KOLEDZY I KOLEŻANKI
Osoby
Koledzy:
Przewodniczący:
Żona:
On: - Sny są fajne. We śnie mam dużo kolegów, chociaż jestem wredny. He he...
Kolega: - Kolega tu pracuje?
On: - He he. Dlaczego zaraz pracuje? Grzeczniej nie można?
Kolega: - Kolego! WeĽ się kolego do pracy, bo ci kolego nakopię!!!
On: - Nakop nakop, bo nudno!
Kolega: - Kolego, jesteście zakałą naszego związku!
On: - Wiesz gdzie ja mam nasz związek?
Kolega: - Koledzy! (przychodzą koledzy)
Przewodniczący: - Kolego! Związek wam się nie podoba?!!!
On: - Bardzo mi się nie podoba. Ale i tak będę należał. A jak trzeba, to i w dupę wejdę.
Przewodniczący: - Brawo! Tak trzymać!
On: - Dziękuję. Poproszę o nagrodę.
Koledzy: - ???
On: - Jubileuszową. Ja nic nie robię, ale już okrągłe dwadzieścia lat!
Przewodniczący: - W nagrodę kolega otrzyma żonę.
On: - Nie chcę żony.
Przewodniczący: - Każdy mężczyzna musi się ożenić.
On: - Dlaczego?
Przewodniczący: (w pysk) - Dlatego!
On: - Ale mnie przekonał.
Przewodniczący: - Proszę przystroić weselnie dom.
Koledzy: (rozstawiają flaszki i puszczają pawie po kątach)
Przewodniczący: - Odtąd jesteście mężem i żoną.
On: - To co? Bawimy się, czy siedzimy?
Żona: - Bawimy się!!!
On: - Nie zgadłaś! Siedzimy! (siedzą)
On: - Stara, jeść!
Żona: - Nie ma!
On: - Może coś zostało...
Żona: - Nic!
On: - Powinniśmy sobie ufać, więc sprawdzę. (sprawdza, wraca)
Żona: - No?
On: - Mam pomysł. Zjedzmy ciebie!
Żona: - Nie, zjedzmy ciebie! Masz gorączkę, będzie coś na ciepło.
On: - Nie, ciebie!
(walczą na widelce, z chustami pod brodą, wypady, zwarcia, mąż wypycha żonę za kulisy. DĽga i powraca z chlebem na widelcu. Je.
On: - To okropne. Zjadam chleb ze swojej żony. (widelec przed siebie) To be or not to be... Powinienem być artystą, nie? Takim skomplikowanym... nie Szekspir. Ten już na okładce pisał kto zabił: Hamlet, Makbet, Otello... Popatrzcie, co JA zrobię!... Tak na mnie łapczywie patrzycie, że sam jestem ciekawy co ja zrobię... A więc zobaczycie, jak umiera artysta! Wy też chodĽcie!
Widzowie: (przychodzą popatrzeć) - No...?
On: - Niech żyje Sztuka! (po prostu upada)
Widz: - To była kolejna niepotrzebna śmierć. (wychodzą)
On: - Ale miałem koszmar. Śniło mi się, że występuję na scenie. (widzi) AAAA!
KONIEC
Autor: Władysław Sikora (korzystając z pomysłów kolegów)