To miała być przyjemna duszpasterska wizyta
Olaboga! Ksiądz wybił mi zęby!
07.02.2012, 09:54
To miała być przyjemna duszpasterska wizyta, na którą Franciszek Borecki (58 l.) z Kaczorowa (woj. dolnośląskie) czekał z niecierpliwością. - Ale ksiądz już od progu zaczął obrażać mnie i całą moją rodzinę. Groził nam ekskomuniką i mówił, że skreśli nas z listy parafian. A na odchodne, w progu uderzył mnie pięścią w twarz. Dwa zęby mi wybił! - żali się pan Franciszek. Co się stało?! Sam ksiądz nie chciał z nami o tym rozmawiać
Biały obrus, pismo święte, świece, krzyżyk i koperta, w której było 50 zł. W domu Franciszka Boreckiego wszystko było gotowe na wizytę księdza. Maria, konkubina pana Franka, ubrała odświętną bluzkę. W domu była także córka Asia z czteroletnim synkiem Kubą. Ksiądz Ryszard, który w Kaczorowie jest dopiero od pół roku, po raz pierwszy odwiedził rodzinę.
- Najpierw przyczepił się do tego, że żyjemy z Marysią bez ślubu - twierdzi pan Franciszek. - A potem siadł na córkę. Zaczął krzyczeć na nią, że ma nieślubne dziecko. Asia powiedziała, że Kuba jest ochrzczony i że do kościoła chodzi, ale ksiądz powiedział, że to bezbożne dziecko - mówi ze łzami w oczach.
Pani Maria opowiada, że ksiądz zaczął być bardzo wulgarny. - Asię porównywał do dziwek stojących pod latarnią - mówi. - W końcu biedna dziewczyna popłakała się i wyszła. Wtedy ksiądz zaczął krzyczeć, że nas wszystkich skreśla z listy parafian i że nie będziemy mieli prawa być pochowani na naszym cmentarzu. Obrazka Kubusiowi nie chciał dać!
Kiedy duszpasterz wychodził, miał powiedzieć do pana Franciszka, że za rok chyba nie będzie miał po co tu przychodzić. A gospodarz twierdzi, że nie zdążył nawet na to odpowiedzieć. - Pięść księdza wylądowała na mojej twarzy - opowiada pan Franciszek. - Byłem w szoku. Poczułem w ustach smak krwi i po chwili wyplułem dwa zęby. Czym ja sobie na to zasłużyłem?! - rozpacza.
Ksiądz Ryszard nie chciał z nami rozmawiać. Zatrzasnął nam drzwi przed nosem i powiedział, że sprawy nie będzie komentował. Pan Franciszek zgłosił pobicie na policji.