Przyroda ojczysta jako temat, motyw, źródło inspiracji artystycznych
Przyroda jest bardzo częstym motywem utworów lirycznych, towarzyszy przeżyciom podmiotu lirycznego, czasem odzwierciedla stan jego psychiki, a nawet bywa tłem mniej lub bardziej dramatycznych wydarzeń. Jest także źródłem przeżyć estetycznych i zachwytów, a jeśli ten zachwyt dotyczy przyrody ojczystej, jest także dowodem patriotyzmu, czy też tęsknoty do ojczyzny.
Po raz pierwszy piękno otaczającej nas przyrody dostrzegli poeci renesansu. Jan Kochanowski wielokrotnie przedmiotem opisu czynił swą czarnoleską lipę, która wkrótce stała się symbolem polskiej poezji. W jednej ze swych fraszek "Na lipę" autor zwraca się z poetycką apostrofą do przygodnego gościa, aby odpoczął w cieniu .lipy. Jest to wspaniałe miejsce, gdyż od pola wieją chłodne wiatry, a promienie słoneczne nie przenikają przez zasłonę z liści. Odpoczynek uprzyjemni śpiew słowików i szpaków, a także brzęczenie pszczół. Autor swej ulubionej lipie nadaje cechy ludzkie, gdyż to ona właśnie zaprasza do odpoczynku, zdaje sobie też sprawę z własnej wartości:
A ja swym cichym szeptem .sprawić umiem snadnie, Że człowiekowi facno stodki sen przypadnie.
W tym wypadku przyroda wpływa na stan psychiki człowieka, uspokaja, pozwala odpocząć, zrelaksować się.
We fraszce "Do gór i lasów" także pojawia się motyw przyrody. Autor w poetyckiej apostrofie zwraca się "do wysokich gór, odzianych lasami", na które poeta spogląda z radością, gdyż właśnie wtedy wspomina lata swego dzieciństwa i młodości.
Jan Kochanowski wielokrotnie odwołuje się do przyrody także w pieśniach. Pieśń "Serce roście" rozpoczyna się od opisu przyrody. Zima jest smutną porą roku - ogołocone z liści drzewa, skute lodem rzeki, ziemia
pokryta grubą warstwą śniegu. Po zimie jednak nadchodzi wiosna w pełnej swej krasie. "Rosną" czyli radują się ludzkie serca, gdyż lasy okrywają się zielonymi liśćmi, kwitną polne łąki, a ptaki, budując sobie gniazda wesoło śpiewają. Urokami rozkwitającej wiosny cieszą się jedynie ci, którzy postępują zgodnie z nakazami własnego sumienia.
Do przyrody odwołuje się także Jan Kochanowski w pieśni "Nie porzucaj nadzieje". Propaguje w niej filozofię stoicką, radzi aby z jednakowym spokojem przeżywać smutki i radości, gdyż:
Nic wiecznego na świecie, Radość się z troska plecie.
Aby ta zmienność losu była bardziej wiarygodna poeta porównuje ją do zmian zachodzących w przyrodzie:
Patrzaj teraz na lasy, Jako przez inne czasy
Wszystkę swą krasę drzewa utraciły, A śniegi pola wysoko przykryty.
Zawsze jednak po zimie nadchodzi piękna wiosna, która wywiera niewątpliwy wpływ na ludzką psychikę.
O tym, że przyroda ojczysta, ustawiczny kontakt z naturą zapewnia radość i szczęście pisze Jan Kochanowski w "Pieśni świętojańskiej o Sobótce". Szczególnie charakterystyczna jest wypowiedź panny XII:
Wsi spokojna, wsi wesoła! Który glos twej chwale Zdoła? Kto twe wczasy, kto pożytki, Może wspomnieć za raz wszytki.
Piękno przyrody dostrzegli też twórcy sentymentalizmu. Jan Jakub Rousseau uważał, że kryzys ówczesnej cywilizacji spowodowany jest odejściem człowieka od natury. Człowiek pierwotny żył na łonie przyrody, by3 szczęśliwy i wolny. Ulubionym gatunkiem sentymentalizmu była sielanka. Polska nazwa tego gatunku pochodzi od wyrazu sioło - wieś. Cechą wyróżniającą sielankę od innych gatunków było ukazywanie beztroskiego życia wiejskich pasterzy i pasterek na łonie przyrody. W sielance Franciszka Karpińskiego "Laura i Filon", spotkanie dwojga tytułowych bohaterów następuje w lesie, pod ulubionym jaworem, wieczorem, kiedy zaszedł już księżyc.
Epoką, w której przyroda była stałym motywem literackim jest romantyzm. Twórcy tej epoki traktowali przyrodę jako tło wydarzeń, często jako ilustrację stanów psychicznych bohaterów. Obserwujemy to w balladzie "Lilie". Kiedy mężobójczyni pędzi przez las do pustelnika, złowieszczo szumią drzewa i gwiżdże wiatr, "wrona gdzieniegdzie kracze i hukają puchacze".
Urzeka pięknem poetyckiego wyrazu opis jeziora w balladzie "Świteź". Nocą gwiazdy i księżyc odbijają się w wodach jeziora, a człowiek nie dostrzegający przeciwległego brzegu zdaje się być zawieszony w samym środku nieba.
Przyroda staje się samodzielnym tematem literackim w cyklu "Sonetów krymskich" Adama Mickiewicza. Pierwszy sonet cyklu nosi tytuł "Stepy Akermańskie". Bujna roślinność stepowa została porównana do fal oceanu, wśród których wóz wiozący podróżnych brodzi jak łódź. Kwiaty jak powódź zalewają step, kwitnące krzewy porównane są do koralowych wysp. W stepie panuje idealna cisza, słychać przelatujące żurawie i motyla kołyszącego się wśród traw. Poeta zachwyca się pięknem krymskiej przyrody, ale mimo wszystko nasłuchuje głosu z dalekiej ojczyzny - Litwy.
Poeta opisuje też miasto Bakczysaraj w zapadającym zmierzchu, kiedy na niebie pojawiają się gwiazdy, a płynący po bezchmurnym niebie obłok porównany jest do łabędzia. Wiele jest pięknych, wręcz urokliwych miejsc na Krymie, poeta jednak wciąż wspomina ojczysty, Litewski krajobraz.
Ponieważ poeta nie mógł "powrócić na ojczyzny łono" często i chętnie opisywał krajobraz ojczysty. Geneza "Pana Tadeusza" związana jest z przejmującą tęsknotą poety do ojczyzny. Autor mówi o tym już w pierwszych sławach swej epopei:
Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię strach Dziś piękność twą w całej ozdobie Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Dalsze wersy dzieła to przepiękny obraz nadniemeńskiej przyrody. Wśród leśnych pagórków i zielonych łąk, pól "wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem" zakwitał bursztynowy świerzop i śnieżnobiała gryka, a na wzniesieniu stał szlachecki, drewniany dwór z pobielonymi ścianami.
W tym utworze przyroda nie jest jedynie przedmiotem estetycznych wrażeń i zachwytów, lecz wyrazem postawy patriotycznej i szczerego przywiązania do ziemi ojczystej.
Opisy przyrody zamieszczone w "Panu Tadeuszu" wywierają niezwykłe wrażenie na czytelniku. Plastykę, niezwykłą malowniczość opisów osiąga autor przez stosowanie różnorodnych środków artystycznych. Opisy wschodu i zachodu słońca, chmur, burzy, stanowią arcydzieła poezji opisowej.
Opisem wschodu słońca rozpoczyna się księga szósta. Okazuje się, że nawet mglisty i wilgotny, szary poranek może być pełen uroku, dzięki niezwykłemu talentowi poety:
Nieznacznie z wilgotnego wykradał się mroku
Świt bez rumieńca, wiodąc dzień bez światła w oku. Mgła wisiała nad ziemia, jak strzecha ze słomy Nad uboga Litwina chatka, w stronę wschodu Widać z bielszego nieco na niebie obwodu,
Że słońce wstało, tędy ma zstąpić na ziemię, Lecz idzie niewesoło i po drodze drzemie.
W odniesieniu do przyrody poeta chętnie stosuje personifikację. W tym opisie "słońce wstało", "idzie niewesoło i po drodze drzemie". Także świt bez rumieńców "wykrada się z mroku".
Niekłamany zachwyt nad pięknem rodzimego krajobrazu wyraża Tadeusz w księdze trzeciej, reagując z oburzeniem na zachwyty Hrabiego nad pięknem włoskiego nieba. Wszystkie drzewa rosnące na włoskiej ziemi scharakteryzowane są bardzo niesympatycznie. Cytryna krótka i pękata przypomina brzydką, lecz bogatą kobietę, cyprys zaś porównany został do lokaja, który stoi równo, aby nie sprzeniewierzyć się dworskiej etykiecie.
Natomiast polskie drzewa zostały opisane z zachwytem. Brzezina porównana zostaje do wieśniaczki, która opłakuje syna lub męża. Lazurowy błękit włoskiego nieba także nie wzbudza zachwytu Tadeusza, gdyż jest to widok monotonny, jednostajny i nudny. Natomiast polskie niebo urozmaicone jest różnorodnymi chmurkami, z których każda może być przedmiotem samodzielnego opisu poetyckiego. Chmura jesienna rozwija warkocze od nieba aż do ziemi, a przesuwa się tak powoli, jak żółw. Polskie niebo można oglądać bezustannie i bez znużenia, gdyż obserwowany widok ulega błyskawicznym przeobrażeniom: U nas dość głową podnieść, ileż to widoków! Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków (...) Patrzcie Państwo, te białe chmurki, jak odmienne! Zrazu jak stada dzikich gęsi lub łabędzi,
A z tylu wiatr jak sokół do kupy je pędzi; Dostają krzywych karków, rozpuszczaj4 grzywy, Wysuwają nóg rzędy i po niebios sklepie Przelatują jak tabun rumaków po stepie".
Utwór kończy się równie pięknym opisem zachodu słońca. Uwagę poety przykuwają obłoki płynące po niebie, oświetlone jaskrawymi płomieniami zachodzącego słońca. W blasku tych promieni obroki są różnokolorowe, a ich barwy ulegają ustawicznym zmianom:
Na Zachód obłok na kształt rąbkowych firanek, Przejrzysty, sfałdowany, po wierzchu perłowy, Po brzegach pozłacany, w głębi purpurowy".
Tutaj także przyroda uległa personifikacji, gdyż zachodzące słońce "spuszcza głowę" i zasypia "westchnąwszy ciepłym powiewem".
"Pan Tadeusz" to jeden z najpiękniejszych utworów w naszej literaturze, pełen sentymentu do rodzinnego krajobrazu.
Zachwyt nad pięknem przyrody w sposób doskonały został zespolony z tęsknotą do ojczystego kraju w wierszu Juliusza Słowackiego "Smutno mi Boże". Jak sam autor zaznaczył utwór pisany byt o zachodzie słońca na morzu nad Aleksandrią 19 października 1836 r. Poeta obserwuje piękno przyrody, co powoduje pewne ukojenie i pogodzenie się z losem, który odmówił mu szczęścia w życiu. Dużą rolę odgrywają w wierszu motywy krajobrazowe - zachodzące słońce tonie jak gwiazda ognista w lazurowej wodzie, rozlewając wokół "tęczę blasków promienistą", złocąc całe niebo i morze. Obserwacja przyrody obok zachwytu czysto estetycznego wywołuje również poczucie własnej nicości, szczególnie w zestawieniu z odwiecznym pięknem przyrody:
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie Anieli twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie patrzący - marli.
Nastrój smutku panujący w wierszu potęguje widok lecących bocianów, które przypominają poecie utraconą ojczyznę. Poeta nazywa siebie pielgrzymem, który nie zaznał ciepła rodzinnego domu, nie wie, gdzie się w mogile poroży, wie jedynie, że żaden statek nie zawiezie go do ojczyzny.
Przyroda była także natchnieniem impresjonistów. Ten prąd artystyczny Młodej Polski rozwinął się najpierw w malarstwie. Jego twórcy uważali, że zadaniem sztuki jest przedstawienie ulotnych, przemijających wrażeń. Używali jasnych barw, celowo zacierali kontury przedmiotów, starali się ukazać grę świateł i cieni na powierzchni przedmiotów. Poeci te założenia impresjonizmu próbowali realizować w dziele poetyckim.
Mistrzem takich impresjonistycznych obrazów był czołowy młodopolski poeta Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Jego wiersze programowe i dekadenckie dawno uległy zapomnieniu, natomiast wiersze tatrzańskie nadal zachwycają pięknem artystycznego wyrazu. Poeta urodził się w Ludźmierzu na Podhalu, góry kochał nade wszystko, a swą miłość do rodzinnych Tatr wyrażał w prostych, lecz wzruszających słowach:
Nikt tak nie kochał smolnych watr, trzasku i dymu stosów
i nikt Znad głuchych szczytów Tatr patrzących w dół niebiosów...
I w świecie nikt nie kocha tak samotnej skalnej drogi urwisk, gdzie w dole buja ptak i groza pieści nogi.
Opisując krajobraz tatrzański poeta stosował impresjonistyczną metodę opisu. W wierszu "Melodia mgieł nocnych" przedmiotem opisu są tytułowe mgły, które snują się w kotlinach górskich, otulają górskie szczyty. Poeta stosuje personifikację, toteż męty pląsają, wchłaniają potoków szmer, bawią się puchem mlecza. Impresjoniści skłonni byli ukazywać zjawiska przelotne, przemijające, takie właśnie jak mgła. W górach panuje cisza, wody górskich stawów śpią w kotlinie, słychać tylko szmer potoków, czy przelatującego nietoperza. Szczególnie malowniczy, sugestywny i niezwykle piękny jest końcowy obraz. Oto mgły tworzą wiszące mosty między szczytami gór, a końce mostów przybite są do skał promieniami gwiazd.
Równie piękny jest wiersz "Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej". Poeta wyraża w tym utworze przekonanie, że piękno przyrody wpływa kojąco na psychikę człowieka. Już pierwszy wers rozpoczyna się od stwierdzenia: "Taki tam spokój", tworząc nastrój melancholii, zadumy odpowiedni dla kontemplacji piękna przyrody. Metoda opisu jest typowo impresjonistyczna, gdyż artysta przywołuje elementy świetlne, barwne, a nawet dźwiękowe. Zbocza gór są oświetlone promieniami słońca, a gdzieniegdzie spowite mgłą, skrzący się wśród kamieni górski potok porównany jest do srebmotęczowego sznura, świerkowy las wygląda jak ciemna plama, a wśród bujnych traw bieleje martwy głaz. Ten poetycki obraz zostaje nagle udramatyzowany przez ujawnienie się podmiotu lirycznego, który stoi na szczycie góry, na samym skraju przepaści, stamtąd spoglądając w dal:
Patrzę ze szczytu w dół: pode mną przepaść rozwarła paszczę ciemną Patrzę w dolinę, w dal:
i jakaś dziwna mię pochwyta bez brzegu i bez dna tęsknica, niewysłowiony Żal.
Takim typowo młodopolskim motywem, próbą wywołania odpowiedniego nastroju kończy się ten piękny i sugestywny opis przyrody tatrzańskiej.
Podobną metodę impresjonistycznego opisu zastosował Jan Kasprowicz w cyklu sonetów "Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach". W skład cyklu wchodzą cztery sonety, w których powtarza się motyw próchniejącej limby i krzewu dzikiej róży. Poeta opisuje krajobraz tatrzański, którego został gorącym miłośnikiem. Opis Kasprowicza przypomina obrazy impresjonistów, malowane barwnymi, kontrastowymi plamami.
Szare złomy skalne tworzą kontrast z pąsowym kwiatem dzikiej róży, na tle skał górskie stawy skrzą się i migocą. Górska siklawa spadająca ze skał wygląda jak srebrzysty pas, wszystko skrzy się, lśni, mieni i migoce.
W każdym sonecie pojawia się krzak dzikiej róży, płonący jaskrawym blaskiem. Tuli się do nagiej skały, z uporem szuka ratunku, chce przetrwać. Natomiast próchniejąca limba, powalona "pierwszym tchnieniem burzy" nie podjęła walki:
W seledyn stroją się niebiosa, Wilgotna biel wieczornej rosy Błyszczy na kwieciu dzikiej róży.
A cichy powiew krople strąca Na limbę, co tam próchniejąca, Leży. zwalona wiewem burzy...
Impresjonizm stał się tak modny w Polsce, że stosowano go także w prozie. Stefan Żeromski zastosował taki impresjonistyczny opis w noweli "Zmierzch", chociaż piękno tego opisu kontrastuje z naturalistycznymi opisami ciężkiej pracy małżeństwa Gibałów. Nadchodzi zmierzch, ukazany w niezwykle malowniczy i poetycki sposób:
...z dala noc idzie: dalekie, jasnoniebieskie lasy sczerniały i rozpływają się w pomroce szarej, na wodach blask przygasa, od ,stojących przed zorzą świerków padają niezmierne cienie. Na szczytach wzgórz, po porębach czerwienią się tylko jeszcze gdzieniegdzie to pniaki, to kamienie. Od tych punktów świecących odbijają się małe, nikłe promyki, wpadające w głębokie pustki, jakie tworzy pośród przedmiotów ciemność niezupełna, wibrują w nich, lotnią się, drżą przez mgnienie oka gasną, gasną po kolei. Drzewa i krzewy tracą wypukłość, bryłowatość, kolor naturalny i tkwią w szarej przestrzeni tylko jako płaskie kształty o dziwacznych rysach.
W opisie tym zastosował Żeromski typowe elementy impresjonistycznego pejzażu. Uchwycił i utrwalił przemijającą, ulotną chwilę - zapadający zmierzch, wykorzystał efekty barwne i świetlne; pisząc o jasnoniebieskich lasach, które sczerniały, o czerwieniejących pniakach, od których odbijają się promienie zachodzącego słońca. Zastosowana też została technika zacierania konturów przedmiotów, które o zmierzchu przybierają niewyraźne kształty. Zapadający zmierzch nabiera cech ludzkich, a smutek i szarość przyrody jest doskonałym tłem do ukazania żmudnej pracy, a przede wszystkim niepokojów matki o los niemowlęcia, pozostawionego bez opieki w chacie. Gibałowie muszą pracować do zmroku, aż do pojawienia się gwiazd na niebie:
Kółka taczek turkoczą i .skwierczą, fale podobne do rozcieńczonego wodą mleka kołyszą się między wzgórzami czarnymi. W głębinie niebios roznieciła się gwiazda wieczorna, płonie drżąc i ciska w poprzek mroków ubogie swoje światełko.
W tym przypadku opis przyrody jest narzędziem wyrażania współczucia dla ludzkiej niedoli. Umiejętne połączenie impresjonistycznych opisów przyrody z naturalistycznymi opisami wytężonej pracy pozwala tę nowelę zaliczyć do najpiękniejszych utworów tego gatunku w literaturze polskiej.
Mody literackie przemijają, ale piękno gór nie przemija. Krajobraz tatrzański odżywa na nowo w wierszu Juliana Przybosia "Z Tatr". Utwór poświęcony jest pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni. Dwie pierwsze strofy wiersza to poetyckie spojrzenie na Tatry. Obraz stworzony przez Przybosia jest niezwykle dynamiczny, plastyczny, wzbogacony efektami dźwiękowymi. W górach panuje cisza, jednak zmącona hukiem wodospadu, czyli wrzaskiem wody "obdzieranej siklawą z łożyska". Cała groza mających nastąpić wydarzeń zaklęta jest w groźnym milczeniu gór. Przyroda nie jest tu ukazywana statycznie, tak jak w wierszach Tetmajera czy Kasprowicza. Przed oczyma czytelnika rozgrywa się prawdziwy dramat, świat oglądany jest wzburzonym, przestraszonym okiem taterniczki, która zawisła uczepiona ręką na "obrywie głazu". Teraz cały jej świat skupiony jest na tej skale. Taterniczka spada i oglądamy krajobraz odwrócony, niebo zostaje "strącone w przepaść", a Tatry stają się jej granitową trumną.
Piękne opisy przyrody najczęściej jednak kojarzą się z umiłowaniem ojczystej przyrody, rodzinnego domu. Tak właśnie jest w wierszu Władysława Broniewskiego "Miasto rodzinne". Wiersz ma charakter refleksyjny, jest pełen zadumy nad niełatwym ludzkim losem i życiem, kiedy "zewsząd czai się rozpacz". Jedyną ucieczką jest powrót do wspomnień z lat dzieciństwa i młodości, przypomnienie ukochanych krajobrazów. Poeta z sentymentem wspomina stary dom na wzgórzu nad Wisłą, sosnowe lasy na mazowieckiej równinie, czerwone promienie zachodzącego słońca, odbijające się w wiślanej fali. Pełne miłości do rodzinnego miasta jest żarliwe wyznanie poety:
Wy nie wiecie, jak tam bija dzwony stare dzwony o cichym zmierzchu, , kiedy słońca język czerwony
liże fale rude po wierzchu.
Z tym miastem (Płockiem) opuszczonym na zawsze przed laty wiążą się najpiękniejsze wspomnienia poety, toteż wciąż "idąc przez życie" do nich powraca.
Przyroda jest więc stale obecna w poezji jako źródło poetyckiego natchnienia i jako przedmiot estetycznego zachwytu. Piękne opisy krajobrazu pozwalają nam spojrzeć bardziej wrażliwym okiem na otaczające nas
piękno, a jednocześnie uczą nas miłości do ziemi ojczystej. Mając w pamięci te poetyckie opisy spojrzymy na wschód i zachód słońca w górach czy nad morzem, dostrzeżemy nadchodzącą w pełnej swej krasie wiosnę i rozkwitającą w ogrodzie różę.