OPS - kazusy studenci, Prawo karne


1.+ Anna W. udała się do stomatologa Małgorzaty S. w celu usunięcia zęba trzonowego. Po dokładnym badaniu okazało się, że konieczne jest usunięcie dwóch sąsiadujących ze sobą zębów. Aby oszczędzić Annie W. cierpień związanych z nietypowymi objawami lękowymi towarzyszącymi wizytom u dentysty, Małgorzata S. zaproponowała usunięcie obu zębów podczas jednego zabiegu, który zamierzała przeprowadzić pod narkozą. Anna W. będąc znaną hipochondryczką sugerowała dentystce, że ma jakieś „kłopoty z sercem”. Jednak Małgorzata S., która wielokrotnie leczyła wcześniej Annę W., zbagatelizowała to oświadczenie i zaniechała konsultacji z internistą przed zaaplikowaniem Annie W. narkozy. W trakcie zabiegu Anna W. zmarła na zawał serca. Ze sporządzonej po śmierci opinii biegłego lekarza sądowego wynika, że Anna W. miała głęboko ukrytą wadę serca, której nie można było wykryć podczas rutynowego badania internistycznego. Zatem nawet gdyby internista został sprowadzony przez stomatologa Małgorzatę S., to przeprowadzone przez niego badania nie pozwoliłyby na wykrycie wady serca.

2.+ Krzysztof K., Maria D. i Robert W., obywatel Szwecji pochodzenia polskiego, odbywali podróż jachtem morskim. Wszyscy mieli uprawnienia do sterowania tego typu jednostką. Gdy jacht znajdował się w środkowej części Morza Bałtyckiego doszło do załamania pogody. W pewnym momencie z uwagi na silny wiatr zachodni Krzysztof K. zdecydował się na zwinięcie jednego z żagli. Zapytał o to bardziej doświadczonego Roberta W. Ten, mimo że początkowo miał wątpliwości, wyraził aprobatę dla pomysłu Krzysztofa K. Wspólnie przystąpili do czynności zwijania żagla. Manewr okazał się fatalny w skutkach — doszło do wywrotki jachtu. W trakcie tej wywrotki Maria D. została uderzona przez jeden z masztów i doznała złamania ręki. Znajdowała się w szoku. Skarżyła się także na ostre bóle w klatce piersiowej. Dzięki posiadanym kamizelkom ratunkowym załoga jachtu utrzymała się na wodzie. Po upływie pół godziny unoszących się na wodzie Krzysztofa K., Marię D. i Roberta W. zabrał na pokład przepływający obok polski prom. Po wstępnym badaniu stwierdzono konieczność natychmiastowej hospitalizacji Marii D. Szok spowodowany wywrotką doprowadził do rozległego zawału serca. Przewieziono ją helikopterem do szpitala w Gdyni. Mimo wysiłku lekarzy Maria D. zmarła.

Według opini biegłych manewr zwinięcia żagla w warunkach, jakie panowały tuż przed wypadkiem był rażącym naruszeniem reguł sztuki żeglarskiej.

4. Lucyna W. pracowała jako pielęgniarka w szpitalu w L. Pewnego razu, w trakcie nocnej zmiany, akurat gdy jej koleżanka dzieliła się z nią wrażeniami z zagranicznej wycieczki, otrzymała od lekarza dyżurnego Jana C. polecenie podania trzem pacjentkom lidokainy w kroplówce. Zasłuchana w opowieść koleżanki, Lucyna W. otworzyła drzwiczki stojącej w pokoju pielęgniarek szafki i — nie patrząc w ogóle na półkę — zdjęła z niej 3 jednakowe pojemniki. Nie rzuciwszy nawet okiem na napisy znajdujące się na pojemnikach, płyn w nich zawarty podała pospiesznie w kroplówce pacjentkom, chcąc jak najszybciej wrócić do koleżanki i usłyszeć dalszy ciąg jej relacji. Po pewnym czasie, zmuszona znowu sięgnąć do tej samej szafki, Lucyna W. z przerażeniem stwierdziła, że na górnej półce pojemniki z lidokainą stoją w komplecie, brak natomiast 3 pojemników z benzyną. Pielęgniarka w lot pojęła swą omyłkę i natychmiast zaalarmowała lekarza dyżurnego. Dzięki temu jedną z pacjentek uratowano: po kilku dniach po działaniu benzyny w jej organizmie nie było śladu.

Prokurator wniósł akt oskarżenia nie tylko przeciwko Lucynie W., ale także przeciwko lekarzowi Janowi C., ponieważ w toku śledztwa ustalono, że ten doświadczony lekarz, poinformowany przez Lucynę W. o przyczynie zaistniałej sytuacji, dopuścił się błędu terapeutycznego (obrał niewłaściwą metodę postępowania) w stosunku do jednej z dwu zmarłych pacjentek. Gdyby postąpił zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej, pacjentka najprawdopodobniej by przeżyła.

5. Jarosław T. i Marta H. podróżowali samochodem z Krakowa do Zakopanego. Na krętej i niebezpiecznej drodze Jarosław T. prowadził swojego Forda z prędkością 130 km/h. Jechał fantazyjnie i brawurowo. Była to ich pierwsza podróż i chciał zrobić jak najlepsze wrażenie na swojej dziewczynie. W pewnej chwili, wyprzedzając tuż przed zakrętem wpadł w poślizg i uderzył w przydrożne drzewo. Samochód został kompletnie rozbity. Marta H. oprócz ogólnych potłuczeń miała złamane obie nogi. Wezwana karetka pogotowia przewiozła ją do pobliskiego szpitala w M., gdzie lekarze ze względu na otwarty charakter złamania lewego uda przystąpili niezwłocznie do operacji. Operował młody i niedoświadczony lekarz Mirosław W. W zdenerwowaniu popełnił podczas operacji kilka błędów. Rana na lewym udzie zaczęła ropieć, kilka godzin później widoczne już były objawy wysokiej gorączki. Następnego dnia rano podczas obchodu ordynator oddziału chirurgicznego Maciej K. stwierdził wysoką gorączkę. W tym czasie rozpoczynał się już proces zapalny w ranie pooperacyjnej, którego ordynator nie rozpoznał. Na sugestie Mirosława W., iż należy natychmiast przewieźć Martę H. do Kliniki AM w Krakowie odparł, że sam da sobie radę z tym przypadkiem. Zapisał chorej jedynie kilka leków obniżających gorączkę. Trzy dni później Marta H. była cały czas nieprzytomna. Zdezorientowany ordynator dopiero wówczas zdecydował się na przewiezienie jej do kliniki, gdzie u chorej stwierdzono zakażenie krwi. Mimo podjętych natychmiast działań leczniczych Marta H. zmarła cztery dni później na zakażenie krwi. W toku postępowania biegli orzekli, że gdyby stan zapalny został rozpoznany wcześniej, to istniała możliwość uratowania chorej. Rozważ problem odpowiedzialności karnej Jarosława T., Mirosława W. oraz Macieja K.

5. Jacek M. przejeżdżając przez miejscowość P. prowadził samochód z prędkością 90 km/h. Wyjeżdżając spoza zakrętu minął budynek kościoła i zbliżał się do oznakowanego na drodze przejścia dla pieszych. Około 10 metrów przed przejściem zauważył chłopca przebiegającego na oślep przez jezdnię z lewej na prawą stronę drogi. Odruchowo skręcił w prawo i wjechał częściowo na pas przydrożnej zieleni. Nie hamował. W tym samym momencie chłopiec uderzył w lewy bok samochodu, wybijając szybę w drzwiach od strony kierowcy oraz niszcząc boczne lusterko. Odrzucony na bok przez pędzący samochód upadł na jezdnię. Chwilę później Jacek M. rozpoczął hamowanie i zatrzymał się w odległości około 60 m za przejściem dla pieszych. Chłopiec wpadł na jadący samochód około 2 m przed oznakowanym przejściem dla pieszych. Zaraz po uderzeniu Jacek M. wezwał Policję oraz karetkę pogotowia, która zabrała chłopca do szpitala. W wyniku zderzenia chłopiec doznał wstrząśnienia mózgu, złamania lewej nogi oraz ogólnych potłuczeń ciała. W miejscowości P. obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h. W trakcie postępowania przygotowawczego powołany przez prokuratora biegły sądowy stwierdził, że nawet gdyby Jacek M. jechał z prędkością 70 km/h, to i tak nie uniknąłby potrącenia chłopca, ponieważ ten wtargnął nagle na jezdnię tuż przed jadący samochód.

6. Jakub Z. prowadził w nocy samochód osobowy marki Fiat 126p w terenie niezabudowanym. Jechał z prędkością 60 km/h. Nawierzchnia drogi była śliska i padał drobny deszcz. Z uwagi na nadjeżdżające z przeciwka samochody włączone miał światła mijania. Nagle w zasięgu reflektorów dojrzał kontur sporego przedmiotu leżącego na prawym pasie jezdni. Natychmiast rozpoczął hamowanie. Mimo to pojazd uderzył w przeszkodę. Okazało się, iż był to Marian G., który zginął na miejscu. Biegły ustalił, iż śmierć nastąpiła na skutek ogólnych obrażeń wewnętrznych powstałych po uderzeniu samochodem. Marian G. miał w chwili śmierci 2 promile alkoholu we krwi i prawdopodobnie spał na drodze. Tuż przed wypadkiem opuścił znajdujący się 100 m od drogi zajazd „Raba”. Biegły ustalił, iż z uwagi na rodzaj nawierzchni, warunki atmosferyczne i drogę hamowania prędkość, przy której Jakub Z. mógł zatrzymać pojazd przed przeszkodą pojawiającą się w świetle włączonych świateł mijania wynosiła 40 km/h. W miejscu wypadku nie stwierdzono ruchu pieszych. Natomiast 300 m wcześniej na prawym poboczu drogi znajdowała się tablica reklamowa z napisem „Zajazd Raba — 400 metrów”. Przesłuchiwany Jakub Z. zeznał, iż wielokrotnie przejeżdżał tą drogą i nigdy w tym miejscu nie było pieszych, tablicy zaś reklamowej nie widział. Stwierdził nadto, iż nie miał takiego obowiązku, skoro kierowca ma zwracać uwagę jedynie na znaki drogowe.

7. 22-letnia niezamężna Gryzelda G. zamieszkiwała wraz z matką Zofią G. na skraju wsi. W okolicy uchodziła za kobietę „łatwą”, i istotnie nie stroniła od intymnych kontaktów z mężczyznami. Zaszła w ciążę z przygodnie napotkanym mężczyzną. Nie zdecydowała się wprawdzie na jej usunięcie, ale bardzo nie chciała tego dziecka. Jeszcze bardziej nie chciała go jej matka. Kiedy rozpoczęła się akcja porodowa, Gryzelda G. nie wezwała nikogo do pomocy. Poród był bardzo ciężki i przedłużał się. Gryzelda G. była nim krańcowo wyczerpana i nawet się nie zorientowała, że w końcu urodziła dziecko. Dopiero płacz córki uświadomił jej, że dziecko przyszło na świat; dziecko, którego nie chciała. Gryzelda G. z opowiadań koleżanek wiedziała, że należy odciąć pępowinę i zabezpieczyć noworodka przed utratą ciepła, ale nie uczyniła tego ani też nie wezwała pomocy. Zofia G. miała świadomość, że jej córka urodziła, bowiem słyszała płacz dziecka. Poszła do pokoju córki. Wiedziała, jak należy postępować z dzieckiem w takiej sytuacji, ale nie zajęła się nim. Nie chciała, by dziecko żyło. Po jakimś czasie noworodek przestał kwilić — zmarł. Zofia G. poradziła swej córce, żeby rozgłaszała, że dziecko urodziło się martwe. Gryzelda G. postąpiła zgodnie ze wskazówkami matki. W procesie, toczącym się przeciwko Gryzeldzie G. i Zofii G., ustalono, że dziecko urodziło się z wrodzonymi wadami krążenia, które poważnie zagrażały jego życiu.

8.+ Ewa Z. zafascynowana postacią C.J. Parker postanowiła zarabiać na życie biegając po plaży z rozwianym włosem, w skąpym kostiumie kąpielowym, ratując z opresji przystojnych chłopców. W tym celu zatrudniła się jako ratownik na strzeżonym kąpielisku na zbiorniku wodnym T. Pewnego wieczora z wizytą przybyła do niej przyjaciółka z kursu dla ratowników Maria A., by udać się wspólnie do dyskoteki „Neptun” . Dziewczęta zakończyły suto zakrapianą drinkami zabawę o 7 rano. Ewa Z. oświadczyła koleżance, że nie ma sensu iść do domu, bo po pierwsze, trudno jest tam dojść „na czworakach”, a po drugie, że za dwie godziny zaczyna dyżur na plaży i w związku z tym, proponuje aby przespały się na wieżyczce ratowniczej. O 9 rano Ewa Z. lekko obolała wstała i zaczęła poprawiać makijaż, obudziła też Marię A. W tym czasie z wody nadbiegło wołanie o pomoc Romana G., Ewa Z. rzuciła kredkę do oczu jednak nie mogła się sprawnie poruszać(nie mówiąc już o pływaniu), z powodu nadużytego minionej nocy alkoholu. W daleko lepszej formie była, posiadająca także uprawnienia ratownika wodnego Maria A., spojrzała jednak na Ewę Z. z wyrzutem i powiedział „O co Ci chodzi?! nie będę jakiegoś dziada z wody za Ciebie wyciągać, niech poczeka aż drugie oko skończę”. Sekcja zwłok wykazała, że Roman G. zmarł z powodu bardzo rozległego zawału serca, którego doznał kilkanaście sekund po tym jak zanurzył się w zimnej wodzie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ochrona dziecka poczetego - kazusy studenci, Prawo, Prawo Karne, Prawo karne szczegolne skany kazus
kazusy studenci, Prawo, postępowanie karne
Kazusy, notatki prawo karne
kontratypy studenci, Prawo karne
kazusy nieumyslnosc, Prawo karne
kazusy przeciwko wolnosci - Studenci, Prawo, Prawo Karne, Prawo karne szczegolne skany kazusow
18 kazusy, Prawo karne
kazusy miedzyn, Prawo, prawo karne
kazusy kontr, Prawo, prawo karne
Kazusy formy stadialne, Prawo, prawo karne
kazusy z postaci zjawiskowych - do rozwi+zania w grupach], Prawo karne, Prawo Karne
kazusy dotyczące błędu, Prawo karne, Prawo Karne
kazusy-zaniechanie, Prawo, prawo karne
2. 13-17 kazusy, Prawo karne

więcej podobnych podstron