OPIS I ANALIZA PRZYPADKU
„Trudności w przystosowaniu się dziecka nieśmiałego do życia w grupie”
IDENTYFIKACJA PROBLEMU
Obok dzieci, które z łatwością i swobodą nawiązują, a następnie utrzymują kontakty społeczne, spotykamy w przedszkolu również takie, których zachowanie w podobnych sytuacjach ulega widocznej dezorganizacji. Są to dzieci nieśmiałe. Chłopiec Kacper Z. ma obecnie 4 lata. Przyszedł do przedszkola w wieku 3 lat. Chłopiec od początku był nieśmiały o zaniżonym obrazie własnej osoby. W kontaktach z rówieśnikami był niepewny siebie, swoich działań, szybko się peszył. Funkcjonowanie w grupie sprawiało mu wiele trudności. Nie brał udziału we wspólnych zabawach, nie bawił się z dziećmi, nie odzywał się do nikogo. Następstwem tego było to, że nie chciał chodzić do przedszkola, mimo tego, że zapisany był do przedszkola tylko na pięć godzin. Po dwóch miesiącach rodzice wypisali dziecko z przedszkola. Postanowili przeczekać. Nie udało mi się skłonić ich do wspólnej pracy, jednakowego oddziaływania. Wytłumaczyć, że właśnie przedszkola służą do tego, aby dziecko przystosowało się do nowego środowiska, przygotowało je do pełnienia obowiązków przedszkolaka, jak również umiejętności współżycia i współdziałania w grupie rówieśniczej. To tutaj dzieci zdają sobie sprawę, że żyją w pewnej społeczności. Uczą się uczestniczyć w życiu całej grupy. Wspólnie bawią się i uczą. Jest to pierwszy krok ku życiu w społeczeństwie, którym najpierw będzie grupa przedszkolna, potem klasa szkolna, później miejsce pracy. Od września 2004r. znów zapisali chłopca na 5 godzin. Sytuacja powtórzyła się z poprzedniego roku, ale tym razem widziałam w nich zakłopotanie. Postanowili być konsekwentni w swoim działaniu.
GENEZA I DYNAMIKA ZJAWISKA
Dziecko wychowuje się w rodzinie pełnej. Rodzice chłopca pracują. Z wywiadu z matką dowiedziałam się, że chłopiec urodził się z zagrożonej ciąży. Poród odbył się normalnie i dziecko urodziło się w prawidłowym czasie, jednak wymagało w okresie niemowlęcym troskliwej opieki. Po urlopie macierzyńskim matka poszła do pracy, a chłopiec do 3 roku życia przebywał pod opieką babci i dziadka, którzy byli nadopiekuńczy w stosunku do dziecka. W opinii matki Kacper był dzieckiem spokojnym i cichym. Nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. W obecności obcych lub krewnych wstydził się. Zapytany o coś, chował się za rodzica, odwracał lub wbijał wzrok w ziemię.
Dużym problemem Kacpra związanym z funkcjonowaniem w grupie były czynności związane z samoobsługą. Chłopiec w słabszym stopniu, niż inne dzieci miał opanowane umiejętności związane z życiem codziennym, a to wpływało na to, że dziecko czuło się osamotnione i bezradne, co z kolei wpływało na brak pewności siebie.
Podczas zajęć zorganizowanych chłopiec nie brał udziału. Zapytany kiwał twierdząco lub przecząco głową. Gdy nie wiedział czegoś podczas pracy w książce, nie zapytał. Czekał aż zauważę i wytłumaczę mu po raz kolejny. Niezauważony, nie pokazywał po sobie zniecierpliwienia, czekał cierpliwie aż podejdę do niego. Z rozmów z matką wynikało, że chłopiec nie chce chodzić do przedszkola, gdyż nie potrafił tego co wszystkie dzieci. Chłopiec nie lubił opowiadać o wydarzeniach z przedszkola.
III. ZNACZENIE PROBLEMU
Z mojego wieloletniego doświadczenia wiem, że środowisko rodzinne jako pierwsze i przez długi czas jedyne, w którym wzrasta i rozwija się dziecko, ma bardzo duży wpływ na jego rozwój fizyczny i umysłowy, a zwłaszcza emocjonalny, moralny i społeczny. Sprawia ono, że rodzina może zaspokoić liczne potrzeby psychiczne dziecka, przede wszystkim zaś potrzebę bezpieczeństwa. Małe dziecko czuje się bezpiecznie tylko w domu, u siebie. Dom rodzinny jakby uzbraja, wyposaża w ufność wobec ludzi. Postawy niewłaściwe takie jak: nadmierne ochranianie, które dominowały w domu Kacpra, ukształtowały w dziecku takie cechy jak: zachowanie aspołeczne, niezdolność do nawiązywania więzi uczuciowych, brak obiektywnej samooceny, brak wiary we własne siły, niepewność, które utrudniają prawidłowe funkcjonowanie w przedszkolu. Brak stałych norm, zasad, niekonsekwencja rodziców i nadopiekuńczość dziadków stały się przyczyną rozchwianej sfery emocjonalnej i społecznej dziecka. Nadopiekuńczość sprawiła również, że dziecko nie miało sposobności do ćwiczenia swoich umiejętności społecznych. Dlatego postanowiłam rozwiązać ten problem.
IV. PROGNOZA
Negatywna - brak odpowiednich działań spowoduje, że dziecko przez dłuższy czas będą przestraszone:
Będzie izolowało się od grupy; będzie miało mniej kolegów;
Nie będzie chciało rozmawiać o przedszkolu;
Nauczycielkę będzie traktować jak kogoś, kto zabiera mu poczucie bezpieczeństwa;
Dziecko będzie płakało, nie będzie zainteresowane tym, co oferuje mu nauczycielka, będzie lękliwe, niesamodzielne;
Koszty psychiczne: zamknięcie się w sobie dziecka, brak apetytu, zaburzenia snu, złe samopoczucie;
Nie będzie umiało nawiązać prawidłowych relacji społecznych;
Rodzice zrezygnują z przedszkola.
Pozytywna - jeżeli działania przyniosą należyty skutek:
Ukształtuje się pozytywny stosunek emocjonalny do przedszkola i do nauczyciela, pokona lęk;
Chętnie będzie chodził do przedszkola;
Start w usamodzielnienie się będzie przebiegał łagodnie i w poczuciu bezpieczeństwa;
Chłopiec zacznie nawiązywać prawidłowe kontakty z rówieśnikami;
Będzie współpracował w grupie, znajdzie swoje miejsce w grupie;
Nabierze wiarę we własne możliwości, pokona zaniżoną samoocenę, pozna swoje mocne strony;
Będzie prawidłowo się rozwijał; osiągnie dojrzałość szkolną;
W przyszłości będzie prawidłowo funkcjonował w każdym środowisku.
PROPOZYCJE ROZWIĄZANIA
Aby „plan naprawczy” powiódł się niezbędna jest dobra współpraca rodziców z nauczycielką, jednakowe oddziaływanie przedszkola i domu rodzinnego. Wyjaśnienie problemu rodzicom, wskazanie literatury jak powinni postępować ze swoim dzieckiem. Aby plan pomocy powiódł się niezbędna jest szeroko rozwinięta indywidualizacja pracy z tym dzieckiem, zarówno w przedszkolu jak i w domu. Najpierw postanowiłam nawiązać dobry kontakt z dzieckiem i zaskarbić sobie jego zaufanie. Utrzymywałam ścisły kontakt z matką chłopca. Prowadziłam rozmowy z dziećmi, aby otoczyli chłopca opieką i próbowali wciągnąć go do wspólnych zabaw. Organizowałam zabawy integracyjne z całą grupą. Zachęcałam do wszelkiego rodzaju aktywności na zajęciach przeciwdziałając występującej u chłopca skłonności do izolacji. Wykonałam materiały na tablicę dla rodziców i członków rodzin na temat „Postaw rodzicielskich”. Zainteresowanej rodzinie Kacpra zrobiłam ksero tych materiałów do przeczytania, przemyślenia i zastosowania.
WDRAŻANIE ODDZIAŁYWAŃ
Przezwyciężenie nieśmiałości u Kacpra polegało na takim pokierowaniu jego małą osóbką, by z jednej strony stwarzać mu okazję do częstych kontaktów z dziećmi, a z drugiej strony, by ta sytuacja dawała mu szansę możliwości realnego przeżycia sukcesu. W związku z tym:
Przekonałam rodziców, żeby zapisali chłopca na 8-godzinny pobyt w przedszkolu (sytuacja materialna pozwalała im na to);
Systematycznie współpracowałam z rodzicami, informowałam ich o postępach chłopca, podczas rozmów indywidualnych następowała informacja zwrotna.
Przeprowadziłam pedagogizację rodziców na temat postaw rodzicielskich. Rodzice sami zauważyli swoje błędy w wychowaniu dziecka. Uświadomili swoich dziadków o problemie. Chłopiec mniej czasu spędzał z dziadkami, gdyż dłużej był w przedszkolu.
Podjęłam próbę znalezienia chłopcu dobrego kolegi Bartka, zarówno w przedszkolu jak i w domu, na podwórku. Miałam to szczęście, że chłopcy znali się z podwórka. Zachęcałam ich do wspólnych zabaw, mama Bartka prowadziła rozmowy ze swoim synem, aby pomagał Kacperkowi. Często wypytywała, czy bawili się wspólnie, w co bawili się. Poprosiłam chłopców o przynoszenie swojej ulubionej zabawki. Chłopcy przynosili do przedszkola swoje samochodziki, którymi wymieniali się i bawili wspólnie.
Podczas wolnego czasu zachęcałam Kacpra i inne dzieci do wspólnych zabaw stolikowych. Wspólnie graliśmy w loteryjki „Znajdź pary”, układanki obrazkowe, puzzle. Kacper początkowo nie chciał z nami grać, ale po namowie Bartka siadał do stolika. Na początku obserwował, później przełamywał barierę i grał z nami. Teraz gra z chłopcami innymi, dziewczynkami, nie musi być Bartek.
Prowadziłam wiele zabaw integracyjnych, zabaw w kole, w parach, z chustą animacyjną. Początkowo chłopiec nie brał udziału, po zaprzyjaźnieniu się z Bartoszem, siadał obok niego lub ustawiał się w pary z nim.
Wprowadziłam w grupie jeden raz w tygodniu zestawy zabaw ruchowych na sali gimnastycznej. Dzieci przebierały się w stroje gimnastyczne, uwielbiały ćwiczenia i zabawy ruchowe. Dzieci bawiły się również przy muzyce. Kacper reagował tak samo na to, czego nie znał , ale po upewnieniu się, że potrafi przebrać się w strój, początkowo przy mojej pomocy bawił się wyśmienicie. Widać było u niego radość. Gdy nie radził sobie z jakimś problemem rozmawiał ze swoim najlepszym kolegą, ten z kolei przychodził do mnie po pomoc.
Aktywizowałam dziecko tam, gdzie było to tylko możliwe: w przygotowanie pomocy do zajęć, często był jednodniowym dyżurnym, sam zgłaszał się, przyczepiał ilustracje do tablicy magnetycznej, rozkładał narzędzia plastyczne, sztućce do obiadu. Wspierałam go, motywowałam go do różnych działań, podkreślałam głośno jego sukcesy, nawet te najmniejsze. Powoli zyskałam jego zaufanie.
Dałam mu rolę zajączka w jasełkach. Miał do powiedzenia bardzo króciutką kwestię „a ja marchewkę”. Motywacją do powiedzenia roli był mikrofon. Miałam cichą nadzieję, że pokona swój lęk. Chłopiec odegrał swoją rolę na wigilii, a później w kinie.
EFEKTY ODDZIAŁYWAŃ
W efekcie wdrożonych przeze mnie działań oraz zaangażowania jego mamy, zauważyłam efekty „postępowania naprawczego”. Dzięki pomocy Bartka i jego mamy chłopiec temu, że zyskałam u niego zaufanie, zaczął chętnie chodzić do przedszkola, jest pogodny, nauczył się wielu zasad współdziałania w grupie. Nabrał wiary we własne możliwości, pewności siebie. Poznał swoje mocne strony. Zauważyłam stopniową przemianę zachowań dzieci wobec Kacpra, zaczęli zauważać go podczas wspólnych zabaw zorganizowanych oraz indywidualnych, gdyż Kacper przynosił do przedszkola zabawki i chętnie dzielił się z kolegami. Jest bardzo lubiany przez dziewczynki, często bawi się z nimi w dom, już nie izoluje się. Podczas zabaw słychać jak rozmawia. Kiedy ma problem np. z zawiązaniem buta podchodzi do mnie i prosi o pomoc. Już nie czeka kiedy zauważę sama jego problem. Rozmawia ze mną głosem cichym, ale myślę, że uda się to również pokonać. Rodzice dziecka i dziadkowie, również zmienili podejście do dziecka, zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o samoobsługę. Chłopiec potrafi już wykonać wszystko przy sobie sam. Z rozmów z rodzicami wynika, że nie chce, żeby ktoś go ubierał, mył lub karmił. Jestem pewna, że chłopie będzie prawidłowo się rozwijał, osiągnie dojrzałość szkolną, a w przyszłości będzie prawidłowo funkcjonował w każdym środowisku. Myślę, że działania podjęte przeze mnie doprowadziły do efektów zbliżonych do pozytywnej prognozy.
Literatura:
M. Łobocki - „Trudności wychowawcze w szkole”
M. Łobocki - „Współdziałanie nauczycieli i rodziców w procesie wychowania”