Smoleńsk - analiza wydarzeń
Oskarżam Moskwę - Korespondencja z Katynia
Poniedziałek, 12 kwietnia 2010, Nr 85 (3711)
Z Arturem Górskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Zenon Baranowski
Po katastrofie pod Smoleńskiem mamy cały szereg niepokojących przykładów zachowania strony rosyjskiej...
- Mam niemal pewność, że Rosjanie mataczą. Oczywiście opieramy się jeszcze na samych przesłankach i strzępach informacji, ale dla Rosjan już nie ma wątpliwości, że za katastrofę odpowiada pilot, który miał popełnić błąd w sztuce, lub nawet sam prezydent Lech Kaczyński, który był nazbyt zdeterminowany, żeby wziąć udział w uroczystościach katyńskich wraz z Rodzinami Katyńskimi, harcerzami i posłami PiS. Tymczasem jeśli złoży się w całość informacje, które napływają, nawet jeśli odnoszą się do różnych domniemanych scenariuszy, a także weźmie się pod uwagę ewentualne intencje Rosjan, to można powiedzieć, choć bez stuprocentowej pewności, bo dziś bez namacalnych dowodów, że Rosja jest w jakimś sensie odpowiedzialna za tę katastrofę, za ten nowy Katyń.
W jakim sensie odpowiedzialna?
- W tym sensie, że tuż przed lądowaniem samolotu pod Smoleńskiem miała mieć miejsce sytuacja, która doprowadziła do tej tragedii. Pojawiły się dwie wersje wydarzeń i każda z nich wskazuje na domniemaną rolę strony rosyjskiej. Niewątpliwie Moskwa ponosi także moralną odpowiedzialność za tę katastrofę. Jedno jest pewne - niewiadomych jest coraz więcej.
Docierały do nas różne wersje - dwukrotnie, trzykrotnie podchodzenie samolotu do lądowania...
- Jedna wersja wydarzeń mówi, że samolot cztery razy podchodził do lądowania, gdyż za każdym razem Rosjanie odmawiali zgody na lądowanie, wysyłając maszynę z prezydentem na lotniska do Mińska lub Moskwy. Mieli podawać przy tym wątpliwe powody, a to że mgła nad lotniskiem, a to że system nawigacji nie działa, bo jest w remoncie, a to że za krótki pas do lądowania. Tylko że niecałą godzinę wcześniej lądował na tym lotnisku samolot z dziennikarzami, a kilka dni wcześniej premierzy Donald Tusk i Władimir Putin. Druga wersja mówi, że wieża podała błędne koordynaty pilotom i ci już nie zdążyli podnieść samolotu i zahaczyli o drzewa. Obawiam się, że możemy nigdy nie poznać prawdy.
Dlaczego tak Pan sądzi?
- Rosjanie zapowiedzieli zabranie ciał do Moskwy i wcale nie są pewni, czy dopuszczą Polaków do śledztwa. Jeśli nas nie dopuszczą, to będzie oznaczało, że nie poznamy zapisów z czarnych skrzynek i nigdy nie dowiemy się prawdy, jak w przypadku tragedii w Gibraltarze, gdy zginął gen. Władysław Sikorski. Zresztą w pewnym sensie politycy PO dali w tej sprawie Rosji wolną rękę, bo jak można tłumaczyć pomysł apelu do premiera Putina, by powołana przez niego komisja wyjaśniła tę katastrofę? Przecież Rosjanie już ją wyjaśnili, już wskazali winnych... I są nimi sami Polacy.
Wspominał Pan o ewentualnych intencjach Rosjan. Dlaczego mogli nie chcieć, aby prezydent Kaczyński wylądował w Smoleńsku?
- Nie ma wątpliwości, że uroczystości katyńskie z udziałem Putina i Tuska można zapisać do sukcesów Rosjan. Zrealizowany został ich scenariusz, w świat poszedł przekaz wyreżyserowany przez Moskwę. Tusk został potraktowany przez Putina instrumentalnie. Premier Rosji, mimo pięknych gestów, sprzedał światu swoją wersję wydarzeń i znów rozmył odpowiedzialność za Katyń. Rosjanie chcieli prawdopodobnie uniemożliwić prezydentowi Kaczyńskiemu wzięcie udziału w sobotnich uroczystościach, aby ich ranga i wymowa nie przyćmiła tych sprzed kilku dni. Wiadomo, że prezydent Kaczyński ani z Mińska, a tym bardziej z Moskwy nie zdążyłby na uroczystości w Katyniu, a wtedy te nie miałyby wymiaru oficjalnego, nie zakłóciłyby w swojej wymowie rosyjskiego przekazu sprzed paru dni. Zatem ta dywersja, jeśli faktycznie takie były motywy Rosjan, miała wymiar polityczny. Pamiętajmy także, że odszedł prawdziwy polski patriota, który nie bał się być twardy wobec Rosjan, który chciał prowadzić politykę partnerstwa, a nie wasalstwa.
Czy coś jeszcze może wskazywać na nieczyste intencje Rosjan w tej sprawie?
- Pamiętajmy, że Rosjanie zaraz po wypadku, a to jest lotnisko wojskowe, więc sprawa prostsza, nałożyli embargo na wszelkie informacje z wypadku. Starali się przejąć nad nimi całkowitą kontrolę. Nikogo nie dopuszczono do wraku, a dziennikarzom, którzy czekali na przylot samolotu, rekwirowano taśmy z nagraniami, kasowano zdjęcia fotoreporterom, a komórki w niektórych sieciach nagle straciły zasięg. Takie w każdym razie dotarły do nas informacje. Oczywiście ta blokada nie była szczelna, ale wszelkie informacje, które oficjalnie przekazywała strona rosyjska, były pod pełną kontrolą rosyjskich służb specjalnych. No i Rosjanie puścili w ruch swoją machinę propagandową, swoją wersję wydarzeń, podchwyconą przez niektóre polskie media, którym ta wersja jest wygodna.
Jakie były pierwsze reakcje uczestników uroczystości na katastrofę? Jak ocenia Pan pierwsze reakcje w kraju?
- Najpierw nie wierzyliśmy, nie mieściło nam się to w głowie. A po chwili, gdy zaczęły do nas docierać informacje z wielu stron, wszyscy byliśmy w szoku. Starsi ludzie, ba, posłowie - płakali jak małe dzieci. Ja także nie byłem w stanie opanować łez. Uświadomiłem sobie, że po tej tragedii, znacznie poważniejszej niż zastrzelenie prezydenta Gabriela Narutowicza, Polska nie będzie już taka sama. To jest dramat dla całego Narodu z konsekwencją na pokolenia. Dlatego nie dziwię się, że cały Naród płacze po stracie kolejnej swojej elity, ludzi wspaniałych i prawych. No, może prawie cały Naród. Zawsze znajdą się ci, co będą chcieli coś ugrać na tej śmierci.
Kogo ma Pan na myśli?
- Wiemy, że PO będzie chciała teraz przejąć kontrolę nad Narodowym Bankiem Polskim, instytucją Rzecznika Praw Obywatelskich, Instytutem Pamięci Narodowej. Mieliśmy sygnały, że Bronisław Komorowski, który jako marszałek Sejmu zgodnie z Konstytucją wszedł w pewne kompetencje prezydenta RP po jego śmierci, podjął w sobotę pierwsze próby w celu przejęcia kontroli nad prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i IPN. A jeszcze nie ostygły ciała prezesa Kurtyki i ministra Szczygły... Na szczęście Kolegium IPN nie podporządkowało się woli marszałka Komorowskiego i to ono zdecyduje o tym, kto zastąpi zmarłego Kurtykę. Jednak już niebawem możemy mieć sytuację nie tylko dominacji jednej partii na polskiej scenie politycznej, ale dyktaturę jednej partii, niczym w komunizmie czy obecnej - putinowskiej Rosji. Nie ma wątpliwości, że ta katastrofa może poprawić nastrój niektórym strategom PO, gdyż zginął najpoważniejszy konkurent Komorowskiego do prezydentury, a także straciliśmy całą plejadę wybitnych ministrów z Kancelarii Prezydenta i wielu liderów największej partii opozycyjnej. Zresztą cały obecny Sejm poniósł krwawą ofiarę na ziemi rosyjskiej. W pewnym sensie powtórzył się dramat po 70 latach.
Czy można przekuć, jak na to wielu Polaków liczy, tę tragedię na jakąś formę zgody narodowej?
- Już to widać, że politycy PO, choć pewnie będą zachowywać pozory, są zachłanni na pełnię władzy i zachowują się bez klasy. Wiedzą, że mają większość polityczną i że zniknęła ostatnia bariera dla ich samowoli. Dlatego mimo trudnej sytuacji Prawa i Sprawiedliwości, którego kierownictwo zostało zdziesiątkowane, powinniśmy dążyć do jak najszybszego przeprowadzenia wyborów prezydenckich i oczywiście do ich wygrania. Pamiętajmy, że funkcje marszałka Sejmu i premiera pochodzą z większości parlamentarnej, a jedynie władza prezydenta jest czystą emanacją woli suwerena. Prezydent jest jedynym prawdziwym symbolem państwa, gwarancją ciągłości władzy i stabilności społecznej.
Bardzo trudno będzie wypełnić te lukę...
- Ale jestem przekonany, że ta tragedia nas zmobilizuje i zintegruje. Oczywiście jesteśmy zaskoczeni tą sytuacją, gdyż Lech Kaczyński był naszym kandydatem, ale przecież mamy dwóch innych poważnych kandydatów na tę funkcję: prezesa Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Jestem przekonany, że niezależnie on tego, którego z tych polityków wystawimy, zostanie on poparty przez całą partię i przez wszystkich naszych wyborców. Jednak nie powinniśmy dzisiaj prowadzić takich dywagacji, skoro nawet nie pochowano ofiar katastrofy. Chcę tylko wyraźnie powiedzieć, że ta katastrofa i strata tak wielu naszych przyjaciół nie załamie nas, tylko wyzwoli nową siłę do walki o wolną Polskę. I wierzę, że my tę walkę możemy wygrać, bo wierzę, że polski Naród wreszcie się obudzi z letargu, wierzę w mądrość i instynkt samozachowawczy naszego Narodu. Reakcje Polaków, ten wybuch ogólnonarodowego patriotyzmu w strumieniach wylewanych łez po utracie głowy państwa pokazuje, że nasz Naród wciąż jeszcze żyje, że czuje i myśli po polsku. Być może ta tak bezsensowna śmierć wyda jeszcze wspaniałe owoce dla Polski i Polaków. Ja w to wierzę z całego serca. Ale teraz módlmy się wspólnie za dusze ofiar tej katastrofy.
Dziękuję za rozmowę.
To nie była próba lądowania:
http://smolensk-2010.pl/2010-06-05-katastrofa-pod-smolenskiem-to-nie-bylo-ladowanie-cz-6.html
Zapis z czarnej skrzynki:
http://smolensk-2010.pl/2010-06-02-katastrofa-pod-smolenskiem-wina-rosjan-czy-polakow.html
Kolejny świadek oraz próby dotarcia TVP na miejsce:
http://www.tvn24.pl/0,1651564,0,1,samolot-rozstarzaskany--czesci--plonely-chaos,wiadomosc.html