Symbolika buddyzmu tybetańskiego, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE


Symbolika buddyzmu tybetańskiego

Część pierwsza.
Autor: Lama Ole Nydahl
Tłumaczenie: Mira Boboli

Żeby zrozumieć temat dzisiejszego wykładu musimy cofnąć się pamięcią w daleką przeszłość, od czasów dzisiejszych, kiedy to góry chromowanej stali stojące dookoła każdego z nas wypluwają w przestrzeń setki rodzajów tubek pasty do zębów lub tysiące samochodów, do epoki, kiedy wszyscy byliśmy biedni, a świat był zaledwie najbliższą doliną. Ludzie nie byli wówczas zbyt wydajni, ponieważ nie mieli maszyn, które dzisiaj posiadamy, wszystko wykonywali przy pomocy zwierząt. Nieustannie byli zajęci różnymi obowiązkami i może raz w ciągu całego życia udawali się do miasta. Nie mieli środków transportu, telewizji, gazet, pozbawieni byli informacji z zewnątrz, a już na pewno nie mieli znali polityki planowanego zużywania się towarów, wymuszającej teraz ciągłe kupowanie coraz to nowych rzeczy. Tysiące ludzi zbierają się dzisiaj i decyduje, czy spodnie mają być szerokie na górze, szerokie na dole, szerokie po środku, czy szerokie nigdzie, chodzi o to byście wyrzucili wszystko z szaf i kupili nowe ubrania.

Przyjrzyjmy się więc czterdziestu tysiącom lat rozwoju ludzkości, szczególnie uważnie zaś ostatnim pięćdziesięciu latom i naszej bogatej, cywilizowanej części świata, powstawaniu odmiennych kultur, symbolizmowi i różnym sposobom wyrażania się ludzkiego umysłu. Marksiści zawsze będą wam mówić o dominującej roli klas w tworzeniu społeczeństw, zaś biolodzy o uwarunkowaniach genetycznych. Jednym z powodów, dla którego tak wielu ludzi z innych kultur ma problemy w odnalezieniu dzisiaj swojego miejsca w naszych wielkich miastach jest ich odmienny genotyp. Po prostu nie pasują do społeczeństwa stworzonego przez północnych Europejczyków. Ich sposób myślenia jest zupełnie odmienny. Przeprowadzono wiele badań nad jednojajowymi bliźniętami i zaobserwowano na przykładach rozdzielonych rodzeństw, że często dwaj bracia, nawet jeżeli jeden mieszkał we wschodnich Niemczech, a drugi w zachodnich, wybierali partnerki o tych samych imionach, podobnie nazywali zwierzęta, stawiali identyczne domy i myśleli w ten sam sposób. Sądzę więc, że to nie komuniści mają rację, lecz naukowcy, ponieważ ludzie żyją i zachowują się w zależności od tego, jak są ukształtowani.

Ze wszystkich kultur dzisiejszego świata, zdecydowaliśmy przyjrzeć się bliżej kulturze tybetańskiej. Prawdopodobnie nasze poprzednie inkarnacje są związane z tą częścią świata, w jakiś sposób jest ona dla nas ważna i interesująca. W kulturze tybetańskiej symbolika ma duże znaczenie i oddziaływuje na dwóch odmiennych poziomach. Pierwszy z nich to zwykły światowy poziom, uwarunkowany przez historię, stosunki społeczne, środki produkcji i procesy z tym związane. Drugi dociera do nas w zupełnie inny sposób. Nie składają się nań odbicia pojawiające się na powierzchni lustra, uwarunkowane zjawiska, lecz stanowi go samo zwierciadło, bezpośrednie doświadczanie umysłu i jego natury. To właśnie powoduje, że próba zintegrowania kultury tybetańskiej z zachodnią jest dla nas tak atrakcyjna. Mamy wiele powodów, by czuć się szczęśliwymi w naszej zachodniej kulturze. Nigdy nasze społeczeństwa nie cieszyły się większą wolnością i poszanowaniem praw jednostki, możliwością kształcenia i korzystania z opieki socjalnej. To dzięki naszej zachodniej demokracji, która szeroko rozprzestrzeniła się po całym świecie, mamy wszystko co najlepsze. Oczywiście przoduje tutaj Anglia, a inne kraje biorą z niej przykład i podążają za nią. Kiedy jednak siedzimy tak dobrze odżywieni w naszych wielkich samochodach, starannie wykształceni i posiadający wszystkie te przyjemne, umilające nam życie rzeczy, z telefonami komórkowymi i internetem dosięgającym krańców świata, powinniśmy pójść dalej i wprowadzać do tego świata aspekt oświecenia. O ile dobrze pamiętam amerykański prezydent Jefferson powiedział kiedyś: "Ja studiowałem rzemiosło wojenne, moje dzieci studiują rolnictwo, ich dzieci będą mogły studiować sztukę". My możemy zrobić kolejny krok, o którym Jefferson nie wspomniał, wyjść poza zwykły świat, przejść od sztuki do poziomu urzeczywistnienia tego, który wszystkiego doświadcza, do realizacji natury umysłu. Praktykując buddyzm tybetański do tego właśnie zmierzamy.

Kiedy buddyzm na dobre zadomowił się w Tybecie, pojawiły się wraz z nim symbole reprezentujące to, co wydarza się w umyśle. Jeśli przyjrzymy się dzisiaj temu, co niosą ze sobą te symbole, musimy stwierdzić, że same w sobie nie są one jednoznacznie przejrzyste i zrozumiałe. Z naszą zachodnią tendencją krytycznego myślenia i posiadając wyćwiczoną w szkole zdolność do pracy z abstrakcjami, powinniśmy umieć oddzielić wyraźnie od siebie czysto kulturową warstwę nauk koncentrującą się na tym, co pojawia się w umyśle od tych, które dotykają bezpośrednio jego natury. Powinniśmy również unikać suchych informacji, przeznaczonych głównie do studiowania, których jest bardzo dużo w tej tradycji, ale które nie przyniosą nam bezpośredniego pożytku i nie pomogą nam lepiej żyć, lepiej umrzeć i lepiej się odrodzić. W naszych poszukiwaniach i rozwoju musimy być w stanie odróżniać w ten sposób rzeczy od siebie. Na przykład w medytacji ofiarowania mandali składamy w podarunku dwanaście kontynentów, bogatych w różne miłe rzeczy, takie jak zboże rosnące samo z siebie, krowy spełniające życzenia, jabłka wpadające do strumienia i wydające piękne dźwięki itd. Potem ofiarowujemy osiem symboli przynoszących szczęście, oraz siedem znaków specjalnych. Na zewnętrznym poziomie obdarowują one bogactwem, urodą, długim życiem i innymi dobrymi rzeczami. Ponieważ Tybetańczycy chcieli uniknąć tego, by wyglądało to zbyt światowo, uznali, że te ofiary mają wyjątkowe znaczenie, ponieważ zostały pobłogosławione przez Buddę. W ten sposób uniknęli owego rozróżniania na "zwykłe" i "wyzwalające", które my ciągle musimy stosować. Jeżeli coś odwołuje się do umysłu i jego natury, to musimy sprawdzić, w jaki sposób działa. W tej medytacji występują również piękne boginie ofiar, które pomagają nam, rozwijają nas i błogosławią obdarowując oświeceniem, jeśli mamy do nich stosunek pełen oddania i szacunku. Dla mnie osobiście mogłyby odłożyć na bok te wszystkie przedmioty, które trzymają w rękach, kwiaty, girlandy itp. i przyjść tak po prostu bez niczego (śmiech) . Jeśli pójdziemy dalej, zobaczymy, że stopniowo symbole zaczną nabierać głębszego znaczenia. Na przykład słońce i księżyc. To dziwne, ale tylko dla Tybetańczyków i Niemców księżyc jest męski, a słońce żeńskie. Nie wiem jaki rodzaj mądrości przywędrował do Niemiec, ale ta która dotarła do Tybetu mówi, że księżyc jest współczuciem, że jest miły i uspokajający, słońce zaś jest aktywne, pobudzające, może cię nawet spalić, zmusić do działania, jest mądrością drapieżną. Ma to coś wspólnego z poglądem, że mężczyźni są bardziej szczęśliwi niż kobiety. Są bardziej nakierowani na siebie, na własne "świecenie", nie dostrzegają wielu rzeczy, więc łatwiej jest im być szczęśliwymi. Kobiety są bardziej otwarte na zewnątrz, "świecą" ku innym, więcej widzą, także u siebie, więc dla nich wszystko jest trudniejsze. Słońce i księżyc są rozumiane tutaj na głębszym poziomie, a nie tylko jako źródła światła. Na końcu ofiarowania mandali pojawia się sztandar zwycięstwa. Pokonałem swoich wrogów, powiewam nad nimi sztandarem zwycięstwa. Z wrogami jest tylko taki problem, że im więcej ich pokonamy, tych więcej się ich pojawia. Przychodzą zewsząd. Ponieważ wielu ludzi ma karmę, żeby ich źle traktować, jeżeli kierujesz na zewnątrz ku światu haki agresji, wrogowie przychodzą do ciebie, kierowani karmą. Sztandar zwycięstwa oznaczać może jeszcze, że pokonałeś swych wewnętrznych wrogów, przeszkadzające emocje, takie jak gniew, pomieszanie, dumę, przywiązanie i zazdrość. Wtedy nieprzyjaciele już nie przychodzą, bo żaden pierścień agresji nie ma się o co zaczepić. Zawsze spotykamy ludzi podobnych do nas. Szczęśliwi spotykają szczęśliwych, gniewni przyciągają gniewnych. Sami stwarzamy świat, w którym żyjemy. Sztandar zwycięstwa zawiera więc w sobie również aspekt wyzwalający.

Bardziej bezpośredni związek z buddyzmem tybetańskim i jego symboliką rodzi się, kiedy już zrobimy nyndro. Pojawia się w naszych oczach, brzmi w naszych uszach, jest obecny wszędzie. Tutaj owo przemieszanie się właściwości wyzwalających i światowych jest już oczywiste. Jak już wspomniałem, sami Tybetańczycy nie oddzielali ich od siebie w jakiś wyraźny sposób i właściwie obeszli ten problem dookoła mówiąc, że wszystko zostało pobłogosławione przez Buddę. Muszę powiedzieć, że wszystkie te rzeczy mają w sobie moc. W nocy kiedy umarł Karmapa miałem w Rumteku bardzo czytelny sen, w którym otrzymałem wszystkie bogactwa władcy wszechświata. Najpierw pojawiła się królowa Danii, Małgorzata, zgrabna i elegancko ubrana. Objąłem ją i zapytałem: "Co robisz w moim śnie? " To była cenna królowa. Potem byłem unoszony wysoko przez helikopter, to było cenne koło. Następnie siedziałem na głowie olbrzymiego posągu Buddy, a dookoła mnie fruwały banknoty dolarowe i klejnoty. To były czasy Reagana, kiedy dolar był silny. Pamiętam, że zastanawiałem się, ile ośrodków moglibyśmy zbudować i ile dobrych rzeczy zrobić za te pieniądze. To był cenny klejnot. Z kolei pojawił się cenny koń jako motocykl BMW i cenny słoń jako porsche. Wszystkie te rzeczy z ofiarowania mandali po prostu nieustannie spadały na ziemię. Tuż zanim obudziła mnie Hannah, stałem na płaskiej, jak w Rżdby, ziemi. Nadeszła jedna olbrzymia fala, potem druga, i wreszcie dookoła pojawiło się zboże rosnące samo z siebie. Ta potrzeba odróżniania rzeczy światowych od wyzwalających nie oznacza, że należy uważać, iż któreś z nich pozbawione są mocy i przekazu. Nie powinniśmy mówić, że to co nie dotyczy wyraźnie i bezpośrednio umysłu ma wartość podrzędną, jest czymś w rodzaju pozbawionego błogosławieństwa "second-handu". Tysiące lat błogosławieństwa niezliczonych buddów, medytacji wielu lamów i joginów stworzyło ich olbrzymie pole mocy. Prawdopodobnie owo błogosławieństwo i energia będą się przesuwały w kierunku bliższym naszemu dzisiejszemu światu i temu do czego jesteśmy przyzwyczajeni, w kierunku BMW, porsche, helikopterów itd.
Później wspomnę trochę również o sposobach jakie mamy w buddyzmie dla wykorzystywania zmysłów, nakierowania się umysłu ku jego zawartości. Nawet jeżeli rzeczy wyglądają na typowo zewnętrzne, dzięki zręcznym środkom medytacji i błogosławieństwu przekazu rozwijają nas i szybko dzięki nim wzrastamy.

Mówiłem na razie dużo o filozofii, teraz jednak skoncentrujmy się na zagadnieniach pożytecznych dla wszystkich, zarówno dla tych posiadających przekaz, jak też dla tych, których Dharma na razie tylko interesuje. Jeśli przypatrzymy się buddyzmowi tybetańskiemu z zewnątrz, w pewien sposób intelektualnie, tak jakbyśmy mieli zapoznać z nim innych, okaże się, że jest w nim dużo rzeczy przydatnych i pożytecznych również dla ludzi nie będących buddystami.
Główną drogą w Kagyu jest utożsamianie się. To ono daje nam moc, podnosi nas w górę, budzi nas. W Diamentowej Drodze zachowujemy się jak budda, dopóki się nim nie staniemy, rozwijamy głębokie zaufanie do tego, że każdy z nas posiada naturę buddy i staramy się pozostawać stale w tym stanie świadomości.
Tuż za moimi plecami widzicie tankę Dukar, wielkiego strażnika naszej linii, szczególnie zaś Zachodniego Wybrzeża i ośrodka w San Francisco, wspaniałej Białej Parasolki. Kupiłem ją przy pomocy przyjaciół w Warszawie, w pewnym bardzo szczęśliwym momencie, za 777,77 marek. Same siódemki, ale nie znaczy to, że jestem fanem numerologii. Po prostu poczułem płynące od niej bardzo silne błogosławieństwo.
Chciałbym posłużyć się tutaj jej przykładem, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu, bym zapoznał was z jej różnymi właściwościami. Więc obudźcie się i starajcie się wyglądać inteligentnie (śmiech) .

Ta tanka to jeden z wielu zwojów, jakie namalowano w Tybecie przez ponad tysiąc lat rozwoju tamtejszego buddyzmu. Zostały one w większości zniszczone po 1959 roku, szczególnie zaś w okresie rewolucji kulturalnej w latach 1960, 1968, kiedy to jedna czwarta populacji światowej straciła większość swojego kulturowego dziedzictwa. Rozmiar zniszczeń w Chinach, Tybecie i Mongolii jest trudny do wyobrażenia. Tanki owe szmuglowano z Tybetu, na ogół przez Himalaje. Wiele z nich jest przetartych pośrodku, ponieważ owijano je dookoła ciała, związywano sznurkiem i przykrywano czubą (kożuchem, przyp. tłumacza) . Ta jest dobrze zachowana, a artysta był wystarczająco zdolny i wiedział, w którym momencie skończyć pracę, by dodaniem zbyt wielu detali nie zasłonić linii rysunku. Jest to forma gniewna. Zwykle formy takie są czarne, niebiesko-czarne lub brązowe. W buddyzmie używamy różnych przeszkadzających emocji, przyjmujemy je i przekształcamy, nie udajemy, że ich nie ma. To co było w jakiś sposób niebezpieczne i zagrażało nam, staje się ochroną. Odwracamy sytuację i mówimy: "Jeśli jesteś silniejszy, pomóż mi, zostaniesz moim przyjacielem i będziesz pracował dla mnie".
Zanim przejdziemy dalej powinienem jednak powiedzieć coś o wyobrażeniach Buddy. Jak wiecie Budda nauczał cztery grupy ludzi. Wielu z nich było zainteresowanych tak wieloma rzeczami, że nie mieli nawet czasu, by uświadomić sobie, że posiadają umysł. Tym udzielił nauk krija tantry, którą znacie z praktyki njungne. Podczas jej wykonywania nie jecie, nie pijecie, nie kochacie się, tylko mówicie mantry. Nie żartuję. To jest bardzo silna medytacja - Ęma głębokie znaczenie, przynosi szybkie efekty i daje prawdziwą moc. Jest to jednak poziom, na którym Budda jest duży, a wy mali. Dopiero stopniowo rozwijacie się, by spojrzeć mu w twarz. Inni praktykujący postępowali dalej i odkrywali, że dzięki znajomości prawa przyczyny skutku mogą robić rzeczy dające szczęście i unikać przynoszących cierpienie. Oni otrzymali nauki i inicjacje czarja tantry. Natomiast tym, którzy sami ze sobą czuli się już dobrze i rozwinęli wystarczająco dużo energii, by myśleć również o innych, coś dla nich zrobić, oraz odbierać wszystko mniej osobiście, Budda udzielił nauk joga tantry. Kiedy mówicie mantrę Kochających Oczu, a on siedzi nad waszymi głowami, jest to poziom czarja tantry, gdy zaś Czenrezig łączy się z wami i jesteście nim, jest to już poziom joga tantry. Niektórzy uczniowie nagromadzili tak dużo dobrych wrażeń w umyśle, że kiedy zetknęli się bezpośrednio z buddami i innymi formami medytacyjnymi, od razu poczuli z nimi bliski, głęboki związek. Oni otrzymali inicjacje form zjednoczonych, nauki mahaanuttarajoga tantry. Nazwa ta oznacza, że nie istnieją już żadne wyższe instrukcje. Słabością większości ludzi jest niezdolność do widzenia seksualności na najwyższym, czystym poziomie. Tylko wtedy, kiedy osiągnęło się wysoki poziom zrozumienia i dzielenia się radością z innymi, można postrzegać męskiego partnera jako diament, żeńskiego jako lotos, a ciało jako mandalę. To wymaga czasu i nie jest łatwe, ponieważ rozgrywa się na obszarze, na którym przeżywamy największe radości i najtrudniejsze problemy.

Istnieją różne metody symbolicznego wyrażania zjednoczenia na najwyższym poziomie. Nie zawsze łatwe jest odróżnienie ich od form z poziomu krija, czarja i joga tantry, bo czasami przedstawione są tylko jako pojedyncza postać męska lub żeńska. Na przykład wydaje się, że Dordże Pamo występuje samotnie, tymczasem jej partnera symbolizuje katłanga (trójząb, przyp. tłum.). Musimy połączyć ze sobą męską połowę i żeńską, współczucie i mądrość z poziomu mahajany, oraz radość i przestrzeń z poziomu wadżrajany. Dlatego na poziomie najwyższym buddowie są zawsze w zjednoczeniu, podczas gdy w krija, czarja i joga tantrze są rodzaju męskiego lub żeńskiego.

Pierwszych trzech klas tantr Budda nauczał w swojej złocistej, stojącej formie, emanując wypromieniowaniami i w zależności od możliwości umysłowych i właściwości słuchaczy. Niezależnie od tego, czy mieli więcej mądrości, współczucia czy aktywności, inspirował ich pokazując im ich własny potencjał i najsilniejsze właściwości na czystym poziomie. Wibrował mantrami, które temu odpowiadały, tworząc most łączący pole energii wewnętrznych z zewnętrznymi. Pokazywał również, jak można stapiać się z nim i stawać się od niego nieoddzielnym. Na poziomie najwyższym, mahaanuttarajoga tantry było podobnie, z tym że transformował swoje ciało w formy zjednoczone. Wówczas ludzie czuli, że działo się z nimi coś wyjątkowo, tak jakby zaczęli nosić w sobie dziecko mądrości. Po pewnym czasie zaczęli się zmieniać, ponieważ metody stosowane przez Buddę nie zatrzymują się na powierzchni, ale docierają głęboko do podświadomości i przekształcają ją. Z kolei inni obserwując te pozytywne zmiany też chcieli podążyć ich śladem, przychodzili do nich i prosili o przekaz. Tak w małych społecznościach zaczęło pojawiać się zaufanie do nauk Buddy. W ten sposób powstały w Indiach dwie tradycje. Jedna polegała na studiowaniu Dharmy na dużych uniwersytetach takich jak na przykład Nalanda czy Wikramaszila, druga zaś była drogą joginów. Znamy wiele historii, opowiadających o tym, jak tuż przed śmiercią nauczyciela pojawiał się u niego uczeń, szybko otrzymywał nauki w bardzo osobisty i bliski sposób, po czym mistrz znikał. Jedną z przyczyn, dla których buddyzm był dawniej tak silny było to, że przekazywano tylko te nauki i praktyki, które były dobrze znane i wykonywane, dodatkowo wzbogacając je swoją energią i doświadczeniem. Po około 1500 latach rozwijania się w Indiach, nauki Buddy dotarły do Tybetu. Tu sposób przekazu uległ pewnym zmianom. Tybetańczyków nie ograniczały przepisy systemu kastowego, byli też lepiej zorganizowani niż Hindusi, bardziej otwarci i mądrzejsi w szeroko rozumianym sensie. W Indiach przyjmowano jedną inicjację i praktykowano ją przez całe życie jako swojego jidama, tu było inaczej. Inicjacje powiązane były w długie cykle, takie jak np. Kagyu Nagdze. Największym z nich był Rinczen Tardze, dwa tysiące inicjacji udzielanych od siódmej rano do siódmej wieczorem przez sześć miesięcy. Wielka rzecz. Przyjęliśmy je z Hannah w 1983 roku i nigdy nie byliśmy już tacy jak przedtem. Tym, którzy przyjęli wiele inicjacji mogę powiedzieć, że w rzeczywistości istnieje tylko jeden damtsing, jedno zobowiązanie i jest to zobowiązanie w stosunku do buddy, ponieważ wszystkie te formy, wszystkie jidamy wyrażają stan Buddy. To naprawdę jest bardzo ważne. By wzmocnić aktywność i siłę działania w życiu wykonujecie praktyki strażników, w naszym przypadku Mahakali, a dla rozwijania umysłu praktykę jidama lub lamy jako jidama. Lama jest tu źródłem błogosławieństwa i utrzymywania wokół sobie intensywnego pola mocy. Nawet jeżeli otrzymujecie inicjacje innych strażników, musicie wiedzieć, że wszyscy oni należą do mandali Czarnego Płaszcza i że nie są z tego powodu nieszczęśliwi. Nie są zazdrosnymi bogami, takie myślenie możecie pozostawić chrześcijaństwu i islamowi. Mają tę samą esencję i jeśli medytujecie na jednego z nich, medytujecie na wszystkich. Ich sposób manifestowania się jest trochę odmienny, ale wszyscy są odwagą, współczuciem i radością wszechświata. Kiedy wykonuje się praktyki innych strażników, nasz też tam jest, ale dla bliższego związku z naszą linią lepiej jest pozostać przy Mahakali. Dobrze się rozwijamy, więc myślę, że warto.
Tybetańczycy zawsze przedstawiają buddów na kwiatach lotosu. Lotos jest najprawdopodobniej najczystszą rośliną w przyrodzie. Wyrasta z błota, przebija się ku otwartej przestrzeni przez często zamuloną wodę i dopiero wtedy rozwija się w pełni w promieniujący blaskiem i doskonały pod każdym względem kwiat. Z tego powodu jest symbolem czystości i został uznany za miejsce, w którym wszystko się rozpoczyna. "Zrodzony z lotosu" oznacza w swej naturze czysty, nie jak nieskazitelna dziewica, która nigdy się nie kochała i niczego nie przeżywała, lecz czysty doskonałością przekształcenia autentycznych, różnorodnych doświadczeń, mających swe korzenie w prawdziwym życiu. Jest centrum zjawisk, prawdziwą energią, przyjmowaniem tego, co się pojawia, wykorzystaniem i transformacją. Musicie to dobrze zrozumieć, bo inaczej poddacie się koncepcji niepokalanego poczęcia i zaczniecie oddalać się od życia. Jeżeli wyobraża się łagodną formę buddy, to na kwiecie lotosu leży najpierw dysk księżyca, promieniujący łagodnym światłem współczucia. Formy gniewne stoją w kręgu płomieni na dysku słońca, będącego mocą natychmiastowego działania.
Wspominałem już wcześniej o tej "palącej" mądrości słońca. Czasami, jak na przykład w przypadku VIII Karmapy, występuje jednocześnie dysk księżyca i słońca lub słońca i księżyca. Buddowie na ogół stoją lub siedzą (czasami pod wpływem hinduizmu lub bonu z jednym kolanem opuszczonym) często na różnych zwierzętach, dla podkreślenia ich wyjątkowych właściwości. Promienna Bogini, Palden Lamo, jedzie na mule przez ocean krwi. Odcina ego i przeszkody jakie ono powoduje, nie można jej w tym powstrzymać, jest zawzięta jak muł. Siedzi bokiem w siodle, na ludzkiej skórze, ma dwie lub cztery ręce (cztery jeśli występuje jako partnerka Mahakali). Gniewny aspekt Guru Rinpocze i II Karmapy, Dordże Trollo, stoi na tygrysie. Jest czer-wono - czarny z twarzą zwróconą na bok. W rękach trzyma dordże, inne liczne dordże spadają wokół niego, tłumiąc duchową dumę. Ma też purbę, dzięki której panuje nad wrogami i negatywnościami. Żeński biały strażnik, Apszi, mknie szybko na białym koniu. Budda Mądrości, Mandziuśri siedzi na lwie. Buddowie siedzą też na innych dziwnych zwierzętach, wężach, smokach, lub przedmiotach, ale zasada, że najpierw jest przedstawiony kwiat lotosu, dysk słońca lub księżyca czy też oba naraz i dopiero na nich zwierzę wyrażające konkretne właściwości, musi być zachowana. Nawet Palden Lamo przemierzająca morze krwi znajduje się wewnątrz olbrzymiego lotosu. Wszystkie kultury mówią o różnego rodzaju promieniowaniach, gloriach, aureolach i zbawiennych energiach. W chrześcijaństwie przyznawanie się do posiadania wyjątkowych mocy było niebezpieczne. Można było następnego dnia z wyroku inkwizycji zostać spalonym na stosie, być posądzonym o konszachty z diabłem itd. Wśród buddystów można otwarcie powiedzieć: mój umysł osiągnął pewien stopień przejrzystości, doświadcza nie tylko materialnych rzeczy, ale również pól energii.
Na ogół buddowie mają jedno pole mocy dookoła ciała i jedno dookoła głowy (jeżeli mają kilka głów, pole mocy również jest jedno) . Dobrze to widać na przykładzie Buddy Medycyny. U niego, jak i u innych form łagodnych, jedno pole mocy emanuje z serca, a drugie z głowy. Kolor promieniującego światła zależy od rodziny buddy, do której dana emanacja należy. U form groźnych pola mocy są bardziej podobne do płomieni buchających we wszystkich kierunkach. Jeśli przyglądacie się tankom, musicie widzieć również to, co nie zostało namalowane. Poza górami i chmurami często o psychodelicznych kolorach, jest to orszak niezliczonych buddów wypełniających całą przestrzeń. Znajdują się oni zawsze wewnątrz mandali, swojego pola mocy. Wyobraźcie sobie, że jesteście buddą, oświeconą radością, mądrością, współczuciem, nieustraszonością lub ochroną i znajdujecie się w centrum. Posiadacie trzydzieści dwie doskonałe właściwości powstałe dzięki zniknięciu waszego ego, podziału na ja i ty. Wasza energia została uwolniona, a swobodna gra umysłu i przestrzeni stała się możliwa. Siedzicie w tęczowym domu o kwadratowej podstawie. Ściany wewnętrzne, te najbliżej was, są tego samego koloru, co wy i wasza rodzina buddy. Czterech wejść umieszczonych z czterech różnych stron świata strzegą strażnicy kierunków. Przy zachodniej bramie stoi czerwony, północnej pilnuje zielony, wschodniej niebieski, a południowej żółty. Pozwalają wejść do środka i otrzymać błogosławieństwo tylko tym, którzy chcą uwolnić się od swojego ja oraz wszelkich neuroz i są gotowi na otwarte, szczere spotkanie. Wewnątrz, dookoła was znajduje się osiem aspektów żeńskiej energii (jak u Hewadżry) lub cztery (jak u Demczoga). Wypromieniowania gniewne mają mandale o podstawie w kształcie trójkąta, brązowo - lub czerwono - czarne.
Dukar, Biała Parasolka, jest wyjątkowo blisko związana z Buddą, nazywana jest jego córką serca. Jej mantra nie została nigdy wypowiedziana. Pojawiła się po prostu w tym samym momencie, kiedy Dukar wyłoniła się z węzła na czubku głowy Buddy. Biała Parasolka jest strażnikiem, swą moc koncentruje szczególnie na ochronie przed wrogami i wypadkami. Pojawia się błyskawicznie jak biała chmura, przeszkoda o którą miałeś uderzyć znika, a ty jedziesz dalej bezpiecznie. Przekonałem się o tym wiele razy. Znacie zapewne historię opisaną w "Dosiadając tygrysa", kiedy to jechaliśmy oblodzoną autostradą w stanie Minnesota. Nasza toyota wpadła w poślizg i zaczęliśmy pędzić prosto na wielki słup drogowy. Już prawie słyszałem huk uderzenia i rozbijanego szkła, kiedy mignął on nam gdzieś przed oczami. Obejrzeliśmy się do tyłu i zobaczyliśmy ślady naszych kół, a pomiędzy nimi nietknięty nawet słup. Możecie mi wierzyć lub nie, ale mogą to potwierdzić inni ludzie, którzy także tam byli. Dwie minuty przed całym zdarzeniem zobaczyłem, że nie mamy żadnego strażnika. Szybko wyjąłem fotografie Mahakali i Dukar i położyłem je przy przedniej szybie. Opowiadam wam tę historię, by pokazać wyjątkowy wymiar tego, co się czasami wydarza. Jeżeli będziecie utrzymywać codzienny związek z Mahakalą i innymi strażnikami, doświadczycie ich ochrony.
Jedna z najważniejszych tanek Białej Parasolki znajduje się w Muzeum Etnograficznym w Hamburgu. Wywiera rzeczywiście wyjątkowo silne wrażenie.
Dookoła Dukar możecie zobaczyć pole płomieni oświeconego współczucia, znacie je z wyobrażeń Mahakali i innych strażników. Oznacza ono natychmiastowe, gwałtowne i niepowstrzymane działanie, które nie przekształca waszych problemów w delikatny i miły sposób, lecz rozbija was na kawałki, scala od nowa, a wy, dopiero kiedy jest już po wszystkim, łapiecie się za głowę i pytacie, co się stało. Biała Parasolka ma tysiąc rąk, tysiąc głów i tysiąc nóg. Prawymi rękoma łagodnie panuje nad wewnętrznymi przeszkodami. Trzyma w nich podwójne dordże, sztandary zwycięstwa, sztandary rozwoju, pomoce naukowe. W lewych rękach trzyma różne rodzaje broni, którymi kontroluje świat w gniewny sposób: łuki, strzały, dzidy, miecze, noże itd. Łapie na przykład na lassa i haki złe energie, przyciąga je do swojego łagodnego serca, przeobraża składając im propozycje nie do odrzucenia, by pracowały dla dobra ludzi, po czym je uwalnia. W dwóch wewnętrznych rękach z kolei trzyma koło Dharmy i białą parasolkę, od której pochodzi jej imię. Tysiącem małych stóp depcze to, co negatywne i szkodliwe. Widzi i wie wszystko, panuje nad kierunkami tysiącem głów, skierowanych po dwieście w każdą stronę. Wznoszą się one piramidalnie do góry, promieniując kolorami pięciu mądrości, czerwonym, żółtym, białym i zielony, na samym szczycie, jakby wchodząc w przestrzeń, znajdują się białe. Dziesięć dolnych zębów to strażnicy żeńscy, a dziesięć górnych to męscy. Swym okiem mądrości Biała Parasolka postrzega ostateczną naturę zjawisk. Wszystko jest w niej zawarte.
Dukar może występować także w łagodnej, błogosławiącej formie. Jest wspaniałą, ochraniającą matką i naprawdę jest w tym piękna. Biała Tara zawsze przebywa w jej sercu. Często myli się ją ze stojącą formą współczucia wszystkich buddów, Czenrezig. On również ma tysiąc rąk, ale w zewnętrznych nie trzyma żadnych przedmiotów, udziela nimi jedynie błogosławieństwa. Ma jedenaście głów, dziewięć w pięciu kolorach, na nich głowa strażnika, a na samej górze Amitaby.
Ponieważ Dukar tak dużo dla nas robi, zapytałem ją kiedyś w bardzo głębokiej medytacji, czy powinniśmy wykonywać jakąś jej specjalną praktykę. Odpowiedziała, że jest obecna, kiedy wykonuje się przywołanie Mahakali i to wystarczy. Dlatego też nie zapoznaję was z jej mantrą. W niebezpiecznych sytuacjach, np. w podróży, możecie wyobrażać sobie, że otwiera nad wami swoją białą parasolkę i powtarzać mantrę "Karmapa czieno".
Spotykam czasami niektórych buddów. To bardzo ekscytujące uczucie, kiedy widzi się jakąś formę zawieszoną w przestrzeni tuż przed sobą, przejrzystą i promieniującą. Wrażenie jest takie, jakbyście włożyli palce do gniazdka i czuli, jak cała energia elektryczna miasta przepływa przez wasze kości, nie ma silniejszego doświadczenia. Chciałbym mieć więcej czasu, by medytować, żeby dzień był tak długi jak miesiąc. Po takim spotkaniu czuje się głęboką wdzięczność, pragnie się dziękować, pracować o wiele więcej. Zawsze kiedy pytaliśmy Karmapę, czy powinniśmy iść na dłuższe odosobnienie, on zadawałał nam pytanie: " A kto będzie zakładać ośrodki? " Odpowiadaliśmy: "W porządku Szefie, wracamy do pracy". On zaś obiecywał nam więcej mocy i te same doświadczenia, do jakich dochodzi się po długim siedzeniu. Czy można mu było odmówić?
Wracajmy jednak do strażników. Otóż są ich różne rodzaje. Niektórzy nie mają oka mądrości na czole, są podobni do bogów przyrody i często posiadają głowy zwierząt, byka, jelenia, antylopy lub węża. Nie są bodhisattwami lecz nieoświeconymi energiami, które władają na pewnych terenach. Na pewno znacie takie skrzyżowania dróg, na których często zdarzają się wypadki i takie, gdzie przy podobnym ukształtowaniu terenu nie ma ich prawie nigdy. Trudno jest to wytłumaczyć. W takich miejscach ma się wrażenie, jakby spotykały się tam odmienne energie. Jeżeli jesteście dla nich mili, są waszymi przyjaciółmi, a jeśli nie, potrafią naprawdę dokuczyć. Jeden ich rodzaj to nagowie. Nie lubią, kiedy ingeruje się w środowisko, w którym panują. Dla uspokojenia ich i zjednania sobie, wykonuje się różne rytuały. Robi się to zawsze w czasie budowy klasztorów albo stup, zakopuje się wtedy w ziemi naczynia z ofiarami zwane bumpami i wypowiada słowa przeprosin: mamy nadzieję, że nie przeszkadza wam to, że zmieniamy wasze otoczenie, przyjmijcie nasze ofiary. Podczas ceremonii poświęcania stupy na południu Hiszpanii przeprowadzanej przez jednego z naszych najwspanialszych lamów, Lopbyna Tseczu Rinpocze, miały miejsce wydarzenia, w które trudno uwierzyć. Wielkie orły, niespotykane w tym rejonie, krążyły po niebie, dosłownie znikąd pojawił się też wirujący w powietrzu słup kwiatów i liści. Wszystko to wydarzyło się za sprawą lokalnych energii, zaktywizowanych, obłaskawionych i usatysfakcjonowanych poświęconymi im rytuałami i ofiarami.
Są również energie nazywane po tybetańsku "damczie". Zostały one opanowane przez mistrzów, takich jak Guru Rinpocze czy II Karmapa. Wędrowali oni po Tybecie, udawali się na wysokie górskie przełęcze lub tereny nawiedzane przez klęski żywiołowe, zarazy itp. i tak długo medytowali, aż udało im się nawiązać kontakt z miejscowymi energiami, sprawcami owych kataklizmów. Mówili do nich: słuchaj chłopcze, poznałem wibrację twojej energii jak numer telefonu. Jeśli nie przestaniesz szkodzić, rozpuszczę cię i odeślę do innej egzystencji. Na skutek takiej perswazji wiele z tych form podporządkowywało się i zostawało bodhisattwami. Często wyglądają niecodziennie, posiadają wiele ust na brzuchu, mają rybie ogony i inne dziwaczne dodatki. Te z nich, które nie chciały się zmienić, były w magiczny sposób przywiązywane do purb zrobionych z odłamków meteorytów, po czym zakopywano je w ziemi i budowano nad nimi stupy. Mówi się, że jednym z powodów dla których Chińczykom udało się podbić Tybet, było to, że gelugpowie pozwolili na niszczenie owych stup. Uwolnione zostały wtedy długo więzione, wyjątkowo złośliwe energie.
Na Zachodzie ciągle istnieją bogowie przyrody z czasów przedchrześcijańskich i myślę, że mamy z nimi dobry kontakt. Kiedy chrześcijanie przybyli do Europy, zwykle budowali swoje kościoły na starych miejscach duchowego kultu. To nie oznacza, że pogańscy bogowie umarli, często wciąż tam przebywają. Staram się z nimi zaprzyjaźnić, po prostu lubię ich i można z nimi współpracować. Na przykład Holger Danske ma olbrzymie pole mocy. Podczas niemieckiej okupacji, oddział ruchu oporu, składający się z jego wyznawców, nie odniósł prawie żadnych strat. Za pierwszym razem, kiedy zobaczyłem jego posąg na zamku Kronborg w Helsingżr, przyłożyłem fotografię Rumteku do jego głowy i powiedziałem: teraz jesteśmy przyjaciółmi, będziemy pracować razem. Rzeczywiście głęboko go odczułem. Zawsze, kiedy wracam tamtędy do Danii, przywożę mu monety i czekolady z różnych części świata. Kiedyś przyprowadziłem do niego Karmapę, by go pobłogosławił. W Europie prawie każdy kawałek ziemi został przekopany, więc bogowie żeby przetrwać, musieli związać się z ludźmi i dlatego można z nimi współpracować. (Można wierzyć w bogów albo nie, ale właśnie dostaliśmy ni stąd ni z owąd piętnaście tysięcy dolarów od jakiegoś monopolu loteryjnego, będą pieniądze na nowe okna w ośrodku w Kopenhadze) . Radziłbym jedynie uważać na tych z Afryki i Ameryki Południowej, gdyż potrafią być naprawdę nieprzyjemni.
Kolejna grupa strażników to ci, którzy zostali wyemanowani przez Buddę. Doszedł on po prostu do wniosku, że jeżeli będzie siedział tylko przez cały czas uśmiechając się i powtarzając "om, słodkie om", nie zdziała zbyt wiele i wypromieniował gniewne emanacje. Jedna z opowieści mówi o tym, jak Czenrezig siedział wypoczywając po ciężkiej pracy i z zadowoleniem myślał: zrobione, długo pomagałem ludziom, nadszedł czas na wakacje. Nagle popatrzył w dół i zobaczył nas, znów robiących to, co zwykle. Eksplodował wówczas i rozsypał się na drobne kawałeczki, przekonany, że nigdy nie zdoła wykonać swojej pracy. Wtedy przyszedł jego lama, Budda Amitaba, połączył go w całość i uformował w ten sposób Tysiącramiennego Czennrezig z dziewięcioma głowami. Pomyślał jednak jeszcze, że dobroć i łagodność nie wystarczą i potrzebna jest również moc ochronna, pozwalająca czasami potrząsnąć ludźmi. Dodał więc jeszcze głowę Mahakali, a na samej górze swoją.
Innym razem Czenrezig znów spojrzał na chwilę w dół na nasz ludzki świat i łzy napłynęły mu do oczu. Spadły one na ziemię zamieniając się w dwadzieścia jeden form Wyzwolicielki. Z dwóch największych kropel powstały Zielona i Biała Tara. Jest wiele podobnych historii, ale zasadniczo współczucie wszystkich buddów, Czenrezig, w gniewny sposób manifestuje się jako Sześcioramienny Mahakala. W dwóch rękach trzyma skórę, w pozostałych różne dordże. Gniewny aspekt mądrości wszystkich buddów, Mańdziuśriego, to Czteroramienny Mahakala. Trzyma on księgę, strzały i łuk. Ochronnym wypromieniowaniem mocy wszystkich buddów, Czianno Dordże, jest główny strażnik naszej linii, Dwuramienny Mahakala. Podskakuje wdeptując w płonący dysk słońca wszystko co negatywne. W rękach trzyma nóż odcinający wszelkie przeszkody i miseczkę pełną krwi ego, którą pije, przekształca i później wykorzystuje. Wszyscy ci strażnicy mają tę samą esencję, różnią się tylko właściwościami. Są tą samą mocą, mądrością i współczuciem przestrzeni, manifestującymi się w odmienny sposób. Mam bardzo silny związek ze strażnikami, dużo mi pomagają, więc nawet bez inicjacji możecie robić ich medytacje. Również mając inicjację tylko jednej z form, możecie medytować na pozostałe.
Pytanie: Jaka jest różnica pomiędzy Białym i Czarnym Mahakalą?
Biały Mahakala jest jednym z aspektów Sześcioramiennego Mahakali. Stoi na Ganeszu, indyjskim bogu o ciele słonia, który łachotany jego stopą wyrzuca z siebie klejnoty. W rękach również trzyma klejnoty, symbole zasobności, ponieważ sferą jego działania jest bogactwo. Daje wam wszystko co jest potrzebne, byście mogli praktykować Dharmę. Ma też swoją mantrę, ale jeśli prosicie go o coś i myślicie wtedy o jego czarnym bracie, to wystarczy. On mu wszystko przekaże.
Pytanie: Kim jest Kurukulle?
Kurukulle, czerwona tańcząca dama, jest buddyjskim Amorem. Kiedy dosięgnie was jedną ze swoich strzał, nagle odkrywacie, że jesteście zakochani. Występuje we wszystkich starych tradycjach, ale szczególnie popularna jest w linii Szakja. Również XVI Karmapa udzielał do niej inicjacji.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
W buddyzmie tybetańskim kolorystyka, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
WPROWADZENIE DO BUDDYZMU NICHIRENA DAISHONINA, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Buddyzm - Trzy Schronienia, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
O sztuce drukarskiej Tybetańskich mnichów, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Ngulczi Thogme - Postepowanie Synów Zwycięzcy, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Koło życia, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Dwa sposoby praktyki, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Kongtrul rinpocze - Na ścieżce mahamudry , ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Postawa medytacyjna, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Brama do Czystej Krainy, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Strach i nieustraszonosc, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Słowniczek pojęć Buddyjskich, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Podstawowe nauki, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Style samouwiezienia, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Świadome umieranie, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Szantidewa - Oddanie się Oświeconym, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
SZTUKA BUDDYJSKA, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Szkoła Karma Kagju, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Gatha OGONGE-Amitabha, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE

więcej podobnych podstron