Dla inteligenta wychowanego na Żeromskim naturalne było, że poświęcało się coś dla czegoś.
Czy taka postawa jest też oczywista dla twojego pokolenia?
Stefan Żeromski był jednym z najwybitniejszych pisarzy przełomu XIX i XXw. W swoich dziełach podejmował problematykę społeczną, wyczulony był na kwestię chłopską oraz na rolę inteligenta w społeczeństwie. Kreując swoich bohaterów - inteligentów, Żeromski przedstawiał ich jako idealistów zatroskanych o losy ojczyzny. Niejednokrotnie poświęcali oni własne szczęście a nawet życie dla celów wyższych - dla ratowania kraju i szczęścia narodu.
Przykładem takim jest nowela pt. „Siłaczka”, w której główna bohaterka Stanisława Bozowska pozostając wierna swoim romantycznym ideałom poświęcania się dla ogółu propagując pozytywistyczne hasła „pracy organicznej” i „pracy u podstaw”. Bohaterka rezygnuje z własnego szczęścia, a w końcu traci życie, aby kształcić ubogie dzieci. Jednak Bozowska była w swoich działaniach osamotniona, nikt z inteligencji nie chciał jej wesprzeć, przez co jej ideały nie spełniają się, a sama bohaterka umiera nie osiągnąwszy właściwie niczego wielkiego.
W powieści „Ludzie bezdomni” Żeromski przedstawia ten sam problem w odniesieniu do środowiska lekarskiego. Judnym - młody lekarz, idealista bardzo różnił się od pozostałych przedstawicieli inteligencji, lekarzy, którzy pomagali wyłącznie ludziom bogatym, bo to oni mogli zapłacić duże pieniądze za leczenie. Zgadzali się oni na istniejące podziały społeczne i fatalnie, wręcz nieludzkie warunki życia najuboższych. Za ten stan rzeczy obwiniali głównie kapitalistów i sami nie robili nic by to zmienić. Byli zdolni jedynie do filantropii, która sprowadzała się wyłącznie do pustych słów lub do jednorazowej pomocy, a i tak był do raczej sposób na uśpienie sumienia niż rzeczywista chęć poprawienia sytuacji najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Uważali, że ich pomoc jest zasługą, a nie obowiązkiem wobec społeczeństwa.
Jednak Judym był inny. Jako młody i pełen ideałów lekarz, próbował zmienić otaczającą go rzeczywistość, działając w myśl pozytywistycznego hasła „pracy u podstaw”. Wszędzie zauważał krzywdę ludzką i chciał się jej przeciwstawiać. Nawet awans społeczny nie oddzielił go od środowiska, z którego się wywodził. Dzięki temu czuł się odpowiedzialny za los najbiedniejszych, chciał spłacić dług wobec swojej warstwy. Bohater poświęca swoje szczęście osobiste, rezygnuje z miłości niosąc pomoc potrzebującym.
Po lekturze takich dzieł dla młodego inteligenta naturalne było więc, że poświęcało się coś dla czegoś - własne szczęście dla dobra ogółu. Ale czy dla nas młodych z przełomu nie XIX i XXw., lecz XX i XXIw. nadal jest to takie oczywiste? Zmieniły się czasy, także ideały, jakim dziś hołdujemy nie są już takie same. Polska jest już wolnym krajem, nie trzeba więc walczyć o jej wyzwolenie. Nie ma także takich warstw społecznych jak kiedyś. Nadal ludzie najubożsi potrzebują pomocy, jednak istnieje teraz
wiele organizacji, zakładanych głównie przez ludzi bogatych i wpływowych, których celem jest właśnie pomoc potrzebującym. Więc w czasach, gdy my młodzi nie musimy już rezygnować z własnego szczęścia dla dobra ojczyzny, czy nie robimy nic, czy może poświęcamy się czemuś, co dla nas jest prawdziwą wartością? Uważam, że raczej to drugie. Mamy z pewnością różne ideały i w różny sposób staramy się je realizować, ale gdy są one dla nas naprawdę czymś wzniosłym staramy się zrobić wszystko by nasz cel osiągnąć.
Jak już wspomniałam tych wartości jest wiele i są różne. Ja chciałabym powiedzieć o tych niestety dość rzadkich, ale moim zdaniem bardzo ważnych i słusznych. Chciałabym powiedzieć o człowieku, który poświęcił swoje zdrowie i wolność ratując nie innych ludzi lecz zwierzęta. Barry Horne, bo o nim mowa dokładnie o północy 6 października 1998r. przebywając w więzieniu Full Sutton rozpoczął swój trzeci strajk głodowy. Domagał się od rządu m.in. nie wydawania licencji nowym wiwisekcjom, nie przedłużania aktualnych licencji, wprowadzenia całkowitego zakazu przeprowadzania doświadczeń na zwierzętach w celach innych niż medyczne oraz rozpoczęcia działań mających doprowadzić do całkowitego zakończenia wiwisekcji nie później niż w lutym 2002r. Podstawowym warunkiem zakończenia strajku Barry'ego było przez rząd specjalnej Komisji Królewskiej ds. doświadczeń na zwierzętach. Wszystkie powyższe postulaty były tylko żądaniem spełnienia obietnic przedwyborczych laburzystów (Partii Pracy), którzy po wygraniu wyborów - jak to zwykle bywa - zapomnieli o nich.
Spotkania przedstawicieli Barry'ego z władzami nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów. Rząd bagatelizował sprawę i zwlekał z podjęciem wiążących decyzji.
Tymczasem po kilkudziesięciu dniach strajku, stan zdrowia Barry'ego uległ gwałtownemu pogorszeniu. Pięćdziesiątego dnia głodówki przewieziono go do szpitala w Yorku gdzie lekarze określili jego stan zdrowia jako ciężki.
Na całym świecie odbywały się akcje, których celem było okazanie poparcia dla Barry'ego; w tym także wiele akcji bezpośrednich (uwalnianie zwierząt, sabotaż, pikiety, demonstracje, itd.) dedykowanych Barry'emu. Naciskano również na ambasady oraz na rząd Wielkiej Brytanii.
10 grudnia, pomimo krytycznego stanu, Barry został przewieziony z powrotem do więzienia Full Sutton. 12 grudnia, po 68 dniach Barry Horne zakończył strajk głodowy.
Rząd podjął decyzję o powołaniu niezależnej komórki, która zajmie się kwestią wiwisekcji w Wielkiej Brytanii. Jak ta sprawa potoczy się dalej jeszcze nie wiemy.
Strajk Barry'ego Horne'a pokazał nam, że walka o prawa zwierząt dla wielu nie ma granic. Nieważne czy jest to Wielka Brytania, USA, Nowa Zelandia, czy jakikolwiek inny kraj, wszyscy walczą o to samo.
W tej chwili Barry powraca do zdrowia w szpitalu w Yorku. W wyniku głodówki mocno podupadł na zdrowiu - przestał widzieć na jedno oko, miał poważne zaniki pamięci, halucynacje. Jednak mimo wszystko uważa, że było warto.
Przypadek Barry'ego Horne'a nie jest odosobniony. Na całym świecie młodzi ludzie, którym nie jest obojętny los bezbronnych zwierząt walczą o poprawienie ich bytu. Bardzo często przeciwstawiają się dorosłym, lub naprawiają ich błędy.
Poglądy i ideały Barry'ego oraz innych działaczy z ALF'y są dość radykalne, ale wydaje mi się, że w wystarczająco dobitny sposób pokazują, że młodzież nadal ma swoje wartości, którym hołduje i, które jest gotowa bronić za wszelką cenę, poświęcając własne szczęście, karierę, a nawet życie.