Mówca: etos i autorytet
Według Arystotelesa środki przekonywania uzyskane za pośrednictwem mowy dzielą się na zależące od:
- charakteru (etos) mówcy ( jego wiarygodność)
- nastawienia słuchaczy (ich emocjonalne pobudzenie)
- dowodzenia (rzeczywistego lub pozornego)
Etos |
Autorytet |
„Przekonanie to winno jednak wyrastać nie z posiadanej uprzednio opinii na temat mówcy, lecz z jego mowy.”(Arystoteles) Obraz mówcy, którego nośnikiem jest mowa. „...wrażenia własnej osoby, które przekazuje mówca za pomocą swoich słów” (Ch. Perelman, L. Olbrecht-Tyteca).
Istnieje zawsze, nawet wbrew woli mówcy („jakim cię widzą..”)
Obraz spełnia zadanie perswazyjne, gdyż audytorium utożsamia go z osoba, uznając zalety „retoryczne” za rzeczywiste. |
„... człowiek jest autorytetem dla drugiego w pewnej dziedzinie dokładnie wtedy, kiedy wszystko, co należy do tej dziedziny i zostało przez pierwszego podane z naciskiem do wiadomości drugiego, zostaje przyjęte, uznane przez tego ostatniego”(J.Bocheński)
Autorytet może poprzedzać wypowiedź lub być rezultatem skutecznej perswazji. Pochodzi spoza mowy.
Rzeczywisty, uzależniony od zbiorowości i pozorowany, np przez: -swoiste błędne koło: gwarancją wiarygodności mówcy jego zalety, gwarancja jego zalet jego słowa: „wierzcie mi, na mój honor” -wzmocnienie kategoryczności sądów - umieszczenie siebie wśród autorytetów |
Konstruowany przez: - wybór argumentów i ich słowny wyraz - mimika -gesty -ton głosu -strój miejsce wygłaszania mowy
Etos może być konstruowany jako autorytet: - „ja jako...” - powoływanie się na cudzy autorytet w celu tworzenia swojego wizerunku
Taktyki autoprezentacyjne dzieli się na: - atrybucyjne - maja na celu przekazanie informacji, że człowiek ma pewne cechy - repudiacyjne - maja przekazać informację, że pewnych cech się nie posiada |
Autorytet może pochodzić z: -oceny ról społecznych -zasług -poglądów - gotowości słuchaczy do wysłuchania go („autorytet na kredyt”)
Może służyć kreowaniu etosu
Uznanie autorytetu winna poprzedzić analiza: - czy wypowiada się w sprawie związanej ze swoja specjalnością? - czy jest anonimowy („naukowiec”, „lekarz”) czy jego tożsamość daje się zweryfikować - czy dostępne dane pozwalają wypowiadać się na dany temat nawet specjaliście?
|
„Nieprawdą jest przy tym [..] ze szlachetność mówiącego nie ma żadnego wpływu na siłę przekonywania. Wprost przeciwnie[...] charakter mówcy daje największą wiarygodność (jego argumentom).” (Arystoteles Retoryka)) Łatwiej jest wyolbrzymić juz istniejące zalety, niż sfabrykować coś, czego całkowicie nam brak. (Cyceron De oratore) |
|
Warunkiem przekonania jest zdobycie zaufania słuchaczy przez okazanie: - rozsądku -szlachetności -życzliwości
Przyjaźń i życzliwość zapewnia sobie ten, kto (za Arystoteles): - podziela naszą radość w tym, co dla nas miłe i ból tylko ze względu na nas - to samo co my uważa za dobre lub złe - wyświadcza dobrodziejstwo nam lub tym, na których nam zależy - ten, kto ma tych samych wrogów i przyjaciół - jest cnotliwy, cieszy się dobra opinią - potrafi żartować i być przedmiotem żartów - nie wypomina błędów -odnosi się do nas z szacunkiem - nie odgrywa przed nami komedii, tzn. nie ukrywa swych wad - kogo się nie boimy - jest czysty i ma pociągający wygląd
|
Językowe sposoby budowania etosu: 1. mówienia o sobie 2. mówienie „do rzeczy”, z którego pośrednio wyłoni się wizerunek
Etos „minimum” - człowiek, który mówi i chce byc zrozumiany. Stąd konieczna wspólnota pojęciowa (przywołana, tworzona: przez objaśnianie i reinterpretacje tworzące definicje retoryczne).
Typowe zabiegi: - retoryczny gest odrzucenia kostiumu jako kreowania etosu szczerości, mówienia tylko o faktach - identyfikacja z określonym systemem wartości - wykorzystanie języka audytorium jako sygnał podjęcie wysiłku rozumienia go i wyraz szacunku do niego - utożsamienie się z audytorium za pomocą zaimków (uwaga na poznanie prawdopodobnych granic wspólnoty doświadczenia, języka, wartości własnych i słuchaczy)
|
Przykłady
A
[ R.Reagan na konwencji 1992 r.]
W przeciągu lat występowałem na tej konwencji jako prywatny obywatel, jako gubernator, kandydat na prezydenta, prezydent i dziś wieczór znowu jako obywatel Ronald Reagan. Dziesiejsza noc, to bardzo szczególna noc dla mnie. Oczywiście w moim wieku każda noc to szczególna noc. W końcu urodziłem się w 1911 roku. Według tego co mówią eksperci, przekroczyłem przewidywaną długość mojego życia. To jest powodem wielkiej irytacji u niektórych, szczególnie tych z partii demokratycznej. Ale to jest wspaniała sprawa być urodzonym w 1911. W mojej podróży przez ostatnie osiem dekad, widziałem ludzki wyścig przez okres niezrównanego niepokoju i triumfu. Widziałem narodzenie komunizmu i jego śmierć. Byłem świadkiem krwawej bezowocności dwóch wojen światowych, wojen w Korei, Wietnamie i Zatoce Perskiej. Widziałem Niemcy zjednoczone, podzielone i znowu zjednoczone. Widziałem wzrost w znaczenia telewizji: od salonowej nowości do najważniejszego wehikułu komunikacji w historii. Jako chłopiec widziałem ulice zapełnione modelami „T”, jako dorosły mężczyzna spotkałem ludzi, którzy byli i chodzili po Księżycu. Nie tylko widziałem, ale żyłem w cudzie, który historycy nazwali „amerykańskim wiekiem”. Jednak dzisiejsza noc nie jest po to, żeby patrzeć do tyłu, ponieważ kiedy biorę inspirację z przeszłości, jako większość Amerykanów, żyję dla przyszłości. Więc tego wieczoru, tylko na kilka minut, myślę, że pozwolicie mi mówić o kraju, który jest na zawsze młody.
[ Ks. Józef Tischner: Pokarm dla dusy 4 sierpnia 1985 r. pod Turbaczem]
Moi ostomilsi! Kie przed wiekami Mojżesz z Panym Bogiem godoł, to na górze, na ftorej się to stało, pojawiła się chmura. No i dziś podobnie. Kie my dziś z Panym Bogiem godać zacynomy, chmura zstąpiła na nos, coby był znak, ze Bóg między nami jest. Trza nom dziś zadumać się na chwile przy tyk słowak Pana Jezusa, co my ik słyseli: „Zabiegojcie nie o pokarm, co ginie, ale o pokarm, co trwa. O pokarm żywota wiecznego”. Starojcie się o pokarm, co trwa, bo przecie nie samym chlebem żyje człowiek!
Ostomilsi! Przyśliście tu domordowani, robi się zimno, dopocyni, a kozdy niósł na plecach jakie takie jedzynie i jakie takie picie. Tyn chlyb z masłem, tamtyn syr, tamtyn moze jesce kełbasy porwoł, trafi się moze jesce jaki moskol abo i oscypek - co by Wom głód nie dopiók. No ni ma co pedzieć - zapobiegliwiście! Cłek zapobiegliwy to jest taki cłek, co biydzie zabiego. Jesce biyda daleko, a on już tyj biydzie zabiego - jako i Wy. No i myślicie se: „E co tyz to tu dziś usłysymy - na tyj górze, w tyj mgle, w tym wietrze? Co nom tyz ksiądz powiy?” I słysymy: „starojcie się nie o pokarm, co ginie, ale o pokarm zywota wiecnego.” I w tym miejscu niekze kozdy z Wos - mali, duzi - nad sobą się zamyśli. Bo wiycie, jak to jest: staromy się o jadło, o picie, moze niejedyn zdrowie tym staraniu popsuł. A Pon Jezus godo: pokarm zywota wiecnego - to jest jedno starania godne. Bo som jest w cłeku głody rozmaite. Głód głodowi nierówny. Tak i zaspokojenia musom być niejednakie. Cy my to cujemy? Cy nom nase jadło pasuje do nasego głodu?
Bedziemy se dziś, kochani moi, godać o ludzkim głodzie. Ale nie o tym głodzie, co go ludzkim chlebem zaspokoi, ino o tym głodzie, co w duchu cłowieka jest, co duchowego jodła wymaga.
[K. Piesiewicz jako oskarżyciel posiłkowy w procesie o zabójstwo ks. J. Popiełuszki]
Chcę tu, jako adwokat, służyć prawu. Może to będzie czasami nużące, specjalistyczne, ale cóż: taki jest mój obowiązek. Tak więc, należy zająć się kolejno współsprawstwem, winą, kwalifikacją prawną, a wszystko to przedstawiał będę w aspekcie materialnej istoty przestępstwa, jaką jest społeczne niebezpieczeństwo czynu.[...] Problem kary! No cóż, my, adwokaci, którzy mogliśmy znaleźć się zrządzeniem losu po przeciwnej stronie, mamy obyczaj, tradycję: nie ferować wyroków, nie oceniać, nie podnosić tych kwestii. Lecz w tej sprawie, Sąd pozwoli, na pozornie bez związku dygresję, dotyczącą wczorajszych wypowiedzi na temat kary w tej sprawie. Otóż norma - której rola społeczna nie budzi żadnej wątpliwości służy ona bowiem potrzebie bezpieczeństwa, chroniąc dobro tak szczególnej wartości, jakim jest życie ludzkie - to norma „nie zabijaj”. Normę tę wypowiedzieć można w postaci zwyczajowej „nie zabijaj”. To postać zakazu, lecz można ją także sformułować w postaci nakazu zalecającego szacunek dla ludzkiego istnienia. Pod względem logicznym jest bowiem raczej rzeczą obojętną, czy operujemy zakazami czy nakazami. Uważam to ciągle za obowiązujące mnie. Nawet w tej sprawie, nawet wtedy, kiedy oskarżam, a nie tylko bronię.
To prawie wszystko. Jeszcze tylko, pro domo sua, jedno pragnienie. Nigdy więcej! Nigdy więcej! Niech polscy kapłani nie muszą wchodzić w historię Kościoła jako męczennicy!
[ Z. Bujak podczas debaty nad referendum w sprawie aborcji]
Panie Marszałku, Wysoka Izbo. Uczestniczyłem wiele lat w ruchu walczącym o wolność i godność człowieka. Dlatego dla mnie równie barbarzyński jest administracyjny nakaz przerywania ciąży w Chinach, jak i administracyjny zakaz, jaki był w Rumunii, czy w stalinowskiej Rosji. Jedno i drugie prowadziło do ludzkich nieszczęść.
Jako katolik i członek Kościoła nie czuję się zagrożony, by żyć w zgodnie z wymogami mojego katechizmu, nikt nie narzuca mi innej obyczajowości, nie przeszkadza żyć zgodnie z religią, w jej ramach przestrzegać nawet radykalnego stanowiska papieża. Dlatego jest moim obowiązkiem sprzeciwić się wszystkim próbom narzucenia przemocą religijnych nakazów. Za szczególnie groźne uważam narzucenie ich tym, którzy do mojego Kościoła nie przynależą.
A. Lepper podczas posiedzenia Sejmu 29 XI 2001 r.]
Trzeba spojrzeć tam, na dół. Tam są ludzie, tam są wyborcy, którzy nas tu wprowadzili; jesteśmy tu dzięki nim. Ja tych ludzi tylko broniłem, dlatego wy sami, przyznając się, iż uchwaliliście ustawę antyludzką, później ją zmieniliście. Ale ile szykan padło pod moim adresem, że broniłem przed eksmisją, że goniłem komornika, do więzienia zamykaliście. Dziękuję wam za to. Broniłem i będę bronił ludzi. Doprowadziliście kraj do ruiny, a naród do nędzy, kulturalnie, bez inwektyw, a teraz o wersalu marzycie? Na tej sali już go nie będzie, bo kraj tonie, bo ludzie na chleb nie mają - i teraz wersalu chcecie? Mówicie, że jestem niekulturalny, używam słów nieparlamentarnych, a ja tylko powtarzam to, co ludzie mówią, którzy was też m.in. wybrali. Nie myśleliście o tym, że ludzie są biedni w Polsce? Patrzyliście tylko poprzez pryzmat tej sali, gdzie się żyje nieźle
[T. Mazowiecki jako premer 12 IX 1989 r.]
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pragnę przedstawić ramowy program i skład proponowanego rządu. Zwracam się do wszystkich moich Rodaków! Jestem przekonany, że zdecydowana większość Polaków w podobny sposób pojmuje cele, do których powinniśmy dążyć, nosi w sercu ten sam ideał ojczyzny. Pragniemy godnie żyć w suwerennym, demokratycznym i praworządnym państwie, które wszyscy - bez względu na światopogląd, ideowe i polityczne zróżnicowanie - mogliby uważać za państwo własne. Chcemy żyć w kraju o zdrowej gospodarce, gdzie opłaca się pracować i oszczędzać, a zaspokajanie podstawowych potrzeb materialnych nie jest związane z udręką i upokorzeniem. Chcemy Polski otwartej na Europę i świat; Polski - która bez kompleksu niższości - daje wkład w tworzenie materialnych i kulturalnych dóbr; Polski - której obywatele będą się czuć w innych krajach Europy i świata mile widzianymi gośćmi, a nie sprawiającymi kłopot intruzami.
Przychodzę jako człowiek „Solidarności”, wierny sierpniowemu dziedzictwu. Pojmuję je przede wszystkim jako wielkie zbiorowe wołanie społeczeństwa o podmiotowość, prawo decydowania o losach kraju oraz jako gotowość do solidarnego i zdecydowanego działania, aby cele te osiągnąć.
[J. Zamoyski w wotum senatorskim 1605 r.]
Najjaśniejszy Miłościwy Królu! Niech to W. K. Miłości nie obraża, że insolito more [niezwykłym sposobem] z stołka swego senatorskiego wstawszy, napośród izby votum me odprawiam; nie czynię tego z lekkomyślności, ale żebym był lepiej od W.K.M. i ojców zebranych słyszanym. Straciłem bowiem zdrowie, słuch i zęby, nie w miękkich rozkoszach, ale twardych obozach, na usługach miłej Ojczyzny.