JULIUSZ SŁOWACKI- BENIOWSKI
Ukazał się w Paryżu w maju 1841 roku. Nieokreślony jest czas tworzenia poematu, widzimy brak informacji w zapiskach. Przyjaciel Słowackiego dostarcza delikatnych wzmianek- Leonard Niedźwiecki- początek roku 1839.
Po uczcie u Eustachego Januszkiewicza 25 grudnia 1840 roku, zostały upamiętnione improwizacje Słowackiego i Mickiewicza. Tytuł to wersja fabularnego przetworzenia żywota Maurycego Beniowskiego. Jego awantury stały się inspiracją dla powieści fabularnej. Awanturnicza, heroiczna i patriotyczna biografia rozgrywającą się w scenerii paru kontynentów jest opowiadana przez jej bohatera. Beniowski zginął na Madagaskarze. Słowacki zmienił Beniowskiemu dalsze imiona na Maurycy Kazimierz Zbigniew i stylizował go na początku jako na zwykłego polskiego szlachcica.
Stanisław Roplewski zarzucał Słowackiemu brak nity narodowej, a w Balladynie dostrzegł jedynie sprzeczności i niedorzeczności. Słowacki oczekiwał na jakiekolwiek opinie o jego twórczości, nawet nie pozytywne. Seria znakomitych dzieł, jak Balladyna i Trzy Poematy zostały negatywnie przyjęte. Przez wiele lat dochodziły do niego jedynie takie opinie. Podjął próbę obrony właśnie w Beniowskim. I udało się. Jednak w każdym tomie Poszyj znalazły się utwory wyszydzające czytelników ( najgłębiej w Grobie Agamemnona).
Wręcz świadomie prowokował ataki na własna osobę.
Wzorcem gatunkowym był dla niego DON JUAN Byrona. To poemat dygresyjny rozsławiony dzięki perypetiom biograficznym autora.
W opowieści o panu Beniowskim w każdej strofie eksponowane jest ja- poeta, osobowość pełna kontrastu, zmienna, marzyciel, indywidualista.
POETYKA POEMATU DYGRESYJNEGO:
- pochwały własnego artyzmu
- utwór fabularny o luźnej , fragmentarycznej budowie
- motyw podróży bohatera
-nad fabułą wisi swobodny, pełen dygresji ton wypowiedzi
- autor odwołuje się do czytelnika
Dla Słowackiego naśladownictwo nie jest upokorzeniem ale kontynuowanie świetnych wartości. W Beniowskim powołał się na Byrona, Szekspira czy Dantego.. Sposób prowadzenia fabuły to zmienny ton autora i zmienne nastroje. Narrator odchodzi od fabuły na rzecz wspomnień. Te 2 warstwy dzieła przeplątają się wzajemnie. Lecz często ciężko jest zauważyć moment, w którym fabuła przeistacza się w dygresję. Dygresja te są świetnie przemyślane, odbiegają na pozór od tematu.
Istotne jest przekonanie o przywódczym miejscu wieszcza przy końcu pieśni V- „Lud pójdzie za mną „.
Duch sentymentalizmu- słowa o smutku i samotności wtopione w jasną wizję i tęczową młodość.
Adwersarz- dystans między poeta a anonimowym czytelnikiem kształtuje ironiczna ostrość polemiczna, drwina, szyderstwo. Występuje kpina i paradoksy, gra z czytelnikiem, zaciera się to co jest serio z tym co nie serio.
Słowacki kształtował nowy język poezji rozbijając górnolotność i patetyzm i podległość wobec chwilowych gustów czytelników.
Oktawa- ośmiowersowa strofa o układzie rymów ABABABCC( wzór z Tassa).
Ciąg wydarzeń bohatera zawartych u
Słowackiego odbiega od wydarzeń opisanych w Pamiętnikach Maurycego Beniowskiego.
W pierwszych pięciu pieśniach mamy tylko migawki z życiorysu Maurycego Kazimierza:
I- wyjazd Beniowskiego z rodzinnego domu i pożegnanie z Anielą
II- nadal żegna się z nią, odjeżdża. Mija konfederatów, którzy zajmują zamek jej ojca.
III- Beniowski widzi walki o Bar.
IV- ks. Marek pisze listy, Beniowski pojedynkuje się z Sawą, wyrusza na Krym.
V-Beniowski w podróży na Krym, widzi obozowisko, zsiada z konia i tu urywa się wątek, zegnamy się z bohaterem.
Czas akcji to okres konfederacji barskiej. Tło historii nasycone jest dramatyzmem, zatopione w krwi i okrucieństwie buntu chłopskiego na Ukrainie.
POSTACIE
-Michał Krasiński
-Józef Pułaski
-Joachim Potocki
Krasiński to twórca konfederacji. Historyczny Pułaskie do legendy się nadawał- dobro kraju było dla niego najważniejsze. Na jego miejsce generalnym regimentarzem został Potocki, zwabił Pułaskiego do swego obozu i przetrzymywał do śmierci.
- Sawa- Kozak. Był w ruchu konfederacji autentyczny Kozak, którego bojowe wyczyny i walki obrosły legendą: Sawa Calinski. Został pojmany przez wojska Branickiego, zrywając bandaże- zmarł. Terenem jego bitew były ziemie od Torunia po Białystok. Zatem bohater dla Słowackiego znakomity.
-ks. Marek- jego historyczny pierwowzór- karmelita Marek Jandołowicz, cieszył się u współczesnych opinią cudotwórcy. W pamięci potomnych utrwalił się jako męczennik. Mądrze polemizował o wojennej polityce i miał sarmacką duszę.
- Wernyhora- podlegał ewolucji. Początkowo- ukraiński lirnik. Później- człowiek i upiór. To duch Ukrainy na białym koniu, pojawia się i znika gdzieś w stepach. To rzecznik pokoju, stoi po stronie Polaków.
Konfederacja barska była dla romantyków najbardziej usakralizowanym momentem narodowych dziejów. Jest ukazana zgubna rola prywaty magnatów. Słowacki uwydatnił tylko patriotyzm stron konfederackiego ruchu. Wyidealizowane są cnoty bohaterów.
EGZOTYZM:
Bohater dociera na Krym, do Bakczysaraju, przebywa wśród tatarów. Wątek ten miał zająć jedną pieśń, a zajął cztery. Widzimy obraz Wschodu.
Beniowski" to poemat dygresyjny, dzieło szczególne w dorobku Juliusza Słowackiego i dorobku polskiego romantyzmu w ogóle. Można go odczytywać na tle epoki, w której powstawał, można odczytać go w kontekście sytuacji autora uwikłanego w konflikt z Mickiewiczem i emigracją, można odnaleźć w nim niepowtarzalne dzieło poetyckie, a można też przemiany literatury romantycznej, która niemal od początku podlegała licznym ewolucjom, by konsekwentnie zrywać z ideałami, które ledwie zdołała rozwinąć. Nasuwa się tu refleksja nad specyfiką polskiego romantyzmu, a przynajmniej tej literatury przez duże L. polski romantyzm to przede wszystkim twórczość trzech wielkich wieszczów i Norwida, przedstawiciela ostatniego pokolenia romantyków. Niewątpliwie palmę pierwszeństwa wśród ówczesnych odbiorców dzierżył Adam Mickiewicz, to jego twórczość w głównej mierze nadawał kształt polskiej literaturze. To on oficjalnie zapoczątkował romantyzm w Polsce, datę wydania jego pierwszego tomu poezji (1822) uznaje się za datę graniczna. Mickiewicz też był najżarliwszym orędownikiem nowych trendów w "Balladach i romansach" zawarł podstawowe trendy epoki: ludowość, fantastykę, mistykę, zwrot do natury, prymat "czucia i wiary" a także potęgę miłości dwojga kochanków. I tyle. To, c później to już polemika z tymi wzorcami. Nie inaczej rzecz się ma w przypadku Słowackiego i Krasińskiego, że o Norwidzie nie wspomnę. Romantyzm zrodził się na zachodzi Europy. Do polski docierał poprzez zagraniczne dzieła, jego oblicze wyznaczały przede wszystkim "Cierpienia młodego Wertera" Goethego i "Giaur" Byrona. Postaci bohaterów romantycznych stworzone przez zachodnich twórców, bardzo szybko zostały przystosowane do polskich realiów. W podręcznikach aż kipi od opracowań "nowego typu bohatera", inna rzecz, że "starego typu" niemal nie było. Polska literatura romantyczna jest naznaczona piętnem "nowego typu" większość założeń jest poddanych nowej interpretacji.
"Beniowski" wpisuje się we tę poetykę przełomów, reinterpretacji i odnowień. Co więcej jest zapowiedzą przełomu mistycznego Słowackiego! Ale "Beniowski" bynajmniej mistyczny nie jest, przeciwnie to raczej rozrachunek z wcześniejszą mistyką, to polemika z bohaterem bajronicznym czy werterycznym, w każdym razie ze "starym typem bohatera", polemika z krytyką, raczej młodemu poecie nieprzychylną, polemika także z Mickiewiczem, polemika z kształtem poezji i tradycyjną fabułą poematu. Wiele w "Beniowskim" "odstępstw od normy", wiele nowych rozwiązań i nowych idei, niestety brak jakiegoś programu, to raczej rozrachunek z przeszłością i teraźniejszością nawet, ale nie wytyczna na następne lata.
Ale po kolei . "Beniowski w swej warstwie dygresyjnej, bo przecież o nią tu chodzi jest wypowiedzią o roli poezji w społeczeństwie polskim. Wypowiedzą negująca mickiewiczowskie wieszczenie, na rzecz poezji działającej i krytycznej. Słowacki głosi tu swój triumf, widzi siebie jako poetę niechcianego, Mickiewicz ma w końcu rzesze wielbicieli, zaś Słowacki może się doczekać raczej krytyki niż uwielbienia ze strony emigracji. Taka sytuacja budzi pewna zazdrość, która tu stara się poeta ukoić, uznając swoja wyższość. A na czym owa wyższość polega? A no na prawdzie. Jego poezja może i gorzka i czytać ja nie miło, ale za to prawdziwa. Mickiewicz mami rodaków, jest "fałszywym Bogiem", ale teraz (dlaczego?) lud odwróci się od niego, zawróci z kłamanej drogi i podąży tam gdzie mu on, Słowacki, wskaże.
"Ha! Ha! Mój wieszczu! Gdzież to wy idziecie?
Jaka wam świeci? Gdzie? Portowa wieża?
Lub w Słowiańszczyźnie bez echa toniecie,
Lub na koronę potrójną papieża
Piorunem myśli podniesione śmiecie
Gnacie. - Znam wasze porty i wybrzeża!
Nie pójdę z wami, waszą droga kłamną -
Pójdę gdzie indziej! - i Lud pójdzie za mną!".
Niestety nie wiadomo, gdzie będzie ów wskazany punkt, Słowacki pisze o bezmiarze, czyli gdzie? Tego nie wiadomo. Tu właśnie objawia się brak programu poetyckiego Słowacki wie, czemu się sprzeciwia, tylko nie mówi, co proponuje w zamian. Można tu dostrzec zapowiedź kryzysu, pierwsza część walki już dokonana, przeciwnik pokonany, tera trzeba jednak działać dalej, na placu boju pozostaje poeta-wieszcz, który musi dokądś swój naród poprowadzić.
Kwestia poezji została ujęta w V pieśni gdzie padają słynne deklaracje:
"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa.
A czasem był jak piorun jasny, prędki
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa…
Aby przeleciał wszystko ducha skrzydłem
Strofa winna być taktem a nie wędzidłem".
Przyjrzyjmy się nieco formie, dość oryginalnej na tle epoki, słowacki posługujecie poematem dygresyjnym, jest to sygnał, ze ma do powiedzenia wiele osobistych kwestii, ze zamierza dokonać osobistych rozrachunków. Fabuła jest tu tylko pretekstem, jej zdarzenia pozwalają poecie na szybką zmianę tematu rozważań, na poruszenie szerokiej gamy zagadnień. Jak obliczona, w pięciu pieśniach z pierwotnej wersji dygresje, czyli odstępstwa od fabuły obejmują 50 procent tekstu. Trudno więc mówić w ogóle o odstępstwach od głównej osi, bowiem fabuła nie dominuje tu nawet w sensie ilościowym . także zdarzenia przez nią przedstawiane są tak skonstruowane, by nie odciągały czytelniczej uwagi, która winna być skupiona na współczesnych realiach, czyli przekazach dygresyjnych. Różnica między fabułą a dygresja jest wyraźna między innymi w tempie zdarzeń. Fabuła toczy się tu dość wolno i konwencjonalnie, natomiast dygresja jest rwąca, gwałtowna i dowcipna. Wracając do fabuły obejmuje ona przygody zwykłego polskiego szlachcica, Beniowskiego trojga imion: "za panowania króla Stanisława/ mieszkał ubogo szlachcic na Podolu", który utracił swoją dziedziczna wioskę ("wyciekła mu dzbanem"), w związku z czym musiał w świat ruszyć w poszukiwaniu szczęścia i fortuny. I tu bezpośrednia charakterystyka bohatera się kończy, uboga niczym sam Beniowski. Ale zabieg to celowy. Beniowski ma bowiem być nieatrakcyjnym bohaterem już z założenia, nic szczególnego w nim powiedzieć nie można. Jest pospolity aż do bólu, nijak mu do romantycznych bohaterów jak Kordian czy Konrad. Jego historia jest tyleż ciekawa , co konwencjonalna, gdyż, jak autor mniema, czytelnik:
"…woli prosty romans, polskie domu,
pijące gardła, asy, psy, kontusze;
a nade wszystko szczere polskie dusze.
Wszystko mieć będzie, wszystko mu przyrzekam" (pieśń I, w. 270- 273)
Zgodnie z zapowiedzią jest to prosta historia polskiego szlachcica, którego spotykają romansowe przygody, jest więc wątek miłosny i scena pożegnania z kochanką, jest spotkanie z symboliczna postacią księdza Marka, jest i historyczny motyw obrony Baru i awanturnicza przygoda z pojedynkiem w finale. W końcu pojawia się zadnie, misja na Krym, bohater wyjeżdża i tyle go czytelnik widzi, mało ważna postać znika bez puenty. Puenta jest w dygresjach i tam trzeba szukać poetyckiego przekazu, fabuła jest prowadzona z ironia, narrator sam przejawia dystans do opowiadanej historii, kreuje ja niemal na oczach czytelnika, czasem wręcz rozważając jaki by tu zastosować rym.
" Z płaczem mówiła: jak w dębową szafę
Wlazła przed wrogów okrutnych pogonią,
Jakie tam miało być z niej auto -da -fe,
Jak nie pamiętał nikt i nie dbał o nią. -
(O! horror! Trzeci rym jest na żyrafę!
Muzy łzy żałośnie nade mną ronią.
Bo muzy wiedzą, jakie do łez prawo
Ma wieszcz piszący poemat oktawą.)"
Takie dygresje autotematyczne, odwracanie uwago od fabuły ma służyć podkreśleniu mocy kreacyjnej autora, jego siły sprawczej, to on, nie bohater jest tu naczelnym, głównym bohaterem. Beniowskiego w ogóle trudno nazwać bohaterem romantycznym , jest on raczej zaprzeczeniem wszystkiego, co dla romantycznego bohatera było podstawowa cecha, z indywidualizmem na czele.
"Beniowski" stanowił triumf poety, jako artysty, ale też triumf jego walki ze środowiskiem emigracyjnym. Słowacki trochę sobie pozwolił, nie oszczędzał emigracji, głownie z tego powodu, ze nie jego wieszczeń chciała słuchać, ale zarzucał jej przede wszystkim pospolitość. Odcinał się od niej i gardził tłumem. W "Beniowskim" dał temu wyraz na tyle dosadnie, ze niejaki Stanisław Ropelewski wyzwał go zna pojedynek, chcą bronić honoru emigracji. Jednaka pogrążył go jeszcze bardziej, bowiem do walki się nie stawił. Triumf wieszcza był tym większy. Tym niemniej zbliżał się kryzys światopoglądowy. Słowacki poszukiwał nowej drogi, nowej ideologii i trafił na Andrzeja Towiańskiego. Ale to już zupełnie inna historia…
DYGRESJE:
Juliusz Słowacki nie cieszył się w kręgach polskiej emigracji dobrą opinią. Zarzucano mu zbyt demokratyczne poglądy, niepochlebną ocenę poczynań Watykanu i polskiej emigracji, częste spory z Mickiewiczem, jak również to, że jego poezja jest zbyt wysokich lotów, zbyt trudna w odbiorze. Znany wówczas krytyk Stanisław Ropelewski bardzo źle ocenił "Balladynę". Określił utwór jako bezładny zlepek kilkudziesięciu scen, którym brakuje zarówno poezji, jak i prawdy historycznej. Konflikt między członkami emigracji a Słowackim jeszcze się zaostrzył w wyniku zajść, które miały miejsce w 1840 roku podczas przyjęcia zorganizowanego u wydawcy Eustachego Januszewicza. Było to spotkanie na cześć Adama Mickiewicza, który właśnie objął kierownictwo nad katedrą literatur słowiańskich na paryskim College de France. Kiedy poproszono Słowackiego o wygłoszenie toastu na cześć Mickiewicza, ten przedstawił doskonałą improwizację, w której docenił talent rywala i złożył hołd jego twórczości. W odpowiedzi Mickiewicz również wygłosił improwizowaną przemowę. Po przyjęciu rozszalała się burza, bowiem prasa opisała przebieg przyjęcia bardzo jednostronnie, twierdząc, że wieszcz nie przyznał Słowackiemu miana równego sobie poety. Autor "Balladyny" oczekiwał sprostowania z ust Mickiewicza.
Dygresje skierowane do krytyków
Poeta zwrócił się do swoich oponentów, m.in. do S. Ropelewskiego i J. W. Sadowskiego i zarzucił im to, że nie potrafią dotrzeć do sedna jego poezji, nie potrafią jej w pełni zrozumieć. Skrytykował fakt, że nie zauważają wydarzeń w kulturze najważniejszych, a skupiają się na sprawach błahych i drugorzędnych. Wytknął im również to, że popierają ograniczone z wielu względów programy polityczne, społeczne i ideowe.
Dygresje na temat własnej twórczości
Słowacki przekonany o wielkiej sile i wysokim poziomie swej poezji, określił się mianem "syna pieśni" i "syna królewskiego". Swe osiągnięcia porównał poeta do zasług samego Jana Kochanowskiego. Podkreślił również, że podstawowym celem programowym, jaki stawia przed swoją poezją jest to, "[...] aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa".
Dygresje dotyczące polityki
Słowacki wyraził w poemacie krytyczne uwagi na temat działań środowisk emigracyjnych, a zwłaszcza stronnictw politycznych. I tak o zwolennikach Czartoryskiego czytamy:
" I wy co bez głowy
Upadli z paryskiej jak z niebieskiej sfery
W arystokratów gracie: smętne sowy."
W innej, kąśliwej uwadze ugrupowanie księcia nazwał "bez piekła ogniem", a jego popleczników określił mianem pogrążonych we śnie, letargu. W stosunku do demokratów był nieco mniej krytyczny, a swe poglądy przekazał w sposób pośredni - poprzez uwagi dotyczące Mochnackiego, który stanął w obronie księcia Czartoryskiego, osłaniając go przed atakami ze strony byłych żołnierzy o przekonaniach demokratycznych.
Najostrzejsze słowa skierował w stronę emigracji w ogóle. Zakpił z władz emigracyjnych, z ich przekonania o tym, że sprawują władzę nad uciśnionym krajem. Sejm na wychodźstwie uważał zaś za instytucję, która niczego nie jest w stanie osiągnąć. Uważał, że naród potrzebuje silnego przywódcy i to on świetnie sprawdziłby się na stanowisku duchowego wodza.
Dygresje o charakterze autobiograficznym
Poeta wspomina wielką miłość, jaką darzył w młodości Ludwikę Śniadecką. Nie mówi bezpośrednio o swym uczuci, nie opisuje samej miłości, lecz skupia się na dotyczących jej marzeniach.
Dygresje skierowane do Adama Mickiewicza
Istnieją dwa główne zarzuty, jakie skierował Słowacki pod adresem swojego przeciwnika. Pierwszy to przede wszystkim krytyka programu poety, drugi - złudne przeświadczenie Mickiewicza o tym, że jest narodowym wieszczem.
Słowacki na za złe Mickiewiczowi, że ten czuje się zbyt mocno związany z Rosją, że szuka wspólnych korzeni w historii obu narodów. Zbyt jest też uległy, nie nawołuje do walki, a pozwala by naród biernie poddawał się zgotowanemu mu przez historię losowi. Zarzuca Mickiewiczowi również to, że poeta uważa naród polski za mesjasza, którego zadaniem jest poświęcenie w imię dobra ludzkości. Słowacki tymczasem największą rolę przypisuje poezji, która nie będąc uwikłana w politykę i ideologię poszczególnych stronnictw, powinna wyrażać myśli i uczucia narodu, a nawet ludzi z całego świata. Tylko poezja, która jest na najwyższym poziomie może porwać masy do działania. Ona daje pełną możliwość wyrażenia tego, "co pomyśli głowa", nie ma dla niej tematów tabu, a sposoby poetyckiego wyrażania nie są niczym krępowane. I tylko na takiej poezji się opierając, twórca będzie mógł powiedzieć o sprawach ogólnoludzkich, o patriotyzmie i miłości, o związkach Boga z człowiekiem, wreszcie o uczuciach i myślach przepełniających ludzkie umysły i serca. Słowacki wierzy, że rozdźwięk między nim a autorem "Dziadów" wynika z różnic o charakterze ideologicznym, a nie z pobudek osobistych i że Mickiewicz jest w stanie obiektywnie ocenić twórczość rywala. Ma również nadzieję, że ze strony wieszcza także może liczyć na obiektywny osąd, bowiem są oni sobie równi:
"Bądź zdrów! - A tak żegnają się nie wrogi
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych - Bogi."
zał swe rozgoryczenie w wydanym właśnie "Beniowskim".
FABUŁA
Narracja w Beniowskim posuwa się ospale, zajmuje zaledwie 50% tekstu. Zdołaliśmy się zaledwie dowiedzieć, że na Podolu za panowania króla Stanisława Augusta mieszkał ubogi szlachcic trojga imion - Kazimierz Zbigniew Maurycy Beniowski, że mu wioska dziedziczna „wyciekła dzbanem", resztę zabrali adwokaci, więc musiał dom rodzinny opuścić i szukać szczęścia w świecie.
Ledwie wyjechał na gościniec, zaczęły się przygody. Porwała go wiedźma, która okazała się być piastunką ukochanej Anieli, z którą pan Zbigniew zapomniał się pożegnać, ma więc teraz okazję naprawić zaniedbanie.
Następna przygoda to spotkanie z księdzem Markiem i obrona Baru, wreszcie awanturniczy pojedynek z Sawą i poselska misja na Krym. Wraz z misją Beniowski znika z kart poematu, mimo obietnic autora, że jeszcze o wielu przygodach Beniowskiego opowie.
BOHATER
Mimo że autor opisał niewiele przygód bohatera, to jednak stworzył interesującą postać i poświęcił mu wiele uwagi. Bohater ma jakby dwa wymiary. Jest to zwyczajny młodzieniec, zachowujący się bezpośrednio, nawet prostacko. To szlachcic lubiący swawole, atmosferę dworków, uczt suto zakrapianych alkoholem, polowań, kontuszów. Nie doszukamy się w nim cech bohatera bajronicznego Beniowski wierzy w siebie, w swoje szczęście, ufnie, mimo niepowodzeń, patrzy w przyszłość. Romantycznym kochankiem leż nie jest, choć takim chciałaby go widzieć Aniela. Chciał uciec bez pożegnania, a w romantycznej scenie zachowuje się „jak ekonom ", nie „jak astronom " Słowacki żartuje ze swego bohatera i wciąż, zapowiada jaki on będzie, jaki powinien być. Że jest Polakiem „mocno hańbę ojczyzny czującym, I niedoświadczonym jeszcze, lecz gorącym!" Poeta opowiada o jego tajemniczym przeznaczeniu, zapowiada egzotyczne przygody i czyny rycerskie. Jak wiemy, obietnic nie spełnił. Jest jednocześnie jego bohater kreacją polemiczną wobec wielu znanych nam z literatury bohaterów, jest takim „przeciw-bohaterem " (Stefan Traugutt). Jest skonstruowany przeciw gustom czytelniczym, lubiącym postacie z zaścianka szlacheckiego. Jest przekorną opozycją wobec Tadeusza Soplicy. Parodiuje też poeta własnego Kordiana. Grzegorz, dojrzały opiekun Kordiana, został zastąpiony przez pijanego Grzesia. Beniowski i Grześ przypominają Don Kichota i Sancho Pansę. Sparodiowaniu lub odwróceniu ulegają popularne motywy z romansów porwanie bohatera przez upiora, którym okazuje się Diwa piastunka Anieli, czy scena pożegnania, gdzie rolę romantycznego kochanka odgrywa niewiasta. A więc autor bawi się postacią swojego bohatera, przy okazji rozbijając modne schematy romansowe.