Klątwa z Salem
Klątwa czy przepowiednia? Chyba na jedno wychodzi, skoro wyszła z ust palonej na stosie czarownicy. Było to pod koniec XVIIw.; w Europie powoli zaprzestawano tych barbarzyńskich praktyk, za to w nowopowstałych Stanach Zjednoczonych zjawisko było w pełnym rozkwicie. Wystarczył ledwie cień podejrzenia, złe słowo zawistnego sąsiada, niechęć otoczenia...
Szczególnie złą sławą zasłynęło miasteczko Salem. Jedną z jego ofiar była siedemnastoipółletnia Lisbeth Kerluin. Do końca twierdziła, że jest niewinna, a gdy wołanie o sprawiedliwość i litość nie pomogło, już ogarniana płomieniami wyrzuciła z siebie straszne słowa:
Pewnego dnia to miasto i cała Ziemia zginą w okropnych męczarniach, płacąc za wyrządzone przez siebie zło i niesprawiedliwość. Ogień, wypluwany przez metalowe ptaki, i Woda z Nieba i Ziemi, których nikt nie powstrzyma, sprzymierzą się z Aniołami Zniszczenia, wysłanymi przez Boga, by zgładzić złych tego świata. To będzie nasza zemsta nad wami, ludźmi małej wiary i nikczemnego serca. Wszyscy będziecie przeklęci! Ten straszliwy dzień nastąpi w 24 miesiące i 4 noce od 2005 r. po narodzinach Chrystusa.
Czyli, mówiąc krótko, w 2007 r.! Data niepokojąco powraca w bardzo wielu proroctwach.