Powszechny Sąd eschatologiczny
Apostolskie wyznanie wiary stwierdza wprost i wyraźnie istnienie ścisłego związku paruzji z sądem, kiedy mówi: Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.
Pismo św. o sądzie ostatecznym
Idea sądu Bożego zajmuje - zarówno w Starym Testamencie jak i w późnym judaizmie - pokaźne miejsce. Cały Stary Testament przenika przekonanie o tym, że Jahwe sądząc i wymierzając sprawiedliwość, wkracza ustawicznie w dzieje świata. Obok tego przekonania Stary Testament od bardzo wczesnych czasów wyraża także wiarę w końcowy sąd nad światem.
Zgodnie z długo panującym przeświadczeniem o odpłacie za wszystko w tym świecie, także ten końcowy sąd był zapowiadany w kategoriach naszego świata, tutaj miała się urzeczywistniać Boża rozsądzająca sprawiedliwość. Od proroka Amosa (5, 18 n.) oczekiwany sąd, otrzymuje miano „Dzień Jahwe”, i w tym określeniu staje się mocnym punktem ufnego oczekiwania Izraela.
Wiara w sąd ostateczny, do którego powstania przyczyniły się niewątpliwie wpływy hellenistyczne, znajduje swój pierwszy zarys w najpóźniejszych pismach ST (2 Mch, Mdr). W innych późnych tekstach ST dokonuje się także przekształcenie samego obrazu Sądu Bożego, widzianego dotychczas jako zwycięskie, prawie wojenne wkroczenie Boga w dzieje, na akcję typowo sądowniczą, w której Bóg sądzi ludzi i ich sprawy (Ml 3,5).
Judaistyczna literatura międzytestamentalna zajmuje się sądem w jego relacji do czynów ludzkich, do ich oceny i stosowanej za nie zapłaty. Ma nastąpić nagle i niespodziewanie. Dowiadujemy się o sądzie m.in. z apokryfu 4 Ezd.
Sąd zapowiadany przez Jezusa odnosi się do żywych i umarłych, dlatego musi go poprzedzić zmartwychwstanie. Dzień sądu nastąpi niespodziewanie, podobnie jak złodziej przychodzący w nocy (Łk 17,20n). Podstawą oceny człowieka na sądzie będzie zachowanie - lub zaniedbanie przykazania miłości (Mt 25,31-46), a także osobisty stosunek do osoby Jezusa Chrystusa. Ogłoszony przez Boga wyrok jest ostateczny i pod każdym względem nieodwołalny (Mt 25,34.41.46).
Ewangelia Jana, Dzieje Apostolskie oraz listy pawłowe również poruszają tematykę sądu ostatecznego.
Sąd ostateczny w dokumentach Kościoła
Wiara w sąd ostateczny nad wszystkimi ludźmi, sprawowany w Dniu Pańskim jest zawarta:
we wszystkich starożytnych wyznaniach wiary Kościoła Wschodniego i Zachodniego;
późniejsze dokumenty kościelnego nauczania, pochodzące sprzed XIII w., zawierają tylko nieznaczne poszerzenia artykułu o sądzie z symbolów wiary;
z okresu między XIII a XV w. trzeba najpierw wymienić Wyznanie Wiary Michała Paleologa, złożone na Soborze Liońskim II w 1274 roku, w którym spotykamy się po raz pierwszy z rozróżnieniem między sądem powszechnym a sądem szczegółowym. Kolejny dokument to Konstytucja Apostolska Benedictus Deus Benedykta XII z 1336 roku. Od tamtego czasu, aż do Soboru Watykańskiego II, nie ma niczego nowego w dokumentach kościelnych na temat powszechnego sądu eschatologicznego.
Teologia o sądzie ostatecznym
Na początku należy zaznaczyć, ze tradycja teologiczna zwykła mówić o dwóch sądach, jako o dwóch odrębnych wydarzeniach, czekających ludzi w ich eschatonie. Jeden miałby się odbywać zaraz po śmierci, a drugi dopiero w ostatnim dniu historii świata. Biblia nie zna tego rozróżnienia, mając na uwadze wyłącznie sąd ostateczny. Tendencja do odróżnienia tych dwóch sądów pojawia się już w okresie patrystycznym. Powodem było to, że święci są już u Boga - a sąd ostateczny dopiero na końcu czasu obejmie wszystkich ludzi. W średniowieczu odróżnienie dwóch sądów urasta do rangi jednego z głównych tematów teologicznych, przy czym akcent przesuwa się z sądu powszechnego na sąd szczegółowy.
Obok wyobrażenia o dwóch realnie odrębnych sądach istnieje wyobrażenie inne, zgodnie z którym chodzi o jeden sąd, w zasięgu którego człowiek wchodzi przez śmierć i w którym równocześnie doświadcza kresu dziejów świata. Ten jeden sąd jest dla konkretnego człowieka szczegółowy, bo w nim wychodzi na światło całe jego indywidualne życie, dobre i złe czyny, a przede wszystkim jego stosunek do Boga. Jednocześnie jest to dla niego sąd powszechny, bo razem z nim dociera do swojego kresu historia całej ludzkości, w którą był on wplątany niezliczonymi więzami wzajemnych uzależnień. Tak więc w jednym sądzie urzeczywistniają się dwa jego aspekty, a człowiek znajduje w nim ocenę swoich dwóch wymiarów - indywidualnego i społecznego. Taki sposób rozumienia i opisywania sądu Bożego jest możliwy, gdyż wydarzenia te dzieją się poza naszym czasem.
W naszym mszalnym Credo mówimy: I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, zespalając w tym jednym zdaniu wiarę w paruzję z wiarą w czekający nas sąd.
Paruzja i sąd pojawiają się - zarówno w NT jak i w najstarszych symbolach wiary - ściśle ze sobą złączone. Założywszy, że paruzja jest pełny ustanowieniem królestwa Bożego, trzeba przyjąć jako konsekwencję niemalże naturalną, że jest traktowana jako sąd. Kiedy Kościół starożytny wyznawał Chrystusa jako tego, który ma przyjść sądzić (venturus iudicare) żywych i umarłych, to zmykał w tym wyznaniu swoje przekonanie o Jego ostatniej zbawczej interwencji, koronującej i pieczętującej wszystkie inne działania zbawcze, dokonywane w ciągu historii zbawienia.
Sąd w ujęciu krysis (roztrząsanie) wyszedł przed sąd soteria (zbawienie). Sąd w wymiarze krysis jest sądem człowieka nad samym sobą (autoiudicium), dokonującym się już w trakcie historii, nie przenoszonym koniecznie na ostatni Dzień Pański. Tym, co człowieka postawi w pozycji zbawionego lub potępionego, niewinnego lub obciążonego winą, nie będzie bynajmniej wyrok Boży, lecz po prostu jego czyny: same te czyny zadecydują o jego ostatecznej sytuacji. Wyrok Boży stwierdzi jedynie istnienie tej sytuacji. Dwa fragmenty ewangeliczne J 12,47n i Mt 25,3-46 zgadzają się co do tego, że decyzję o swoim losie przypisują samemu człowiekowi, żyjącemu jeszcze w historii, a nie widzą w niej czegoś narzuconego z zewnątrz - różnią się jednak w wyznaczeniu materii, na której ta decyzja bazuje. W wersji Jana chodzi o wiarę lub jej brak, a w wersji Mateusza o miłość lub o jej negację.