Rycerz Marmoladek
Andrzej Niedźwiedź i Natalia Usenko
Dawno, bardzo dawno temu w starym zamku mieszkał rycerz Marmoladek ze swoją babcią Jadzią Marmoladzią.
Pewnego dnia do zamkowej piwnicy wdarł się smok i zaczął wyżerać zapasy.
- Ho-ho! - zawołała rycerz- Oto chwila, na którą czekałem! Pomóż mi włożyć zbroję, babuniu!
Babcia pomogła mu włożyć żelazne spodnie i żelazną kurtkę z żelaznym kapturem. Wręczyła ciężki miecz i okrągłą tarczę.
- Zrobię z tego smoka marmoladę! - chwalił się rycerz - Pokonam go jednym ciosem! Rozgniotę jak ślimaka.
Groźnie potrząsając tarcza, śmiałek kroczył ponurym korytarzem. Światłą pochodni odbijały się w jego błyszczącej zbroi jak w lustrze, a zamkowe echo powtarzało pełne furii okrzyki:
- Zniszczę go, obedrę ze skóry, ... kóry, ... óry... Łeb mu ukręcę, a jego ogon posiekam na plasterki, ... erki, ... erki...
Potężnym kopniakiem rycerz otworzył drzwi piwnicy i zatrzymał się na schodach. Na dole panowała ciemność. Tylko oczy smoka jarzyły się w mroku niczym węgle, a paszcza przypominała ogromny zębaty piec. Marmoladek zamknął oczy i zaczął wymachiwać mieczem na wszystkie strony.
- Odejdź! Uciekaj! Nie lubię cię! Zaraz zawołam straż miejską! - głos rycerza stawał się coraz bardziej cienki i drżący.
Babcia tylko westchnęła. Wzięła dużą miotłę i sama wygoniła smoka z piwnicy. Kiedy zrobiło się zupełnie cicho, rycerz Marmoladek wyszeptał, nie otwierając oczu:
- Babuniu, spójrz, proszę, czy ja już pokonałem tego potwora?
- Tak, tak - powiedziała babcia. - Pokonałeś go.
- Ho-ho! - zwołał rycerz - Grunt to odwaga! Niech całe królestwo dowie się o moim niezwykłym pojedynku, o mojej waleczności i śmiałości!
Marmoladek wsiadł na konia i pojechał opowiadać wszem i wobec, jak dzielnie pokonał smoka, jak ukręcił mu łeb, a ogon posiekał na plasterki. Był bardzo zdziwiony i zły, że nikt nie chce mu uwierzyć. A babcia zajęła się sprzątaniem. Tak już jest czasem na świecie. Ostry miecz i żelazny kaptur nie są jeszcze oznaką rycerstwa, a ten, co najgłośniej ze wszystkich krzyczy o swojej odwadze, może okazać się zwyczajnym tchórzem.