PAN ĆMA SZUKA ŻONY
Co może być ważniejsze od tężyzny fizycznej i długiego życia? Dla ćmy z gatunku Plodia interpunctella jest to niewątpliwie powiększenie szans na rozprzestrzenienie własnego materiału genetycznego. Według Matthew Gage'a z University of Liverpool w Wielkiej Brytanii, do rywalizacji o przyszłe genetyczne korzyści samce tego pospolitego szkodnika przygotowują się jeszcze w fazie owadziego „raczkowania" w stadium larwalnym. Już wtedy potrafią one bowiem wybrać najodpowiedniejszą dla siebie strategię wzrostu i rozwoju.
Gage wykazał, że osobniki, które jako larwy przebywały w warunkach niskiego zagęszczenia (1 lub 5 osobników na słój), w stadium dojrzałym charakteryzowały się względnie dużymi głowami i dobrze rozwiniętymi mięśniami tułowia. Ich odwłoki były natomiast stosunkowo małe, a jądra produkowały niewielką ilość spermy. W przegęszczonych populacjach (10 lub 20 osobników na słój) sytuacja była dokładnie odwrotna.
Badacz uważa, że u podłoża tych międzypopulacyjnych różnic w proporcjach ciała leżała zasada maksymalizacji indywidualnych szans rozrodu. Przy niskich zagęszczeniach mało jest okazji do natknięcia się na rywala, a więc nie trzeba tracić energii na produkcję dużych ilości spermy. Bardziej przydatne są wtedy dobrze rozwinięte zmysły i aparat mięśniowy, które pozwalają zlokalizować potencjalne partnerki (stąd duże głowy oraz tułowie). W warunkach przegęszczenia samic jest pod dostatkiem, roi się jednak również od konkurentów. Tu znacznie lepszym wyjściem jest zainwestowanie w pokaźny odwłok i genitalia produkujące rekordowe ilości nasienia. Wszystko ma jednak swoją cenę owady z dużymi odwłokami dojrzewają później i żyją krócej niż ich wielkogłowi kuzyni.
Samce gatunku Plodia interpunctella zadziwiły Gage'a jeszcze innym przystosowaniem talentem do manipulowania ilością i jakością spermy przekazywanej samicom. Najpokaźniejsze pakiety nasienia dostawały się z reguły największym partnerkom, co, według Gage'a, odraczało ich chęć do poszukiwania kolejnej okazji do kopulacji. W przypadku młodszych samic, mających szczególnie duże szanse na wielokrotne kopulacje, do pakietu prócz pełnowartościowej spermy trafiała natomiast pokaźna ilość bezgenowego wypełniacza.
Eksperymenty brytyjskiego biologa świadczą, że samcom owadów doskonale znane są zaskakująco wyrafinowane zespoły taktyk prowadzących do zapewnienia własnym genom miejsca w puli genetycznej kolejnego pokolenia.