„Wojna Jehowy”
Autor:
Tomasz P. Perlikowski
Do druku przygotował:
SCORP1ON
J 8:44 „Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.”
Prz 30:5-6 „Każde słowo Boga w ogniu wypróbowane, tarczą jest dla tych, co Doń się uciekają.(6) Do słów Jego nic nie dodawaj, by cię nie skarał: nie uznał za kłamcę.”
Ap 22:18 „Ja świadczę każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze.”
Ap 22:19 „A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia i w Mieście Świętym - które są opisane w tej księdze.”
2Kor 4:2 „Unikamy postępowania ukrywającego sprawy hańbiące, nie uciekamy się do żadnych podstępów ani nie fałszujemy słowa Bożego, lecz okazywaniem prawdy przedstawiamy siebie samych w obliczu Boga osądowi sumienia każdego człowieka.”
Prz 19:5 „Fałszywy świadek nie ujdzie karania, kto kłamstwem oddycha, nie zdoła się wymknąć.”
Prz 19:9 „Fałszywy świadek nie ujdzie karania, zginie - kto kłamstwem oddycha.”
Prz 28:13 „Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi.”
Syr 34:4 „Co można oczyścić rzeczą nieczystą? Z kłamstwa jakaż może wyjść prawda?”
Ap 22:15 „Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje.”
Syr 36:19 „Jak podniebienie rozróżni pokarm z dziczyzny, tak serce mądre - mowy kłamliwe.”
Ef 5:6-17 „Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowami, bo przez te [grzechy] nadchodzi gniew Boży na buntowników.(7) Nie miejcie więc z nimi nic wspólnego!(8) Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości!(9) Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda.(10) Badajcie, co jest miłe Panu.(11) I nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie [tamtych]!(12) O tym bowiem, co u nich się dzieje po kryjomu, wstyd nawet mówić.(13) Natomiast wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem.(14) Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.(15) Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy.(16) Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe.(17) Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana.”
J 8:32 „i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.”
Strona WWW:
''Nowe Państwo'', 03/2005
Świadkowie Jehowy zazwyczaj przedstawiają się jako wspólnota nastawiona pacyfistycznie, której obca jest przemoc i polityka. Interesować ma ich wyłącznie głoszenie Słowa Bożego, przygotowywanie ludzi na rychłe przyjście Jezusa Chrystusa i propagowanie moralnego życia.
Źródło: http://www.nowe-panstwo.pl/003_2005_miesiecznik/003_2005_cywilizacja_ter.htm
Niestety, ten idylliczny obrazek rozsypuje się w pył, gdy sięgnie się do programowych dokumentów jehowitów. Ich celem jest eschatologiczna wojna.
Odżegnywanie się od polityki czy unikanie służby wojskowej, choć często motywowane biblijnie, w istocie wypływa ze specyficznej eschatologii tej wspólnoty. Uznaje ona, że żyjemy w czasach poprzedzających Sąd Ostateczny, w których ścierają się dwie totalne siły: armia Jehowy i armia szatana. Nietrudno się domyślić, że na armię Boga składają się wyłącznie Towarzystwo Strażnica (oficjalna reprezentacja świadków Jehowy) i jego członkowie; wszystkie pozostałe Kościoły, społeczności czy wspólnoty uznawane są za narzędzia szatana. To on stoi za Kościołem katolickim ("wielką nierządnicą"), Światową Radą Kościołów, ONZ oraz wszystkimi państwami i narodami. - "Świadkowie Jehowy wierzą, że to sam szatan pozakładał wszystkie państwa i ustanowił w nich swoje rządy" - podsumowuje doktrynę organizacji ojciec Elizeusz Bagiński, karmelita, autor kilku książek o jehowitach.
Ich programowy pacyfizm bierze się więc nie z odrzucenia przemocy jako takiej, lecz przeświadczenia, że nie wolno współpracować z żadną instytucją państwa. Można je co najwyżej ignorować, do czasu gdy rozpocznie się Armagedon, czyli ostateczna rozprawa ze światem diabła. Z podobnych przesłanek wypływa apolityczność jehowitów.
W tej walce niemal wszystkie chwyty są dozwolone. Można kłamać, fabrykować dokumenty, skazywać ludzi na śmierć, a nawet czerpać zyski z handlu technologiami wojskowymi - Towarzystwo Strażnica jest udziałowcem kilku firm, w tym Rand Cam Engine Cap., które obsługują amerykańską armię, na przykład testując części broni. Jeden z liderów sekty Frank Franz otwarcie stwierdził na łamach książki Aid to Bible Understanding (Rozumienie Biblii), że aby bronić organizacji i Ciała Kierowniczego (tak nazywa się zarząd sekty), dopuszczalne jest mówienie nieprawdy, nawet w sądzie. Aby jednak nie nazywać rzeczy po imieniu, twórcy doktryny jehowickiej zmienili definicję kłamstwa. Dla świadków jest nim "niemówienie prawdy osobom, które mają do niej prawo". Jeśli zatem okłamujemy ludzi czy sądy, które do prawdy prawa nie mają, nie robimy nic złego, przeciwnie - uczestniczymy w ten sposób w świętej wojnie przeciwko państwu szatana.
Skąd taka definicja? Ze specyficznej interpretacji Pisma Świętego. W pochodzących z lat sześćdziesiątych numerach Strażnicy (ogólnoświatowego miesięcznika jehowitów) znajdziemy takie wyjaśnienie: z twierdzenia "odrzuciwszy kłamstwo, mówicie prawdę, każdy z bliźnim swoim" (Ef. 4, 25) wcale nie wynika nakaz bezwarunkowego mówienia prawdy, lecz jedynie, że należy ją przekazywać swoim bliźnim, a zatem ludziom do jej posiadania uprawnionym. Inni powinni, dla dobra organizacji, pozostawać w błędzie. Aby ostatecznie rozwiać wszystkie wątpliwości, w amerykańskiej edycji Strażnicy (Watchtower) z lipca 1960 roku anonimowy autor (w żadnej wersji językowej pisma teksty z zasady nie są podpisywane) stwierdził: "Jako żołnierz Chrystusa, którym jest każdy świadek, uczestnicząc w ostatecznej walce, musi się podporządkować Boskim celom. Jak pokazuje Pismo Święte, chronienie interesów Boga może być czasem konieczne nawet za cenę okłamywania Jego wrogów". Rezygnację z osobistej uczciwości autor porównuje do postawy Chrystusa, "nikt bowiem nie ma większej miłości niż ten, kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J. 15, 13).
Kłamstwo stało się więc w dokumentach ruchu "teokratyczną strategią prowadzenia wojny". A w czasie wojny, jak wiadomo, panują inne zasady niż w czasie pokoju, dlatego dopuszczalne jest "wprowadzanie wroga w błąd", "dostarczanie mu fałszywych informacji", by chronić dzieło Boże.
Według religioznawcy i psychologa Jerry'ego Bergmana, walka nie jest wyłącznie teoretyczna. Gdy w 1993 roku jeden z byłych jehowitów wniósł do sądu o zniszczenie wszystkich intymnych informacji, jakie organizacja gromadziła na temat swoich członków, w tym ich życia rodzinnego i seksualnego, sąd nakazał usunięcie tych danych. Jehowici zapewniali, i to pisemnie, że zastosowali się do tego wyroku. Jednak niespełna rok później wyszło na jaw, że dokumenty nadal istnieją, a liderzy ruchu świadomie wprowadzili sąd w błąd. W rozmowie z dziennikarzami były adwokat świadków Jehowy powiedział, że ci, uzasadniając kłamstwo, powoływali się na doktrynę "teokratycznej strategii wojny".
Ofiarą "sakralnego kłamstwa" paść mogą jednak nie tylko urzędy państwowe, ale i zwykli ludzie. Na przykład dzieci mają prawo okłamywać ojca, jeśli ten nie należy do ruchu. Bergman tłumaczy to w pracy Deception in Court. Jevovah's Witnesses on the witness stand ("Oszustwo w sądzie. Świadkowie Jehowy na pozycji świadka"): ojciec pozostający poza sferą działalności jedynej organizacji Bożej na świecie jest we władzy szatana, a zatem nie należy mu się prawda.
Taka postawa obowiązuje też w działalności misyjnej. W materiałach szkoleniowych dla pozostających w "służbie głosicielskiej" (tak określa się chodzących od domu do domu jehowitów) ich autorzy instruują, że na pytanie o to, kto może być zbawiony i przeżyć Armagedon, należy odpowiadać, że wie to tylko Bóg. Chociaż według doktryny jehowitów, ostateczny pogrom przeżyją tylko świadkowie. Wszyscy inni zostaną unicestwieni. Kłamstwo to jest jednak dopuszczalne, bowiem może się przyczynić do zdobycia kolejnego członka organizacji.
Sama idea "teokratycznej strategii wojny" jest zresztą znakomitym przykładem "sakralnego kłamstwa". Poznają ją dopiero zaufani członkowie wspólnoty, tak zwani starsi; jehowici dzielą się bowiem na dwie zasadnicze grupy: szeregowych członków (ogromna większość) i starszych, utrzymywanych przez pozostałych. Z badań socjologicznych Burjina J. Kotwalla, australijskiego religioznawcy studiującego ruch jehowitów, wynika, że spośród szeregowych wiernych doktrynę tę poznała niespełna połowa i żaden z nich nie stosował jej w praktyce. Wśród starszych znali ją wszyscy, a prawie połowa postępowała zgodnie z nią.
Strategię "sakralnego kłamstwa" można zrozumieć dopiero po poznaniu całej doktryny świadków Jehowy. Wierzą oni, że już niebawem cały system światowy - będący, przypomnijmy, dziełem szatana - przestanie istnieć. Zagłada rozpocznie się od zniszczenia Babilonu Wielkiego, czyli Kościoła katolickiego, a później wszystkich religii świata przez wielkie mocarstwa polityczne (czyli apokaliptyczne "dziesięć rogów"), pod przywództwem Organizacji Narodów Zjednoczonych (określanej jako "szkarłatna bestia"). W efekcie tego mają wyginąć wszyscy wyznawcy religii na świecie, a przynajmniej ich duchowi przywódcy. W tej walce sami świadkowie nie będą uczestniczyć, pozostaną obserwatorami. Przyglądając się rzezi milionów ludzi, których zwłoki gnić będą na ulicach miast i polach bitew, członkowie organizacji mają odczuwać "wielką radość".
Jednak nie potrwa ona długo. Ateistyczne imperia, które powstaną na gruzach Babilonu Wielkiego, rychło zwrócą się przeciwko świadkom Jehowy i przystąpią do ostatecznej z nimi rozprawy. Powodem ma być wielka pomyślność duchowa, jakiej będą zażywać jehowici jako jedyna pozostała religia. "Naprzeciw siebie staną, z jednej strony, diabeł, demony, bestia [to kolejna nazwa ONZ - red.] i fałszywy prorok [Stany Zjednoczone - red.], czyli królowie ziemi, a z drugiej Jezus Chrystus, jeździec na białym koniu, z zastępami aniołów. Nikt nie będzie mógł zająć neutralnego stanowiska" - referuje eschatologiczne wizje ruchu katolicki teolog Zbigniew Danielewicz. Używając języka mniej metaforycznego, można powiedzieć, że naprzeciw siebie staną jehowici i reszta świata. Dlatego zapewne najlepiej, by owa reszta miała jak najmniej informacji o prawdziwych celach, zamiarach czy poglądach organizacji. Jak w każdej wojnie, wiedza jest najlepszą bronią.
Walka rozegra się na polach Armagedonu [biblijne Meggido, położone w Izraelu - red.]. Jako pierwsi ruszą, oczywiście, wierni szatana. Gdy jednak ich broń zacznie dosięgać jehowitów, do walki ma wkroczyć sam Bóg. Jego atak rozpocznie się od wielkiego trzęsienia ziemi i burzy, później na siły wroga spadnie grad (jedna bryła lodu ma ważyć ponad 20 kilogramów), a jego wojska dosięgnie potop. Wreszcie wszyscy wrogowie sekty sami skierują przeciwko sobie broń i zaczną się nawzajem zabijać. W tym wielkim mordzie aktywnie będą uczestniczyć wojska Jehowy, czyli sami świadkowie. Pod wieczór z całego naszego świata pozostaną gruzy. Polegli żołnierze armii szatana pokryją ziemię od jednego krańca do drugiego, a kruki będą wydziobywać im oczy - podsumowuje Danielewicz. Wojnę przetrwa tylko kilka milionów jehowitów. Oni odbudują Królestwo Boże i zamienią je w prawdziwy raj, żywcem przeniesiony z kiczowatych obrazków sielskich scenek z życia po Armagedonie, publikowanych w Strażnicy. Stworzony przez sympatycznych pacyfistów, na trupach sześciu miliardów ludzi, którzy w znacznej części zginą z ich rąk.
[03 2005]
3