Empatia i korzenie empatii
Źródła:
1. D. Goleman, Inteligencja emocjonalna w praktyce, wyd. Media Rodzina, Poznań 1999
2. D. Goleman, Inteligencja emocjonalna, wyd. Media Rodzina, Poznań 1997
3. K. Pospiszyl, E. Żabczyńska, Psychologia dziecka niedostosowanego społecznie, wyd. PWN, Warszawa 1981
Według Daniela Golemana, empatia to wyczuwanie uczuć innych osób, umiejętność spojrzenia na sytuację z ich punktu widzenia, tworzenie, podtrzymywanie więzi porozumienia z nimi[1]. Polega ona także na zdolności odczytywania komunikatów niewerbalnych, takich jak: ton głosu, gesty, wyraz twarzy itp. Warto także wspomnieć, że słowo empatia pochodzi z greckiego terminu empathea, oznaczającego wczuwanie się. Termin empathea używany był pierwotnie przez teoretyków estetyki do określenia zdolności postrzegania subiektywnych doznań innej osoby.
Empatia jest bardzo przydatna w wielu dziedzinach życia (np.: zarządzaniu, sprzedaży, sprawowaniu obowiązków rodzicielskich, polityce, pomaga w nawiązywaniu i podtrzymywaniu stosunków miłosnych, opanowanie zdolności empatii ułatwia drogę do sukcesów w szkole, zwiększa popularność i otwartość, aż w końcu umożliwia lepsze dostosowanie emocjonalne do innych[2].
Istnieje pogląd zgodnie z którym, kobiety są znacznie bardziej wyczulone na uczucia innych. Pogląd ten ma wprawdzie uzasadnienie naukowe (przykładowo w wielu kulturach dziewczynki wychowuje się tak, aby były bardziej wyczulone na uczucia i ich niuanse, aniżeli chłopcy), jednakże istnieją dwa godne uwagi wyjątki, które mają szczególne znaczenie w miejscu pracy. Po pierwsze, nie ma żadnych różnic, pomiędzy płciami w sytuacjach, w których ludzie starają się ukryć swoje prawdziwe uczucia; po drugie i kobiety, i mężczyźni wyczuwają równie dobrze niewypowiedziane myśli osób, z którymi łączą ich długotrwałe więzi. W rezultacie zarówno mężczyźni, jak i kobiety mają taką samą zdolność empatii z tym, że mężczyźni wolą wydawać się bardziej męscy, także wolą ukrywać swoją wrażliwość, która mogłaby zostać poczytana za objaw „słabości”. William Ickes, psycholog zajmujący się zagadnieniem empatii, tłumaczy to tak: „Jeśli mężczyźni wydają się czasem niewrażliwi na pewne sytuacje społeczne, to może to mieć więcej wspólnego z obrazem siebie, jaki pragną stworzyć, niż z ich zdolnością empatii”[3].
Korzeni empatii należy doszukiwać się we wczesnym dzieciństwie. Specjaliści z zakresu psychologii rozwoju uważają, że niemowlęta odczuwają przygnębienie bądź współczucie, zanim uświadomią sobie, że istnieją jako odrębne od innych istoty, przykładowo gdy niemowlę usłyszy płacz innego dziecka, można u niego zaobserwować przygnębienie. Dzieje się tak, ponieważ niemowlę reaguje na zdenerwowanie osób ze swojego otoczenia, tak jak gdyby cos złego, przydarzyło się właśnie jemu samemu. Dziecko robi to prawdopodobnie po to, aby lepiej pojąć co czują osoby z jego otoczenia. Dopiero po około jednym roku życia, zaczynają uświadamiać sobie, że coś złego, bądź dobrego spotkało kogoś innego, ale nadal nie wiedzą co mają z tym zrobić. Powyżej opisane zjawisko nosi nazwę mimikry motorycznej, nazwy tej jako pierwszy użył amerykański psycholog E. B. Titchener. Około połowy trzeciego roku życia dzieci zaczynają uświadamiać sobie, że np. ból odczuwany przez inną osobę nie jest odczuwany także przez nie, i w rezultacie próbują pocieszyć tę osobę. W tym wieku zauważalna, jest także różnica, pomiędzy względem wrażliwości na zmartwienia innych osób u poszczególnych dzieci, niektóre bez problemu potrafią zauważyć przygnębienie innych i reagują na nie, natomiast inne dzieci wyłączają się. Seria badań przeprowadzonych przez badaczy z Krajowego Instytutu Zdrowia Psychicznego wykazała, iż różnice w rozwoju empatii u poszczególnych dzieci zależą także od tego, w jaki sposób rodzice strofują swoje dzieci. Dzieci stają się bardziej empatyczne, kiedy rodzice zwracają im uwagę na krzywdę, którą wyrządziły innym osobom swoim złym zachowaniem, np. „popatrz jaka ona jest smutna przez to co jej zrobiłeś”, zamiast „to było wstrętne”[4].
Efektem, złego strofowania dziecka przez rodziców, może być zanik, naturalnej zdolności każdego człowieka do empatii, co w dalekiej przyszłości może doprowadzić do tego, że dziecko, już jako osoba dorosła stanie się aleksytymikiem. Aleksytymicy to osoby, które nie zdają sobie sprawy zarówno z uczuć innych osób, jak i własnych. Są zdezorientowani, kiedy muszą określić, jakie uczucia nurtują znajdujące się wokół nich osoby. Emocjonalne nuty i akordy jakie pobrzmiewają w słowach bądź czynach innych ludzi, jak np. znaczący ton głosu, zmiana postawy, wymowne milczenie, bądź drżenie są przez nich niezauważalne. Niemożność odbioru uczuć innych osób świadczy o braku istotnych składników inteligencji emocjonalnej, a co za tym idzie (w najgorszym wypadku) upośledzenie poczucia człowieczeństwa. Brak empatii występuje zwykle u psychopatycznych przestępców, gwałcicieli i osób nagabujących dzieci[5].
Atmosferę wychowawczą domu można porównać do „klimatu” w którym wzrasta i rozwija się mały człowiek. Na atmosferę wychowawczą rodziny decydujący wpływ wywierają stosunki emocjonalne istniejące pomiędzy rodzicami. Już w pierwszych tygodniach życia otoczenie, osoby najbliższe wywierają swój wpływ na przeżycia emocjonalne dziecka, które stanowią podstawę rozwoju jego uczuć, a następnie - jego stosunku do ludzi i świata. Wiadomo również, że atmosfera pogody i życzliwości otaczająca dziecko ma wpływ na jego aktywność, a tym samym na lepszy, szybszy jego rozwój[6].
Daniel Stern stwierdził na podstawie przeprowadzonych badań, iż często powtarzające się kontakty pomiędzy rodzicami a dziećmi, kształtują podwaliny życia emocjonalnego. Najważniejsze są te momenty w których dziecko przekonuje się, że jego emocje spotykają się z empatią, są akceptowane i odwzajemniane przez rodziców. Dzieci takie potrafią, już jako dorośli ludzie łatwiej odczytywać uczucia innych osób. Empatia wyrasta ze samoświadomości, tzn. im bardziej jesteśmy otwarci na nasze własne emocje, orientujemy się w swoich własnych uczuciach, tym sprawniej odczytujemy uczucia innych osób.
Ważnym czynnikiem mającym wpływ na rozwój empatii, ma także proces dostrojenia się matki do dziecka, który ilustruje krótka historia: Mark jest bardziej podobny do matki, Fred zaś przypomina ojca. Kiedy chłopcy mieli trzy miesiące, matka starała się często uchwycić wzrok Freda, a gdy odwracał twarz starała się na nowo pochwycić jego spojrzenie, na co dziecko jeszcze bardziej odwracało się. Kiedy przestała na niego patrzeć, to Fred spoglądał na nią i cały cykl pogoni za spojrzeniem powtarzał się, co często kończyło się wybuchem płaczu Freda. Nigdy nie goniła zaś za wzrokiem Marka. Po roku Fred był bardziej lękliwy i zależny, aniżeli Mark, nie potrafił utrzymać kontaktu wzrokowego, natomiast Mark patrzył ludziom prosto w oczy. Według psychiatry Daniela Sterna dostrojeniem się jest to, że dziecko przekonuje się, że jego emocje spotykają się z empatią są akceptowalne i odwzajemniane. Matka dostroiła się do Marka, natomiast do Freda nie.
Dostrojenie się, lub nie rodziców do dziecka, kształtuje oczekiwania emocjonalne, które jako dorosła osoba wnosi się do swych bliskich związków z innymi oraz, że mają one dużo większy wpływ na jego późniejsze zachowanie, niż najbardziej dramatyczne wydarzenia z dzieciństwa. Dostrojenie się dokonuję się bez słów, wyznaczając rytm związku pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Poprzez dostrojenie się, matki dają do zrozumienia swoim dzieciom to, że wiedzą co one czują, np. dziecko potrząsa grzechotką a matka w odpowiedzi na to kołysze go. Takie określone przypadki dostrojenia się dają niemowlęciu budzącą otuchę poczucia połączenia emocjonalnego. Matki przesyłają niemowlętom takie sygnały co minutę. Oczywiście niemowlęta także wysyłają do nas informacje o swoich potrzebach, pragnieniach, uczuciach, a każda matka doskonale rozpozna, czy płacz jej dziecka oznacza głód, ból, zmęczenie, czy potrzebę bliskości. Dobry obserwator także zauważy mnóstwo znaków wysyłanych przez dziecko i z pewnością świetnie się z nim porozumie[7].
Dostrojenie się, jest czymś zasadniczo różnym od naśladowania. Stern uważa, że jeśli tylko naśladuje się niemowlę, to pokazuje się, że wie się co ono zrobiło, a nie, jak ono się czuło. Aby wiedziało o tym, że wiesz co czuje musisz w inny sposób odegrać swoje emocje. Stern podkreśla także, że w życiu dorosłego człowieka, najbliższe intymnemu dostrojeniu się matki do dziecka, są stosunki seksualne.
W jednym z eksperymentów Stern poprosił matki, aby zamiast dostrajać się do dzieci, celowo reagowały na ich zachowania, nadmiernym lub zbyt słabym okazywaniem swoich uczuć, dzieci odpowiadały na to natychmiastową konsternacją i przygnębieniem.
Jeśli matka stale wykazuje brak empatii z emocjami dziecka - radościami, łzami, potrzebą przytulenia czy pieszczenia - to zaczyna ono unikać wyrażania, a być może także odczuwania tych emocji. W ten sposób zaczynają znikać z repertuaru dziecka całe gamy emocji, szczególnie jeśli zniechęca się je otwarcie, lub pośrednio do ich okazywania. Dziecko uczy się, że kiedy coś mnie ekscytuje to nie potrafię wprawić matki w podobną ekscytację, a zatem równie dobrze mogę w ogóle przestać to robić. Z tego powodu dzieci mogą zacząć preferować pożałowania godne emocje. Jest jednak nadzieja którą dają związki „naprawcze”, czyli związki z innymi osobami np. przyjaciółmi i krewnymi, czy też psychoterapeutą, które stale przekształcają nasz roboczy model stosunków międzyludzkich.
Przykładowo trzymiesięczne dzieci ogarniętych depresją matek odzwierciedlały ich nastroje. W zabawie okazywały dużo więcej złości i smutku, a mniej spontanicznej ciekawości i zainteresowania niż niemowlęta, których matki nie znajdowały się w depresji.
Ponoszone przez całe życie koszta braku dostrojenia się rodziców do dziecka mogą być bardzo duże, i to nie tylko dla niego. Wskazują na to badania przestępców, którzy popełnili najbardziej okrutne zbrodnie. Historie ich życia zdają się świadczyć o emocjonalnym zaniedbaniu i braku okazji do dostrojenia się do innych osób. Choć zaniedbanie emocjonalne w dzieciństwie, a także trwała intensywna przemoc emocjonalna (w tym okrutnych sadystycznych gróźb, upokorzeń i zwykłej podłości) bywają paradoksalne. Dzieci które padły ofiarą takiej przemocy, stają się niekiedy nadzwyczaj czułe na emocje osób ze swego otoczenia. Wzloty i upadki takich osób diagnozuje się czasem jako „zaburzenia osobowości z pogranicza”.
Podstaw empatii należy doszukiwać się ponadto w funkcjonowaniu mózgu. W 1975 roku stwierdzono, że uszkodzenie prawego płata czołowego, doprowadziło do tego, że pacjenci nie potrafili zrozumieć komunikatu emocjonalnego przekazywanego przez ton głosu mówiącej osoby, mimo że doskonale rozumieli jej słowa. Przykładowo słowo „dziękuję” miało zawsze to samo neutralne znaczenie.
Biuletyn z 1979 roku opisywał pacjentów z uszkodzeniami innych części prawej półkuli. Pacjenci ci nie potrafili wyrażać swoich emocji tonem głosu, czy gestami. Wiedzieli co czują, ale nie umieli po prostu tego przekazać. Wielu autorów uważa, że wszystkie te rejony kory mózgowej, są silnie powiązane z układem limbicznym. Badania te dokładnie omówił w artykule na temat biologii empatii Leslie Brothers. Przedstawił on odkrycia neurologii jak i wyniki badań porównawczych, prowadzonych na zwierzętach, Brothers wskazał tam kluczową rolę ciała migdałowatego i jego połączeń z okolicą asocjacyjną kory wzrokowej w leżących u podłoża empatii układach powiązań nerwowych.
Małpy okazują empatię, albo jak twierdzi Brothers, posiadają umiejętność „komunikacji emocjonalnej”. Po ustaleniu, że małpy naprawdę odczytują emocje swych towarzyszy z wyrazu ich twarzy, badacze wprowadzili łagodnie do mózgów małp długie, cienko zakończone elektrody. Elektrody te pozwalały zarejestrować aktywność poszczególnych, pojedynczych neuronów. Oznacza to, że mózg jest od samego początku zaprogramowany na reagowanie na specyficzne oznaki emocji, czyli że (jak już wcześniej wspomniano) empatia jest uwarunkowana biologicznie. Odczytywanie emocji angażuje połączenia pomiędzy korą mózgową a ciałem migdałowatym, które odgrywają kluczową rolę w przygotowaniu odpowiednich reakcji.
Żyjącym na wolności dzikim małpom, przecinano po ich schwytaniu, połączenia między korą, a ciałem migdałowatym. Po wypuszczeniu małpy te potrafiły radzić sobie ze zwykłymi zadaniami, takimi jak zdobywanie pożywienia i wspinanie się na drzewa, ale zatraciły zupełnie zdolność odpowiedniego reagowania emocjonalnego na inne osobniki w stadzie, w rezultacie zaczynały żyć samotnie, unikając kontaktów ze swym stadem.
Podobne badanie, przeprowadził psycholog Robert Levenson z Uniwersytetu Kalifornijskiego, nad małżeństwami, w których jedno z małżonków starało się odgadnąć, co czuje drugi podczas gorącej dyskusji. Okazało się, że największa zgodność empatii występowała u tych mężów i żon, których własne reakcje fizjologiczne biegły tym samym torem, co oglądane przez nich reakcje ich partnerów[8].
[1] D. Goleman, Inteligencja emocjonalna w praktyce, wyd. Media Rodzina, Poznań 1999, str. 440
[2] D. Goleman, Inteligencja emocjonalna, wyd. Media Rodzina, Poznań 1997, str. 159-161
[3] D. Goleman, op. cit., str. 446-448
[4] D. Goleman, op. cit., str. 162-163
[5] Tamże, str. 159 - 160
[6] K. Pospiszyl, E. Żabczyńska, Psychologia dziecka niedostosowanego społecznie, wyd. PWN, Warszawa 1981
[7] P. Nocoń, Pogadaj z maluchem, W: Focus styczeń 2008, str. 44
[8] Tamże, str. 164-171