OBRAZKI WIĘZIENNE- Maria Konopnicka
Geneza utworu:
Maria Konopnicka to znana pisarka, kojarzona z utworami określanymi mianem nowel. Jest ona także znana jako poetka. Jej wiersze jak na przykład : A jak szedł król na wojnę… są czytywane po dziś dzień i traktowane z należytą im godnością i odczytywane jako swego rodzaju hołd złożony pojedynczym jednostkom, których los nie był obojętny Konopnickiej. To co pozwala właśnie wyodrębnić jej twórczość spoza pozostałych twórczości to fakt, iż są to dzieła o tematyce przede wszystkim społecznej, dotykające głównie tematyki niesprawiedliwości społecznej i podłego traktowania osób wywodzących się z niższych klas społecznych.
Obrazki więzienne są doskonałym tego przykładem. Jest to cykl trzech krótkich opowiadań, dotyczących trzech różnych osób. To co łączy te dzieła to fakt, iż są one dość nowatorskie gdyż noszą znamiona reportaży z osobistą, indywidualną oceną oraz zaangażowaniem poetki. Są one także przepełnione i nacechowane dość mocno emocjonalnie.
Symbolika i wymowa całego dzieła:
brazki więzienne Konopnickiej to cykl trzech opowiadań zapisanych w formie reportażu, dotyczących życia i reguł panujących w jednym z odwiedzanych przez autorkę więzień. Autorka znana z tego, iż dość emocjonalnie podchodzi w swoich utworach do poruszanych przez nią tematów - jest to głównie problematyka niesprawiedliwości społecznej - w mistrzowski wręcz sposób przedstawiła losy swoich bohaterów - postaci autentycznych w realiach życia w jakich przyszło im funkcjonować.
Trudno tutaj o głębszą symbolikę niż stwierdzenie, iż niesprawiedliwość społeczna jest, była i będzie obecna w naszym świecie, bez względu czy ktoś będzie o niej pisał - mówił czy też będzie milczał. Po dziś dzień przecież funkcjonują liczne instytucje - także i więzienia - w których kierownictwo dopuszcza się niesprawiedliwego często przedmiotowego traktowania swoich podopiecznych.
Świat przedstawiony przez Konopnicką można śmiało porównać do Medalionów późniejszej pisarki Zofii Nałkowskiej. Obydwie pisarki przedstawiały w swoich reportażach autentyczny świat, prawdziwe emocje i prawdziwych ludzi. Nawet nie zmieniały często języka jakim ci się posługiwali.
Obrazki więzienne można odczytać także jako pewnego rodzaju apel o to by jeśli zauważymy jakąś niesprawiedliwość, reagowali natychmiast. Jeśli bowiem coś zostanie odpowiednio nagłośnione wówczas istnieją większe szanse na zapobiegnięcie temu.
Podług księgi- symbolika utworu:
Utwór w bardzo wyrazisty sposób ukazał jak niewiele znaczy człowiek - więzień dla tych, którzy są za niego odpowiedzialni. Nikt nie sprawdzał jak długo mają ludzie ci przebywać w więzieniu. Musiała wydarzyć się tragedia tylko po to, by inni więźniowie mogli domagać się swoich praw.
Myślę iż głównego bohatera można porównać do mitologicznego Prometeusza, który zginął za miliony - dając ludziom to co było im najbardziej potrzebne - ogień, który umożliwił im samodzielność i w pewien sposób odizolował ich od sięgania po pomoc tylko u Bogów. W utworze tym Cygan to właśnie taki współczesny jak na tamte czasy Prometeusz. Sprzeniewierzył się on strażnikom. Mimo, iż wiedział, że to co robi - próba ucieczki - jest nierealne i był świadom kary jaką poniesie, to mimo wszystko zaryzykował swoje życie. Dzięki temu inni więźniowie uzyskali dostęp do „tajemnych” ksiąg z terminami ich wyjścia na wolność. Uzyskali dzięki temu status człowieka a nie tylko przedmiotu.
Jeszcze jeden numer- symbolika utworu:
Jest to kolejny tragiczny obraz dowodzący, iż istnieją ludzie, dla których inni są tylko numerami lub przedmiotami, których nie trzeba rozumieć, ale aby nie zakłócały spokoju i porządku (choćby tylko pozornego) trzeba się ich pozbyć. Tak też uczyniono z Dziką. Autorka podaje, iż podobno wysłano zdjęcie dziewczyny do kraju, z którego została zabrana, ale biorąc pod uwagę całokształt oraz atmosferę obojętności, śmiało można stwierdzić, iż mogła być to nieprawda.
Jest to także doskonała ilustracja stosunku do osób obłąkanych - najlepiej je zamknąć, by świat zapomniał albo nigdy nie dowiedział się o ich istnieniu. Czyż taka postawa nie jest obca i dzisiaj ? być może nie w tak drastycznym wymiarze ale …
Onufer- symbolika i wymowa utworu:
Dzieło to jest chyba najsmutniejszym z trzech obrazków autorstwa Konopnickiej. Widzimy tutaj dwa główne problemy natury moralnej:
- po pierwsze niesprawiedliwość z jaką zarządca potraktował Osmólca - pokazał, iż ten jest na uprzywilejowanej pozycji, gdyż jest „stałym bywalcem” więzienia;
- po drugie wyrzuty sumienia, które zabiły pozostawionego samemu sobie tytułowego bohatera; bohater doznał traumy, ale ponieważ był więźniem, nikt nie zatroszczył się by pomóc mu uporać się z tragedią do której sam w napadzie szału się przyczynił.
Tytułowy bohater umiera w niewyjaśnionych do końca okolicznościach - być może wreszcie znalazł sposób, by zakończyć swoje pozbawione sensu i naznaczone hańbą i cierpieniem życie. Być może dobry Bóg lub jakaś niewyjaśniona siła, pozwoliła mu wreszcie odejść i zaznać choć częściowej ulgi.
Streszczenie:
Podług księgi
Popołudniową porą pod bramą więzienia zjawia się wóz załadowany kapustą. Woźnica daremno czeka na otwarcie bramy, dopiero gdy zaczyna walić w nią pięściami zostaje wpuszczony na dziedziniec. Nie może jednak wjechać całym wozem, gdyż na podwórzu znajduje się spora ilość skrzyń, które uniemożliwiają wozowi wjazd. Oczom woźnicy ukazuje się widok dość przytłaczający - otóż grupa więźniów tłoczy się na podwórzu w czasie przymusowego spaceru. Łatwo było rozróżnić którzy z więźniów przebywa dłużej który krócej w niewoli - wyróżniała ich sylwetka, rysy i zmiany na twarzy, sposób poruszania się. Więźniowie obserwowali wjeżdżający wóz oraz nianię dziecka sekretarza, która bawiła niemowlę. Obok niej stała kucharka a obok niej bawił się mały synek stróża.
Oczom wszystkich ukazuje się także wyjątkowa postać - wszystkim znany Cygan - chłopak odsiadywał wyrok pięciu lat. Chłopak mierzył wzrokiem odległość od ogródka do otwartej bramy oceniając przy tym swoją szansę na ucieczkę.
Na placu zjawia się następny wóz co wzbudza małe zamieszanie. W pewnym momencie kucharka krzyczy iż widziała jak coś przebiegło między końmi. Strażnik szybko zorientował się, iż tym „czymś” mógł być któryś z więźniów - okazało się, iż był to Cygan - tylko jego nie mógł odnaleźć wzrokiem na placu. Rozpoczął się pościg za zbiegiem. Znaleziono jego ubranie porzucone nieopodal muru. Jeden z goniących dostrzegł postać Cygana i udał się za nim w pościg - zmęczony i wyczerpany zbieg zrezygnował z dalszej ucieczki. Został więc ujęty, pobity i odprowadzony do celi. Gdy się ocknął zaprowadzono go do kancelarii nadzorcy więziennego. Cygan był tak słaby że mdlał co jakiś więc był co jakiś czas cucony kubłami zimnej wody. Do pomieszczenia przyprowadzono także kilku innych więźniów - recydywistów oraz najstarszych złodziei. Ci całując nadzorcę po rękach prosili, by ten pozwolił im wydać wyrok na uciekiniera. Twierdzili zgodnie, iż przyniósł im hańbę i wstyd i że obiecują wydać adekwatny wyrok. W końcu nadzorca zgodził się i więźniowie wydali wyrok - został skatowany przez współwięźniów. Po dwóch tygodniach - nie odzyskując przytomności, zmarł. W kancelarii odbyło się sporządzenie odpowiedniej treści raportu - zarządca nakazał napisać, iż więzień ten zmarł na febrę. W pewnym momencie zarządca spytał, kiedy więźniowi miał skończyć się wyrok. Ku ogromnemu zdziwieniu okazało się, iż Cygan przebywał do chwili ucieczki, o dwa tygodnie dłużej niż opiewał to jego wyrok. Gdy o tak fatalnej pomyłce dowiedzieli się pozostali więźniowie, zaczęli oni odwiedzać kancelarię by dowiedzieć się ile jeszcze „podług księgi” zostało im czasu do odsiadki. Przychodzili nawet ci, którzy nie potrafili czytać. Zniesmaczony całym zamieszaniem nadzorca stwierdził, iż wszystko to jest jakby zemstą Cygana za niesłuszną i niesprawiedliwą jego śmierć.
Jeszcze jeden numer
Jest to relacja samej autorki zbudowana na podstawie jej osobistych doświadczeń dotyczących prawdy jaka ma miejsce za więziennymi murami.
Na plan pierwszy wysuwa się postać narratorki, która zostaje oprowadzana przez nadzorcę jednego z więzień po budynku. Było to więzienie dla kobiet. Oczom narratorki ukazała się biblioteka, z której nie wolno było korzystać więźniom by ci nie zniszczyli zgromadzonych tam zbiorów, następnie widziała ona ogródek, w którym rosły rzodkiewki. Kolejny widok to widok cel tak zwanych numerów. Znajdowały się w nich kobiety, jedne szydełkowały, inne całowały zarządcę przybyłego po rękach, a ten twierdził, iż jest dla nich jak ojciec i jest to z ich strony przejaw życzliwości i wdzięczności. W niektórych celach znajdowały się tapczany a nawet piece.
Kobiety chętnie udzielały odpowiedzi na pytanie o wiek, imiona czy ich pochodzenie.
Nadzorca oprowadził kobietę po reszcie budynku, w którym znajdowały się warsztaty pracownicze, lazaret oraz kuchnia więzienna. Zaprosił też kobietę do siebie na poczęstunek, z którego skorzystała.
Po miesiącu czasu narratorka pojawiła się w więzieniu ponownie. Wówczas stary strażnik zaprowadził kobietę pod jeszcze jedną celę (jeszcze jeden numer). Przebywała tam kobieta nazywana Dziką. Nie była to jednak więźniarka. Dziewczyna została umieszczona w celi, gdyż nikt nie wiedział co z nią zrobić. Dziewczyna jako nastolatka została przywieziona z wojny tureckiej, zabrana od swoich rodziców. Nikt nie znał języka w jakim dziewczyna mówiła. Nikt nie rozumiał jej emocji. Została zatem zamknięta w celi, po uprzednim pobiciu przez nadzorcę. W wyniku brutalnego pobicia dziewczyna oszalała i została nazwana Dziką.
Odwiedzająca celę kobieta weszła do środka. Zobaczyła tam skuloną postać młodej może 18-letniej dziewczyny. Na stole stała nie ruszona strawa. Dziewczyna zaczęła nagle płakać i krzyczeć w niezrozumiałym dla nikogo języku. Kobieta przytuliła płaczącą dziewczynę i trochę ją uspokoiła. Jakub zamknął celę i ze smutkiem w oczach pożegnał gościa.
Onufer
Jest to obraz przedstawiający smutne losy tytułowego bohatera - więźnia o imieniu Onufer.
Utwór składa się z trzech części.
I część -
Do kancelarii zarządcy zostają przyprowadzeni dwaj więźniowie Onufer i Osmólec, którzy wszczęli między sobą kłótnię, zakończoną bójką. Pierwszy wypowiedział się Osmólec. Twierdził, iż Onufer nie daje współwięźniom spać, gdyż ma jakieś przewidzenia i dręczy nimi wszystkich. Krzyczy po nocach. Osmólec zbudził Onufra i chciał go uspokoić za co został przez tamtego zaatakowany i pobity. Osmólec błagał zarządcę by ten oddzielił go od Onufra, nazywając go zbójem-mordercą. Skarżąc się starał się jednocześnie przymilić zarządcy - nazywał go ojcem i matką zarazem, całował go po rękach i stopach. Udawał płacz i przerażenie. Zrobiło to ogromne wrażenie na surowym urzędniku, który nie tylko nie ukarał Osmólca, ale jeszcze nakazał mu by dawał innym dobry przykład, gdyż jest tutaj już kolejny raz i powinien to zrobić.
Drugi zaś z więźniów a jednocześnie uczestnik bójki - stał z wypisanym na twarzy szaleństwem i nie błagał ani o niską karę ani o przebaczenie. Zarządca zdecydował więc uwięzić go w karcerze na 24 godziny. Mimo, iż wówczas Onufer zaczął błagać o litość, zarządca pozostał nieugięty w swej decyzji.
II część -
Z akt jakie posiadał naczelnik odnośnie Onufera wynikało, iż dostał on karę 25 lat pozbawienia wolności gdyż w napadzie szału zabił swego pracodawcę. Więzień pracował jako parobek w gospodarstwie jednego z panów. Był przez niego wyjątkowo źle i bezdusznie traktowany: musiał nie tylko pracować na terenie gospodarstwa ale także kucharzył, sprzątał i pomagał w prowadzonym przez swego pana sklepie. Wszyscy wiedzieli, jakim człowiekiem był owy kupiec. Był on okrutny dla wszystkich swoich pracowników - bił ich, wyzyskiwał, nie płacił. To samo znosił Onufer - wszyscy we wsi widzieli nie raz pobitego parobka i poparzonego (gdy pracodawcy nie zasmakowała dana strawa wylewał ją na twarz parobka, kalecząc go boleśnie).
Wszyscy we wsi lubiąc dobrodusznego i pokornego Onufra prosili by ten odszedł od wyzyskiwacza ale parobek nie chciał tego zrobić, gdyż miał tam dla kogo być. Onufer poznał na swej służbie małego 12-letniego chłopca, także pracownika swego pana. Pokochał malca - gotował mu, prał, za zebrane pieniądze kupił chłopcu buty i ciepłą czapkę na zimę. Tym także zdobył sobie serce chłopca. Traktował go jak własnego syna i tylko dla niego znosił te wszystkie cierpienia.
Któregoś dnia kupiec stwierdził, iż zupa jaką przygotował parobek jest za słona i wylał ją na twarz parobka. Ten potulnie nic nie mówiąc posprzątał a gdy kupiec poszedł spać, zaczaił się na niego i zaatakował go. W akcie złości, desperacji doznał szału i zabił swego pana. W tym samym czasie do izby gdzie szalał Onufer wbiegł chłopiec. Zapamiętały w złości i opętany szałem Onufer rzucił się także na niego i jego też zabił.
Część III
Onufer niedługo po zajściu z Osmólcem - zmarł zamknięty wcześniej w komórce, gdyż żaden z więźniów nie chciał z nim przebywać w jednej celi. Z relacji jednego ze strażników Onufer próbował popełnić samobójstwo przez co znowu trafił do karceru. Będąc tam błagał strażników, by ci zabili go i skrócili jego męczarnie - Onufer bardzo przeżywał śmierć swego podopiecznego : „O moje dziecko - peda - o moje kochające! Czemuś ty wtedy wyszło w złą godzinę? O moje dziecko najmilejsze! Toć ja ciebie ubić nie chciał! Toć ja ciebie jak własną duszę miłował!" Patrzę ja, wytrzeszczam oczy, nikogo w komórce nie ma, a ten się precz trzęsie a modli: ,,O moje dziecko, odpuść ty mnie - peda - odpuść ty mnie swoją śmierć niewinną! O moje dziecko najmilsze - peda - kochanie moje najsłodsze!".
Któregoś dnia rano strażnicy znaleźli martwe ciało Onufera w pozycji wskazującej na modlitwę.
5