Konsekwencje kulturowe i społeczne
„Po tym poznaje się dzieci Boże i dzieci diabelskie. Kto nie postępuje sprawiedliwie nie jest z Boga, jak też ten, kto nie miłuje brata swego. [...] mamy się nawzajem miłować; Nie jak Kain, który wywodził się od złego i zabił brata swego”.
Człowiek jest istotą społeczną. Potrzebuje innych do prawidłowej egzystencji. Żyje w „stadzie”, w którym jest jednym z wielu. W grupie znajduje zrozumienie i ochronę. Czuje się bezpiecznie pośród podobnych do niego samego. Mimo, że jest częścią całości, jest także jednostką. Żyje w symbiozie z innymi, nie tracąc swej niezależności. Każdy ma własne potrzeby, w pewien sposób jest wyjątkowy. Pragnienia nie ograniczają się tylko do tych fizjologicznych. Człowiek ma także np. potrzebę bezpieczeństwa, samorealizacji, czy choćby wiary. Z tych osobistych potrzeb wyrastają poglądy. Wpływ na nasze poglądy ma także środowisko w jakim się obracamy. To ono kreuje nas oraz nasze zapatrywania.
Ta różnorodność prowadzi do powstawania sporów między jednostkami. Dopóki spór rozgrywa się na płaszczyźnie jednostkowej, jest niezauważalny dla społeczeństwa. Ludzie jednak łączą się w grupy społeczne, a te podzielają pewne poglądy. W momencie spotkania się dwóch społeczności o odmiennych poglądach, rodzi się spór: „Nierozwiązany spór prowadzi do konfliktu. Powstaje wówczas, gdy strony w nim uczestniczące mają wyraźnie określone i przeciwstawne stanowisko co do jego przedmiotu. [...] a konsekwencją nierozwiązanego konfliktu może być wojna”. Czym zatem jest wojna? Według Carla von Clausewitza - pruskiego teoretyka wojny - jest ona po prostu kontynuacją polityki, jednakże przy użyciu innych środków. Wydaje się, więc być nieuniknioną, jako konsekwencja konfliktu.
Ludzkość prowadzi wojny od początków świata. Są one okrutne i bezwzględna. Najgorszym jednak rodzajem wojen są wojny religijne: „Od zarania dziejów każda wojna, choćby najbardziej usprawiedliwiona czy nawet zgoła sprawiedliwa, niesie ze sobą śmierć i zniszczenia. Ale jeśli można klasyfikować wojny według stopnia ich bezwzględności i okrucieństwa, brutalności i zacietrzewienia, pierwsze miejsce zajmują wojny o podłożu religijnym, w których zwierzęce instynkty człowieka usprawiedliwiane są "boskim nakazem"”. Właśnie wojny religijne są szczególnie zaciekłe, ze względu na swój cel. Religia potrafi odurzyć człowieka do tego stopnia, że staje się on ślepy i głuchy na argumenty. Dopóki ludzie walczą o jakiś obszar lub o wpływy jest szansa na zawarcie pokoju. W pewnym momencie przestaje się ona opłacać. Jednakże gdy w grę wchodzi religia pojednanie, czy jakikolwiek kompromis stają się czymś nie do przyjęcia.
Jak każde działanie, także i wojna (konflikt zbrojny) pociąga za sobą określone konsekwencje. Najbardziej widoczne są ofiary. Zmasakrowane ciała, szczątki poniewierające się na całym obszarze walk, ranni i konający - taki jest widok po przejściu wrogich wojsk. Wojna nie wybiera wieku czy płci ofiary. Giną kobiety, mężczyźni, dzieci i starzy. Ci co nie umierają od kul z pistoletu, rozrywani są przez bomby, granaty czy moździerze. Wielu jest też rannych, tych co konają i tych co będą kalekami do końca swoich dni. Krótkie statystyki: Deir Jassin (13 kwietnia 1948) - 120 zabitych Palestyńczyków, cztery dni później odwet - zabitych 75 Izraelitów; Ramallah - 70 zabitych Palestyńczyków; bombardowanie Apache - to 270 osób; Ayodhya - 58 hinduistów. To są tylko „drobne potyczki”, jednostkowe napady agresji. Jednakże ilość tychże potyczek przechodzi w setki, więc zabitych są tysiące. Konflikt palestyński z 1948 roku pochłonął 6 tysięcy żołnierzy izraelskich i ok. 15-20 tysięcy arabskich; walki z 1973 roku to kolejne 2,6 tysięcy zabitych Izraelczyków i 7 tysięcy rannych... Intifada w 2000 roku to 3345 ofiar ze strony palestyńskiej i 979 ze strony izraelskiej. Od wybuchu powstania w 1989 roku w Kaszmirze zginęło ponad 30 tysięcy osób. Statystyki mnożą się w nieskończoność.
Ci, którzy nie zdążą uciec i nie dane im będzie zginąć dostają się do niewoli. Stają się „zabawkami” w rękach zwycięzców. Cierpią głód, są poniżani, zdani na łaskę swego wroga. W wojnach religijnych jeńcy mają czasem wybór. Mogą stać się częścią dotychczasowego „wroga”. Przejąć jego wiarę, kulturę, zwyczaje, starać się zasymilować i wtopić w „nowe” społeczeństwo. Mogą także obstawać przy swojej dotychczasowej wierze i stać się uchodźcami, bądź więźniami. Szacuje się że w Libanie zamieszkuje około 400 tysięcy zarejestrowanych uchodźców palestyńskich. W 1947 roku 700 tysięcy Palestyńczyków opuszcza swoje domy, rok później kolejne 7 tysięcy ucieka przed okupantem. Więźniowie, też nie mają łatwego życia. Około 8 tysięcy Palestyńczyków znajdowało się w 2006 roku w Izraelskich więzieniach, z czego 388 to dzieci. Poddawani są oni torturom, biciu, poniżaniu. Doprowadzani są do stanu w którym zapominają o własnej godności. Przetrzymywani bez procesu, skazywania za czyny takie jak „rzucanie kamieniami”.
Wojna, więc użycie broni. Co za tym idzie niszczenie „dziedzictwa kulturowego”. Życie w czasie wojny, jest straszne, śmierć, zarazy, ucieczki. Natomiast po wojnie, nie ma do czego wracać. Większość budynków zostaje zdewastowana, bądź też zrównana z ziemią całkowicie. Ludzie tracą całe swoje dobytki, nagle stają się nędzarzami. Niszczone są elementy ich kultury czy religii. Świątynie, synagogi, meczety - wszystko obraca się w niwecz pod ostrzałem moździerzy. W wybuchach bomb sypia się setki lat tradycji, świadectwa historii, pomniki religii. W wojnach religijnych to właściwie jeden z celów - niszczenie świętych miejsc. W 2001 roku talibowie wysadzili w powietrze dwie rzeźby - posągi hinduistycznego Buddy. Stwierdzili oni, że posągi są niezgodne z Koranem i dlatego należało je zniszczyć. Było to działanie islamskich fundamentalistów, jednakże takie właśnie operacje niszczą wszystko to czego nie dosięgną pociski „wrogich wojsk”.
Każda wojna niesie za sobą rozpacz, ból i cierpienie. Liczne choroby atakują pozostałych przy życiu, pozbawionych nadziei ludzi. Brakuje pożywienia, środków czystości, czy chociażby dachu nad głową. Śmierć, choroby, głód, rozpacz to są skutki wojen, do tego dochodzi zniszczenie miast, zabytków, pomników religijnych. Naród pogrąża się w żałobie i nędzy. W wojnach religijnych, to jeszcze nie wszystko. Konflikty religijne, potrafią coś stworzyć. Powołują do życia nienawiść. Wrogość rodzi się po wojnie jak „feniks z popiołów”. Najbardziej widoczna jest ona wśród małych, nieświadomych niczego dzieci: "Palestyńskie dzieci obrzucają kamieniami izraelskie samochody i autobusy, mijające obóz uchodźców [...]. Żydzi jakich Amal widuje to biegający alejkami żołnierze w oliwkowych mundurach, osadnicy w dżinsach i jarmułkach, ścigający młodzież rzucającą kamieniami. Dziewczynka nigdy nie rozmawiała z Żydem i mówi że nie chce rozmawiać". Dalej w tym samym miejscu czytamy o sile tej nienawiści. Amal - imię dziewczynki z którą rozmawiał autor - tłumaczy dlaczego nie chce rozmawiać z Żydami: „Bo są naszymi wrogami”. Przepaść między społeczeństwami tylko się pogłębia przez wojnę. W jaki sposób Amal chce wrócić do swojego kraju? Mówi: „Musimy użyć karabinów”. Konflikt religijny tworzy przemoc, a ta wpływa na kolejne pokolenia i od małego przepaja nienawiścią serca ludzi.
W 2001 roku rząd Izraela podjął decyzję w sprawie budowy bariery bezpieczeństwa. Tą barierą okazał się mur. Wysoki na 8 metrów, długi na ponad 1200 kilometrów (to tylko jego część). Ma chronić Żydów przed napaściami Palestyńczyków, tak przynajmniej tłumaczą Izraelici. Jak jest naprawdę? Głównym problemem jest to, że mur stawiany jest wewnątrz Zachodniego Wybrzeża. Zamyka on populację palestyńską w enklawach podobnych do więzień - w gettach. Po izraelskiej stronie muru znajdą się trzy główne miasta, wschodnia część Jerozolimy i inne ziemie „należące się” Palestyńczykom. Tylko do 2004 roku po stronie izraelskiej znalazły się najbardziej urodzajne ziemie palestyńskie. Pod budowę muru wykopano 80 tys. drzew oliwnych i cytrusowych, zajęto ponad 4 tys. ha ziemi - a to ciągle nie koniec. Jego budowa stała się kolejnym powodem do długotrwałej nienawiści. Stanął on na palestyńskich polach uprawnych, niszczy sady oliwne, rozdziela od siebie rodziny. Dzieci stoją w kolejkach by dostać się do szkoły, kobiety by pójść po wodę. Niektóre drogi prowadzą do nikąd, kończą się nagle na ścianie wyrastającego z ziemi muru. Zanim Palestyńczycy przekroczą granicę, muszą poddać się upokarzającym kontrolom graniczny. Oczywiście tylko wtedy gdy otrzymają możliwość przejścia granicy. Przepustki nie dostanie każdy. Palestyńczycy mają swoją teorię co do „konieczności” budowy muru: „Niemal cały izraelski establishment uzasadnia istnienie muru względami bezpieczeństwa. W istocie jednak główną przyczyną budowy muru Szarona jest chęć zajęcia przez Izrael istotnej części Terytoriów Okupowanych, odizolowania od siebie miast arabskich i przekształcenia ich niemalże w getta”. Uważają oni, iż powstanie muru przyczynia się do pogarszania warunków bytowych Palestyńczyków, upokarza ludność znajdującą się po jego drugiej (nie izraelskiej) stronie.
Budowanie murów dzielących społeczeństwa jest chyba faktycznie domeną wojen religijnych. Podobny mur ma bowiem powstać w Kaszmirze. Ma on mieć prawie 900 kilometrów i przebiegać wzdłuż linii demarkacyjnej. Nie będzie jednak wyglądał jak ten izraelski. Ma to być kombinacja podwójnej zapory z siatki i drutu kolczastego oraz zapór terenowych. Do lipca 2004 roku Hindusi wznieśli odcinki bariery liczące ok. 600 kilometrów.
Konflikt o podłożu religijnym rodzi się w momencie, gdy jedna ze stron stara się narzucić drugiej własne wierzenia. Innym sposobem rozniecenia wojny jest świadome niszczenie ważnych dla danej religii miejsc, pomników, czy zabytków. W Palestynie walki toczą się właśnie o święte miejsca. Dwie religie chcą tu udowodnić, która z nich jest ważniejsza, prawdziwsza, która ma większe prawa do tych miejsc. Mury stawiane na terenach objętych wojną oddzielają nie tylko rodziny, ale rozwarstwiają kulturę (w skład której wchodzi religia). Ludzie tracą dostęp do swych sanktuariów, meczetów czy synagog. Zamykani są w małych enklawach, gdzie pogłębia się nie tylko nienawiść, ale także narasta alienacja. To wyobcowanie, życie w niegodnych warunkach, paradoksalnie powoduje silne przywiązanie do swojej religii. Człowiek zaczyna wtedy szukać jakiegoś stałego filaru w swoim życiu, jakiegoś fundamentu. Czegoś co pozwoli przetrwać ten trudny czas.
Jakie więc są skutki wojen religijnych? Z całą pewnością ogromne straty w ludziach (nie tylko śmierć ale i trwałe kalectwo), później przychodzą choroby i zarazy. One jeszcze bardziej zmniejszają liczbę „szczęśliwych ocalonych”. Straty w postaci budynków, świątyń, pomników, symboli religijnych - pogłębiają tylko rozpacz. Braki pożywienia i czystej wody pitnej, wysiedlenia, aresztowania stają się smutną rzeczywistością. W końcu ludzie zaczynają układać sobie życie, organizować się, starają się zapomnieć koszmar. Wtedy właśnie rodzi się wściekłość i nienawiść, poczucie niesprawiedliwości. Rozpoczyna się szukanie, wracanie do początków wiary, rodzi się fundamentalizm. Podsycany gniewem i nienawiścią nieuchronnie doprowadzi do kolejnego konfliktu, następnych zniszczeń, śmierci niewinnych. Tworzy się więc spirala, której nie można przerwać. Wojny religijne nigdy się nie kończą, trwają w nieskończoność napędzane wzajemną nienawiścią i rosnącym gniewem.
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, red K. Danecki, Poznań 1980, s. 1326.
A. Zwoliński, Wojna. Wybrane zagadnienia, Kraków 2003, s.23.
C. von Clausewitz, O wojnie, Kraków 2007, s. 470.
A. Kulgman, Co było i będzie, http://www.midrasz.home.pl/, 03.06.2008.
M. Agnosiewicz, Krucjaty do Ziemi Świętej, http://www.racjonalista.pl/, 03.06.2008.
Intifada - w dosłownym tłumaczeniu oznacza „wojnę kamieni”. Chodzi tu o powstanie Palestyńskie -prowadzone bez użycia broni - przeciwko okupacji izraelskiej w 2000 roku.
http://www.un.org/unrwa/refugees/lebanon.html
Sekrety izraelskich więzień, „Le Monde Diplomatique”, Nr 6, sierpień 2006, http://palestyna.com.pl/, 03.06.2008.
D. K. Shipler, Arabowie i Żydzi w ziemi obiecanej, Warszawa 2003, s. 174.
Tamże.
A. Talaga, Mur jerozolimski, „Życie”, 21-22 II 2004, nr 33, s. 16.
P. Smoleński, Po arabskiej stronie muru, „Gazeta wyborcza”, 8-9 X 2005, nr 235, s. 25-26.
M. V. Llosa, Zmuszani do buntu, „Gazeta Wyborcza”, 12-13 XI 2005, nr 263,s. 22-23.
K. Kubiak, Wojny, konflikty zbrojne i punkty zapalne na świecie, Warszawa 2005, s. 192.
6