Poglądy ekonomiczne przedstawicieli wczesnego socjalizmu
Myślicieli przedstawionych w tej części wykładu łączyła krytyka ekonomii klasycznej oraz krytyka ówczesnych (kapitalistycznych) stosunków produkcji. Tych przedstawicieli wczesnego socjalizmu można pogrupować w dwa odrębne nurty, które określa się mianem:
Socjalizmu utopijnego - charakteryzuje go brak realizmu w poglądach, które głosili przedstawiciele tego nurtu.
Socjalizmu naukowego - charakteryzował się większym realizmem, naukową podbudową głoszonych teorii
Przymiotnik „utopijny” został użyty w nawiązaniu do dzieła Tomasza Morusa „Utopia”, w którym przedstawiał wizję idealnego państwa i nazwał go Utopią. To dzieło powstało w Średniowieczu, a wtedy wielu autorów podejmowało tego typu zagadnienie. Powstała m.in. „Nowa Atlantyda” Francisa Bacona, „Miasto słońca” Tomaso Campanellę. Ci autorzy opisywali idealne państwa, idealne stosunki społeczne, jakie miały w tym państwie obowiązywać. Te zasady były utopijne, nierealne. Tak samo nierealne były czasami poglądy przedstawicieli tego nurtu. Brakowało realizmu w głoszonych przez nich poglądach.
Przedstawiciele socjalizmu utopijnego chcieli urzeczywistnić socjalizm bez wprowadzania zasadniczych zmian w funkcjonowaniu podziału dochodu społecznego miedzy różne grupy społeczne, występujące wtedy w gospodarce kapitalistycznej. Chcieli wprowadzić socjalizm bez żadnej rewolucji. Miało się to dokonać drogą perswazji. To również świadczy o utopii. Przedstawiciele tego nurtu wierzyli, że drogą rozmów, perswazji uda się przekonać wyższe klasy (arystokracja), by dostrzegły korzyści, jakie płyną ze zmian, które poprawią sytuację ludzi najuboższych. Wierzyli, że te zmiany klasom wyższym też przyniosą korzyści.
Przedstawiciele socjalizmu naukowego poszukując zwolenników do swoich projektów, zwracali się do inteligencji, drobnej burżuazji. W przypadku socjalizmu utopijnego były to klasy wyższe, a więc arystokracja.
To również świadczy, że ten nurt był bardziej realistyczny. Arystokracja nie miała bowiem żadnego motywu, by cokolwiek zmieniać, natomiast inteligencja i drobna burżuazja miały.
Samo słowo „socjalizm”, które się tutaj pojawia pochodzi z języka łacińskiego (socjalis - społeczny) i upowszechniło się w pierwszej połowie XIX w. Oznaczało ideologię, która głosiła krytykę kapitalizmu. Głosiła również potrzebę stworzenia lepszego ustroju gospodarczego i społecznego, opartego na społecznej własności środków produkcji. Chcieli pozbawić kapitalistów ich własności prywatnej, która hamuje rozwój społeczny. Była to zupełnie inna ideologia niż ta, którą znamy z XX wieku i którą próbowano wprowadzać w życie (z niepowodzeniem).
Przedstawiciele socjalizmu utopijnego:
Claude Henri de Saint-Simon (1760-1825) - arystokrata francuski, który napisał dzieło „O systemie industrialnym” w roku 1822
Francois Marie Charles Fourier (1772-1837) - tytuły dzieł, które napisał zupełnie nie świadczą o tym, że on się zajmował ekonomią: „Teoria czterech ruchów i ogólnych przeznaczeń”, „Teoria jedności powszechnej”. Może jedynie „Nowy świat przemysłowy i społeczny” jest trochę zbliżony tytułem do ekonomii.
Robert Owen (1771-1858) - nie był publicystą, nie zajmował się raczej pisarstwem, natomiast wprowadzał w czyn swoje pomysły. Wśród kilku broszur, które napisał należy wymienić: „Nowy pogląd na społeczeństwo, czyli rozprawy o kształceniu charakteru”, „Rewolucję w umysłach i postępowaniu ludzkości”.
Saint-Simon był Francuzem, arystokratą, chlubił się pochodzeniem od samego Karola Wielkiego. Biografowie piszą, że jego lokaj budził go codziennie okrzykiem: „Niech Pan wstanie, panie hrabio, ma Pan dzisiaj dokonać wielkich czynów!”. Świadomość, że się jest wybrańcem historii, może wpływać na świadomość człowieka. Powoli narastała w nim świadomość, że jest wybrańcem historii, człowiekiem zdolnym do wielkich czynów, do wzięcia udziału w wielkich wydarzeniach. Jednym z takich wydarzeń był udział w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Brał udział w pięciu kampaniach, za co został odznaczony Orderem Cincinnata. W czasie tej wojny, pomimo że był arystokratą, stał się wyznawcą nowych idei - wolności i równości.
Po wojnie o niepodległość wyjechał do Meksyku, aby namawiać wicekróla do przekopania kanału gdzieś na Przesmyku Panamskim, który połączyłby ze sobą Ocean Atlantycki z Oceanem Spokojnym. Saint-Simon twierdził, że wyszłoby to z korzyścią dla handlu w tym rejonie. Król z tego pomysłu nie skorzystał. Zrealizowano go dopiero na początku XX wieku.
Saint-Simon powrócił więc do Francji, gdzie uczestniczył w Rewolucji Francuskiej. Kilkakrotnie znalazł się w więzieniu. Udało mu się ocalić swe życie. W więzieniu doznał objawienia. Zobaczył siebie w roli wielkiego filozofa, którego myśli, idee trafiają do innych ludzi, są wprowadzane w czyny. On zaś przejmuje ster rządów razem z innymi, podobnymi sobie, filozofami. Harmonijnie rządzą nowym porządkiem społeczno-gospodarczym. To objawienie miało wielki wpływ na jego przyszłość. Zaczął on poszukiwać wiedzy, aby stać się tym wielkim filozofem, myślicielem. Zaczął skupiać wokół siebie innych naukowców, finansować ich prace badawcze. Byli to naukowcy z różnych dziedzin: nauk przyrodniczych, ścisłych, społecznych, ekonomiści, filozofowie, intelektualiści. Saint-Simon zadawał im pytania, sam uczestniczył w ich pracach, przysłuchiwał się ich debatom, dyskusjom. Sam również zaczął podejmować różnego rodzaju prace badawcze. Zazwyczaj były to badania dotyczące życia społecznego. Pewnego razu doszedł do wniosku, że brakuje mu podstawowej, elementarnej wiedzy dotyczącej życia rodzinnego, że nie wie nic o tym, jak wyglądają relacje w rodzinie, między małżonkami, miedzy małżonkami a dziećmi, itd.
Postanowił więc przeprowadzić badania w tym kierunku. Z tego powodu znalazł kobietę, z którą zawarł kontrakt ślubny na 3 lata, aby Saint-Simon mógł prowadzić badania na „żywej tkance”. Po roku Saint-Simon miał dosyć tego eksperymentu. Stwierdził, że małżeństwo jako instytucja posiada ograniczenia, że tylko osoby o silnym charakterze potrafią w tym związku.
Finansując badania innych naukowców Saint-Simon wydał cały swój majątek. Przepuścił całą rodzinną fortunę. Był zmuszony wysyłać błagalne listy z prośbą o wsparcie do różnych przedstawicieli arystokracji, do tych których znał i do nieznanych mu osób. Błagał w nich o wsparcie finansowe: „Monsieur, niech pan będzie moim zbawcą, umieram z głodu (...) Od 15 lat żyję o chlebie i wodzie (>..) sprzedałem wszystko prócz mojej odzieży, by opłacić przepisywanie moich prac. Do tego stanu nieszczęść przywiodła mnie pasja wiedzy i dobra społecznego, pragnienie znalezienia pokojowych sposobów zakończenia tego straszliwego kryzysu społeczeństwa całej Europy (...)”.Takich listów napisał tysiące, ale nikt na nie zareagował, nikt mu nie przysłał żadnych pieniędzy.
Nie z tego jednak powodu Saint-Simon przeszedł do historii myśli ekonomicznej. Jest on również znany ze stworzenia czegoś na kształt „religii przemysłowej”. Stworzył coś na kształt sekty wyznawców ekonomii. Dzisiaj brzmi to dziwacznie. Wiedza ekonomiczna miała być wiedzą tajemną, niedostępną dla pospólstwa. Był to prawdziwa religia, miał swoich wyznawców, swoje kościoły. Była oparta na zbiorze myśli Saint-Simona. Na terenie Francji było 6 departamentów, jakby „kościołów”. Powstały także odgałęzienia w Niemczech i w Anglii. Wyznawcy tego kościoła ubierali się na niebiesko, nosili szpiczaste czapki, nadawali sobie stopnie: „ojców” i „synów”. Saint-simoniści opracowali szczególny kodeks moralny, który w pewnych przypadkach stanowił jedynie przyzwoicie skodyfikowaną niemoralność. Z prawdziwą moralnością nie miał wiele wspólnego.
Saint-Simon głosił program budowy doskonalszego ustroju społecznego, gospodarczego, w którym prawdziwa władza polityczna, gospodarcza będzie należeć do ciał kolegialnych oraz do parlamentu. Nie będzie króla, lecz będzie parlament i ciał kolegialne (wybieralne). W skład tego parlamentu, tych kolegiów, reprezentacji całego społeczeństwa miała wchodzić elita uczonych oraz druga grupa, którą Saint-Simon nazwał industrialistami (wytwórcy, przedsiębiorcy, przemysłowcy, rolnicy, kupcy). Ogólnie można powiedzieć, że industrialiści to ta grupa, która bierze aktywny udział w życiu gospodarczym, napędza koła gospodarki.
Właśnie uczeni i industrialiści mieli wchodzić w skład parlamentu i ciał kolegialnych. Władza monarchy istniałaby nadal, lecz byłaby jedynie władza reprezentacyjna. Monarcha panowałby, ale by nie rządził. Miała jedynie nawiązywać do tradycji, natomiast monarcha nie posiadałby żadnej realnej władzy. Zabrakło tu także arystokracji. Saint-Simon tak napisał: „Załóżmy, że Francja nagle straci pięćdziesięciu swoich najlepszych lekarzy (...) matematyków (...) mechaników (...)” itd., itd. Na kilku stronach Saint-Simon wyliczał prawie trzy tysiące różnego rodzaju zawodów, profesji. Wymieniał artystów, uczonych, rzemieślników. Po czym zapytał: „Jaki byłby tego skutek?” I odpowiedział: „Byłaby to katastrofa, pozbawiająca Francję jej duszy”. I ciągnął dalej swoją myśl tymi słowami: „Załóżmy jednak, że zamiast tych nielicznych osób, Francja zostałaby za jednym uderzeniem pozbawiona górnej warstwy społecznej. Przypuśćmy, że utraci brata królewskiego, ileś tam księżnych, urzędników korony, ministrów stanu, sędziów i dziesięć tysięcy najbogatszych właścicieli ziemskich, łącznie trzydzieści tysięcy ludzi. Jaki byłby tego skutek?”. I odpowiada: „Skutek byłby bardzo smutny, bo są to wszystko dobrzy ludzie. Jednak strata ta miałaby charakter emocjonalny. Państwo na pewno nie ucierpiałoby. Bardzo wielu ludzi zdołałoby pełnić funkcje tych „pięknych ozdób”.
To określenie „piękne ozdoby” charakteryzuje stosunek Saint-Simona do arystokracji. Oni są po prostu ozdobami, nie przyczyniają się w żaden sposób do rozwoju społecznego, pasożytują na tym społeczeństwie, są dla społeczeństwa tylko pięknymi ozdobami. Morał jest jasny: to pracownicy różnych zawodów, przedsiębiorcy, artyści, kupcy, uczeni zasługują na najwyższe uznanie, na nagrodę za swoją pracę. Próżniacy, a więc arystokracja na najmniejsze. Tymczasem w życiu jest odwrotnie: ci, którzy najmniej pracują, więcej czerpią korzyści. Saint-Simon postulował, aby ta zależność została odwrócona. Jego zdaniem, nagroda w postaci wynagrodzenia powinna być dostosowana do świadczeń, jakie dana osoba pełni na rzecz społeczeństwa. Te nagrody powinny przypadać jedynie aktywnym członkom społeczeństwa, a nie leniwym, pięknym „ozdobom”.
Wychodząc z tego założenia, uczniowie Saint-Simona (lecz nie on sam) chcieli likwidacji własności prywatnej. Dostrzegali oni również ogromne możliwości systemu kredytowego przy budowie gospodarki. Głosili potrzebę budowy centralnej instytucji planowania społeczno-gospodarczego. Należy podkreślić, że nie był to plan Saint-Simona.
Nowy ustrój społeczno-gospodarczy miał powstawać jedynie droga perswazji, przekonywania arystokracji, polityków do korzyści, które płyną z realizacji tych utopijnych pomysłów.
Fourier (czyt. furier) był jeszcze większym ekscentrykiem niż Saint-Simon. Można powiedzieć, że był szaleńcem, który żył w swoim urojonym świecie. Miewał czasami przebłyski geniuszu i wtedy potrafił coś konstruktywnego powiedzieć, opracować jakąś koncepcję.
Znaczna część jego twórczości to jednak czyste szaleństwo. Tak np. Fourier wierzył, że Ziemi dane jest 80 tysięcy lat trwania. W tym czasie Ziemia przechodzi różne epoki rozwoju, etapy postępu, które zakończą się Apogeum Szczęścia. W czasie tego Apogeum Ziemię ogarnie szczęście. Przedstawił je dość obrazowo: morza zamienią się w lemoniadę, księżyc podzieli się na sześć nowych, odrębnych satelitów, pojawią się nowe gatunki zwierząt, np. antywieloryb, którego będzie można zaprzęgać do statków, podobnie jak kona zaprzęga się do wozu.
Jego poglądy społeczne są bardziej bliskie rzeczywistości. Wynikały one z rozczarowania Fouriera względem wszystkich ówczesnych instytucji społeczeństwa, w którym żył Fourier. Rozczarowanie doprowadziło do stworzenia przez niego wspólnego systemu ideologicznego, polegającego na budowie nowego ustroju gospodarczego. Ten nowy ustrój miał być oparty na wspólnotach konsumpcyjno - produkcyjnych, zwanych falangami.
Falanga to zrzeszenie ludzi, którzy decydują się żyć pracować razem oraz dzielić się wytworami swojej pracy. Jest to więc zrzeszenie producentów i jednocześnie konsumentów własnej pracy, którzy dobrowolnie, w zorganizowany sposób gospodarują na farmie, będącej ich wspólną własnością. Obszar falangi miał wynosić około 1 mili kwadratowej. Miały się tam znajdować różnego rodzaju budynki gospodarcze, warsztaty pracy oraz pomieszczenia socjalne, sypialnie, jadalnie, łazienki. W takiej wspólnocie mieszkałoby ok. 2 tysięcy osób. Członkowie mieli tworzyć tzw. brygady produkcyjne, składające się z 5-6 osób, wykonujących jakieś zajęcia produkcyjne. Te zajęcia brygada wybierałaby w zależności od umiejętności i upodobań.
Fourier uważał, że nikt nie uchylałby się od pracy, bo każdy robiłby to, co mu odpowiada: kto chce rąbać drewno - rąbałby drewno, kto chce stać przy maszynie - będzie stał przy maszynie, itd. Ta dobrowolność miała sprawić, że wszyscy będą z pracy zadowoleni, że nikt nie będzie do tego przymuszony. Na pytanie, jak rozwiązać problem dotyczący brudnej roboty, której nikt nie chciałby wykonywać, Fourier nie odpowiadał.
Falanga byłaby wspólnotą produkcyjną i opierałaby się na całkowitej równości majątkowej oraz konsumpcyjnej. Przypominałaby spółkę akcyjną, gdzie poszczególni członkowie wnoszą pewien wkład. Część osób wnosi wkład w postaci własnej pracy (socjetariusze), część osób wnosiłaby wkład w postaci kapitału (akcjonariusze). Socjetariusze mogliby wykupić udziały i stawać się akcjonariuszami. To nie było wykluczone.
Owen (czyt. ołen) - w odróżnieniu od Saint-Simona i Fouriera nie był człowiekiem pióra, lecz człowiekiem czynu. Nie był człowiekiem myśli. lecz eksperymentatorem, który wprowadzał swoje pomysły w życie. Owen zaliczany jest do socjalistów utopijnych z powodu braku sukcesów w realizacji swoich pomysłów, planów.
Owen miał tylko jeden, jedyny sukces. Na samym początku działalności jako przedsiębiorcy, uratował przed bankructwem upadający zakład włókienniczy w Szkocji, w miejscowości New Lanark. Objął tam posadę dyrektora i wprowadzając nowe, rewolucyjne metody zarządzania uratował go przed upadkiem. Dzięki temu sukcesowi zdobył spory majątek oraz sławę. W tym miasteczku Owen miał okazję wypróbować w praktyce, zarówno swoje, jak i cudze pomysły, dotyczące właściwych stosunków między pracownikami a kapitałem.
Jedną z takich teorii, którą sprawdzał był pogląd, że żaden człowiek nie jest lepszy od swego otoczenia. Jeśli zmieni mu się otoczenie, można zmienić także samego człowieka (wg Marksa: „Byt określa świadomość”). To byt decyduje o tym jacy ludzie są. Owen twierdził, że jeśli poprawi się ludziom warunki bytowe, o zmieni się samych ludzi. Zaczną oni inaczej myśleć, funkcjonować.
Można to przyrównać do współczesnej reklamy proszku to prania: kobieta przynosi mężczyźnie obiad. On zaczyna łapczywie jeść. Kiedy jednak daje mu czystą koszulę, on ją zakłada i zaczyna nabierać manier, ogłady. Ta biała koszula określa jego zachowanie.
W tym sensie miejscowość New Lanark była jednym, wielkim laboratorium badawczym, w którym Owen próbował sprawdzić, czy rzeczywiście byt określa świadomość. Reformy Owena polegały na poprawie bytu, warunków pracy prawie 2 tysięcy zatrudnionych w tych zakładach ludzi. Skrócił dzień pracy do 10,5 godziny, zakazał zatrudniania dzieci, założył zakładowy sklep spożywczy, by pracownicy nie przepłacali gdzieś indziej, założył szkołę publiczną dla dzieci pracowników, pomógł utworzyć samorząd osiedlowy, propagował walkę z alkoholizmem, wprowadził ubezpieczenia dla załogi na wypadek chorób i na starość. Dzięki tym posunięciom w szybkim czasie nastąpił wzrost wydajności pracy, zysku w zakładzie.
Owen upojony tym sukcesem, próbował realizować swoje pomysły na daleko większą skalę. Zrezygnował z kierowania zakładem, by realizować znacznie śmielsze pomysły - założenia takich wspólnot produkcyjno - konsumpcyjnych w innych miejscach i tworzyć je od podstaw. W tym celu wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam znalazł grupę zwolenników która podjęła się zamieszkania w takiej wspólnocie. Owen założył komunę produkcyjno - konsumpcyjną, która była czymś na kształt falangi Fouriera.
Pierwszą taką komuną była „Nowa Harmonia”. Przypominała falangę. Jej głównym celem nie była jednak produkcja, lecz wychowanie dzieci na lepszych obywateli. Owen twierdził, że jego własne pokolenie jest już stracone, bo żyje w czasie obowiązywania niesprawiedliwych stosunków społecznych. To co można zrobić dla przyszłych pokoleń, to tak wychować dzieci, by one nauczyły się żyć wspólnie, produkować wspólnie, konsumować wspólnie. Jeden z jego bliskich współpracowników zaczął go oszukiwać. Po 3 latach komuna zbankrutowała.
Nie zrażony Owen założył drugą, która jednak również upadła po 6-u latach. Jeden ze współpracowników założył na jej terenie gorzelnię i rozpijał robotników. Owen przeniósł się więc do Londynu. W 1832 roku utworzył bazar, czyli taką giełdę towarową. Spółdzielcy, którzy do niej należeli (byli jej udziałowcami) dostarczali swoje wyroby, płody rolne i w zamian otrzymywali od zarządu tego bazaru tzw. bony pracy. Były to oświadczenia o ilości wydatkowanej pracy na produkcję. Jeżeli ktoś np. dostarczył tonę marchewki, to musiał określić, ile pracy włożył w produkcję tej marchewki i w zamian otrzymywał bony o różnym nominale: na 5 godz. pracy, na 10 godz. pracy, itd. Wszystkie ceny na tym bazarze były też wyrażone w godzinach pracy. I tak marchewka kosztowała np. 0,5 godz. pracy, coś innego 1 godz. pracy, itd. Bazar zbankrutował po 2 latach.
Owen był także inicjatorem angielskiego ruchu robotniczego, a dokładniej ruchu związkowego. Założył w Anglii związek zawodowy o nazwie Wielka Narodowa Unia Moralna Klas Produkcyjnych i Użytecznych.
Poglądy Fouriera, Owena mogą nam się dzisiaj wydawać dziwaczne, to jednak w Stanach Zjednoczonych w tym czasie działało ponad 40 różnych faland. Jeśli do tego dołoży się radykalne ruchy religijne, które również tworzyły takie zamknięte sekty, to było ich prawie 170. Sto siedemdziesiąt komun, które żyły jako wspólnoty produkcyjno - konsumpcyjne. Ta moda w Stanach Zjednoczonych trwa do dzisiaj. Dużo taniej ziemi sprawia, że co jakiś czas ktoś zakłada taką wspólnotę.
Poglądy przedstawicieli socjalizmu naukowego
Do przedstawicieli należą:
Jean Charles Leonard Simonide de Sismondi (1773-1842) - autor dzieła „Nowe zasady ekonomii politycznej, czyli o bogactwie, jego stosunku do ludności”
Pierre Joseph Proudhon (1809-1865) - autor dzieła „Co to jest własność” oraz „System sprzeczności ekonomicznych, czyli filozofia rynku”.
Sismondi - urodził się w Genewie. Był ekonomistą, historykiem, bacznym obserwatorem ówczesnej sytuacji politycznej, społecznej i gospodarczej Europy Zachodniej. Początkowo popularyzował idee A. Smitha. Był zwolennikiem ekonomii klasycznej, liberalnej. Później jednak zaczął krytykować tę ekonomię. Z uwagi na głoszone poglądy zalicza się go do nurtu ekonomii drobnomieszczańskiej. Sismondi należał do tych myślicieli, którzy byli poważnie zaniepokojeni kierunkiem, w którym podąża rewolucja przemysłowa. Przejście od stadium rękodzielnictwa do stadium produkcji maszynowej, a potem do produkcji wielkoprzemysłowej rodziło wiele poważnych konfliktów społecznych. Sismondi patrząc na tę ewolucję produkcji dostrzegał, że rozwój techniki, rozwój wynalazczości sprawia, że z pola widzenia znika gdzieś człowiek. Jego miejsce w procesie produkcji zaczyna zajmować maszyna.
Postęp techniczny wręcz przerażał Sismondiego. Pisał on, że konkurencja wielkich fabryk, proces koncentracji kapitału, wielkiego przemysłu spycha drobne, rujnowane z dnia na dzień rzemiosło, na skraj bankructwa. Wychodząc z takiego przekonania uważał, że klasa drobnomieszczańska, klasa tworzona przez drobnych wytwórców, rzemieślników, producentów dzieli ciężki los klasy robotniczej. Ta dola drobnomieszczaństwa jest w wielu przypadkach podobna do ciężkiej doli robotników. Pod wpływem rozwoju techniki bogaci się jedynie wąska elita kapitalistów.
Sismondi, obserwując sytuację gospodarczą przeciwstawiał się prawu rynków Say'a. Nie podzielał zawartego w nim przekonania, że produkcja automatycznie zapewnia zbyt, zapewnia popyt na wytworzone produkty. Sismondi twierdził mianowicie, że rozwojowi produkcji nie zawsze towarzyszy rozwój konsumpcji. Wyższa produkcja nie zawsze oznacza wyższą konsumpcję. Wraz ze wzrostem produkcji, wynagrodzenie, które z tej produkcji powstaje przypada tylko wąskiej grupie przemysłowców. Natomiast reszta społeczeństwa wcale się na tej produkcji nie bogaci. Ta produkcja nie generuje wyższych dochodów dla wszystkich klas społecznych, a jedynie dla wąskiej grupy przemysłowców. Ci przemysłowcy wcale nie muszą wydawać więcej, nie muszą więcej konsumować, ponieważ ich celem jest akumulacja. Wyższa produkcja nie przekształci się w wyższą konsumpcję, co zakłada prawo rynków Say'a. Oczekiwanie na wzrost konsumpcji jest daremne, nigdy nie nastąpi. Szerokie masy społeczne nie otrzymują dochodów z tej wyższej produkcji.
Zubożałe grupy społeczne nie zapewniają gospodarce właściwego popytu na wytworzone towary, zwłaszcza że tych wytworzonych towarów jest coraz więcej, dzięki temu, że mamy do czynienia z produkcją przemysłową, z zastosowaniem coraz to wydajniejszych maszyn. Zdaniem Sismondiego, przeciwdziałać kryzysom nadprodukcji może jedynie instytucja państwowa. To państwo, podejmując odpowiednią politykę gospodarczą, może przywrócić właściwą proporcję, właściwą relację między produkcją a konsumpcją, między popytem a podażą.
Tak np. polityka podatkowa, która obciążyłaby dochody osiągane przez bogatych, jednocześnie chroniłaby drobnych wytwórców. W ten sposób mogłaby przeciwdziałać tym niekorzystnym tendencjom. Interwencjonizm państwa obejmowałby również spowalnianie procesu postępu technicznego. Postęp zabiera bowiem pracę robotnikom i jest przyczyną ich nędzy.
Sismondi nie występował przeciwko własności prywatnej. Przeciwnie, uważał że istnienie tej własności jest uzasadnione, korzystne dla społeczeństwa, bo stanowi bodziec, motywację do większej pracy. Człowiek pracuje po to, aby mieć pieniądze, cieszyć się ich posiadaniem. Sismondi krytykował niepohamowane dążenie ludzi, zwłaszcza kapitalistów, do zysku. Krytykował także nieograniczoną konkurencję, która wynika z niepohamowanego dążenia do zysku. W konkurencji upatrywał wszelkie zło kapitalizmu. Uważał, że była powodem przyspieszenia postępu technicznego, czynnikiem odpowiedzialnym za zubożenie szerokich mas społecznych. Z uwagi na jego niepokój związany z rozwojem techniki K. Marks, analizując poglądy Sismondiego, określił go mianem romantyka ekonomicznego, który pragnął zahamować obracające się koła historii.
Proudhon - jest znany przede wszystkim ze swojego hasła, które występuje w tytule jego dzieła „Własność to kradzież”. To hasło zostało później wyśmiane przez K. Marksa, który słusznie uważał, że każda kradzież już z góry zakłada istnienie własności. Coś stanowi czyjąś własność i ktoś chce to ukraść po to, aby to było jego. Dlatego powiedzenie „własność to kradzież” jest sprzeczne i nielogiczne.
Można się z tym nie zgodzić, bo być może ta zajadłość Marksa względem Proudhtona nie wynika z różnic ideologicznych, lecz po prostu z powodów osobistych. Kiedy Marks założył Pierwszą Międzynarodówkę chciał pozyskać Proudhtona dla tego ruchu robotniczego. Chciał aby Proudhon wziął udział w jego pracach. Gdy ten odmówił, naraził się bardzo Marksowi, który później krytykował wszystko, co ten zrobił lub napisał.
Druga publikacja Proudhtona również spotkała się z zajadłą krytyką. Marks stwierdził, że „System sprzeczności ekonomicznych, czyli filozofia nędzy” sama w sobie jest bardzo nędzna. Napisał odpowiedź na tę książkę, którą zatytułował „Nędza filozofii”.
W swoich publikacjach Proudhon usiłował rozwiązać sprzeczności między własnością środków produkcji, a potrzebą wolności, jaką każdy człowiek posiada. Uważał, że likwidacja własności prywatnej zagraża własności człowieka. Nie odrzucał całkowicie możliwości zastąpienia własności prywatnej. Chciał zrezygnować z użycia pieniądza w trakcie wymiany. Nowy sposób wymiany miał polegać na wzajemnym świadczeniu usług przez dwa podmioty, co w ekonomii nosi nazwę mutalizmu.
Początkowo ludzie wymieniali towar za towar (barter). Mutalizm jest czymś więcej. Dotyczy nie tylko wymiany towarów, ale również usług. Ta idea jest śmieszna, bo może prowadzić do absurdów. Można wyobrazić sobie sytuację, że idziemy do restauracji, zamawiamy kolację, natomiast później nie płacimy za nią w kasie, lecz np. zmywamy naczynia, obieramy ziemniaki, pomagamy w kuchni, itp. W pewnych przypadkach mutalizm może wchodzić w rachubę, jeśli np. są zatory płatnicze wynikające z hiperinflacji. Stosowały go częściowo polskie firmy na początku lat 90-tych. Nie może on być jednak powszechnym sposobem wymiany w gospodarce.
Karol Marks - był człowiekiem niezwykle interesującym. Przez propagandę, ideologię socjalistyczną został „odczłowieczony”. Marks z „krwi i kości” został jakby przysłonięty przez Marksa pomnikowego.
Urodził się 5 maja 1818 roku w Trierze, w rodzinie niemieckiego prawnika pochodzenia żydowskiego. Ojciec jego przeszedł na protestantyzm głównie dlatego, aby rozszerzyć grono swoich klientów. Chciał, aby jego syn - Karol kontynuował wykonywany przez niego zawód i odziedziczył później kancelarię prawniczą. Z tego powodu, po zakończeniu nauki w liceum, Karol został wysłany do Bonn na studia prawnicze. Karola jednak te studia nie interesowały i nigdy ich nie skończył. Trochę czasu jednak stracił, głównie na spotkania towarzyskie. Wino, kobiety i śpiew to było to, co Karol Marks lubił bardziej niż wykłady z prawa.
W Bonn zaczął pisać wylewne wiersze liryczne, których znaczna część nie zachował się do dnia dzisiejszego, bowiem córka Marksa, w trosce o rewolucyjny wizerunek swego ojca te wiersze zniszczył. Zachowały się tylko te, które Karol wcześniej komuś ofiarował, czy też próbował opublikować.
W czasie studiów zapuścił brodę, której nigdy już nie zgolił i jest jego charakterystycznym wyróżnikiem. Z powodu ciemnej karnacji skóry otrzymał przezwisko „Murzyn”. Ta ciemna karnacja nie jest widoczna na żadnych zdjęciach. Prawdopodobnie propaganda socjalistyczna pokryła Marksa patyną, czy też wyrzeźbiła w brązie, ale również wybieliła. Żona i córki też używały tego przezwiska. Jego rodzina nazywała go też bardziej „pieszczotliwie”, np.: nasz czarny dzikus. To określenie dobrze oddaje sylwetkę oraz temperament Karola Marksa. Był krępy, potężnie zbudowany. Miał groźne spojrzenie. Z natury był człowiekiem niezwykle „dzikim”, niezwykle wybuchowym, wręcz aroganckim. Od początku uważał, że ktoś kto nie podziela jego poglądów, rozumowania nie może mieć racji. Nazywał ich gburami, pluskwami, „mieszał z błotem”. Był więc człowiekiem niezwykle konfliktowym.
Karol Marks przerwał studia prawnicze i pojechał do Berlina na tamtejszy uniwersytet, gdzie zaczął studiować filozofię. W 1841 roku był już doktorem filozofii. Po zakończeniu studiów pojechał do Kolonii i zaczął pracować jako redaktor w „Gazecie Reńskiej”. Szybko stał się redaktorem naczelnym tego pisma. Jednak ten awans stał się „gwoździem do trumny” tej gazety. Karol Marks lubił pisywać artykuły wprowadzające, felietony, a że słynął z bardzo złośliwego, zajadłego pióra, gazeta została zamknięta przez cenzurę. Karol napisał artykuł o carze Rosji, a że Prusom zależało na utrzymaniu dobrosąsiedzkich stosunków z Rosją, to gazetę po prostu zamknięto.
W 1843 roku Marks ożenił się ze swoją przyjaciółką z lat dziecięcych Jeny von Westphalen. Była to pruska arystokratka, starsza od niego o 4 lata. Gdy zamknięto gazetę, Marksowie przeprowadzili się do Paryża, by wydawać Roczniki niemiecko-francuskie. Ukazał się tylko jeden, jedyny numer, bowiem pismo również zostało zamknięte przez cenzurę. W Paryżu Marksowie byli częstymi bywalcami salonów arystokratycznych. Sami także wydawali przyjęcia.
W tym czasie Marks poznał Fryderyka Engelsa. Obu panów połączyła głęboka, silna, mocna przyjaźń. Była to bardzo „dziwna” przyjaźń. Engels obchodziła się z Marksem tak, jakby można tego było oczekiwać od kobiety względem przedmiotu jej uczuć. Bał na każde jego zawołanie, dawał pieniądze, płacił rachunki, był mu bardzo, bardzo oddany. Gdy przebywali w tym samym mieście, to widywali się ze sobą kilka razy dziennie. Prowadzili długie dyskusje, dysputy. Gdy los rzucił ich do dwóch różnych miast, to wtedy wymieniali między sobą bardzo obszerną korespondencję. Jeny urządzała Karolowi sceny zazdrości o Engelsa. Zarzucała, że poświęca mu więcej czasu niż swojej rodzinie.
Mówi się, że tylko dwie osoby przeczytały Marksa „od deski do deski” - wiele tysięcy stron, wiele, wiele tomów. Pierwszą osobą była właśnie żona Marksa. Ponieważ Karol miał bardzo nieczytelny charakter pisma, redakcje odmawiały przyjmowania jego rękopisów do druku, bo nikt nie mógł przeczytać tego, co Marks napisał. Z tego powodu Jeny przepisywała jego prace i dlatego musiała je przeczytać. Engels zaś z sympatii, z przyjaźni również wszystko czytał, co Marks napisał.
W 1845 roku władze francuskie wysiedliły Marksów z Paryża. Przenieśli się oni do Belgii. W tym czasie zaczęła z nimi mieszkać pokojówka imieniem Helen. Helen prawdopodobnie zakochała się w Karolu. Owocem tej miłości był nieślubny syn. Wywołało to pewne problemy. Zastanawiano się, jak tę sprawę rozwiązać. Jeny udawała, że niczego nie dostrzega. Należało jednak dać dziecku nazwisko. Marks poprosił o pomoc przyjaciela. Engels zgodził się i jedyny syn Karola Marksa nosił nazwisko Engels. Z prawowitą żoną Marks miał tylko córki (trzy lub cztery).
W Belgii, w 1847 roku Marks i jego żona Jeny oraz Engels napisali wspólnie „Manifest Komunistyczny”. Obwieszcza on bliski koniec kapitalizmu. Nie wyznacza konkretnej daty śmierci, lecz bliską agonie tego systemu oraz ostateczną rewolucję, która będzie udziałem robotników. „Manifest” rozpoczyna się od złowróżbnych słów: „Widmo krąży po Europie - widmo komunizmu”. Zwrot kończący: Proletariusze wszystkich krajów - łączcie się !” zostało wymyślone przez Engelsa.
„Manifest Komunistyczny” zaleca 10 posunięć. Można powiedzieć, że tworzą one program polityczno-gospodarczy, który należy zrealizować
Wywłaszczenie własności ziemskiej i użycie renty gruntowej na wydatki państwa
Jest zbieżny z punktem programu politycznego Johna Stuarta Milla. On też domagał się nacjonalizacji renty gruntowej. Karol Marks „poszedł” dalej. Chciał wywłaszczyć właścicieli ziemskich i użyć renty gruntowej, którą oni czerpali na wydatki państwa.
Wprowadzenie silnie progresywnego podatku od dochodów
Obecnie prawie wszystkie współczesne państwa realizują ten postulat (oprócz Estonii i Rosji)
Zniesienie prawa dziedziczenia
John Stuart Mill postulował ograniczenie tego prawa, zaś Marks żądał jego całkowitego zniesienia. Tak naprawdę, to Marks chyba nie wierzył w spełnienie tych swoich postulatów lub też kierował się tzw. moralnością Kalego (co innego „Kali zabrać krowę”, a co innego „Kalemu zabrać krowę”). Sam czekał na spadki, na zapisy dziedziczne. Z utęsknieniem wyczekiwał, kiedy jego najbliżsi „zejdą” z tego świata, aby zdobyć jakieś pieniądze w spadku. Na pewno nie chciał się tym spadkiem dzielić z innymi. To właśnie upoważnia nas do stwierdzenia, że sam nie wierzył w spełnienie swoich postulatów, a jeśli nawet w nie wierzył, to miały one obowiązywać wszystkich, oprócz niego samego.
Konfiskata własności wszystkich emigrantów i buntowników
Kolejny punkt, gdzie wcześniejsza uwaga może być poczyniona. Tak na dobrą sprawę, to właśnie Karol Marks był buntownikiem, był emigrantem (przeniósł się z Prus do Francji, do Belgii). Buntował innych i sam się buntował przeciwko władzy. To jemu należałoby ten majątek zabrać. Oczywiście ten punkt miał dotyczyć innych buntowników, a nie jego.
Scentralizowanie kredytu w rękach państwa przy pomocy banku państwowego
Państwa socjalistyczne to realizowały. Był tylko jeden bank - Narodowy Bank Polski
Scentralizowanie środków transportu
Zwiększenie liczby fabryk państwowych
Na przykład poprzez nacjonalizację przemysłu.
Przymus jednakowej pracy dla wszystkich, utworzenie armii przemysłowych
K. Marks jako intelektualista, jako człowiek, który poziomem intelektualnym „wystaje” ponad te resztę zwykłych ludzi, miał być pewnie zwolniony z tego przymusu. Nigdy bowiem nie „splamił się” jakąkolwiek pracą fizyczną.
Zjednoczenie gospodarstw rolnych z zakładami przemysłowymi, działania w kierunku stopniowego usuwania różnicy między miastem a wsią
Był kiedyś taki „geniusz Karpat”, który ten plan próbował urzeczywistnić. W Rumunii budował na wsiach wieżowce, gdzie mieli mieszkać robotnicy.
Publiczne, bezpłatne wychowanie i kształcenie wszystkich dzieci
Ten postulat jest realizowany przez wszystkie, bez wyjątku, współczesne państwa (także kapitalistyczne).
Po napisaniu, wydaniu „Manifestu Komunistycznego” nad Europą przeszła „trąba powietrzna” w postaci Wiosny Ludów (1848 r.). Marksowie w tym gorącym okresie otrzymali nakaz wysiedlenia z Belgii. Karol Marks w Kolonii założył Gazetę Reńską, która jednak szybko zostaje zamknięta. W czasie Wiosny Ludów Marks i Engels biorą aktywny udział w tym buncie, chociaż każdy w nieco innym charakterze. Engels staje na czele zbrojnych oddziałów robotniczych, które próbują wyzwolić pewne obszary Francji, Niemiec spod okupacji burżujów, kapitalistów. Z powodu sukcesów, które odnosi otrzymuje przydomek „generał”. Marks jeździ od jednego do drugiego miasta, odwiedza fabryki, wygłasza promienne mowy, zbiera pieniądze od robotników na swoją działalność, na działalność ruchu robotniczego. Te pieniądze w dużej mierze idą do kieszeni samego Marksa, aby miał za co wychować swoje córki, utrzymać rodzinę. Marks przybiera pseudonim „Rambo”, aby nie być rozpoznawanym.
Po zakończeniu Wiosny Ludów Marks i Engels przenoszą się do Anglii. Engels zajął kierownicze kierownictwo w zakładach włókienniczych, Marks osiadł w Londynie. Ponieważ mieszkali w różnych miastach, prowadzili miedzy sobą ożywioną korespondencję. Listy te zajmują wiele tomów. Marks cierpiał na chorobę, jaką jest brak pieniędzy. Engels, na ile to możliwe, pomagał mu. Obaj wpadli na „genialny” pomysł, że Engels będzie przesyłał pieniądze pocztą, w listach. Gdyby ktoś je przechwycił, nie przyniosłyby mu one żadnej korzyści, bo banknoty były przedzierane da dwie części. W porannym liście wysyłał jedną część, w popołudniowym zaś drugą. Jeny je później sklejała i w ten sposób mieli stałe źródło dochodu. Później Engels finansował Marksom miesięczną rentę w całkiem sporej wysokości.
W tym okresie amerykański dziennik zaproponował Marksowi pisywanie felietonów do tej gazety. Miał je depeszować do Nowego Jorku telegrafem. Był tylko jeden problem - Marks w tym czasie jeszcze nie mówił. A tym bardziej nie pisał po angielsku. Wpadli więc na pomysł że to Engels będzie pisywał felietony, potem będzie depeszował do Londynu, do Marksa. Ten z kolei oddepeszuje do Nowego Jorku. Taki układ funkcjonował przez wiele, wiele miesięcy. Potem plan unowocześnili. Marks pisał felietony po niemiecku i depeszował do Engelsa. Engels je tłumaczył i depeszował do Londynu, do Marksa. Marks na końcu przesyłałby je do Nowego Jorku. Ten układ również funkcjonował dość długo. Kiedy Karol opanował język angielski, wtedy pisał już sam. Na 320 artykułów aż 109 jest autorstwa Engelsa od początku do końca.
W 1864 roku Marksowie otrzymują spadek po rodzicach Karola. Był to spory zastrzyk gotówki, za który kupili m.in. dom w Londynie, wydawali wystawne bale, przyjęcia. Ich córki brały lekcje gry na fortepianie, lekcje tańca (jak przystało na córki obrońcy biednych robotników !). Z części tych pieniędzy Marks organizował Pierwszą Międzynarodówkę.
Przez jakiś czas Międzynarodówka działała, ale została zlikwidowana przez samego Marksa. Marks nie cierpiał Rosjan. W jego ustach słowo „Rosjanin” brzmiało jak najgorsza obelga. Uważał ich za naród niższego rzędu. Obawiał się, że rosyjskie hordy runą przez granice, zaleją Niemcy, Francję, dotrą aż do Anglii i zniszczą całe zdobycze, jakie wypracowała sobie zachodnia klasa robotnicza. Nie chcąc dopuścić, aby w Pierwszej Międzynarodówce zyskał popularność emigrant rosyjski - Bakunin, Marks postanowił zlikwidować Pierwszą Międzynarodówkę. Tu z pomocą przyszedł jego przyjaciel. Engels złożył wniosek, aby siedzibą Międzynarodówki w kolejnych latach jej funkcjonowania był Nowy Jork.
Dotychczas jej przedstawiciele zbierali się w państwach neutralnych, np. w Szwajcarii. O ile przedstawicielom robotników łatwo było przyjechać do Genewy, o tyle nie było ich już stać na podróże do Nowego Jorku. Dlatego też Pierwsza Międzynarodówka przestała funkcjonować.
Jak widać biografia Karola Marksa jest bogata. Równie bogata jest jego bibliografia. Obejmuje ona zarówno prace pisane samodzielnie, jak i prace pisane wspólnie z Engelsem. Jest wśród nich „Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej”, „Kapitał” i inne.
Karol Marks zmarł 14 marca 1883 roku w Londynie. Ciągle palą się na jego grobie świeczki.
Postawa życiowa Karola Marksa:
Nie był sentymentalnym socjalistą (jak np. J. S. Mill), któremu serce się krajało na widok cierpień klasy robotniczej
Był „czystej krwi” intelektualistą, miał koncepcję, że musi mieć miejsce rewolucja w społeczeństwie, że istniejące stosunki społeczne nie mogą być utrzymane
Jedynie klasa robotnicza może dokonać tej rewolucji
Współczucie dla klasy robotniczej było mu obce. Traktował ją globalnie i tylko pod jednym kątem - musi ona być zdolna do akcji rewolucyjnej, aby zawładnąć środkami produkcji. W tym właśnie celu budził świadomość klasową tej grupy. Namawiał do podjęcia tej walki. W tej klasie upatrywał jedyną siłę, która jest zdolna przeprowadzić tę rewolucję.
Jego życie było niekończącym się polowanie, pogonią za pieniędzmi. Marks pożyczał, zastawiał, podpisywał weksle, czekał z utęsknieniem na spadki, na zapisy, żebrał, wyłudzał, rzadko zaś zarabiał
Nawet jeśli nie zgadzamy się z Marksem, pogardzamy nim, sytuacją, do której doprowadził, to musimy przyznać, że posiadał umysł nieprzeciętny. Posiadał siłę, która sprawiła, że jego słowa stały się na ¾ kuli ziemskiej przedmiotem głębokiego kultu oraz respektu. Niektóre duże ruchy religijne nie maja tylu zwolenników. Można się z jego poglądami nie zgadzać, gardzić nimi, używać obelżywych określeń, ale trzeba mieć świadomość, że respektowano je, słuchano ich na wielkim obszarze kuli ziemskiej.