Tajna broń w jeziorze
W Jeziorze Święte gm. Lniano woj. Bydgoskie, znaleziono niemiecki pocisk rakietowy i jego elementy. Sprawa ujrzała światło dzienne gdy jeden z płetwonurków ze Świecia, pod koniec wakacji tego roku utonął w tym miejscu podczas penetracji znaleziska. Później znalezisko badali toruńscy płetwonurkowie z klubu Barakuda. Marek Stachowiak z tego klubu dokonał pierwsze szkice znaleziska, ponieważ zdjęcia w zmąconej wodzie nie wyszły. Długość samego pocisku nie przekracza 2 m, w pobliżu znajdują się też fragmenty, prawdopodobnie innych pocisków, np. kuliste zbiorniki na płynne paliwo rakietowe, które prawdopodobnie nie należą do omawianego pocisku. Zaniepokojony plotkami o znalezisku wójt gminy Lniano, powiadomił o całej sprawie Chełmińskich saperów, którzy to w pierwszej koncepcji chcieli pociski detonować w jeziorze, ale dzięki postawie wójta i dowódcy jednostki saperskiej odstąpiono od tej koncepcji. Nareszcie w Polsce ktoś docenił wartość muzealną i majątkową znaleziska sprawie nadały rozgłos prasa i telewizja. Obecnie trwają próby identyfikacji pocisku, na podstawie nakręconego krótkiego filmu, którego fragmenty pokazano w jednym z dzienników telewizyjnych. Niestety media podały jak zwykle swoje domysły a nie rzetelne informacje, omawiany pocisk określono jako V1; V2 lub jedną z serii pocisku Rheintochter. W celu oceny trzeba zdać sobie sprawę z rozmiarów pocisku i jego rodzaju napędu (czy napędzany był silnikiem odrzutowym, czy rakietowym czy wykorzystywał paliwo stałe czy ciekłe) Długość pocisku V1 wynosiła 8,35 m, wyprodukowano go w trzech wersjach, dalsze badania nad latającą bombą szły w kierunku zupełnie nowego typu pocisku o charakterystycznym usterzeniu typu kaczka, próby z tymi pociskami prowadzono w okolicy Łeby, a strzelania odbywały się w kierunku Bornholmu. Klasyczny pocisk V2 miał długość 14,04 m (A4:A4B), był napędzany paliwem rakietowym ciekłym, i nie sposób go nawet przyrównać do tego znaleziska. Poza poligonem naukowym w Łebie, istniało kilka poligonów rakietowych w Borach Tucholskich, najwięcej strzelań odbywało się w okolicach Człuchowa i Wierzchucina. Przede wszystkim na poligonach strzelano pociskami Rheintochter, Rheinbote (dł. 12,9 m), A-4. Odkryty pocisk mógł by być pierwszym stopniem rakiety Rheinbote, ale przeczy temu jego charakterystyczne rozszerzenie w przedniej części, taki kształt posiadały podkalibrowe pociski działa wysokociśnieniowego po odrzuceniu pewnych elementów po opuszczeniu lufy (tzw. sabot). Niemcy pod koniec wojny szeroko eksperymentowali z pociskami podkalibrowymi dalekiego zasięgu (ponad 150 km), przeprowadzono też kilka prób pocisków podkalibrowych z dopalaczami rakietowymi na paliwo stałe. Na pewno też nie są to pociski Rheintochter który opracowano kilkanaście wersji, o różnym typie napędu. Według naszych danych ostatnie próby z pociskiem Rheinbote przeniesiono z ośrodka w Łebie w Bory Tucholskie i w pierwszej połowie grudnia 1944 odpalono 12 tych pocisków, ponadto w styczniu 1945 wysłano w Bory Tucholskie następną partie tych pocisków (docelowo miało ich być 198), których dostawa gdzieś zaginęła po opuszczeniu zakładów. Natomiast próby w Borach z pociskiem Rheintochter -3, zaowocowały do stycznia 1945 odpaleniem 6 rakiet nowego typu, rakiety te posiadały napęd mieszany. Część rakiet Rheintochter -3 z ostatniej partii nie została użyta gdyż nie dotarł do nich nowy system naprowadzania elektronicznego, który miał być montowany już na miejscu w Borach Tucholskich. Ze względu na ruszenie zimowej ofensywy sowieckiej 6 lutego 1945 z rozkazu SS-Gruppenfuhrera Kammlera zaprzestano prace i próby z pociskami Rheinbote i Rheintochter. Wobec przytoczonych faktów może okazać że w jeziorze Świętym znajduje się, nie tyle nie wybuch jakiegoś pocisku, ale może to być złomowisko pozostałości pocisków strzelanych w tym rejonie i skrupulatnie zbieranych przez Niemców lub nawet pewna ilość pocisków których nie zdołano odpalić pod koniec wojny. Wydaje się też mało prawdopodobne żeby głowice pocisków były uzbrojone, a tym bardziej bronią chemiczną, większość odpaleń odbywało się przy zastosowaniu pocisków nie uzbrojonych, natomiast straszne zniszczenia opisywane przez świadków były spowodowane wybuchem materiału pędnego rakiet zaraz po starcie. Dodatkowo należy tu powiedzieć że większość nowych pocisków rakietowych była wyposażona w zapalnik destrukcyjny, mający na celu zniszczenie pocisku o ile ten nie trafił w cel lub upadł z innych przyczyn i nie detonował, miało to za zadanie uniemożliwienie pozyskania pocisku przez obcy wywiad. Czas destrukcji dla pocisków V1 i V2 wynosił 30 minut. Jesteśmy w posiadaniu bogatej dokumentacji dotyczących budowy niemieckiej broni rakietowej i jesteśmy w stanie zidentyfikować prawie każdy pocisk, ale musimy znać chociaż kilka dokładnych rozmiarów jego elementów, a także możemy określić czy pocisk był uzbrojony. Wobec znanych nam faktów jesteśmy skłonni zakładać że w jeziorze znajdują się szczątki kilku pocisków. Nie są to pociski rakietowe Rheinekinder jak informowały wiadomości telewizyjne ani pociski V1 lub V2, ale małe pociski rakietowe lub podkalibrowe prawdopodobnie z okresu II wojny światowej.
Pociski rakietowe z j. Świętego zostały wydobyte 17.03.99, lecz nadal trwają spory między "specjalistami". Potwierdza to materiał w Gazecie Pomorskiej i Nowościach toruńskich. Jedno co ustalono to nie jest pocisk V1 jak donosiła prasa. Dziś dziennikarze wycofują się i twierdząc że historię z V1 wymyślili miejscowi z Błądzimia, zastanawiające czy wszystkie sensacyjne doniesienia tych gazet pochodzą spod budki z piwem, i są bezkrytycznie przytaczane na łamach ich gazet (zresztą telewizja nie była lepsza ).
Obecnie są trzy teorie "specjalistów", znawcy uzbrojenia przekonywali w telewizji że jest to prototyp rakiety "Rheinekinder", szef saperów z 9 Chełmińskiego Pułku Pontonowego płk Ryszard Jasik zidentyfikował pociski prawidłowo jako pociski rakietowe nebelweffer potwierdzając tym samym ustalenia z ubiegłego roku toruńskich płetwonurków.
Natomiast historycy wojskowi, pracownicy muzeum tradycji POW w Bydgoszczy, o zgrozo określili pocisk jako rosyjską rakietę ziemia-ziemia M-31, przenoszoną przez samoloty szturmowe IŁ (pociski przenoszone przez samoloty mogą być klasy powietrze-ziemia, lub powietrze-powietrze).