Kamienny Jedwab Snape'a - ciąg dalszy
Od ostatniej rozmowy Katriny z Severusem minęły dwa tygodnie. Dziewczyna wyraźnie sobie nie radziła, najczęściej siedziała w swoim pokoju, wychodząc tylko na lekcje.
W pokoju uwiła sobie przytulny, stęchły emo-kącik, gdzie mogła do woli wypłakiwać się swymi pojedynczymi, samotnymi łzami.
Tak jak się czuła tak też wyglądała, oczy podkrążone, nie umalowana (Aaaaaaa!!! Nieumalowana! Toż to skandal, toż to zbrodnia!) , snuła się jak cień, natomiast Severus był taki sam jak przedtem, z wyjątkiem pod denerwowania, którego czasami nie kontrolował na lekcji, gdy widział Kathy w takim stanie siedzącą na końcu klasy
Rozumiem, widok kochanki bez metra tapety na twarzy mógł nadszarpnąć jego nerwy. W końcu „nie widziały gały, co brały”:D
i świadomość, że to właśnie Potter podrzucał jej kokainę.
Tę świadomość też widział? Kolejna zaleta magicznych wzroków czy też Snape podczas lekcji doznawał niekontrolowanych napadów oświecenia?
Wiesz, kiedy przez kilka godzin wdycha się opary wydobywające się z tych wszystkich kociołków, nietrudno o iluminację.
Pewnego dnia, po skończonej lekcji, uczniowie szybko wychodzili z klasy
Co jest warte odnotowania, bo zazwyczaj jednak do pracowni eliksirów przykuwali się łańcuchami.
- Potter!
Wszyscy się zatrzymali i spojrzeli na Harrego
- Ty zostajesz. - dodał Severus siadając przy biurku.
- Y..tak profesorze
Oj, skąd ja znam ten scenariusz... Snape stosuje wciąż tę samą metodę. Najpierw szybkie obmacywanie w pustej klasie, potem Potter ucieknie do łazienki... ^^
Klasa wyszła,
*wyobraża sobie swobodnie przemieszczające się po korytarzu ławki, tablicę i kawałki ścian*
a Potter podszedł do Snape'a
- Słucham Panie Profesorze
- Gdybym ja chciał się kogoś pozbyć, to zrobił bym to od razu Potter, tobie to nie wyszło i tak się składa, że wiem o wszystkim co zrobiłeś.
Wiem, co zrobiłeś minionego lata, mwahahahaaa!!! *chrząk, chrząk*
Potter potrafi mówić wielkimi literami - to naprawdę zdolny czarodziej!
- Ale..n...
- Milcz! - syknął wstając z krzesła i podchodząc niebezpiecznie blisko do Harrego,
TAK!!! ^^ *porn?*
po czym dodał
- Głupcze dlaczego to zrobiłeś?
- Ale ską...
- Pytam dlaczego to zrobiłeś?! W tej chwili mów!! -powiedział głośniej Snape
Dlaczego nie zabiłeś jej jeszcze w kołysce?! I dlaczego tak spartaczyłeś robotę, kiedy mogłeś załatwić sprawę jedną avadą?!
Harry cofnął się kilka kroków, trzęsły mu się ręce
- Bo...ona jest moją siostrą...i...jej nienawidzę, od kiedy dowiedziałem się co robiła, jak traktowała mojego ojca!
Czyli jak? W wieku siedmiu lat podsłuchała, jak ojciec nazywa ją bękartem i została odesłana do sierocińca. W czym problem?
*Wyobraża sobie siedmiolatkę tłukącą ojca po głowie lalką Barbie i drącą się „Ja tu rzoondze, kulllwa!!!”*
- W tej chwili idziemy do Dumbledora, przed nim będziesz się tłumaczył.- burknął
Oho, problemy gastryczne wciąż nierozwiązane:)
i chwycił go za ramię ciągnąc w kierunku drzwi, nagle Harry się wyrwał i odsunął, wyjmując swoją różdżkę, Snape od razu zareagował
- Expelliarmus!
Różdżka Pottera poleciała na koniec klasy, a on sam chciał uciec, w tym momencie do klasy wbiegli nauczyciele a także zdziwiony sytuacją Dumbledore
W drzwiach ustawili się w pozy rodem z Aniołków Charliego.
- GLEBA, GLEBA KURRWA!!! - darł się Dumbledore, który naoglądał się trochę za dużo mugolskich filmów.
- Na Boga co tu się dzieje! - krzyknęła Minerva zakrywając dłonią usta.
Minerva w chwilach kryzysu uzewnętrzniała swoje bogate życie religijne.
- Severusie, możesz mi to wytłumaczyć?- powiedział Albus
Snape wyciągnął prawą ręke i wskazał palcem na Pottera mówiąc
- To on truł tą uczennicę, a teraz wyciągnął na mnie różdżkę!
- Konfident - mruknął pod nosem Harry.
- Maaamo, a Harry mnie bijeeee!!! - krzyknął Snape i rozpłakał się, przytulając się do swojego czarnego misia.
Albus spojrzał na Harrego
- Czy to prawda, Harry?
- Ja...
- To prawda?? - krzyknął Dumbledore
- Czy to prawda, że chciałeś przeszkodzić mi w pozyskaniu becikowego, trując taki dobry materiał rozpłodowy kokainą?!
- Tak, profesor Snape ma rację, ale ja nie chciałem użyć różdżki, ja tylko...
- Chciałem mu ją pokazać. Bo my w wolnej chwili porównujemy swoje... różdżki. Kto ma dłuższą.
- Wystarczy. Pójdziesz ze mną.
Harry podniósł swoją różdżkę i schował ją do szaty, po czym poszedł za Dumbledorem, za którym poszła także reszta nauczycieli.
Niektórzy sarkali pod nosem - cóż, tym razem mordobicia nie było.
Nie jestem pewna, czy akurat na scenę mordobicia liczyli... ^^'
Snape westchnął głośniej niż zwykle, jakby przed chwilę się nawet nad czymś zastanawiał, wskazywał na to grymas na jego twarzy.
Wytrzeszczone gałki oczne, purpurowe policzki i nabrzmiałe żyły na skroniach nazbyt dobitnie wskazywały na wysiłek myślowy. Albo na trudne zaparcie, z którym walczył już od paru tygodni. ;)
Kathy siedziała w oknie,
To znaczy wprasowała się w szybę? o.O
Nie, po prostu przyczepiła się do niej jak Spiderman albo glonojad swoimi marysuistycznymi mackami XD
kiedy to usłyszała pukanie do drzwi, spojrzała tylko na nie, lecz nie otworzyła i wróciła do wpatrywania się na jesienny krajobraz za oknem.
Po chwili jesienny krajobraz uznał, że nie lubi, kiedyś ktoś się NA niego wpatruje, wziął dupę w troki i przeniósł się do innego blogaska.
Chwilę później pukanie ucichło a drzwi otworzyły się z lekkim hukiem, ukazując ciemną postać.
Lekki huk. Snape, jak na szpiega przystało, potrafił wyłamać drzwi bardzo dyskretnie.
On też jest synem Stirlitza. XD
Katrina patrzała z niedowierzaniem na Snape'a który wszedł do jej pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Wyjdź stąd... - wyszeptała. Severus nic nie odpowiedział, podszedł bliżej.
- Wyjdź... - powtórzyła jej oczy się zaszkliły.
Bo siedziała w szybie - to nic dziwnego, że miała szklane oczy.
- Przyszedłem poinformować, że osoba, która truła Cię jest w tej chwili u Dumbledora, jego chwile w Hogwardzie są już policzone. - Snape uniósł prawą brew.
A ten Hogward to co za nowa swołocz?!
Pewnie krewny Dumbledora.
- Kto to robił?? Powiedz mi! - wstała nagle z okna oczekując odpowiedzi.
- Otóż Twój brat.
- Coo???? Potter?? Ten cienias? Ten skurwiel? Zajebie go! - krzyknęła i chciała podejść do drzwi, lecz Snape jej na to nie pozwolił, łapiąc ją za rękę.
Mary Sue wyciągnęła jednak z kieszeni teleskopowy miecz świetlny i ucięła mu głowę! Następnie jednym ruchem narzuciła na siebie żółty dres z czarnymi paskami i ruszyła dokonać mordu :D
Chciała się wyrwać ,lecz Severus przyciągnął ją do siebie, mówiąc
- Takim zachowaniem, szkodzisz tylko sobie samej Evans.
- A co Ty możesz o tym widzieć co?? - spojrzała na niego , jej oczy zapełniły się łzami.
Po chwili łzy przelały się nosem.
- Wystarczająco dużo wiem. - wysyczał
- To przez Ciebie tak się czuję, jak śmieć! Nie chce mi się żyć! - zaczęła płakać,
- Ile razy spojrzę na sedes, przypominają mi się nasze upojne chwile! Każda minuta spędzona w ubikacji przyprawia mnie o dreszcz podniecenia!
... Pewnie nawet Jęcząca Marta ma już jej dość... T.T
Snape spojrzał na nią, lekko rozchylił wargi, chciał coś powiedzieć, lecz nie zrobił tego, puścił jej rękę.
-Tak, przez Ciebie... - szepnęła
A Snape się wzruszył...