesują się też media).

Walka z przestępczością stała się spektakularnym widowiskiem, jest na tyle zajmująca, ze względu na nasz strach i widowiskowość, że wszyscy politycy zapowiadają podniesienie kar, poszerzenie katalogu przestępstw o sprawy dotychczas w nim nie ujęte lub niewystarczająco podkreślone. Dlatego rządy robią wszystko by pokazać swoją „twardość', pokazać, że coś robią i to w sposób dla nas namacalny (teatralny).

Do walki z przestępczością dopingują rządy narodowe również inwestorzy, ponieważ (co już powtarzam) w świecie globalnych finansów rola rządu państwowego sprowadza się zaledwie do pełnienia funkcji nieco bardziej rozbudowanego komisariatu policji. Liczba policjantów i grubość więziennych murów to elementy poszukiwane przez inwestorów. Bauman pisze, ze „udoskonalenie pracy posterunkowego jest najlepszą metodą, by nakłonić wędrowny kapitał do zainwestowania w dobrobyt obywateli”. Obecnie dbanie o „ład i porządek” zawęzić można do walki z przestępczością (i to przestępczością dołów społecznych).

Wracając do przestępstw finansowych należy zaznaczyć, że w opinii nowej „globalnej” elity, zbytnie ściganie wielkich malwersacji nie jest potrzebne, kradzieże takie nie są bowiem tożsame z przestępstwami „peryferii”. Dodatkowo nowa elita ma przewagę nad stróżami porządku. Rządy narodowe działają bowiem lokalnie, a elita i rynek są pozalokalne. Jeżeli państwo w zbyt zdecydowany sposób wkracza w obszar objęty prawem międzynarodowych rynków, to sytuacja taka staje się dla nich automatycznie niewygodna i może skutkować poszukiwaniem bardziej „przyjaznego” „inwestorom” miejsca.

Bauman także używa terminu „glokalizacja” (oryginalnie Roland Robertson) jako procesu koncentracji swobody poruszania się i działania.

Generalnie hierarchia społeczna ery globalizacji to rozkład od najbardziej zlokalizowanych (z niemal uwięzionymi, przypisanymi do ziemi na czele) do tych najbardziej „światowych”, najbardziej mobilnych. Globalność jest wartością najbardziej pożądaną, a lokalność tą pożądaną najmniej. Przymusowy bezruch, sytuacja przywiązania do miejsca z którego nie wolno się nigdzie ruszyć, wydaje się najbardziej obrzydliwym, okrutnymi odrażającym stanem. A warto wspomnieć, że obecnie, ze względu na przykład „turystów' pragnienie ruchu jest niesamowite. I to unieruchomienie jest właśnie postrzegane jako idealna kara (stąd wzrost liczby klientów systemu penitencjarnego).

Utrwalaczem nowego „nieporządku” są media, które nie starają się ułatwić spływania bogactwa w dół (Bauman podaje tutaj wszystkie straszne liczby, gdzie gdyby trzystu iluś miliarderów rozdało swój majątek pozostawiając sobie na życie po pięć baniek to bogactwo najuboższych dwudziestu paru procent krajów zwiększyłoby się o połowę). To media ukazują tych, którym się nie powiodło jako leni, którzy sami pośrednio wybrali swój nędzny sposób życia. Media podkreślają też sprawę głodu na ziemi, co sprawia, że opinia publiczna jest przekonana, że jedynym problemem jest nakarmienie głodujących (a przecież jest jeszcze tysiące innych problemów) i nie pozwala jej się zobaczyć związku miedzy głodem a odbieraniem ludziom możliwości zarobkowania i likwidacji miejsc pracy. Media sprawiają również, że bogata część świata otacza się sanitarnym kordonem przed biedotą fafeli. Spoza muru docierają jedynie informacje o grabieżach, wojnach, głodzie, przestępczości. Ten mur powstaje także między dzielnicami miast. Bogaci przyznają, że biedni mają prawo poszukiwać lepszego życia, jednak ze względu na przekonanie o zagrożeniu trzeba innym odmówi tego, co sami uważamy za bezwzględnie sobie należne, czyli swobody poruszania. Robi się wszystko,by zlokalizowaną ludność utrzymać w ryzach ich zamkniętej przestrzeni.

Istnieje ścisły związek między rosnącą nędzą i rozpaczą rzesz, które utknęły na mieliźnie, a nowym wymiarem wolności nielicznych, którzy mają swobodę ruchu. Oczywiście szybkie bogacenie się i ubożenie wyrasta z tego samego źródła, czyli z glokalizacji.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Procesy integracji i globalizacji, studia magisterskie, GiR
Globalizacja2, studia magisterskie, GiR
Globalizacja-wyzwania i problemy, magisterka, magisterka
bieda i bogactwo w globalnym świecie, magisterka, magisterka
Magistrala ISA 2
praca magisterska Akty kończące ogólne postępowanie administracyjne
praca-magisterska-a11406, Dokumenty(2)
praca-magisterska-a11222, Dokumenty(2)
Magistrala CAN i zamrożone ramki, Diagnostyka dokumety
24 og, Studia, Pedagogika opiekuńcza i resocjalizacyjna - st. magisterskie, Pedagogika ogólna
praca-magisterska-6811, Dokumenty(8)
Wykad 3, Dokumenty STUDIA SKANY TEXT TESTY, ADMINISTRACJA UNIWEREK WROCŁAW MAGISTER, POŚ - PRAWO OCH
praca-magisterska-a11186, Dokumenty(2)
praca-magisterska-7383, Dokumenty(2)
Metody treningowe, Mikołaj praca magisterska
praca-magisterska-a11473, Dokumenty(2)
W.IV - 27.11.2010, Fizjoterapia, fizjoterapia, magisterka, Pedagogika
praca-magisterska-6699, Dokumenty(8)
cytaty Czego o świecie nie wiemy, magisterka, magisterka, cytaty 2 rozdział

więcej podobnych podstron