„KOMEDIANTKA” REYMONTA - STRESZCZENIE
BUKOWIEC
Stacja dąbrowskiej kolei leży w Bukowcu wśród wzgórz zarośniętych bukami i sosnami. W dolnie zbudowano stację. Budynek dworca jest jednopiętrowy, ma mieszkania dla zawiadowcy, jego pomocnika, stojący obok domek z drewna dla telegrafisty
i służby, strażnicze baraki. Zawiadowcą stacji był wdowiec Orłowski, który miał córkę - Janinę. O jej rękę prosił Orłowskiego Jan Grzesikiewicz. Ojciec obiecał, że wyda za niego córkę i zaprosił na obiad następnego dnia.
Grzesikiewiczowie byli chłopami. Stary Grzesikiewicz początkowo pracował jako karczmarz, potem został handlarzem. Zyskał majątek dzięki porębom i handlu opasami. We wsi wiele osób pamiętało, że kiedyś nazywali się Grzesik. Syn Jan wykształcił się, a potem służył ojcu pomocą. Janinę poznał dwa lata wcześniej i zakochał się w niej. U Orłowskiego pracowała Kręska. Była aktorka, która nie chciała już pracować w teatrze, dlatego rzuciła go i nie marzyła więcej o powrocie na scenę. Przez dwa lata była związana z dużo młodszym mężczyzną, ale ten ją porzucił. Potem poprzez ogłoszenia szukała nieskomplikowanej pracy. Zajęcie zaproponował jej Orłowski. Spokojne życie w Bukowcu bardzo jej odpowiadało. Marzyła
o ślubie z Orłowskim, którego dość wysoka pensja pozwoliłaby jej godnie żyć. Jedyną przeszkodą była córka Orłowskiego Janina, której obecność w domu krzyżowała plany służącej. Ojciec nienawidził córki, ponieważ była dziewczyną i dzieckiem jego ukochanej żony. Orłowska nie mogąc żyć z mężem-tyranem uciekła od niego i nigdy nie wróciła, choć mąż starał się ją do tego zmusić. Kilka lat po ucieczce Orłowska zmarła, a on zdecydował się przyjąć małe dziecko do domu.
W czasie obiadu Orłowski powiedział Jance, że Janek Grzesikiewicz poprosił o jej rękę. Janka nie zgodziła się na ślub z nim. Ale Orłowski chciał zrobić wszystko, żeby dziewczyna została żoną Grzesikiewicza, twierdził, że to szansa dla dziewczyny. Przypomniał, że odrzuciła także oświadczyny Zielenkiewicza, bo nie chciała, żeby z jej posagu spłacał swoje długi. Janek był lepszym kandydatem.
Janina czasem grywała w amatorskim teatrze - zresztą z powodzeniem. Opowiadając o swojej przeszłości Kręska dodatkowo zachęcała dziewczynę do zawodu aktorki. Po zakupie książki Szekspira Janka niemalże oszalała - rzeczywistość Bukowca wydawała jej się zbyt wąska na jej potrzeby.
Należało dać odpowiedź Grzesikiewiczowi. Po obiedzie Orłowski zostawił ich na osobności. Janek wyznał dziewczynie miłość i poprosił ją o rękę. Janka się wzruszyła i początkowo chciała przyjąć oświadczyny, ale po chwili wahania powiedziała, że ona go nie kocha, dlatego nie może się zgodzić. Janek próbował dać jej czas do namysłu, ale i na to się nie zgodziła. Gdy ojciec się o tym dowiedział, był wściekły. Próbował nakłonić ją do zmiany decyzji, a w końcu nastraszył, że wygna ją z domu. Dumna Janka sama odeszła wyjeżdżając z miasteczka.
WARSZAWA
W trakcie rozmów przy obsadzaniu roli Nitouche w teatrze Majkowska namawiała dyrektora, aby dał ją Nicolecie. Okazało się, że była to intryga - rola wymagała umiejętności śpiewania, a Nicoleta nie umiała. W tym czasie pojawiła się w teatrze Janka pytając o dyrektora. Poprosiła dyrektora Cabińskiego o pracę. Gdy usłyszał, że jest amatorką, kazał przyjść następnego dnia. Dyrektorowa nie darzyła sympatią nowych aktorek, bo kiedyś sama grywała i była zazdrosna. Starsza krawcowa Sowińska widziała zdenerwowanie Janki przed rozmową z dyrektorem i zaproponowała, aby dziewczyna przekupiła go alkoholem albo przekąską. Podczas przesłuchania dyrektor był bardzo zadowolony z umiejętności Janki, ale gdy zostali sami, zaczął obmacywać dziewczynę. Janka popchnęła i przewróciła Cabińskiego, który pogroził jej, że przy takim nastawieniu zawsze dostanie tylko role w chórze. Ale Janka ucieszyła się, że dostała jakąkolwiek pracę.
Przed pierwszym spektaklem Janka była zdenerwowana. Przed przedstawieniem poszła do obskurnej garderoby chórzystek, która była przeznaczona dla około dwudziestu aktorek. Wszystkie rozmawiały o swoich codziennych problemach. Podczas występu Janina była podekscytowana, myślała, że spełnia się jej marzenie. Ale jednocześnie rozczarowała się, że rekwizyty są tylko atrapami. W trakcie przerwy podglądała publiczność przez dziurę i doznała drugiego rozczarowania - publiczność składała się z ludzi podobnych do jej ojca i adoratorów. Podobnie jak oni ci ludzie wydawali jej się bezwartościowi. Napotkany redaktor obiecał napisać o niej artykuł i uczynić ją gwiazdą. Druga scena przedstawienia już tak bardzo nie cieszyła Janiny.
Ale powrót do brzydkiego pokoju hotelowego był jeszcze bardziej niemiły. W nocy nie mogła spać, śnił jej się Bukowiec
i Warszawa. Rano przyszła Żydówka, która chciała jej coś sprzedać, a potem zaoferowała towarzystwo zamożnych panów. Janka wyrzuciła ją z pokoju. W drodze na próbę spotkała Sowińską, która zaproponowała Jance wynajęcie spokojnego pokoju w jej domu. Podczas próby Janina pięknie zagrała na pianinie Kaczkowskiej. Dyrektor teatru pisał zaproszenie dla aktorów na kolację. Jego żona nie była zadowolona z gry Janki, co zdenerwowało Cabińskiego, bo nie miał zamiaru zwalniać najlepszej aktorki. Zaczęli się kłócić i krytykować nawzajem swoje umiejętności aktorskie. Niania zajmująca się ich dziećmi narzekała na brak pieniędzy. Kobieta ze wsi pracowała u dyrektorstwa od dawna i przywiązała się bardzo do dzieci.
Podczas przedstawienia w teatrze dyrektor był bardzo zdenerwowany, ponieważ do jego domu przyszedł mecenas, aby pomówić o interesach. Dyrektorowa obawiała się, że znowu chodzi o dług, który zaciągnęli pod zastaw jej bransoletki. Podczas próby mecenas wypatrzył Jankę. Chciał jej wróżyć z ręki, ludzie byli ciekawi, co wywróży, ale obiecał zdradzić sekret dopiero za dwa tygodnie. Mecenas w kawiarni oddał dyrektorowej zastawioną bransoletę jako prezent na urodziny.
Po próbie Janina przyszła do dyrektorstwa. Kobieta poprosiła ją o udzielanie lekcji gry swojej córce. Dziewczyna się zgodziła. Stało się oczywiste, że Janka ma specjalne względy u dyrektorowej. W trakcie przedstawienia Majkowska i Kaczkowska pokłóciły się o to, która powinna dostać kwiaty. Choć zwołano świadków, nikt nie chciał wystąpić przeciw którejś z aktorek. Janka oświadczyła, że widziała, jak bukiet dostała Majkowska. Od tej pory zostały przyjaciółkami.
W domu dyrektorstwa szykowano gale urodzinową żony, którą Cabiński nazywał Pepą. Choć było to bardzo kosztowne, niczego nie żałował, ponieważ później potrącał sobie z aktorskich pensji. Jako aktorki, które miały wystąpić na przyjęciu, dyrektor wybrał najgorsze, aby jego żona mogła błyszczeć jak gwiazda. Po próbie wszyscy zostali zaproszeni do domu dyrektorstwa, który wyglądał bardzo odświętnie. Jako ostania pojawiła się Janka, bo miała najdalej do domu dyrektora
z hotelu. Wyglądała bardzo ładnie i zachowywała się naturalnie i z wdziękiem, podczas gdy inne kobiety były sztuczne - ciągle zwracały uwagę, żeby nie pobrudzić swoich kreacji. Majkowska natychmiast zaczęła zagadywać Jankę i chodziła z nią pod rękę. Wszyscy goście rozmawiali, a Janka przypatrywała się im z zachwytem.
Po urodzinach Janina przeprowadziła się do domu Sowińskiej. Krawcowa była czasem niemiła i wybuchowa, ale Jankę traktowała bardzo dobrze. Sowińska miała ciężkie życie - mąż zostawił ją dla chórzystki. Potem wrócił do żony, miał z nią dziecko i znowu ją porzucił. Ale pogodziła się ze swoim losem, ciężko pracowała, aby utrzymać syna. Dziecko było inteligentne, ale matka nie miała pieniędzy, aby wysłać go do szkoły. Chłopiec trafił na nauki do brązownika, ale zaniedbywał obowiązki, bo ciągle czytał. Jego marzeniem była praca w teatrze. Ale kłopoty z chłopcem nie były jedynymi problemami Sowińskiej. Wkrótce przywieziono jej oślepłego męża, którego zdecydowała się przyjąć do domu. Córka wyszła za mąż, a syn Oleś pracował w teatrze i był artystą. Stale narzekał na brak pieniędzy, więc matka głodowała, aby pomóc dziecku. Gdy zakochał się w chórzystce, okazało się to tragicznym uczuciem. Okazało się, że Oleś się zastrzelił, bo dowiedział się
o swobodnym sposobie bycia swojej ukochanej. Sowińska w szale pobiła chórzystkę, ledwo odciągnięto dziewczynę od zrozpaczonej matki. Janka wysłuchała tej smutnej historii, ale w duchu zastanawiała się, jak by zagrała taką postać. Starała się zapamiętać słowa i gesty Sowińskiej.
Warszawa coraz bardziej nudziła Janinę. Czuła się przytłoczona kamienicami. W trakcie spaceru natknęła się na Niedzielską, matkę poznanego w teatrze Władka. Kobieta zaprosiła Jankę, bo czuła się samotna. Dziewczyna zaproponowała przejażdżkę dorożką do kamienicy Niedzielskich, ponieważ właścicielka zaczęła kasłać. Początkowo niechętna pomysłowi zgodziła się, gdy Janka zaproponowała, że to ona zapłaci. Niedzielska nakrzyczała na stróża kamienicy, że włożył nową koszulę. Stale się skarżyła próbując zniechęcić Janinę do syna, który był aktorem w tym samym teatrze.
Przygotowywano się do wyjazdu na Błonia, na który miała jechać także Janka. Oprócz niej mieli jechać Kotlicki (oświadczył się Jance), pisarz Głogowski, Topolski i jeszcze dwie aktorki. Topolski marzył o założeniu teatru grywającego tylko poważne przedstawienia, Głogowski był krytycznie nastawiony do idei i romantycznych poetów. Rozmowa na temat Byrona i Shelley'a zaintrygowała Jankę. Kotlicki żartował ze wszystkich. Z powodu deszczu wszyscy wrócili do Warszawy. Janka coraz lepiej czuła się w mieście. Głogowski coraz bardziej był nią zaintrygowany. Postrzegał ją jako kobietę dojrzałą, zaproponował jej przyjaźń.
W teatrze właśnie czytano dramat Głogowskiego "Chamy". Janina dostała małą rolę jako jedyna z chórzystek.
W Warszawie pojawił się mecenas. Zaproponował Jance i Majkowskiej śniadanie. Janina nie poznawała swojej koleżanki - przed chwilą załamana kobieta nagle odzyskała dobre samopoczucie. Janka nie zrozumiała tej przemiany.
W dniu opłaty pokoju Janka jest przerażona - bardzo szybko wydała znaczną sumę pieniędzy i teraz pozostało jej niewiele. Zapytany o wypłatę Cabiński był gburowaty, stwierdził, że nie ma dla dziewczyny pieniędzy ani za pracę w teatrze, ani za korepetycje jego córki. Po próbie skierował ją do kasy, gdzie wypłacono Jance zaledwie rubla. W tym momencie stało się jasne dla dziewczyny, dlaczego wszyscy pracownicy teatru tak uparcie poszukiwali różnych form zarobkowania. Bieda zaczęła jej doskwierać coraz bardziej.
Podczas spotkania z Głogowskim mężczyzna wypomniał Jance, że nie starała się o poważniejszą rolę w jego sztuce - on mógł jej pomóc w jej zdobyciu. Głogowski ponownie zaproponował dziewczynie przyjaźń, którą przyjęła. W dniu premiery przedstawienia Głogowskiego wszyscy byli podenerwowani, a najbardziej autor. Pierwszy akt przyniósł słabe brawa, ale następne zostały przyjęte przez publiczność z większym poważaniem. Głogowski był uradowany. Zaprosił aktorów na małe przyjęcie z okazji sztuki. Wszyscy dużo pili, więc Janka również, choć nie była przyzwyczajona do alkoholu. Upiła się i nie wiedziała, co się dzieje. Poczuła, że ktoś ją odprowadzał, obejmował, w dorożce obłapiał i całował. W chwili ocknienia rozpoznała Kotlickiego. Choć chciała się wyrwać, nie mogła. Dopiero gdy Kotlicki zadzwonił do bramy domu, odepchnęła go z całych sił i uciekła. Po jakimś czasie trafiła do domy. Jedyne, co myślała, to określenie: Podli, podli. Sowińska, gdy otworzyła drzwi, mówiła, że mogła poczekać z powrotem do poranka. Następnego dnia Janka udawała dumną kobietę, choć była przekonana, że wszyscy w teatrze poznali nocne historie.
Kilka dni później pojawił się Głogowski, przyniósł jej różne recenzje z przedstawienia. Zapowiedział swój wyjazd do Radomia, ponieważ miał tam pracować jako korepetytor. Janka nie była zadowolona, że traci dobrego przyjaciela, który na początku wydawał jej się niemiły.
Janka doświadczała coraz większej biedy. Nie miała pieniędzy na pokój, dlatego przestano ją szanować. Również Cabiński nie wypłacał należnych pieniędzy. Podkradał pieniądze z kasy teatralnej. Żądał pokazywania niesprzedanych biletów. Kilka rubli miało wystarczyć na wypłatę dla wszystkich aktorów. Janka nie kłóciła się o należności - widziała, że nawet niania kupowała dzieciom dyrektora jedzenie za swoje pieniądze. Córka Sowińskiej coraz głośniej domagała się czynszu za pokój, dlatego Janka zastawiła swoją złotą bransoletkę w lombardzie i w ten sposób zdobyła pieniądze. Zrezygnowała ze stołowania się
u Sowińskiej, ponieważ znalazła tańszą stołówkę. W efekcie ograniczania jedzenia całym jej dziennym pożywieniem była bułka z serdelkiem. Zaczęła głodować. Żeby zapachy jedzenia nie drażniły ją za bardzo, zamykała drzwi do pokoju. Przez okno widziała, że wszyscy wokół coś jedzą, tylko ona była ciągle głodna. Cabiński nadal nie wypłacał pensji, ale Jance dał
w tajemnicy przed innymi dwa ruble, aby dalej uczyła jego dzieci. Janka mogła kupić coś do jedzenia. Gdy przed wyjazdem odwiedził ją Głogowski, był przerażony jej opowieściami i sposobem życia. Próbował podarować jej 30 rubli, które odłożył na wyjazd do Radomia. Janka nie chciała przyjąć tych pieniędzy, ale w końcu dała się przekonać. Wykupiła z lombardu swoją bransoletkę i kupiła sobie kapelusz. Coraz łaskawszym okiem patrzyła na Władka, który najwyraźniej był w niej zakochany. Janka ponownie musiała zastawić bransoletkę, ponieważ głodowała. Aby nadal grywać w przedstawieniach mogła oszczędzać na jedzeniu, ale musiała kupować nowe ubrania. Gdy chodziła na spacery, z zazdrością przypatrywała się wystrojonym kobietom, które nigdy nie zaznały biedy. Ale mimo to czuła się od nich lepsza, bo miała życiowy cel i idee. Gardziła bogatymi ludźmi.
Władek poradził Jance, aby poprosiła dyrektorową o poważniejszą rolę w teatrze. Kobieta obiecała pomóc. Władek chciał pomagać Jance w nauce nowej roli. Spędzali razem coraz więcej czasu, aż dziewczyna zrozumiała, że się w nim zakochała. Lubiła jego towarzystwo i ton głosu, nawet cieszyła się z jego braw w teatrze. W końcu mu się oddała. Ale Władek miał wrażenie, że dostał jedynie ciało, a chciał także duszy dziewczyny. Janina coraz lepiej znała sztukę, którą ćwiczyła
z Władkiem, ale jej premierę stale przekładano. Nawet list od Głogowskiego nie sprawił jej spodziewanej radości. W teatrze coraz głośniej mówiono o kółku Topolskiego. Janka też została zaproszona. Potem na osobności zaproponował jej udział
w nowotworzonym teatrze. Sponsorem zgodził się być Kotlicki, ale jedynie pod warunkiem, że Janka weźmie udział w tym przedsięwzięciu. Dziewczyna była oburzona - nie chciała czuć się sprzedajną aktorką. Wtedy Topolski powiedział, że nikt nie miał jej za złe, że żyła z Głogowskim, że jest kochanką Władka, bo to było normalne. A znajomość z Kotlickim procentowałaby funduszami. Gdy odrzuciła propozycję, obrzucono ją obelgami. Gdy następnego dnia powiedziała Władkowi, że cały teatr wie o ich związku, nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Żalił się, że się zadłużył i nie ma pieniędzy, aby oddać. Matce z powodu jej choroby nie chciał mówić. Janka oddała mu swój zegarek, żeby zastawił. Sprzedał go, zabrał 20 rubli na spłatę zadłużenia, a Jance zostawił 10 rubli. Powtarzał sobie, że tym razem się odegra.
Janka brała udział w próbie, ale nikomu się nie podobała. Cabiński zabrał jej tę rolę. Była załamana. Wspomniała wróżbę, która głosiła: unikaj marzeń i wody. Według słów Rosińskiej w sprawę odebrania roli Jance była zaplątana Majkowska, ponieważ obawiała się konkurencji ze strony "przyjaciółki". Rosińska obiecała Jance zemstę na Majkowskiej. Janka widziała, że Majkowska ukradła jej wyćwiczone gesty i pozy. Szepnęła: złodziejka. Majkowska się przejęła. Rosińska naśladowała Majkowską, aż ta zaczęła się mylić. Sztuka wyjątkowo się nie udała. Niektórzy aktorzy byli zadowoleni, zażądali usunięcia Majkowskiej.
Władek celowo unikał Janki, bo wiedział, że to dziewczyna nie dla niego. Ciągle udawał w jej towarzystwie kogoś innego. Nie rozumiał jej wyniosłego sposobu bycia, jej wiecznych marzeń o teatrze. Janka czuła się chora. Nie odczuwała żadnych dolegliwości, ale miała wrażenie wypalenia. Teatr okazał się inny niż jej wyobrażenia o nim. Aktorzy przypominali klaunów, którzy zabawiają grupę gapiów. Okazało się, że teatralna sława była jedynie sloganem. Władek odwiedził ją tylko jeden raz, ale go wyprosiła. Nie chciała spędzać czasu z takim kłamcą. Nie rozumiała, jak się stało, że go pokochała i oddała mu się. Czuła się upokorzona. Sowińska radziła Jance wyjazd do rodzinnego Bukowca, ale dziewczyna nie chciała tam wracać. Jedyne, czego jej brakowało, to tamtejsza przyroda i krajobrazy. Od tych wspomnień od razu jej się poprawiło i postanowiła pospacerować nad Wisłą. Położyła się na piasku rozmyślając o nieudanym ostatnio życiu. Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła wędkarza, który obawiał się, że Janka chce skoczyć do wody. Dziewczyna zaprzeczyła i poczuła potrzebę zwierzeń. Zaczęli rozmawiać. Janka opowiedziała mu o zawodzie, choć prosty wędkarz w ogóle nie interesował się sztuką i teatrem, uważał je za udawany świat pełen kłamstwa. Twierdził, że jego ignorancja nie jest zamierzona, po prostu nie potrzebował kontaktu
z kulturą. Jego mądrość brała się z życiowego doświadczenia. Dla niego najważniejszy był szum drzew i śpiew ptaków. Przyroda była najwspanialszą sztuką, która uwrażliwiała na piękno. Wędkarz tłumaczył jej, że należy wybaczać krzywdy i zło.
Kiedy przyszedł Władek, potraktowała go oschle i wysłała do sklepu po puder. Władek spotkał mecenasa, któremu powiedział o chorobie Janki i braku pieniędzy. Mecenas dał mu ruble, a Władek - klucz do mieszkania. Gdy mecenas wszedł, Janka była rozebrana, zdenerwowała się. Wyrzuciła go z pokoju. Gdy po powrocie Władek powiedział, że wziął pieniądze od mecenasa, Janka zdenerwowała się jeszcze bardziej, ale postanowiła mu przebaczyć przypominając sobie słowa wędkarza. Janina ciągle grała jako chórzystka. Ale nie czuła dawnego pociągu do teatru. Pewnego razu zauważyła, jak Władek całował nagie ramiona Majkowskiej. Nazwała go podłym człowiekiem. Sowińska zorientowała się, że Janka jest ciąży, choć dziewczyna starannie to ukrywała, zabroniła jej używania gorsetu, bo to mogło zagrozić zdrowiu ciężarnej.
Majkowska i Topolski zaszantażowali Cabinskiego, że będą nadal dla niego grać, jeśli dostaną należyte pieniądze. Ale przy kasie doszło do kłótni. Gdy Janka upomniała się o należne pieniądze, została zrugana przez dyrektora. Ogłoszono koniec sezonu w teatrze. Dyrektorowa zaproponowała wyjazd Jance z całą rodziną do Płocka, ale dziewczyna musiała odmówić. Gdy została wezwana do umierającej Niedzielskiej, kobieta zapytała, gdzie jest jej syn. Kiedy Janka nie znała odpowiedzi, Niedzielska ją wyzwała. Dziewczyna nawet nie chciała się usprawiedliwiać. Gdy wracała do domu, spotkała aktorkę pracującą dla Cabińskiego - Wolską. Kobieta pracowała jako śpiewaczka w restauracji, ponieważ potrzebowała pieniędzy na lekarstwa dla dziecka. Janka chciała zobaczyć, jak wygląda jej praca. Przeraziła się, ponieważ zobaczyła pijaków stukających kuflami. Janka nie mogła się odnaleźć w takim świecie. W domu okazało się, że Sowińska wypowiedziała jej pokój, a rzeczy Janki zostawiła jako zapłatę za zaległe czynsze. Janka coraz częściej myślała o śmierci. Nocą ukradła butelke pełną esencji octowej, a rankiem opuściła dom. Wynajęła sobie pokój w hotelu, napisała listy: do ojca i do Głogowskiego. Po czym wypiła całą zawartość butelki. Upadła na podłogę cierpiąc. W kilak dni potem przebywający w Warszawie Kotlicki przeczytał w gazecie, że aktorka Janina Orłowska próbowała popełnić samobójstwo, jej stan określono jako poważny, ale lekarze dawali jej jeszcze szansę. Pobladły Kotlicki powiedział tylko: komediantka i wyrzucił gazetę.