Wydawca „MYŚL POLSKA”; 8, Alma Terrace, London, W. 8
Z zasiłkiem Instytutu im. Romana Dmowskiego w St. Zjednoczonych
Do druku przygotowali: Antoni Dargas, Józef Płoski i Hanka Świeżawska
Printed by Gryf Printers (H. C.) Ltd. — 171 Battersea Church Road, London, S. W. 11.
STANISŁAW KOZICKI
HISTORIA LIGI NARODOWEJ
(OKRES 1887 — 1907)
„MYŚL POLSKA”, LONDYN 1964
CZĘŚĆ I
LIGA POLSKA (1887—1893)
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
LIGA POLSKA W ZABORACH AUSTRIACKIM I PRUSKIM
Protokół zjazdu Rady Tajnej Ligi Narodowej, odbytego w r. 1895 w Genewie, załatwia się w jednym zdaniu z działalnością Ligi Polskiej w zaborze austriackim: „Komitet Centralny na zabór austriacki, aczkolwiek złożony z ludzi zajmujących wpływowe stanowiska, zawiódł oczekiwania i żadnej określonej działalności nie rozwinął, a formalne jego zniesienie nastąpiło jednocześnie z likwidacją dawnych form organizacyjnych w r. 1894”.
Materiały, jakie zachowały się w Bibliotece Rapperswilskiej, pozwalają stwierdzić, że ujęcie powyżej przytoczone jest ścisłe. Być może, że nie było wówczas w Galicji ludzi, którzy by potrafili poprowadzić szerszą konspiracyjną działalność polityczną. Najważniejszą wszakże przyczyną niepowodzenia Ligi Polskiej w zaborze austriackim były niesprzyjające jej rozwojowi warunki polityczne w tej dzielnicy. Była tam pewna możność prowadzenia jawnej pracy narodowej i brania udziału w polityce państwowej. W tych dziedzinach skupiła się energia czynnej części oświeconego społeczeństwa, która też szybko się przystosowała do nowych warunków, odsuwając na plan dalszy wielkie cele polityki narodowej.
Rządzili konserwatyści (stańczycy), prowadzący politykę ugodową w stosunku do państwa, a opierający się w kraju na warstwie ziemiańskiej. Opozycja demokratyczna, bardzo zresztą łagodna, opierała się na mieszczaństwie, które nie stanowiło siły politycznej. Na wsi rozwijał działalność ks. Stojałowski, był jednak całkowicie odosobniony. Wysłouch odmówił przystąpienia do Ligi, poszedł potem we własnym kierunku i został założycielem stronnictwa ludowego. W Lidze znalazło się szereg wybitniejszych osobistości ze stronnictwa demokratycznego. Pielęgnowali członkowie tego stronnictwa tradycje patriotyczne, różnili się od stańczyków w poglądach na powstanie, prowadzili działalność kulturalną i oświatową wśród warstw ludowych miejskich przez „Sokoła”, „Gwiazdy” itp., lecz w polityce codziennej niewiele się różnili od stańczyków, a do pracy konspiracyjnej, wobec wciąż rozszerzającej się możności pracy legalnej, nie czuli wielkiego pociągu. Położenie zaś międzynarodowe i stan umysłów w Polsce były wówczas takie, że konieczność działalności politycznej, obejmującej trzy zabory i mającej na widoku całokształt sprawy narodowej, nie była jeszcze należycie rozumiana.
Pierwszą próbę nawiązania stosunków ze społeczeństwem galicyjskim podjął z ramienia grupy patriotycznej istniejącej w Szwajcarii — jeszcze przed założeniem formalnym Ligi — Zygmunt Balicki. Bawił on w kraju pod koniec r. 1886, przyjechał pod nazwiskiem Karczewskiego, aby zorganizować Związek Młodzieży Polskiej. Zainteresował się przy tej okazji stosunkami politycznymi w ogóle, badał grunt co do możliwości założenia organizacji politycznej. Spostrzeżeniami swymi i wnioskami podzielił się z płk. Miłkowskim w liście wysłanym z Krakowa (25.X.1886): „Ludzie popularni, znani i uzdolnieni do podjęcia czynności są w Galicji, nie podobna jednak liczyć na zgodną i żywotną akcję, dopóki nie będzie jednolitego, sprężystego kierownictwa z zewnątrz. Następujące jednostki mogłyby stanąć na czele miejscowych tutejszych robót: Rewakowicz, Deskur, Hirszberg, Wysłouch, Lutostański i Romanowicz...”. Balicki porozumiewał się widać z wymienionymi osobami, proponuje bowiem płk. Miłkowskiemu powzięcie odpowiedniej inicjatywy, a wówczas — „praca w tym kierunku mogłaby natychmiast być podjęta... Pierwsze wskazówki mogłyby być nadesłane na ręce osoby przez Pana wybranej, lub jeśli Pan uzna za właściwe na ręce Wysłoucha...”.
Wiemy już, że Balicki był w bliskich stosunkach z Wysłouchem i był współpracownikiem Przeglądu Społecznego, nie dziwi nas przeto, że jego właśnie proponował na pośrednika przy rozpoczęciu pracy politycznej w Galicji.
Propozycje Balickiego nie miały bezpośrednich następstw. Lecz niebawem — w marcu 1887 roku — powstaje we Lwowie „Liga Polska dla obrony praw narodowych”, a — po niepowodzeniu tej inicjatywy — w sierpniu tegoż roku Centralizacja Ligi Polskiej. W zebraniu u L. Michalskiego, na którym zapadło odpowiednie postanowienie, brał — jak już wiemy — udział dr Aleksander Hirszberg, kustosz Ossolineum we Lwowie.
Dr Hirszberg był w następstwie stałym delegatem z zaboru austriackiego na zjazdach zwoływanych przez Centralizację i głównym — jak się zdaje — działaczem Ligi Polskiej w Galicji, aczkolwiek kto inny — znany nam już Zbigniew Chądzyński — został mianowany komisarzem Centralizacji, jako dawniej już znany jej członkom i bliżej z nimi związany — być może węzłami jakiejś dawniejszej poufnej organizacji.
Między komisarzem Chądzyńskim a kierownikiem grupy lwowskiej i zarazem stałym uczestnikiem zjazdów, doszło niebawem do nieporozumień i starć — Chądzyński uważał się z pewnością za jednego z inicjatorów Ligi i bardziej wtajemniczonego niż Hirszberg, ten ostatni sądził, że zna lepiej stosunki miejscowe niż przybyły niedawno z Poznańskiego komisarz.
„On — pisze o Chądzyńskim Hertel w liście do płk. Miłkowskiego, datowanym 28.III.88 z Paryża — we Lwowie lat temu 3 ugrupował B.W., T. Szumskiego... i innych. Grupka ta inicjatorów działała o ile mogła wraz ze mną, ale po wprowadzeniu H.[irszberga], który z wyjątkiem komisarza o innych członkach nie wie, wytworzył się rodzaj antagonizmu, którego wynikiem jest odstrychnięcie się B. W.[ysłoucha] od nas. Kółko to pierwotnie od czasu, jak wzbogaciłem sprawę tak cennym nabytkiem, jak Sz. Pan i drogi Ludwik [Michalski] zajęło stanowisko wyczekujące od nas inicjatywy. Wtedy to przybył do Paryża i Hilfikonu H.[irszberg]), przed którym istnienie nawet owych pierwotnych współpracowników lwowskich musiałem ukrywać, aby go nie odstraszyć od roboty. Od wstąpienia p. H.[irszberga] pierwotne kółko stanęło na uboczu, zdaje się obrażone nawet, że oś obrotu przeniosła się na osobę H.[irszberga]. Komisarz stracił też energię dawną, bo jest między młotem a kowadłem tj. między tajemniczą roztropnością kółka H.[irszberga] i bezczynnością kółka B. W.[ysłoucha]. Policja przy tym zwróciła uwagę na komisarza — odmówiła mu naturalizacji i otoczono go czujnością władz miejscowych, paraliżując jego obroty”.
Chądzyński zaś, który był zapewne inspiratorem wywodów powyższych, nisko szacował zdolności polityczne i energię dr Hirszberga: „Majewski (tak nazywano w korespondencji tego ostatniego) — pisał do Hertla (26 czerwca 1888) — z całą swą kliką, o ile wnosić mogę, słucha szeptów Spasowicza, czynności swe rozkłada na liczne lata...”.
W takich warunkach trudno było doprowadzić do zgodnego działania. Spór rozstrzygnęła śmierć Chądzyńskiego, który zmarł w lutym 1889.
Pozostały jednak inne nieporozumienia między Lwowem a Krakowem. W Krakowie było kilka odrębnych grup. Obok dr Jodłowskiego, który otrzymał mandat od Centralizacji, działali w duchu Ligi — ks. Żuliński i Broniec. Miał wreszcie swoich zaufanych dr Hirszberg wśród osób skupiających się koło dziennika Nowa Reforma. Dwie pierwsze grupy były bardziej radykalne i ruchliwe, dr Hirszberg posiadał ludzi zajmujących poważniejsze stanowiska, lecz mniej ruchliwych i ostrożniejszych. Nie można tedy było doprowadzić do harmonijnego współdziałania.
Centralizacja postanowiła wdać się w te sprawy i zaprowadzić porządek. Proszono Romana Soczyńskiego, zamieszkałego w Filipopolu, by w drodze powrotnej z Paryża zatrzymał się w Galicji, zbadał stosunki i podzielił się swymi spostrzeżeniami z Centralizacją. Uczynił to, był kilka dni w Krakowie, a jeden dzień we Lwowie. W Krakowie widział się Soczyński z redaktorem Nowej Reformy, z Brońcem, z ks. Żulińskim i z S. Buszczyńskim. Przedstawił mu się także w komplecie „komitet młodzieży na Galicję zachodnią” — Franciszek Szumann, Czesław Świerczewski, Józef Zgodek, Wilhelm Szmidt i Kazimierz Witkowski. We Lwowie rozmawiał Soczyński m.in. z Hirszbergiem, Chądzyńskim i Wysłouchem, a także z przedstawicielami młodzieży (Ernest Adam, Jan Protzner, Stroka, Michał Danielak i Kazimierz Piekarski). Przedstawiciele młodzieży zgodnie żądali, by „przyjąć ks. Żul[ińskiego] do Centralizacji, by im posyłać broszury, druki, nieco pieniędzy, Wolne Polskie Słowo i przyjmować ich artykuły”. W Krakowie i we Lwowie „narzekano” na dr Jodłowskiego, przyznając mu zresztą patriotyzm gorący. Powiadano, że wskutek niepohamowanej złości ku ks. Żulińskiemu oddziałuje szkodliwie na sprawę siejąc rozdwojenie w szeregach patriotycznych. Wysłouchowi zarzucano, że „między młodzieżą akademicką prowadzi propagandę antynarodową w duchu socjalizmu kosmopolitycznego, pozytywizmu warszawskiego itp. Wskutek różnych osobistych przyczyn — konkludował Soczyński — wskutek tego, że krajowi zbyt długo częstokroć zostają bez wiadomości i instrukcji ze strony Centralizacji, zapanowało w kraju, zwłaszcza we Lwowie, takie zniechęcenie, że nawet zaproponowano mi, abym zabrał pieczęć Ligi ze sobą, jako więcej niepotrzebną na gruncie lwowskim”.
Wizytacja Soczyńskiego nie przyczyniła się do uregulowania stosunków w organizacji. Zarzuty członków przeciw sobie były przesadzone, lub zgoła nieusprawiedliwione (znając działalność Wysłoucha na przykład, możemy to stwierdzić obecnie). Poczuł się głęboko dotknięty dr Hirszberg i robił ostre wyrzuty Centralizacji, nazywając akcję Soczyńskiego „niepowołanym mieszaniem się w tutejsze sprawy”. Łagodził to wzburzenie płk Miłkowski w listach do Hirszberga, który też ostatecznie pozostał mężem zaufania Centralizacji, choć żadnej prawie nie rozwijał działalności.
W latach późniejszych próbował jeszcze wywołać interwencję Centralizacji Hertel. Proponował wysłanie do Galicji Balickiego. Gdy to się uskutecznić nie dało, wysunął propozycję (w liście do płk. Miłkowskiego z 19.II.91) sprowadzenia do Genewy ob. Frankowskiego, by od niego dowiedzieć się szczegółów o położeniu w kraju, a następnie „po bliższym zbadaniu... powierzyć mu misję objęcia posady po Zbigniewie”, to znaczy zrobienia go komisarzem. Z następnego listu Hertla (30.III.91) dowiadujemy się, że Frankowski przybyć nie mógł.
Nowa interwencja Centralizacji nie doszła tedy do skutku. Komitet lwowski zamarł powolną naturalną śmiercią i rozwiązanie go w r. 1894 było już tylko dopełnieniem formalności. Działalność tego komitetu nigdy zresztą nie była wydatną. Było to raczej kółko ludzi, którzy się ze sobą porozumiewali, lecz nie przedsiębrali szerszych działań w duchu programu Ligi.
Centralizacja próbowała nawiązać stosunki w zaborze pruskim, by założyć organizację Ligi, lecz bez powodzenia. ,,W Poznaniu — pisał Hertel do płk Miłkowskiego (28.III.88) — byłem w korespondencji z dr Rzepeckim, który początki robót ongi chwalił, ale do nich nie przystąpił. Radzono mi wejść w stosunek z dr Robińskim, ale tego nie uczyniłem dotąd, i z Grossmanem w Inowrocławiu, z którym byłem w stosunkach, ale do robót go nie wciągnąłem, bo go dostatecznie nie znam”. Próbowano później znaleźć ludzi odpowiednich przez Franciszka Hirszberga, który był na studiach w Berlinie i jako członek zarządu Związku Młodzieży Polskiej był znany Z. Balickiemu i płk. Miłkowskiemu. Misja ta nie dała wyników, jak o tym donosił Franciszek Hirszberg płk. Miłkowskiemu w liście (3.XII.88) z Berlina. Nawiązał też był Hirszberg stosunki z dr Robińskim, lecz doszedł do wniosku, że „przydać się na nic nie może”. Próbował mówić z niejakim Dynowskim, lecz także go zdyskwalifikował, polecił natomiast, wobec bliskiego wyjazdu, swego z Berlina, Tomasza Siemiradzkiego, który należał wówczas do Związku Młodzieży Polskiej, a później działał w Stanach Zjednoczonych.
Surzycki, loc. cit., str. 5.
Bibl. Rap. 2040.
Bibl. Rap. 2040.
Wiadomość o śmierci Z. Chądzyńskiego jest w kronice Gazety Lwowskiej z 5 lutego 1889 r. W rubryce „Zmarli w ostatnich dniach” czytamy: „W Sztandarówce ad Tołszczów pod Lwowem zmarł Zbigniew Chądzyński, właściciel dóbr ziemskich, powszechnie poważany obywatel po krótkiej chorobie w 54 roku życia”.
Hertel w liście do płk. Miłkowskiego (28. III. 1888) pisze: ,,Hir[szberg] w Krakowie żadnego ładu dotąd nie zaprowadził. Według ostatnich wieści z Krakowa są tam aż 3 kółka, każde z nich w imieniu Ligi działa, a wszystkie tylko drą się między sobą. Kółko Reformy od H.[irszberga] odbiera natchnienie, a nam znaku życia nie daje. Kółko dr Jodłowskiego, mego kolegi ze szkół a towarzysza broni Ludwika [Michalskiego] maszeruje swoim torem wraz z Towarzystwem Weteranów 1863, które pod jego dyrekcją się odrodziło i z towarzystwami Sokoła, którymi on dyryguje. Jest to według mnie kółko najważniejsze. Trzecie kółko składa się z księży, o których w Hilfikonie mówiłem a na czele onego stoi Broniec”.
Wszystkie cytowane listy Hertla są w Bibl. Rap. 2040.
Bibl. Rap. 2040.
Stanisław Kozicki Historia Ligi Narodowej
(Na podstawie wydania: „Myśl Polska”, Londyn 1964) Strona 4 z 4