Łódź zatrudnia koronerów do stwierdzania zgonów
Z kraju; 2011-05-10 ["Gazeta Wyborcza Łódź"]
Żeby oszczędzić łodzianom widoku zwłok w miejscach publicznych, magistrat postanowił reaktywować instytucję koronera. Miasto płaci dwóm lekarzom za stwierdzanie zgonów.
Przez całe lata orzekaniem śmierci w Łodzi zajmowało się pogotowie. Dziewięć lat temu zatrudniło koronerów - lekarzy medycyny sądowej, którzy byli wysyłani tylko do zmarłych. Chodziło o to, żeby uniemożliwić powrót "handlu skórami", czyli sprzedawania firmom pogrzebowym informacji o zmarłych pacjentach. Kilka tygodni temu pogotowie zrezygnowało z koronerów. Byli przypisani do nocnego ambulatorium, a placówka z ul. Sienkiewicza przegrała konkurs na jego prowadzenie. Poza tym pogotowie uznało, że po tylu latach powrót handlu informacjami o zmarłych już nie grozi.
Kiedy zabrakło medyków od zgonów, natychmiast zaczęły się problemy. Bo wszystkie instytucje w mieście przyzwyczaiły się, że nieprzyjemną sprawę załatwią lekarze z pogotowia.
Policjanci z komisariatu na Górnej bardzo źle wspominają, jak przez kilka godzin musieli sterczeć przy zwłokach wyłowionych z rzeki, bo nie mogli znaleźć lekarza, który zechciałby się pofatygować na ich oględziny. W końcu do zmarłej przyjechała ekipa z pogotowia. Ale tylko dlatego, że magistraccy urzędnicy obiecali, że zapłacą za orzeczenie śmierci.
Rocznie w Łodzi w miejscach publicznych umiera około setki osób. Każdy przypadek mógł się skończyć podobną przepychanką. Żeby oszczędzić łodzianom widoku zwłok w miejscach publicznych, magistrat postanowił reaktywować instytucję koronera. Medycy sądowi, którzy wcześniej pracowali w pogotowiu, przeszli do Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień [czyli izby wytrzeźwień - przyp. red.].
- To instytucja pracująca przez całą dobę, dlatego powierzyłem jej to zadanie - tłumaczy Maciej Prochowski, lekarz miasta.
Koronerów z MOPITU wzywa policja, straż miejska, magistracki wydział zdrowia. Przez miesiąc stwierdzili aż 13 zgonów. MOPITU rozlicza się z nimi trochę inaczej niż pogotowie, które płaciło za każdy stwierdzony zgon. Miejska placówka wypłaca lekarzom ryczałt za tygodniowy dyżur pod telefonem, w czasie którego muszą być gotowi do wezwania. Na wynagrodzenia dla koronerów magistrat do końca roku chce wydać 20 tys. zł. ("Gazeta Wyborcza Łódź")